Wydarzenia


Ekipa forum
Sala Burz
AutorWiadomość
Sala Burz [odnośnik]12.01.19 23:42
First topic message reminder :

Sala Burz

Jeden z przeznaczonych dla gości salonów posiadłości Chaeau Rose, obszerny elegancki pokój wyłożony jedwabnym dywanem w orientalne wzory, podobnie jak reszta wnętrz urządzona w jasnym, delikatnym francuskim stylu. Stoliki pomiędzy krzesłami są dość wysokie, by można podać na nich przekąski, jednak nie dość szerokie, by mogły zastąpić jadalnię. Widok z przestronnych okien nie pada jednak na kwieciste ogrody Rosierów, a na morską wodę, nad którą czasem pojawiają się smoki. We wschodnim skrzydle, gdzie mieści się Sala Burz, najmocniej odczuwalne są efekty sztormów - stąd zwyczajowa nazwa pokoju.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala Burz - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala Burz [odnośnik]17.11.24 9:56
Każdy, kto twierdzi, że życie szlachetnie urodzonych czarownic owiane jest nudą, nie wie, o czym mówi, a przynajmniej nie spotkał na swej drodze lady doyenne Rosier. Ta nie zwalnia tempa ani na moment, każdą chwilę nasycając do granic możliwości, zaprzątając swoją głowę kolejnymi informacjami, analizami - myślami, które pozwolą odwrócić uwagę od bezczynności, od świadomości, że czas, który zamierzała wypełnić towarzystwem przyjaciół i nauką nowych umiejętności, błyskawicznie się kurczy.
Tego dnia zdecydowała się nie wybierać do Smoczych Ogrodów. Głowa huczy już od ksiąg, zapisków, rzędów liczb, w które się wpakowała, podejmując decyzję o budowie serpentarium. Gdyby nie noc tysiąca gwiazd, już za kilka dni urządzaliby huczne przyjęcie z okazji otwarcia nowego pawilonu. Z dumą wypinałaby pierś, nieskromnie chwaląc się postępami prac, zwierzętami, jakie sprowadzili tu z Wyspy Węży, czy kunsztem architektów, którzy stawali na rzęsach, byleby spełnić każdą zachciankę doyenne. Pokłosie tragedii sprzed miesiąca zmusiło do zaprzestania prac i przeniesienia wszystkich rąk do zabezpieczenia leży smoków. Badane przez nich obecnie żmije są bezpieczne w laboratorium, ale ich więksi, dalecy krewni potrzebują trwałych, sprawdzonych schronień. Uwolnione przed dwoma laty w anomalii siały spustoszenie na wybrzeżu, dziś opiekunowie smoków nie mogą sobie pozwolić na podobny incydent.
Sala Burz jest dla córy syren jedną z ulubionych w całym Pałacu Róż, zwłaszcza w deszczowe dni. Bębniący w okna deszcz koi zmysły, zachęca do tego, by wystawić się na zimne krople, poczuć ich dotyk na nagiej skórze, pozwolić, by przesiąknęły każdą warstwę ubrań. Podobne ekscesy nie są jednak tym, na co zastęp uzdrowicieli wyraziłby Evandrze zgodę, zwłaszcza teraz, kiedy spodziewa się dziecka i eliksiry łagodzące objawy choroby zostały ograniczone. Należy dmuchać na zimne, być gotowym na najgorsze, nie dopuścić, by cokolwiek stanęło na drodze małej Estelle w przyjściu na świat. Nie wszystkie z tych nakazów półwili odpowiadają, lecz i tak naciąga granicę do skrajnych możliwości, przyprawiając medyków o ból głowy. Tańczą tak w rozdrażnieniu, wymieniając się argumentami, powinnością zderzoną z zachcianką, sprawdzając, kto tym razem postawi na swoim.
Tak, tym razem to uzdrowiciel wyszedł z batalii z uniesioną głową, lecz tylko dlatego, że Evandra mu na to pozwoliła. Wśród ułożonych na regałach książek znalazła pozycję, do jakiej miała okazję wcześniej sięgać, lecz została zepchnięta na dalszy plan przez te wszystkie perturbacje z ostatniego czasu. Animagia, głoszą wytłoczone na okładce złote litery. Prae oculis, nosi tytuł jeden z rozdziałów, przygotowujących czarodzieja do osiągnięcia biegłości w przemianie własnego ciała w zwierzęce. Kusi niezmiernie, by zacząć wykorzystywać to zaklęcie w praktyce, lecz skutki uboczne w postaci utraty przytomności, mogą nie być dobre dla niej i dla noszonego pod sercem dziecka. To nad skomplikowaną formułą się teraz pochyla, dokładnie analizując przedstawioną teorię.
Papier chłonie czerń atramentu, kiedy kryształowe pióro sunie po chropowatej powierzchni, kreśląc smukłą, elegancką linią kolejne znaki. Evandra lubi sporządzać notatki, wyłuskując z lektury to, co najbardziej istotne, zapisując skróty myślowe, dzięki którym łatwiej przyswoić wiedzę i wykorzystać ją później w praktyce. Dla czarownicy zaklęcia nie są wyłącznie inkantacją i ruchem nadgarstka. Traktuje je bardziej, jak zgromadzoną w ciele moc, jaką kształtuje się podług swej woli, stosując tajemne receptury, które to rozkłada na czynniki pierwsze. Nie dlatego uczyła się numerologii, lecz ta z pewnością się przydaje do zrozumienia subtelnych niuansów. Czy nie jest przyjemniej rozumieć, dlaczego różdżką należy machnąć, zamiast pchnąć, niż zwyczajnie powtarzać ślepo wyćwiczone gesty?
Obecność Colette nie przyciąga jej uwagi, kiedy rytm dziewczęcych kroków niesie się korytarzem. Unosi głowę znad pergaminu dopiero wtedy, kiedy rozlega się kliknięcie naciśniętej klamki i w salonie pojawia się drobna sylwetka najmłodszej szwagierki.
- Chowamy? - powtarza za nią zdziwiona, przeczesując wzrokiem salę, jakby coś w tym miejscu miałoby stanowić wskazówkę. - Mam nadzieję, że nic nie przeskrobałaś. Nie sądzę, że z moim wstawiennictwem twoja matka przymknie oko na przewinienia. - Odkłada pióro i usadawia się wygodniej, opadając na oparcie krzesła. Colette jest promykiem, jakiego w Château Rose ostatnio brakowało. Przepełniona energią i radością, jaką wokół siebie roztacza, wprowadza do pałacu powiew świeżości, jakże inny od słonej, morskiej bryzy. Jasnowłosa przechyla lekko głowę na bok, wodząc wzrokiem za młodą buzią, wspartą teraz na dłoniach. Przywodzi na myśl skojarzenie dziecięcej beztroski, która towarzyszyła jej samej jeszcze kilka lat temu, nim nie przywdziała barw Rosierów. Muśnięte lekko czerwoną szminką wargi unoszą się w uśmiechu. - W czym ci mogę pomóc? - pyta łagodnie, splatając ze sobą palce szczupłych dłoni i układając powstały tak koszyczek na zaokrąglonym brzuchu.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Sala Burz [odnośnik]30.11.24 23:01
   Każda dobrze usytuowana, obyta arystokratka wie, iż życie jej usłane jest nie tylko różami, ale również bardzo ciężkimi obowiązkami. Musi w końcu prezentować się zawsze perfekcyjnie, nosić się z gracją, nie pokazywać się dwa razy tego samego dnia w tym samym stroju — nawet jeśli pozostaje w domu, to bardzo istotne! Pielęgnować swoje talenta również powinna bardzo pilnie, albowiem żaden godny lord nie chce posiadać żony gnuśnej, leniwej oraz śniętej jak ta cała krowa. Dlatego też w swojej pilności lady Colette zagłębia się w liczne lektury (książki o tematyce romantycznej to zawsze książki, nawet jeśli jej wierna służka wyrywa kilka stron ze środka twierdząc, że są tam same reklamy nudnych specyfików i Lettie uważa, że to bardzo dziwne, że reklamy te umieszczają zawsze podczas intensywnych scen między głównymi bohaterami, gdzie ich usta łączą się w jakże słodkich pocałunkach!), oddaje się pielęgnacji różanych ogrodów Rosierów (przez całe pięć minut, bo kiedy ziemia zabrudzi jej sukienkę, tak bliska jest płaczu i musi ukoić swoje wrażliwe zmysły przy herbatce), ćwiczeniu tańca balowego (czasem zapomina, w którym momencie kończy się dana lekcja i krokami znanymi z walca przemieszcza się z jednego pomieszczenia do drugiego), muzyce oraz całej gamie innych zajęć! Jednak nawet jeśli wypełniałaby swoje powinności bardziej sumiennie, tak ma świadomość, że zapałowi najsłodszej Evandry NIGDY nie dorówna. Ponieważ Evandra jest zwyczajnie wspaniała.
   Dlatego też nie jest zdziwiona, kiedy z takim trudem przychodzi jej odnalezienie bratowej, a przecież najmłodsza róża bardzo się starała! Bo nawet, teraz kiedy jest jej więcej, lady doyenne wcale nie zamierza zwalniać tempa i dzielnie podejmuje się swoich zadań. Colette ma czasem wrażenie, że pod srebrem włosów, w głowie półwili siedzą malutkie dirikraki, które biegają w kółko tylko po to, żeby móc zniknąć i pojawić się zaraz z tysiącem nowych pomysłów, innowacji oraz przedsięwzięć. Okropnie męczące, jeśli ją zapytać, bo to straszny wysiłek tyle myśleć, wymyślać i próbować to wszystko wcielić w życie. Chociaż z drugiej strony, zdaniem młodziutkiej Rosierówny, o wiele straszniejszym by było, gdyby tak Wanda nie robiła absolutnie nic, ponieważ nie leżało to w jej charakterze, tak też to oznaczało coś straszliwego! Jak...jak obcięcie budżetu na sukienki, albo brak brzoskwiniowej marmolady! Gorszych scenariuszy pokroju uszczuplenia zakupu pięciu nowych płaszczy na okres zimowy do czterech, Lettie nawet nie chciała sobie wyobrażać. To było ponad jej siły! Była na to zbyt delikatna!
   Więc z ulgą przyjmuje fakt, że owszem jasnowłosa siedzi w odosobnieniu skryta przed całym światem (albo raczej przed jej oczami na minutę przed), jednak wciąż zagłębia się w jakieś zapewne mądre rzeczy, które tylko ona, Melisande albo Tristan zrozumieją. Jej się nie chciało, ale niezmiennie podziwiała ich zapał! W swojej uprzejmości nie zerka na trzymany przez kobietę pergamin, bo nie jest wścibska (znaczy jest, ale to jej nie wygląda na żaden list), za to żywo przygląda się prześlicznej twarzy w obawie, że odnajdzie na niej znaki zmęczenia. Tyle pracy, a przecież była w ciąży, czy wypoczywała wystarczająco? Czy czuła się lepiej?
   — Cóż, siedzisz tutaj sama, a ja nie mogłam cię znaleźć, więc może się ukrywasz przed każdym, a ja ci niecnie pokrzyżowałam plany. Ale musisz, musisz mi to wybaczyć, bo to wszystko w dobrej wierze — zapewnia ją szczerze, bo nawet jeśli Lettie bywała kapryśna, tak swoje dąsy próbowała ograniczać w obliczu najbliższej rodziny — Przeskrobałam? Hm — odsuwa się, przed sobą mając teraz wypielęgnowane dłonie i marszczy brwi delikatnie — Nie — uznaje, zaginając jeden paluszek — Niee, to się nie liczy — zagina kolejny — To uległo przedawnieniu — dodaje radośnie — To nie było moją winą — oświadcza zaraz pewnie, zaginając kolejny — O tym nikt nie wie — przekręca głowę na bok — A kraby jeszcze nie przyszły — kiwa do siebie samej głową — Nie, wszystko jest absolutnie perfekcyjnie, maman nie musi się niczym troskać — zapewnia, na nowo podpierając policzki o otwarte ręce, wyjątkowo zadowolona ze swoich rachunków. W razie czego obwini służbę, to zawsze działało.
   — Och, bo widzisz! Jakiś czas temu miałam niesamowicie przyjemną herbatkę z Corinne, czy nie jest śliczna? Okazuje się, że mamy ze sobą bardzo wiele wspólnego, w tym pasję do muzyki i wywiązała się między nami rozmowa, w której padła propozycja wspólnej gry na instrumentach w towarzystwie rodziny i pomyślałam, że jakże cudownie byłoby, gdybyś do nas dołączyła! Grasz tak pięknie na harfie, że poruszasz każde serce — wyjaśnia pogodnie brunetka, a ucieszony uśmiech rozjaśnia jej urokliwą buzię. Zmienia jednak pozycję, teraz smukłe palce nieco przysłaniają wargi, kiedy zastanawia się nad kolejnymi słowami — W zasadzie chciałabym też poprosić cię o pomoc, ale masz teraz tyle pracy i jeszcze Estelle niedługo pojawi się na świecie, że nie jestem pewna, czy wypada mi zajmować ci czas — mówi teraz ciszej, trochę bardziej nieśmiało. Nie uważa, żeby to była ciężka przysługa, ale też musi mieć na uwagę zdrowie bratowej, bo to też poniekąd jest obowiązek dobrej siostry, dbać o żonę ukochanego brata, czyż nie?
Colette Rosier
Colette Rosier
Zawód : debiutantka
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
it's my right to taste the riches of the earth
OPCM : 1+1
UROKI : 2+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12491-colette-rosier#384615 https://www.morsmordre.net/t12498-jean#384731 https://www.morsmordre.net/t12619-colette-rosier#387737 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t12636-skrytka-bankowa-2675#388532 https://www.morsmordre.net/t12499-colette-rosier#384776

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Sala Burz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach