Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Obydwa węże posłusznie rozmyły się, zostawiając dwójkę Ollivanderów w spokoju. Szybkie spojrzenie, pochmurne i niezadowolone, na stojącego wciąż w tym samym miejscu Constantine'a, nie zdziałało zbyt wiele. Mag był już na wykończeniu, a Ulysses, prawdę mówiąc, miał ochotę jeszcze czymś go trafić. Uczestnicy wyglądali coraz gorzej, anomalie przybierały na sile, zapewne zachęcone taką ilością zaklęć i cała konkurencja robiła się coraz bardziej ryzykowna. Kilka węży pozostało jeszcze na polu walki, ale nie zamierzał biegać i użerać się z każdym, kiedy kukła wciąż sypała na prawo i lewo iskrami. Kolejny raz zobaczył kulę, która leciała w jego stronę. - Protego - uniósł różdżkę, licząc na ponowne udane zaklęcie, choć może wyczerpał już limit szczęścia. Ruszył do przodu, chcąc ułatwić sobie celowanie w przeciwnika, dopiero wtedy kierując zaklęcie w wiklinową rzeźbę - Lamino.
| 180/200 (-5) | Protego, kratka do przodu, Lamino
psithurism (n.) the sound of rustling leaves or wind in the trees
Morsmordre
Konta specjalne
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
PŻ: 155/215; OB.: 10 (tłuczone; 25x2 (oparzenia); kara: -10 Znowu oberwał ognistym pociskiem. Syknął głośno z bólu. Zdawało mu się, że jego obrona może okazać się wystarczająca… ale jednak nie była. Czegoś jej brakło i pewnie tym czymś było jego rozproszenie. Na wzgórzu działo się wiele. On zaczynał tracić koncentrację i wiarę w siebie. Ledwo podniósł się ziemi. Nie czuł się swobodnie wśród grasujących węży, choć było ich znacznie mniej. Starał się ignorować krzyki dochodzące z widowni. Chciał, żeby ta zabawa jak najszybciej się skończyła, szczególnie teraz, gdy czuł kukła złośliwie go poparzyła. Na całe szczęście Wiklinowy Mag zaczął się rozpadać, co go nieznacznie cieszyło. – Caeruleusio! – Krzyknął, celując ponownie w ten cudaczny, rozsypujący się posąg... ale wtedy znowu zobaczył mknącą ku siebie kulę ognia, więc postanowił natychmiast zareagować: – Protego Maxima!
Каранфиле, цвијеће моје да сам Богд'о сјеме твоје. Ја бих знао гдје бих цвао, мојој драгој под пенџере. Кад ми драга иде спати, каранфил ће мирисати, моја драга уздисати
Morsmordre
Konta specjalne
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
Czuł się słabo. Spiekota spalonej skóry dotkliwie upominała o sobie przy każdym poruszeniu ciała. Spalona skóra napinała się boleśnie, ocierając o fragmenty szaty. Skamander wiedział, że w tym momencie, jeżeli się wycofa nie będzie w stanie wyprowadzić jakiegokolwiek zaklęcia. Ręka mu już teraz nieznacznie drżała. Chcąc to zakończyć jak najszybciej nie poruszył się z miejsca zostając tam gdzie stał. Skierował na Wiklinowego różdżkę: - Caeruleusio! - wypowiedział, by następnie wyczarować kolejny urok z rodzajów tych prostszych - Everte Stati!
|stoję, czaruję x2
One way or another I'm gonna find you I'm gonna get you I'm gonna win you One way or another
Morsmordre
Konta specjalne
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
Sytuacja z wężami zdawała się względnie opanowana. Tłum pozostawał spokojny, a więc żadneg tam nie było - na całe szczęście; tego, który zmaterializował się przede mną, również zdołałem się pozbyć. Widziałem trzy sztuki pełzające przy sąsiedniej skale, wydawały się jednak interesować tylko olbrzymem, długowłosym i tym trzecim. Byli dużymi chłopcami, na pewno wiedzieli, jak sobie z nimi poradzić, choć długowłosy chyba nie miał już za wiele do powiedzenia... Oho. Dopiero teraz pojąłem, o co chodziło Ollivanderowi. Umknął, żeby ściągnąć za skałę swojego brata - młody fatycznie obrywał, a ja chyba nie chciałem utrudniać mu zadania. Tłuc to ja się mogłem z Ullysesem (znaczy, moje tłuczenie Ulka przypominało raczej łaskotanie). Postanowiłem więc równie szlachetnie ruszyć przed siebie, tym samym zostawiając azyl pusty. No i, rzecz jasna - chociaż mogłem się chyba tego spodziewać, posiadałem jakiś magnes na te kule ognia - od razu trzeba było mi czarować tarczę. - Protego! - Zainkantowałem. - Caeruleusio! - Dodałem po chwili, mmierząc w kukłę.
1. wychodzę zzza skały i idę o kratkę do przodu (tą bliżej środka) 2. obrona 3. atak
Różdżka zadrgnęła w jego dłoni i już wtedy wiedział, że zaklęcie mu się nie powiedzie co będzie skutkowało kolejnymi, kąsanymi ranami. Wąż zaatakował, a on mimo prób nie mógł obronić się przez jego paskudnymi kłami i tym samym warknął gniewnie pod nosem ponownie wymierzając drewno w kierunku gada. - Animatoris.- wypowiedział pomyślawszy o Wiklinowym Magu, bo Dolohov wykończył sam siebie i zbędne okazałyby się próby jeszcze mocniejszego zgniecenia jego ego. - Caeruleusio.- rzucił zaraz po próbie odwrócenia obiektu ataków węża, kiedy wycelował różdżką w tułów Maga. Spostrzegając za skałą puste miejsce zerknął na nie, a następnie ponownie na cel ich dzisiejszego zadania. Kukła była w coraz gorszym stanie i niewiele brakowało, aby głowa runęła pod wpływem ostatniego zaklęcia wprost na nich. Okolica brzucha cholernie go bolała, a eliksir wzmacniający mógłby choć nieznacznie załagodzić objawy uderzenia, więc czym prędzej ruszył we wcześniej zajmowane przez siebie miejsce. Liczył, że tym razem półolbrzym mu odpuści, bo z Dolohova została i tak jedynie przyjarana pianka.
|1. Protego | 2. Caeruleusio |3. wskakuje za skałę
The eye sees only what the mind is prepared tocomprehend
Morsmordre
Konta specjalne
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
Udało mi się obronić przed wężem i trafić w maga. Wszystko szło na razie po mojej myśli. Widząc, że mag kolejny raz oszczędził moją osobę, wycelowałem w niego różdżką i rzuciłem po raz kolejny - Caeruleusio!
Beatus, qui prodest, quibus potest for the rescue
Morsmordre
Konta specjalne
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
Atmosfera nie przestawała się zagęszczać - choć kilka węży zniknęło już z placu boju, to między zawodnikami wciąż wiły się te parszywe kreatury; węże, symbole tego, co najgorsze. Czuł gorąc bijący od Wiklinowego Maga - zignorował go, podobnie jak rozwrzeszczaną gawiedź - i podjął próby usunięcia węża znajdującego się najbliżej Titusa. - Vipera Evanesca!
przepraszamniemaminternetu edytowane za zgodę mg bo jestem pierdołą
Hey you, don't help them to bury the light, Don't give in without a fight.
Ostatnio zmieniony przez Brendan Weasley dnia 24.06.18 12:40, w całości zmieniany 1 raz
Morsmordre
Konta specjalne
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
Forum oparte na serii książek J.K.Rowling, niektóre imiona i nazwy własne są jej własnością. Opisy częściowo pisane w oparciu o Pottermore. Autorskie opracowania oraz pozostałe treści forum są własnością intelektualną twórców, zabrania się ich kopiowania.