Wydarzenia


Ekipa forum
stół przed chatą
AutorWiadomość
stół przed chatą [odnośnik]12.03.20 15:38
First topic message reminder :

stół przed chatą

tak duży stół zająłby połowę przestrzeni w chacie, więc wystawiono go na zewnątrz, przygotowując też siedziska z uciętych drewnianych bali; do wspólnego posiłku zasiąść tam może spokojnie tuzin osób. sterta pozostawionych talerzy i kubków z niedopitymi herbatami leży na stole albo gdzieś na ziemi, tuż obok małego piecyka, w którym w chłodniejsze dni pali się magicznie podtrzymywany ogień. Susie dba o to, żeby w wazonie z butelki Ognistej zawsze był bukiet świeżych polnych kwiatków.



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189

Re: stół przed chatą [odnośnik]04.09.20 12:33
Wszystko stało już gotowe na blacie - całe szczęście, że Florence zabrała się za to wcześniej. Tym sposobem kiedy na ścieżce wiodącej ku Jamie pojawił się Michael, mogli właściwie od razu zaczynać! Twarz Florence rozjaśniła się lekko, gdy dostrzegła swojego ucznia. Gdyby tylko wiedziała co mu się tam pałęta po głowie! Zupełnie nie była świadoma emocji, które targają doświadczonym aurorem. Z resztą, nawet gdyby je poznała, machnęłaby na nie zupełnie ręką. Oczywiście, że od czarodzieja zaprawionego w walce z czarną magią można było oczekiwać więcej niż od, choćby właściciela sklepu, ale to żaden wstyd czegoś nie wiedzieć! Przecież nikt nie oczekiwał, że auror będzie znał się na wszystkim! Florence prędzej pochwaliłaby Michaela za to, że ten pragnął się uczyć. W końcu zależało mu na tym, aby dzięki właściwemu wykorzystaniu eliksirów, chronić zarówno siebie jak i swoich towarzyszy, prawda? Taką postawę należało chwalić!
- Michael! - zawołała, machając do niego dłonią. Wspaniale było widzieć bo w zdrowiu i kondycji przynajmniej-nie-gorszej-niż-kiedy-widziała-go-ostatnio. Na widok książek, które niósł w rękach, twarz Florence rozpogodziła się jeszcze bardziej. - Pamiętałeś! I znalazłeś coś! Niesamowite! Nawet nie wiesz, jak mi się przydadzą! - przygarnęła od razu oba tomy do piersi. Miała ochotę zacząć je studiować od razu - ale przecież doskonale wiedziała, że mają co innego do zrobienia! Skoro auror przyniósł jej te dzieła, dotrzymując swojego słowa, musiała się teraz skupić by skrupulatnie i kompetentnie wywiązać się ze swojej obietnicy - Dziękuję - dodała więc jeszcze tylko szybko. Książki wylądowały jednak na blacie, później na pewno kobieta poświęci im każdą wolną chwilę. Tymczasem skupiła się jednak na Michaelu. Czas zacząć lekcję!
- Na sam początek muszę ci wytłumaczyć kilka rzeczy. Niestety, musisz sobie zdać sprawę z tego, że wiedza związana z anatomią, a także eliksirami to w dużej mierze pamięciówka. Ale nie tylko - przez co właśnie ta dziedzina wiedzy jest jedną z bardziej skomplikowanych. - zaczęła, mając nadzieję, że nie przestraszy Michaela za bardzo. Ale hej! Tonks był aurorem! Przecież nie mógł się bać nowych rzeczy! - Wybacz niedyskrecję, Michaelu, ale muszę zadać ci jedno pytanie - ile ważysz?


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!



Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 02.10.20 11:04, w całości zmieniany 1 raz
Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
stół przed chatą - Page 5 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: stół przed chatą [odnośnik]20.09.20 5:16
Wyrozumiała Florence nie sądziła może, że aurorzy powinni znać się na wszystkim... ale właśnie takie oczekiwania przedstawiono Michaelowi na wymagającym kursie. Kursantów szkolono metodą kija i marchewki, choć częściej kija. Na każdym kroku grożono im wydaleniem z kursu i podkreślano, że jako aurorzy mają być elitą czarodziejskiego świata. Młodziutki Michael zaczynał karierę zawodową z przekonaniem, że powinien umieć wszystko, a ignorancja będzie surowo karana - każdy błąd w akcji mógł kosztować życie. Na własnej skórze przekonał się o tym, że pomyłka w ocenie sytuacji zaowocowała jego likantropią. Potem, rzecz jasna, zrozumiał, że nie sposób znać się na wszystkim. Rineheart potrafił co prawda posługiwać się magią leczniczą, co niegdyś bardzo imponowało młodemu Tonksowi, ale potem przekonał się, że obecny szef zna tylko jej podstawy. O ile bez leczenia można się było jednak obejść (choć Michael zazdrościł nieco siostrze, że rozpoczyna kurs potrafiąc też świetnie leczyć), o tyle do nieumiejętności dawkowania eliksirów wręcz nie wypada się przyznawać. Cieszył się, że wreszcie wziął się w garść i nadrobi zaległości - ale na jakimś podświadomym poziomie nadal czuł się zażenowany brakami w swojej wiedzy, nawet przy tak sympatycznej i ciepłej nauczycielce.
Przynajmniej jej radość na widok książek sprawiła, że warto było tu przyjść - i może zatrze ewentualne złe wrażenie, jakie mógłby zrobić swoimi naiwnymi pytaniami. Wyprostował się odruchowo i natychmiast rozpromienił. Lubił czuć się przydatny i potrzebny.
-To drobnostka, naprawdę. - zapewnił kurtuazyjnie. Choć szmuglowanie książek z Londynu nie należało ani do bezpiecznych ani od koniecznych zajęć, to Florence nie musiała przecież o tym wiedzieć. Nie podjąłby ryzyka, gdyby było za duże i gdyby nie mógł załatwić tej sprawy w drodze powrotnej z pilniejszego zadania. -Nie ma za co. - uśmiechnął się ciepło, a potem wszedł za Florence do chaty.
-Mam dobrą pamięć. - bąknął na jej wyjaśnienia, usiłując przekonać samego siebie, że tym razem zdoła to wszystko pojąć. Próbował przecież nauczyć się anatomii i na kursie aurorskim i nawet trochę z książek Justine... ale była tak... nudna! A on miał co prawda dobrą pamięć, ale do ciekawych rzeczy. Na przykład historii magii.
-Ummm... - ile ważył? -Chyba... koło osiemdziesięciu siedmiu kilo? Ale nie jestem pewien, dawno się nie ważyłem i trochę zmieniłem dietę i tryb życia... - zamyślił się. Od bardzo dawna nie myślał o swojej wadze. Jedynym, czym się przejmował, były kondycja i siła mięśni, ale nawet one zmieniały się zależnie od pory miesiąca. "Uroki" likantropii. -A to ważne?



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
stół przed chatą - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: stół przed chatą [odnośnik]02.10.20 11:44
Była w stanie zrozumieć skąd taka presja - praca aurora była przecież bardzo, bardzo niebezpieczna. Istotnie, jeden nieodpowiedni ruch w starciu z doświadczonym przeciwnikiem mógł zakończyć się tragicznie. Zdawała sobie z tego sprawę - nawet jeśli nie chciała o tym myśleć. Tak czy siak, zamierzała po prostu przekazać Michaelowi to, co sama wiedziała. Wtedy będzie mógł przestać się zadręczać, że nie jest tak wszechstronny jak powinien. Kto wie, może nawet i podstaw samej magii leczniczej mogłaby go nauczyć? To jednak był już zdecydowanie wyższy stopień wtajemniczenia. Póki co niech jednak zostaną przy anatomii oraz porcjowaniu eliksirów.
- To dobrze, przyda się - parsknęła cicho i trochę nerwowo, słysząc że mężczyzna ma dobrą pamięć. Co poradzić, odrobinę się stresowała. Kiedy sama studiowała zagadnienia medycyny, zwykle wszystko rozumiała - a jeśli coś sprawiało jej problem, po prostu przysiadała do tego na dłużej, rozrysowywała sobie owo zagadnienie, zarówno w myślach jak i na kartce, zapisywała swoje uwagi, czytała je tak wiele razy, że niemal mogła je potem cytować z pamięci, aż w końcu rozwiązanie do niej przychodziło. Jednak różnica miedzy nią, a Michaelem była taka, że ona znała już podstawy. A nie ukrywajmy, podstawy czasami bywały najtrudniejsze! Zrozumienie zasad, którymi rządziło się ludzkie ciało, mogło niejednego przyprawić o ból głowy.
- To bardzo ważne. Bo widzisz, dawka eliksiru, którą możesz przyjąć, zależna jest w dużej mierze od dwóch rzeczy - twojej masy ciała oraz siły samego wywaru. - na stole, przy którym mieli się uczyć, Florence ustawiła kilka fiolek z eliksirami. Nie ona je uwarzyła, nie posiadała aż takich zdolności. Zajęcia w podziemiach Hogwartu spędzone na długim ślęczeniu nad bulgocącymi kociołkami zawsze wspominała z resztą raczej niechętnie. - Są takie specyfiki, których nawet większa ilość nie byłaby w stanie zrobić krzywdy. Przy nich nie trzeba się tak pilnować - tu zaczynała się pamięciówka - Florence wskazała mężczyźnie bowiem na kilka szklanych naczyń. Każde z nich było opisane odpowiednią etykietą: wywar ze szczuroszczeta, wywar wzmacniający, eliksir przeciwbólowy, mieszanka antydepresyjna, antidotum podstawowe. Na stole znajdowały się z resztą głównie eliksiry lecznicze, niestety Florence nie potrafiłaby Michaelowi pomóc z wywarami bojowymi. Aby dowiedzieć się o nich więcej, mężczyzna musiał udać się już raczej do jakiegoś alchemika. - Istnieją jednak również mocniejsze eliksiry. I przy nich już musisz wiedzieć jaką dawkę zastosować, bo to, co dla ciebie będzie odpowiednie, może się okazać za mocne dla dziecka, a nawet dla kobiety. Eliksir uspokajający - tu wskazała na kolejny słoiczek - zamiast kogoś uspokoić, może go pogrążyć w śpiączce - nie chciała też przesadzać z ilością przykładów, ale miała nadzieję, że Michael zrozumiał, jak ważne jest odpowiednie dawkowanie - w ekstremalnych przypadkach, przy nadmiernym zażyciu, nawet specyfiki lecznicze mogły okazać się zwyczajnie zabójcze... a przecież nie o to chodziło.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
stół przed chatą - Page 5 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: stół przed chatą [odnośnik]20.10.20 22:02
Michael skupił się na fiolkach przed sobą i na słowach Florence, usiłując poświęcić całą uwagę temu, co właśnie mu wykładała. Specjalnie wybrał dzień, w którym nie miał innych obowiązków - choć wojna cały czas siedziała mu z tyłu głowy, to żaden zbliżający się patrol nie będzie go dziś rozpraszał.
-W sensie... duża dawka słabszego eliksiru nie zrobi krzywdy nikomu... - powtórzył za Flo, chcąc się przekonać czy dobrze rozumie. Wskazał przy tym na wywar wzmacniający i wywar ze szczuroszczeta, które przed nim postawiła. -...ale w przypadku silniejszych eliksirów, dawka będzie inna dla mnie i dla Ciebie? I to, co będzie odpowiednie dla mnie, może skrzywdzić kogoś... lżejszego? - upewnił się. Panna Fortescue była w końcu drobniutka.
-Rozumiem. - powiedział cicho, podejrzliwie spoglądając na fiolkę z eliksirem usypiającym. Zażywał go w kwietniu, po tym jak czarna magia zesłała na niego natarczywe koszmary. Vincent wytknął mu wtedy, że to może być potencjalnie szkodliwe, że lepsze byłyby naturalne zioła uspokajające. Hmpf. Wtedy Tonks wyśmiał Rinehearta, ale może tamten miał rację?
-Jak szybko działają te środki i od czego to jest uzależnione? - zapytał, spoglądając na Florence. -Zwykle, gdy jestem ranny, mogę liczyć na pomoc w domu, Justine miała być ratowniczką. - uśmiechnął się blado. -Chciałbym przede wszystkim skupić się na środkach, którymi mogę poratować się w trakcie walki, albo w drodze do uzdrowiciela. No i... - przygryzł wargę, lekko zażenowany. -...trochę uczyłem się o ranach na kursie, ale to było lata temu. Byłbym wdzięczny za szybkie - nauczenie mnie -przypomnienie, jakiego rodzaju rany i objawy od razu powinny mnie zaniepokoić. Wiem, że gdzieś tam mam śledzionę, wątrobę i takie tam - zarumienił się lekko -ale ból to ból, skąd mam wiedzieć, co mnie boli i jak bardzo to niebezpieczne? Jak wy, uzdrowiciele, to oceniacie? - zapytał z ciekawością i prostotą. Wciąż słyszał w Mungu i od siostry o powadze uszkodzeń ciała, ale frustrowało go, że sam nie umiał jej ocenić. Po Michaelowemu, albo trzymał się na nogach, albo nie. Skąd miał wiedzieć, kiedy robiło się groźnie?



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
stół przed chatą - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: stół przed chatą [odnośnik]23.10.20 2:11
Gdy Michael przekładał na swój tok rozumowania to, co mu wytłumaczyła, pokiwała głową. Bardzo istotne było, żeby to zrozumiał. Uzdrawianie naprawdę było skomplikowaną dziedziną, sprawne wyleczenie kogoś wymagało wzięcia pod uwagę naprawdę wielu zależności. Dlatego pozwoliła mu na spokojnie wszystko przetrawić. Musiał to zrozumieć, żeby potem stosować to w praktyce. - Dokładnie tak. Weź pod uwagę, że waga nie oznacza tylko i wyłącznie boczków - na masę ludzkiego ciała składało się znacznie więcej niż tłuszcz - Mięśnie, organy, kości... Ja mam tego mniej, dlatego potrzebuję mniejszej dawki niż ty. - podsumowała. Całkiem szybko uporali się z tą kwestią. Niestety pamięciówkę Michael będzie musiał zabrać do domu - i tam ją wykuć. Florence zamierzała mu zapisać listę najpopularniejszych eliksirów uzdrawiających... i przy okazji ich dawkowanie. Ta wiedza przyda mu się najbardziej.
Kolejne z pytań mężczyzny było dość... rozbudowane. I wcale niełatwe do odpowiedzenia. Głównie dlatego że poruszało bardzo wiele aspektów. Florence usiadła sobie na krześle, aby wygodniej jej było odpowiadać. Sama też przez chwilę miała zagwozdkę. Nigdy w sumie nie zastanawiała się dlaczego jeden eliksir jest silniejszy od innego - i dlaczego jeden działa natychmiast, doraźnie, a inny powoli i długofalowo.
- Prawdopodobnie zależy to od użytych składników. Ich właściwości zmieniają siłę samego wywaru. - odpowiedziała w końcu - Ty raczej będziesz korzystać z eliksirów, które, jeśli są uwarzone poprawnie, działają od razu. O to się nie musisz martwić. Jeśli będziesz potrzebować innych, uzdrowiciel na pewno ci je później poda. - jeśli jakaś przypadłość wymagała dłuższej terapii, to oczywiste że Michael nie będzie się leczyć sam. Od tego w Oazie znajdowała się przecież cała grupa medyków - włączając w to z resztą samą Florence.
- Chodzi ci o to, jak szybko ocenić niepokojący objaw? Na co ty, jako laik, musisz zwracać uwagę i co powinno cię zaniepokoić? - upewniła się na szybko. Tak, taka ocena była dość trudna - co już z resztą nie raz powtarzała. Stąd bez konkretnego badania często nie można było jednoznacznie postawić diagnozy. Kłucie w boku mogło być zwykłą kolką, ale jednocześnie mogło świadczyć o jakichś zaburzeniach w trawieniu, a w przypadkach drastycznych - nawet o poważnym zakażeniu jelit. - Odpowiedź jest prosta - wszystko. - wzruszyła ramionami. Tak, doskonale zdawała sobie sprawę, że brzmiało to bardzo ogólnikowo i raczej niepokojąco. Jednakże niczego nie można było lekceważyć. - Do najbardziej niepokojących objawów zaliczyć można oczywiście ból, odrętwienie, uczucie zimna lub nadmiernego gorąca, krwioplucie. Najbardziej niebezpieczne są obrażenia wewnętrzne. Są organy, których uszkodzenie może skutkować natychmiastową śmiercią - wstała ze swojego krzesełka i podeszła do Michaela. Wyciągnęła rękę wskazując po kolei na poszczególne miejsca na jego ciele - rękę, która nagle zaczęła wyraźnie jej drżeć. Przed oczami stanął jej bowiem obraz Michaela, wykrwawiającego się z jakiejś paskudnej rany na piersi - Serce. Płuca. Żołądek. Wątroba. No i oczywiście mózg. - zabrała dłoń, uciekając też wzrokiem. Całe szczęście, że wszystkie organy chronione były jeszcze przez płaszcz mięśni, tłuszczu i skóry. Jednak im głębsza rana, tym większe prawdopodobieństwo poważnych uszkodzeń. Florence podeszła znów do stołu i przesunęła po blacie jedną z fiolek, mieniącą się barwą leśnej zieleni. Etykieta na szkle informowała, że był to eliksir wiggenowy - Obrażenia kończyn są mniej groźne, chyba że mocno krwawią. Człowiek posiada około 6 litrów krwi. Utrata około 30% także może być śmiertelna, jeśli nie podejmie się odpowiednich kroków. Zapamiętaj ten eliksir, jest bardzo silny i może pomóc w takich właśnie sytuacjach. - wyjaśniła.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
stół przed chatą - Page 5 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: stół przed chatą [odnośnik]25.10.20 2:27
Pokiwał głową, o dziwo od razu pojmując, co miała na myśli mówiąc o wadze i boczkach i mięśniach. Nie dlatego, że był wyjątkowo lotny w temacie anatomii, o nie. Po prostu doświadczył już tej... różnicy na własnej skórze. W ciągu kilku tygodni po ugryzieniu wilkołaka osłabł w zastraszającym tempie - wystarczyły zaledwie dwie pełnie i pobyt w szpitalu, by został cieniem dawnego siebie. I wcale nie stracił wagi, a apetyt dopisywał mu jak nigdy wcześniej. Po prostu najpierw leżał w bezruchu w szpitalu, a potem nieużywany mięśnie poddały się gwałtownej transformacji w świetle księżyca i... już nigdy nic nie było tak samo. Ćwiczenia pomogły mu w częściowym powrocie do dawnej formy, ale ile by nie jadł, ile by nie ćwiczył, coś nieodwracalnie zmieniło się w jego mięśniach i kościach, a kondycja uparcie się nie poprawiała. Może kiedyś spyta Florence o radę, ale jeszcze nie teraz. Nie lubił o tym rozmawiać, a popołudnie zapowiadało się przecież całkiem miło. Nawet ta nauka nie była taka straszna, jak myślał.
-Dziękuję za wyjaśnienie. Najbardziej interesują mnie specyfiki, które pomogą jakoś przedłużyć walkę. - powiedział z bladym uśmiechem. Jeszcze kilka miesięcy temu użyłby słowa "przetrwać", a nie "przedłużyć walkę." I na pewno by się nie uśmiechał. Ale wojna go zmieniała, kawałek po kawałku. Stracił już i zobaczył tak wiele, że karanie złoczyńców zaczynało mu sprawiać przewrotną satysfakcję.
-Tak, o to mi chodzi... - potwierdził. Misje, na które się teraz udawał, były w końcu nieco inne od poprzedniej natury jego pracy. Jako auror mógł zginąć, jako buntownik też, ale teraz na szali częściej było życie innych. Może i uczestniczył już w akcjach odbijania zakładników, ale teraz nieustannie musiał kogoś chronić, a zatem - walczyć dłużej, niż się spodziewał. Nie mógłby uciekać, wiedząc, że zostawi kogoś za sobą. A zarazem wiedział, że nie może głupio ryzykować - najlepszy ratownik to żywy ratownik.
-Wszystko? - powtórzył po Florence, nie kryjąc rozczarowania. Na szczęście, szybko uściśliła własne słowa. Odruchowo spiął mięśnie i wstrzymał oddech, dawno żadna kobieta go nie dotykała - nawet w czysto profesjonalnym i anatomicznym kontekście. Potem zaś skupił się na lekcji i posłał Florence ciepły uśmiech, nie chcąc by się speszyła.
-Serce i mózg rozpoznam. Kopniak w żołądek też potrafi boleć. - zażartował. -Ale płuca, wątroba... jak głęboko są? - dopytał, wskazała mu w końcu miejsce, a nie dokładną lokalizację. -No i... sporo czarnomagicznych zaklęć wywołuje fantomowy ból, wrażenie równie realne jak prawda. Istnieje jakiś sposób, by odróżnić to od prawdziwych uszkodzeń? - to mogło być pytanie do Justine albo jakiegoś uzdrowiciela z Biura Aurorów, a nie Florence... ale kto pyta nie błądzi.
-Czy moje ciało daje jakieś objawy, gdy tracę za dużo krwi? - upewnił się. Już kiedyś, przed laty, stracił za dużo na misji i czuł się wtedy dziwnie, ale nie potrafił opisać jak - wciąż buzowała w nim wtedy adrenalina, łagodząca ból. Zaś po ugryzieniu wilkołaka wykrwawił się prawie na śmierć, ale wtedy po prostu odpłynął, wspomnienia z tamtej nocy wciąż były chaotyczne.
-Eliksir wiggenowy... jak go stosować? Na ranę? - przeczytał etykietę. Może warto to ze sobą nosić, zamiast eliksiru niezłomności...



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
stół przed chatą - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: stół przed chatą [odnośnik]26.10.20 0:09
- Dam ci listę najpowszechniejszych specyfików uzdrawiających. Z dokładnym opisem działania. Będziesz się musiał ich nauczyć - w końcu to Michael sam mniej więcej wiedział, na co się zwykle pisał podczas misji. Jeśli Zakon będzie wybierał się gdzieś, gdzie istniało ryzyko poparzeń, dobrym pomysłem będzie zaopatrzenie się w stosowną pastę, która im przeciwdziała i leczyła. Florence mogła mu objaśnić, do czego należało stosować każdy z tych eliksirów - ale wybór, w który z nich się zaopatrzyć, należał już do samego Tonksa.
- Niestety, wcale nie tak głęboko - odparła, krzywiąc się lekko. - Płuca chronione są przez żebra, to zapewne wiesz. Wątroba z resztą częściowo też, znajduje się tuż pod płucami, obok żołądka. Ale wystarczyłby dobrze zatemperowany ołówek i odrobina precyzji i wystarczająco dużo siły, aby uszkodzić te organy. - niestety, ciało ludzkie było dalekie od idealnego. Potrafiło przetrwać naprawdę wiele, powiązania i złożone zależności pomiędzy organami były naprawdę fascynujące... ale jednocześnie wszystko to można było tak łatwo zaburzyć. - Wszystko to osłonięte jest także tłuszczem, mięśniami i oczywiście skórą. Można więc powiedzieć, że im bardziej napakowany jesteś, tym grubszy masz pancerz przed obrażeniami fizycznymi. - parsknęła cicho. Brzmiało to głupio, ale poniekąd była to prawda. Cała ta obrona niestety na nic się jednak zdawała w obliczu magii.
- Przepraszam, obawiam się, że w tej drugiej kwestii... nie za bardzo mogę ci pomóc - odpowiedziała, nieco się pesząc. Cóż, szczerze mówiąc, nie miała jeszcze nigdy do czynienia z tego typu zaklęciami. Ba, generalnie z czarną magią. Widziała oczywiście jej skutki - głównie w postaci ran, otarć, sińców. - Są oczywiście zaklęcia diagnozujące, ale to już zakres magii leczniczej. Poza tym, by prawidłowo je rzucić i zinterpretować, potrzeba sporej wiedzy anatomicznej. - było jej trochę wstyd, że nie potrafi pod tym względem bardziej pomóc. Ludzie, z którymi mierzył się Michael, byli okrutni, źli do szpiku kości. To było oczywiste. Czemu nie mieliby rzucać zaklęć, które torturują umysł, zadając ból, jednak nie robiąc prawdziwej krzywdy ciału? Na samą myśl Florence aż zadrżała. Jak można być takim bydlakiem? - Czy ciebie... potraktowano takim zaklęciem...? - ta myśl przyszła do niej nagle i kiedy zdała sobie sprawę, że mogła to być prawda, w jej oczach na moment zagościł prawdziwy strach. W tej samej chwili kobieta przypomniała sobie też tę niewielką strzępkę wiedzy dotyczącą czarnej magii, którą posiadała. Każdy przecież słyszał o zaklęciach niewybaczalnych. Poczuła jak za jej serce chwyta lodowata dłoń. Bardzo chciała by owe domysły były bujdą, ale coś jej podpowiadało, że być może w tym być ziarenko prawdy. Nie zamierzała jednak ciągnąć Michaela za język w tej kwestii. - Przepraszam! Przepraszam, nie powinnam pytać. Nie po to tu przecież przyszedłeś - zreflektowała się szybko. Było jej strasznie głupio, że zadała to pytanie. Wymknęło się, zanim zdążyła się tak naprawdę zastanowić co mówi. Aby więc jakoś się pozbierać, skupiła się ponownie na udzielanej lekcji - a także na pytaniu, które mężczyzna zadał wcześniej - Pytałeś o krew, tak, tak. Oczywiście, że ciało wysyła sygnały, gdy straci jej zbyt dużo. Twoja skóra robi się blada, zaczyna ci być zimno, masz przyspieszone, ale ledwo wyczuwalne tętno, mroczki przed oczami, tracisz siły, jesteś zdezorientowany i możesz zemdleć. W takim przypadku sytuacja jest już naprawdę zła. - podała mu dokładny opis, zadowolona, że znów może się skupić na temacie, który znała. Kończąc swoje wyjaśnienia, podała Michaelowi zwinięty rulonik - można by rzec, jego zadanie domowe - Nie, eliksir wiggenowy przyjmuj sie doustnie. Leczy naprawdę ciężkie rany i działa pobudzająco. A tu wspomniana lista - razem z opisami działania i sposobem przyjmowania, a także dawkowaniem eliksirów leczących. Zapamiętaj je. Spokojnie, nie ma tego aż tak dużo. - spróbowała się uśmiechnąć, chociaż nadal miała w pamięci te pytania związane z zaklęciami o zadawanie fantomowego bólu. Miała wrażenie, że dziś w nocy sama będzie mieć pewne problemy z zaśnięciem.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
stół przed chatą - Page 5 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: stół przed chatą [odnośnik]26.10.20 17:24
Z wdzięcznością pokiwał głową. Lubił listy. Tylko dzięki dokładnym notatkom radził sobie na eliksirach i podczas alchemicznej części kursu aurorskiego. Teraz zaś nie chodziło już o zaliczenie i o późniejsze bezpieczeństwo (dziewiętnastoletni Michael podchodził do ryzyka bez należytej wyobraźni...), a o rozgrywającą się na jego oczach wojnę i o przeżycie. Słuchał zatem uważnie Florence, już planując sobie, że godzinę każdego wieczoru poświęci na pamięciówkę - tym bardziej, że w razie pytań będzie mógł zapytać o rady Just i Kerrie. Albo napisać sowę do Florence. Wiedział, że Justine bywała teraz bardzo zajęta, a najmłodsza siostra znała się co prawda na anatomii, ale nie na czarodziejskich miksturach.
Powagę utracił dopiero, gdy panna Fortescue zaczęła opowiadać o tym, co może uszkodzić organy wewnętrzne. Uniósł z niedowierzaniem brwi.
-Ołówek?! Żeby przebić mięśnie i dotrzeć do płuc...? Żartujesz sobie... - zdziwił się, ale rzut oka na twarz Florence wystarczył mu by się przekonać, że mówi prawdę. Przełknął ślinę, z dyskomfortem wyobrażając sobie jak ktoś rzuca się na niego z ołówkiem. Dobrze, że czarnoksiężnicy mimo wszystko preferowali magię.
-Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak wzmożyć treningi i zadbać o pancerz. - roześmiał się lekko, wdzięczny za to, że Flo rozluźniła nieco atmosferę tymi słowami o pakowaniu. Przypomniała mu przy okazji, że bieganie na patrolach nie wystarczy - naprawdę musiał pilnować treningów, przecież do maja utrzymywał bardzo regularną rutynę. Przeprowadzka nieco wybiła go z równowagi, ale często rąbał drewno (czy to gromadząc zapasy na zimę dla własnego domu, czy to podczas dorywczych prac w tartaku) , to też jakaś forma dbania o formę.
Uśmiech spełzł mu z twarzy dopiero, gdy weszli na temat czarnej magii. Nie tyle na wspomnienie tego, czym obrywał - było tego za dużo, by się przejmować. Przejął się raczej niepokojem wymalowanym w spojrzeniu Flo i od razu przypomniał sobie, że przecież ma do czynienia z cywilem. Ponura rzeczywistość pracy aurorów nie dotyczyła dotychczas właścicielki lodziarni.
-Nie przepraszaj... - zaprotestował uspokajająco. Po jego niepewnej minie mogła domyślać się już odpowiedzi, nie było więc sensu kłamać - ale jak powiedzieć prawdę tak, by ją uspokoić? -Jestem aurorem, obrywam wieloma zaklęciami. - odezwał się łagodnie. -Uczyliśmy się na kursie i ćwiczyliśmy w pracy, jak sobie z tym radzić. Najgorsze jest pierwsze kilka chwil, gdy nie wiadomo, czy to prawdziwa rana czy efekt czarnej magii - ale potem efekt czaru słabnie i organizm dochodzi do normy. Poradzę sobie. - zapewnił. No proszę, teraz to on wymądrzał się na temat ludzkiego ciała - a raczej na temat własnych doświadczeń.
-Na przykład... niektórzy czarnoksiężnicy znają zaklęcie, które wywołuje objawy podobne do zawału serca. - podzielił się anegdotą, choć nie miał pojęcia, czy Florence też uzna ją za odrobinę zabawną. W Biurze Aurorów słynęli z czarnego humoru. -Liczą, że ofiara przestraszy się na tyle, że przerwie walkę, pogna szukać pomocy. Ale nie z aurorami te numery, szczególnie jeśli ktoś spróbuje tego jako fortelu przy aresztowaniu. - przewrócił lekko oczyma. Byli elitą, nie dawali się nabrać na byle sztuczki.
Co prawda, widział kiedyś jak jego kolega oberwał Cruciatusem i widoku jego wykrzywionej z bólu twarzy nie zdołał wymazać z pamięci - jednak na pewno nie zamierzał tego wspominać, ani teraz, ani nigdy. Niektóre zmartwienia lepiej było zepchnąć na bok, na zawsze - inaczej tylko paraliżowały.
Błogo nieświadom, że Florence będzie miała przez jego opowieści problemy ze snem, z wdzięcznością wysłuchał jej dalszych tłumaczeń i instrukcji.
-Dziękuję, zapamiętam. - potwierdził. -Powinienem wiedzieć coś jeszcze z podstaw anatomii? - dodał. Miał wrażenie, że opowiedziała mu dzisiaj bardzo dużo, ale nie chciał niczego pominąć.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
stół przed chatą - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: stół przed chatą [odnośnik]26.10.20 19:19
Żałowała, naprawdę żałowała, że ludzie nie są zbudowani jakoś lepiej. Że nie mają jakiejś zbroi, która pozwoliłaby im na przetrwanie poważniejszych obrażeń. Zdawała sobie jednak także sprawę, że nawet gdyby anatomia ludzka faktycznie jakoś różniła się od tej znanej, wynaleziono by z pewnością inne, równie skuteczne sposoby, aby po prostu wyrządzać krzywdę. Zarówno w sposób magiczny, jak i fizyczny. Ludzie byli okrutnymi stworzeniami - to chyba smuciło i przerażało ją najbardziej.
Nie odpowiedziała już na niedowierzanie Michaela, jej wyraz twarzy musiał go upewnić, że mówiła prawdę. Z resztą, byle nóż czy sztylet miały długość przeciętnego ołówka. A nawet taki błahy przedmiot, zwykle stosowany do pisania czy rysowania, wykonany był z drewna - czyli materiału twardszego niż tkanka miękka. Więc owszem, nawet byle ołówek mógł okazać się śmiertelną bronią.
- Tak zrób - podobne obietnice podnosiły ją lekko na duchu. Każda przewaga nad przeciwnikiem była plusem. Nie można było wykluczyć, że w przypadku utraty różdżki przez obie strony nagle dojdzie do walki na pięści - a wtedy kondycja oraz duża i rozwinięta masa mięśniowa na pewno będą Michaelowi przydatne!
Ciężko było jej zrozumieć horror, jaki spotkać mógł osoby będące na pierwszej linii walk. Chociaż sama już dwa razy straciła dom, nigdy tak naprawdę nie znalazła się w środku pola bitwy. Zarówno z Pokątnej, jak i Rudery udało im się uciec bardzo szybko i sprawnie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak to jest oberwać zaklęciem torturującym. Słowa Michaela więc nie do końca ją uspokoiły. Dobrze było jednak wiedzieć, że on jakoś sobie z tym radził. Eh, głupia była, przecież to oczywiste, że miał świadomość tego, na co się pisze. Był aurorem, sam to przecież podkreślił. Jednak kiedy Florence usłyszała o wywoływaniu objawów podobnych do zawału serca, jej oczy po raz kolejny otworzyły się w szczerym przerażeniu. Nie do końca chyba pojęła anegdotę, kwestia zdrowia była dla niej chyba po prostu zbyt ważna, aby robić sobie podobne żarty - nawet jeśli chodziło o grono dobrze znanych sobie przyjaciół. Skoro jednak Tonks miał zamiar nieugięcie stawiać czoła tym wszystkim obrażeniom - realnym i nie - Florence mogła go tylko podziwiać. A także zamartwiać się. O niego, o Florka, o wszystkich którzy wybierali się na misje. I być gotową, by wyleczyć każdą z tych prawdziwych ran.
- Może jeszcze tylko kilka rad na koniec. Jeśli nie będziesz mieć eliksiru leczniczego pod ręką, krwawiące miejsca należy uciskać, aby zatamować krwotok. Jeśli będzie to ręka, dobrze jest podnieść ją do góry. I... - zawahała się w tym momencie, bo nie chciała zabrzmieć za bardzo jak matka pouczająca dziecko, a w jej mniemaniu kolejna z rad mogła mieć mniej więcej taki wydźwięk - ... pij dużo wody. Odwodnienie również jest poważnym zagrożeniem dla organizmu. - zakończyła. Odwrotnie niż Tonks, ona miała wrażenie, że zaledwie drasnęła powierzchnię tematu... ale też nie ma się co dziwić, bo przecież ona znała już materiał zdecydowanie lepiej. Nie chciała mu jednak zapełniać głowy zbyt wielką dawką informacji na raz. To by go pewnie tylko zdezorientowało. Może przed jego kolejną misją będą mieli okazję odbyć drugą lekcję? Nie miałaby nic przeciwko temu. Nawet jeśli dowiadywała się przy okazji dość drastycznych faktów z życia Michaela, obejmujących również czarną magię, i tak chętnie poprowadziłaby kolejne takie spotkanie. - Myślę, że jeśli nie masz żadnych konkretnych pytań, na tym możemy dziś skończyć naukę. Natomiast jeśli masz jeszcze chwilę czasu, to zapraszam cię na kawałek ciasta. Taka nagroda za pilną naukę. - uśmiechnęła się, nieco wyraźniej niż poprzednio. Tylko tyle mogła zrobić. Uczyć innych dbać o siebie i częstować ich łakociami. Tylko tyle.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
stół przed chatą - Page 5 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: stół przed chatą [odnośnik]27.10.20 2:08
Dostrzegł przerażenie na twarzy Florence i szybko zrozumiał, że opowiadanie jej o realiach pracy aurora było pewnym błędem. Nieświadomość bywa czasem błogosławieństwem, a panna Fortescue nie powinna się tak zamartwiać. To, co jej zdawało się horrorem i podłością - dla niego było codziennością. Może i teraz wojna towarzyszyła mu na każdym kroku, może i był w pracy niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale brał udział w ryzykownych walkach od początku swojej kariery. Czarna magia i ból nie były dla niego nowością. Musiał tylko wiedzieć jak sobie z tym radzić i jak zostawiać traumy za sobą. To ostatnie stawało się akurat coraz trudniejsze - choć był odporny na stres i widział w życiu wiele przemocy, to wojenne sceny coraz częściej pojawiały się w jego wspomnieniach i coraz trudniej było je zepchnąć do podświadomości. Bezksiężycowa Noc wstrząsnęła nim bardziej, niż chciałby przyznać, a świadomość, że Justine jest poszukiwana listem gończym dokładała mu dodatkowego stresu. Nie rozmawiał jednak o własnym nastroju, wychodząc z założenia, że wszyscy przeżywali jeszcze większe dramaty. Florence dwukrotnie straciła dach nad głową, a nawet nie wiedziała wcześniej o Zakonie, o walkach. On świadomie wybrał los wojownika, nie miał więc prawa narzekać.
-Spokojnie, akurat z czarną magią umiem sobie radzić. Najgorsze są... - urwał, nie chcąc mówić jej szczegółów o zaklęciach łamiących ręce, lub o mieczach rozpruwających ciało. -...zaklęcia, które zadają obrażenia fizyczne, ale właśnie nauczyłaś mnie, jakie eliksiry mogą pomóc. Powtórzę sobie wszystko w domu i dam znać w razie pytań. - uśmiechnął się ciepło, z wdzięcznością. Pokiwał głową na przestrogi o krwotoku, na wzmiankę o odwodnieniu w jego oczach rozbłysły ogniki rozbawienia.
-Będę o siebie dbał. -  na tyle, na ile mogę. Przynajmniej pić wodę było łatwiej, niż regularnie się wysypiać.
-Dziękuję, ciasta nigdy nie odmawiam. I dziękuję za naukę, naprawdę. To wszystko bardzo mi pomoże. - najpierw zażartował, a potem zapewnił z powagą. Formalna część lekcji dobiegła końca, ale Michael z przyjemnością został na ciastku tak długo, na ile pozwalały mu dzisiejsze obowiązki. Z Florence w końcu bardzo miło się rozmawiało, a gotowała i piekła wprost wybornie!

/zt x 2 :pwease:



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
stół przed chatą - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: stół przed chatą [odnośnik]21.05.21 23:19
30 października

Śmierdzę rybą. Koszula na pewno przesiąkła mi tym zapachem, ale przybliżam nos do swojego ramienia i mam nieodparte wrażenie, że również moje ciało nim przesiąkło. Już nie pierwszy raz pracuję z tym produktem – wielokrotnie przyrządzałem potrawy z ryby w swoim domu, czasem smażone, czasem pieczone, czasem w postaci przepysznej rybnej zupy, a dzięki lodziarni stałem się mistrzem rybich lodów, które przyrządzałem dla mojej ukochanej Hesper. Znam ryby, wiem jak z nimi pracować, ale jeszcze nigdy nie przyrządzałem ich na taką skalę! Są podstawą ubogiej diety mieszkańców Oazy, ale nie ma co się dziwić, skoro dookoła mamy tyle wody. Sam znaczną część wolnego czasu poświęcam na wędkarstwo i muszę przyznać, że robię się w tym coraz lepszy. Ostatnio udało mi się złowić naprawdę dużą rybę, ale moje dobre serce nie pozwoliło mi jej zachować dla siebie i ostatecznie oddałem ją sąsiadce; odniosłem wrażenie, że jej przyda się bardziej.
Stałem przy podłużnym drewnianym stole, oporządzając dwa świeże pstrągi. Cóż, pierwszy etap tej pracy nie należał do najprzyjemniejszych, bo trzeba było je wypatroszyć, i choć dalej nie sprawia mi to jakiejś wielkiej radości, idzie mi to coraz sprawniej. Jednak nie bez powodu mówią, że praktyka czyni mistrza. Tak więc chwytam nóż (najostrzejszy jaki mamy w kuchni) i sprawnym ruchem przecinam ją od głowy aż do ogona. Obcieram wierzchem dłoni czoło, na którym znalazły się przydługie pasma włosów – zdecydowanie muszę je skrócić, ale nigdy nie byłem biegły w tym zaklęciu, chyba poproszę Florence o pomoc, żeby nie sprawić sobie jakiejś nadto oryginalnej fryzury. Zaczynam cicho nucić jedną ze swoich ulubionych piosenek Elvisa Prelseya, którą udało mi się usłyszeć w zeszłym roku przed tym szaleństwem, kiedy jeszcze można było swobodnie udać się do mugolskiej części Londynu i zaopatrzyć się w nową płytę winylową. Teraz pozostało mi polegać na własnej pamięci.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
stół przed chatą - Page 5 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: stół przed chatą [odnośnik]31.05.21 2:13
Śliski Joe nie był zadowolony z sytuacji, w jakiej się znalazł.
Zamknięty na niewielkiej wysepce na której znajdowało się stanowczo zbyt wielu ludzi, odcięty od ukochanej pracy oraz monotonnej codzienności którą szczerze uwielbiał odczuwał nieprzyjemne przygnębienie oraz tęsknotę. Pierwsze tygodnie były niezwykle nieznośne, zdające się być wręcz nie do wytrzymania, zwłaszcza z tymi wszystkimi, dziwnymi spojrzeniami jakie wędrowały w jego kierunku.
Dopiero po jakimś czasie, gdy jego umiejętności mogły się przydać, zaczął czuć się w oazie odrobinę lepiej. I tak więcej czasu spędzał na swoim niewielkim, ledwie dwuosobowym kutrze niż na stałej ziemi. Pewien, że to w ten sposób przyda się lepiej, przeszukiwał okoliczne wody w poszukiwaniu głównego składnika ich diety - ryb. Cholernych ryb, bez których pewnie padli by głodem jak muchy, wygonieni w kąt przez jakichś kretynów.
Charakterystyczny stukot rozległ się po otoczeniu, gdy drewniany kikut uderzał o nieliczne kamienie, znajdujące się na jego drodze. Śliski Joe nogi nie posiadał od dawna, za każdym razem opowiadał jednak inną historię powiązaną z jej utratą. Zniszczona dłoń powędrowała po siwym zaroście, gdy przystanął przed stołem koło jednej z chat. Zielone, zmęczone życiem oczy, przesunęły się po stojącym tu chłopaku oraz rybach, jakie oprawiał.
- Florean, prawda? - Mruknął basowym głosem, nie będąc w pełni pewnym, czy dobrze zapamiętał jego imię. Słyszał coś kiedyś o jakiejś lodziarni i chyba kiedyś miał okazję zamienić słowo z jego siostrą - nie trudno było ominąć pogłosek, gdy mieszkało się w tak niewielkiej społeczności. Sam Śliski Joe pierwszy raz miał okazję osobiście przynieść mu złowione ryby, zwykle wysyłając swojego pomocnika. Ten teraz jednak leżał z nogą w gipsie, będąc jeszcze mniej sprawnym niż Śliski Joe z drewnianą nogą. Starszy mężczyzna odłożył worek pełen świeżych ryb na stół. - Śliski Joe. - Przedstawił się, wyciągając w jego kierunku dłoń z odrobiną niezręczności w tym geście. Nigdy nie był dobrym mówcą, nigdy również nie odznaczał się wielkimi zdolnościami do przemówień. - Przyniosłem ryby, świeże z dzisiejszego połowu... -  Zaczął, rozpoczynając od najprostszej rzeczy, jaką było zwyczajne przedstawienie powodu, z którego zjawił się przy tym stole. - Te pstrągi, sam złowiłeś? Szukam kogoś, kto umie łowić. Widzisz, mój pomocnik złamał nogę, sam na kutrze nie daję rady, nie znasz kogoś, kto mógłby mi pomóc? - Wyrzucił z siebie, wsuwając drewnianą fajkę do ust. Nie miał tytoniu, od dawna nie mógł go dostać, lecz sam gest wsuwania przyrządu do palenia do ust zdawał się pomagać mu zapanować nad emocjami.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
stół przed chatą - Page 5 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: stół przed chatą [odnośnik]04.04.22 11:49
Podskoczyłem, usłyszawszy niski chrapliwy głos za moimi plecami. Odwróciłem się w kierunku nieznajomego z nożem trzymanym w dłoni – podstawowa zasada bezpieczeństwa w kuchni mówi, żeby nigdy nie straszyć kucharza w czasie pracy! Opuszczam nożyk, spoglądając na mężczyznę z pytaniem wymalowanym na zmęczonej twarzy. – Tak, to ja – odpowiadam. Wcale mnie nie dziwi, że mężczyzna zna moje imię. Dużo osób zdążyło mnie tu poznać przez ostatnie miesiące. Często wychodzę z chatki, dużo czasu spędzam nad wodą, zawsze kogoś zaczepiam po drodze podczas spacerów. Taki już jestem, potrzebuję kontaktu z drugim człowiekiem, i takie były tego rezultaty. Rozchmurzam się po chwili, obdarowując nieznajomego lekkim uśmiechem. Wycieram dłoń o nogawkę spodni (tęsknię za fartuchami z lodziarni) i witam się z Joe. Nietypowa ksywka, ale postanawiam nie zadawać dodatkowych pytań. Śliski Joe. Niech będzie. – O! Wyglądają świetnie – stwierdzam z uprzejmości, bo ryba jak ryba, już tak mi się oparzyły, że żadna nie robiła na mnie większego wrażenia. – Potrzebujesz pomocy w oporządzeniu? – Pytam i śmieję się cicho, bo ciężko nie zauważyć, że właśnie tym się zajmuje. A jeżeli ciężko zauważyć to bardzo łatwo poczuć, i jestem przekonany, że wszyscy okoliczni sąsiedzi doskonale wiedzą czym aktualnie się zajmuję. – Taaak, tutaj niedaleko, nad stawem – tłumaczę, mniej więcej wskazując dłonią kierunek, o którym mówię. Wbijam nóż w drewnianą deskę, nie chcę z roztargnienia za mocno nim machnąć. Wysłuchuję Joe i wzdycham przeciągle. Czy kogoś znam? – Teraz nikt konkretny nie przychodzi mi do głowy. Jest taki jeden chłopak dwie chaty stąd, ostatnio szukał sobie zajęcia, ale nie wiem na ile umie łowić ryby – mówię, spoglądając w danym kierunku. Po chwili wyjmuję nóż z deski i wracam do oporządzania ryb, nie mogą za długo tutaj leżeć, bo zaśmiardną. Przecinam brzuch ryby dość sprawnym ruchem, coraz sprawniejszym, gdyby ktoś mnie zapytał o opinię. – A często pływasz tym kutrem, Joe? – Dopytuję, rozszerzając cięcie, żeby wygodniej wyjąć rybie wnętrzności. Doprawdy, mój węch chyba zaczynał uznawać, że to jest naturalny codzienny zapach, i przestał robić na nim wrażenie. – Mogę czasem pomóc – Wzruszam ramionami, choć pływanie łodzią zawsze wydawało mi się stresujące, ale jakoś nie potrafię mu odmówić. Wtedy dociera do mnie krzyk kobiety, czy raczej, nawoływanie. Odwracam się z ciekawości w tamtym kierunku, ale nie jestem pewny czy to do nas.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
stół przed chatą - Page 5 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: stół przed chatą [odnośnik]05.04.22 9:52
Drobna kobieca postać zmierzała w kierunku stojących niedaleko mężczyzn – jej ciemne włosy rozwiewane były nieco przez delikatny wiatr, który odsłaniał zmarszczki, pozwalając jej na rozejrzenie się dookoła, tak aby dostrzec ostrożnie zarysowane wybrzeże w Oazie. Sally miała już swoje lata, nigdy więc nie spodziewała się, że podczas jej życia przyjdzie jej przeżyć więcej niż jedną wojnę, a co dopiero trzy. A mimo wszystko tak właśnie się to skończyło, z jej obecnością tutaj której skończyć nie mogła, bo wyspa zamknęła ją w swoich objęciach. Była wdzięczna, bo niemagiczne życie nie było łatwe, gdzie nie było ale przynajmniej tutaj była bezpieczna. Za co też była wdzięczna.
- Joe, zostaw biednego chłopaka, namawiasz go jakby to była największa przygoda życia, ale nie mówisz mu z jakimi problemami się to wiąże. – Dłonią w zielonej rękawiczce trzepnęła starszego z mężczyzn po ramieniu, marszcząc jeszcze brwi. Spojrzenie przeniosła już na Floreana, jemu za to posyłając szeroki uśmiech – był jak młodszy syn, którego od dawna nie widziała, a z którym też nawet nie wiedziała, co się konkretnie dzieje. Wojna potrafiła zabrać wszystko, od nadziei którą mogło się mieć w kwestii bliskich, aż po wiarę w to, że wszystko może być lepiej. A mimo to, Sally starała się nie poddawać, dbając o mieszkańców Oazy tak, jakby byli jej dziećmi.
- Panie Fortescue, przyniosłam coś dla pana. – Sięgnęła do koszyka, wyciągając z niego ostrożnie wiązankę suszonych ziół – nie była zbyt wielka, bo i towarów nie miała niewiadomo ile, ale przynajmniej starała się zrobić coś z prostszych składników. Uśmiechając się lekko, podarowała mu wiązankę, lekko poprawiając mu włosy kiedy spoglądała na niego. – Wszystko w porządku? Gdyby potrzebował pan jakiegoś naparu, mogę postarać się coś przygotować. Pytał pan Joe o pracę? Czy może coś innego? – Widać było, że Sally Brackemoon brakowało towarzystwa, a nawet znajomość wszystkich na wyspie nie wydawała się pomagać na samotność którą odczuwała.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
stół przed chatą - Page 5 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: stół przed chatą [odnośnik]05.04.22 21:05
Dopiero po chwili rozpoznaję w kobiecie poczciwą Sally. Znowu przerywam pracę na krótką chwilę, kiedy podchodzi bliżej nas. Witam się z nią uprzejmym skinieniem głowy, z rozbawieniem obserwując jej krótką wymianę zdań ze Śliskim Joe. Ten wywraca oczami, spoglądając na mnie wymownie – chyba szuka we mnie zrozumienia, ale mu go nie daję. Wzruszam tylko ramionami: Sally chyba miała rację, pływanie kutrem wcale nie brzmi jak wielka przygoda, przynajmniej dla mnie, nawet nie umiem pływać! Przypominam Joe o chłopaku mieszkającym dwie chaty stąd, a ten postanawia do niego zajrzeć. Unoszę dłoń na pożegnanie, obserwując przez chwilę jak kuśtyka we wskazanym kierunku.
Dziękuję, nieszczególnie miałem ochotę na tę wyprawę – śmieję się, wracając do pracy. Wyrzucam rybie wnętrzności do kosza obok; już pomału zaczyna brakować w nim miejsca. Ostrożnie wycinam skrzela i próbuję je wyciągnąć nożykiem, ale w końcu robię to palcami. – Ooo, a co pani tu ma? – Pochylam się z zainteresowaniem nad wiązanką suszonych ziół. – Pachnie obłędnie, przebija się nawet przez ten rybi odór – zauważam, kiedy do nosa w końcu dociera przyjemny ziołowy aromat. – Nie musiała pani, naprawdę – zaczynam się bronić, bo dobroć Poczciwej Sally nie zna sobie granic, a ja nie mam serca tak wszystkiego od niej przyjmować. A jednak odkładam wiązankę na krzesło, żeby się nie wybrudziła na brudnym stole. – Dziękuję – Wzdycham, bo czuję, że i tak nie wygram.
Wszystko w jak najlepszym porządku – Potwierdzam trochę na wyrost, ale Sally dobrze wie, że jest jak jest, tak jak wszyscy pozostali mieszkańcy Oazy. Nie mieszkało się tutaj najlepiej, ale przynajmniej było dość bezpiecznie, i to musiało nam wszystkim wystarczyć. – A napiłbym się czegoś dobrego – przyznaję, choć trochę z grzeczności, żeby umilić Sally dzień. Poza tym nie mam żadnych planów na popołudnie poza tymi nieszczęsnymi rybami, chyba ciekawiej będzie trochę lepiej poznać sąsiadkę. – Nie, nie, nic z tych rzeczy. Jego znajomy złamał sobie nogę i potrzebuje kogoś na zastępstwo przy połowach – tłumaczę pokrótce, odkładając wypatroszoną rybę na tacę. Łapię za następną. – Proszę, niech pani siada – Mówię, machając dłonią gdzieś dookoła nas, bo choć nie było tu za wygodnie, to na pewno znajdzie dla siebie miejsce. – Ja psa zapomniałem wypuścić! – Budzę się nagle i w podskokach dobiegam do drewnianych drzwi (które pewnie pies mógłby sam wyważyć, gdyby się postarał). Za nimi już merda ogonem mój nowy najlepszy przyjaciel – Norvel. Wybiega na zewnątrz i od razu obsikuje pobliski krzaczek, a potem leci powąchać Sally. –Nie jest groźny – zapewniam, wracając do ryb.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
stół przed chatą - Page 5 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

stół przed chatą
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach