Wydarzenia


Ekipa forum
Sala bankietowa
AutorWiadomość
Sala bankietowa [odnośnik]08.08.17 18:33
First topic message reminder :

Sala bankietowa

★★★★
Sala bankietowa służy organizacji mniejszych koncertów, ale też innych wykwintnych uroczystości, pozbawiona podwyższonej sceny oraz typowej widowni buduje kameralny klimat. Kiedy do sali wchodzą goście, wewnątrz pojawiają się wygodne, szerokie fotele wyścielane czarnym aksamitem, rozrzucone chaotycznie, nie jak teatralna widownia w ilości odpowiadającej zbierającym się gościom. Szeroki parkiet wykonany z ciemnego drewna lśni i odbija sylwetki gości niemal jak lustro; zwykle pozostaje pusty, pozostawiając miejsce na taniec przy koncertujących muzykach. Na podobne uroczystości wpuszczani są jedynie odpowiednio elegancko ubrani goście. W razie potrzeby miejsce to zamienia się w salę bankietową, a szeroki parkiet przecina równie długi stół, przy którym ustawiają się owe fotele. Wysokie jaśniejące bielą ściany zdobią trzy akty przedstawiające syreny występujące w Fantasmagorii, tu i ówdzie ustawiono pękate porcelanowe donice obsadzone zaczarowanymi kwiatami o intensywnym zapachu. Stojące kandelabry rzucają na całość blade, romantyczne światło blaskiem kilkudziesięciu świec, olbrzymie okno, przez które mogłoby się przebić dzienne światło, przysłania przejrzysta granatowa firanka. Pomiędzy fotelami lewitują srebrne tace z szampanem, owocami i francuskimi przystawkami.
Muffliato.



Podgląd mapki i pierwszy post - spotkanie Rycerzy Walpurgii.[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:22, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala bankietowa - Page 34 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala bankietowa [odnośnik]13.12.24 15:13
W ich świecie, w którym wciąż rządzili mężczyźni, kobiety musiały walczyć o swoją pozycję, o prawo głosu, o znaczenie. Sigrun Rookwood wyszarpała to sobie od losu. Przyszła na świat jako najmłodsza siostra czwórki braci, w rodzinie konserwatywnej i upartej w tym jak osły, miala więc zadanie utrudnione. Dziś siedziała przy tym stole mając Mroczny Znak na lewym przed ramieniu dzięki swojej walce i upartości. Zdarzało się jednak, że napotykała na swej drodze kobiety takie jak Evandra Rosier. Takie, które ten głos i pozycję otrzymywały wyłącznie z racji swojego urodzenia. Nie miała pojęcia, czy zdecydowały ich rodziny, czy sam Rosier wybrał ją na żonę, lecz to, że dziś cieszyła się podobną ochroną było zasługą genów i szczęśliwego dla niej zrządzenia losu. Budziło to w Sigrun jednocześnie jakąś zazdrość i złość. Czuła się święcie przekonana, że lady doyenne powinna ponieść surowsze konsekwencje swojej niesubordynacji, lecz cóż - to ona została uciszona. Nie pozostawało Sigrun nic innego jak zasznurować wargi, ona wszak rozumiała swoje miejsce w tej drabinie, to gdzie była. To nie sabat, pragnęła przypomnieć, lecz umilkła zgodnie z rozkazem Tristana. Uchwyciła jedynie spojrzenie Evandry, unosząc przy tym dumnie brodę, wytrzymując spojrzenie pólwili. Ogniste, w istocie, intrygujące.
Wzięła głęboki oddech i oderwała myśli od Evandry, skupiając się na dyskusji, jaka wciąż toczyła się między Rycerzami Walpurgii. Opowieść, jaką podzielił się z nimi Drew, zdążyła już usłyszeć, lecz za drugim razem klątwa, którą sam zdołał skonstruować i wprowadzić w życie, była wciąż nie mniej intrygująca. Ważne, że wiedźmę przykuł do siebie na zawsze. Chociaż to, że i ona otrzymała pozycję oraz głos przez cudze wybory i dlatego, że to mężczyzna ją wybrał - budziło w Rookwood gniew. Nie zasłużyła sobie na to wszystko. Zacisnęła palce na kielichu wina, którego się napiła. Ona musiała tak ciężko pracować przez tyle lat, a niektóre blondynki... Może miały po prostu więcej szczęścia.
Z ciekawością zawiesiła spojrzenie na Lucindzie, która została przywołana do odpowiedzi, gdy już wróciła. Imię Vincent wleciało do ucha Rookwood i wyleciało drugim, nie jednemu psu wszak na imię Burek, lecz słowa Ramseya przywołały Sigrun wspomnienia. Z Hogwartu, z Rumunii. Poruszyła się lekko na krześle.
- Vincent Rineheart. Jeśli takie ma nazwisko, to rzeczywiście syn Kierana Rinehearta - przytaknęła Mulciberowi. Ona również go znała, chociaż uczyła się na roku niżej. Właściwie pamiętała pólkrwi czarodzieja nie tylko ze szkoły. - Ciekawe, czy jego tatuś wie, że synuś jest zainteresowany czarną magią. Zapewne podróże po Rumunii, gdzie mieliśmy z Vincentem okazję... Spędzić razem trochę czasu, pominął milczeniem. To by wyjaśniało wiele, Lucindo. Klątwa, którą rzucił na ciebie Zakon Feniksa, może być winą właśnie Vincenta Rinehearta - skłamała gładko i bez zająknięcia, choć wspólne igranie z czarną magią kłamstwem nie było. Podchwyciła zarazem pomysł Ramseya, który zasugerował to pierwszy. Doskonały. - Zgadzam się, że powinnaś wystosować do niego zaproszenie czym prędzej. Ciekawe co będzie miał ci do powiedzenia - zastanowiła się, a kącik ust drgnął w uśmiechu.
Na swoim miejscu pozostała do końca spotkania. Nie omieszkała spróbować wszystkich doskonałych dań, którymi ich poczęstowano i nie mniej wybitnych alkoholi. Najbardziej jednak cieszyło ją to, że jest znów wśród swoich, że wciąż brnęli do przodu, osiągali sukcesy.
A sięgną po jeszcze więcej. Po cały świat.

| zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : pyrolog, szefowa Brygady Uderzeniowej
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa

we mnie płomień,
wilczy duch
wiele zdartych ran i skór

OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Sala bankietowa [odnośnik]15.12.24 1:35
Drew umilkł pod jego słowem, Tristan przyglądał się jego profilowi jeszcze chwilę, ostrzegawczo, upewniając się, że temat nie będzie kontynuowany. Siedząca u jego boku Evandra była jego żoną i jako taka zasługiwała na szacunek, pozostając wszak częścią jego samego - nie zamierzał pozwolić na żadne pyskówki. Rozmowy jednak prędko odnalazły inny bieg, w milczeniu przysluchiwał się podejmowanym planom. Z pewną dozą sceptycyzmu przyjmował kandydatury tych, którzy zamierzali doprowadzić sprawę do końca i zmierzyć się z prastarą cienistą bestią - czy Burke'owie naprawdę zamierzali puścić tam panienkę? - ale ostatecznie nie zamierzał wchodzić w ich decyzje. Jeśli nie widzieli powodów, dla którego mieliby objąć Primrose opieką, nie zamierzał tego negować. Nie mogli ich puścić bez Śmierciożerców, lecz towarzystwo Ignotusa i Sigrun powinno pozostać dostatecznym wsparciem - niewielu pośród zgromadzonych o czarnej magii wiedziało więcej niż tych dwoje. Z milczeniem przyjął pytanie Drew skierowane w kierunku Igora, przenosząc ku niemu spojrzenie. On sam nie znał odpowiedzi, nie potrafił odnaleźć jej w tym artefakcie. Śmierć dziewczyny byłaby wielką szkodą, ale o tym już rozmawiali. O tym, że potrzebowali jej żywej.
- Nie mamy innego tropu, jeśli rzeźby w tym miejscu ożywają, musi chodzić o to miejsce. - Podjął słowa Idun. - Pamiętajcie, że potrzebujemy jej żywej. Cokolwiek ta bestia z nią zrobiła, jeśli uda się ją odnaleźć, przyprowadźcie ją do mnie - przekierował spojrzenie do sąsiednich stolików, szukając twarzy tych, którzy zamierzali udać się na tę trudną wyprawę.
Język francuski był językiem jego ojców, odchował się w nim we francuskim otoczeniu Beuxbatons, ale akcent Xaviera nic mu nie powiedział, czarodziej mylił głoski, wypowiadane przez niego słowa nie przypominały znanego mu języka. Pojedyncze słowa mogły znaczyć wszystko i nic, zebrane razem tworzyły mieszaninę pozbawioną sensu. Uniósł ramię, wspierając je na tylnym oparciu krzesła, na którym siedziała Evandra, kiedy skierowała swoje słowa do Rowle'a - spojrzał na niego z zastanowieniem, zgadzał się z jej słowami.
- Niepotrzebnie upiększony? - powtórzył za kuzynem, nie kryjąc zdumienia. Kpina jego spojrzenia była zbędna, dostrzegał mądrość słów żony. - Znamy obraz wojny - Była brudna. Śmiertelna. Wyniszczająca. Obrazy, które widzieli, zmieniały ich. Wpatrywali się w ciemność, a ciemność ta wyciągała po nich ręce. Ale to nie miało znaczenia. Czy chcieli, by młodzi ludzie znali prawdziwe oblicze wojny? Co będzie lepsze dla ich morale, strach przed śmiercią pod mugolskim bagnetem na mokradłach w dalekich krańcach wyludnionych obrzeżnych hrabstw, czy romantyczna idea zdolna zmieniać świat, rewolucyjny zryw, który mogli ponieść na własnych barkach? Pytania wydawało mu się retoryczne. Oczywiste. Sam trzymał się tej myśli, choć przecież to, co przeszedł, dawno odarło go z naiwności. Wierzył mimo to. Wierzył, że zmienia świat na lepsze. - Wiemy jaka jest, wiemy, dokąd nas może doprowadzić i wiemy, ile jest w stanie zmienić. Wiemy, dlaczego ją toczymy. Wiemy, że księgi nie mogą milczeć o naszych osiągnięciach i że żadne piękne słowa, w których zostaną opisane nasze zrywy, nie będą zbędne. - Ich stanowiska konkludowały się w tym samy, historię pisali zwycięzcy. Przegrani otrzymywali tylko śmierć i zapomnienie. Ale rozmowy cichły w toastach i brzdękach talerzy, gdy oficjalna część dobiegła końca, a Rycerze oddali się swobodniejszym pogawędkom nad bankietem.

/zt



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Sala bankietowa - Page 34 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Sala bankietowa [odnośnik]19.12.24 14:24
Zmarszczyła brwi, słysząc dalej wymieniane informacje, dotyczące Vincenta Rinehearta. Zaskoczył ją rodowód tego mężczyzny, lecz właściwie pochodzenie tylko sprzyjało zwiększeniu potencjalnych zysków z odnowienia kontaktu z Lucindą. Zabicie go od razu, na miejscu spotkania, byłoby oczywiście przyjemnością - a także pięknym przesłaniem dla reszty terrorystów, ośmieszających swe magiczne pochodzenie - ale Deirdre nauczyła się już odwlekać satysfakcję. Tajemniczy Vincent bardziej przydałby się jako informator lub przynęta na jeszcze ważniejszego sympatyka Zakonu Feniksa. Lucinda miała jednak potencjał, Mericourt spojrzała na nią łaskawszym okiem, wierząc, że Drew zajmie się wszystkim, co dotyczyło jego przyszłej żony. I jej dawnych kolegów, tak okrutnie mieszających w głowie rozsądnej arystokratki. Na razie zachowującej się bez zarzutu, osobiście liczyła, że będzie tylko lepiej, na razie jednak skoncentrowała się na doprowadzeniu do finału ostatnich wątków rozmowy oraz zakończeniu oficjalnej części spotkania. Wspomógł ją w tym Mulciber, dając jasny sygnał do rozpoczęcia kolacji. Satysfakcjonującej nawet wymagających gości, osobiście dopilnowała, by na stołach znalazły się najlepsze pozycje z menu La Fantasmagorii, a o dobów wina zadbali doświadczeni sommelierzy. Rozsiadła się wygodniej na krześle i uśmiechnęła się lekko do Tristana, później przenosząc wzrok na lady Rosier. Wydawała się nieco urażona, według samej Deirdre niesłusznie, lecz nie w jej gestii było udzielanie rad czy reprymend. W najgorszym - najlepszym? - przypadku skutecznie poprawi jej humor później tego wieczoru, mieli przed sobą przecież całą noc. Praktycznie całą, w teorii bowiem Śmierciożerczyni zamierzała zostać w magicznym balecie do ostatniego gościa, upewniając się, że żaden Rycerz Walpurgii nie opuści tego spotkania niezadowolony. Musieli zadbać o wysokie morale, czekały ich przecież prawdziwe wyzwania, trudne, wymagające znacznych nakładów czasu, sił i galeonów, lecz nagroda wydawała się wyjątkowo słodka. Już nie mogła doczekać się zalewanej krwią areny - i uśmiechniętych twarzy dotąd znękanych i przemęczonych rodzin, które w końcu otrzymają wprawnego pomocnika. Mugole i szlamy znajdą swoje miejsce w społeczeństwie: czy nie o to walczył Zakon? W jednym się zgadzali, mogli stać się przydatni, a jeśli nie - mogli dostarczyć prawdziwym czarodziejom nieco radości.

| zt


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]26.12.24 22:58
Miał nadzieję, że sprawa tajemniczego kanału La Manche umrze śmiercią naturalną, przygnieciona innymi, po stokroć istotniejszymi tematami dyskusji – ale tym razem się przeliczył. Z trudem zachował kamienną twarz, gdy wymyśloną na poczekaniu historię podchwycił najpierw Drew, a później Sigrun; chociaż nie skrzyżował tęczówek ani z Melisande ani z Fearghasem, obawiając się, że nie zdoła zachować powagi na widok twarzy brata, niemalże czuł na sobie ciężar spojrzenia żony. Musiała przejrzeć jego blef w ułamku sekundy, gdyby w pobliżu Corbenic rzeczywiście występowało podobne zjawisko, z pewnością nie trzymałby go przed nią w tajemnicy. Odchrząknął, spoglądając na Drew i uśmiechając się; skinął głową. – Nie ma – ale sprawdzimy to, oczywiście – odparł zdawkowo, decydując się na odłożenie tej sprawy na później – kiedy będzie mógł z zaskoczeniem przyznać, że wypełniająca kanał magia musiała wygasnąć, bo przeprawa znów stała się bezpieczna.
Wyprostował się nieco na krześle, przenosząc wzrok na Rowle’a, gdy ten podjął temat wspólnych treningów dziewcząt i chłopców, ale nim zdążyłby odpowiedzieć, zrobił to Tristan – przedstawiając stanowisko zgodne z jego własnym. Skinął więc jedynie głową, zgadzając się ze Śmierciożercą milcząco, nie kontynuując już dalszej dyskusji. Nie negował konieczności uwzględnienia zajęć fizycznych w programie dla dziewcząt; powątpiewał jedynie w sens łączenia ich w jedną grupę z chłopcami. Słabsze fizycznie, nie miały szansy za nimi nadążyć, nie mogłyby być też traktowane na tych samych zasadach.
Toast za poległych wzniósł w milczeniu, choć z wymienionych znał jedynie Ritę, po części zawdzięczając jej życie – gdyby nie pomogła im w Landguard Fort, ich misja nie miałaby szansy zakończyć się powodzeniem. Wychylił kielich również za Alpharda – wdzięczny za jego poświęcenie ze zgoła innego powodu niż pozostali Rycerze Walpurgii; gdy w sali bankietowej padło jego imię, spojrzał przelotnie na Melisande, ale wyraz jej twarzy wydał mu się nieodgadniony. Zastanawiał się, czy żałowała, że dzisiaj nie siedział u jej boku zamiast niego; i u czyjego siedziałby on, gdyby list nestora nie przywołał go przeszło rok temu do Anglii.
Dyskusji o cieniach przysłuchiwał się z uwagą, przesuwając spojrzeniem między żoną a jej bratem; już od jakiegoś czasu zdawał sobie sprawę, że interesowała się tym tematem – wiedział tez już od Deirdre, że cienie w istocie dało się kontrolować. W niedalekiej przyszłości planował się tym zająć, nauka czarnomagicznych zaklęć przestawała mu wystarczać; apetyt rósł w miarę jedzenia, chciał sięgać po więcej.
Kiedy spotkanie się zakończyło, niespiesznie wychylił do końca szklankę z alkoholem, po czym nachylił się w stronę Melisande. – Chcesz wrócić do zamku? Czy zostać dłużej? – zapytał, decyzję pozostawiając w jej rękach; nie miał wątpliwości co do tego, że część Rycerzy spędzi resztę wieczoru w Fantasmagorii – była to doskonała okazja do poruszenia innych, mniej naglących i kształtujących ich świat tematów – ale z pewnością nie miała to być okazja jedyna.

| Mani i Mela zt




some men have died
and some are alive
and others sail on the sea
with the keys to the cage
and the devil to pay
we lay to fiddler's green

Manannan Travers
Manannan Travers
Zawód : korsarz, kapitan Szalonej Selmy
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
so I sat there,
beside the drying blood
of my worst enemy,
and wept
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +4
CZARNA MAGIA : 12 +4
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10515-manannan-travers https://www.morsmordre.net/t10605-zlota-rybka#321117 https://www.morsmordre.net/t12133-manannan-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t10596-skrytka-bankowa-nr-2306#320992 https://www.morsmordre.net/t10621-manannan-travers
Re: Sala bankietowa [odnośnik]27.12.24 11:48
Przez pozostałą część spotkania milczałem, przysłuchując się dogasającym rozmowom i ie wdając się w nie dalej. Nikt też nie niepokoił mnie i z ulgą oddałem się popijaniu wina, którego smaku nie miałbym okazji poczuć gdyby nie sukces, jaki odnieśli Rycerze Walpurgii. Wspierałem ich całym sercem odkąd po wyjściu z więzienia natknąłem się na szeptaną ze strachem plotkę o nowym czarnoksiężniku na Pokątnej. Daleką drogę przebyliśmy od spotkań w dusznej piwnicy Białej Wywerny, która była naszą pierwszą oazą. Snuliśmy tam nieśmiałe plany na przyszłość, nie wiedząc jeszcze czy którykolwiek z nich uda nam się ziścić. Zbudowana przez nas organizacja pozwoliła niektórym z nas wspiąć się na szczyt, z którego obecnie pociągali za sznurki wznosząc nas coraz wyżej i wyżej, ku słońcu. Nie wątpiłem, że i potrafilibyśmy zmusić do posłuszeństwa gdybyśmy tylko zechcieli. Czy Czarny Pan miał moc by rozkazać słońcu zgasnąć? Czy potrafiłby jednym słowem sprawić, że rozrośnie, by w szalejącym inferno pochłonąć nasz cały świat? Wierzyłem, że jeżeli istniał czarodziej potrafiący dokonać czegoś podobnego, to był nim tylko Lord Voldemort.
Popatrzyłem po zebranych twarzach w milczącym zamyśleniu. Czy ci wszyscy zebrani tutaj goście zdawali sobie sprawę z tego, kogo w rzeczywistości popierali? Ideały, budowanie nowego świata, to wszystko brzmiało pięknie, ale podskórnie czułem, że w rzeczywistości już dawno sięgałem dalej. Potęga Czarnego Pana była też moją siłą. Ale znak na lewym przedramieniu znaczył mnie do końca życia jako jego lojalnego sługę. I chociaż spełnianie ideałów, w które całe życie wierzyłem pozostawało ważne, nie było dla mnie już jedyną motywacją. Czasami zastanawiałem się czy czarna magia, którą tak ochoczo wpuściłem do swojego ciała nie miała na mnie większego wpływu niż chciałem to przyznać. Lojalność, którą odczuwałem do Czarnego Pana przyćmiewała wszystko inne. Może też dlatego wierzyłem, że mógłby rozkazywać słońcu. Nie było rzeczy, której bym dla niego nie zrobił.
Jeszcze raz omiotłem wzrokiem twarze zgromadzonych czarodziejów, nieco dłużej zatrzymując go na Lucindzie. A potem wstałem, żegnając się i opuszczając salę. Większość Rycerzy mogła nie widzieć głęboko leżącej prawdy naszej służby. Ale ja do nich nie należałem.

| z/t



Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss.  The abyss gazes also into you.

Ignotus Mulciber
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 35 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sala bankietowa - Page 34 B3e8d48ddeaf7e46b947b02738129a68
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t1112-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/t1438-listy-ignacego-vitkowskiego#12506 https://www.morsmordre.net/t12718-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t4270-skrytka-bankowa-nr-324 https://www.morsmordre.net/t4143-ignotus-mulciber#82512
Re: Sala bankietowa [odnośnik]07.01.25 13:29
Gdy temat powierzonej mi analizy przygasł, skupiłem się bardziej na obserwacji i słuchaniu; nie miałem wiele więcej do dodania. Większość poruszanych kwestii miała zwrócić moją uwagę dopiero przy pierwszych poważniejszych szkicach – zamierzałem, zgodnie z zadeklarowanym wcześniej zamiarem, objąć każde przedsięwzięcie Rycerzy opieką wprawnego w dziedzinie finansisty. Zamierzałem poruszyć niebo i ziemię by znaleźć odpowiednie źródła finansowania projektu Giermków Nocy, a także zadbać o ciągłość łańcucha dostaw - przeciągający się konflikt wpływał niekorzystnie na dostępność dóbr wszelkiej maści.
Nie zabrałem także głosu gdy wyjaśniła się sytuacja zdrajczyni. Mimo cienia zaskoczenia przemykającego wśród moich myśli, zadbałem o to by żadna emocja nie odbiła się na twarzy, czy w lekkim, kurtuazyjnym uśmiechu. Tę historię mogłem uznać. Tę historię mogłem szanować, podobnie jak wprawę Macnaira w dziedzinie klątw. Nie pojmowałem co prawda sentymentu wobec kobiety, która zdradziła rodzinę, wychowano mnie w innym tonie i wśród innego zestawu zasad; u nas zdrajcami częstowano trolle.
Dołączyłem do wzniesionego toastu za poległych, następnie moja uwaga rozmyła się wśród rzeczy bardziej przyziemnych. Pozostała część wieczoru w La Fantasmagorie miała skupić się na rozmowach mniej lub bardziej towarzyskich, chciałem zamienić jeszcze parę słów z Ramseyem w kwestii finansowania, ale moje spojrzenie całkiem naturalnie powędrowało w bok, ku Idun. Z jej twarzy niewiele mogłem wyczytać, zachowywała zimną krew, a przybrany na wargi uprzejmy uśmiech wyprowadziłby w pole niejednego wytrawnego obserwatora; ja jednak wiedziałem ile spraw musi ją w tej chwili gryźć i ile energii zmarnowała na walkę o Durmstrang dla młodszego syna. Z drugiej strony - miałem u boku czarownicę wyjątkowo wytrzymałą, odporną na tego typu zawody. Niechlubnie należałoby przyznać przed samym sobą, że lwia część tej odporności powstała w reakcji na pierwsze lata naszego małżeństwa, ale w tym momencie wolałem o tym cudownie nie pamiętać.
Ująłem kielich i pociągnąłem łyk trunku, złapałem spojrzenie Idun. Milcząca odpowiedź na niezadane pytanie była wszystkim, czego potrzebowałem, by odnaleźć dalszy plan na ten wieczór.

|Harlan i Idun zt


close your eyes, pay the price for your paradise


Harlan Avery
Harlan Avery
Zawód : analityk finansowy, doradca nestora
Wiek : 44
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

I know there will come a day
When red runs the river

OPCM : 7 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 21 +3
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11936-harlan-avery#368946 https://www.morsmordre.net/t12105-vidar#372860 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t12103-skrytka-bankowa-nr-2578#372853 https://www.morsmordre.net/t12106-harlan-avery#372876

Strona 34 z 34 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34

Sala bankietowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach