Evandra Rosier
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 109
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 88 - 98 |
71-80% | brak | -10 | 77 - 87 |
61-70% | brak | -15 | 66 - 76 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 55 - 65 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 44 - 54 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 33 - 43 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 22 - 32 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 21 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Dzwoneczek
Pójdźka zwyczajna to prezent od ukochanego brata, Francisa. Z dumą prezentuje swoje jasnobrązowe pióra z białymi plamkami. Jak na polującą za dnia sowę przystało świat obserwuje czujnie żółtymi oczami. Jest grzeczną i ułożoną sową, nie dziobie palców, cierpliwie czeka na pospiesznie zapisywaną odpowiedź. Poczęstowana smakołykiem z zadowoleniem kołysze się na boki.
Moissanite
Kotka rasy Devon Rex otrzymana w prezencie pożegnalnym od przyjaciółki Aquili Black. Moissante ma miłą w dotyku białą sierść i ogromne, złote oczy. Jest rozpieszczona, bardzo towarzyska, uwielbia zabawy i szybko przywiązuje się do domowników. Najchętniej spędza czas z małym Evanem.
- Rozwój:
Listy
wsiąkiewka https://www.morsmordre.net/t8346p885-doswiadczenie-iii#373140
1. https://www.morsmordre.net/t5542p60-komnaty-evandry#357035
2. https://www.morsmordre.net/t2145p75-obserwatorium#371722
3. https://www.morsmordre.net/t3943p60-krysztalowa-sala#366016 progres
4. https://www.morsmordre.net/t10958-rozany-ogrod#366760 progres
EW. 5. https://www.morsmordre.net/t8892p15-tarasy#357737
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 14.12.23 17:38, w całości zmieniany 89 razy
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
07.1941 | Elroy Greengrass | Thorness Manor
(...)
08.1946 | Francis Lestrange | Thorness Manor
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Wciąż podtrzymuję spojrzenie, jeszcze przez moment zachować silną, wojowniczą postawę, chcę się dalej złościć, bo łzy palą w policzki i zbyt długo się już smuciłam. Zbieram się w sobie, by powiedzieć mu bolesną prawdę, bo musi wiedzieć, musi zrozumieć. - Bałam się, że już się nie kochamy. - Usta same wykrzywiają mi się w podkówkę, a oczy szklą ponownie, zwiastując nadchodzącą powódź słonych łez. Przykro mi, że mimo iż wrócił, to wciąż jest między nami przepaść; rzucam się więc ponad nią i z całych sił zaciskam ramiona wokół szyi brata. Towarzyszy mu nowy zapach, którego jeszcze nie znam, ale już zazdrosna rysa piętnuje moje serce krzywą linią, o której nie wiem jeszcze, że będzie towarzyszyć mi do końca życia.
06.1950 | Harry Smith | Hogwart
Gwiazd drżących srebrne lica, zobaczysz znad przełęczy.
Na strunie mej zadźwięczy - Tęsknica.
W upojną ciszę nocną nieznane ujrzysz światy.
Jak mocno pachną kwiaty - Jak mocno.
Na strunie mej zadźwięczy - Tęsknica.
W upojną ciszę nocną nieznane ujrzysz światy.
Jak mocno pachną kwiaty - Jak mocno.
05.1951 | Aquila, Primrose, Rigel | Hogwart
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Wokół rozłożonego na hogwarckich błoniach koca leżały szkolne torby, tuż obok czarne wsuwane pantofle Evandry, która nie potrafiła odmówić sobie okazji do poczucia chłodu zielonej trawy pod bosymi stopami. W uczniowskiej codzienności niewiele było okazji do swobodnego i beztroskiego spędzania wolnego czasu, zwłaszcza na piątym roku, kiedy termin zdawania SUMów zbliżał się nieuchronnie.
- Przychodzimy tu zdecydowanie zbyt rzadko - stwierdziła nieco nadąsanym tonem, jakby w jej gronie znajdowała się osoba za to odpowiedzialna. Mimo iż żadne z nich nie układało planu zajęć, o niezadowoleniu Evandry musieli wiedzieć wszyscy.
- Przychodzimy tu zdecydowanie zbyt rzadko - stwierdziła nieco nadąsanym tonem, jakby w jej gronie znajdowała się osoba za to odpowiedzialna. Mimo iż żadne z nich nie układało planu zajęć, o niezadowoleniu Evandry musieli wiedzieć wszyscy.
02.1952 | Aquila Black | Hogwart
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Tego dnia pokój wspólny Ślizgonów niemalże opustoszał: dwóch pierwszoklasistów skrobało wypracowania przy kominku, ktoś drzemał w fotelu, inny w skupieniu czytał książkę. Cała reszta zebrała się na dziedzińcu w celu opuszczenia zamku i spędzenia miłych chwil na beztroskiej zabawie. Tylko dwie szlachetnie urodzone panny tkwiły wciąż w swoim dormitorium, w ostatniej chwili rezygnując z wyprawy. - Nie musisz tu ze mną zostawać, pamiętam jak mówiłaś, że brakuje ci wizyt w Hogsmeade, a tegoroczna zima musi być naprawdę czarująca - westchnęła, unosząc wzrok na krzątającą się po dormitorium Aquilę. Evandra do końca zwlekała z poinformowaniem przyjaciółki o swoim stanie, nie chcąc by ta zrezygnowała z wyczekiwanego wyjścia. Specjalnie na tę okazję ubrała nowy szalik, którego odcień miał podkreślać kruczoczarne włosy panny Black w zestawieniu ze zimową scenerią miasteczka. Evandra nie musiała wychodzić z nią na zewnątrz, by docenić jej urodę.
02.1955 | Leander Nott | Ashfield Manor
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Znalazła go w bocznym holu nieopodal saloniku, a z jego twarzy mogła szybko wyczytać, iż kręcił się tu wcale nie przypadkowo. Porozumiewając się bez słów, umknęli za przepierzeniem, chcą skryć się przed wzrokiem służby i przyzwoitek. Zaprosił ją dziś do swojego świata, podejmując rozmowę na znany sobie temat. Evandrze nie trzeba było wiele, by wprowadzić ją zachwyt. Interesowały ją wszelkie ciekawostki, zwłaszcza jeśli mówiono o nich w tak fascynujący sposób, a obyty w świecie sztuki Leander znał ich przecież wiele.
08.1955 | Tatiana Dolohov | Thorness Manor
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Lekko usmolony przy brzegach zwitek pergaminu zapisany był kilkoma dobitnie dobranymi słowami, które z ust szlachetnie urodzonej damy nigdy nie powinny paść, o zapisywaniu ich nie wspominając. Skrajny dramatyzm wylewał się z każdej pospiesznie zapisanej czarnym atramentem litery. Drżące dłonie z trudem przewiązały list ozdobną wstążką, a i przywołanie nieufnie zerkającego puchacza nie należało do najłatwiejszych zadań.
Dlaczego zdecydowała się napisać właśnie do niej? Do kobiety, z którą tak naprawdę niewiele ją dotychczas łączyło. Miała przecież tylu bliskich przyjaciół, tak wiele osób, o których twierdziła, że może im ufać, a jednak wiadomość została zaadresowana inaczej. Tatiana Dolohov.
Dlaczego zdecydowała się napisać właśnie do niej? Do kobiety, z którą tak naprawdę niewiele ją dotychczas łączyło. Miała przecież tylu bliskich przyjaciół, tak wiele osób, o których twierdziła, że może im ufać, a jednak wiadomość została zaadresowana inaczej. Tatiana Dolohov.
28.12.1955 | Eurydice & Theseus Nott | Thorness Manor
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Dziewczęcy pokój nosił ślady istnego pobojowiska. Już w wejściu roznosiła się mieszanina kwiatowych perfum, jaka mogłaby niewprawny nos przywrócić o zawrót głowy. Z tuby zaczarowanego gramofonu wydobywały się dźwięki orkiestry, wprowadzając w klimat balowych sal. Podążając tropem rozrzuconych po drewnianych panelach pantofli o każdym z możliwych kolorów, można było dotrzeć do epicentrum dziewczęcego huraganu. Na każdym z krzeseł oraz każdej z obitych granatowym materiałem puf znajdowały się elementy damskiej garderoby. Eleganckie rękawiczki, wymyślne kapelusze, zwiewne halki, delikatne pończochy. Blat toaletki z okrągłym lustrem zastawiony był biżuterią, srebrem, złotem i perłami. Na zaszczytnym miejscu wśród fałd błękitnego aksamitu leżał pierścień zaręczynowy z kamieniem. Gościł na szczupłej dłoni Evandry tylko podczas oficjalnych przyjęć, wciąż towarzyszyły jej wątpliwości, by nosić go na co dzień. Coraz częściej jednak obracała go w palcach, zastanawiając się jak będzie wyglądać jej życie u boku lorda Tristana Rosiera.
12.1956 | Tristan Rosier | Hampton Court
Gdyby tylko Tristan zdecydował się nie dotrzymywać jej towarzystwa przez cały wieczór, opieranie się jego urokowi nie sprawiłoby jej tyle problemu. Trzymanie się na baczności przy jednoczesnym posyłaniu uśmiechów w stronę innych gości było nie lada wyzwaniem, zwłaszcza kiedy czuła bijące od niego ciepło. Nie miała jednak pewności czy nie odstępował jej na krok dlatego, że chciał jej pilnować czy też dlatego, że zwyczajnie się o nią martwił. Podczas gdy pierwszy powód wywoływał w niej irytację, to drugi nie pomagał w utrzymywaniu niechęci do małżonka.
15.05.1957 | Tristan, Mathieu, Callista | La Fantasmagorie
PRZERWANE
PRZERWANE
W La Fantasmagorie pojawili się z Tristanem o umówionej wcześniej porze, rezerwując sobie tym samym kilka minut na rozmowę zapoznawczą. Na szczęście ich towarzysze nie pozwolili im długo czekać. Szybko zerknęła na Mathieu, chcąc znaleźć na jego twarzy emocje, które zdradziłyby niepewność czy stres. Czy powaga i zachowanie oficjalnego dystansu pasowały do sytuacji, w której witało się przyszłego członka rodziny? Evandra w całej swej wyrozumiałości i dobroci nie mogła pozwolić na to, by Callista poczuła się wśród nich niekomfortowo. Łagodzenie obyczajów.
2.04.1958 | Ramsey Mulciber | Wenus
Harry Smith | i żyli długo i szczęśliwie
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Z niepokojem krążyła po komnacie, delikatny, zwiewny muślin w odcieniu pudrowego różu sunął po posadzce, przecinając jasne, księżycowe smugi. W powietrzu prócz sennego pyłu i intensywnego zapachu słodkich, jaśminowych perfum wisiało napięcie. W jej głowie tłumnie gromadziły się myśli, podsuwające najczarniejsze scenariusze, w których to temu, którego wyczekiwała, przytrafiało się coś strasznego. Czy bram do pałacu nie strzegł groźny smok, którego czujnemu spojrzeniu nic nie umykało? Drżała poruszona, że zgubił drogę, lub ktoś mu przeszkodził i już nigdy więcej nie dostanie szansy na zaznanie szczęścia u boku ukochanego. Zaczęła odnosić wrażenie, że czas spędzony na oczekiwaniu pochłonął już całą wieczność, lecz gdyby tylko miała pewność, że wreszcie się zjawi, byłaby gotowa czekać drugie tyle.
Mathieu Rosier | Your Honor. It's a chocolate frog
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Skrzypnął mechanizm obrotowego fotela i sędzia nachylił się ponad pulpitem, jedna z zaróżowionych nóżek zakończonych twardym pazurem z zadziwiającą gracją przewróciła stronę otwartej księgi. Po kamiennych ścianach nazbyt wyraźnie poniósł się szelest bielonego pergaminu. - Jest pan podejrzany o działalność na szkodę fabryki, jak i pogwałcenie obywatelskich postaw - zagrzmiał wysoką nutą kobiecy głos, mogący zjeżyć włosy na ciele i wepchnąć w dyskomfort niepewności.
Calypso Carrow | kiedy ty to ja, a ja to ty
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Jasne włosy to jedyna cecha, jaka zdaje się być na miejscu. Drobna postura ani rysy twarzy nie mają w sobie nic ze szlachetności. Nawet w spojrzeniu błyszczy zieleń, znienawidzona, szpetna tęczówka, która zawsze spoglądała na nią zjadliwie, tym razem miała być… jej własną?! Drżącymi dłońmi dotyka twarzy, szczypie policzki i ciągnie za skórę.
- To nie może być prawda! - rozciąga się paniczny jęk zdradzający panikę. Jak to możliwe, by sukienka tak bardzo ją zmieniła? Jak to możliwe, by w jednej chwili tak bardzo zbrzydła? Jak to możliwe, by nagle stała się Calypso Carrow?
- To nie może być prawda! - rozciąga się paniczny jęk zdradzający panikę. Jak to możliwe, by sukienka tak bardzo ją zmieniła? Jak to możliwe, by w jednej chwili tak bardzo zbrzydła? Jak to możliwe, by nagle stała się Calypso Carrow?
[bylobrzydkobedzieladnie]
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 13.03.23 23:16, w całości zmieniany 29 razy
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
10.07 | Safia Shacklebolt | Royal Opera House
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Już miała wracać do wyjścia, ale łomot dochodzący zza zamkniętych drzwi zatrzymał ją w miejscu i stanęła nagle, odwracając się zaskoczona za źródłem hałasu. Nie powinno jej tu być, ani tym bardziej interesować się niepokojącymi dźwiękami, a mimo to z przygryzioną niepewnie wargą nacisnęła klamkę, która ku jej zdziwieniu ugięła się, wpuszczając światło do środka garderoby.
- Oh, lady Shacklebolt?! Wystraszyłaś mnie nie na żarty! - zawołała, w pierwszej chwili przesłaniając twarz dłonią, zupełnie nie spodziewając się zaplątanej w kostiumy szlachcianki. Wyprostowała się gwałtownie, uchylając szerzej drzwi.
- Oh, lady Shacklebolt?! Wystraszyłaś mnie nie na żarty! - zawołała, w pierwszej chwili przesłaniając twarz dłonią, zupełnie nie spodziewając się zaplątanej w kostiumy szlachcianki. Wyprostowała się gwałtownie, uchylając szerzej drzwi.
14.07 | Aquila Black | Stoliki, Zacisze Kirke
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Aquila nie odpisała na list, nie potwierdziła spotkania, a mimo to Evandra miała nadzieję, że panna Black pojawi się w umówionym miejscu. Czy będzie żywić do niej urazę czy też pozwoli negatywnemu wrażeniu odejść w niepamięć? Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Blackowie i Rosierowie nie pałali do siebie przesadną sympatią, ale przez wzgląd na dawną przyjaźń chyba można było przymknąć oko na niesnaski, czy tak? Dodatkowo nie od dziś było wiadomo, że Alphard zaleca się do Melisande. Tristan bardzo wyraźnie postawił mu warunki, które musiał spełnić, by nestor Rosierów spojrzał na niego przychylnym okiem i wszystko wskazywało na to, że połączenie rodów, a tym samym zażegnanie dawnych waśni zbliżało się wielkimi krokami. Evandra po cichu liczyła na to, że w trakcie spotkania z Aquilą uda się jej wybadać nastawienie lady Black i ewentualnie rozwiać wszelkie wątpliwości i uprzedzenia przyjaciółki.
18.07 | Jadalnia, Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Tego dnia jadalnia w Château Rose pełniła funkcję sali wystawowej, gdzie na długim, hebanowym stole ułożono zastawę pochodzącą z różnych zestawów. Talerz głębokie do zupy, duże i płytkie do dań głównych, mniejsze na przystawki oraz talerzyki deserowe. Wraz z nimi kieliszki, szklanki i filiżanki zestawione z łyżkami, nożami i widelcami. Po drugiej stronie stołu prezentowane były wazy, półmiski i salaterki, a także karafki, dzbanki, sosjerki, maselniczki czy solniczki. Biała, przeświecająca ceramika, porcelana barwiona, ze zdobieniami i bez, wszystkie prezentowały się godnie oczekując wyroku, którym z nich przyjdzie zaszczyt służenia rodzinom Rosier i Black w trakcie uroczystości.
23.07 | z rodziną | Sala Burz, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Nastał dzień proszonej kolacji, której data widniała na zaproszeniach wysłanych z Château Rose. Słońce dopiero chyliło ku zachodowi, a wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Evandra była w swoim żywiole, wchodząc w rolę organizatorki przyjęć. Kwiaty zostały zamówione, zastawa wybrana, a w kuchni od rana trwały przygotowania do wieczornej kolacji. Ktoś na pewno wspomniał lady Rosier, że to miało być kameralne przyjęcie w gronie najbliższych, ale dla niej było to zbędne ograniczenie. Nie codziennie trafia się taka uroczystość i wedle Evandry trzeba było obchodzić ją należycie. Kobieta chodziła po rezydencji z długim pergaminem i odhaczała pozycje z listy. Surowym okiem oceniała odcień bieli obrusu w jadalni, szerokość rozstawienia zastawy i kolejny raz przechadzała się głównym korytarzem, by mieć pewność, że pierwsze wrażenie jest naprawdę niesamowite.
1, 2, 3, 4, 5
1, 2, 3, 4, 5
24.07 | Harry Smith | Złoty Znicz
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Znajoma sylwetka wyłapana przy jednym ze stolików w kącie sali natychmiast przykuła jej wzrok. No dalej, Harry, spójrz na mnie, mówiła do niego w myślach, przez krótką chwilę patrząc na niego z ukosa, choć przecież nie mógł jej usłyszeć. Czy w ogóle o niej pamięta? Czy ją rozpozna? Spędzili razem w szkole tylko kilka krótkich lat, na pewno zdążył zapomnieć, rzucając się w wir pędzącej kariery muzycznej. To głupi pomysł, odejdź zanim ktoś cię zauważy, podniosła się z miejsca, uprzednio przepraszając towarzyszącą jej lady, ciesząc się że nawet najsilniejszy rumieniec nie był w stanie przebić się przez bladość jej cery. Nie zamierzała uciekać z lokalu, ale choć do korytarza, byleby zminimalizować ryzyko...
14.08 | Irina Macnair | Krypta, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Kobieca sylwetka była więc dla niej nadzieją, że uda jej się dowiedzieć czegoś nowego z nieznanej jej dziedziny. Postawna sylwetka i mocne spojrzenie wywierały na niej onieśmielające wrażenie. Nie często miała do czynienia z takimi kobietami. Szlachetnie urodzeni mężczyźni patrzyli na nią przez pryzmat układów z jej mężem. Z żadnym z nich nie wdawała się w dyskusje o światopoglądzie czy pasjach, na które liczyła najbardziej. Pani Macnair była więc w swej istocie promykiem nadziei w jakże jałowym pod kątem urozmaicenia czasu życiu lady Rosier. Zaintrygowana stojącą przed nią postacią, zatrzymała się o krok od pani Macnair, której kazała czekać te kilka minut.
- Dziękuję, że zgodziła się pani nas odwiedzić. - Wyciągnęła do niej dłoń na powitanie i utkwiła wzrok poważnej, szczupłej twarzy. - Mąż wspominał, że to może być bardzo… pracowity dla państwa okres. - Zawahała się tylko na chwilę, próbując ładnie ubrać w słowa ruch, jaki na pewno panował właśnie w domu pogrzebowym. Temat śmierci nie był zabawnym powodem do plotek, a już na pewno nie w towarzystwie, w jakim obracała się Evandra.
- Dziękuję, że zgodziła się pani nas odwiedzić. - Wyciągnęła do niej dłoń na powitanie i utkwiła wzrok poważnej, szczupłej twarzy. - Mąż wspominał, że to może być bardzo… pracowity dla państwa okres. - Zawahała się tylko na chwilę, próbując ładnie ubrać w słowa ruch, jaki na pewno panował właśnie w domu pogrzebowym. Temat śmierci nie był zabawnym powodem do plotek, a już na pewno nie w towarzystwie, w jakim obracała się Evandra.
19.08 | Ares Carrow | Pokój muzyczny, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Materiał długiej, rozkloszowanej spódnicy rozlał się po obitej atłasem ławie, szybkie rozgrzanie palców i już po chwili pomieszczenie opanowały dźwięki harfy. Miękkie tony znanej kompozycji, Toccata i fuga, łagodniejsza i przyjemniejsza dla ucha od tej wygrywanej na organach. Dopiero przed miesiącem zdołała przeprosić się z instrumentem po zdecydowanie zbyt długiej przerwie. Teraz wracała do niej ze wstydem - bo jakże mogła ją opuścić? - ale i radością, szczęśliwa z pokonania własnych, nawet tych drobnych barier.
- Nareszcie jesteś, kazałeś na siebie czekać! - zawołała z uśmiechem, gdy jej wzrok wyłapał w drzwiach do pokoju znajomą sylwetkę. Ostatnie nuty utworu Bacha ucichły, a młoda kobieta podniosła się z miejsca, by przywitać kuzyna. Nie wiedziała czy był tu już od dłuższego czasu czy też dopiero się zjawił - niecierpliwość w jej głosie nie wiązała się z żadnym spóźnieniem, a z tęsknotą. - Już zdążył mnie ogarnąć strach, jakobyś o mnie zapomniał.
- Nareszcie jesteś, kazałeś na siebie czekać! - zawołała z uśmiechem, gdy jej wzrok wyłapał w drzwiach do pokoju znajomą sylwetkę. Ostatnie nuty utworu Bacha ucichły, a młoda kobieta podniosła się z miejsca, by przywitać kuzyna. Nie wiedziała czy był tu już od dłuższego czasu czy też dopiero się zjawił - niecierpliwość w jej głosie nie wiązała się z żadnym spóźnieniem, a z tęsknotą. - Już zdążył mnie ogarnąć strach, jakobyś o mnie zapomniał.
20.08 | Wśród arystokracji | Connaught Square
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Upalne, sierpniowe słońce dawało się we znaki, zwłaszcza strojnie ubranym damom, które dumnie gościły u boku swoich mężów, bo przecież pannom nie wypadało znajdować się w takim miejscu. Evandra również wahała się czy przyjąć rzuconą ze strony Tristana propozycję, ale argument o dorastaniu i odnajdywaniu swojego miejsca w świecie wreszcie do niej przemówił.
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
20.08, po egzekucji | Tristan Rosier | Tarasy, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Zamknięta we własnej głowie w pierwszej chwili nie zauważyła jego obecności. Drgnęła dopiero na dźwięk wypowiadanych słów, momentalnie ogarnęło ją poczucie ulgi. Wrócił. Krótko walczyła z chęcią zamknięcia go w swych ramionach, ale szybko przypomniała sobie, że to nie czas na słabostki. Liczył się tylko panujący konflikt i utrzymanie wysokiej pozycji rodów w walce o ich wspólną przyszłość. Cieszę się, że tam byłaś. Czy i ona cieszyła się z uczestnictwa w egzekucji? Funkcja reprezentacyjna była bardzo ważna, to prawda, ale Evandra nie sądziła, że ta przedłużająca się chwila spędzona na placu tak bardzo się na niej odbije.
- Dlaczego oni to robią? - westchnęła wreszcie, pozwalając sobie na zdradzenie własnych emocji. Posągowa maska ustąpiła, odsłaniając kryjące się na twarzy Evandry niezrozumienie. Uniosła wzrok, szukając w jego spojrzeniu odpowiedzi. Przystojna twarz Tristana dawała świadectwo dumie i wdzięczności, o której mówił. Na ułamek sekundy jeszcze zawahała się czy na pewno ciągnąć myśl, czy na pewno chce go zasmucać swoimi wątpliwościami. Jego spojrzenie skutecznie ją rozpraszało, ale skoro już zaczęła, nie mogła się wycofać.
- Dlaczego oni to robią? - westchnęła wreszcie, pozwalając sobie na zdradzenie własnych emocji. Posągowa maska ustąpiła, odsłaniając kryjące się na twarzy Evandry niezrozumienie. Uniosła wzrok, szukając w jego spojrzeniu odpowiedzi. Przystojna twarz Tristana dawała świadectwo dumie i wdzięczności, o której mówił. Na ułamek sekundy jeszcze zawahała się czy na pewno ciągnąć myśl, czy na pewno chce go zasmucać swoimi wątpliwościami. Jego spojrzenie skutecznie ją rozpraszało, ale skoro już zaczęła, nie mogła się wycofać.
23.08 | Francis Lestrange | Ptaszarnia, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Wyciągnęła rękę, by wierzchem dłoni przesunąć z czułością po jego policzku. - Bezpieczna? - powtórzyła za nim z uśmiechem, nie do końca rozumiejąc dlaczego przychodzi z tak poważną i przejętą miną, kiedy codzienność zdawała się przecież biec stałym tempem. Wydarzenia na Connaught Square okazały się być sukcesem. Na łamach Walczącego Maga rozpisywano się o słuszności przeprowadzenia uroczystości, cytowano słowa, jakie padły z ust z Tristana, które miały wszystkich podnieść na duchu i przynieść nadzieję na nowe, lepsze jutro. Wątpliwości, które pojawiły się wtedy w głowie Evandry nigdy nie zostały wypowiedziane na głos.
24.08 | Cressida Fawley | Perfumeria, Dom Mody Parkinson
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Lady Rosier przytknęła chusteczkę do swojego nosa, sprawdzając jak wiele straciła krwi. Drobna, czerwona kropla splamiła pięknie wyhaftowane na materiale inicjały E.R. Wyrównując oddech, zerknęła kontrolnie na swoje odbicie w zawieszonym na ścianie lustrze w rzeźbionej oprawie. Upięte w finezyjny kok złote loki okalały piękną twarz młodej kobiety. Wyprawa do miejsca publicznego wzmagała w niej próżność, Evandra zdecydowała się nie tylko na uszminkowane usta, ale i delikatne podkreślenie rzęs. Lekko zaróżowione policzki nadawały jej świeżego wyglądu, czym idealnie maskowała swoje chwile słabości.
30.08 | Jayden Vade | West Wittering, Sussex
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Już miała zarządzić koniec spaceru, gdy usłyszała rozemocjonowane głosy wypoczywających nieopodal panien. Evandra najpierw obrzuciła czujnym spojrzeniem siedzące na piasku (bez koca, toż to skandal!) dziewczęta, by zaraz po tym powieść wzrokiem w interesującym je kierunku. Stojący po kolana w wodzie mężczyzna zdecydowanie nie wyglądał tak, jakby znalazł się tam celowo. Mało tego, Wanda mogłaby przysiąc, że jeszcze przed chwilą wcale go tam nie było! Dzięki powiększającym szkłom mogła z łatwością dostrzec zarysowany profil jego twarzy, lecz im dłużej mu się przyglądała, tym bardziej nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jej serce niemal natychmiast zaczęło bić szybciej w ekscytacji i od razu zganiła się w myślach za tak niedojrzałą reakcję.
1.09 | Emma Frey | Przystań, Kent, Dover
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Nie wszystkim jesień kojarzyła się z przykrościami przeszłości. Co z pierwszym dniem szkoły, pasztecikiem dyniowym i spotkaniem z dawno niewidzianym przyjacielem? Co z ciepłym swetrem, książką czytaną przy kominku i spacerem w szalejącym deszczu? W morzu strachu trudno pamiętać o pojedynczych uśmiechach. Trudno też samodzielnie utrzymywać hart ducha, gdy otaczające nas wydarzenia nie napawają optymizmem. Wedle mantry Evandry, warto się wtedy zatrzymać, nawet w nieco pochmurny, jesienny dzień, i nacieszyć momentem, tu i teraz.
1.09 - wieczór | Deirdre Mericourt| La Fantasmagorie
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Stanęła przed nią z wysoko uniesioną brodą. Nie miały do tej pory zbyt wielu okazji, by porozmawiać twarzą w twarz i Evandra nie zdawała sobie sprawy ze wzrostu Deirdre. Szczupła sylwetka zawsze przemykała jej przed oczami w długim korytarzu, pozostawiając za sobą wyłącznie ciekawość. Niejednokrotnie zastanawiała się czy jeśli uda jej się złapać kontakt z tymi głęboko czarnymi oczami, znajdzie w nich zakopane tajemnice. Kobieta była jej obca, ale skoro Tristan zaufał jej na tyle, by powierzyć la Fantasmagorie w opiece, również pragnęła ją poznać.
- Chcę pogratulować udanego wernisażu, madame. - Skinęła głową, uśmiechając się nieśmiało, bo nie była pewna czy nie zdecydowała się wyjść na taras w poszukiwaniu chwili spokoju i oddechu. - Dobrze wiedzieć, że można wciąż znaleźć tych, którzy potrafią docenić sztukę.
- Chcę pogratulować udanego wernisażu, madame. - Skinęła głową, uśmiechając się nieśmiało, bo nie była pewna czy nie zdecydowała się wyjść na taras w poszukiwaniu chwili spokoju i oddechu. - Dobrze wiedzieć, że można wciąż znaleźć tych, którzy potrafią docenić sztukę.
5.09 | Primrose Burke | Tereny jeździeckie
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
- Prim! Dobrze cię znów widzieć. - Uścisnęła ją mocno jak po długiej rozłące. - Zasmuciłaś mnie pisząc o braku podróży w te lato. Nie chciałam cię rozpraszać, ale jakbym wcześniej wiedziała, że nie często opuszczasz Durham, to zwróciłabym się do ciebie już dawno temu. - Wyprostowała się i splotła ze sobą dłonie, w których trzymała skórzane rękawiczki. Wzięła je na wszelki wypadek, jakby okazało się, że są niezbędne w trakcie ich dzisiejszej, szalenie ważnej misji.
8.09 | Angelique Blythe | Ogrody, La Fantasmagorie
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Sylwetkę panny Blythe dostrzegła kątem oka w wejściu do ogrodów, kiedy ta tylko pojawiła się na tarasie. Evandra uniosła spojrzenie błękitnych oczu znad trzymanej w dłoniach książki i szybko przeanalizowała korzyści z potencjalnej rozmowy. Do tej pory nie miała zbyt wielu okazji, by ją poznać, a skoro los sam podsunął im taką możliwość, to wstyd z niej nie skorzystać. Poza tym lady Rosier uwielbiała otaczać się artystami wszelkiej maści, a o talencie panny Blythe słyszała wiele pochlebnych opinii. Co z poezją? Książka przecież nie ucieknie! Odruchowo wyprostowała się, wygładzając bladą dłonią brzeg długiej, jedwabnej sukni o błękitnym odcieniu. Nawet w tak zwykły dzień nie mogła sobie odmówić utrzymania eleganckiego wizerunku, wszak prezencja była wszystkim.
10.09 | Delaney Bulstrode | Restauracja, Dom Mody Parkinson
PRZERWANY
PRZERWANY
Przesunęła dłonią po blacie okrągłego stolika wystawionego na rozległy taras Domu Mody Parkinsonów. Uniosła wzrok na kobietę o kruczoczarnych włosach, której niepowtarzalna uroda została symbolem klasycznego piękna, stała się ambasadorką rodzinnego biznesu, wysławiając najważniejsze dla rodu wartości. Niektórzy są puści i próżni, inni tylko takich udają, by zapewnić sobie święty spokój. Jak miało się to w przypadku Delaney? - Czy pamiętasz, jak podczas naszego pierwszego spotkania omawiałyśmy wpływ francuskich projektantów na angielskie domy mody? Próbowałam przypomnieć sobie nasze wnioski, gdy znalazłam w gazecie wzmiankę o lipcowych pokazach haute couture.
13.09 | Rigel Black| Szachy czarodziejów
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
- Nie przypominam sobie, bym grała w szachy od czasu naszej ostatniej rozgrywki. Kiedy to było, sześć, siedem lat temu? - Ściągnęła brwi w chwilowym zakłopotaniu, bo choć utrzymywała, że odznacza się dobrą pamięcią, to niestety nie była w stanie przechowywać w swym umyśle wszystkich, najdrobniejszych szczegółów. - Wciąż myślę, że się wtedy podłożyłeś. Zbyt dobrze ci szło na tak głupi błąd. - Jeden z kącików jej ust uniósł się w uśmiechu, kiedy napotkała wzrokiem nieodgadnione spojrzenie Blacka. - Musisz mi wszystko przypomnieć, inaczej będzie ci trudniej oszukiwać.
18.09 | Primrose Burke| Zapomniany most
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Stukot obcasów niknął głucho między drzewami, a lady Rosier nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że jest obserwowana. Kilka razy obejrzała się nawet przez ramię, przypominając sobie liczne ostrzeżenia, lecz nikt za nią nie szedł, odpowiadała jej cisza. W ciągu ostatnich dni to ona była tą, która przynosiła światło i dawała nadzieję, powtarzając o bezpieczeństwie i porządku, jakie miały panować na terenach Londynu. Głosiła siłę i skuteczność Ministra Magii, a także słuszność podejmowanych działań. Kreowała się na zdecydowaną zwolenniczkę i obrończynię tradycji, którą po prawdzie nie zawsze się czuła. Wciąż poznawała zasady rządzące jej nowym światem, ale była zdeterminowana, by je poznać i wprowadzić w życie. Sądziła, że już ma plan, ale uparcie ignorowała jego słabe punkty.
19.09 | Forsythia, Francis, Rigel | Piwniczny Klub Jazzowy
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
- Francis, czy to nie przecudowny wieczór, idealny wręcz na tak szczególną okazję? - Pytania Evandry nieczęsto wymagały odpowiedzi, zwykle wystarczyło przytaknięcie, skinienie głową bądź sugestywne spojrzenie, dzięki którym lady miała pewność, że jej rozmówca słucha (bądź przynajmniej dobrze udaje) i jest choć względnie zainteresowany poruszonym przez nią tematem. Zacisnęła nieco mocniej dłoń na przedramieniu Francisa, chcąc podkreślić podniosłość chwili.
20.09 | Rosierowie | Pokój dzienny, Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Przekroczyła próg salonu, zerkając na nachylającą się w kierunku siostry Fantine, nie słysząc przekazywanych ściszonym tonem nowinek modowych. Co było na tyle ważne, by nie mogło zaczekać do śniadania? Evandra zajęła miejsce na skraju obitego aksamitem fotela, łącząc ze sobą dłonie. W ciągu dnia udało jej się pokonać mdłości, ale soki ani owoce nie przyciągały teraz jej uwagi. Skupiła ją na mężu, którego wyraz twarzy nie napawał radością ani nadzieją. Dym palonego papierosa dotarł i do jej nozdrzy, drażniąc i irytując. Nie odezwała się jednak ani słowem, tylko utkwiła w nim pytające spojrzenie.
25.09 | Francis Lestrange | Sala nr 3, Szpital Świętego Munga
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Posągowa twarz o bladej cerze otoczona gładko zaczesanymi w niski kok włosami. Spojrzenie pełne nieodgadnionej głębi, w jakiej skryło się wiele uczuć, jakże niegodnych ujrzenia światła dziennego. Nie w miejscu publicznym, gdzie czuła skupiający się na niej wzrok każdego mijanego uzdrowiciela, pacjenta i gościa. Czy powtarzające jej imię szepty były prawdziwe czy też istniały wyłącznie w jej głowie? Jak natrętna mucha, której nijak nie dało się odgonić. Unikała ich spojrzeń, obawiając się rzuconego wyzwania i konfrontacji. Czy ktoś ją pozna, zaczepi, dostrzeże kłamstwo i tłumiony strach?
[bylobrzydkobedzieladnie]
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 28.07.22 8:59, w całości zmieniany 11 razy
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
4.10 | Tristan Rosier | Komnaty Evandry
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Śmierć Alpharda, nieposłuszeństwo Francisa, cały ten szalejący wokół nich konflikt; ze skutkami porażek przyjdzie im się mierzyć jeszcze przez długi czas, ale czy to nie one wzmacniają ich odporność i siłę? Zagrożenie nie było już czymś odległym, co nie dosięgnie mieszkańców tych pałacowych murów, Evandra czuła narastający strach ściskający żołądek i gardło; strach, że wkrótce to do nich zapuka jeden z wysłanników Czarnego Pana, by zwrócić ciało, powtarzając hasła o bohaterskich czynach. Czym były suche hasła, czym był wznoszony pomnik - żadne słowa ani gesty nie mogły ukoić bólu po takiej stracie.
- Nie jest to łatwe, przyznaję, ale jeśli ja nie będę w to wierzyć, to dlaczego inni mają? - Być przykładem i oparciem dla innych, choć tyle mogła zrobić dla bliskich, którzy trwali przy niej w trudnych chwilach. - Im dłużej będziesz zatracać się w samych problemach, tym trudniej przyjdzie ci odnaleźć drogę powrotną. Nie zapominaj też, że nie jesteś sam.
- Nie jest to łatwe, przyznaję, ale jeśli ja nie będę w to wierzyć, to dlaczego inni mają? - Być przykładem i oparciem dla innych, choć tyle mogła zrobić dla bliskich, którzy trwali przy niej w trudnych chwilach. - Im dłużej będziesz zatracać się w samych problemach, tym trudniej przyjdzie ci odnaleźć drogę powrotną. Nie zapominaj też, że nie jesteś sam.
5.10 | Pogrzeb | Krypta Blacków
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Od tragicznej wiadomości o śmierci lorda Blacka minęły dwa tygodnie, a największy żal zdążył już ją opuścić. Z uczuciem smutku i odosobnienia zaprzyjaźniona była od lat, z każdym dniem radząc sobie z nim coraz lepiej. Na gotującą się w niej frustrację znalazła nowe ujście - mnogość kolejnych obowiązków blokowała negatywne myśli, pozwalając odciąć umysł od skaleczonego serca, w które swoje kolce dotkliwie wbijały poczucie winy oraz wstyd.
Trzymając się ramienia Tristana z uniesioną nieznacznie głową stała na Grimmauld Place w towarzystwie najbliższej rodziny. W milczeniu przesuwała wzrokiem po zebranych żałobnikach, nie szukając wśród nich żadnej konkretnej twarzy. Bała się spotkania z Aquilą i Rigelem, o których zamartwiała się mimo zapewnień Aresa, że ci na pewno zrozumieją brak bezpośredniej obecności Evandry w tak trudnych chwilach. Miała zamiar zamienić z nimi kilka słów po pogrzebie, oczywiście o ile będą chcieli z nią rozmawiać.
1, 2, 3, 4, 5, 1, 2, 3, 4
Trzymając się ramienia Tristana z uniesioną nieznacznie głową stała na Grimmauld Place w towarzystwie najbliższej rodziny. W milczeniu przesuwała wzrokiem po zebranych żałobnikach, nie szukając wśród nich żadnej konkretnej twarzy. Bała się spotkania z Aquilą i Rigelem, o których zamartwiała się mimo zapewnień Aresa, że ci na pewno zrozumieją brak bezpośredniej obecności Evandry w tak trudnych chwilach. Miała zamiar zamienić z nimi kilka słów po pogrzebie, oczywiście o ile będą chcieli z nią rozmawiać.
1, 2, 3, 4, 5, 1, 2, 3, 4
10.10 | Aquila, Primrose | Salon, Grimmauld Place 12
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
- Przeraża mnie liczba osób, które nie zdają sobie sprawy z sytuacji, jaką mamy obecnie w kraju. - Nie zraziła się wahaniem Aquili, to nie wielki wiec siedział w jej głowie, a spotkania w mniejszym gronie. Evandra nie miała umiejętności przemawiania do mas i na to też nie zamierzała się porywać, zostawiając polityczne zgromadzenia lepiej obeznanej w temacie przyjaciółce. - Często nawet nie jest to niewiedza, a zwykła ignorancja. Nie wierzę, że wynika ona z braku empatii czy niechęci, lub przeświadczenia, iż kwestia ta ich nie dotyczy. Należy ich zachęcić, uświadomić i tak, jak mówisz - wskazać drogę, bo to nie jest moment na bezczynne tkwienie w miejscu. Bezpośredniość i skracanie dystansu - tak, ale użyłabym środków, jakie mamy mamy pod ręką.
11.10 | Mathieu, Xavier | Gabinet, Thorness Manor
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Do nowego tytułu zdążyła już przywyknąć, choć zaledwie kilka razy dane jej było odczuć przypisany mu ciężar. Tristan wykazał się wielkim zrozumieniem, pozwalając by we własnym tempie powróciła do sił; teraz przyszedł czas, by przyjąć odpowiedzialność i rolę, do której przygotowywano ją przez całe życie. Ścisk w żołądku zdradzał zdenerwowanie, choć dzisiejsze spotkanie miało odbyć się w kameralnym towarzystwie i wyłącznie w ramach konsultacji. Kamień spadł z jej serca, gdy Mathieu zgodził się wesprzeć swoją radą, obecność czarodzieja zawsze działała na nią uspokajająco. Sam wskazał swego przyjaciela, lorda Burke, jako osobę o odpowiednich zdolnościach analitycznych, a tego właśnie potrzebowali.
13.10 | Fantine Rosier | Rosarium, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Mocne postanowienie poprawy i chęć rozpoczęcia wprowadzania zmian od samej siebie skutkowały nową deklaracją - sięgnięcie po tradycję. Herbowym różom Rosierów nie można było odmówić nadzwyczajnego piękna. Urok drobnych pąków, rozłożystych płatków, słodkiego zapachu - od wieków za ich urodą stały kobiety, które dbały o nie przy użyciu magii. Evandra potrafiła nazwać swoje ulubione kwiaty, a także dobrać odpowiednie okazy do wiązanek w zależności od przeznaczenia, lecz przygodę z zielarstwem zakończyła na etapie szkolnym. Teraz kroczyła kamiennymi ścieżkami w towarzystwie Fantine, rozglądając się po krzewach z większym niż zazwyczaj zainteresowaniem.
14.10 | Primrose Burke | Pokój muzyczny, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
- To tu dzieje się prawdziwa magia - la magie de la musique! - zapowiedziała, witając ją w swoich ulubionych - poza własnymi komnatami - progach. - Masz nastrojony instrument? Pokaż, zaraz sprawdzę, a ty możesz mi opowiedzieć jak upłynęły ci ostatnie dni. Czy ruszyłyście już z pracą z Adeline? Pisałam do niej dzień po naszym spotkaniu przy Grimmauld Place, liczę że pomoże mi zebrać poparcie kilku osób. W końcu działamy w słusznej sprawie, prawda? - Oczywistym było, że nie chciała tego poparcia dla siebie, a dla Aquili, która zaangażowania się w sprawę potrzebowała najbardziej z nich. Wskazała Primrose jedną z sof, by mogła swobodnie rozłożyć się z przyniesionym przez siebie sprzętem.
20.10 | Tatiana Dolohov | Appley Tower, Wyspa Wight
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Stojąca między obiema rzeczywistościami Tatiana zdawała się lawirować z łatwością, dopasowując do okoliczności, czy to dlatego zwróciła się właśnie do niej? - Może wszystko na raz? Natłok myśli, uczucie przeciążenia i nieumiejętność odreagowania tego w inny, niż destrukcyjny sposób? - odpowiedziała od razu, gdy tylko padło ostatnie słowo Tatiany, zupełnie jakby potrzebowała wyraźnego przyzwolenia na zdradzenie swoich prawdziwych uczuć. W ostatnich tygodniach zaufanie przychodziło jej z trudem, zwłaszcza w obliczu kolejno wychodzących na jaw kłamstw.
24.10 | Mathieu Rosier | Jadalnia, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
”Nigdy nie odkryjemy wszystkich tajemnic” - tylko dlaczego? Czy dlatego, że było to tak skomplikowane czy też dlatego, że wymagało to zbyt wiele pracy, na jaką nikt dotąd nie chciał się zdobyć? Zaryzykowała, po raz pierwszy podnosząc dręczącą ją kwestię, lecz uzyskane odpowiedzi okazały się nie być satysfakcjonujące. Nieprzewidywalność i ciągła chwiejność, zdolność do trawienia na swej drodze wszystkiego bez opamiętania. Magia nie miała w sobie ograniczeń, brak jej było świadomości, która sprawiłaby, że stałaby się czymś więcej, niż narzędziem; tylko jeśli rzeczywiście traktować ją wyłącznie jak siłę, wymagającą ukierunkowania, to kim byli czarodzieje nią władający? Czy łudzili się, że to właśnie im dane będzie okiełznać potężną moc?
31.10 | Vincent Rineheart | Most w Sligachan
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Popchnięta nieznaną siłą ruszyła przed siebie, chcąc czym prędzej znaleźć się na środku mostu i uradować oczy pięknym krajobrazem przed swoim kolejnym zniknięciem. Pospieszny stukot obcasów zamilkł nagle, półwila zatrzymała się gwałtownie, wpuszczając do płuc leśne powietrze. W jednej chwili zdążyła zapomnieć o pałacu w Kent i pozostawionej w saloniku na piętrze białej wstążce. Teraz liczyły się tylko szum rzeki, kojące barwy okolicznej roślinności i posiadacz karmelowego golfu…
2.11, południe | Francis vel Morgan | Wybrzeże, Thorness Manor
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Zmęczenie brało górę i zaczęła zadawać sobie nowe pytania. Czy nadszedł wreszcie czas, by zawalczyć o samą siebie? O należną jej prawdę, wolność przemyśleń i odczuć? Czy mając tę możliwość, będzie łatwiej, lepiej?
- Ta szczerość obowiązuje dopiero od teraz czy też planujesz sprostować przeszłe wydarzenia? - spytała neutralnym, nieco zbyt suchym tonem ze wzrokiem utkwionym w hipnotyczny obraz spienionych, zszarzałych fal. - Wciąż nie wiem w których sprawach mnie okłamywałeś, skąd więc mam wiedzieć czy nasze dzisiejsze spotkanie nie jest zwyczajną kontynuacją tej gry?
- Ta szczerość obowiązuje dopiero od teraz czy też planujesz sprostować przeszłe wydarzenia? - spytała neutralnym, nieco zbyt suchym tonem ze wzrokiem utkwionym w hipnotyczny obraz spienionych, zszarzałych fal. - Wciąż nie wiem w których sprawach mnie okłamywałeś, skąd więc mam wiedzieć czy nasze dzisiejsze spotkanie nie jest zwyczajną kontynuacją tej gry?
2.11, wieczór | Octavia Lestrange | Ptaszarnia, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
”Koszmar się skończy”, wybrzmiały jej słowa, które wedle nadziei Evandry mogłyby być płonną inkantacją, za której sprawą wszelkie smutki odchodziły w niepamięć. W głosie kuzynki wyczuła optymizm, jaki zwykle i jej nie opuszczał, kiedy wychodząc na przód niosła pochodnię, by rozświetlać drogę zagubionym duszom.
Już wcześniej dostrzegła u Octavii niechęć względem powstałego w Anglii konfliktu, w tej kwestii nie różniły się poglądami. Półwila wierzyła w jego rychłe zakończenie, ogłoszenie pokoju, za którym tak bardzo tęskniła, i w którym pragnęła żyć ze swymi najbliższymi. Niestety prowadzone w ostatnich tygodniach rozmowy uświadomiły jej, że wyczekiwany moment prędko nie nadejdzie, a ona sama staje się po części odpowiedzialna za wyrządzane innym krzywdy. Evandra uniosła wzrok na twarz kuzynki, tą jedną prawdę była jej winna.
Już wcześniej dostrzegła u Octavii niechęć względem powstałego w Anglii konfliktu, w tej kwestii nie różniły się poglądami. Półwila wierzyła w jego rychłe zakończenie, ogłoszenie pokoju, za którym tak bardzo tęskniła, i w którym pragnęła żyć ze swymi najbliższymi. Niestety prowadzone w ostatnich tygodniach rozmowy uświadomiły jej, że wyczekiwany moment prędko nie nadejdzie, a ona sama staje się po części odpowiedzialna za wyrządzane innym krzywdy. Evandra uniosła wzrok na twarz kuzynki, tą jedną prawdę była jej winna.
2.11, późny wieczór | Tristan Rosier | Komnaty Tristana, Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
- Wiedziałeś, że tak się stanie, prawda? - spytała spokojnym tonem, bez cienia oskarżenia, zupełnie jakby w kilka godzin zdołała nie tylko pogodzić się z myślą, że śmierć brata nie była złym koszmarem, ale i poczyniła dalsze kroki w kierunku odrzucenia żałoby.
Powoli odwróciła się na obitym aksamitem krześle, by bose palce ułożonej jednej nogi na drugą skierowane były ku wyjściu. Uniosła błękitne spojrzenie w poszukiwaniu twarzy Tristana. Czy wieść o tym, co wydarzyło się na wybrzeżu przy Thorness Manor zdążyła obejść już cały świat? Stojący przed nią małżonek był zwykle tym, który miał wszystko pod kontrolą, a przynajmniej takie wrażenie starał się sprawiać. Evandra nawet przez moment nie zwątpiła w to, że musiał wiedzieć.
Powoli odwróciła się na obitym aksamitem krześle, by bose palce ułożonej jednej nogi na drugą skierowane były ku wyjściu. Uniosła błękitne spojrzenie w poszukiwaniu twarzy Tristana. Czy wieść o tym, co wydarzyło się na wybrzeżu przy Thorness Manor zdążyła obejść już cały świat? Stojący przed nią małżonek był zwykle tym, który miał wszystko pod kontrolą, a przynajmniej takie wrażenie starał się sprawiać. Evandra nawet przez moment nie zwątpiła w to, że musiał wiedzieć.
3.11 | Elvira Multon | Łaźnia, Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Głośny trzask przełamanej tafli wody, chlust sięgnął jej pleców, gdy zdejmowała właśnie biżuterię, układając ją na blacie eleganckiej szafki. Wzdrygnęła się i wydała z siebie okrzyk zdumienia, natychmiast odwracając się w stronę wanny. Wśród piany majaczył się ciemny kształt, Evandra zastygła w przerażeniu, obserwując jak postać wyłania się z wody, wdrapując się na kremowy marmur.
- N-nic pani nie jest? - spytała niepewnie, zyskując nieco na śmiałości, gdy usłyszała zduszony głos topielicy.
- N-nic pani nie jest? - spytała niepewnie, zyskując nieco na śmiałości, gdy usłyszała zduszony głos topielicy.
Bent and broken, left it wide open
Everything's crashing down, standing in here frozen
Truth is showing and I know now
Nothing is as it seems
Everything's crashing down, standing in here frozen
Truth is showing and I know now
Nothing is as it seems
Ucieszyła się otrzymawszy zaproszenie na koncert. Oznaczało to, iż wszelkich sprawunków organizacyjnych stało się zadość, Primrose z Xavierem stanęli na wysokości zadania. Niestety na dzień przed wydarzeniem Evandrę coraz mocniej zaczęły nachodzić wątpliwości, czy aby na pewno jest w stanie pokazać się wśród szlachty. Z niemałym trudem porzuciła głęboką chęć ponownego zakopania się w domowych pieleszach; odsunęła chęć, by świat o niej znów zapomniał. Sytuacja była jednak inna, niż przed rokiem - każdy jej unik zostanie odebrany jako strach oraz wstyd. Nie była reprezentantką wyłącznie samej siebie, nie była anonimową jednostką teraz, ani nigdy przedtem. Bez względu na to jak bardzo cierpiała po stracie brata, musiała o nim zapomnieć, lub przynajmniej sprawiać wrażenie, że nie sympatyzuje z żadnym ze zdrajców krwi. Głos głęboko wpojonego poczucia obowiązku był głośniejszy niż dotychczas, czuła ciężar nałożonej na nią odpowiedzialności i nie zamierzała przed nią uciekać już nigdy więcej.
18.11 | Eurydice Nott | Mniejsza sala balowa, Hampton Court
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Przystanęła i odwróciła się do kuzynki, brzeg jej spódnicy zafalował, opadając miękko na lakierowany parkiet. Utkwiła wzrok w błękitnym spojrzeniu półwili i odetchnęła cicho, czując w opuszkach palców znajome mrowienie. Była podekscytowana przygotowaniami i powrotem do obowiązków w towarzystwie. Podczas gdy w ostatnich miesiącach spędzała czas na poznawaniu zasad rządzących Château Rose, śledząc księgi i szukając porad u lady Cedriny, to spotkania z przyjaciółmi poza Kent napawały ją prawdziwą radością, jak i spełnieniem. Sukcesywnie, małym krokami, powracała do dawnej świetności, a ciepłe przyjęcie ze strony lady Adalaide Nott wyłącznie dodało jej sił oraz pewności, że nawet jeśli jej nieobecność została zauważona, to wciąż mogła cieszyć się zaszczytem sympatii najbardziej wpływowej czarownicy szlacheckich kręgów.
17.12 | Deirdre Mericourt | Gabinet towarzyski, La Fantasmagorie
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Wystarczyło jedno spojrzenie madame Mericourt, by w niepewności ugięły się pod nią kolana. W ciągu ostatnich tygodni czasem wyobrażała sobie tę dwójkę w różnych, niecodziennych sytuacjach. Towarzyszyła im w jadalni, na spacerze, w korytarzu na piętrze, a teraz także i w tym gabinecie. Jak czuła się z tą wiedzą, co chciała osiągnąć przychodząc tutaj? Choć spędziła czas na zastanowieniu i przygotowaniu, tak w jednej chwili plan stał się bez znaczenia. Nie powinna była iść na żywioł, ale instynkt wołał ją zbyt donośnym głosem, by go zignorować.
Plac Connaught Square budził w niej mieszane odczucia. Ostatnim razem tkwiła w upalnym, sierpniowym słońcu w loży pod jedną z tutejszych zabytkowych kamienic. Nieco dalej stał podest, po którego to deskach spływała plugawa, rebeliancka krew, będąca symbolem ich zwycięstwa nad skrajną głupotą zdrajców.
- Nie mogło być inaczej. Włożyłyśmy w to wiele pracy, dzisiejszy dzień nie jest jednak jej końcem, a zwiastunem siły, w jaką rośniemy dzięki wspólnemu działaniu. - Uścisnęła dłoń Aquili, wolną ręką sięgając także do Primrose. Lekko zarysowane czerwienią usta Evandry wygięły się w ciepłym uśmiechu, jakim chciała dodać przyjaciółkom otuchy. - Nie zrobią ci krzywdy, z nami jesteś bezpieczna - mówiła spokojnym tonem, bo choć nie miała wiele do czynienia z biedotą, a ostatni, który próbował tu zwrócić jej uwagę, wzbudził w niej niechęć graniczącą z obrzydzeniem, tak była przekonana, że czarodzieje zaangażowani w organizację dzisiejszego wydarzenia staną na wysokości zadania i nic im nie zagrozi.
- Nie mogło być inaczej. Włożyłyśmy w to wiele pracy, dzisiejszy dzień nie jest jednak jej końcem, a zwiastunem siły, w jaką rośniemy dzięki wspólnemu działaniu. - Uścisnęła dłoń Aquili, wolną ręką sięgając także do Primrose. Lekko zarysowane czerwienią usta Evandry wygięły się w ciepłym uśmiechu, jakim chciała dodać przyjaciółkom otuchy. - Nie zrobią ci krzywdy, z nami jesteś bezpieczna - mówiła spokojnym tonem, bo choć nie miała wiele do czynienia z biedotą, a ostatni, który próbował tu zwrócić jej uwagę, wzbudził w niej niechęć graniczącą z obrzydzeniem, tak była przekonana, że czarodzieje zaangażowani w organizację dzisiejszego wydarzenia staną na wysokości zadania i nic im nie zagrozi.
24.12 | Tristan Rosier | Sala Kolców, Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Naglący, nieznoszący sprzeciwu ton i wymownie zaciśnięta na szczupłych palcach dłoń wywołały na jej twarzy szerszy, figlarny uśmiech, w jakim zdawała się zamknąć pewną tajemnicę, jakby żaden z okazanych dziś gestów nie pojawił się tu przypadkowo. Wyszeptywane kolejne miłosne zaklęcia nie mogły rozbudzać płonącej już wyobraźni, suto podlana alkoholem krew tętniła gorącem, któremu nie chciała się już dłużej opierać, nagliła do przejścia do czynów. Niewybaczalnym grzechem byłoby próbować się temu przeciwstawiać. Wykwitły na bladym licu rumieniec nie miał w sobie nic ze wstydu.
25.12 | Gaspard Lestrange | Palarnia, Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Dochodzący zza zakrętu trzask wzbudził zastanowienie półwili, czarownica ściągnęła brwi i przyspieszyła kroku, by sprawdzić co jest źródłem niespodziewanego hałasu.
- Gaspard? - zdziwiła się na widok kuzyna, którego wszak nie widziała przy śniadaniu. Święcie przekonana, że młody lord Lestrange wyruszył wraz innymi na polowanie, nie przypuszczała, że to właśnie on może być sprawcą tajemniczych hałasów. Zbliżyła się o kilka kolejnych kroków, dopiero wtedy orientując się, że ten paraduje korytarzem w samych skarpetach. - Coś się stało? Gdzie twoje buty?
- Gaspard? - zdziwiła się na widok kuzyna, którego wszak nie widziała przy śniadaniu. Święcie przekonana, że młody lord Lestrange wyruszył wraz innymi na polowanie, nie przypuszczała, że to właśnie on może być sprawcą tajemniczych hałasów. Zbliżyła się o kilka kolejnych kroków, dopiero wtedy orientując się, że ten paraduje korytarzem w samych skarpetach. - Coś się stało? Gdzie twoje buty?
[bylobrzydkobedzieladnie]
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 28.07.22 8:16, w całości zmieniany 20 razy
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Od swego pierwszego sabatu nie opuściła żadnego z wydarzeń, za każdym razem spragniona eleganckiego tłoku, wybrzmiewających do rana melodii, gorących plotek i licznych komplementów. Tym razem miało być jednak inaczej, z mniejszym naciskiem na samą zabawę. Przystając z kieliszkiem wśród zbierających się w miarę mijającego czasu gości i oczekując na oficjalne rozpoczęcie przyjęcia, rozglądała się z zaciekawieniem po skrywanych za maskami twarzach. Niektórych nie dało się wręcz pomylić z nikim innym, ale kilka osób wyraźnie przykuło jej uwagę. Podczas tegorocznego sabatu chciała poznać i pomówić z jak największą liczbą osób. Rwące się już do tańca stopy podpowiadały, że parkiet jest idealnym miejscem do poznania kogoś nowego.
4.01 | Volans Moore | Linne Mhoireibh
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Nie tylko Volans był zaskoczony brakiem prywatności na brzegu Linne Mhoireibh, miejsce to nie słynęło wszak z turystycznych atrakcji, zwłaszcza w okresie zimowym. Mogłoby się zdawać, że w tak bezwzględnych czasach kraj bardziej opustoszeje, a okrutne działania wojenne przegonią zeń tych, którzy cenią sobie spokój, tymczasem na końcu świata przyszło jej spotkać wędkarza - czy i on chował się przed męczącym zgiełkiem?
- Wobec tego przepraszam za naruszenie pańskiego spokoju. - Uśmiechnęła się nieśmiało. Skoro oboje przybyli tu, by zaznać ciszy, powinna była teraz wycofać się i odejść, pozwalając powrócić do raz zamierzonego planu, tyle że nieczęsto miała do czynienia z kimś, kto nie uciekał wzrokiem, zawiązując usta, byleby w obecności doyenne nie rzucić zbędnym komentarzem.
- Wobec tego przepraszam za naruszenie pańskiego spokoju. - Uśmiechnęła się nieśmiało. Skoro oboje przybyli tu, by zaznać ciszy, powinna była teraz wycofać się i odejść, pozwalając powrócić do raz zamierzonego planu, tyle że nieczęsto miała do czynienia z kimś, kto nie uciekał wzrokiem, zawiązując usta, byleby w obecności doyenne nie rzucić zbędnym komentarzem.
5.01, wieczór | Aquila Black | Stoke-on-Trent
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Nie przypuszczała wcześniej, że tereny należące obecnie do Greengrassów przyjdzie jej poznać w takich okolicznościach. Nie mogła sobie także wyobrazić lepszej okazji, do zrobienia na tutejszych mieszkańcach lepszego wrażenia, niż niosąc im pomoc w jakże trudnej chwili. Greengrassowie znani byli ze swojego zamiłowania do mugoli, nic więc dziwnego, że tracili na tym czarodzieje czystokrwiści, których lordowie zepchnęli na dalszy plan. Należało się nimi zająć, otoczyć opieką oraz pokrzepić nadzieją na lepsze życie.
Płomienna przemowa na placu wyraźnie nakreśliła charakter ich wizyty w Stoke-on-Trent. Słuchając słów Tristana i Abraxasa wiedziała, że nie można było wytypować do tej roli lepszych przedstawicieli. Gdyby sama nie wierzyła w głoszone przez nich idee, tego dnia oddałaby swoją przyszłość w ręce popleczników Czarnego Pana. Zbyt bliskie były jej hasła o jadzie sączącym się do słabych umysłów, wszak ten, który nigdy nie istniał zginął w imię zasad, jakie zatruły jego duszę, mamiąc szkodliwą ułudą. Nie każdy z zepsutych mechanizmów można było naprawić, czasem wyrzucenie go i zastąpienie nowym było jedynym z dostępnych rozwiązań.
5.01 | Aquila, Primrose | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Podczas ich ostatniej prywatnej rozmowy w ogrodzie przy Grimmauld Place 12 wątpliwości powiodły je do względnego zrozumienia, jakie obie zdawały się akceptować, uznając za wystarczające. W odczuciu Evandry pozostał wciąż posmak niedosytu i braku pewności, ale z biegiem rozmyślań i analizowania słów Aquili doszła do wniosku, że ta przytłoczona jest ogromem zmian i zwyczajnie potrzebuje stabilności, jaką niegdyś niosła im ich przyjaźń. Kim byłaby, niszcząc podtrzymującą resztki normalności więź.
6.01 | Octavia, Horace | Thorness Manor
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Zadrżała na dźwięk łamiącego się głosu kuzynki. Ostatnimi czasy sama potrzebowała pomocy, nie będąc w stanie pocieszać najbliższych jej osób. Tym razem role się odwróciły i Evandra chciała wreszcie wykorzystać zebraną w sobie w ostatnich miesiącach siłę. Słowa Octavii nie przybliżyły zaistniałego problemu, ale pokazały jak bardzo wstrząsnął on lady Lestrange. Rzeczywiście nigdy wcześniej nie zastała jej w podobnym stanie, lecz skoro dogłębnie poruszona czarownica wciąż drżała, nie mogło chodzić o błahostkę. W czym mogła się tak bardzo mylić? I kim był tajemniczy jegomość, który zszargał stalowe nerwy Octavii, doszczętnie rujnując zaufanie, jakim go obdarzyła?
7.01 | Mathieu Rosier | Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
- Oh Mathieu… - westchnęła, unosząc dłoń, by ułożyć ją pocieszająco na ramieniu szwagra. - Przykro mi, rozumiem, że jest to trudne. - Mówił o niej, jakby zdążyła już stać się mu bliska, lecz wciąż nie był na tyle pewien, by opowiedzieć o niej rodzinie. Nic dziwnego, że po ostatnich porażkach, miłosnych zawodach i zerwanych umowach podchodził do tematu bardzo ostrożnie. - Wątpliwości są naturalne, żyjemy w skomplikowanych czasach, co tylko dodatkowo potwierdza, że mierzenie się z nimi w pojedynkę jest wielkim, ale i niepotrzebnym wyzwaniem.
- Czy warto gonić za czymś, co nie chce dać się złapać? - zwróciła się do wystrojonej w spodnie Primrose. Rosier musiała przyznać, że ta świetnie wygląda w tym nowoczesnym fasonie i choć sama miała wątpliwości by zdecydować się na podobny model, tak zdążyła już obdarzyć przyjaciółkę komplementem. Sięgnęła po swój kieliszek i zakołysała, oglądając ja szkarłatny płyn oblewa ścianki kryształu. - Dlaczego nie zostawić go własnemu biegowi, krocząc nienakreśloną przez innych ścieżką? - Upiła łyk, pozwalając by cierpki płyn rozlał się po przełyku.
8.01 | Deirdre Mericourt | Zielona Wróżka
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Wprawiona w zdumienie i zamknięta w ciszy, Mericourt nie odsunęła się z ironicznym uśmiechem, ani nawet oburzeniem, jakiego mogłaby się po niej spodziewać. Od początku dzisiejszego spotkania zdawała się być zupełnie inną osobą, jakże różną od maski, jaką przybierała krążąc po korytarzach La Fantasmagorie. Swobodny, łagodny ton, nieprzebrane słowa, nonszalancja gestów, zupełnie jakby chciała pokazać, że pozwoliła wkroczyć na swój teren i pozostać na nim do momentu drobnego potknięcia. - Domyślam się - odparła tylko, przyjmując równie cichy ton na znak zgody. Nie mogła traktować jej jak rywalki, nie mogła jej niczego odebrać, nie chciała. Zmierzyła się z zastaną w umyśle pustką, słysząc tylko bicie własnego serca, jakie przyspieszyło swój rytm wraz z uniesioną przez Deirdre dłonią.
11.01 | Calypso Carrow | Galeria sztuki
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Malujący się na twarzy Evandry spokój nie zdradzał żadnych kotłujących się w jej duszy emocji, nie pozwalał wedrzeć się do jej wnętrza, by odczytać myśli i zamiary. Obserwując półwile lico można było odnieść wrażenie, że w pełni panuje ona nad sytuacją, prowadząc rozmowę w sposób, jaki miał zrealizować na wstępie założone plany, a może to wyłącznie zmyślnie upleciona iluzja, której celem było zmylenie rozmówcy, doprowadzenie do podburzenia pewności siebie, wprawienie w zakłopotanie i niepokój? Ucieleśnienie strachu i skrywanych obaw, czy naprawdę ten właśnie efekt zamierzała wywołać u swojej dawnej rywalki, także i dziś?
13.01 | Fantine Rosier | Sierociniec, Reculver
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Tętent kopyt niósł się kamienną ścieżką prowadzącą nie do centrum, lecz na obrzeża miasteczka. To tu znajdował się sierociniec, który wraz Fantine planowały odwiedzić już od pewnego czasu. Evandra wzięła sobie do serca słowa najmłodszej z Róż i jej chęć zaangażowania się w działalność charytatywną, więc gdy tylko dowiedziała się o organizowanym bezpiecznym schronieniu dla pozbawionych rodzin dzieci, posłała sowę i zaoferowała pomoc. Jeszcze nim przekroczyły próg budynku, zatrzymała się przy powozie, by ogarnąć spojrzeniem całą konstrukcję. Stojący przed nimi budynek był niegdyś jednym z domów mieszkalnych: wysoki na dwa piętra, o elewacji z cegieł, noszących już wyraźne ślady mijającego czasu. Stromy dach, tak jak i okolica wokół budynku, pokryte były cienką warstwą białego puchu, a prowadząca do drzwi wejściowych ścieżka odśnieżona, zapewne w ramach przygotowań do przyjęcia szlachetnych lady.
27.01 | Thomas Doe | Klify, Kent
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Na widok i dźwięk głosu Evandry kilkoro zebranych przy Thomasie dzieci spłoszyło się nieco i wycofało pół kroku, wciąż utrzymując zaciekawiony wzrok na dwójce dorosłych. Czarownica odpowiedziała uprzejmym skinieniem głowy z najwyższą gracją niespeszona wtrąceniem się w toczoną dyskusję i malowniczą opowieść. Nagły ruch Thomasa nie wzbudził jej podejrzeń, zamiast tego przywołała przed oczami obraz żywego chłopca, który zachwycał swą brawurą i bawił skłonnością do wpadania w kłopoty. Po ukończeniu Hogwartu nie miała już okazji, by go spotkać, lecz pozostał w jej pamięci nie bez powodu.
2.02 | Primrose Burke | Durham Castle
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Dnia spotkania z przyjaciółką wyczekiwała z niecierpliwością, zaintrygowana i zachęcona wymienioną korespondencją. Poruszony przed kilkoma miesiącami temat działalności charytatywnej nie pozostał wyłącznie w fazie koncepcyjnej, przynosząc coraz to nowe efekty. Zbiórka żywności okazała się być zaledwie początkiem dla dalszej pracy, a drobne komplikacje na Connaught Square wcale nie osłabiły ich zapału. A raczej nie lady Burke, bo Evandra kolejne tygodnie powątpiewała w słuszność podejmowanych działań. Powtarzała sobie, by nie mierzyć wszystkich ubogich jedną miarą, że rebelianci na placu celowo sabotowali wydawanie żywności, chcąc udowodnić, że arystokracja wycofa się ze swoich obietnic, pozostawiając ludzi samych sobie, lecz niechęć przemogła w sobie z niemałym trudem.
3.02 | Odetta Parkinson | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Enigmatyczny list od lady Parkinson pozostawił Evandrę z licznymi niewiadomymi. Odetta w swym pięknie wykaligrafowanym liście pisała o pewnym pomyśle, jaki zrodził się w jej głowie, jaki to chciała skonsultować z doyenne. Półwila musiała przyznać, że przez pewną chwilę głowiła się nad tymi słowami, przesuwając kilkakrotnie wzrokiem po szorstkim pergaminie, lecz obowiązków na swych barkach miała nazbyt wiele, by zbędnie trwonić czas, wszak dama obiecała rozwinąć nurtujący ją temat podczas najbliższego spotkania.
4.02 | Primrose, Melisande | Arundel, Sussex
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Tereny Sussex były przez Evandrę rzadko odwiedzane z powodu rodowych niesnasek między Shackleboltami a Lestrange’ami. Rody te nie pałały do siebie zbyt wielką sympatią, dlatego też naturalnym było, iż się zwyczajnie unikali. Teraz sytuacja wyglądała zgoła inaczej, na teren hrabstwa nie przybywała jako lady Hampshire i Wight, a jej cel był szczytny, mający poprawić byt czarodziejskiej ludności Anglii. Planowanej od miesięcy wizyty miało stać się zadość z początkiem lutego, kiedy to wraz z lady Primrose Burke i lady Melisande Travers zjawiły się na tych ziemiach. Wyjazd poprzedzony był spotkaniem w Kent, gdzie późnym rankiem w saloniku na piętrze ustalały ostatnie szczegóły przy filiżance różanej herbaty.
8.02 | Deirdre Mericourt | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Kotłujące się w piersi serce nie zwalniało tempa i nic nie wskazywało, że się to zmieni. Schyliła się i sięgnęła po swój nieprzyzwoicie przelany kielich. - Chcę ciebie. - Proste wyznanie przesycone nienazwanymi emocjami mogło skrywać w sobie wszystko - i takim też było. Wciąż nie znała Deirdre, co świadczyło wyłącznie o tym, że spodziewać się może po niej wszystkiego. To elektryzująca niepewność popychała w jej stronę, związując w dole brzucha supeł. Narażała się na śmieszność oraz złość, a mimo to głos Evandry pozbawiony był drżenia. Bez odrywania wzroku od hipnotycznie czarnych oczu, upiła niewielki łyk. Różane usta wygięły się w delikatny łuk, kiedy słodycz przyjemnie rozlała się po przełyku.
11.02 | Silas Macaulay | Arena Carringtonów
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Dotychczas utrzymywała, że ma dobrą pamięć do twarzy, rozpoznając rysy należące do osób, których mijała podczas spacerów, na szkolnych korytarzach czy salach balowych. Przechowywanie szczegółów ich personaliów, preferencji czy szablonów zachowań było niegdyś jedną z ulubionych rozrywek Evandry, kiedy starała się zdobyć popularność nie samym swym istnieniem, a podbijając serce każdego, kto stanął jej na drodze. Z łatwością przywoływała z otchłani pamięci drobnostki, dzięki którym nawiązywała w rozmowie do istotnych dla towarzysza kwestii; czuł się wtedy dostrzeżony, zaopiekowany, ważny. Unosząc wzrok na tą charakterystyczną twarz, naznaczoną głęboką bruzdą biegnącą wzdłuż linii szczęki, próbowała wydobyć z annałów umysłu najdrobniejszy choć skrawek, wskazujący na znajomość z młodym czarodziejem.
12.02 | Hector Vale | Gabinet Hectora Vale'a
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Zasłyszane na oddziale nazwisko Hectora Vale’a, mającego prowadzić prywatny gabinet magipsychiatryczny, wprawiło lady Rosier w zastanowienie. Nie wątpiła w umiejętności uzdrowicieli pracujących w szpitalu, lecz kolejna wizyta w tym miejscu mogła ściągać niepotrzebne spojrzenia, wywoływać niepotrzebne plotki. Wizyta prywatna gwarantowała lepszą dyskrecję, tylko czy rzeczony uzdrowiciel okaże się być dobry w swoim fachu? W całym swoim krótkim życiu korzystała z pomocy wielu z nich, od dzieciństwa stawiając czoła serpentynie. Nauczyła się przy nich, że nie każdemu warto ufać, czy pan Hector Vale zdobędzie jej zaufanie?
14.02 | Tristan Rosier | Royal Opera House
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Genezą święta zakochanych nigdy specjalnie się nie interesowała, zbyt ucieszona możliwością wykorzystania potencjału okoliczności, by zaprzątać sobie głowę czymś innym, niż przygotowanie niespodzianki. Krótkiego wykładu słuchała jednak z nieudawanym zainteresowaniem, choć błękitne spojrzenie mogło zdawać się być nieobecne. Znalazłszy się w operze wystarczyło jedno spojrzenie na zbierających się w głównym korytarzu widzów, by określić nestorstwo Rosier mianem najpiękniejszej pary.
12.03 | Xavier Burke | Ogród magizoologiczny
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Evandrowe serce chwyciło wzruszenie, w błękitnych oczach pojawił się smutek. Otaczająca go aura żałoby była wyraźnie namacalna, przejmująca żalem, a mimo to jedyne, czym się kierował, było dobro najbliższych. Doyenne ze zdziwieniem spostrzegła, jak prędko poczuła łączącą ją z Xavierem więź. Obojgu im zależało na rodzinie, często własnym kosztem oddając się innym. Wyznanie lorda Burke ją wzruszyło i jednocześnie przysunęło nowe rozmyślania. Tristan cieszył się z posiadania potomka, ale czy z jego ust mogło kiedyś paść stwierdzenie, iż dzieci potrzebują rodziny? W jego mniemaniu istotne było wychowanie i umiejętność utrzymania samego siebie w ryzach. Pamiętając o tym, co niszczy, nie poddać się po porażkach, a przynieść dumę rodzinie. Czy na pewno tak właśnie powinno być?
17.03 | Cressida Fawley | Ambleside
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Słuchała relacji ze zorganizowanej w grudniu zbiórki żywności, czując jak ciepło rozlewa się na jej sercu na samo brzmienie słów Cressidy. Kiedy wraz z Aquilą i Primrose wpadły na pomysł mobilizacji, zależało jej właśnie na tym, aby zainspirować inne szlachetnie urodzone damy do działania. Pomoc potrzebującym była tym, do czego ze swymi wielkimi, kobiecymi sercami mogły przydać się najbardziej. To nie walka w pierwszym szeregu z wyciągniętą przed siebie różdżką płynęła w ich krwi, a dobroć i zaangażowanie w pomoc tym, którzy cierpieli najbardziej. Przed miesiącem gościła w Château Rose lady Odettę Parkinson, która podzieliła się z nią swymi pięknymi planami aukcji dzieł sztuki mody. Świadomość, że dołączyła do nich także Cressida, napełniała ją dodatkową dumą, czego Evandra nie zamierzała ukrywać, uśmiechając się szeroko do lady Fawley.
17.03, popołudnie | Tristan Rosier | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Zapłacą za lata zniewagi i wszystkie wyrządzone nam krzywdy - wybrzmiało miękko w jej ustach niczym błoga wizja, obietnica pięknej przyszłości. Sama także w to wierzyła, dla najbliższych i dla całego czarodziejskiego społeczeństwa chciała jak najlepiej. Okrutny szlam miała spotkać sprawiedliwość za każdą przelaną przezeń kroplę krwi, jak i za każdy ukrócony potencjał.
26.03 | Primrose, Deimos | Durham
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Jadąc kilka kroków za lady Burke, uniknęła przykrego wypadku i lądowania w błocie, gdyż tak zapewne zakończyłoby się w jej przypadku bliskie spotkanie z teleportowanym chłopcem. Choć może i potrafiłaby uspokoić zestresowanego wierzchowca, tak raczej nie dałaby rady utrzymać się w siodle przy stającym dęba koniu. Od razu przytrzymała lejce, zatrzymując się w miejscu, patrząc ze strachem na przyjaciółkę, radzącą sobie z nagłą sytuacją. Skinęła tylko głową do Primrose na znak, że nic jej nie jest i zaraz zogniskowała spojrzenie w dziecku, które wylądowało w błocie. Chłopiec prezentował sobą obraz istnej rozpaczy, zwłaszcza z tą nieszczęśliwą miną i obrażonym tonem.
26.03, popołudnie | Primrose Burke | Durham Castle
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Siedząc wygodnie w oranżerii łapała spokojny oddech. Mało eleganckim gestem założyła jedną nogę na drugą, lecz w kameralnym otoczeniu mogła sobie na to pozwolić. Upiła łyk z filiżanki, zasłuchana w słowa przyjaciółki, na której licu pojawiały się coraz to wyraźniejsze oznaki oburzenia związane z przeczytanym w Horyzontach Zaklęć artykułem. Choć sama także poczuła się urażona zawartym w gazecie tekstem, nie uniosła się tak, jak lady Burke, lecz nie dlatego, że zgadzała się z przytoczonymi informacjami, a dlatego, że nie sądziła, by ktokolwiek wziął je na poważnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 19.02.23 12:34, w całości zmieniany 13 razy
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Uroczystości wznoszące pamięć o sukcesach działań na rzecz czarodziejskiej społeczności zdawały się już na stałe wpisać w harmonogram zajęć brytyjskiej szlachty. Evandra nie miała nic przeciwko brylowaniu w towarzystwie, zwłaszcza kiedy szła za tym słuszna sprawa. Nienaganna prezencja, serdeczne uśmiechy, wyuczone zwroty o wierze w świetlaną przyszłość Anglii, w porządek wprowadzony przez Ministerstwo Magii, w bezpieczeństwo i wizję wiecznej chwały pod skrzydłami Czarnego Pana. Uczestnictwo w podobnych wydarzeniach stanowiło część pracy, ich obecność była niezbędna do dopełnienia obrazu silnego, zjednoczonego kraju, toteż obecność nestorstwa Rosier na placu przy pomniku Cronusa Malfoya nikogo nie zaskakiwała.
1.04 | Valerie Vanity | Wenus
PRZERWANE
PRZERWANE
Na rzucone o próbach do nowej premiery słowa, jasna brew Evandry drgnęła w zaintrygowaniu. Osobiste zaproszenie jednej z wykonawczyń sprawiało, że tym chętniej przymierzała się do udziału w spektaklu, tym samym biorąc sobie niezbywalny przywilej wymiany wrażeń i doświadczeń z osobą zapraszającą. Zazwyczaj wszelkie dyskusje i tak skłaniały się ku pochlebstwom, lady Rosier nieczęsto wyrażała publicznie swoje niezadowolenie, nie chcąc nikomu psuć humoru czy też podcinać skrzydeł. Wychodziła z założenia, że nawet jeśli coś nie pasuje jej, nie znaczy to, że nie pasować będzie też innym. Nachyliła się w odpowiedzi do czarownicy, a na dźwięk nazwy utworu kąciki ust półwili uniosły się nieco wyżej.
1.04 | Deirdre, Tristan | Wenus
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Deirdre nie była jedyna w braku świadomości kim jest. Także Evandrze zdarzało się głowić nad tym problemem, szukać odpowiedzi w coraz to nowych miejscach, zbierać kolejne elementy układanki, z których próbowała zbudować prawdziwy obraz siebie. Z każdymeksperymentem coraz bardziej przesuwała granicę, o której przekroczeniu nigdy wcześniej nie myślała. Ekscytowała się możliwościami, nieograniczonym wręcz potencjałem, o jakim co rusz uświadamiali ją Primrose, Tristan, jak i od niedawna Deirdre. Podniecała ją myśl o tym, co może być następne.
1.04 | Deirdre, Tristan | Wenus
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
she wonders if maybe
she needs to kiss both of them
at the same time?
she needs to kiss both of them
at the same time?
4.04 | Thalia Wellers | Teatr Cieni
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Długie włosy jej ogień łakomie
Pożera, że jej stroje z trzaskiem pali płomię,
Płonie warkocz królewny i pyszna korona
Perły zdobna, złotymi blaski otoczona,
Dymiąc, zda się dokoła pożar miotać na dom.
Pożera, że jej stroje z trzaskiem pali płomię,
Płonie warkocz królewny i pyszna korona
Perły zdobna, złotymi blaski otoczona,
Dymiąc, zda się dokoła pożar miotać na dom.
5.04 | Mathieu Rosier | Smocze Ogrody
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
O tym, że natłok pracy rósł wciąż w zastraszającym tempie miała świadomość od dawna, nie zgłaszając jednak dotąd chęci pomocy. Pogrążona w chorobie po wydarzeniach z anomaliami, smutku i żałobie po stracie brata, a później w działalności charytatywnej, mającej złagodzić straszny wizerunek szalejącej wojny, nie wiedziała jak może pomóc w obecnej sytuacji, godząc ze sobą wszystkie obowiązki. Z biegiem czasu wzmocniła pewność siebie, czując że panuje nad kolejnymi zadaniami, nawet jeśli nie wykonując ich wszystkich osobiście, to zawsze wiedząc do kogo może się zwrócić po pomoc. (...) Dlatego też kiedy dowiedziała się, że z powodu sytuacji kryzysowej finanse Smoczych Ogrodów wymagają dodatkowego nadzoru, nie wahała się, natychmiast oferując swoją pomoc. Nie było to wprawdzie to samo, co zarządzanie domem, lecz zasady oszczędzania i zarabiania pieniędzy rządziły się w tych dwu przypadkach podobnymi prawami.
6.04 | Melisande Travers | Corbenic Castle
PRZERWANE
PRZERWANE
Służenie radą, dobrym słowem czy ciepłym uściskiem należało do ulubionych zajęć Evandry. Lubiła dzielić się swoją mądrością, odznaczać empatią, czuć się potrzebną, dlatego też nigdy nie odmawiała, kiedy ktoś przybywał doń z problemem, bo choćby nie była w stanie znaleźć idealnego rozwiązania, tak przecież samo wsparcie było o wiele cenniejsze od suchej porady. Wiadomość od Melisande, nawet jeśli wywołała na jasnej, półwilej twarzy uniesienie w zdziwieniu brwi, tak samo jej sedno nie było żadnym zaskoczeniem. Niejednokrotnie zanurzała się w rozważaniach jakże prostsze byłoby życie, gdyby ktoś szczerze, bez zbędnych upiększeń ani kłamstw uświadomił ją jak naprawdę wygląda sprawa małżeństwa. Każde miało potencjał, by być pięknym, silnym i zjednoczonym, nawet to zawiązane wyłącznie z rozsądku, lecz snując wyobrażenia o przyszłości należało wziąć pod uwagę kilka kluczowych kwestii, jakich młodym damom szczędzono.
7.04 | Belvina Blythe | Château Rose
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
O pannie Blythe słyszała już wcześniej, gdy przed paroma miesiącami lady Black zdradziła nazwisko swojej uzdrowicielki. Evandra nie miała wtedy potrzeby interesowania się tą czarownicą, zresztą zbyt zajęta ignorowaniem wszelkich niepokojących objawów i maskowaniem ich szerokimi uśmiechami oraz kolejnymi obowiązkami, wszak zajęty umysł nie miał czasu, by zorientować się, że coś może być nie tak. Nazwisko uzdrowicielki padło także z ust Tristana, gdy na pytanie o polecanych magomedyków wskazał ją jako tą, która zyskała zaufanie Rycerzy Walpurgii. Naturalnie, mogła zgłosić się z tą kwestią do Zacharego, który był wszak tym, który towarzyszył jej we wszelkich dolegliwościach, począwszy od ciąży z Evanem, na niespodziewanej teleportacyjnej czkawce kończąc. Tym razem miała to być wyłącznie rutynowa wizyta, upewnienie się, że nie ma najmniejszych powodów do obaw, a powstałe w umysłach czytelników Czarownicy domysły dalekie są od prawdy. Nie było potrzeby niepokoić lorda Shafiq.
7.04, wieczór | Tristan Rosier | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Temat jaki zamierzała z nim poruszyć zdawał się być prosty i przyziemny, jednak w ich przypadku nie było to ani łatwe, ani też przyjemne. - Zaniepokoił mnie mój stan, nic nadzwyczajnego czy przesadnie skrajnego, ale… - posłużyła się drobnym kłamstwem, bo przecież nie chciała przyznać, że gdyby nie artykuł w Czarownicy i list od Primrose, zapewne jeszcze przez długi czas nie miałaby świadomości, że nastąpiła znacząca zmiana. Urwała wpół zdania, szukając odpowiednich słów. - Chciałam mieć pewność. - Wyschnięte gardło wprowadzało głos Evandry w drżenie, jakie z marnym skutkiem starała się opanować. - Jestem brzemienna.
15.04| Laurence Morrow | Namiot Iluzjonisty
OPIS
17.04 | Tatiana Dolohov | Doki, Londyn
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Zasłużył na to, mówiła sobie, spychając je poza grań, byle dalej, gdzie nie będą już straszyć wyimaginowanymi problemami. Działała wszak zgodnie z sumieniem, nie pod wpływem impulsu. Marzyła o podobnej chwili od miesięcy, szukając tylko okazji, by zwrócić się do wspomnienia sylwetki brata i uśmiechnąć z triumfem. Spójrz tylko, to wszystko dla ciebie, miało mówić dumne spojrzenie, cieszące się na świadomość wypełnionej zemsty - ale czy na pewno?
17.04 | Tatiana Dolohov | Nokturn 9
ZAKOŃCZONE - R.
ZAKOŃCZONE - R.
Nie widziała siebie w pierwszym rzędzie wojowników o wolność, lecz na postawionej w skrajności pozycji również nie zamierzała się na dłużej zatrzymywać, już dawno wychodząc poza szablon czarownicy pozbawionej wszelkiej decyzyjności.
- Ufam ci, Tatiano - wyznała, odpowiadając jej uśmiechem. Zobaczyć, zrozumieć, doświadczyć. Tatiana mówiła językiem, jaki najbardziej do półwili przemawiał. Po dzisiejszym zajściu miała co do tego pewność.
- Ufam ci, Tatiano - wyznała, odpowiadając jej uśmiechem. Zobaczyć, zrozumieć, doświadczyć. Tatiana mówiła językiem, jaki najbardziej do półwili przemawiał. Po dzisiejszym zajściu miała co do tego pewność.
30.04 | Rigel Black | Grimmauld Place 12
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Nagła zmiana na twarzy czarodzieja zmroziła Evandrze krew w żyłach. Natychmiast odsunęła dłoń i zastygła w bezruchu ze wzrokiem utkwionym w czerni jego tęczówek. Po raz pierwszy spotykała się z tak lodowatym tonem jego głosu, tak okrutnie bolesnym, bo wymierzonym w sam środek poszarpanego serca.
- J-ja… - Nie była w stanie wydusić z siebie nic więcej, głos ugrzązł w gardle. Z początku nie mogła zrozumieć dlaczego tak bardzo się oburzył, skąd niechętna reakcja, intencją wszak było czynienie dobra. Kreślące się jego twarzy rozczarowanie było jasnym znakiem, że posunęła się za daleko. Że zawiodła.
- J-ja… - Nie była w stanie wydusić z siebie nic więcej, głos ugrzązł w gardle. Z początku nie mogła zrozumieć dlaczego tak bardzo się oburzył, skąd niechętna reakcja, intencją wszak było czynienie dobra. Kreślące się jego twarzy rozczarowanie było jasnym znakiem, że posunęła się za daleko. Że zawiodła.
2.05 | Thalia Wellers | Castell Bach Bay
OPIS
5.05 | Odetta Parkinson | Crawley, West Sussex
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Otwartym gestem dłoni sięgnęła otaczających ich wianuszkiem osób. - Mimo licznych, targających nasz kraj niepokojów, jesteśmy na dobrej drodze ku sile i jedności. Dzisiejsze wydarzenie jest tego najlepszym dowodem. - Potrzebowali więcej takich spotkań zrzeszających okoliczną ludność. Na większych przestrzeniach, gdzie spotkanie wszystkich sąsiadów nie było tak częste, potrzebowali przecież spojrzeć w oczy drugiemu człowiekowi i ująć jego dłoń, by mieć pewność, że są po jednej stronie.
8.05 | Elvira Multon | La Fantasmagorie
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Zmiana w nastawieniu Elviry była lekko dostrzegalna, jako że wolno postępująca. Dopiero przy kolejnej filiżance herbaty ściskająca gardło niechęć zaczęła ustępować miejsca śmiałości; tej samej, o której istnieniu Evandra doskonale zdawała sobie sprawę, lecz dotąd skrzętnie skrywanej pod fasadą tak niemożliwej, że aż sztucznej idealności. Półwila z zadowoleniem obserwowała jak się oswaja i z wolna przekonuje.
12.05| Vergil Zabini | Somerset House
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Nie widząc od wejścia mężczyzny, z którym umówiona była na spotkanie przystanęła obok pierwszej ekspozycji i ze ściągniętymi lekko brwiami oglądała skąpane w lepkiej czerwieni elementy. Delikatny ścisk w żołądku przywodził na myśl zaniepokojenie, mimowolnie skojarzył się z mugolskim chłopakiem, którego przed miesiącem pozbawiła ostatniego tchnienia w kuchni zapomnianego przez właściciela domostwa. Wzdrygnęła się słysząc nieznany sobie głos i zaraz zwróciła się w stronę czarodzieja, który wyrósł tuż obok niezauważenie.
Dziś ciepły uśmiech Evandry kierowany był kolejno do wszystkich napotkanych gości. Przyjęcia weselne zawsze wprowadzały ją w dobry nastrój, gdy na widok związanej przysięgą pary aż rosło serce. Z każdym razem zastanawiała się jednak, czy ich decyzja dotycząca małżeństwa wiedziona była uczuciem czy też rozsądkiem. Jak wiele ich łączyło, czy byli sobie prawdziwie bliscy?
Do zachodniego skrzydła Pałacu Zimowego weszła u boku męża, podziwiając kunszt transmutacji powstałych w sali na czas uroczystości. Evandra przystanęła przy jednej z dziesięciu ram, powstrzymując się, by dotknąć misternie zdobionej złotej ramy. Niespotykane płótno zadziwiało niezwykłością, hipnotyzując i przyciągając.
Do zachodniego skrzydła Pałacu Zimowego weszła u boku męża, podziwiając kunszt transmutacji powstałych w sali na czas uroczystości. Evandra przystanęła przy jednej z dziesięciu ram, powstrzymując się, by dotknąć misternie zdobionej złotej ramy. Niespotykane płótno zadziwiało niezwykłością, hipnotyzując i przyciągając.
Życie toczyło się dalej, a spojrzenia oddanych Czarnemu Panu możnych tkwiły w nich wyczekująco, żądając podjęcia kroków, odkupienia win. Dawali im łaskę, drugą szansę. Budziło to w Evandrze wyraźną niechęć i gwałtowny sprzeciw. Czy naprawdę można było kogoś ot tak zamienić, niczym stary mebel, zepsuty przyrząd, niegodny naprawy? Jak zastąpić kogoś, kto rzekomo nigdy nie istniał? Najwidoczniej tak właśnie miało być. Dla półwili pozycja rodziny miała wysoki priorytet, to dla niej zgodziła się na zamążpójście z lordem Kent, kiedy serce rozpadło się na dziesiątki kawałków. Teraz miała wykorzystać swój przywilej, by pomóc najbliższym, naturalnym było, że się zgodzi.
Nie słyszała już następującej po tym wymiany zaklęć, ani pożegnalnych słów Justine Tonks, jakie ta rzuciła w jej kierunku w ostatniej chwili. Jak zza mgły powróciły wspomnienia - przestronne komnaty Château Rose, odbijający się echem śmiech Evana, czułe, kochające objęcia Tristana. Umysł przywołał obraz spokojnego morza. Zmącona lekko tafla szumiała cicho, przesłaniając ciemną piwnicę i zebrane w niej postacie. Blady, splamiony jej własną krwią policzek przylgnął do chłodu, dając wrażenie ukojenia.
Ez nem fontos.
Már semmi sem az.
Ez nem fontos.
Már semmi sem az.
9.06 | Tristan Rosier | Château Rose
OPIS
18.06 | Primrose Burke | Château Rose
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Wystarczyła sama jej obecność, objęcie ciepłego ramienia, wspierający uśmiech. Evandra nie potrzebowała żadnych dodatkowych zapewnień, więc gdy tylko Primrose złożyła swoją deklarację, półwila odpowiedziała skinieniem, niemym Wiem. Nie potrafiła dostrzec na kartach ich wspólnej historii dnia, w którym by się skłóciły bądź poważnie obraziły. Czasem rozmijały się w swych opiniach, ale nigdy nie pozwoliły, by przekreśliło to ich przyjaźń.
Sen nie przyniósł ukojenia, którego zresztą się nie spodziewała. Póki po pałacu krzątała się reprezentacja Averych musiała utrzymywać pozory normalności, by nie wywoływać żadnych podejrzeń. Także i dla siebie, dla imitacji spokoju ducha, przypominała sobie kłamstwa o dobrym, a przynajmniej neutralnym samopoczuciu, wszak wielokrotnie powtarzane miały stać się prawdą. Podczas śniadania była milcząca, o co nikt z towarzystwa nie chciał dopytywać, pogrążony we własnych myślach. Była im za to wdzięczna, choć wiedziała, że nie robią tego dla niej.
[bylobrzydkobedzieladnie]
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 14.12.23 17:35, w całości zmieniany 5 razy
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
1.07 | Tristan Rosier | Château Rose
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Czy powinna wyjść z domu, ogłaszając o tym wszem i wobec? Czy lepiej, by zwróciła się do Tristana, nie chcąc narażać się na jego gniew? A może odpisze prędko przyjaciółce, zasłoni się gorszym samopoczuciem, wyłga od obecności na spotkaniu? Kim ja się staję?, zastanawiała się, odrzucając kolejne z przykrych wniosków. Jak obecna sytuacja miała się do bycia szyją rodziny, do wspierania jej i umacniania? Jaki przykład dawała tym tych, którzy uważali ją za wzór oraz ludziom, do których przemawiała? Ten krąg należało przerwać, nawet jeśli budziło to strach.
1.07 | Primrose, Rigel | Durham Castle
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
To pierwsze wyjście Evandry od tamtego dnia czerwca, kiedy samotnie zapuściła się na szlak w Kent i kiedy to tragiczna seria niefortunnych zdarzeń doprowadziła Tristana do prawdziwie szewskiej pasji, zagroziła życiu ich dziecka oraz pozostawiła lady doyenne Rosier z lękiem, jaki do dziś nakazywał stale oglądać się z przestrachem przez ramię. Cieszyła się na okazję spotkania przyjaciół, wymiany doświadczeń i poznania ich myśli. Ubolewała, że nie mogą spotkać się w Château Rose; przez wzgląd na to, jak potoczyła się historia Mathieu i lorda Blacka, spodziewała się, że nie będzie chciał pojawiać się w Kent.
2.07 | Corinne Rosier | Château Rose
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
- Przede wszystkim każda z kobiet odnajduje się w roli matki - przypomina, kiedy Corinne pomija jeden z najważniejszych aspektów roli czarownic. - Kiedy powijesz pierworodnego, zmieni się cały twój świat. - Niekoniecznie od razu na lepsze. - Poza tym istotne jest, byś zapoznała się z działalnością Smoczych Ogrodów, jestem przekonana, że Mathieu chętnie zabierze cię ze sobą do rezerwatu. Będziemy potrzebować wiedzy zielarzy przy budowie nowego serpentarium. Może zechcesz się zaangażować?
3.07 | Tristan Rosier | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Dostrzeżony na czerni nieba krwawy księżyc budził wątpliwości, czy jest on rzeczywistością czy może tylko senną marą. Duchota na przemian z chłodem wdzierały się do sypialni Evandry, co rusz wybijając ze snu, nie pozwalając na dłużej zmrużyć oka, pozostawiając w męczącym zawieszeniu. Pulsujący w skroniach ból wzmógł się, gdy tylko w drzwiach jadalni pojawiła się służąca o nienapawającym optymizmem spojrzeniu. Pilna depesza przyniosła wieść o zniszczonym przez sztorm statku. Ze zrezygnowaniem, jak i przestrachem przesuwała wzrokiem po kolejnych słowach, czując jak serce przyspiesza swe bicie, a w płucach kończy się dech. Ostatnim, czego dziś pragnęła, to niespodziewani goście.
7.07 | Babette Fawley | Ambleside, Cumberland
- Jak twoje samopoczucie tego lata? Czy słońce nadto nie doskwiera? - pyta z troską, wymieniając nienachalne uprzejmości. Dla Evandry są one nie tylko obowiązkiem, ale i sposobem na zmniejszenie dystansu, zacieśnienie więzi. Skrupulatnie zapisuje w pałacu pamięci wszelkie otrzymane odpowiedzi, by przy następnej okazji móc doń nawiązać. Mimo iż dzieli je kilka lat różnicy, lady Rosier nie dostrzega weń przepaści.
10.07 | Imogen Travers | Château Rose
Zmieniła się. Wiedziała to już od pierwszego, przesuwającego się po jasnym licu kuzynki spojrzenia, kiedy ta przekroczyła próg Château Rose odziana w rodowe barwy. Eteryczna uroda arystokratki przywodziła na myśl letnią bryzę, subtelny dotyk otulający spragnione czułości ciało i umysł. Delikatne mrowienie pod skórą rozbudzało wyobraźnię, wywoływało błogi uśmiech na twarzy, skutecznie dając ułudę dobroci i niewinności. Usypiało czujność, za niemożliwe uznając potencjalne ryzyko. Trudnym było przejrzeć na oczy, spojrzeć na półwilę ponad woalem sennych marzeń.
12.07 | Arsene Bulstrode | Smocze Ogrody
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Odsuwa od siebie wspomnienie jednego z pierwszych uniesień serca, wyrwanego w chłodnych hogwarckich korytarzach uśmiechu, gestu odgarnianego za ucho kosmyku włosów, subtelnego muśnięcia warg. Przechowuje w pałacu pamięci podobne myśli, wracając doń czasem z sentymentem. Podobnie jest, kiedy widzi nadchodzącego czarodzieja, którego aparycja z biegiem lat wyłącznie zyskuje.
14.07 | Deirdre Mericourt | Château Rose
ZAKOŃCZONE
ZAKOŃCZONE
Wprost nie mogła się już doczekać lekcji obrony przed czarną magią. Sięgnęła po wszystkie podręczniki, jakie wskazała Deirdre w korespondencji i zaczęła śledzenie tekstów. Większość instrukcji zdawała się być prosta, lecz co próbowała przejście do praktyki, coś ją powstrzymywało. Czy to nieumiejętność skupienia, a może jednak nie do końca rozumiała wskazówki? W Hogwarcie chętniej sięgała po uroki, doskonale czując się w ofensywie, nawet jeśli nie praktykowała jej często. Uchodziła za grzeczną i ułożoną pannę, jednak wili temperament zawsze odnajdywał - i odnajduje nadal - okazję do podpalania stosów.
15.07 | Elvira Multon | Dom nad rzeką Avon
Widniejące w terminarzu spotkanie z panną Multon napawało lady doyenne mieszaniną ekscytacji i niepokoju. Nadal miała w pamięci słowa Tristana, który niezbyt pochlebnie wypowiadał się o czarownicy, uważając ją za pozbawionego ogłady oraz kompetencji krnąbrnego podlotka. Epitetów wprawdzie użył wielu, opisując spotkanie w murach Hampton Court, przedstawiając powód, dla którego popadła ona w niełaskę, wtajemniczając małżonkę w szczegóły tego ekscesu. Nie miała powodu, by wątpić w jego opinię, gdyż nie był on jedyną osobą, jaka miała wątpliwości wobec zachowania Elviry.
17.07 | Corinne, Primrose | Jarmark w Dover
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Jarmark został rozłożony na wybrzeżu Harbour Arm, gdzie rozległa przestrzeń aż prosi się o to, by umieścić nań stragany, jakże idealnie wpasowujące się w otoczenie nadmorskiej miejscowości. Słońce z wolna chyli się już ku zachodowi, co tylko dodatkowo podkreśla malowniczość okolicy, zwłaszcza w połączeniu z kolorowym gwarem ludzi.
- A pan gdzie wybiera się z tymi latarniami? Mówiłam, że na czas pokazu chcę je przygasić, nie zaś zupełnie wynieść. Niech wrócą na miejsce, tout de suite!
- A pan gdzie wybiera się z tymi latarniami? Mówiłam, że na czas pokazu chcę je przygasić, nie zaś zupełnie wynieść. Niech wrócą na miejsce, tout de suite!
19.07 | Melisande Travers | Corbenic Castle
To niepokój związany z resztą rodziny i manią panowania nad każdą sytuacją zmusza do kilkukrotnego sprawdzenia menu na nadchodzące dni i upewnienia się ze służbą, że każdy zna swoje zadania. Prosi też o sporządzenie listy osób, które podczas ich nieobecności gościć będą w Château Rose na zaproszenie któregokolwiek z domowników. Musi mieć pewność, że każdy będzie zachowywał się godnie, a to jeden z kilku kluczowych powodów, dla których zdecydowała się odwiedzić lady Travers.
Występując na środek z uśmiechem radości przyjęła podążającą z nią i Tristanem Deirdre. Dla Evandry znak ten był oczywisty i jednocześnie naturalny. Skrępowanie i wstyd zdawały się być obce; jedyne, co czuła, to miłość oraz wdzięczność. Pragnęła jej - ich - bliskości, dotyku, zapachu, opierającym się na karku cieple oddechu.
2.08 | Deirdre, Tristan | Namiot rodu Rosier
Witanie słońca, kiedy to wisi już wysoko na niebie, nie jest typowym zwyczajem lady Rosier. To bladym świtem się zazwyczaj zrywa, pozwalając chłodnym podmuchom otulić ciało, by wywołać na nim przyjemny dreszcz. Dziś jednak budzi się z ćmiącą głową, przez moment utrzymując się na granicy jawy i snu, nie będąc pewną, w którą stronę woli podążyć. Do podjęcia radykalnej decyzji zmusza wysuszone gardło, które nakazuje wpół przytomnej czarownicy unieść się wśród tych wszystkich poduszek na łokciach. Glątwa pulsuje w skroniach, mdłości ściskają gardło. Czy warto było szaleć tak? - pyta siebie w myślach, przypominając sobie kieliszek czerwonego wina, na który sobie pozwoliła poprzedniego wieczora w ramach świętowania. To w połączeniu z otumaniającym kadzidłem szatkowało pamięć, zmuszając do wysilenia umysłu.
3.08 | Xavier Burke | Brón Trogain
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Duszność tłoku zmusza do wycofania się, odejścia na bok, gdzie zaczerpnąć może świeżego powietrza. Ucieczka okazuje się nie być taka łatwa, co rusz napotyka znajomą sylwetkę, uprzejmie godząc się na krótką pogawędkę, by zaraz odejść ponownie, szukając ostoi bliżej ognisk. Nie mija chwila, aż znajduje ją ktoś, kto momentalnie wywołuje na twarzy Evandry uśmiech. Lord Burke przechodził w życiu przez wiele trudów, a mimo to nadal kroczy z wysoko uniesioną głową, nie dając się marazmowi.
13.08 | Wendelina Selwyn | Château Rose
ZAKOŃCZONE - R
ZAKOŃCZONE - R
Rozpromienia się i uśmiecha tym szerzej, kiedy lady Selwyn wyraża chęć obejrzenia ogrodów. Evandra pomimo zaledwie kilku lat, od kiedy została przyjęta pod dach Château Rose czuje się z nim nierozerwalnie związana. To nie tylko obowiązek, że należy przyjmować tradycje nowej rodziny za własną. Dla półwili jest to już część swojego istnienia, nowy etap historii, której oddaje się bezgranicznie. Z początku przychodziło jej to z trudnością, akceptacja nowego stanu rzeczy, rzeczywistości, w której zapuścić musi korzenie.
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
15.08 | Tristan Rosier | Château Rose
trwa
trwa
(...)
18.08 | Corinne Rosier | Château Rose
zakończona
zakończona
Czuje się doskonale, znacznie lepiej, niż przez cały czas trwania ciąży. Ma przypuszczenia, że jest to związane ze wbijającymi się w dach i ściany pałacu odłamkami meteorytów, które dziwnym trafem wyssały z Château Rose wszelką magię. Problem jest to olbrzymi, na który Evandra wyłącznie załamuje ręce i szlocha w skrytości, martwiąc się o jutro, jednak ta jedna, pozytywna rzecz sprawia, że czasem nie potrafi zetrzeć uśmiechu z twarzy.
29.08 | Deirdre Mericourt | Château Rose
zakończona
zakończona
(...)
10.09 | Mitch Macnair | Smocze Ogrody
trwa
trwa
(...)
(...)
17.09 | Primrose Burke | Grota Krzyku
zakończona
zakończona
(...)
25.09| Idun Avery | Ludlow Castle
trwa
trwa
(...)
21.10 | Hypatia Crouch | Château Rose
trwa
trwa
(...)
7.11 | Elvira Multon | Château Rose
trwa
trwa
(...)
- Spoiler:
show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Evandra Rosier
Szybka odpowiedź