Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Somerset :: Dolina Godryka :: Leśna lecznica
Schody na zaplecze
AutorWiadomość

Schody na zaplecze
Zestaw nierównych i wydeptanych schodków prowadzących do zaplecza lecznicy, które mieści się na strychu chatki. Wejść na nie można z przedsionka, jednak nie tak łatwo jest się po nich wspiąć. Schody są bowiem zaczarowane: w przypadku gdy na zaplecze próbuje dostać się osoba nieupoważniona schodki chowają się w ścianę, pozostawiając jedynie wąski szyb między parterem a piętrem.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:40, w całości zmieniany 1 raz
Zawód : naczelny mąciciel
Wiek : odwieczny
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : 99
UROKI : 99
ALCHEMIA : 99
UZDRAWIANIE : 99
TRANSMUTACJA : 99
CZARNA MAGIA : 99
ZWINNOŚĆ : 0
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne


Przymusowe zwolnienie tempa, jakie na Alexandrze zostało wymuszone po potyczce w Niebieskim Lesie, powoli dobiegało końca. Poparzenie obu dłoni było zdarzeniem niezwykle niefortunnym i utrudniającym codzienne życie – zwłaszcza, że rutyna każdego dnia wymagała od Alexandra dzierżenia w dłoniach różdżki. Farley nie zamierzał jednak czekać aż jego dolegliwości ustąpią, nie miał na to czasu. Starał się leczyć swoje dolegliwości objawowo, a że te składały się z bólu kiedy tylko brał coś do poparzonych rąk to po prostu gdy nie mógł już wytrzymać zalewał się eliksirem przeciwbólowym i tak funkcjonował. Może nie był to sposób idealny, ale skuteczny: tak długo jak miał dawki pod kontrolą wszystko było w porządku. Nie zależało mu na tym, by uzależnić się od medykamentów i lepiej aby tak właśnie porządek rzeczy się przedstawiał.
A jeśli o porządku rzeczy mowa to Farley miał jedną sprawę, którą odwlekał w czasie zbyt długo. Wcześniej pomagał mu Bertie, lecz od jego śmierci, od lipca, rachunki lecznicy pozostawały w lekkim nieładzie. Alexander nie do końca pilnował na co wydawał i kiedy. Było czegoś trzeba? Farley stawał na głowie i nie szczędził środków, by to zdobyć. Teraz jednak rozkwitała przed nimi zima: ciemna, chłodna i uboga, a na rozrzutność wszelaką nie było w niej miejsca. Musiał zacząć planować swoje wydatki i uważniej monitorować przychody, a żeby to zrobić potrzebował wiedzieć jak się za to zabrać. Nigdy nie usiedli z Bottem i nie wyjaśnili tych kwestii, nie naprostowali znaków zapytania. Po Botcie pozostało wiele śladów i niedomkniętych spraw, historii bez zakończenia. Choć może właśnie takie miało ono być: przedwczesne i boleśnie milczące.
Zaciskając zęby z bólu i od walki z własnymi myślami Alexander zaszył się wieczorem na zapleczu lecznicy, na oświetlony trzema świecami stół wyciągając wszelkie rachunki, umowy i zapiski, które dotyczyły wszelkich przepływów pieniędzy w tym przybytku, który jakimś cudem – i własnymi oszczędnościami – prowadził już od końca kwietnia. Oprócz tego naszykował dwa talerze, przyniósł bochenek razowego chleba, kawałek masła, pomidora i słoiczek z ziołowymi przyprawami, jako dopełnienie mając trochę sztućców i dwie szklanki w akompaniamencie kremowego piwa. Nie było to wiele, ale jako kolacja mogło jak najbardziej ujść. Od smętnych myśli nad tym, ze całkiem nie panował nad swoimi wydatkami oderwał go dźwięk dzwoneczka przy drzwiach. To mógł być pacjent, lecz istniały też spore szanse, że była to panna Wright: i to właśnie Hannah zastał, kiedy zszedł po schodkach do przedsionka.
– Witaj – powiedział, uśmiechając się. W jasnej koszuli z podwiniętymi rękawami i prostych, beżowych spodniach wydawał się w skromnej chatce bardzo na miejscu, tak, że nikt by go raczej nie posądził o to, że wychował się w pałacu. – Chodź na górę. Mam jedzenie – wyszczerzył się trochę bardziej, po daniu czasu Hani na ściągnięcie palta gestem czerwonej, oparzonej dłoni zachęcając ją do podążenia za nim, krzywymi schodkami na stryszek. – Jestem naprawdę wdzięczny, że chciałaś mi pomóc ogarnąć ten chaos. Nie do końca mam pojęcie, co tak właściwie robię – przyznał z westchnięciem, gestykulując w stronę pokrytego papierami – i częściowo jedzeniem – stołu.

Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony
Alex, you gotta fend for yourself
OPCM : 52
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 37
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni


Schody na zaplecze
Szybka odpowiedź
W tym miejscu możesz przelogować się na inne konto i przesłać wiadomość. Pamiętaj, że treść posta zapisywana jest w obrębie danego konta. Aby uniknąć ewentualnej straty, pamiętaj o skopiowaniu treści posta przed przelogowaniem się.
Obecnie zalogowany jako:
Zmień konto
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Somerset :: Dolina Godryka :: Leśna lecznica