Wydarzenia


Ekipa forum
Rubeus Hagrid
AutorWiadomość
Rubeus Hagrid [odnośnik]21.04.20 22:57

Rubeus Hagrid

Data urodzenia: 6 grudnia 1927
Nazwisko matki: -
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: ubogi
Zawód: strażnik kluczy w Parszywym Pasażerze
Wzrost: 3,5m
Waga: około 330kg
Kolor włosów: ciemnobrązowy
Kolor oczu: ciemnobrązowy
Znaki szczególne: wymiary dziesięcioletniego dębu, odstające uszy, gęste i przydługie owłosienie.


Maleńki w ramionach własnej matki. Czy nie takie jest każde dziecko? Taki był też Rubeus, kiedy po raz pierwszy go trzymała... i po raz ostatni, kilka lat później. Dzieci niewiele w tym wieku wiedzą, ale rozumieją może nawet więcej, niż dorośli? Góruje instynkt samozachowawczy, nieokiełznane jeszcze emocje. Nigdy później nie jesteśmy tak szczerzy. Tak bezkompromisowi. Bał się matki, to prawda. Jej nerwowych, zamaszystych ruchów. Złości, którą wyczuwał podskórnie. Przede wszystkim jednak bardzo jej potrzebował. Szukał bliskości. Coraz częściej – nieskutecznie. Czas mijał, a on wciąż był zbyt mały, zbyt miałki. Zbyt ludzki. Tylko ojciec był w siódmym niebie. Wielbił swojego ogromnego synka, wielbił jego matkę. Żył jak we śnie. Co znaczy również, że pozostawał ślepy na rzeczywistość. Nie przewidywał, jakie życie czeka jego syna, mieszańca. Nie przeczuwał, że olbrzymka prędzej czy później zatęskni za swoim wcześniejszym życiem. Nie odnajdzie się w jego codzienności. W codzienności matki; takiej, jaką powinna być według standardów ludzi. Takiej, jakiej sama nie widziała.


Po prostu zniknęła. Pod osłoną nocy, bez słowa. Płakał ojciec, płakał syn. Trudno ocenić, który bardziej. To był czas próby również dla więzi między nimi, dotąd mimo wszystko drugoplanowej. Ojciec był zagubiony, zmęczony, a chłopiec potrzebował teraz więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie tylko zaspokojenia najprostszych potrzeb, ale również poczucia bezpieczeństwa, przynależności. Pomogła dalsza rodzina; Hagridowie zawsze trzymali się razem. Pomogły również magiczne zwierzęta, którymi otaczali się od lat. One też okazały się kluczem dla zbudowania trwałej, silnej więzi ojca z synem oraz nauczenia ogromnego jak na swój wiek chłopca wyczucia w obchodzeniu się z innymi. Życie na nowo nabrało barw, stało się bardziej przewidywalne. Chłopiec rósł zdrowy i chociaż nie mógł liczyć na szczególnie przychylne spojrzenia rówieśników czy dorosłych, odnajdywał przyjaciół wśród roślin i zwierząt. Nawet jeśli czasem ogarniało go rozżalenie, miał do kogo się zwrócić. Miał własną ostoję. Czas jednak płynął nieubłaganie. Nadszedł czas, by pożegnać się z tym, co już znane. Otwierając uroczyście list z pieczęcią z Hogwartu, Rubeus otworzył zarazem nowy rozdział swojego życia. Chłopiec nigdy wcześniej nie widział tylu czarodziei i czarownic, tylu osób w ogóle zebranych w jednym miejscu. To było straszne i fascynujące zarazem. Wielkie mury zamczyska, zachwycający krajobraz wokół. Wszędzie pełno magii! Niestety… nigdy wcześniej też tyle palców nie było wycelowanych w jego stronę. Nie po to, by wybrać go do swojej drużyny. Nawet wśród tak różnorodnego towarzystwa, nawet wśród tych najbardziej swoich - gryfonów, był dziwolągiem. Dziwolągiem, którego wielu chętniej widziałoby w ogrodzie magizoologicznym lub cyrku. Nie pomogło, że z oczywistych względów ominęły go lekcje latania na miotle, zmieszczenie się w ławce nie było najprostszym z wyzwań. Poza kwestiami technicznymi, nie okazał się też najbardziej rozgarniętym z uczniów. Szczególnie kwestie teoretyczne zdawały się w ogóle nie zakotwiczać w jego głowie. Nie tylko koledzy (szczególnie ci w barwach zieleni), ale i niektórzy członkowie kadry powątpiewali w to, że w ogóle uda mu się przebrnąć przez szkołę.


Pamiętam, jak mówili na mnie
"Z nim będzie trudno, bo to zbój"
I zawsze gdzieś w ostatniej ławce
Odpływałem

Prawdę mówiąc, nie mylili się zbytnio. Ostatecznie, nie chodziło o brak tolerancji. Nawet nie o brak zachwycających stopni z wielu przedmiotów. Nie był krnąbrnym chłopcem, ale bez wątpienia upartym. Często łamał regulamin, nieświadomie lub dlatego, że serce podpowiadało mu inaczej. Serce wkrótce złamane po raz drugi, gdy do chłopca dotarła wiadomość o nagłej śmierci ojca. Nigdy nie był najlepszego zdrowia, ale…  Od tego czasu dyrekcja zaczęła spoglądać na jego wyczyny przez palce. Dużą zasługę miał w tym Albus Dumbledore, który już od pierwszych chwil Rubeusa w Hogwarcie otoczył go bardzo potrzebną opieką, pomagał mu dodatkowo w trakcie pierwszych zajęć, które okazały się sporym wyzwaniem i szybko stał się dla niego drugim po ojcu wzorem do naśladowania. Nic dziwnego, że to właśnie nauczany przez niego przedmiot, Transmutacja, był obok Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami i Zielarstwem jednym z jego wiodących. Przed innymi kłopotami, w dobrej wierze, młody Hagrid nabrał zwyczaju uciekania dosłownie, do świata roślin i zwierząt. Tych na terenach Hogwartu nie brakowało. Zresztą, Rubeus miał do nich rzeczywiście dobrą rękę, szczególnie tych niezbyt dobrze kojarzonych. Do pewnego momentu, było to nawet zabawne. Ostatecznie? Zaowocowało tragedią. Nie taką jednak, jaką wyobrażali sobie prawie wszyscy w tym czasie. Owszem, Rubeus zaopiekował się niebezpiecznym stworzeniem, trzymając to w sekrecie. Nie miało to jednak nic wspólnego z Komnatą Tajemnic, z bazyliszkiem, ze śmiercią jednej z uczennic. Samiec akromantuli, którego nazwał Aragogiem nikomu nie zawinił! Wiódł nadzwyczaj spokojne życie w lochach zamku. Co z tego? Został osądzony natychmiast, a wraz z nim jego opiekun - Hagrid. Palec wskazujący Toma Riddle’a zakończył sprawę. Różdżka młodziutkiego półolbrzyma została złamana, on sam pozbawiony praw ucznia. Jedynie Aragoga zdążył uratować, chowając go w Zakazanym Lesie. Wsparcie Dumbledore’a miało ocalić miejsce w Hogwarcie samego chłopca (nie wyobrażał sobie wrócić w rodzinne strony z piętnem, wolał żyć ze wstydem na miejscu, robiąc… cokolwiek), czarodziej zginął jednak niedługo potem. Hagrid musiał odnaleźć własną drogę.

Wróżyli mi, że skończę marnie
Patrz, jaki wtedy mieli dar
Choć nie dmuchali w moje żagle
Odpłynąłem

Wziął się za to dość dosłownie. Chociaż rodzina ojca wzięła na siebie ciężar opieki nad nim, Rubeus w dużej mierze się od nich odizolował, nie chcąc być dla nich dodatkowym balastem. Każdy jego dzień pochłaniały przygotowania do Wielkiej Wyprawy. Każdą nieprzespaną noc – wielkie plany. Kiedy tylko zorientował się, gdzie i kiedy ludzie nie bywają, uczynił te miejsca swoimi. Dużo biegał, wspinał się po okolicznych skałkach. Kiedy udawało mu się zebrać w sobie dość odwagi, dopytywał krewnych o rośliny, które nadawały się do jedzenia, które mogły pomóc na najróżniejsze dolegliwości, no, w podróży – na przykład! W dniu swoich siedemnastych urodzin jak proca wystrzelił z domu. Nie deportował się, jak większość jego rówieśników – o tym bez różdżki nie mogło być mowy. Jak zwykły mugol, wędrował i wędrował, nie potrafiąc odnaleźć własnego miejsca wśród innych, ani bez nich. Jak tonący brzytwy przez trzy kolejne długie lata trzymał się myśli, że jeśli odnajdzie matkę, odnajdzie przy niej miejsce dla siebie. Wbrew pozorom, nie tak łatwo wytropić grupę olbrzymów. Można za to po drodze wiele się nauczyć. O górskich szlakach, zbieractwie i polowaniu, handlu wymiennym, chlaniu na umór, opatrywaniu ran. To też w pewnym sensie nauka o sobie. On jednak tego tak nie widział, chciał innych odpowiedzi. Chciał usłyszeć je od olbrzymki Frydwulfy. Kiedy znalazł się już naprawdę blisko, prawie zginął. Nikt nie chciał go wśród olbrzymów, no chyba, że jako jednorazowy worek treningowy. Strach i upokorzenie, które poczuł tamtego dnia ciągnął za sobą jeszcze długo. Nagle towarzystwo z doskoku, dziwne, szemrane postaci spotykane w mało uczęszczanych knajpach, gdzie nikt nie przyglądał się jego twarzy tak długo, jak miał kilka knutów, by rzucić je na bar, nie wydawało się już wcale złe. Jego kanciasty akcent i mało salonowy sposób bycia nikogo nie raził. Zwaliste cielsko, jeśli odpowiednio je ograł, budziło nawet respekt. Od jednego kumpla od kufla do drugiego, Rubeus znajdywał sposoby, by jakoś się utrzymać. Czy zawsze miał dach nad głową? Czy zawsze kolację? Nie. Ale żył. Coraz bardziej.  


Kogoś takiego jak on nikomu nie spieszyło się zatrudnić na stałe, ale w momentach desperacji ktoś, kto nie wymagał wiele a był w stanie wykonać dużo prostych zadań, a przy tym obronić siebie i pracodawcę okazywał się nagle usługodawcą na wagę złota. A powodów do desperacji było coraz więcej. Narastający konflikt, anomalie, wreszcie otwarta wojna przeciw wszelkim odmieńcom. Hagrid nie znajdywał już zbyt wielu powodów do tego, by bać się o siebie. Bał się o świat wokół. Szczególnie od kiedy udało mu się już odnaleźć własną niszę w jaskini lwa. Londyn wydawał mu się zawsze onieśmielający, jednak to właśnie tu, w najbardziej kolorowej ze wszystkich, portowej dzielnicy, nauczył się życia w miejskiej dżungli. Dowiedział się gdzie i jak się pokazać, by znaleźć choćby na chwilę kompanów, którzy nie będą odwracali się od niego z lękiem, nauczył mówić tak, by dobrze słuchało się go przy szklance ognistej. Nauczył się grać w karty. Nauczył się bić, dla rozrywki i naprawdę. Który eliksir uratuje od kaca, który od śmierci z wykrwawienia. Nauczył na nowo śmiać się w głos, tubalnie, bezwstydnie. Nauczył robić groźną minę na zawołanie i bez. Nie wychylał się z tym, kim był. Może dlatego przypadkiem i poniewczasie zorientował się, że nie wszyscy uwierzyli w jego winę lata wcześniej. To było najwspanialsze i najtrudniejsze ze wszystkich odkryć. Może świat, którego przestał czuć się częścią mógłby go jednak zaakceptować? Może mógł coś dla niego zrobić, jego pomoc zostałaby przyjęta? Dwaj najwięksi bohaterowie jego dzieciństwa, jego ojciec i profesor Dumbledore, już dawno nie żyli, ale ich wspomnienie powróciło z pełną mocą gdy z początkiem nowego roku stało się jasne, że to już nie polityczne przepychanki, nie uliczne zamieszki. Jak jednak po tylu latach znaleźć punkt zaczepienia?


Ostatnio wstać mi coraz trudniej
Za długa noc, za krótki dzień
A każdy miesiąc jest jak grudzień
Przez żaluzje

Patronus: Hagrid nigdy nie usiłował wyczarować patronusa. Nie wie, czy dałby sobie z tym radę.

Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 50
Zaklęcia i uroki:00
Czarna magia:00
Magia lecznicza:00
Transmutacja:50
Eliksiry:50
Sprawność:22Brak
Zwinność:10Brak
JęzykWartośćWydane punkty
angielskiII0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaI2
ONMSI2
SpostrzegawczośćI2
ZastraszanieII10
ZielarstwoI2
Zręczne ręceI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
MugoloznawstwoII20
Wytrzymałość FizycznaIII10
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
NeutralnyNeutralny
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Muzyka (wiedza)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
ZapasyII7
WspinaczkaII7
GenetykaWartośćWydane punkty
Półolbrzym- (+0)
Reszta: 5.5

Wyposażenie

pies




[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Rubeus Hagrid dnia 16.05.20 8:36, w całości zmieniany 22 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Rubeus Hagrid [odnośnik]20.07.20 21:08

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Rubeus Hagrid Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Rubeus Hagrid [odnośnik]20.07.20 21:09
WYPOSAŻENIE
Pies

ELIKSIRY- Nazwa (X porcje, stat. x)

INGREDIENCJEposiadane: mandragora x2, płatki ciemiernika x2;
czułki szczuroszczeta, łuska smoka x4, popiół feniksa, żądło mantrykory;

[22.05.20] Ingrediencje (kwiecień-czerwiec)

BIEGŁOŚCI-

HISTORIA ROZWOJU[16.05.20] Karta postaci: -50 PD
[20.05.20] Osiągnięcie (Rudy 102): +60 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Rubeus Hagrid Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Rubeus Hagrid
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach