Wydarzenia


Ekipa forum
Perseus Julius Avery
AutorWiadomość
Perseus Julius Avery [odnośnik]22.08.15 1:15

Perseus Julius Avery

Data urodzenia: 12.11.1931 r.
Nazwisko matki: Crouch
Miejsce zamieszkania: Londyn, Anglia
Czystość krwi: szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: członek Wiedźmiej Straży (na niższym stanowisku, niedługo kończę kurs drugiego stopnia i awansuję)
Wzrost: 188 cm
Waga: 81 kg
Kolor włosów: ciemny brąz
Kolor oczu: jasny błękit
Znaki szczególne: wysoki wzrost, blizna pod prawym obojczykiem, przeszywające spojrzenie jasnych tęczówek, kpiący uśmiech, papieros w dłoni, rysy twarzy wyraźniejsze niż Twoja przyszłość


Avito vivit honore. Moja matka, Septima Berenice Crouch, zdecydowanie wiedziała, jak żyć zaszczytami przodków. Jej maniery, oczywiście, zawsze były nienaganne, dumą napawała swojego ojca, Godrica Quirinusa Croucha, gdy z zadziornym uśmiechem rozciągającym kształtne, karminowe usta, wirowała w zwiewnej sukni pośrodku sali balowej, przyciągając pełne zachwytu spojrzenia gości. Z każdym dniem coraz bardziej przypominała Godricowi jego żonę, Colette, która nigdy nie poczuła instynktu macierzyńskiego i opuściła pełną zbytów rezydencję przy Waterloo Avenue, by powrócić do przerwanego realizowania pasji podróżniczej i życia wypełnionego ulotnymi rozrywkami. Po legendarnej urodzie Colette została tylko jej miniaturka, Septima o srebrzystych włosach i dumnie prezentujący się portret, podobno nie oddający nawet w połowie jej magnetyzmu, który w połączeniu z jej eterycznością sprawiał, że niejednokrotnie była porównywana do zmuszającej śmiertelników do tańczenia do utraty tchu wili. Pomyślałabyś, że wywodząc się z takiego rodu i mając takie atrybuty, Septima powinna była zrobić niesamowitą karierę, ale niestety, w całej swojej elokwencji, savoir-vivre i wykształceniu godnym pozazdroszczenia, jej największym osiągnięciem wciąż pozostawała wyjątkowa aparycja i rodowód. Może więc lepiej, że jedyne moje podobieństwo do niej, jakie zauważysz, to wyraziste rysy twarzy i jasne oczy?

Nie oczekuj jednak, że w tych oczach dopatrzysz się nie wiadomo jakich cudów. Podobno zawsze były chłodne i nieprzeniknione, a dziś, nawet gdy wyginam usta w moim charakterystycznym uśmiechu numer sześć, pozorna wesołość nie sięga oczu i nie ociepla mojego spojrzenia. Chętnie spojrzałbym na Ciebie z czułością, lecz za młodu byłem karmiony etykietą, ambicją i dumą, a nie bezwarunkową miłością, rodzinną akceptacją czy beztroską. Nie zrozum mnie źle, nie mam nic do zarzucenia mojej rodzinie. Zapewnili mi start w dorosłe życie, jakiego inni mogą tylko zazdrościć. Wychowali mnie na nieugiętego, napędzanego niezaspokojonym pragnieniem osiągnięcia więcej człowieka, o którym świat jeszcze usłyszy niejednokrotnie. Obiecuję Ci to już teraz. Rozumiesz więc już sama, że nie znam nagłych zrywów serca i nie widzę sensu we wzniosłych gestach, które są przecież zupełnie puste. Puste jak moje słowa, gdy mówię, że Cię kocham. Wiem, co chcesz usłyszeć z mych ust i nie mam żadnych oporów, by przybliżyć Ci nieco to niebo, w którym żyjemy razem, nie znając trosk życia powszedniego. Wszak mój kręgosłup moralny jest na tyle elastyczny, że nigdy nie miałem problemów z wypowiadaniem słów, otwierających przede mną tak wiele różnych drzwi.

Jedne z tych drzwi są wyjątkowo godne zapamiętania. Wiele się działo w tych ponurych murach hogwarckiego zamczyska w czasach, w których charyzmatyczny Tom skupiał dookoła siebie coraz więcej dobrze urodzonych uczniów, przytakujących gorliwie na każdym kroku i wpatrujących się w niego niemal z uwielbieniem. Gdy otwarta została Komnata Tajemnic byliśmy zaledwie dzieciakami, do których nie do końca dochodziła powaga sytuacji. Chociaż czy ja kiedykolwiek tak naprawdę byłem dzieciakiem? Wiekowe rody mają przecież to do siebie, że momentami wręcz nadgorliwie dbają o wszechstronną edukację swoich latorośli - dzięki sztabowi prywatnych nauczycieli, kradnących każdą moją wolną chwilę, niezależnie od tego czy na zewnątrz roztaczał się zapach bzu o majowym poranku czy w domu pojawiał się aromat choinki i świątecznych pierników, jako dzieciak miałem umiejętności większe, niż wielu podchodzących do SUMów delikwentów. Historia magii nie ma przede mną tajemnic, jak opętany czytałem linijka po linijce każdą księgę, która wpadła mi w ręce. Nawet tą z listy ksiąg zakazanych, której znajomością nie powinienem się chwalić. Historia płynie w moich żyłach, wypełnia mój dom i mój ród, jakżebym mógł więc próbować się od niej odciąć? Ciekawiła mnie mechanika magii, nie mogłem się nasycić coraz to kolejnymi formułami zaklęć, finezyjnymi ruchami nadgarstka czy nieznanymi mi dotąd ingrediencjami. Z niemym zachwytem, niemalującym się na mej twarzy skrytej wiecznie pod maską obojętności, wpatrywałem się w niebo, zarywając kolejne noce na rzecz błyszczących w oddali konstelacji. Bycie przeciętnym nigdy nie wchodziło w grę, musiałem osiągnąć perfekcję. Zaklęcia transmutacyjne ćwiczyłem tak długo i namiętnie, aż byłem w stanie bez gniewnego zaciskania szczęk zmienić skrawek pergaminu w pierwszą, dowolnie wybraną rzecz, która przyjdzie Ci do głowy, chociaż najbardziej zawsze ciągnęło mnie do tych mniej znanych, niepraktykowanych powszechnie zaklęć i mikstur, opisanych w opasłych, wiekowych tomach, spoczywających na półkach przestronnej biblioteki rodu Averych. Jestem pewny, że i w Twoim domu znajdują się podobne księgi, nie patrz więc na mnie takimi zdumionymi oczami. Nie do twarzy Ci z tą miną. Na tym etapie dla wszystkich było już jasne, że po ukończeniu Hogwartu ruszę prosto do Ministerstwa Magii. Ja dowiedziałem się o tym ostatni i jakby na znak protestu przystąpiłem do domowej drużyny Quidditcha, łudząc się, że wbrew oczekiwaniom wszystkim czeka mnie sportowa kariera. Aktywność fizyczna wszelkiego rodzaju pomagała mi się wyładować, sama przecież wiesz, że do najspokojniejszych nie należę, a ślęczenie nad książkami wykańcza mnie bardziej niż półmaraton, nie powinnaś się więc dziwić, gdy o bladym świcie przemierzam kolejne mile, nie dbając o dżdżysty poranek spowity gęstą mgłą.

Czy nie zdziwił Cię również mój wypadek na ostatnim meczu w piątej klasie, gdy zostałem staranowany przez dwóch zawodników własnej drużyny? Na pamiątkę po złamanych czterech żebrach, dwóch kręgach i płucu przebitym przez obojczyk została mi ta blizna, którą widzisz często, gdy po powrocie z pracy rozluźniam kołnierz mojej szaty. Plotki głoszą, że nikt inny, tylko moja rodzina postanowiła pokazać mi, jak bezsensowną i niebezpieczną ścieżkę zawodową wybrałem. I odniosła sukces, bo faktycznie, zrezygnowałem ze szkolenia się na profesjonalnego gracza, jednak nie chce mi się wierzyć w to, że właśni krewni zafundowaliby mi tak niemiłą przygodę szpitalną. W końcu rodzina jest najważniejsza, wiem to nawet ja, chociaż nie uznaję żadnych autorytetów, żadnego sacrum. Na pewno nikogo nie zdziwiło moje dołączenie do Klubu Ślimaka, jak i to, że z biegiem lat moje niemalże zakodowane w genach poglądy zaczęły się stawać coraz bardziej radykalne. W tamtym okresie szczególnie w Slytherinie niezwykle łatwo było nawiązać bliższe znajomości z młodymi gniewnymi naszego pokolenia, nieprzebierającymi w słowach czy środkach, by wyrazić swoje skrajne stanowiska, które po dziś dzień napawają ludzi lękiem, tym większym, że przecież jesteśmy już dorośli, a z tego ekstremizmu nie wyrośliśmy wcale. Wiem i rozumiem więcej niż w dniu, w którym otwarto Komnatę Tajemnic i widzę już dokładnie wszystkie powody, dla których już od wielu lat Tom skupiał dookoła siebie aż tyle osób. Nie wmówisz mi jednak, że historia Twojego rodu nie napawa Cię dumą i nie uważasz, że należy dbać o czystość krwi. Zresztą możesz mówić co tylko chcesz. Nie kwapiąc się nawet do komentowania Twoich rewelacji, uśmiechnę się do Ciebie po swojemu albo gdy będę bardziej ekspresyjny, wzruszę ramionami lub wydmuchnę obłok papierosowego dymu prosto w Twoją twarz. Ja wiem swoje i tylko to się liczy.

Ukończyłem szkołę z wynikami napawającymi dumą mą familię. Nawet gdyby było inaczej, i tak nic nie stanęłoby na przeszkodzie mnie i moim wielkim planom na przyszłość. Najlepiej w uszach moich rodziców brzmiało zdobywanie cennego doświadczenia podczas pracy w terenie, które podobno jest dobrze widziane przy późniejszym aplikowaniu na wyższe stanowiska i wspinaniu się po szczeblach drabiny ministerialnej hierarchii. Trzyletnie szkolenie wstępne do Wiedźmiej Straży upłynęło szybko, wisienką na torcie były ustawione ze względów politycznych zaręczyny z Evandrą. Z początku sceptycznie nastawiony do jakichkolwiek prób zakotwiczenia na stałe przy jednej, w dodatku niewybranej przeze mnie kobiecie, szybko zapomniałem o swoich uprzedzeniach. Musiałbym być przecież niespełna rozumu, by nie chcieć przyozdobić serdecznego palca tej charakternej półwili zaręczynowym pierścionkiem, przekazywanym w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Zmieniła mnie. Chciałem, by i Eva dostrzegła we mnie kogoś wartościowego, a nie tylko kolejnego palanta podstawionego jej pod nos ze względu na szlacheckie tradycje ustawianych małżeństw. To dla niej zawiesiłem na czas bliżej nieokreślony swoją działalność dobroczynną, polegającą na maratonach po pubach, w których razem z towarzyszami zostawiałem małe fortuny i biciu rekordów w ilości uniesień przy współpracy z długonogimi pięknościami. Jednak stare nawyki umierają ciężko, a nie wszyscy życzyli nam dobrze. Jedna podstępna mąciwoda wysłana na życzenie Tristana Rosiera wystarczyła, by wszyscy zainteresowani uwierzyli w jej wersję wydarzeń. Mały skandal wstrząsnął światkiem Averych i Lestrange'ów, pierścionek został zwrócony, a ja dostałem wilczy bilet na zobaczenie świata poza granicami deszczowych Wysp Brytyjskich.

Podróże kształcą, nie ulega to najmniejszej wątpliwości. Widziałem cudy nie z tej ziemi, skosztowałem kawałka nieba wielokrotnie, rozsmakowałem się w egzotyce, zatraciłem w nowych doświadczeniach i nowych znajomościach. Wyszumiałem się, może trochę wydoroślałem, w amerykańskim Ministerstwie Magii, w którym w niewielkim poważaniu mają brytyjską szlachtę, dostałem propozycję kursu Amnezjatora i ochoczo ją przyjąłem. Tygodnie zlewały się w miesiące, a ja zatęskniłem za zapachem deszczu i chłodną morską bryzą. Nikt zdawał się już nie pamiętać o dramacie zerwanych zaręczyn, lecz moja rodzina dalej nie życzyła sobie mojego powrotu. Chodziłaś do tej samej szkoły co ja, a jednak poznaliśmy się dopiero na koncercie podrzędnej gwiazdki rock&rollowej w najbardziej obskurnym miejscu, jakie kiedykolwiek widziałem, może więc było w tym trochę przeznaczenia. Na koncert ten, jak i wszystkie poprzednie i następne nie poszedłem jednak bez celu. Ale za to na pewno bez miłości do tej mugolskiej muzyki, którą bardziej niż ja, mogą gardzić tylko moi rodzice. Wieści o młodym Averym w kowbojskim kapeluszu na głowie, rozbijającym się po lokalach wątpliwej renomy, popijającym piwo z gwinta dotarły w mig za ocean. I równie szybko dotarło drogą powrotną wezwanie mnie do domu. Nasza amerykańska przygoda zakończyła się pierścionkiem na Twym palcu, który znalazł się tam równie na złość mojej rodzinie, jak amerykańskie płyty w gramofonie. Międzynarodowe kwalifikacje i doświadczenia prezentują się dobrze, dlatego też umiejętności zdobyte podczas przerwanego szkolenia w Ameryce zostały docenione przez Ministerstwo, które zatrudniło mnie w Wiedźmiej Straży i pozwoliło na kontynuowanie nauki w celu późniejszego awansowania. Moi rodzice wciąż jednak święcie wierzą w to, że któregoś dnia przejmę rodzinną hodowlę trolli, a przyuczanie się do tej roli bezustannie dokłada mi masy obowiązków w już i tak zapchanym grafiku.

Wypadek na boisku to nie tylko wspomnienia i blizny. Gdy leżałem niemalże ogłuszony na murawie, płuca paliły mnie żywym ogniem. Nie mogłem zaczerpnąć powietrza, jednak nie dlatego, że jedno z nich zostało przebite. Świat zatrzymał się w miejscu na kilka chwil, tak samo jak moje serce. Obudziłem się w szpitalu, nie mogąc uwierzyć w rewelacje uzdrowicielki, która tonąc w oparach absurdu twierdziła, że miałem szczęście. Że gdyby nie wypadek, już bym nie żył, bo cierpię na transmutacyjne zaniki organowe i los zażądał na tacy właśnie mojego serca. Nigdy nie obraziłbym się za dodatkową wątrobę, jednak nie kosztem innego narządu wewnętrznego, w dodatku całkiem przydatnego. Teraz tylko wizyty kontrolne przypominają mi o mojej przypadłości, której dalej nie chcę przyjąć do informacji, a eliksiry, które okresowo muszę spożywać wlewam do herbaty i zapominam o ich istnieniu, nawet gdy zmieniają znacząco smak Earl Greya. Oszukiwać mogę wszystkich w nieskończoność, ale bicie mojego serca jest mi obce. Nie pompuje już ognia w moje żyły, tej pasji niepozwalającej usiedzieć mi w jednym miejscu - zachowuje się jak wątroba, filtrując emocje i usuwając je jak toksyny z mojego organizmu, który zna już tylko lód. Znowu robisz tę zdziwioną minę, której nie lubię. Nazwij to paranoją czy jakkolwiek chcesz, ale święcie wierzę w to, że anatomicznie nigdy już nie będę taki sam. Swoją drogą, śmieszna historia z tą uzdrowicielką, która miała pecha zostać moim lekarzem po przygodzie quidditchowej. Już jakiś czas temu w pracy docierały do mnie pogłoski o nielegalnych praktykach magomedycznych. Mogę Ci tylko powiedzieć, że chodziło o handel organami na czarnym rynku, to na pewno daje Ci pogląd na to, o jak bardzo szemrane biznesy chodzi. Naturalnie nie mogę Cię wtajemniczać w szczegóły, zobowiązuje mnie kodeks, wiedz jednak, że jedną z głównych zamieszanych była właśnie wspomniana uzdrowicielka. Za przestępstwa, których się dopuściła, czekała ją surowa kara, a wiesz, jak ludzie reagują, gdy zostaną przyłapani na gorącym uczynku i nie mają możliwości uchylić się od odpowiedzialności. Swoją głupotą i impulsywnością wydała na siebie wyrok o wiele szybciej, niż przypuszczała. Zamiast z godnością dać się aresztować i bronić do upadłego swojego raczej już niemożliwego do wybronienia dobrego imienia, zaatakowała jednego ze strażników, a taka sytuacja daje nam zielone światło do nieprzebierania w środkach. Patrzyłem jak zahipnotyzowany, gdy coraz to kolejne zaklęcia rozcinały jej skórę, na której perliła się krew, żywo kontrastująca z typowo brytyjską bladością, jaka maluje się i na Twoich licach. Od małego słyszymy, że krew rodzin pospolitych jest brudna i choć nigdy nie traktowałem tego zbyt dosłownie, powiem Ci, że moje zmasakrowane ciało zabarwiało murawę boiska podczas wypadku wdzięczniej niż krew tej godnej pożałowania uzdrowicielki w trakcie naszej interwencji. Nie czuję dla niej ani krzty współczucia. Tym bardziej, że dzięki niej nie darzę magomedyków nawet najmniejszą dawką zaufania, a gdy tylko ich widzę, spodziewam się najgorszych możliwych informacji.

Etap zdrowego trybu życia zakończył się dla mnie w dniu wypadku, bo choć wróciłem do ksiąg, zaklęć i pergaminów, musiałem znaleźć inny sposób na wyładowanie swoich frustracji. Rozsmakowałem się w trunkach droższych niż wszystkie Twoje kociołki razem wzięte, chmura dymu papierosowego otaczała mnie bezustannie, a przez moje łóżko przewinęło się więcej dziewczyn, niż jestem w stanie zliczyć. Teraz nie pamiętam nawet ich twarzy, imionami nigdy się nie kłopotałem. Nie jestem rewolucjonistą, nie oczekuj więc ode mnie, że wyrzeknę się dla Ciebie wszystkiego, co mnie determinuje jako człowieka i trzymając Cię za rękę przekroczę z Tobą próg ustatkowania. Nie wiem czy kiedykolwiek zostaniesz utalentowaną alchemiczką. Powinnaś mieć przecież węch jak pies gończy i z zamkniętymi oczami po samym zapachu rozpoznawać składniki eliksirów czy gotowe mikstury, a nie dociera do Ciebie nawet woń coraz to innych kobiecych perfum, która unosi się dookoła mnie, gdy po pracy całuję Cię na przywitanie. Chociaż szczerze, sprawiłabyś mi nawet większą uciechę, gdybyś choć raz zorientowała się, że monogamia nie jest w moim stylu i pomimo wszystkich kwiecistych słów, którymi Cię mamię i prezentów, którym nie ma końca, nie jesteś wcale księżniczką, a mi daleko do księcia z bajki. Patrzyłbym z niewzruszoną miną jak wszystko w Tobie się skręca, a w pokoju byłaby taka cisza, że dałoby się niemalże usłyszeć, jak trybiki w Twoim mózgu zaskakują. Jak byś zareagowała? Nabiedzić musi się ten, kto chce mnie wyprowadzić z równowagi, czy pokusiłabyś się więc na zdzieranie sobie gardła i wykrzykiwanie wszystkiego, co Ci ślina na język przyniesie? Podsycałbym Twoją złość irytującymi pauzami, by uraczyć Cię odpowiedzią, która niczym szpilka trafi prosto w sedno sprawy. I to Ciebie zaboli, nie mnie. Wyjdziesz, trzaskając drzwiami? Kochana, nie czuj się wyjątkowa w żaden sposób. Jak nie Ty, to będzie inna. Nieprzywiązywanie się mam w końcu opanowane do perfekcji. I tak bym Cię już nie chciał - pokaż mi swoją słabość raz, a momentalnie stracisz w moich oczach w ułamku sekundy i nie zapomnę Ci tego nigdy. Zniszczę wszystko, co nie jest podobne do mnie. To jest tak proste i wyraźne, że aż przerażające. Nie chodzi wcale o dręczenie i łamanie psychiki, po prostu w kontaktach ze mną trzeba mieć odpowiednią odporność, by przetrwać. Schowaj się przede mną i żyj w strachu przed konfrontacją, już jesteś skończona. Skonfrontuj się ze mną i złam się, jesteś zniszczona. Nie ugnij się, błyszcz, a zostaniesz moim partnerem, kimś na równi ze mną, pójdziemy dalej w świat, niszczyć wszystko, co słabe. Ewoluuj lub zgiń. W genach mam katastrofę, moje serce pompuje lodowaty żużel zamiast krwi, żywię się Twoją tragedią, ale nie dojrzysz tego za fasadą promienistego uśmiechu i gładkich słów, które wejdą Ci w mózg jak w masło nóż. Możesz sądzić, że jestem uczynny i dobry do szpiku kości, że Ci nadskakuję i podążam krok w krok za Tobą, że chwilowo jesteś całym moim światem, a moje życie kręci się dookoła Ciebie. Możesz wierzyć w co chcesz, jest mi to doprawdy obojętne. Wiem, że to nie Twoja wina, że nie masz jeszcze szerszej perspektywy i nie dostrzegasz, że w kosmosie naszych relacji to ja jestem Słońcem - i choć zdaje się, że podążam ze wschodu na zachód, by Twój dzień był przyjemny, tak naprawdę to Ty jesteś na mojej orbicie. Jestem Słońcem, więc wspomnij Ikara, ratuj siebie i swoje skrzydła i nie zbliżaj się za bardzo.

Ze skrajności w skrajność. Obce są mi stany pośrednie. Nic nie robię na pół gwizdka – jeśli nienawidzę, nienawidzę z całego serca, jeśli kocham, zaborczość i zazdrość wywiercają mi dziurę w głowie. Jeśli dopuszczę do siebie uczucia, spalają mnie. Dlatego czyż nie łatwiej i bezpieczniej jest trzymać je w ryzach i robić wszystko od niechcenia? Miewam ataki furii. Czystej, niczym niepohamowanej, spektakularnej furii. Nigdy nie pozwolę sobie na taki popis przy innych, odejdę w ciszy, z krzywym uśmiechem, zaciskając mocno szczęki i niemalże trzęsąc się ze złości, a gdy tylko znajdę się w samotności, zniszczę pierwszą rzecz, jaka wpadnie mi w ręce. Rozerwę, połamię, podpalę, potłuczę na tysiące kawałków, wysadzę zaklęciem – sposobów ilość niezliczona. Może dlatego tak bardzo lubię wysiłek fizyczny, pomaga mi zapanować nad gniewem, który osiada niczym ciężka mgła na moich myślach i zatruwa trzeźwe spojrzenie. Może kiedyś kochałem. Może tylko tak mi się wydawało. Może udawałem. Może oszukiwałem samego siebie. Teraz już wiem, że bliskość czy przywiązanie to słabość, a taki termin w moim słowniku nie istnieje. Pożądanie. Pasja. Namiętność. To wszystko reakcje chemiczne, zachodzące w naszych organizmach pod wpływem odpowiednich czynników i okoliczności. Dlatego też po wszystkim, to, co jest pomiędzy nami, wypali się niczym siarka w kociołku i będziemy mogli bez żadnych sentymentów się pożegnać i pójść każde w swoją stronę. Żadna magia, żadna tajemnica, żadne uczucia, czysta chemia. Satysfakcja. Jedyne co się liczy. A skoro cała reszta została zmieniona w lodową pustynię, nie pozostaje nic innego, jak wypełnić nią życie po brzegi. Za wszelką cenę.

Nie nienawidzę Cię. Ale też nie wielbię. Mów, jeśli chcesz. Nie mów, jeśli nie chcesz. Wyjdź, jeśli czujesz, że właśnie to powinnaś zrobić. Chcesz pasji, chcesz zaangażowania, chcesz traktowania, jakbyś była jedyną kobietą na świecie. Musisz poczekać. Musisz zasłużyć. Mogę Ci dać wiele, o ile będziesz tego warta. Nie kiwnę palcem, dopóki rozważasz możliwość wyjścia. Może zachowujesz się inaczej, ale widzę w Twoich oczach, że cały czas bierzesz to pod uwagę. Nie plączę się w niepewne inwestycje. W tym momencie, Ty jesteś niepewna. Możesz pojawić się u mnie o każdej porze. Najwyżej Cię nie wpuszczę do środka. Bo, kochana, na nic się nie umawialiśmy. To, że patrzę na Ciebie przychylnym okiem i chętnie sprawdziłbym, jak prezentujesz się na tle mojej pościeli, wcale nie znaczy, że stracę dla Ciebie głowę. Jeśli jednak potrafisz się liczyć z ryzykiem całkowitej degradacji wszystkiego, co można nazwać ludzkim, zostań. Zostań, bo będzie Ci tu lepiej niż gdziekolwiek indziej. Nikt inny nie może Ci dać tego, co ja. Rozrywkę, czystą i niczym nieskażoną, luźną i niezobowiązującą, nieprzytłaczającą, szczerą, niepodbarwioną fałszem, uzależniającą. Kiedy dasz się porwać, nic już nie będzie takie samo. Przy nikim innym nie znajdziesz takiej wolności, jak przy mnie. Nie ograniczam Cię niczym, ale Ty i tak do mnie wrócisz. Nie dlatego, że Ci każę, ale dlatego, że to będzie Twoja decyzja i szybko zrozumiesz, że jest to najlepszy wybór, jakiego mogłaś dokonać. Nie ma żadnej złotej klatki, do niczego Cię nie zmuszam. Ale i tak, to właśnie Ty będziesz chciała przykuć się do mnie łańcuchami. W imię braku zobowiązań, w imię swobody, w imię niezatracenia własnego „ja”. Przy mnie możesz być sobą, możesz być kim tylko chcesz.

Spowiadaj się. Wyznaj wszystkie swoje grzechy i nie ukrywaj żadnego, bo wiem, że było ich wiele. Musiało być, przecież nie jestem naiwny, potrafię się poznać na innych. Może nie jesteś do końca taka jak ja, bo jednak jest wiele rzeczy, które dotykają Cię do żywego, kiedy powinny spłynąć jak po kaczce. Ale to nie ma znaczenia, może jeszcze się udoskonalisz, może wejdziesz na wyższy poziom. Mogę Cię tam zabrać, mogę Cię tego nauczyć, mogę Ci pokazać, jak to osiągnąć. Może spaliłaś cały ogród, ale zapomniałaś posypać ziemi solą, by upewnić się, że nic w nim ponownie nie wyrośnie. Żadne chwasty. Uczucia. Gdy tylko stracisz czujność i odpuścisz sobie, zacznie w Tobie coś kiełkować. Możesz to wybić, a możesz hodować z namaszczeniem. Możesz również pozwolić, by rosło na dziko, udając, że patrzysz w innym kierunku i nie zauważasz co się dzieje. To Twoja decyzja, czy będziesz słaba czy konsekwentna w dążeniu do ideału. Nietykalności. Nie było mnie tylko przez jakiś czas, a po moim powrocie widzę ogród pełen chwastów. Nie wmawiaj mi więc, że byłaś pilnym ogrodnikiem. Nie chcę Twojego rozgoryczenia. Twoich przemyśleń. Dylematów. Rozterek. Nie chcę Twojego żalu. Kurwienia na cały świat. Historii o gorzkich pożegnaniach i złamanych sercach. Opowieści o rozczarowujących ludziach. Nie chcę Twoich oskarżeń. Twojego oceniającego spojrzenia. Porównań. Wymagań. Nie chcę Twoich pustych obietnic. Twoich nietrwałych uczuć. Bliskości. Osaczającej obecności. W gruncie rzeczy nie chcę nawet Twoich zwierzeń. Twoich grzechów. Win. Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość i moja też nie powinna obchodzić Ciebie. Jedyne czego chcę, to szczerości. Lub wiarygodnego kłamstwa, ale tylko, jeśli potrafisz naprawdę dobrze kłamać. To test pseudo zaufania, bo o prawdziwym zaufaniu w moim przypadku nie ma mowy. Nie chodzi wcale o upokorzenie, musisz mi po prostu pokazać, że potrafisz grać w tej samej lidze. Nie chcę Cię poniżać, chcę Cię zmotywować. Jeśli Ci się coś nie podoba, wiesz, gdzie są drzwi. Szkoda, bo masz potencjał, ale pożegnamy się bez żalu. Nie czerpię patologicznej przyjemności z oglądania, jak się kajasz i gubisz, próbując dobrać najmniej inwazyjne słowa, by wyrazić to, co już wiem. Że masz za sobą historię. Wszyscy jakąś mamy. Nie znajduje się w mojej gestii to, by wnikliwie ją badać. Odetnij się od niej. Odetnij się raz, a dobrze, by nic Cię nie powstrzymywało w drodze na szczyt. Nie ciągnij jej za sobą, zacznij pisać nową. Nie wybiegaj jednak wprzód. Nie wpisuj mnie na odległe karty, nie wiedząc, czym zapełnisz wcześniejsze. Teraz jesteśmy tu oboje, ale za pięć minut wszystko może się zmienić. Obchodzi mnie tylko Twoja teraźniejszość.

Jeśli jedną rzecz mogę Ci obiecać, to obiecam Ci właśnie to: dowiem się, czego boisz się najbardziej na świecie, zanim jeszcze będziesz w stanie zinterpretować swoje abstrakcyjne lęki i sprawię, że prędzej czy później skonfrontujesz się z nimi. Chcę zobaczyć Cię na niepewnym gruncie, odbierając już na wstępie możliwość kontrolowania sytuacji. Jestem samowystarczalny, niezależny, nieustraszony. To, jaki jestem, jest moim wyborem. Oczywiście, że mogę przestać w każdej chwili. Ale dzisiaj nie jest ten dzień. I jutro również nie będzie. Spróbuj mnie zmienić, a obojętność względem Ciebie tylko wyeskaluje, jakby z czystej złośliwości lub może z chęci udowodnienia, że moje zdanie zawsze musi być na wierzchu i nie wmówisz mi niczego, nawet gdybyś nie wiadomo jak się starała. Nie cofnę się przed niczym, nie ma rzeczy, której nie zrobię, więc zastanów dobrze, zanim rzucisz mi wyzwanie, bo pewnie wszystkim będzie przykro, jeśli nagle się okaże, że nie jesteś w stanie dotrzymać mi kroku.

Ależ się rozgadałem. Widzisz, moja droga, jak działa na mnie zbyt duża ilość Toujours Pur? Cóż, teraz wiesz już o mnie chyba wszystko, co powinnaś wiedzieć. Tak właściwie, to wiesz nawet więcej niż powinnaś. Znów ta sama mina. Naprawdę powinnaś popracować nad mimiką. Och Linette, Linette, może kiedyś będziesz gotowa na tę rozmowę. A tymczasem...

O b l i v i a t e


Patronus:
Po otrzymaniu Mrocznego Znaku, Perseus nie potrafi wyczarować patronusa.


Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 6 +2 (amulet wyciszenia, fluoryt); +1 (różdżka)
Zaklęcia i uroki: 19 +1 (amulet wyciszenia); +1 (różdżka)
Eliksiry: 0 Brak
Czarna magia: 32 +3 (różdżka)
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 10 Brak
Sprawność: 8 +3 (czarna perła)
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Język obcy: francuskiII3
Język obcy: trollanśkiI1
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia MagiiI2
ONMSIII10
AstronomiaI2
RetorykaI2
KłamstwoIII10
SpostrzegawczośćIV20
Ukrywanie sięII5
ZastraszanieI2
Silna WolaI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Szlachecka EtykietaI0
SzczęścieI5
EkonomiaI5
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Rycerze Walpurgii II0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura(wiedza)I1
AktywnośćWartośćWydane punkty
Taniec BalowyI1
JeździectwoI1
PływanieI1
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak-0
Reszta: 6

Wyposażenie

różdżka, teleportacja

[bylobrzydkobedzieladnie]


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Perseus Julius Avery [odnośnik]04.09.17 19:34

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Perseus nie dał się stłamsić szlacheckiemu wychowaniu, wyrósł na mężczyznę na swój sposób wrażliwego i pełnego skrajności. Oddając się w ramiona niezliczonych kochanek odkrywa swoją mroczną stronę, z wolna tonąc w nieprzebranych odmętach czarnej magii. Czy jego serce kiedyś jeszcze zabije? Witamy na fabule i mamy nadzieję, że będziesz się z nami dobrze bawić! Gratuluję również doskonałego rzucenia zaklęcia na Linette, mam dzieję, że kiedyś ją jeszcze odczarujesz i znowu zacznie pamiętać!

OSIĄGNIĘCIA
Prawdziwy kowboj - zwiedził Amerykę!
Weteran
Partia nigdy cię nie zdradzi
Szklany pantofelek
Mroczny Znak I
Obieżyświat
Zaobrączkowany
Czarna Wdowa
Na sterydach
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Transmutacyjne zaniki organowe
Psychiczne
Paranoja
UMIEJĘTNOŚCI
Brak
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Perseus Julius Avery Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Perseus Julius Avery [odnośnik]04.09.17 19:35
WYPOSAŻENIE
różdżka, sowa, amulet wyciszenia, bon na różdżkę, fluoryt, czarna perła, lusterko dwukierunkowe (drugie posiada Lilith), koń

ELIKSIRYBrak

INGREDIENCJEposiadane: jad jadowitej tentakuli, popiół feniksa

BIEGŁOŚCI[17.12.16] Wsiąkiewka +2 PB do reszty
[17.03.17] Wsiąkiewka +2 PB do reszty

HISTORIA ROZWOJU[22.08.15] Zakupy
[15.11.15] Gonitwa pod Durdle Door +60 pkt
[28.11.15] Wsiąkiewka lipiec +30 pkt
[29.11.15] Konkurs +30 pkt
[29.11.15] Udział w Festiwalu Lata +40 pkt
[04.12.15] Prezent
[13.12.15] Spotkanie Rycerzy +10 pkt
[25.12.15] Klub Pojedynków +35 pkt
[25.12.15] Opuszczona Portiernia +100 pkt
[04.01.16] Zakupy -165 pkt
[29.01.16] Wsiąkiewka, sierpień +90 pkt
[07.03.16] Złap złodzieja +80 pkt
[24.04.16] Udział w polowaniu +50 pkt
[01.05.16] Wsiąkiewka wrzesień/październik +90 pkt
[03.06.16] Event rycerzy +150 PD
[08.07.16] Czara Ognia: +10 pkt
[18.07.16] Wykonywanie zawodu listopad +50 pkt
[18.07.16] Wątek z Ain Eingarp +10 pkt
[18.07.16] +1 do czarnej magii; biegłość Rycerzy Walpurgii
[22.07.16] sabat +45 pkt
[23.07.16] Wsiąkiewka listopad +90 pkt
[30.07.16] Lusterka dwukierunkowe (z Lilith) - prezent od Inary
[16.08.16] Spotkanie Rycerzy +25PD, 1 pkt biegłości Rycerzy
[19.08.16] udział w gonitwie; +30 PD; zdobyto konia
[24.08.16] Klub Pojedynków (styczeń/luty) +50 pkt
[25.08.16] Rozgrywka z konta Ain Eingarp +10 pkt
[26.08.16] Osiągnięcia: Weteran, Partia nigdy cię nie zdradzi, Szklany pantofelek, Mroczny Znak I; +220 pkt
[27.08.16] Odniesienie się do Proroka Codziennego, dodatek sportowy (grudzień) +5 pkt
[04.09.16] Czara Ognia +10 pkt
[12.09.16] Wsiąkiewka grudzień, +90 PD
[29.09.16] 6 pkt. z zaklęć; 4 pkt. z cm. - 1200 PD
[08.10.16] Klub Pojedynków - marzec: +10 pkt
[02.12.16] +100 PD, +3 do czarnej magii - Próba Rycerza
[10.12.16] Lusterko x 2, +20 pkt
[12.12.16] 2 pkt czarnej magii, 4 pkt zaklęć -720 PD
[17.12.16] Wsiąkiewka - styczeń/luty: +90 pkt, +2 pkt biegłości
[27.12.16] Czara Ognia +10PD
[05.01.16] +1 do czarnej magii, II poziom biegłości Rycerzy Walpurgii
[07.01.17] Osiągnięcia: Obieżyświat, Zaobrączkowany; +60 PD
[11.01.17] Wykonywanie zawodu (marzec) +50 PD
[31.01.17] Zwrot PD; +20 PD, +1 pkt czarnej magii
[17.03.17] Wsiąkiewka (marzec) +90 PD, +2 punkty biegłości
[17.03.17] Zakupy: +4 do czarnej magii, -480 PD
[17.03.17] -121 PD
[19.03.17] Osiągnięcia: Na sterydach, Czarna wdowa +130 PD
[27.05.17] Spotkanie Rycerzy +40 PD
[27.05.17] (Nie)zapowiedziane wizyty +3 pkt biegłości organizacji
[02.06.17] +5 punktów do statystyk
[10.06.17] Zwrot PD: +1 pkt CM (za teleportację), +400 PD (za statystyki)
[27.06.17] Aktualizacja postaci: +1 CM, -50 PD
[01.07.17] Zakupy: +4 pkt CM, -400 PD
[12.08.17] Wykonywanie zawodu (kwiecień) +50 PD
[04.09.17] Ingrediencje (maj)
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Perseus Julius Avery Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Perseus Julius Avery
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach