Wydarzenia


Ekipa forum
Roana Wilde
AutorWiadomość
Roana Wilde [odnośnik]23.10.17 11:17

Roana Wilde

Data urodzenia: 23 marca 1904r.
Nazwisko matki: Wilde
Miejsce zamieszkania: niewielki dom na kornwalijskich polach
Status majątkowy: średniozamożna
Zawód: najlepsza mama na świecie
Wzrost: sto sześćdziesiąt osiem centymetrów
Waga: sześćdziesiąt osiem kilogramów
Kolor włosów: ciemno brązowe
Kolor oczu: piwne
Znaki szczególne: piegi zalewające całą jej jasną, promienną twarz; mądre i kochające spojrzenie piwnych oczu


Urodziła się w czasach, kiedy słowo „pokój” znaczyło więcej niż tylko kilka obietnic puszczonych na wiatr. Urodziła się w czasach, gdy ludzie nie bali się wychodzić na ulice, przed własne domy, nie bali się wysyłać dzieci do szkoły, nie bali się rozmawiać ze sobą o tematach, nad którymi teraz spuszczano zasłonę milczenia. Potem wszystko zaczęło upadać, na drogocennej porcelanie powstała rysa za rysą.

Na moim strychu suszę zioła
dziurawiec na dziur łatanie
bez czarny - na bezsenność
na rumieńce - rumianek


Była charłakiem. Ale nie znała tego pojęcia, dopóki nie uświadomił jej w tym ojciec, co było pewną jego zgryźliwością w stosunku do matki, mugolaczki, dla której magia i posługiwanie się różdżką nie były obce.

Urodziła się jako druga – druga córka, na nieszczęście ojca, który nadawał jej imię z taką samą pieczołowitością, jak jej siostrze, burcząc jednak przy tym, że syn byłby zdecydowanie lepszym rozwiązaniem w tych czasach, kiedy do pracy potrzebował więcej niż tylko swojej pary rąk. Ani Jane, ani Roana nie nadawały się wszak do sztuki wyrabiania mebli na mugolskich narzędziach, które burczały, piszczały i syczały niczym polujące na małe płazy węże. Ojciec nauczył je, że nie wszystko można załatwić jednym machnięciem różdżki, że świat można było naprawić własnymi rękoma. W jego warsztacie obie uczyły się, jak wygląda świat, w którym tylko on żył (jeszcze tylko on). Poznały go dobrze – Jane nieco słabiej niż Roana, a to z tego prostego względu, że tylko w niej narodziła się zdolność pojmowania magii.
Tylko przy jednej z nich żonkil odżył, mimo że jeszcze dzień wcześniej zdradzał oznaki swojej śmierci.

Nie wyruszyła w wielką podróż do Hogwartu – nie wpuszczali tam przecież charłaków, czarodziejów, w których nie odezwały się magiczne zdolności, którzy niezdolni byli trzymać w dłoni różdżek. Czuła się pokrzywdzona, ale nie życzyła swojej starszej siostrze źle. Cieszyła się z każdej sowy, magicznego stworzenia, które z niewiadomych powodów za każdym razem wiedziało, gdzie ma lecieć, by znaleźć adresata. Cieszyła się z każdego listu. Jane pisała w nich o lekcjach, o uczących ich czarodziejach, o domach, do których dopasowuje cię stara, pomarszczona i oblepiona łatami tiara, o komnatach, których dostępu chronią obrazy. Najbardziej jednak cieszyła się z tego, że siostra znajdowała się w bezpiecznym miejscu, w którym ponure cienie wojny nie mogły jej dosięgnąć.
Prócz tego, że Roana pobierała nauki w oddalonej o kilka kilometrów od domu szkole, również matka nie pozwalała jej na nadmierny odpoczynek od wiedzy. Jednak ta wiedza różniła się znacznie od tej wtłaczanej w ławach, gdy uczniowie kaligrafowali w swoich zeszytach dyktowane przez nauczyciela zdania. Matka uczyła ją kwiatów. Roślin – flory, jeśli ujmując to najszerzej jak się tylko da. Tuż obok ich niewielkiego domu znajdował się ogród pełen wielobarwnego świata zapachów, soczystych owoców i szmaragdowo zielonych liści. Świat, w którym Roana dowiedziała się, że natarcie skóry liśćmi mięty nada jej odrobinę orzeźwienia; że dodanie lubczyku do zupy nada jej aromatu najdoskonalszego dania. Jej palce coraz częściej zdobiły brunatne pasma ziemi pomieszanej z wodą, wielokrotnie doznawała krzywdy z rąk pokrzyw, wielokrotnie zanurzała się w woni lilaków. Suszyła w kuchni kwiaty czarnego bzu i rozkoszowała się ostrym zapachem ciętej drobno natki pietruszki. Wszystko miało swoje miejsce w ich domu – zwłaszcza pierwsze wiosenne kwiaty. Odnajdywała się najbardziej, kiedy szukała jasnoczerwonych tulipanów i hiacyntów, które, jakby przymrużyć odpowiednio mocno powieki, przypominały niebieskie winogrona; białych konwalii i pstrokatych lilii; żółtych narcyzów i błękitnych niezapominajek.
Pokochała kwiaty. Dla niej to właśnie one były cząstką magii, jaką nigdy nie mogła dysponować.



Na nieczyste sumienie
suszę kwiaty dziewanny
zaś późne ożenienie
wianek mirtu dla panny


Miłość przyszła do niej zdecydowanie zbyt wcześnie. Gdy Roana miała osiemnaście lat, jej matka zaczęła coraz poważniej chorować, a ojciec, nie radząc sobie z bezsilnością i coraz mniejszymi zarobkami w związku z wyrabianymi rękodziełami, oddał się w objęcia alkoholowego upojenia, które pozwalało mu zapomnieć o problemach. Na głowie młodej panny Wilde stanął wtedy cały dom i wcale nie potrzebowała dodatkowych problemów, zwłaszcza, że siostra już dawno zaczynała układać sobie swoje życie w Londynie i nie miała czasu, by jej pomóc.
Renold Weasley okazał się być dokładnie takim jednym, niechcianym problemem. Pojawił się znienacka – on i jego pies, który któregoś pięknego, majowego dnia wpadł w nią z impetem, przewracając wprost w błoto. Była wściekła na rudzielca, jego właściciela, za to, że kompletnie nie uważał na to, jak prowadzi swojego pupila. Złość jednak szybko minęła. Kły morwowej klątwy błysnęły w ogniu rozpalonego uczucia.
Swój związek ukrywali z dwóch powodów. Po pierwsze – Renold miał zobowiązania wobec rodziny i niedługo szykował się do ożenku, a po drugie – rodzice Roany nie patrzyli na szlachciców przychylnym okiem, zawsze odradzali córkom zbliżania się do ich dworów, do lasów, które do nich należały, do wrzosowisk, na których często bawiły się ich dzieci. Tym bardziej bolało, kiedy półtora roku później, gdy wszystkie karty zostały odkryte, rodzice obu rodzin wyrazili taką dezaprobatę względem nich. Roana była już wtedy brzemienna, a Renold wciąż odbywał staż w Ministerstwie Magii. Od tej pory postanowili żyć na własną rękę i dzięki pomocy ciotki dziewczyny, zamieszkali w niewielkim domku niedaleko Blue Anchor. Zanim Rossandra przyszła na świat, zalewając okolicę niemowlęcym kwileniem, zdążyli się już zadomowić. Nad kuchnią zawisła związana rzemykiem lawenda. Zawisł tymianek i mięta, zawisła szałwia. Nie było już czasu na martwienie się o ślub, o urzędniczą, kameralną ceremonię, na którą i tak pewnie zabrakłoby pieniędzy. Przysięgli sobie wierność, pijąc herbatę, tuż przy kołysce swojej pierwszej córki. Z drugą, która urodziła się dwa lata później, mogli już nazywać się pełną rodziną. Wydziedziczenie ojca nie miało już znaczenia, rodzice Roany odwróceni do nich tyłem również.
Mieli siebie. I to było najważniejsze.



Jest szczypta rozmarynu
na ranny nieporządek
dla niegrzecznych łubinu
nazbierałam też w kątek


Obie dziewczynki rosły jak na drożdżach. Rossandra, przez wszystkich nazywana po prostu Rossą, odziedziczyła całą możliwą rudość po ojcu, matce zabierając jedynie kilka cech charakteru, w tym ogromną ochotę trzymania porządku w swoich rzeczach. Eileen za to była niemal czystą Roaną – brązowe pukle kręciły się dookoła jej głowy, piegi zdobiły jej nos i policzki, a szeroki, piękny uśmiech zawsze wtłaczał do ich małego domu tony czystej, dziecięcej radości. Obie były wychowywane w duchu magii, ale nigdy nie zabrakło im mądrości płynących z ust matki – mugolskich, oczywiście. Pokazywała im swój świat, świat, któremu brakowało różdżki ojca, a kruche ciasto wyrabiało się własnymi dłońmi.
To przy nich odżyła, to przy nich w końcu poczuła, że znalazła swoje miejsce.

Życzyła im obu najlepiej. Razem z Renoldem uczyli je tego, co powinny wiedzieć o życiu – to przy nich nauczyły się czytać i liczyć, recytowały wiersze, słuchały starych, kornwalijskich legend i czytały razem książki. Wtedy były tak zwyczajne, pospolite, jak każda inna dziewczynka, która w tamtym czasie zamieszkiwała ich okolicę. Cieszyła się z tego. W jakimś stopniu w końcu podzieliły jej los.
Ale magia objawiła się u obu i nawet, jeśli bardzo nie chciała, w końcu musiała posłać je obie do Hogwartu, gdzie miały rozwijać swoje umiejętności. Już w momencie, gdy obie machały do niej z pociągu, zdała sobie sprawę, że już nic nie będzie takie samo. Dojrzewały tam, w szkole, tam zdobywały swoje nowe przyjaźnie, tam przeżywały pierwsze prawdziwe wzloty i upadki, a ona nie mogła przy nich być. Dom pustoszał, więdnąc jak drogocenny kwiat, ale odżywał na powrót, gdy tylko rozpoczynały się wakacje. Żyła więc etapami, pocieszenie odnajdując tylko w kochających ramionach męża. Później dziękowała za to, że dziewczęta znajdowały się tak daleko od domu, gdy do Europy nadeszła wojna – właściwie wojny, ta, którą rozpoczęli mugole i ta, która zagrzmiała w magicznej społeczności. Zagrożenie dotarło aż do Kornwalii, ale na szczęście objęło tylko wybrzeże.



Na smutek i na radość
na dotrzymanie kroku
nadziei, co prowadzi
nas swoimi drogami


Obie dorosły zbyt szybko. Wyleciały z gniazda, odnajdując sobie własne miejsca, gdzie żyły – z dala od niej, od troskliwej matki, jaką zawsze była, od ciepła domowego ogniska, od zapachu ziół porozwieszanych w kuchni. Musiała się z tym pogodzić – i pogodziła się. Od tamtej pory dom w Kornwalii, z wielobarwnym ogrodem i krzywymi okiennicami od północnej strony, był pusty bardziej niż kiedykolwiek. Upływ lat rozjaśnił piegi na twarzy Roany, wplótł srebrne pasma między ciemne, sprężyste loki, uwidocznił zmęczenie pod oczami, pogłębił zmarszczki. Nie udało mu się jednak do końca wyplenić miłości, jaką darzyła całą swoją rodzinę. Zmieniający się świat wokół niej nie okazał się zbyt litościwy. Zmiany, których nie rozumiała w pełni odebrały jej córkę — źli ludzie zamordowali ją jak zwierzę. Nie zasłużyła na śmierć, a Roana nie była przygotowana, by żegnać swoje dziecko tak wcześnie. Całunem tajemnicy otoczono morderstwo, którego sprawcy nigdy nie odnaleziono, sprowadzono bestialskie zabójstwo do wypadku w pracy, dla dobra wszystkich bliskich. A potem, idąc za ciosem los ukradł jej siostrę, choć nie wiedziała dlaczego, nie rozumiała, czym jej rodzina sobie na to zasłużyła. Będąc na skraju załamania, przysięgła sobie, że nie upadnie niżej, bo była potrzebna rodzinie.

Mimo strat, których doznała w ostatnim czasie, wciąż jest matką troszczącą się z najwyższą starannością o to, co jej pozostało.
A domowy sernik z malinami i zapiekanka pasterska wciąż sprawiają, że świat, choć teraz tak ciemny i ponury, staje się zdecydowanie lepszym miejscem.





Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
Sprawność: 2 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia magiiI2
AnatomiaI2
ZielarstwoII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
MugoloznawstwoII-
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Muzyka (śpiew)I1
GotowanieII7
KrawiectwoII7
AktywnośćWartośćWydane punkty
Jazda na rowerzeI1
Reszta: 5

Wyposażenie

Brak





Ostatnio zmieniony przez Roana Wilde dnia 11.12.17 18:41, w całości zmieniany 2 razy
Roana Wilde
Roana Wilde
Zawód : mama
Wiek : 52
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5369-roana-wilde#121342 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f114-dom-niedaleko-blue-anchor-kornwalia
Re: Roana Wilde [odnośnik]21.12.17 13:55

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Los utarł Roanie piegowaty nosek i poskąpił pierwiastka magicznego, który tkwił zarówno w matce, jak i siostrze. Ona odnalazła jednak prawdziwą magię. W kwiatach, których barwy i zapachy były ukojeniem zmysłów oraz miłości do rudowłosego Renolda.
Miłość ta kwitła niczym kwiaty na pustyni, pomimo niesprzyjających warunków, piachu sypanego w oczy przez najbliższych i nieprzychylności losu przetrwała, wydała także owoce - dwie córki, dzięki którym z każdym dniem ta miłość wciąż rosła. To szczęście mieć taką mamę jaką była dla Rossandry i Eileen Roana: ciepłą, kochającą, wkładającą im do głowy odpowiednie wartości, by wiedziały, co w życiu jest ważne.
Los nie pozwolił jednak Roanie rozkoszować się tym szczęściem zbyt długo: nad ich domem zbierały się burzowe chmury wojny, a kilka lat później starsza z córek odeszła na zawsze, pozostawiając w sercu matki puste miejsce po sobie.
Roana przypomina jednak trawę, która kładzie się na ziemi pod wpływem silnego wiatru, lecz nie łamie i powstaje znów, będąc schronieniem dla pewnego niesfornego królika.

OSIĄGNIĘCIA
Kwiat pachnący domem
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak
Kartę sprawdzał: Hereward Bartius
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Roana Wilde Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Roana Wilde [odnośnik]21.12.17 13:56
WYPOSAŻENIE
Brak

ELIKSIRY
-

INGREDIENCJEposiadane: -

BIEGŁOŚCI -

HISTORIA ROZWOJU[23.10.17] Karta postaci  
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Roana Wilde Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Roana Wilde
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach