Wydarzenia


Ekipa forum
Benjamin Wright
AutorWiadomość
Benjamin Wright [odnośnik]28.12.16 20:26
First topic message reminder :

| 15 kwietnia

Za oknem zapadał już mrok, kiedy Bathilda, stojąc na krześle w kwaterze Zakonu, starała się powiesić na oknie śnieżnobiałe firanki. O nogi mebla ocierał się kot, mrucząc i pomiaukując, a starsza kobieta wspinała się na palce, by pomimo niskiego wzrostu móc wykonać swoje zadanie.
Choć Benjamin nie posiadał swojego czerwonego pióra - to obróciło się w popiół, gdy zdradził ideały Zakonu - ujrzał drewnianą chatę, a drzwi do niej stanęły otworem. Gdy wszedł do salonu, mógł dostrzec starowinkę balansującą na drewnianym krzesełku; w ostatniej chwili odzyskała równowagę, a jasne firanki zawisły idealnie prosto. Pani profesor odwróciła się i obdarzyła Bena ciepłym, przyjaznym uśmiechem.
- Czy mógłbyś pomóc mi zejść, młody człowieku? - rzuciła życzliwie w kierunku mężczyzny, wyciągając do niego ręce. - Och, stara już jestem i taka niegramotna!
Gdy znalazła się już na ziemi, zadarła głowę, by spojrzeć rozmówcy w oczy, a następnie dłonią wskazała mu kanapę, na której mógł spocząć. Jednocześnie zajęła swój niezastąpiony fotel i trzykrotnie lekko stuknęła dłonią o jedno z kolan, by przywołać kota. Biały futrzak z ochotą na nią wskoczył i wygodnie się ułożył.
- Jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. Nazywam się Bathilda Bagshot i... pragnę ci pomóc - zaczęła z troską, nie przestając głaskać kota. - Wiem, że zbłądziłeś w mroku, wiem też, że ciągnie cię do światła. Poszukujesz odkupienia. Pragniesz wrócić na ścieżkę dobra. Widzę to nawet w twoich oczach, Benjaminie. Dostrzegam też to, że jesteś przygotowany na Próbę, na ostateczny sprawdzian twoich intencji, możliwości i zdolności do poświęceń w trakcie walki z Grindelwaldem. A także z innym złem pełzającym po tym świecie.
Znów przerwała na chwilę, upewniając się, czy Benjamin z uwagą słucha jej słów.
- Próba stanowi twój powrotny bilet do Zakonu - uśmiechnęła się ciepło, sięgając po jedno z ciasteczek leżących na stole. - Ale wymaga ona... wyrzeczeń. Poświęceń. Jest niebezpieczna, zagrozi twojemu zdrowiu, twojemu życiu. Spotkasz się tam ze swoimi najgorszymi lękami, zawalczysz z pragnieniami... musisz pamiętać, żeby się w tym nie zgubić, bo każdy z błędów może... może poskutkować nawet śmiercią. Nie obawiaj się, wszak wiem, że zdolny jesteś temu podołać. Pytanie jest inne - czy jesteś na to gotów, Benjaminie? Czy jesteś gotów rozpocząć Próbę?

| Na odpis masz 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Benjamin Wright [odnośnik]01.01.17 22:01
Z początku Benjaminowi wydawało się, że kroczył w kierunku wioski wolno, zbyt wolno, ale w końcu puścił się biegiem i zanim zdążył się zorientować, znajdował się w mugolskiej wiosce. Przez jej środek prowadziła szeroka ścieżka, wzdłuż której ustawiono szeregi głównie drewnianych domów. W centrum niewielkiego placu ku niebu pięło się potężne drzewo - w cieniu jego rozpiętych gałęzi kryły się przed słońcem dzieci. Panował dzienny, wesoły gwar, w parnym powietrzu rozbrzmiewały beztroskie rozmowy i dźwięk czyjegoś śmiechu. Benjamin stał w środku tej idyllicznej sceny, wciąż zaciskając palce na różdżce, ale nikt nie zdawał się go dostrzegać.
Nagle rozległ się ryk - smok obniżał swój lot. Mugole zdążyli go zauważyć, poczynali krzyczeć, rozbiegać się; ktoś upadł, zatoczył się, gdy tłumy zaczęły panicznie rozpierzchać się w irracjonalnych kierunkach.
Benjamin mógł usłyszeć, że ktoś łomocze dłonią o szybę w oknie domu, który znajdował się po jego prawej stronie. Była to kobieta: miała jasne, srebrzyste wręcz włosy, teraz ułożone w całkowitym chaosie. Jej usta krzyczały, lecz Ben nie mógł usłyszeć najcichszego dźwięku. Musiała zostać uwięziona. Benjamin nie mógł dokładnie dostrzec jej twarzy, nieznajoma (czy aby na pewno?) znajdowała się zbyt daleko, zbyt wysoko, ale przepełniło go wrażenie, że to ktoś, kto jest dla niego naprawdę ważny...
Przelatujący smok zionął ogniem po raz pierwszy i dach budynku, w którym znajdowała się bezbronna wila, zapłonął. Benjamin mógł jej pomóc, wystarczyłoby cofnąć się i ugasić płomień, który opanowywał budowlę.
Ale skrzydlaty stwór nie zatrzymał się, leciał dalej, wprost na gromady uciekających mugoli; pochwycił małe, zapłakane dziecko w szpony i, ściskając je tak mocno, że nie mogło tego przeżyć, uniósł się na chwilę do góry. Znów ryknął, szykując się do ponownego zionięcia ogniem. Wyłącznie sekundy dzieliły go od spopielenia reszty wioski i zamordowania setek ludzi, ale Benjamin przeczuwał, że może temu zapobiec - gdyby natychmiast ruszył w tamtym kierunku i użył odpowiedniego zaklęcia, zdołałby unieszkodliwić młodego smoka i uratować wiele niewinnych żyć. Naprawić błąd sprzed lat. Odpokutować za to, że błądził.
Harriett coraz rozpaczliwiej łomotała drobną dłonią w szybę, gdy budynek, w którym utknęła, poczynał trawić ogień.

| W każdej kolejce do odwołania musisz unikać ognia, którym zionie smok - w tym celu rzucaj kością k100. ST uniknięcia płomieni to 60, do liczby oczek dodaje się punkty statystyki sprawności. Jeżeli w jednej kolejce chcesz podjąć dodatkową akcję (np. rzucić zaklęcie), pierwsza kość odpowiada za unik, a druga za powodzenie akcji. Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]01.01.17 22:47
Starał się biec jak najszybciej - byleby zdążyć, wyprzedzić to, co wydawało mu się nieuchronne, oszukać los i naprawić popełnione błędy. Ścigał się nie tylko z czasem, ale i z cieniem krążącego nad nim smoka, który niczym widmo wyrzutów sumienia towarzyszył mu przez całą drogę. Serce biło mu głośno, donośnie, pot przylepił materiał koszuli do ciała, palce kurczowo zacisnęły się na różdżce, byleby tylko nie wyślizgnęła się i nie upadła na pokrywający zbocze piach. Gorące powietrze wypełniało mu płuca, drażniło, lecz starał się spacyfikować histeryczną reakcję organizmu. Poradzi sobie. Zawsze sobie radził. Prawie zawsze.
Chwilę potem już znajdował się w centrum wioski a bolesny skurcz przeszył jego serce. Dokładnie pamiętał domy, boczne uliczki, studnię i to wielkie, wspaniałe drzewo, zacieniające centralny punkt mieściny. Nie zatrzymał się pod nim, biegł dalej, krzycząc, próbując ostrzec mieszkańców przed nadciągającym niebezpieczeństwem, ale ci zdawali się obojętni. Nie widzieli go? Nie mogli widzieć? Wright zgiął się w pół, zmęczony szaleńczą pogonią i wrzaskami. Pot ściekał mu po twarzy, ale wyprostował się prawie natychmiast, a gdy uniósł głowę, napotkał dwa przerażające obrazy. Pikującego smoka, rozpościerającego skrzydła tuż nad drzewem, oraz jasnowłosą postać, spoglądającą na niego zza okna jednego z domów. Harriett. Rozpoznał ją od razu i choć oddzielała ich wysokość piętra oraz gruba szyba, wyczuwał jej strach, wręcz panikę. Drobne pięści - czyżby widział na palcu lśniący akwamaryn? - uderzały raz po raz o przeszkodę. Wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany i dopiero głośny, przeraźliwy krzyk rozpierzchających się dzieci oderwał jego wzrok od kobiety. Jeden z chłopców nie zdążył umknąć przed szponami. Żmijoząb atakował; płomienie zajęły kolejne budynki a długowłosy rudzielec, porwany do góry, zamienił się w krwawą miazgę. Wokół panował absolutny chaos, ale Benjamin tracił cenne sekundy, zamierając w pół ruchu. Nie miał czasu, nie mógł skręcić w bok i spróbować wyciągnąć Harriett z domu zajmującego się płomieniami: gdyby to zrobił, może i zdążyłby uratować ich dwójkę, ale po powrocie na ulicę nie zastałby nikogo żywego. Jak wtedy; chyba tak czuli się jasnowidze; on także czuł zapach spalonych ciał, widział rozerwane ciała, całe rodziny; niewinni mugole, nie mający pojęcia o potwornym losie, pozostawieni sami sobie, narażeni tylko przez ambicję czarodziei. Ciągle jednak miał w tyle głowy obraz tlących się włosów Hatsy, jej wykrzywionych w grymasie paniki ust. Czy ją także musiał poświęcić? Zrobiło mu się niedobrze, żółć napłynęła mu nagle do ust, ale powstrzymał odruch wymiotny. Musiał podjąć decyzję, musiał podjąć ją teraz.
I...zrobił krok do przodu, jeden, drugi, potem trzeci. Nie odwracał się przez ramię, wiedząc, że gdy jeszcze raz złapie spojrzenie Harriett, zawróci. Ruszył przed siebie, starając się kryć w podcieniach niezajętych przez ogień domów, uważnie obserwować poczynania Żmijozęba i powtarzać w głowie naiwną mantrę. Poradzi sobie. Wydostanie się. Jest dzielna. Musiał wyrzucić obraz blondynki z głowy; nie mógł pozwolić na najmniejszą dekoncentrację. Korzystając z nadarzającej się okazji, kiedy to smok pikował znacznie niżej, zapewne chcąc porwać kogoś z uciekającej w popłochu grupki, wybiegł tuż obok nich i wycelował w stworzenie różdżkę. - Conjunctivitis! - krzyknął, po czym spróbował uskoczyć przed nadciągającym niechybnie płomieniem ognia, chociaż i tak parzący ból zajmował powoli jego serce, niedające się oszukać głupim proroctwem.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]01.01.17 22:47
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 12

--------------------------------

#2 'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]01.01.17 23:27
Smok przeraźliwie zawył, trafiony w bok; rozpaczliwie machał skrzydłami, próbując utrzymać się w powietrzu. Z jego szpon wypadł mały chłopiec - lub raczej to, co z niego pozostało - i opadł ledwie parę kroków od Benjamina przy akompaniamencie dźwięku łamania wszystkich drobnych kości. Przypominał bardziej okrutnie rozorane, zakrwawione mięso niż uśmiechnięte, wesołe dziecko.
Buchnęła kolejna fala ognia, ale Benjamin nie zdołał przed nią uskoczyć. Smok ryczał coraz słabiej, jakby opadając z sił, ale Wright nie mógł tego zauważyć, zbyt zajęty własnym bólem. Ogień zajął materiał jego koszuli, którą szybko strawił, dobierając się się do samej skóry. Na której wkrótce zatańczył - płomienie smażyły ramię Benjamina, rozgrzewając i rozlewając tusz tatuażu. Coś zdawało się skwierczeć; Bena paraliżowało cierpienie, całe przedramię zdawało się jednocześnie palić, pulsować i puchnąć. Materiał koszuli wyglądał, jakby stopił się ze skórą i rubinową krwią, przedstawiając makabryczny widok.
A smok nie próżnował. Choć chwilowo zdecydował się wycofać, zostawić wioskę w spokoju, wcale nie odleciał daleko - wylądował na nieodległym pagórku, gdzie zamierzał wylizać rany przed kolejnym (rychłym?) atakiem. To był dobry moment, aby raz na zawsze pokonać stwora i ostatecznie uratować mieszkańców miasteczka.
Ogień trawiący wioskę gasł, pozostawał po nim tylko żar, ale mugole zdawali się zapomnieć, że ledwie chwilę wcześniej miała tu miejsce tragedia. Dzieci znów poczynały biegać w kółko za piłką i radośnie się śmiać, zupełnie jakby na ścieżce nie leżały ciała osób, które wyzionęły ducha, a dorośli w najlepsze plotkowali o rzeczach nieważnych, nie przejmując się, że ich domostwa obracały się w pył.
Wyjątek stanowił mały, najwyżej pięcioletni, jasnowłosy chłopiec - jak zafascynowany spoglądał na smoka spoczywającego na wzgórzu. Ruszył w jego kierunku: na początku powoli, potem truchtem, który przeobraził się w niezwykle szybki bieg. Blondynek wyciągał dłoń w stronę stworzenia, lada moment miał go dotknąć...

| Na odpis masz 24h. Chwilowo nie musisz unikać smoczego ognia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]02.01.17 13:20
Bardziej wyczuł niż zauważył, że zaklęcie się udało. Różdżka zadrżała magiczną mocą a on sam skupił się raczej na uniknięciu poparzenia. Poruszał się jednak zbyt wolno i w następnej sekundzie Wright zapomniał o emocjonalnym bólu, łaskawie zepchnięty w otchłań fizycznego cierpienia. Wrzasnął przeraźliwie, gdy płomień musnął jego lewą rękę; Materiał koszuli od razu stanął w płomieniach a Ben opadł na ziemię, na suchy piach, lecz jego działaniami nie kierował rozsądny odruch opiekuna smoków - najlepszy sposób gaszenia nagłych pożarów - a po prostu przerażający ból. Obrywano go ze skóry, palono żywcem: wielokrotnie doznawał poparzeń, znał już ten zapach i piekący ból, ale nigdy nie został poparzony na taką skalę. Przedramię stopiło się z koszulą, materiał i popękana skóra poprzeplatały się paskudnym fioletem, wypływającym także z misternego tatuażu, który został pochłonięty przez ogień. Wright musiał zagryźć posypane piachem wargi do krwi, by nie wydać z siebie następnego bolesnego jęku. Łzy ciekły mu po policzkach i potrzebował chwili, by powstać choć na kolana, dopiero wtedy orientując się, że klęczy nieopodal krwistej mazi. Szok wywołany poparzeniem oszczędził mu odgłosu i widoku ciałka upadającego na ziemię, teraz rozwleczonego tuż obok niego. Ponownie zrobiło mu się niedobrze. Wiedziony szokiem zerwał się na równe nogi, cofając odruchowo o kilka kroków, aż wpadł na uśmiechniętego mężczyznę. Zrozpaczony patrzył, jak brunet niefrasobliwie przechadza się tuż obok zwłok i spalonych domostw, machając do długowłosej, ciężarnej kobiety, siedzącej beztrosko na ławce po drugiej stronie zalanej krwią uliczki. Jak mogli tego nie widzieć? Wright szarpnął przechodnia za ramię, ale nie mógł nic wskórać: przesuwał oszalałym wzrokiem po tej koszmarnej scenie, z trudem oddychając. Spróbował unieść poparzoną rękę, ale przedramię zapiekło Szatańską Pożogą bólu i znów jęknął, starając się uspokoić bicie serca. I odnaleźć w sytuacji; gdzieś zniknął czarny cień, czyżby udało mu się na dobre oślepić smoka? Rozejrzał się i niestety nadzieje okazały się płonne; Żmijoząb leżał na wzniesieniu tuż za ostatnimi budynkami - nie tymi z tyłu, nie tymi, gdzie znajdowała się Harriett; nie myśl o Harriett, nie myśl o Harriett, skończysz to i po nią wrócisz, na pewno po nią wrócisz, przecież zawsze do niej wracałeś - a w jego stronę biegł złotowłosy chłopczyk. Całkiem bezbronny, radosny, gnający prosto w kierunku smoka. Wszystko działo się zbyt szybko, Wright zorientował się, że mknie za nim dopiero w połowie drogi. Pęd powietrza nieco chłodził poparzenie, ale i tak najmniejsze otarcie skóry o bok wywoływało błysk okrutnego bólu, zaćmiewającego widzenie. Wiedział już, że nie zdąży zrównać się i pochwycić chłopczyka. Pozostawało mu tylko zaklęcie. Nie zatrzymał się jednak, starając wycelować drżącą różdżkę dokładnie w skrzydło leżącego smoka. Wylizywał rany, jedno ze skrzydeł było odchylone; wiedział, że to najwrażliwsza, po oczach i wnętrzu pyska, część pokrytego łuską ciała. Musiał go unieruchomić, sprawić, by nie mógł poderwać się ponownie do lotu i być choć na chwilę, wstrząsany elektrycznymi ładunkami, znieruchomiał, nie robiąc krzywdy podbiegającemu w jego stronę chłopcu. - Commotio - krzyknął, skupiając się z całych sił na zaklęciu.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]02.01.17 13:20
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością


'k100' : 36
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]03.01.17 0:28
Zaklęcie Benjamina nie mogło trafić celu, zamiast tego pomknęło wysoko w niebo. Jednocześnie poczuł, że coś (ktoś?) chwyta go za ramiona i mocno odciąga na bok - dopiero po chwili dostrzegł twarz swojego przyjaciela, Leonarda. Był poraniony, jego twarz znaczyły liczne blizny, a po skroni spływała strużka krwi. Mastrangelo szybko pokręcił głową, nawet nie patrzył na małego chłopca, który znajdował się już o krok od szczerzącego kły smoka.
- Nie ma na to czasu - powiedział prędko, wciąż nie zdejmując dłoni z ramienia Bena. - Jeżeli chcemy go pokonać, musimy podejść go od tyłu, właśnie teraz, gdy nie zwraca na nas uwagi. Teraz albo nigdy. Inaczej zamorduje wszystkich mieszkańców. Słyszysz, Jaimie? Wszystkich. Zupełnie jak... zupełnie jak wtedy.
Coś huknęło, ziemia wręcz się zatrzęsła, a smok otworzył paszczę i wydał z siebie przerażający ryk; drobny, jasnowłosy chłopiec wcale się tym nie przejął, na jego ustach pojawił się szeroki, pełen ufności uśmiech.
Malec odwrócił się w stronę mężczyzn i dopiero teraz Benjamin mógł ujrzeć jego twarzyczkę: to był Charlie, mały, niewinny Charlie, który zawsze przecież kochał smoki.
- Nie ma czasu, to nasza misja, Ben, musimy ich uratować - ciągnął Leonard, wskazując dłonią nieodległe, strome wzgórze, na które prowadziły kamienne, krzywo ociosane schody.
Smok powoli obniżał swój łeb, spoglądał na chłopca z żądzą krwi w oczach.

| Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]03.01.17 11:55
Złotowłosy chłopczyk biegł zbyt szybko a wyboista droga utrudniała rzucenie udanego, celnego zaklęcia. Nic nie działo się tak, jak powinno, i Ben z każdym, głośnym uderzeniem serca, pompującego gorącą krew do żył, czuł coraz większy strach i bezsilność. Grunt palił mu się pod stopami; ledwie skoczył w przerażającą przepaść pierwszego klifu, zostawiając Harriett za sobą, a już spychano go w następną otchłań, gdy kolejne działania nie przynosiły oczekiwanego skutku. Zawodził. A czas uciekał, stając się nierzeczywiście płynny, niczym wartki strumień, porywający Wrighta silnym nurtem, by potrzaskać go o ostre skały.
Uniósł różdżkę do kolejnego zaklęcia - czy zdąży? może tym razem powinien spetryfikować chłopca? ale czy mocne zaklęcie nie uszkodzi tak drobnego ciałka? - ale nagle ziemia uskoczyła mu spod nóg a ktoś gwałtownym szarpnięciem pociągnął go w bok, w drugą stronę. Wright nie przewrócił się tylko dzięki stalowemu uściskowi dłoni, przytrzymujących go za zdrowe ramię. Odwrócił się gwałtownie, odruchowo wciskając różdżkę w bok agresora - bo któż inny powstrzymywałby go od uratowania chłopca i rozprawienia się ze smokiem? Agresorem okazała się jednak ostatnia osoba, której by się tutaj spodziewał.
Leonard? Kolejna porcja szoku jeszcze bardziej ubezwłasnowolniła Benjamina, który, potykając się, pozwalał się ciągnąć brodaczowi w bok. Nie mógł oderwać od niego wzroku: poraniona twarz, powaga i nieustępliwość w oczach, krew ściekająca po policzku i niknąca w brodzie. Co się stało? I dlaczego Mastrangelo znajdował się tutaj, teraz, o ile jakiekolwiek względne teraz istniało? - Tam...tam jest dziecko- Zdołał zwerbalizować jedynie ostatnią myśl, odwracając głowę, by spojrzeć na chłopca. Z tego punktu - oddalali się od Żmijozęba coraz dalej - mógł zobaczyć nie tylko drobne plecki i złote loczki, ale i jego buzię. Buzię Charliego. Tym razem Wright stanął jak wryty a przynajmniej stanąłby, gdyby nie mocarny chwyt Leonarda, ciągle popychającego go w bok, ku sąsiedniemu wzgórzu. Charlie. Uśmiechnięty, radosny, jak wtedy, gdy odwiedził go w rezerwacie. Czy to się wydarzyło? Czy to się dopiero stanie? Paraliżujący strach odebrał Benjaminowi umiejętność mówienia; wybełkotał z siebie jakieś niezrozumiałe słowa, nie mogąc oderwać wzroku od gotującego się do ataku smoka i bezbronnego dziecka. Jeśli teraz go nie ochroni, nie dostanie drugiej szansy. Jeśli teraz nie ochroni wszystkich, nie dostanie drugiej szansy. Okrutny wybór, którego musiał dokonać, wykręcał mu wnętrzności gorzej od czarnomagicznego zaklęcia, ale Leonard miał rację, nie mieli czasu. Wierzył jego słowom, bał się batalii, jaką przyjaciel musiał niedawno stoczyć - kto zadał mu te obrażenia? - ale widział, że to było jego powołaniem, jego zadaniem. Ich misją. Ochronienie wszystkich. Poświęcając przy tym jednostki. Czy gdyby przed smokiem stało absolutnie anonimowe dziecko, także zostawiałby go na pastwę bestii z tak wielkim bólem serca? Może mógł zrobić coś jeszcze?
Wiedział, że nie. Pozwolił prowadzić się Leonardowi, biernie, jak w transie, odwracając oczy od zachwyconego Charliego dopiero po chwili. Głowa Bena huczała krwią a trudny do zlokalizowania ból przysłonił nawet ten płynący z spalonej ręki. Potknął się o pierwszy z drewnianych schodów, prawie lądując na kolanach. Wyprostował się jednak, ściskając różdżkę w drżącej dłoni. Chciał krzyczeć, ale nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Musieli uratować innych, na stałe sprowadzić na mugolską wioskę - świat? - spokój, przywrócić szczęśliwe życie niewinnym, nie dopuścić do dalszych ofiar. Nawet kosztem tej jednej, najcenniejszej, jaką egoistycznie pragnął chronić za wszelką cenę. Składał ją jednak na ołtarzu z pełną świadomością, strofując rozpaczliwe myśli. Musiał skupić się na zadaniu, do którego miał doprowadzić go Leonard i strome schody.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]03.01.17 21:19
W spojrzeniu Leonarda zaczęło iskrzyć niedowierzanie.
- W wiosce są dziesiątki dzieci, wszystkie zginą, jeżeli natychmiast nie ruszymy - powiedział szybko brygadzista, zanim ostatecznie nie pociągnął przyjaciela mocno  za ramię w kierunku kamiennych schodów.
Zaczęli wspinać się na wzgórze, które z każdą sekundą zdawało się coraz bardziej strome; wkrótce powierzchnia, po której kroczyli... stała się miękka, niestabilna, nie przypominała już surowo ociosanego głazu.
Gdy Benjamin spojrzał w dół, dostrzegł, że kroczy po alabastrowej, kobiecej skórze, którą teraz przykrywała sadza, ciemna krew i niezliczone zranienia po oparzeniach. Schody przemieniły się w stosy z ciał wil - podobne tym, które Ben mógł oglądać w swoich snach.
Ten sam swąd drażnił jego nozdrza...
Naprzeciwko niego pojawiła się eteryczna, jasna, jakby promieniująca słabym światłem postać. Stała w miejscu, jej wątłe ramiona lekko drżały, zupełnie jakby łkała. Patrzyła tęsknie w kierunku smoka, a raczej chłopca, który w jednej chwili wyciągał drobne dłonie w stronę wielkiego stwora, a w drugiej tonął w morzu płomieni, które wyzionął żmijoząb. Malca zajmował ogień; z tej odległości wyglądał wyłącznie jak drobny płomyk świecy. A jednak piszczał, przeraźliwie krzyczał dziecięcym głosem - choć był daleko, ten dźwięk rozbrzmiewał w uszach Benjamina tak głośno, że tłumił wszystkie inne.
Eteryczna kobieta płakała coraz rzewniej; po jej policzkach jak kryształy spływały łzy. To była Harriett - mówiła coś, krzyczała na Bena, w jej oczach czaił się wyrzut, ale przez pisk płonącego żywcem Charliego nie mógł przebić się żaden inny dźwięk.
Harriett znów zaczynała płonąć, choć tym razem była na wyciągnięcie ręki: ogień kąsał jej skórę, marszczył ją, odrywał, piętnował krwią i pęcherzami oparzeń. Musiała cierpieć, choć Benjamin nie słyszał jej zrozpaczonego krzyku bólu.
Wciąż dobiegał go wyłącznie płacz umierającego dziecka.
Tymczasem smok zaczynał machać skrzydłami, wznosić się lekko na ziemię - stąd nie zdołają go powstrzymać, nie trafią żadnym zaklęciem. Musieli podejść bliżej, wspiąć się wyżej na stosy zbudowane z ciał nadpalonych wil. I to jak najszybciej; żmijoząb był o krok od ponownego ataku na wioskę.

| Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]03.01.17 22:28
Szedł coraz szybciej, pewniej, czujny jednak na chociażby najmniejszy odgłos, mający dobiec zza jego pleców, by finalnie przypieczętować podjętą decyzję. Nie rozważał jej już. Musiał to zrobić, musiał poświęcić niewinnego, bliskiego mu chłopca, żeby dziesiątki innych mogły cieszyć się dzieciństwem, dorastać w spokoju, żyć, niezagrożone atakami zjadliwego, zdeterminowanego smoka rozsmakowanego w ludzkim mięsie. Smoka? A może równie morderczej idei, zasianej w głowach nienawistnych szaleńców? Wszystko mieszało mu się w rozkojarzonym bólem umyśle. Pamiętał Próbę, pamiętał Bathildę, pamiętał Zakon, pamiętał swoje słowa o gotowości - to stanowiło podstawę, kręgosłup, centrum; napęd każdego kroku, który stawiał, by wdrapać się na szczyt wzniesienia. I choć ciężar na jego barkach stawał się nieznośny, i choć garbił się ku ziemi jak nigdy, to szedł dalej, wpatrzony w plecy Leonarda. Swojego najlepszego przyjaciela, prowadzącego go w górę. Miał wrażenie, jakby nogi go zawodziły; stąpał po czymś miękkim, co przed sekundą było twardym, kamiennym podestem schodów, a teraz...
Najpierw poczuł okropny swąd, dopiero potem zerknął w dół i znów stanął jak wryty, w pół chwiejnego kroku, wbrew okropnemu zapachowi biorąc ochrypły, głęboki oddech. Zapiekło go w oczach, łzy zmieszały się z potem, a ręce znów zadrżały, gdy zachłystywał się przepełnionym sadzą i wonią spalonych włosów powietrzem. Znów był w śnie, lekko stąpając po najgorszym koszmarze. Kątem oka widział Harriett, lecz pierwszy napływ szaleńczej ulgi - jednak się wydostała, jednak uciekła, wiedział to - został prawie natychmiast zmieciony przez przeraźliwy pisk. To Charlie stawał się przeszłością, scalał się z okrutną rzeczywistością popełnionych grzechów, płonąc żywcem. Wright nie mógł patrzeć w tamtą stronę, nie mógł też patrzeć na Lovegood, tracącą swojego jedynego syna; robiło mu się niedobrze, oddychał z trudem, wręcz szarpał powietrze spierzchniętymi, zakrwawionymi ustami, spomiędzy których wydarło się tylko głuche przepraszam, niesłyszalne w ogólnym, niszczącym bębenki, bolesnym wrzasku chłopczyka. Przepraszał Harriett, przepraszał martwe ciała pod swoimi stopami, po których ponownie zaczął kroczyć, z trudem podnosząc do góry stopy w ciężkich butach. Już nie przeszkadzały mu łzy, cisnące się do oczu i płynące trwałym, nieprzerwanym strumieniem. Nieco przesłaniały widok, co właściwie przynosiło ulgę, którą raczej sobie wmawiał niż faktycznie czuł. Cierpiał, każdy głośniejszy pisk Charliego i każdy bezgłośny wrzask bólu Harriett wbijały mu nóż prosto w trzewia, ale szedł dalej, nieustępliwie, starając się z każdym krokiem uspokajać oddech i oczyszczać myśli. Miał zadanie. Wymagało największych poświęceń. Rozumiał to. Nie mógł uratować każdego, ale mógł uratować wszystkich. I to zamierzał zrobić, gdzieś w głębi roztrzaskanego, połamanego ducha wierząc, że kiedyś Hatsy także to zrozumie. Otaczały ich płomienie, swąd, wrzaski. Powrócił do snu, czerpał z niego siłę, skupiał się na jego zakończeniu, gdy nad drogą widniał blask jaśniejszy od płomieni a w uszach brzmiała Pieśń Feniksa, zdolna zagłuszyć nawet agonalne piski bezbronnego chłopczyka, położonego na ofiarnym ołtarzu. I te głuche, okropne szepty wyrzutów sumienia i potwornego żalu spowodowanych krzywdą wyrządzoną wcześniej.
Mrugał gwałtownie, by pozbyć się łez, wspinał się dalej, starając się iść jak najszybciej i jak najdelikatniej - niedorzecznie bał się, że może sprawić ciałom jeszcze więcej bólu; czy to on zabił je wszystkie? czy pod ciałami kobiet znajdowali się inni? odgonił jednak tę myśl i ten strach. Należało zniszczyć smoka, podkraść się bliżej, ochronić ludzi, beztrosko znajdujących się dużo niżej przerażających całopalnych kopców.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]04.01.17 21:41
Wkrótce do kakofonii przeraźliwych dźwięków, które rozrywały umysł Benjamina, dołączył rozpaczliwy krzyk płonącej żywcem Harriett - mężczyźni brnęli jednak naprzód, za wszelką cenę chcąc dostać się do smoka.
Rozszalały żmijoząb znów ryknął i dźwięk ten przebił się przez agonalne krzyki, które jeszcze przed chwilą dzwoniły w uszach Wrighta. Stwór już wznosił się do lotu, lecz wtedy odwrócił łeb i wbił rozżarzone spojrzenia w dwóch Zakonników wspinających się po stosie ofiar. Zaryczał raz jeszcze i rozwarł paszczę, by zionąć kolejną falą ognia. Prosto na nich.
Leo znów chwycił Bena za ramiona i pociągnął go do ziemi; cudem uniknęli płomieni. Szybko okazało się, że nie był to wcale ostatni atak znajdującego się zdecydowanie zbyt blisko smoka - żmijoząb zaraz zamachnął się ogonem, by spróbować z pełną mocą uderzyć Zakonników.
Potrzebowali czegoś, co odwróci jego uwagę. Leonard ze strachem spojrzał na swojego przyjaciela, oczekiwał poleceń - Ben, pracujący na co dzień ze smokami, z pewnością wiedział, jak postąpić. Doświadczenie musiało mu podpowiadać, że rozzłoszczony smok tak łatwo nie odpuści, a zaślepienie wściekłością sprawi, że będzie walczył do ostatniego tchu - do momentu śmierci swojego wroga. Jeżeli obaj mężczyźni polegną, stwór z pewnością zrówna mugolską wioskę z ziemią, a ich ratunkowa misja okaże się klęską. Wszystko, co poświęcili - stosy wil, a także życie Charliego oraz Harriett - pójdzie na nic.
Tylko Benjamin był w stanie rzucić odpowiednio silne zaklęcie, aby oszołomić stwora. Nie mógł tego jednak uczynić, dopóki żmijoząb wziął sobie za cel rozgniecenie go na krwawą miazgę.

| ST uniknięcia ataku ogonem wynosi 70, do liczby oczek dodaje się punkty sprawności. Jest to jedyna długa akcja, którą możesz podjąć w tym poście. Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]04.01.17 22:29
Stracił poczucie czasu. Wspinaczka na szczyt przeklętego wzgórza powinna zająć im maksymalnie kilka minut, ale Wright czuł się tak, jakby od stuleci pokonywał kolejne połamane ręce, blade brzuchy i spopielone dłonie, targany nie tyle niosącym zapach spalenizny wiatrem, co okrutnymi, agonalnymi odgłosami. W niczym nie przypominały Pieśni Feniksa. Podtrzymywał jednak ten wątły promyk nadziei, chuchał na niego, osłaniał przed gorszym, plugawym rodzajem ognia, zagryzając wargi. Znów do krwi. Parł przed siebie, zacięty, coraz bardziej pusty, z każdym krokiem pozbywając się pulsujących uczuć. Już nie robiło mu się niedobrze, już nie przywoływał we wspomnieniach obrazu rozpadającej się twarzy Harriett. Ochronienie wioski - tylko to mu pozostało, to, i Leonard, najbliższy przyjaciel, po raz kolejny ratujący mu życie.
Uderzenie o podłoże było bardziej obrzydliwe, niż bolesne, a przynajmniej uchroniło ich od rozległych poparzeń. A więc Żmijoząb odpoczął już po pierwszym ataku i zebrawszy siły szykował się do dokończenia dzieła. Lodowa kula zajęła miejsce wnętrzności Benjamina; nie próbował filozofować i zgadywać, czy jest to wynik absolutnego przerażenia czy determinacji, wolał jednak wskazywać na to drugie. Zerwał się znów na równe nogi, zerkając na Leonarda. Nie mieli brzękadeł, nie mieli przy sobie żadnego niezbędnego sprzętu, nie mieli pomocy, ba, nie mieli nawet zwierząt, mogących zainteresować smoka, by ten ponownie się zdekoncentrował. Szał, który ogarniał Żmijozęba, był trudny do ukojenia. Myśli Benjamina pracowały szybko, gorączkowo, układając chaotyczne, z góry skazane na niepowodzenie plany. Nie mógł jednocześnie spróbować unieszkodliwić smoka i uciekać przed ogniem. Nie mógł unosić różdżki, koncentrując się na rzuceniu poprawnego zaklęcia. Nie mógł uratować wioski, dbając o swój ratunek.
Już wiedział, co powinien zrobić. Co musiał zrobić a czego zrobić nie chciał. - Leo... - zaczął drżąco, zdyszany, obserwując parę buchającą z nozdrzy smoka. Zerknął w bok, prosto w zielone, ufne, zdecydowane oczy, patrzące na niego prosto z pooranej bliznami twarzy. To on skazał go na tę walkę? To jego miał znów poświęcić? Czy najbliższy przyjaciel, prawdziwy brat, widział to w jego spojrzeniu? Prośbę, której nie miał śmiałości wypowiedzieć? Uchylił usta, lecz w tym samym momencie smok zaatakował ponownie, tym razem zamierzając się na nich gibkim ogonem. Tym razem to Ben spróbował szarpnąć Leonarda w bok, starając się uniknąć silnego uderzenia i opaść w bok, na ziemię, nie puszczając przy tym różdżki.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]04.01.17 22:29
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością


'k100' : 41
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]04.01.17 22:41
Benjaminowi udało się uchronić siebie i przyjaciela od ataku żmijozęba, lecz młody smok nie próżnował. Znów zaryczał - jeszcze głośniej i przeraźliwiej niż wcześniej - po czym obniżył łeb, by posłać w stronę mężczyzn gruby strumień ognia.
A czas uciekał.

| ST uniknięcia płomieni wynosi 80, do liczby oczek dodaje się punkty sprawności. Jest to jedyna długa akcja, którą możesz podjąć w tym poście. Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]04.01.17 23:04
Odskoczyli w ostatniej chwili, a gruby, pokryty łuską ogon smoka śmignął w powietrzu obok nich z ostrym świstem, zataczając zgrabny półokrąg w drugą stronę. Znów mieli kilka sekund na to, by wstać z ziemi...albo na niej zostać, ciężko dysząc i próbując zebrać myśli. Lecz chyba na to też nie było czasu. Serce Wrighta biło znów miarowo, jakby okiełznane podjętą decyzją. Ostatnią, pierwszą; nie wiedział, w którym momencie stał się odporniejszy na to, co się działo. A może po prostu łatwiej przychodziło mu poświęcenie mężczyzny, zaprawionego w bojach, kogoś, kto wiedział o co przyszło im walczyć i jakie ryzyko podejmował, gdy razem z nim pojawiał się w kwaterze Zakonu? Chciał, żeby przychodziło mu to łatwiej, ale gdy ponownie patrzył na poważną twarz Leo, tym razem z bliska, wcale nie czuł się lekko. - Odciągnij uwagę tego bydlaka. Inaczej...nie damy rady. Tam, w drugą stronę, wtedy będę mógł...będę mógł go sparaliżować albo go oślepić - zaczął mówić szybko, konkretnie, nie uciekając wzrokiem, choć powinien. - Jest jeszcze młody, nie powinien się podnieść po drugim mocnym zaklęciu, zakończymy to - kontynuował rzeczowo, miękko, choć z jakąś niespotykaną stanowczością. Zmuszał się do niej, zrywając się na równe nogi i pociągając za sobą Leo do pozycji pionowej, by po raz ostatni klepnąć go w plecy...a może raczej popchnąć w stronę szarżującego, przygotowującego się do wyrzucenia fontanny ognia, smoka? Płomienie, znów płomienie; odskoczył w bok, tym razem sam, starając się zejść z drogi wyrzutowi ognia.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Benjamin Wright
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach