Wydarzenia


Ekipa forum
Knajpa morderców
AutorWiadomość
Knajpa morderców [odnośnik]17.07.17 2:16
First topic message reminder :

Knajpa morderców

★★
Nieduży lokal usytuowany przy jednej z bocznych, mało uczęszczanych uliczej, do której prowadzą niewysokie drewniane schodki - każdy mugol, który usiłuje się po nich wspiąć, nagle zostaje skonfundowany i zapomina, po co to robił - odczuwając wewnętrzny imperatyw do zmiany swoich zamiarów. Wnętrze utrzymane jest w chłodnej stylistyce, pojedyncze stoliki z twardymi krzesłami wydają się być przystosowane do najwyżej dwóch-trzech gości, a zaczarowany gramofon wygrywa rzewne melodie. Wysoki bar, za którym obsługuje młoda wyraźnie znudzona czarownica wydaje się specjalizować w winie i absyncie - ale można tam zakupić również cygaretki. Opary dymu gęsto wypełniają pomieszczenie, tworząc duszną, dekadencką atmosfera.
Pomimo nazwy istnieje bardzo nieduże prawdopodobieństwo, jakoby w knajpie rzeczywiście dało się spotkać prawdziwego mordercę - nazwa miała zapewne tylko przyciągnąć znudzoną klientelę. Udało się - to ostoja londyńskich poetów. Gdy zapadnie zmrok w knajpie morderców rozpoczynają się wieczorki poetyckie, w trakcie których młodzi artyści prezentują swoją twórczość; za sprawą magii znacznie łatwiej jest odczuwać towarzyszące słowom emocje - dwie zaczarowane statuy przedstawiające nagich kobietę i mężczyznę tworzą w tle występujących prelegentów wzruszającą pantominę. Nikt nie będzie ci przeszkadzał przy stoliku i nie musisz nawet zwracać uwagi na dziejący się spektakl, lecz jeśli tylko potrafisz - możesz dołączyć do artystów, wygłaszając własny wiersz (wymagana biegłość: pisanie poezji oraz retoryka) lub cudzy (wymagana biegłość: znajomość literatury oraz retoryka). W zależności od poziomu (znajomość/tworzenie):
I - czarodzieje wysłuchają cię z zainteresowaniem, oddając ci tę krótką chwilę tylko dla ciebie. Zapewne jednak dość szybko o tobie zapomną, porwani kolejnymi występami.
II - otrzymałeś długie owacje, parę osób wstało. Poruszyłeś ich, będziesz słyszał szepty fragmentów wygłoszonego przez ciebie utworu do końca wieczoru.
III - po twoim wystąpieniu w lokalu nastała dłuższa cisza; wzruszyłeś widownię, niektórych aż do łez. Będziesz czuł na sobie ukradkowe spojrzenia tak długo, jak długo pozostaniesz jeszcze we wnętrzu knajpy. Atmosfera ożywi się dopiero po tym, jak go opuścisz. Na długo pozostaniesz tutaj na językach.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:30, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Knajpa morderców - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Knajpa morderców [odnośnik]10.01.21 16:44
Może to właśnie ta pewność siebie w tonie głosu blondynki, niezachwiana wiara w to co mówiła, a nawet arogancja sprawiły, że zdecydowałem się podejść i odezwać, sprostować nieprawdziwe informacje wygłaszane jako święte prawdy. Każdemu z nas zdarzały się błędy, mnie także, to oczywiste - błąd był wszak rzeczą ludzką i może nie wtrąciłbym się w ogóle, gdyby czarownica po prostu się nad tym zastanawiała. Jeśli brzmiałaby na kogoś, kto dopuszczałby możliwość pomyłki. Tak jednak nie było i czułem się w obowiązku, aby to rozjaśnić - we własnej naiwności wierzyłem, że wtedy spuści z tonu, spokornieje. W jak wielkim byłem błędzie! Blondynka zareagowała wręcz odwrotnie. Niezrozumiałą agresją i wulgarnością, a wręcz chamstwem. Zmarszczyłem brwi, kompletnie tym zaskoczony, bo gdyby tylko nie otwierała ust sprawiałaby wrażenie kogoś zupełnie innego (a przynajmniej gdyby tylko była trzeźwa) - filigranowa sylwetka, blond włosy i łagodne rysy twarzy przywodziły na myśl anielską urodę, dla której zachowanie czarownicy stanowiło absolutny kontrast. Jak czerń i biel.
- Moja matka na pewno nauczyła mnie, że kobiecie nie wypada się tak zachowywać - odpowiedziałem tonem wciąż spokojnym, lecz jakby twardszym. Zmierzyłem czarownicę chłodnym, pełnym dezaprobaty spojrzeniem. Odwoływanie się do matek uznawałem za język rynsztoku. Właściwie to z jakiejś przyczyny przysiadła się przecież do tej dwójki ochlapusów, którzy teraz stroili sobie z niej żarty. Uparcie je ignorowałem, mając przeczucie, że trochę na nie zasłużyła.
- Najwyraźniej. Nie ma przypadków, skoro akurat teraz zdecydowała się pani poruszyć temat, o którym nie ma zielonego pojęcia - odparłem.
Utarcie jej nosa przez pijaków nie uczyniłoby czarownicy szkoda, ale dobieranie się do niej z łapami już tak. Niezależnie od tego co powiedziała i jak była wulgarna, to nie powinni byli jej obmacywać, jeśli sobie tego nie życzyła. Chciałem wysunąć już różdżkę z rękawa i zrobić z tym porządek, lecz czarownica poradziła sobie i bez mojej pomocy. Poczułem się znów wręcz zaskoczony taką reakcją, kiedy blondynka wbiła bezceremonialnie widelec w łapsko pijaka, a ten zawył z bólu. Zrobiło się zamieszanie, ściągnęło to uwagę barmana, który zaczął nawoływać o spokój. Przypuszczałem, że towarzysz rannego może zechcieć odwdzięczyć się blondynce tym samym, zamierzałem go powstrzymać, ale...
Wpadła na mnie wtedy w tym zamieszaniu, a kiedy chciałem pomóc jej odzyskać równowagę, równie bezceremonialnie chlusnęła mi drinkiem w twarz. Oczy zapiekły mnie od alkoholu. Starłem ciecz ręką, po czym sięgnąłem po chusteczkę, aby wytrzeć oczy.
- Może to i lepiej, że pani to wylała, bo na pewno alkoholu już pani wystarczy - stwierdziłem lodowatym tonem i przyłożyłem różdżkę do koszuli, by usunąć plamę. - To niezwykle przykre patrzeć na młodą czarownicę zachowującą się w ten sposób. Pozostaje mi jedynie pozwolić pani mierzyć się z konsekwencjami - dodałem, zerkając na bandę przy stoliku.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Knajpa morderców - Page 4 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Knajpa morderców [odnośnik]25.01.21 19:57
Dostrzeganie subtelnych oznak zaskoczenia na twarzach rozmówców, gdy zdawali sobie sprawę z wulgarnej i do szpiku kości paskudnej natury Elviry, napawało ją zwykle niezmiernym rozbawieniem; pomijając banalne powiedzenie o nieocenianiu eliksiru po kolorze, dawało jej poczucie przewagi nad drugim człowiekiem, złośliwego rodzaju satysfakcję z cudzej niedomyślności. Tak było, kiedy pokazywała się z najgorszej strony specjalnie, samodzielnie rozplanowaną decyzją lub - przynajmniej - pod wpływem powtarzalnego frustrującego czynnika, po którym każdy rozsądny by rzekł, że ktoś na jej pogardę zasłużył. Lubiła myśleć, że ma nad sobą kontrolę. Lubiła uważać, że każdy wybuch emocji, cięte słowa opuszczające usta w ułamku sekundy, jak trzask bicza, to po prostu jej uzasadnione widzimisię.
Kiedy jednak pozostawała pod wpływem alkoholu - nie jednego kieliszka wina, szklaneczki whisky, a rzeczywiście pijana - pewność siebie traciła na znaczeniu. Nie myślała już o tym, jak rozkosznie rozbijać męskie seksistowskie przekonania o dziewczynkach, których pierwszą i najważniejszą cechą winna być grzeczna łagodność. Była zwyczajnie wściekła. Nie chciała satysfakcji z odzywek, chciała krwi, chciała wbić pazury w ten dumny ryj i rozerwać go na strzępy.
- Szkoda, że pana nie nauczyła jak nie być pizdą - syknęła, zaciskając mocno pięść we własnej kieszeni, na rękojeści różdżki.
Tyle jedynie zdążyła powiedzieć nadętemu dyskutantowi zanim przy stoliku rozpętało się piekło zapoczątkowane lepką ręką jednego z obdartusów. Mężczyźni i ich żałosna hulaszczość, pierdolony brak szacunku, zuchwałość, z pomocą której nadrabiali małe fiuty... Nie wahała się przed wyciągnięciem ręki po widelec, nie wahała się też przed zadaniem ciosu; mogła nie mieć wiele siły, ale przy odpowiednim zamachnięciu się i pod wpływem emocji zdołała zdziałać tyle, ile chciała. Wyszłoby, zdążyłaby uciec, gdyby elegancik nie stanął jej na drodze do wyjścia.
- Odsuń się, tchórzu. - Próbowała rozepchać się łokciem, ale jeden z siedzących przy stole mężczyzn zdążył wstać i schwycić ją za włosy.
Och nie. Tego nie zamierzała tolerować. Wyszarpnęła z kieszeni różdżkę i odwróciła się z nienawistnym warknięciem; od gwałtownego ruchu świat rozmył się na krawędziach i byłaby straciła równowagę. Do porządku przywołał ją deszcz lodowatej wody, przyklejający do ciała przemoknięty płaszcz, wpadający za kołnierz i posyłający w dół kręgosłupa długi, bolesny dreszcz. Balneo rzucone przez barmana objęło swoim zasięgiem zarówno ją jak i nieznanego elegancika oraz ściskającego ją za warkocz pijaka. Facet puścił ją natychmiast, a Elvira przezornie schowała różdżkę z powrotem. Była oburzona, ale i bardziej trzeźwa niż przez cały wieczór.
- Wynosić się! Wszyscy trzej! Natychmiast! - Barman wygrażał im pięścią, wyzywając jeszcze od awanturników i pijackich mord.
Elvira zacisnęła zęby, przez chwilę oddychała głęboko, a potem spojrzała na tego, który zaczął tę burdę swoim głupim komentarzem.
- To twoja wina - stwierdziła bez wahania, lekko jednak zaróżowiona.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Knajpa morderców [odnośnik]27.01.21 22:12
- Nie wstyd zatem pani, że wychodzi przy mnie na byle moczymordę z rynsztoku? - odpowiedziałem zimno, kiedy zasugerowała, że moja matka nie nauczyła mnie jak nie być pizdą. Najwyraźniej nasze postrzeganie męskości[ było od siebie wyjątkowo odległe. Jak biegun południowy i północny. Zaczynałem podejrzewać, że w mniemaniu tej blondynki prawdziwy mężczyzna to taki, który by właśnie miotnął w nią paskudnym zaklęciem lub zasznurował usta prawym sierpowym. Pozostawało mi jedynie ciężko nad tym westchnąć.
Nie spodziewałem się takiego ruchu ze strony barmana. Przynajmniej nie w moją stronę. Co prawda nie było to wymierzone akurat we mnie, lecz nieszczęśliwie znalazłem się w zasięgu działania jego [i]Balneo[/i[. Kubeł zimnej wody miał wylać się na blondynkę, a rozchlapał się na nas wszystkich. Poczułem zimno na twarzy, wilgoć na koszuli, która zaczęła lepić się do twarzy. Mężczyzna zaczął wrzeszczeć, każąc nam się wynosić.
Nie szukałem tutaj kłopotów. Nie zamierzałem tez czekać, aż co gorsza, wezwie magiczna policję albo sama zainteresuje się tymi hałasami. Miałem różdżkę podpartą papierem, lecz należała do kogoś, kto dawno był już martwy. Wolałem nie ryzykować, legitymując się nią. W Tower zaś nie mogłem tego wieczoru wylądować. Ruszyłem więc w kierunku wyjścia, chcąc, nie chcąc. Poczekam na znajomego na zewnątrz. O ile nawet stamtąd barman mnie nie przegoni.
Nie chciałem już słuchać nabuzowanej blondynki, lecz sama się odezwała, obwiniając mnie za to zajście.
- Moja wina? Może się pani ze mną podzielić skąd taki wniosek? Fascynuje mnie tok myślenia, który panią do niego doprowadził - odpowiedziałem, zaczynając już tracić cierpliwość do jasnowłosej awanturnicy, której bliżej było do rynsztokowego zbira, niż kobiety. Naprawdę czułem się zszokowany tym, że tak mogła zachowywać się kobieta - kto ją wychował? Zaryzykowałbym stwierdzenie, że sam jeden taki pijaczyna jak ten, który dotychczas trzymał ją za warkocz. Wyciągnąłem różdżkę, by wysuszyć swoje ubranie zaklęciem. Po kilku chwilach szata była już sucha. Miałem szczęście, że to była tylko woda i nie pozostawiła kolejnych plam. Wystarczył już wylany na mnie drink.
Nawet mimo wulgarnego i paskudnego zachowania czarownicy, otworzyłem przed nią drzwi baru - ja nie zapominałem o dobrych manierach.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Knajpa morderców - Page 4 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Knajpa morderców [odnośnik]28.01.21 12:12
Słowa, jakie zdążyła usłyszeć w odpowiedzi na swoją zuchwałą odzywkę, zdołały na krótką chwilę wytrącić ją z równowagi. Winiła upojenie alkoholowe, nerwy, do których doprowadzała ją postępująca utrata kontroli - to nie miało wyglądać w ten sposób, dosiadła się do tych patałachów przypadkiem, aby spełnić spontaniczną zachciankę. Zamiast poczuć satysfakcję z łatwo zdobytego uznania, wylądowała w sytuacji komicznie nieprawdopodobnej, zatknięta między młotem a kowadłem. Na domiar złego ten żałosny dyskutant, wciskający niepotrzebne mądrości między cudze sprawy, ośmielał się oskarżać ją o rynsztokowe zachowanie. Czy tylko dlatego, że nie obawiała się mówić, co myśli, nie hamowała swej prawdziwej natury i nie zachowywała jak wzorowa dama jego sparszywiałej wyobraźni? Pieprzony seksista, umniejszający wartość wszystkiego, co mogło stanowić dla niego minimalne zagrożenie.
Elvira nie była alkoholiczką, a już z całą pewnością nie rynsztokową pannicą - miała godność, zdobytą ciężką pracą oraz wrodzoną błyskotliwością, gdyby było inaczej, nie osiągnęłaby tak wiele w sferze medycyny ani nie otrzymała roli prywatnego uzdrowiciela.
Na udowadnianie facetowi, że się myli, nie było już jednak czasu; rozjuszona banda w połączeniu z barmanem przerwała dysputę w pół, jednocześnie podjudzając paskudny nastrój Elviry, jak i tłumiąc jego werbalne przejawy. Przemoczona do suchej nitki, zmarznięta, wolała poświęcić koncentrację na doprowadzenie się do porządku; osuszyła ubrania, a potem schowała jasny warkocz wewnątrz płaszcza, aby nie dać już nikomu okazji do schwycenia go tłustymi paluchami. Do wyjścia ruszyła jako jedna z pierwszych, nie bez powodu zostawiając w tyle zdenerwowanych łachmaniarzy, których wzięło na wykłócanie się z właścicielem knajpy.
- Wystarczyło, żebyś nie wciskał nosa tam, gdzie nikogo to nie obchodzi - odwarknęła w odpowiedzi na irytująco uprzejme pytanie, a potem prychnęła w głos, kiedy facet otworzył przed nią drzwi. - Potrafię zrobić to sama. - Niepotrzebne jej było patronizowanie, złudne gesty męskiej elegancji, z elegancją nie mające nic wspólnego. Nie wtedy, gdy padały ze strony kogoś takiego, jak ten człowiek; na nic zdawała się Elvirze jego uprzejmość.
Ten wieczór i tak był zniszczony, jedyne, co mogła, to zachować resztki godności i nie spoglądać na niego więcej, gdy niepewnym krokiem ruszyła w stronę ulicy Pokątnej.

/zt


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Knajpa morderców [odnośnik]28.01.21 21:56
Od czarownicy, która pragnęła wyrwać się spod jarzma patriarchatu, zerwać okowy starych tradycji i konwenansów, przez znajomych mi mugolaków nazywanej feministką, była bardzo daleka droga do takiego zachowania jakie prezentowała nieznajoma blondynka. Mówienie tego, co się myśli i wewnętrzna siła bynajmniej nie równała się tak ordynarnemu i wulgarnemu zachowaniu. Właściwie w moim przekonaniu wprost przeciwnie. Obnażała ogromne słabości. Nieumiejętność zapanowania nad sobą, brak samokontroli, impulsywność i wybuchowość. Pewnego dnia wpakuje się w takie kłopoty, z których nie wykaraska się przy pomocy widelca, na Balneo i wygonieniu z pubu przez barmana się nie skończy. Znałem czarownice, które były silne, miały własne zdanie i nie bały się go powiedzieć, podejmowały własne decyzje, nie poddawały się męskim wpływom - a jednocześnie zachowywały przy tym godność i nie upodobniały się przy tym do rynsztokowego ochlejusa. Dla niektórych był to wzór męskości. Może blondynka była jedną z takich kobiet, zapatrzonych w prostaków, z tym też utożsamiała siłę - dlatego upodabniała się do jego zachowania.
A może po prostu alkohol tak źle na nią działał. Wyraźnie przecież była pijana, nie mogłem tego nie zauważyć. Czerwone policzki, lśniące oczy, chwiejna postawa. Gdy szliśmy w stronę drzwi miałem wrażenie, że za chwilę upadnie.
- Naturalnie - odpowiedziałem jedynie na jej gniewną odzywkę, że mogłaby zrobić to sama.
Świadomość, że moje dobre maniery i opanowanie jeszcze bardziej ją zdenerwowały dały mi jakąś satysfakcję. Może coś sobie przemyśli. Uśmiechnąłem się do tej myśli. Na pewno nie. Byłbym bardzo naiwny, gdybym w to wierzył. Paniusia pewnie będzie pomstowała na mnie przez następne kilka dni i za każdym razem, gdy przyjdzie jej wspomnieć ten feralny wieczór. Chyba, że alkohol całkiem wymaże jej go z pamięci. To też wydawało się bardzo prawdopodobne.
Skłamałbym przecież, gdybym nie wiedział, że naprawdę spora ilość alkoholu to potrafi. Samemu, w przeszłości, zdarzało mi się wypijać całe morze alkoholu. Nie po to jednak, by imponować nieznajomym opryszkom i wymądrzać się na tematy, o których nie miałem zielonego pojęcia - a po to, by uśmierzyć ból i naprawdę zapomnieć.
Nie patrzyłem w którą stronę odchodzi blondynka. Lepiej, aby zniknęła jak najszybciej - i tak też się stało. Mogłem przysiąść na murku nieopodal, tak, by mieć dobry widok na wejście do knajpy morderców i czekając na mojego znajomego w milczeniu palic papierosa.

zt


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Knajpa morderców - Page 4 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Knajpa morderców
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach