Wydarzenia


Ekipa forum
Evandra Rosier
AutorWiadomość
Evandra Rosier [odnośnik]18.11.18 19:12


Data urodzenia: 4 kwietnia 1933
Nazwisko matki: Parkinson
Miejsce zamieszkania: Dover, Château Rose
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogaty
Zawód: Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków i malarka z powołania — kobieta renesansu
Wzrost: 165 centymetrów
Waga: 50 kilogramów
Kolor włosów: Złote fale mieniące się chłodnym blaskiem
Kolor oczu: Lazurowe
Znaki szczególne: Smukła, kusząca sylwetka, zawstydzające, odważne spojrzenie hipnotyzujących oczu i nieskazitelny, zawsze zadbany wizerunek


Przymknęła oczy wsłuchując się w szept fal uderzających o skarpy wyspy. Delikatnie świszczący wiatr przynosił na balkon komnaty świeżą, morską bryzę, która leniwie muskała jej lekko zarumienione policzki. To tutaj spędziła najlepsze lata swojego życia. Syreny Wight jako pierwsze usłyszały dziecięcy krzyk Evandry, gdy zaczerpnęła w drobne płucka powietrza. Mówi się, że od dnia narodzin kobiety, morskie istoty przez kolejny miesiąc wyśpiewywały swój zachwyt nad dzieciątkiem, poprzez wspaniałe ballady. Od tamtej pory na palcach jednej ręki mogła policzyć momenty, kiedy wykorzystała własny głos jako ekspresję gniewu. Nie po to Matka Natura obdarzyła ją umiejętnością czystego i silnego śpiewu, pięknego wysławiania się podczas dyskusji, czy recytowania francuskiej poezji, żeby szargała własne struny głosowe tak nieprzystającym młodej damie zajęciem. Potrafiła zaznaczyć swoje racje w sposób znacznie bardziej wyrafinowany, chociaż genezy tej umiejętności sięgają pokolenia poprzedzającego matkę Evandry – Brienne Parkinson.

Ku radosnemu zaskoczeniu swego ukochanego ojca Herakliusza — dosyć szybko objawiły się u niej oznaki wilich przodków. Była jeszcze małym dzieckiem, ale już wtedy jej uroda zadziwiała, a umiejętności artystyczne wprawiały w zachwyt obserwatorów. Do dziesiątego roku życia poznała podstawy baletu i tańca dworskiego, lekcje śpiewu traktowała jako przerywnik w nauce etykiety szlacheckiej, natomiast gra na harfie stanowiła samą, czystą przyjemność. Guwernantki nie mogły pojąć jakim cudem dziewczynka łączyła wszystko co tylko los mógł dać wysoko urodzonej arystokratce. Kiedy zaczęła prywatne nauki przedmiotów ścisłych, ostatnia nadzieja zazdrosnych rozwiała się z chwilą, gdy Evandra udowodniła posiadanie nie tylko wyjątkowych genów, ale też bystrego umysłu. Nie sprawiała żadnych kłopotów wychowawczych, nie odziedziczyła kapryśnej natury Lestrange’ów, dostając za to ich wdzięk, łatwość w przyswajaniu nowej wiedzy, w tym języka francuskiego, czy też literatury. Brienne mogła odetchnąć z ulgą, wszystkie oczekiwania, jakie pokładał w niej dużo starszy małżonek zostały spełnione i chociaż relacje między obojgiem nigdy nie przerodziły się w prawdziwą miłość – młoda żona miała w sobie zbyt wiele z krwi rodu Parkinsonów, by bez cienia niepokoju obserwować kolejne kochanki Herakliusza, jego wybuchy niespodziewanych ataków złości, lub przeciwnie, nieposkromionej energii do czynienia dobra. Doskonale zdawała sobie sprawę, iż jedyną nadzieją na poprawienie własnego bytu była córka, ale już wkrótce miała zwątpić i w to błogosławieństwo.

Serpentyna nadeszła w podobny sposób do częstych w okolicy osadzonego na stromych, białych skałach dworku gwałtownych burz. Niespodziewanie. Niekontrolowane wybuchy kilku tysięcznych waz w salonikach, pokazy przypadkowo rzuconych zaklęć na służbę podającą do stołu – lista ciągnęła się w nieskończoność. Również na tym polu ciało Evandry zostało obdarzone, a może raczej ukarane, ogromnym potencjałem magicznej mocy, dla którego nie starczało miejsca w jej drobnych ramionach. Brutalne sprowadzenie na ziemię tą wieścią, pozwoliło rodzicom młodej lady na szybką reakcję w postaci magimedyków — specjalistów od chorób genetycznych, sprowadzonych z najdalszych zakątków kraju. Zasugerowali nie tylko stosowanie leczniczego eliksiru, ale też ćwiczenie się w umiejętności kontroli emocji. Im mniej stresujących sytuacji dotykało wnętrza chorej, tym większe szanse miała na poskromienie przypadłości. Każdy nadmierny wysiłek fizyczny, czy gniew mógł doprowadzić bowiem do jej śmierci.
Dlatego odkąd tylko nauczyła się malować postanowiła przelewać swoje uczucia na płótno malarskie. Nie opuszczała ani jednego dnia pracy, obowiązkowo informując milczące białe kanwy o trapiących ją problemach. Największym z nich, a być może również jedynym tak poważnym był Hermes. Jeśli to imię nigdy nie obiło się o wasze uszy, nie musicie się martwić. Istotnie, niewiele ludzi zwraca uwagę na kogokolwiek innego, jeśli w tym samym pomieszczeniu przebywa Evandra. Niektórych doprowadzało to do furii, zwłaszcza zaprzyjaźnione z rodem młode kobiety, ale ciężko wyobrazić sobie stosunek, jaki miał do tej sytuacji jej własny brat bliźniak. Syreny zdawały się tak zachwycone małą Lestrange, że zapomniały umieścić w historii swych melodycznych strof pojawienia się na świecie drugiego z potomków Herakliusza, jedynego syna. Chociaż mogło się wydawać, iż to on skupi na sobie uwagę rodziców będąc ich spadkobiercą, nie było bardziej mylnego stwierdzenia na świecie. Nigdy nie mógł równać się z siostrą. Chociaż płynąca w jego żyłach krew arystokratów zapewniła młodzieńcowi wiele atutów, żadna umiejętność nie mogła wystarczyć w walce z urokiem Evandry. Hermes doskonale wiedział, od swych najmłodszych lat, iż jeśli nie będzie starał się wystarczająco i nie spełni oczekiwań dorosłych, na zawsze pozostanie w cieniu bliźniaczki. Wtedy jeszcze łudził się, że jego osiągnięcia coś zmienią. Dlatego właśnie nigdy nie przestawał w swych staraniach, by być lepszym synem. Niezliczoną ilość czasu spędził na nauce, przyciągał osobistym magnetyzmem w rozmowie, bawił wysublimowanym poczuciem humoru, a będąc już dorosły, zyskał poważaną posadę ministerialną. Wspólnie uczęszczali na zajęcia i chociaż przejawiał wyjątkowy talent miał jedną zasadniczą wadę. Nie był Evandrą. Powinien jej nienawidzić, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Paradoksalnie jako jedyna w otoczeniu darzyła go największą, szczerą miłością, a on, jak zresztą wszyscy inni, nie potrafił jej odrzucić.

To właśnie na marmurowym ogrodzeniu tego samego balkonu, na którym teraz stała do ich dłoni trafiły identyczne listy z Hogwartu. Rodzina długo dysputowała nad możliwością posłania dziewczyny na nauki do Francji, ale w końcu ich strach przed utratą najcenniejszego klejnotu przezwyciężył aspiracje. Jako pierwsza usiadła na zydlu, żeby zostać przyporządkowaną do odpowiedniego domu i spędziła tam kolejne kilka minut. Przypadki takie jak ten zdarzają się niezwykle rzadko, kiedy sama tiara przydziału ma problem z doborem odpowiedniego domu do osoby, ze względu na złożoność osobowości ucznia. Biorąc pod uwagę dobroć serca, chciała wybrać Hufflepuff, ale kusił też Ravenclaw ze swoją zaciętością i sprytem. Był jeszcze Slytherin – ambitny, przebiegły, to właśnie dom węża wygrał walkę o edukację młodej Lestrange. Dla Hermesa werdykt wydawał się oczywisty – bez cienia zastanowienia trafił do Ravenclaw i wtedy właśnie ich drogi poczęły się rozchodzić. Evandrę otoczyło grono przyjaciółek, ale tylko w kilku z nich dostrzegała autentyczność relacji. Nigdy zatem nie odrzuciła żadnej z propozycji znajomości, jednak blisko siebie trzymała tylko kilkoro panien z dobrych domów. Przyzwyczajona do konkretnych warunków życia, nie zwracała uwagi na uczniów, z którymi zadawać się nie powinna, dlatego właśnie do dzisiaj zachowała obojętny stosunek wobec czarodziejów krwi mieszanej czy mugolskiej. Co prawda, wydawało się to trochę niepokojące, jak wiele z czystych czarodziejów mieszało się z „nieprzystającymi” ich klasie osobami, ale dopóki nie dotyczyło to rodziny Evy, nie poświęcała sprawie swojego cennego czasu. Już wtedy miała znacznie inne zmartwienia na głowie. Mimowolnie poczęła odkrywać wiele pozytywów swych wilych umiejętności. Manipulacja ludźmi dla własnych celów, przekonywanie mężczyzn do racji, wszystkie te czynności wymagały od niej tak niewielkiego wysiłku, że aż żal było ich nie użyć. Za każdym razem zatem kiedy pragnęła postawić na swoim, praktycznie mimowolnie, korzystała z dobroci własnego wykształcenia i darów natury. Drobne kłamstewka, wysokie umiejętności oratorskie, zdolność do przekonywania, a przy tym ogromna spostrzegawczość,  pozwoliły młodej Ślizgonce szybko wspiąć się na szczyt socjalnej piramidy. Stała się gwiazdą szkoły, chociaż sama nieszczególnie tego pragnęła, jednocześnie nie robiąc nic przeciwko temu. Wiedziała, że im więcej ludzi będzie jej przychylnych, tym więcej uda się osiągnąć w przyszłości.

Zdawała sobie sprawy ile czasu poświęca na towarzyskie interakcje, dlatego każdą wolną chwilę poświęcała nauce. Początkowo radziła sobie przeciętnie, ale dużo dawał fakt, iż większość nauczycieli zwyczajnie ją uwielbiała. Pilnowała uważnie, żeby nikogo nie zawieść, ani też nie urazić. Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Na pierwszy rzut oka nic poza zamiłowaniem do eliksirów i trucizn nie wydawało jej ślizgońskiego pochodzenia. Dopiero, jeśli rozszyfrowałeś pojętny umysł dziewczyny, dało się wywnioskować jak bardzo dom ten pozwolił realizować się jej ambicjom.
Propozycję dołączenia do chóru otrzymała zaraz po rozpoczęciu trzeciego roku nauki w Hogwarcie, a ledwo po zdaniu SUM-ów (poradziła sobie wyjątkowo dobrze, trudności mając tylko przy egzaminie z transmutacji) otrzymała zaproszenie do Klubu Ślimaka. Do tego czasu nie tylko znacząco poprawiła swoje wyniki z najważniejszych przedmiotów takich jak: astronomia, zielarstwo, czy historia magii, ale też osiągała wyróżnienia dzięki swoim artystycznym talentom. Nie minęło parę lat, kiedy dzięki stosunkowo dużemu poświęceniu, determinacji i oczywiście rozległej sieci kontaktów, otrzymała złotą broszę prefekta naczelnego. W szkole zdobyła już zatem wszelkie upragnione osiągnięcia, ale w międzyczasie czekało Evandrę jeszcze kilka wyzwań, jak potem zrozumiała – w tym jedno najważniejsze, bo całkowicie zmieniające jej życie.

Mówi się, że młoda dziewczyna staje się prawdziwą kobietą, kiedy potrafi przyciągnąć mężczyznę jednym spojrzeniem. Wystarczy zatem jedno zerknięcie, by zapomniał się w wykonywanej czynności, nie wiedział kim jest, ani co tu robi, a jego myśli wypełnił obraz tej jedynej. Minęli się na jednym z kameralnych balów i wystarczyło by ich oczy na chwilę się spotkały, a Evandra już wiedziała, że należy do niej. Miała zaledwie kilkanaście lat, ale z łatwością potrafiła powiedzieć, kiedy jakiś mężczyzna jest w niej zakochany. Bardziej zaskoczył ją fakt, że sama nie była obojętna na jego urok. Na szczęście nie była też głupia i nie musiała długo pytać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Tristan Rosier – amant, bawidamek, lubieżnik, otoczony niezmiennie wianuszkiem zachwyconych adoratorek. Wymieniali uprzejmości, prowadzili kurtuazyjne rozmowy przesiąknięte wyraźnym pragnieniem drugiego z rozmówców. Evandra miała nadzieję, że uczucie to przeminie i prędzej czy później pozbędzie się pożądania, albo skieruje je na kogoś innego. Za nic w świecie nie wyobrażała sobie żadnej relacji z tym człowiekiem, uznając swoje uczucia za instynktowne, a przy tym bardzo niskie. Nie interesowała się tego typu ludźmi, chociaż podświadomie widziała, że połączył ich nie tylko fizyczny magnetyzm. Rosier znał się nie tylko na sztuce, ale i muzyce, co wielokrotnie pokazał w tysiącach wysyłanych listów miłosnych. Gdyby nie prawdziwy świat, który ją otaczał Evandra przysięgłaby, że spotkała tego jedynego. Ale społeczność arystokratów nie jest magiczna, w przeciwieństwie do jej członków. Dowodów nie musiała szukać daleko, patrząc, chociażby na własną matkę – potomkinię z wil, czy też wiele panien przewijających się przez życie Hermesa. W tym świecie to mężczyźni dyktowali warunki, a takim jak ona pozostawało tylko jak najsprytniejsze się do nich dostosowanie. Umiejętności gry w ich perfidną grę miała okazję wypróbować już wkrótce, kiedy to pierwszy raz w życiu, nie Evandra dyktowała warunki.

Ukończyła z perfekcyjnymi wynikami szkołę, wiedząc już czym zajmie się w przyszłości. Szczególne miejsce w sercu młodej Lestrange zajęła alchemia, ale zanim zdążyła podjąć odpowiednie kroki w kwestii ewentualnego dalszego zdobywania wykształcenia, spadła na nią jak grom z jasnego nieba wiadomość o zaręczynach i to nie byle jakich, bo jej własnych. Ten sam mężczyzna, który wydawał się jednym z wielu zachwyconych adoratorów, jakich miała na pęczki, w dodatku wyuzdanym łajdakiem o krzywej moralności i podstępnemu przysposobieniu, ograł Evandrę w jej własną grę.
Na swoim pierwszym Sabacie pojawiła się jako partnerka brata, odrzucając wiele propozycji ze strony młodych szlachciców. Pamięta wyraźnie, jak maskując zdenerwowanie pod lekkim uśmiechem, jednocześnie kurczowo ściskała jego ramię. Wzrok tańczący utkwili w olśniewającej parze bliźniaków. Odkryła wtedy adrenalinę, jaką niosła ze sobą zabawa do rana, wymienianie opinii pośród przyjaciółek – arystokratek, a przy tym rozmowy z godziwie urodzonymi młodzieńcami. Była pewna siebie, śmiało brylowała w towarzystwie, wiedząc, że na drugim końcu sali znajduje się jej wsparcie i powiernik największych sekretów – Hermes. Razem tworzyli duet nie do powstrzymania, czarując towarzystwo, zyskując posłuch pośród cenionych rodów, jako świetne parte do ożenku. Evandra doskonale zdawała sobie sprawę, jakie powinności niosło bycie kimś takim jak ona i faktycznie planowała w niedalekiej przyszłości dyskretnie wybrać najbardziej odpowiadającego jej kandydata, a potem zasugerować wybór ten ojcu. Zazwyczaj wszystko szło po myśli kobiety, dlaczego więc zatem tym razem miało być inaczej. Otóż było, bo oto w swoim świecie znalazła godnego przeciwnika.
Otrząśnięcie się z szoku zajęło dobre kilka miesięcy, podczas których w swojej chłodnej uprzejmości odrzucała  prośby porozumienia wychodzące ze strony Tristana. Doskonale zdawała sobie z tego jak bardzo jej pragnął i za żadne skarby nie zamierzała mu ułatwić osiągnięcia celu. Nie doceniła go, ale wtedy wiedziała już z jak niezwykle bystrym człowiekiem przyszło się jej mierzyć. Wciąż ciężko był również zignorować kobiecie fakt, że pociągał ją – bez zmian widziała w Rosierze godnego siebie partnera, co nie umniejszało wszystkich jego wad. Wręcz przeciwnie, wiecznie stawiało narzeczoną w gotowości do reakcji. Wiedziała, że Rosier ma wiele na sumieniu, ale dotąd nie odkryła jeszcze, co właściwie kryło się pod tym ładnym hasłem.

W prezencie ślubnym otrzymała od niego Fantasmagorię, cud świata, wymarzony teatr syren. Zgodnie więc ze swymi obowiązkami dobrej małżonki, po nocy poślubnej przyszło jej w swym łonie nosić pierworodnego syna. Majowy wybuch magii na powrót przypomniał kobiecie o ciężkiej chorobie, jaka więziła jej ciało. Długie miesiące spędziła nieprzytomna, ale kiedy wreszcie odzyskała świadomość, zaskakująco szybko powróciła do swojej dawnej kondycji.
Taka właśnie była Evandra, zawsze robiła to co powinna, z gracją i odpowiedzialnością, a swe uwagi zapamiętując głęboko w duszy. Klejnot w koronie rodziny męża, zachwycała podczas bali, sama organizowała wystawne kolacje, podczas których zabawiała rozmową lub grą na instrumencie gości. Perfekcyjna żona, kochanka, kobieta utalentowana. Ci, którzy jej nie znali mogli ulec pozorom, a nawet posunąć się do nazwania głupią, czy pustą arystokratką. Właśni tacy ludzie stanowili najłatwiejszy cel. Evandra dobrze wiedziała, że nie ma nic prostszego niż wygranie z przeciwnikiem, skoro ten na wstępie umieścił cię na stratnej pozycji. Postronny obserwator nie dojrzałby więc żadnych wad w życiu Evy, ale ona wiedziała lepiej i to przerażało najbardziej. Ideały istnieją jedynie w teorii. W praktyce wszystko ma słaby punkt.


Patronus: Jaskółka jest symbolem tęsknoty za wolnością. Jest również wysłanniczką dobrych nowin, przypisuje jej się zwiastowanie wiosennego przebudzenia do życia, nadziei i pomyślności.
Przywołując patronusa Evandra skupia się na wspomnieniach wakacji spędzanych pośród swojej rodziny na wyspie Wright, a także niewinnymi zabawami z bratem i kuzynostwem. Wyjątkowo wyraźnie pamięta popołudnie podczas, którego zorganizowali dla rodziców małe przedstawienie, gdzie każdy z nich śpiewał, tańczył i grał na ulubionym instrumencie.

Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 103
Zaklęcia i uroki:30
Czarna magia:00
Magia lecznicza:00
Transmutacja:00
Eliksiry:212
Sprawność:0Brak
Zwinność:60
JęzykWartośćWydane punkty
Język angielskiII0
Język francuskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaI2
AstronomiaI2
KłamstwoII10
NumerologiaI2
ONMSI2
RetorykaII10
SpostrzegawczośćI2
ZielarstwoI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Szlachecka EtykietaI0
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
NeutralnyNeutralny
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura WiedzaI0.5
Malarstwo (Tworzenie)II3
Malarstwo (Wiedza)II3
Muzyka (Śpiew)I0.5
Muzyka (Wiedza)I0.5
Muzyka (Gra na harfie)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Taniec balowyII7
PływanieI1
GenetykaWartośćWydane punkty
Półwila-20(+40)
Reszta: 0

[bylobrzydkobedzieladnie]
Gość
Anonymous
Gość
Re: Evandra Rosier [odnośnik]18.11.18 20:29
Gotowe do sprawdzenia!
Gość
Anonymous
Gość
Evandra Rosier
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach