Baron nie jest sową, jest jastrzębiem. To ptaszysko o brązowym upierzeniu dotrze wszędzie i w każdą pogodę. Trochę czasem grymasi, dlatego dobrze mieć dla niego jakiegoś krakersa. Jak trafisz na jego zły dzień, to nawet krakers nie uchroni cię przed dziobnięciem w palce, które znaczy tylko tyle, że masz się pośpieszyć z tym marnym listem, bo on chce wrócić już do siebie. Tonks nie gryzie, bo Tonks go karmi. Każdy inny narażony jest jednak na jego pogardliwy wzrok i ostry dziób.
Kod do listu:
Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('LINK DO OBRAZKA TWOJEJ SOWY');"><!--
T., jesteśmy w dupie. jak bawiłaś się na weselu? Wszystko u Ciebie w porządku? Odezwij się czasem!
/treść widoczna dopiero po użyciu zaklęcia poznanego na spotkaniu Zakonu/ Kurwa nie Twoja ani nie moja mać. Jeszcze nie wiem, jak bardzo mamy przewalone, ale w jakimś stopniu na pewno. Byłem wczoraj, żeby zarejestrować różdżkę, to miał być pretekst, żeby trochę się tam rozejrzeć, zorientować, jak to wszystko funkcjonuje. No i jakoś tak wyszło, że udało mi się wejść do pomieszczenia, w którym przechowują dokumenty. W załączniku przesyłam poglądową mapkę, jak wyglądało to piętro (ten Namiar, czy coś w ten deseń, nakładają na innym poziomie, ale nie mam pojęcia, gdzie dokładnie). A strzałki mają pokazywać, pomiędzy którymi pokojami kursowali urzędnicy. W korytarzu na tyłach znajduje się archiwum. Udało mi się tam dostać i z głupia frant sięgnąłem do szafki, w której trzymają teczki z osobami o nazwiskach na W, bo wiedziałem, że Hannah rejestrowała się jako jedna z pierwszych. Przynajmniej od nas. No i jej dokumenty wciąż tam były, więc chyba trzymają w tym pomieszczeniu wszystkie. Ale robią też na pewno kopie, które przenoszą w inne miejsce. Najprawdopodobniej w ogóle poza budynek Ministerstwa. Partia z dwunastego miała być przeniesiona dzisiaj - z samego rana. A teraz wiadomość dnia - zgadnij, co napisali na jej teczce tłustymi, czerwonymi literami? Wielkimi czy tam dużymi, nigdy nie wiem, jak jest poprawnie. W każdym razie - dopisali na niej, że jest członkiem Zakonu Feniksa. A ona podała swój prawdziwy adres - domowy i sklepu. Ja pierdolę, Tonks, skąd oni o niej wiedzą? No i o kim jeszcze wiedzą? Nie miałem możliwości sprawdzić wszystkich nazwisk, ale można chyba podejrzewać, że skoro jakoś się o niej dowiedzieli, to o pozostałych Zakonnikach też mają informacje. Przynajmniej o części. Jesteś w bezpiecznym miejscu? Trzeba ostrzec ludzi. Wszystkich, o których Ministerstwo może wiedzieć. Rozmawiałem wczoraj z Hannah, spotkałem się z nią, bo nie byłem pewien, czy nie przechwytują jej sów. Czemu mając jej adres i wiedząc, że jest w Zakonie, jeszcze jej nie zgarnęli? W co oni, kurwa, grają? Może naprawdę ją śledzą, zbierają informacje o ludziach, z którymi jest widywana? I chcą w ten sposób dotrzeć do większej liczby Zakonników? Nie mam pojęcia. Poza tym - utknąłem. Żeby cokolwiek zrobić z różdżkami, czy w ogóle, żeby dowiedzieć się, gdzie jest to całe "centrum dowodzenia", chyba tak to nazwał Skamander, musimy dorwać kogoś z nich. I przesłuchać. Skutecznie namówić do gadania. Mam veritaserum od Asa, ale chyba nie powinienem robić tego sam. W Ministerstwie wszystko sprowadzało się do kilku kłamstw i krycia się po kątach, a jeśli teraz skończy się na walce, to... sama wiesz, że mogę co najwyżej pogrozić komuś pięścią. Co z tym robimy dalej? Mam dwa nazwiska, które mogą się okazać przydatne. Rineheart użył swoich kontaktów, żeby dotrzeć do adresu takiej suk takiego babsztyla, na którego się natknąłem. Pieprzona Mathilda Midgen, aktualnie zastępca przewodniczącego Komisji Kontroli Różdżek (tak, mają coś takiego, brzmi absurdalnie, powinni jeszcze powołać Komisję Kontroli Bucowatości). Udało mu się dowiedzieć, że wcześniej pracowała w Departamencie Magicznych Wypadków i Katastrof - w Oddziale Kontroli Magicznej, ale tak skutecznie lizała komuś dupę, że teraz jest już jakąś szychą w Ministerstwie. Ponoć ma w garści kilku ważniaków. Nie wiem, na ile realne jest dopadnięcie jej. Ale bez wątpienia wiedziałaby sporo i gra jest chyba warta świeczki. Jest jeszcze Horace Plunkett, starszy specjalista w Biurze Rejestracji Różdżek, on też może posiadać sporo informacji, tylko... nie jestem pewien, czy go przeze mnie nie zwolnili nie ma teraz sporych kłopotów, bo musiałem się ratować i trochę namieszałem, wysługując się jego nazwiskiem. Zostawiłem wspomnienia z ich twarzami w kuchni w Starej Chacie, tam obok myślodsiewni, gdyby miały się do czegoś przydać. Nie wiem, co teraz. I kurewsko mnie to wszystko martwi. K.
wiem, że nie spieszyłem się z odpowiedzią, lecz jakoś tak kompletnie nie po drodze do zakładania w stronę listów. nie wiem czy się chwaliłem ale od jakiegoś czasu pracuję poza Londynem przez co powroty do domu, a także wyprawy z tego są całkiem kłopotliwe. Gdyby nie kartoteka to sie w sumie bym nie zastanawiał nad tą całą pieprzoną rejestracją, a tak to nie wiem... jak na razie sztuka dla sztuki utrudniam sobie życie czyli wychodzi na to, że żyje mi się całkiem po staremu. To co mnie w sumie w tym momencie zastanawia to to czy ty w sumie nie potrzebujesz pomocy albo jakichś pieniędzy, ki wie. W końcu Biuro aurorów zostało zdelegalizowane, nie? A ty byłaś tam na stażu. Masz się z czego utrzymać?
Opis: 19 maja wieczorem połyskująca sylwetka wielkiego jelenia odnalazła Justine, przemawiając bardzo szybko przerażonym, rozdygotanym głosem Wright:Londyn płonie, nie opanujemy tego same! Pożoga zniszczyła Big Bena, kieruje się na północ. Lada moment dotrze do centrum. Trafiłyśmy na trzech czarnoksiężników, jeden z nich na pewno jest Rycerzem Walpurgii!
Tonks, wiesz dobrze, że na niezapomniane spotkania z Tobą zawsze znajdę czas. Podaj miejsce i godzinę, a na pewno tam będę. I bez obaw, Londyn i dobre towarzystwo zasługują na najlepszy strój, jaki mam w zanadrzu.
Do rychłego zobaczenia,
as my story came to a close I realized I was the villain all along
Keat Burroughs
Zakon Feniksa
Zawód : cień
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
a jeśli nie uwierzysz,
żeś wolny, bo cię skuto,
będziesz się krokiem mierzył
i będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas – przeklęty.
T., ja po prostu... Może, dla mnie to był spory szok, nie zdawałem sobie sprawy, że wiedzą aż tak dużo. Porozmawiaj z nią, wiesz, że ona jest... Cholernie uparta. Jak będzie trzeba, to spakujemy jej rzeczy we dwójkę, spetryfikujemy ją i przeniesiemy w jakieś bezpieczne miejsce, dobra? To nie jest żart. W takim razie o nich też pewnie Ministerstwo wie. Ktoś z nich się rejestrował? Chyba zbyt ryzykowne. Spróbujmy najpierw z obserwacjami, jeśli to nic nie da, będziemy kombinować dalej. Wezmę ze sobą jakieś eliksiry. Kojarzysz może porozwieszane na sznurkach buty? Z bukietami w środku? Upamiętniające ofiary pożaru w Ministerstwie? Może tam się spotkamy? K.
Tonks, mam trochę planów, ale nie są tak istotne - wszystkie do przesunięcia, więc możecie na mnie liczyć, na wszelki wypadek rezerwuję na ten plan cały dzień. Transmutacja będzie idealna, na pewno zrobimy z niej użytek! Trzymam kciuki za Twoje sprawy i ślę wiadomość do K.
PS. Te ciasteczka są naprawdę świetne, upiekłam dziś świeże, wysyłam Ci trochę. Smacznego! Sue
wiadomość ukryta pod przepisem na ciasteczka
through the silence where it hides let's just hold our hands and not let it drown
and like leaky roof let's cover our holes let's become the blow of our own woes
Tonks, dziękuję za list. Wyruszę tak szybko jak to możliwe. Mam już informację od Michaela, że będzie mi towarzyszył. Napiszę, gdy tylko Warholowie będą już bezpieczni na statku.
Z poważaniem,
Cedric Dearborn
when injustice becomes law resistance becomes duty
Opis: 19 maja wieczorem świetlisty jeleń po raz drugi dotarł do Justine. Tym razem jednak przemówił spokojnym głosem przyjaciółki:Nie kieruj się już do Londynu, sytuacja została opanowana. Przynajmniej na tyle, by pożoga nie groziła już zniszczeniem całego miasta. Ogień się dopala, Big Ben jest prawie doszczętnie zniszczony. Jesteśmy całe, nikt chyba nie ucierpiał. Nie martw się.
Moja droga,wszak widziałem Cię niedawno, lecz tęsknię niezmiernie - czy byłabyś tak dobra i poleciła bolejącemu sercu lekturę, coby ukoiła niespokojne myśli?
Twój aż do śmierci a nawet i po niej
/treść ukryta/ Hej Just, mam nadzieję, że chociaż trochę Cię tym rozbawiłem. Przesłanie jest jednak aż nader prawdziwe: potrzebuję książek. Dobrze wiem, że masz parę tomów, na których mi się nie udało położyć rąk. Wczoraj wieczorem miał miejsce atak na Ruderę, szczęśliwie dzięki opanowaniu i sprytowi wszyscy uszli cało - Bertie powiadomił mnie przez patronusa. Jest to jednak aż zbyt dosłowny dowód na to, że po listach gończych wszyscy musimy jeszcze bardziej wzmóc czujność. Od zamieszkania w Kurniku pozostaję ostrożny z podawaniem mojego adresu, ale przestało mi to wystarczać. Obwarowałem już nas całkiem ładnym wachlarzem zaklęć, ale wciąż mi mało - możesz to nazwać paranoją jeżeli chcesz się ze mnie ponabijać, ale będę utrzymywać, że to bardzo zdrowy objaw. Tak czy inaczej: jeżeli mógłbym wpaść i pożyczyć to i owo to będę niezmiernie wdzięczny. Jeżeli sama masz ochotę mnie odwiedzić i poeksperymentować, czuj się bardziej niż zaproszona.
PS. Ida upiekła ciasteczka, jeżeli wizja obronnego poligonu na mojej posesji jest niewystarczająco kusząca.
it is said that ignorance kills but sometimes we die because we are so bloody smart
Gwendolyn Grey
Nieaktywni neutralni
Zawód : malarka, ilustratorka "Czarownicy"
Wiek : 21
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Bo tylko tak idzie wytrzymać: śmiejąc się z ponurych zdarzeń. A im chętniej się mnożą, tym częściej należy się śmiać.
Droga Justine,przepraszam, że w trakcie naszego ostatniego spotkania zachowywałam się tak chaotycznie. Chyba uważałam Dolinę Godryka za nasze, bezpieczne miejsce. Ale chyba nikt i nigdzie nie jest już w pełni bezpieczny. Udało mi się naszkicować mężczyznę, którego wtedy widziałam. Może to jakoś pomoże, chociaż zapewne to nie oddaje w pełni jego wyglądu, nie miałam jak mu się zbyt dokładnie przyjrzeć. Czy jest może coś, w czym mogłabym pomóc Zakonowi? Wiem, że nie pracowałam nawet w policji, a zajmowanie się sztuką trudno uznać za umiejętność przydatną w trakcie wojny… ale jeśli w czymkolwiek będzie potrzebna moja różdżka, jestem do dyspozycji.
PS Jeśli Michael przekazał Ci o tym, że próbowałam rzucić bombardę w Oazie… Ja naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło, chciałam tylko spróbować ćwiczyć jakieś trudniejsze uroki. Ale i tak mi nie wyszło, więc… Przepraszam.
Pozdrawiam,
Gwen Grey
Przypominała sobie, że Jaskółka porównywała śnienie do ogrodu, mówiła, że można dzięki niemu choć na chwilę opuścić więzienie, naprawdę poczuć niebo.
Opis: popołudnie 6 maja 1957, głos MichaelaKtoś jest pod naszym domem, nie zdążę dokończyć przeprowadzki. Dołączę do Was jak najszybciej, pod żadnym pozorem nie wracaj do Mickleham. Przekaż reszcie.
Link do rzutu kością: post fabularny (i trzy próby w rzucie kością, trzecia udana)
I show not your face but your heart's desire
Jayden Vane
Neutralni
Zawód : astronomer, head of ravenclaw house, the one who lived to an old age, father of three
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their faith rewarded.
Justine,Nie znamy się, ale Pomona wspominała Twoje imię jako tej, która podarowała jej koty. Do tego zakładam, że i Ty jesteś na majowych fotografiach. Nie martw się jednak - nie piszę à propos tego. Musisz wybaczyć mi też ten list pisany w pośpiechu i nieładzie, ale jestem zdesperowany. Chodzi właśnie o Pomonę.
Nigdzie nie mogę jej znaleźć. Zniknęła w nocy, nie zostawiła żadnej wiadomości, a jej rzeczy z szaf zostały zabrane. Szukam informacji już w miejscach, które zdają się irracjonalne, ale nie wiem, co robić. Nie zniknęłaby tak po prostu bez słowa. Nie wierzę w to. Czy przekazywała Ci jakiekolwiek informacje o swoich planach? Wiesz, gdzie może być? Jeśli jest z Wami, proszę, powiedz jej, żeby wracała do domu. Nie wiem, dlaczego zniknęła, ale nie ma rzeczy nie do rozwiązania. Jeśli coś wiesz, powiedz mi. Proszę.Jayden Vane
list pojawił się na parapecie Justine 15 lipca
if I gotta be sacrificed for the greater goodthen that's what it gotta be
Tonks, zgodnie z poleceniem pragnę zdać Ci raport z ubiegłej nocy: bezzwłocznie udałem się do Londynu, by odnaleźć Warholów. Towarzyszył mi w tym Twój brat, Michael. Udało nam się wyprowadzić ich z miasta. Byli obserwowani, ale spetryfikowaliśmy czujkę i wyczyściłem mu pamięć, nie będzie pamiętał ani nas, ani tego, że Warholowie opuszczali swoją kamienicę. Wydostawszy się z Londynu na miotłach dostaliśmy się do Norfolk. Tam czekała na nich bezpieczna kryjówka, gdzie czekałem razem z nimi na statek płynący do Francji. Całą trójkę wsadziłem na pokład. Megan przekazała mi dokumenty. Pozostawię je w Oazie, tak będzie bezpieczniej. Warholowie są już bezpieczni we Francji.
Z poważaniem,
Cedric Dearborn
when injustice becomes law resistance becomes duty
Justine, Wygrałaś? Irlandia? Gratuluję, zawsze wiedziałem, że jesteś najlepsza! Nawet nie wiesz jak się... Przecież to moje rodzime tereny, tak dawno ich nie widziałem. Tak dawno tam nie byłem. Ciekawe jak wygląda, jak bardzo się zmieniła. Nie wiem co powiedzieć. Jestem...
Już nie będziesz musiała czekać. Napisz proszę skąd chcesz wyruszać.
Będę o świcie,
V. Rineheart
[bylobrzydkobedzieladnie]
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see myself
Ostatnio zmieniony przez Vincent Rineheart dnia 29.09.20 21:57, w całości zmieniany 1 raz
Kieran Rineheart
Zakon Feniksa
Zawód : szef zdelegalizowanego biura aurorów
Wiek : 53
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
Justine, Trzy dni to nie wieczność, damy sobie radę. Każdy wie, co ma robić i walczy w miarę swoich możliwości. Zresztą, nie znikasz podczas realizowania jakiejś szeroko zakrojonej akcji, więc krótka nieobecność nie wpłynie na nasze działania. Nie zamierzam zadawać żadnych pytań i czegokolwiek komentować, ale dobrze, że dałaś wcześniej znać o swoich planach. Kieran
this mud is too thick to see through, the stitches are coming out, the wounds won't heal themselves THE WORST IS YET TO COME
Forum oparte na serii książek J.K.Rowling, niektóre imiona i nazwy własne są jej własnością. Opisy częściowo pisane w oparciu o Pottermore. Autorskie opracowania oraz pozostałe treści forum są własnością intelektualną twórców, zabrania się ich kopiowania.