Kasyno Crockfords
Strona 30 z 30 •
1 ... 16 ... 28, 29, 30

AutorWiadomość
First topic message reminder :

★★★★
[bylobrzydkobedzieladnie]

Kasyno Crockfords
Najstarsze kasyno Anglii działa prężnie od przeszło trzystu lat; obsługa baczy, by do środka nie wyszły osobistości niepożądane, nieodpowiednio ubrane, nieobyte, czy mniej majętne. Zbiera się w nim śmietanka towarzyska Londynu. Wystrój wnętrza ukierunkowany jest na zamożnych gości; elegancki, drogi, ociekający luksusem.
Niegdyś przyjmowano tu wszystkich, również mugoli – teraz jednak wszystkie sale są przeznaczone tylko i wyłącznie dla czarodziejów. Zaklęcia ochronne, które wcześniej maskowały niektóre pomieszczenia przed wzrokiem niemagicznych, zostały zdjęte. Kasyno nie cieszy się jednak taką popularnością jak przed wojną, niewielu może pozwolić sobie na przywilej trwonienia pieniędzy na hazard.
Goblińscy krupierzy bacznie przyglądają się gościom i uważnie patrzą im na ręce podczas gier, kelnerzy roznoszą drinki, zręcznie lawirując pomiędzy stolikami. W Crockfords można zagrać w karty, kości, czy czarodziejską ruletkę. W powietrzu unosi się gęsty, drażniący zapach nikotyny, a przy ścianach czujne oko dostrzeże kilku milczących czarodziejów, zapewne pełniących funkcje dyskretnych ochroniarzy tego miejsca.
Niegdyś przyjmowano tu wszystkich, również mugoli – teraz jednak wszystkie sale są przeznaczone tylko i wyłącznie dla czarodziejów. Zaklęcia ochronne, które wcześniej maskowały niektóre pomieszczenia przed wzrokiem niemagicznych, zostały zdjęte. Kasyno nie cieszy się jednak taką popularnością jak przed wojną, niewielu może pozwolić sobie na przywilej trwonienia pieniędzy na hazard.
Goblińscy krupierzy bacznie przyglądają się gościom i uważnie patrzą im na ręce podczas gier, kelnerzy roznoszą drinki, zręcznie lawirując pomiędzy stolikami. W Crockfords można zagrać w karty, kości, czy czarodziejską ruletkę. W powietrzu unosi się gęsty, drażniący zapach nikotyny, a przy ścianach czujne oko dostrzeże kilku milczących czarodziejów, zapewne pełniących funkcje dyskretnych ochroniarzy tego miejsca.
Możliwość gry w czarodziejskie oczko
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:31, w całości zmieniany 5 razy
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 15, 7, 95
'k100' : 15, 7, 95
- Próbujesz mi powiedzieć, że zostałeś szczurem alfa? - zapytał, spoglądając z niedowierzaniem na Steffena. Zawsze miał wybujałą wyobraźnię, ale chyba nie sądził, że ktoś mu uwierzy w te głupoty. Świat zwierząt był światem silniejszego, a Steffen... A Steffen najbardziej lubił runy i babskie gazety. - Boją się ciebie - przytaknął mu z udawanym zrozumieniem, może miały go za tego ekscentryka, o którym szczurze mamy mówią swoim szczurzym dzieciom: nie podchodź do tego pana, bo nie wiadomo co zrobi? Klepnął go po przyjacielsku w plecy. - Brawo, stary - pochwalił go, nim odszedł dalej, szperając po kolejnych kartonach.
- Mógł, Steffen - odpowiedział mu, grobowym głosem. Nie było w tym kpiny. Nie było oceny. Nie było też swobody ani lęku, z jakim myślał o tym parę miesięcy temu. - Mógł wiedzieć - Wróg był wszędzie. Dosłownie wszędzie. Kiedy szli na akcję, kiedy wznosili sztandary Zakonu Feniksa, mogli zawsze spodziewać się najgorszego. - Wszyscy wiemy - dodał, ostrożniej stawiając kolejny krok. Znajdował się w tym momencie dosłownie nad sypialnią tego starego gliny. Co by z nich zostało, gdyby facet już nie spał tylko stał teraz przy klapie prowadzącej na strych, z różdżką w ręce? Czy potrafiliby się obronić przed doświadczonym funkcjonariuszem ministerialnych służb? Wątpliwe. Mogli umrzeć tak jak Bertie - tylko zapomniani, o nim na zawsze już będą pamiętały listy z utrwaloną podobizną. Nie wiedział, jakie słowa urwał Steffen, ale to nie miało znaczenia. Nikt z nich nie miał takich umiejętności jak wyszkolone służby Ministerstwa, nie wspominając o czarnoksiężnikach zwalczanych przez jego elitarne oddziały.
- I co? Działa? Wygrałeś coś na loterii? - zainteresował się, spoglądając na przyjaciela. Castor miał niezły kunszt, on też doceniał jego pracę. Czasem było mu głupio za to, jak traktowali go w szkole. I jak wyszło w Nowy Rok, choć do tego przyjęcia wolał nie wracać myślami z więcej niż jednego powodu.
- A ten znowu się wymądrza tą całą historią - westchnął. - Nie wiem, jak było kiedyś, ale wiem, że pornografia dzieci i starych ludzi jest zła, Steff - Trzeba było mieć jakąś przyzwoitość. Obyczajność. Podstawowe zasady. To nie były normalne zdjęcia nagiej kobiety. Nie miały w sobie nic z piękna Aurory. To były zdjęcia starej kobiety... Jeśli ma jakieś na wierzchu, to tylko bardziej aktualne. Nie chcesz tego chyba oglądać. Zresztą, nie wracam tam - postanowił kategorycznie. Gdyby kobieta była piękna i młodsza, rozmowa wyglądałaby inaczej, ale tak...
- Co to za maszkara? - Uniósł lewą brew, kiedy Steffen trafił na... trupy? I to jakiegoś dziwadła posklejanego z różnych zwierząt, pięknie. - Nie dość, że zboczeniec, to jeszcze eksperymentator. To jakaś transmutacja? Tak wolno? Dlaczego trzyma ciala na strychu? - obruszył się z niesmakiem. Gość miał coś nie tak pod sufitem. - Jest! - zawołał podniesionym szeptem, niemal wyrywając listy z rąk Steffena. Obrócił je szybko między dłońmi, sprawdzając adresy. Jeden z nich był adresem podanym przez jego mamę. Wtedy, w lipcu. Przygryzł wargi, ale nie powiedział nic, ostatnim ruchem sprawdzając trzy kartony w kącie strychu.
- Zamieniaj się i spadamy. Uważaj na kota - Obejrzał się przez ramię, szukając czworonoga.
1-20 : więcej trupów
21-40 : młode zdjęcia pani domu
41-60 : droga patelnia
61-80 : figurka szczurzego króla
81-100 : terminarz
- Mógł, Steffen - odpowiedział mu, grobowym głosem. Nie było w tym kpiny. Nie było oceny. Nie było też swobody ani lęku, z jakim myślał o tym parę miesięcy temu. - Mógł wiedzieć - Wróg był wszędzie. Dosłownie wszędzie. Kiedy szli na akcję, kiedy wznosili sztandary Zakonu Feniksa, mogli zawsze spodziewać się najgorszego. - Wszyscy wiemy - dodał, ostrożniej stawiając kolejny krok. Znajdował się w tym momencie dosłownie nad sypialnią tego starego gliny. Co by z nich zostało, gdyby facet już nie spał tylko stał teraz przy klapie prowadzącej na strych, z różdżką w ręce? Czy potrafiliby się obronić przed doświadczonym funkcjonariuszem ministerialnych służb? Wątpliwe. Mogli umrzeć tak jak Bertie - tylko zapomniani, o nim na zawsze już będą pamiętały listy z utrwaloną podobizną. Nie wiedział, jakie słowa urwał Steffen, ale to nie miało znaczenia. Nikt z nich nie miał takich umiejętności jak wyszkolone służby Ministerstwa, nie wspominając o czarnoksiężnikach zwalczanych przez jego elitarne oddziały.
- I co? Działa? Wygrałeś coś na loterii? - zainteresował się, spoglądając na przyjaciela. Castor miał niezły kunszt, on też doceniał jego pracę. Czasem było mu głupio za to, jak traktowali go w szkole. I jak wyszło w Nowy Rok, choć do tego przyjęcia wolał nie wracać myślami z więcej niż jednego powodu.
- A ten znowu się wymądrza tą całą historią - westchnął. - Nie wiem, jak było kiedyś, ale wiem, że pornografia dzieci i starych ludzi jest zła, Steff - Trzeba było mieć jakąś przyzwoitość. Obyczajność. Podstawowe zasady. To nie były normalne zdjęcia nagiej kobiety. Nie miały w sobie nic z piękna Aurory. To były zdjęcia starej kobiety... Jeśli ma jakieś na wierzchu, to tylko bardziej aktualne. Nie chcesz tego chyba oglądać. Zresztą, nie wracam tam - postanowił kategorycznie. Gdyby kobieta była piękna i młodsza, rozmowa wyglądałaby inaczej, ale tak...
- Co to za maszkara? - Uniósł lewą brew, kiedy Steffen trafił na... trupy? I to jakiegoś dziwadła posklejanego z różnych zwierząt, pięknie. - Nie dość, że zboczeniec, to jeszcze eksperymentator. To jakaś transmutacja? Tak wolno? Dlaczego trzyma ciala na strychu? - obruszył się z niesmakiem. Gość miał coś nie tak pod sufitem. - Jest! - zawołał podniesionym szeptem, niemal wyrywając listy z rąk Steffena. Obrócił je szybko między dłońmi, sprawdzając adresy. Jeden z nich był adresem podanym przez jego mamę. Wtedy, w lipcu. Przygryzł wargi, ale nie powiedział nic, ostatnim ruchem sprawdzając trzy kartony w kącie strychu.
- Zamieniaj się i spadamy. Uważaj na kota - Obejrzał się przez ramię, szukając czworonoga.
1-20 : więcej trupów
21-40 : młode zdjęcia pani domu
41-60 : droga patelnia
61-80 : figurka szczurzego króla
81-100 : terminarz
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Marcelius Sallow

Zawód : Akrobata
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
OPCM : 3 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 40
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa


The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 32
'k100' : 32
-Stary, co ty pieprzysz? Szczury to nie wilki. - najeżył się, słysząc zgoła nieodpowiednie porównanie. -Jeśli byłyby jak wilki, to już dawno spróbowałbym założyć własną watahę. - dodał łagodniej, bo wniosek nasuwał się sam, równie oczywisty i logiczny jak próby negocjacji ze skrzatami domowymi. Był młody, mógł mieć marzenia. -Ale wtedy musiałbym walczyć z jakimś betą na śmierć lub wygnanie i chyba jednak wolę sposób, w jaki szczury załatwiają sprawy. Jestem większy i silniejszy, budzę szacunek i po sprawie. Może się boją, nie wnikam póki udzielają mi informacji. Zresztą, one zawsze myślą, że zeżrę ich jedzenie i potem są mile zaskoczone, że proszę tylko o plotki o ludziach i miejscach. - rozgadał się, bo Marcel był jedną z dwóch osób na świecie (teraz trzech, ale dziewczynie tak jakoś niezręcznie o tym gadać), którym mógł opowiadać o szczerych perypetiach - i chociaż czasem Steff zastanawiał się, czy przyjaciel nie ironizuje, to wydawał się słuchać o tym wszystkim chętniej niż James. James, przed którym musiał mieć coraz więcej sekretów, któremu nie mógł powiedzieć, że okradają z Marcelem bogatych aby pomóc uciekinierom w Oazie i pakującemu się w tarapaty Tomkowi.
-Jakiej loterii? - spytał z pewnym roztargnieniem, aż dotarło do niego, o co pytał kumpel. Zmarszczył lekko brwi. -Tej na jarmarku? Bojkotuję loterię, to krwawe losy i krwawe pieniądze. Pewnie można tam znaleźć trupa, jak w zupie. - stwierdził zapalczywie, nieświadom, że sam zaraz znajdzie trupa. Nawet dwa.
-Ja też nie wiem - znał się na polityce i historii odrobinę lepiej od Marcela, z wojennej konieczności, reportaży "Czarownicy" i wnikliwych rozmów ze starszymi znajomymi, ale bez przesady. Antyk nadal go nużył. -I nie chcę na to patrzeć! - syknął, nie chcąc, by przyjaciel wziął jego uzasadnioną naukową ciekawość za coś obrzydliwego. -Dajmy to Tomkowi, niech ma za swoje. - zaproponował mściwie. Nie wiedział, że będą narażać dla niego nie tylko swoją skórę, ale też oczy i moralność, bleee.
Spojrzał wgłąb szafki i zrobiło mu się jeszcze bardziej niedobrze.
-To żabociki. Zdechłe. - wytłumaczył ze smutkiem. -Wypadki transmutacyjne, pojawiają się, gdy chce się stworzyć coś z niczego, na przykład jedzenie. Każdy specjalista z zakresu transmutacji wie, że tak nie można. Narobiłem ich pełno w Hogwarcie, teraz już od dawna żadnego, ale... jak on mógł je zabić? To skutek kapryśnej magii, ale twojej magii, część ciebie. - wyszeptał, spoglądając z żałością na pół-żaby, pół-króliki.
Były piękne, nawet jeśli stworzył je ohydny człowiek.
Czy ten policjant nie miał serca?
-Mam coś! - syknął, biorąc do ręki zawartość ostatniej szafki. Marcel szybko wyrwał mu listy, wyraz jego twarzy zmienił się gdy czytał adresy. Steff chciał już spytać, czy wszystko w porządku, ale przyjaciel szybko przejął dowodzenie. Cattermole nie miał zamiaru dłużej go zagadywać ani protestować - to blondyn był tu włamywaczem i najlepiej wiedział co, kiedy i jak.
Upchał po kieszeniach ile mógł z innych fantów, pornograficzne zdjęcia wkładając między listy, a potem odsunął się przezornie od kota, zmienił w szczura i dał Marcelowi wynieść się z domu przez otwarte okno.
/zt x 2
-Jakiej loterii? - spytał z pewnym roztargnieniem, aż dotarło do niego, o co pytał kumpel. Zmarszczył lekko brwi. -Tej na jarmarku? Bojkotuję loterię, to krwawe losy i krwawe pieniądze. Pewnie można tam znaleźć trupa, jak w zupie. - stwierdził zapalczywie, nieświadom, że sam zaraz znajdzie trupa. Nawet dwa.
-Ja też nie wiem - znał się na polityce i historii odrobinę lepiej od Marcela, z wojennej konieczności, reportaży "Czarownicy" i wnikliwych rozmów ze starszymi znajomymi, ale bez przesady. Antyk nadal go nużył. -I nie chcę na to patrzeć! - syknął, nie chcąc, by przyjaciel wziął jego uzasadnioną naukową ciekawość za coś obrzydliwego. -Dajmy to Tomkowi, niech ma za swoje. - zaproponował mściwie. Nie wiedział, że będą narażać dla niego nie tylko swoją skórę, ale też oczy i moralność, bleee.
Spojrzał wgłąb szafki i zrobiło mu się jeszcze bardziej niedobrze.
-To żabociki. Zdechłe. - wytłumaczył ze smutkiem. -Wypadki transmutacyjne, pojawiają się, gdy chce się stworzyć coś z niczego, na przykład jedzenie. Każdy specjalista z zakresu transmutacji wie, że tak nie można. Narobiłem ich pełno w Hogwarcie, teraz już od dawna żadnego, ale... jak on mógł je zabić? To skutek kapryśnej magii, ale twojej magii, część ciebie. - wyszeptał, spoglądając z żałością na pół-żaby, pół-króliki.
Były piękne, nawet jeśli stworzył je ohydny człowiek.
Czy ten policjant nie miał serca?
-Mam coś! - syknął, biorąc do ręki zawartość ostatniej szafki. Marcel szybko wyrwał mu listy, wyraz jego twarzy zmienił się gdy czytał adresy. Steff chciał już spytać, czy wszystko w porządku, ale przyjaciel szybko przejął dowodzenie. Cattermole nie miał zamiaru dłużej go zagadywać ani protestować - to blondyn był tu włamywaczem i najlepiej wiedział co, kiedy i jak.
Upchał po kieszeniach ile mógł z innych fantów, pornograficzne zdjęcia wkładając między listy, a potem odsunął się przezornie od kota, zmienił w szczura i dał Marcelowi wynieść się z domu przez otwarte okno.
/zt x 2



intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole

Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +4
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa


Strona 30 z 30 • 1 ... 16 ... 28, 29, 30
Kasyno Crockfords
Szybka odpowiedź