Wydarzenia


Ekipa forum
Sala balowa
AutorWiadomość
Sala balowa [odnośnik]05.07.16 22:36
First topic message reminder :

Sala balowa

Okazała sala balowa w rezydencji Lady Adelaide Nott gościła niejeden sabat. To jedno z ważniejszych miejsc dla młodych szlachciców, bowiem każdy, kto pragnie zaistnieć w świecie arystokracji musi choć raz zatańczyć na marmurach Hampton Court. Sala jest bardzo jasna, z akcentami kolorystycznymi charakterystycznymi dla rodu Nottów; na podwyższeniu w jednym z rogów sali stoją instrumenty gotowe zagrać najpiękniejszą muzykę do tańca, znajdująca się na półpiętrze arkada, na którą prowadzą szerokie i kręte marmurowe schody umożliwia dogodne obserwowanie parkietu, a gdzie nie gdzie pod ścianami stoją sofy o skórzanych obiciach, zapraszające zmęczonych tancerzy do chwili wypoczynku. Jednak zdecydowanie najbardziej kunsztowny element wystroju stanowią bogate żyrandole, mieniące się tysiącami kryształów umieszczonych na ramionach ze szczerego złota.


Magiczne alkohole

Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.

Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.


Wybór kieliszka:


Jemioła

Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.

Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.

Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.



Pozostały 0/3 jagody.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 19:21, w całości zmieniany 9 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala balowa [odnośnik]16.08.19 9:04
Nie istniało nic lepszego niż zajęcie myśli rozmową z drugim człowiekiem. Kiedyś byłem duszą towarzystwa, lubującą się w interesujących konwersacjach na wiele tematów, ale ostatnio zająłem się ciszą; kontemplacją spraw, które powinny być dalekie od rozważań. Zwłaszcza w miejscu, w którym smutek był niewłaściwym. To taniec oraz radość miały przyświecać wszystkim gościom bez wyjątku, ale od jakiegoś czasu nie umiałem wykrzesać z siebie entuzjazmu. Obcowanie z innymi czarodziejami bolało mentalnie, gdy orientowałem się, że nie miałem im nic do zaoferowania. Nawet kłamliwy uśmiech prezentował się nadzwyczaj miernie, słowa wypływające z ust odznaczały się oszczędnością, a zainteresowanie nie odbijało się w ciemnych oczach. Musiałem to jakoś zmienić, nawet jeśli początki wyrwania się z dobijającego marazmu mogły okazać się trudne. Ewentualnie bardzo trudne, jeśli patrzeć na moją ostatnią niechęć do jakichkolwiek działań. Westchnąłem zirytowany, ale na szczęście podobne odgłosy zagłuszano muzyką, konwersacjami i później skupieniem odmalowującym się na… twarzach pokrytych maskami. Tak, na pewno tak było.
Dopiero później mózg zmusił ciało do wyjścia ze skorupy, przemierzenia tych kilku kroków oraz przystanięcia obok możliwe, że obcej osoby. Zagadania, nawet jeśli zagajenie rozmowy nie należało do najwyższych lotów. Przecież nie należy przeforsowywać zastanych mięśni, dlaczego wtapianie się w salonowy kierat miałoby być inne? Metodą małych kroków można osiągnąć wiele, bo skok na głęboką wodę nie zawsze kończy się dobrze.
Gdy rozbrzmiał między nami kobiecy głos, poszukiwałem w pamięci jego tonu, usiłując dopasować go do znanej twarzy, ale po chwili poddałem się; nie wypadało milczeć, skoro sam rozpocząłem tę wymianę zdań. Skinąłem głową, spojrzeniem dalej błądząc po wirujących na parkiecie parach. – Przyznaję, że nie spodziewałem się aż tak…fantazyjnych pomysłów na przebranie. Ale lady Nott zawsze lubiła przepych i przesadę – stwierdziłem lekko, z nieznacznym uśmiechem skrytym pod zdobioną porcelaną. W moim stroju musiałem zawrzeć aż trzy różne elementy, co nie było łatwym zadaniem, więc nie mogłem się nadziwić, że nie tylko ja zostałem postawiony przed podobnym trudem. Większość kostiumów była ciężka, przesadzona. Jednak prawdopodobnie to moja minimalistyczna natura bojkotowała podobny stan rzeczy, powinienem być przyzwyczajony do przepychu, bywam na niemal wszystkich arystokratycznych uroczystościach. Przybyłem nawet na prewettowski Festiwal Lata, co z tej perspektywy wzbudza we mnie jedynie niesmak.
- Czy tak na pewno nikt to nie byłbym przekonany… – mruknąłem z odrobiną rozbawienia, bo ze skrytą tożsamością mogłem zrobić wiele. Nawet pozwolić sobie na odrobinę brutalnej prawdy. W międzyczasie dopiłem ten drugi kieliszek alkoholu, po czym odłożyłem go na wirującą w powietrzu tacę. Temat noworocznych sabatów od minionego roku był dość ciężkim, przez wzgląd na to, co wydarzyło się w tej posiadłości, ale nie widziałem powodu, by straszyć niewiasty czarnymi scenariuszami. – Oczywiście, że tak. Rządy lorda Malfoya sprowadziły na nas pokój – powiedziałem spokojnie, choć w myślach zaśmiałem się z własnych słów. Doskonale zdawałem sobie sprawę z ich nieprawdy, ale skoro wymagali od nas gry, to stałem się jej uczestnikiem.
Niestety, zanim konwersacja rozwinęła się na dobre, rozmówczyni musiała opuścić salę balową. Szkoda, myślałem, że potowarzyszy mi w tańcu. Skłoniłem się jednak uprzejmie, jeszcze przez chwilę obserwując toczącą się grę. Aż wreszcie zniechęcony myślą o kolejnych próbach rozmów także wyszedłem z tego miejsca. Musiałem zaczerpnąć świeżego powietrza. Mogłem, skoro dzisiejszą gwiazdą Blacków był mój brat. I dobrze.

z/t
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Sala balowa [odnośnik]16.08.19 10:53
Nie było jej tutaj rok temu, w dzień poprzedniego sylwestrowego sabatu – i na całe jej szczęście. Ciążowe dolegliwości zatrzymały ją wówczas w posiadłości, a mąż pozostał wraz z nią, czuwając nad dobrostanem brzemiennej małżonki. Dopiero później dowiedziała się, że podczas sabatu zginął nestor jej panieńskiego rodu, jej wiekowy wuj, Iceni Albus, który zawsze budził w niej szacunek i respekt. Było to dla niej silnym stresem, budzącym lęk i niepokój, a stanowiło to ledwie wstęp do roku pełnego stresów i tragicznych wydarzeń. Anomalie poważnie utrudniały jej życie, zagrażały jej dzieciom, więc razem z mężem poważnie rozważali wyjazd z nimi do Francji tuż po nowym roku, ale wyglądało na to, że nie będzie to konieczne. Anomalie zniknęły, pogoda zaczęła się normować, działała także teleportacja i można było korzystać z magii. Podobnie jak pewnie większość szlacheckiego społeczeństwa uwierzyła, że to zasługa ministerstwa – bo kogo innego? Podczas tego sabatu mieli co świętować, dlatego wybrała się na niego z mężem w radośniejszym nastroju, wciąż szczęśliwa z powodu zniknięcia anomalii.
Nigdy nie była osobą, która czuła się na salonach w pełni swobodnie. Spędziła większość swego życia jako lady Flint, żyjąc w odizolowanym dworze pośród lasów Charnwood. Od najmłodszych lat cechowała się bardzo delikatną, wrażliwą i łagodną naturą, była też prostolinijna i nie potrafiła kłamać ani grać, obce jej były dworskie gierki i intrygi. Im była starsza, tym silniejsze stawały się jej kompleksy wobec w jej mniemaniu lepszego i doskonalszego rodzeństwa. Była tą ostatnią i najmniej zauważaną córką swego pana ojca (co nie przeszkodziło jej darzyć go po dziś dzień ogromnym szacunkiem i respektem), co przełożyło się na jej niską samoocenę i niezdrowo zaniżone poczucie własnej wartości. Wciąż pamiętała swój debiut, podczas którego była pewna, że nikt nie zechce z nią zatańczyć, ale pojawił się niejaki William Fawley, który zaprosił na parkiet właśnie ją, zahukaną i nieśmiałą Flintównę. Onieśmielał ją tak bardzo, że mimo posiadania podstawowych umiejętności w tańcu balowym ciągle deptała mu stopy lub myliła kroki, panicznie bojąc się, żeby nie wywrzeć na nim złego wrażenia.
Dziś był jej mężem i ojcem jej dzieci. To u jego boku przybyła do Hampton Court w starannie przygotowanym przebraniu. Inni goście również byli przebrani i zamaskowani, przez co poza mężem i jego krewnymi, których przebrania widziała w dworku Fawleyów, nie potrafiła rozpoznać nikogo. Nie wiedziała, za którymi maskami kryją się twarze jej rodziców i rodzeństwa, bo już nie mieszkała z nimi, a z mężem. Było jednak coś fascynującego w obserwowaniu ukradkiem tych wszystkich ludzi, których nie rozpoznawała ani oni nie rozpoznawali jej. W oczekiwaniu na rozpoczęcie przyjęcia wraz z mężem znalazła się w holu, prosząc go o zajęcie miejsca gdzieś na uboczu, choć on wyraźnie chciał ciągnąć ją do ludzi; okolice ścian były najbardziej naturalnym miejscem jej występowania na tego typu uroczystościach, bo duża ilość ludzi wokół onieśmielała ją.
Bal rozpoczęła lady Nott we własnej osobie, ukryta pod fantazyjnym przebraniem; Cressie pewnie nie poznałaby jej, gdyby nie wiedziała, że przyjęcie może rozpocząć tylko jego gospodyni. Wszystkie pary wkroczyły na salę balową, Cressida z mężem także dołączyli do korowodu, a później zatańczyli pierwszy taniec, wirując wśród innych par. W jego objęciach czuła się spokojna i bezpieczna, nie musiała tyle myśleć o tym, że ktoś ją obserwuje lub krytykuje, bo i tak miała zakrytą twarz i cieszyła się dziś anonimowością, choć ciemnorude włosy niestety należały do dość charakterystycznych cech.
Lady Nott wygłosiła swoją mowę, oddając część zmarłym nestorom, a także witając nowych. Cressie słuchała jej, stojąc obok męża. Wyglądało na to że pierwszą atrakcją będzie odgadywanie strojów gości. Młódka patrzyła na wywoływane kolejne osoby, których nie rozpoznawała, jednak nieśmiałość nie pozwalała jej się odezwać, choć mąż próbował ją zachęcić do zabrania głosu. Ale co, jeśli odpowiedziałaby błędnie i naraziłaby się na śmieszność, i to publicznie? Chyba zapadłaby się pod ziemię ze wstydu!
Ale niedługo później, po pierwszych kilku parach lady Nott nagle stanęła przy Williamie, dając mu znak, że teraz jego kolej. Ich. Cressie zarumieniła się, ale z powodu maski nikt nie mógł tego (na szczęście!) zauważyć. Ścisnęła lekko dłoń męża i spojrzała na niego niepewnie, ale William pewnym ruchem poprowadził ją na środek i rozpoczął taniec.
Piegowatą twarz filigranowego dziewczątka okrywała piękna maska, którą własnoręcznie wykonała, malując farbą misterne i wykonane z dużą dbałością o szczegóły niebieskie pióra, wymalowane na porcelanie tak realistycznie, że wyglądały niemal jak prawdziwe. Część nosowa była lekko wydłużona, przywodziła na myśl dziób, niezbyt jednak długi, by nie wyglądał karykaturalnie i nie przeszkadzał. Niebieska była również jej suknia, długa do ziemi, z lekko połyskującego w świetle materiału dopasowanego w wąskiej talii i od bioder rozszerzającego się ku dołowi. Rękawy też były długie, a na ramionach spoczywała długa i zwiewna narzutka ozdobiona piórami, przywodząca na myśl skrzydła. Materiał sukni był tak wykonany, że w padającym z różnych stron świetle z daleka też wyglądał niczym nakładające się na siebie drobne, połyskujące piórka, ale było to tylko wrażenie, sama suknia była dość skromna, pozbawiona nadmiaru ozdób, a prawdziwe pióra zdobiły tylko narzutkę, te na masce były namalowane. Tkanina była jednocześnie na tyle delikatna, że niemal nie szeleściła przy poruszaniu, sprawiając że dziewczątko poruszało się bardzo cicho. Cressida (podobnie jak jej mąż) była zdania, że lady Nott wybrała dla niej przepiękny motyw. Tańczyła wraz z Williamem, ciekawa czy ktoś odgadnie jej przebranie. Poruszała się z gracją, mimo że jej umiejętności taneczne zapewne nie dorównywały większości znanych jej lady. Starała się patrzeć tylko na męża i zapomnieć o tym, że wszyscy ją obserwują, bo wtedy niewątpliwie popełniłaby jakiś fałszywy krok. A przecież wśród tych ludzi na pewno było jej rodzeństwo i rodzice, nie chciała przysporzyć im wstydu. Ani Williamowi!


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Sala balowa [odnośnik]16.08.19 16:25
Nie tylko Black ruszył dobrym tokiem myślowym, bo chwilę później z innej strony padła identyczna odpowiedź wypowiedziana przez męski głos. O przydzieleniu punktów na jego korzyść zadecydowała jedna krótka chwila. Był odrobinę zaskoczony swoimi drobnymi sukcesami, choć w większej mierze zwyczajnie go bawiły. Cała ta zabawa była dość błaha, a jednak zdołała go wciągnąć. Najważniejsze w tej rozrywce było to, że pomagał zabić czas do wybicia północy. Pozostawała mu jeszcze nadzieja, że uroczysta uczta pozwoli zająć czymś myśli. W międzyczasie miał nadzieję usłyszeć jak najwięcej ciekawych informacji, chcąc wykorzystać możliwość spotkania podczas sabatu różnych person o szlacheckim pochodzeniu.
Wyłoniona została spośród zgromadzonych kolejna para, która miała zaprezentować swoje kreacje publice. To przede wszystkim kobiecy strój zwrócił uwagę wszystkich. Nawet Alphard, niezbyt wrażliwy na sztukę, potrafił docenić kunszt, z jaką została wykonana maska. Niebieskie pióra były właściwie jedyną, ale najbardziej kluczową wskazówką odnośnie motywu przewodniego nadanemu temu strojowi. Peleryna również pokryta była piórami, przez co emitowały skrzydła.
Lecz niezwykle zaintrygowała go drobna postura wyłonionej przez lady Nott wraz z towarzyszem młodej damy . Dla tak delikatnej postaci musiał przypaść motyw niewielkiej istoty. A może to było mylne przypuszczenie? Znal ten odcień ciemnorudych włosów. Kolejne przypuszczenie przemknęło mu przez głowę, jednak miał zweryfikować je nieco później, gdy już nadejdzie czas na prowadzenie swobodnych rozmów. Przynajmniej udało mu się odnaleźć przyjazną duszę w anonimowym tłumie. Miło będzie zamienić kilka zdań z życzliwą mu osobą. Na pewno znajdzie chwilę na szczere gesty przyjaźni pomiędzy dyskusjami o polityce.
Wydaje mi się, że to memortek – udzielił swojej odpowiedzi, lecz bez wielkiego przekonania. W pewnej chwili pomyślał też o żmijoptaku, ale w przypadku tego zwierzęcia chyba nie ograniczono by się przy tworzeniu stroju jedynie do koloru niebieskiego. Kolejny raz bardziej zgadywał niż stwierdzał, po prostu dobrze się bawiąc. Póki lady Nott nie próbowała jego wyciągnąć przed całe zgromadzenie, łatwo przychodziło mu obcowanie z innymi w tej okazałej sali balowej.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Sala balowa [odnośnik]16.08.19 16:37
- I znowuż celnie! - Podniosła lady Nott, z podziwem spoglądając na Alpharda. - Spostrzegawczość i bystrość umysłu to niezwykłe cechy dżentelmena. Dziękujemy wam, drodzy, taniec był zachwycający - Skinęła lekko głową Cressidzie i jej mężowi - ... a komuż to śpieszy się do wyjścia? - Zadziwiła się, kładąc dłoń na ramieniu Lupusa, gdy zaczął kierować swoje kroki do wyjścia. Gospodyni nie zaprosiła wszak jeszcze gości do innych komnat, zapraszając ich do wspólnej zabawy - wymknięcie się do innych sal byłoby w tym momencie sporym faux pas. Adelaide znała tożsamość czarodziejów kryjących się za maskami - będzie wiedziała, kto je popełnił. - Prosimy - przeciągnęła dłonią na parkiet, spoglądając na niego wyczekująco.

Alphard otrzymuje punkt za odgadnięcie właściwej odpowiedzi, Cressida za to, że strój został odgadnięty. Lady Nott wybrała Lupusa, który może albo odmówić tańca albo wybrać dla siebie partnerkę z tłumu. Mają (w przypadku odmowy - ma) na odpis 48 godzin. Od odpisu drugiej postaci z pary pozostałe otrzymają 72 godziny na odgadnięcie ich przebrań.

Osoby gotowe do zaprezentowania swoich strojów w dalszej kolejności powinny zgłaszać się poprzez pw do mistrza gry prowadzącego (Tristan). W przypadku braku chętnych pary (lub pojedyncze postaci) zostaną rozlosowane.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala balowa [odnośnik]19.08.19 23:16
Adelaide uniosła lekko brew, tracąc zainteresowanie Blackiem. Zamiast niego, jej dłoń pomknęła na ramię Craiga, zapraszając go, by wyszedł na środek parkietu.

Lupus popełnił towarzyskie faux pas. Lady Nott wybrała z tłumu Craiga i wybraną przez nią partnerkę, zapraszając ich na parkiet, gdzie w tańcu zaprezentują swoje stroje. Mają na odpis 48 godzin. Od odpisu drugiej postaci z pary pozostałe otrzymają 72 godziny na odgadnięcie ich przebrań. Osoby gotowe do zaprezentowania swoich strojów w dalszej kolejności powinny zgłaszać się poprzez pw do mistrza gry prowadzącego (Tristan). W przypadku braku chętnych pary (lub pojedyncze postaci) zostaną rozlosowane.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala balowa [odnośnik]20.08.19 18:14
Bal. Arystokracja czująca się jak ryby w wodzie, te szepty, te spojrzenia, zawistny wzrok jaki czuł na plecach wchodząc do środka. Na jego wargach zatańczył lekki uśmieszek. Dobrze, że większość twarzy miał skrytą za maską, jednak nie sposób nie dostrzec zimnych, niebieskich oczu które czujnie przyglądały się wszystkim obecnym, które analizowały, oceniały, planowały. Bo taki już od zawsze był: manipulował, bawił się, wykorzystywał wszystko i wszystkich. Dzisiejszy wieczór był idealną ku temu okazją. Jako Lord, jako ktoś z kogo zdaniem powinno się liczyć, czuł się cholernie uprzywilejowany. I dobrze się stało.
Nie wiedział, co za osobistości kryją się pod tymi maskami. Co planują. Czego pragną. Ledwo rejestrował u swojego boku Belle z którą tutaj przyszedł. Wypadałoby, aby zachowali chociaż odrobinę pozorów, jako rodzeństwo które winno jednak być sobie bliskie. On mimo wszystko nie potrafił. Dbał o nią na swój sposób, nie potrafił jednak zdobyć się na wyższe, bardziej skomplikowane uczucia. Jednak nie potrafił, nie potrafił się na to zdobyć, mimo że Bóg mu świadkiem, naprawdę próbował. To było ciężkie.
Dopasował się do wymogów balu, przebrał się zgodnie ze wskazanymi informacjami w liście, odziany w czerń, w idealnie skrojonym garniturze, z własnoręcznymi, doczepionymi skrzydłami które pozostawały tajemnicą dopóki zabawa będzie trwała dalej. Nikomu nie powiedział, kim będzie na balu. Cieszyła go ta anonimowość, to, że nie musi nikomu przed niczym się tłumaczyć. W czerni najlepiej jest wtopić się w tłum, najlepiej jest obserwować, zbierać informacje, po prostu się bawić się, korzystać z życia póki jeszcze może, póki nie zostaną na niego narzucone łańcuchy zmuszające do zachowań, na które po porostu nie ma ochoty.
Nie zauważył, kiedy Bell zniknęła, kiedy wtopiła się w tłum, jednak skwitował to jedynie wzruszeniem ramion. Ona też powinna mieć chociaż jedną szansę na zabawę. W końcu nie była tak traktowana jak on, musiała żyć wedle sztywnych reguł, dopasowywać się do wszystkiego, być posłuszną. Chociaż z jej charakterem to różnie bywa. Byli do siebie podobni, mimo że on sam o tym nie mówił głośno. Notując sobie w głowie, by potem ją odnaleźć, wtopił się w tłum, słuchając rozmów, obserwując prezentujące się w tańcu pary, starając się odgadnąć, za kogo są przebrani. Nie lubił zgadywanek, jednak bawiło go samo zachowanie innych. Jakby właśnie to było ich głównym problemem, odkrycie prawdziwej twarzy innych, sprawdzenie, kto kryje się pod maską i kogo udaje. Stanął na uboczu, obserwując otoczenie, ze skrzyżowanymi ramionami na piersi, zerkając co i rusz na liczne kobiety, jakie przybyły na zaproszenie.
Wiedział, z czym wiąże się jego pozycja, podświadomie w kościach czuł, że niechybnie czeka go aranżowane małżeństwo i że to na nim spoczywa obowiązek przedłużenia rodu. Oczywiście, wiedząc jaki jest, będzie się buntował. Będzie wyrażał swoje zdanie. Jednak jego obecna pozycja jest na tyle ważna, że zgodzi się na to, że poświęci swoje szczęście, byleby tylko nie zostać wykluczonym. Za bardzo to ceni. Poprawił mankiety czarnego garnituru i w spokoju obserwował otoczenie, stojąc nieco na uboczu. Nie lubił być w centrum uwagi. Nie tych osób.
Bastian Selwyn
Bastian Selwyn
Zawód : Lord, krytyk teatralny i scenarzysta
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Lick the blood off my hands little demon girl
Lick the blood off my hands little darling
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7754-bastian-selwyn#215337 https://www.morsmordre.net/t7759-arne#215504 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7760-skrytka-bankowa-nr-1865#215505 https://www.morsmordre.net/t7761-bastian-selwyn#215507
Re: Sala balowa [odnośnik]20.08.19 21:57
Sabat jakich wiele, Burke bywał już na tego typu przyjęciach i to nie robiło na nim większego wrażenia. Fakt, że należało dziś przywdziać strój z konkretnym motywem przewodnim, nie robił aż tak znaczącej różnicy.  Burke nie odnaleźć tej radości, którą kiedyś odczuwał uczestnicząc na podobnych balach, jak to było w poprzednich latach. Kiedyś sabat był dla niego idealną okazją do spędzenia czasu z dala od wszelakich trosk - przyjęcia, zarówno te francuskie jak i angielskie, przyzwyczaiły go do tego, że należało zwyczajnie czerpać garściami z tego, co świat składał szlachcie u stóp. Kokietował niezliczone rzesze kobiet, wśród których nie raz i nie dwa trafiały się jakieś żonate arystokratki, a czasem wręcz na odwrót - takie, którym błękitnej krwi zdecydowanie brakowało. Czasy się jednak zmieniły, dziś obowiązek, który spoczywał na jego barkach, sprawiał, że czoło Burke'a marszczyło się w lekkiej irytacji niemal codziennie. Dziś niestety także - i choć ciałem znajdował się w Hampton Court, myślami zdarzało mu się odpływać w miejsca zupełnie odmienne od wspaniałej i jasnej posiadłości lady Nott. Blask bijący z żyrandoli momentami zmuszał do mrużenia oczu, przymus przepychania się w tłumie by przejść w konkretne miejsce na sali także nie należał do najprzyjemniejszych. Craig powracał uwagą do sali balowej w najważniejszych momentach zabawy - gdy do zgromadzonych dołączyła sama gospodyni, oczywiście również w trakcie tańca, i nawet przysłuchiwał się przez chwilę kolejnym odgadywanym strojom. Jak każdy, kto miał do czynienia ze sztuką, nie mógł nie zauważyć, że każdy z nich wykonany był z rozmachem i starannością. Tego z resztą wymagano od szlachty, zdecydowanie większym szokiem byłoby, gdyby ktoś zjawił się tu dziś w stroju skromnym i niedopasowanym.
Z tyłu jego głowy, niczym uparta mucha, wciąż kręciła się myśl, jak bardzo cały ten bal jest na pokaz. Jak łatwo wszyscy zebrani tu dziś arystokraci głęboko uwierzyli w toast lady Nott i w to, co wypisywał Walczący Mag. Przyklaskiwał temu wszystkiemu, bo tak właśnie powinno być - taka powinna być rzeczywistość. Nie dało się jednak ukryć, że był boleśnie świadom, że ponownie ponieśli porażkę, a Azkaban był poza ich zasięgiem. A teraz tylko robili dobrą minę do złej gry, udając że wszystko jest w porządku. Pytanie jak długo.
Skupiając się na swoich niewesołych rozmyślaniach, Burke przegapił sporą część zabawy w odgadywanie motywów przewodnich kostiumów kolejnych arystokratów. Podniósł głowę czujnie dopiero, gdy przez tłum rozległ się pełen dezaprobaty pomruk. Craig przez chwilę próbował dopatrzeć się powodu niezadowolenia wśród szlachty i wcale daleko nie musiał szukać - ujrzał jak z sali wychodzi jeden z arystokratów, a jego plecy naznaczone są spojrzeniami rozczarowanej szlachty. Na jego szacie można było bez trudu wyobrazić sobie podziurawioną tarczę strzelniczą. Zaraz potem Burke poczuł na swoim ramieniu pewien ciężar - i tylko siłą woli zdołał nie strzepnąć dłoni lady Adelaide. Zaskoczyła go - a on bardzo nie lubił by podchodzić go w ten sposób. Miał tylko nadzieję, że maska, którą nosił, dała radę ukryć większość emocji, które niewątpliwie odmalowały się na jego twarzy. Zrozumiał co znaczył jej gest, skinął więc delikatnie głową w odpowiedzi. Głupio się stało, że dał się wyłowić z tłumu bez partnerki. Musiał teraz prędko jakąś znaleźć, aby nie narazić się na pośmiewisko. Albo na podobny ostrzał pogardliwych spojrzeń, jak to miało miejsce jeszcze kilka chwil temu. Miał jednak szczęście - wystarczyły trzy kroki, by dostrzegł pojedynczą, zbłąkaną owieczkę. Chowała się za filarem, ale nie miała wyjścia. Kiedy podszedł do niej i podał rękę, musiała z nim wyjść na parkiet. Znał kroki doskonale, tak samo jak Isabelle, którą dzierżył w ramionach. Nie spieszył się, cała zabawa polegała w końcu na tym, aby wszyscy mogli dokładnie obejrzeć jego strój. Motyw przewodni, który wybrała mu lady Nott, wyjątkowo mu podpasował. Burke przywdział typową dla siebie czerń, obejmującą całą jego szatę - materiał był matowy, wyszywany jednak starannie połyskliwą nicią o tym samym kolorze. Wzory na całej szacie układały się w kształty podobne płomieniom. Główny element przebrania znajdował się jednak zdecydowanie wyżej - zdobna, wydłużona, czarna maska, zakrywająca górną część twarzy arystokraty. Szczerzyła kły na każdego, na kogo padło spojrzenie Burke'a i strzygła stojącymi uszami niemal jakby była żywa. Ramiona mężczyzny przyozdabiały dwie identyczne maski - obdarowane dzikimi oczami, obie przekształcone w swego rodzaju naramienniki, niekrępujące ruchów i łypiące dzikimi ślepiami na otoczenie.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Sala balowa [odnośnik]20.08.19 23:08
Kiedy przygotowywano projekt fantazyjnego stroju, Bella pozostawała Bellą. Wciąż płomienną, żywą i nieprzeczuwającą jeszcze tego, co przygotowywała dla niej wspaniałomyślna lady Morgana. Gdy zaś ubierała suknię w ten wyjątkowy wieczór, nie była już tamtą beztroską panienką. Wiązało ją pewne przyrzeczenie. Choć czerwona, świetlista różyczka zdobiąca blady, dziewczęcy palec nie mogła stać się elementem stroju, nosiła ją już nie tylko przy ciele. Miała skryć symbol także głęboko w cieple swego serca. Ozdoba jednak zdradziłaby zbyt wiele, a tej nocy pragnęła stać się niewidzialna dla więcej niż jednej osoby. Dla niego również. Mathieu nie mógł rozpoznać między błyszczącymi warstwami żywego materiału postaci swej narzeczonej. Zdemaskowana zapewne zostałaby zwabiona w pułapkę jego ramion i tak wizja przygotowywanej od kilku dni niespodzianki rozproszyłaby się, gasząc rozpaloną duszę młodej salamandry. Uważała więc. Wcześniej wydała odpowiednie instrukcje usłużnej Balbinie, a sama kręciła się między gęstwiną falujących jedwabiów, w duchu modląc się, aby tylko nikt jej nie rozpoznał. W tym odzieniu czuła się silniejsza niż kiedykolwiek, nie wyobrażała sobie, by niedawne dramaty zdołały zarzucić mroczną klątwę na jej ramiona – teraz nagie, nieosłonięte żadnym skrawkiem migoczących materiałów. Trwała ponad rozgoryczonym sercem. Urodziny Rosiera, rozpoczynające się wraz z pierwszą minutą nowego roku, odciągnęły od Belli smutki związane z utratą ukochanej przyjaciółki.
Obawiała się jednak przypadkowego spotkania, przeoczonej wskazówki, która mogłaby zdradzić jej tożsamość. W tym stroju wyjątkowo trudno było wtopić się w tłum kreacji pokolorowanych w większości czernią i bielą. Oddaliła się więc od serca balowej sali. Z ukrycia obserwowała, jak kolejne pary wychodziły na parkiet, w tańcu prezentując swe wymyślne przebrania. Isabella wciąż milczała, wiedząc dobrze, że przykułaby niepotrzebną dzisiaj uwagę. Chociaż niekiedy rwała się do odpowiedzi, to jednak musiała powstrzymać swe skryte pod maską usta. Gdzieś między tymi piórami i łuskami musiał być różany lord wyczekujący swej damy. Czy niecierpliwił się, nie mogąc jej odnaleźć? Przyszykowana misternie niespodzianka miała wynagrodzić mu chwilę samotność. Choć skupione wokół lady Nott sylwetki wydawały się anonimowe, Selwyn pomyślała, że większość z nich rozpoznaje szlachetne przydomki między charakterystycznymi gestami i kolorami oczu. Sama poszukiwała ciemnowłosej, zdradzieckiej panienki, która wcale nie wybierała się na tegoroczny sabat. Czy jednak na pewno?
Lekko wychyliła się zza kolumny, kiedy kolejna para ruszyła do tańca. Czerwonozłota, długa rękawiczka przełamała biały kolor podpórki. Wyglądała zza niej zaciekawiona, niemal od razu wyłapując motyw ich strojów. Och, jakże ciężko było stać w tym ukryciu i nie móc dołączyć do tej zabawy. Zaraz znów cofała zbyt widoczną dla pozostałych sylwetkę.
Ktoś jednak zdołał ją dostrzec. Zaniepokojone oczy prześlizgnęły się po czarnym stroju tajemniczego lorda, zdawały się błagać, aby wycofał swą życzliwą dłoń. Czy to mógł być Rosier? Nie znała tożsamości mężczyzny. Kolorowe maski obróciły się w ich stronę. Musiała przyjąć zaproszenie. Ruszyła razem z nieznajomym lordem na parkiet. Pod rozpalonymi żyrandolami strój mienił się mocno, zupełnie jakby płonął. Finezyjna suknia skąpana w czerwieniach i pomarańczach powiewała w tańcu. Spływały po niej złotawe strumienie, wyjątkowo rażące, zdawałoby się, że próbują odciągnąć zaintrygowane oczy od tych piór gęstniejących u dołu stroju. Ciasny gorset idealnie komponował się ze spódnicą, a na wysokości piersi czerwień nieco przygasała na rzecz dyniowej barwy. Otulające dekolt brzegi stroju układały się w złote, nieregularne linie, próbowały sięgnąć ku ramionom, lecz tutaj suknia kończyła się niespodziewanie. Dłonie zdobiły długie rękawiczki, u szczytu których przymocowano sztywne pióra. Czy to skrzydła? Dziewczęcą twarz okrywała maska nieodstająca kolorystycznie od pozostałych elementów stroju. Dostrzec można było wyraźny dziób, kilka miękkich piór na jej szczycie, które leniwie kładły się na czubku jasnowłosej głowy. Mimo kamuflażu pozwoliła sobie dziś na rozpuszczone, pofalowane lekko włosy, odrzucając ciasne, niewygodne koki. Ten strój mógł być wyraźną wskazówką dla kogoś, kto poszukiwał tego wieczoru Isabelli. Dlatego właśnie unikała rodowych ozdób, salamandrowych znamion i różanego pierścienia.
W tańcu podglądała swego partnera, wciąż nie wiedząc, z kim ma do czynienia. Nie chciała go zawieść, choć dalej czuła się nieco niepewnie. Wyobrażała sobie, że zaraz znów skryje się gdzieś w zaciemnionym kącie.
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Sala balowa - Page 7 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Sala balowa [odnośnik]20.08.19 23:27
Sabat był wielkim i ważnym wydarzeniem dla każdego Notta, również Elise. Tym ważniejszym, że był to jej pierwszy sabat sylwestrowy i najważniejsze wyjście od tamtego tragicznego dnia, który wywarł tak duży wpływ na jej rodzinę i na nią samą. Jednak Nottowie byli silni, ich rodowe drzewo po odcięciu wadliwej gałęzi wciąż stało prosto, a oni, jako dumne lwy, równie dumnie szli przez życie. Nie mogli pozwolić komukolwiek zwątpić w słuszność swych poglądów ani pokazać, że krwawili. Byli silni i dumni, wierzyli w słuszność ideologii czystej krwi oraz Skorowidzu stworzonego przez ich przodka.
Lady Adelaide miała w swoim liście wielką rację, pisząc, że to kobiety są spoiwem trzymającym rodzinę razem, i że na tym sabacie musiała nie tylko dobrze zaprezentować się kawalerom, ale też pokazać niezachwianą dumę Nottów. To zamierzała uczynić, pojawiając się w Hampton Court wraz z rodzicami i siostrą, a także innymi krewnymi. Prawie nie rozmyślała o pewnym zdrajcy, jedynie przelotnie zastanawiając się, czy bawił się teraz z plebsem i żałował, że droga na salony pozostała dla niego na zawsze zamknięta, że już nigdy nie będzie przemierzać tych wspaniałych korytarzy.
W przeszłości bywała w posiadłości ciotki nie raz, stąd też dobrze ją znała i czuła się tu swobodnie. Ukryte za maską oczy uważnie obserwowały ludzi i ich stroje, próbując wypatrzeć kogoś znajomego, choć przez maski skrywające tożsamości było to trudne. Lady Nott z pewnością wymyśliła dla tego dnia niezwykłą oprawę, podsycającą nutkę tajemnicy i każącą się zastanawiać nie tylko nad tym, co przedstawiają maski i przebrania, ale i kto kryje się pod nimi.
Na rozpoczęcie przyjęcia oczekiwała z niecierpliwością godną debiutantki, dla której to może już nie pierwszy sabat, nie ten najważniejszy i debiutancki, ale pierwszy sylwester, pierwsze świętowanie końca roku jako dorosła lady mogąca w pełni uczestniczyć w salonowym życiu, którego pragnęła i dla którego została wychowana. Czuła się szczęśliwa, tym bardziej że straszliwe anomalie dobiegły końca i nie musiała się już ich bać ani chować się przed burzą w zaciszu dworu. Mogła znów uczestniczyć w salonowym życiu, z czego zamierzała skorzystać. Ale na początek należało celebrować nadejście nowego roku i chwytać pełnymi garściami ten dzień. Miała nadzieję że zatańczy z wieloma adoratorami i że może któryś z nich okaże się wyjątkowo czarujący? Była też ciekawa, czy jej krewni ze strony matki również tu byli, czy napotka ukochanego kuzyna Flaviena i drogą kuzynkę Marine?
Po rozpoczęciu, którego naturalnie dokonała jej ciotka, ukryta pod wyjątkowo zmyślnym przebraniem, Elise wysłuchała początkowej mowy, w której padło i jej imię. Aż wyprostowała się dumnie, słysząc jak ciotka wita ją jako debiutantkę. Typowo polityczne tematy nie były już tak interesujące, więc oczekiwała na główną atrakcję, czyli tańce, choć na swą kolej musiała poczekać, najpierw prezentowały się inne pary, pokazując starannie wykonane stroje. Elise w kilku przypadkach miała swoje podejrzenia, ale ktoś ją ubiegł, może tym razem uda jej się odgadnąć?
- Czy to feniks? – zastanowiła się, patrząc na płomienno-ptasi strój kobiety, podsuwający skojarzenie z ptakiem zdolnym płonąć i odradzać się z popiołów. – I... trójgłowy pies? – tego pewna nie była, w końcu była lady, która stroniła od nauki, ale dawniej, w latach szkolnych, miała pewien epizod zainteresowania magicznymi stworzeniami, podsycony przez kogoś, kogo dziś już nie mogła nazywać rodziną, więc ta dawna pasja poszła w odstawkę, ale coś z dawnej wiedzy jej w głowie pozostało. Poza tym chciała uczestniczyć w zabawie i zaplusować u ciotki, która z pewnością wiedziała, że to właśnie ona kryła się za tą maską i strojem, który odbiegał barwami od jej ulubionych nottowskich zieleni.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Sala balowa [odnośnik]20.08.19 23:50
Inny czarodziej ubiegł go z prawidłowymi skojarzeniami o moment, lecz skoro jego odpowiedzi były zgodne z tymi szatyna, to oznaczało, iż nie był wcale taki zły w te klocki. Zwykle trzymał się z boku i nie angażował w podobne zabawy, jednak dzisiaj pragnął pokazać, iż doceniał otrzymane zaproszenie, bowiem wcześniej, zważywszy na jego korzenie, takowe było niemożliwe. Nigdy nie zależało mu na podobnym, gdyż nie miał o szlachcie najlepszego zdania, jednak doskonale znał powód, dla którego stał się dzisiaj jednym z gości i zamierzał wywiązać się z owego przywileju najlepiej jak tylko potrafił.
Upiwszy kolejny łyk znakomitej ognistej whisky przeniósł wzrok na kolejnego czarodzieja, którego spośród tłumu wybrała Lady Nott, lecz ten zdawał się wyraźnie niezainteresowany niemą prośbą gospodyni. Nie miał pojęcia, czy podobne sytuacje zdarzały się na salonach wcześniej, nie mniej jednak jemu byłoby wstyd za podobne zachowanie. Nie chodziło już nawet o kulturę osobistą, lecz zwykłą uprzejmość i spełnienie tak prostych oczekiwań organizatora. Mimo wszystko nie mu było to oceniać – w końcu znajdował się w podobnym towarzystwie oraz otoczeniu po raz pierwszy.
Gdy do tańca ruszyła kolejna para skupił na niej wzrok starając się ponownie odnaleźć w swoim umyśle pasujące obrazy, jakiekolwiek skojarzenia, które mogłyby naprowadzić go na odpowiednią drogę do rozpoznania przebrań. Nie mógł zaprzeczyć, iż Lady Nott naprawdę postarała się w kwestii wyboru magicznych oraz mitycznych stworzeń – jeśli rzecz jasna to ona stała za podobnym, a nie jej podwładni – albowiem wszystkie znacznie się od siebie różniły, a ponadto nie były nad wyraz proste. Należało użyć wyobraźni oraz zaczerpnąć własnej wiedzy, by znaleźć prawidłowe rozwiązanie zagadki i to też szatyn zrobił starając się przełożyć znakomite kostiumy oraz maski na stare księgi lub własne doświadczenia. Mężczyzna przypominał mu trójgłowego psa ze względu na uszy, kły oraz identyczny, dziki wzrok bijący z masek znajdujących się na ramionach. Natomiast w przypadku kobiety zwrócił głównie uwagę na mieniące się kolory – złoto i czerwień. Nim jednak zdążył odpowiedzieć ubiegła go jedna z kobiet - na co uśmiechnął się pod nosem. Cóż, widocznie o wiele lepiej wychodziło mu picie ognistej, czym nieszczególnie się zmartwił.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Sala balowa [odnośnik]21.08.19 0:17
- Ależ tak, moja kochana! - odparła, spoglądając na Elise - Dwa punkty dla ciebie - i po punkcie dla przepięknie tańczącej pary. Tymczasem - zapraszamy na parkiet kolejnego czarodzieja - To mówiąc złożyła dłoń na ramieniu Drew.

Elise otrzymuje punkty za odgadnięcie właściwych odpowiedzi, Craig oraz Isabella za to, że stroje zostały odgadnięte. Lady Nott wybrała z tłumu Drew i wybraną przez niego partnerkę, zapraszając ich na parkiet, gdzie w tańcu zaprezentują swoje stroje. Mają na odpis 48 godzin. Od odpisu drugiej postaci z pary pozostałe otrzymają 72 godziny na odgadnięcie ich przebrań. Osoby gotowe do zaprezentowania swoich strojów w dalszej kolejności powinny zgłaszać się poprzez pw do mistrza gry prowadzącego (Tristan).
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala balowa - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala balowa [odnośnik]22.08.19 12:47
Obserwując zmierzającą w swoim kierunku Lady Nott, a także czując na sobie jej spojrzenie doskonale wiedział co miało wkrótce nastąpić. Dłoń oparta o jego ramię, które dzisiejszego wieczoru zdawało się wyjątkowo umięśnione, utwierdziła go w paskudnej obawie rychłej konieczności tańca, którego kroki zobaczył po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie miał okazji brać udziału w balu, właściwie nawet nie przyszło mu przez myśl, iż kiedykolwiek zostanie na jakiś zaproszony – oczywiście ten odbywający się w wyższych sferach – dlatego jakakolwiek nauka w tym kierunku nie miała większego sensu. Wówczas jednak nie miał wyboru i musiał podjąć się zadania z nadzieją, iż szybko uda się komukolwiek odgadnąć wybrane przez gospodynie przebranie, byle zejść z piedestału, który fundował nie tylko ciekawskie spojrzenia, ale także wstyd – i to z jego winy. Po cichu liczył, że dobór partnerki sprawi, iż to właśnie ona przyciągnie całą uwagę, a on pozostając w jej cieniu przemknie ze swoimi brakami właściwie niezauważony. Istniała w ogóle taka możliwość?
Opróżniwszy zdobioną reliefem szklaneczkę odstawił ją na lewitującą, metalową tacę, a następnie ruszył w kierunku poruszających się w jednym rytmie par. Nieopodal środka sali dostrzegł wyjątkowo gustownie ubraną czarownicę, której dobrana maska wyróżniała z tłumu, więc bez krzty zawahania podszedł do niej i wyciągnął dłoń zapraszając do tańca.
-Liczę, że lady mi to kiedyś wybaczy.- rzucił ściszonym tonem, bowiem mógł próbować ukryć przed wszystkimi zgromadzonymi swój brak umiejętności, jednak przed partnerką było to niemożliwe. Zacisnąwszy rękę dziewczyny uśmiechnął się szelmowsko, po czym wolnym aczkolwiek zdecydowanym krokiem zbliżył się do wirujących par i z teatralnym entuzjazmem rozpoczął naśladowanie ruchów innych mężczyzn. Liczył, że nie narobi im obciachu – w końcu nieco tańczyć potrafił, lecz na pewno nie w ten sposób, co musiał obecnie. Dobrana przez szatyna garderoba także znacznie odbiegała od odzieży noszonej przez niego na co dzień; szczególnie jeśliby przyjrzeć się kolorom. Jasnobrązowa szata wykończona matową, złotą nicią przechodziła ku środkowi w czystą, naturalną biel. Barczyste i muskularne ramiona wyraźne odznaczały się, podobnie jak dłonie, których wierzch zakryty był materiałem rozciętym w pięć równych, czarnych szpicy – górny fragment takowych zaczepiał się o każdy z palców. Na wysokości brzucha, po obu jego stronach, można było dostrzec imitacje równie umięśnionych ramion, jednak takowe nie stanowiły „luźnego” elementu, tylko były ściśle połączone z szatą. Na twarzy szatyna spoczywała podłużna maska o ostrych, groźnych rysach. Z prawej oraz lewej strony trójkątnego nosa widoczne były długie wąsy, a poniżej wyraźne, niebezpieczne kły. Żółte ślepia ponoć miały zdolność hipnozy oraz legilimencji – jeśli to była prawda to mógł tylko żałować, iż było to jedynie przebranie. Całość dopełniały szpiczaste uszy, które nigdy go nie zawodziły, bowiem były w końcu niesamowicie czułe na każdy dźwięk.
-Nie deptam lady po nogach, a to nie lada wyczyn.- szepnął do jej ucha z ironicznym uśmieszkiem błądzącym po jego wargach. Liczył, że nie męczyła się z nim nader bardzo; kroki okazały się łatwiejsze niżeli myślał, więc nie mogło być, aż tak źle.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Sala balowa [odnośnik]23.08.19 0:51
Wspomnienia z dnia, w którym po raz pierwszy przestąpiła próg Hampton Court, by zadebiutować jako wkraczająca w dorosłość dama przed czarodziejską szlachtą, odżyły, gdy dzisiejszego dnia zjawiła się u boku rodziców i starszego brata na sylwestrowym sabacie lady Nott. Serce nie biło już tak mocno, a i entuzjazm nieco nieco przygasł od tamtego pamiętnego dnia, ale wciąż pewnym krokiem przemierzała korytarze dworu, pełna nadziei, że dzisiejsze przyjęcie zaliczy do udanych. Myśl o zeszłorocznej uroczystości wciąż przepełniała ją lękiem, ale natarczywe, negatywne myśli odganiała od siebie raz za razem, nim na dobre przesiąknęły jej umysł.
Motyw balu maskowego uznała za wyjątkowo trafną ideę, podobnie jak i przebranie, które w swym liściku sugerowała dla niej lady Nott. W kwestii dokładnego projektu i materiałów, zdała się na krawca, ale nie byłaby sobą, gdyby nie przemyciła odrobiny swojej wizji do prezentowanego dziś stroju. Szanowny pan ojciec nie skąpił na sukni swej córki, a i pozostali członkowie szlachty prezentowali się dziś niezwykle szykownie. Zdaje się, że nikt nie pozwolił sobie na zniewagę w postaci niedostosowania się do zaleceń organizatorki balu, jednocześnie narażając się na popadnięcie w niełaskę u tejże. Persephone z podziwem obserwowała kunszt, z jakim zostały wykonane stroje czarodziejów, choć stroniła od aktywnego uczestnictwa w trwającej zabawie. Bynajmniej nie dlatego, że brak jej było śmiałości koniecznej do tego, by wygłosić przed zgromadzonymi kilka słów. Skupiona na połyskujących materiałach, osobliwych maskach i parach wijących się w tańcu, zwykła rozmyślać raczej, kto mógłby kryć się pod przebraniem niźli za kogo lub też za co przebrani są wybrani z tłumu czarodzieje. Już jako dziecko była ciekawą świata czarownicą, i z wiekiem cecha ta wcale nie zelżała na sile. Nie wątpiła jednak, że za zaspokojenie ciekawości, przypłaciłaby rozczarowaniem spowodowanym utratą aury tajemniczości, którą od pierwszych chwil roztaczał tegoroczny bal.
Nie zauważyła go, gdy podążał w jej stronę, więc wyciągnięta dłoń, którą ujrzała właśnie przed sobą, była dla niej zaskoczeniem. Bez cienia zawahania wsunęła jednak swoje zgrabne palce w dłoń mężczyzny, pozwalając mu poprowadzić się na parkiet. Była co najmniej zaskoczona doborem słów, których użył, zapraszając ją do tańca i być może dlatego, z jej strony nie padła żadna odpowiedź. Ale jeśli lord obserwował ją wystarczająco uważnie, mógł zapewne dostrzec cień uśmiechu, który przemknął po jej ustach w wyrazie czegoś, co można by najpewniej określić mianem rozbawienia. Pełna nadziei, że nie będzie lordowi czego wybaczać, zaczęła poruszać się w takt wypełniającej salę muzyki. Ćwiczyła te kroki wiele razy, by teraz móc sunąć się po parkiecie z gracją, bez obaw o to, że się potknie lub pomyli.
Ciasny gorset nie krępował jej ruchów i w świetle żyrandoli, lśnił głęboką zielenią. Jego powierzchnię zdobiły ciemnozielone hafty, wijące się na materiale niczym pnącza bądź łodygi, zwieńczone u swych końców pąkami jasnofioletowych kwiatów. Zdobienia przechodziły także na przedramiona szlachcianki - delikatne rękawy kończyły się na wysokości ramion, połączone z górną częścią sukni jedynie wąskimi paskami materiału. Te, rozgałęziały się na długości rękawa, pokryte były już jednak nie kwiatami, a jasnozielonym, kilkucentymetrowymi skrawkami materiału, wykrojonymi na kształt niewielkich liści. Suknia, delikatnie rozszerzana w talii, ciągnęła się do samej ziemi, a jej tył zwieńczał krótki tren, bogato zdobiony mieniącymi się na różne kolory, materiałowymi koronami kwiatów. Te, poczynając od najmniejszych pąków w okolicach kolan aż do tych w pełni rozkwitniętych u jej stóp, zwieńczały także przednią część jej sukni. Gdy płynęła w tańcu, wyglądała niemal, jakby kroczyła właśnie polną łąką.
Słowa tajemniczego lorda, który jej towarzyszył, rozbrzmiały zupełnie niespodziewanie tuż nad jej uchem. Spojrzała na mężczyznę zza swojej maski, wyżłobionej na kształt motylich skrzydeł. Bladofiołkowy kolor, na który była pomalowana, nawiązywał do kwiatów zdobiących górę jej sukni. Brzegi maski stopniowo przechodziły w coraz ciemniejsze odcienie fioletu - kwiaty w tym samym odcieniu zdobiły jej włosy, na jej głowie układając się w strojny wianek, łączony przy pomocy zielonych liści i cienkich gałązek pokrytych gdzieniegdzie kłębkami białego puchu. Puszczone dziś swobodnie pukle kruczoczarnych włosów zafalowały w tańcu, nim lady Flint zdecydowała się przemówić.
- Życzę lordowi, by lord wytrwał w tej dobrej passie - zaczęła cicho, gdy nadarzyła się sposobność w tańcu, by szepnąć mu do ucha. Gdy zwała go lordem, nie miała pojęcia, że w żyłach jej tanecznego partnera nie płynie szlachecka krew. - Pozostawanie poza zasięgiem stóp lorda, to także spore osiągnięcie - dodała zaczepnie, ośmielona przebraniem, które skrywało jej tożsamość przed mężczyzną, który porwał ją do tańca. Zastanowiła się przez chwilę, kim mógłby być ten jegomość, ale nie była w stanie powiązać jego głosu z żadną znajomą twarzą.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sala balowa [odnośnik]23.08.19 1:18
Nie sądziła, że coś ją tu zatrzyma. Chciała niepostrzeżenie ulotnić się, gdy do tańca zaproszono kolejną parę. Miała wrażenie, że zna motyw nieznajomego. Widziała podobną istotę na kartach książek, choć nigdy nie w rzeczywistości.
Po porażce ciężko się było pozbierać, ale widząc męski strój złożony z naturalnych barw i "łap" była niemalże pewna, że to wampus. Który inny motyw pasowałby aż tak bardzo? Miał w dodatku kły i wyglądał jak ogromny kot. Nie było więc w tym wypadku mowy o pomyłce.
W tym momencie kusiło ją, żeby odpowiedzieć. Miała nie brać udziału w tej głupiej zabawie, ale już raz dała się ponieść i poległa. Nie chciała, żeby Isabella widziała ją w takim stanie. Uważała, że jak na dziewiętnastolatkę dość już się nacierpiała.
Nie miała jednak pojęcia, co za motyw skrywała kobieta. Jakieś dziwne stworzenie... Tylko jakie? Nigdy nie była w Hogwarcie dobra z opieki nad magicznymi stworzeniami i dzisiaj się to na niej odbiło. Powinna była robić rzetelniejsze notatki podczas lekcji. Chyba że była to postać, która najwyraźniej nie przychodziła teraz Unie do głowy.
Cofnęła się i ukryła połowicznie za filarem. Było to odrobinę bezużyteczne, bo suknia z wielowarstwowym dołem na planie koła skutecznie jej to uniemożliwiała. Mimo to Bulstrode jakoś pewniej czuła się na swoim stałym miejscu.
Wampus – rzuciła głucho. Słowa same wyszły z jej ust, nawet nad nimi nie panowała. – Mam na myśli męską kreację. Motywem jest wampus. – odpowiedziała szybko, zorientowawszy się, że nie podała pełnej odpowiedzi.
Czy znowu popełniła błąd? Oby nie. Ośmieszyłaby tym już dostatecznie ród swój i swojego przyszłego narzeczonego. Nie chciała tego.
Miała nadzieję, że odpowiedź okaże się prawidłowa, a Isabella jej nie rozpozna. W końcu kto by poznał młodą szlachciankę z zupełnie zmienioną fryzurą, w masce i to przy akompaniamencie muzyki i głośnych pogawędek? Niemożliwym byłoby w to wierzyć, wszystko za bardzo się mieszało.
A w tym stroju... W ogóle nie czuła się jak ona. Była odważniejsza i miał znacznie bardziej niewyparzony język niż normalnie. Niech Merlin ma ją w opiece, jeśli znowu powie o jedno absurdalne słowo więcej.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Sala balowa [odnośnik]23.08.19 2:00
Został wybity z rytmu zabawy przez jedną z salonowych scen, która byłaby mu niewątpliwie obojętna, gdyby nie osoby w nią zaangażowane. Lady Nott rozpoczęła niewielki spektakl, aby kolejny i na pewno nie ostatni raz zabłysnąć przed całym towarzystwem. Przy okazji dała też lekcję dobrego wychowania, jasno wszystkim sugerując, że z jej przyjęcia nie wychodzi się przedwcześnie, a przynajmniej nie jest taktownym nie brać udziału w przyszykowanych przez niej zabawach na ten jakże wspaniały sabat. Bal maskowy rzeczywiście stwarzał wiele sposobności do poddania się różnym rozrywkom. Nie wszystkich atrakcje proponowane przez gospodynię musiały bawić, ale należało chociaż udawać, że tak właśnie jest. Udawanie było niezwykle proste, kiedy twarze zgromadzonych zakrywały maski – nawet nie trzeba było tak skrupulatnie uważać na najmniejsze drgnięcie mięśni twarzy.
A jednak ktoś zdecydował się wycofać, tym samym dając pokaz swoich prawdziwych emocji. Cóż taką osobą, która sama zdecydowała się wystąpić przeciwko salonowym obyczajom, mogło kierować? Alphard nie poświęcałby tej sprawie zbyt wiele myśli, gdyby to ktoś inny po prostu zignorował lady Nott. Lecz w tym przypadku rozchodziło się o jego brata. Najwidoczniej Lupus nie umiał znaleźć w sobie tej krztyny rozbawienia, która pozwoliłaby znieść mu jakoś upływ czasu. Coś musiało się wydarzyć, skoro zdecydował się wyjść z okazałej sali balowej. Alphard chciał ruszyć za bratem, ale takie zachowanie zdradziłoby zbyt wiele. Udawał nieprzejętego, uparcie pozostając w miejscu i czekając na wybór kolejnego kandydata do tańca. Ten wystąpił z młodą lady, ale Black jeszcze nie potrafił oderwać się wystarczająco od władnych myśli, aby skupić na tańcu innych zamaskowanych osób. Motywy strojów zostały odgadnięte, potem przyszedł czas na kolejne.
Nie chciał dalej trwać w milczeniu. Przy męskim stroju to kocia maska wydała mu się najważniejszą podpowiedzią. Długie wąsy, żółte ślepia, kły. Szata była jasnobrązowa. Udało mu się znów odnaleźć skojarzenia, być może poprawne. Jednak ktoś go ubiegł, nim zdołał udzielić odpowiedzi. Pozostawiono mu jednak jeszcze szansę. Nad kobiecą kreacją musiał zastanowić się nieco dłużej. Zielona suknia udekorowana mnóstwem kwiatów, pośród których dominował fiolet. I maska w kształcie motylich skrzydeł, na której też najważniejszym elementem składowym były fioletowe kwiaty. Czyżby lady Nott przydzielała również motywy roślinne? A może fioletowe kwiaty były nawiązaniem do mitycznej postaci? Bogini wiosny? Grecka Persefona czy anglosaska Eostre? Tylko te fioletowe kwiaty przywodziły mu na myśl jedną konkretną roślinę, z jaką miał okazję zapoznać się w czasach szkolnych na eliksirach. Zapewne się pomyli, tym razem nawet nie liczył na sukces. Chciał jednak spróbować raz jeszcze zaangażować się w zabawę.
Zatem wampus tańczy z… tojadem? – rzucił z lekkim rozbawieniem, bo sama jego odpowiedź brzmiała śmiesznie, jednak naprawdę brakowało mu innego pomysłu. To była przecież tylko zabawa, więc za błąd ukarany nie zostanie. Najwyżej ktoś pod nosem go wyśmieje za dziwny tok myślowy.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black

Strona 7 z 32 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 19 ... 32  Next

Sala balowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach