Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]27.09.18 6:38
First topic message reminder :

Salon

Główne oraz zdecydowanie najczęściej odwiedzane pomieszczenie w posiadłości. Niemal zawsze ktoś w nim przebywa, delektując się chwilą relaksu na miękkich i niezwykle wygodnych kanapach. Jasne barwy - głównie biel i złoto - w których utrzymany jest pokój, zapewniają jego przytulny charakter. To tutaj podejmuje się gości, częstując ich najlepszymi napitkami, wśród których wymienić można zarówno najlepszą herbatę jak i wyśmienite alkohole z piwnic Abbottów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Salon [odnośnik]15.11.22 13:51
Nie było nic niezwykłego w fakcie, że to ona otworzyła paczkę. Matka już wielokrotnie wcześniej pozwalała jej jako pierwszej obejrzeć nowo zakupione dzieła. Gdy miała dobry humor zgadzała się nawet na to by to właśnie Melpomene wybrała miejsce, w którym zostaną powieszone. Pierwszy rzut oka na płótno mówił dwie rzeczy. Autor czy też autorka z całą pewnością miał potencjał lecz brak mu było odpowiedniego warsztatu. Dziewczyna uznała go jednak za na tyle wartościowy, że chciała go włączyć do własnej kolekcji. Gdy poszła porozmawiać na ten temat ze starsza lady Abbott okazało się, że nikt nie zrobił ostatnio podobnego zakupu. Zanim jeszcze ktokolwiek zdążył się zastanowić jak rozwiązać pomyłkę przyszedł list skreślony najprawdopodobniej ręką samej malarki. Mel mogła zwyczajnie odesłać obraz, ale mimo wszystko poprosiłaby panna McaKinnon odebrała go osobiście. Abbottówna liczyła, że zdoła namówić artystkę by ta odsprzedała jej swój obraz, a jeśli odmówi to by namalowała dla niej coś nowego. W wyznaczonym dniu na spotkanie Melpomene siedziała już w salonie, gdy jeden ze służących wprowadził pannę McKinnon do środka i kazał jej zaczekać. Siedziała w potężnym fotelu odwróconym tyłem do głównego wejścia, dzięki czemu mogła pozostać niezauważona. Z nogami skulonymi pod brodą wciąż wpatrywała się w obraz, który obecnie położony był na jednej ze sztalug. Samo płótno niejako wtapiało się w wystrój salonu, przez co i ono mogło pozostać niedostrzeżone, jeśli ktoś nie był pewien, na co patrzy i czego szuka. Szaro-niebieskie spojrzenie wciąż błądziło po każdym z elementów czując dziwne ukucie w okolicach klatki piersiowej. Nie do końca chodziło o emocje wywoływane przez to co przedstawiał. Przypomniał jednak Mel o czymś, co arystokratka zepchnęła w kąt swojej świadomości, by w końcu zmusić się by całkowicie o tym zapomnieć. Chodziło o coś tak prozaicznego, jak próba uchwycenia piękna tego świata w czymś co powszechnie nazywano sztuką. Ocknęła się dopiero po chwili słysząc odgłos skrzypiącej podłogi. Odwróciła się w stronę środka pokoju, wychylając jedynie czubek głowy zza swojej kryjówki. - O! Jest już pani. - Odezwała się w końcu dość typowym dla siebie wesołym i przyjaznym tonem. Podniosła się z miejsca i podeszła w stronę kobiety. - Melpomene Abbott- - przedstawiła się tak jak wymagało tego dobre wychowanie. - To ja pozwoliłam sobie na przejście pani zguby i to ja odpisałam na pani list. - Uśmiechnęła się i mimowolnie zaczęła się przyglądać i analizować drobną kobiecą sylwetkę.



Przejdę przez życie jak chmura- wędrując wszędzie obcy, zawieszony między czasem i wiecznością.
Melpomene Abbott
Melpomene Abbott
Zawód : radość Somerset
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I give hope to men, I leave none for myself.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11388-melpomene-abbott https://www.morsmordre.net/t11393-idun#351034 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-dunster-castle https://www.morsmordre.net/t11401-skrytka-bankowa-nr-2487 https://www.morsmordre.net/t11405-melpomene-abbott#351508
Re: Salon [odnośnik]15.11.22 19:26
Nie do końca potrafię odnaleźć się w sposobie, w którym pojawiłam się w tym domu. W całym rytuale od zadzwonienia do drzwi, do pojawienia się w pomieszczeniu – najpewniej salonie lub pokoju dziennym, patrząc na umeblowanie i dodatki, delikatny beż kojący oczy i ładne ornamenty, które zdecydowanie kosztują tyle, co całe moje mieszkanie. Przyłapuję samą siebie, że faktycznie gapię się – na te wszystkie zdobienia na poduszkach, na draperie na ścianach, na delikatne żłobienia w przedmiotach, takich jak złoty świecznik czy drewniana szkatułka.
Nie wiem, co chcę powiedzieć. Nie wiem, jak powiedzieć.
Mogłam zwyczajnie machnąć na to ręką; obraz nie jest drogi, nie jest też specjalnie cenny sentymentalnie, ale wytłumaczenie się z niezrealizowanego zamówienia jest już swoistym kamykiem w moim bucie. Nie chciałabym tego robić.
Początkowo myślałam nad zrobieniem repliki; jakkolwiek zabawnie to dla mnie samej brzmiało, porzuciłam i ten pomysł, decydując się na durny list. Durny, głupi – sama nie wiem co sprawia, że tak nerwowo czuję się w tym pomieszczeniu, zupełnie jakbym miała przyznawać się do jakiejś okropnej winy.
To tylko drobna pomyłka, Nanette.
Wmawiam sobie zwyczajowość tej scenki, kiedy z całego skrupulatnie budowanego spokoju, podskakuję w końcu, z ciężkim oddechem zalegającym w piersi dojrzewając sylwetkę ulokowaną w fotelu.
– Och, dzień dobry – mamroczę na wydechu, gdzieś pomiędzy skrępowaniem a uśmiechem, przytakując delikatnie głową w ramach przywitania. Melpomene Abbot, jak przedstawiła się sama, jest dużo mniejszą wersją Rhennarda, drobną i jasnowłosą, co sprawia, że na duchu robi mi się jakoś... lżej.
– Przepraszam, zamyśliłam się – tłumaczę moją nad wyraz zaskoczoną reakcję na jej pojawienie się, a kącik ust drga mi w spłoszonym uśmiechu – Ja... nie wiem, naprawdę, czy cała ta sytuacja nie jest, w moim wykonaniu, szukaniem dziury w całym. Ale... tak jak pisałam, naprawdę pomyliłam adresy... – wyjaśniam po krótce to co i tak już wiadomo, dopiero po chwili zauważając obraz umieszczony na sztaludze – sprawcę całego tego zamieszania.
Dziwnie obserwować go z tej perspektywy, w takim domu, zupełnie jakbym miała oglądać go za szybą w pomieszczeniu galerii sztuki.
Przenoszę zaraz spojrzenie na młodą dziewczynę - nie jestem pewna, czy siostrę, czy kuzynkę, czy też inną krewną Rhennarda; i bez dłuższego zastanowienia, postanawiam pytać wprost, licząc, że nie jest to okrutne faux pas.
- Panienka jest siostrą Rhennarda? - nie potrafię odnaleźć się w tytulaturze lady i lordów.
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Salon [odnośnik]26.11.22 15:10
Nawet mało spostrzegawcza osoba była wstanie dostrzec zdenerowanie malujące się na twarzy kobiety. Melpomene przechyliła lekko głowę nie do końca rozumiejąc co wzbudza w niej aż tak silne emocje. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę, że dla kogoś, kto nie wychowywał się w tym świecie samo przebywanie w rezydencji wysokiego rodu mogło być mocno peszące. Kierowana głęboko zakorzenioną chęcią udzielania pomocy podeszła w stronę brunetki i chwyciła jej dłonie we własne. - Proszę odetchnąć. Nie zaprosiłam tu pani, tylko bo to by ściąć pani głowę. - Po czym rozluźniła delikatny uścisk i ponownie opuściła ręce wzdłuż ciała. Przypomniała sobie, że nie każdy lubi być dotykany zwłaszcza przez kogoś zupełnie obcego. Lekko skrępowana własną bezpośredniością przeniosła wzrok na obraz. - Mam przeczucie, że byłaby to ogromna starta. - Pozwoliła sobie na lekki żart nawiązując jednocześnie do artystycznych talentów Neny. Zależało jej na tym by kobieta poczuła się możliwie jak najswobodniej ale miała przeczucie, że jej własne zachowanie jedynie utrudnia cały proces. - Mam parę pytań dotyczących pani zguby. - Ruchem ręki wskazała jej miejsce na sąsiednim fotelu. Sama zajęła swoje dotychczasowe miejsce. - Jeśli mogę chciałabym się dowiedzieć dla kogo powstał i czy temat był narzucony przez zleceniodawcę, czy była to pani inwencja?- Posłała kobiecie kolejny przyjazny uśmiech. Odkąd obraz pojawił się w zamku Dunster Melpomene tworzyła w myślach historie jego powstanie. Było to zaskakująco wciągające i jednocześnie relaksujące zajęcie pozwalające jednocześnie oderwać się od znoju codzienności. Choć dla uszu kogoś „z zewnątrz” mogło brzmieć to wyjątkowo abstrakcyjnie to nawet wysoko urodzone młode kobiety miały problemy i zadania które nie raz znacznie przewyższały ich własne siły. Sztuka miała być lekarstwem, właściwie kiedyś nim była. Jednak teraz gdy tak wiele się dzieje kto miał czas na obrazy, poezję, muzykę czy teatr. Gdy padło imię jej starszego brata Melpomene uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Fakt, że siedząca przed nią kobieta znała najstarszego z młodych Abbottów dawał dziwny rodzaj otuchy, który pozwalał wierzyć, że spotkanie przebiegnie zgodnie z wolą Melpomene. Kiwnęła potakująco głową. - Tak, mam tę przyjemność. - Dodała rozbudowując tym samym wcześniejszy gest. - Zna go pani z czasów szkolnych? - Spytała tym samym radosnym tonem, który nie odpuszczał blondynki od początku spotkania. Nawiązanie do czasów szkolnych wydawało się czymś oczywistym. Uroda siedzącej przed nią kobiety była dość wyjątkowo i w pierwszej chwili ciężko było ocenić jej wiek jednak przecież Melpomene nie sugerowała, że byli rówieśnikami. Im dłużej przyglądała się twarzy kobiety tym mocniej rosło w niej przekonanie, że artystka sama powinna zostać sportretowana albo jeszcze lepie, stanowiąc uosobienie jednej z greckich bogiń powinna pozwolić by ktoś stworzył jej podobiznę z kamienia.



Przejdę przez życie jak chmura- wędrując wszędzie obcy, zawieszony między czasem i wiecznością.
Melpomene Abbott
Melpomene Abbott
Zawód : radość Somerset
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I give hope to men, I leave none for myself.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11388-melpomene-abbott https://www.morsmordre.net/t11393-idun#351034 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-dunster-castle https://www.morsmordre.net/t11401-skrytka-bankowa-nr-2487 https://www.morsmordre.net/t11405-melpomene-abbott#351508
Re: Salon [odnośnik]28.11.22 17:44
Nie jestem pewna, dlaczego tak się czuję.
Przepych, ekstrawagancja, piękno łączone ze sztuką i kunsztem, zupełnie nie nawykłam do takich obrazów, nie prawdziwych bynajmniej, bo takie scenografie widziałam na zdjęciach czy obrazach; doświadczenie tego na żywo jest jednak czymś zupełnie innym, i przez moment chyba naprawdę muszę się postarać, żeby wrócić do rzeczywistości.
Pojawienie się młodej panny Abbott i dotyk jej dłoni na moich własnych dość sprawnie przywraca mnie do realności; mrugam kilkukrotnie, gdzieś na granicy wstydliwego zaskoczenia a rozbawienia, posyłając w końcu jasnowłosej dziewczynie ciepły uśmiech. Palce otulające moją skórę mają przyjemną temperaturę, a jej żart, choć faktycznie mogłabym odebrać go nerwowo, finalnie sprawia, że czuję namiastkę ulgi.
– Przepraszam, po prostu... za dużo bodźców – chcę się wytłumaczyć z chwilowego otumianienia, i zwyczajowym gestem dłoni macham, jakbym odpychała niewidzialną muchę, albo uporczywe myśli. W towarzystwie nowej znajomej przechodzę przez pokój, starając się już nie przyglądać natrętnie wszystkim ozdobom i ornamentom w tym pokoju, finalnie zajmując miejsce, które wskazała mi Melpomene Abbot.
Zauważam, że jej imię jest niecodzienne, zupełnie jak moje własne, i zaledwie przez moment zastanawiam się, skąd pochodzi, nim topię się w miękkości siedziska wysokiego fotela.
– Och, to zamówienie dla pewnej kobiety. Już nieco starszej pani – tłumaczę, kiedy dziewczyna porusza temat obrazu, automatycznie przenosząc wzrok na płótno ustawione na sztaludze. Błękitno-szare pasma farby, gdzieś na dole skłębiony, brudny beż; malowidło przedstawiające plażę nie ma w sobie wiele żywotności; barwy są raczej przygaszone, zupełnie jakby cały obraz naznaczony był mgłą, albo silnym wichrem.
– To pewna próba uchwycenia wspomnienia – dodaję, na moment zerkając na pannę Abbot, nim ponownie nie przeniosę wzroku na sztalugę – Opowiadała mi o wakacjach nad morzem, tutaj, w Anglii – opowiadała całą historię swojego małżeństwa, zapoczątkowaną pochmurnym wyjazdem, swoistym miesiącem miodowym ubranym w krótki tydzień, z uwagi na brak wystarczających środków.
Przyłapuję siebie na drobnym uśmiechu, kiedy temat na moment schodzi na Rhennarda; a więc jest jego siostrą, wydaje mi się, że dużo młodszą. Na jej pytanie kiwam głową.
– Stare czasy – odpowiadam, z nutą rozbawienia – Ze szkoły, bywał też w piekarni, którą niegdyś prowadziłam – wyjaśniam po krótce, dostrzegając, że młoda lady Abbott przygląda mi się dość badawczo; jakby w zakłopotaniu przenoszę wzrok z powrotem na obraz – Nie wiem co prawda, czy moje wyobrażenie odpowiada wspomnieniom klientki, nie widziała jeszcze finalnego efektu. Ale odpowiadając na panienki pytanie, wydaje mi się, że to miks własnej inwencji i czyjegoś pomysłu.
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Salon [odnośnik]27.09.23 9:55
Jakież to szczęście trzeba mieć, aby móc pracować w podobnie pięknej i okazałej rezydencji co ta należąca do Abbottów! Podczas pracy można było nacieszyć oko widokiem cudownych dzieł sztuki, nawet jeśli na co dzień sztuką się nie interesowało. Były to bardzo dobre warunki do pracy, nie było przypadku, aby ktokolwiek nie otrzymał wynagrodzenia za swoją pracę lub został z dnia na dzień zwolniony, choć czasy były bardzo trudne dla wszystkich. O szacunek dla rodu i jego członków nie było trudno, zwłaszcza kiedy należało się do rodziny, która od pokoleń zamieszkiwała na terytorium pozostającym pod pieczą właśnie rodu Abbott. Dolina Godryka obecnie jawiła się jako najspokojniejsze miejsce na świecie, gdzie wojna nie wdarła się brutalnie, pozbawiając wszystkich domostw i życia. Aż włos jeży się na głowie na myśl o tym, co wydarzyło się zaledwie jednej nocy w Londynie, ile istnień w mgnieniu oka poległo. Służba jednak nie szeptała o strasznych wydarzeniach między sobą w murach rezydencji, choć w tak prosty sposób próbując nie mącić bardzie spokoju pracodawców.
Dzisiaj to szczególnie żadne zmartwienia nie mogły rozproszyć Janet Flume, która właśnie parzyła aromatyczną herbatę z domieszką dzikiej róży dla zapowiedzianego gościa. Wierzyła, że jeśli herbatę zaparzy z czystą głową i czystym sercem, to ta z pewnością posmakuje szczególnie przybyłej do Dunster Castle osobie. Panienka Melpomena zdawała się od rana wręcz lekko podekscytowana, być może błędnie przysłany tu obraz w jakiś sposób ujął ją za serce. Janet jednak nie do końca była w stanie zrozumieć jakim to sposobem adres przesyłki mógł zostać pomylony, bo pomimo przeżycia dwudziestu jeden wiosen swoje już tam wiedziała – choćby o zakusach młodych panien na złapanie uwagi lordów. Lubowała się w czytaniu nowel o mniejszych i większych uniesieniach gorliwych serc.
Ruchem dłoni wygładziła biały fartuszek, potem chwyciła srebrną tacę z filiżankami i dzbanuszkiem wypełnionym naparem, aby zanieść go do salonu. Wchodząc do pomieszczenia szykownego i jasnego można było na kilka sekund stracić dech. Janet ostrożnie odłożyła tacę na stolik i rozlała herbatę do dwóch filiżanek na znak lady Abbott. Wiedziała, że nie bez powodu się tu znalazła – co jak co, ale majordomus nie powinien być świadkiem damskich pogaduszek. Ten jednak przekroczył próg salonu.
Lady Melpomeno, matka panienki prosi panią o zamienienie szybko kilku słów.
Och, tego to się Janet kompletnie nie spodziewała, lecz krewna miała pierwszeństwo nad gościem. Służka poruszyła się nerwowo po zniknięciu z pomieszczenia panienki, a oczyma spojrzała wprost na goszczoną czarownicę jakby z niemym pytaniem co powinna zrobić.
Może potrzebuje pani ciasteczka do herbaty?
O tak, jeśli ciasteczko się przyda, to będzie miała kilka minut w kuchni na ochłonięcie!


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon [odnośnik]27.09.23 10:22
Gdyby złoto faktycznie przynosiło ukojenie, na widok ornamentów wijących się przy framugach drzwi i okiennic, cały niepokój machinalnie odpłynąłby z mojego ciała, a opuszki palców wreszcie odzyskały czucie. Dla mnie ta mieszanka – beżu i błysku, ekstrawaganckich mebli i głośnych dzieł sztuki – ma jednak działanie zgoła odmienne, spinając zgięcia w ciele i sprawiając, że na zaproponowanym miejscu siedzę co najmniej niezręcznie. Dłonie ułożone na kolanach raz po raz prostują się i zginają, palcami znaczę ścieżkę po przykrytych materiałem spódnicy kolanach, świdrując spojrzeniem dużo częściej rozciągającą się na obrazie plażę, niźli młodą arystokratkę.
To nielogiczne, chociażby z uwagi na jej przyjazne usposobienie i młody wiek; ale nie wiedzieć czemu skrępowanie przemyka mi po wszystkich nerwach, aż do momentu, w którym faktyczna tożsamość panienki Abbott zostaje potwierdzona, a wspomnienie Rhennarda miga gdzieś przed moimi oczami. Pamiętam życzliwy uśmiech i zupełnie swobodne słowa, pozbawione brawury czy wyższości, tak jakby poza faktyczną wartością noszonych ubrań nie dzieliło nas nic. Tym razem mam przyjemność rozmowy z jego młodszą siostrą – i cała ta pogawędka byłaby jak najbardziej miła, gdyby nie fakt, że muszę Melpomene odebrać coś, z czym wydaje się już być delikatnie zżyta.
Brzdęk filiżanek i spodeczków, później relaksujący zapach dzikiej róży, w końcu ciepła para znajdująca się pomiędzy nami, na małym stoliczku – przyniesienie przez służbę herbaty w kruchej porcelanie jest kolejnym niezbitym dowodem na wyższość sfer; i kiedy już jestem gotowa uśmiechem i skinieniem głowy pożegnać się z kobietą, która uraczyła nas ciepłym napojem, panna Abbott zostaje wezwana na kolejną audiencję, tym razem ze swoją matką.
– Och, w porządku, ja zaczekam – tłumaczę, w charakterystycznym geście unosząc dłoń i kąciki ust; kolejne kilka minut na przygotowanie własnej przemowy to dar od losu, ale paradoksalnie znowu czuję niepokój. Dopiero pytanie o ciasteczko pozwala wrócić do realności.
– Bardzo dziękuję, proszę się nie kłopotać – odpowiadam niemal od razu, uśmiechając się szerzej. I kiedy już służka gotowa byłaby odwrócić się i odejść, znów zerkam w jej stronę.
– Właściwie… – zaczynam, odnajdując jej spojrzenie, w swoim mając niepewne pytanie, jakbym badała grunt i szukała sojuszu – Ciasteczko nie będzie potrzebne, ale… ale czy mogłaby pani powiedzieć jak bardzo… jak bardzo panienka Abbott przyzwyczaiła się do tego obrazu? – skubnięcie zębami dolnej wargi zdradza niepewność, choć staram się nadrabiać uśmiechem – To głupie pytanie, przepraszam, po prostu muszę go zabrać i zawieźć gdzieś indziej, a nie bardzo… nie bardzo wiem jak to zakomunikować.
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Salon [odnośnik]27.09.23 11:01
Młoda Flume miała szczerą nadzieję, że udało jej się uniknąć niezręczności, choć nie była pewna jak pytanie o ciasteczko mogło zostać odebrane przez drugą stronę. Świadoma była tego, że musi na wszelkie sposoby uważać, aby nie przynieść wstydu pracodawcom dobrodziejom, z drugiej strony nie była nigdy przygotowana na to co robić w sytuacjach, gdy gospodyni musi nagle opuścić spotkanie ze swoim gościem. Oczywiście zamierzała być jak najbardziej życzliwa w zastępstwie za lady Abbott, ale czy w ogóle mogła stawiać się w roli zastępstwa? Przyswoiła sobie podstawowe zasady etykiety, to było konieczne, lecz tych reguł była cała masa, więc większą uwagę skupiała na tym, jak być elementem pięknego tła. Dobrze radziła sobie z odczytywaniem gestów, na które od razu reagowała w odpowiedni sposób, sama jednak nigdy nie przejawiała własnej intencji.
Na całe szczęście to nie było spotkanie poważnych oficjeli czy bardzo dystyngowanych dam, goszcząca w rezydencji pani McKinnon okazała jej cień sympatii, kiedy to uprzejmie podziękowała za ciasteczko (o nie, nie, nie, Janet nie pokazała po sobie minimalnego zawodu, jaki w pierwszej sekundzie odczuła, bo odcięto jej drogę ucieczki!). Wizja ruszenia do kuchni oddaliła się, ale wzajemna uprzejmość im obu pozwoli przetrwać wspólny pobyt w salonie. Bardzo szybko pojęła, że jej głupiutkie myśli o ewentualnych zakusach sprytnej czarownicy nic nie miały wspólnego z rzeczywistością, bo jej oczom ukazała się osoba zakłopotana całym tym przepychem niźli nim urzeczona. Była w stanie rozpoznać tę niepewność, sama podczas swoich pierwszych dni pracy w rezydencji czuła się podobnie, tak bardzo przerażona wizją, że mogłaby stłuc coś drogocennego.
Pytanie o odczucia panienki Melpomeny pewnie bardziej doświadczona służka odebrałaby za niegrzeczne, lecz Janet uznała je za rozsądne i całkiem przekreślało jej wcześniejsze założenie – osoba chcąca wkupić się w łaski nie śmiałaby odbierać dzieła z rąk młodej lady. Jednak wciąż miała trudność z udzieleniem odpowiedzi.
Sądzę… – ledwie wydukała jedno słowo, zaraz przerwała myśl, mocniej marszcząc brwi w wyraźnej konsternacji. Rzeczywiście musiała teraz skupić się na tym co i jakim tonem mówi. – Nie mogę wypowiadać się za kogoś, ale myślę, że panienka Abbott doskonale zrozumie sytuację, jeśli ktoś bardziej tego obrazu potrzebuje. Ma dobre serce i wiele w sobie empatii, proszę mi wierzyć, że nigdy intencjonalnie nie stawiałaby kogoś w trudnej sytuacji.
Uśmiechnęła się przyjaźnie, chcąc podkreślić wiarę w głoszone przez siebie tezy.
To bardzo ładny obraz – dodała jeszcze od siebie, jakby próbując w ten sposób usprawiedliwić jakiekolwiek przywiązanie młodej lady do obrazu, jeśli takie rzeczywiście istniało.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon [odnośnik]27.09.23 12:05
Przez krótką chwilę konsternacji zastanawiam się, czy w ogóle powinnam o to pytać – uśmiech na twarzy tej kobiety, która jeszcze chwilę temu krzątała się między nami z parującym dzbankiem herbaty, a raczej drobny cień tego uśmiechu, który wmawiam sobie, że jest życzliwy, sprawia, że faktycznie się przełamuję i pytam o młodą arystokratkę. Nie mam doświadczenia – nie tyle co z młodymi dziewczętami, co młodymi dziewczętami, które żyją w dostatku, a nawet jego nadmiarze i ewentualna odmowa od kogoś mojego rodzaju może nie być odebrana odpowiednio.
Ale mimo tego, w nadchodzących słowach i niepewnościach, staram się wmawiać sobie, że skoro panienka Melpomene jest rodzoną siostrą jedynego do tej pory znanego mi Abbotta, na pewno nie będzie miała mi za złe.
W końcu to nie zwykły kaprys, a forma zarobku. Te kilkanaście galeonów jest dla mnie naprawdę istotne.
Sięgnięcie po filiżankę i pochylenie się nad ciepłą, różaną herbatą ma mnie uspokoić, choć kiedy porcelana lawiruje pomiędzy palcami, czuję, jak drży mi dłoń. Dwa ostrożne łyki później jest już lepiej – słucham słów służącej i kiwam energicznie głową, dopuszczając do siebie nieco rozczulony uśmiech.
– Ma pani rację, rzeczywiście sprawia takie wrażenie – odpowiadam, nieco zciszając głos, bo czułabym się co najmniej głupio, gdyby rozmowa o młodej gospodyni została usłyszana przez nią samą.
– Wie pani co, ja po prostu namaluję drugi – oświecenie bywa niespodziewane i instynktowne; i takie właśnie jest, kiedy jakoś dziwacznie się rozpromieniam, nieco za szybko biorę kolejny łyk herbaty, która parzy mój język. Z brzdękiem odkładam ją na spodeczek i podnoszę się z miejsca – Zabiorę ten i przyślę podobny, taki… bardziej w stylu panienki Abbott – dywagowanie na temat zapłaty i wyceny nawet nie przychodzi mi przez myśl, bo w końcu wydaje mi się, że znalazłam odpowiednie rozwiązanie. Rozglądam się wokół, a nawet robię kilka kroków w kierunku wyjścia, chcąc wypatrzyć gdzieś młodą arystokratkę i przekazać jej swoją propozycję.
– Może pani przekazać tę wiadomość panience? Bardzo się spieszę, na Pokątnej niedługo zamykają sklep z farbami, a jeśli mam prędko usiąść do pracy, muszę to zrobić jeszcze dzisiaj. W weekend mają zamknięte – tłumaczę się, krzątam i posyłam przepraszające uśmiechy; zbieram swoje rzeczy, i w końcu podchodzę do sztalugi, z której ostrożnie ściągam płótno zdobione krajobrazem plaży – Na pewno się skontaktuję, gdy wszystko będzie gotowe. Albo… prawie gotowe – zakłopotany uśmiech znów tańczy na moich wargach, kiedy delikatnie chwytam bok własnego dzieła i podchodzę znów do służącej.
– Bardzo pani dziękuję. Bardzo. Och, i za herbatę! Proszę się nie gniewać, że nie dopiłam, ale naprawdę… – naprawdę się spieszę, o czym świadczy fakt, że po zerknięciu na zegarek wypuszczam z siebie ciche westchnięcie i przyspieszonym krokiem drepczę w stronę drzwi.
Że też na początku o tym nie pomyślałam.

zt :pwease:
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Salon [odnośnik]27.09.23 12:31
Rozpromieniła się, gdy tylko usłyszała, że czarownica przyznaje jej rację co do tego jakie to pozytywne wrażenie sprawia panienka Abbott. Od samego początku oczywistym było, że ta nie gryzie, a poza tym to sama lady w pierwszej kolejności szukała kontaktu, gdy tylko obraz trafił omyłkowo w jej ręce. Szczerze wierzyła, że całą sprawę uda się załatwić polubownie, kiedy sprawa nie dotyczyła dylematu o kwestii życia lub śmierci. Może jednak dla malarki to właśnie była tak wielkiej wagi sprawa, skoro tyczyła się jej dzieła. Cóż, Janet nie próbowała nigdy zrozumieć meandrów umysłów artystów, co najwyżej potrafiła niezbyt refleksyjnie zawiesić oko na gotowych dziełach, stronią przy tym od wydawania osądów. Coś mogło być ładne lub nieładne, logiczne lub nielogiczne, zwyczajne lub dziwne.
Drgnęła dopiero w chwili, kiedy kobieta odłożyła filiżankę na spodek może odrobinkę zbyt energicznie, a potem poderwała się na równe nogi z obrazem w dłoni. Służka jakby tak półprzytomnie wysłuchała jej słów, znów czując, że znajduje się w sytuacji bardzo dla niej nowej, ponieważ gość miał opuścić rezydencję pod nieobecność gospodyni. Z jednej strony to było zrozumiałe, że mogło jej się spieszyć, ale to też miało w sobie przejawy łamania zasad etykiety.
Ja to wszystko rozumiem i wiadomość przekażę, ale gdyby jednak zechciała pani jeszcze zaczekać minutkę – każde słowo wypowiadała coraz mniej pewnie i tym samym ciszej, bo i nie chciała nikomu czegokolwiek narzucać, ale jednak podejrzewała, że musi spróbować powstrzymać czarownicę od szybkiego opuszczenia Dunster Castle. – Proszę napisać list do panienki, dobrze? Jeśli pani napisze z obietnicą przekazania podobnego obrazu, lady Abbott bardzo się ucieszy – poprosiła jeszcze szybko, na długim wydechu, robiąc się lekko czerwoną na twarzy z wysiłku.
Uprzejmie odprowadziła panią McKinnon do wyjścia, a potem szybkim krokiem powróciła do salonu, gdzie cierpliwie czekała na powrót panienki Melpomeny. Rzecz jasna dokładnie przekazała jej wiadomość od malarki, która została przyjęta ze spokojem i pełnym zrozumieniem, wszak nie mogło być inaczej! Jakże dumna była teraz z tego faktu, że przyszło jej pracować dla przedstawicieli tak wspaniałego rodu.

| z tematu


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach