Wydarzenia


Ekipa forum
Płonąca część lasu
AutorWiadomość
Płonąca część lasu [odnośnik]12.11.18 10:26
First topic message reminder :

Część płonącego lasu

Niełatwo tu trafić. Środek gęstego, nieprzeniknionego lasu skrywa swe sekrety przed przypadkowymi przechodniami. Aby dotrzeć do samego serca kniei, rozciągającej się na wielkich przestrzeniach w okolicach Londynu, należy poświęcić kilka godzin na pieszą wędrówkę oraz, oczywiście, posiadać dobrą mapę. Czarodziejskie formy transportu płatają na tym terenie figla nawet już po uleczeniu anomalii: teleportacja nie działa a inne formy utrudniają pojawienie się w centrum lasu.
Śmiałkowie, którzy tu dotrą, zobaczą doszczętnie spalone przestrzenie - po wyjściu z gęstego lasu znajdą się w morzu nagich, czarnych pni. W pierwszej chwili miejsce wygląda zwyczajnie, jak po przejściu potwornego pożaru, ale gdy tylko przekroczy się niewidzialną barierę, drzewa znów zaczynają płonąć. Ogień jest zaledwie wspomnieniem, magiczną fatamorganą, nie robi krzywdy - jedynie wywołuje gęsią skórkę, gdy przejdzie się przez płomienie - ale bez wątpienia jest to widok przerażający i niepokojący jednocześnie, a spacer wśród ginącego w ogniu lasu należy do tych niezapomnianych.
Miejsce odkryte przez uczestników eventu Noc - październik 1956.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Płonąca część lasu [odnośnik]13.01.19 10:47
Anomalie bazowały na czarnej magii, to co czuł — może było prawdą, może iluzją, a może trochę jednym i drugim. W dobie magicznych zaburzeń wszystko było możliwe. Jeśli dzieci, go otoczyły były prawdziwe mogły mu zrobić krzywdę w każdej chwili. Ich nieustabilizowana moc miała wyniszczające działanie. Nie wiedział, jak wpłynie na niego ich obecność, co zrobią, ale nie zamierzał zbyt długo przy nich pozostać. Jeśli miały ścisły związek ze źródłem mogły go do niego zaprowadzić. Być może potrzebowały ofiar, może anomaliia musiała się czymś karmić – mocą, magią. On miał jej w sobie niemało, ale nie zamierzał zostać pochłonięty przez źródło. Może anomalia wypaczała wszystko wkoło, je też. Nie ufał im ani trochę, ich słowa wcale go nie przekonywały. masz to coś nie musiało mieć pozytywnego wydźwięku; nie w kontekście finalnych zamiarów. Oddychał spokojnie, uspokajając się po idiotycznej walce z samym sobą. Kiedy coś przyssało się do jego dłoni, zmarszczył brwi i spróbował wyciągnąć go z przepastnej paszczy dziecka, lub tego, co sądził, że nim było. Nie chciał robić tego zbyt gwałtownie i używać za dużo siły. Wciąż niewiele wiedział, niewiele widział.
— Czym jesteście? Jesteście żywe?— spytał cicho, słowa poleciały w eter. To było istotne. Łapały go za łydki. Mogły kucać, niemożliwe by były tak małe. Mogły leżeć, wlec się, wić wokół niego. To nie wróżyło zbyt dobrze. Na myśl przyszedł mu ten eksperymentalny inferius z chaty. — Martwe?— Pytanie, czy były w ogóle prawdziwe. Czuł nieprzyjemne szarpanie, dziecięce lepkie rączki oblepiały go nieprzyjemnie. — Pójdę dokąd chcecie. Może zostaniemy przyjaciółmi. Co wy na to? Powiedzie mi co tu porabiacie, a potem w co lubicie się bawić najbardziej— podjął, bezskutecznie próbując wypatrzyć coś w mroku. Nie mógł mieć dzieci po swojej stronie; wyjątkowo go nie lubiły. I z wzajemnością. Pozostawał więc ostrożny. Czy były wrogo nastawione, nie wiedział, co chciały z nim zrobić, ani dokąd go chciały prowadzić, ale nie protestował. Na razie poddał się ich szarpaniom, póki nie wiedział gdzie jest źródło i gdzie znajdują się pułapki, które wcześniej dostrzegł. Potrzebował klarownego rozeznania w sytuacji. — Veritas Claro— wyciągnął różdżkę przed siebie i zażądał od niej bezwzględnego posłuszeństwa. Ruszył przed siebie, chciał iść, niech prowadzą go dokąd chcą. Na razie.

| Chcę iść tam, gdzie mnie dzieci ciągną, a jeśli mnie nie ciągną na tyle, by im się poddać to chcę iść tu. Rzucam K100 na zaklęcie, K6 na orientację.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Płonąca część lasu - Page 10 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]13.01.19 10:47
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 86

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Płonąca część lasu - Page 10 AJ1ETTC

--------------------------------

#3 'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]13.01.19 12:34
Justine podniosła zakrwawiony nóż: był lepki od jeszcze ciepłej cieczy, śliski, z trudem utrzymywała go między palcami. Pomimo osłabienia nieustannie próbowała uleczyć Tildę, zasklepić ciągle otwartą ranę - bezskutecznie. Uzdrowicielskie zdolności przyszłej aurorki zdawały się rozpływać w mroku, zupełnie ją opuszczać, tak samo jak nadzieja na to, że zdołają wydostać się z tej matni. Ciężar odpowiedzialności za obydwie kobiety spadł na jej barki, czuła lęk, że znów nie podoła, że znów zawiedzie, że na jej oczach zginie kolejna osoba. Na razie główne zagrożenie - czy aby na pewno główne? - w postaci Mulcibera zniknęło w otaczających je ciemnościach, lecz to nie oznaczało spokoju.

Fancourt zdołała owinąć ramię podartym materiałem. Krwawienie nieco osłabło, lecz prowizoryczny opatrunek szybko przeciekał a obdarty rękaw nie był sterylny. Do niedawna biegła w magicznej medycynie ratunkowej Just wiedziała, że to rozwiązanie tymczasowe i na dłuższą metę może kobiecie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Na razie jednak działało, a czarownice miały daleką drogę do przebycia.

W całkowitej ciemności. Próba oświecenia dalszej drogi przez Lestrange nie powiodła się i chociaż początkowo kobiety szły obok siebie, to już po kilkunastu krokach mrok obezwładnił ich zmysły, oblepił je niepewnością i bezradnością. Zarówno Tilda, jak i Justine zgubiły się w mroku, błądziły po niepewnym gruncie, nie słysząc i nie widząc nic. Ciemność nie tylko je otaczała, wkradła się także do ich umysłów, powodując niezwykle realne wizje. Samuela mordującego niewinne dzieci, słodkiego Freddiego i niewinną Margaux - oraz Tildę napadaną w ciemnym zaułku Nokturnu; miejsca, które stało się jej domem a które odwróciło się przeciwko niej. Fantomowo czuła na sobie ciężar męskiego ciała, smród potu i alkoholu, trzaski rozrywanej szaty; upokorzenie, ból i strach. Koszmarne obrazy nie tylko przesuwały się przed oczami kobiet, one wbijały się zatrutym ostrzem w ich serca i mięśnie, utrudniały poruszanie się, mieszały w głowie. Dopiero po kilkunastu długich minutach, ciągnących się niczym godziny, kobiety, wyczerpane i prawie oszalałe, zauważyły lekki blask ogniska - Tonks rozpoznała także wibracje anomalii. Ruszyły w tamtą stronę, przerażenie popychało ich do przodu, do instynktownej ucieczki z mroku - nie mogły zauważyć, że znajdują się na krawędzi urwiska, z którego zsunęły się na sam dół. Bolesny upadek jeszcze bardziej zmącił im w głowie, ale nie zgubiły różdżek.

Alix wytrwale szła przed siebie, być może dzięki szczęściu a być może dzięki ostatniemu skutecznemu urokowi bardziej wierząc w siebie - nie zgubiła się w odmętach lasu i chociaż oplatająca ją ciemność wzmagała ból twarzy, to półwila kroczyła pewnie w kierunku wskazanym uprzednio przez Justine i Tildę. Jako pierwsza znalazła się w pobliżu wąwozu a przez mrok przebiły się przyśpiewki, śmiechy oraz odrzucające dźwięki mlaskania. Ciemność także rozjaśniła się nieco a łuna ogniska przyzywała, kusiła - Lestrange ruszyła w tamtą stronę, lecz grunt usypał się spod jej nóg. Sturlała się na sam dół wąwozu, lecz grube futro, które miała na sobie zamortyzowało uderzenia.


Mulciber samotnie przemierzał mrok - nie licząc towarzystwa dzieci, lepkich łapek i pulchnych usteczek. Kręcące się wokół niego istoty co chwila chichotały, przezbywały się ze sobą i wesoło deklamowały kolejne rymowanki. Ty ją kochasz, ona ciebie nie - ciekawe kto niedługo obudzi w trumnie się?, dobiegło do uszu Ramseya. - Żywe, jak najbardziej, psyjacielu. Najżywsze - usłyszał cichy głosik dobiegający gdzieś z dołu, obok jego kolana, po czym poczuł, że ktoś wyciera umorusaną w czymś gęstym twarzyczkę o jego spodnie a glutowata maź spływa w dół materiału. - Czujemy, że lubisz takie zabawy. Spodoba ci się! Będziemy się bawić - i nie pójdziemy spać o zmroku, o nie! - uzupełnił drugi głosik, tym razem dziewczęcy, nieco niewyraźny: tak, jakby wypowiadająca się dziewczynka ssała trzymany w ręku kciuk. Ramsey nie mógł być tego pewien do momentu rzucenia zaklęcia - kosztowało go ono nieco sił, zakręciło mu się w głowie, osłabł, lecz dzięki mocnej inkantacji magiczna ciemność zniknęła, pozostawiając jedynie naturalny, nocny półmrok. Wokół niego kłębiły się dzieci - piątka - w poszarpanych ubrankach. To, co utrudniało dziewczynce z dwoma warkoczykami poprawne wypowiadanie się był faktycznie kciuk - lecz nie jej własny a należący do kogoś innego, odgryziony, broczący jeszcze krwią. W czerwonej mazi umorusane były wszystkie maluchy, kręcące się pod nogami czarodzieja. Gdy ten zgodził się na wspólny spacer, pisnęły radośnie, po czym chwyciły go za ręce i pociągnęły za sobą, prowadząc przez coraz bardziej gęśty las. Zwinnie prześlizgiwały się pomiędzy sporadycznymi głazami, omijały jamy oraz osuwiska, ciągle chichocząc, szturchając się i mówiąc coś pod nosem. Dzięki Veritas Claro Ramsey mógł dostrzec między drzewami, w oddali, murowane zabudowania; trzypiętrowy budynek z powybijanymi oknami; zniszczony wyglądał obskurnie, lecz za czasów świetności musiał służyć jakimś oficjalnym celom. Szpital, szkoła lub ochronka dla dzieci - to były pierwsze skojarzenia Mulcibera; dzieci jednak nie poprowadzły go w tamtą stronę, skręciły w bok, sobie tylko znaną ścieżką kierując się w stronę blasku ognia i coraz głośniejszych dźwięków zabawy.

| Na odpis macie czas do 15.01 do 13:00.

Krwawienie Tildy zatrzymane na 5 kolejek.

Veritas Claro (Ramsey): 1/5 kolejek

Kontynuujecie wątek już tutaj.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]24.07.19 0:52
15.03?

Steffen w r e s z c i e miał ekscytujące zadanie w pracy! Najchętniej wykrzyczałby o tym całemu światu, ale nie miał żadnych kompanów w pieszej wędrówce przez las. Tym też zresztą musi się wszystkim pochwalić - on, jeden z najmłodszych łamaczy klątw w Ministerstwie, został posłany do zdjęcia klątwy z miejsca i to bez innych łamaczy. Samodzielnie ściągał najczęściej klątwy z przedmiotów, trochę rzadziej z osób, najrzadziej z miejsc. Howard zapewniał mu praktykę we wszystkich trzech formach ściągania klątw, ale od śmierci mentora Steffena delegowano do mniej wymagających i nudniejszych zadań. Zdawało mu się, że całą jesień spędził w dziale wypadków przedmiotowych, ściągając z ludzi ośle uszy albo inne złośliwe, lecz nieszkodliwe klątwy.
Ta tutaj też była raczej nieszkodliwa - inaczej nie oddelegowano by go do niej samemu. Został tutaj posłany na prośbę aurorów, którzy chcieli przeszukać to miejsce i po drodze natknęli się na klątwę. Dostał dokładną lokację i samo zadanie wydawało się dość proste. Ekscytująca była sama perspektywa wybrania się na pieszą wycieczkę w teren, odebrania nadgodzin w nadchodzące piątkowe popołudnie (zerwał się bladym świtem, ale będzie miał dłuższy weekend) i zmierzenia się z nowym rodzajem klątwy. Szedł więc przez las, czasem wesoło pogwizdując i czasem zmieniając się w szczura, aby urozmaicić sobie drogę.
Zgodnie z zapowiedzią aurorów, najpierw ujrzał spalone drzewa - a potem wyglądający na prawdziwy ogień. Wiedział, że to fatamorgana, że prawdziwa klątwa leży w głębi tego miejsca. Że płomienie nie uczynią mu krzywdy - uprzedzono go o tym. Dlatego starał się zignorować niepokój i szedł dalej. Zastanawiał się właśnie, czy łatwiej mu będzie w szczurzej postaci, ale nagle ujrzał na niebie jastrzębia. Ptak szybko zniknął mu z oczu, ale instynkt samozachowawczy kazał Steffenowi pozostać w ludzkiej postaci. Brr. Bał się jastrzębi. I kugucharów. I kotów. I płomieni, które wyglądały tak realnie. Płomieni, które pochłonęły Howarda w pożarze Ministerstwa. W pożarze, którego ofiarą mógł być sam Steffen.
Z początku niewinnie, a potem coraz intensywniej, lęk zaczął wkradać się do myśli chłopaka. Po chwili nie myślał już o jastrzębiach, a o otaczających go płomieniach. Zaczynał wątpić, czy na pewno są nierealne i pomimo zapewnień, że "klątwa jest złośliwa i postaraj się w nią nie wejść, ale niegroźna", zaczął sobie wyobrażać szatańską pożogę. Co, jeśli aktywuje klątwę i tutaj zginie? Serce zaczęło mu bić mocniej, dłonie drżeć, ogarniał go nagły i niezrozumiały strach. Jak przez mgłę, połączył uczucie paniki z klątwą, która wywołuje podobny stan emocjonalny i zaczął się zastanawiać czy niechcący nie padł jej ofiarą, ale lęk uniemożliwiał racjonalne myślenie. Pomimo strachu, młody łamacz klątw zmusił się do rozejrzenia wkoło - chcąc wypatrzeć pomiędzy drzewami runy, a nie płomienie.
Zarazem nie opuszczało go dziwne wrażenie, że na miejscu jest ktoś jeszcze, że ktoś go obserwuje... stłumił w sobie chęć krzyku i narastającą panikę, nie wiedząc, czy większym lękiem napawa go samotność czy perspektywa niespodziewanego towarzystwa.
-Kimkolwiek jesteś...jeśli tam jesteś...trzymaj się z daleka! To niebezpieczny, chyba przeklęty teren! - ostrzegł, podnosząc drżący głos.

spostrzegawczość II


intellectual, journalist
little spy



Ostatnio zmieniony przez Steffen Cattermole dnia 06.11.19 4:55, w całości zmieniany 1 raz
Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]24.07.19 0:52
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 73
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]07.11.19 1:31
Gdy pracowała dla ministerstwa interesujące zadania były rzadkością. Nie tylko była młoda, ale też była kobietą, dla wielu istotą automatycznie słabszą, która powinna zostać w domu, a nie zdejmować klątwy, włóczyć się po groźnych miejscach i szukać artefaktów. Jej stałą rutyną było zdejmowanie klątw z przedmiotów przechwyconych przez aurorów z kryjówek czarnoksiężników lub od schwytanych opryszków, sporadycznie zdejmowanie przekleństw z kogoś, kto był tak głupi, by wpaść w pułapkę zastawioną przez zaklinacza, a najrzadziej zabierano ją w przeklęte miejsca, by zdjęła klątwę z jakiegoś obszaru.
Nie doceniali jej, poważnie jej nie doceniali, nic więc dziwnego że któregoś dnia, kilka miesięcy po skończeniu kursu i otrzymaniu uprawnień, złożyła wypowiedzenie, a zaraz później opuściła kraj na ponad dwa lata, wędrując po Europie z bratem i paroma jego kompanami. Ta podróż była najwspanialszą przygodą w życiu, która nauczyła ją dużo więcej niż czas spędzony w ministerstwie. Najciekawszym etapem był zaś pobyt w Norwegii, gdzie pierwszy raz posmakowała też tego drugiego oblicza magii starożytnych run – zaklinania. To wtedy pierwszy raz posmakowała czarnej magii.
Po powrocie działała na własną rękę, z przerwą na czas trwania anomalii, kiedy nie działała tak aktywnie. Ale po ich ustaniu znów odżyła i zaczęła zarabiać nie tylko jako łamaczka, ale też zaklinaczka, coraz lepiej poznając oba oblicza runicznej magii. Nie uważała, by to się wykluczało, dopiero teraz zaczynała czuć, że jej nauka i wiedza są bardziej pełne, nie nakierowane tylko na jedną stronę tej wspaniałej dziedziny magii. Pociągało ją to co zakazane, ciągnęło ją do porzucania utartych schematów.
W te rejony natrafiła skuszona odbijającymi się wśród nokturnowych zaułków pogłoskami jakoby krył się tu jakiś skarb, obłożony klątwą. Wydawało się że jest w tym ziarno prawdy, skoro mimo końca anomalii na obszarze nadal panowała dziwna magia. Nawet jeśli nie miałaby niczego znaleźć chciała to sprawdzić przynajmniej dla samego dreszczu przygody, a przy okazji zamierzała na własne oczy zobaczyć tę magię, o której niektórzy szeptali. Nie była przecież głodna tylko pieniędzy, które można było uzyskiwać za zlecenia, wiedza sama w sobie też była dla niej cenną wartością.
Samotnie przemierzała las, który zdawał się budzić po długiej zimie. W pewnym momencie jednak zmienił się, drzewa zaczynały wyglądać na spalone; wkraczała widocznie w obszar zmieniony magią. Później pojawił się i ogień, mający być tylko iluzją, co ryzykownie postanowiła sprawdzić, wyciągając urękawiczoną dłoń w stronę pobliskiego płonącego pnia. Ogień rzeczywiście był iluzją, nie parzył jej, ale wyglądał bardzo prawdziwie, tak, że mogła poczuć się, jakby sunęła przez płonący las, którego aura dodawała jej pięknym rysom czegoś mrocznego.
Była oczywiście ostrożna. Co jakiś czas sprawdzała drogę odpowiednimi zaklęciami, by w porę wykryć ewentualną klątwę i nie wejść w pułapkę. Niestety nie wiedziała gdzie dokładnie w tym lesie mogło być coś ukryte, więc zamierzała to po prostu sprawdzać zaklęciami, wiedząc że czary powinny wykryć zarówno nałożoną klątwę, jak i samo miejsce ukrycia czegoś. Amboinowa różdżka zgrabnie poruszała się w jej dłoni, gdy od czasu do czasu rzucała Hexa Revelio, Carpiene lub inny tego typu czar. W pewnym jednak momencie jeden z czarów wykrył, że już nie była tutaj sama. Zaklęcie wykryło jednak obecność tylko jednej osoby. Początkowo obserwowała go z dystansu częściowo skryta za jednym z drzew, oceniając sytuację. Może sprawdzał te same pogłoski co ona. Albo trafił tu zupełnym przypadkiem, szukając wrażeń w pozornie płonącym lesie.
Najwyraźniej jednak wyczuł, że nie był sam. Sądząc po drżeniu głosu, czegoś się obawiał. Wysunęła się z ukrycia, pozwalając by ją zobaczył. Piękną, smukłą kobietę ubraną od stóp do głów na czarno, z gracją pieszczącą palcami amboinową różdżkę, z grzywą bujnych, ciemnych włosów opadających na plecy i ustami lekko wygiętymi w uśmiechu.
- Przeklęty? – uniosła lekko brwi; liczyła się z tym, że gdzieś tu znajduje się jakaś klątwa, ale była ciekawa stanu wiedzy nieznajomego, który wyglądał no cóż... bardzo młodo. Mógł być nawet młodszy od niej. Nieopierzony pisklak, choć pozory mogły mylić, więc nie lekceważyła go. Sama była przykładem tego, jak mylące bywały pozory i że piękna twarz wcale nie skrywała w sobie pięknej i dobrej duszy. Wyglądała niewinnie, ale przestała być niewinna w dniu, kiedy pierwszy raz użyła czarnej magii. – Brzmi interesująco. Co to za klątwa? – dopytywała, nie zdradzając się jeszcze z tym, że była klątwołamaczką. Sprawdzała go, licząc że może wiedział coś, co może jej się przydać. Już na pierwszy rzut oka wiedziała, że to nikt z Nokturnu, taki chłoptaś nie pożyłby tam długo. Może był kursantem z ministerstwa lub zwykłym poszukiwaczem przygód.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]08.11.19 22:00
Serce nadal biło mu z zawrotną prędkością i zaczął podejrzewać, że niechcący wdepnął w teren działania klątwy. Ale przecież rzucał zapobiegawcze zaklęcia... więc jeśli coś poszło nie tak, to w ciągu ostatnich kilkunastu sekund lub kilku kroków. Zaklął pod nosem, cofając się, ale uczucie paniki i drżenie dłoni nie ustępowało. Przełknął ślinę, godząc się z dwoma alternatywami. Albo był tchórzem i przestraszył się samotności wśród płonących drzew, albo właśnie padł ofiarą klątwy To. Na szczęście wiedział, jak sobie z nią poradzić. Świadomość własnych emocji była kluczem do tego, by nie poddać się całkowicie panice. Musiał jednak działać szybko, zanim wpadnie w kleszcze strachu.
Uniósł różdżkę, gotów do wypowiedzenia zaklęcia, ale właśnie wtedy zza drzew wynurzyła się cudnej urody kobieta. Odziana w czerń, wyglądała na tle płomieni nieco jak zjawa, a Steffen sam nie wiedział, czy jej uśmiech wyglądał pięknie czy upiornie. Szczęka mu lekko opadła, gdy rozważał, czy nieznajoma jest zjawą, wrogiem, czy sojusznikiem.
Lyannę dzielił zaś tylko krok od terenu, na którym działała przerażająca, czarnomagiczna energia - według szacunków Steffena.
-Ani kroku dalej, dla Twojego bezpieczeństwa! - ostrzegł lojalnie nieznajomą, która doskonale mogła dostrzec jego spanikowaną minę. Minęli się w Ministerstwie - Steff zaczął pracować, gdy Lyanna rozważała już rzucenie pracy, więc ich drogi nie zdążyły się przeciąć. Kimkolwiek by nie była, chłopak nie chciał jednak narażać nikogo na niebezpieczeństwo.
-Pracuję w Ministerstwie, muszę zabezpieczyć to miejsce! - wyjaśnił pośpiesznie. Odruchowo się wyprostował, aby nabrać autorytetu. Wdech-wydech. Serce nadal biło mu jak szalone, ale musiał się uspokoić. Teraz nie chodziło już tylko o wykonanie pracy oraz własne bezpieczeństwo, ale także o zadbanie o postronną osobę. Był tak skupiony na swoim zadaniu, że nie przyszło mu nawet do głowy zastanowić się, jakim cudem Lyanna znalazła się w tej odludnej części lasu. Nie przyszło mu również do głowy podzielić się z nią swoją wiedzą, brał kobietę za pechową spacerowiczkę, a nie koleżankę po fachu.
-Finite Incantatem! - krzyknął, pragnąć zdjąć klątwę z polany. Na drzewach dojrzał już runy i był pewien, z czym ma do czynienia.

1 - klątwa "To" rozszerza promień działania i zwiększa swoją moc. Ogarnia nas panika i musimy rzucić się do ucieczki!
2-40 - klątwa rozszerza promień działania, Steff nadal jest przerażony, a Lyanna zaczyna odczuwać skutki klątwy.
41-60 - nic się nie dzieje
61-99 - zdejmuję klątwę!
100 i wyżej - zdejmuję klątwę i wyczuwam istnienie i lokalizację artefaktu, poszukiwanego przez Lyannę


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]08.11.19 22:00
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]15.11.19 0:58
Klątwy bywały nakładanie w różnych miejscach, choć zazwyczaj w konkretnych celach, jak chęć zabezpieczenia jakiegoś miejsca przed intruzami lub lepszego ukrycia czegoś przed odnalezieniem. Przynajmniej Lyanna zazwyczaj nakładała klątwy po coś, i zwykle na czyjeś zlecenie niż dla własnego kaprysu. Nie miałaby powodu, by tak po prostu nałożyć klątwę w lesie, która nie miałaby niczemu służyć.
Nie można było wykluczyć tego, że istnieli różni popaprańcy, ale jeśli w tym lesie była klątwa, to całkiem prawdopodobne, że usłyszane przez nią pogłoski były prawdą i rzeczywiście ktoś ukrył tu pewien przedmiot, którego wygląd nie do końca był jasny, bo w opowieściach przewijały się różne, czasem sprzeczne wersje, ale którego odzyskanie interesowało jednego z jej klientów.
Za sprawą ostatniego zaklęcia coś zaczęła wyczuwać, coś więcej niż tylko dziwne właściwości lasu, który zdawał się płonąć, chociaż Lyanna nie odczuwała prawdziwego ciepła ani nie doznawała oparzeń, jakie pozostawiłby na jej ciele prawdziwy ogień. Zdekoncentrowała ją jednak świadomość tego, że wcale nie była tu sama. Skupiła się na ludzkiej sylwetce, tracąc na moment czujność. Kim on był i co tu robił, w miejscu, w którym mogły być klątwy lub nawet ukryty artefakt?
Wydawał się jednak wiedzieć, że obszar może być dotknięty klątwą. Przedstawił się jako pracownik ministerstwa, jednak Zabini go nie znała, mógł jednak dołączyć już po jej odejściu. Był młody, na pewno młodszy od niej. Jego obecność rozdrażniła ją, bo nie spodziewała się obecności nikogo. Miał być tylko las i potencjalna klątwa, po której złamaniu czekało poszukiwanie nagrody. Ale zamiast tego był tu ten młody, przewrażliwiony gołowąs, który ewidentnie próbował ją spławić. Chciał zagarnąć schowaną tu rzecz dla siebie, czy może... naprawdę się troszczył? Ci dobrzy, prawi ludzie często martwili się przecież o postronne ofiary. Tak czy inaczej miał wiele szczęścia, że Lyanna nie należała do tych, którzy lubili używać swoich umiejętności dla zabawy, bo gdyby zechciała mogłaby go dość łatwo unieszkodliwić, sprawić że uciekłby stąd i zostawił ją sam na sam z tym, co mogła tu znaleźć. Ale nie, to mogło być niepotrzebne, zaś on sam mógł się jeszcze przydać.
- Jesteś łamaczem klątw? – zapytała dość sceptycznym tonem, ale musiała to sprawdzić. Może trafiła na „kolegę po fachu”, może kogoś kto zastąpił ją na ministerialnej posadce, gdy wyruszyła w świat szukać przygód.
W momencie gdy wypowiedział zaklęcie również dostrzegła na drzewach runiczne znaki, wyrysowane w taki sposób, by zamknęły pewien obszar w formie okręgu. Nie postąpiła ani kroku dalej, nie chcąc znaleźć się w tym obszarze, choć z racji specyficznego umiejscowienia trudno było jednoznacznie zamknąć granice klątwy i wytyczyć linię jej oddziaływania, jak miałoby to miejsce w pomieszczeniu ograniczonym ścianami bądź jakiejś grocie. Choć to nie on udzielił jej odpowiedzi, odkryła ją sama dzięki swojej spostrzegawczości i wiedzy. Runy, które zostały wyryte w korze odpowiadały tym, które były charakterystyczne dla klątwy „To”. Sama co prawda nie nakładała klątw w taki sposób i w takich miejscach, ale ile było zaklinaczy, tyle różnych metod pracy.
Młody czarodziej nie popisał się jednak wyjątkową udolnością, widocznie strach i panika pochłonęły go do tego stopnia, że próbował rzucić „Finite Incantatem” werbalnie, ale i Lyanna zaczynała odczuwać pierwsze skutki klątwy. Stłumiła jednak rodzący się w sercu strach, musiała działać i złamać to przekleństwo, jak już robiła nie raz. Do tego ją przecież szkolono, prawda? Skoro rozpoznała runy, to dobrze wiedziała, jaki powinien być kolejny krok.
Finite Incantatem, pomyślała więc.

| klątwa ma ST 70, więc muszę wyrzucić co najmniej 47 oczek, by ją złamać
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]15.11.19 0:58
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]16.11.19 22:26
Spanikowany Steffen nie był w stanie ani przywołać dostatecznie dużej ilości magii, ani nawet poprawnie rzucić zaklęcia. Ugryzł się w język, gdy Finite wymsknęło się z jego warg zamiast myśli. Zrozumiał szybko, że jego działania nie odniosły skutku. Serce nadal mu waliło, dłonie drżały, trudno było mu zaczerpnąć pełen oddech. W nozdrzach czuł wyimaginiowany dym, a jego myśli krzyczały, że zaraz spłonie żywcem. Był już gotów brać nogi za pas, gdy...
...wszystko ustało. Rytm serca wrócił do normalności, zapach dymu zniknął, a zmysły Steffena znów skłonne były uwierzyć, że ogień to iluzja. Wziął głęboki wdech i uśmiechnął się blado, krzyżując spojrzenia z nieznajomą. Zrozumiał, że klątwa zniknęła i że to zapewne zasługa kobiety. Rozpoznał na jej twarzy wyraz skupienia, zauważył smukłe palce na różdżce.
-Ty... ja... dziękuję! - wysapał, uradowany, z wyraźną ulgą.
Jej pytanie dotarło do niego z opóźnieniem, wcześniej nie przebiwszy się przez opary lęku. Lekko zażenowany własną porażką w zdjęciu klątwy, wyprostował się jednak, próbując przyjąć pozycję eksperta.
-Tak jest, jestem łamaczem klątw w Ministerstwie. Cattermole, do usług. - przedstawił się profesjonalnie, patrząc na nieznajomą wyczekująco. Miał nadzieję poznać i jej personalia, by wiedzieć, komu zawdzięcza pomoc w pracy i uratowanie własnego stanu psychicznego.
-Ale i ty znasz się na klątwach, nieprawdaż? To, jak szybko ją rozpoznałaś i zdjęłaś... imponujące! Martwiłem się, by to miejsce nie uczyniło ci krzywdy. Jak widać - niesłusznie! - niczym nietypowy prawdziwy mężczyzna, szybko przyznał się do pomyłki w swoim osądzie. Myślał, że ma do czynienia z przypadkowym przechodniem, ale teraz patrzył z uznaniem na tajemniczą znawczynię run.
Tylko że teraz jej obecność w tym miejscu trudniej było wytłumaczyć. Nie wierzył w aż takie przypadki.
-Co cię tu sprowadza? Wiedziałaś o klątwie? - zagryzł lekko wargę. Też nie znała rodzaju klątwy, ale szybko się domyśliła. Może wysłał ją tu inny zleceniodawca, skoro nie znali się z Ministerstwa?
Chyba nie było potrzeby mówić ich szefom, że na miejscu znalazło się aż dwoje łamaczy? Jeśli kobieta nie była związana z Ministerstwem, chętnie przypisałby sukces sobie...
Rozejrzał się po polanie jeszcze raz, chcąc mieć pewność, że nie ma tu innych ukrytych run i klątw ani niespodzianek.

rzut na spostrzegawczość, może wypatrzę skarb?
0-50 - zero podejrzeń
50-100 - zaczynam podejrzewać, że coś tu się kryje
powyżej 100 - widzę miejsce, w którym coś może być zakopane!


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]16.11.19 22:26
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 23
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Płonąca część lasu - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]17.11.19 1:24
Lyanna, choć mogła poszczycić się doświadczeniem dłuższym jedynie o parę lat, na ogół była osobą opanowaną i dawno minął ten etap, kiedy mogła gotować się z nerwów przed próbą złamania jakiejś klątwy. Właściwie od początku zajmowania się nimi podchodziła do swoich zadań z rozwagą i spokojem, nie dając się ponieść emocjom, które bywały zgubne i prowadziły do błędów.
Także teraz nie straciła głowy a gdy tylko zinterpretowała runy i określiła klątwę, podjęła się próby jej przełamania. Najprawdopodobniej udanej, sądząc po tym, że młodzieniec, który znalazł się blisko klątwy przed nią przestał panikować. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie był zbyt doświadczony. Gdyby był, nie próbowałby rzucać „Finite incantatem” werbalnie ani nie zachowywałby się tak bardzo nerwowo. Pytanie tylko, co za bałwan puścił go samego w teren? No cóż, Lyanna nie miała zbyt dobrego zdania o ministerialnym oddziale łamaczy klątw. Gdyby miała, nie odeszłaby stamtąd po kilku miesiącach pracy.
- Niech zgadnę, to twoje pierwsze samodzielne wyjście w teren? – zapytała; był to lekki przytyk wobec tej nieudolności, którą się popisał przed chwilą. Gdyby tutaj była groźniejsza klątwa, skończyłby ranny albo nawet martwy. Miał szczęście, że ta konkretna budziła tylko strach, nie miała za zadania poważnie krzywdzić tych, którzy znaleźliby się blisko.
- Następnym razem powinieneś bardziej uważać – dodała, przyglądając mu się. Zapamiętała podane nazwisko, ale nie kojarzyła go z ministerstwa, młodzik musiał dołączyć już po jej odejściu. Właściwie wyglądał jakby dopiero niedawno skończył Hogwart. Naprawdę się dziwiła, że ktoś dał mu uprawnienia łamacza... jeśli je posiadał. Na pierwszy rzut oka brakowało mu zimnej krwi, którą powinien cechować się czarodziej łamiący klątwy. – Ministerstwo... Też tam zaczynałam. - dodała lakonicznie, nie zdradzając jednak zbyt wiele na swój temat. Nie była osobą z natury gadatliwą, a już na pewno nie przed obcymi młokosami. W spojrzeniu, którym go obrzucała, można było dopatrzeć się pewnej wyższości, ale i dystansu. Nie było jej szczególnie na rękę to, że miała towarzystwo, i to tak ciekawskie i rozmowne. Nie pasowało to do świata, w którym przez tyle lat się obracała. W jej świecie nie ceniono czczej paplaniny, a konkretne czyny i efekty.
- Zawsze tyle gadasz? – zapytała, obracając w palcach swoją różdżkę i zastanawiając się w myślach, jak go spławić, by pozwolił jej tu zostać samej i kontynuować poszukiwania na własną rękę. – Owszem, sprowadziła mnie tu klątwa – dodała nie do końca zgodnie z prawdą, nie chodziło tylko o klątwę, ona była jedynie dodatkiem. W tym przypadku Lyannie zależało bardziej na odszukaniu czegoś, co mogło tu zostać schowane, za samo zdjęcie klątwy nikt jej nie zapłaci, bo nikomu nie zależało na odczarowaniu jakiegoś odludnego skrawka lasu, a jeśli przyniesie jakiś ciekawy przedmiot mogła liczyć na brzęczący mieszek monet. A samą klątwę po coś tu w końcu nałożono, a ona miała zamiar sprawdzić, po co i czy rzeczywiście było to coś godnego uwagi, czy może straciła tylko czas, interesując się tym miejscem. – Widzę, że wykonałam zadanie za ciebie, ale myślę że nikt nie musi o tym wiedzieć i pewnie spokojnie możesz pochwalić się przełożonym swoim... sukcesem.I odejść stąd, dodała już w myślach, mając nadzieję, że szybko się go pozbędzie i nie będzie musiała uciekać się do różdżki, żeby zapewnić sobie samotność i spokój. Nie zależało jej na przypisaniu sobie zasługi, bo i tak działała na własną rękę, a podejrzewała że każdy pracownik ministerstwa, i to taki płci męskiej, wolałby przypisać sukces sobie niż jakiejś obcej kobiecie.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]20.11.19 8:15
To miało być coś w rodzaju testu dla młodego klątwołamacza, a zarazem dowód ogromnego zaufania. Zamiast pracować w grupie, lub na prostych, testowych klątwach, został przydzielony do samodzielnego i prawdziwego zadania. Howard byłby z niego dumny, bo wszystko miało przecież pójść jak z płatka. Przecież tak bardzo się starał! Tymczasem postąpił o krok za daleko i chociaż klątwa nie była niebezpieczna (Ministerstwo znało jego możliwości i nie przydzieliłoby go do sprawy zagrażającej życiu lub zdrowiu), to mało brakowało, a padłby jej ofiarą, uciekł z lasu i nie wykonał powierzonego mu zadania. W zdjęciu klątwy wyręczyła go jakaś nieznajoma dziewczyna, która - na domiar złego - zorientowała się w jego nieudolności i wytknęła mu popełniony błąd! Zacisnął zęby i zarumienił się gwałtownie - ale na szczęście kolor jego policzków nie był widoczny, bo iluzja płonących drzew nadawała wszystkiemu pomarańczową poświatę.
-Pierwsze, ale... wszystko szło dobrze, miałem cały plan A i plan B. Po prostu poszedłem o krok za daleko. - wyjaśnił, przygryzając lekko wargę. Chciał zabrzmieć, jak ktoś pewny siebie, ale to też nie wyszło. Przy eleganckiej i zdolnej pani z lasu czuł się po prostu jak niedoświadczony chłopiec.
-Tam nauczyłaś się łamać klątwy? - fakt, że też zaczynała w Ministerstwie, nieco poprawił mu humor. Pohamował chęć, by zwracać się do niej per "pani" i posłał jej blady uśmiech. -A gdzie ciebie wysłali na pierwsze wyjście w teren? Pracujesz teraz w Gringottcie? Wyglądasz, jak ktoś, kto pracuje w Gringottcie! - nieustraszona, stylowa i zdejmująca klątwy przy pierwszym podejściu!
-Ja... lubię poznawać ludzi. - odparł nieco zbity z tropu, ostatnio coś dużo osób wytykało mu gadatliwość. Wbił w dziewczynę nieco wyczekujące spojrzenie, bo nadal mu się nie przedstawiła, ale - nagle onieśmielony - nie zamierzał nalegać. Tym bardziej, że wzbudziła w nim irracjonalne poczucie winy, a jej oferta by przypisał sobie jej zasługę tylko skłoniła go do negocjacji dalszej rozmowy. Nie mógł przecież tak po prostu sobie iść!
-Um... dziękuję, ale... to trochę ... nie wiem, niewłaściwe? - speszył się. Chętnie przypisałby sobie jej zasługę, ale co potem? Może faktycznie nie był gotowy na dalsze misje, do których przygotowałby go ten "jego" sukces?
-Chyba, że... mogę ci w czymś pomóc, w zamian? - zaproponował z nadzieją, bo lubił spłacać swe długi.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Płonąca część lasu [odnośnik]20.11.19 21:30
Da Lyanny praca w ministerstwie nie była zbyt satysfakcjonująca. Była kobietą, więc niektórzy traktowali ją gorzej niż łamaczy-mężczyzn. Okazywano jej mniejsze zaufanie i przydzielano nudniejsze zadania, bo w mniemaniu niektórych przełożonych niewiasty były zbyt słabe, by powierzać im coś niebezpiecznego. Przemiany w mentalności dokonywały się, ale zbyt powoli, i choć jej pokolenie mogło cieszyć się większą swobodą niż dawniejsze, nadal było wiele do zrobienia, jeśli chodzi o równość czarodziejów i czarownic. Największą przeszkodą do jej samorealizacji w ministerstwie była właśnie skostniałość pracowników tego starszego pokolenia. Parę innych czynników też złożyło się na to, że postanowiła porzucić tę pracę i zacząć działać inaczej.
Widząc takich patałachów jak ten tutaj tym bardziej wątpiła w ministerialne struktury zajmujące się łamaniem klątw, bo ktokolwiek dopuścił młodzieńca do samodzielnego zadania, musiał być skończonym idiotą. Cattermole miał szczęście, że przeżył, bo przy bardziej zabójczej klątwie prawdopodobnie nie byłoby co z niego zbierać.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć – rzekła więc. Jeśli chciał przeżyć, to nie mógł działać tak nieudolnie jak dziś. Nie mógł trząść się jak kompletny żółtodziób i podchodzić do klątw tak nonszalancko i beztrosko. – Brakuje ci zimnej krwi i umiejętności, a bez tego długo nie pożyjesz.
Tak naprawdę miała gdzieś to, czy młodzieniec długo pożyje, czy może przy następnej samodzielnej misji wpadnie w pułapkę i umrze. Nie obchodziło jej to, ale czuła pewną przewrotną przyjemność płynącą z faktu, że okazała się lepsza. Lubiła być lepsza od mężczyzn na przekór temu, co myślał sobie jej dawny przełożony poważnie nie doceniający jej zdolności. Poza ministerstwem rozwinęła się o wiele bardziej niż w nim. Sięgnęła też po magię, po którą nie sięgali grzeczni, miałcy czarodzieje przechodzący przez życie zgodnie z zasadami.
- Powiedzmy, że zapewnili mi podstawy, resztę osiągnęłam sama – odparła, przekrzywiając głowę lekko na bok i taksując go przenikliwym spojrzeniem niebieskich oczu, których kolor przywodził na myśl lód kontrastujący z płomienistą scenerią, w której się znajdowali; zdecydowanie nie przypisałaby całości swych umiejętności ministerstwu, bo wiele było w tym jej pracy własnej już po odejściu stamtąd. Ministerstwo dało jej wyszkolenie i uprawnienia, ale rozwój do obecnego poziomu zawdzięczała sobie, i sama miała zamiar rozwijać się dalej. Jeśli młody miał zamiar polegać tylko na ministerstwie, daleko nie zajdzie. – I nie, nie pracuję dla Gringotta. Jestem, jak to mówią, wolnym strzelcem.
Był czas, kiedy myślała o Gringottcie, ale polubiła swoją niezależność i samostanowienie przez tych kilka lat odkąd odeszła z ministerstwa, i nie chciała, by przynależność do jakiejś instytucji, nawet tak prestiżowej, wiązała jej ręce i ograniczała. Poza tym służąc Czarnemu Panu nie mogłaby sobie pozwolić na spędzanie długich miesięcy poza krajem, a tego wymagałaby od niej praca dla Gringotta. Poza tym Zabini lubiła maczać palce w sprawach niekoniecznie legalnych i chętnie poszukiwała nowych zleceń na Nokturnie, powoli i mozolnie budując sobie renomę w tym trudnym środowisku. Wiele ją to uczyło, a także wzmacniało ją i jej charakter. By przetrwać w takim miejscu musiała być twarda.
Uniosła brwi, słysząc jego kolejne słowa. W ministerstwie przywykła do tego, że wielu samców lubiło przypisywać sobie zasługi, że lubili czuć się wielcy i ważni. Kiedyś zależało jej na tym, by zabłysnąć przed przełożonymi, aby ją docenili i dawali jej ciekawsze zadania, ale teraz miała gdzieś to, co myśleli o niej w kręgach ministerialnych łamaczy. I na ten moment nie było niczego, w czym mógł jej pomóc, poza oddaleniem się stąd i zostawieniem jej samej. Tego teraz potrzebowała, braku wścibskiego, rozgadanego i nieplanowanego towarzystwa.
- Na ten moment nie, ale może w przyszłości przyjdzie taki dzień, kiedy znowu się spotkamy i może wtedy będziesz mógł mi... pomóc – rzekła w końcu; był nieudolny, a także zbyt gadatliwy i poufały, ale kiedyś w przyszłości mógł się przydać. Lyanna zdawała sobie sprawę, że ludzie, choć irytujący, czasem się przydawali, więc nie zapominała o swoich długach i pewnego dnia mogła upomnieć się o swoje, jeśli taka okazja by nadeszła. – Teraz najlepsze co możesz dla mnie zrobić, to pozwolić mi pracować w spokoju – dodała, licząc na to, że sobie pójdzie i umożliwi jej przeszukanie tego obszaru. Przy nim nie chciała tego robić, nie chciała się dzielić tym, co znajdzie, nawet samą informacją o tym, że coś tu było. Chciała to odkryć sama i zagarnąć, by potem to sprzedać i otrzymać wynagrodzenie za swoją pracę. Jak na nią i tak wypowiedziała do młodego Cattermole’a dużo słów. Może miała po prostu dobry humor, skoro nie poczęstowała go jakimś zaklęciem by pozbyć się go szybciej. Nie widziała też w nim zagrożenia, choć słowa ważyła ostrożnie i nie zdradziła mu zbyt wiele, nawet nazwiska. Nie odsłaniała swoich kart zbyt chętnie przed obcymi i niezaufanymi.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini

Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Płonąca część lasu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach