Wydarzenia


Ekipa forum
Merja Zabini
AutorWiadomość
Merja Zabini [odnośnik]30.11.23 17:25

Merja Zabini zd. Scorsone

Data urodzenia: 28.12.1929
Nazwisko matki: Baudelaire
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Półkrwi (w dokumentach czysta)
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: ratowniczka w Czarodziejskim Pogotowiu Ratowniczym
Wzrost: 172
Waga: 53
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: brak


Mówi się, że wczesnych początków dzieciństwa się nie pamięta, że wspomnienia te wypychane są przez inne, bledną z czasem, spadając w czerń otchłani zapomnienia. Niektórym jednak przebyte doświadczenia nie dają spokoju, powracając niczym widmo, stanowiąc pamiątkę doświadczonych trudów. W głowie Merji Sauveterre Scorsone żywe wciąż pozostaje wspomnienie ojca, który mimo licznych kłamstw, jakimi traktował swoją rodzinę, był dlań dobry i kochający. Dziewczynka mocno przeżyła jego śmierć, co skutkowało jej wycofaniem. Przez dłuższy czas nie dawała żadnych oznak czarodziejskich zdolności, by dopiero kilka lat po swej młodszej siostrze dać upust umiejętnościom, kiedy niechętna panującemu w dziecięcym pokoju bałaganowi, samą siłą woli ułożyła wszystkie przedmioty na swoich miejscach.
Czuła się zdradzona, kiedy matka w zaledwie rok po śmierci Julesa zdecydowała się powtórnie wyjść za mąż. Niechętnie podchodziła do pana Scorsone, na każdym kroku podkreślając swoją dezaprobatę. Nie słuchała jego próśb, odmawiała nazywania go ojcem. Uparcie odwracała wzrok od prezentów i uciekała przed ciepłymi ramionami, dopiero z biegiem lat oswajając się z jego obecnością. Do dziś pozostaje jej powiernikiem, który w przeciwieństwie do matki, zawsze miał dla niej czas. Jest mu wdzięczna, że dzięki ministerialnym koneksjom może pochwalić się fałszywym dokumentem, poświadczającym czystość jej krwi.
Resztę dzieciństwa wspomina z uśmiechem, nawet jeśli nie każdy moment uważa za przesadnie radosny. Zatrudniona guwernantka od wczesnych lat dbała o jej wykształcenie, wprowadzając w podstawowe tajniki edukacji. Z tamtych lat Merja pamięta głównie lekcje etykiety, doskonale bawiąc się przy dopasowywaniu sztućców do odpowiedniego dania, jak i przechadzanie się po salonie z ułożonymi na głowie książkami. Roztaczano przed nią wizje wystawnych przyjęć i nadobnego towarzystwa, przed jakim należy prezentować się nienagannie i choć nigdy na nie nie dotarła, tak stale sięga do wyuczonych zasad i zwrotów grzecznościowych, korzystając z nich każdego dnia. Nie obyło się także bez podstaw wiedzy o sztuce, literaturze i muzyce. Każdą z tych dziedzin musiała poznać na pewnym poziomie, jaki przystoi młodej damie, aby zabłysnąć w towarzystwie. Z pewną dozą zaciekawienia sięgała do dzieł klasyków, mimo wszystko najlepiej odnajdując się we współczesnych utworach. Prócz etykiety w wychowaniu Merji zadbano także o jej sprawność fizyczną. Dziewczyna tak mocno pokochała jazdę konną, przemierzanie zielonych połaci na grzbiecie wierzchowca, że do dziś zagląda do stajni z potrzebą odreagowania. Za każdym razem, kiedy potrzebuje zatopić się w myślach, czy też wręcz od nich uciec, chwyta wodze w dłonie. Początki nie były łatwe, niejednokrotnie spadała z siodła, doznając bolesnych kontuzji, jednak ambicja oraz upór nie dawały jej spokoju, zmuszając do podjęcia kolejnej próby.



Otrzymany z Hogwartu list objął serce Merji radością. Wprost nie mogła się doczekać wyjazdu do szkoły i jeszcze przed pierwszym września zaczytywała się w podręcznikach, chcąc rozpocząć naukę prędzej, niż rówieśnicy. Nie zawiodła się na Tiarze Przydziału, która nakazała skierować swoje kroki do Krukonów. Wybór ten był oczywisty i nikogo nie zawiódł. Nie od razu zdobyła wianuszek koleżanek, będąc z początku nieco wycofaną i nieśmiałą. Ogrom zamku przerażał, sprawiał, że gubiła się w krętych korytarzach, przez co niejednokrotnie spóźniała się na zajęcia. Pierwszych przyjaciół znalazła podczas przymusowych prac w grupach, chwaląc się nieprzeciętną wiedzą, jaka przynosiła wszystkim wysokie noty. Coraz częściej mówiła o swoich zainteresowaniach, coraz śmielej podchodziła do otoczenia, wreszcie otwierając się na tyle, aby stać się duszą towarzystwa.
Nigdy nie aspirowała do roli prefekta. Podchodziła do tego zdroworozsądkowo, wierząc, że z taką funkcją miałaby zdecydowanie mniej czasu na naukę, a to ona przecież pochłaniała ją niemal bez reszty. Od początku odnajdywała się w zielarstwie. Opieka nad roślinami okazała się być fascynująca, nie tylko pod kątem odkrywania roślin i ich niezwykłych właściwości, ale też zajęć praktycznych. Z zamiłowaniem przysiadała do doniczek, pielęgnując kolejne okazji, czując radość z brudzenia rąk. Było w tym coś oczyszczającego, jakże różnego od figury ułożonej panny wystrojonej w ładną sukienkę z tomikiem poezji w ręce. Z zapałem podeszła także do nauki lotu na miotle, gdzie przeczesujący włosy wiatr przywoływał skojarzenie z jeździectwem. Dawało poczucie wolności, jakiej nie sposób znaleźć na ziemi. Związany z tym Quidditch niezbyt ją interesował. Pogoń za piłkami i zdobywanie punktów, pomimo potencjalnego rozwoju ambicji, wydawała się być mało atrakcyjna.
Opieką otoczyła także swoją młodszą siostrę, kiedy ta dołączyła do niej w Hogwarcie. Czuła się za nią odpowiedzialna i stała na jej straży, gdy tylko ktoś śmiał odezwać się do niej w niepochlebny sposób. Zawsze stała za nią murem, nawet jeśli nie pochwalała każdego z jej zachowań. Próby wyprowadzenia Sohvi na prostą nierzadko kończyły się na przychodzeniu do rodziców ze skargą, byleby ci pociągnęli młodą Scorsone za uszy i doprowadzili do pionu. Mimo drobnych niesnasek więź między dziewczynami pozostaje silna.
Zakończenie szkoły przyszło szybciej, niż się spodziewała. Na dyplomie widniało kilka wybitnych ocen, przede wszystkim z zielarstwa, do którego przez cały okres nauki sięgała z pełnym zapałem. Przeciętnie za to radziła sobie z historią magii, astronomią czy opieką nad magicznymi stworzeniami. Pomimo pasji do jeździectwa i obycia z końmi, niechętnie zajmowała się tresurą zwierząt. Z pewną dozą smutku żegnała się z przyjaciółmi, mając świadomość, że z niektórymi ich ścieżki rozdzielą się na zawsze.



Wchodząc w wiek nastoletni, zaczęła rozumieć matczyną pogoń za przygodą. Podczas wakacyjnych przerw towarzyszyła jej przy niektórych wyprawach, chętnie poznając nowe kultury oraz miejsca. Szczególnie jednak umiłowała sobie Florencję, rodzinny dom ojczyma, w którym mogła dać upust swoim skrytym pragnieniom. To tam po raz pierwszy zetknęła się z mocą meridianów, ucząc się wytrwale znaczenia leczniczych kamieni. Sięgnęła po wiedzę z zakresu geomancji i coraz lepiej władając językiem włoskim, towarzyszyła ciotce w jej pracy. Traktuje ten moment jako punkt zapalny na swojej uzdrowicielskiej drodze. Magia lecznicza fascynowała, tak samo jak możliwość pomagania innym ludziom.
Nie samą nauką żyje czarodziej, co Merja starała się wykorzystywać w każdej wolnej chwili. Wyprawy nad błękitne morze skutkowały nauką pływania. Ciepła woda zachęcała dużo bardziej od zimnej Anglii, więc tym chętniej korzystała z okazji do szlifowania umiejętności. Nadal rozwijała swoją biegłość jazdy konnej, podziwiając krajobrazy Toskanii z perspektywy jeźdźca. W ten sposób realizowała swoją pogoń za wolnością, za możliwością usamodzielnienia. To wtedy też zapałała sympatią do mało kobiecych zajęć. Korzystając z uprzejmości ojczyma (a raczej dzięki przekupstwu) i licznych kuzynów, zaczęła naukę walki wręcz. Ta miała jej się nigdy nie przydać w prawdziwym świecie, ale kusiła wysiłkiem fizycznym, przekraczaną barierą bliskości, pulsującym w różnych częściach ciała bólem, kiedy to upadało boleśnie na ziemię. Początkowo nabiła sobie wiele siniaków, które leczyła nowo poznanymi zaklęciami, tym chętniej zdobywając kolejne. Z czasem zaczęła mierzyć się z coraz to silniejszymi przeciwnikami, ogrywając ich drobną posturą oraz sprytem.



Kurs uzdrowicielski okazał się być naturalnym pomysłem na rozwój nauki. Chęć niesienia pomocy ludziom sprawiła, że z posiadanymi już umiejętnościami w magii leczniczej mogła pozwolić sobie na lepszy start. Oddała się podręcznikom anatomicznym, bez opamiętania pochłaniając kolejne księgi, by móc wykorzystać teorię w praktyce. Na swoim roku wiodła prym, bijąc rówieśników na głowę. Praktyki rozpoczęła z najwyższymi notami, prędko dochodząc do wniosku, że życie w biegu jest tym, czego potrzebuje, co daje najwyższą satysfakcję, jednocześnie zrozumiała, że zamknięcie w czterech ścianach szpitala zabiera oddech oraz poczucie wolności. Pragnęła pracy w terenie, gdzie nadal mogłaby podróżować, jednocześnie niosąc pomoc. To wtedy w ręce wpadła Merji broszura o naborze do Czarodziejskiego Pogotowia Ratowniczego. Z wybitnymi wynikami z kursu oraz dobrymi rekomendacjami rozpoczęła pracę w Ministerstwie Magii. Z pewnością pomogło także podsunięte przez Maerina dobre słowo.
Nowy zawód przyniósł czarownicy wiele satysfakcji, ale także objawił liczne problemy. Praca okazała się być bardziej wyczerpująca fizycznie, niż ta w szpitalu. Ciągłe wezwania męczyły, podobnie jak stała ekspozycja na fatalne skutki zaklęć. Oglądanie okaleczonych, nierzadko zmasakrowanych ciał początkowo wywoływało torsje i zawroty głowy. Panicznie zaciskała powieki, nie chcąc zdradzić napływających do oczu łez. Byłyby wszak oznaką słabości, do której nie zamierzała się przyznawać, aby ktoś nie uznał, że wcale nie nadaje się do tego zadania. Ignorowała wszelkie naciski ze strony rodziców oraz siostry, którzy widzieli jej zmęczoną twarz i osłabione ciało. Zaparła się i wszelkimi znanymi sposobami wyrobiła w sobie odporność na ludzką krzywdę, bez której nie sposób poruszać się w roli ratowniczki, by wreszcie zacząć piąć się po hierarchicznej drabinie. Pojawiła się potrzeba dalszego rozwoju, stawania się coraz lepszą. Odkurzyła poznane w Hogwarcie zaklęcia z dziedziny obrony przed czarną magią, by lepiej radzić sobie w terenie. Jako że świstokliki były mało odpowiednią formą transportu dla rannych, zgłosiła się także na kurs teleportacji łącznej, już wkrótce otrzymując potrzebne uprawnienia. Coraz częściej wracała do domu z uśmiechem na ustach, z poczuciem dobrze wykonanej pracy. Mimo ciągłego wystawienia na stres czuła satysfakcję, do dziś realizując się w pogotowiu.



Praca nie jest jedyną słabością Merji. Od lat narzeka na pecha, przewijające się nieszczęście w miłości. Jako niepoprawna romantyczka poszukuje ciepła, niestety w nieodpowiednich ramionach. Poznany jeszcze w czasach szkolnych Theodore Zabini pojawił się ponownie w życiu kobiety, kiedy spotkali się na ministerialnych korytarzach. Początkujący pracownik Wiedźmiej Straży rychło wyznał jej miłość i wręczył pierścionek zaręczynowy. Pospieszny ślub nie do końca wiązał się z aprobatą rodziny, jednak świeżo upieczona pani Zabini była bez reszty zakochana. Wraz z mężem zamieszkała w wielkim mieście, odkrywając kulturalne zalety Londynu. Bywali w teatrach i galeriach, jak i na pomniejszych potańcówkach. Grywana na żywo muzyka zachęcała do nauki tańca, do oddania się beztroskiej zabawie. Spełniała się jako żona i korzystała z wolnych chwil, by pełnić swoje obowiązki, jak choćby ucząc się tajemnej umiejętności gotowania. Pierwsze wychodzące spod jej ręki omlety nie nadawały się do spożycia, lecz już wkrótce mogła pochwalić się coraz to pyszniejszymi daniami. Miłosna sielanka nie trwała jednak długo. Już w rok po sfinalizowaniu małżeństwa pojawiły się wyrzuty z powodu braku pierwszego potomka. Miała wyrzuty sumienia, że nie jest w stanie dać mu tego, czego oboje pragną, biorąc na siebie całą winę. Rozważała nawet odejście z ratownictwa, byleby ograniczyć ilość stresu, jaka z pewnością nie pomagała w powiciu syna, lecz nim podjęła ostateczną decyzję, Theodore spotkała tragedia. Młody i mało doświadczony czarodziej zginął podczas jednej z akcji, pozostawiając Merję samej sobie. Załamana kobieta rzuciła się w wir pracy, tym mocniej pragnąc zapełnić pustkę w sercu. Poddała się kilku przelotnym romansom, poszukując nowej miłości, upragnionego szczęścia. Z uległością podchodziła do mężczyzn, jacy mamili ją pięknymi słówkami, dozgonną miłością, porzuceniem obecnej żony i wizją wspólnej przyszłości. Żadna z tych relacji nie przerwała próby czasu. Rozglądała się za ideałem, za kimś, kto okazałby się czuły, empatyczny i opiekuńczy — taki jak ojczym.



Dziś próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wojna sieje w kraju spustoszenie, więc coraz częściej oddaje się pracy. Nie do końca pochwala dziejącą się na ulicach Anglii rzeź, głęboko kryjąc w sobie współczucie wobec czarodziejów mugolskiego pochodzenia. Ufa słowom Ministra Magii, wierząc, że nowa przyszłość okaże się być świetlaną.



Statystyki
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 2+1 (różdżka)
Uroki:00
Czarna magia:00
Uzdrawianie:21+4 (różdżka)
Transmutacja:00
Alchemia:00
Sprawność:150
Zwinność:80
Reszta: 0
Biegłości
JęzykWartośćWydane punkty
angielskiII0
włoskiI1
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaIII25
GeomancjaI2
KłamstwoI2
KokieteriaI2
PerswazjaI2
SpostrzegawczośćI2
ZielarstwoII10
Zręczne ręceI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Wytrzymałość PsychicznaI5
Savoir-vivreI2
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Neutralny--
RozpoznawalnośćI-
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (wiedza)I0.5
Sztuka (wiedza)I0.5
Muzyka (wiedza)I0.5
GotowanieI0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI0.5
PływanieI0.5
Taniec współczesnyI0.5
Walka wręczI0.5
JeździectwoII7
Biegłości pozostałeWartośćWydane punkty
Brak-0
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta: 4

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Merja Zabini dnia 01.12.23 10:08, w całości zmieniany 4 razy
Merja Zabini
Merja Zabini
Zawód : Czarodziejskie Pogotowie Ratownicze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
hope
is the only thing
stronger than fear
OPCM : 2 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 21 +4
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12125-merja-zabini https://www.morsmordre.net/t12157-penelope#374243 https://www.morsmordre.net/t12164-merja-zabini#374667 https://www.morsmordre.net/f458-city-of-london-pokatna-38-2 https://www.morsmordre.net/t12131-merja-zabini#373315
Re: Merja Zabini [odnośnik]07.12.23 11:07

Witamy wśród Morsów

twoja karta została zaakceptowana
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Merja Zabini Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Merja Zabini [odnośnik]07.12.23 11:08


KOMPONENTYkamień słoneczny

BIEGŁOŚCIhistoria PB

HISTORIA ROZWOJU[30.11.23] Rozwój początkowy
[13.12.23] Zdobycie Osiągnięcia: Dusza towarzystwa; +100 PD
[15.12.23] Zwrot środków +49PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Merja Zabini Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Merja Zabini
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach