Pokój muzyczny
AutorWiadomość

Pokój muzyczny
Jeden z mniejszych pokojów znajdujących się w posiadłości. Z racji na swoje przeznaczenie, obłożony jest zaklęciem wyciszającym, aby muzyka nie przeszkadzała domownikom. W przeszłości Lucan spędzał w tym pokoju bardzo wiele czasu, zasiadając przy fortepianie i ćwicząc kolejne akordy. Z okien rozciąga się naprawdę imponujący i jednocześnie inspirujący widok na rozległe ogrody otaczające posiadłość. I chociaż już od dawna nikt nie próbował grać na żadnym z instrumentów zgromadzonych w pokoju, dzięki pracowitym skrzatom domowym każdy z nich wciąż jest w świetnym stanie.
Na pomieszczenie nałożono zaklęcie: Muffliato20 października 1957 r.
Pakunek był dość ciężki. W połowie drogi pożałowała, że nie zabrała ze sobą Steffena, albo że nie udała się do pałacu za pomocą świstoklika. Obiecała sobie spacer pośród jesiennych liści, między promykami wciąż jeszcze grzejącego słońca. Droga była dość miła i przyjemna, ale z tym tobołkiem raczej nie wędrowała swobodnym, tanecznym krokiem. Miała przy sobie przynajmniej kilka opasłych tomiszczy dla Livii. Traktowały o skomplikowanej mocy gwiazd, o urokach planet i nieprzeniknionym nieboskłonie. Wyjaśniały również tajniki alchemii i zawierały cenne wskazówki, które mogłyby przydać się młodej damie. W biblioteczkach swych ród Abbott chował z pewnością wiele cennych woluminów, ale te prosto z półek Isabelli zawierały wkładki i cenne dopiski ułożone między kartami ksiąg. Nigdy nie ośmieliłaby się kreślić po wytwornych pergaminach, ale nikt nie zabraniał przechowywać między rozdziałami uwag i pięknie spisanych komentarzy. Rudowłosa dama rozwijała się bowiem pięknie i Isabella zamierzała w najbliższych tygodniach znaleźć dla niej więcej czasu. Wspólnie mogłyby szykować mikstury i zgłębiać podniebne sekrety. Niosła księgi niewidzialne nadpalone pasją, bliskie jej sercu. Wierzyła, że ich moc odczuje również płomiennowłosa.
Oprócz tego na prośbę lorda Abbotta przyszykowała również wiele mikstur. Cenne wywary lecznicze, niektóre na dość silne i niezawodne w dramatycznym momencie. Obiecała czuwać i przybyć na wezwanie umiłowanej jej familii, ale nie mogła też skryć swej radości związanej z możliwością uwarzenia dla tak znakomitych sylwetek. Zastanawiała się tylko, skąd u lorda Romulusa zainteresowanie eliksirem żywego ognia i innymi plugawymi substancjami. Wiedziała jednak, że przyszło im żyć we wstrętnych czasach, a ktoś tak prawy jak ten dostojnik z pewnością użyje ich w szlachetnym celu. Buteleczki skryte w koszyczku zabrzęczały lekko. Poprawiła skórzany paseczek na ramieniu i przyspieszyła nieco kroku. Przed sobą już widziała malowniczy dwór. Zamierzała pozostawić służbie lorda pakunki i... pospacerować po jesiennym ogrodzie Abbottów. Czuła, że nikt nie miałby nic przeciwko. I tak też zrobiła, kiedy tylko otworzyły się wrota posiadłości.
Pozostawiam pakunek z eliksirami dla lorda.
Pakunek był dość ciężki. W połowie drogi pożałowała, że nie zabrała ze sobą Steffena, albo że nie udała się do pałacu za pomocą świstoklika. Obiecała sobie spacer pośród jesiennych liści, między promykami wciąż jeszcze grzejącego słońca. Droga była dość miła i przyjemna, ale z tym tobołkiem raczej nie wędrowała swobodnym, tanecznym krokiem. Miała przy sobie przynajmniej kilka opasłych tomiszczy dla Livii. Traktowały o skomplikowanej mocy gwiazd, o urokach planet i nieprzeniknionym nieboskłonie. Wyjaśniały również tajniki alchemii i zawierały cenne wskazówki, które mogłyby przydać się młodej damie. W biblioteczkach swych ród Abbott chował z pewnością wiele cennych woluminów, ale te prosto z półek Isabelli zawierały wkładki i cenne dopiski ułożone między kartami ksiąg. Nigdy nie ośmieliłaby się kreślić po wytwornych pergaminach, ale nikt nie zabraniał przechowywać między rozdziałami uwag i pięknie spisanych komentarzy. Rudowłosa dama rozwijała się bowiem pięknie i Isabella zamierzała w najbliższych tygodniach znaleźć dla niej więcej czasu. Wspólnie mogłyby szykować mikstury i zgłębiać podniebne sekrety. Niosła księgi niewidzialne nadpalone pasją, bliskie jej sercu. Wierzyła, że ich moc odczuje również płomiennowłosa.
Oprócz tego na prośbę lorda Abbotta przyszykowała również wiele mikstur. Cenne wywary lecznicze, niektóre na dość silne i niezawodne w dramatycznym momencie. Obiecała czuwać i przybyć na wezwanie umiłowanej jej familii, ale nie mogła też skryć swej radości związanej z możliwością uwarzenia dla tak znakomitych sylwetek. Zastanawiała się tylko, skąd u lorda Romulusa zainteresowanie eliksirem żywego ognia i innymi plugawymi substancjami. Wiedziała jednak, że przyszło im żyć we wstrętnych czasach, a ktoś tak prawy jak ten dostojnik z pewnością użyje ich w szlachetnym celu. Buteleczki skryte w koszyczku zabrzęczały lekko. Poprawiła skórzany paseczek na ramieniu i przyspieszyła nieco kroku. Przed sobą już widziała malowniczy dwór. Zamierzała pozostawić służbie lorda pakunki i... pospacerować po jesiennym ogrodzie Abbottów. Czuła, że nikt nie miałby nic przeciwko. I tak też zrobiła, kiedy tylko otworzyły się wrota posiadłości.
Pozostawiam pakunek z eliksirami dla lorda.
- Pakunek:
- - Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 10)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 10)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 10)
- Wywar z blekotu (1 porcja, stat. 10)
- Grzybia japa (1 porcja, stat. 10)
- Eliksir Żywego Ognia (1 porcja, stat. 15, moc +5)
- Antidotum podstawowe (2 porcje)
- Wywar wzmacniający (1 porcja)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja)
Pokój muzyczny
Szybka odpowiedź