Wydarzenia


Ekipa forum
Charnwood
AutorWiadomość
Charnwood [odnośnik]10.02.18 13:36
First topic message reminder :

Charnwood


Charnoowd to urokliwe miejsce w którym można skryć się pod koroną wiekowych drzew, jak i uraczyć wzrok pięknymi widokami rozciągającymi się ze wzgórza. To miejsce w którym można odpocząć od cywilizacji. Krąży jednak legenda, by pod żadnym pozorem nie wchodzić w las podczas mglistych nocy, mawia się że głos nawołujący pomocy to magiczne stworzenie potrafiące imitować ludzkie słowa, zwabia w ten sposób niczego nieświadomych ludzi, by ci nigdy więcej nie opuścili już lasu błąkając się w nim po kres swych dni.  

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.11.18 12:07, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Charnwood - Page 12 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Charnwood [odnośnik]30.03.22 18:13
The member 'Amelia Eberhart' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Charnwood - Page 12 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Charnwood [odnośnik]01.04.22 14:53
Dziwne to było spotkanie. Amelia wydawała się być idealnym towarzyszem podobnej przygody — kompetentna przynajmniej teoretycznie, próbująca ze wszystkich sił utrzymać kontrolę nad sytuacją i nie poddać się nieświadomym prowokacjom Sprouta. A jednak coś podpowiadało mu, że pod warstwą lodu, która konstytuowała mimo wszystko zimne podejście do sprawy demimoza, którym dotychczas wykazywała się Eberhart, było coś jeszcze. Castor z kolei cierpiał na okrutną w przebiegu chorobę — był ciekawski do bólu i ponad ból. Nic więc dziwnego, że zdecydował się potowarzyszyć blondwłosej w próbach wyłapania i chyba uspokojenia zbiegłego demimoza.
Nawet jeżeli odbywało się to kosztem jego nosa i nerwów Amelii. Ostatecznie to wyjątkowo uczciwa cena.
Miast odpowiedzieć jej w jakiś składny i rozumny sposób, wzruszył ramionami. Może powinien być. Może to okazja jedyna w swoim rodzaju, ale on ostatecznie — pomimo posiadania podstawowej wiedzy o magicznych stworzeniach i opiece nad nimi — nie interesował się tematem ponad to, jak i gdzie znaleźć odpowiednie ingrediencje zwierzęce oraz jak opiekować się podarowanymi mu zwierzętami. Puszek pigmejski, szczenię i sowa to już mały zwierzyniec, a on musiał nauczyć się w nim przynajmniej nawigować. Demimoz nie należał i chyba po dzisiejszym wypadzie w dalszym ciągu nie będzie należeć do stworzeń, które wzbudzać mogłyby jego entuzjazm. Lunaballe... O, lunaballe to co innego! Czy jakiś nieodpowiedzialny mieszkaniec Leicestershire nie mógł zaopatrzyć się właśnie w nią? Złapanie takowej było znacznie prostsze, one lubiły sobie po prostu tańczyć w świetle księżyca i tyle. A nie uciekać i robić się niewidzialne, i...!
Był jakiś procent szans na trafienie i skurkowany demimoz udowodnił, że w istocie był stworzeniem rozumnym, zdolnym do przewidywania większości logicznych kroków podejmowanych przez czarodziejów. Śnieżka — na całe szczęście niezbyt zbita, bez ukrytego we wnętrzu kamulca czy innego niebezpiecznego czynnika — zderzyła się z czubkiem jego nosa, szczęśliwie omijając jego mostek. Przez większość swego życia Castor bał się bowiem tego, że w wyniku jakiegoś niespodziewanego wypadku ucierpią mu okulary właśnie. Gdyby zniszczyła je rzucony przez demimoza śnieżny pocisk, zapewne obraziłby się śmiertelnie nie tylko na cały rodzaj demimozowy i towarzyszące im (albo odwrotnie, nie miało to teraz znaczenia) żmijoptaki, ale też na całe hrabstwo Leicestershire jako takie. W końcu to tutaj mieszkał jakiś bęcwał jeden z drugim, który nie dość, że zaangażował do działania ministerialnego magizoologa, to jeszcze zasadził sidła i na Sprouta, niemogącego odpuścić sobie okazji do... działania jej na nerwy?
Wraz z uderzeniem, impuls bólu rozlał się po jego twarzy, a oczy natychmiast zaszły łzami. Nie dlatego, że starcie ze śnieżką bolało jakoś szczególnie mocno. Ale człowiek znający się na tyle dobrze na anatomii co Castor, mógł wiedzieć i wiedział, że to naturalna reakcja organizmu, wyrobiona przez setki lat czarodziejskiej egzystencji. Niezliczoną, niepamiętną liczbę lat temu wspólny przodek Amelii i Castora mógł dostać od demimoza podobną śnieżką w nos i zakodować w ich ciałach właśnie taką reakcję.
Castor natychmiast zacisnął najpierw powieki, a później także i wargi. Te ostatnie przede wszystkim po to, by nie wymsknęło mu się żadne okropne przekleństwo, a takie czasami — w momentach takich jak te — cisnęły mu się na usta nawet pomimo złożonej mamie obietnicy, że przeklinać nie będzie. Wciąż z zamkniętymi oczami wypuścił głośno powietrze nosem, skupiając myśli na tym, by w żadnym wypadku nie poddać się impulsowi złości. Był ponad to. Ponad zaczepki głupiego stworzenia, którym w ogóle przecież nie musiał się przejmować i w każdej chwili mógł po prostu wrócić do domu! Wzniósł bladą, chudą rękę do góry, otrzepując najpierw pulsujący nos, a potem także górną część płaszcza i szalik z resztek śniegu, które odłączyły się od lepionej naprędce konstrukcji.
Gdy opanował kotłującą się pod skórą i próbującą wyglądać z każdego kawałka umysłu złość, otworzył oczy i poprawił mimo wszystko przekrzywione szkła. A wtedy jego oczom ukazał się widok... przynajmniej niecodzienny. Amelia i ta przeklęta chińska małpa w jakimś dziwnym transie, w jakimś milczącym sojuszu, do którego chyba nie chciał należeć. Ściągnął jasne brwi do środka, przyglądając się scence w pełnym skupieniu, poprzetykanym jednak chwilowym zamyśleniem, z którego — raz jeszcze — wyciągnęła go przemawiająca Amelia.
— Co teraz? — spytał, decydując się jednak pozostać w pewnym bezpiecznym dystansie od stworzenia. Zamiast podejść do tego wyjątkowego zgromadzenia, postanowił ukucnąć w śniegu, próbując zrównać się do poziomu wzroku stworzenia, które teraz wydawało mu się jakieś... Smutne? Krótko pocieszył się wolnością. — Zabierze go pani tam, skąd uciekł? — spytał, niechętnie odrywając wzrok od demimoza, spoglądając teraz z dołu na samą Amelię. Wyczekująco, choć spokojnie. Gotów na każdą odpowiedź.

| z/t[bylobrzydkobedzieladnie]


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.


Ostatnio zmieniony przez Castor Sprout dnia 23.01.23 21:22, w całości zmieniany 1 raz
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Charnwood [odnośnik]03.04.22 15:41
Pech chciał, że nie zarejestrowała zderzenia ze śnieżką, którego doświadczył Castor, wówczas zbyt już skupiona na demimozie i zawieraniu niemego sojuszu. Gdyby było inaczej, może pocieszyłaby się dodatkową możliwością zwrócenia uwagi na jego mierną koordynację ruchową - bo zbity śnieg ani nie pędził w jego kierunku z taką szybkością, by stało się to usprawiedliwieniem, ani nie było na ziemi zbyt ślisko, żeby obawiać się upadku. Ale młodzież miała właśnie to do siebie, lenistwo. Kto by pomyślał, że zaczynało rzutować również na ich sprawność fizyczną? Tę dało się wypracować, owszem, kosztowało to odrobinę bólu, poświęcenia i knutów, bo należało najlepiej zaaranżować sobie odpowiednią aktywność szlifującą ciało, ale komfort życia w tendencji wzrostowej był tego warty. Tak czy inaczej - Sproutowi dziś się upiekło. Los nie tyle okazał się łaskawy i zaprosił go do podziwiania żywego demimoza, co także obronił przed potencjalną tyradą wszystkowiedzącej magizoolog, a to było niemal wygraną na magicznej loterii zimowego jarmarku; drobne łzy gromadzące się w kącikach oczu i ślad bieli strzepywanej z powrotem na ziemię były dla niego wystarczającą naganą za zaniedbane ćwiczenia. A może okażą się też motywacją?
- Takie są zasady - zdawkowo odparła kobieta, głosem cierpkim od niechęci i kwaśnym od zażenowania świadomością, że ktoś tak nieodpowiedzialny jak ów handlarz odzyska odnalezione stworzenie i, jeśli rzeczywiście okaże się bęcwałem, w przyszłości narazi je na kolejne niebezpieczeństwo swoim niedopatrzeniem. Już jej w tym głowa, by do tego nie doszło. Sprowokowana Amelia nie szczędziła pretekstów na szczegółowe kontrole przybytków, które wzbudziły jej antypatię, surowo oceniając panujące w nich warunki i przestrzeganie podstawowych przepisów opieki nad magicznymi stworzeniami, tak długo, aż upewni się, że delikwent przyswoił sobie wszystkie jej lekcje. Albo i dłużej. Bywało, że nękała niby to biednych sklepikarzy z czystej, napastliwej krnąbrności, w ten sposób rekompensując zwierzętom stresy, jakim zostały poddane. - Ale zapewne szybko trafi do nowego właściciela. To rzadki gatunek, do tego bardzo cenny, ze względu na wszystko, co dziś widziałeś. Definicje książkowe nie przełożą tego na pieniądz - wymruczała i wreszcie podniosła się ze śniegu, schyliwszy się jeszcze po to, by zaoferować demimozowi rękę. Zrozumiał. Ostatni raz spoglądając na złotą linę wokół swojej nogi, wdrapał się na jej ramię i zawisł na korpusie Amelii, niechętny i przygnębiony, a przez jej głowę przemknęła myśl, że powinien zostać tam już na zawsze. Nie dosłownie, ale... Gdyby tylko miała dostatecznie dużo galeonów, żeby go nabyć. W domu przy Eden Grove miałby zdecydowanie lepiej niż gdziekolwiek indziej, w końcu tylko ona (z kilkoma wyjątkami) zasługiwała na miano odpowiedniego właściciela magicznej fauny. - Byle dyletant nie będzie w stanie sobie na niego pozwolić - podkreśliła, mając nadzieję, że świadomość trafienia pod bardziej zaznajomione z profesją skrzydła - kogoś, kto siłą rzeczy będzie wiedział jak docenić kunszt tego gatunku - podniesie na duchu zarówno demimoza, jak i Castora. Ten bowiem dziwnie zmarkotniał - a to paradoksalnie do niego nie pasowało.
Krótkie machnięcie różdżką przywołało do niej wcześniej rozrzucone przedmioty, które wolną dłonią schowała do torby, a potem podeszła do blondwłosego młodzieńca i spojrzała na niego z góry, podobnie zresztą jak sam demimoz, patrzący na niego dużymi, błękitnymi i mądrymi oczyma.
- W imieniu Ministerstwa Magii dziękuję za pańską pomoc - odezwała się spokojnie i rzeczowo, skinąwszy mu przy tym głową. Spisał się, nawet jeśli jego zadanie polegało na wsparciu kilkoma trafnie rzuconymi zaklęciami odsłaniającymi drogę do obtoczonego niewidzialnością uciekiniera. Kto wie ile czasu zajęłoby jej to wszystko, gdyby nie pojawił się u jej boku jak rycerz na koniu, w lśniącej zbroi? - Oby następnym razem nie musiał pan zaczepiać już żadnej innej kobiety w środku lasu, żeby ratować ją z opresji - dodała z kwaśnym uśmiechem (a jednocześnie dziwnie uprzejmym, chyba wręcz wdzięcznym), po czym ruszyła przed siebie, śladem ich kroków w stronę karawany, z której czmychnęło stworzenie; musiała też zawiadomić innych magizoologów oddelegowanych do poszukiwań, że te zostały już zakończone. Z pewnością rozpierzchli się po całym lesie, z kolei ona liczyła cicho w myślach, że również doświadczyli problemów z magią - że nie tylko jej różdżka zawiodła, zamiast czarów oferując zaledwie kilka żenujących iskier nieprzynoszących rezultatów. Co za dzień.

zt :pwease:


i won't be afraid. hesitation got me against the wall,
but no more mistakes like i made before.
Amelia Eberhart
Amelia Eberhart
Zawód : Magizoolog w Departamencie Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, w Wydziale Zwierząt
Wiek : 37
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
if you were a woman and i was a man
would it be so hard to understand?
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10932-amelia-eberhart#333340 https://www.morsmordre.net/t10966-wolfgang#334285 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f410-borough-of-islington-eden-grove-12 https://www.morsmordre.net/t10967-skrytka-nr-2394#334286 https://www.morsmordre.net/t10968-amelia-eberhart#334288

Strona 12 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12

Charnwood
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach