Wydarzenia


Ekipa forum
Evandra Rosier (Lestrange)
AutorWiadomość
Evandra Rosier (Lestrange) [odnośnik]03.05.18 13:25

Evandra Cordelia Rosier
(z domu Lestrange)

Data urodzenia: 1 sierpnia 1936 roku
Nazwisko matki: -
Miejsce zamieszkania: Château Rose w Dover
Czystość krwi: szlachetnie błękitna
Status majątkowy: bogata
Zawód: dama, żona swojego męża, udziela się także w rodowej operze
Wzrost: 153 centymetry
Waga: 56 kilogramów
Kolor włosów: latem złote, zima wywabia na nich srebrzyste pasma
Kolor oczu: jasnoniebieskie
Znaki szczególne: półwili czar oraz zachwycająco czysta, oryginalna barwa głosu



Evandra Lestrange narodziła się w szczęśliwej baśni, w prologu opowiadającej o mężczyźnie, najmłodszym z trójki braci ze szlacheckiego rodu,  pojmującego za żonę piękną wilę. Kobietę z kontynentu, piękną niczym syrena, o słodkim głosie i doskonałych manierach; Francuzkę, której skromność i urok zjednał serca mieszkańców wyspy Wight, zwłaszcza w momencie, w którym wydała na świat pierworodnego syna a po kilku błogich latach córkę. Najmłodszą latorośl, wielkimi, błękitnymi oczami, przyglądającą się światu. Matce, urodziwej i czułej, poświęcającej dziecku każdą wolną chwilę. Zakochanemu w niej do szaleństwa ojcu, gotowemu spełnić każdą zachciankę swych złotowłosych kobiet. Starszemu brat, troskliwie doglądającemu pierwszych nieporadnych kroków w baletowych spódniczkach. A także – muzyce, wypełniającej rodową posiadłość. Dzieciństwo Evandry jak żadne inne wpisywało się w definicję sielankowego. Nie brakowało jej niczego, usuwano sprzed jej oczu jakiekolwiek kłopoty, dlatego też nigdy nie poznała trudnego charakteru ojca ani szczegółów tragedii dotykającej jej przodków. Pochodziła z szalonego, ale szanowanego rodu, rodu wielbiącego piękno i dystansującego się od przeciętności – to wystarczyło, by pojąć, że jest wyjątkowa. Określenie to słyszała od najmłodszych lat a uznanie i troskę odwzajemniała będąc posłusznym i rozkosznym dzieckiem. Po marmurowych korytarzach poruszała się tanecznym krokiem, zawsze podśpiewując – od najmłodszych lat pałała do muzyki wielką miłością, uwrażliwiana przez krewnych na bogactwo dźwięków. Uczyła się także o znanych muzykach oraz skomplikowanych instrumentach, wolała jednak śpiewać, co też ciągle robiła. Śpiewała w ramionach matki, czeszącej jej długie, złote włosy, i śpiewała na wybrzeżach wyspy, dokąd zabierały ją na spacery guwernantki. To tam pierwszy raz napotkała syreny i spoglądając w półprzeźroczystą taflę była pewna, że zerka w lustro. Od tamtej pory jako dziecko lubiła bajdurzyć o tym, że jej mama jest syrenką a nie wilą, i że ona sama, gdy tylko dotknie paluszkami wody, zostanie obdarzona rybim ogonem. Jakże wielki był jej zawód, gdy po raz pierwszy, jako kilkulatka, zanurzyła się w chłodnym kąpielisku. Szybko jednak nauczyła się pływać, choć korzystała z uroków wody jedynie jako mała dziewczynka. Im dojrzalsza się stawała, tym bardziej wystrzegała się nie tylko wystawiania na słońce, ale i paradowania w niewymownych strojach plażowych. Większą gracją olśniewała na lądzie, jako panienka żywa i skłona do tańca.


Dość szybko ujawniła umiejętności magiczne. Podczas jednego ze spacerów, razem z opiekunka dotarły do cmentarzyska smoków. Stare szkielety przeraziły dwulatkę, wywołując atak paniki, zwieńczony lewitującymi kamieniami, chroniącymi dostępu do resztek pradawnych gadów. Od tamtej pory zawsze gniew i strach wzmacniały zdolności czarodziejskie Evandry, a odzywające się półwile geny czyniły emocjonalne porywy jeszcze gwałtowniejszym. Ze skrajności w skrajność: gdy rozpaczała – czyniła to w wręcz teatralny sposób, rzucając się ze szlochem w pościele, tłukąc zastawy i odmawiając spożywania posiłków. Przygnębiające chwile chandry wynagradzała jednak radością, równie widowiskową. Śmiała się perliście, rzucała w ramiona ojca, śpiewała i tańczyła. To, co wybaczano żywiołowej dziewczynce, nie przystawało damie, z czasem nauczyła się więc panowania nad emocjami, co jednak zawsze przychodziło jej z trudem i wymagało późniejszego wyładowania. Wybuchy magii przydarzały się coraz częściej, przestając cieszyć rodzinę. Podczas jednego z nich na białą sukienkę dziewczynki spadły krople krwi, zwiastujące najgorszą diagnozę. Sprowadzony uzdrowiciel nie miał wątpliwości, ukochaną latorośl spętała okrutna genetyczna choroba.


Wykrycie Serpentyny tylko pozornie nie zmieniło niczego w świecie Evandry. Nie rozumiała jeszcze, jak bardzo jest chora, utrzymywano ją w niewiedzy co do powagi skutków, chroniąc jednak przed nadmiernym wysiłkiem i pojąc eliksirami. Przez chorobę stała się jeszcze bardziej rozkapryszona. Otrzymywała to, czego zapragnęła, nieświadoma, że nigdy nie żądała czegoś, co byłoby niegodne lub poza zasięgiem szlacheckich możliwości. Kucyki, egzotyczne białe ptaki uwięzione w srebrzystej klatce, koronkowe sukienki, zbyt dojrzała jak na dziewczynkę biżuteria, szkatułki z drogimi drobiazgami, zaczarowane zamki dla lalek: wystarczyło, że wygięła usta w podkówkę a upragnione zdobycze pojawiały się w dziecięcych komnatach. Nauczyła się, że szklące się oczy i drżące wargi działają równie silnie co magia, materializując marzenia. Nie była jednak niewdzięczna, nieskrępowanie okazywała zachwyt z zasłużonych podarunków, nie przysparzała przecież żadnych kłopotów. Przynosiła radość rodzinie, nieświadoma, że jej urocze usposobienie na początku spotykało się z lekkim dystansem: wszak jej matka była wilą, kimś obcym i tajemniczym. Zjednała sobie jednak większość serc, bez trudu spełniając wymagania stawiane przed małą lady. Uczyła się etykiety, podstaw tańca i gry na harfie, arystokratycznych obyczajów i historii, spisanej złotem, krwią i potęgą. Rozumiała wagę pobieranych nauk, dlatego nie marudziła, kochała zresztą wywoływać dumę na twarzach krewnych, gdy prezentowała wyuczone baletowe kroczki lub deklamowała ważne, proste fakty z dziejów rodu Lestrange.


Wyjazd do Beauxbatons jawił się jej jako tragiczny koniec epoki beztroski. Wizja pozostawienia domu i wielomiesięcznej separacji od najbliższych pojawiała się w koszmarach regularnie. Pierwsze miesiące nie były łatwe, rozpieszczona do granic możliwości Evandra z trudem przyzwyczajała się do surowych, jak na jej standardy, warunków. Nie było obok niej matki ani opiekunek, dbających o urodę, nie było ojca, którego nawet strzęp uwagi sprawiał jej przyjemność, nie było krewnych, szumu morza, prywatnego uzdrowiciela, czuwającego nad wątłego zdrowia damą. Była za to muzyka i to właśnie ona sprawiła, że Evandra zaczęła uznawać Beauxbatons za swój drugi dom a Gryfów za zastępczą rodzinę. Pokochała wypełnione artystami wnętrza oraz ludzi, z którymi przyszło jej dorastać. Szkoliła swój francuski, wkrótce posługując się nim biegle, zgłębiała podstawy zaklęć, transmutacji i eliksirów, poznawała magiczne stworzenia, inne od koszmarnych smoków i baśniowych syren, bywała także w szklarniach, skupiając się bardziej na pięknych kwiatach niż przydatnych ziołach. Pierwsze, dziecięce jeszcze zaciekawienie sztukami magicznymi zbladło po zachłyśnięciu się nowymi bodźcami. W późniejszych latach dalej przykładała się do nauki, lecz nie miała do niej specjalnego zapału. Grube księgi niezmiernie ją nudziły, na przedłużających się lekcjach z trudem utrzymywała koncentrację, myślami będąc już przy harfie, a przelewanie słów esejów na papier wydawało się jej bezcelowe. Po co pisać, skoro można śpiewać? Wiedziała jakie wrażenie robi swoją urodą i obyciem, wykorzystywała je więc do zakrycia edukacyjnych braków. Wystarczyło kilka uśmiechów do lorda ze starszego rocznika, zaproszenie do letniej rezydencji na wyspie Wight dla rówieśniczki i uprzejme pogawędki z innymi, zdolniejszymi uczniami, by bez problemu radziła sobie na zajęciach. Nie musiała wyróżniać się ocenami, wystarczyło, że lśniła w dziedzinach artystycznych, na które Beauxbatons kładł przecież nacisk. Ewentualne niedociągnięcia nadrabiała niebywałym talentem. Każdą wolną chwilę poświęcała muzyce, grze na harfie i śpiewowi. Poruszała się z gracją, często nucąc, roztaczając wokół siebie beztroski czar. Rówieśnicy lgnęli do niej a ona łaskawie zaszczycała ich swoim towarzystwem. Wśród spojrzeń innych rozkwitała jeszcze piękniej, samotna wyraźnie gasła. Odbity w oczach innych blask podbudowywał pewność siebie, rosnącą wraz z rozkwitaniem kobiecej urody. Każdy rok spędzany w szkole czynił ją szczęśliwszą. Coraz sprawniej wprowadzała w drgania struny harfy, czyściej wyciągała wysokie dźwięki i sprawniej korzystała z półwilego uroku, zdobywając pierwszych adoratorów. Żaden nie dorastał jednakże do pięt temu jedynemu, znacznie starszemu. Zainteresowanie lorda Rosiera schlebiało jej, wywyższało ponad inne dziewczęta, lecz także krępowało. Wcześniej nie zastanawiała się nad własną urodą i wpływem, jaki ma ona na innych. Dopiero żywe uczucie, którym obdarzył ją Tristan, powoli czyniło z niej istotę pyszną i narcystyczną. Nasilające się wraz z upływem lat romantyczne zadurzenie mocniej odsunęło ją od nauki, zwłaszcza zaklęć obronnych, ukończyła jednak szkołę z dobrymi wynikami, zachwycając wyłącznie w dziedzinie sztuk muzycznych.


Żegnała Francję ze smutkiem, zostawiając za sobą przyjaciół, wiedząc jednak, ze dorosłość nie przyniesie jej trudów i znoju. Była wszak lady, a jej życie miało zostać usłane różami.


Słyszała przecież o mglistych planach narzeczeństwa z Tristanem, który nieustająco starał się o jej rękę, ignorując wahania i dziewczęcy sprzeciw. Imponował jej swym oddaniem, lecz serce dalej drżało na myśl o szczerości jego intencji. Za każdym razem, gdy wyobrażała siebie u boku lorda Rosiera, przypominając sobie słodkie słowa, nakreślone w listach, tuż obok pojawiał się cień zhańbionej kuzynki. Jak mogła mu zaufać, wiedząc, do jakich okropieństw był zdolny? Czarujący, przystojny, odważny – przyjaciółki, którym się zwierzała, wychwalały go pod niebiosa, przestrzegając jednocześnie przed złą opinią, przylegającą do dziedzica Rosierów, niemożliwą do usunięcia tak, jak tożsamy z nim zapach róż. Myślała o nim niezwykle często, przyłapując się na tym, że tęskni. Wyczekiwała korespondencji, na którą nie odpisywała jednak od razu. Wypatrywała go na balach, unikając jednak bezpośredniego towarzystwa. Zwodziła go i kusiła tak, jak tylko półwile potrafią, wykorzystując swój niewinny wdzięk. Pokochała go a najpierw zachwyt, który widziała w jego oczach, lecz tym razem odbity blask nie zatrzymał się na jej twarzy, oświetlając ją snopem dumnego rumieńca, a dotarł głębiej, prosto do serca, rozpalając w niej prawdziwe uczucie.


Trudne i piękne. Bawiła się nim, z satysfakcją obserwując zazdrosne spojrzenia innych panien. Wodziła go za nos, sprawdzając, jak wiele będzie mógł jej dać. Okazywała kaprysy i niezadowolenie, lecz z czasem coraz częściej okazywała swe przywiązanie i troskę. Nigdy nie była dobra w oszukiwaniu i kłamstwie, coraz częściej błękitne oczy spoglądały na niego przychylniej. Pozwoliła uczuciu rozwinąć się, rozrosnąć, uczynić z niej kobietę już niedługo spełniającą obowiązek wobec rodu – obowiązek czyniony z miłości, lecz ledwie pęd uczucia uniósł się w górę, został zdeptany. Tristan ukazał jej okrutną twarz, gwałtowną i napastliwą; twarz, jaką zapamiętało wiele dziewcząt, o których słyszała w nieprzychylnych plotkach. Strach zamienił się w obrzydzenie, obrzydzenie w gorycz; nie potrafiła poradzić sobie ze zderzeniem swych wyobrażeń z rzeczywistością. Naiwnie wierzyła, że zła opinia Rosiera wynika ze złośliwości, z zazdrości innych, brzydszych panien, które nie zasługiwały nawet na krótkie spojrzenie jej księcia, lecz nie mogła ignorować tego, o czym przekonała się na własnej skórze.


Cierpienie koiła muzyką, śpiewem pełnym smutku. To wtedy uprosiła nestora, by pozwolił jej częściej bywać w rodowej operze, gdzie pomagała starszym krewnym. Występowanie na scenie dla gawiedzi nie wchodziło w grę, było niemoralne i prymitywne, działała jednak za kulisami, pod opieką ulubionego wuja przeprowadzając przesłuchania występujących tam artystów. Kręciła nosem na uzurpatorów, krytykowała zmiany w programie, poprawiała repertuar na nadchodzące miesiące, wyszukiwała niszowych, lecz zdolnych śpiewaków, których polecała później uwadze dyrektora opery, nigdy nie przekraczając granicy dobrego wychowania, wynikającego z młodego wieku i słabszej płci. Poszerzając swoją wiedzę o muzyce i artystach, skupiona na pasji, nie zapomniała jednak o Rosierze. Gardziła nim i tęskniła. Wieczorami rozpaczała, płacząc lub złoszcząc się – często do krwi, spływającej z ust, zapowiadając nasilenie choroby. Nie ukrywała swego złego stanu, chcąc wpłynąć na ojca, spoglądającego na nią z troską, lecz nieustępliwego, pewnego decyzji, którą podjęto bez jej zgody. Po raz pierwszy jej czegoś odmówił i ostry ton, słyszalny jego głosie sprawił, że struchlała. Zrozumiała, że zachowywała się karygodnie, że uciekała przed czymś, co miało być niegdyś spełnieniem marzeń i zarazem obowiązków. Zawstydzenie przykryło wściekłość, poczucie niewdzięczności złagodziło żal, pomagając jej dobrze odegrać wyznaczoną rolę.


W lipcu, równo rok po pierwszym Sabacie, który przyniósł jej wiele radości, na jej palcu zabłysnął rodowy pierścień lordów Kent. Tym razem nie czuła podekscytowania, dopiero teraz pojmując, że szlacheckie obowiązki nie zawsze przynoszą szczęście. Inaczej wyobrażała etap narzeczeństwa, który nie był nawet odrobinę radosny a spędzony na próbach sił i emocjonalnych rozterkach.  


Do ołtarza prowadziła ją nadzieja. Na to, że słowa przysięgi wyryją się w ich sercach, niemożliwe do złamania, dające życie nowej gałęzi potężnych rodów. Pełna dumy ofiarowała swoją rękę lordowi Kent, śmiało spoglądając w ciemne oczy własnymi, załzawionymi z trudem ukrywanego drżenia. Wzruszenia, strachu, niechęci. Małżeństwo miało być dla niej początkiem, nie końcem, chciała w to uwierzyć tak, jak w wierność swego męża. Odurzonego otrzymaną nagrodą, o którą zabiegał przez tak wiele lat. Schlebiało jej to, rozkoszowała się mianem trofeum, syciła się jego uwagą i pragnieniem, nie zauważając, że zaspokoił je wyjątkowo szybko. Zadufana w sobie, ślepa na to, że dynamika ich relacji uległa zamianie, że nie posiada już nad nim kontroli, jak wtedy, gdy kusiła swą czystością i niedostępnością.


Szybko przywykła do Chateau Rose, zyskując sympatię nowej rodziny. Spisywała się jako młoda żona, robiła wszystko, by stać się dumą zarówno męża jak i otrzymanego nazwiska. Nie przepadała tylko za bliskością, małżeński obowiązek wypełniała z rezerwą, spięta i świadoma niedomagającego Serpentyną ciała, była wszak pomnikiem piękna, nie dziełem użytkowym; kruchym posągiem, któremu należała się cześć, nieuchwytną muzyką, pieszczącą zmysły z daleka. Pomimo tego jako Lady Rosier czuła się dojrzalsza i piękniejsza i choć dorosłość okazała się mniej baśniowa, niż przypuszczała jako mała dziewczynka, potrafiła się w niej odnaleźć. Żądała wszystkiego i nie akceptowała otrzymania niczego mniej; w końcu stała się królową róż, żoną najbardziej obiecującego czarodzieja tego szlacheckiego pokolenia, opiekuna rodowego rezerwatu, najjaśniejszej nadziei rodu. Wzajemnie gruntowali swój wysoki status, zachwycająco piękna półwila i szanowany arystokrata – nikt nie mógł oderwać od nich wzroku i te krótkie momenty, gdy pokazywali się wspólnie na sabatach i balach, wynagradzały całą gorycz i niepokój, które ciągle czuła. Strach niezwiązany z wojną, wielka, skomplikowana polityka nigdy jej nie interesowała. Nie martwiła się Grindelwaldem, chroniła ją rodzina a teraz mąż, uważała się za nietykalną, a za jedyne zagrożenie – Serpentynę.


Atakującą ją w pierwszą majową noc i prawie całkowicie wyszarpującą ją życiu, pozbawiającą przytomności na długie dnie. Ocknęła się w zupełnie innym świecie. We wstrząsanym anomaliami Królestwie, w pogrążonym w żałobie po sir Corentinie Dover, a co najważniejsze, ważniejsze od wszystkiego, co działo się wokół – będąc w ciąży. Jeszcze nigdy nie czuła takiego szczęścia, nieporównywalnie silniejszego od debiutu na salonach, pierwszego pocałunku z Tristanem, owacji na stojąco, jaką zgotowano ją po ostatnim występie w Beauxbatons. Spełniła się jako matka i żona, i to tak szybko, pomimo niesprzyjających warunków. Trudnej sytuacji w kraju nie poświęciła nawet odrobiny uwagi, nie czytała nagłówków gazet – z ignorancji i odrobinę ze strachu; wolała nie wiedzieć, nieświadomość stała się jej tarczą na wielu poziomach, także dotyczących męża. Na którego spojrzała z nowym uczuciem. Chciała dać mu, im, drugą szansę. Zmienił się, dojrzał, dostrzegała to – i martwiła się o niego jako o ojca swojego dziecka, o mężczyznę reprezentującego wszystko, o czym marzyła w dzieciństwie, jednocześnie nie mogąc wyzbyć się kaprysów. Nosiła pod sercem dziedzica Rosierów, zasługiwała na to, co najlepsze, a jej życzenie powinno spełniać się jeszcze szybciej niż wcześniej.


Urażona duma walczy w niej z poczuciem obowiązku, zaufanie z podejrzliwością, zniszczone marzenia z nadzieją a strach o zdrowie swoje i dziecka – z rozpierającą ją radością wywołaną brzemiennym stanem. Świat Evandry zamyka się w osobach jej najbliższych i reprezentujących szlachecki stan, nie kłopocze się niepokojami w czarodziejskim społeczeństwie. Żyje w baśni, zamknięta w mydlanej bańce, wśród muzyki, i jedynie choroba oraz zaangażowanie męża w sprawy, których nie rozumie, rzucają na pełne piękna dni złowrogi cień.  




   
Patronus: Evandra nie potrafi go wyczarować.


   
Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 1 +1 (Fluoryt)
Zaklęcia i uroki: 11 +3 (różdżka), +1 (Pazur Gryfa)
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 5 +1 (różdżka)
Eliksiry: 5 +1 (różdżka)
Sprawność: 0 Brak
Zwinność: 10 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Język francuskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia magiiI2
KłamstwoI2
ONMSI2
RetorykaII10
SpostrzegawczośćI2
ZielarstwoI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Szlachecka etykietaIx
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Brak -0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (wiedza)I½
Malarstwo (wiedza)I½
Muzyka (wiedza)III10
ŚpiewIII10
HarfaIII10
FortepianII3
AktywnośćWartośćWydane punkty
Taniec balowyII7
PływanieI1
Taniec baletowyI1
GenetykaWartośćWydane punkty
Genetyka (półwila)-20 (+40)
Reszta: 1

   Wyposażenie
   

Różdżka, sowa



Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 06.05.18 19:01, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Anonymous
Gość
Re: Evandra Rosier (Lestrange) [odnośnik]08.05.18 12:32

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Wszystkim znane są opowieści i baśni o czarujących swym śpiewem syrenach, o księżniczkach z wysokich wież i królewnach w różanych ogrodach. Nie każdemu dane jest jednak poznać tę, która wydaje się z podobnych baśni, snów i fantazji utkana - Evandra jest przecież damą, wyjątkową i czarującą, a jej towarzystwa godnych jest niewielu. Ze wszech miar została obdarowana przez los: urokiem wili, doskonałą urodą i złotym głosem, którego pozazdrościć może jej nie jedna syrena. Życie nie jest jednak baśnią, a rozpieszczanie i bogactwa pozostawiły na niej swój ślad - w sercu pojawiło się zepsucie i kaprysy, choć światu Evandra jawi się jako niewinny anioł. Delikatniejszy od kwiatu, bo od lat na jej gardle swą dłoń zaciska śmiertelna choroba. Serpentyna kładzie się cieniem na życiu młodej lady, lecz nie zdołała odebrać Evandrze uroku, który doprowadził ją do ołtarza z czarodziejem mającym krew niewinnych na rękach.
Czy jej światło zdoła rozproszyć mroki Chateau Rose i duszy małżnonka?

OSIĄGNIĘCIA
Syrena na ziarnku grochu i kolcu róży
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Serpentyna; ciąża od marca '56
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
-
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.05.18 12:34, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Evandra Rosier (Lestrange) Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Evandra Rosier (Lestrange) [odnośnik]08.05.18 12:32
WYPOSAŻENIE
Różdżka, sowa, Pazur gryfa zatopiony w bursztynie, miniaturowy pantofelek (x2)

ELIKSIRYBrak

INGREDIENCJEposiadane: Ogniste nasiona, płatki ciemiernika, jagody z jemioły (x2), ślaz, 2 odłamki spadającej gwiazdy

[12.05.18] Ingrediencje (maj/czerwiec)

BIEGŁOŚCI[11.09.18] Wsiąkiewka (lipcosierpień) +1 PB

HISTORIA ROZWOJU[06.05.18] Karta postaci, -50 PD
[18.05.18] Wykonywanie zawodu (majoczerwiec); +50PD
[27.05.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: odłamek spadającej gwiazdy (2 kawałki)
[01.09.18] Zdobycie osiągnięcia: Na głowie kwietny ma wianek, +30PD
[11.09.18] Wsiąkiewka (lipcosierpień) +60 PD
[12.09.18] Zakup na jarmarku: Fluoryt, Pazur gryfa zatopiony w bursztynie, miniaturowy pantofelek (x2), -150PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Evandra Rosier (Lestrange) Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Evandra Rosier (Lestrange)
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach