Wydarzenia


Ekipa forum
Szmaragdowy Zakątek
AutorWiadomość
Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]10.03.12 23:10
First topic message reminder :

Szmaragdowy Zakątek

Szmaragdowy Zakątek mieści się w głębi lasu, niedaleko matecznika. Nazwę zawdzięcza wyjątkowej roślinności, żyjące tutaj rośliny nie przypominają krzewów, drzew, ani traw rosnących w żadnej innej części magicznej kniei. Ich liście lśnią, jakby wciąż były pokryte poranną rosą, a barwy mają tak jaskrawe, że aż wydają się nienaturalne, niepokojąco nienaturalne. Podobnież z płatkami polnych kwiatów, piękno ich szkarłatów, błękitów i żółci aż zapiera dech w piersi. Parę kroków dalej szemrze krystalicznie czysty strumyk, a całości obrazka dopełnia drżenie melodyjnego ptasiego śpiewu. Jest to miejsce równie przerażające, co zniewalająco piękne. Nietrudno sobie wyobrazić, iż w tradycji ostało się częstym miejscem potajemnych schadzek kochanków, a także ukrytą samotnią wrażliwców - poetów, artystów. Problem może stanowić jedno: złośliwe chochliki, które ów teren również sobie z lubością przypodobały.
Zdarza się, iż zbłądzi tu zgubiona mugolska stopa; czasem taka stąd nie wyjdzie, padając ofiarą różnorakich magicznych bestii, które zwęszą bezbronną ofiarę. Zdarza się, iż pozostanie znaleziona kilka dni później, na skraju lasu, wycieńczona, wymęczona... i oszalała.

Kadzidła

W głębi lasu, w pobliżu matecznika, gdzie liście połyskują nienaturalną wręcz szmaragdową zielenią rozłożono na miękkiej ściółce dywany i poduszki dla zmęczonych festiwalowymi uciechami uczestników Brón Trogain. Rozlokowano je w grupkach i odseparowano je od siebie tak, by liczne grupy mogły komfortowo wypoczywać  z dala od zgiełku, głośnej muzyki i szumu. Miejsce to jest spokojne i idealne na chwilę wytchnienia, ale jednocześnie ze względu na bliskość matecznika budzące niepokój. To również aura połyskujących liści, przedzierającego się przez konary drzew światła księżyca, lekka mgła unosząca się nad ściółką — a może coś innego, dym.

Szelest liści, drobne gałązki pękające na ściółce zapowiadają czyją obecność jeszcze zanim z półmroku wyłoni się postać. Bardzo stara wiedźma, o siwych jak kamień włosach i długich aż do kolan, w czarnej, długiej powłóczystej szacie przechadza się pomiędzy odpoczywającymi czarodziejami. Na twarzy bladej jak śnieg i dłoniach widnieją czarne znaki i symbole narysowane tuszem lub atramentem — kreski kropki, koła i półksiężyce. Jest mocno przygarbiona, a jej kroki są powolne, chwiejne, lecz nie wygląda jakby potrzebowała czyjejkolwiek pomocy, choć kroczy z zamkniętymi oczami, szepcząc słowa w staroceltyckim języku. Modły o pomyślność, modły o płodność choć cichuteńkie, są doskonale słyszane przez wszystkich zgromadzonych kiedy przechodzi obok nich. W jednej dłoni trzyma glinianą miskę i palcami przytrzymuje w niej tlące się kadzidło; w drugiej krucze pióra, którymi niczym wachlarzem rozpyla specyficzny dym. Kiedy was mija, jego zapach was otula i otumania.

Jedna osoba z pary lub grupy rzuca kością k6 na rodzaj kadzidła rozpylanego przez starą wiedźmę.

1: Mieszanina żywicy i sosnowych igieł przepełniona jest też czymś, co pachnie jak świeże górskie powietrze. Bardzo orzeźwiająco, nieco otumaniająco. Zapach jest łagodny, koi zmysły, uspokaja nastroje, wzbudza zaufanie do rozmówców. Pobudza do szczerych wyznań i zdradzania sekretów, ale nie hamuje całkowicie naturalnych barier związanych z rozmową z osobami nieznajomymi lub takimi, przy których postać naturalnie czułaby się skrępowana.
2: Drzewny zapach musi mieć swoje źródło w drzewie sandałowym, które zmieszano z niedużą ilością suszu opium oraz ostrokrzewu; kadzidło jest trochę duszne, głębokie, wprowadza w przyjemne odrętwienie, spowalnia zmysły i pozwala w pełni odprężyć ciało. Pod jego wpływem trudniej jest zebrać myśli. Wprowadza w przyjemne otępienie i relaksację, odpędza troski, nakłania do myślenia o zmysłowych przyjemnościach.
3:  Słodki zapach bergamotki przebija się przez skromniejszy bukiet egzotycznych owoców, które prowadzi passiflora oraz nieznacznie mniej wyczuwalne mango, zapach jest przyjemny, świeży, lekko cytrusowy, dodaje energii, poprawia nastrój. Dalsze nuty kadzidła lekko i przyjemnie otępiają. Czarodziej znajdujący się pod wpływem tego kadzidła staje się pobudzony do flirtu, a dobiegające z parteru dźwięki muzyki kuszą do udania się na parkiet.
4: Najpierw daje się wyczuć paczulę, indyjska roślina roztacza ciężką, duszną i drzewną toń. Przez nią przenikają się gryzące zioła, pieprz, rozmaryn i tymianek, które przemykają do odrętwionego umysłu, wyciągając z niego cienie. Niektórzy twierdzą, że to kadzidło oczyszcza umysł: pobudza smutek, zmusza do sięgnięcia po problemy i uzewnętrznienia ich, do szczerych wyznań odnośnie tego, co ostatnim czasem trapi czarodzieja, co jest jego zmartwieniem. Przelotnie smuci, ale dzięki temu pozwala przeżyć wzruszające katharsis: zostawić najczarniejsze myśli za sobą i przeżyć dalszą część wieczoru bez obciążeń, w lepszym nastroju.
5: Zapach wiedziony przez silnego irysa w towarzystwie polnych kwiatów wywołuje wesołość, a przy dłuższej ekspozycji - niekontrolowany śmiech. Rozmówcy wydają się czarodziejowi charyzmatyczni, on sam również nabiera pewności siebie i chęci do podzielenia się własnymi przemyśleniami albo opowiedzenia o swoich pasjach. Każda kolacja przy tym kadzidle minie w radosnej atmosferze, pozostawiając za sobą przyjemne wspomnienia żywej dyskusji.
6: Lawenda przeważnie koi zmysły, ale w towarzystwie czterolistnej koniczyny i konwalii odnosi podobny efekt na istoty, nie na ludzi. Czarodziejów zaczyna drażnić, roztrząsa najdawniejsze urazy. Pod jego wpływem niektórzy mogą stać się skorzy do drobnych złośliwości, a inni skorzy do zaufania rozmówcom i podzielenia się z nimi sprawami, które doprowadzają czarodzieja do złości lub pasji. W Azji palone przez mędrców, naukowców i reformatorów, którzy szukali przyczyny niedoskonałości świata zanim zabrali się za jego zmianę.

Skorzystanie z kadzideł przy ognisku zastępuje jedną wybraną używkę z osiągnięcia hedonista.



[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szmaragdowy Zakątek - Page 15 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]27.11.24 21:37
The member 'Evandra Rosier' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szmaragdowy Zakątek - Page 15 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]01.12.24 23:03
Leonhard nie bez powodu skierował swoje kroki w stronę Szmaragdowego Zakątka, chcąc tym razem odpocząć od charakterystycznego dla tego rodzaju festiwalu zgiełku, wygrywanej praktycznie bez ustanku muzyki i tego całego szumu. Pomimo umiejętności dostosowania się do większości warunków, zwłaszcza tych panujących w miastach, zawsze było mu bliżej do gęstwiny, w których panowała przepełniona leśnym życiem cisza i była ograniczona bytność człowieka. Wszelkie zgromadzenia z udziałem arystokracji były wpisane w jego jestestwo, jednak nie sposób zaprzeczyć temu, że wszyscy uczestnicy sabatów potrafili przypominać wygłodniałe sępy.
Noszony przez niego ubiór pośrednio wskazywał na jego status społeczny, nawet jeśli ubiór myśliwski, skórzane kaftany pozostawił w szafie i przywdział śnieżnobiałą koszulę i czarny garnitur. Odpowiedni ubiór potrafił ukazać tego, kto go nosił w zupełnie innym świetle, jednak w jego przypadku nie złagodził cechującej go surowości. Sam festiwal, pomimo bycia czasem wielkiej radości, nie sprawił, że rzucił się w wir zabawy jakby wywodził się z pospólstwa, którym otwarcie pogardzał. Tego rodzaju festiwale przyciągały głównie taki motłoch, ale również przedstawicieli wyższych sfer.
Lady Rosier. W istocie. — Zwrócił się do czarownicy z należnym jej szacunkiem i delikatnym uśmiechem, niekontrastującym z chłodnym błękitem jego oczu. Pozostawał on niezmienny. Dla niego to spotkanie lady Rosier było swoistą niespodzianką, zwłaszcza, że kobiecie nie towarzyszył jego kuzyn. Przynajmniej w tym momencie. — Ten gwar potrafi być naprawdę przytłaczający... więc tak. Nie jest to mój żywioł. Potrzebowałaś zaznać odpoczynku? — Wyznał w odpowiedzi na zadane mu pytanie, ze subtelnym znużeniem w głosie. Spostrzegając to, że Evandra poklepała leżącą obok siebie poduszkę, postanowił na niej spocząć.
Zabawiłem na polanie, gdzie przy dźwiękach celtyckiej muzyki zatańczyłem z każdą ze swoich sióstr. Nie sposób im odmówić. Miałem też sposobność do degustacji win. Przedtem byłem na jarmarku i podziwiałem matagoty. Jestem zafascynowany tymi stworzeniami, choć sam wolę psy. Gdyby był na sprzedaż to bym jednego takiego kota nabył. Posiadamy tutaj własny namiot, prawdopodobnie zostaniemy tu do zakończenia festiwalu. A ty, Evandro? — Dał po raz kolejny świadectwo, że nie jest miłośnikiem festiwalowych potańcówek, tak jak samego tańca. Nie znaczyło to, że nie tańczył. Podobnie jak jego bliscy przykładał do tego mniejszą wagę. Po degustacji udał się tam, gdzie sprzedawano żywe stworzenia. Psy, także psidwaki, wykorzystywał głównie podczas polowań. W tym na mugoli i mugolaków. Z kolei taki matagot doskonale wpasowałby się w krajobraz zamku Beeston. Posiadanie własnego namiotu stanowiło i dla niego, jak i reszty członków jego rodziny prawdziwą wygodę. Wszyscy obecni na tym festiwalu Rowle'owie jadali wspólnie, poruszając to, co wydarzyło się podczas korzystania przez nich z dostępnych tutaj atrakcji.
Przez moment zaszczycił spojrzeniem krążącą pośród ognisk starą kapłankę, wypowiadając pod nosem swoje inkantacje. Stojąca tuż obok czarownica, łopoczące ponad ogniskiem krucze pióro, w połączeniu z pchniętą ku nim wonią kadzidła zdawało się tworzyć wręcz mistyczną aurę. Jego zapach wypełnił jego nozdrza. Wyczuwał w nim drzewo sandałowe, opium i ostrokrzew. Głęboka woń zaczynała przynosić ze sobą przyjemne odrętwienie, powoli wypierała z jego umysłu wszystkie myśli i wpływała na ciało, wprowadzając je w stan odprężenia. Leonhard, zapadając się w głębiej pełniącą rolę posłania poduszkę, poddawał się temu stanowi i przymknął powieki w pierwszym manifeście błogości. Nie było to naturalne i nigdy nie pozwoliłby sobie na wywołanie u siebie takiego stanu w innym miejscu, niż bezpieczne mury zamku Beeston.[bylobrzydkobedzieladnie]


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together


Ostatnio zmieniony przez Leonhard Rowle dnia 03.12.24 23:57, w całości zmieniany 2 razy
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]02.12.24 21:39
Mimo iż doyenne nie miała wielu okazji, by bywać z nim w towarzystwie, tak zdążyła zarysować sobie w pamięci, jak i wyobraźni postać surową, tradycyjną, stroniącą od ozdób. Dziś elegancki strój lorda Rowle nie pozostawia żadnych wątpliwości, iż pochodzi ze szlachetnego rodu. Nawet w miejscu, w którym większość sięga po swobodę, przywdziewając lniane koszule, on decyduje się na swoisty upór i konsekwencję swych wyborów. Z zadowoleniem przyjmuje jego zgodę na dołączenie do rozmowy i zasłuchuje się w opowieści.
- Ah tak, skoro dama prosi, to nie można odmawiać - stwierdza rozbawionym tonem, próbując nie przywoływać przed oczy wyobraźni sylwetki brata. - Niestety w obecnym stanie nie mogę pozwolić sobie na raczenie się trunkami. Czy możesz mi polecić wino, które najbardziej przypadło ci do gustu? - Nie należy do najwybitniejszych smakoszy, gustując w co słodszych odmianach, przy wytrawnych krzywiąc się mało elegancko. - Też myślałam kiedyś o matagocie, ale coś mi się wydaje, że z moim kotem nie doszliby do porozumienia. - Moissanite jest ciepła i kochana, ale też terytorialnym. Ostatnie, czego sobie życzy, to znalezienie swojej kotki rozszarpanej w paszczy magicznego stworzenia, bo trzeba to szczerze przyznać - devon rex nie miałby z nim żadnych szans. - Tak, my też chcemy zostać do końca festiwalu. Osobiście bardzo lubię, gdy wokół wiele się dzieje, w towarzystwie czuję się w swoim żywiole, jednak muszę przyznać, iż przesiadywanie w samotności ma też wiele zalet.
Mimo iż zapach kadzidła dotarł do niej już przed momentem, to dopiero teraz wyłapuje w tle ciężar opium. To zaś należy do aromatów, jakie działa na nią szczególnie intensywnie, stanowiąc jeden ze składników przyjmowanego eliksiru na przykre efekty serpentyny, a więc zarazem widnieje wśród zapachów jej amortencji. Pozwala sobie na głębszy oddech i przyjmuje szerszy uśmiech na twarz. Towarzyszący jej jeszcze przed momentem niepokojący ścisk w żołądku odchodzi w zapomnienie, uginając się pod odprężającym wrażeniem.
- Oczywiście, nie chcę, byś uznał to za zawoalowany znak, iż nie życzę sobie towarzystwa, twoje jest im bardzo miłe - kontynuuje temat, gdy odwraca uciekający na moment wzrok od płomieni i na powrót osadza go na twarzy rozmówcy. - Mam na myśli spokój, który ogarnia ciało oraz duszę, tę świadomość, że można pobyć gdzieś bez skrępowania, po prostu być sobą. Spodziewam się, że i ty cenisz sobie momenty, w których pozostajesz sam ze swymi myślami? - Nie tylko Leonhard sprawia takie wrażenie - każdy przedstawiciel rodu Rowle zdaje się być samotnikiem. Samotność potrafi być przykra, ale też romantyczna i wyzwalająca. Który z powodów ceni on sobie najbardziej?
- Ah ale pytałeś, jak mnie podoba się festiwal - przypomina sobie nagle, bo myśli gdzieś plączą się po drodze, nie do końca chcąc złapać równy rytm. Wspiera się na dłoni, tylko nieznacznie nachylając ku czarodziejowi. - Dziś spędziłam czas przy moście na obrzeżach. Panuje tam iście romantyczny nastrój, wśród tej zieleni i świetlików, które widać niestety wyłącznie w co ciemniejszych miejscach, gdyż w słońcu są praktycznie niewidoczne - zasępia się na kilka dramatycznych sekund, by zaraz znów uśmiechnąć się z rozbawieniem. - Kilku malarzy prosiło, bym im zapozowała, przez moment licytując się, który z nich ma większy talent i lepiej włada pędzlem, a ja nie miałam serca, by któremuś odmawiać. Każdy z nich ma zupełnie inny styl, więc jak zdecydować, które z dzieł będzie piękniejsze, gdy nie wiadomo, jaki wyjdzie efekt? - W półwilich ustach problem mógłby wybrzmieć poważnie - i taki by pewnie był, gdyby miała do czynienia z inną wrażliwą duszą, a do takich lord Rowle raczej nie należy - jednak leniwy ton, którym snuje opowieść wcale na to nie wskazuje. - Finalnie malowali mnie równocześnie i muszę przyznać, że niektórych obrazów nie wzięłabym do domu. - Posyła mężczyźnie porozumiewawcze spojrzenie, wskazujące na to, iż powątpiewa, czy aby na pewno każdy z nich był artystą. Nie - każdy z nich był! Na swój własny sposób, naturalnie, nie każdemu trafiającemu w gusta. - Nie wzięłam więc żadnego, pozwalając, by zaszczyciły galerię na moście. - Kończy z cięższym westchnieniem, choć na jej twarzy nie można wychwycić żalu. - A ty, Leonhardzie? - Mgliste spojrzenie omiata twarz czarodzieja. - Chciałbyś mieć mój portret? To znaczy… swój portret? - poprawia się niemal natychmiast bez żadnego skrępowania.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]04.12.24 23:35
Otoczenie, w którym on najczęściej przebywał, stanowiło przeważnie Beeston, tereny łowieckie Delamere. Bardzo często przedkładał towarzystwo swojej rodziny nad obecność obcych, nawet jeśli on i pozostali Rowle'owie nie mogli już odizolować się od świata zewnętrznego. Zajmowana przez niego poduszka okazała się zaskakująco wygodna, choć po pewnym czasie to posłanie mogłoby zacząć wydawać mu się zbyt miękkie.
Mi, jako starszemu bratu, tym bardziej nie wypada. — Nie zamierzał zaprzeczyć słowom Evandry, gdyż nieodmawianie tańców było wyrazem kurtuazji. W tym momencie podchodził do tego z mniejszą rezerwą, niż zazwyczaj. — Jakbym miał polecić tobie wino to wystawione do degustacji półwytrawne wino z czarnego bzu, z nutami winogron i cytrusami. Podałbym ten trunek do dań z dziczyzny. — Leonhardowi daleko było do prawdziwego konesera, jedynie opierał się na swoim guście i swoimi preferencjami kulinarnymi. Na stołach w zamku Beeston bardzo często królowała dziczyzna. Oprócz wina chętnie sięgał po piwo, doprawiane ziołami, z domieszką przypraw i miodu.
Magiczne stworzenia również mają swoją hierarchię, choć na psach łatwiej wymóc posłuszeństwo, niż na kotach. W zamku przebywa również jeden kuguchar i to bardzo niesforne stworzenie. — Posiadane przez niego psy wykorzystywał głównie podczas polowań i zostały wytresowane tak, aby nie starały się dominować i aby reagowały na komendy. Wspomniany przez niego kuguchar jest złośliwym poltergeistem, nad którym bardzo trudno było zapanować. Pozostawał na zawsze związany z tym zamkiem oraz z ich rodem, przez co pozbycie się tego stworzenia po prostu nie wchodziło w grę. Prawdopodobnie ten kuguchar uosabiał wszystkie pokolenia Rowle'ów.
Zatem będziesz doskonale bawić się na tym festiwalu, kolejny dzień i wciąż obfituje on w atrakcje. Chociażby pozwala odpowiednio dobierać towarzyszy. — Pozostający samotnikiem Leonhard cenił sobie takie właśnie chwile samotności, tym bardziej, że nie jest duszą towarzystwa. Intensywny zapach kadzidła, jaki wyczuwał, wiązał się ze składnikami amortencji: dymem z ogniska, wonią palonego drewna i wonią lasu, także tego, w którym teraz przebywali. Otulał go z każdą chwilą coraz bardziej, wprowadzając go coraz bardziej w ten stan odprężenia. Odzierał z cechującego go hartu ducha i łagodził surową postawę. Skutecznie sprawiał, że uśmiechał się już nieznacznie szerzej, z błogością.
Skądże. Nie mam podstaw, aby tak uznać. Jest to odwzajemnione wrażenie. — Nie zamierzał doszukiwać się drugiego dna w słowach towarzyszącej mu w tej swoistej podróży blondynki. Naprawdę jej towarzystwo było dla niego miłe. — Taki spokój ciała i duszy odnajdywałem jak dotąd w Beeston. Gdzie odnajdujesz swój? W istocie, cenię. Tak mogę nadać im odpowiednią formę. — Odpowiedź na te wszystkie pytania nie była taka prosta, jakby mogło się wydawać. Dotyczyła całej złożoności prawdy. Przebywanie w danym miejscu bez skrępowania, będąc przy tym po prostu sobą oznaczało też ukazanie innym oblicza, którego na co dzień się nie ujawniało przed innymi osobami. Pod całą szlachetną powierzchownością jest pozbawionym jakiejkolwiek moralności mężczyzną, w oczach wielu jest odrażającym w swojej doskonałości potworem. Pozostawanie sam na sam ze swoimi myślami nie zawsze tak dobre, jak się mogło wydawać. Wiele z nich potrafiło być prawdziwie destruktywnych.
Jak bardzo jest oblegane to miejsce? Mniemam, że cieszy się znaczą popularnością wśród odwiedzających. — W tym momencie zastanawiał się nad tym, czy warto przejść się tym mostem w towarzystwie swojej umiłowanej siostry. Warto nadmienić, że nie jest romantykiem - przez większość czasu przemawia przez niego pragmatyzm. Jeśli to miejsce było zbyt oblegane to nie będzie mógł sobie na to pozwolić.
Takie festiwale przyciągają niszowych artystów, którym wiatr zbyt często wieje prosto w oczy i za parę galeonów oferują swoje pędzle. Uczyniłaś im tym zaszczyt. Z pewnością nieczęsto uwieczniają prawdziwą lady na swoich płótnach, nawet jeśli nie nabyłaś żadnego z tych obrazów. — Nawet jeśli sam przywiązał mniejszą wagę do obecności sztuki w swoim życiu, pozowanie takim jarmarcznym pacykarzom uważał za stratę swojego czasu i sztukę wartą nie więcej niż galeona.
Ja... — Zrobił stosowną pauzę, jakby w pierwszej chwili nie dotarł do niego sens słów, jakie padły z ust Evandry. Przeniósł po raz kolejny na nią zasnute mgiełką spojrzenie. — Chciałbym. — Nie była to jednoznaczna odpowiedź, jednak dotyczyła obu tych kwestii. Nie będąc kolekcjonerem dzieł sztuki, nie był ślepy. Evandra jest piękną i ponętną kobietą. Jeśli chodzi o swój własny portret to z pewnością taki przedstawiałby go jako myśliwego albo na koniu, Za ponad pół roku ma urodziny to może to dobry moment na wykonanie tego rodzaju portretu, który mógłby powiesić nad kominkiem.


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]06.12.24 16:26
- Ah bez i cytrusy, ciekawy wybór. Rozumiem, że preferujesz kwaśne smaki? - Doyenne najchętniej sięga po to, co słodkie, ale i orzeźwiające. Musujący szampan, kwaskowate crème de Cassis, czy słodko-gorzkie cointreau są tym, co najczęściej można znaleźć w jej kieliszkach. Ciężka, wytrawna gorycz leży daleko poza strefą przyjemności.
- Gdybym miała wybierać, to prawdę mówiąc, zwierzęta domowe nie zyskują mojej wielkiej sympatii. Oczywiście, wprowadzają do życia urozmaicenie i koloryt, mój syn doskonale dogaduje się Moissanite. - Inaczej ma się sprawa z większymi, magicznymi stworzeniami. Wspomina otrzymaną od przyjaciółki kotkę. Devon rex to bardzo towarzyskie i rodzinne stworzenia, chętnie spędzające czas w towarzystwie dzieci. Do komnat Evandry zagląda coraz rzadziej, zwykle rozsiadając się na sofie i zajmując wieczorną toaletą. Półwila korzysta z jej obecności, mając komu opowiedzieć o swoim dniu i przemyśleniach; komuś, kto nie będzie przerywać, oceniać, ani podsuwać rad — kiedy potrzebuje wskazówek, udaje się do Tristana, bądź — olaboga — teściowej.
Zapewnienie o niezrażeniu przyjmuje z zadowolonym uśmiechem. Ma świadomość, że Rowlów, tak, jak Yaxleyów i Averych, łatwo do siebie zrazić byle komentarzem. Momentalnie przypisują etykietę i zwyczajnie odsuwają się, za bardzo szanując swój czas. Przed laty ród Lestrange działał w identyczny sposób, w zaskakującym tempie gromadząc licznych wrogów, przyjaciół zaś dobierając ze sceptyczną uwagą.
- Tak wiele jest jeszcze do zobaczenia i doświadczenia. Muszę się czasem powstrzymywać, by nie obejść wszystkiego na raz, a pozwolić sobie na spokojne oglądanie - rzuca ze śmiechem, bo niecierpliwość jest jedną z cech, nad którą wytrwale pracuje. Teraz pozwala się sobie zachłysnąć i oddać całą siebie jednej atrakcji, zamiast z wypiekami na twarzy wyczekiwać kolejnej. O (niemal) każdej z tych przygód opowiada ukochanemu, dzieląc się niecodzienną radością.
- Wokół Château Rose nie ma lasu, tak gęstej zieleni. - Odwraca na moment głowę, by obejrzeć się na ciemność młodnika. - Najchętniej spaceruję po plaży przy świście wiatru, targającego falami. Na Wyspie Wight, skąd pochodzę, uwielbiałam spędzać czas w grocie z jeziorem. Szum morskiej wody odbija się tam kojącym echem, podobnie jak każda spadająca kropla. - Rozmarza się z błogim uśmiechem, nie chcąc dopuszczać do świadomości, że już za kilka miesięcy spacer brzegiem morza nie będzie możliwy. Pałac Róż wzniesiony jest na wysokim klifie i aby przedostać się na sam dół, trzeba pokonać niezliczone stopnie schodów (dokładnie sto dwadzieścia sześć).
- Może trochę - przytakuje z ociąganiem, próbując oszacować, ile osób zebrało się dzisiaj wokół mostu. Ten położony jest najdalej od centrum wydarzeń festiwalu i zazwyczaj raczej nie zachęca do odwiedzin, lecz na czas świętowania został oczyszczony i odpowiednio udekorowany. Mglisty, osadzony na sobie wzrok intensywnie jasnych tęczówek przyjmuje bez skrępowania. Przyzwyczajona do ściągania na siebie uwagi, często wyłapuje te spojrzenia z satysfakcją, zwłaszcza gdy przyłapany nań delikwent oblewa się rumieńcem i odwraca speszony. W czasach szkolnych natomiast szalenie ubolewała nad tym, że mało kto miał odwagę, by podtrzymać wzrok, a co dopiero podjąć się rozmowy. Młodzieńców cechuje przykra, w jej towarzystwie odbierająca mowę nieśmiałość, w Evandrze wywołująca wyłącznie ciężkie westchnienia. Dziś przyjmuje je z rozbawieniem, tym bardziej doceniając tych, którzy się nie gubią. Już rozchyla czerwone wargi, by nawiązać do obrazów, kiedy ściąga lekko brwi i nachyla się do czarodzieja. Jedną ręką podpiera się na ziemi, by drugą ostrożnie wyciągnąć do jego twarzy.
- Mogę? - pyta bez cienia wątpliwości, że otrzyma odpowiedź twierdzącą i nawet nie czeka na nią, pozwalając sobie delikatnie przesunąć opuszką kciuka po męskim policzku. - Rzęsa - wyjaśnia, prezentując mu palec, udowadniając usprawiedliwienie. Gdyby nie odurzający zapach kadzidła, kładący się na ramiona ciężar, otulający błogim otępieniem, nie pozwoliłaby sobie na taką poufałość - raczej.
- Jeśli chcesz, możemy się tam wybrać. Wątpię, by panował tam teraz tłok, choć i artystów może być brak. W półmroku trudno rozpoznać kształty, o odcieniu farby nie wspominając. Ale za to świetliki! Mówiono mi kiedyś, że każdy gatunek ma swój własny unikalny wzór migotania, lecz nie miałam okazji tego zaobserwować. - Mówiono też, że nie wszystkie gatunki używają swoich świateł, by przyciągać partnerów, a stosują je w funkcji obronnej, ale tak mało romantyczne wytłumaczenie nie jest dla półwili interesujące.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]10.12.24 22:59
Bardziej skłaniam się ku temu, że preferuję niesłodkie smaki. Kwaśne czy pełne goryczki to jedne z nich. W zależności od okazji. Gdybyś teraz miała wybrać jeden trunek, którego byś się napiła co to byłoby? — Preferował wytrawne i półwytrawne wina oraz bardziej wyrafinowaną wersję piwa, jednak będąc w gościnnie u pozostałych arystokratów i podczas swojego uczestnictwa w oficjalnych wydarzeniach nie zwykł sięgać po ten drugi trunek. Pytanie, jakie zadał Evandrze, pozostawało związane z preferencjami czarownicy i jednocześnie uwzględniało to, że była brzemienna.
Psy i konie traktuję jako zwierzęta użytkowe, w mniejszym stopniu jako towarzyszące. Jednak aby dobrze mogły służyć to powierzyłem opiekę nad nimi treserom i stajennym. Pozostałe zwierzęta, jakimi się interesuję to zwierzęta łowne. — To jak został ukształtowany miało swoje odzwierciedlenie w jego poglądach. O ile to, że wykorzystał psy do polowań na zwierzynę łowną nie było żadną tajemnicą, jednak nie zamierzał wspominać o tym, że te same psy były wykorzystywane podczas polowań na mugoli. Nie zamierzał też wspominać o tym, że najczęściej karmił je mięsem podludzi.
O rodzinie, z której się wywodził, można wiele powiedzieć i będzie to tyle samo prawd, ile kłamstw. Przykładał ogromną wagę do utrzymywania pewnych pozorów, tylko przed nielicznymi zrzucając maskę człowieczeństwa. Pozostawał zdolny do największych okrucieństw, nie tylko z powodów ideologicznych, lecz również dla zaspokojenia swojej żądzy krwi. Jak większość albo wszyscy arystokraci przywiązywał ogromną wagę do konwenansów i etykiety. Zarazem należał do grona tych mężczyzn, których nie należało lekceważyć. Zwłaszcza, jeśli ceniło się swoje zdrowie i życie. Zgodnie z rodową dewizą nie obdarzał zaufaniem obcych, najbardziej ufając swojej rodzinie.
Nie jesteśmy ograniczeni czasem, jaki możemy przeznaczyć ten festiwal. Ani obowiązkami. We wszystkim niezbędny jest jednak umiar. — Z pewnością to wpływ tego kadzidła, ale sam się roześmiał. Sam wolał czerpać wszystko z umiarem, przynajmniej jeśli chodzi o swoje uczestnictwo w tym wydarzeniu. Jeśli chciałby brać pełnymi garściami to niewątpliwie bardzo szybko to wszystko by mu się znudziło.
Wasze włości za to posiadają przyzwoite tereny jeździeckie i wspaniałe wierzchowce. To bardzo odpowiednie miejsca na przechadzkę i szukanie spokoju ducha. — Pomimo, że nigdy nie ciągnęło go ku morzu i piaszczystym plażom, nie zamierzał niepochlebnie wypowiadać o wspomnianych przez żonę jego kuzyna terenach ani o jej upodobaniach co miejsc, w których odnajduje spokój ducha.
Pozostając pod władaniem tego kadzidła zatrzymał wzrok na intensywnie czerwonych wargach czarownicy, nachylającej się w tym momencie do niego. Nie przeszkodziło mu to spostrzec to, że ostrożnie wyciąga dłoń ku jego twarzy. Skinął jedynie głową. Wymuszone przez woń tego kadzidła myślenie o zmysłowych przyjemnościach, teraz pokładów silnej woli - z różnych przyczyn. Na jego policzki nie wkradł się nawet delikatny rumieniec pod wpływem tego delikatnego, zbyt delikatnego dotyku. Będąca na wyciągnięcie ręki piękna kobieta też nie poruszyła odpowiedniej struny - musiałaby wyzbyć się zawartej w tym dotyku delikatności, wyczucia tak aby przełamać jego z pozoru silną wolę. Lekkim oddechem zdmuchnął tę rzęsę.
Za chwilę... Na to jeszcze będzie czas. Również tego nie zaobserwowałem. — Może czekał na to, aż wyzwoli się pod wpływu tego kadzidła albo na to aż nabierze więcej chęci na to aby opuścić to posłanie i podążyć w tamto miejsce, gdzie stacjonowali artyści i można było obserwować świetliki.


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]11.12.24 19:20
- To niebezpieczne, kiedy każesz mi się tak rozmarzyć - ostrzega rozbawiona i tak też się dzieje, bo kadzidło potęgujące skłonność do myślenia o zmysłowych przyjemnościach pozwala przywołać przed oczy wyobraźni paletę możliwości. - Tęsknię już za szampanem, lecz jeśli mam wybrać jeden, to powinien być specjalny. - Musujące wino jest trunkiem, który często wita w jej kieliszkach, towarzysząc nie tylko podczas świętowania. - Kiedy byłam z ojcem w Austrii, zasmakowałam ichszego trunku zwanego Marillen Schnaps, do którego wykorzystuje się tradycyjnie hodowane morele. Słodko-kwaśny, wspaniały - zaczyna wymieniać, wyciągając jeden palec. - Mogłabym sięgnąć po zieloną wróżkę, której intensywność smaku potrafi ożywić, a następnie wprowadzić w niesamowity nastrój. O! - Niebieskie oczy rozszerzają się nagle, gdy przypomina sobie o przyjemnościach dzieciństwa. - Piwo kremowe, z brązowym cukrem i bitą śmietaną. - Przywołuje na myśl smak hogwarckich wypraw do Hogsmeade, bo to jedyna okazja, kiedy miała przyjemność go zakosztować, gdyż w arystokratycznych kręgach nie sięga się po podobne trunki. - Co pasuje do twojego obecnego nastroju?
Polowania są kwestią, które Evandrę intrygują, a w jakich nie miała okazji uczestniczyć, bynajmniej w tych oficjalnych, bo wyjścia z zaprzyjaźnionym szmalcownikiem po wiedeńskich okolicach trudno nazywać polowaniami. Zawsze zresztą pełniła funkcję osoby towarzyszącej, nigdy pełnoprawnego łowcy.
- Interesujesz, to znaczy starasz się skupić na ich zwyczajach, by po prostu lepiej je tropić, czy stoi za tym coś jeszcze? Mówisz o zwierzynie łownej, masz na myśli bażanty i kuropatwy, czy bardziej sarny i muflony - pyta żywo zainteresowana, próbując przypomnieć sobie, jakiego rodzaju zwierzęta można spotkać w angielskich lasach. - Czy na mugoli także polujesz? - Nie ma w jej głosie wyrzutu, czy niepokoju. Choć nie uważa ich za zwykłe zwierzęta, tak za bestie z całą pewnością. Wysłuchując relacji męża z przeprowadzanych przez Rycerzy akcji, zdążyła oswoić się z koncepcją polowania na szaleńców, którzy ciemiężyli ich przez całe wieki. Widziała, co zrobili czarownicom przetrzymywanym w Warwick i jak zniszczyli Francisa. Na własnej skórze odczuła bezczelność Justine Tonks, która torturowała ją i przetrzymywała w podziemiach. Zapłacą za lata zniewagi i wszystkie wyrządzone nam krzywdy, mówiła Tristanowi i ze słów tych się nie zamierza wycofać.
- To prawda, mamy wiele miejsc, które warto zwiedzić, miałeś już tę przyjemność? - Przed zamieszkaniem w Dover, przed nazwaniem Pałacu Róż swoim domem, nie bardzo interesowała się Kent, preferując Wight. Od kiedy została doyenne rodu Rosier, powinna poznać swoje hrabstwo, by dobrze znać jego cechy i móc z czystym sumieniem mówić, że Ogrody Anglii otrzymały to miano nie bez powodu. - Czy wobec tego mam rozumieć, że to konne przejażdżki są najbliższe twojemu sercu? - Czy wstydem będzie przyznanie się, że sama nauczyła się utrzymywać w siodle dopiero ubiegłego roku?
Mimo bycia wiedzioną oparami opium, którego głębia wdziera się do umysłu, próbując zaburzyć postrzeganie świata, wyłapuje spojrzenie, które chyba-mimowolnie zsuwa się na czerwień ust. Zachęcona chochliczą chęcią zabawy przygryza dolną wargę, czyniąc wyzwanie jawnie oczywistym, jakby była zwyczajnie ciekawa reakcji.
- Za chwilę, czyli na coś czekamy? - znów się śmieje, kiedy oddech owiewa palec, pozbywając się dowodu na utracone życzenie. - Zaczekam tyle, ile będzie trzeba. Zamierzam doskonale bawić się przy tej atrakcji i w pełni oddać doświadczeniu - nawiązuje do ustalenia o nieprzeskakiwaniu z jednej zabawy w drugą. Miękkość dywanów zachęca do tego, by zwyczajnie rozłożyć się wygodnie, co zresztą czyni finalnie, kładąc się wśród poduszek. - Mam nadzieję, że nie jest to błąd, i że nie rozleniwię się do reszty. - Ale czy stanowi to jakikolwiek problem? Drzewne kadzidło mówi, że nie.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]12.12.24 16:51
Mniemam, iż nie masz wielu sposobności do doświadczania wielu niebezpieczeństw. — Wymruczał w odpowiedzi, podtrzymując ich konwersację w tym samym tonie. W danym momencie rozmawiali swobodnie na rozmaite tematy. Marzenia bardzo często potrafiły być niebezpieczne, jednak tacy ludzie jak oni, stojący na szczycie drabiny społecznej, nie musieli marzyć o drogich trunkach czy wyszukanych potrawach, choć trwająca wojna dotykała również i ich i bardzo często nie mogli liczyć na urozmaicone dania. — Po szampana sięgam najczęściej podczas wystawnych przyjęć i pozostałych wydarzeń, w których biorę udział. — Podczas sabatów, pozostałych przyjęć i wielu wydarzeń podawano naprawdę doskonałego i drogiego szampana. Ten trunek także posiadał swoje miejsce w zamkowej piwnicy na alkohole.
Marillen Schnaps... tego trunku jeszcze nie degustowałem i jeśli nie byłby zbyt słodki to być może przypadłby mi do gustu. Absynt... wymaga odpowiedniej oprawy. Rytuału, choć również można raczyć się nim w czystej postaci. — Przesunął się nieznacznie na swojej poduszce, chcąc się na niej wygodniej umościć. Z ust Evandry nie padła jeszcze ostateczna decyzja co do wyboru jednego z trunków, po który najchętniej by sięgnęła gdyby tylko nie ograniczało ją bycie w ciąży. — — Kremowe piwo na gorąco podawali regularnie w Durmstrangu do posiłków. — Podzielił się z czarownicą krótkim urywkiem z czasów, w których uczęszczał do tego Instytutu Magii. Po opuszczeniu Durmstrangu przestał pić kremowe piwo. W czteropiętrowym zamku rozpalano tylko kominki kiedy wymaga tego magia. W miesiącach zimowych nosił futra. Z tego co słyszał, Hogwart w czasach swojej świetności uchodził za całkiem przytulny zamek. Wszystkie swoje dzieci posłał do Durmstrangu, tak jak to uczynił jego ojciec w jego przypadku i pozostałych swoich dzieci.
Nawet jeśli bardzo rzadko sięgał po wszelkie słodycze to teraz pozostawał rozdarty pomiędzy kremowym piwem, a absyntem. Sam dobrze wiedział jak bardzo socjeta ograniczała ich wolność osobistą w każdym aspekcie życia, także w tym kulinarnym. W ich kręgach nie piło się piwa, nawet z dodatkiem z ziół, przypraw i miodu. Może właśnie to piwo było swoistym kompromisem pomiędzy piwem kremowym a absyntem.
Pozostawałem rozdarty pomiędzy piwem kremowym a absyntem, jednak teraz skłaniam się ku piwu z miodem i przyprawami. — Wyrafinowana wersja piwa pozostawała spożywana w jego rodzinie od czasów średniowiecza. Poprzedni nestor uwielbiał raczyć się tym trunkiem. Największe miasto hrabstwa Cheshire, Warrington, stanowiło istotny ośrodek browarnictwa.
Umiejętność rozpoznawania śladów i tropów zwierząt łownych jest bardzo istotna dla myśliwego, posługuję się nią podczas samotnych polowań. W tych, które organizujemy dla rodziny i naszych gości, uczestniczą ślednicy, naganiacze i psiarze. Podczas takich polowań pozostaje nam pogoń za zwierzyną. Bażanty i kuropatwy mają smaczne mięso, jednak najchętniej poluję na sarny, jelenie. Także na zwierzynę drobną, jak chociażby lisy. — Rozwinął swoją wcześniejszą wypowiedź. Tereny łowieckie Delamere zostały podzielone pod względem stopnia zaawansowania i rodzaju występujących w poszczególnych częściach zwierzyny. Ściółka była dedykowana początkującym myśliwym i kobietom, ponadto obfitowała w ptactwo. W Runie polowało się na jeleniowate. W Podszycie poza parzystokopytnymi, można było wytropić niedźwiedzie, jak również garboroga. W Koronie natomiast odbywały się łowy na mugoli.
Moimi ulubionymi zdobyczami są łanie, na które poluję w Koronie. — Nie uchylił się od odpowiedzi na zadane mu pytanie o polowanie na mugoli. Bezpośredniość lady Rosier, brak wyrzutu i niepokoju w głosie kobiety bardzo przypadły mu do gustu. Nieoczywista odpowiedź z jego strony wskazywała na to, że najbardziej lubił polować na mugolskie kobiety. Uśmiechnął się w tym momencie z wyraźną satysfakcją, a w chłodnym błękicie jego oczu pojawił się błysk ekscytacji na samą myśl takiego polowania i tego co mógł zrobić ze swoją zdobyczą. Nic w tej materii go nie ograniczało.
Miałem taką sposobność podczas odwiedzin. — Z domu Rosier wywodziła się jego nieżyjąca już matka, natomiast Tristan i on byli dla siebie kuzynami. Natomiast z Malfoyami łączyły go i pozostałych Rowle'ów pozytywne stosunki. — Jak najbardziej. — Po raz pierwszy posadzono go w siodle w dzieciństwie i od tego czasu jeździł regularnie.
Oparcie się tej pokusie nie było dla niego łatwe, zwłaszcza w obliczu jawnie rzuconego mu wyzwania. Przemknął koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze, spoglądając na powrót w oczy kobiety.
Nie wydaje mi się, byśmy na coś czekali. — Odparł spokojnie, pozostając wciąż w mocy tego kadzidła. Nadarzyła się im sposobność do zaznania chwili wytchnienia i nigdzie nie się nie śpieszyło. Poduszki i dywany były bardzo wygodne, przyjemnie miękkie. On bardzo rzadko pozwalał sobie na chwilę takiej swobody, zwłaszcza wśród obcych. Przybierał zawsze tę samą surową, zdystansowaną postawę, skrywając tak wiele rzeczy. Jeśli spotkają się w innych okolicznościach to znów będzie sobą, wolnym od wpływu drzewnego kadzidła. — Nie wydaje mi się to błędem. — Dodał.


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]12.12.24 21:58
Rzucone w ramach żartu zdanie pociąga za sobą konsekwencje, na które Evandra milknie na moment, zaciskając wargi, by nie uciekło spomiędzy nich żadne zdradliwe słowo. Skojarzenia od razu ciągną dalej — tam, gdzie chciałaby uciec, lub nigdy więcej się nie zapuszczać. To tajemnica, której woal niekoniecznie chce uchylać.
- To zależy… To, co dla jednego jest niebezpieczne, dla innego stanowić będzie codzienność - odpowiada wymijająco. W jego oczach jest zapewne pięknym kwiatem, który od wszelkiego ryzyka trzyma się na dystans. Nie zamierza niszczyć tego obrazka. - Czy taka czysta postać, bez rytuału, to nie będzie jakaś forma profanacji? Spodziewam się, że znajdą się tacy, którzy z miejsca bić będą na alarm, że tak się nie godzi. - Nazywa siebie propagatorką zmian i świeżego powiewu, lecz tradycje mają w sobie coś pięknego; coś, co warto zachowywać nie z sentymentu, nie dla sztucznego powielania schematu, lecz dla kultywowania tego, co wypracowali przodkowie, a co dobrze byłoby zachować dla potomnych. - Doprawdy? - wyraża zdziwienie, nie tyle obecnością piwa kremowego w Skandynawii, co jego podawaniem uczniom przy posiłkach. - Stale fascynują mnie różnice między placówkami edukacyjnymi. Chociażby kiedy dyrektor Grindelwald wprowadził zajęcia z czarnej magii, wywołało to zamieszanie, a nawet sprzeciw, ale w Durmstrangu naucza się jej zwyczajowo? - Chętnie bliżej przyjrzałaby się tym różnicom. Temat ten zaczął ją interesować od momentu, gdy dotarło do niej, iż Tristan wolałby posłać ich dzieci do Beauxbatons, uważając Hogwart za szkołę o niższym standardzie. Za punkt honoru obrała sobie dołożenie wszelkich starań, by nadać jej lepszej wartości. - Czyli jednak słodko-gorzkie - podsumowuje, kiwając miarowo głową. Piwo wydaje się być trunkiem tradycyjnym, jarmarcznym, co zresztą bardzo dobrze do lorda Rowle pasuje.
Słucha uważnie o metodyce stosowanej przy polowaniach, wnioskując wedle skojarzeń, kim są naganiacze, psiarze i ślednicy. Na półwilej twarzy pojawia się lekki grymas, kiedy okazuje się, że całym zajęciem możnych podczas takiej rozrywki jest wyłącznie podążanie za zwierzyną.
- Czy wobec tego nie jest to… nużące? - podsuwa, przechylając lekko głowę. - Rozumiem, że można takie spotkania traktować czysto towarzysko, ale nie łatwiej zasiąść zwyczajnie herbacie, zamiast wychodzić w las skoro świt? - Łanie nie przywodzą domysłów, które Leonhard ma na uwadze. Specyfika uśmiechu wskazuje na to, iż kryje się za tym coś więcej, lecz nie dopytuje, bo jedno słowo powraca echem, przywołując konkretne skojarzenie. - Lubię lisy. - Im mocniej rozmywają się myśli za sprawą odurzającego kadzidła, tym bardziej prozaiczno-abstrakcyjnych chwyta się skojarzeń. - Ale chyba wymienię je na dywan. Jeden, utrzymywany zbyt długo wystrój, potrafi się znudzić - mówi z czającym się w pionowej zmarszczce na czole grymasem. Nawiązuje oczywiście do podłóg w swojej komnacie, jednak o tym lord Rowle wiedzieć nie może, bo nie miał okazji gościć w jej sypialni. - Często się nudzisz? - Nawet nie zauważa, kiedy z wolna zaczyna zasypywać go kolejnymi pytaniami. Pod wpływem dusznego zapachu uwypukla się jej ciekawska natura, jaką zazwyczaj stara się swemu rozmówcy dawkować, subtelnie ciągnąc za język, by dowiedzieć się więcej o nim, jak i o świecie.
I ten też wysunięty język wywołuje chichot, mieszaninę dziewczęcego rozbawienia i kobiecej satysfakcji, że wynikła między nimi gra trwa nadal, zamiast skończyć się gwałtownym oburzeniem.
- Wiele zostawiasz zwykle w domyśle? - Zbyt dobrze bawi się łapaniem za słówka, by odpuścić sobie tę przyjemność. Słowa są ciekawym sposobem komunikacji. Wiele jest języków i dialektów, wiele znaczeń i ich interpretacji. Skąd wiadomo, co ma się na myśli, kiedy jeden i drugi pod tym samym słowem znać będzie co innego? Czy róża pod inną nazwą pachnieć będzie tak samo?
Nie trzeba na nic czekać, nic też ich nie goni. Słodkie lenistwo nie wiąże się z błędem, więc to, nad czym Evandra się skupia, to sięgnięcie wzrokiem ku czarnemu niebu. Bliska obecność rozpalonego ogniska rozjaśnia nieco horyzont, uniemożliwiając wyraźne dostrzeżenie rozsypanych w górze gwiazd.
- Zawsze chciałam nauczyć się astrologii. Astronomii? - poprawia się, szukając odpowiedniego słowa, bo oba zdają się mieć teraz identyczne znaczenie. Ich fuzja jawi się ciekawym połączeniem. - Czy można z układu gwiazd przepowiadać przyszłość?



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]12.12.24 23:28
Chwila milczenia zawisła pomiędzy nimi i w świetle tego doświadczenia, jakie przypadło im w udziale, ta cisza zdawała się być bardzo niewygodna. Rozważnie byłoby nie próbować wedrzeć się siłą za zasłonę tajemnicy, tylko poczekać na to, aż Evandra uchyli przed nim ten woal. On bardzo często poszukiwał niebezpieczeństw, słysząc w głowie rytm wojny. Była to pieśń przesycona wonią krwi, krzykami wszystkich jego ofiar i pełna ognia.
Czym jest dla ciebie? Jeśli chcesz to wyznać. — Pozostawił kobiecie wybór, będąc gotów zaakceptować odmowę z jej strony. Nie od dzisiaj wiadomo, że róże miały kolce, ale też że istniały na tym świecie zachwycające, aczkolwiek mięsożerne rośliny. Piękno potrafiło być bardzo zwodnicze. Leonhardowi podobały się silne kobiety, niezależnie od stopnia pokrewieństwa z nim i tego, że pozostawał oddany swojej umiłowanej siostrze. Evandra zdołała go zaintrygować, nawet jak to mogło być związane z czarem trwającej obecnie chwili. — Wszystko zależy od okoliczności, w jakich spożywa się absynt. W miejscu publicznym nie przystoi nikomu udowadniać wyższości jednego sposobu raczenia się jakimkolwiek trunkiem, natomiast korzystając z prawa gościnności należy respektować zasady panujące w posiadłości gospodarza. — Jako Rowle stanowczo wyznaczał granice swojej gościnności, nie zapominając również o rodowej dewizie. Prawo gościnności zobowiązywało gospodarza do bycia dobrym gospodarzem, do zagwarantowania bezpieczeństwa swoim gościom, dachu nad głową i strawy, jednak to samo prawo wymagało wzajemności. Nie należał do tych gospodarzy, którzy pozwalają się znieważać we własnym domu. Gdyby został zaatakowany w zamku Beeston, każdy kto podniósłby na niego rękę, nie opuściłby tego miejsca żywym.
Doprawdy. — To, że podawano kremowe piwo podczas posiłków, mogło zadziwiać większość brytyjskich czarodziejów, jednak o wiele bardziej byłoby to zadziwiające, gdyby w Durmstrangu podawano uczniom prawdziwy alkohol. — Przez te różnice dla swoich dzieci możemy wybrać najodpowiedniejszą placówkę edukacyjną. Kiedy dana podstawa programowa obowiązuje od zawsze nie budzi to kontrowersji, takich jak przy zmianie obowiązującej metodyki nauczania. W dostosowany do poziomu uczniów sposób, ale tak, naucza się tam czarnej magii. Personel przykłada też ogromną wagę do umiejętności magicznych, zwłaszcza pojedynkowych i sprawności fizycznej oraz dyscypliny. — Durmstrang pozostawał uczelnią, do którego uczęszczało wiele pokoleń Rowle'ów i z pewnością będzie uczęszczać jeszcze drugie tyle. Sam Leonhard, podobnie, jak jego ojciec, uważali Durmstrang za najlepszą szkołę magii, wydającą na świat nie tylko wykształconych, ale i silnych, zdyscyplinowanych czarodziejów i czarownice. Poza tym tam się nie uświadczy obecności szlam. Skinął jedynie głową na to podsumowanie.
Och, nie jest. Zwierzyna łowna nie czeka na to aż jeden z myśliwych ją ustrzeli. Polowaniom tego rodzaju towarzyszy szczególny ceremoniał. — Dostrzegł ten lekki grymas na twarzy lady Rosier, jednak w żaden sposób go nie skomentował. Polowania to rozrywka dla prawdziwych pasjonatów. Ceremoniał, o którym wspominał to stosowne obrzędy, tradycje, takie jak pokot i wyłonienie króla polowania. — W trakcie polowania, jak i po jego zakończeniu biesiadujemy. Nasz skrzat domowy przyrządza wyśmienitą herbatę, jednak to nie dla niej zapraszamy lordów na nasze tereny łowieckie. — Przez wzgląd na to, że rozmawiał z kobietą, celowo pominął to, że kobiety ich gości mogą zasiąść przy herbacie, jeśli nie chcą towarzyszyć swoim mężom podczas łowów.
Lisiura stanowi doskonały materiał na futrzane okrycia. — On też lubił lisy, zwłaszcza jak ich futra spoczywały w nogach zajmowanego przez niego łoża, na kamiennej posadzce przed kominkiem w sypialni. Jednocześnie dostrzegał alegoryczne znaczenie lisa, którego atrybutami był spryt, przebiegłość, podstępność i wyrachowanie. Stanowił doskonały archetyp.
Często... A ty? — Kiedy ma się wszystko, czego się zapragnie, na pewnym etapie życia zaczyna brakować rozrywek. Wiele z nich stymulowało umysł, inne natomiast musiały utrzymywać ciało w dobrej kondycji fizycznej. Pozostając w mocy tego drzewnego kadzidła, pod wpływem jego ciężkiej woni pozwalał na to wszystko. Nie uszedł jego uwadze wymykający się z ust Evandry chichot. W danym momencie sam na to pozwalał, jakby pozbawiony części decyzyjności. Jeszcze nie przekroczyli pewnej granicy.
W istocie, nie ujawniam wszystkiego o sobie. Nie ja jeden. — Złapany za słówka sam spostrzegł, że Evandra nie odsłniała przed nim wszystkich kart. Jak rzadko się zdarzało, Leonhard stracił całkiem poczucie czasu. Bez znaczenia pozostawało to, czy spędził tutaj trzydzieści minut, czy już trzy godziny.
Jednego i drugiego można się nauczyć. — Poczekał na rozwinięcie myśli Evandry. — Tak. To astrologia. Obserwowanie nieba, zgłębianie ruchów planet przez tych, którzy potrafią widzieć, dostrzegają tam przyszłość. Potrzeba do tego mapy nieba i dużo obliczeń. Centaury opanowały tę umiejętność. — Leonhard, który na co dzień nie przyznawał się każdemu do posiadania daru jasnowidzenia, posiadania rozległej wiedzy z zakresu dywinacji i duchów, właśnie podzielił się z nią Evandrą.
Ich umysły stawały się coraz cięższe, otumanione wonią tego kadzidła i otulone miękkością poduszek oraz dywanu, więc ostatecznie odpłynęli.

Zt x 2


When they turn down the lights
I hear my battle symphony
All the world in front of me
If my armor breaks
I'll fuse it back together
Leonhard Rowle
Leonhard Rowle
Zawód : Spirytysta, wróżbita
Wiek : 39
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
So what if you can see the darkest side of me?
No one will ever change this animal I have become
OPCM : 10 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wieszcz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12505-leonhard-rowle#385039 https://www.morsmordre.net/t12514-skade#385250 https://www.morsmordre.net/t12682-leonhard-rowle-w-budowie#389751 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t12516-skrytka-bankowa-nr-2672 https://www.morsmordre.net/t12515-leonhard-rowle#385254
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]13.12.24 0:54

In the heart of the forest, every stepis a dream, every breath a prayer, every glance a discovery.
9 VIII 1958

Lekki szum niosący się błogo po całej głowie przypominał mu o morskiej bryzie, która nie miała prawa wedrzeć się do jednego z londyńskich lasów. Zakamarki leśnego labiryntu poza drzewami wypełniała ludzka obecność, była to mniej lub bardziej zbita masa ciał pogrążona w zabawie. Gdzieniegdzie, zwłaszcza wokół masywnych ognisk na polanie, każdy razem i z osobna stawał się siłą pędu, parcia i tarcia, jakby ograniczenia na krotką chwilę znikały w dzikim tańcu i przy akompaniamencie szybkich taktów. Pośród tej wesołej części zbiorowiska krążył Fergus, czerpiąc pełnymi garściami ze zbiorowej radości wywołanej rozejmem i ze swobody tegorocznego festiwalu lata. W celebracji szukano wytchnienia od codziennych trudów, a włodarze stolicy dopomogli w tym, aby każdy mógł świętować. Każdy wokół zdawał się godny tej zabawy, od kiedy zaczęto należycie weryfikować status czarodziejów i czarownic przebywających w londyńskiej aglomeracji.
Nawet lord Travers czuł się swobodnie, gdy co chwila do kielicha dolewano mu wina i przy jego uchu wprawiano w ruch struny instrumentów do rytmicznej pieśni. Po kolejnej próbie siłowania się przy drewnianej ławie z innym konkurentem odniósł zwycięstwo, jednak czuł już w pełni jak wszystkie mięśnie ciała stają się nazbyt rozluźnione. To był jasny sygnał od organizmu, aby zacząć stronić od alkoholu. Nie chciał stać się jedną z zapijaczonych mord, co bezwładnie leżą na skraju polany i gryzą trawę albo bezmyślnie gapią się w korony drzew. Musiał znaleźć miejsce odpoczynku, najlepiej z dala od innych, aby na nowo uporządkować własne myśli.
Nucił pod nosem z nieukrywaną wesołością, krocząc przez las w kierunku usłużnie mu wskazanym przez innego czarodzieja. Tam se pan odpoczniesz – tak mu powiedział osobnik nieznany. Może jednak znany tylko z racji stanu lekkiego upojenia rysów twarzy nie rozpoznał? Trzymała się go wciąż ta ogólna wesołość, w takich chwilach przekonywał się, że bywa jednak podatny na emocje tłumu, ale upojenie nie miało nad nim całkowitej mocy. Znał swoje granice, dlatego zachował wyprostowaną sylwetkę i szedł przed siebie w prostej linii, płynnie wymijając drzewa. Gdyby się schlał, to pewnie szukałby strumienia, aby przywrócić się do trzeźwości skokiem do wody. Dla dobra własnych ubrań szukał zamiast tego obiecanych mu poduszek i dywanów schowanych w leśnej kniei.
Już nie słyszał muzyki, tanecznych kroków, śmiechów. Nikogo nie było w pobliżu gotowego wezwać do toastu. Zaczynała go otaczać cisza, którą sam przerywał rzucanymi pod nosem wersami piosenki. Tylko jedna krążyła po jego myślach, bo najlepiej wpasowywała się w scenerię jego samotnej wędrówki. Podczas nucenia utworu poświęconego polnej stokrotce trafiał w podstawowe nuty, usatysfakcjonowany własną melodyjnością. – A nad nią szumiał gaj, zielony gaj.
Drzewa stawały się coraz wyższe, zieleńsze, tak już majestatyczne, że ich liście zaczęły mienić się szmaragdem. W tym spostrzeżeniu było coś mistycznego, jakby natura wokół stworzyła tajemne miejsce budzące podziw i ostrożność. Zamarł w bezruchu nie jednak przez siłę przyrody.
Morskie miraże były mu znane, lecz nie sądził, że i w tym leśnym zagajniku dostrzeże niezwykły obraz, który przybrał kształt znanej mu już sylwetki. Sapnął z zaskoczenia, tym samym ściągając na siebie zielone spojrzenie, więc ze wstydu cofnął się o pół kroku. Jakim to cudem na swej drodze spotkał właśnie ją? Stokrotko, witam cię, twój urok mnie zachwyca, czy chcesz być mą, czy nie? Nie potrafił powstrzymać uśmiechu, ten momentalnie zagościł na jego twarzy, ale potem znów w siebie zwątpił. Co jeśli zostanie uznany za prześladowcę? Jak udowodnić, że podobne spotkanie po tak krótkim czasie jest dziełem przypadku? Instynktownie poprawił marynarkę, nagle przypominając sobie o należytej prezencji.
Lady Crouch – powitał ją cicho, uprzejmie, zmniejszając o dwa kroki dystans między nimi. – Nie wiedziałem, że szukając odpoczynku znajdę również towarzystwo. Rzecz jasna nie chcę się narzucać.
Być może również chciała odetchnąć od obecności innych, tak przynajmniej mógł sobie przypuszczać. Czuł jak powoli do jego nozdrzy dociera subtelna woń kadzidła, lecz nie rozpoznał jeszcze poszczególnych nut zapachowych.

rzut na kadzidło - 3



Dancing like the ocean sways
I can do this every day
Fearghas Travers
Fearghas Travers
Zawód : korsarz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
fergalicious definition make the girls go loco
OPCM : 5 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +1
CZARNA MAGIA : 2 +5
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 23
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12495-fearghas-travers#384673 https://www.morsmordre.net/t12521-hafdis https://www.morsmordre.net/t12513-fearghas-travers-budowa#385182 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t12522-skrytka-bankowa-2674#385470 https://www.morsmordre.net/t12523-f-travers#385474
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]17.12.24 23:57
Kolejne dni festiwalu mijały prędko, oddając czarodziejom następujące po sobie noce. To one, po dniach znaczonych słodkim lenistwem, miękkością poduszek, które przyjmowały na siebie ciężary szczupłego ciała i ściszonymi rozmowami wyciągały po spragnionych atrakcji, rześkości i zabawy czarodziejów swoje ręce. Hypatia, pomimo początkowego sceptycyzmu, coraz chętniej dawała się porwać wirowi zdarzeń, w rytmie muzyki przemykając między jedną atrakcją do drugiej. W większości nie brała samodzielnie udziału, z jednego, prostego powodu — nie przystawały one bowiem dziewczętom jej urodzenia. Dawała się jednakże namówić kuzynkom i siostrze na wspólne próby zabawy w ciuciu—wiedźmę, wzięły udział w organizowanej przez Ministerstwo loterii, a ostatnich kilkadziesiąt minut spędziły na wspólnych tańcach przy skocznej muzyce, na wydeptanym przez bose stopy leśnym parkiecie.
Świat wirował, a ze światem wirowała Hypatia, do czasu, aż wysiłek począł być zbyt dużym ciężarem dla wątłego ciała. Odeszła z parkietu, zasiadając na jednej z ław, wsunęła powoli pantofelki na powrót na stopy, a nim zdecydowała się z niej powstać, poprosiła przechodzącą obok młodą dziewczynę o wlanie jej do kielicha chłodnej wody. Potrzebowała orzeźwienia, ale woda dała jej go tylko na krótką chwilę.
W sierpniową noc, pośród ognisk i rozbawionych osób, coraz trudniej było jej złapać oddech. Podniosła się wreszcie z ławy i skierowała swe kroki bliżej lasu. Im mniej ludzi wokół, tym prościej można było zapanować nad ciałem. Cieszyła się, że dziś nie wypiła nawet połowy kieliszka wina i zjadła całkiem sporo, jak na siebie. Bez tego wspomożenia, pewnie znacznie trudniej byłoby odnaleźć w sobie siłę do poszukiwania odpoczynku. W ciemności lasu, gdy zabawa stała się tylko echem dochodzącym z kilku stron jednocześnie, wreszcie pozwoliła sobie na głębokie westchnienie. Zimniejsze powietrze załaskotało w gardło i przez moment walczyła z chęcią odkaszlnięcia. Chęcią — co warte podkreślenia — szczęśliwie powstrzymaną. Spacerując w majestacie szmaragdowych, odbijających światło księżyca liści nie była chyba w stanie przerwać lub naruszyć pewnej powagi tego miejsca, choć za dnia wyglądało jak zwykły las, jakich wiele w całym kraju.
Dlatego też w pierwszym momencie, gdy z oddali dotarły ją raczej proste tony śpiewanej męskim głosem piosenki, wydawało jej się, że to tylko majaki. Że wyobraźnia płatała jej figle, podsuwając niespodziewaną rozrywkę tuż pod nos. Nie powstrzymała się przed obejrzeniem się za siebie, ale nikt za nią nie szedł. To z kolei mogło oznaczać, że gdyby tylko odpowiednio się na tym skupiła, dostrzegłaby owego wesołego śpiewaka gdzieś w zasięgu wzroku.
A to stało się prędzej, niż później. W jednej sekundzie śpiew się zakończył, w drugiej — wybrzmiało niespodziewane sapnięcie, w trzeciej zaś, finałowej, Hypatia zwróciła się w kierunku tegoż sapnięcia, a na linii jej zielonego spojrzenia pojawił się nie kto inny jak...
— Lordzie Travers — odpowiedziała mu w podobnej tonacji, choć wyraźnie słabiej. Nie miała w sobie nawet pierwiastka męskiego wigoru, który tak wielce wypełniał lordowskie ciało, uwalniając się z niego także poprzez prostą piosenkę o stokrotce. Dodatkowo wcześniejszy wysiłek niemalże zmuszał do poszukiwania odpoczynku, a zawsze przyjemniej było mieć przy sobie kogoś, kto mógłby załatwić pomoc, gdyby nagle osłabła. Nim jedna odpowiedziała na jego kolejne słowa, uśmiech wygiął różane usta, a ona sama wykonała w jego kierunku dwa kolejne kroki. — Z wzajemnością. Choć nie spodziewałam się spotkać was na swej drodze, musicie wiedzieć, że wasz widok jest mi szczególnie miły — mogła wszak trafić na kogoś zupełnie nieznajomego lub co gorsza, jakiegoś oszusta, który podle wykorzystałby jej słabość. Lord Travers swą obecnością stanowił towarzystwo przyjemne, pomimo niezbyt dobrego pierwszego wrażenia dawał rękojmię lordowskich manier, a co istotniejsze, szczególnego rodzaju szczerości, do której nieświadoma takiego stanu rzeczy Hypatia, pragnęła zbliżyć się niczym ćma do otwartego ognia.
Dopiero po chwili, gdzieś w kącie oka dostrzegła, że za przerzedzającymi się stopniowo drzewami, pobłyskuje kilka mniejszych ognisk. Nabrała kolejnego wdechu, przyjemna, kadzidlana woń otoczyła chętnie zmysły.
— Przy mniejszych ogniskach jest spokojniej, niż przy tych dużych — stwierdziła po chwili, powracając wzrokiem do niebieskich oczu swego rozmówcy. Nieco nieskromnie, bowiem według niektórych powinna już opuścić lub odwrócić swe spojrzenie, dla zachowania własnej niewinności i przeświadczenia o czystości zamiarów. Gdzieś tam, w środku serca wiedziała jednak, że taka śmiałość nie urazi Fearghasa. A kto wie, może zjedna sobie i jego duszę, choć odrobinę? — Jeżeli gdzieś odpoczywać, to tam.


These things that you're after, they can't be controlled.
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones

Hypatia Crouch
Hypatia Crouch
Zawód : debiutantka
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
divinity will stain your fingers and mouth like a pomegranate. it will swallow you whole and spit you out,
wine-dark and wanting.
OPCM : 5 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 2 +3
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Wieszczka

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12296-hypatia-crescentia-crouch#377992 https://www.morsmordre.net/t12301-nuntius#378115 https://www.morsmordre.net/t12332-hypatia-crouch#379076 https://www.morsmordre.net/f243-city-of-london-pallas-manor-siedziba-rodu-crouch https://www.morsmordre.net/t12303-skrytka-nr-2626#378117 https://www.morsmordre.net/t12302-hypatia-crouch#378116
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]12.01.25 21:52
Bliski był pomyśleć, że los płata mu figle. Na morzu wydawało mu się to bardziej zrozumiałe, kiedy siła wiatru i moc fal stanowiły naturalne zmienne, z którymi udawało się wygrać lub należało im się poddać. Może tym razem całe sprawstwo kryło się w tych mistycznie szmaragdowych drzewach, a wytaczane pomiędzy nimi od stuleci ścieżki miały doprowadzić do tej konkretnej chwili? Obecnie musiał skapitulować na lądzie, uznać drugie spotkanie z lady Crouch za jeden z elementów odwiecznego porządku rzeczy. Czuł się z tym dobrze i źle zarazem. Miał okazję znów ją ujrzeć, to było miłe, ale kolejny raz nie miał pojęcia jak należy się zachować. Przede wszystkim musiał utrzymać należyty dystans, aby przez swoją niedbałość w tej materii nie wywołać skandalu. Rzeczywistość wyższych sfer nie była sprawiedliwa, lordowi prędzej czy później wciśnie się na siłę małżonkę, dla damy to z kolei była delikatniejsza kwestia decydująca o całej przyszłości.
Naprawdę? – krótkie pytanie samo uciekło z jego ust. Rzecz jasna nie zarzucał jej kłamstwa, był po prostu mile zaskoczony jej słowami, bo na takowe nie liczył. Im częściej myślami powracał do ich pierwszego spotkania, tym łatwiej dochodził do wniosku, że wszystkie uprzejme słowa po przykrym incydencie mogły być tylko czystą kurtuazją. Dar łaski ofiarowany mu tamtego dnia w dużej mierze wynikał z posiadanego przez niego tytułu lorda, a podobne podejrzenie bardzo go drażniło. Zazwyczaj nie zadręczał się dogłębną analizą zdarzeń, więc dlaczego w tym jednym przypadku katował się najdrobniejszymi szczegółami? Do tej chwili co parę godzin karcił się za błędy z tamtego dnia, ale odzyskał spokój ducha tylko za sprawą jej czystego spojrzenia. Pewnie nawet nie była świadoma jak bardzo połechtała jego męskie ego, gdy usta ułożył w podekscytowanym uśmiechu. – Dobrze widzieć, że masz się dobrze. – Język musiał mu się zaplątać właśnie w tym momencie, gdy chciał szczerze odpowiedzieć na jej uprzejme słowa. Czuł się jak głupi szczeniak, jakby cofnął się w emocjonalnym rozwoju o kilkanaście lat. Psidwacza mać, ma dwadzieścia dziewięć lat i jest lordem Traversem, a nie anonimowym młokosem znikąd! – Mnie również cieszy nasze drugie spotkanie, nawet jeśli to znów dzieło przypadku – poprawił się już bardziej zdecydowanym tonem, próbując wierzyć, że wyszedł z twarzą z tego wstydliwego momentu.
To kolejne słowa Hypatii przypomniały mu po co się znalazł w tym miejscu – tak jak ona szukał chwili wytchnienia od harmidru letniej zabawy. Odniósł wrażenie, że dłuższym spojrzeniem pozwoliła mu zbliżyć się do siebie jeszcze te dwa kroki, aby stanął obok. Bardzo starał się przy tym nie myśleć, że szmaragd drzew jest niczym wobec zieleni jej oczu. Wyciągnął w jej stronę pomocne ramię, chcąc na ostatniej prostej asekurować ją w drodze do wspomnianych mniejszych ognisk, gdzie ponoć czekały na leśnej ściółce szerokie dywany i miękkie poduszki. – Pozwól, lady, że poszukam odrobiny spokoju w twoim towarzystwie. W twojej obecności jakoś mi raźniej, nawet ten las od razu robi się przyjemniejszy.
Otaczała ich woń inna od wszystkich mu znanych, bo wypełniająca go dobrym humorem i czymś jeszcze, ale wciąż nienazwanym. Przez powierzchowną słodycz przedzierała się do nozdrzy cytrusowa nuta, było to całkiem orzeźwiające. Może to właśnie z tego powodu słowa były przez niego wypowiadane znacznie lżej niż jeszcze chwilę temu. Ponownie chciał zaśpiewać o stokrotce, ale powstrzymał się, zamiast tego pozwalając sobie uśmiechnąć się szeroko. Chciał przez chwilę być dla niej solidną podporą, kroczyć z nią w tym samym tempie bez zamartwiania się czy dystans pomiędzy nimi jest wystarczający na tyle, aby nie budził niczyjego zgorszenia.



Dancing like the ocean sways
I can do this every day
Fearghas Travers
Fearghas Travers
Zawód : korsarz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
fergalicious definition make the girls go loco
OPCM : 5 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +1
CZARNA MAGIA : 2 +5
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 23
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12495-fearghas-travers#384673 https://www.morsmordre.net/t12521-hafdis https://www.morsmordre.net/t12513-fearghas-travers-budowa#385182 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t12522-skrytka-bankowa-2674#385470 https://www.morsmordre.net/t12523-f-travers#385474
Re: Szmaragdowy Zakątek [odnośnik]15.01.25 20:47
Nie spodziewała się, że posiadała w sobie tyle siły, aby powstrzymać tę nagłą falę rozczulającej radości, gdy odpowiedział jej pytaniem. Może pierwsze wrażenie, które na niej wywarł nie było zbyt przyjemne, ale dziękowała sobie w myślach, że dała mu kolejną szansę. Okazywał się bowiem być naprawdę ciekawym towarzyszem rozmów, na swój szczery sposób próbując sprawić, aby czuła się w jego towarzystwie jak najlepiej. Nie potrzebował przy tym skomplikowanych słów i niedomówień — to jego czyny miały największą moc, a i one miały w sobie tyle troski o dobrostan damy, że niesposób było powątpiewać w jego dobre wychowanie. Z pewnością guwernantki oraz lady matka wpoiły mu prawdziwie szlachetne zasady postępowania. Lady Hypatia zaś była im (nieświadomie jeszcze) wdzięczna.
— Naprawdę — potwierdziła więc, z lekkością właściwą tylko szczeremu stwierdzeniu. Była świadoma, że niewiele jej rówieśniczek było równie wyrozumiałych, że tamta scena mogła wiele z nich wystraszyć do tego stopnia, że na prawdopodobieństwo ponownego spotkania, w dodatku w szmaragdowej ciemności lasu, najpewniej obróciłyby się w mig na obcasach pantofelków i ruszyły w przeciwnym kierunku. Jej nie przestraszył; zezłościł, to fakt, ale złości było wciąż daleko od strachu, a gdy ta zaczęła stygnąć, wyostrzyła zmysły damy, dając jej wyraźnie do zrozumienia, że oto ma przed sobą człowieka niebanalnego. Żałowałaby, była tego pewna, gdyby pozwoliła okazji do jego poznania przejść obok nosa. Jej własne zadowolenie osłodziło powietrze jeszcze bardziej, gdy zauważyła jego uśmiech. Był naprawdę urokliwy, do tego stopnia, że gdyby nie wieczna świadomość sztywnych ram, w które musiała wejść, aby być dobrze odbierana w socjecie, wybaczyłaby mu chyba wszystkie przewiny, oby uśmiechnął się do niej jeszcze raz.
— Żywię szczerą nadzieję, że zdrowie i nastrój dopisują także wam — wymiana uprzejmości wymagana była oczywiście przez etykietę, ale to spojrzenie zdradziło lady Hypatię ze szczerością intencji. Omiotła spojrzeniem jego twarz, nie wydawał się przemęczony od wysiłku, raczej od dobrej zabawy. Nie zamierzała mu jej odmawiać, nie zamierzała zatrzymywać, jeżeli chciałby ruszyć w dalszą pogoń za nią. Wystarczyła jej świadomość, że lord pojawiający się w jej myślach coraz to częściej, korzystał z atrakcji festiwalu pełnymi garściami. Ona nie mogła pozwolić sobie na taki komfort.
Gdy zbliżał się do niej bardziej, nie cofnęła się o krok. Nie bała się go, wiedziała, że nie stanowił zagrożenia. Z radością przyjęła pomoc wyciągniętego ku niej ramienia, ostrożnie wsuwając pod nie własną rękę. Asysta była wskazana, słabość potrafiła spaść na ciało damy w najmniej wskazanym momencie, a towarzystwo — poza byciem remedium na chwilowe samotności — wzmacniało poczucie bezpieczeństwa. Czasami nawet myśl o tym, że ktoś o dobrym sercu zainteresuje się, gdyby nagle straciła siły, była na wagę złota.
— Nie śmiałabym odmówić tak szczerej prośbie — posłała mu delikatnie zaczepny, ale wciąż wdzięczny i przyjemny dla oka uśmiech. Nie wypadało jej zgadzać się na jego towarzystwo otwarcie, a już tym bardziej o nie prosić. Na całe szczęście lord Travers wydawał się odczytywać niewypowiedziane marzenia lady Hypatii niezwykle umiejętnie, dzięki czemu mogli wspólnie kroczyć leśną ścieżką. Powoli, bez nadmiernego pośpiechu, wszak noc była jeszcze młoda, a kadzidlane aromaty unoszące się w powietrzu niezwykle wręcz przyjemne. Wyczuwała nuty mango i cytrusów, nieświadomie ruszyła za tą wonią właśnie, aż znaleźli się przy ognisku niewielkim, ale oddalonym od innych uczestników festiwalu na tyle, aby rozmowy toczące się między nimi pozostały sekretem.
Przy pomocy dzielnego lorda Traversa zajęła jedną z poduszek, od razu wypuszczając z siebie zadowolone, przepełnione ulgą westchnienie.
— Mam nadzieję, że nie obrazicie się, gdy zaproponuję nam przejście na ty? — zapytała wreszcie, czując, jak nietypowa atmosfera Szmaragdowego Zakątka zaczyna jej się udzielać. Pytanie, prośba, czymkolwiek to miało nie być, było zdecydowanie odważne, ale jednocześnie pokazywało, że wcześniejsze słowa Hypatii o zadowoleniu z towarzystwa lorda Traversa nie były słowami rzucanymi na wiatr. — I od razu przekroczę kolejną granicę poufałości, pytając, czy mogę poznać historię tatuaży na twoich dłoniach? — widziała je już przy ich pierwszym spotkaniu, choć do tej pory nie była w stanie rozpoznać tego, co mogły przedstawiać. Albo skupiała się na niebieskich oczach lorda, albo ten znajdował się zbyt daleko. Lepszej okazji na zadanie tegoż pytania w ocenie Hypatii nie było.


These things that you're after, they can't be controlled.
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones

Hypatia Crouch
Hypatia Crouch
Zawód : debiutantka
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
divinity will stain your fingers and mouth like a pomegranate. it will swallow you whole and spit you out,
wine-dark and wanting.
OPCM : 5 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 2 +3
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Wieszczka

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12296-hypatia-crescentia-crouch#377992 https://www.morsmordre.net/t12301-nuntius#378115 https://www.morsmordre.net/t12332-hypatia-crouch#379076 https://www.morsmordre.net/f243-city-of-london-pallas-manor-siedziba-rodu-crouch https://www.morsmordre.net/t12303-skrytka-nr-2626#378117 https://www.morsmordre.net/t12302-hypatia-crouch#378116

Strona 15 z 15 Previous  1 ... 9 ... 13, 14, 15

Szmaragdowy Zakątek
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach