Wydarzenia


Ekipa forum
Popiersie Grubej Damy
AutorWiadomość
Popiersie Grubej Damy [odnośnik]17.07.17 2:03

Popiersie Grubej Damy

Jeden z oddalonych od ogólnej i dostępnej dla wszystkich części Londyńskiej Biblioteki pokój został wiele lat temu przeznaczony na nietypowy składzik. Od podłogi po sam sufit zagracony jest regałami szczelnie obładowanymi dziwnymi, nigdy nieuporządkowanymi i sekretnymi dziełami, których nie puszczono w obieg, głównie przez bezsensowną treść lub niezrozumiały język autora. Na jednym z regałów znajduje się rzeźba, która pomimo nietypowego dla siebie położenia, wcale nie wyróżnia się ze sterty opasłych tomiszczy. Wśród starych stróżów biblioteki londyńskiej chodziły niepotwierdzone plotki, jakoby popiersie Grubej Damy kryło wiele tajemnic, a odkryć je może wyłącznie ten, kto prawdziwie potrafi poruszyć kobietę.

Aby odkryć tajemnicę Grubej Damy należy złapać ją za lewą (koniecznie lewą!) pierś, a następnie rzucić kością k3.

1 - Jedna z ksiąg znajdujących się na regale wysunęła się delikatnie. Choć została napisana przez nieznanego autora, a treść bardziej przypominała przepis na magiczną jajecznicę ze smoczych jaj, między kartkami znalazłeś mapę opisaną pismem runicznym. Aby ją odczytać rzuć kością K100. ST powodzenia wynosi 60 — do rzutu należy doliczyć bonus biegłości runy. Jeśli ci się powiedzie MG wskaże ci lokację zawartą na mapie. Jeśli spróbujesz wynieść mapę ze schowka — atrament zniknie, a po mapie nie zostanie ani śladu, a ty zapomnisz dokąd miałeś się udać. Odłóż ją na swoje miejsce!

2 - Regał zatrząsł się i ze szczytu spadł opasły tom pierwszego wydania "Najczarniejszych Zakamarków Magii". Kiedy spróbowałeś go otworzyć ze środka wyleciało stado najczarniejszych chochlików kornwalijskich, które w najgłębszych zakamarkach księgi (jak się okazało dziurawej) urządziły sobie lęgowisko i przetrwały wiele tygodni. Jak na złość, wszystkie obrały sobie ciebie za obiekt swoich psot — zaczęły ciągnąć cię za włosy, wgryzać się w twoją szatę i ślinić twoją szyję (albo nawet podgryzać w niedozwolonych miejscach!).

3 - Coś w popiersiu zatrzeszczało, jakby pękło, lecz żadna rysa nie pojawiła się na jej wizerunku. Po chwili jednak cały regał lekko drga i przesuwa się, otwierając przed tobą tajemne przejście na zaplecze "Pióra Feniksa", gdzie Dama potajemnie spotykała się ze swoim kochankiem. Gratulacje! Najwyraźniej udało ci się odkryć "tajemnicę" Grubej Damy. Idź czym prędzej zobacz jakie rozrywki czekają na ciebie na końcu korytarza.

UWAGA! Złapanie Grubej Damy za prawą pierś sprawia, że posąg nagle odżywa, zaczyna się trząść i spuszcza na Ciebie stertę grubych ksiąg. Może w końcu do tego zakutego łba wpadnie odrobina wiedzy!

Lokacja zawiera kości.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:09, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Popiersie Grubej Damy Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]02.10.17 16:08
8.05?

Wczorajszy dzień Cyrus spokojnie mógłby uznać dniem katastrofy. Oprócz jednego, jedynego eliksiru - skądinąd najważniejszego, którego się podjął - nie udało mu się absolutnie nic. Zużył do życiowej porażki wszystkie cenne ingrediencje przywiezione jeszcze ze Stanów - i było mu wstyd. Może szkarłat nie oblewał jego bladych zwyczajowo policzków, może nie wyglądał na strapionego bardziej niż zwykle, lecz czuł się przegranym. Znajomi dostrzegliby jego delikatnie przygarbioną sylwetkę - nieznacznie mocniej niż dotychczas - oraz niezdefiniowane zacięcie widoczne w mimice twarzy. Szczególnie pochylonych lekko ku dołowi brwiach, zmarszczonych subtelnie z powodu zamyślenia. Długo myślał o wczorajszych krokach, działaniach sprawiających mu ból metafizyczny, ściśle związany z umysłem - aż wymyślił. Odwiedziny londyńskiej biblioteki uznał za wspaniały pomysł na podreperowanie swoich fatalnych umiejętności. Naprawdę po jego sercu rozlewała się niema wiara w istotny fakt nieprzeczytania jeszcze wszystkich alchemicznych ksiąg z całego zbioru tejże filii.
Bywał tu wiele razy - za każdym razem przemierzał kręte korytarze z zafascynowaniem widocznym w spojrzeniu, niemalże przypominających spojrzenie zaciekawionego światem dziecka. Uwielbiał księgi, tak jak wiedzę, a eliksiry stały się dlań pewnego rodzaju terapią, w której potrafił dotknąć kawałka swojej zbolałej duszy i przywrócić w ten sposób ład swojemu chaotycznemu życiu. Wbrew pozorom poukładania dnia codziennego wręcz do znudzenia, Snape posiadał niezwykle nieuporządkowane wnętrze. Wbrew jego woli to właśnie ono sterowało jego życiem, nieważne jak bardzo opierał się emocjom.
Tylko w książkach kryło się zbawienie. To właśnie dlatego z uporem maniaka wertował kolejne strony nieznanej - jak mu się na pierwszy rzut oka wydało - pozycji z drewnianej półki. Niezadowolony oczywistościami weń zawartymi sięgał po kolejne tomy, aż ni stąd ni zowąd minęło kilka godzin odkąd zatracił się w jałowych poszukiwaniach. Westchnął zniecierpliwiony - tak strasznie miał ochotę zapalić - aż zdenerwowany opuścił główną salę.
Swoje kroki skierował z powrotem na korytarz, lecz po kilku minutach wędrówki poczuł, jakoby się zgubił. Lekko zdezorientowany otwierał nieznane mu drzwi - większość była zamknięta - aż dotarł do raju na ziemi. Przed wzrokiem ciemnych oczu rozpościerał się widok na niewielki pokoik od podłóg po sufit wypełniony książkami. Z zadowoleniem wślizgnął się do środka zastanawiając się od czego zacząć. Kto wie, może to właśnie tutaj odnajdzie cenny egzemplarz alchemii dla mocno dociekliwych? Potarł z zadowoleniem dłonie, aż jego wzrok przykuła figura kobiety. Zatrzymał się przed nią na długą chwilę intensywnie myśląc skąd ją pamięta. Wreszcie odnalazł w umysłowych plikach pewną plotkę, którą opowiadał mu jeden z przemiłych staruszków pracujących tu jakiś czas temu jako stróż. Pełen nadziei zatem chwycił lewą pierś kobiecego posągu - nie zauważając jeszcze, jak mocno było to niestosowne, a przede wszystkim dziwne, chociaż ostatecznie w pomieszczeniu znajdował się sam! - dosłownie w tym samym momencie odnajdując spojrzeniem niezwykle cenną księgę stojącą na półce razem z obnażoną rzeźbą. Może ona jednakże podrzuci mu jakąś ciekawszą lekturę?

[bylobrzydkobedzieladnie]


Love ain't simple
Promise me no promises



Ostatnio zmieniony przez Cyrus Snape dnia 07.10.17 19:55, w całości zmieniany 1 raz
Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]02.10.17 16:08
The member 'Cyrus Snape' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Popiersie Grubej Damy Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]02.10.17 18:40
Początek maja upłynął pod znakiem anomalii, niepokoju, a także intensywnej nauki zaniedbanych wcześniej umiejętności. Bezsilność i nieumiejętność pomocy siostrze, a nawet samej sobie po skutkach anomalii, były bardzo frustrującym uczuciem. Nie lubiła czuć się tak bezradna i niepewna, a jak się okazywało, nawet szlacheckie urodzenie i czysta krew nie chroniły przed złą magią, która przetoczyła się przez cały kraj. Była tak samo bezbronna wobec jej mocy jak wszyscy inni bez względu na pochodzenie, ale to nie znaczyło, że miała zamknąć się w komnatach i pogrążyć w rozpaczy. Wiedziała, że i tak miała dużo szczęścia. Niektórzy, jak jej siostra, przechodzili to dużo gorzej. Inni, jak jej wuj, tracili życie.
Najlepszym sposobem na odreagowanie było zaangażowanie umysłu w konkretną czynność, tak, aby nie było już czasu na ponure rozmyślania. Kiedy nie doglądała siostry, przeszukiwała zasoby biblioteki Slughornów w poszukiwaniu potencjalnych wskazówek, mogących wyjaśnić, czym mogły być spowodowane anomalie, a także łatała luki w wiedzy z zakresie anatomii, która mogła okazać się bardzo przydatna także w bardziej efektywnym warzeniu eliksirów leczniczych.
Ale nawet w obfitych zbiorach rodu nie było wszystkiego; stąd jej wizyta w Bibliotece Londyńskiej. Evelyn bywała tu regularnie, ilekroć doskwierał jej głód wiedzy wykraczający poza to, co mogła znaleźć w bibliotece Slughornów. Nie była pewna, co tam zastanie; co, jeśli anomalie naznaczyły także to miejsce? Co, jeśli biblioteka w najlepszym wypadku będzie nieczynna, a w najgorszym spustoszona przez mroczną moc?
Pojawiła się tu o dość wczesnej porze, zamierzając pobuszować wśród zbiorów poświęconych alchemii, przede wszystkim tej związanej z eliksirami leczniczymi. Biblioteka wydawała się bardziej pusta niż zwykle, a cisza była odczuwalna znacznie wyraźniej. Przejrzała trochę książek, ale nie czuła się w pełni usatysfakcjonowana dotychczasowymi poszukiwaniami, więc wyszła, zamierzając przeszukać inne sale. Czasami w którejś z pomniejszych sal można było znaleźć rzadkie, stare perełki, bo zaglądało tam mniej ludzi niż do głównych pomieszczeń.
Ruszyła korytarzem, a rąbek długiej, bordowej sukni ocierał się łagodnie o jej kostki. Ciemny, burgundowy kolor drogiego materiału mocno kontrastował z niezwykłą bladością dziewczyny, podobnie jak długie, niemal czarne włosy, dziś wyjątkowo rozpuszczone zamiast upięte w kok. Nie była świadoma, że zaledwie chwilę temu tę samą drogę przemierzał inny czarodziej, który również napotkał na swojej drodze kilka zamkniętych drzwi. Ale w końcu udało jej się trafić na takie, których klamka ustąpiła pod naciskiem jej drobnej, niemal białej dłoni.
Wsunęła się do środka, bystrym spojrzeniem jasnoniebieskich oczu ogarniając wnętrze niewielkiego i nieco zapuszczonego bibliotecznego pomieszczenia, z księgami w nieładzie stłoczonymi na wysokich od podłogi po sufit regałach. Jej spojrzenie pomknęło wśród nich, ale zanim zdążyła nacieszyć się perspektywą zapoznania z tym nieznanym zakątkiem, właśnie wtedy zauważyła wysokiego, chudego mężczyznę, który... ściskał pierś kobiecej rzeźby stojącej na półce!
Zszokowana Evelyn zachłysnęła się, mocno skonsternowana tym widokiem.
- Co pan wyprawia? – zapytała głośno, by wiedział, że został nakryty. Może miała do czynienia ze zboczeńcem i gorszycielem, który przejawiał niepokojące skłonności do obłapiania posągów? Nie słyszała pogłosek o owej rzeźbie, więc dla niej była to po prostu rzeźba nagiej kobiety, a będąc szlachcianką wychowywaną w konserwatywny sposób, poczuła się zgorszona, ale i zaniepokojona tym, że mogła mieć do czynienia z jakimś dewiantem. Tacy ludzie mogli być niebezpieczni.
- Proszę natychmiast zostawić ten posąg, bo zawołam stróża – powiedziała, by dać nieznajomemu do zrozumienia, że jego dewiacje nie zostały niezauważone, i że obsługa biblioteki może go stąd przepędzić. Starała się sprawiać wrażenie pewnej siebie, choć wcale nie była taka pewna, czego się spodziewać ze strony nieznajomego. Ale właśnie wtedy usłyszała dziwny trzask dobywający się jakby z wnętrza bezczelnie obłapianego posągu i zamilkła, nie odrywając wzroku od tej sceny.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]07.10.17 20:34
Nigdy nie przypuszczałby, że pasmo niepowodzeń będzie się za nim ciągnąć tak długi czas - nawet jeśli był to raptem ich drugi dzień - i że dozna jeszcze większego szoku niż dnia wczorajszego. Złapanie posągu za pierś miało być igraszką, środkiem do osiągnięcia celu oraz czymś, o czym prędko zapomniałby w ferworze poszukiwania ksiąg oraz innych skarbów skrywanych w tym niewielkim pomieszczeniu. Wtargnięcie doń osoby trzeciej, zdecydowanie niepożądanej, z błahej sprawy uczyniło tragiczny dramat. Po otwarciu drzwi, któremu towarzyszyło donośne skrzypnięcie, Cyrus odruchowo obrócił głowę w tamtą stronę. Szkoda, że w równie trzeźwym odruchu nie zabrał dłoni z wypukłości rzeźby. Zapewne oszczędziłoby mu to wielu przykrości, a także siania zgorszenia. Rozdziawił lekko usta szczerze zaskoczony. Nie dość, że niedaleko niego stał mu ktoś nieznany, to jeszcze ten ktoś okazał się być kobietą. W momencie dotarcia krzyku do jego uszu, jak oparzony zabrał rękę, przytrzymując ją drugą - obie przycisnął do własnego torsu. Jak złodziej złapany na próbie kradzieży, a który zamierzał udawać, że to nie jego sprawka. Blade dotąd policzki zaszły dość widocznym szkarłatem; Snape intensywnie poszukiwał w swojej głowie jakiegokolwiek wyjaśnienia dla zastania go w tak fatalnej sytuacji.
- Ja… - zaczął nieskładnie, zdenerwowany, nieprzygotowany na bezpośrednią, skądinąd agresywną konfrontację. Przez ułamek sekundy zastanawiał się, co pchnęło nieznajomą do podniesienia głosu oraz starcia z nim - czyżby się nie bała? On sam chyba przestraszyłby się siebie, gdyby zastał swoją osobę w tak niezręcznej sytuacji. - Ja chciałem tylko… - podjął kolejną próbę wytłumaczenia się, lecz spełzła ona na niczym. Czy ta kobieta mu uwierzy? Czy opis sytuacji zarysowany w jego głowie nie wyglądał aby przesadnie podejrzanie? Ależ oczywiście, że tak. Uświadomiwszy to sobie niemal się skulił jak zbity pies, wyciągając barki do przodu, do siebie. Dramatyzmowi sytuacji dodawał niezaprzeczalny fakt niezwykłej urody towarzyszki, a także jej bogaty, chociaż dość staromodny strój - musiała być zatem czarownicą z wyższych sfer. Jednakże Snape nie miał o tych ludziach najmniejszego pojęcia, kolory oraz detale nie mówiły mu o niej absolutnie nic więcej. Węszył jedynie problemy, dlatego zaniechał prób wyjaśnienia tego impasu.
Z tego wszystkiego nawet nie dostrzegł, że dotknięciem posągu uruchomił tajemne przejście prowadzące w nieznane miejsce - gdyby nie zakłopotanie, wręcz zażenowanie, które mąciło zdolność do logicznego myślenia, to właśnie nim uciekłby czym prędzej. Zamiast tego odwrócił wzrok od niezadowolonej osobniczki, lokując przerażone spojrzenie na okolice rzeźby. Dokładnie tam, gdzie zauważył niezwykle cenną - jego zdaniem - księgę o alchemii. Chwycił ją szybko, przez krótki moment siłując się, żeby ją wyrwać spomiędzy innych tomiszczy.
- Ja tu tylko po książkę, już mnie nie ma - odparł wreszcie ugodowo, układając ręce w poddańczym geście, przy okazji prezentując okładkę woluminu. Wygrałaś, zostawiam cię, już mnie tu nie ma. Podszedł szybkim marszem w jej kierunku, z zamiarem wyminięcia niezadowolonej czarownicy. Tak, odejść stąd czym prędzej, przeżywając upokorzenie w samotności - musiał zapalić. Teraz. Natychmiast.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]07.10.17 23:30
Evelyn, zapuszczając się do jednego z pomieszczeń, nie miała pojęcia, że kogoś w środku zastanie, i to w tak niejednoznacznym położeniu. Nic więc dziwnego, że zaabsorbowana niecodzienną sceną, na kilka chwil wpadła w konsternację, prawie zapominając, po co w ogóle tu przyszła. Ale nie należała do histeryzujących panien, więc poza zdziwieniem i zdegustowaniem nie okazała większej reakcji. Po prostu wpatrywała się w dziwną scenę, zastanawiając się, czy czasami nie miała do czynienia ze zboczeńcem, i czy nie lepiej było kogoś powiadomić, że po bibliotece grasuje mężczyzna o dziwnych ciągotkach do kobiecych posągów. To było dla niej coś nowego, choć mimo konserwatywności świata, w którym się wychowała, zdawała sobie sprawę, że ludzie skrywają różne dziwactwa i skłonności, niekiedy tylko ekscentryczne, a czasem wręcz niebezpieczne. Do jakiej grupy należał zatem ten mężczyzna?
Nieznajomy sprawiał wrażenie zmieszanego. Jakby nie patrzeć, właśnie został przyłapany na dosyć dziwnej czynności. Chyba każdy, kto ma trochę przyzwoitości, zmieszałby się po nakryciu na czymś podobnym. Sprawiał wrażenie, jakby skulił się w sobie, nagle przytłoczony tą sytuacją, i nie wyglądał, jakby miał zamiar zaatakować Evelyn. Dziewczyna mogła nieco się rozluźnić, skoro w jej stronę nie pomknęło żadne zaklęcie. Mogła poczuć się pewniej, choć zachowywała czujność. Nauczona doświadczeniami sprzed paru tygodni była ostrożniejsza i zdawała sobie sprawę, że wysokie urodzenie nie zawsze jest gwarancją bezpieczeństwa. Ale nie wiadomo, czy nieznajomy w ogóle wiedział, z kim ma do czynienia, choć osoby obeznane z barwami i symboliką rodów mogłyby łatwo rozpoznać barwy oraz zdobienia nawiązujące do rodu Slughorn. Nawet jeśli ich nie rozpoznawał, staroświecki strój i postawa dziewczyny mówiły wyraźnie, że nie jest zwyczajną czarownicą. Może więc rzeczywiście to on bardziej przestraszył się jej, niż ona jego? Nie była pewna, jak interpretować jego zachowanie. Nie ulegało wątpliwości, że nie wywodził się z tej samej warstwy społecznej, bo gdyby tak było, rozpoznałaby go, poza tym większość szlachetnie urodzonych mężczyzn cechowała się pewną arogancją i butą. Ten mężczyzna wyglądał raczej, jakby miał ochotę po prostu uciec jak najdalej od niej.
Obok posągu otworzyło się coś w rodzaju tajnego przejścia; dawna Evelyn zapewne z ogromną ciekawością by tam zajrzała, bo zawsze fascynowały ją tajemne przejścia i mogące się tam kryć skarby, ale po chwili zaabsorbowało ją coś innego. Kiedy powiodła spojrzeniem w ślad za wzrokiem mężczyzny spoglądającego na regał w pobliżu nieszczęsnego posągu, przypomniała sobie prawdziwy powód wejścia tutaj. Także dostrzegła grzbiet alchemicznej księgi, prawdopodobnie dosyć rzadkiej i niezbyt znanej w szerokich kręgach, skoro była tutaj, a nie w głównym pomieszczeniu, gdzie łatwiej byłoby ją znaleźć.
Niestety, nieznajomy także się nią zainteresował. Z tylu różnych ksiąg stojących na regałach wypatrzył i chwycił właśnie tę, która mogła zainteresować Evelyn i zawierać nurtujące ją kwestie. Widząc to, prawie zapomniała o wcześniejszej sytuacji oraz chaotycznej wymianie zdań. Chciała zdobyć tą książkę, bo może to właśnie ona była tą, po którą przybyła do biblioteki.
- Proszę zaczekać – powiedziała, przesuwając się tak, by stanąć pośrodku drzwi. Nie chciała, żeby tak po prostu czmychnął z książką, której potrzebowała. – Potrzebuję tej książki i pewnych informacji, które może zawierać – dodała nieco butnie, nie wiedząc, że mężczyzna też jest alchemikiem. Nie znała wielu alchemików spoza szlacheckich kręgów. – Czy mógłby mi pan ją dać? – zapytała, przyzwyczajona do tego, że większość ludzi niższego urodzenia, może poza fanatykami równości, raczej schodziła z drogi takim jak ona. Niezależnie od tego, kim był mężczyzna, liczyła, że ustąpi kobiecie w potrzebie i da jej to, o co poprosiła. Taką starała się zgrywać, zorientowawszy się, że ma do czynienia z kimś, kto wcale nie czuł się pewnie. I kto zaledwie chwilę temu obmacywał posąg. Pytanie, do czego ten dziwak potrzebował rzadkiej alchemicznej księgi?




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]13.10.17 20:42
Nie rozumiał, co go podkusiło do tego czynu - czyżby nieutulone w żalu ciągotki do przeżywania gryfońskich przygód, które były dla niego niedostępne podczas nauki w Hogwarcie z powodu przynależności do innego domu, w połączeniu z pragnieniem poszerzania wiedzy? Być może, nie umiał odnaleźć się w tej niecodziennej sytuacji. Był na siebie zły - za niedostateczną czujność. Powinien wykazywać się większym refleksem, zdolnością przewidywania. Gdyby posiadał je w stopniu zadowalającym, zdążyłby zabrać nieszczęsną rękę z mocno nieodpowiedniego miejsca przed skierowaniem się wzroku nieznajomej na posąg. Teraz było już za późno. Cyrus mógł jedynie zgrywać głupiego, lecz szybko wykalkulował, że podobne działanie zupełnie mu się nie opłaca. Stosując pokrętne, absurdalne oraz wręcz nieprawdopodobne wytłumaczenia zbłaźniłby się jeszcze mocniej - a wbrew pozorom było to jeszcze możliwe. Wybrał najbezpieczniejszą z opcji, mianowicie podkulenie ogona, przyznania się do błędu w połączeniu z prędką ucieczką, mającą ukoić zszargane nerwy. Dopadał go głód nikotynowy, czy raczej niezłomna potrzeba rozładowania negatywnych emocji - palenie zawsze go odprężało. Gdyby dodatkowo mógł patrzeć w gwieździste niebo, byłby wniebowzięty, całkowicie zrelaksowany. Niestety stojąca przed nim kobieta miała na ten temat inne zdanie. I plany na dalszy, upływający nieubłaganie czas.
Ruszył ku drzwiom, mocno zaciskając chude palce na twardej oprawie księgi. Szedł dość szybko, w moment znajdując się tuż obok czarownicy. Zamierzał ją gwałtownie wyminąć kiedy ta zmieniła swoje położenie - zatrzymał się przed nią gwałtownie, niemal z piskiem podeszw. Uniósł brwi z powodu narastającego w nim zdziwienia. Kim była i czego chciała? Dla kogoś obeznanego z heraldyką szlacheckich rodów tożsamość kobiety nie byłaby żadnym wyznaniem - dla Snape'a stanowiła nieokreśloną niewiadomą. W dodatku w ogóle nie miał ochoty jej zgłębiać. Pragnął ulotnienia się z tego zdradzieckiego pomieszczenia. Planował zapalić, wrócić do domu, w ciszy oraz ekscytacji przestudiować wypożyczoną książkę. To nawet dziwne, że do tej pory nikt się nie zainteresował dwoma intruzami w poufnym pomieszczeniu - możliwe, że pracowników londyńskiej biblioteki było zwyczajnie niewielu.
Minęło kilka długich sekund po przemowie nieznajomej, nim Cyrus odważył się zabrać głos - myślał intensywnie. Odpowiedź była oczywista, tak naprawdę z marszu odpowiedziałby dość grubiańskim nie, lecz nie zamierzał wszczynać wojny. Nie z kimś wysoko postawionym, nie z kimś, kto przyłapał go na wstydliwej rzeczy. Jego wzrok mimowolnie powędrował ku drewnianym drzwiom, jak gdyby te miały się magicznie rozstąpić. Dopiero wtedy przypomniał sobie o odkrytym przed chwilą przejściu. Spojrzenie uciekło na moment w tył. Alchemik umieścił tom pod pachą, mocno przyciskając go do swojego ciała. Po co jej był ten wolumin? Czyżby także interesowała się eliksirami? Zmierzył ją krótkim, bacznym spojrzeniem nim zdecydował się odpowiedzieć.
- Bardzo bym chciał panienko, niestety muszę odmówić. - W panującej wokół nich ciszy jego rozemocjonowany głos wybrzmiał dość głośno, chociaż wcale nie mówił nadnaturalnie wysoko. - Ta księga jest mi niezwykle potrzebna. Wierzę, że na półkach znajdzie panienka wiele interesujących ją tomików - dodał szybko, nieco pewniej niż chwilę temu. Kiwnął głową na regały po jego prawej stronie, gdzie mieściła się tajemnicza rzeźba. - Przepraszam - rzucił niedbale, koncentrując wzrok na drzwiach, dając tym samym czarownicy znać, że powinna się usunąć, ponieważ on zamierzał stamtąd wyjść czym prędzej. Starał się być przy tym uprzejmy oraz kulturalny. Jego policzki powoli bledły.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]14.10.17 11:44
Mimo wszystko była zaciekawiona, jak rozwinie się to osobliwe spotkanie. Nie co dzień była świadkiem podobnych sytuacji, a w ostatnich dniach nieczęsto opuszczała posiadłość. Szlachetnie urodzeni miewali swoje ekscesy, zwykle jednak bardzo dbali, by ukryć wszystko, co mogło ugodzić w ich idealną fasadę, którą pokazywali światu, by nikt nie dostrzegł, jak zepsute było wnętrze wielu z nich. Także Evelyn miała na swoim koncie pewne drobne występki, ale przywilejem młodości było popełniać błędy i być ciekawą świata; bo to ciekawość zwykle pchała ją do robienia rzeczy, których robić niekoniecznie powinna, ale salonowe ploteczki zwykle ją nużyły, a w zakamarkach rodowej posiadłości czaiło się mnóstwo interesujących zakamarków, które mogła zwiedzać.
Wiedziała, że mężczyzna nie był szlachetnie urodzony, bo gdyby tak było, z pewnością byłoby to widać. Wtedy też Evelyn z pewnością nie pozwoliłaby sobie na tego rodzaju zachowanie, grzecznie i z szacunkiem ustępując pola i oddalając się. Nauczono ją szanować innych szlachetnie urodzonych bez względu na osobiste sympatie i niechęci, i było dla niej oczywiste, że to oni znajdują się ponad całą resztą społeczeństwa. Której też nie mogła lekceważyć, zwłaszcza w obecnych czasach, ale nie była im winna takiego poważania, jak równym sobie.
Ale skoro teraz z takim przypadkiem nie miała do czynienia, to nie chciała ustąpić tak łatwo. Bardzo zależało jej na tej książce, bo w głównej części biblioteki nie znalazła tego, czego szukała. Potrzebowała czegoś innego, mniej spotykanego. Innego spojrzenia na sprawę, które miała nadzieję znaleźć, choć gwarancji też nie było, nie wiedziała bowiem, co dokładnie znajdzie w tej książce. Być może kierowała nią też czysta przekora, nie chciała, by ten dziwak zwinął jej rzadki wolumin sprzed nosa. Byłaby to w pewnym sensie porażka, a jako osoba ambitna nie przepadała za nimi. Gdyby pojawiła się tu choćby kilka minut wcześniej, może to ona pierwsza wypatrzyłaby i chwyciła książkę, zanim zdekoncentrowała ją dziwna scena z posągiem?
- Mi również jest bardzo potrzebna. Jestem alchemikiem i poszukuję pewnych informacji – odparła, unosząc dumnie podbródek. Wspominając o tomikach mężczyzna zapewne myślał, że ma do czynienia z pustą panienką zaczytującą się w romansidłach. Zapewne takie było stereotypowe postrzeganie szlachcianek przez inne grupy społeczne, ale Evelyn chyba niezbyt się w ten stereotyp wpasowywała, o wiele wyżej ceniąc dobrą literaturę naukową nad sentymentalny chłam. Ale być może ona też oceniała go zbyt pobieżnie, nie wiedząc przecież, że miała do czynienia z drugim alchemikiem, i to nie amatorem, który okazjonalnie zagląda do kociołka. – Potrzebuję tej książki, by uwarzyć eliksir dla chorej siostry – posunęła się do subtelnego nagięcia rzeczywistości i lekkiego szantażu emocjonalnego, choć zasadniczo nie kłamała, bo rzeczywiście szukała informacji, które mogłyby pomóc w zrozumieniu problemu z chorobą Estelle i z anomaliami, oraz z bardziej efektywnym warzeniem specyfików leczniczych. – Nie pomoże pan damie w potrzebie? – zapytała jeszcze, rzucając mu rozżalone spojrzenie. Nie przesunęła się, wciąż licząc, że łatwiej jej ustąpi, starała się zagrać tak, by wzbudzić w nim iskierkę współczucia, do czego posunęła się w akcie desperacji, ale i przekory. Była przyzwyczajona do dostawania tego, czego chce, więc próbowała postawić na swoim, wychodząc z założenia, że mężczyzna powinien jej ustąpić. Ale nie wiedziała o nim niczego, dlatego była ostrożna i dość grzeczna. Nie wiedziała nawet, że ma do czynienia z mugolakiem; wtedy prawdopodobnie potraktowałaby go bardziej lekceważąco, bo trudno było ignorować wpajane od najmłodszych lat uprzedzenia do krwi mugolskiej. Może nie czuła do mugolaków otwartej nienawiści i nie posuwała się do czynnych aktów dyskryminacji, ale gorąco wierzyła w podziały i uważała, że mugolacy nie byli równi prawdziwym czarodziejom, nie mówiąc o tych krwi szlachetnej. Trafili do magicznego świata przez zwykły przypadek. To zawsze powtarzał jej ojciec i w to wierzyła.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]23.10.17 16:35
Gdyby tylko wiedział, że jego osoba dostarcza wysoko urodzonej kobiecie rozrywki, zdumiałby się nad tym faktem. Może wręcz uznałby to za coś żenującego - tym razem nie po jego, a po jej stronie - współczując jej szczerze. Lub nie, wszakże go ośmieszyła i nie liczyło się zupełnie to, że nikt poza ich dwójką tego nie wiedział. Na pewno będzie opowiadać swoim przyjaciółeczkom o tym, jak spotkała pewnego ordynarnego młodzieńca lubującego się w obmacywaniu posągów. Z nieznanych sobie przyczyn Cyrus najeżył się, stając w opozycji to stojącej przed nim nieznajomej. Nie wiedział, że ona również interesuje się alchemią - ba, nawet umiłowanie do tej dziedziny płynie w jej żyłach od pokoleń. Całkiem prawdopodobne, że spojrzałby na nią zgoła inaczej, przychylniej, zainteresowałby się wiedzą, którą potencjalnie mogła mu przekazać. Chociaż gdyby dowiedziała się o jego brudnej krwi z całą pewnością potraktowałaby go okrutną klątwą - życie szkolne nauczyło go o tych wszystkich rozpieszczonych dzieciakach z dobrych domów, których jedynym celem w swojej marnej egzystencji było prześladowanie każdego, kto nie przypadł im do gustu. Zaś osoby pozbawione domieszki krwi czarodzieja były dla nich robakami do rozdeptania. Oczywiście nie wszyscy - skłamałby oraz byłby mocno niesprawiedliwy oskarżając o podobne pobudki każdego szlachcica, kilku wszakże udzielało się w Zakonie Feniksa - wiedział to, lecz dla kobiety w burgundowym odzieniu zarezerwował chłodną nieufność, dystans, zapewne w głównej mierze wytworzony przez rażące nieporozumienie powstałe wraz z pojawieniem się tej dwójki w pomieszczeniu.
Oczekiwał na przesunięcie się, tak jak na dobre maniery niewiasty. Nie przetrzymywałaby przecież z premedytacją zboczeńca, wręcz domagając się opuszczenia przez niego pokoju. Snape uniósł wyżej brwi, kiedy zamiast wolnego przejścia doczekał się postaci nieznajomej tkwiącej w tym samym miejscu. Odruchowo mocniej ścisnął łokieć, jak gdyby czarownica zamierzała mu z premedytacją wyrwać tom spod pachy.
Tak naprawdę nie pomyślał nawet, że mogłaby zaczytywać się w romansidłach - niczego nie pomyślał. Nie interesowały go jej preferencje literackie, nie po to tu przyszedł. Mogła nawet zaczytywać się w poradnikach dla perfekcyjnej pani domu, nie zrobiłoby to na nim żadnego wrażenia. Miał jasno określony cel, chciał także podsunąć jej myśl, że wcale nie potrzebuje tej samej księgi co on. Niestety nieznajoma okazała się być zdecydowana. I nawet podzielała jego zainteresowania.
- Ach tak - odparł, ponownie cofając wzrok ku otwartemu, tajemniczemu przejściu. Dlaczego nie mógłby uciec właśnie nim? Co prawda nie wiedział dokąd nieznany korytarz prowadził, lecz może tam nie byłoby tak mocno ekspansywnych niewiast. - Panienko, ja również nie wypożyczam tej książki w celu podłożenia jej pod nocną lampkę - powiedział z niewielkimi pretensjami. Sugerowała, że on nie był alchemikiem i nawet nie wiedział co trzymał w ręku? Zniecierpliwił się, wykonał nawet krok w tył z zamiarem obrócenia się i wyjścia z pomieszczenia, lecz kolejne słowa czarownicy wmurowały go w miejscu. Cóż, jak na kogoś, kto go w ogóle nie znał, bardzo trafnie wcelowała w słaby punkt Cyrusa. Wyraźnie się zawahał, doskonale rozumiejąc troskę o rodzeństwo. Sam również walczyłby do ostatniej kropli krwi o coś, co mogłoby pomóc jego braciom. Zmieszał się ponownie, zastanawiając co ma począć. - A co jej dolega? - spytał ze smutkiem sądząc, że informacja na ten temat pomogłaby mu w podjęciu decyzji.


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]27.10.17 12:54
Ta „znajomość” zdecydowanie zaczęła się bardzo niefortunnie, nawet biorąc pod uwagę fakt, że oboje pochodzili z zupełnie różnych światów. Światy te znajdowały się w zasadzie na przeciwnych biegunach i rzadko miały okazję się spotkać. Evelyn zbyt mocno lubowała się w izolacji, nie ciągnęło ją wcale do świata mugoli, wiedząc, że podobne ciągotki byłyby w jej rodzinie piętnowane. Nawet jeśli nikt nie zachęcał jej do rzucania na mugolaków klątw, to od najwcześniejszych lat podsycali jej niechęć do szarego i nijakiego świata pozbawionego magii, i do jego mieszkańców, którzy w przeszłości zmusili czarodziejów do ukrycia się, bo nie akceptowali ich odmienności. Evelyn była tym, czym uczyniło ją konserwatywne wychowanie, wywierające silny wpływ na młode umysły bojące się wykluczenia i odtrącenia przez bliskich.
Nic więc dziwnego, że nigdy nie spotkała tego mężczyzny, choć, jak się miało okazać, dzielili pewne zamiłowania. Póki co oboje znajdowali się na dość grząskim gruncie, a atmosfera w niewielkim bibliotecznym pokoju wydawała się gęsta. Dlaczego stąd nie wyszła? Prawdopodobnie tylko dlatego, że to byłoby przejawem przyznania się do porażki i do tego, że łatwo ustąpiła, uznając przewagę nieznajomego. Nie chciała stąd czmychać jak wystraszona nastolatka, choć może była zbyt pewna siebie i może jeszcze miała się sparzyć na lekceważeniu „przeciwnika”. Choć wciąż postrzegała go jako dziwaka i zboczeńca, to nie wydawał się realnym zagrożeniem dla niej. Była przekonana, że potrafiłaby się obronić magią, gdyby postanowił się na nią rzucić. Nie znaczyło to, że mu ufała i traciła czujność; kolejne minuty miały pokazać, które z nich zatriumfuje i zdobędzie nagrodę w postaci księgi, a które będzie musiało opuścić bibliotekę z pustymi rękami. Zresztą, gdyby nie księga, to faktycznie próbowałaby przepędzić mężczyznę lub sama by stąd wyszła, ale ściskany przez niego wolumin stanowił silną pokusę. Nie umknęło jej uwadze, że mocniej przycisnął księgę łokciem, zupełnie jakby się bał, że Evelyn mu ją wyrwie. I może przez chwilę kusiło ją, by to zrobić, ale szybko zdusiła tę myśl niegodną damy. Nie była dzieckiem, a dorosłą kobietą, i pewnych rzeczy robić po prostu nie wypadało nawet poza szlacheckim środowiskiem. Pomijając fakt takiego uchybienia wobec zasad dobrego wychowania, nie chciała też ryzykować przywołania książki zaklęciem; anomalie mogłyby ją poważnie uszkodzić. Pozostawało liczyć, że mężczyzna ustąpi po dobroci lub ulegnie drobnej kobiecej manipulacji, choć w tej niestety nie była tak biegła, jak niektóre jej znajome, które manipulowanie mężczyznami opanowały do perfekcji.
- Ach, więc pan też jest alchemikiem? – zapytała, nie kojarząc go z tego środowiska, choć, jakby nie patrzeć, Evelyn obracała się w jego wąskim kręgu i raczej nie miewała do czynienia z alchemikami o nieczystej krwi. Stąd jej lekka sceptyczność, choć z drugiej strony, dla kogoś nie znającego tematu ta księga rzeczywiście mogłaby co najwyżej służyć jako podstawka.
Wydęła usteczka i skrzywiła się, widząc jego opór. Mimo wcześniejszego wrażenia, które na niej wywarł, zdawał się być zdecydowany i uparty, najwyraźniej bardzo pragnął mieć to, co mogło być w tej książce. Ale nawet nie wiedziała, że niechcący udało jej się trafić w jakiś jego czuły punkt, choć mogła wychwycić jego zmieszanie i nagłe zainteresowanie tym, co powiedziała.
- Ucierpiała przez anomalie. A ja próbuję jej pomóc, choć jak dotąd nie znalazłam w księgach odpowiedzi na moje wątpliwości – odpowiedziała lakonicznie, nie zdradzając wszystkiego. Na początku maja wielu ludzi ucierpiało przez anomalie, na pewno nie było to teraz żadną sensacją, choć nie chciała mówić zbyt wiele obcemu mężczyźnie, któremu nie ufała. Uniosła dumnie podbródek, wciąż lustrując go wzrokiem i czekając, co zrobi. Odda jej księgę, czy może czmychnie wraz z nią?




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]29.10.17 0:07
Zatem i ona trudniła się alchemią - jak Cyrus zdołał wywnioskować po jej słowach. Przyjrzał jej się uważniej, zastanawiając nad istotnym faktem czy w ogóle ją kojarzył. Próbował dopasować urodziwą twarz czarownicy do jakiejkolwiek znanej mu miłośniczki wytwórstwa eliksirów, lecz żadne nazwisko nie przychodziło mu do głowy. Przygryzł lekko usta, zaś bruzdy na czole świadczące o intensywnym procesie myślenia wygładziły się. Nie odnalazł odpowiedniego katalogu w swym umyśle i nie zamierzał poświęcać temu tematowi więcej swojego cennego czasu. Miał go coraz mniej, winien wreszcie zacząć badania, tymczasem tkwił w opuszczonym pomieszczeniu biblioteki z nieznajomą, która jeszcze dosłownie chwilę temu gotowa była rzucić go na pożarcie lwom. Widocznie i ona nieco złagodniała kiedy dotarły do niej informacje odnośnie pracy tego zboczeńca, którego tak surowo potraktowała. Snape potarł kołnierz czarodziejskiej szaty odnosząc wrażenie wzrostu temperatury w tym pokoju. Znalazł się w nie lada impasie, na dodatek nie potrafił podjąć racjonalnej decyzji. Powinien zignorować żądania kobiety, zbagatelizować jej problem - któż go nie miał? - lecz nie leżało to w jego naturze. Prawda była taka, że być może faktycznie urodził się jako byle mugolak, lecz posiadał w swoim sercu więcej uczuć niż ktokolwiek z arystokracji mógłby się kiedykolwiek pochwalić. I przede wszystkim - empatia. Prawdopodobnie wynikało to ze zbytniej wrażliwości mężczyzny, jednakże starał się nie rozkładać na czynniki pierwsze swojego zachowania. Zdecydowanie bardziej interesowała go nauka, nie zaś jego własny introwertyzm.
- Jestem - przytaknął, dość cicho, cofnął się również o kolejny krok. Zupełnie jakby był pod wrażeniem siły spokoju nieznajomej - a parę minut temu pokazała, jak bardzo potrafi być wzburzona. Cyrus także za wszelką cenę starał się zachować niezmącony stoicyzm, niezłomną postawę, chociaż nie wychodziło mu to najlepiej. Nadal pozostawał pod wpływem żenującej sytuacji, której był głównym bohaterem. Ba, czarnym charakterem. Kimś, kto niezwłocznie powinien stąd zniknąć zamiast wdawać się w pogawędki ze swym oprawcą.
- Bardzo mi przykro z tego powodu - zadeklarował, tym razem głośniej, z większą pewnością siebie. Mówił prawdę. Nie ma nic gorszego ponad krzywdę ukochanych nam osób. Gdyby cokolwiek stało się jego braciom - niestety najstarszy z nich już cierpiał; niestety Snape wielokrotnie usiłował mu pomóc, na darmo - poruszyłby niebo i ziemię, żeby ich stracie stało się zadość. To sprawiało, że sytuacja czarownicy stawała mu się z każą sekundą bliższa - nawet nie zdawał sobie sprawy, że to była jedynie okrutna manipulacja z jej strony.
- W takim razie proszę używać jej mądrze - powiedział nagle, zbliżając się do nieznajomej. Wręczył jej książkę, zaś następnie obrócił się i zniknął w korytarzu, z poczuciem przegranej - nawet jeśli wierzył, że zdobył się na dobry uczynek. Bardzo chciał dostać ten tom, skorzystać z niego. Będzie musiał wrócić tutaj za parę dni, być może znalazłby coś prawie tak cennego jak właśnie ta księga.
Dobiło go również dostanie się do klubu Piórko Feniksa - miał wręcz wrażenie, że zejdzie na zawał w tak okropnym przybytku! Opuścił go w zaskakująco szybkim tempie. Później z kolei nie mógł rozstać się z papierosem.

zt


Love ain't simple
Promise me no promises

Cyrus Snape
Cyrus Snape
Zawód : Alchemik
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I wish
we could take it
back in time,
before we crossed the line,
no now, baby
we see a storm is closing in,
I reach out for your hand.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5269-cyrus-snape https://www.morsmordre.net/t5324-poczta-cyrusa#119174 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-pokatna-10-3 https://www.morsmordre.net/t5326-skrytka-nr-1322#119181 https://www.morsmordre.net/t5325-cyrus-snape#119177
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]29.10.17 0:59
Kolejne chwile mijały, i wciąż nie było wiadomo, jak ostatecznie rozstrzygnie się ta sytuacja. Rzeczywiście, Evelyn spuściła nieco z tonu i złagodniała, gdy zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z kimś również zainteresowanym tematem alchemii, więc automatycznie stał się w jej oczach bardziej interesujący i godny uwagi. A może po prostu zdała sobie sprawę, że krzykami i tupaniem bucikiem niewiele zdziała, tym bardziej, że krzykactwo raczej źle by świadczyło o niej, a dorastając pod jednym dachem ze swoim opanowanym, praktycznym ojcem, nauczyła się, że tego typu zachowania często przynosiły skutek odmienny do zamierzonego. Francis Slughorn zawsze zdawał się być odporny na krnąbrność i krzyki dorastających córek i starał się im wpoić inne podejście, zaś matka, dobrze obeznana z tajnikami salonowego życia, pokazała jak przydatna może być drobna manipulacja użyta w odpowiedni sposób.
Evelyn była z natury egoistką, rzadko myślała o innych, chyba że byli to członkowie rodziny. O swoich zawsze należało się troszczyć w pierwszej kolejności; nie była przecież całkowicie odrębną jednostką, a częścią czegoś większego – rodu. Ród zawsze miał stać ponad innymi, a zobowiązania wobec niego ponad jej własnymi kaprysami. W przypadku obcych ludzi rzadko pozwalała dopuszczać do głosu empatię, zwykle po prostu starała się nie myśleć o tym i skupiać się na swoim najbliższym otoczeniu. Było więc dla niej zaskakujące to, że zainteresował się nią i jej problemem obcy mężczyzna, na którego w dodatku kilka chwil wcześniej nakrzyczała, posądzając o zboczenie. Teraz zaś była spokojna i bardziej skonsternowana niż wzburzona. Nie tyle już wcześniejszą sytuacją, co obecną wymianą zdań, która przybrała dość nieoczekiwany obrót. Kto by pomyślał?
Starała się jednak panować nad wyrazem twarzy, miarkując spokój, choć tak naprawdę czekała na rozwój sytuacji. Tylko jedno z nich mogło stąd wyjść z księgą, i choć Evelyn posunęła się do lekkiej manipulacji i szantażu emocjonalnego, w gruncie rzeczy powiedziała prawdę – rzeczywiście poszukiwała tych informacji przez wzgląd na stan siostry.
Patrzyła z jeszcze większą konsternacją, gdy mężczyzna nagle zbliżył się do niej i tak po prostu wręczył jej księgę. Mogła się raczej spodziewać tego, że ucieknie z nią (sama pewnie by tak zrobiła, gdyby to ona ją dzierżyła), ale stało się inaczej – księga po chwili znajdowała się w jej dłoniach.
- Hmm... dziękuję – mruknęła tylko; wypadało wykazać się dobrym wychowaniem, skoro mężczyzna zdobył się na tak zaskakujący gest, choć wcale nie musiał tego robić, mógł też unieść się egoizmem. I to ją zaskoczyło, bo jeszcze chwilę temu zanosiło się na coś odwrotnego, a ona myślała, że będzie musiała bardziej się postarać, żeby osiągnąć cel. Ale nie była pewna, czy czuje z niego pełną satysfakcję, choć sama nie wiedziała, dlaczego tak czuje. To było coś dziwacznego.
Mocniej zacisnęła dłonie na okładce, odprowadzając mężczyznę wzrokiem, gdy zniknął w przejściu. Dzisiejszego dnia mocno ją zaskoczył, i to nie raz, choć prawdopodobnie ich rozmowa nie trwała dłużej niż dziesięć minut. Zaraz potem odwróciła się na pięcie i wyszła przez drzwi, opuszczając bibliotekę z zamiarem dokładnego zapoznania się z książką.

| zt.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 11:02
| 12 listopada

Po raz kolejny w tym miesiącu znalazła się w bibliotece. Tym razem jednak powód jej wizyty był nieco inny, niż poprzednim razem. Wtedy najzwyczajniej w świecie szukała literatury, która sprawi jej nieco przyjemności. Teraz buszowała po magicznej części biblioteki, wybierając książki o magicznych zwierzętach. Co prawda spotkana jakiś czas temu Willow chwaliła jej szkice, ale malarka wciąż czuła, że jej ilustracje nie są doskonałe. A takie musiały być jeśli magiczne społeczeństwo miało zastanowić się nad zakupem książki wydanej przez mugolaczkę. Ech, to były okropne czasy.
Wyjątkowo odziana w typowo magiczną szatę, w końcu znalazła egzemplarz, który szczególnie ją zainteresował. Książka była olbrzymia i stara, pachniała kurzem i odrobiną pleśni, niemal rozsypując się w rękach malarki. Za to po otwarciu rudowłosa znalazła w niej doskonałe do jej studiów ryciny, z detalami przedstawiającymi anatomię smoków z podziałem na różne rasy. Poza tym książka pewnie zawierała także ogromną ilość innych informacji, ale Gwen w tej chwili raczej nie interesowały zwyczaje tych zwierząt. Chciała skupić się na rysowaniu ich, nie okiełznaniu. Nawet nie próbowała wmawiać sobie, że mogłaby chociaż spróbować to zrobić.
Nie miała pojęcia, że w jej ręce zupełnym przypadkiem trafiła jedna z tych rzadkich i cennych ksiąg, która choć wydana dość dawno, wciąż była lekturą obowiązkową dla specjalistów. Nie miało to dla niej szczególnego znaczenia, w końcu nie była i raczej nie będzie kimś, kto ma na ten temat szczególną wiedzę. Ona naprawdę chciała tylko tworzyć i tworząc, móc podziwiać niezwykłe stworzenia. Choćby i na obrazkach; do rezerwatu nie planowała wybierać się ponownie. Przynajmniej do wiosny.
Usiadła przy niewielkim stoliku, wciśniętym między regałami. Mogłaby przeszkadzać innym w przechodzeniu pomiędzy półkami, jednak przynajmniej ta część biblioteki była dziś niemal pusta. Cisza wokół odpowiadała malarce. Mogła swobodnie skupić się na swoim zajęciu.
Przeglądała więc książkę, uważnie przyglądając się wszystkim ilustracjom. Czasem przeczytała zdanie, bądź dwa, jednak raczej nie skupiała się na treści, traktując ją raczej jako „ciekawostki” niż użyteczną wiedzę. Wielu z tych informacji i tak raczej nie zapamięta, nie mogła przecież być specjalistą w każdej dziedzinie, a ostatnio i tak miał za dużo rzeczy na głowie. Tworzenie książki i studiowanie magicznych zwierząt, nauka jazdy automobilem, powtórki z eliksirów, nauka zaklęć obronnych…
Skrzywiła się w duszy na tę myśl. Ech, to wszystko… to wszystko nie tak miało wyglądać. W obecnej sytuacji najlepiej by było, gdyby podziękowała Arturowi za fatygę, samodzielnie próbując swoich sił w obronie przed czarną magią. To jednak oznaczałoby jasne przyznanie się do swoich uczuć, a nie chciała go tym zamartwiać; i tak miał za dużo na głowie.
Po dłuższej chwili studiowania książki wyjęła ze swojej niezbyt nowej, ale pojemnej torby papier i ołówek, wybierając taki z twardym grafitem: to miały być tylko szkice pomocnicze, ćwiczące rękę. Nie chciała zabrudzić starej książki przez używanie miękkiego, pylącego się narzędzia.
Zaczęła wykonywać szkice, przyglądając się ilustracjom. Nie były w pełni odtwórcze, w każdym Gwen dodawała coś od siebie, ale gadzie kształty były raczej poprawnie odwzorowane.
Gdy rysowała, skupiła się w pełni na tej czynności, odcinając się od zewnętrznego świata i nękających ją, niekoniecznie przyjemnych myśli.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Does it feel like everything’s just, like, second best after that meteor strike?
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 13:38
Edukacja w dziedzinach dotyczących smoków była zawsze istotną częścią życia Mathieu, który postanowił właśnie temu się poświęcić. Rozumiał smoki, a przynajmniej tak odbierał swoje relacje z nimi. Były niejednokrotnie bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać. Istoty potężne, silny, mogące zabić w ciągu sekundy. Rosier zawsze sądził, że rozumie je doskonale. Dla niego, to nie były pierwsze lepsze magiczne zwierzęta, dla niego to coś więcej… Zauroczony smokami zgłębiał wiedzę na ich temat przy każdej możliwej okazji. Rezerwat był dla niego wszystkim, choć od zawsze wiadome było, że bardziej interesowały go te niebezpieczniejsze okazy. Uwielbiał adrenalinę, a praca z tymi potężnymi zwierzętami dawała mu to wszystko, czego potrzebował.
Czasem musiał wyjechać z Rezerwatu i udać się do Biblioteki, gdzie w licznych zbiorach znajdywał księgi, których jeszcze nie zdążył przeczytać. Znajomi powiedział na temat jednej, niezwykle starej księgi, zawierającej ilustracje i szczegółowe dane. Mathieu musiał ją zdobyć, przeczytać, głównie dla zadowolenia własnego ego, które w tym momencie potrzebowało tego bardziej niż powinno. Z tak wyznaczonym celem ruszył do Londynu, a tam do Biblioteki Londyńskiej. Został pokierowany do odpowiedniego działu i rozpoczął swoje poszukiwania. Owszem, w pierwszym momencie zauważył kobietę, która skupiała się na swoim zajęciu. Mathieu nie miał zwyczaju zwracania uwagi na szczegóły, a już w ogóle jeśli chodziło o ludzi, którzy go nie interesowali. Nigdy nie był fanem zaczepiania ludzi, ani prowadzenia z nimi zawziętych rozmów. Wolał milczeć, bo tą umiejętność cenił sobie niczym złoto. Oczywiście potrafił rozmawiać i prowadzić konwersacje na wysokim poziomie, jednak grono osób, z którymi dyskutował było dość ścisłe. Nie zwrócił więc uwagi, skupił się na swoim działaniu. Przeglądał grzbiety ksiąg, ułożonych w równych rzędach na półkach. Alfabetyczny rozkład wiele ułatwiał, jednak… Ta książka nie była na swoim miejscu. Zmarszczył brwi, przystając na chwilę. Upewnił się wcześniej, że wolumin jest dostępny od ręki.
Przeszedł obok kobiety znajdującej się w pobliżu, zwolnił krok i rzucił spojrzenie znad jej ramienia na księgę, którą miała rozłożoną przed sobą. Jest i jego zguba. Przebył tyle drogi, ale mieć możliwość przeczytania księgi i wyciągnięcia z niej potrzebnych informacji, a akurat w tym momencie, jakaś artystka postanowiła zrobić z niej inny użytek. Ironio Losu. Dlaczego zawsze Mathieu dostaje kłody pod nogi?
- Księgi służą do czytania, a nie kopiowania ich zawartości… – mruknął oschłym, nieco zachrypniętym tonem. Rosier tak już miał, przez tą niską tonację okraszoną chrypką, jego głos wydawał się mieć ciekawą głębię. Spojrzał na nią swoimi ciemnymi tęczówkami, wzrokiem nieustępliwym i pewnym siebie. Z drugiej strony, mogłoby się wydawać, że był nieco natarczywy, mogący powodować zakłopotanie czy niepewność. – Zdaje się, że ma pani coś, co jest mi bardzo, bardzo potrzebne… – dodał, nie spuszczając wzroku z jej tęczówek. Nie znał jej, nie wiedział z kim ma do czynienia, jednak nabył pewnej ogłady w życiu. Nie wspominając o tym, że nie przystało otwarcie atakować kogoś w środku biblioteki. Wolałby załatwić tą sprawę ugodowo. Może powinien skorzystać z tego uroku osobistego, którym obdarzył go pokrętny los? Liczył raczej na to, że panienka, która okupywała tą księgę, nie będzie stwarzała problemów.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death


Ostatnio zmieniony przez Mathieu Rosier dnia 14.02.20 17:55, w całości zmieniany 1 raz
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Popiersie Grubej Damy [odnośnik]10.04.19 14:15
Wzrok Gwen wędrował pomiędzy kartką, a książką. Rudowłosa kompletnie nie zwracała uwagi na krążącego wokół, ciemnowłosego mężczyznę. Był jedną z wielu osób w bibliotece, nie zwracał na siebie uwagi niczym szczególnym: może całkiem przystojny, ale poza tym zwyczajny, młody mężczyzna. Nie brakowało takich na świecie. Poza tym biblioteka powinna być oazą spokoju i malarka raczej nie miała zamiaru nikomu przeszkadzać w zdobywaniu mniej lub bardziej cennej wiedzy.
Zdążyła całkiem zapomnieć już o jego obecności, gdy usłyszała nad sobą głos nieznajomego. Odruchowo podskoczyła, unosząc głowę. Jej dłoń natychmiast przerwała pracę, zastygając w powietrzu.
Hm? – mruknęła w pierwszej chwili. Nie od razu dotarły do niej słowa mężczyzny, była zbyt skupiona na swojej pracy: – Nie kopiuje. – Zmarszczyła brwi.
Dotarło do niej prędko, że to może być jednak niewystarczające wyjaśnienie, dlatego po chwili zaczęła dalej się tłumaczyć:
Inaczej trudno nauczyć się anatomii, ta książka ma dobre ilustracje, a do prawdziwego smoka raczej nie podejdę.
Już raz próbowała i została prędko wyproszona z rezerwatu. Poza tym chyba musiałaby mieć dostęp do wypchanego okazu, aby móc spokojnie skupić się na jego wyglądzie. Żywe zwierzęta miały do siebie do, że były ruchliwe, a smoki na dodatek ziały ogniem. Nim zdołałaby uchwycić kształt już dawno spłonęłaby razem ze swoim szkicownikiem.
Trochę peszyło ją przeszywające spojrzenie ciemnych oczy nieznajomego, jednak nie na tyle, aby mocniej okazywać niepewność. W końcu byli na równej pozycji: obydwoje po prostu szukali wiedzy w bibliotece, nie znali się, nic o sobie nie wiedzieli. Gwen nie miała czemu czuć się w jego towarzystwie szczególnie niepewnie. Gdyby spotkali się w bibliotece w Hogwarcie kilka lat temu prawdopodobnie już dawno unikałaby wzroku mężczyzny, próbując jak najszybciej się oddalić, ale tamte czasy już minęły, a malarka z dnia na dzień zyskiwała na pewności siebie.
Nie ma tam innego egzemplarza? – spytała trzeźwo; biblioteki zwykle trzymały po kilka sztuk jednej pozycji. Skąd miała wiedzieć, że tego tytułu w większej ilości po prostu nie ma, a Rosier już sprawdzał półki? Mógł po prostu zauważyć, że ma książkę, którą chciałby przeczytać i nawet nie sprawdzać. Nie miała pojęcia, ile czasu mężczyzna spędził w bibliotece.
Po chwili jednak uśmiechnęła się grzecznie, nie miała przecież w zwyczaju być niemiła względem nieznajomych.
Mogę panu ją odstąpić, tylko skończę ten szkic, dobrze?
Gwen była akurat w połowie szkicowania głowy chińskiego ogniomiota. Oko zwierzęcia wyszło jej odrobinę zbyt duże, co miała zamiar za chwilę poprawić, jednak poza tym głowa smoka była poprawnie odwzorowana. Styl Gwen był jednak nieco bardziej baśniowy od obrazka w książce, przez co zwierzę wyglądało nieco łagodniej, niż w rzeczywistości. Rudowłosa nigdy nie stawiała w swoich pracach na pełny realizm, choć zdawała sobie sprawę z tego, jak ważna jest w sztuce znajomość anatomii.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Does it feel like everything’s just, like, second best after that meteor strike?
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Popiersie Grubej Damy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach