Wydarzenia


Ekipa forum
Gniew Kirke
AutorWiadomość
Gniew Kirke [odnośnik]26.07.16 1:50
First topic message reminder :

Gniew Kirke

★★★
Przez drzwi do lokalu przejdzie każdy, jednak już po kilku metrach zostanie skrupulatnie osądzony przez płaskorzeźbę przedstawiającą wizerunek samej Kirke. Na pierwszym planie stawia status krwi delikwenta, zdarza się jednak, że usłyszy on też krytyczne uwagi dotyczące poczynań swoich przodków, ich rozporządzania majątkiem, albo własnych młodzieńczych przygód. Mówi się, że czarodzieje mugolskiego pochodzenia z miejsca przemieniani są tu w świnie!
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:39, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gniew Kirke [odnośnik]15.09.17 22:14
Nie myślał o tym, co było. Izolował się i zamykał, nigdy nie lubił nadmiernie rozpatrywać przeszłości, a to co wydarzyło się zaledwie kilka dni temu było już przeszłością. Niechlubną jego zdaniem, wciąż coś szeptało mu w umyśle zawiodłeś, ignorował jednak te głosy. Zawiódł, jednak musi działać dalej. To było oczywiste. Przeszłość nigdy nie miała dla niego wielkiego znaczenia, przyszłość to tylko plany i nadzieje, żyje w tej chwili.
W tej chwili jednak nadal działy się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. On jednak był tutaj i czuł się żałośnie wręcz nie na miejscu, wiedząc jednak że nigdzie się nie przyda przez najbliższych kilka godzin, sprzedawał swoje ciasteczka, babeczki i inne przysmaki.
Dzwoneczek znów zadźwięczał. Do Próżności zawsze przychodziło dziennie wielu gości. Może to jej aura, w szarym świecie, w ciężkich czasach każdy chciał tej odrobiny prostej radości, głupiego uśmiechu wywołanego małą przyjemnością.
Bertie właśnie sprzedał słodkie bułeczki, popularne na śniadanie kobiecie pod sześćdziesiątką, którą widywał tutaj rankami dosyć często. Wiedział już, że jej mąż przepada za prostymi ciastami bez dodatków, za to córka uwielbia słodycze którymi może się pobawić.
Nowego gościa, który minął się z nią w drzwiach Bertie kojarzył. Zakon to dość mała grupa i jeden cel, większość z nich się przynajmniej kojarzyła. Skinął jednak tylko głową na powitanie, bo i nie mieli o czym szczególnie rozmawiać w tych okolicznościach, dał mężczyźnie czas na poprzyglądanie się słodyczom znad lady.
- Coś magicznego czy bardziej zwyczajnego? Owoce, kremy, bardzo słodko, niezbyt słodko? - spytał, chcąc wspomóc w wyborze, bo i czy ktoś znał te specjały lepiej niż właśnie on? Nie chciał być jednak natrętny, nie stał nad klientem, szczególnie iż wiedział, że te wybory bywają bardzo trudne, nikogo nigdy nie poganiał. No, przynajmniej nie w skrajnych przypadkach, jeśli przy tym kolejka nie nagliła - wiadomo!
Praca teraz była odrobinę trudniejsza, wypieczenie tu wszystkiego wymagało większego wysiłku, kiedy magia płatała figle, pod ladą mimo to spoczywało dużo pysznych różności.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]16.09.17 2:46
Nie miał głowy do niczego specjalnego wciąż myśląc o sprawach Hogwartu i swojej powinności jako nauczyciel względem uczniów. Szkoła potrzebowała go na każdej minucie, dlatego też nie zważał na brak snu i powolnie nadchodzące zmęczenie. Miało to w niego uderzyć dość brutalnie, chociaż nie wiązał tego z bezsennością. Miał zbyt wiele do zrobienia, żeby przejmować się swoim stanem zdrowia. Jeszcze długo miało to trwać, bo zwyczajnie taki miał charakter. Wolał troszczyć się o innych, nie o siebie. Dlatego też praktycznie od końca kwietnia wciąż był na nogach i nie przespał nawet godziny. Nie było w tym nic dziwnego. Raczej nie był wyjątkiem, który nie mógł normalnie wrócić do dalszego stylu życia. Wydarzenia, które wciąż były tak świeże dotykały i innych czarodziejów oraz czarownice. Szczególnie tych najmłodszych ku bólom ich opiekunów. Słyszał już o tym co wybuch nieznanej magii uczynił wśród nie chodzących jeszcze do szkoły dzieci, ukazując dość potężne i niebezpieczne pokłady czarów, które tliły się w małych ciałkach. Nie tylko dla otoczenia było to problematyczne, ale również i dla nich samych. Skrzydło szpitalne w Hogwarcie wciąż pękało w szwach i nie leżeli tam sami uczniowie. Kilku pracowników również ucierpiało i teraz Poppy musiała sobie radzić z tym w pojedynkę. Miała jakąś pomoc, ale nikt nie mógł się rozdwoić, dlatego nauczyciele zaglądali tam bardzo rzadko. Mieli inne zadania. Jayden jednak musiał coś zjeść, bo w brzuchu potwornie mu burczało. Nic dziwnego, ze skierował swoje kroki właśnie tutaj. Słysząc pytanie, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, po czym znów je zamknął. Przetwarzał informacje.
- Macie coś słodkiego z borówkami? - spytał, nie podnosząc jeszcze spojrzenia i badając uważnie wystawkę. Miał ochotę na krem z jagodami, ale wciąż myślał intensywnie czy nie poprosić o coś dodatkowego. Tak na zaś. Do szkoły by przetrwać tam resztę dnia. W końcu w ferworze zadań zapominał nawet jeść! I dopiero teraz sobie o tym przypomniał. Niechybnie miał znów zapomnieć o głodzie, gdy znajdzie się w murach Hogwartu, ale w tym momencie... Potrzebował cukru. Słodkości. Dopiero wtedy podniósł spojrzenie na chłopaka naprzeciwko i przez własne zamyślenie nie skojarzył go z Zakonu Feniksa. Zapewne gdyby był to spokojny dzień, dzień, w którym można było sobie pozwolić na zamyślenie zapewne by skojarzył kogo ma przed sobą. Ale w tej chwili nie mógł zejść na ziemię do cukierni. Myślami był przy uczniach. - Coś z kremem? I może babeczki ze strzelającym lukrem? - spytał, przejeżdżając dłonią we włosach.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Gniew Kirke [odnośnik]16.09.17 11:27
Skinął lekko głową na zadane mu pytanie, bo i sam dopiero co przyniósł śmietankową tartę z tymi właśnie owocami. Przepis, który wygrzebał jeszcze w książkach swojej matki i pewien był, że pewnie i ona za dzieciaka kradła kawałki tego smakołyka swojej mamie z parapetu tak, jak on to robił odkąd tylko do parapetu dorósł. Proste ciasto, ale takie teraz miały największy sens - teraz, kiedy magia szaleje, nawet w kuchni trzeba uważać, w każdym razie kiedy owa kuchnia to praca i nie możesz sobie pozwolić na popołudnie spędzone na sprzątaniu.
- Tarta śmietankowa. Na dole. - wskazał przysmak, którego połowa była już sprzedana. - Co do babeczek, strzelający lukier się już skończył, robienie go dzisiaj było dość... utrudnione. - przyznał szczerze, bo i niejedna babeczka pękła mu w rękach, kiedy doprowadzał ją do porządku. Tak też bywa, lepiej uważać w każdym razie. - Są zwykłe z nadzieniem czekoladowym, owocowym.
Magiczne słodycze były ograniczone wyłącznie do tych, których magia płynie z dodatków magicznych proszków, ingrediencji, tak było łatwiej. Bertie zerkając na kolejne wypieki jakie miał, myślami skupiał się tylko na tej prostej czynności. Nie lubił uciekać myślami w zmartwienia, nie kiedy nic nie mógł z nimi zrobić.
- Z magicznych rzeczy zostały kąsające ciasteczka, ciasteczka pachnące... kto je zje, zaczyna pachnieć jak one. - wyjaśnił zaraz. Dwa wynalazki zeszłego miesiąca sprzedawały się całkiem nieźle i dodawały im sił do pracy. Której z resztą nigdy nie brakowało, cukiernicy Próżności lubili swoje zajęcie. Było przyjemne. Spokojne.
- Jeszcze babeczki z ciągutkami. - zawsze go bawiło kiedy matki kupowały je krzyczącym dzieciom. Nie mógł się dziwić, babeczki gwarantowały jakieś dwadzieścia minut spokoju, a malce nie mogły się obrażać, bo przecież buzie zaklejały im pyszne słodycze do wyciumkania. Wilk syty i owca cała, prawda?
Oparł się zaraz o ladę, oczekując dalszych pytań, lub jakichś decyzji. Za witryną widać było kolejne osoby oglądające słodkości, póki co jednak nikt nie wchodził.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]16.09.17 13:04
Mogło się to wydawać nieco okrutne zważywszy na to, że myślał o słodkościach podczas gdy powinien jak najprędzej wracać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Gdyby jednak ktoś znał myśli profesora, wiedziałby, że nie można było być bardziej w błędzie. Kiedyś proste postrzeganie świata przez Jaya zmieniło się w skomplikowany proces i jeszcze większy chaos niż poprzednio. Dlatego nawet skupienie się na ukochanych słodyczach sprawiało mu nie lada problem, a co dopiero na rozpoznawaniu twarzy w tłumie. Gdyby się skupił, zrozumiałby nawet że w drugim kącie znajdował się sam Archibald Bagman - jeden z pracownik departamentu w Ministerstwie Magii odpowiedzialny za przeglądanie książki Vane'a. Wcześniej wydawało się być bardzo ważne - wydanie jej i pociągnięcie do końca kolejnego dzieła. Teraz już nawet o tym nie pamiętał i wszystko to było jak dawno zapomniany sen lub poprzednie życie. Sprawy Hogwartu i jego uczniów były najpilniejsze - pilniejsze dla Jaya nawet od chwilowego szału, który objął Zakon Feniksa. Vane spojrzał jednak na sprzedawcę, gdy poruszył temat doradzania, a później powędrował również wzrokiem za jego słowami. Faktycznie. Tarta wyglądała bardzo pysznie, chociaż chwilowo nie miał sposobności, żeby zabrać jej w dłoń. A bardzo tego potrzebował, bo był głodny jak nigdy. W sumie to zawsze był głodny, ale to była sprawa drugorzędna.
- A konkretnie jakim owocowym? - podchwycił, słysząc o babeczkach. Trochę żal mu się zrobiło, że nie było tych ze strzelającym lukrem, bo należały do jego ulubionych, ale trudno. Kiedy indziej kupi cały zapas. - Te pachnące brzmią nieźle... Przydałyby się też jakieś jagodowe - rzucił, pozwalając by na jego twarzy na chwilę pojawił się uśmiech. Bardzo rzadko kiedy w ostatnim czasie mu się to zdarzało w przeciwności do tych wcześniejszych. - Nie. Ciągutki to może nie - odparł, wyobrażając sobie jak ktoś na korytarzu Hogwartu o coś go pyta, a on nie może otworzyć ust. Zabawne, ale nie na dzisiaj. - I jednak wezmę resztę tej tarty - zdecydował, wiedząc, że pracownicy na pewno się ucieszą, jeśli mała przyjemność spotka ich w ciężkim dniu w szkole. - A jest coś też aktualnie w piecu? - spytał, zastanawiając się czy cukiernicy nie pracowali również nad czymś wyjątkowo dobrym, na co trzeba było poczekać dosłownie moment. Zawsze o to pytał. Takie przyzwyczajenie.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Gniew Kirke [odnośnik]17.09.17 2:47
- Są jabłkowe i malinowe na tę chwilę. - nie zawsze w cukierni można było trafić na te same produkty: piekli co chcieli, co im wpadło do głowy, chyba że mieli jakieś konkretne zamówienie. Oczywiście była stała baza, jak słodkie, cynamonowe bułeczki, czy jakiś tort, jednak prócz tego mieli w dużej mierze wolną rękę. Szczególnie, że lubili od czasu do czasu poszaleć we współpracy z lodziarnią na przeciwko przy tworzeniu rzeczy całkowicie nowych, jak chociażby wspomniane niedawno pachnące ciasteczka.
Mała, acz bardzo pomysłowa grupka szalonych słodyczorobów potrafiła wiele zdziałać.
- Pachnące to dość nowy wynalazek, z zeszłego miesiąca. Ale sprzedają się w niezłych ilościach. - mógł być z tego dumny, siedzieli nad tym dosyć długo, jednak się udało, dali radę, może świata tymi ciasteczkami nie uratują, jednak zawsze to jedna dobra rzecz na świecie więcej, prawda?
Cóż, w gruncie rzeczy nie spodziewał się że rozmówca weźmie ciągutki, podobne głupoty nie były czymś na co miało się w tej chwili ochotę, mało kto w tej chwili próbował się rozweselać. Choć może przy innej okazji, Bertie szczerze wierzył, że cały ten chaos jest jedynie stanem przejściowym.
Skinął zaraz głową, wyciągając resztę ciasta jakie znajdowało się pod ladą. Pół ciasta znalazło się więc na tacce i w papierowym opakowaniu, ustawione na ladzie. Niewątpliwie naje się tym niejedna osoba.
Na wspomnienie pieca - rzecz jasna nie mugolskiego piekarnika, a urządzenia połączonego z kominkiem - skinął lekko głową. Zwykle z niego nie korzystali, wszyscy zdecydowanie preferowali pieczenie przy pomocy magii, która była zdecydowanie szybsza i pozwalała na większą kontrolę nad tym, co się dzieje z wypiekiem. Teraz jednak... cóż, sytuacja była dość wyjątkowa.
- Dość proste ciasto kakaowe bez dodatków, ale może dostać polewę lub posypkę na zamówienie. - niedługo będzie musiał je wyciągać, doglądał go co chwila, obawiając się by nie przegapić momentu i nie spalić swojego wypieku. - Niedługo będę wyciągał.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]17.09.17 11:50
Słuchał wytrwale, zastanawiając się które z nich wybrać. Dość sporo czasu mu to zajmowało, dlatego chwilowo pokręcił głową i skupił się na reszcie znajdujących się na wystawce słodkości. Nie miał szczególnej ochoty ani na jabłka ani na malina. Wolał coś dobitnego - dobrego, co mogłoby jedynie sprawić mu dużo radości w tym ciężkim okresie. Mógłby trochę zabrać dla dzieciaków, ale wyszłyby tego niezliczone ilości, a on nawet nie miał tylu pieniędzy. Wątpił też, by na zapleczu chowały się również dziesiątki tych babeczek. Mógł im kupić w Hogsmeade z Miodowego Królestwa jakieś cukierki. Na pewno by się ucieszyły, bo ostatnio zapominał przynosić podobnych upominków na zajęcia. Lekcje astronomii najczęściej odbywały się o północy, dlatego każdemu potrzebny był cukier, by wyswobodzić nieco energii. No i osłodzić mijający czas. Część dzieciaków niekiedy aż przysypiała. Gdyby JD był nauczycielem każdego innego przedmiotu, zrozumiałby. Ale kiedy podziwiać i uczyć się o gwiazdach jak nie w nocy?
- W takim razie wezmę... - zawahał się nad ilością, licząc w głowie kogo na pewno spotka i komu da jeszcze po babeczce. Tych osób wyszło jednak zdecydowanie za dużo, a dla nauczycieli była tarta. Dlatego babeczki zostawił specjalnie dla siebie. - Trzy - zakomunikował, wiedząc, że jedną zje na miejscu od razu, drugą w drodze, a trzecią w Wieży Astronomicznej. Po ciągutki na pewno jednak wróci innym razem, chociaż teraz zwyczajnie wszyscy potrzebowali swojej pomocy i nic dziwnego, że potrzebował zdolności mówienia, by odegrać w tym swoją rolę. Słysząc o cieście kakaowym, pokiwał głową i przez chwilę tylko obserwował jak tarta ładnie sama zawija się w odpowiedni papier i czeka grzecznie na resztę zamówienia, by wylądować w torbie profesora. - Nie, nie. Nie musi być żadnej polewy. Myślę, że wezmę drugą taką samą część jak tarty. A. No i byłbym zapomniał. Kiedyś mieliście lizaki w kształcie mandragor. Macie je jeszcze? - spytał, przypominając sobie podobne zjawisko w dłoni Pomony jakiś czas temu. Mógłby ją od razu odwiedzić, skoro mieszkali tak blisko. Sprout nie pojawiała się w szkole, wciąż zastanawiając się czy powinna uczyć. Byłoby to naprawdę przykre, gdyby naprawdę zrezygnowała.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Gniew Kirke [odnośnik]17.09.17 12:56
Bertie też zawsze lubił dzielić się wypiekami. Niewątpliwie w dużej mierze miało to związek z chwaleniem się, Bott nigdy nie próbował udawać skromniachy. Po części jednak, większej części zdecydowanie, po prostu lubił ten moment kiedy ludzie zaczynali się cieszyć z tak prostej przyjemności. Zabawne kształty, kolory, czasami magiczne dodatki i oczywiście wyjątkowy smak. Coś bardziej eleganckiego, pozbawionego kremów dla dam, uciekające ciasteczka dla dzieci, każdy miał swój ulubiony słodycz.
Zaraz zapakował kolejną część zamówienia, magicznie bo i jego zdolności manualne były zadziwiająco żałosne i sam jeszcze by poszarpał papier albo sprzedał zawiniątko wyglądające jak coś co nadaje się bardziej do kosza niż na talerz. Sam nie umiał tego wyjaśnić, lepił przecież niuchacze, czy kuguchary z ciasta, a nie potrafił ich porządnie zapakować, żeby wyglądało to po prostu schludnie. Nie ma chyba się jednak nad czym użalać, niechaj Bott zostanie Bottem.
- Dobrze więc. - skinął lekko głową. Nie spieszył się zbytnio, zaczął rozglądać za lizakami, które faktycznie gdzieś tu powinny być. - Z rana robiłem kilka.
Skinął lekko głową.
- Powinny być mandragory i plumpki. - stwierdził, bo właśnie tego typu kształty dopracowywał z rana i zapakował, kiedy tylko słodka, cukrowa masa zaschła.
Kiedy w końcu znalazł słoiczek, rzecz jasna w pełni na widoku - z oatyczkami na których końcach znajdowały się mandragory oraz plumpkami którym za patyczki służyły długie, cukrowe nóżki, postawił go zaraz niżej żeby klient mógł sobie wybrać który chce. Niechaj w kolorach i kształtach przebiera.
Dopakował w tym czasie resztę zamówienia i ruszył do kuchni by sprawdzić, jak się ma zawartość pieca. Czekoladowy zapach i gorąc buchnęły mu rzecz jasna w twarz, zapach był przy tym - nieskromnie mówiąc - idealny.
Wyjął więc ciasto zadziwiająco sprawnie i nawet się przy tym nie parząc, jeszcze w kuchni podzielił i lekko, także magicznie podstudził żeby można było je zapakować i zaniósł klientowi.
- To wszystko?
Upewnił się jeszcze tylko.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]17.09.17 13:15
Pewnie w innym życiu Vane zostałby piekarzem i ważyłby dwieście funtów. Taka wizja była na pewno komiczna zważywszy na fakt, że kucharzem był koszmarnym i jedyne co łączyło go z kuchnią to wkradanie się do niej, by zabrać jakieś interesujące resztki. Stał się w tym tak dobry, że już nikt nie potrafił go na tym przyłapać. Czasem jednak towarzyszyła mu jeszcze Pomona, chociaż jej dalsze bytowanie w Szkole Magii i Czarodziejstwa stało pod, niestety, znakiem zapytania. Mimo wszystko nie zamierzał jej tak zostawiać i liczył na to, że wróci do pracy po odpowiednim odpoczynku. Gdy widział ją po raz ostatni po odsieczy wyglądała strasznie, a z tego co wiedział również i jej nie ominęły anomalie. Skrzywił się lekko na to wspomnienie i tego, co sam przeżył tamtej nocy. Patrzenie na ludzi znajdujących się w Mungu było czymś przerażającym. W takiej ilości jeszcze nie widział pacjentów. A co za tym szło również i skrzydło szpitalne w Hogwarcie pękało w szwach. Ciekawe zresztą czy doszedł ktoś nowy... Wciąż znajdowano czarodziejów i czarownice. I to nawet po terenach dookoła zamku i w Zakazanym Lesie.
- Świetnie - odpowiedział, słysząc, że lizaki również miały się gdzieś znaleźć. Był to miły gest. Sam zawsze cieszył się też, gdy ktoś pamiętał o nim i przynosił na przykład babeczki z gwiezdnym lukrem lub pyszną herbatę, która w filiżance tworzyła przeróżne galaktyki lub mgławice. Nie pamiętał tylko nazwy tej herbaty... Będzie musiał się koniecznie dowiedzieć, co to była za firma, która się tym zajmowała. A może małe przedsiębiorstwo jakiegoś zielarza? Tak czy tak zamierzał się dowiedzieć. - O. To poproszę dwa takie i dwa takie - uśmiechnął się na myśl o tym, że Eileen też potrzebowała jakiegoś budulca w postaci słodkości. Dość spory pakunek w końcu powędrował do jego rąk, a ciężar sprawił, że Vane już chciał zabrać się za pałaszowanie i rozdawanie pysznych wypieków. - Tak. Wszystko. Dziękuję - odparł Jay, uśmiechając się nikło na tyle na ile było to możliwe, chociaż na pewno miało mu się polepszyć wraz z zapełnieniem żołądka czymś smacznym. Zaraz też dał odpowiednią sumę i dopiero wtedy przemknęło mu przez myśl, że chyba zna tę twarz. Wychodząc z cukierni, skierował się do pierwszego publicznego kominka i przeniósł się do Hogwartu, wiedząc, że ciężki dzień pracy dopiero się rozpoczynał.

|zt


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Gniew Kirke [odnośnik]17.09.17 23:52
Pozwolił klientowi wybrać kolory lizaków, plumpki występowały bowiem w dość szerokiej gamie, zaraz jednak odłożył słoik na miejsce, żeby nie zarzucać sobie lady zbędnymi przedmiotami. Spisał zakupy nowego klienta na kawałku pergaminu, podliczył szybko cenę i podał ją akurat w chwili, kiedy znów usłyszał dzwoneczek. Przyjął odliczone galeony i pożegnał nowego klienta, który wyszedł z zapasem ciast dla całkiem sporej grupy ludzi.
Zaczarowanie papieru pakunkowego, by był odporny na wodę było pomysłem Cynthii jeszcze sprzed trzech miesięcy i dziś Bertie po raz kolejny przyznawał, że owszem był to pomysł bardzo, ale to bardzo genialny. Jak z resztą cała właścicielka Słodkiej Próżości.
Nie skupiał na tym jedak myśli, ponieważ przed ladą stały kolejne osoby, dość młoda kobieta trzymająca za rękę kilkuletniego berbecia, który upodabniał się do glonojada, przyklejając twarz do szyby za którą znajdowały się słodkości i ewidentnie chcąc i pragnąc absolutnie wszystkiego.
Uśmiechnął się nieznacznie. Dzieciaki właściwie zawsze poprawiały mu humor. Miały w sobie to coś, były niewinne, jeszcze nie nauczone wielu głupich ograniczeń świata dorosłych. Nie mógł jednak skupiać się na chłopcu, zaraz odezwała się jego mama, zamawiając dość spory zapas Pachnących Ciasteczek, a najpewniej dla syna paczuszkę Kąsających Ciasteczek na których nazwę kilkulatek rozpromienił się i zaczął sięgać na ladę, z której nie miał jednak szansy niczego zdjąć. Lekko skrępowana mama uśmiechnęła się na to, płacąc za słodycze i zaraz wychodząc idealnie, by minąć się w drzwiach z kolejnymi klientami. Jakiekolwiek czasy nie były, ludzie wciąż mieli ochotę na odrobinę słodyczy, nadal umilali sobie poranki ciasteczkami, kupowali desery, zapraszali się wzajemnie na kawę przy odrobinie słodyczy do samego lokalu. Starali się żyć dalej, jakby dookoła wcale nie działy się rzeczy przerażające.
Już po chwili pakował kolejne słodkie bułeczki, kawałki czekoladowego ciasta podawał do stolika razem z kawą z bitą śmietaną, lub dodatkiem czekolady.
Lubił swoją pracę, chyba Słodka Próżności była jednym z lepszych miejsc na dochodzenie do siebie.

zt.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]21.09.17 15:49
06.05.1956

William ostatnimi czasy coraz częściej przebywał na Ulicy Pokątnej, gdzie załatwiał przeróżne sprawy. Te bardzo ważne i te błahe. Dnia 6 maja również był na Pokątnej, gdzie odwiedził księgarnie Esy & Floresy. Tak oglądał księgi dotyczące zaklęć oraz podręczniki od Astronomii. Nie to, że chciał wrócić do Hogwartu, po prostu chciał pogłębić swoje zainteresowanie gwiazdami. Na jego nieszczęście nie znalazł żadnej satysfakcjonującej go książki. A może taka w ogóle nie została napisana? Przecież w Esach & Florasach można znaleźć niemal każdą książkę.
Poszukiwania zakończyły się fiaskiem, więc William zechciał osłodzić tą gorycz porażki. Na Ulicy Pokątnej było wiele pubów z jedzeniem, herbaciarń, czy innych lokali, gdzie można było zjeść. Jednakże Prince przez ostatnie dni słyszał wiele na temat Cukierni "Słodka Próżności", która została otwarta rok temu, a cieszyła się wielkim uznaniem. Za pewne było to najpopularniejsze miejsce wśród czarodziejskich łakomczuchów. Widząc budynek cukierni, William przypomniał sobie pewną Puchonkę z czasów Hogwartu. Dziewczyna pokochałaby to miejsce i z pewnością nie opuściłaby budynku szybko. Kto wie, może kiedyś Will będzie miał okazję zaprosić ją do "Słodkiej Próżności" na ciastka. Do tego kroku postanowił sprawdzić tutejsze wypieki i przysmaki. Wyprostowany wszedł do środka i ukłonił się przed personelem. Odkąd zaczął pracować w Ministerstwie Magii swój elegancki frak zdejmował tylko do spania.
Już na samym wejściu w oczy rzuciły mu się pięknie udekorowane torty, jednak nie na nie miał ochotę. Musiał chwilę poczekać, gdyż była niewielka kolejka. Za pewne w szczytowych godzinach cukiernia jest pełna czarodziejów i tych młodszych i tych starszych. Kto nie lubi oderwać się od codzienności przy dobrym ciastku, czy babeczce.
- Dzień dobry. - przywitał się serdecznie z personelem. Był to mężczyzna, którego skądś kojarzył. Niestety, William nie mógł sobie przypomnieć skąd. Pewnie widział go jeszcze w Hogwarcie. - Przyszedłem skosztować waszych wyrobów. Co mógłbyś mi polecić? - oznajmił Will, chwilę rozejrzał się po ladzie i szafkach. Zobaczył czekoladową babeczkę. Za pewne już teraz wiedział, co chce zjeść, ale może sprzedawca poleciłby mu równie dobrą rzecz. Dlatego spojrzał na niego, by usłyszeć propozycję.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]22.09.17 16:19
Maj zaczął się ciężko. Słodka Próżności była jakby ostoją spokoju. Bertie trochę uciekał w to miejsce, poszukiwał tutaj oddechu. Wszystko, co się działo, wszystko po kolei było zwykłym dramatem i w chwilach kiedy nie mógł już nic zrobić, coraz trudniej było mu się od tego odciąć. Potrzebował tego. Zrobił co mógł, robił co mógł, jednak skoro nie mógł więcej, potrzebował właśnie takiego miejsca. Uśmiechniętych twarzy klientów, prostej czynności sprzedawania słodyczy w której po prostu nic złego nie może się wydarzyć. Ludzie nie przeżywają życiowych dramatów w cukierniach, nie tracą wszystkich swoich sił, nie znajdują tam swoich rodzin w koszmarnym stanie, takie rzeczy się po prostu nie dzieją. Słodka Próżności wydawała mu się taka... spokojna. Bezpieczna. Odreagowywał w niej w dużej mierze.
Kolejnej osobie już sprzedawał pachnące ciasteczka, trzeba przyznać że miały całkiem niezłe wzięcie, podobnie z resztą jak lody także będące wynikiem ich działań które sprzedawało rodzeństwo Frotecue na przeciwko.
Dwie kawy do stolika, ciasto karmelowe. Teraz spojrzał na kolejnego klienta, uśmiechnął się nieznacznie. Inaczej, słabiej niż dawniej, choć osobie postronnej mógł wyglądać po prostu na zmęczonego. Był ostatecznie w jakiś sposób zmęczony.
- Zależy czy preferujesz coś zwyczajnego czy z odrobiną magii. I czy smak raczej typowo kremowy, czy coś bardziej owocowego?
Zadał zaraz podstawowe pytania mające pomóc u w doborze czegoś odpowiedniego dla nowego klienta. Różności w Słodkiej Próżności było co nie miara, dopasowanie czegoś odpowiedniego dla każdego klienta wcale nie było takim łatwym zadaniem, choć ostatecznie klienci raczej nie wychodzili stąd niezadowoleni.
- Ciasta, ciasteczka, babeczki, lizaki, torty. Z w miarę nowych rzeczy są ciasteczka kąsające, to trochę gra, jak wskazuje nazwa, trochę bronią się przed zjedzeniem i ciasteczka pachnące, które po zjedzeniu nadają swój zapach osobie która je zjadła. - wymienił, pokazując konkretne rzeczy za ladą, choć był to tylko ułamek. - Zawsze dobrze schodzi karmelowy torcik, babeczki upiekły się zaledwie chwilę temu, są jeszcze ciepłe z płynną czekoladą w środku.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]23.09.17 8:42
Widząc całą cukiernię znowu coś mu się przypomniało. Może ten lokal ma właśnie takie zadanie, by przypominać same przyjemne rzeczy. W każdym razie, kiedy po raz pierwszy był na Ulicy Przekątnej, matka udała się z nim do pewnego lokalu. Była to naleśnikarnia, gdzie serwowali przeróżne wyroby. Menu było tam na prawdę obszerne, gdyż kombinacji na dodatki do naleśników jest nieskończenie wiele. Mężczyzna doskonale pamięta, jaki produkt wtedy zamówił. Był to naleśnik, taki jak robią w Stanach Zjednoczonych, czyli wyrośnięty, z rozpływającą się czekoladą, a do tego owoce z dalekich krajów, które jeszcze wtedy były koloniami Brytyjskimi. Banan, kiwi oraz arbuz. William wtedy pierwszy raz spróbował tych owoców, a może nawet pierwszy raz o nich słyszał. W rodzinnym Burnley nie ma zbyt wielu bogaczy, kupców, którzy mogliby sobie pozwolić na sprowadzenie takich owoców, czy innych produktów z tamtych rejonów. W zasadzie w Burnley jest jedna wielka fabryka, w której produkują czołgi i zatrudnia się w niej niemal całe miasteczko. Można powiedzieć, że jest nastawione typowo na przemysł. W czasie drugiej wojny światowej Burnley było całe zadymione, że nie można było otworzyć okien, gdyż zaraz unosił się smród spalanego węgla. Po zakończeniu tegoż konfliktu fabryka nadal funkcjonuje, choć z mniejszym rozmachem niż wcześniej.
William widział, jak jego poprzednik kupuje ciasto karmelowe i dodatkowo domówił kawę. Słodkości wyglądały na prawdę apetycznie, a mężczyźnie aż pociekła ślinka. Popatrzył na chłopaka, który zaczął zadawać mu pytania. William musiał się chwilę namyślić, poza tym chciał wziąć jedną słodkość dla przyjaciółki z pracy. Rozejrzał się jeszcze raz, by zobaczyć, co wygląda najpyszniej.
- Na pewno poproszę jedną tą ciepłą babeczkę z rozpływającą się czekoladą. Uwielbiam smak czekoladowy. - powiedział William i uśmiechnął się do chłopaka. Prince nie był żadnym łakomczuchem, ale czasami lubił wprowadzić więcej cukru do organizmu. Teraz przyszło dokonać wyboru, co weźmie do pracy na lunch dla siebie i przyjaciółki. Pachnące ciastka brzmiały na prawdę dobrze. - Interesują mnie jeszcze te ciastka, co Pan polecał, pachnące. Jakie zapachy i smaki może Pan mi zaoferować? - spytał raz jeszcze. Chłopak musiał być na prawdę zmęczony, skoro większość klientów zadawało tyle pytań. Być może przyzwyczaił się do tych pytań i już tak bardzo mu nie przeszkadzają. Z pewnością Will nie nadałby się do tej pracy. Mimo, że jest cierpliwy, to nie zawsze miły dla ludzi, którzy cały czas czegoś chcą, czy właśnie jak w tym wypadku, zadają mnóstwo pytań,
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]10.10.17 11:24
- Się robi.
To jedna z największych zalet Próżności - wywołuje pozytywne myśli, wspomienia, emocje. Trudno jest być gburem, kiedy człowiek zajada się pysznościami, te wielu osobom przypominają smaki dzieciństwa, bo i kiedy zjadaliśmy najwięcej cukru? Słodycze przywołują to co dobre. Poprawiają nastrój, chociaż starają się odciągać uwagę.
Trochę się zmieszał kiedy klient zaczął zwracać się do niego per pan, nigdy nie potrafił za dobrze wyczuć nastrojów drugiej osoby, tego czy przypadkiem kogoś nie urazi, nie chciał narzucać zbyt poważnego tonu który w takim miejscu zwyczajnie nie miał racji bytu.
Wskazał jednak końcem różdżki na babeczkę, by po zaledwie sekundowym namyśle jednak ją schować. Magia nie jest absolutnie niezbędnie konieczna w zawodzie cukiernika, a ściągnięcie do Próżności huraganu zdecydowanie nie było tym czego chciał najbardziej. Właściwie to mieściło się w dziesiątce tych ostatnich rzeczy. Wziął więc serwetkę, by zwyczajnie, po mugolsku podać początek zamówienia.
- Pachnące są cynamonowe, i waniliowe na tę chwilę. - oznajmił z lekkim uśmiechem, zerkając za ladę i znów zerknął na nieznajomego w oczekiwaniu na jego smakową decyzję. - W ciągu piętnastu minut powinny się zjawić jeszcze jagodowe.
Dodał, zerkając zaraz w kierunku kuchni, ponieważ faktycznie nowy smak ciasteczek niedawno został wstawiony do dużego pieca i najpewniej niedługo cała cukiernia będzie pachniała owocami. Lubił pieczenie tych ciasteczek, ponieważ zapach w trakcie wydobywał się aż na ulicę, a był przesłodki, przepyszny, idealny.
- Pakować?
Upewnił się jeszcze, bo i nie wiedział czy klient zamierza usiąść przy stoliku z babeczką, ciasteczkami i kawą (cóż za piękny plan na południe), czy będzie pędził gdzieś dalej, do kogoś, gdzieś, do pracy, może część słodyczy jest dla kogoś. Oczywiście to wszystko nie było jego sprawą, on ma jedynie położyć słodycze na talerzyku lub w papierowej torbie z logo cukierni. Czasami jednak lubił zastanawiać się nad klientami, to chyba z resztą naturalne dla osoby która przez cały dzień rozmawia po kilka minut z całkowicie obcymi osobami.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]10.10.17 12:25
Praca jako cukiernika w tak cudownym lokalu na pewno miała wiele korzyści. Na pewno zawieranie nowych znajomości było największą zaletą tego zawodu, a satysfakcja i uszczęśliwianie klientów również wywoływało poczucie przydatności na świecie. Czego chcieć więcej, gdy klient wychodzi zadowolony i poleci cukiernię swoim znajomym. Ponadto w lokalu unosiły się cudowne zapachy, które przywoływały wspomnienia z dzieciństwa. Przecież każdy kiedyś był dzieckiem i zajadał się słodyczami, niektórzy więcej, inni mniej. William czując zapach słodkości przypominał sobie młodzieńcze lata, jeszcze przed nauką w Hogwarcie. Kiedy ojciec na koniec dnia przynosił do domu czekoladowe babeczki albo owocowe lizaki. Will uwielbiał te egzotyczne owoce, takie jak: arbuz, kiwi, czy pomarańcze. Może też dlatego chciał udać się w podróż po krajach, w których uprawia się te owoce.
- Może... - pomyślał chwilę, by po kilku sekundach dodać - Te waniliowe bardzo ładnie pachną, dlatego poproszę ze dwie sztuki. - Na jego twarzy panował uśmiech. Tak jakby dziecku kupiło się worek zabawek. Za jagodami niezbyt przepadał, ale w ostateczności wziąłby je. Do cynamonu miał wstręt, kiedy znajomi podpuścili go, by spróbował przełknąć łyżkę tego produktu. Wymiotował wtedy, dalej niż widział. Bardzo przykre wspomnienie. Po dzień dzisiejszy unika cynamonu bardziej niż ognia.
Pogoda jeszcze się nie uspokoiła. Większość ludzi wyczekiwało już prawdziwego lata, a ku ich niezadowoleniu, często padał deszcz, a nawet szalała wichura. Nie można było udać się na obrzeża Londynu, czy do jakiegoś parku i zjeść smakołyki na łonie spokojnej natury.
- Poproszę na miejscu. Tutaj jest zdecydowanie przyjemniej niż na zewnątrz. - powiedział, zerkając, czy wciąż pada deszcz. Nie chciał znowu ryzykować przemoczenia. Podróż na słoneczne plaże Sycylii byłaby teraz jak najbardziej wskazana.
Gdy cukiernik podawał słodkości, William miał jeszcze jedną zachciankę. - Przepraszam, czy sprzedajecie tutaj może kawę? - grzecznie spytał. Nie chciał, żeby cukiernik uznał go za zbyt wymagającego, ale każdy wie, że słodkości smakują lepiej przy kawie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]13.10.17 0:03
Uśmiech. To była chyba największa zaleta tej pracy, ludzie czuli pozytywną energię tego miejsca, a przede wszystkim słodkie zapachy pięknie wyglądających ciast i chcieli się uśmiechać. Dzieci, młodzi ludzie, eleganckie damy czy lordzi, choć ci oczywiście w trochę inny sposób, podobnie osoby starsze. Bertiemu trudno było uwierzyć, by osób które nie dałyby się porwać czarowi tego miejsca było wiele. Im dłużej pracował w Próżności tym bardziej ją cenił, doceniał swoją pracę i chciał to robić. Tak jak z początku wcale nie był pewien, czy to praca na długo, tak im więcej mijało czasu, nie potrafił sobie wyobrazić siebie w innym zawodzie. Może pomyśli za jakiś czas o jakiegoś rodzaju rozwoju,to jednak odległe i abstrakcyjne myśli zwane niejasnymi planami. Młody Bott chciał czegoś więcej, jednak nie wiedział czego. Prawdopodobnie wiązało się to jednak ze słodyczami.
Zaraz ruszył po zamówione ciasteczka. Pachniały ładnie już, kiedy podnosił szklany klosz którym były przykryte, żeby nie zdominowały swoim zapachem całej cukierni. Zapachy są dobre, jednak nie kiedy się nadmiernie narzucają. A jagody dało się już powoli wyczuć.
- Szczególnie teraz. - Bertie skinął głową, zerkając w stronę okna, gdzie w kółko lało jak z cebra, a przerywało jedynie by przez jakiś czas tylko kropić. Taka pogoda potrafiła zmęczyć. - Cóż, u nas zawsze świeci słońce.
Dodał i szczerze w to wierzył, bo wewnątrz Próżności zawsze było jakby bardziej pogodnie i przyjemnie, jakoś tak ciepło.
Zaraz na białym talerzyku pojawiły się pachnące wanilią ciasteczka mające później oddać swój zapach jedzącemu. Znalazły się zaraz obok zamówionej wcześniej babeczki: odpowiedni poziom cukru we krwi gwarantowany równie mocno jak satysfakcja, zadowolenie i uśmiech na kilka najbliższych chwil.
- Tak, jasne. Pewnie jak zwykle zasłoniłem menu. - uśmiechnął się wesoło i odsunął, bo i faktycznie spis kaw znajdował się dokładnie za jego plecami. Było ich sporo, od typowych, czarnych, białych, latte czy cappuccino, przez wynalazki z kulkami wesołych lodów (ostatni magiczny eksperyment), po chociażby niekończące się kubki, kawy których przez jakiś czas nie ubywa z kubka mimo iż klient cały czas z niego pije.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Gniew Kirke
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach