Wydarzenia


Ekipa forum
Korytarz
AutorWiadomość
Korytarz [odnośnik]15.04.17 1:45
First topic message reminder :

Korytarz

Brudne i zniszczone dywany rzucone niedbale na posadzkę oraz łuszczące się farby na zajętych grzybem ścianach to najmniejszy problem owego korytarza. Gdzieniegdzie można dostrzec zaschniętą krew, a wielkie schody z każdym dniem coraz bardziej podnoszą poziom adrenaliny przy ich pokonywaniu. Na strych jest długa, mozolna i kręta droga.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair

Re: Korytarz [odnośnik]14.06.18 11:19
Spojrzał na Macnaira z wyrzutem - o ile tylko mógł odnaleźć go w ptasich oczach. Docenił cięty dowcip w kryzysowej sytuacji, choć przypuszczał, że Drew nie byłoby tak bardzo do śmiechu, gdyby to on miał skrzydła zamiast ramion. Odkłapał dziobem, że nie zamierza pić; choć stanowiło to oczywistość. W milczeniu podyktowanym odgórnym nakazem milczał, uważnie skupiając się na wszystkich kwestiach podjętych przez Rycerzy. Każdy z nich mówił z sensem, największe doświadczenie naturalnie w ich gronie miał Macnair oraz Borgin, jako że Zabini nie orientowała się w wydarzeniach z elektrowni. Nagle ponownie zawiał wiatr: Magnusa przejęło to drżeniem, które jednak odwrotnie niż poprzednio, rozlało się ciepłem po jego pierzastym ciele. Otrząsnął się, po czym usłyszał znajomy, kobiecy głos. Antonia przemówiła, co znaczyło, że on również...
-Po spotkaniu napisałem list do mego brata. Całe życie pracuje z duchami, więc powinien coś wiedzieć. Nie otrzymałem jednak żadnej odpowiedzi, a nie wiem, czy rozsądne byłoby go tu ściągać. Mimo słusznych poglądów nie zamierza się aż tak angażować - gdyby mógł, wydąłby wargi z dezaprobatą, ale zamiast tego zaklekotał z oburzeniem dziobem. Przywrócono mu mowę, lecz nie odebrano i ptasich przymiotów, zaskakujące.
-Rozmowa z duchem na pewno wyjaśni nam, jakie kroki trzeba podjąć. Spirytystka jednak nie wywoła dla nas widma za darmo - zauważył, obchodząc pokój na swych długich nogach - eskapada do ruin elektrowni, kiedy nawet nie wiemy, czego dokładnie szukamy, to wyłącznie strata czasu, a kto wie, czy wraz z kolejnymi godzinami, klątwa się nie utrwala - stwierdził, jasno odrzucącjąc rodzący się pomysł.
-Zasięgnijmy rady wiedźmy, a później, w miarę możliwości, dopełnijmy obietnicy tego pieprzonego ducha - ostatnie słowa przeszły w ostry klekot, jakby Rowle nie panował w pełni nad podwójnym językiem - oby tylko dał nam drugą szansę, już raz zawiedliśmy jego zaufanie. Duchy potrafią być okropnie mściwe i zawistne... - mruknął, wiedział, co mówi, lasy okalające jego ziemię roiły się od widm i widziadeł - w podziemnej krypcie, w jednej z wnęk stało mauzoleum ze szczątkami. Teraz pewnie spopieliły się na proch i wylądowały w Tamizie - dodał, wydawało mu się, że na zgliszach budynku rzeczywiście nie mieli czego szukać.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 3 GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Korytarz [odnośnik]15.06.18 21:45
Tak jak przypuszczał nie odnalazł żadnego specjalnego powiązania miedzy datami co go na swój sposób cieszyło. Tak właściwie myślał o duchu intensywnie czego efektem były jego luźne dywagacje dotyczące ducha oraz plany z którymi podzielił się na forum. Nie powinno być zaskoczeniem, że i teraz zaznaczał chęć ich realizacji. Nie posiadał odpowiednich pokładów pewności siebie czy też charyzmy by postawić na swoim. Słuchał więc o pomysłach, kombinowaniu, zdecydowanie ożywił się, gdy jednak wychodziło na to, że jego towarzysze przekonywali się do tego co mówił.
- Myślę, że istnieje szansa na to, że przedmiot do którego była przykuta został również, podobnie jak my deportowany. To moje przypuszczenie. Myślę, że wszystkiego się dowiemy, kiedy z nią się spotkamy. Odnoszę wrażenie, że nie jest w stanie samej się z nami swobodnie kontaktować. Może to kwestia zasięgu na jaki może się poruszać od umiejscowienia klątwy. Siła z zewnątrz, jaką jest spirytystka, może jej w tym pomóc. Tak zakładam - tak mu się to wszystko układało jakoś w głowie w całość. Już raz tłumaczył swoje teorie na spotkaniu. Nie chciał się rozwodzić, jednak wspomniał o tym by podtrzymać na duchu towarzyszy, jak również przekonać ich do tego, że to może mieć sens. Może się mylił, lecz jak na razie nie widział powodu dla którego miałby wątpić. Tym bardziej, że wierzył iż wiedźmie również na wolności zależało.
- Na pewno. Niemniej jest warta swojej ceny. Potrafi przywoływać duchy samą myślą. Wielki talent. - zrobił już w tej materii rozeznanie, jeszcze nim pojawił się na spotkaniu. Doskonale zdawał sobie w końcu sprawę, że nie posiadają kości czy innych części zjawy. Po tych słowach złączył jeszcze raz palce i wyczekująco popatrzył na czaple i nie czaple - Komu w drogę temu czas, prawda...? - odparł nieco niezręcznie po czym skierował kroki ku wyjściu przecierając wszystkim szlak. Dalsza rozmowa nie zaowocuje niczym nowym, a skoro decyzja zapadła to cel był jasny - Piwnica spirytystki na Nokturnie.

|zt i przemieszczanie się tu, jeśli można? :x
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Korytarz [odnośnik]01.11.18 17:13
| 7 IX?

Już od jakiegoś czasu miał spotkać się z Macnairem, a że chciał z nim porozmawiać nie tylko o sprawach prywatnych, ale i zawodowych, to w końcu zebrał się w sobie i na krótko po spotkaniu rycerzy wybrał się na Śmiertelny Nokturn z zamiarem złożenia mu niezapowiedzianej wizyty. Znał Drew i wiedział, że nie był zwolennikiem takich niespodzianek, wierzył jednak, że mimo to nie wyrzuci go za drzwi - nie jego. Było już późne popołudnie, kiedy znalazł się w okolicy kamienic mieszkalnych. W kieszeni swego długiego płaszcza skrywał nie tylko różdżkę i papierosy, ale również malutką paczuszkę, w której schował kilka elementów biżuterii - jakiś pierścionek z rubinowym oczkiem, delikatny łańcuszek, broszkę. Nie było to nic przesadnie drogiego, nie było to też nic wyjątkowego - przynajmniej jak dotąd. Słyszał, że Gideon - ten sam, który próbował go oszukać, a którego zostawił pobitego w starej kuźni - ma się dobrze. Ktoś musiał go znaleźć, pomóc doprowadzić do uzdrowiciela i wylizać się z tego. Goyle nie chciał jednak ryzykować kolejnej takiej niespodzianki czy bardziej zorganizowanej zemsty, toteż planował nałożyć na któryś z wyżej wymienionych przedmiotów klątwę, a następnie pokierować nim tak, by trafił w ręce Gideona. Nie chciał się z nim spotykać, nie chciał jawnej konfrontacji, nie chciał też najmować w tym celu zbójów - wolał załatwić to po cichu, w sposób, który mógł wydawać się nieszczęśliwym wypadkiem.
Dlatego właśnie chciał porozmawiać z Drew. Wiedział, że ten znał się na klątwach. Wiedział też, że nawet jeśli żaden z przyniesionych przez niego przedmiotów nie nadaje się do tego zadania, to Macnair może posiadać coś, co zda egzamin - lub zaproponuje odmienne rozwiązanie, na które Goyle jeszcze nie wpadł.
Wspiął się po schodach, w ręce trzymając butelkę Ognistej - taki podarek powinien zatrzeć niemiłe pierwsze wrażenie, które mogło wywołać złożenie niezapowiedzianej wizyty. On zaś nie miał czasu bawić się w sowy i kurtuazyjne ustalanie dogodnego terminu, przynajmniej nie tym razem. Miał nadzieję, że Drew był w domu, inaczej będzie musiał zacząć go szukać w jednej z okolicznych knajp.
Stanął przed znajomymi drzwiami i uderzył w nie trzykrotnie - mocno, głośno, tak, by gospodarz mógł go usłyszeć.
- To ja - dodał podniesionym głosem, nasłuchując przy tym jakichkolwiek odgłosów, które mogłyby go utwierdzić w przekonaniu, że Drew tam jest. Cóż, łudził się, że jeśli faktycznie go tu złapie, to będzie tu sam, nie z żadną panienką.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]02.11.18 15:43
Od rana pochłonęła go praca nad nowym zleceniem. Szukając odpowiednich manuskryptów zmarnował kilka godzin, a i tak nie przynosiły one zamierzonego efektu, który początkowo wydawał się prosty do uzyskania. Na wpół pusta butelka stojąca tuż obok pergaminów ewidentnie świadczyła o zdecydowanie gorszym, niżeli zwykle, nastroju pogłębiającym się na skutek niepowodzeń. Macnair nienawidził trawić swej energii na metodę prób i błędów, jednak tym razem okazała się ona niezbędna.
Pukanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia i tym samym przyniosło na usta kilka niecenzuralnych słów. Dopiero głos, który usłyszał sprawił, że podniósł się z miejsca pozostawiając różdżkę w gotowości, ale schowaną w kieszeni długiej szaty. Wątpił, że ktoś był w stanie „podrobić” charakterystyczny ton Caelana, jednak wolał nie ryzykować i nie dać się wrobić jak małe dziecko. Uchyliwszy front i ujrzawszy swego kompana uniósł nieznacznie kącik ust – czy to na jego widok, czy błyszczącej butelki – a następnie ręką zaprosił go do środka. -Musisz mi wybaczyć nieład, sprzątnąłbym gdybyś łaskawie poinformował mnie o naszej randce.- rzucił, gdy ten znalazł się już w kuchni i zamknął drzwi upewniając się, iż żadne ciekawskie spojrzenie nie przybłąkało się, aż na sam szczyt nokturnowskiego budynku.
Domyślał się, że nie przyszedł na towarzyskie pogaduszki, bowiem zwykle takowe odbywały się w okolicznych barach. Zważywszy na ostatnie spotkanie Rycerzy może przyszło im omówić coś z nim związanego? Może Goyle zainteresował się badaniami, jakie Macnair planował wcielić w życie? Nie wiedział, ale za chwilę miało się to zmienić.
-Co Cię sprowadza? Stęskniłeś się za mną?- uniósł brew spoglądając na towarzysza, po czym bezceremonialnie chwycił butelkę z jego dłoni, a następnie odkręcił ją uzupełniając swoje szkło i drugie, które wziął z blatu. -Czy może cel wizyty opiera się o coś bardziej trywialnego i po prostu chcesz mnie upić?- spytał pozwalając, aby kpiący uśmieszek wpełznął leniwie na jego twarz. Opadając na krzesło upił spory łyk czując przyjemne pieczenie w gardle. Nie istniało nic lepszego jak porządna dawka whisky i najwyraźniej Caelan doskonale o tym wiedział - w końcu nie znali się od dziś.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Korytarz [odnośnik]03.11.18 23:46
Powoli przekroczył próg mieszkania, kiedy już Drew otworzył przed nim drzwi i gestem zaprosił go do środka. Musiał przyznać, że gospodarz przyjął jego niezapowiedzianą wizytę lepiej niż się tego spodziewał; nie powitał go żadnym niecenzuralnym komentarzem, nie kazał mu iść do diabła. Całkiem możliwe, że była to zasługa tylko i wyłącznie Ognistej trzymanej na widoku, Caelan nie miał jednak zamiaru narzekać.
- Jakby kiedykolwiek panował tu porządek - burknął pod nosem, tym samym bagatelizując komentarz Drew. Dość powiedzieć, że korytarz był odpychający - zalegające na podłodze dywany już dawno zapomniały czasy swojej świetności, zaś łuszcząca się z zagrzybionych ścian farba była tylko niewiele lepsza od śladów krwi, które dało się gdzieniegdzie zauważyć. Caelan nie przejmował się tym jednak ani trochę.
Nie zwrócił też uwagi na czającą się w powitaniu ironię. Poczekał aż Macnair zamknie za nim i zabezpieczy swe lokum tak, jak miał w zwyczaju. Nie ruszał w głąb mieszkania sam, bez zaproszenia; czekał na gospodarza, by następnie ruszyć jego śladem ku jednemu z dalszych pokojów. Kiedy tylko Drew zajął się rozlewaniem alkoholu, Caelan rozsiadł się wygodnie na jednym z wolnych krzeseł. Zdjął z głowy cylinder i położył go na kolanie, by w końcu spojrzeć na towarzysza z tym samym spokojem, co zazwyczaj.
- Myślałem, że każda randka wiąże się z upijaniem - odparł krótko, przyjmując od niego drugą szklaneczkę, a następnie upijając z niej spory łyk Ognistej. Przelotnie przymknął powieki, witając się z charakterystycznym smakiem whisky, by w końcu znów spojrzeć na swego towarzysza. Najwyraźniej czekał na wyjaśnienia. Sięgnął do kieszeni, wyciągnął z niej paczuszkę z kilkoma drobnymi elementami biżuterii i rzucił ją w kierunku Drew.
- Miałem ostatnio dosyć nieprzyjemne zajście z jednym z moich informatorów - zaczął powoli, nieśpiesznie; na wspomnienie Gideona skrzywił się krótko. - Chciałem nałożyć na jakiś pierścień czy naszyjnik klątwę, następnie upewnić się, że trafi on w jego ręce. W ten sposób zaoszczędziłbym sobie wielu problemów. Nie wiem tylko, czy cokolwiek z tych rzeczy się nadaje, nie znam się też na klątwach. Hm. - Umilkł na chwilę, jak gdyby intensywnie nad czymś myślał. W końcu potarł się po potylicy, zmierzwił brodę i pochylił w krześle, nachylając w ten sposób do swego rozmówcy. - Czy byłoby to w ogóle możliwe? Czy istnieje taka klątwa, która zabiłaby go zaraz po dotknięciu zaklętego przedmiotu? A może masz tu coś, co sprawdziłoby się w tej sytuacji nawet lepiej?
Naprawdę chciał się go pozbyć, na dodatek pozbyć możliwie jak najciszej, bez zbędnego poruszenia czy rozgłosu. I wierzył, że Macnair jest w stanie mu z tym pomóc.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]06.11.18 23:28
Ściągnął brwi posyłając towarzyszowi nienawistne spojrzenie. Czyżby to fakt, iż nie miał u swego boku kobiety powodował, że panowało powszechne przekonanie, iż w jego domu panuje jeden wielki syf? Faktycznie nie lśniło, jednak starał się choć prowizorycznie żyć w ładzie, bowiem brud wprawiał go w gorszy nastrój, a i ognista nie smakowała wtem tak dobrze. -Wybacz kwiatuszku, że nie rozłożyłem przed twoim przyjściem czerwonego dywanu i nie zapewniłem blondyneczki serwującej trunki.- uśmiechnął się kpiąco zerkając w jego kierunku. -Nie stój jak słup tylko wchodź do środka, ciężko tu się zgubić.- dodał widząc, że Goyle najwyraźniej chciał zachować podstawowe maniery. Może i to dobrze, ale Macnair do najlepiej wychowanych nie należał, dlatego podchodził z wyraźną ignorancją do podobnych. Jeśli musiał, jeśli mógł mieć z tego jakąś korzyść to potrafił wykrzesać z siebie nieco ładu, ale wówczas nie było ku temu żadnych pobudek.
-Wcale mnie to nie dziwi, że żadna panienka nie wytrzyma z Tobą na trzeźwo. Codziennie o poranku lejesz żonce ognistą? Czy może przeszła już na Pięść Hagrida?- spytał z udaną ciekawością i wyraźną kpiną w głosie. Lubił przekomarzać się z Caelanem, bowiem doskonale wiedział, że ten miał dystans i przede wszystkim ciętą ripostę. Od niepamiętnych czasów naciskali sobie na odcisk tylko po to, aby mieć ubaw. Czyżby nadal byli dorosłymi dziećmi?
W chwili, gdy przeszedł do interesów – bez gry wstępnej na szczęście – Macnair uniósł na niego spojrzenie upijając przy tym odrobiny przyniesionej przez mężczyznę ognistej whisky. Słuchał go z uwagą, każdy detal mógł przybliżyć go do sedna sprawy i tym samym ułatwić ogólne zrozumienie zlecenia tudzież problemu. -Zależy ile napchałeś galeonów w sakiewkę.- uśmiechnął się szelmowsko mając już pomysł na załatwienie zmartwienia Goyla. Klątwa była trudna, paskudnie nieprzyjemna w konsekwencjach, ale klient nasz pan – nie mu było oceniać, czy Caelan nie zabrnął w swej przekorności zbyt daleko. Z resztą Drew zapewne podjąłby podobne kroki, oboje nie lubili półśrodków. -Poderwał Ci żonę?- spytał kpiącym tonem po czym dźwignął się na równe nogi chcąc udać się do skrytki w celu sprawdzenia dostępnych ingrediencji. Ostatnio, gdy teleportacja przestała działać, dość mocno ukrócił swe zapasy.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Korytarz [odnośnik]11.11.18 12:24
Goyle pochwycił nienawistne spojrzenie Drew i zrozumiał, że nie jest w najlepszym nastroju - nie miał jednak pewności, czy jest to podyktowane jedynie wizytą, frustracjami natury zawodowej czy jego ostatnim komentarzem. Znał go dobrze, na dodatek od wielu długich lat, nie podejrzewał jednak, by jego komentarz na temat porządku - czy raczej jego braku - mógł dotknąć Macnaira do żywego. Uniósł tylko brew, gdy jego towarzysz pluł jadem; postanowił, że nie będzie nadużywał jego cierpliwości, przynajmniej nie w tej kwestii.
- Dzięki za zaproszenie - burknął tylko cicho, po czym skierował się do jednego z dalszych pomieszczeń, gdzie następnie zasiedli na wolnych krzesłach i przeszli do interesów, sącząc przy tym przyniesioną przez niego Ognistą.
- Trudno powiedzieć, unikam jej jak ognia - odpowiedział spokojnie, nie przejmując się przytykiem towarzysza; taki miał sposób bycia, ciągle atakował, czasem tylko po to, by wywiązała się z tego ciekawa, a przy tym abstrakcyjna, wymiana zdań. - Może jednak to nie mój syn podkrada mi rum, tylko ona. Powinienem to poważnie przemyśleć, nim znów zacznę rzucać oskarżeniami na prawo i lewo - dodał po chwili, po czym wzniósł szklaneczkę w niemym toaście i upił kolejny łyk alkoholu. Naturalnie, że Cillian był za młody na takie rzeczy, nikt również nie śmiał podkradać jego trunków, to jednak nie było teraz najważniejsze.
- Hm. Cena nie gra roli - odparł już poważniej, gdy przeszli do omawiania interesów, sprawy, która go tu przygnała. - Nie chciałbym zbankrutować, naturalnie, jednak zależy mi na załatwieniu tej sprawy. - Powiódł wzrokiem za powstającym z miejsca towarzyszem, cierpliwie oczekując jego kolejnych słów. Chciał wiedzieć, czy było to możliwe, ile mogło zająć i czy Macnair - jako fascynat klątw i wielbiciel niebezpiecznych artefaktów - nie może mu doradzić alternatywnego rozwiązania tego problemu.
- Gdyby zrobił coś takiego, nie traktowałbym tej sprawy tak poważnie - odburknął po swojemu, posyłając kompanowi niezbyt rozbawione spojrzenie zmrużonych gniewnie oczu. Zastanawiał się czasem, czy Catriona nie chciałaby znaleźć sobie kogoś na boku, kogoś, kto ogrzeje ją w te przedłużające się zimne noce, szybko jednak tracił zainteresowanie tym tematem. Ciągle miał coś na głowie, zajmował się interesami, Rycerzami, nie miał więc czasu na tak nieistotne, czysto abstrakcyjne rozważania.
- Próbował mnie okraść, możliwe, że planował mnie zabić. Nie chciałbym doświadczyć tego ponownie, Drew - rozwinął temat, wciąż patrząc na niego w ten sam sposób. To była poważna sprawa, chciałby, żeby Macnair potraktował ją tak samo.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]19.11.18 10:50
Macnair ani trochę się nie gniewał, ani nie pluł jadem. On po prostu taki był, w ten sposób ukształtowało się w nim podejście do ludzi i otaczającego go świata, Caelan nie musiał brać tego do siebie. Właściwie można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż szatyn cieszył się z jego wizyty w końcu dawno nie mieli okazji porozmawiać na osobności nawet jeśli tłem, a zarazem priorytetem spotkania miała być praca. -Co ty taki nieszczęśliwy? Chciałeś buzi na powitanie i teraz Ci przykro?- uniósł wysoko brwi, a kącik jego ust powędrował ku górze wyginając wargi w kpiącym wyrazie.
Zaśmiał się na jego słowa upijając ze szklaneczki przyniesionej przez niego ognistej. -Dlaczego? Czyżby jakaś nowa panienka wpadła Ci w oko? Goyle, nic się nie zmieniłeś.- pokręcił głową z wyraźnym, wymownym uśmiechem oczekując na jakieś pikantne szczegóły. Owszem, nie spowiedź była celem jego obecności w ów mieszkaniu, jednak dlaczego by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym?
-Dla Ciebie będzie dwieście procent ceny, tak po znajomości.- rzucił nie odwracając się, bowiem skupiony był na odnalezieniu odpowiedniej, gotowej już bazy mikstury, którą należało odpowiednio wykończyć. Kolejnym etapem był już sam zapis odpowiednich runicznych skryptów, oczekiwanie i wyrycie najważniejszego znaku – tego, który wypełniony będzie całą plugawością klątwy. -Nałożenie przekleństwa na przedmiot wymaga więcej czasu. Szczerze powiedziawszy potrzebujemy przynajmniej dwunastu godzin, najlepiej w ciągu nocy.- powiedział otwarcie chcąc wykonać dokładnie zlecenie, ale przede wszystkim pomóc towarzyszowi, który wyraźnie był zaniepokojony zaistniałą sytuacją. Jeśli ktoś planował targnąć się na jego życie, wcale nie dziwił się tak gwałtownej reakcji z jego strony. -Klątwa dusiołka.- chwyciwszy bazę z włókna ludzkiego serca oraz ingrediencję – granat, udał się z powrotem do stołu i opadł na krzesło. -Zaczyna się dusić, traci przytomność. Śmierć przychodzi szybko.- pokiwał wolno głową wiedząc jak makabryczne skutki niesie za sobą ów przekleństwo, miał okazję je już nakładać, ale tylko jeden raz. -To cholernie trudne zadanie, Goyle.- przesunął palcami wzdłuż brody zastanawiając się, czy aby na pewno był to dobry pomysł, w końcu jeden błąd i on sam mógł paść ofiarą negatywnych konsekwencji mszczącego się losu. -Zapłacisz ile będziesz uważał za słuszne.- dodał, a następnie uniósł szklaneczkę ognistej, której zawartość wlał do gardła. Caelan z pewnością zajmie się kolejną kolejką.
-Jakiś konkretny przedmiot? Co będzie Ci najłatwiej mu wcisnąć?- spytał rozglądając się po swoich zdobyczach w poszukiwaniu niezbyt wartościowej, ale i na tyle interesującej, aby mężczyzna zapragnął mieć ją w swojej dłoni.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Korytarz [odnośnik]24.11.18 12:24
Goyle nie przejmował się zbytnio humorkami swego kompana. Bo nawet jeśli teraz działałby mu na nerwy, to nie wyniknąłby z tego żaden uraz, był tego pewien; nie wiedział nawet, do czego musiałby się posunąć, by zapracować na długoterminową niechęć ze strony Macnaira. I wolał się tego nie dowiadywać. Cenił sobie jego towarzystwo, nawet jeśli w trakcie każdego takiego spotkania musiał nasłuchać się więcej przytyków niż przez tygodnie rozłąki razem wzięte. A może właśnie dlatego.
- Zgadza się, liczyłem na bardziej wylewne powitanie, zamiast tego dostałem tylko oschłe zaproszenie do środka. Nie powinieneś tak igrać z moimi uczuciami - przekrzywił głowę kiedy to mówił; wzrokiem błądził gdzieś między sylwetką Drew rozciągniętą na krześle a jego najbliższym otoczeniem. Z jednej strony podchwytywał jego zaczepki, z drugiej jednak ciągle myślał o tym, z czym do niego przyszedł; o tym przeklętym Gideonie i bezczelności, której się dopuścił.
Kiedy jednak towarzysz Goyle'a poruszył temat kobiet, panienek, ten spojrzał na niego spod uniesionej brwi.
- Nic mi o tym nie wiadomo - odburknął szorstko, lecz zgodnie z prawdą. Wszak Rookwood, o której Drew wiedzieć nie mógł, nie załapywała się do tej kategorii, to było coś... innego. Stare porzekadło mówi, by nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, on zaś wciąż nie wiedział, na ile miał tego żałować, a na ile łapczywie korzystać z chwil, w których utrzymywała swe szaleństwo na wodzy. - Pamiętaj, że nie potrzebuję dodatkowego powodu, by unikać Catriony. Po prostu tak jest lepiej. - Czasem jednak nie mógł - albo i nie chciał - tego robić; jedno dziecko już posiadał, drugie było w drodze. - A co z twoją panienką, co? - zaczepił go jeszcze, nie wiedząc nawet, czy ma do czego nawiązywać. Drew nigdy nie był szczególnie wylewny.
Upił łyk alkoholu i spojrzał na plecy odwróconego do niego tyłem towarzysza. Nie przejął się komentarzem na temat ceny; choćby Macnair faktycznie zażyczyłby sobie tak wygórowanej zapłaty, oddałby mu ile trzeba, co do knuta, byle tylko mieć ten problem z głowy. Wiedział jednak, że był to tylko kolejny żart.
- W porządku. Prawdę mówiąc, myślałem, że zajmie to dłużej - przyznał cicho, w jego głosie pobrzmiewała nuta ulgi. Śledził towarzysza wzrokiem, kiedy w końcu udało mu się znaleźć to, czego szukał, i wracał do stołu. Kiwał głową kiedy ten rozwijał temat, opisywał działanie klątwy; oczyma wyobraźni już widział martwe ciało Gideona, z którego śmiercią nikt nie zdoła go powiązać. - Trudne, ale czy za trudne? Wierzę w twe umiejętności, Drew, nie bój się jednak odmówić, jeśli masz jakieś obiekcje. Wiesz, że nie znam się na nakładaniu klątw. Nie wiem na ile to ryzykowne, skomplikowane czy pracochłonne. - Próbował pochwycić wzrokiem jego spojrzenie, przejrzeć tę zadumę, w którą popadł na chwilę Macnair. Nie chciał stawiać go w niewygodnej sytuacji, nie chciał też, żeby z powodu jego zachcianki przyjaciel ryzykował swym zdrowiem. - Zapłatą się nie martw - dodał jeszcze, wciąż próbując rozczytać zachowanie Drew; chciał mieć pewność, że bez wyrzutów sumienia może go o to prosić. Kiedy tylko odstawił na blat pustą szklaneczkę po Ognistej, Caelan bez ociągania na powrót napełnił ją alkoholem. Następnie to samo uczynił ze swoim szkłem.
- Sam nie wiem. Którakolwiek z tych błyskotek powinna wystarczyć. - Skinął głową w kierunku przekazanych towarzyszowi elementów biżuterii. - Jeśli nie robi ci to żadnej różnicy, możemy spróbować z tą broszą - dodał, choć było mu to wszystko jedno; przyniósł kilka przedmiotów, by Drew, który znał się na rzeczy, mógł ocenić ich zdatność do tego celu. Jeśli jednak każda z tych ozdób nadawała się do bycia nośnikiem śmiercionośnej klątwy... Cóż, Gideon z pewnością zainteresuje się czymkolwiek, jeśli tylko będzie mógł dostać za to kilka dodatkowych monet.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]14.12.18 19:33
Goyle’a poznał dawno temu, właściwie do dziś zastanawiał się jakim cudem mogło minąć tyle czasu od ich ostatniego spotkania. Za dawnych lat byli niczym wyjątkowo zgrani kumple, mściwie hieny, które czerpały radość z napastowania słabszych, a tym bardziej szlamolubnych czarodziejów.
Wówczas, gdy przyszło im ponownie skrzyżować swe drogi, Macnair nie widział przeszkód, aby mu pomóc – nawet gdyby miało się to odbyć zupełne bez żadnych profitów. -Bo jeszcze pomyślę, że złamałem Ci serce. Nie bierz mnie na litość, Goyle.- uniósł brew zachowując stanowczy wyraz twarzy, który mimowolnie przerodził się w ironiczny uśmiech. Cóż, widocznie nie byli stworzeni do zachowania powagi sytuacji.
-Najwyraźniej przyszło mi pomylić się.- uniósł kącik ust zerkając w stronę towarzysza. Żartował, nie miał nic na myśli i Caelan mógł mieć takową pewność, choć zapewne przyjdzie mu analizować ów słowa jeszcze kilkukrotnie. -Z moją? Nic się nie zmieniło. Jestem stały w uczuciach.- ostatni wyraz podkreślił charakterystycznym przekąsem, bowiem był przekonany, że Caelan znał jego podejście do podobnych relacji. Wspomnienie o Lucindzie kompletnie nie wchodziło w grę, bowiem w zasadzie wciąż był w obłudnym przeświadczeniu, iż była to tylko przelotna znajomość.
-Nie, wystarczy jedna noc.- powiedział zgodnie z prawdą zerkając kątem oka na broszę, o której wspomniał kompan. Czy była dobrym wyborem? Nie mu było to oceniać, widocznie ofiara miała wyjątkowo specyficzny gust. Najważniejszym w tym wszystkim było powodzenie klątwy, jej udane, a przede wszystkim skuteczne działanie i to już spoczywało w rękach szatyna. Nie chciał zawieść Goyla, nie wyobrażał sobie, aby ktokolwiek mógł czyhać na jego spokojne życie, zatem wziął za priorytet, aby w przekleństwo włożyć wszystkie swe umiejętności. -Dolej mi trochę ognistej, łatwiej jest mi wówczas skupić się, a i czasu mamy sporo.- dodał układając pergamin na powierzchni artefaktu. W chwili, gdy zastanie ich świt miał być on gotowy do przyjęcia runicznej inskrypcji, a tym samym paskudnie nieprzyjemnej klątwy.  
-Nie istnieją kwestie nie do rozwiązania, pytanie tylko na ile starczy nam odwagi.- skwitował jego słowa analizując w swej głowie znaki, które winien zapisać na magicznych kartkach jutrzejszego poranka. -Miksturę przygotuję, gdy tylko brosza będzie gotowa.- skinął wolno głową, a następnie uniósł szkło do swych warg, po czym upił spory łyk. -Dlaczego tak bardzo zależy Ci na jego śmierci?- spytał unosząc nieznacznie brew. -Cichej śmierci. Doskonale wiem, ze byłbyś w stanie pokonać go bez mojej pomocy.- dodał doceniając przy tym jego umiejętności. Goyle nie był chłopcem do bicia, Drew był o tym przekonany.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Korytarz [odnośnik]01.01.19 14:07
Znali się dobrze, dlatego mogli żartować do woli bez lęku, że w końcu powiedzą o jedno słowo za dużo i atmosfera niepokojąco się zagęści. Czasem to Caelan inicjował takie zaczepki, trzeba było jednak przyznać, że Drew wiódł w tym prym - prowokował, wodził za nos, szukał słabych punktów. Często podnosił przy tym ciśnienie, lecz do tego Goyle już przywykł. Uniósł przelotnie brwi, gdy Macnair zbagatelizował jego rozpacz; rzeczywiście, nie miał złamanego serca i niewiele sobie robił z niezbyt wylewnego powitania.
- Stały w uczuciach - powtórzył po nim, jedynie z lekkim powątpiewaniem. Miał przynajmniej kilka okazji, by przekonać się, że Drew nie podchodził do takich spraw szczególnie poważnie. Zaś jemu było trudno wyobrazić sobie, by towarzysz związał się z jakąś kobietą na dłużej. Bo i po co? Czy jakakolwiek mogła okazać się na tyle interesująca, pociągająca? Czy zależało mu na przekazaniu swego nazwiska dalej? Nie sądził. A przynajmniej nic o tym nie wiedział.
Pokiwał krótko głową, skupiając się na sprawie, z którą tu przyszedł; odczuł ulgę, że przygotowanie i nałożenie zabójczej klątwy nie zajmie dłużej niż jedną noc. Chciał załatwić tę sprawę sprawnie i uciszyć Gideona na dniach. Chwycił butelkę w dłoń i zgodnie z życzeniem dolał Macnairowi do pełna. Następnie złapał za swoją szklankę i wlał w gardło kolejny łyk ognistej. Przełknął go po chwili, po czym zatrzymał spojrzenie na jego twarzy, a kącik ust drgnął mu przy tym lekko. Wierzył w jego umiejętności i cieszył się, że mógł powierzyć mu stworzenie artefaktu, który miał uwolnić go od problemu krnąbrnego informatora.
- Odwagi nam nie brak - mruknął cicho, marszcząc przy tym brwi i wygodniej rozsiadając się na swoim krześle. - Nie chciałbym jednak ryzykować Twoim - czy swoim - zdrowiem, by pozbyć się tej podłej gnidy. - Powiódł wzrokiem po pergaminie, broszy, a w końcu ulokował wzrok na twarzy Drew; poszukiwał swym spojrzeniem jego oczu. Nie miał pojęcia, na ile trudnej rzeczy od niego wymaga i czy była niebezpieczniejsza od innych, których podejmował się Macnair.
- Hm - mruknął cicho, by w końcu westchnąć, gdy zadał mu trudne pytanie. - Nie chciałbym, żeby rozniosła się wieść, jak potraktowałem jednego ze swych informatorów. Wolałbym również uniknąć rozpowiadania, czego Gideon się dopuścił, nie udzielę więc w ten sposób przestrogi innym. - Mógłby go zabić, rozpuścić wieść, za co było to karą, jednak nie wydawało mu się to teraz odpowiednim posunięciem. To nie był dobry czas na zwracanie na siebie uwagi władz. - Poza tym, to bezpieczniejsze. Żaden policjant czy auror nie będzie mi dyszał w kark - dodał jeszcze. Gdyby się do niego przyczepili, mogliby znaleźć dużo więcej niepokojących wykroczeń.
Zaś Gideon... Zasłużył sobie na swój los, gdy złamał niepisaną umowę, którą zawarli kilka lat temu. Niech więc ta brosza będzie ostatnią zapłatą, jaką od niego otrzyma.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze? Mogę pomóc? - zapytał w końcu, odrzucając od siebie wspomnienie tamtego przeklętego dnia, w którym dał się zaskoczyć.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]08.01.19 13:42
-Oczywiście. Od lat jestem wierny samemu sobie.- uniósł kąciki ust zerkając na Goyla, który zapewne takiej odpowiedzi spodziewał się zważywszy na fakt, iż nie znają się od dzisiaj. W przeciwieństwie do towarzysza nie zamierzał związywać się z nikim na dłużej, a tym bardziej wstępować w małżeński węzeł, który nie był niczym innym jak kulą u nogi. Bycie wolnym duchem mu odpowiadało – nie miewał zbędnych obowiązków, nie musiał szukać kretyńskich wyjaśnień na swe poczynania, a tym bardziej tłumaczyć dlaczego nie zmierzał mieć potomków. Przelotne romanse zdecydowanie mu wystarczały.
-Zawsze ktoś musi podjąć ryzyko, by osiągnąć założony cel. Głupiec się go boi, podobnie jak podejmuje je na wyrost, bez odpowiedzialności i planu.- pokiwał wolno głową zawsze starając się przekładać możliwości na zamiary. Prawdopodobnie wielu miało go za lekkomyślnego chojraka, jednak szatyn nie należał do takowej grupy i w miarę możliwości ograniczał impulsywne, zagrażające zdrowiu zagrywki. Byłby kompletnym idiotą, gdyby na szlaku kierował się porywczością i polegał jedynie na intuicji, która już niejednokrotnie pokazała, iż potrafi zawodzić.
Wsłuchiwał się w jego słowa doskonale rozumiejąc zapobiegawczość i intencje Goyla. W ówczesnych czasach śmierć przypadkowego gościa nie zrobiłaby na nikim większego wrażenia, jednak byli taci co lubili węszyć, w szczególności gdy martwy stanowił dla nich dobre źródło informacji. Ciche zabójstwo stanowiło rozsądniejsze rozwiązanie niżeli otwarta walka niosąca za sobą mnóstwo zbędnego ryzyka.
-To prawda.- skwitował unosząc szklaneczkę. -Nie, musimy po prostu czekać.- dodał i zaraz po tym zmienił temat, bowiem mieli naprawdę wiele czasu, który szkoda było zmarnować na siedzeniu w ciszy. Nie widzieli się sporo lat, mieli dużo do nadrobienia.
*****
-Już czas.- rzucił, gdy ujrzał za oknem pierwsze pobłyski słonecznych promieni, które obijały się od brudnej szyby. Przygotowawszy miksturę, której bazę stanowiło włókno ludzkiego serca, zanurzył w niej pióro wysunięte z kałamarzu, a następnie rozpoczął spisywanie runicznych formuł na pergaminie. Była to długa, mozolna i przede wszystkim wymagająca dużych pokładów skupienia praca, więc nie kontynuował rozmowy z towarzyszem. Chciał, aby wszystko poszło bez zbędnych komplikacji, bowiem istniało niemałe zagrożenie, że sami mogli paść ofiarą niepoprawnie nałożonego przekleństwa.  
Finalnie przysunął broszę, na której zaznaczył najważniejszy runiczny znak stanowiący połączenie między formułą, a przedmiotem. Runa rozbłysła na moment, a następnie straciła jakikolwiek kolor pozostawiając jedynie mało widoczny ślad. Nie było potrzeby ukrywania przekleństwa, chyba że ofiara mogła mieć pojęcie o starożytnym piśmie.
-Gotowe.- stwierdził zgodnie z prawdą po czym owinął przedmiot materiałem.
-Przekaż mu ją, w chwili gdy ją dotknie klątwa zostanie aktywowana.- skinął głową chwytając szkło, z którego dopił resztę ognistej.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Korytarz [odnośnik]13.01.19 16:19
Nie miał wątpliwości, że Drew zrozumie, dlaczego wolał pozbyć się Gideona po cichu. Obaj obracali się w półświatku od lat, znali nokturnowe realia i zdawali sobie sprawę z faktu, że czasem lepiej było działać po cichu - czasem jednak należało zamanifestować swoją siłę, przypomnieć zbyt młodym lub zbyt nierozsądnym, że muszą się z nimi liczyć. Ze spokojem przyjął odpowiedź Macnaira, że teraz pozostawało im już tylko czekać. Nigdzie mu się nie śpieszyło, nie miał żadnych innych planów na ten wieczór; mieli przed sobą wiele długich godzin, które mogli spędzić na poruszaniu nieco przyjemniejszych kwestii, niż ten przeklęty informator. Goyle miał tylko nadzieję, że Drew posiada jeszcze jakąś butelkę ognistej czy rumu, wszak przyniesiona przez niego flaszka miała się zaraz skończyć, a znając ich możliwości, do rana mogli wypić dużo, dużo więcej alkoholu.
Noc upłynęła im na leniwym oczekiwaniu; od dawna nie mieli już aż tyle czasu, by spędzić w swym towarzystwie aż tyle czasu i móc po prostu rozmawiać. Nie rozpraszać się innymi, nie skupiać swej uwagi na kobietach czy grze w karty. Wspominali więc, rozmawiali o Rycerzach oraz o kondycji czarodziejskiej społeczności, o wyścigach psów, dalekich wyprawach i klątwach. W końcu jednak nadszedł świt, a Caelan zaczął odczuwać efekty bezsennej, przesyconej alkoholem nocy; mimo to z uwagą obserwował to, czym zajmował się Drew. Przygotowywanie mikstury, spisywanie runicznych inskrypcji... Zupełnie się na tym nie znał. Ślepo zawierzył swemu druhowi, nie mając żadnych powodów, by wątpić w jego kwalifikacje. Nie odrywał od broszy wzroku, gdy nałożona na nią runa rozbłysła, a Drew ogłosił, że śmiercionośny artefakt był już gotowy.
- Dziękuję - odburknął, bo choć był naprawdę wdzięczny, to był też zmęczony. - Cieszę się, że zastałem cię w domu - dodał jeszcze; przecież równie dobrze Macnair mógł być gdziekolwiek indziej, a gdyby się tak przytrafiło, nie załatwiłby ani swego interesu, ani nie miałby okazji do rozmowy. - Niebawem wyślę ci sowę, żeby ustalić szczegóły - podjął, powoli zbierając się z krzesła, na którym już prawie leżał. Odnosił się do tematu przemytników, który został podjęty na spotkaniu Rycerzy, a którym zaoferowali się zająć. Ostrożnie schował owiniętą materiałem broszę do jednej z kieszeni płaszcza, wymienił się z gospodarzem uściskiem dłoni i przekazał mu pobrzękującą zachęcająco sakiewkę z zapłatą. Po tym ruszył w kierunku wyjścia, by opuścić mieszkanie Drew i załatwić tę sprawę do końca.

| 2xzt :pwease:



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]04.04.19 19:57
| 3 listopada

Trudno było mu uwierzyć, że minęły już dwa miesiące, odkąd poprosił Drew o pomoc z pozbyciem się Gideona po cichu, a przy okazji spędzili całą noc nad butelką Ognistej. Czas uciekał mu przez palce - jeśli nie zajmował się papierologią, to lawirował między posiadłością a żaglowcem, sprawnie unikając ciężarnej, jeszcze bardziej uciążliwej niż zwykle małżonki. Jeśli nie wypełniał woli ich Czarnego Pana, to próbował dowiedzieć się czegoś na temat przemytników, o których rozmawiali na ostatnim spotkaniu Rycerzy czy naprawiać wciąż szalejące po Anglii anomalie. Dość powiedzieć, że ucieszył się na list od Drew; była to znakomita okazja do wyrwania się ze swego gabinetu, w którym próbował odpocząć po dość wymagającej rozmowie z dorastającym zbyt szybko Cillianem. Bez chwili zwłoki udał się na Nokturn, zabierając ze sobą butelkę rumu, którą miał akurat na stanie. Wiadomość druha była lakoniczna, nie mówiła mu wiele, łudził się jednak, że Macnair nie miał do przekazania złych wieści, wprost przeciwnie - że spędzą ten wieczór, albo i całą noc, na spokojnych dysputach i snuciu planów na najbliższą przyszłość. A może pójdą do "Piórka Feniksa"...?
Stanął przed doskonale znanymi drzwiami prowadzącymi do mieszkania przyjaciela, złożył skrytą w rękawiczce dłoń w pięść i zakołatał, dając w ten sposób znać o swym przybyciu. Potarł w zamyśleniu pokrytą gęstym zarostem brodę, wodząc przy tym wzrokiem po zapuszczonej klatce schodowej; musiał przyznać, że kamienica ta, skrzypiące cicho schody czy powybijane okna sprawiały, że spoglądał za siebie częściej, niż chciałby się do tego przyznać. Daleko mu do bycia strachliwym - jednak wolałby nie dać się zaskoczyć, zaś kto wie, kto jeszcze skrywał się w tym zapomnianym przez Merlina miejscu? Załomotał ponownie, tym razem głośniej, zniecierpliwiony oczekiwaniem, aż Drew łaskawie mu otworzy. Czyżby go nie usłyszał?
- To ja - powiedział głośno, przybliżając się do framugi drzwi, łudząc się, że to przywoła przyjaciela niczym magiczne zaklęcie. Zdawało mu się, że słyszy zbliżające się kroki.
[bylobrzydkobedzieladnie]



paint me as a villain


Ostatnio zmieniony przez Caelan Goyle dnia 17.04.19 18:27, w całości zmieniany 2 razy
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Korytarz [odnośnik]05.04.19 22:30
Wiadomość do Caelana była lakoniczna, jednak nie chciał zawrzeć w niej więcej szczegółów, aby o takowych pomówić podczas spotkania. Nie była to sprawa niecierpiąca zwłoki, choć szatyn nie ukrywał, iż niejednokrotnie spędzała mu sen z powiek. Z ekonomią nie było mu po drodze, zwykle galeony się go nie trzymały, jednak tym razem sporo oszczędził i poważniej mógł myśleć o inwestycji niżeli kolejnym przepiciu gotówki. Zależało mu na posiadaniu własnego kąta, miejsca w którym codziennie mógłby przebywać, a przy tym generować niemałe zyski – odkąd wrócił ze wschodu zrozumiał, iż pieniądze mają coraz większą wartość i należało zadbać, aby takowych nie zbrakło.
O fakcie, że Goyle całkiem nieźle radził sobie z finansami dowiedział się całkiem przypadkiem. Właściwie wyszło to podczas pijackiej dyskusji, od słowa do słowa i wtem szatyn doszedł do wniosku, że o wiele bezpieczniej było mieć kogoś podobnego u boku – w szczególności na starcie. On znał się na prowadzeniu biznesu, Macnair zaś odnajdował się pośród trunków, co zresztą popierało jego zawodowe doświadczenie, dlatego ich współpraca naprawdę miałaby sens. Był przekonany, że Caelan nie pogardzi dodatkowym zyskiem, więc zamierzał zaproponować mu mały układ.
Słysząc pukanie odstawił szkło na blat stołu, po czym ruszył do drzwi, które otworzył. Powitał towarzysza skinięciem głowy, a na jego ustach pojawił się kąśliwy uśmiech. -Szybko się niecierpliwisz.- uniósł nieznacznie brew i zamknął za Goylem front, gdy ten tylko wszedł do środka mieszkania. Macnair liczył, że nikt nie zamierzy złożyć mu niezapowiedzianej wizyty i tym samym będą mogli na spokojnie porozmawiać o jego pomyśle, a ponadto napić się trunku przyniesionego przez mężczyznę. -Cieszy mnie fakt, że tak szybko zareagowałeś.- skierował się do stoły, przy którym usiadł wyciągając nogi wygodnie przed siebie. -Nie jest to nic pilnego, ale myślę, że Cię zainteresuje.- chwycił puste szkło i nalał do niego resztkę ognistej. Chyba nie miał nic przeciwko zmieszaniu alkoholi? Cóż musieli zacząć się przyzwyczajać, jeśli negocjacje zakończą się sukcesem. Caelan był godny zaufania w tej kwestii, dlatego szatyn nie miał ku jego osobie krzty wątpliwości.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Korytarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach