Wydarzenia


Ekipa forum
Wejście
AutorWiadomość
Wejście [odnośnik]10.03.12 23:28

Wejście

Jest to duży, betonowy podjazd zwykle zatarasowany policyjnymi samochodami. Tuż obok znajduje się ławka i przystanek autobusowy, a także budka telefoniczna. Przy podjeździe w dużych ceramicznych donicach rośnie kilkanaście mniejszych i większych drzewek iglastych, zawsze zielonych i pachnących.
Wejście do budynku stanowią natomiast szerokie dębowe drzwi, a po kilku metrach wysłużony, żółty korytarz rozwidla się na prawo i lewo, prowadząc do klatki schodowej, wind oraz niezliczonych pomieszczeń, najczęściej gabinetów. Tuż po prawej stronie umiejscowiona została zaś portiernia: niewielki betonowy box oddzielony od korytarza wysoką dębową ladą. Wysłużone notesiki i gazety poobklejane są morzem karteczek, a na ścianie, tuż za strażnikiem, porozwieszano kalendarze, plakaty, półeczkę z radiem i tabliczki z wszelakimi informacjami oraz przeszkloną szafkę pełną kluczy.
Jak zawsze panuje tu tłok i hałas.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.

Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wejście [odnośnik]24.10.16 21:02
14 marca
Raiden podkurczył ramiona, czując jak zimne powietrze przeszyło go nieprzyjemnie, wdzierając się w miejsce między kołnierzem a szyją. Nieosłonięte i podatne na tego typu dyskomforty. Odetchnął nocnym powietrzem, widząc jak obłok unosi się przed nim, by zaraz zniknąć. Dookoła wciąż żyło wieczorne życie Londynu razem z otwartymi pubami, restauracjami czy sklepami. Niektóre z nich działały do późnych godzin lub nawet dwadzieścia cztery na dobę. Co ciekawe zawsze znajdował się tam chociażby jeden klient. Samotny, zabłąkany i zupełnie przypadkowy, ale zawsze tam był. Carter stał własnie przed jednym z barów naprzeciwko komisariatu, obserwując przechodzących przed nim ludzi. Odprowadzał spojrzeniem co poniektórych, by zaraz o nich zapomnieć. Co ciekawe wiele młodych ludzi w środku tygodnia, własnie dzisiaj w środowy wieczór postanowiło się rozerwać. Raiden z chęcią wstąpiłby do baru i zamówił piwo, ale czekała go praca. I to nie samotna. Czekał na amnezjatora, który miał mu pomóc w pewnym drobnym problemie. Nie wiedział jak to się stało, ale przy pewnej sprawie, którą prowadził Rodriguez przegapiono jednego z mugolskich policjantów, który mógł być kluczowym świadkiem użycia czarów w nieodpowiednim miejscu. Mogło to skutkować wieloma konsekwencjami, jeśli takowy delikwent kręcił się po mieście bez wyczyszczonej pamięci. Oczywiście można było stwierdzić, że zwariował, ale co jeśli ktoś by zaczął węszyć lub on sam by się tym zajął? Nie. Potrzebowali mieć pewność. Jako że Rodriguez nie mógł się tym zająć, bo wylądował w Świętym Mungu, McGregor wyznaczył Raidena do tego zadania. Oczywiście nie był tym faktem zachwycony, ale kto jeśli nie on zrobiłby to najlepiej?
Umówiono go w tym miejscu razem z amnezjatorem i czekał. Jedna z dziewczyn zagadała go czy nie ma ognia. Niestety nie palił, co przyjęła z wyraźnym niezadowoleniem. Rozłożył ręce w uśmiechu i opatulił się szczelniej płaszczem. No, gdzie on jest?, ponaglił w myślach przyszłego towarzysza.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Wejście [odnośnik]27.10.16 23:18
Mówi się, że każdy ma swoje gorsze i lepsze dni. Charles jednak tak ich nie rozróżniał. Od dawien dawna nie było dnia, który mógł nazwać po prostu „lepszym”. Były gorsze, jeszcze gorsze i najgorsze. Nie sposób było jednak poznać, który z nich ma obecnie. Użalanie się nad sobą nie było w jego stylu. A przynajmniej nie w tym jego nowym stylu. Wracając do pracy miał nadzieje wrócić do swojego dawnego trybu życia. Dom, praca, dom, praca… córka. To ostatnie niezbyt się zgadzało. W końcu jego trzynastolatka nie chciała w ogóle słuchać nieogarniętego ojca, który jedyne co wie o wychowywaniu dzieci to to, że należy je karmić, przewijać (chyba już za późno na takie wybryki) i słuchać, kiedy na ciebie krzyczą by zaraz trzasnąć drzwiami. Wracając jednak do tego co mu w życiu wychodzi. Rzucając się w wir pracy nawet kiedy tej pracy nie miał wolał spędzać czas w Ministerstwie niż wracać do mieszkania. Dobrze wiedział, że to równało się z kolejnym dniem kompletnie wyjętym z pamięci. Jakby przez przypadek swoje własne umiejętności wykorzystywał przeciwko sobie. Miał już właściwie wracać do domu kiedy dostał zlecenie do wykonania. Wcale go to nie zasmuciło. Ten rok wystarczył by uświadomić mu, że nie ma w życiu rzeczy pewnych. Wszystko w końcu przepada. A skoro miał przepaść to przynajmniej z własnej ręki. Nikt mu właściwie nie powiedział do końca o co chodzi. Wszystkiego miał się dowiedzieć na miejscu od jakiegoś funkcjonariusza policji. Ktoś mu tam szepnął nazwisko, ale to też mu zbytnio nic nie mówiło. Zbyt długo był nieobecny by móc to wszystko spamiętać. Właśnie zbliżał się do miejsca ich spotkania. Pogoda nie dopisywała chociaż jak dla niego była idealna. Nie lubił czuć gorącego słońca za skórze. Najchętniej od razu by się wtedy schował. Minęła go jakaś kobieta zatrzymując i kładąc dłoń na jego ramieniu. Bez słowa odpalił jej papierosa chowając zapalniczkę do kieszeni. Niestety palił. Chociaż to nie był jego jedyny nałóg. Zbliżył się do mężczyzny domyślając się, że ten właśnie na niego czeka. Nikt inny nie wyglądał mu na zniecierpliwionego, nikt inny nie wpatrywał się tak uparcie w komisariat naprzeciwko, nikt inny nie był tu na tyle trzeźwy by być tym, który mu miał dzisiaj towarzyszyć. Albo w sumie… to on jemu. - Chyba na mnie czekasz – powiedział wyciągając dłoń w stronę mężczyzny. - Charles Rogers. - przedstawił się i spojrzał w stronę komisariatu. - Więc czym się mamy zająć? Nie za dużo udało mi się dowiedzieć… - dodał ponuro. Nie lubił nie wiedzieć z czym ma do czynienia. Nie lubił się domyślać. Niestety on raczej też nie strzępiłby języka na wyjaśnienia. Pewnie jeszcze mruknąłby coś o całym tym bałaganie w Ministerstwie, ale przemilczał to. Lepiej nie mówić za dużo. Lepiej czasem nie mówić wcale.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wejście [odnośnik]28.10.16 17:16
Gdy usłyszał męski głos koło siebie, przeniósł spojrzenie na nowo przybyłego i uniósł brwi na potwierdzenie jego słów. Przed nim stał człowiek zmęczony życiem, powiedziałby że koło czterdziestki, chociaż gdyby od czegoś zależało życie jego bliskich, zmotywowałby się i zaskoczył wszystkich. Oczywiście, że mogło być zupełnie inaczej, ale takie wrażenie sprawiał mężczyzna stojący dosłownie dwa kroki od niego.
- Najwyraźniej - odpowiedział na jego słowa i z lekkim uśmiechem wyciągnął dłoń w stronę amnezjatora, którego u przysłano. Uścisnął mu rękę, po czym od razu się przedstawił, a jego uśmiech się poszerzył. Nie był zbyt powściągliwym człowiekiem, co niektórzy mogli już zauważyć. Pan Rogers jeszcze nie, ale chwila pracy zapewne miała to zmienić. Ależ z chęcią by mu wyjaśnił, co obaj tutaj robili. A mianowicie... - Ktoś z mojego departamentu spartolił robotę, pozostawiając jednego świadka, który być może widział dokładnie osobę, którą chcemy zamknąć za bawienie się magią i robienie kłopotów z mugolami. A że dupek nie może po sobie posprzątać... - Bo dał się spetryfikować jakiemuś dzieciakowi i leży w Mungu - ...Ministerstwo Magii wysłało nas. Mamy go rozpoznać, przesłucham go,a ty zajmiesz się resztą i wrócimy do domu. To jak? Piszesz się?
Charles nie miał większego wyjścia, jednak Raiden nigdy nie był osobą, która bawiła się w ugrzecznienia. Zerknął z komisariatu na swojego towarzysza, czekając na jakąś reakcję. Zanim jednak ten zdążył cokolwiek powiedzieć dodał:
- Cieszę się, że przydzieli cię do mnie. Słyszałem, że jesteś całkiem niezły w te klocki.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Wejście [odnośnik]30.10.16 13:12
Jego praca wymagała dokładności, a ta dokładność często przeradzała się w pewnego rodzaju perfekcjonizm. Wiedział, że ludziom z łatwością przychodzi partaczenie najłatwiejszych zadań. Nie rozumiał jak po wielu latach w pracy można nadal błądzić we własnym środowisku. On tego nie rozumiał bo rzadko mu się to zdarzało. Kiedy coś robił to przykładał się do tego całym sobą. Praca zawsze wychodziła mu dobrze. Prosta komenda, skomplikowane wykonanie. W życiu nie szło mu już tak łatwo. A właściwie myślał, że idzie mu całkiem łatwo, a był człowiekiem, który woli widzieć wymyślone dobro niż prawdziwy kłopot. Na jego słowa pokiwał głową, a kącik jego ust uniósł się w uśmiechu. Jakoś niezbyt go to zdziwiło. - Zawsze znajdzie się taki co za dużo widział i zawsze znajdzie się taki po którym trzeba sprzątać. Zamiast wymyślać kolejne zakazy dotyczące picia ognistej w miejscu publicznym powinni skupić się na wymyśleniu tego o byciu idiotą. W każdym miejscu. - powiedział wzruszając ramionami i uśmiechając się ponuro. - Zobaczmy co wie. - dodał spoglądając na swojego dzisiejszego partnera. Nie miał w zwyczaju oceniania ludzi po chwili rozmowy. Jednak Raiden wydawał się być przede wszystkim ogarniętym człowiekiem. A przynajmniej jeżeli chodzi o kwestię zawodowe. Szczerze mówiąc Charlesowi nawet przez to ulżyło. Nie chciałby trafić na kogoś kto albo kompletnie nie wiedziałby co robić ( a tak już mu się zdarzało), albo na takiego, który bardzo chce pokazać jak wiele potrafi i potem tak czy tak trzeba po nim sprzątać. Wtedy jest tak jakby robił to wszystko sam. Nie dość, że sam to jeszcze wraca do domu jeszcze bardziej zirytowany. A czasami wydaje mu się, że bardziej się nie da. Na jego kolejne słowa spojrzał na niego lekko zaskoczony. Wydawało mu się, że ludzie już dawno zapomnieli o tym kim jest. No oczywiście prócz umieszczonej na środku czoła łatki „rogacz”. - No zwykle jak ktoś ma nie pamiętać to nie pamięta. - powiedział, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. - Wtedy wiem, że robię to dobrze. Jesteś nowy prawda? W sensie… nie widziałem Cię wcześniej, a sam przez rok nie pracowałem dlatego każdy kto nie pracuje dłużej niż rok w Ministerstwie jest dla mnie nowy. - odparł kiedy przechodzili przez ulicę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wejście [odnośnik]30.10.16 17:34
Raiden lubił swoją robotę. Lubił działać i właśnie w tym się spełniał. A szczególnie jeśli widział owoce swoich decyzji. Nie mówił nawet o wdzięcznych twarzach ocalonych lub tych, którzy czekali na sprawiedliwość. Bo każdy człowiek na nią zasługiwał. Lubił wiedzieć, że to co robił nie było bezcelowe. A przynajmniej tak mu się wydawało do chwili w której usłyszał o referendum. Jeszcze nie wiedział nic o dziecku, które rosło pod sercem Artis, ale w rozmowie z Rowan wyraził swoje zdanie jasno - nie wiedział czy przyprowadzanie na taki świat kolejnego człowieka byłoby rozsądne. Decyzja została podjęta za niego, a on musiał już wkrótce walczyć o zachowanie chociaż jakichkolwiek wartości, w które wierzył. Nie mógł przecież się poddać. Nie mógł i nie chciał. Chyba dopiero po jego trupie zmusiliby go do czegoś, z czym się nie zgadzał. Na razie wszyscy pracowali ramię w ramię bez zbędnych słów. Ale co miało nadejść razem z nowym miesiącem i zapewne podaniem wyników głosowania? Czy do tego czasu nie miało się jego życie zmienić o sto osiemdziesiąt procent? Na razie jednak Raiden nic o tym nie wiedział. Dlatego właśnie pracował.
- I o to właśnie tu chodzi - rzucił do Rogersa, uśmiechając się z iskrami w oczach jakby zaraz miał wypaść z kompletnie absurdalnym pomysłem. Dał znak głową, żeby zaczęli iść w stronę komisariatu. Powoli niektórzy policjanci zaczęli wychodzić, a to znaczyło, że ich cel również. - Ano - odpowiedział krótko na pytanie amnezjatora. - Przeniosłem się na początku roku z jednostki w Chicago.
Tyle starczyło i musiało też wystarczyć Charlesowi. Nie wyglądał raczej na typa, który by się dopytywał szczegółów. Dzięki ci, Merlinie. Z gadułami też nie dało się współpracować. Oparł się ramieniem o murowaną ścianę kamienicy, która znajdowała się zaraz obok komisariatu. Poczuł jej chłód, ale była to niewielka niedogodność. Zaraz za nimi rozciągała się po prawej stronie ciemna uliczka. Idealna na chwilę rozmowy z ich świadkiem.
- Też słyszałem, że nieco zardzewiałeś, ale i tak najlepsi są ci, którym można zaufać - odparł połowicznie kontynuując jego słowa. Stał tak, by móc obserwować wyjście z komisariatu. - Jak zobaczysz czerwoną torbę to krzycz.
Była to jedyna cecha charakterystyczna jaką dostali. To i prążkowany garnitur.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Wejście [odnośnik]02.11.16 13:33
Referendum było dla niego kompletną głupotą. Dawno temu, kiedy jeszcze to wszystko choć trochę go obchodziło, kiedy codziennie rano sięgał po numer Proroka Codziennego i zastanawiał się co jeszcze wymyślą na tym świecie. To referendum był odpowiedzią na jego zachętę. Pozorna demokracja, która jego zdaniem nie jest niczym innym jak manipulacją i czystą dyktaturą. W ogóle nie chciał iść na to referendum, ale jako pracownik Ministerstwa nie miał zbytniego wyboru. Bo to przecież wszystko było po prostu śmieszne. Dlaczego nikt się nie zapyta ich czy ci nieszlachetnej krwi nie potrzebują policji antyszlacheckiej? Nikogo to nie obchodzi. Bo zawsze liczyła się tylko czystość krwi. Wyrzucił z głowy wspomnienia referendum nie chcąc w ogóle już do tego wracać i zaprzątać sobie tym zbędnie głowę. Irytacja przez coś co już się stało i na co nie ma się kompletnie wpływu jest bezsensowna. Słysząc, że mężczyzna pracował wcześniej w Chicago popatrzył lekko zaskoczony. Pokiwał głową i mruknął tylko. - To spora zmiana. - on najdalej to był chyba w Walii i to błędem przy teleportacji. Nie lubił podróżować. Chociaż zmienić kontynent? To brzmi jak dobry plan na pozbycie się problemów. Dobry jeżeli nie masz nic do stracenia. A on jednak miał całkiem sporo nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Na słowo „zardzewiały” na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Tak, w sumie tak można go w tym momencie określić. Był całkiem zardzewiały. Kiedy przechodzili przez ulicę wyciągnął z kieszeni kurtki papierosa i wsadził go sobie do ust szukając po kieszeniach zapalniczki. Wiedział bardzo dobrze, że ją ma w końcu jeszcze chwile wcześniej podawał ją dziewczynie. Teraz kompletnie mu się zawieruszyła. Kiedy dotarli do bocznej ściany komisariatu zadowolony ze znalezionej zapalniczki oparł się o ścianę. - Palisz? -zapytał wyciągając w stronę Cartera paczkę. Pić mu w pracy nie wolno to chociaż palić mu wolno. A przynajmniej żadnego zakazu nie widział. Chwila minęła, a Charles zdążył wypalić niemalże całego papierosa kiedy zauważył wychodzącą z komisariatu kobietę. W ręku dzierżyła czerwoną jak wino torbę. - Taką czerwoną torbę? - zapytał odpychając się nogą od ściany i gasząc papierosa.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wejście [odnośnik]02.11.16 14:43
- Taa... Przystosowuję się - odparł na słowa o zmianach. Równocześnie przejechał spojrzeniem po przechodzącej obok nich zgrabnej kobiecie. Nie było to zdecydowanie dyskretne, ale nie dało się ukryć, że gdy się mijali, Raiden odwrócił się i szedł przez jakiś czas tyłem, a nieznajoma posyłała mu dość intensywne spojrzenie. Uśmiechnął się w jej stronę wymownie, ale zaraz też wrócił do swojego towarzysza myślami. - W ogóle nie kojarzę cię może z Gryfonów?
Spojrzał na niego przez chwilę i zastanawiał się, co się wydarzyło w ciągu tego ostatniego roku, że nie pracował. Ale nie było to ważne. Dostał rekomendacje, a na pytanie McKenny kim jest ów Charles V. Rogers dostał odpowiedź, że warto mu zaufać i zna się na rzeczy. A to mu wystarczało, aż za bardzo. Czasem trudno było znaleźć odpowiednią osobę do zadania, ale najwyraźniej obaj wpasowali się w sytuację i rozumieli, że bajzel który narobili inni egzekutorzy prawa najczęściej właśnie czyścili ludzie ich pokroju - zdecydowanie za dobrzy na takie posyłki, ale skuteczni. I o to w tym chodziło.
Podziękował gestem dłoni za wyciągnięte w jego
- Wolę truć się czym innym - odparł, szczerząc się na chwilę w stronę swojego towarzysza i równocześnie patrząc na grupę pijanych nastolatków po drugiej stronie ulicy. Ale oni się darli. Przez chwilę panowała między nimi cisza, którą przerwał Rogers wspomnieniem o torbie. - Dokładnie taaaaaaaaa... ką. - Raiden odwrócił się w stronę wejścia do komisariatu i szybko znalazł spojrzeniem czerwoną torbę. Zaraz jednak wypadła mu z głowy, gdy zobaczył kto ja niósł. Pierwszym co zobaczył to długie nogi, które zgrabnie poruszały się w prążkowanych rozłożystych spodniach, a następnie przeniósł spojrzenie na dopasowany płaszcz i ułożone w subtelne loki brązowe włosy. Do tego pani policjant grzeszyła urodą i to pod każdym względem. Carter czuł jak szczęka wbija mu się w ziemię, chociaż tak naprawdę dość szybko zamknął usta. Gwizdnął zanim się do nich zbliżyła na odpowiednią odległość i wstrzymał Charlesa dłonią. - Taka praca to mi się podoba - mruknął i ruszył w kierunku kobiety. Gdy był tuż przed nią, stanął w miejscu i zaczął dość przekonująco temat o ostatnich działaniach policji w rewirze Enfield. Machnął jej legitymacją szybko przed nosem, by nie mogła dojrzeć insygniów Ministerstwa Magii, twierdząc równocześnie, że ma informacje o sprawie, którą się kobieta zajmuje. Dość łatwo złapać ambitnego człowieka na haczyk, sugerując, że może się wykazać. I podziałało to w tym przypadku, aż za dobrze. Raiden wrócił z młodą policjantką do Charlesa i przedstawił ich sobie:
- To mój partner, sierżant Lincoln. Sierżancie, panna Staley.
Posłał wymowne spojrzenie Charlosowi zza pleców kobiety, wzruszając przy tym ramionami. Jego mina wciąż mówiła, że był pod wrażeniem pani policjant.
- Chcielibyśmy porozmawiać o ostatnich wydarzeniach, które przykuły pani uwagę - zaczął od razu, delikatnie przesuwając ich z dala od głównej ulicy.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Wejście [odnośnik]03.11.16 10:05
Lata, które spędził w Hogwarcie wydawały się mu być odległą przeszłością. Odległą na tyle, że przestał wracać do niej myślami. Jako amnezjator dobrze wiedział jak wielką siłę ma nasza pamięć. Ludzie, obrazy i sytuacje. Nigdy nie miał zwyczaju zbyt długo poświęcać czemuś uwagi. Dlatego spojrzał zaskoczony na mężczyznę słysząc jego pytanie. Pewnie dlatego przez chwile mężczyzna wydał się mu znajomy. Ignorował zazwyczaj takie spostrzeżenia. Ostatnio nie do końca wiedział co było rzeczywistością, a co tylko pijanym bełkotem. Uśmiechnął się. - Tak. Myślę, że możesz mnie kojarzyć. Zresztą ja chyba też kojarzę Ciebie. Też Gryfon tylko kilka lat mniej? - zapytał chociaż wcale pytań nie musiał. Ta informacja weszła do jego świadomości przyznając mu racje zanim jeszcze w ogóle wypowiedział te słowa. Wolę truć się czym innym. Słysząc to na ustach Rogersa pojawił się delikatny uśmiech. Coś czuł w kościach, że wolą się truć tym samym. Nie skomentował tego tylko wzruszyła ramionami i schował paczką znowu do kieszeni. Prawdę mówiąc nie rozumiał jak ktoś mógł im zapomnieć wspomnieć o tym, że osobą, którą mieli przesłuchiwać miała być piękna kobieta. Naprawdę piękna kobieta. Jego wzrok padł najpierw na delikatne rysy twarz, mocną czerwień ust, długą szyję zdobioną delikatnym naszyjnikiem. Kolejno na szerokie ramiona, pełny biust i smukłą talię. Przesuwając wzrok po nogach kobiety miał wrażenie, że te nigdy się nie skończą. No i niech ktoś jeszcze raz powie, że czarodzieje nie powinny się łączyć się z mugolami. Próbować nikt nikomu nie zabroni. Już miał podchodzić do kobiety działając niemalże automatycznie, kiedy został zatrzymany przez mężczyznę. Słysząc słowa mężczyzny jego usta ułożyły się w łobuzerski uśmiech. I to musiało mu wystarczyć. Widząc zbliżającego się do niej mężczyznę kobieta przystanęła zdezorientowana. Nie zdążyła zapytać o co chodzi, bo Rai wszystko jej wyjaśnił. Kobieta nie wiedząc o co dokładnie może mężczyznom chodzić spięła się. Nie chciała, żeby ktoś wypytywał o tamten dzień. Zbyt dużo przyszło jej zobaczyć. Słysząc swoje nowe nazwisko z ust Cartera, Charles miał ochotę parsknąć śmiechem. Zawsze go śmieszyły te pseudonimy. Serio wyglądał na kogoś z wysokim kapeluszem na głowie. Zachowując powagę uśmiechnął się czarująco i sięgnął po dłoń kobiety. - Bardzo przepraszamy, że musimy zająć chwile czasu, Panno Staley. - powiedział przenosząc wzrok na stojącego za kobietą partnera. Dobrze wiedział o czym ten myśli i jego myśli krążyły w podobnych obszarach. Kobieta spojrzała na nich nadal nie do końca pewna tego czego może się spodziewać po mężczyznach. - Proszę się tylko pośpieszyć. Naprawdę nie mam czasu. - mruknęła zza fasady brązowych loków. Jak widać kobieta miała sporo do ukrycia. A przynajmniej sporo do nie powiedzenia. - Co chcą Panowie wiedzieć? - spytała.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wejście [odnośnik]05.11.16 0:43
Raiden otworzył szerzej oczy, przyglądając się kobiecie, ale najwidoczniej Rogers zdołał otrząsnąć się pierwszy albo tak dobrze grał opanowanie. Obejrzał się przez ramię, nie chcąc, żeby ktoś przypadkowo skupił na nich swoją uwagę. Chociaż byłoby bardzo trudno, gdyby okazało się, że czerwona torba i piękna kobieta ściągnęła posiłki z siłą magnesu. Ale przecież nie chcieli jej robić krzywdy. W zasadzie zamierzali ją uchronić przed ciekawością, która mogła sprowadzić na nią naprawdę wiele nieprzyjemności. Cóż... A może nawet i coś więcej niż to? Czasy były niebezpieczne, a węszący mugol na pewno był ostatnią rzeczą jakiej potrzebowano. I może ich dwójka miała swój honor i nigdy nie zrobiłoby krzywdy komuś w jej sytuacji, ale Raiden nie mógł liczyć na to, że reszta - cała horda pracowników ich Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów była taka sama jak oni. Dookoła siebie widywał różnych ludzi. Policjantów znał, chociaż nie wszystkich i byli raczej dobrymi ludźmi. Niektórzy zapatrzonymi w siebie, ale nie byli źli. Wstąpili do czarodziejskiej policji, bo w coś wierzyli. Były jednak różni ludzie, różne sytuacje życiowe, różne wymagania i... Różne płace. Nawet za górę złota Raiden nie zrobiłby czegoś z czym się nie zgadzał. Jakie miało to jednak odbicie wśród innych? Czy mogło dziać się coś o czym nie mieli pojęcia?
We trójkę przeszli kawałek dalej do określonego miejsca. W sumie kobieta wyglądała na zdezorientowaną, ale zarys broni po jej płaszczem można było dostrzec tylko wprawnym okiem. Uśmiechnął się pod nosem. No, tak. Jakżeby inaczej. Ambitna, piękna i zdecydowanie niebezpieczna. Gdy stanęli w cieniu uliczki, podniósł głowę, by zaobserwować czy nikt nie wyglądał przez żadne z okien, ale teren był czysty. Mogli więc zaczynać.
- Co pani tam widziała? - spytał, wpatrując się w nią intensywnie. Otworzyła usta, wahając się na chwilę. Zagryzła lekko dolną pełną wargę, a Raidenowi zrobiło się gorąco. W końcu jednak przeniosła na niego spojrzenie swoich błękitnych oczu i zaczęła opowiadać.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Wejście [odnośnik]06.11.16 21:11
Kobieta nie bardzo wiedząc co może powiedzieć, a czego nie powinna spojrzała na nich podejrzliwie. W końcu zaczęła im opowiadać pomijając pewne fakty, przez które mogła zostać uznana za niepoczytalną i szaloną. Charles i Raiden dobrze zdawali sobie z tego sprawę i potrafili dodać dwa do dwóch, kiedy kobieta robiła znaczące fakty przyglądając się ich reakcji. Jako, że nie do niego należało zadawanie pytań mężczyzna badał reakcje kobiety. Zawsze go to interesowało. Emocje malujące się na twarzy. Zdziwienie, zaskoczenie, czasem nawet strach. Płynność z jaką potrafiła opowiedzieć im o całym zdarzeniu przechodząc z faktu do faktu świadczyła o tym, że ładny wygląd to nie wszystko i kobieta ma pojęcie o wykonywanej pracy. Oczywiście nic nie mógł poradzić na to, że jego pierwsza ocena była właśnie przez pryzmat pałającej od niej kobiecości. - Chcą Panowie wiedzieć coś jeszcze? - zapytała obracając się przez ramię jakby sama sprawdzając czy czasem ich rozmowa nie została podsłuchana. - Tak jak powiedziałam bardzo się śpieszę. - dodała. Rogers przeniósł wzrok na swojego towarzysza z niemym pytaniem wymalowanym na twarzy. Widząc delikatne skinienie głowy uśmiechnął się do kobiety kiwając głową. - To chyba wszystko… naprawdę dziękujemy za poświęcony czas. - powiedział, a kiedy kobieta obracała się by odejść Charles wyciągnął dłoń w stronę jej twarzy. Mogło to wyglądać jakby chciał zabrać jej plątający się przy policzku kosmyk włosa. Jednak ruch dłonią nie niósł ze sobą ratunku od falujących przez wilgoć w powietrzu włosów. Niósł ze sobą zaklęcie. Szept. Czystą kartkę. Miała zapomnieć o wszystkim. O tym co widziała, słyszała, o tym spotkaniu. Nie zostawił jednak w jej głowie całkowitej pustki. Przebłysk świadomości. Kolejny dzień, który przeminął. Tyle.

z.t x2
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wejście [odnośnik]04.03.19 18:10
Naprawa magii

Tu także w wyniku rozładowania magii zapanował istny chaos - moc magiczna była niestabilna, niebezpieczna. Choć za dnia Ministerstwo nie dopuszczało nikogo w pobliże okolic, w których magia szalała najbardziej, ministerialne próby zaprowadzania porządku kończyły się klęską. Nie minęło parę dni, gdy czarodzieje zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Ministerstwo chce, aby magia została doprowadzona do porządku - postanowili więc wziąć to w swoje ręce.

Odkąd Ministerstwo Magii oznaczyło to miejsce jako niebezpieczne, pojawienie się w nim mogło grozić aresztowaniem przez Patrol egzekucyjny. Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.

Opis okoliczności
Mugolski komisariat został zamknięty i otoczony specjalną barierą, dotarcie do niego sprawia wam więc wiele trudności, lecz prawdziwe problemy zaczynają się tuż przed wejściem do środka. Główne, marmurowe schody, prowadzące do holu, są zdobione kamienną balustradą, której zwieńczenie stanowi posąg gargulca. Gdy tylko stawiacie kroki na pierwszym stopniu, rzeźba ożywa, zaczynają rosnąć w zastraszającym tempie, uniemożliwiając ruszenie dalej.

Etap I

Wymaganie: Poprawne rzucenie zaklęcia Reducto przez jednego czarodzieja.

Niepowodzenie skutkuje dalszym rozrostem kamiennego gargulca, wkrótce osiągającygo niemożliwe do zignorowania rozmiary. Rzeźba rozkłada skrzydła oraz wyciąga szpony; obydwoje zostajecie zaatakowani przez marmurowy posąg a jego uderzenia zadają wam po 40 obrażeń (tłuczone). Gargulec donośnie skrzeczy, przyciągając uwagę patrolujących tę okolicę strażników Służb Kontroli Magicznej. Musicie uciekać.

Walka
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.

Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.

Etap II
Wymaganie: ST ujarzmienia magii jest równe 130, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranej metody naprawiania magii.

Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1. Postać posiadająca pierwszy poziom biegłości mnoży razy 1½.

W metodzie neutralnej każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

Etap III
Kiedy wydaje się wam, że anomalia uległa względnemu uspokojeniu, tuż po schowaniu różdżek, słyszycie tupot stóp a potem w bocznych drzwiach, prowadzących spod cel, wybiega umundurowany mugolski policjant. Jest śmiertelnie blady, ma na sobie dziwaczną czapkę a w pasie kaburę z nieznaną wam bronią. - Co wy tu robicie? Co... co tu się dzieje? - wrzeszczy, spanikowany. Musicie przekonać go do tego, że znajdujcie się tutaj także z ramienia policji, by przeszukać zamknięty komisariat w celu zdobycia starych zapisów dotyczących emerytury waszego komendanta. Użycie na nim magii, w chwili, gdy anomalia jeszcze nie całkiem wygasła może zaburzyć stabilizację tego obszaru. Znając zagrożenie nie macie wyjścia, jak spróbować przemówić mu do rozumu.

Wymaganie: ST uspokojenia mugolskiego policjanta wynosi 50, do rzutu dolicza się bonus wynikający z biegłości retoryka.

W przypadku niepowodzenia policjant wpada w panikę, biorąc was za "szarlatanów" i wyciąga przed siebie dziwny przedmiot. Strzela z niego w waszą stronę, pudłuje, ale odłamki pocisku i drewnianej komody na dokumenty, przy której stoicie, trafiają w wasze ramiona. Otrzymujecie 40 obrażeń ciętych a policjant ucieka. Wiecie, że poważnie naruszyliście Kodeks Tajności i być może czeka was przesłuchanie w Ministerstwie Magii: jeśli rzucicie na kości k10 wynik mniejszy lub równy 3. Tylko w takim wypadku post należy wyjątkowo zgłosić w temacie z anomaliami, opisując go jako NIEUDANY.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 14.03.19 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wejście [odnośnik]11.03.19 18:06
| 31.10

Sophia opuściła Munga po leczeniu z resztek jadu gigantycznego węża najszybciej jak to było możliwe, po przyjęciu niezbędnych dawek zaleconego eliksiru. Nadal czuła się nieco osłabiona, w końcu ledwie parę dni temu była umierająca, ale umiejętności uzdrowicieli zrobiły swoje i dokonały tego, czego mimo starań nie mogli dokonać mugolscy medycy, w których ręce dostali się najpierw. Nie zamierzała odpoczywać, kiedy w kraju wciąż panoszyły się anomalie. Nie mogła pojawić się na spotkaniu Zakonu z myślą, że nic nie zrobiła, zwłaszcza po porażce na misji. Wraz z Samuelem zostali pokonani przez bardzo potężnego czarnoksiężnika, który uporał się z nimi w pojedynkę i władał bardzo silną czarną magią. Sophię wciąż zastanawiało, kto to był, bo nigdy wcześniej nie spotkała na swojej drodze kogoś równie groźnego i uzdolnionego. Podrzędni opryszkowie z Nokturnu mogli się skryć.
Po wyjściu z Munga wpadła do domu tylko po to, żeby się przebrać i wziąć kilka fiolek z eliksirami, a także miotłę, na której pod osłoną wieczoru miała zamiar polecieć na miejsce, gdzie według jej informacji znajdowała się anomalia. Jeszcze rano poprosiła zaufanego uzdrowiciela o możliwość wysłania listu do Artura, z którym już kiedyś próbowała naprawiać magię i który był jej kolegą po fachu z Biura Aurorów. Pomyślała, że byłby świetnym kompanem do wspólnego zmierzenia się z kapryśną anomalią.
Wiedziała, że była coraz silniejsza, jej magiczna moc rosła, podobnie jak doświadczenie w mierzeniu się z anomaliami. Wiedziała już, czego mniej więcej się spodziewać i była przygotowana, ale zachowywała niezbędne środki ostrożności. Z anomaliami nigdy nie było żartów, były podstępne i zanim w ogóle można było przystąpić do naprawy, często należało sobie poradzić z innymi przeszkodami stwarzanymi przez wypaczoną magię.
Leciała na miotle ostrożnie, robiąc pętle żeby się upewnić, czy nikt jej nie śledzi. Było już ciemno, bo w październiku zmrok nadchodził szybciej. W końcu jednak wylądowała w pobliżu mugolskiego komisariatu, w zaułku nieopodal zeskakując z miotły. Upewniła się, czy fiolki z miksturami oraz broszka z alabastrowym jednorożcem znajdują się bezpiecznie w wewnętrznej kieszeni, że naszyjnik z fluorytem znajduje się na szyi oraz że kaptur leży pewnie na jej ciasno związanych włosach. Pod szatą miała na sobie spodnie, gruby sweter oraz sznurowane buty z wysokimi cholewami na płaskiej podeszwie, czyli prezentowała się w podobnym wydaniu jak w pracy.
Poczekała chwilę na drugiego zakonnika, a gdy się zjawił, mogli ramię w ramię wyjść na przeciw zagrożeniu.
- Byłeś kiedyś w tego typu miejscu? Masz jakieś pojęcie o świecie mugoli, na wypadek, gdybyśmy napotkali kogoś z nich? – zapytała, upewniając się, czy Artur wiedział cokolwiek o niemagicznych służbach, do których budynku właśnie chcieli potajemnie wkroczyć. Sophia znała podstawy i miała nadzieję, że to wystarczy w razie problemów.
Budynek był odgrodzony, więc musieli się trochę nakombinować, żeby się do niego dostać, ale oboje byli sprytnymi, wyszkolonymi aurorami, więc jakoś sobie poradzili. Ostrożnie i cicho wkroczyli do środka, Sophia wciąż zakapturzona i do granic możliwości czujna. Gdy tylko postawili stopy na schodach, rzeźba gargulca stanowiąca element ozdobny nagle zaczęła rosnąć, zagradzając im drogę.
- Reducto! – wypowiedziała cicho, choć starannie Sophia, próbując pozbyć się przeszkody.

| mam przy sobie różdżkę, fluoryt, broszkę z alabastrowym jednorożcem i eliksiry: maść z gwiazdy wodnej x1, kameleon x1, eliksir niezłomności x1, smocza łza x1, marynowana narośl ze szczuroszczeta x1, czuwający strażnik x1



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Wejście [odnośnik]11.03.19 18:06
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 13

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Wejście HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wejście [odnośnik]11.03.19 19:57
Rankiem obudził się zlany zimnym potem, bowiem znów miał ten sen, koszmar będący tak naprawdę wspomnieniem. Stonehenge w ruinie, ludzie miażdżeni przez kamienne bloki, aura rozpaczy powodowana przez setki upiorów oraz On, Voldemort, w którym Artur rozpoznał Toma Riddle'a. Zło triumfowało, a auror był w obliczy tego mroku bezsilny, jak słabiutki płomień świecy podczas sztormu. Później wpadł przez to w spiralę działań, nieustannie ćwicząc i raczej unikając ludzi, poza drobnymi wyjątkami. Obrona przed czarną magią oraz uroki, tarcza oraz miecz, dzięki którym mógłby coś zrobić, wyrwać się z poczucia bezsilności. Pozorny spokój zbyt go osłabił, w paranoidalnym uczuciu dążył do stania się silniejszym. Treningi przestały wystarczać, musiał wrócić do prawdziwej akcji, poddać się niebezpiecznej próbie.
Ucieszył go list od Sophii, przyjaciółki jeszcze z czasów Hogwartu. W jego opinii była przykładem kobiety twardej, na której można polegać, a kogoś takiego teraz potrzebował. Bez wahania zgodził się z nią wyruszyć, przygotowując się jednak skrupulatnie.
Nadleciał ostrożnie już po zmroku, kryjąc się przed ciekawskim wzrokiem. Ubrany jak typowy mugol, zakładając dżinsy oraz jesienną kurtkę z kapturem, zasłaniającym jego twarz. Robiło się zimniej, bowiem październik co raz bardziej zmieniał się w mroźny listopad. Poprawił ostrożnie pas, przy którym miał zabezpieczone eliksiry.
Szybko znalazł Sophię, musiała przybyć tu przed nim.
- Wszystko dobrze? - zapytał, kierując się troską oraz bezpieczeństwem ich misji. Na jej pytanie uśmiechnął się z zadowoleniem. - Nie próżnowałem od naszej ostatniej próby z anomalią, wiem już to i owo o niemagicznym świecie. Musimy być ostrożni, nawet wieczorem w komisariacie może być kilku gliniarzy - powiedział z odrobinką dumy, w końcu mógł się czuć pewnie wśród mugoli.
Dotarcie na miejsce nie było proste, ale wspólnymi siłami z łatwością sobie poradzili. Szło im łatwo, może za łatwo, więc tym bardziej stali się czujni. Dzięki temu nie dali się zaskoczyć rosnącemu gargulcowi, który raczej ich nie chciał przepuścić.
Zaklęcie Carter chybiło, więc Artur szybko poderwał różdżkę, szepcząc zaklęcia:
- Reducto.

| edit: zapomniałem wypisać jakie dokładnie mam ze sobą eliksiry: Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103), Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5), Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5) oraz Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)


Ostatnio zmieniony przez Artur Longbottom dnia 11.03.19 19:59, w całości zmieniany 1 raz
Artur Longbottom
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wejście Tumblr_n8cqa3m4uo1r9x5ovo5_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6321-artur-longbottom https://www.morsmordre.net/t6433-merlin#164095 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6850-skrytka-bankowa-nr-1487 https://www.morsmordre.net/t6391-artur-longbottom#162495

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Wejście
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach