Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]07.05.18 23:30
First topic message reminder :

Kuchnia

★★
Obszerne pomieszczenie, wewnątrz którego niemal zawsze delikatnym płomieniem żarzy się palenisko pod żeliwnym kociołkiem. Większość półek jest otwartych, w słoikach, buteleczkach i drewnianych skrzynkach znajdują się produkty spożywcze różnego pochodzenia. Wewnątrz pachnie mieszaniną ziół specyficzną dla całej lecznicy, wzmocnionej niedźwiedzim czosnkiem przewieszonym wstęgą nad przeważnie odchylonym oknem - w formie ochronnego amuletu. Ustawiony pośrodku dębowy stół nierzadko służy za dodatkowe łóżko, a cztery krzesła, którymi go otoczono, bynajmniej nie są przeznaczone dla domowników - chorzy muszą nabrać sił. Podwieszone pod sufitem grzyby i owoce pachną suszem, wystrój wydaje się surowy, pozbawiony zbędnych ozdób. Kiedy na zewnątrz panuje ciemność, w kuchni mrok rozprasza blask paleniska oraz świece palone na stole. Gliniane naczynko w kącie pomieszczenia przeważnie wypełnione mlekiem wskazuje na obecność kociego łowcy.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kuchnia [odnośnik]10.02.19 14:47
Jemu również wypowiedź czarownicy nie zabrzmiała zbyt optymistycznie w uszach. Miał nadzieję, że się myliła - że dotychczasowe przypadki były tylko wypadkami, że wcale nie istniała żadna klątwa, która ciążyłaby nad rodzeństwem, które postanowiło wspólnie służyć Czarnemu Panu. W przeciwnym wypadku on również musiał zacząć się obawiać - szeregi rycerzy zasilali w końcu Edgar oraz Quentin, których także łączyła braterska więź. Nawet Craig, który był dla wspomnianej dwójki tylko kuzynem, traktował ich niczym braci. Tym więc większe było jego zmartwienie słowami Cassandry.
Uciekł wzrokiem w bok. Nawet jeśli wiedział, że dalsze pytania uzdrowicielki zadawane były w dobrej wierze, ciężko było mu się odsłaniać. Zdejmowanie maski nigdy nie było proste, a tym trudniejsze się stawało, im bardziej poznaczone bliznami było twoje prawdziwe ja. Ostatnio ciężko było mu rozmawiać nawet z własną rodziną. Gdy wydostał się z Azkabanu, był całkiem zdeterminowany, aby jak najszybciej stanąć na nogi - i choć w dużej mierze mi się to udało, wciąż istniały momenty, gdy się chwiał. - Oczywiście, że się zdarza - wychrypiał w końcu. Tych wspomnień o zamknięciu w celi nie dało się w żaden sposób zapomnieć. Choćby spychał je w najdalsze zakątki umysłu, one wciąż powracały, dręczyły go, torturowały. Światło dnia, a także ciepło pomagały przegnać te koszmary. Ileż on dni spędził otulony kocami, siedząc przed rozpalonym kominkiem, mimo że temperatury na zewnątrz sprawiały, że inni marzyli tylko o odrobinie ochłody.
Czasami, gdy spoglądał na jakiś przedmiot, nagle myślami powracał do swojej celi. Kamienie, które ją tworzyły, były nierówne i chropowate. Gdy leżał na zimnej podłodze, wielokrotnie przyłapywał się na tym, że przygląda się tym bruzdom, dopasowując ich wypukłości do znanych sobie z poprzedniego życia elementów. Jedno z wyżłobień na ścianie miało kształt serca, inne przypominało mu odcisk kociej łapy. Dziś sytuacja wyglądała odwrotnie - pozornie niewinne elementy otoczenia potrafiły go sprowokować do powrotu myślami do ciemnej, przerażającej klatki w Azkabanie.
- Najgorsze są... ciemne, ciasne miejsca. Paraliżują. - starał się na powrót polubić mrok. Zarówno jego praca jak i służba rycerza wymagały od niego tego, aby działania podejmować pod osłoną nocy. Ale to właśnie z ciemności wyłaniały się najgorsze potwory. Burke nie chciał tego powiedzieć na głos, ale tak, zdarzało mu się, że ogarniał go lęk. Przerażający, paraliżujący strach - Czy to kiedyś... ustąpi?
Nie był pewien, czy po walce jego żołądek będzie chętny na to, aby przyjąć jakiś pokarm, jednak podobnie jak Alphard, również nie sprzeciwił się słowom Cassandry. Jeśli uważała, że go potrzebowali, to z pewnością tak było. Nie zamierzał się z nią sprzeczać w kwestii fizycznych potrzeb organizmu osłabionego po potyczce. Poza tym, Burke wciąż miał momentami zaburzone łaknienie - bywały dni, że wmuszał w siebie jedzenie, pomimo zaciśniętego na supeł żołądka. Stres związany z Azkabanem wpłynął również na ten aspekt jego życia - Dziękuję.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Kuchnia [odnośnik]11.02.19 16:44
Skrzywiła się lekko, obserwując lichą wiązkę swojego zaklęcia - wiedziała, że nie odniosło takiego skutku, jaki skutek wyniknąć powinien; nie poruszając nadgarstkiem, nie przerywając zabiegu, wymamrotała pod nosem inkantację po raz drugi;
- Paxo - ostrożniej artykułując głoski, być może za pierwszym razem uczyniła to zbyt pośpiesznie, niedbale, nie koncentrując się na swoim działaniu należycie - niekiedy potykała się o rutynę. - Roztropne słowa, Alphardzie Black - dodała spokojnie, przynajmniej poniekąd, igranie z przyszłością było igranie z piekielnym ogniem, można było rozgniewać istoty, które stały za jego porządkiem. Ale igranie z  przyszłością było tez samo w sobie niezwykle trudne: niekiedy lepiej było nie słyszeć ostrzeżenia i poddać się temu, co przyszłość miała przynieść sama z siebie, nie walcząc z wiatrakami. Nie wierzyła nigdy w samospełniające się przepowiednie, ale nie mogła winić go za brak doświadczenia. Nie znała ani historii ani antycznych dramatów, opierała się na własnej intuicji, tak mocno splecionej losem z przyszłością i jej widzeniem.
Słów Craiga wysłuchała w milczeniu, dobrze rozumiejąc jego rozgoryczenie, jak nikt miał do niego prawo. Długie dni spędzone w osamotnieniu, w miejscu tak strasznym i podłym zarazem, musiały zostawić na umyśle bliznę. Zawahała się, słysząc jego pytanie - oczywistym dla niej było, że blizna nie zniknie. Ale można ja było uczynić mniej widoczną, przysłaniać, maskować ją przeróżnymi substancjami, aż w końcu - kiedyś - umysł zapomni o jej istnieniu. Nieprędko.
- Być może - odparła niejednoznacznie, przechodząc od Alpharda za plecy Burke'a, ostrożnie złożyła dłoń na jego ramieniu, osłaniając skórę karku - tam mięśnie zawsze były najmocniej spięte. - Paxo - wymruczała spokojnie, niezrozumiale, koncentrując się jedynie na strużce zaklęcia, które miało ukoić mięśnie Craiga. - Powinieneś pić mieszanki antydepresyjne, często. Raz w tygodniu, nie częściej - przedawkowane mogły uspokoić go zanadto, odjąć mu skuteczności - był śmierciożercą, potrzebowali go w pełni sił. - Pomiędzy dawkami zwykłe zioła, zmieszane kozłek, melisa i chmiel, najlepiej na wieczór - Na spokojny sen, który ułatwi zregenerować organizm, który nad ranem powstanie w pełni sił. Kiedyś  - w końcu. - Paxo - mruknęła po raz drugi, obserwując krystaliczny promień, jaki zaiskrzył na krańcu różdżki. Sięganie po czarną magię, zapadnie się w jej bezkresie, nie ułatwiało mu rekonwalescencji, ale tego postanowiła na głos nie komentować: robił to, co robić musiał.
- Zostańcie, aż nabierzecie sił - Ton jej głosu brzmiał raczej jak sugestia, propozycja, niż prośba lub lekarskie żądanie; bez słowa wyminęła obojga, ściągając pokrywę z żeliwnego kociołka umieszczonego nad paleniskiem. Sycąca warzywna zupa doprawiona gryzącym czosnkiem i tymianekiem, którego zapach wypełniał przestrzeń, była już gotowa - nieśpiesznymi ruchami dłoni napełniła nią dwie gliniane miski, podając arystokratom. Lysandra jeszcze spała - nie słyszała tupotu jej stóp, potem się posili. - Czarna magia wypala od środka jak niewidzialny pasożyt, pozornie możecie już czuć ulgę - ale wciąż jesteście słabi. Nie wstawajcie jeszcze - i postarajcie się nie przemęczać przez najbliższe dni. Jak twoje oparzenia? - Skierowała spojrzenie ku Alphardowi - nie chciała pominąć najdrobniejszych oznak infekcji.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]11.02.19 16:44
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 62, 50, 75

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 3 SDh9ef6 Kuchnia - Page 3 HXm0sNX Kuchnia - Page 3 LZ1FGec
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]15.02.19 19:50
| PŻ: 220/220

Kolejne wypowiedziane zaklęcie lecznicze nie zwiastowało niczego złego. Usłyszał wyartykułowaną wyraźnie inkantację, w której pobrzmiewało opanowanie i zdecydowanie. Ileż w tej konkretnej uzdrowicielce kryło się pewności. Na pewno została ona zbudowana na wieloletnim doświadczeniu, chyba w przypadku tej czarownicy inaczej być nie mogło. Coś, jakąś niezidentyfikowana siła, łatwo rozbudzała szacunek do jej osoby. Może to sama postawa Burke’a zaraz po przekroczeniu progu lecznicy odrobinę nakierowała Alpharda. Jeszcze do tego szybko dołączyła wdzięczność za pomoc w chwili słabości.
Poczuł muśnięcie magii, która kojąco zaczęła wpływać na jego organizm. Ale po chwili otoczyła go ciemność. Ciemna chmura spowiła jego ciało, atakowała zewsząd i nie pozwalała brać wystarczająco głębokich oddechów, potrafił wykonać tylko płytkie i szybkie, przy czym towarzyszyło mu wrażenie, że krztusi się ponurym obłokiem. Było mu duszno i ciemno. Momentalnie uderzyła w niego beznadzieja, gdy zrozumiał, że niedługo umrze. Już za chwilę po prostu ujdzie z niego życie i nic nie zdoła z tym zrobić. Nie mógł temu zaradzić, a przecież bardzo chciał. Chciał jednak zawalczyć z przyszłością! Zerwał się na równe nogi i postąpił dwa kroki do przodu, w trakcie wędrówki zahaczając nogą o stół. Ten szczegół nie miał znaczenia, w walce o życie gotów był na drobne urazy. Zawładnęło nim przerażenie. Myśl, że nigdy już nie wyjdzie z tej mgły, w końcu sparaliżowała go tak bardzo, że wstrzymał oddech, a serce zakołatało mu żałośnie w piersi. Chwycił się za klatkę piersiową. To nagła niedyspozycja serca go zabije? Nie chciał umierać. To już było nieuchronne, jednak nie chciał jeszcze kończyć swego żywota. Jak niby miałby się z tym pogodzić?
Chmura opadła, nie zostawiając po sobie żadnego fizycznego śladu, lecz ponure myśli pozostały z Alphardem. Półprzytomnie cofnął się, wracając do taboretu, na którym usiadł, ledwo ten fakt rejestrując. Czuł się tak wielce umęczony, wciąż przerażony wizją rychłej śmierci, które nie chciała opuścić jego umysłu. Rozsądek już był w stanie się odezwać, podpowiedzieć mu, że miał do czynienia z potworną anomalią. Ale przekonanie o własnej śmierci nadal tkwiło w jego głowie. Zamarł i począł wpatrywać się w palenisko. Nie wsłuchiwał się z słowa wymieniane pomiędzy Craigiem i Cassandrą, ich rozmowa wcale go nie dotyczyła. Powrócił do pełni sił, nawet ból głowy wywołany nieudanym czarnomagicznym zaklęciem już mu nie dokuczał. Tylko myśli, te ponure myśli jeszcze siedziały mu w głowie.
Moje oparzenia – powtórzył bezwiednie po uzdrowicielce. W końcu skierował na nią spojrzenie. Już docierały do niego wszystkie bodźce, czuł wodę spływającą po jego plecach. Oderwał od ramienia woreczek skrywający w sobie lód i spojrzał na miejsce, gdzie jeszcze były rany. Skórę miał nieco zaczerwienioną, ale wydawała się w dużej mierze zaleczona. Przede wszystkim nie czuł bólu, przynajmniej nie w taki sam sposób jak przed błyskawiczną kuracją. – Wszystko już z nimi dobrze – odpowiedział po chwili mocno roztargniony. Postanowił jeszcze chwilę zostać, a potem odejść prędko, powrócić do swego domostwa, gdzie mógłby zaszyć się we własnych komnatach na wydzielonym mu piętrze kamienicy. Tylko tam będzie mógł poczuć się wystarczająco dobrze, aby powrócić do siebie całkowicie. Właściwie stracił apetyt. Czy wmusi w siebie cokolwiek?
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Kuchnia [odnośnik]20.02.19 15:28
| 238/248

Pojawienie się ciemnej chmury było co najmniej niespodziewane. W natłoku wrażeń z dzisiejszego wieczora jego umysł na chwilę zapomniał o tym, że korzystanie z magii może sprowadzić na człowieka anomalie - nawet jeśli to przecież właśnie anomalia miała być celem ich dzisiejszej wyprawy do sklepu z kociołkami. - Alphard? - wypowiedział głośno imię rycerza, mając nadzieję, że ten jakoś mu odpowie. Nie spotkał się jeszcze z tego typu anomalią, nie do końca wiedział, czego mógł się spodziewać - na szczęście nim na dobre zdążył się przestraszyć, czarna mgła opadła, pozostawiając Blacka w jednym kawałku... chociaż wyraźnie wstrząśniętego.
Właściwie tak naprawdę wcale nie liczył na to, że dostanie od Cassandry pozytywną odpowiedź na swoje pytanie. Owszem, ta niewielka, naiwna cząstka jego jestestwa chciałaby takową usłyszeć. Wręcz pożądała zapewnienia, że wkrótce z jego umysłem wszystko będzie dobrze. Ale dobrze wiedział, że to wcale nie było takie proste. Tak samo jak blizny na jego plecach nie miały nigdy zniknąć, po tym jak skóra rozrywana była przez rozrastające się kości, tak samo ślady pozostawione na jego świadomości miały go z pewnością dręczyć przez długie lata, a może i do śmierci. Lakoniczna odpowiedź kobiety sprawiła tylko, że się skrzywił. Być może mógłby doszukiwać się w tej krótkiej wypowiedzi jakiejś nadziei, ale nie miał w tej chwili na to sił. Zamknął więc oczy, chociaż wciąż czuł się niezbyt komfortowo, kiedy celowano do niego z różdżki. Niemniej, ulga którą odczuł, gdy kobieta wypowiedziała pierwsze z zaklęć, była znaczna.
- Mam tylko nadzieję... że to nie uzależnia? - nie sądził, by Cassandra proponowała mu niebezpieczny lek, niemniej, musiał się dopytać. Nie raz i nie dwa widział, co potrafiło zrobić z ludźmi opium - lub dowolny inny narkotyk. Właśnie dlatego on sam trzymał się od tego typu używek z daleka.
Kolejny atak anomalii był równie niespodziewany co pierwszy - Burke najpierw poczuł coś lepkiego na skórze swojego karku, co niemal natychmiast sprawiło, że adrenalina znów popłynęła przez jego żyły. Spróbował odsunąć się, odruch kazał mu osłonić się przed nieznanym niebezpieczeństwem, ale w tym samym momencie dostrzegł, że nie jest w stanie. Nogi miał przyklejone do podłoża, a niemal całe ciało i sprzęty kuchenne dookoła pokryły się pajęczynami. Zerknął przez ramię na Cassandrę. Dwie anomalie w tak krótkim czasie. To już się nawet przestało robić śmieszne. Jeśli Vablatsky miała ich leczyć, musiała mieć zapewniony spokój, inaczej prędzej czy później, skrzywdzi siebie albo któregoś z pacjentów. Zmełł w ustach przekleństwo, musieli opanować Azkaban i kotłującą się w nim anomalię jak najszybciej. Do głowy przyszła mu też myśl, że może warto by było rozważyć otoczenie lecznicy jakąś barierą - podobną tej, która pozwalała czarodziejom na swobodne obrzucanie się zaklęciami w Domu Pojedynków. Może warto byłoby o tym pomyśleć.
- Nie będziemy nadużywać twojej gościny - poczekał, aż Cassandra uwolni go z pajęczych splotów, cofając zaklęcie, by w następnej chwili zanurzyć łyżkę w zupie. Była inna niż potrawy, do których przyzwyczaiło go życie arystokraty. Niezwykle sycąca i aromatyczna, nawet jeśli smak nieco gryzł w język - zjadł jednak całą miskę, to samo nakazując Blackowi. Craig wciąż czuł zmęczenie oraz napięcie spowodowane czarną magią, nie chciał jednak ryzykować kolejnymi anomaliami. Czuł się już lepiej, Black też chyba został już opatrzony. - Jeszcze raz dziękuję za twoją pomoc. Na pewno zastosuję się do twoich zaleceń. - dodał jeszcze, wyciągając z kieszeni szaty skórzany woreczek z brzęczącą zawartością. Czekając aż Black przywdzieje to, co zostało z jego ubrań, wręczył go kobiecie - w końcu samą wdzięcznością człowiek się naje.
- Spokojnej nocy - pożegnał ją tymi słowami, by w następnym momencie skierować się razem z Alphardem już do wyjścia z lecznicy - a potem obaj zniknęli w mroku.

zt x2 z Alfikiem


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Kuchnia [odnośnik]20.02.19 23:03
data?

Był zmęczony. Czuł jakby cały ciężar wcale nie miał zamiaru chociażby odrobinę mu odpuszczać, a osiadł paskudnie na klatce piersiowej, utrudniając mu łapanie każdorazowo oddechu. Morgoth wiedział, że nikt nie miał mu pomóc, a wszystko uderzyło w niego z rozmachem, nie oczekując, że chłopak się utrzyma. Nie zamierzał jednak upadać. Problemy z łapaniem powietrza były również dla niego normalnością, dlatego im bardziej świat na niego naciskał, tym tworzył sobie silniejszy pancerz. Było to cudacznie surrealistyczne, bo w końcu kiedyś musiał nadejść kryzys. Z towarzyszącą mu od zawsze klątwą Ondyny mogła współgrać już chyba tylko sinica, jednak nie przejmował się tym specjalnie. Nie, gdy zwyczajnie nie miał czasu dbać o swoje zdrowie. Ani o nim myśleć. Nie w tym momencie. To ojciec jednak kazał mu coś z tym zrobić i młody Yaxley nie musiał się specjalnie namyślać nad tym, czy wskazówki rodzica były słuszne. Słowa Leona Vasilasa zawsze takie były bez względu na okoliczności, a teraz... Znaczyły dla Morgotha jeszcze więcej. Po ostatnim spotkaniu Rycerzy Walpurgii przypomniał sobie o badaniach, które były prowadzone przez grupę badawczą. Jeśli miały wspomóc tych, którzy stali pod ich sztandarem, to miał obowiązek stać się ich częścią.
Pojawił się więc w prostej czarnej szacie bez żadnych odniesień do rodu. Nie pojawiał się tu jako reprezentant jednej z arystokratycznych rodzin, a jako pacjent. Królik doświadczalny. Gdyby nie ponura sceneria to może uśmiechnąłby się niezauważenie na samo porównanie. Zgodnie z ustaleniami miał czekać w kuchni na dalsze instrukcje i tak właśnie zrobił. Nigdy nie był w tej lecznicy i nikt nie mógł być z tego powodu zaskoczony. W końcu Nokturn a szlacheckie domostwa były dwoma różnymi światami, jednak sprzyjającymi ich przedsięwzięciu. Nikt nie był na tyle odporny, by nachylić się nad smrodem i brudem, który władał ulicą Śmiertelnego Nokturnu i zbadać go w sposób dogłębny. Interesy, jakiekolwiek by nie były, były chronione. Poniekąd mógł więc rozumieć, co kierowało czarodziejami i czarownicami, by zamieszkiwać to miejsce. Sam jednak miał problem nie z Nokturnem, a miastem samym w sobie. Nie znosił tych wąskich uliczek i zabudowy. Kamienice jedne przy drugich bez przestrzeni, bez dzikich lasów, bez pomruków i oddechu bagien za oknem. W pewien pokrętny sposób czuł się tutaj zdecydowanie bardziej znajomo niż na Pokątnej.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]21.02.19 15:05
Skinęła lekko głową, przyjmując słowa Alpharda, korzystając z okazji, w której odjął rozmoknięty już lód od piersi, by kontrolnie obrzucić spojrzeniem jego ranę. Magia, która wydobyła się z jej różdżki jak na złość targnięta została niszczącą siłą anomalii, wiązka, która miała okazać się zaklęciem leczniczym wnet zabarwiła się mroczną nieokiełznaną magią, zupełnie zatracając swoje oblicze. Wokół Alpharda zakłębił się dym, od którego poczuła duszność - zaniosła się kaszlem, nie do końca rozumiejąc, co zrobiła i co się właśnie wydarzyło. Pociągnęła spojrzeniem ku jego twarzy, podążając za wypowiedzianym przez Craiga imieniem -  z lekką obawą - i przyjrzałaby mu się dłużej, gdyby nie fakt, że druga z wiązek również zatraciła się w mocy anomalii i przybrała zupełnie inny kształt od zamierzonego.  
- Finite! - krzyknęła zapobiegawczo, na ślepo, nie wiedząc nawet, czy zaklęcie miało szansę zostać cofnięte - dopiero wówczas dostrzegła strzępy pajęczyny, jakie zaczęły kłębić się u jego stóp. Długo lekceważyła moce anomalii - musiała to przyznać - nie dochowując podczas leczenia tak dużej staranności, jakiej być może powinna, minimalizując korzystanie z tego, co niestabilne. Zbyt długo nie doszło do nieszczęścia, przez co mogła uśpić swoją czujność. Niedobrze. Finite jednak zadziałało, usuwając ledwie materialne strzępy tego, czego nie zdołały ściągnąć stopy Craiga. Ściągnęła gniewnie brwi, ale nie powiedziała nic, gdy szarpnął ją za rękaw -  z jej ust nie wymknęły się również przeprosiny, każdy w tym pokoju wiedział, że na anomalie wpływu mieć nie mogła, a ona sama nigdy nie była zwolenniczką brania na siebie winy za wszystko, co się wydarzyło. - Zaatakowały mnie po raz pierwszy - wyznała zniesmaczona, rozumiejąc, że te przybierały na sile - dzień po dniu, dzień za dniem, pulsująca anomalia była coraz silniejsza i czekała, aż rycerze zrobią z niej odpowiedni użytek. Pokręciła lekko głową, powinni się pośpieszyć.
- Nie - odparła na pytanie Craiga, kiedy wszystko wskazywało na to, że sytuacja się uspokoiła. - To łagodne zioła - dodała, wciąż nieco nieobecna; doskonale wiedziała, o czy mówiła, nie proponowała mu opiatów a substancje ułatwiające odprężenie i dobry sen. Wciąż zmieszana, odeszła od nich, gdy spożywali posiłek, raz za czas spoglądając na wyraźnie apatycznego Alpharda. Nie usiłowała wmuszać w niego posiłku, zajęła się swoimi sprawami, krusząc liście pachnących ziół do kolejnych słoiczków, w których leżakowały niedookreślone maści - dopiero po dłuższym czasie skinieniem głowy odbierając słowa Craiga.
- Bywajcie w zdrowiu - pożegnała ich lakonicznie, odprowadzając pod próg, pozwalając minąć trolla.

/zt




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]22.02.19 1:24
6 pazdziernika?

Nie znała go - był ostatnim śmierciozercą, z który nigdy nie miała okazji pomówić, być może przez to wydawał się też nieco nieprzystępny - pamiętała go jedynie z ostatniego spotkania, jedynego, na którym była, mając jego osobę w pamięci jako ten bardziej wyważony głos w dyskusji. Bez wątpienia był bardzo młody, a to dawało zapewnienie, że był również ambitny. Czy różnił się od pozostałych mężczyzn, których poznała kroczących za Czarnym Panem, w to wątpiła, ale musiała przyznać, że w krótkim pierwszym spotkaniu wywarł na niej raczej pozytywne wrażenie - zdawał się mieć w sobie więcej pokory niż inni. Na umówione spotkanie czekała cierpliwie, dokładnie się jednak do niego przygotowując - miała fiolkę eliksiru, który powinien uspokoić, a w najlepszym wypadku - całkiem usunąć wszelkie dolegliwości związane z uciążliwą sinicą. Zgłębiła istotę choroby wszerz i wzdłuż, badając jej objawy, dolegliwości, mozliwe konsekwencje, a nade wszystko - fazy rozwoju. I wierzyła, że była w stanie ten rozwój powstrzymać.
- Lordzie Yaxley - powitała go, mijając próg kuchni; na palenisku gotowała się mieszanka ziołowa niosąc po wnętrzu izby drażniący zapach rozmarynu i mięty pieprzowej. W ręku trzymała butelkę - duzą - którą prędko odstawiła na stół, siadając na krześle naprzeciw arystokraty. - To nie potrwa długo - zapewniła, z wolna wyciągając z szaty zwinięty rulon papieru, kałamarz i pióro; ewentualne wnioski musiała dla siebie zachować na przyszłość. - Zaczniemy od wywiadu, potem przeprowadzimy krótkie badanie - a na końcu podam ci lek. To lek eksperymentalny - wyjaśniła, pozbawionym emocji tonem uzdrowiciela, który przekazuje wieści nienajlepsze, ale prawdziwe i konieczne. - Jest bezpieczny dla zdrowia i nie pozostawi na tobie żadnych trwałych skutków, choć może się okazać, że wywoła kilka działań niepożądanych w okresie terapii. Postaram się je z czasem wyeliminować - ale do tego potrzebuję po pierwsze czasu, po drugie danych. - A skarbnicą tych danych - miał być właśnie Morgoth. Być może brzmiało to nieco przedmiotowo, ale przecież to było ważne również dla niego - sinica potrafiła uprzykrzyć życie, im szybciej się jej pozbędzie, tym lepiej dla niego.
- Woda - przypomniała sobie, wstając od stołu - zmierzając do szafek kuchennych, skąd wzięła szklankę wody i postawiła ją przed Morgothem. - Nawodnienie jest ważne, w najbliższym okresie powinieneś pić więcej, niż zwykle. Wody - to istotne. Organizm będzie oczyszczał się z bardzo silnych toksyn. - Nie była pewna, czy jej myśli go interesowały, zwykle zachowywała je dla siebie, ale dziś wypowiedziane na głos pozwalały jej po prostu  uporządkować wiedzę.
- Pamiętasz moment, w którym to się zaczęło? Sytuację. Objawy, zewnętrzne i wewnętrzne, twoje myśli, emocje, czułeś ból? Osłabienie? Im więcej mi powiesz, tym lepiej dostosuję do ciebie terapię, a zatem tym krócej potrwa całe leczenie.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]26.02.19 10:49
Jego spojrzenie badało wnętrze kuchni uważnie podczas oczekiwania. Nie spodziewał się niczego konkretnego. Zapewne standardowe procedury jak zawsze przy odwiedzinach uzdrowiciela. Pamiętał jak Leia sama uczyła się podstawowych spraw, które miały ją przygotować do ów pracy. Cóż. Było to traktowane z lekkim przymrużeniem oka, bo gdy tylko miała być gotowa - nestor zamierzał interweniować w tej sprawie. Życie obojga z rodzeństwa zmieniało się i nie można było temu zaprzeczyć. Morgoth jednak prócz szlacheckich obowiązków, musiał dbać o rozwój pod innym kątem. Kojarzył kobietę, do której się udawał, ale poza podstawowymi wiadomościami nie miał wyrobionej opinii na jej temat. A przynajmniej nie skrystalizowanej. Mogła mu pomóc wyzdrowieć. Mogła go wzmocnić. Tylko tyle na ten moment było mu potrzebne.
- Witam - przywitał się krótko, delikatnie skinąwszy głową, gdy do pomieszczenia weszła gospodyni. Była kobietą i należał jej się przynajmniej z tego względu szacunek. Chociaż od każdej zasady niestety istniały wyjątki. Cassandra miała być jednym z nich czy może niekoniecznie? Słuchał jej w ciszy, nie zamierzając przeszkadzać, bo w końcu nie musiał nic dodawać jak na razie. Zapamiętywał najważniejsze informacje, które miały mu się przydać i które zdawały się być podstawą do zmian. Członkini Rycerzy Walpurgii była rzeczowa i nie motała się w słowach. Konkrety były łatwiej przyswajane niż banialuki, dlatego Morgoth musiał przyznać, że było to sprawnie przeprowadzone. Na zalecenie i wskazania skinął jedynie krótko głową, nie mając nawet w myślach, by przerywać. Zaraz jednak padły pytania, po których nastała tylko chwila ciszy, którą w końcu przerwał on sam. - Zdarzenia były związane z zaklęciami. Za każdym razem nastąpiło szybkie osłabienie, bez bólu. Krwawienie z dziąseł i nosa. Wystąpiły sine wybroczyny na skórze dłoni, najpoważniejsze na prawej - wiodącej. Pierwsze nastąpiły przy dość łatwym zaklęciu pomniejszającym, chociaż pamiętam irytację, którą czułem po nieudanej próbie. Było to w połowie czerwca. Kolejna podczas naprawy anomalii. Za duże spięcie, za duża koncentracja myśli, za duża chęć rzucenia zaklęcia poprawnie. Chaos zarówno zewnętrzny i wewnętrzny. Te same objawy. Trzeciej sytuacji nie mogę sobie przypomnieć - zaraportował, patrząc na kobietę. Coś pominął? Miał coś rozwinąć? Musiał przyznać, że naprawdę nie był w stanie skojarzyć środkowej sytuacji. Anomalia była ostatnim, lecz wcześniejsza... Miał pustkę.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]26.02.19 11:29
Skinęła głową, zanurzając trzymane przez smukłą bladą dłoń pióro w butelczce z kałamarzem i zapisała kilka krótkich wniosków, podkreślając brak pamięci - mógł nie mieć niczego wspólnego z sinicą, ale nie zamierzała bagatelizować żadnych objawów przedstawionych jej przez pacjentów - działała szybko, a pośpiechu łatwo było pogubić informacje. Poruszała się też po ciemku, nie bazując na danych znanych dotąd czarodziejom: to bez wątpienia najważniejsze zadanie, z jakim przyszło jej się zmagać - i jedyne dotąd tak istotne. Nie zamierzała zawieść - głównie samej siebie, ciężko pracowała na swoją reputację uzdrowicielki i lubiła ją wzmacniać. Skinęła głową, reszta objawów wydawała się raczej typowa - choć okoliczności budziły niepokój, nie spodziewała się innych; Morgoth był śmierciożercą, znajdował się w grupie wysokiego ryzyka.
- Zatem zakażenie dawało o sobie poznać podczas korzystania z białej magii - sparafrazowała jego słowa, upewniając się co do własnego zrozumienia tematu. Ten rodzaj sinicy był silniejszy, niż ten, który powstawał naturalnie - a to oznaczało intensywniejszą terapię, silniejszą dawkę eliksiru i bardziej uciążliwe, bardziej prawdopodobne skutki uboczne. W jej głosie wybrzmiała obawa, nad którą nie zapanowała - Morgoth nie był już przypadkowym pacjentem, musiała zadbać o jego bezpieczeństwo. - Trzecia sytuacja - podjęła, unosząc ku niemu spojrzenie - jesteś w stanie wskazać okres, w którym to się wydarzyło? Od jak dawna czujesz silniejsze objawy? Wiesz, w jakich okolicznościach mogło się to stać? Masz wiedzę o tym, że ta sytuacja nastała - skąd? - Potrzebowała wszystkiego, co mogło rozjaśnić obraz choroby; gdyby u Morgotha pojawiło się więcej nietypowych objawów, winna pochylić się nad tym mocniej. Uważniej.
- Proszę, zdejmij wierzchnie odzienie - chciałabym przyjrzeć się twojemu ciału, zwłaszcza ręce wiodącej. To prawa? - upewniła się, odkładając tak pióro, jak pergamin, odchodząc kilka kroków od stołu, by w stojącej nieopodal miedzianej misie przemyć dłonie. W skupieniu uniosła je ponad wodę, przecierając do sucha czystym ręcznikiem. Próbowała się skupić, zebrać myśli, mieć na uwadze wszystko, co mogło być istotne. Najsilniejsze wybroczyny miał na ręce, więc tam powinno znajdować się ognisko anomali, proste zaklęcie powinno pozwolić jej je wyczuć. - Maxima Paceum - mruknęła, uchwyciwszy różdżkę, zamierzając objąć siebie i Morgotha ochronną barierą.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]26.02.19 11:29
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 20

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 3 XFNDHnd
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]26.02.19 11:57
Gdy mówił, nie skupiał się na poruszaniu pióra, które bazgrało po pergaminie z charakterystycznym pociągnięciem. Nie przeszkadzało mu to w żadnym wypadku, dlatego mówił bez zająknięcia i starając się wyłuskać na wierzch wszelkie detale, które mógł sobie przypomnieć. Które zdawały się być znaczące dla tej sprawy. W końcu nie zamierzał utrudniać jej pracy w żaden sposób, a przy okazji również i sobie. Ale marnowanie czasu nie leżało w jego przyzwyczajeniach, dlatego też starał się być równie konkretny i skrupulatny jak ona. Współpraca z tak poukładaną osobą pod względem zawodowym była prostsza i na pewno przyjemniejsza od użerania się z kimś kompletnie pozbawionym kompetencji.
- Tak - zawtórował, gdy szukała potwierdzenia tyczącego się białej magii. Morgoth nie był człowiekiem, który z własnej woli sięgał po czarną odmianę czarów. Był osłabiony już od urodzenia, ale czy miało to jakikolwiek wpływ na rozwój choroby w jego przypadku? - Choruję na klątwę Ondyny, jeśli jest to istotny szczegół. Pamiętam, że objawy sinicy zdarzyły mi się jeszcze jeden raz, ale gdzie dokładnie nie jestem w stanie doprecyzować. Gdyby były związane z czarną magią, zapamiętałbym. Same ataki następowały między połową czerwca a połową sierpnia, ale od tego ostatniego czuję znaczne pogorszenie. Wcześniej wybroczyny pojawiły się raz i znikały dość szybko. Po anomalii nie ustąpiły.
To prawa?
- Tak. - Chyba było to praktycznie jedyne słowo, które miał tutaj nagminnie powtarzać. Zgodnie z jej poleceniami, zdjąć płaszcz, marynarkę i koszulę, czując jak chłód pomieszczenia liznął odkrytą skórę. Pod postacią wilka zaraz zjeżyłaby mu się gruba sierść i nie czułby zimna aż tak mocno. Sama myśl o swojej drugiej naturze, przeniosła go ku pewnemu zagadnieniu, które mogło, lecz nie musiało, wydać się przydatne w trakcie leczenia. - Animagia może mieć wpływ? - spytał, przebiegając spojrzeniem po ścianach kuchni, aż w końcu zatrzymał je na postaci Vablatsky. Nie spodziewał się stuprocentowej odpowiedzi. W końcu dopiero badała te zależności, jednak może mogła łatwiej dzięki temu połączyć pewne punkty.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]26.02.19 12:21
Z niepokojem uniosła ku niemu spojrzenie. Naturalnie, zdawała sobie sprawę z tego, że kręgi arystokratów trawione były najróżniejszymi chorobami, jako uzdrowicielka doskonale znała też przyczynę, wąska pula genów, którą dysponowali, była zwyczajnie zbyt mała - potrzebowali różnorodności, by wzmocnić swoją krew. Zastanawiało ją, jak wielu chorych znajdowało się pośród rycerzy Walpurgii. Konsekwentne, precyzyjne słowa Morgotha faktycznie ułatwiały sprawę, przyzwyczajona do wysłuchiwania obaw i niepewności co do jej kompetencji, lęku przed nieznanym i niesprawdzonym lekiem, poczuła się przyjemnie zaskoczona. Jej myśli biegły w tym momencie dwoma oddzielnymi torami, skinęła głową - brak czarnej magii w jego sytuacji dawał zdecydowany obraz jego historii. Z jej różdżki błysnęły iskry, ale zbyt błahe, by ustrzec ich przed konsekwencjami anomalii; nie była z tego zadowolona - ostatnimi czasy ryzyko nie wychodziło jej na dobre.
- Tylko na chwilę - uspokoiła, dostrzegając gęsią skórkę na jego ramionach; jesienny chłód kuchni z pewnością nie był przyjemny. Stanęła naprzeciw niego - kładąc dłoń na mostku w poszukiwaniu wybroczyn znajdujących się bliżej serca. Bladość skóry pozwalała przebijać się przez nią siatce błękitnych żył, ale diagnoza klątwy Ondyny nie ułatwiała tej korelacji. Dobrze, że o tym wspomniał: musiała wziąć jego osłabienie pod uwagę. Po badaniu palpacyjnym klatki piersiowej, przesunęła dłonie ku wskazanej ręce - uważnie badając szkielet kostny, mięśnie i tkanki - od zewnątrz. Nie ominęła płuc - nieistotnych dla sinicy, istotnych dla Ondyny. - Jesteś animagiem - powtórzyła za nim, być może nie spodziewał się, że miała na ten temat znacznie większą wiedzę, niż przeciętny uzdrowiciel - wszak sama zgłębiła tę sztukę. - Nie bezpośrednio - zapewniła, bo animagia zdawała się umykać anomaliom; nie przyciągała ich tak często, jak zaklęcia, ale fakt, że ich nie doświadczyła w trakcie zamiany, nie znaczył jeszcze, że nie pojawiły się u nikogo. - Sinice wywołuje ekspozycja na czarną magię. Za sprawą anomalii czarna magia rozpierzchła się wszędzie, a czarodzieje, korzystając z magii, otwierając... jakby tunel pomiędzy własną mocą a przestrzenią wokół, mimowolnie wchłaniają  jej cząstki. To tak, jakby chory na Ondynę wszedł do zakurzonego, zadymionego pomieszczenia bez okien i spędził tam nie godzinę, a pół roku - Tyle niemal minęło od wybuchu anomalii początkiem maja. - Przebywając w formie animagicznej oddziałujesz magią na siebie samego: na ile otwierasz się na czarną magię, tego nie wiem. Twoje zwierzę - czy jest bardziej wytrzymałe od ciebie teraz? - Mówiła o jego zwierzęcej formie. Paradoksalnie animagia zamiast przeszkodzić, mogła mu pomóc - przebrnąć przez agresywną terapię. - Ondyna osłabia cię dodatkowo - zauważyła, wpierw wykonując przepraszający gest, potem - sięgając dłonią jego twarzy, by spojrzeć wgłąb jego oczu - na mapę tęczówki. - Jest podatna na anomalie? - dopytała - tłamsząc chaotycznie kłębiące się w jej głowie myśli.
- Dziękuję, możesz się ubrać. Lek jest doustny, powinien zostać podany jednorazowo - ale będzie uwalniany w ciele powoli. Sinica nie zniknie od razu, w początkowej fazie silniej odczujesz jej skutki - zacznie atakować bez powodu. Będzie się broniła. - Był arystokratą, nie miała obaw, że zostanie sam i nikt nie dostrzeże jego zasłabnięcia - tym mocniej alarmującego, jeśli chorował od dziecka. - A ty będziesz musiał ten atak przetrzymać - Ale wiedziała, że był też wystarczająco silny.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Kuchnia [odnośnik]26.02.19 15:32
Zdołał przywyknąć do ograniczania swoich swobód ze względu na chorobę, z którą się urodził. Pomimo faktu, że powinien unikać większego wysiłku fizycznego, patrząc na ojca, nie mógł pozostać w tyle. Dlatego też pomimo zakazów starał się sięgać dalej i przenikać własne granice, bo przecież nie słabego dziedzica potrzebował Leon Vasilas, a kogoś kto będzie w stanie ponieść cały ciężar rodziny. Bo właśnie to było obowiązkiem każdego z narodzonych chłopców, a dodatkowe koszta związane z utraceniem męskiego potomka oznaczały, że ostali musieli starać się podwójnie. Dlaczego więc los zesłał obarczonego klątwą Ondyny Morgotha silnym Yaxleyom? Jakby na przekór wszelkiemu rozumowi. Jego utrzymanie się na powierzchni od narodzin było więc trudniejsze niż zdrowych kuzynów, ale dostawał od nich wsparcie, a własny upór nie pozwalał mu zostawać w tyle. Wciąż pozostawał jednak w dużej rozbieżności od pozostałych Rycerzy czy Śmierciożerców - był wśród nich najmłodszy, jednak nie oznaczało to, że miał pozostawać tym najsłabszym.
Słuchał Cassandry, pozwalając, by go badała. Przywykł już do częstych kontroli, dlatego nie czuł się nieswojo. Jedynym minusem był fakt, że musiał znaleźć się dopiero w takiej sytuacji, aby skupić na swoim zdrowiu. Ostatnimi czasy w ogóle nie zwracał na to uwagi. - Marzyłem o tym - mruknął pod nosem, pozwalając sobie na nikłe uniesienie kącików ust, bo wyobrażenie spędzania takiej ilości czasu w pełnym kurzu pomieszczeniu majaczyło przed nim niczym koszmar. Jeśli ktoś chciałby się go pozbyć, wystarczyłby kurz. Było to tragicznie komiczne i nawet pozbawiony poczucia humoru Yaxley dostrzegał w tym ironię losu. Na co komu potęga, jeśli nie potrafił sobie poradzić ze zwykłym zakurzeniem? Wrócił do powagi, gdy został poruszany temat tak mu bliski. I do tego otwierania się na czarną magię. - Preferuję inne dziedziny - urwał, dając równocześnie znak o swojej lekkiej wręcz awersji do sięgania po zakazane arkana. Kontynuował jednak, odnosząc się już do wytrzymałości swojego drugiego ja, o które zapytała. - Cokolwiek się wydarzy - wytrzyma to. Nie pierwszy raz uratuje mi życie - odpowiedział, odszukując spojrzeniem oczu uzdrowicielki, by odczytać z nich czy ta wiadomość ją uspokoiła. W końcu jego wewnętrzny wilk potrafił wiele przetrwać i jeszcze wiele prób miało go czekać, dlatego nie mógł być jedynie formą ułatwiającą funkcjonowanie. Razem z Morgothem musiał rosnąć w siłę, cierpień i podnosić się, by stać się jeszcze silniejszym niż wcześniej. Następnym etapem badania było już powiązanie z chorobą genetyczną. Gdy kobieta spytała o związek Ondyny z anomalią, mogła dostrzec lekki grymas niezadowolenia, który przebiegł przez twarz szlachcica. Praktycznie niezauważalny dla niewprawnego oka. - Uderzyła raz, jednak już nigdy więcej podczas rzucania zaklęcia. - Nienawidził tego, gdy był zupełnie bezbronny, a tak właśnie się działo za każdym razem podczas momentów, w których nie mógł zaczerpnąć tchu. Przypominały mu jednak o tym, że nie znał dnia ani godziny. Cóż za ironia losu dla kogoś, kto nie żył dla siebie. Po ubraniu się i wysłuchaniu kolejnych poleceń, skinął krótko głową. Miał tylko jedno pytanie. - Jak szybko da o sobie znać? - Chciał wiedzieć. Musiał wiedzieć, żeby nie zostać unieruchomionym w najmniej dogodnej sytuacji.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Kuchnia [odnośnik]27.02.19 12:48
Skinęła głową, zawierzając jego opinii. Przemiana mogła przyciągnąć anomalie, ale brakowało im danych, które tę tezę potwierdziłyby lub stanowczo jej zaprzeczyły. W kontekście sytuacji - choroby Morgotha - podjęcie ryzyka wydawało się rozsądne; jeśli był w stanie wzmocnić swoje ciało w ten sposób, powinien próbować. Lek wciąż znajdował się w fazie eksperymentalnej, zamierzała dołożyć wszelkich starań, by zapewnić śmierciożercy bezpieczeństwo, a w miarę możliwości również wygodę, ale musiała liczyć się z niespodziankami. Nie była w stanie przewidzieć wszystkiego - i choć zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogła pozwolić sytuacji wymknąć się spod kontroli, wiedziała, że nie mogła także ignorować swoich ograniczeń. Nie chciała czekać, aż lek przetestuje - to mogło trwać długie miesiące, a oni musieli pozbyć się tego zarażenia czym prędzej. W jej oczach jaśniało zrozumienie - zapewne większe, niż u kogokolwiek innego, pojmowała to jak nikt: sama swoje życie składała ku swojemu wewnętrznemu zwierzęciu.
- Dobrze mieć kogoś takiego - stwierdziła, samej patrząc na swoją wronę nieco jak na odrębny byt - była nią, ale w innym czasie i innej przestrzeni, mając inne możliwości i inne myśli. Było w tym coś uduchowionego. - Anomalie wywołały chaos, odwracając do góry nogami cały nasz świat - podjęła, nie od razu zdradzając, że zamyśliła się nad jego Ondyną. - Ale kiedy odwrócisz szkatułę do góry nogami, wypadnie z niej wiele skarbów, których wcześniej nie dało się dostrzec. To dzięki temu udało mi się znaleźć medykament na sinicę. - Wysunęła z kieszeni szaty fiolkę wypełnioną szkarłatem, o jaskrawych, wąskich niciach mających zniszczyć w nim niechciane przeciwcząstki. Zbliżywszy się do kuchennych szafek, wyjęła z nich kielich - nieduży, jak na nalewkę - w skupieniu odmierzając krople eliksiru. Musiała dać mu dawkę mniejszą, niż zdrowemu czarodziejowi - ale wystarczająco silną, by podjęła walkę. Eliksir był zbyt silny, by podać go dwukrotnie.
- Osłabi cię, gdy rozbudzisz się ze snu nad ranem. Wyśpij się, i bez tego będzie ci ciężko - odpowiedziała na jego wątpliwość, siadając naprzeciw niego - i wysuwając w jego kierunku kielich z odmierzoną cieczą, gestem prosząc, by go wypił. Pachniała ziołami, walerianą i subtelną nutą podobną do absyntu, mikstura zawierała dużą dawkę piołunu. - Obserwuj siebie - swoje ciało - oprócz słabości i krwotoków mogą pojawić się bóle głowy, niedowłady i nudności. Jeśli objawy się nasilą, poinformuj mnie - przyjdę. Za jakiś czas powinniśmy się spotkać ponownie, obejrzę cię i sprawdzę, jak działa lek i jak reaguje na niego twoja sinica. Istnieje szansa, że już jej wtedy nie będzie. - Pozostaje nam mieć nadzieję. Przygryzła usta, jakby zastanawiała się nad czymś jeszcze. - Jeśli pozwolisz, przyjrzę się też wtedy twojej Ondynie. Potrzebuję czasu, by się przygotować - bliżej poznać to schorzenie - być może znalezienie związku pomiędzy nią a anomaliami, pośrednio odnalezienie wspólnego czynnika z sinicą, pozwoli załagodzić również jej objawy. - Nie spodziewała się cudów, znała naturę choroby dość, by wziąć ją na poważnie. Ale znachorska ciekawość nakazywała jej nie bagatelizować jakichkolwiek możliwości - potrzebowali Morgotha zdrowego i silnego, jeśli była w stanie mu w tym w jakikolwiek sposób dopomóc - zamierzała to zrobić. Myślała o tym od kilku chwil - zdecydowała się wyartykułować swoje myśli dopiero, kiedy te skrystalizowały się i uprawdopodobniły konkretnym zamysłem.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach