Wydarzenia


Ekipa forum
Złoty Znicz
AutorWiadomość
Złoty Znicz [odnośnik]10.03.12 23:17
First topic message reminder :

Złoty Znicz

★★★★
To równie urokliwe, co i pulsujące magią miejsce słynie wśród społeczności czarodziejów za jedną z najlepszych, jak i najdroższych kafeterii w całej Anglii. Nic więc dziwnego, że ulokowana jest na tejże właśnie dzielnicy Londynu, w Kensington and Chelsea, a co ciekawe - dokładnie naprzeciw samego Notting Hill. Skryta przed niepożądanymi oczami mugoli, przybierając postać wiecznie nieczynnego zakładu garmażeryjnego, prawdziwych czarodziejów olśniewa swym szykiem i elegancją.
Wejścia doń strzegą dwa pozłacane Psidwaki. Można tu spotkać głównie przedstawicieli rodów arystokratycznych i czystokrwistych, mugolaki nie się mile widziane przez zazwyczaj bawiące tu osoby, choć oficjalnie nikt im nie broni wstępu. Tuż za drzwiami, ulokowany jest marmurowy korytarz zakończony kilkoma zdobnymi schodkami prowadzącymi do ogromnej sali pełnej wysadzanych najrozmaitszymi skarbami kolumienek, które mienią się magicznie wszystkimi kolorami tęczy. Dookoła nich poustawiano mrowie dębowych stolików z ozdobnymi, zabytkowymi lampami kolonialnymi, a także krzesła o wygodzie, o jakiej nie śniło się nikomu. Gdzieniegdzie umiejscowiono tropikalne rośliny, a także powywieszano czarodziejskie obrazy. Łukowe okna wpuszczają do środka ogrom światła, zawsze czystego i ciepłego - nie bez powodu jednak, gdyż tutejszy właściciel zadbał o to, aby wyposażyć swój lokal w okna identyczne, co w samym Ministerstwie Magii, dzięki czemu reguluje czarami panującą za nimi pogodę. Na samym środku zaś stoi prawdziwy skarb - zabytkowy trzynastowieczny fortepian z ręcznie kutymi przez gobliny zdobieniami. Co piątki organizowane są na nim wieczorne koncerty jednego z najsłynniejszych w Anglii muzyków, samego Gilderoy'a Mantykorę.
Pomimo, że miejsce przeznaczone jest głównie dla arystokracji, mile widziane są tu osoby wywodzące się z "gorszych" grup, jeżeli są przedstawicielami ważnych w środowisku czarodziejów zawodów bądź ogólniej mówiąc, osobistościami popularnymi takimi jak: członkowie Wizengamotu, szefowie rozmaitych departamentów, gwiazdy quidditcha czy politycy. Innymi słowy miejsce to zarezerwowane jest jedynie dla elit, co jednak nie dziwi nikogo, zwłaszcza zważywszy na ceny tutejszych przysmaków. Podobno bywa tu i sam Minister Magii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Złoty Znicz - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Złoty Znicz [odnośnik]31.01.21 14:09
Kwestia czystości krwii nie zawsze była dla Evandry problemem. W dzieciństwie zaczytywała się w baśniach, w których mugole byli tymi złymi - krwiożerczymi istotami, czyhającymi na jej niewinność, jak i życie. Opowieść o okrutnej mugolce, która zamknęła w wieży młodą czarownicę, nie chcąc by świat ujrzał jej piękno i moc, zapadła jej głęboko w pamięć i wzbudzała niepokój na każde wspomnienie. Czy posłanie panny Lestrange do Hogwartu było dobrym posunięciem ze strony rodziny? Cieszyli z przynależności Evandry do domu Slytherina, tkwiąc w przekonaniu, iż tak jak reszta szanujących się rodów szlacheckich będzie pałać niechęcią do przedstawicieli krwi innej, niż czysta. Łatwo nawiązująca kontakty dziewczynka nie mogła uwierzyć, że nie ze wszystkimi poznanymi w szkole kolegami wypada jej utrzymywać kontakt, z czasem znajdując sposób na dopięcie swego przez potajemne spotkania. Nie była jednak na tyle szlachetna, by bronić swoich znajomych przed innymi Ślizgonami, często wraz z nimi stojąc po stronie złośliwych oprawców. Dziś wyglądało to już nieco inaczej, panujący w Anglii konflikt i propaganda Ministerstwa Magii skutecznie przekonały ją do jedynych słusznych racji. A przynajmniej tak twierdziła, bo czy gdyby tak właśnie było, to lgnęłaby do towarzystwa Harry’ego, wcale nie przypadkiem pojawiając się w Złotym Zniczu w dniu, gdy ten miał tam akurat występować?
- Miałam dotychczas kilka okazji, by zasłuchać się w tych popularnych wśród młodzieży melodiach. - Wciąż powstrzymywała się przed wizytą w salonie muzycznym w poszukiwaniu interesujących ją płyt w obawie przed spotkaniem z konserwatywnym znajomym, który z pewnością zarzuciłby ją niewygodnymi pytaniami. - Przyznam, że nie jestem biegła w nazwiskach artystów, ale pamiętam swój żal, gdy okazało się, że ten taniec jest mi obcy - wyznała ze szczerym uśmiechem. Dobrze wychowana, stateczna lady nie powinna przyznawać się do własnych braków umiejętności, a mimo to nie czuła przy nim wstydu. - Czy to w rock’n’rollu odnajdujesz teraz swoją radość i pasję?
Znów skinęła głową z uznaniem, prawdziwie ciesząc się z odnalezionej przez Smitha życiowej ścieżki i możliwości nie rezygnowania z marzeń. Dla kobiety o jej pozycji kariera muzyczna nigdy nie była wyłożoną na stole kartą. - Doprawdy? Widzę, że nie próżnujesz. Doceniam pracowitość i dbałość o rozwijanie umiejętności. Czy monsieur Lockhart jest tak wymagającym nauczycielem, jak mówią? - Rozczulił ją swoim komplementem, także zastanawiając się czy tak dobrze ją pamięta, czy też zwyczajnie próbuje być miły. Nawet nie śmiała myśleć o tym, że jeszcze kiedyś dostaną możliwość, by wspólnie zaśpiewać, bo czy w ogóle będzie okazja do powtórnego spotkania?
To nie złoto było tym, co powstrzymywało ją przed podróżami. Uwielbiała przecież poznawać to, co dotychczas nieznane; miała w zwyczaju sięgać po (niemal) wszystko, nawet jeśli z góry wiedziała, że może nie do końca trafić do jej gustu, tak jak to było w przypadku przekonania się do cięższego alkoholu, zrozumienia zasad traktujących w quidditchu czy gorących kąpieli. Wychodziła jednak z założenia, że by mówić o czymś z niezadowoleniem czy pogardą, warto było mieć w tej kwestii doświadczenie, a nie wyłącznie powielać czyjeś opinie. Skąd więc opór przed podróżami? Czy to strach przed samodzielnością, do której już przecież powinna była dorosnąć? A może to lęk przed opuszczeniem bliskich, którym mogła stać się krzywda podczas jej nieobecności? Problem tkwił nieco głębiej, ale Evandra nie miała dotychczas okazji, by się nad nim zastanowić.
- Odwiedziny u szanownych ciotek podczas letnich przerw pozostawiły niedosyt. Wprawdzie podziwianie eksponatów w muzeach jest rozwijające i przybliża nam kulturę danego miejsca, tyle że aby poczuć jego bliskość, zachwycić się czymś więcej, niż światłem, potrzebuję prawdziwie zanurzyć się w jego tajemnicach. - Starała się trzymać głos ściszony, ale zawsze, gdy mówiła o swoich pragnieniach, ogarniało ją poruszenie. Czując, że nieco się zagalopowała, przerwała na chwilę, maskując zmieszanie krótkim uśmiechem. - Na ten moment nie planuję żadnych długich podróży, ale nie wykluczam ich w przyszłości. - W najbliższym czasie miała skupić się na powrocie do towarzystwa, przejęciu wyznaczonych jej obowiązków, a nie rozrywce. Evandrze zależało na zachowaniu równowagi, ale nie mogła sobie teraz pozwolić na dodatkowe rozproszenie. - Język francuski jest przyjemny w nauce. Vous pouvez le faire, poradzisz sobie. Jestem przekonana, że ich zachwycisz. - Była gotowa zaoferować mu kilka lekcji ze szlifowaniem języka, w porę jednak wycofała się, wiedząc że zaraz znajdzie się surowy, ściągający ją na ziemię głos sprzeciwu.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Złoty Znicz [odnośnik]15.02.21 20:31
Do głowy Harry'ego nikt nigdy nie wpajał sztywnych zasad determinujących kto jest dobry, a kto zły; rodzice nie narzucali mu światopoglądu, wydawali się w tej materii niemal przeźroczyści i miałcy, choć nigdy w życiu nie stanęliby po konserwatywnej stronie barykady - bo jak, skoro pan Smith urodził się jako syn mugoli? Dla świata czarodziejów był szlamą. Jego małżonka, z domu Pinkstone, czystej krwi czarownica, niejednokrotnie musiała mierzyć się z docinkami i przytykami ze strony innych na temat pochodzenia swojego męża, co starała się ukryć przed licznymi dziećmi. Niestety to i tak do nich docierało. Rodzice ani nie wpajali im ideałów o równości, ani nie zaszczepili w sercach nienawiści, lecz ich bierność sprawiła, że Harry zaczął odbierać swój status krwi jako coś wstydliwego. Kochał ojca, ale miał przez niego problemu. Nie w Ottery St. Catchpole, gdzie wychowywał się choćby z dziećmi Weasleyów, ale później, kiedy poszedł do szkoły. Wypominano mu, że jest półkrwi. Naśmiewano się z ojca. Po ukończeniu Hogwartu wiele drzwi było przed nim zamkniętym - właśnie przez status półkrwi czarodzieja. Kolejne zatrzasnęła przed nim madame Mericourt, tylko dlatego, że był synem swego ojca. A przecież rodziny się nie wybiera.
- Czy mogę zapytać co to były za okazje? Powtórzą się jeszcze? - zapytał Harry z błyskiem w oku. Czuł się szalenie ciekaw tego kiedy ktoś taki jak lady Rosier miał okazję, by posłuchać rock'n'rolla. Może jeśli będzie wiedział kiedy i gdzie, przypadkiem również się tam pojawi... Sposób w jaki o tym opowiadała wydawał się Smithowi rozczulający. Arystokratów wyróżniał niezbyt swobodny styl wypowiedzi, wyjątkowo oficjalny, co w połączeniu z mówieniem o rock'n'rollu wydawało mu się urocze. - Taniec jest nietrudny. Szybko by lady załapała, jestem tego pewien. Na pewno umie lady tańczyć... - odparł z uśmiechem. Widać to było po jej krokach - pełnych tanecznego wdzięku i gracji. Z całą pewnością uczono ją tańców jakie tańczono podczas sabatów. Walca, kontredansa. Miała słuch muzyczny, załapałaby. - Mógłbym w tym pomóc, jeśli trafi się okazja... - dodał, nawiązując do tych wspomnianych okazji, puszczając szybko perskie oczko Evandrze. Nie mógł się powstrzymać. Miał nadzieję, że umknęło to uwadze gości wokół - jeśli ktokolwiek ich obserwował. - Jeśli ma lady ochotę, to mógłbym napisać list... Polecić kilku artystów. Mam płyty... Na pewno by się lady spodobały - zaproponował nieśmiało Harry. Nie był pewien, czy to właściwie, czy w ogóle by sobie tego życzyła. Może rodzina byłaby zła, nie tolerowałaby tego? A mąż nie życzyłby sobie, aby jego żona korespondowała z obcym mężczyzną... W dodatku jakimś tam śpiewakiem półkrwi.
- Ach, wiem co lady ma na myśli... Książki, muzea, obrazy, muzyka... Wiele pozwala dowiedzieć się o świecie, lecz prawdziwie poznaje się go jedynie empirycznie. Człowiek czuje niedosyt, dopóki go nie zakosztuje własnymi zmysłami - odpowiedział Harry równie ściszonym głosem. Mówiła o tym w taki sposób, jakby chciała, lecz nie było jej to dane - niczym ptak, który pragnie wyrwać się na wolność, ale ogranicza go złota klatka. Czy tak właśnie było w przypadku Evandry? - Wierzę, że los pozwoli lady spełnić marzenia. Oby pani sprzyjał. Zawsze - powiedział cicho, spoglądając w jej niebieskie oczy; zastanowił się - czego naprawdę pragniesz, Evandro? Jaki rock'n'roll gra w twoim sercu? Uśmiechnął się kącikiem ust, znów mile połechtany jej komplementem, mając nadzieję, że jej słowa się sprawdzą. - Jeśli tak będzie, to napiszę do lady list od początku do końca po francusku. Pod warunkiem, że nie będzie się pani ze mnie śmiała, zgoda? - spytał, ogniskując na niej spojrzenie, a na ustach tańczył szelmowski uśmieszek. Nie kpiłaby z niego, wierzył w to, nawet gdyby list od początku do końca miał same błędy gramatyczne i stylistyczne - miała na to zbyt dobre serce.



Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie

Harry Smith
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7987-harry-smith https://www.morsmordre.net/t8560-markiza-anhelique#249750 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-hereford-square-7-15 https://www.morsmordre.net/t8559-skrytka-bankowa-nr-1938#249749 https://www.morsmordre.net/t8558-harry-smith#249747
Re: Złoty Znicz [odnośnik]20.02.21 15:02
Nie wybiera się krewnych, małżonków również; Evandra mogłaby wtrącić od siebie trzy knuty w tym temacie, choć jak twierdziła, opuścił ją wszelki żal, jaki czuła w stosunku do ojca. Jej sytuacja nie mogła jednak równać się z tym, przez co przeszedł Harry. Mogłoby się zdawać, że półwila zupełnie ignoruje istniejące między nimi różnice, lecz gdyby tylko zapytał o to wprost, miałaby nie lada problem. Co okazałoby się dla niej ważniejsze, wierność ideałom czy lojalność wobec przyjaciół?
- Z radia - odparła z naturalnym uśmiechem; kłamstwo było tu wyłącznie połowiczne, nie mogła się przecież otwarcie przyznać do znajomości, jak i utrzymywania kontaktu z innymi czarodziejami półkrwi, takimi jak on. - I tak, szczerze liczę na powtórkę.
W innej sytuacji potraktowałaby puszczone oczko jako wyzwanie, natychmiast je podejmując. Może rzeczywiście w miejscu mniej publicznym, jeśli trafi się okazja, lecz tu, przy stoliku głównej sali Złotego Znicza nie mogła pozwolić sobie na wiele. - Oh bardzo chętnie. - Propozycja była bardzo kusząca, lecz lady Rosier dostrzegała już pewne przeszkody i nie był to brak gramofonu w pałacu. - Niestety wątpię w entuzjazm pozostałych członków mojej rodziny. Jak bardzo kochają muzykę, tak zastąpienie klasyków rock’n’rollem może wywołać ich sprzeciw. - Starała się bardzo ostrożnie opisać sytuację panującą w Château Rose. Przed oczami miała już zszokowany wyraz twarzy Cedriny i wyrażających dezaprobatę resztę Rosierów. Wiadomości od nieznajomego także nie pozostałyby niezauważone, zwłaszcza że Evandra nie posiadała własnej sowy i wszelkie listy słała wciąż przez Vespasiena.
- Sięganie po wszystkie zmysły może okazać się ryzykowne. To wtedy ogarnia nas niedosyt, jak gdyby po przeczytaniu jednego rozdziału, odebrano nam resztę książki -  niejako odpowiedziała na niezadane pytanie, nakreślając kształt złotych drucików swej zdobionej klatki. - Poza tym, kiedy towarzystwo dopisuje, odwiedzane miejsce przestaje być tak istotne. - Skinęła głową w podziękowaniu za miłe słowa, choć miała świadomość, że łaskawość losu zależała wyłącznie od interpretacji. Nie zawsze szedł w parze z jej oczekiwaniami, ale czy mogła uznać, że jest jej nieprzychylny?
Tylko na krótką chwilę, a przynajmniej wedle odczucia Evandry, zawiesiła swój wzrok na tym szelmowskim uśmiechu. Rozmarzyła się na wspomnienie ich hogwardzkich spotkań, szalenie ubolewając, iż nie będzie im więcej dane wrócić do tamtych chwil. Tymczasem pocieszała się namiastką bliskości, iluzją ulotnego szczęścia - czy będzie dziwne, jeśli zacznie uważniej przeglądać wszelkie afisze w poszukiwaniu jego nazwiska, kiedy będzie pojawiać się na kolejnych koncertach zupełnie przypadkowo? Na powrót uniosła wzrok, nieskrępowana swoim zuchwałym spojrzeniem odpowiedziała uśmiechem.
- Nie będę - zapewniła go łagodnym głosem. Gdyby tylko dostała od niego wiadomość, czytałaby ją bez ustanku, nauczyła na pamięć, schowała głęboko wśród wzruszających pamiątek. Tylko czy naprawdę będzie o niej pamiętać? Czy napisze choć jeden ze wspomnianych listów? Nie mogła od niego wymagać poświęcenia wszystkiego na rzecz tej zakurzonej znajomości. Mimo uśmiechów, poczucia oderwania się od niesatysfakcjonującej codzienności i nieodpartej chęci złączenia ze sobą palców ich dłoni, miała świadomość, że jej niegdysiejsze plany nie wyjdą poza strefę marzeń. Czy tego naprawdę pragnęła, co było najbliższe jej sercu?
Nie dane było im dokończyć rozmowy, bo gdy tylko w powietrzu pojawił się cień łączącej ich niegdyś sympatii, nadszedł czas występu.
- Powodzenia, panie Smith - powiedziała jeszcze oficjalnym tonem, gdy kłaniał jej się na pożegnanie, a spoczywające na nich spojrzenie zniecierpliwionego pracownika Złotego Znicza nie pozwalało na żadne dodatkowe spoufalenie.
Na czas występu została poproszona o towarzyszenie jednej ze znanych jej dam, wspólnie spędziły więc resztę wieczoru. I choć Evandra usilnie próbowała skupić się na prowadzonej konwersacji, to jej wzrok stale uciekał w kierunku śpiewaka o niesfornych lokach i podbijającym serca publiczności głosie.

| zt x2



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Złoty Znicz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach