Wydarzenia


Ekipa forum
Biuro
AutorWiadomość
Biuro [odnośnik]27.08.19 22:04

Biuro

Ten gabinet zaprojektowany został z najwyższą starannością. Nie jest on zbyt duży, jednak właśnie takie sprawia wrażenie przez to, że jest utrzymywany w niesamowitym porządku. Nie chodzi jedynie o to, że ciężko zauważyć tutaj kurz, czy jakiekolwiek zanieczyszczenie, ale również wszystko znajduje się tutaj na swoim miejscu. Dokumenty są uporządkowane i schowane i szufladach, książki ułożone w szeregu, a każde inne przedmioty, ozdoby, pióra i kałamarze, pudła i skrzynia, czy lampy i rośliny są ustawione w taki sposób, że każdy, kto nie zna Thomasa mógłby pomyśleć, że mężczyzna cierpi na nerwicę natręctw. Światło śmiało przedziera się tutaj od wschodniej strony i rozjaśnia pomieszczenie nadając mu świeżości. Warto też wspomnieć o stałym bywalcu biura, którym jest biały kot, zajmujący swoje miejsce na jednym z drewnianych krzeseł.


On a gathering storm comes
A tall handsome man
In a dusty black coat with
A red right hand

Thomas Postlethwaite
Thomas Postlethwaite
Zawód : diler
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Your love don't pay my bills
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7586-thomas-postlethwaite https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-forest-road-3 https://www.morsmordre.net/t7718-skrytka-bankowa-nr-1840 https://www.morsmordre.net/t7717-t-postlethwaite#213687
Re: Biuro [odnośnik]28.08.19 20:01
|19 luty

Nie spodziewał się odzewu. No bo kto pofatygowałby się o zaproszenie po tym pokazie tupetu, jaki Scaletta dał raptem kilka dni wstecz? Sądził, że ich współpraca już oficjalnie się zakończyła. A że prywatnie nie łączyły ich żadne zażyłości, pewnie nie przyszłoby mu oglądać jego twarzy jeszcze przez długi czas. Chyba, że spotkaliby się gdzieś przypadkiem. Ale i wówczas minęliby się z ignorancją, zupełnie jakby się nie znali. Z tym że on się odezwał. Napisał list, niedługi, lecz równie staranny, co wszystkie pozostałe; wręcz kaligraficzne pismo, czysty i gładki pergamin, bez żadnych nierówności i zagięć. Dbał o wizerunek. No jasne. Te eleganckie koszule, wyprasowane mankiety, napięte szelki, wypolerowane buty. Za każdym razem Michael nie do końca miał pewność czy ma do czynienia z dilerem, czy może nie wpadł w jakąś sieć intrygi. Potem jednak przychodził po kolejny towar, odbierał susz, rozliczali się. Wówczas tracił te chwilowe poczucie niepewności, wątpliwości ustępowały miejsca swego rodzaju sympatii. Nieoczywistej, niewypowiedzianej i trochę dziwnej. Ale było coś takiego, że choć zdawali się być zupełnie różnymi osobowościami, odmiennymi temperamentami, po prostu przeciwieństwami, jakoś się dogadywali. I to wcale nie tylko w tych biznesowych kwestiach, które połączyły ich na pierwszym miejscu. Gdzieś była jeszcze ta cienka nić porozumienia, krótka i niestabilna; do jej wzmocnienia potrzebne były nowe doświadczenia. Te, które przyprawiały o śmiech, ale i zarówno takie, które przyśpieszało bicie serca. Wydarzenia w kasynie miały tę nić przerwać, tylko przez szczeniacki bunt i irytację Scaletty. Nie tym razem. Postlethwaite oczekiwał dojrzałego wyjaśnienia, ewentualnego rozwiązania. Dlatego w norze na Crimson Street pojawiła się tamta sowa.
Drogę do domu znał bardzo dobrze, był tu już nie raz. Ścieżka nie zmieniała dla niego swojego położenia, nie gubił się między podobnie wyglądającymi domami, tylko dlatego że napadało trochę śniegu. Tym razem nie było inaczej, wszak wieczorem pojawił się pod drzwiami wejściowymi. Nie czekał długo na mrozie, chwilę po zapukaniu wrota się przed nim uchyliły. Co miało się dzisiaj stać? Jak skończy się ich rozmowa? Póki co powitał go jedynie krótkim, chłodnym uściskiem dłoni. Milczał, bo też nie bardzo wiedział, co powinien powiedzieć. Bajdurzyć od rzeczy nie chciał. Trochę żałował swojego zachowania; z drugiej strony czuł, że nie powinien mieć żadnych wyrzutów. Jeśli Tommy odebrał tamten gest jako zdradę, to raczej niesłusznie. W tamtym momencie nie myślał do końca rozsądnie, działał pod wpływem impulsu, poddenerwowania, rozgoryczenia. Zdjął płaszcz i buty, kierując się za mężczyzną do biura. Blask świec oświetlił dobrze znajomą mu kotkę, która przykuwała jego spojrzenie za każdym razem. Na widok gościa wyciągnęła się na krześle, zeskoczyła z niego; zakręciła się między jego nogami i zasyczała, łypiąc bacznie na jego sylwetkę.
- Jest i moja ulubienica - odezwał się wreszcie, kucając przy zwierzęciu; pogłaskał ją po głowie, po czym wrócił do poprzedniego poziomu i usiadł na krześle, które wcześniej zajmowała Ebrietas.
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Biuro [odnośnik]29.08.19 16:52
Nie był zły. To nie było tak, że denerwował się o byle głupotę, może w tamtym momencie nie był zadowolony z zachowania Michaela, ale nie miał zamiaru się wściekać, awanturować, chciał tę sytuację jedynie wyjaśnić. Można powiedzieć, że trochę go rozumiał, sam by nie chciał być chłopcem na posyłki, który odwala brudną robotę i się przy tym poniża. Może odrobinę przesadził? Poczuł jakąś wyższość nad swoim towarzyszem i chciał to pokazać, każąc mu się schylać i grzebać w kieszeniach tego alkoholika, podczas gdy sam by stał i obserwował megalomańsko całą sytuację. Nie był głupi i wiedział, dlaczego Scaletta tak się zachował, przecież nie powinien się wywyższać, nawet przy największym wrogu, a tym bardziej przy swoim wspólniku. Jednocześnie nie miał zamiaru przepraszać Michaela, w żadnym wypadku, przecież ten go wystawił, zlekceważył i zrobił z niego durnia.
Napisał do niego list, w którym zaprosił go do swojego domu. Zwięźle i na temat, nie wyjawiając żadnych szczegółów- na nie miejsce będzie, gdy już się zobaczą. Miał nadzieję, że współpraca między nimi nie zakończy się w tak głupi pomysł, Tommy miał dużo roboty, a Michael często go wyręczał, jednocześnie mając możliwość sobie dorobić, co wychodziło na korzyść każdemu z nich. Teraz przystało mu jedynie czekać, gdyż zbliżała się określona godzina. Siedział w swoim biurze, popijając herbatę podczas, gdy biały kot łasił się o jego nogi, jakby chciał mu coś przekazać. Minęła dosłownie chwila, gdy w całym domu rozległo się głośne pukanie do drzwi. Thomas westchnął, podnosząc się z fotela i ruszył w ich kierunku, doskonale wiedząc, że zastanie za nimi Michaela. Nie odezwali się do siebie ani słowem, ani jeden, ani drugi. Bezdźwięcznie skierowali się w stronę biura, gdzie czekała na nich biała kotka, która od razu zainteresowała się gościem. Thomas nie chciał siedzieć za biurkiem, na wielkim, skorzanym fotelu. W tej sytuacji przysunął jedno z drewnianych krzeseł do tego, na którym siedział Michael.
-Nie przychodziłeś po towar i nie kontaktowałeś się ze mną- odezwał się patrząc, jak Ebrietas wskakuje na kolana Scaletty. -Czy to oznacza koniec naszej współpracy? Jeśli tak, to chcę wiedzieć teraz.
Był stanowczy i nie chciał przekonywać Michaela do zostania przy nim i pracowania dla niego. Chciał po prostu wiedzieć, czy wciąż może liczyć na współpracę. Inaczej mogą się rozstać nawet tu i teraz, Thomas wiedział, że nieznacznie wpłynie to na jego sytuację- będzie mu trudniej, ale wciąż będzie robił to samo. Spoglądał na Michaela z wielką ciekawością, dużo by dał za to, by móc czytać ludziom w myślach, bo z twarzy Scaletty nie dało się wyczytać zupełnie nic. Nie wiadomo, jakby mógłby być odzew mężczyzny, czy podziękuje za współpracę i wyjdzie, czy wyjaśni sytuację. Może dojdą do porozumienia. Prawda była taka, że dobrze im się razem pracowało, a przez taki głupi incydent dziwnie byłoby to wszystko zakończyć. Przecież nie są już dziećmi, by prowadzić razem interes, nie muszą nawet się lubić, wystarczy, że są wobec siebie uczciwi.


On a gathering storm comes
A tall handsome man
In a dusty black coat with
A red right hand

Thomas Postlethwaite
Thomas Postlethwaite
Zawód : diler
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Your love don't pay my bills
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7586-thomas-postlethwaite https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-forest-road-3 https://www.morsmordre.net/t7718-skrytka-bankowa-nr-1840 https://www.morsmordre.net/t7717-t-postlethwaite#213687
Re: Biuro [odnośnik]30.08.19 16:10
Działał wtedy pod wpływem niekontrolowanego impulsu. Był rozczarowany niepowodzeniem, choć nijak odnosiło się ono do jego osoby. W głowie zapaliła się mu też czerwona lampka, jakoby nie powinien był ufać mu tak szybko. Mógł być bardziej niebezpieczny, aniżeli osądził to Michael; ostrożności nigdy zbyt wiele, wszak ponowne zwiększenie dystansu było wówczas jedynym słusznym rozwiązaniem. No i ten cały władczy ton, wydawanie poleceń, niesprawiedliwy podział ról. Byli wspólnikami, a nie szefem i pracownikiem. Tak przynajmniej polegał to Scaletta, który dotychczas się na to godził. Zaczęło mu to przeszkadzać, kiedy usłyszał czarnomagiczne zaklęcie z jego ust; wypowiedziane tylko po to, by pozbawić dłużnika tych kilku nic nieznaczących sykli. Frustracja nim zawładnęła, ot co. Nic personalnego, żaden celowy występ zniewagi; zwyczajna kumulacja emocji. Nikt nie musiał przepraszać nikogo, a bynajmniej się na to nie zanosiło, zważywszy na ich wysokie ego i brak poczucia winy.
Gdy usiadł na krześle, na kolanach pojawiła się ta kotka. Nieufna diablica, choć skora do bycia głaskaną. Ale też nie zapominała potraktować go pazurem czy syknąć, coby to nie zapomniał, że tak naprawdę go nie znosi. Przecież zajmował uwagę jej pana, tracił jego czas, a jej odbierał możliwość pieszczot. Wtulała się w Scalettę, bo tylko w ten sposób mógł zadośćuczynić swoją obecność. No i był nią zainteresowany, czasem aż za bardzo; rozproszony zabawą jej łapkami przestawał słuchać. Dzisiaj nie było inaczej, więc kiedy Postlethwaite przemówił, niespecjalnie skupiał się na jego słowach. W końcu dotarło do niego, że zostało zadane mu pytanie, wszakże oderwał swój wzrok od Ebrietas. Wciąż jednak głaskał ją po białym futerku. Wzruszył ramionami, z kieszeni spodni wyjął metalową papierośnicę. W tym metalowym cudeńku z grawerem miał kilka sztuk samodzielnie skręcanych papierosów. Większość wypełniona była tylko tytoniem, choć trzy, nijak wyróżniające się od pozostałych, miały osobliwy dodatek. Z racji, że ostatnimi czasy miał tak łatwy dostęp do diablego ziela, pokusił się o kupno jednej z działek. Suszu nie było dużo, porozdzielał go na mniejsze porcyjki i trzy z nich zmieszał z machorką. Cały czas nosił te fajki razem z resztą, po prostu pamiętał, po której stronie leżą te zwykłe. W roztargnieniu wyciągnął dwa pierwsze lepsze egzemplarze, jeden włożył do ust, a drugi wcisnął w paluchy Tommy'ego, nie zdając sobie sprawy, że się pomylił. Prędko zamknął pudełko z powrotem, odchylił się trochę, by schować je do materiałowej skrytki. Nie myślał, że właśnie zaserwował sobie i mężczyźnie siedzącemu obok dawkę zielska, przecież nie przyszedł tu zjarać się z nim, z dilerem. To wina tej przeklętej kotki, która teraz opierała swoje dwie kończyny na jego brzuchu. Gdyby nie ona, pamiętałby.
- Jeśli chcesz, dalej możemy razem działać - stwierdził z luźno zwisającym mu z warg skrętem. W końcu udało mu się znaleźć różdżkę. Podpalił koniec. Wciągnął dym.
Coś było nie tak.
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Biuro [odnośnik]21.09.19 11:54
Był zirytowany za każdym razem, gdy Scaletta go ignorował, a zdarzało się to systematycznie. Bez wątpienia nie było to sympatyczne ze strony Michaela, że większą jego uwagę zwracał kot aniżeli jego rozmówca. Było to coś, do czego Thomas nie przywyknie nigdy, więc zniecierpliwiony wciąż wiercił go swoim wzrokiem, który miał sugerować, żeby mężczyzna lepiej zwrócił uwagę na niego. Na niewiele się to zdało. Dopiero po dłuższej chwili, jakby wyrwany z transu, Mike przemówił.
Na jego słowa Thomas wywrócił tylko oczami. Ta odpowiedź go nie usatysfakcjonowała. Mógłby prowadzić teraz niewiadomo jak długie wywody o tym, że nie życzy sobie, by Michael był obojętny na jego słowa, że to poważna sprawa więc lepiej, żeby się skupił, żeby w końcu zostawił tego kota i zajął się interesami. To wszystko byłoby na marne, jego charakter był dosyć ciężki, więc Thomas odpuścił sobie już na samym początku, kontynuując to, co miał do powiedzenia.
-Michael, to nie jest kwestia tego, czy ja chcę.- westchnął, częstując się jego papierosem. -Nie robisz mi tym łaski. To ja chciałem ci pomóc sobie trochę dorobić, więc jak słyszę twoje "jeśli chcesz, dalej możemy razem działać", to mnie roznosi. Potrzebuję konkretów.
Mężczyzna zaciągnął się fajką i poczuł, że to nie jest zwykły papieros. Czuł, jak dym wypełnia jego płuca, nieprzyjemnie go dusząc. Odruchowo zakasłał, ale był pewien, że Mike w żaden sposób nie chciał go otruć, że te duszności to reakcja jego organizmu na palenie podczas, gdy był poddenerwowany. Nie umiał wyczuć, że wewnątrz papierosa było diable ziele. Ten cholerny zapach... przecież czuł go codziennie, cały czas. Jak mógł go nie wyczuć w takiej sytuacji? Za każdym razem, gdy się zaciągał, spoglądał podejrzliwie na Scalettę, widział w jego wzroku, ze coś jest nie tak. Sam nie palił zioła, nie widział powodu, dla którego miałby to robić, nie jest ćpunem i nie szuka zabawy. Jakby chciał się w jakikolwiek sposób odprężyć, napiłby się szklanki whiskey słuchając muzyki. Albo poszedłby spać. Może i jest nudziarzem, ale przynajmniej nie miał potrzeby sięgania po takie środki, wystarczyło, że wydawał kupę kasy na papierosy. Tego strasznego nałogu pewnie też musi się pozbyć, jeśli faktycznie chce być bogaty.
Nie musiał czekać długo, zielsko uderzyło w niego kilka chwil po zapaleniu. Przynajmniej takie miał wrażenie, bo w rzeczywistości mogłyby minąć wieki, ale on by tego wcale nie odczuł. Poczuł się tak błogo, że uśmiechnął się do siebie jak skończony idiota. Skoro czas nie mija, czas nie istnieje, to nie musiał się z niczym spieszyć. Nie miał głowy do tego świństwa, pochłonęło go całkowicie i nawet nie miał jak tego ukryć.
-Wybacz- westchnął głośno wstając ze swojego siedzenia. -Nie pamiętam o czym przed chwilą mówiłem.
Skierował się w stronę biurka i nalał do szklanek wody z cytryną, która stała tam przygotowana. Ale z pewnością nie była przygotowana na taką okazję. Wszystkie myśli Thomasa wyparowały i mimo, że chciał się napić, już o tym nawet nie myślał. Po prostu wrócił na swoje miejsce i wpatrywał się w oczy swojego gościa, uśmiechając się głupkowato.
-Poczęstowałeś mnie diablim zielem?


On a gathering storm comes
A tall handsome man
In a dusty black coat with
A red right hand

Thomas Postlethwaite
Thomas Postlethwaite
Zawód : diler
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Your love don't pay my bills
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7586-thomas-postlethwaite https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f156-forest-road-3 https://www.morsmordre.net/t7718-skrytka-bankowa-nr-1840 https://www.morsmordre.net/t7717-t-postlethwaite#213687
Re: Biuro [odnośnik]28.09.19 23:18
Wiele rzeczy robił z premedytacją, niekoniecznie zastanawiając się nad ich skutkami. Jedną z nich było to mimowolne ignorowanie, żaden przejaw braku szacunku czy lekceważenia, a raczej wynik chwilowego zamyślenia. Kotka przejęła całe jego skupienie na siebie, przez co znów mógł wyjść na palanta. A przecież wcale takim nie był, wszak zwykle był swoistym uosobieniem rozsądku, chodzącą oazą spokoju, której bynajmniej nie brakowało wigoru. Nie dbał jednak o swój wizerunek, nie przykładał wagi do tego, by być zapamiętanym, niezależnie od rangi pierwszego wrażenia; wręcz przeciwnie, wolał nawet prezentować się jako nijaki sztywniak, coby to nikt nie próbował kojarzyć jego osoby z tymi drobnymi kradzieżami. Stąd też nie próbował również udawać kogoś, kim ewidentnie nie był. Nigdy nie sądził, że dane mu jest znać i przestrzegać konwenanse, w jego żyłach nie płynęła szlachecka krew, a stanowisko w Ministerstwie, inne niż sprzątacz, nie stanowiło dla niego hipotetycznego wyjścia w przyszłości. Po co więc miałby starać się o jakiś społeczny awans czy dbać o jakiekolwiek koneksje? Pewnie wyszedł na ignoranta, zresztą już nie pierwszy raz, ale było mu wszystko jedno. Zwłaszcza, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak jest przez Thomasa postrzegany. Niepoważny, leniwy gówniarz poszukujący jakiejkolwiek formy buntu. Pozwalając sobie na tę niewyszukaną kpinę czy ironię od czasu do czasu, zdawał się wcale nie polepszać jego opinii. Być może właśnie z tego powodu ta kooperacja przekształciła się w pracę na zasadzie hierarchii, na którą Scaletta, temperamentny, z silnym charakterem, zwyczajnie się nie godził. Nie chciał być chłopcem na posyłki, tym agresywnym od zastraszania czy odbierania ofierze ostatniego zaplutego knuta, tak jak wtedy, w kasynie. Albo Postlethwaite po prostu w jakiś sposób doświadczył jednej z jego cech, niezwykle istotnej w tych cholernych interesach - lojalności. Pomimo braku zaufania, zawierając z mężczyzną umowę, utworzył się pomiędzy nimi swego rodzaju metafizyczny pakt, zaskakująco mocny, jak na łączące ich ówcześnie relacje. Solidny, przynajmniej ze strony Michaela, który w przypadku kłopotów i tak nie wydałby wspólnika. Był w tym wszystkim staranny, nie ustępował miejsca chaosowi, trzymał poziom. Ale gdyby przydarzyła się sytuacja, w której jego los pozostawałby niewiadomą i zależałby od obcych ludzi, najpewniej odpowiadałby sam za siebie. Już prędzej wymyśliłby smutną historię ze szczegółowym opisem swojego życia w nędzy i beznadziei jako nieświadom niczego ćpun, niż zdradził tożsamość Tommy'ego. Pozostałby anonimowy, a nikt nie dowiedziałby się o żadnej biznesowej współpracy. Scaletta jednak nie poświęcał rzeczonym myślom tyle czasu, wszak wychodził z założenia, że jest profesjonalny i nic mu nie grozi. Jak do tej pory żadnych zarzutów nie usłyszał, więc chyba się sprawdzał. Ciekawe tylko, jak długo to jeszcze potrwa.
- Ty mnie też nie. Chcesz konkretów? - odrzekł, rzucając mu w końcu przelotne spojrzenie. Ebrietas, poirytowana jego chwilową bezczynnością, podrapała go nieznośnie po ręce. Powrócił do głaskania miękkiego futerka. - Nie lubię, jeśli ktoś próbuje mnie wykorzystać, bo wydaje mu się, że jest sprytniejszy ode mnie. - Sądził, że ta dosłowność jest w tym aspekcie wystarczająca. Niech interpretuje sobie te słowa jak chce; zgodzi się na dalsze wspólne działania, o ile będą one zgodne z jego własnymi założeniami. Nie będzie robił nic wbrew sobie, o czym dał mu już znać parę dni temu. Ostatecznie i tak miał to wszystko gdzieś; a przynajmniej teraz, gdy dotarł do niego ten charakterystyczny znajomy zapach i smak, poczuł też to subtelne drapanie w gardle. W końcu dowie się jakiej jakości jest ten syf, który wpycha szumowinom. Nie żeby był w tej materii specjalistą, miał z tym suszem bezpośredni kontakt raptem kilka razy w życiu; kupił kilka porcyjek, bo akurat miał do nich łatwy dostęp, a kto wie, czy się kiedyś do czegoś nie przyda. Spojrzał ze spokojem na towarzysza, zaciągając się dymem bez większych ceregieli, jak gdyby nigdy nic. Za każdym razem stawał się coraz to bardziej wyluzowany, nie powstrzymując też działania euforyzującego, dzięki któremu na jego twarzy wyrósł nieodgadniony uśmieszek.
- Ech... - westchnął zamyślony, próbując przypomnieć sobie tematykę rozmowy. - Ja też już nie wiem, pieprzyć to - dodał po chwili, przenosząc wzrok na kotkę, która znudzona uciekła mu z kolan, pozostawiając na ciemnych spodniach masę śnieżnobiałych fragmentów futra. Złapał jeden włos pomiędzy palce i przyglądał mu się uważnie, kończąc palić skręta. Facetowi obok też zaczęło się udzielać, bo stał się niezwyczajnie zagubiony.
- Niespecjalnie, lo giuro* - wymamrotał, przykładając rozwartą dłoń w miejsce serca na klatce piersiowej. Zeskubywał też kocie włosy z materiału, wywalając je gdzieś na podłogę. Pobudzona wyobraźnia podkusiła go do niezbyt mądrego wywodu: - Jak człowiek się starzeje, to też tak zostawia wszędzie swoje kłaki? Ja chyba się zetnę na łyso na starość. Żeby nie brudzić cudzych spodni. - Spojrzał na tkaninę, na Thomasa i na kota. Nie krył rozmarzonej miny.

*lo giuro - przysięgam
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Biuro
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach