Wydarzenia


Ekipa forum
Tereny łowne
AutorWiadomość
Tereny łowne [odnośnik]05.11.16 22:48
First topic message reminder :

Tereny łowne

Jedną z tradycji, którą uparcie kontynuują lordowie Yorku, jest wybieranie się na polowania. W ostatnich czasach przyjmują one charakter głównie reprezentatywny. Przed tym niesamowitym wydarzeniem, należy jednak spędzić trochę czasu sam na sam z koniem. A czasami po prostu nachodzi potrzeba puszczenia się pędem przez piękne tereny. I oto właśnie wspaniała natura, nic tylko jechać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tereny łowne [odnośnik]13.03.18 11:40
Rodzinną tradycją Rookwoodów były polowania. Na przestrzeni wielu pokoleń niezliczona ilość z nich była łowcami rzadkich, zwierzęcych ingrediencji, ich skór, bądź po prostu chwytała je, by następnie sprzedać magiczne stworzenia do cudzej hodowli. W ich rodzinnym domu ściany zdobiły poroża i zdarte ze zwierząt futra, a nawet czaszki i wypchane co piękniejsze okazy. Normund Rookwood nie ukrywał nigdy prawdy o pochodzeniu tychże ozdób przed swoimi potomkami kiedy byli naprawdę maleńkimi dziećmi; bardzo szybko wszystkich zabrał do lasów Harrogate, wciskając w dłonie czarodziejskie kusze. Sigrun przywykła więc prędko do krwi, wciskaniu dłoni w gorące jeszcze wnętrzności, ich tekstury i specyficznej woni. Nie była gotowa, by iść do Hogwartu, a potrafiła zręcznie oprawić królika, bądź strzelić do kaczki bez mrugnięcia okiem. Zgniłe za młodu serce Rookwood nigdy nie pochylało się nad cierpieniem tych zwierząt, ba! Niekiedy odnajdywała w tym dziwną uciechę. W dręczeniu ich, sprawianiu bólu, sprawdzaniu, ile są w stanie wytrzymać. Minęły lata, a swe mordercze upodobania przeniosła na mugoli: w jej oczach stali w hierarchii zdecydowanie niżej, niż jeleń, którego poroże mogła zawiesić sobie nad kominkiem. Skóry z mugola brzydziłaby się trzymać w domu z obawy, że zacznie cuchnąć szlamem.
-Jestem absolutnie za i nalegam, aby stało się to jak najprędzej. Mam ochotę się zabawić - powiedziała z szelmowskim uśmiechem. Coś w oczach Caley mówiło, że jej mąż nie będzie w tym żadną przeszkodą, a zresztą - niech tylko spróbuje stanąć im na drodze. -Moja sowa Cię znajdzie - dodała jeszcze, nim ruszyły w pogoń za dorodnym jeleniem.
Chwilę przyglądała się Spencer-Moon z poziomu siodła, a także ich wspólnej zdobyczy; Caley jeszcze bardziej zyskała w jej oczach. Większość kobiet, które znała, najpewniej załkałoby teraz nad losem biednego zwierzęcia i niepotrzebnej wobec nich przemocy, jednocześnie z rozkoszą wkładając na ramiona futro z lisów. Mdłe hipokrytki. Sigrun ceniła kobiety silne i pewne siebie, a Caley zdawała się siłę i pewność w sobie mieć - dlatego wiedziała, że to nie jest ich ostatnie spotkanie.
-To dopiero początek - zapewniła ją, puszczając oczko, kiedy również postawiła stopy na ziemi i podeszła do wciąż ciepłego truchła i przyjrzała mu się z bliska. Nie miała jednak zamiaru zagarnąć dla siebie poroża, później uparła się, by wzięła je Caley - to był jej pierwszy jeleń, powinna była go wziąć, a ściany w domu Rookwood chwiały się już od ciężaru trofeów.
Ich spotkanie przerwało przybycie innych, lecz nikt nie mógł pochwalić się równie imponującą zdobyczą. Pełna samozadowolenia Sigrun z powrotem dosiadła wierzchowca i przyłączyła się do ojca, mając zamiar niebawem napisać do Caley list.


| zt


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]17.03.18 10:35
22 V

Był zmęczony, jednak było to zmęczenie przyjemne, świadczace o tym, że to do czego dąży jest bliższe ziszczenia się niżby mógł sobie wyobrazić. Taką przynajmniej miał nadzieję. Dwa dni temu testował złożoną inkantację w Purpurowej Kniei co pozwoliło bu wysnuć wnioski dotyczące problemu równomiernego rozkładania się magicznej mocy na całej powierzchni objętej mocą działania uroku. Rozwiązanie problemu ni było proste. wówczas po powrocie do domu spędził całą noc nad kartkowaniem stron i próbie znalezienia rozwiązania które pominęło by konieczność rozplatania magicznej podstawy zaklęcia. Magia lecznicza była dziedzina mało elastyczną. taka poprawka wówczas zrodziłaby konieczność przechodzenia przez cały numerologiczny proces tworzenia zaklęcia od nowa. tego chciał uniknąć i jak mu się zdawało - udało mu się to. Dzisiejszego dnia bowiem natchnęła go praca jednego ze stażystów, który przy rzucaniu zaklęcia Figidu Maxima wykonywał nieznaczny obrót nadgarstkiem nie zakłócając jednak przy tym poprawności wywoływanego uroku, lecz przy tym zgarniając większą magiczną moc w powietrzu. Robił to nieświadomie, to był nawyk, lecz Adrien dostrzegł w tym rozwiązanie swojego problemu. Tym bardziej, gdy po konsultacji z kilkoma czarodziejami został utwierdzony, że to może się udać. W końcu jeżeli skupi większą ilość magicznych cząstek, ta winny w sposób uporządkowany, taki jak na magiczną naturę magii leczniczej przystało, rozłożyć się równomierniej na całej powierzchni. Chcąc to przetestować po powrocie do domu udał się do rodowych lasów, a dokładniej pewnego jego fragmentu który to był obłożony magią maskującą w tym celu, by żaden kłosownik z zewnątrz nie miał okazji do przetrzebiania rodowych terenów łowieckich Carrowów poza samymi Carrowami. Gdy znalazł się w dogodnym miejscu tak jak poprzednim razem poruszył różdżką inkantując zaklęcie i badając jego zachowanie się w środowisku niekontrolowanym i niestabilizowanym, czyli takim, jakim przeważnie przyjdzie mu oraz innym uzdrowicielom je wywoływać.

|badania etap III
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Tereny łowne [odnośnik]17.03.18 10:35
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 13
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]17.03.18 11:13
Poprawiona formuła zadziałała zgodnie z przewidywaniami. Spleciona, naznaczona leczniczą naturą zaklęcia aura tym razem nie falowała, nie wibrowała chwiejnie. Stabilnie objęła swoją mocą cały obszar, który z założenia miała pokrywać. Uzdrowiciel upewnił się w tym mierząc średnicę pola na które oddziaływała. Odczekał następnie kilka minut badając, czy zaklęcie się zbyt szybko nie rozproszy. Formuła trzymała je jednak w czasie zwięźle i trwale. Widząc efekty włożonej w badania pracy Adrien westchnął i przycupnął na konarze jednego z powalonych podczas okropnej ulewy drzewa. Czuł się zmęczony, lecz przy tym również spełniony. Wiedział jednak, ze to dopiero pierwszy kok naprzód.
Podniósł się i podążył w stronę aetonana który wiernie wyczekiwał swojego jeźdźca. Carrow wsunął się w siodło z gracją Carrowa. Musiał udać się do swojego gabinetu i sporządzić kilka ważnych listów adresowanych nie tylko do pomagających mu w badaniach czarodziei, lecz również do organów wyższych. Zaklęcie to miało bowiem pomóc nie tylko zakonowi.

|zt
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Tereny łowne [odnośnik]25.01.19 11:22
14 październik


Nadeszła wreszcie prawdziwa jesień. Chłodna, deszczowa i ponura. Taka jak powinna. Wrzesień męczył ją wilgotnymi i upalnymi nocami, a ona źle znosiła skwar i zaduch. Z ulgą i rozkoszą przywitała właściwie Anglii deszcze i mgły. Grzechem było wręcz nie korzystać z podobnej pogody. Pierwsze tygodnie października były dla Rookwood ciut luźniejsze. Zgodnie z przyrzeczeniem odwiedzili Skara Brae z Yaxleyem, towarzyszyła Dolohovowi podczas wizyt w miejscach, gdzie poskromiono anomalię, a z końcem września udało jej się pokonać następną w towarzystwie łamaczki klątw, Lyanny Zabini. Nie chciała spoczywać na laurach, pragnęła działać, każdy jednak potrzebował regeneracji - a Rookwood odpoczywała nie tylko w łóżku, podczas snu, nie tylko w barze ze szklaneczką whisky w dłoni, ale i w ruchu. Najlepiej czuła się na łonie natury, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, pośród leśnej gęstwiny i pod gołym niebem.
Konne przejażdżki od zawsze należały do jej ulubionych aktywności. Za jej domem rodzinnym w Harrogate stała stajnia, ojciec trzymał w niej niegdyś kilka wierzchowców, jeden z nich należał także i do Sigrun. Krótko przed jej wyjazdem do Rumunii złamał jednak nogę i stał się bezużyteczny; sama odebrała mu życie bez żalu, czy zastanowienia. Teraz, po powrocie, planowała zakup własnego konia, jednakże nawet te nieskrzydlate, niemagiczne do tanich nie należały, jeśli pragnęła wierzchowca dobrej krwi. Przez wszystkie zawirowania z Azkabanem, Ministerstwem Magii, zmianą pracą... Cóż, jej skrytka w banku Gringotta nie była zbyt bogata. Miała nadzieję, że niebawem ulegnie to zmianie: angażowała się aż nadto w wypełnianie swoich obowiązków zawodowych, mając nadzieję, ze zostanie to przez przełożonych zauważone i docenione.
Czternastego października zdecydowała się odwiedzić stajnie Carrowów. Jej rodzina od wieków służyła rodowi władającym Yorkiem, Rookwoodowie pozostawali z nimi w dobrych stosunkach, powierzono więc w ręce Sigrun karego ogiera, dość niepokornego, ale lubiła wyzwania. W przejażdżkę po terenach łownych wyruszyła samotnie, potrzebowała zebrać myśli i wyciszyć się; odkąd nie miała u swego boku bliźniaczego brata polować wolała sama. Nie liczyła na wielkie trofeum, jednakże jeleń, czy dzik poprawiłby jej dziś humor.
W lesie spędziła zaledwie kilka kwadransów, gdy na rozwidleniu ścieżek natrafiła na obcego - chłopca dosiadającego kucyka. Miała wrażenie, że gdzieś go już widziała.
- Zgubiłeś się, młody? - spytała ciut kpiąco.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]06.02.19 12:15
Paru Macmillanów już od jakiegoś czasu planowało wypad na sławetne tereny łowne w Yorku. Wszystko było uzgodnione i dopięte na ostatni guzik, ale plany popsuły wydarzenia na Stonehenge. Przejażdżka jak łatwo się domyślić została odwołana. W efekcie Heath był trochę nieszczęśliwy.
Mimo wszystko, szczęście się do niego uśmiechnęła i udało mu się niechcąco podsłuchać rozmowę paru bardziej lekkomyślnych i narwanych wujków, którzy wcale cicho nie rozmawiali. W każdym razie nie zamierzali oni rezygnować z tej rozrywki i ustalali między sobą szczegóły.
Normalnie nikt by nie wziął ze sobą Heatha, ale ten zagroził, że jak tego nie zrobią to wszystko powie dziadkowi. Szantaż okazał się skuteczny, bo oto był tutaj, dosiadając jabłkowitego kuca, a nie nudził się w posiadłości.
Całkiem zadowolony z życia jechał razem z resztą Macmillanów, ale że dosiadał kucyka to po jakimś czasie zaczął odstawać nieco z tyłu. Taka jazda trochę z tyłu nie była zbyt ciekawa, no i Heath nie byłby sobą gdyby czegoś nie wymyślił. W pewnym momencie w trakcie jazdy skręcił na jakąś ścieżkę prowadzącą nieco w bok, ciekawy dokąd może ona prowadzić. W tym czasie reszta jego rodziny pojechała dalej prosto i na razie chyba nikt nie zorientował się o braku jednego małego kucyka. Pewnie za parę minut zorientują się o stracie, ale zanim to nastąpi mały Macmillan miał chwilę by pozwiedzać las samemu. W sumie takie zachowanie nie było dla niego niczym niezwykłym, od czasu do czasu włączał mu się tryb szwendacza. Często już dostawał za to reprymendy, ale nic się nie zmieniło. Od czasu do czasu znikał z oczu swoim opiekunom i poznawał świat na własną rękę.
Nie ujechał zbyt dalekiego dystansu gdy na swej drodze napotkał jakąś czarownicę dosiadającą pięknego karego wierzchowca.
-Nie, nie zgubiłem się- odpowiedział po prostu z dość wyzywającą miną. No bo w sumie się nie zgubił, sam pojechał gdzie chciał. Chociaż pewnie jak reszta Macmillanów go znajdzie to będzie udawać, że źle skręcił.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Tereny łowne [odnośnik]06.02.19 12:15
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Tereny łowne - Page 5 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]07.02.19 17:30
Rookwoodowie od stuleci związani byli z Yorkiem. Osiedlili się tu przed wiekami i zapuścili tu korzenie - już na zawsze. Sigrun nie wierzyła, by cokolwiek było w stanie ich stąd wypędzić. Od lat dziecięcych chętnie wsłuchiwała się w legendy o ich przodku, Rodericku, który podstępem zdobył posiadłość zwaną Gawronim Gniazdem- wiele mil stąd, bo w Harrogate, u stóp gór Pennińskich, Uwił tam własne dla swych synów, ich synów i potomków. Sigrun wychowała się w Yorku i darzyła go dziwnym, niewłaściwym czarownicy jej pokroju sentymentem. Nie ciągnęło ją do podróży, do zwiedzania świata. Wyjechała służbowo do Rumunii na ponad półtorej roku i męczył ją ten obcy kraj, obcy język, obcy ludzie. Zniosła tam tak wiele miesięcy chyba tylko dlatego, że miała u swego boku bliźniaczego brata. Teraz jeszcze silniej demonizowała tę przeklętą Rumunię we własnej głowie. Christopher tam pozostał i nigdy nie wrócił. Myśli o nim dręczyły Sigrun nieustannie. Pierwsze tygodnie w kraju, bez niego, był dziwne, ale przepełnione wciąż nadzieją na jego powrót. Zawsze sądziła, że był jej potrzebny jak tlen, a przecież nie można żyć bez powietrza - najwyraźniej się pomyliła. Przebolała tę stratę, teraz palił ją gniew. Z każdym dniem wszystko, co czuła słabło, albo to ona stawała się silniejsza.
Pojawiła się na terenach łownych w okolicach stajni Carrowów, aby się zrelaksować, by oderwać myśli od przykrych wspomnień. Nie miała swego wierzchowca, skorzystała więc z możliwości przejażdżki na znakomitych koniach panów Yorku. Nie spodziewała się, że o tej porze tu kogoś zastanie. Po tragicznych wydarzeniach w Stonehedge wszyscy byli w szoku, nie mogli się z tego otrząsnąć; nawet ulica Pokątna jakby opustoszała. Rookwood przypuszczała, że lordom i lady nie w głowie teraz przejażdżki - ale najwyraźniej i tutaj się pomyliła.
Na jej drodze stanął jabłkowaty kuc, a na nim chłopiec. Elegancki, wystrojony w szatę z drogich materiałów, trzymał sylwetkę zbyt prosto jak na byle jakiego chłopca. Sądziła, ze jest szlachetnie urodzony. Rozbawił ją tą śmiałą odpowiedzią. Przechyliła głowę, przyglądając mu się uważnie.
- Nie boisz się tak sam jeździć po lesie? - spytała łagodnie, bez wcześniej kpiny, przywołując na usta nieprzewrotny uśmiech. - Jesteś więc bardzo dzielny.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]02.03.19 20:56
Och, gdyby Sigrun miała na myśli takich zwykłych, standardowych lordów, to tym faktycznie aktualnie nie w głowie były przejażdżki. Macmillanowie byli jednak... właśnie Macmillanami, trochę lekkomyślnymi czarodziejami, a już w szczególności tych paru wujów, którzy mimo niepokojów postanowili wybrać się konno do tego konkretnego lasu.
Po odpowiedzi na pytanie czarownicy Heath skorzystał z chwili i zlustrował szybko nieznajomą. Miał nieodparte wrażenie, że kiedyś ją już widział. Tylko gdzie? Samej Sigrun przez chwilę mogło się wydawać, że dzieciak jest nieobecny myślami. No i w zasadzie tak było. Był zajęty przegrzebywaniem swoich wspomnień. Wreszcie odpowiednia zapadka w jego mózgu zaskoczyła i skojarzył sobie co i jak. Nic zresztą trudnego skoro kobieta była konno. Tak jak ostatnim razem gdy ją spotkał przelocie.
-Oooo… Wiem! Też brałaś udział w gonitwie!- prawie wykrzyknął unosząc się nieco w strzemionach. Powstrzymał się przed wycelowaniem w nią swojego palucha no i zaraz usiadł z powrotem w siodle, odruchowo gładząc swojego wierzchowca po szyi. Zwierzak nieco się zaniepokoił nagłą ruchliwością swojego jeźdźca. Na szczęście jedynie zadrobił w miejscu i nic ponadto. Ktoś przewidujący i znający żywiołowość małego Macmillana najczęściej wybierał dla chłopca wyjątkowo spokojne zwierzęta. Przecież, nikt nie chciał żeby dzieciak spadł z kucyka i pechowo skręcił sobie kark czy coś w tym stylu.
-Dlaczego miałbym się bać tego lasu?- zdziwił się trochę na słowa czarownicy. Stwierdzenie, że był dzielny mile połechtało jego ego. – Byłem już w straszniejszym lesie, wiesz? - oznajmił po prostu –Było tam dużo takich starych drzew… i mgły. No i byłem tam w nocy.- dodał jeszcze. Ton jego głosu wskazywał na to, że ewidentnie był z siebie dumny. Wtedy w nocy trochę się bał, ale to było dawno temu. Teraz chyba było jasne, dlaczego taki las jak tutaj, do tego w dzień, nie wzbudza w Heathu żadnego strachu.
-A ty? Zgubiłaś się? Wiesz może dokąd prowadzi tamta droga?- zgodnie ze swoim zwyczajem zasypał rozmówczynię paroma pytaniami na raz. W sumie Sig miała szczęście, że młody już wyrósł z fazy na pytania w stylu "a dlaczego".
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Tereny łowne [odnośnik]02.03.19 20:56
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Tereny łowne - Page 5 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]03.03.19 14:09
Nie mogła pochwalić się rozległą wiedzą o szlachetnych rodach, łączących (bądź dzielących) ich koligacjach i powodach tychże, o polityce; miała dość podstawowe pojęcia, na tyle, aby nie wychodzić na ignorantkę, jednakże nazwisko Macmillan nie mówiło jej wiele. Nie wiedziała więc nic o ich ekscentrycznym zachowaniu na salonach, o tym jak mocno różnią się od pozostałych szlachetnych rodzin. Sigrun nie ciągnęło na salony, do dworskiego życia; w jej wyobrażeniach było ono szalenie wręcz nudne, a kobietom urodzonym jako lady szczerze współczuła. Ograniczeń jakie niósł za sobą ten tytuł. W szlacheckiej rodzinie warto było urodzić się jedynie mężczyznom - wówczas ich wpływy, bogactwa i pozycja pozwalały na spełnianie wszelkich zachcianek. To jej się podobało, nigdy jednak nie pragnęła być mężczyzną. Uważała, że w niczym im nie ustępowała.
Chłopiec milczał dłuższą chwilę, wydawał się nieobecny; jasna, niemal niewidoczna brew Sigrun uniosła się lekko w wyrazie zdziwienia - czy był niepełnosprawny umysłowo jak Julienne Avery, z którą miała ostatnio do czynienia w Gwiezdnym Proroku? Zdziwiło ją, że zdołał rozpoznać jej twarz. Wzbudziło to niezadowolenie Sigrun, które ukryła pod maską enigmatycznego uśmiechu.
- Tak, to prawda - przytaknęła. - To ty ujeżdżałeś tego kucyka, tak? Lord Heath Macmillan, o ile mnie pamięć nie myli, czyż nie? - zagadnęła, przyglądając mu się uważnie. Pamiętała, że podczas Festiwalu Lata, w corocznej gonitwie przy łuku Durdle Door, brał udział także mały lord. Jego nazwisko pojawiło się później na łamach gazety.
Wzruszyła ramionami, gdy się zdziwił. - Lasy są pełne niebezpiecznych zwierząt. Wilki, dziki, lisy. Mogłyby uczynić ci krzywdę - odpowiedziała mu zgodnie z prawdą. To tereny łowne, lasy były pełne zwierzyny, nie tylko jeleni i zajęcy, ale i drapieżników. - Jakim lesie? - zapytała z ciekawością. Czyżby miał na myśli słynne lasy Cheshire, na terenach należących do rodu Rowle? Te ponoć były przerażające, bo nawiedzone. Zawsze marzyła, aby się w nich znaleźć, jednakże rodzina jej dziadka pilnie strzegła swych sekretów i nie tolerowała gości.
- Nie zgubiłam się - odparła. Nie zareagowała oburzeniem i złością, bo miała do czynienia tylko z dzieckiem. - Poluję na jelenie. Złowiłeś coś kiedyś? - zapytała. Podążyła spojrzeniem we wskazanym przez młodego Macmillana kierunku. - Na polanę, gdzie znajdziesz łanie. Chcesz się tam wybrać?



She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]08.03.19 21:23
Och, można powiedzieć, że w pewnym sensie Macmillanowie byli nieco podobni. W końcu ich też nie ciągnęło zbytnio na salony, o koligacjach rodzinnych i różnych takich wiedzieli tyle ile było absolutnie konieczne. Nikt w końcu nie chciałby zgłębiać tak "interesujących" zagadnień z własnej nieprzymuszonej woli. Przynajmniej u Macmillanów.
Heath uśmiechnął się szeroko gdy Sigrun również go rozpoznała -Mhm- kiwnął jeszcze głową dla potwierdzenia, że to faktycznie on był - Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę mógł dosiąść już normalnego konia- to raczej były płonne nadzieje małego lorda, ale jak na razie nikt nie wybił mu tego pomysłu z głowy. Pewnie będą się martwić tym problemem bliżej kolejnego festiwalu lata.
-Och... no może... ale w sumie mój kucyk chyba w porę by się spłoszył przed takim wilkiem...- nie przejął się zbytnio uwagą o dzikich zwierzętach. Nie spotkał tutaj do tej pory żadnego, więc będzie się tym martwić jak faktycznie go zaatakuje jakiś lis czy inny drapieżnik.
-Sam do końca nie wiem... chyba gdzieś koło Londynu. Przeniosła mnie taka wredna czkawka. Miałaś tak kiedyś? że czknęłaś i nagle byłaś gdzie indziej? - z jednej strony ta czkawka nie była taka zła, bo zawsze wyrzuciło go w jakieś ciekawe miejsce, ale z drugiej była bardzo upierdliwa. Nigdy nie było wiadomo kiedy zechce się aktywować. Ciekawe czy kogoś w ogóle przeniosło na przykład... z kąpieli. Nie zazdroszczę.
-Nie... jeszcze nie- pokręcił głową. Jak na razie Heath był jeszcze zbyt mały i nieobliczalny by go wziąć na polowanie, chociaż za jakiś czas uczestnictwo w takim wydarzeniu go nie ominie.
Gdy czarownica zaproponowała, żeby ruszyć w kierunku, który akurat go zaciekawił, nie mógł powstrzymać ekscytacji. Oczy mu wręcz rozbłysły. -Pewnie że tak!- oznajmił od razu. Na moment tylko obrócił się w siodle żeby spojrzeć na drogę którą przybył. Na razie nic nie wskazywało na to, żeby ktoś zauważył jego nieobecność. Pewnie wkrótce tak się stanie, ale tym się będzie martwił później. Zawsze będzie mógł powiedzieć, że się zgubił, źle skręcił czy coś. Czemu mieliby mu nie uwierzyć?
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Tereny łowne [odnośnik]08.03.19 21:23
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Tereny łowne - Page 5 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny łowne - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]12.03.19 14:05
Przechyliła lekko głową, przyglądając się chłopcu z ciekawością; niby mężczyzna, niby lord, powinien więc odebrać porządne wychowanie i wykształcenie, czyż nie powinni uczyć go życia od najmłodszych lat? Chłopiec był najwyraźniej bardziej oderwany od rzeczywistości, niż przypuszczała, a sądziła, że to domena zepsutych dziewczynek od maleńkości chowanych pod kloszem. Nie musiała nawet specjalnie się starać, aby wyciągnąć od niego prawdziwą tożsamość. Wystawił się jej jak na dłoni. Nazywał się Heath Macmillan, a więc był spokrewniony z Anthonym Macmillanem. Człowiekiem na tyle bezczelnym i głupim, aby podnieść różdżkę  na Czarnego Pana. Sigrun prenumerowała Proroka Codziennego, choć ta szmira nie warta była czytania, wiedziała co stało się kilka dni temu podczas wiecu szlachty przy Stonehedge, w Wiltshire. On i Anthony Skamander, nazwisko też jej już nieobce i wzbudzające niechęć.
Zaśmiała się we własnych myślach, gdy chłopiec wyraził nadzieję dosiąść dorosłego wierzchowca podczas gonitwy w przyszłym roku. Najpierw musiał dożyć następnego Festiwalu Lata, a to wcale nie było takie pewne, gdy znalazł się z nią w środku zagajnika - on, krewniak Anthonego Macmillana oraz sługa Czarnegp Pana. Zaledwie kilka dni temu, w czterech ścianach Gwiezdnego Proroka, torturowała dziewczynkę niewiele młodszą od Heatha. Ból Julie miał służyć wyższemu celowi, ale cierpienie wydarłaby z Heatha jedynie dla własnej uciechy - i nauczki dla Anthonego.
- Ty nie boisz się wilków? Wilki mają ostre pazury i jeszcze ostrzejsze kły. Są bardzo szybkie i cholernie silne. Rozszarpałby by ci brzuch, wgryzł się we wnętrzności, rozdarł pazurem gardło - wyrzekła Sigrun lekkim, pogodnym tonem, jak gdyby mówiła o pogodzie, a nie roztaczała przed dzieckiem nieodpowiednią, brutalną wizję pełną krwi i przemocy. Takie słowa nie były przeznaczone dla tak młodych uszu, nic sobie z tego nie robiła.
- Doskonale. Jedźmy więc - wskazała ręką kierunek, w którym młody Macmillan miał podążyć. - Ruszaj pierwszy, w razie potrzeby obronisz damę przed wilkami, niczym prawdziwy lord, dobrze? - zasugerowała niewinnie.
Nie musiała nawet specjalnie się starać, aby go namówić. Chłopiec był naiwny i najwyraźniej nie słuchał rodziców, gdy ostrzegano go przed rozmowami z nieznajomymi, a zwłaszcza już - zakazów przyjmowania zaproszeń od obcych. W lesie zapadła cisza. Przerwało ją niespokojne prychnięcie wierzchowca Sigrun; pogładziła go po szyi niemal czułym gestem. Tęskniła za własnym koniem. Przed wyjazdem do Rumunii musiała go uśmiercić, kiedy złamał nogę. Potrzebowała kolejnego, lecz wciąż brakowało jej ku temu środków.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]12.04.19 7:21
Och, w pewnym sensie można było tak założyć, że młody Macmillan był chowany pod kloszem. W końcu wszyscy się starali, by chłopiec nie natrafił na nikogo, kto mógłby chcieć mu zrobić krzywdę. No i fakt… ktoś coś tam mówił o rozmawianiu z obcymi, szkoda tylko, że nie zdefiniowali dokładniej kim jest ten „ktoś obcy” bo chłopiec w swej naiwności uznał, że Sigrun do tej kategorii akurat nie należy. Czemu? W końcu spotyka ją już drugi raz, a do tego wie jak ma na imię, znaczy się już ją zna, co nie? Dorośli niestety często zapominali, że dzieciaki widzą świat nieco inaczej niż oni.
Słowa Sigrun na temat wilków nieco go zaniepokoiły, ale dalej starał się utrzymać pewną siebie minę. W końcu skoro powiedział, że się nie boi to się nie boi, prawda? Teraz musiał trzymać fason.
-Tam?- spojrzał w stronę, którą wskazywała Sigrun. Ścieżka nie była zbyt duża, ale jeden jeździec powinien się akurat zmieścić. Heath nie przejął się zbytnio tym, że właśnie miał ruszyć w jakieś chaszcze, za bardzo ciekawiła go wizja zobaczenia tej polany, o której wcześniej wspomniała czarownica. –Mhm…- kiwnął jeszcze głową na słowa Sigrun o ewentualnej obronie damy. Teraz poczuł się trochę ważny i dumny z siebie, skoro czarownica chciała by jej bronił. Z pewną siebie miną nakłonił kucyka do ruchu i wjechał między zarośla. –To jest daleko? Długo się tam jedzie tą ścieżką?[b]- od razu zapytał kobietę. –[b]Mam nadzieję, że dalej nie robi się dużo ciaśniej- wyraził jeszcze życzenie. W tym momencie w zasadzie nie kierował swoim konikiem. Pozwalał mu wyszukiwać drogę samodzielnie szczególnie, że raczej nie mógł odbić nigdzie w bok. Zamiast tego odwrócił się jeszcze do Sigrun –Jak znalazłaś tę polanę? Ktoś Ci o niej powiedział czy może trafiłaś na nią przypadkiem? Dużo… często polujesz?- zadał jeszcze kilka kolejnych pytań, które go nurtowały. Ciekawe tylko czy czarownica na nie w ogóle odpowie, w końcu nie musiała tego robić, jeśli nie chciała, prawda?
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Tereny łowne
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach