Wydarzenia


Ekipa forum
Salon z kuchnią
AutorWiadomość
Salon z kuchnią [odnośnik]17.07.16 23:18
Salon
Wchodząc do mieszkania pierwsze co widzimy to mały salon, połączy z kuchnią. Na ciemnych, doświadczonych przez lata panelach, tuż naprzeciw drzwi wejściowych, w odległości może 2 metrów, stoi brązowa, szeroka kanapa, na przeciwko której stoi zagracony papierami, głównie reklamówkami, gazetami i otwartymi listami, ciemnobrązowy stolik. Wystarczyłoby odsunąć wszystkie te papiery, żeby dostrzec na jego blacie okrągłe ślady po stojących tam niegdyś kubkach czy szklankach. Przy ścianie na przeciw drzwi stoją dwa regały z książkami, część z nich już tu była, część z nich należy do Borgii. Wśród książek można znaleźć wiele pamiątek z jego podróży, jakieś figurki, pocztówki, miniaturową krzywą wieżę z Pisy, czy kulę śniegową ze znajdującą się w środku Sagradą Familią. Pomiędzy regałami znajduje się wysokie okno, zazwyczaj przesłonięte beżowymi żaluzjami.
Na prawo od części salonowej znajduje się mała kuchnia, na którą składa się wysoki stół, połączony z jednej strony ze ścianą, przy którym znajdują się dwa krzesła, podobne do barowych. Za nim ciemne, drewniane szafki, kuchenka i lodówka, zazwyczaj pełna niepotrzebnych do przetrwania rzeczy, a uboga w jedzenie. Na kuchence stoi zabrudzony, przysmalony od spodu czajnik z gwizdkiem, w kuchni również znajduje się jedno okno, również wysokie, wstawione w tą samą ścianę co poprzednie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]18.07.16 16:42
// Dziurawy Kocioł

Alkohol i atmosfera spotkania sprzyjały pójściu o krok dalej. Dlatego tak nagle wyskoczył z tym pójściem do niego. Szczerze mówiąc, może był trochę skąpy na wynajem pokoju w Kotle, ale jego mieszkanie było zdecydowanie w lepszym stanie niż ich najlepszy "apartament". Kiedy szli Pokątną objął ją ramieniem w pasie, podtrzymując swobodną dyskusję, niby to o czymś, ale tak naprawdę to o niczym. Jego dłoń lekko ześlizgnęła się z jej pasu, aż w końcu zatrzymała się tuż nad pośladkami, no, może nawet trochę o nie zahaczając.
Otworzył przed nią drzwi na klatkę schodową, dłonią wskazując żeby ruszyła przodem. Mieszkał na drugim piętrze, więc spokojnie dostali się na górę. Fabrizio wyjął zawczasu klucze z kieszeni i lekko zakręcił breloczkiem na palcu, kiedy szli, a on miał okazje podziwiać kształty idącej przed nim Jude. Kiedy znaleźli się już przed jego drzwiami, chwilowo z jego ust zniknął śmieszkowy uśmieszek. Otworzył przed nią drzwi, przepuszczając ją pierwszą, po czym sam wszedł do środka. Klucze tradycyjnie rzucił na małą komódkę stojącą tuż po prawej od wejścia. Dziewczyna stała na środku, tyłem do niego. Zbliżył się do niej swobodnie, a jego dłonie znalazły się na jej talii. Objął ją i położył brodę na jej ramieniu.
-To na co masz ochotę? - zapytał zmysłowo szepcząc jej do ucha. Wiadomo, kulturalny gospodarz, musi zadbać o wygodę i zadowolenie swoich gości. Za wszelką cenę. Chociaż w tym wypadku, nie była ona zbyt wysoka.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]21.07.16 23:15
Tak tutaj zdecydowanie będzie im lepiej. Więcej miejsca i żadnych niepożądanych świadków.  Weszła do środka  czując na sobie ( podobnie jak podczas wspinaczki po schodach) wzrok Fabrizia. Przystanęła gdzieś w kuchni składając płaszcz na jednym z krzeseł. Niebieskie tęczówki błądziły po każdym kącie pokoju a wyobraźnia podsuwała jej bardzo brzydkie obrazy. Najbardziej interesowały ją kuchenne blaty, stół i oczywiście kanapa. Zbyt zajęta kuszącymi wizjami nawet nie zwróciła uwagi na ogólnie panujący chaos. Odrobina alkoholu i nagle człowiek staje się wyjątkowo kreatywny. Uśmiechnęła się sama do siebie. Właśnie poczuła dotyk jego dłoni, jak przesuwały się po jej tali. Ten przyjemny dreszcz gdy złożył brodę na jej ramieniu. Uwodzicielski szept….tak, tego właśnie potrzebowała. Odrobiny rozkoszy, której nie da żaden kolorowy płyn czy tytoń sprowadzany z drugiego końca świata. Jej oddech stał się płytszy a serce zaczęło mocniej bić. Złożyła dłonie na jego dłoniach i delikatnie zsunęła je z siebie. Odwróciła się w jego stronę z tym zadziornym uśmiechem i z niebezpiecznymi iskrami w szaro niebieskich oczach. Odpowiedź na jego pytanie była chyba oczywista. To ona pierwsza go pocałowała. W tym geście było coś łakomego i zwierzęcego jak gdyby była spragniona ludzkiej bliskości. Czas na zabawy w subtelności minął pół szklanki ognistej temu. Oderwała się od niego i chwyciła za jedną z jego dłoni. Pociągnęła go głębiej w stronę kuchni. Przysiadła na blacie a gdy był blisko niej oplotła go nogami. Patrzyła na niego w bardzo wyzywający sposób czekając na kolejny ruch. Przecież nie mogła bawić się sama a on jeszcze mógł ją wyrzucić. Była tutaj tylko gościem.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Salon z kuchnią [odnośnik]04.08.16 12:21
strasznie, strasznie przepraszam! życie dopadło i nawet nie było chwili, żeby wejść na forum  </3


Wiać było, że dziewczyna już się wystarczająco nagadała w Dziurawym Kotle i od razu postanowiła przystąpić do akcji.
Lekko zaskoczony uniósł brew, kiedy ściągnęła jego dłonie ze swojej talii, ale długo to nie trwało. Już sam wyraz jej twarzy, te iskry w oczach, ten wyzywający uśmieszek, sprawił, że kąciki ust Fabrizio powędrowały w górę. Nie zdążył nawet pomyśleć o tym, żeby nachylić się w jej stronę, kiedy dziewczyna do niego przywarła. Nagle, namiętnie, stanowczo. Borgia od razu oddał jej pocałunek. Towarzyszyło temu znajome uczucie - jego serce zaczęło szybciej bić, pompując co raz więcej krwi, jak całe jego ciało się rozgrzewa i pobudza do działania, jak cały się elektryzuje. Widać to było wszystko w jego łakomym spojrzeniu, kiedy dziewczyna w końcu się od niego odsunęła. Spokojnie dał się poprowadzić do kuchni, a kiedy Judith sadowiła się na jego blacie ściągnął z siebie płaszcz, który odrzucił gdzieś w kąt pomieszczenia. Powolnym krokiem ruszył w jej stronę, oparłszy dłonie o blat po zewnętrznej stronie jej, oplatających go, ud. Wpatrywał się w jej oczy, czując jak atmosfera się zagęszcza. Uniósł dłoń i odgarnął jej włosy z twarzy, w niemal czułym geście. Czyżby jakieś sentymenty w niego uderzyły? Ze względu na stare dobre czasy, postanowił inaczej ją traktować?
-Jeszcze nie jest za późno, Jude. Jeszcze możesz zrezygnować. - powiedział cicho, chociaż w głębi duszy spodziewał się już jaka będzie odpowiedź. Czuł to w jej pocałunku, łakomym bliskości. Mówiąc jego dłoń delikatnie przejechała po jej obojczyku, pociągając za sobą materiał jej bluzki i tym samym odsłaniając nieco jej ciała. Jego spojrzenie chwilowo wbiło się w ten nagi skrawek, aż w końcu ponownie powędrowało w stronę jej tęczówek, z niemym pytaniem. Wszystko zależało od niej.
Gość
Anonymous
Gość
Salon z kuchnią
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach