Wydarzenia


Ekipa forum
Podwórko
AutorWiadomość
Podwórko [odnośnik]28.03.18 11:53

Przed domem

Dom przy Manor Road nie wyróżnia się niczym na tle innych domostw. Podwórko przed domem jest dość duże, większość to trawnik, krzaki i kwiaty rosnące wokół drewnianej werandy, niegdyś tętniącej życiem. Do domu prowadzi ścieżka z kamieni porośniętych mchem. W nocy miejsce rozświetlone jest lampionami, co nadaje mu magicznego wyrazu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwórko Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwórko [odnośnik]05.04.18 13:03
18 VI

Im bliżej było kolejnej pełni tym bardziej odczuwałem potrzebę po prostu robienia czegoś. Brałem więc zlecenia poza Nokturnem, a gdy to nie wystarczało zacząłem również sięgać po te dotyczące Plugawej Ulicy. Byłem też gotowy stawić się na każde zawołanie Siergieja. Wystarczyło, że by powiedział, że jest robota, a ja już dybałem pod tą jego zatęchłą kamienicą. Tak, pewnie - początkowo motywowała mnie do tego wszystkiego potrzeba zarobku. Zawsze się mówi, że jakoś to będzie, lecz bez pieniędzy tak właściwie nie ma niczego, a z czegoś pomoc dla Lily przecież organizowałem, z powietrza budżetu Bertiego też nie wspierałem. Nie wiedzieć jednak kiedy tak właściwie w tym momencie tliła się w głowie wizja skończenia tego miesiąca nietypowo - bo z nadwyżka pieniędzy i czasu. Na to co mógłbym zrobić z galeonami miałem już kilkanaście prawdopodobnie skrajnie złych pomysłów i gdy tak o nich rozmyślałem, przypomniałem sobie o tym, że podjąłem się miesiące temu iż zrobię coś z tym nieszczęsnym garbusem Tonks. Nieustannie przekładałem ten zamiar, na kiedy będę miał wolną chwilę. Było mi z tego powodu trochę głupio. Tym bardziej jak sobie przypomniałem, że ostatni raz kiedy coś grzebałem w tym samochodzie był w kwietniu kiedy to też miałem humor z rodzaju tych bardziej wisielczych. No ale nic, nikt nie powiedział że ma być, lekko.
Odrzuciłem niedopałek w śnieg brodzący mi po kolana. Pociągnąłem nosem, ręce schowałem do kieszeni i się rozejrzałem. Samochód pewnie tkwił w garażu - przynajmniej miałem nadzieję, że nie znajduje się pod któraś ze śnieżnych zasp. Przez chwilę pomyślałem o tym, by się włamać po koleżeńsku do tegoż i zrobić taką niespodziankę. Mechanizm nie wyglądał na skomplikowany. Rach-ciach i byłoby po bólu. Straż osiedlowa spozierająca na mnie przeciwlegle usytuowanego mieszkania trochę odwiodła mnie od tego pomysłu. Postanowiłem więc zobaczyć czy ktokolwiek jest w domu. W tym celu ciągnąłem się w stronę drzwi przedzierając szlak przez zaspy. Wtedy właśnie przez mijane okno dostrzegłem Leannę. Uniosłem lekko brwi ku górze. Powinienem zdradzić swą obecność już teraz...?


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Podwórko [odnośnik]12.04.18 19:09
Dni mijały, zlewając się w niczym nie odróżniającą się od siebie całość a ja nie byłam pewna jaki był aktualnie dzień tygodnia i ile minęło dni od feralnego początku maja. Snułam się po pustym domu, oglądałam opuszczone pokoje i wsłuchiwałam się przy tym wszystkim w niepokojącą ciszę, która drażniła mnie coraz bardziej.
Tak było i dzisiaj, dopóki nie podjęłam pierwszych kroków do względnego doprowadzenia się do porządku; po wmuszeniu w siebie w miarę pożywnego śniadania, coby znowu nie zasłabnąć z powodu własnej głupoty, przyszedł czas na prysznic, od którego - cóż - przez ostatnie dwa dni zdarzało mi się stronić. Uznałam, że skoro i tak nikogo nie ma w domu, a ja ani nigdzie nie wychodziłam i nie przewidywałam żadnych wizyt, to po co miałam marnować niepotrzebnie wodę? Prysznic okazał się jednak strzałem w dziesiątkę, bo od razu poczułam się lepiej; miałam wrażenie, że szum wody koił moje galopujące non stop myśli, otępiane od blisko miesiąca ziołowymi medykamentami, zastępującymi mi posiłki. Moje zachowanie nie wydawało mi się absurdalne, do czasu, gdy kilka dni poczułam się naprawdę słabo, tracąc na niedługi moment przytomność, i gdy uświadomiłam sobie, że bardzo zaniedbałam swoją pracę, która była całym moim światem. Zaczynałam zauważać, wprawdzie niechętnie, że najadłam się zdecydowanie za dużo wstydu, marnując swoją energię, no właśnie, na nic, ale zaraz potem siadałam załamana i cykl ten powtarzał się na okrągło.
Po prysznicu wróciłam do pokoju, zrzucając z siebie mokry ręcznik, by na jego miejsce zaraz naciągnąć ubranie, jednak szybko zorientowałam się, że ktoś mnie obserwuje a wyglądnięcie przez okienko utwierdziło mnie w tym przekonaniu i... rozjuszyło. W biegu chwyciłam z łóżka koc i owinęłam się nim, zasłaniając całe ciało, by następnie wybiec przed dom w swoim jakże nowoczesnym stroju.
- Puka się, a nie podgląda! - Krzyknęłam z wyraźnie odznaczającymi się na bladych policzkach rumieńcami, jedną pięścią okładając Matthewa gdzie popadnie. Ot, za karę. - Wstręciuchu ty, ty... - Obróciłam się, zamaszyście zarzucając mokrymi włosami i wróciłam do domu, nie chcąc złapać przeziębienia, czy innego zapalenia płuc. - Justine nie ma. - Powiedziałam, bo domyślałam się, że to nie ja byłam powodem przyjścia chłopaka, który niezmiernie denerwował mnie od czasów szkoły samym swoim istnieniem.
Leanne Tonks
Leanne Tonks
Zawód : historyk
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Speak and may the world come undone.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5268-leanne-tonks#118087 https://www.morsmordre.net/t5336-cwirek#119683 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f90-manor-road-35 https://www.morsmordre.net/t5574-skrytka-bankowa-nr-1304#130127 https://www.morsmordre.net/t5338-l-tonks#119729
Re: Podwórko [odnośnik]28.04.18 20:55
Niefortunne, dziwne zbiegi okoliczności ciągnęły się za mną przez całe moje życie. Już nawet przestałem się śmiać z tego, że taki mój talent bo tak utalentowani ludzie po prostu nie istnieli (Bertie był wyjątkiem potwierdzającym regułę). Przypadki zacząłem nazywać pechem, bo przeważnie nie wnosiły do mojego życia niczego barwnego, pozytywnego. Dlatego teraz, kiedy przystanąłem przy oknie i zdarzyło mi się całkowicie niezamierzenie i niechcący uchwycić powab młodej czarownicy... cóż. Z jednej strony jakaś tam moralność próbowała prostować mój kręgosłup szepcząc przy tym do mnie jakieś sensowne argumenty dlaczego to powinienem zignorować to co widziałem i być tak właściwie w tym momencie bliżej tych cholernych drzwi. Z drugiej jednak strony w głowie dudniła mi wyraźnie jedna wiodąca myśl: stary, korzystaj. Kiedy ostatnio dostałeś coś od życia? Nie mogłem się z samym sobą nie zgodzić. I tak wiedziałem, że cokolwiek bym w tym momencie nie zrobił to czekała mnie kara od życia za bycie Bottem. Westchnąłem zatem bezradnie i nie mając wyboru korzystałem. Z powodzeniem. Przynajmniej póki nie złapałem jej spojrzenia. Uśmiechnąłem się jak idiota i pomachałem jej zza tego okna na powitanie jak gdyby nigdy nic.
Cholera.
Kolejne chwile to były sekundy. Leanna znikła z pokoju, to zaraz pojawiła się w drzwiach, by następnie w susach znaleźć się tuż obok mnie zalewając mnie morderczym gradem uderzeń swoich piąstek. Nie mogłem nie wybuchnąć śmiechem - szczerym, łobuzerskim. Rozbawienie wcale mnie nie opuściło w chwili gdy schowała się za drzwiami. Zbliżałem się do niej susząc zęby, oczy mi się iskrzyły niezgorzej niż niejednemu chochlikowi.
- Zapukałbym gdyby udało mi się dotrzeć do drzwi. Tak sądzę - podskoczyłem szelmowsko brwiami wcale nie będąc taki pewny tego założenia - Tak właściwie wpadłem zerknąć na garbusa. Obiecałem to Just milion lat temu. Nie potrzebuję do tego twojej siostry. Nie potrwa to też długo. Dlatego gdy skończę mogę ci w gratisie powiesić na oknie jakiś karnisz. Zawiesiłabyś sobie jakieś fajne firanki w kotły lub inne fiolki. Tak na przyszłość - mrugnąłem do niej stojąc ciągle na zewnątrz w śniegu - To jak? Ubierzesz się, wpuścisz mnie i zaprowadzisz mnie do garażu? Będę grzecznym gościem, obiecuję - uniosłem rękę układając palce w gest harcerskiej przysięgi.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Podwórko [odnośnik]12.05.18 18:49
Nigdy nie przepadałam za Matthewem i niespecjalnie nawet się z tym kryłam. Gdybym tylko w szkole miała taką możliwość, wlepiałabym mu ujemne punkty, kary, szlabany, robiłabym mniej lub bardziej spektakularne żarty a gdyby dalej mnie denerwował i pojawiła się ku temu okazja, złamałabym mu chociażby nos, tłumacząc później, że niby przypadkowo i niezamierzenie jego twarz znalazła się na trajektorii lotu mojej pięści wymierzonej w denerwującego owada. Również i teraz nie uwierzyłam w jego zapewnienie o chęci podejścia do drzwi, bo podejrzewałam naiwnie, że każdy człowiek o w miarę prostym kręgosłupie moralnym zrobiłby to od razu bez wgapiania się w mój biust. Z drugiej jednak strony z mężczyznami miałam do czynienia tyle, co arystokratki z możliwością samodzielnego, niekontrolowanego wyboru, czyli prawie nic i poza tym, że uznawałam płeć brzydszą za zwyczajnie głupią, nie miałam z nią do czynienia.
Przewróciłam oczami, a potem znowu spąsowiałam i pozwoliłam, by moje czoło ozdobiło kilka głębokich zmarszczek.
- Prędzej wyszoruję sobie usta mydłem, niż uwierzę, że będziesz grzecznym gościem. - Zdarzało się, że szybko oceniałam ludzi i mimo świadomości tej wady, nie potrafiłam jej zmienić; niesnaski, które wpychały mnie jeszcze kilka lat temu prosto w towarzystwo Matthewa, powodowały, że nie dostrzegałam w nim ani dobrego człowieka ani kogoś, o ułożonym szeregu jakichkolwiek zasad. Być może się myliłam i powinnam dać mu drugą szansę? Gdyby nie to, że potem przypominałam sobie jego dokuczliwe przytyki i ciągnięcie za warkocze, zapewne spróbowałabym nawiązać z nim normalną, pozbawioną dawnych emocji dyskusję.
Mimo to dalej byłam dobrym, rozsądnie myślącym człowiekiem; przepuściłam chłopaka w drzwiach i sama zniknęłam w swojej sypialni, ubierając najmniej atrakcyjny sweter zrobiony na drutach przez naszą babcię, skarpety i domową spódnicę a później skierowałam się do kuchni.
- Napijesz się herbaty? - Nie oczekiwałam szczególnie odpowiedzi; wstawiłam czajniczek, do dzbanka wsypałam dwie łyżeczki owocowego suszu i wtem dopiero odwróciłam się przodem do Botta, mierząc go wzrokiem. Mieliśmy jeszcze chwilę do zagotowania się wody, więc ruchem dłoni wskazałam, by poszedł za mną.
- Trochę się zakurzył. - Uznałam po długiej chwili milczenia i spoglądania na garbusa, kiedy tylko przedarłam się przez oblepione pajęczyną drzwi i stertę rzeczy leżących w pudłach na schodkach, prawie się na nich potykając i lądując prosto na kamiennej posadzce.
Leanne Tonks
Leanne Tonks
Zawód : historyk
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Speak and may the world come undone.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5268-leanne-tonks#118087 https://www.morsmordre.net/t5336-cwirek#119683 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f90-manor-road-35 https://www.morsmordre.net/t5574-skrytka-bankowa-nr-1304#130127 https://www.morsmordre.net/t5338-l-tonks#119729
Re: Podwórko [odnośnik]29.05.18 23:46
- Oj już tak nie burcz na mnie, Gburku. Poważnie mówię - i w sprawie tego całego garbusa, jak również tego karnisza. O tym drugim zamierzałem jednak nie przypominać dopóki nie znajdę się wewnątrz mieszkania. To nie było w końcu takie pewne, że moja prośba zostanie rozpatrzona. Uśmiechałem się więc głupkowato i czekałem jakiegokolwiek sygnału na to, że wolno mi. Gdy się pojawił mruknąłem "dzięki" i puściłem jej oczko. Potem kurtkę powiesiłem na haczyku do tego przeznaczonym, a buty zeskrobałem z pięt doprowadzoną przez lata do perfekcji techniką. Miałem ze sobą worek z podstawowymi narzędziami - przerzuciłem go przez bark i tak też w paradowałem w głąb mieszkania.
- Huh, cicho tu macie - w sumie nie pamiętałem kiedy ostatnio odwiedzałem dom Tonksów, jednak wydawał mi się przeważnie jakiś taki pełniejszy, czy coś. Albo to też moja paranoja. Tak długo gnieździłem się u Bertiego, że teraz każde mieszkanie wydawało mi się dziwnie ciche - Nie dzięki - odmówiłem herbaty - W sumie to bardziej mnie interesuje czy twój stary jest poza domem, czy coś, czy może się gdzieś tu kręci - no wypadałoby się pokazać, a i taki pan domu to niewątpliwie może byłby w stanie coś mi opowiedzieć o tym nieszczęsnym garbusie.
Udałem się do garażu za małą Tonksówną, która prawie poleciała na podłogę.
- Rety, patrz pod nogi, mała. Nie jestem najlepszy w razie czego w żywe puzzle - przestrzegłem pół żartem, pół serio, a gdy znalazłem się przy samochodzie próbowałem przywołać z pamięci to co studiowałem o tym samochodzie. Trudno było mi skonkretyzować z jakim modelem miałem do czynienia. Cały samochód choć wcześniej wyglądał mi na jedną całość, tak teraz, gdy się porządnie przygotowałem do pracy widziałem zlepek różnego rodzaju modeli Volkswagen Beetle, a gdy podniosłem maskę...czy ja widziałem części od Tatry?
- Em...wiesz może, ile lat ma ten samochód? Mniej więcej.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Podwórko [odnośnik]02.06.18 21:26
Wzruszyłam ramionami; skoro nie chciał herbaty, to nie, przecież nie zamierzałam wciskać mu jej na siłę. Jednocześnie uznałam, że nawet lepiej się stało, bo to oznaczało, że szybko się go pozbędę spod mojego dachu; taką przynajmniej miałam nadzieję. Nie uśmiechało mi się przebywanie z jego osobą w tak bliskiej odległości, kiedy każde wypowiedziane przezeń słowo wywoływało we mnie ogromne rozdrażnienie. Koniec końców nie wywróciłam się, utrzymując w ostatniej chwili równowagę, zamiast tego z kolei zapowietrzyłam się prawie, słuchając Matthewa. W ostatniej chwili powstrzymałam się przed skoczeniem do niego z pięściami.
Nie stary, tylko tata, gumochłonie. Ojciec mieszka u ciotki, mama nie żyje. Dlatego tu jest tak cicho, bo po prostu jestem w tym domu sama. A teraz zajmij się tym, po co tu przyszedłeś. – Wyburczałam pod nosem, nie patrząc nawet na chłopaka; nie czułam się wcale dobrze ze swoim zachowaniem, ale nic nie mogłam poradzić na to, że sam jego widok doprowadzał mnie do szału, nie wspominając o tym, co się działo, kiedy otwierał usta. Zauważyłam, że niewiele osób potrafiło doprowadzić mnie do takiego stanu i nie rozumiałam z czego to wynikało. W końcu – z reguły – byłam bardzo cierpliwa.
Należał do naszego dziadka – odparłam krótko, nie będąc w stanie udzielić mu konkretnej odpowiedzi z konkretną datą, a to już coś znaczyło, gdy do dat miałam wprost wyśmienitą pamięć – zakładam, że jest starszy od nas. – Uściśliłam na wszelki wypadek, poddając oczywiście w wątpliwość zdolność Matthewa do wyciągania odpowiednich wniosków. Potem omiotłam wzrokiem garaż i wreszcie usiadłam na zakurzonym krzesełku. Pomimo mojej niechęci, byłam ciekawa tego, co zamierzał zrobić. Osobiście nie miałam pojęcia o samochodach, markach, modelach, o ich częściach i historii, nie miałam nawet prawa jazdy, bo zrobienie go zawsze wywoływało we mnie uczucie niepokoju: dlatego też podziwiałam swoją siostrę. Interesowałam się jednak wszystkim, a tym, czego nie mogłam pojąć swoim rozumem najbardziej: bez powodu nie zostałam naukowcem.
Justine ma go chyba od dwóch lat, ale już wtedy nie działał. – Nie wiem czy to coś zmieniało, czy nie, natomiast wiedziałam, że moja wiedza na temat żółtego samochodu była wyczerpana. Nic więcej nie mogłam powiedzieć, ewentualnie byłam gotowa wysłać list do taty, który rzeczywiście mógł mieć najlepsze pojęcie o tym samochodzie.
Leanne Tonks
Leanne Tonks
Zawód : historyk
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Speak and may the world come undone.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5268-leanne-tonks#118087 https://www.morsmordre.net/t5336-cwirek#119683 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f90-manor-road-35 https://www.morsmordre.net/t5574-skrytka-bankowa-nr-1304#130127 https://www.morsmordre.net/t5338-l-tonks#119729
Re: Podwórko [odnośnik]22.06.18 17:41
- No tak, tata, wybacz - spojrzałem na nią z nieco krępującą mnie skruchą. Dla mnie rodzice to zawsze byli starzy w skład których wchodził pan domu czyli stary oraz jego towarzyszka: stara. Nie widziałem w podobnym nazewnictwie nic obraźliwego, czy zdrożnego tak jak większość mieszkańców portu, czy też Nokturnu. Przynajmniej dopóki ktoś normalny nie skrzywił się upominająco. Podrapałem się po tyle głowy - Wiem o tym, że zmarła wam mama. Jakoś stajecie na nogi po tym? I skoro tata wam się wyprowadził, to jak to jest - mieszkasz tu z Just? Tylko nie mów, że sama - tu już nawet nie próbowałem śmieszkować bo jakoś tak mało zabawnie zaczynało to jak dla mnie wyglądać.
Zaśmiałem się.
- Nie, nie może być tak stary. Volkswagen wypuścił pierwszy prototyp '36, zaczął masową produkcję zaś dopiero w '45. Chociaż nie wiem czy ta plakietka Volka to nie jest tak dla picu zamontowana przez twojego dziadka bo samochód zdecydowanie ma więcej niż jedenaście lat. Podejrzewam, że to tak naprawdę Czeska Tatra. Bo wiesz, Czesi wcześniej sobie wykombinowali, że zrobiliby sobie garbatego, spalinowego towarzysza na początku lat trzydziestych. Potem Volkswagen podjebał pomysł i sobie przerobił na swoje. A że Niemcy to tak w tamtym czasie mieli większe przebicie to wiadomo, że Garbaty Volkswagen lepiej się sprzedawał. Tatra coś tam jęczała ale po tym jak zostali przecięci przez Niemców '38 to przestała - opowiadam z zaangażowaniem grzebiąc w bebechach samochodu, próbując dostać się do numeru seryjnego silnika, ustalić pochodzenie części. Nim zacznę szukać przyczyny usterki to wypada jednak wcześniej wiedzieć co naprawiam i jakich części zamiennych mogę potem ewentualnie poszukiwać by wszystko do siebie pasował i działało. Tak. Może wydać się to dziwne, lecz wiedziałem co robię przy tym samochodzie, znałem jego historię z mugolskiego świata na której pojęcie poświęciłem noc czy dwie. Nie wiem czy nazwałbym to na ten moment pasją, lecz niezaprzeczalnie obok picia przy barze zgłębianie wiedzy na temat mugoli było moim hobby. Do tego, że rzadko miałem okazję pobłyszczeć wiedzą (za wiele jej nie miałem), bo w magicznym świecie wszyscy mieli w dupie mugolskie wynalazki i samych mugoli więc trochę nie dziwne że mnie w tym opowiadaniu trochę poniosło - No, ogólnie to chodzi mi o to, że nie wątpię w to że wasz dziadek nie mógł się dobrać do modeli prototypowych Volgswagena ale gdyby gdyby to ja na jego miejscu dopilnowałbym by taki samochód zszedł z tego świata razem ze mną - a przecież w czymś grzebałem nie bez przyczyny - Może dwadzieścia, dwadzieścia dwa lata maks. Chociaz w sumie nie ma co gdybać. Na nadwoziu jest pewnie oznaczenie. Jak stawiasz..? Tatra czy Volek?  - jak wielkim motoryzacyjnym zapaleńcem był stary Tonks?

|Badania etap Ia


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Podwórko [odnośnik]22.06.18 17:41
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwórko Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwórko [odnośnik]23.06.18 16:19
Mieszkam sama. – Odparłam zdawkowo, trochę przy tym kłamiąc. W gruncie rzeczy ja nie radziłam sobie wcale, pokłóciłam się z Justine i nie miałam pojęcia gdzie ona się teraz znajdowała, z kolei niedługo miał wprowadzić się do mnie Johnatan, o czym nie zamierzałam nikogo informować. Dom stał pusty, był dla mnie zbyt duży, po co więc miała się marnować cała ta przestrzeń? Johnatan był moim przyjacielem, musiałam mu więc pomóc a skoro już miałam taką okazję, to nie widziałam żadnego powodu, dla którego bym miała odmówić; był zresztą niegroźny, nie znałam go kilka dni a kilkanaście lat, by móc twierdzić, że nic mi nie zrobi. Wzruszyłam ramionami i westchnęłam, pokazując, że nie chcę kontynuować tego niewygodnego dla mnie tematu.
Potem z kolei słuchałam uważnie słów Matthewa i nie mogłam wyjść ze zdumienia, że wiedział aż tyle. Dotychczas nie podejrzewałam go o szczególną inteligencję, ani tym bardziej o wiedzę o samochodach, więc zaimponował mi zarówno tym, jak i łatwością przekazywania informacji. Ja o pojazdach nie miałam pojęcia, dlatego chwilę zajęło mi poukładanie tych informacji w głowie, w całość, a potem usiadłam na stopniu, obserwując niemal każdy jego ruch przy pracy.
Dziadek raczej lubił oryginały – odparłam krótko, chociaż nie miałam pojęcia, czy był aż takim miłośnikiem motoryzacji, czy może po prostu miał szczęście, dorywając się do takiego samochodu, czy tylko mi się wydawało i samochód nie był oryginałem, a podróbką. – Jaka jest szansa, że go naprawisz? – Czy w ogóle istniała? Chciałam wiedzieć, bo miałam świadomość ile garbus znaczył dla Justine i zresztą był piękną pamiątką, której nie mogłyśmy stracić. Z drugiej strony stał bezsensownie w garażu i kurzył się, choć mógł być po prostu przydatny w razie gdyby kiedykolwiek zaistniały kolejne problemy magiczno-komunikacyjne. – I jak długo ci to zajmie? I przede wszystkim, ile? – Nie robił tego przecież za darmo, jak sądziłam, skoro każdy w tych czasach musiał się w jakiś sposób utrzymać. A przy okazji musiałam się dowiedzieć jak długo będę musiała go oglądać pod swoim dachem, żeby uzbroić się ewentualnie w cierpliwość.
Leanne Tonks
Leanne Tonks
Zawód : historyk
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Speak and may the world come undone.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5268-leanne-tonks#118087 https://www.morsmordre.net/t5336-cwirek#119683 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f90-manor-road-35 https://www.morsmordre.net/t5574-skrytka-bankowa-nr-1304#130127 https://www.morsmordre.net/t5338-l-tonks#119729
Re: Podwórko [odnośnik]27.06.18 19:10
- A mieszkasz sama bo... - wybierz dowolnie, lecz najlepiej zgodnie z prawdą Leanne. Umierałem z ciekawości z jakiego to tez powodu żyła sama mając mimo wszystko przecież rodzinę inną od matki i ojca. Co się takiego odwaliło. Sprawę zamierzałem wybadać tak czy siak, lecz wiedząc coś może byłoby mi łatwiej. Co jak co, lecz na tym by Tonksom żyło się dobrze zależało mi równie mocno jak na Bottach.
Im bardziej zgłębiałem konstrukcję garbusa tym bardziej dostrzegałem pewne nieścisłości w jego konstrukcji. Początkowo myślałem, że części które w sobie miał były zwykłymi zamiennikami z jakichś innych modeli. Wiadomo - po co kupować stłuczoną lampę od producenta jak można taniej z jakiegoś innego modelu, innej marki dokleić i też będzie działało, a nawet czasem lepiej wyglądało. Na przestrzeni tylu lat to w końcu normalne, że typowy Volgswagen przestawał być taki typowy. Niemniej tych dziwności było trochę więcej. Z czasem zauważyłem, że tych części typowych dla modelu było w takiej ilości, jakgdyby to one właśnie były domontowane z czasem.
- Hah, tu nie chodzi, że byłby nieoryginalny. To po prostu byłby inny model, innej firmy podobny konstrukcją i...właściwie nim jest - numer seryjny jak najbardziej wskazywał na czeską robotę - Nie ma to pewnie i tak znaczenia. Tak strzelam. Chyba, że Just odkryła w sobie jakoś niedawno motoryzacyjnego ducha, a nie odkryła, prawda? - trochę straciłem na pewności, jednak hej! Trochę części, trochę szpachli, trochę klepania, kilka zaklęć i wciąż to będzie dla zdecydowanej większości londyńczyków garbus.
Wyprostowałem się, sięgając do przedniej kieszeni spodni po paczkę mugolskich fajek, z drugiej wyciągnąłem zapalniczkę.
- Wszystko da się naprawić, mała - zapewniłem ją, a chwilę później zaciągnąłem się papierosem wycierając resztkę jakiegoś smaru z ręki o koszulę - Nie taki rzeczy robiłem. Hah, raz nawet przerobiłem mugolski motor na latający - co prawda po tygodniu go rozbiłem, lecz sam fakt że latał to osiągnięcie - W sumie to nie wiem. Nie mam właściwie nic specjalnego do roboty więc myślę, że jak przycisnę to trzy? Może cztery miesiące. Sama praca nie jest problemem. Bertie też się trochę podjarł i na pewno też będzie się tu chętnie kręcił. I ile...tyle ile zejdzie na części. Postaram się załatwić jak najtaniej, po kosztach. Nie robię tego dla pieniędzy, was przecież nigdy bym nie śmiał doić, zresztą na brak gotówki ostatnio nie narzekam. Anomalie robią dla mnie dobry rynek - umiałem wiele, a właściwie wszystko zrobić bez magii,a tego ludzie teraz oczekiwali. Tego, że ktoś im naprawi wybuchnięty dach bez narażania nikogo na kolejny anomaliowy wybuch.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Podwórko [odnośnik]28.06.18 19:31
Nie odpowiedziałam, uznając, że Matthew jest ostatnią osobą, która powinna ze mną rozmawiać na ten temat. Nie mogłam zresztą streścić go do zwyczajnego "siostrzanego nieporozumienia", które pociągnęłoby za sobą zapewne kolejne pytania zbyte przeze mnie milczeniem. Prawda była taka, że głównie z mojej winy spędzałam czas sama i nie dziwiłam się wcale chwilowej wyprowadzce Justine. Przynajmniej taką miałam nadzieję - wyprowadzka trwała już ponad dwa miesiące, a to było niepokojące. Czyżby postanowiła opuścić rodzinne gniazdo bez słowa i nawet najmniejszej informacji? Musiałam zapytać o to Gabriela, może wiedział więcej ode mnie?
W milczeniu słuchałam słów chłopaka, kiwając potakująco głową, chociaż tak naprawdę nie miałam żadnego pojęcia na temat motoryzacji, jak i tego samochodu. Dla mnie nie znaczył wiele, ot, był pamiątką pozostawioną przez dziadka, jednak nie należała ona w żadnym stopniu do mnie - po co więc miałam zdobywać o niej wiedzę? To nie tak, że byłam ignorantką; po prostu nigdy nie czułam żadnej fascynacji do tego typu pojazdów - i pojazdów jakichkolwiek - niezależnie od tego jak bardzo próbowano mnie zachęcać do wysłuchiwania kolejnych opowieści z tym związanych. Zresztą, znacznie bardziej zainteresowała mnie odpowiedź na moje pytanie. Mina mi zrzedła, gdy tylko Bott powiedział jak długo będę go tu jeszcze widywać, ale rozumiałam, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydawało. Westchnęłam, podnosząc się z miejsca i otrzepując ubranie z kurzu, którego gruba warstwa osiadła w całym pomieszczeniu; widać było, że od dawna nikt tutaj nie przebywał.
- Opowiesz mi o anomaliach? Prowadzę badania - zmieniłam nagle temat, dochodząc do rezolutnego wniosku, że skoro i tak byłam na niego skazana przez cztery miesiące, to przynajmniej w ten sposób mogłam zbliżyć się do źródła wszelkich problemów, jakimi były anomalie. Nie byłam tylko pewna, czy Matthew będzie wiedzieć tyle, by odpowiedzieć na każde z moich pytań, ale mogłam przecież spróbować. Widząc, że pierwsze rozeznanie dobiega końca, wróciłam do kuchni.
- Zjesz ze mną obiad? - Wbrew mojemu twierdzeniu sprzed kilkunastu minut, o szybkim wyrzuceniu go z domu, stwierdziłam, że i tak ugotowałam za dużo a przecież jedzenie łagodziło obyczaje. Tak przynajmniej mówili, więc zgodnie z moim zwyczajem musiałam sprawdzić ów stwierdzenie na własnej skórze.

zt oboje
Leanne Tonks
Leanne Tonks
Zawód : historyk
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Speak and may the world come undone.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5268-leanne-tonks#118087 https://www.morsmordre.net/t5336-cwirek#119683 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f90-manor-road-35 https://www.morsmordre.net/t5574-skrytka-bankowa-nr-1304#130127 https://www.morsmordre.net/t5338-l-tonks#119729
Re: Podwórko [odnośnik]11.01.19 10:03
2 września

List od Josepha ją zdziwił. Znaczy, nie tak jakoś straszliwie, czy też przerażająco. Przecież znali się od lat. Od tak dawna, że zdawał się jednym z nieodłącznych elementów składających się na jej życie. Chociaż wcześniej chyba widywali się wcześniej, gdy w czasie wakacji witała w domie przyjaciółki. Gdy w czasie szkoły gonili za sobą naprzemiennie. Z nostalgią wracała do tych czasów, tęskniła za nimi i bawiły ją one. Nie pamiętała już dokładnie, które z nich pierwsze zaczęło tą zabawę w kotka i myszkę rozgrywającą się między nimi przed laty. Może była to ona, może dostrzegła go kiedyś na boisku podczas meczu, nagle zauważając, że jes przystojny, może to było w kuchni u niego w domu gdy rozprawiała o czymś z Hanką i akurat wszedł. A może to on zaczął. Jednak nigdy nie posiedli odpowiedniego wyczucia czasu, by móc cokolwiek pchnąć dalej. Tonk wtedy szybko się nudziła. Zainteresowanie spadało prawie tak szybko, jak szybko się pojawiło - w tym sytuacja wcale nie była inna. Różniła się jednak w czymś innym. Powtarzalności i dziwnym schemacie, którego nie umieli przełamać finalnie godząc się z przyjaźnią. Gdy ona wykazywała zainteresowanie, uśmiechała się zalotnie, całkowicie z premedytacją dotykała jego ramienia, albo przychodziła na dach wiedząc, że nie zastanie tam Hanki a jej brata, on zdawał się kierować swoje zainteresowanie w inną stronę kompletnie ślepy na jej zaloty. Gdy zaś jej zainteresowanie kierowało się już ku komuś innemu, gdy biegła za nim albo wypatrywało go na Hogwarckich korytarzach - właśnie wtedy - interesowała go najmocniej.
Kompletny brak wyczucia czasu.
Co towarzyszyło jej w sumie do dzisiaj.
Zdziwiło ją to - list od Josepha. Choć ich znajomość zdawała się dojrzalsza, wpierająca się na mocnym fundamencie z długości przeżytych wspólnie lat i przyjaźni, to nadal miewała czasem myśli, krótkie ciągoty w których zastawiała się. A przynajmniej wcześniej, póki całkowicie nie zrozumiała co czuje, póki całkowicie się o tym nie przekonała. Nawet jego sprawdziła pod tym względem, dokładnie rozpracowując. Ale nawet on nie mógł być Skamanderem. I choć nie żałowała swojej miłości do niego, żałowała, że nie mogła ona być łatwiejsza.
Ale list, tak, on zdecydowanie ją zaskoczył. Zwłaszcza że opiewał w sobie tajemnicę. A ona nie potrafiła odmawiać. Zwłaszcza tajemnicy, a jeszcze bardziej Wrightom. Dlatego zgodziła się prawie od razu, jedynie upewniając się, że Jospeh to jest świadom tego, że jej szafa czegoś takiego jak suknie, to nie często ma okazję oglądać i ostatnia jaka się w niej ostała to ta, którą na ślubie Wilde miała na sobie.
Nie była gotowa.
Uświadomiła sobie nagle z przestrachem oglądając się krytycznie przed lustrem. Obróciła się wokół osi krzywiąc się najmocniej jak tylko potrafiła. Włosy, były nie takie. Kolor sukienki zdawał jej się jeszcze okropniejszy. Spod niej wystawały bandaże oplatające jej ręce od samych ramion, jego kawałek wystawał nawet nad rozpięcia przy szyi. Westchnęła ciężko i zbliżyła twarz do lustra sięgając po szminkę. Marszczyła lekko brwi, gdy usta przybierały odrobinę ciemniejszy odcień. Było to coś innego, niż wszystko to, co przeżywała ostatnimi czasy. Dziwne uczucie, którego właściwie nie czuła zbyt często osadzało się gdzieś w jej wnętrzu ale było lekkie, nie niosło ze sobą ciężaru. Było też inne od tego, które odczuwała gdy wchodziła w skórę Flume. Coś na zasadzie podniecającego przerażenia. Uczucie tak obce, tak inne, że zdawało się dziwnie nie pasować do wszystkiego  innego, co toczyło się w jej życiu teraz. Nie czuła winy, tak jak czuła gdy zostawała Flume, czuła się wolna, lekka i odrobinę spanikowana. Choć nie potrafiła dokładnie zrozumieć dlaczego. Pukanie do drzwi wybiło ją z rytmu. Ruszyła do drzwi, a obraz który mu przedstawiła nie prezentował się zachwycająco. Pomalowane do połowy usta, włosy z jednej strony zmuszone do opadania falami z drugiej proste jak drut założone za ucho, na nogach tylko jeden but – bo drugi gdzieś postanowił się schować uprzykrzając jej życie.
- To się nie uda, Joe. – powiedziała do niego wpuszczając go do środka. – Próbowałam, sam widzisz. – dodała widocznie poirytowana ruszając do pokoju. Gdzieś po drodze zrzuciła but teraz już wędrując na boso, gdy prowadziła go do salonu. Opadła z westchnieniem na fotel zapadając się  w niego i spoglądając w górę zawieszając na nim zrezygnowane, błękitne spojrzenie. – Cokolwiek to nie jest, musisz sobie radzić sam. – stwierdziła zdecydowanie zaplatając na piersi obandażowane dłonie. Ból znów rozlał się wzdłuż kończyn, a do nozdrzy dotarł znajomy już zapach mieszanki ziół które chłodziły i przynosiły trochę wytchnienia położnym ranom.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Podwórko 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Podwórko [odnośnik]11.01.19 10:11
Pierwszy dzień września zawsze był Wydarzeniem. Takim Wydarzeniem przez wielkie "W". Może nie aż tak jak rocznica utworzenia Zjednoczonych z Puddlemere czy zakończenie sezonu albo jego otwarcie... ale i tak. Odbywała się wtedy uroczysta Gala i jeśli ktoś się liczył w Quidditchu na Wyspach, albo chciał się liczyć, to się na niej zjawiał. No, pod warunkiem, że dostał zaproszenie, bo bez niego, to ani rusz. Miejsce Gali za każdym razem było zmieniane i ponoć ta nigdy nie odbyła się dwa razy w tej samej lokalizacji (w co Joeyowi naprawdę ciężko było uwierzyć), a zaproszeni goście przemyślanie dobierani. Szczególnie, jeśli szło o dziennikarzy i osoby spoza sportowego kręgu.
Joseph Wright był na nią zapraszany co roku już od kilku dobrych lat i faktycznie, jeszcze nie opuścił żadnej z tych Gal. Wprawdzie zdarzało się, że były dość sztywniackie (jeśli przedstawicieli rodów szlachetnych z różdżkami wciśniętymi głęboko w... wiadome miejsca zjawiało się trochę za dużo), ale było darmowe jedzenie i alkohole, przeróżne atrakcje i... tańce! Czasami przychodził sam, tym razem zresztą też miał taki zamiar, ale najpierw przyjęcie urodzinowe braci, a później festiwalowy mecz quidditcha sprawiły, że zmienił zdanie. Już wiedział z kim będzie się dobrze bawił... i komu z pewnością dobra zabawa się przyda.
Sowa została wysłana z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym (co w jego przypadku było niesamowitym osiągnięciem), otrzymał też odpowiedź... a kiedy nadszedł sądny dzień, spóźnił się jedyne pół godziny. Ale to chyba nawet dobrze, prawda? Kobiety zawsze potrzebują trochę więcej czasu, więc może tym razem po prostu się uda i to nie on będzie musiał na nią czekać...?
Ubrał się elegancko, choć na modłę mugolską - w garnitur - uznając, że może zrobi tym trochę na złość co poniektórym szlachcicom. Wyglądał nadzwyczaj schludnie jak na siebie, nawet pachniał przyjemnie wodą kolońską, o której przypomniał sobie dosłownie przed samym wyjściem. Tylko włosy... no cóż... czesał je, naprawdę! Ale i tak wyglądały jak gdyby Joe dopiero przed chwilą zsiadł z miotły. Cóż, w zasadzie to już jego znak rozpoznawczy, więc zapewne nikogo tym nie zaskoczy. A już na pewno nie Just, do której drzwi właśnie zapukał.
Odgłos krzątania po drugiej stronie sprawił, że Joe uśmiechnął się i oparł nonszalancko o framugę drzwi.
- Goto... - zaczął, kiedy drzwi się przed nim otworzyły, ale głos uwiązł mu w gardle momentalnie. I to nie tylko dlatego, że widok panny Tonks przedstawiał się tak, a nie inaczej. Drugą kwestią było to, że ona zaczęła mówić dokładnie w tym samym czasie.
- ...a - zakończył i zaraz odepchnął od framugi, by ruszyć w ślad za Just przez jasny przedpokój. Może trzeba było się spóźnić bardziej? W tej chwili jeszcze nie wiedział do końca, który element w wyglądzie przyjaciółki przykuł najwięcej jego uwagi, bo wybór był trudny - te prosto-skręcone włosy, na wpół pomalowane usta, jeden but, czy...
Dopiero kiedy odwróciła się do niego na powrót przodem i rozsiadła w fotelu, ściągnął brwi nieznacznie marszcząc przy okazji czoło.
- Co ci się stało? Anomalie? - zapytał w mig wzrokiem odnajdując kolejne zabandażowane części ciała Just. - Czy ktoś... - dodał, ale urwał w połowie. Jego spojrzenie powędrowało w stronę okna, jak gdyby chciał przez nie dostrzec tego, kto mógłby zrobić jej krzywdę. Po tamtej nagonce na mugoli i mugolaków sprzed wakacji, nastroje i nastawienie czarodziejów nie do końca się zmieniło, więc może...
Zrobił krok w jej stronę, by zaraz przykucnąć przy jej fotelu i jako-tako wyrównać poziom, na jakim znajdowały się ich twarze.
- Jak się czujesz? - to było najważniejsze pytanie, a jego nadzwyczaj bystry wzrok miał w tej chwili za zadanie wykryć najdrobniejsze nawet kłamstwo w odpowiedzi Just. Przecież rannej, chorej i obolałej nigdzie nie będzie ciągał, prawda?


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Podwórko [odnośnik]11.01.19 10:15
Nie do końca rozumiała. To dziwne, lekkie poddenerwowanie, które jej towarzyszyło. Jakby od dawna już zapomniane. Jakby od wielu lat nie pojawiające się w jej życiu. Może trochę podniecenie. Chęć wyglądania dobrze, właściwie, tak dla kogoś i dla samej siebie. Ale jednocześnie przez to wszystko przebijały się inne rzeczy. Bardziej ponure. Czuła się winna. Winna temu, że próbuje odnaleźć odrobinę szczęścia, czy też stateczności w czymś innym, w czymś od dawna nieobecnym w jej życiu. Poniekąd czymś, czego się wyrzekła - choć nawet nie miała pojęcia czym było to coś, czego chciał od niej Joe. Mimo to, coś ciężką chmurą osiadało na jej ramionach. Robiąc ją jeszcze bardziej rozchwiana emocjonalnie niźli była przez ostatnie dni. Podnosiła się jedynie nocą, by ruszyć walczyć z kolejnymi anomalii, całe dnie spędzając w łóżku. W tym jedynym miejscu, które zdawało się nie osądzać, łkała cicho w poduszkę, gdy w cichym pokoju napływały do niej wspomnienia z próby. Musiała tutaj wrócić, na kilka dni, upewnić się, że jej siostra nie sięgnęła po Czarną Magię, że nie ma z niej stycznością, że nie staje nawet w jej pobliżu. Zabiła ją już raz, czy umiałaby odnaleźć w sobie siłę, by zrobić to po raz drugi gdyby zaszła potrzeba? I choć pytanie zdawało się należeć do grona tych, na które nie posiadało się odpowiedzi, Tonks znała swoją. Znała ją i to przerażało ją jeszcze mocniej, jednocześnie wprowadzając w coś w rodzaju osłupienia. Nie była w stanie wrócić też do Skamandera. Krótki list nie wyjaśniał niczego, a ona na razie nie wiedziała od czego wyjaśnienia mogłaby zacząć. Czas się kurczył, jutro miała stawić się przed nim, nadal nie wiedząc, co mu powiedzieć.
Zgodziła się na propozycję młodszego Wright'a, choć gdy to robiła nie wiedziała, że owe tajemnicze wydarzenie będzie miało miejsce ledwie kilka dni po jej Próbie. Nie zamierzała jednak odmawiać. Nie chciała tego, Joe był jednym z niewielu osobników, która nie była świadoma. Przy której ona na krótką chwilę mogła również tą świadomość zgubić - choć wątpiła, że uda jej się tego wieczoru. Dnia w którym wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. Otworzyła drzwi nawet nie obrzucając spojrzeniem stojącego w progu mężczyzny. A powinna była, przecież prezentował się nader elegancko. Zajęta własnymi rozterkami. Próżnością, którą po raz pierwszy od dawna dopuściła do głosu. Zasiadła w fotelu, na chwilę poddając się prozie życia, życia, które wiodła kiedyś. Dopiero zapadając się w miękkie siedzenie i słysząc pytanie padające z ust Wirghta, że dawne czasy odeszył bezpowrotnie.
- Nie. - zaprzeczyła szybko, poważniejąc też od razu. Oglądała przystojny profil, gdy zawiesił na kilka krótkich chwil spojrzenie na oknie. Uświadomiła sobie, że nic nie mogło być jak dawniej, już nigdy. Chciała się podnieść, jednak nim jej dłonie oparły się o podłokietniki on był już przy niej. Ciemne spojrzenie zawisło na jej twarzy. Jeszcze zmęczonej, ale poza zmęczeniem nie posiadającej na sobie żadnych obrażeń. Te, kryły się niżej. Ich epicentrum zaś w okolicach brzucha - czarnomagiczne klątwy, cięcia po halabardzie hogwarckiej zbroi. Różowe i brzydkie, mające z nią zostać na zawsze. - Dostałam się na kurs aurorski. - powiedziała, jakby to miało tłumaczyć wszystko. Miała nadzieję, że właśnie tak będzie. Kolejne pytanie sprawiło, że uniosła lekko wargi ku górze z wdzięcznością, ale i czymś na zasadzie rozczulenia. Uniosła dłoń by założyć jeden z jego niesfornych kosmyków za ucho, i na kilka sekund zatrzymać rękę na policzku okraszonym zarostem.
- Mało atrakcyjnie. - zawyrokowała, podsumowując swoją odpowiedź krótkim klepnięcie go w twarz. Spróbowała unieść wyżej wargi. - Musisz pomóc mi się zdecydować. - zawyrokowała, wyciągając dłoń chcąc by pomógł jej się podnieść z miękkiego fotela. I tak nie była w stanie wstać, gdy kucał obok uniemożliwiając jej uniesienie się. Woń ziół leczniczych zatańczyła wokół nich. - Trzy proste pytania. - zaczęła wskazując najpierw na głowę. - Proste czy kręcone? - przeniosła dłonie na usta. - Zwykłe, czy pomalowane? - a na sam koniec wskazała swoje stopy. - Wysokie czy płaskie? - każdą ze zmian wykonywała zgodnie z poleceniem, włosy zmusiła do poddania się, dzięki swojej genetycznej przypadłości. Starczyło lekkie wydęcie warg. Pomalowaną połowę warg przetarła dłonią. A drugi z butów na obcasie odnalazł się pod stołem. Stanęła przed nim, zerkając na rękawy sukienki. - Chciałam je wydłużyć. Ale przy anomaliach każde nadużycie magii może zrodzić nieoczekiwaną rekacją. - westchnęła cicho. - Może powinnam wziąć coś od Leanne. - zastanowiła się, jakby dopiero wpadając na ten pomył. Ale nie dziwnym było, ze wcześniej nie zaświtał on w jej głowie. Lea miała całkiem inny styl i Tonks uważała, że w jej ubraniach wyglądała by po prostu śmiesznie. - Albo... - zawahała się chwilę, jednak postanowiła wypowiedzieć zdanie, które pojawiło się w jej myślach. - ... może wolałbyś zabrać ją - gdziekolwiek to jest - jest na górze i nie wygląda jakby przebiegł po niej buchorożec. - zakończyła koślawo, równie koślawo się uśmiechając. Nie miałaby mu za złe, nie mogłaby mieć. Gdyby miała mieć, nigdy nie wystosowałaby takiej propozycji.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Podwórko 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Podwórko
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach