Wydarzenia


Ekipa forum
Stolik nr 1
AutorWiadomość
Stolik nr 1 [odnośnik]02.08.15 18:48
First topic message reminder :

Stolik nr 1

★★★
Jeden z eleganckich, skromnych stolików. Rozsiądź się więc wygodnie, delektuj pysznymi posiłkami, które zaserwują ci małomówni i tajemniczy kelnerzy, lecz nie trać czujności, bowiem restauracja ta znana jest z tego, że smutne zjawy lubią umilać obiady klientom restauracji.

UWAGA Aby przemieścić się po pomieszczeniach wewnątrz restauracji, należy rzucić kością opisaną jej nazwą.

1 - postać przechodzi do stolika nr 1
2 - stolik nr 2
3 - stolik nr 3
4 - wejście
5 - bar
6 - fontanna
7 - taras
8 - korytarz

Wartość zdublowana (np. wyrzucenie czwórki, podczas gdy postać znajduje się przy wejściu) upoważnia do dowolnego przemieszczenia się po wyżej wymienionych pomieszczeniach. Pierwszy post powinien zostać umieszczony przy wejściu.

W przypadku, gdy postać zgodnie z wyrzuconym rzutem powinna przenieść się do wątku, w którym znajduje się inna postać należąca do tej samej osoby (multikonto) do rzutu należy dodać jedno oczko, a następnie podążyć za powyższymi wskazówkami.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:58, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stolik nr 1 - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stolik nr 1 [odnośnik]01.09.18 21:42
Zapomniał o swoich urodzinach. Nigdy wcześniej mu się to nie przydarzyło, ale w tym roku był niezwykle zabiegany. Wstawał wcześnie rano i biegł na tereny festiwalu, żeby upewnić się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nie mógł zawieźć wuja nestora - powtarzał sobie te słowa każdego dnia, przemierzając kilometry pełne straganów i atrakcji. Z pewną ulgą przyjął ostatni dzień ich rodzinnego święta, bo to oznaczało koniec tej bieganiny i ciągłego stresu. Oczywiście pojawił się na meczu Quidditcha, gdzie parę osób poklepało go uprzejmie po ramieniu, ale Archibald był przekonany, że to po prostu wyraz wdzięczności za dobrze zorganizowany festiwal. Dopiero później ktoś go uświadomił o tym szczególnym dla niego dniu, a zaraz potem dostał wiadomość od Lorraine. Mocno go to wszystko zdezorientowało, teleportował się więc do Le Revenant bez większych rozmyślań. Pokręcił na prawo i lewo swoją rudą czupryną, szukając tak dobrze znanej mu twarzy, ale nigdzie jej nie zauważał. Przechodził więc do kolejnych pomieszczeń, a przynajmniej tak chciał zrobić, ale za każdym razem wyrzucało go nie tam gdzie chciał. Zaczął się denerwować, bo już trzeci raz pod rząd trafił do pustej sali, więc do tej odpowiedniej wszedł już całkiem wyprowadzony z równowagi. Stanął w progu, poprawiając mankiety koszuli i mrucząc pod nosem wszystkie myśli, które wpadały mu w tym momencie do głowy. Jak źle zorganizowane jest to miejsce, gorzej niż schody w Hogwarcie, ile to on czasu tutaj stracił i w ogóle obsługa chyba sobie w nosie dłubie zamiast pracować. Wyprostował się, kolejny raz rozglądając się po zgromadzonych, w końcu zauważając tę jedyną. Jej widok złagodził mu rysy twarzy, powolnym krokiem podszedł do jej stolika. - Wolne? - Zapytał, siadając naprzeciwko. Zdążył się domyślić, że jej nagłe wezwanie nie jest spowodowane niczym groźnym - inaczej nie wzywałaby go do restauracji. - Ta woda jest zatruta, dlatego mnie wezwałaś? - Zażartował, rozsiadając się wygodniej na tym niewielkim meblu. Miło było oderwać się na moment od zgiełku Weymouth.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]09.09.18 10:55
Lorraine doskonale wiedziała, że żadna siła nie zmusi jej męża do porzucenia obowiązków i chwili relaksu. Taki już był. Był takim ojcem, mężem, uzdrowicielem, szlachcicem i głową rodziny. Jeżeli coś było do zrobienia to nie obchodziło go to jak bardzo będzie musiał się poświęcić. Po prostu to robił. W ostatnim czasie jednak wszyscy wystarczająco już poświęcili. Zmęczenie brało górę nawet nad nią. Przygotowanie Festiwalu Lata wymagało włożenia wiele wysiłku tym bardziej, że o zajęcie się tym poprosił go sam nestor rodu. To było ważne i Lorraine także zależało by wszystko wyszło idealnie, ale ich rodzinę stawiała zawsze na pierwszym miejscu.
Nie wiedziała czy mężczyzna zorientuje się w jej zamiarach. Nie chodziło o to by to też jakoś ukryć, ale o to by w ogóle go tu ściągnąć. Nawet jeżeli miał jakiekolwiek przepuszczenia to przecież nie mógł jej odmówić bo gdyby to zrobił, a ona naprawdę potrzebowałaby pomocy to zwyczajnie by sobie tego nie wybaczył. Wiedziała, że to dobry sposób na przekonanie go chociaż dość ryzykowny. Miała tylko nadzieje, że Archie nie przyjmie jej pomysłu źle. W końcu szlachcianka nic złego nie miała na myśli.
Kiedyś potrafili świętować naprawdę wszystko. Teraz już nie mieli na to czasu, ale Lorraine często wracała myślami do dni kiedy naprawdę było lżej. Potrafili siadać wieczorami przy pianinie i po prostu spędzać ze sobą czas nie martwiąc się, że za chwile coś zakłóci im spokój jaki mieli. Nawet mając już dzieci szukali takich okazji i to zawsze dawało jej energii na resztę zwyczajnych dni kiedy musiała stawić czoło wszelkim obowiązkom.
Szlachcianka siedząc przy stoliku restauracji zastanawiała się nad reakcją męża. Lubił zaskakiwać. Wcale nie zdziwiłaby się gdyby naprawdę wpadł tu z różdżką grożąc każdemu tu z siedzących. Za to też go kochała. Za bycie spontanicznym, za łamanie reguł, które dane im były od urodzenia, ale jednocześnie za powagę i respektowanie ich gdy tego wymagała sytuacja. Jej rozmyślania przerwał głos. Lorraine podniosła spojrzenie na męża i uśmiechnęła się delikatnie widząc, że widocznie nie wziął jej listu aż tak poważnie. - Właśnie takie mam wrażenie – zaczęła, a kiedy podszedł do nich kelner ze szklanką wody dla Archiego skinęła głową w jej stronę. - Powinieneś spróbować. Zaraz przyniosą więcej zatrutych trunków i nawet trochę zatrutego jedzenia – dodała. Blondynka już wcześniej złożyła zamówienie prosząc by poczekali z wydaniem aż do przyjścia Prewetta. - Wszystkiego najlepszego – powiedziała z uśmiechem przesuwając dłoń po blacie stołu tak by spleść palce z palcami Archiego. - Grunt, że jeszcze nie widać siwych włosów. - dodała z uśmiechem.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]13.09.18 14:10
Całe szczęście, że dzisiaj miał się spotkać ze swoją żoną - w przeciwnym wypadku dalej narzekałby na obsługę tego miejsca aż w końcu zaoferowaliby mu dla świętego spokoju darmowy obiad w ramach przeprosin, którego by nie przyjął. Lorraine zawsze sprawiała, że się uspokajał i czuł pewniejszy siebie. Tym razem również; zlekceważył kelnera, na którego przed chwilą naskakiwał, i z przyjemnością zajął miejsce naprzeciw niej. - Co ty opowiadasz... Powinni zamknąć to miejsce - stwierdził z pełną powagą, wąchając zawartość jej szklanki. Oczywiście nic nie poczuł, może z wyjątkiem odrobiny miętowego aromatu, ale i tak wypił odrobinę. Odstawił szklankę na stolik, łapiąc się za gardło. - Coś... jest... nie tak - chyba się dusił, tak, właśnie tak to miało wyglądać. Doprawdy, gdyby w tym momencie zobaczył go ojciec, pokręciłby głową z niedowierzaniem i poprosił go na stronę. Lord nie powinien tak sobie żartować, ale Archibald zazwyczaj nie przejmował się podobnym gadaniem. - A nie, jednak w porządku - stwierdził, odsuwając szklankę w stronę Lorraine. Akurat w tym momencie podszedł do nich kelner z drugą szklanką wody i butelką wina, może to i lepiej, że ominęła go ta krótka gra aktorska Archibalda. Pożałował, że nie przyniesiono jeszcze jedzenia - patrząc na ludzi siedzących wokół nich, naprawdę zgłodniał. Zjadłby aetonana z kopytami.
- Dziękuję - dobrze, że jeszcze nie burczało mu w brzuchu, bo to byłby przykry rozpraszacz tak ładnej chwili. Ten dzień wciąż wydawał mu się abstrakcją. Urodziny, trzydzieści lat, kiedy to minęło? To już poważny wiek, naprawdę dorosły, wcześniejsze tylko takie mogły mu się wydawać. - Bo je wyrywam - zaśmiał się, chociaż czuł, że kiedy ten dzień nadejdzie wcale nie będzie mu do śmiechu. Siwe włosy! Przecież przestanie być sobą, kiedy utraci ten charakterystyczny atrybut. Wyróżniał go, klasyfikował, to nie był po prostu jakiś tam kolor włosów. To był rudy kolor włosów. - Codziennie rano, kiedy jeszcze śpisz - niech sobie z tego pożartuje dopóki może, bo prawdopodobnie nie zostało mu tak wiele czasu. Siwe włosy, też coś! - Wiesz, że zapomniałem? Tak byłem zaoferowany festiwalem, że zapomniałem. Przez pół dnia ludzie składali mi życzenia, ale byłem przekonany, że to jakieś gratulacje - dzisiejszego dnia Archibald na każde miłe słowo reagował uśmiechem i podziękowaniem, nie do końca zastanawiając się nad ich sensem. Gdyby choć na chwilę przystanął, może skapnąłby się szybciej. - A to trzydzieste urodziny. Trzydzieste, Lorraine! Jak mogłem zapomnieć - wciąż nie mógł uwierzyć w tę trójkę z przodu, jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]19.09.18 12:01
Ktoś kiedyś jej powiedział, że najważniejsze by odnaleźć trochę normalności w tym co nienormalne. Chociaż świętowanie trzydziestych urodzin nie podchodziło pod całkowicie normalny dzień to jednak zważając na to wszystko co mieli obok siebie to z całym sercem go tam wpisywała. Byli małżeństwem już tak długo i tyle już było w tym czasie urodzin, przyjęć, świąt i innych wydarzeń godnych świętowania, ale tak naprawdę właśnie i właśnie tego dnia zdawały się być naprawdę szczególne i wyjątkowe. Miała nadzieje, że on też tak czuł nawet jeśli przez całe zamieszanie wokół festiwalu nie pamiętał o własnych urodzinach.
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie widząc jego skupienie podczas próbowania wody. Cieszyła się, że mężczyzna nie miał pretensji do niej, w końcu zdawała sobie sprawę z tego jak wiele rzeczy miał teraz na głowie. - Widocznie jestem przewrażliwiona – odparła jakby na swoje usprawiedliwienie. - Takie szczęście mieć męża uzdrowiciela. - dodała, ale bez jakiejkolwiek pretensji w głosie. W końcu nie mogła się czuć bezpieczniej.
Przyniesione przez kelnera wino pomagało w rozluźnieniu. Nie wybrała też tego miejsca całkowicie przez przypadek. Zwykle mieli w zwyczaju wybierać miejsca szczególne. Różniące się od tych wszystkich restauracji. Kiedy mogli się śmiało teleportować to wybierali zakątki, w których jeszcze nie gościli. Z dala od ciekawskich oczu ludzi, których mogli spotykać na swojej drodze to w szlacheckich obowiązkach, albo nawet w pracy. Tę restaurację kobieta wybrała właśnie ze względu na rozchodzące się pod ziemią winnice. Wiedziała, że trunek dostaną tutaj niemalże idealny, a jednak chciała mieć pod ręką możliwość szybkiego powrotu do domu gdyby wymagała tego sytuacja. W ostatnim czasie niczego nie mogli być pewni.
Blondynka zaśmiała się wesoło na wspomnienie o włosach. - To prawdopodobnie wcale nie sypiasz – odparła. W końcu Lorraine była dość rannym ptaszkiem. Tak samo zresztą jak Archie, którego praca w szpitalu pochłaniała już od wczesnych godzin rannych. - Boisz się, że gdy zobaczę pierwsze siwe włosy będę szukać młodszych alternatyw? - zapytała unosząc delikatnie brew drocząc się z nim. Rodziny szlachetnie urodzonych różnie wyglądały. Czasami tylko prezentowały się razem udając szczęśliwe małżeństwo, a tak naprawdę nie będąc ze sobą w żadnym stopniu związani. Lorraine nie potrafiła sobie czegoś takiego wyobrazić. Dla niej rodzina była rodziną, a nie aktem w jakiejś miernej sztuce. Pokręciła głową słysząc słowa męża. W tym samym momencie kelner przyniósł im talerze z kolacją. - Chyba wcale mnie to już nie dziwi – zaczęła sięgając po sztućce. - Nie zapomniałbyś o moich, nie zapomniałbyś o mamy, ani o Miriam czy Edwina. Jeżeli chodzi o samego siebie to mało pamiętasz. - odparła. Właśnie taki był. Wszyscy wokół byli ważni. Czasami jednak zapomniał o tym, że on też jest ważny.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]28.09.18 22:39
Wieczór spędzony w restauracji miał należeć do tych zdecydowanie przyjemniejszych – urodziny miało co rok, ale każdy taki dzień należał do zdecydowanie najbardziej podniosłych i godnych celebrowania. Anomalie jednak wciąż rządziły Wielką Brytanią i nie sposób było zrobić sobie od nich przerwy. Gdy Archibald i Lorraine swobodnie rozmawiali, w całej restauracji nagle zapadła nagła, wręcz anormalna cisza – ucztujący dookoła nich czarodzieje podnieśli zaniepokojony wzrok znad talerzy. Pierwsze zadrgały delikatnie gładkie powierzchnie wina w pucharach, zaraz za nimi zaczęły podskakiwać sztućce, potem cała zastawa, aż w końcu krzesła i kryształowe żyrandole. Nagle na środku sali powietrze zgęstniało i rozdarło się przed wami w postaci szczeliny, która niespodziewanie wypluła z siebie wiązkę zaklęcia. Nie sposób było się przed nią ochronić. Ugodziła Archibalda prosto w pierś i spowodowała, że… jego stopy odkleiły się od podłoża, pchając całe ciało do góry. Uniósł się zaledwie kilkanaście centymetrów nad ziemią, ale to wystarczyło, by stracił stabilną postawę, a krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedział, przewróciło się do tyłu.

| Ingerencja Mistrz Gry jest wynikiem wyrzutu anomalii w tym miejscu. Zaklęcie będzie trwało tylko przez jedną turę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stolik nr 1 - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]07.10.18 21:17
Archibald miał nadzieję, że słowa o szczęściu w postaci męża uzdrowiciela nie były do końca prześmiewcze - sam uważał, że to faktycznie szczęście, które szczególnie było widoczne w tych ciężkich czasach. Nie wspominając już o chorobie Miriam, chociaż z drugiej strony w tej kwestii czuł się bezużyteczny. To wpłynęło na niego jako uzdrowiciela, uświadomił sobie, że do tej pory żył w niekoniecznie prawdziwym świecie. Jak naiwne dziecko, które jeszcze nie do końca rozumie w jaki sposób to wszystko działa. Boleśnie zderzył się ze ścianą, w końcu uświadamiając sobie, że nawet magia lecznicza ma swoje granice. Nie na każdą chorobę da się znaleźć lekarstwo i nie każde badania kończą się spektakularnym powodzeniem. Nie chciał się o tym dowiadywać na przykładzie swojej córki, szczególnie, że choruje na tak paskudną chorobę. Jak każdy ojciec chciał dla niej jak najlepiej, a świadomość, że mu się to nie uda, czasem go dobijała. Nie był to jednak moment na takie rozmyślania, po raz pierwszy od dłuższego czasu pozwolił sobie na chwilę odpoczynku, zamierzał z niej skorzystać.
- Tak, właśnie tego się boję - zgodził się z Lorraine, kiwając lekko głową. Na szczęście był pewny, że to tylko żart, ale przez chwilę zastanowił się co by było gdyby i każdy scenariusz kończył się wielką katastrofą. A przecież wiele arystokratycznych małżeństw właśnie tak kończyło - ślub z rozsądku i kochankowie po bokach. Czasem nie mógł uwierzyć we własne szczęście, że znalazł się wraz z Lorraine w tym samym miejscu o odpowiedniej porze. Nawet Julia zwykła mu to powtarzać, ich małżeństwo nie jest normalne, jest raczej szczęśliwym wyjątkiem. - A ty nie? - Odbił piłeczkę, śmiejąc się znad kieliszka wina. Pysznego, swoją drogą.
- Wszystkich dat nie zapamiętam, a to by było samolubne pamiętać o swoich urodzinach, a zapomnieć o urodzinach własnego syna - zauważył, ale nie zdążył niczego dodać, bo wokół zapanowała niepokojąca cisza. Archibald odruchowo ścisnął dłoń na swojej różdżce, zerkając na Lorraine. Wszystko dookoła zaczęło się trząść, był niemalże pewny, że za chwilę ktoś się tutaj pojawi. Zauważył jak za plecami Lorraine pojawia się wąska szczelina. Na początku wydawało mu się, że może ktoś próbuje się teleportować (mimo, że teleportacja przecież przestała działać), ale w końcu zrozumiał. Niestety za późno. - Schyl się! - Zaklęcie minęło jednak Lorraine o włos, trafiając prosto w jego pierś. Uniósł się nagle kilkanaście centymetrów nad ziemią i... nic. Krzesło przewróciło się z cichym trzaskiem, a wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku. Czyżby to było zwykłe mobilicorpus? - Witam państwa, proszę się mną nie przejmować - powiedział do gapiów z miłym, wyćwiczonym przez lata uśmiechem, po czym przeniósł wzrok na Lorraine. Co to było?! - Zapamiętam te urodziny - rok, w którym został ugodzony zaklęciem pojawiającym się znikąd.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]18.10.18 11:11
Lorraine naprawdę zależało by urodziny Archiego były udane. Wiele ich działań w ostatnim czasie było wystawionych na próbę. Wiele ról przyszło im odegrać, do wielu także się dostosować. To było coś stałego w ich życiu. Prosty posiłek we własnym towarzystwie, o dwa kieliszki wina za dużo, ból brzucha od napadów śmiechu, krótkie powroty do wspomnień jakie mieli i długie do domu, bo czasami brak teleportacji nie był czymś najgorszym. Szlachcianka na początku myślała o przygotowaniu czegoś gustownego. Zaproszeniu gości do ich posiadłości, zakończeniu festiwalu lata w sposób głośny. W końcu Prewett odegrał wielką rolę w jego przygotowaniu i dopiął wszystko na ostatni guzik, a wszyscy doskonale wiedzieli jak trudnym zadaniem to było. Lorraine podziwiała swojego męża przede wszystkim za wytrwałość. Potrafił szybko odnaleźć się w nowej sytuacji, a kiedy wydawało się, że nie istnieje idealne wyjście on bardzo szybko potrafił je znaleźć. To była umiejętność godna głowy rodziny, rodu… nestora. Choć nie wyobrażała sobie swojego męża w takiej roli to jednak kłamałaby mówiąc, że takie myśli nigdy nie pojawiły się w jej głowie.
Szlachcianka pokręciła głową na jego pytanie. - Czemu miałabym się bać? - zapytała unosząc po chwili delikatnie brew. Oczywiście wiedziała jak wyglądał przebieg większości małżeństw. Wśród innych ludzi udawali cudowne małżeństwo, ale w domu nie zamieniali ze sobą nawet jednego słowa. Lorraine nie wyobrażała sobie takiego życia. Ona i Archie od początku byli w tym wszystkim wyjątkowi. Jak można wychowywać dzieci w domu bez miłości? Jak można codziennie grać coś co jest fikcją? Blondynka patrzyła na swoich rodziców i choć wiedziała, że po tych wszystkich latach nauczyli się już ze sobą żyć, prawdopodobnie nawet się polubili to o uczuciach ciężko było mówić. Przyzwyczajenie było wrogiem wszelkich uczuć. Kobieta zaśmiała się głośno na wyjaśnienia męża. - Dobrze, że Ty jednak mnie masz. O jedną datę za dużo w głowie i już trzeba o czymś zapomnieć. Ciesz się, że nie mamy więcej dzieci bo wtedy o czyich byś mógł nie pamiętać? - zapytała sięgając po jego dłoń i ściskając ją mocniej. Czasami bawiły ją jego wyjaśnienia. Abstrakcyjnie patrzył na rzeczy błahe. To tak jak wtedy gdy dowiedział się o swojej chorobie. Oczywiście przez to lekko zmieniła im się dieta, ale przecież to nic strasznego. Można żyć bez wieprzowiny.
Kolejne słowa męża rozproszyły jej humor. Zgodnie z jego poleceniem schyliła się nie wiedząc co ma nadejść. W kieszeni płaszcza szybko odnalazła różdżkę i zamknęła ją mocno w dłoni. - Co się dzieje? - zapytała i w tym samym momencie odwróciła się by zobaczyć jak przez szczelinę wydobywa się promień. Wyglądało to jak anomalia, ale Lorraine nie potrafiła zrozumieć skąd ta się tutaj w ogóle wzięła. - Archie! - krzyknęła wstając z krzesła gdy nagle jej mąż zaczął się unosić nad stolikami. - Na Merlina! To są chyba żarty… - dodała jeszcze robiąc krok w jego stronę by go złapać.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]23.10.18 23:40
Archibald niejednokrotnie zastanawiał się nad swoją przyszłością i skłamałby, mówiąc, że nigdy nie pojawiła się w jego głowie wizja objęcia stanowiska nestora. To chyba naturalne dla każdego męskiego potomka, szczególnie tego najstarszego. Poza tym Archibald podświadomie robił wszystko, żeby faktycznie stać się jednym z kandydatów - poświęcał się pracy, starał się być jak najlepszym ojcem i mężem, nie zapominając przy tym wszystkim o rodowych obowiązkach takich jak chociażby opieka nad Festiwalem Lata czy reprezentowanie rodziny podczas ważnych uroczystości. Ani razu nie zrobił tego z myślą o przyszłym nestorowaniu i niby dalej nie chciał dopuszczać do siebie tej myśli, tego niepotrzebnego stresu, ale to wszystko było zbyt kuszące.
- Tego samego! - Wydawało mu się, że jego słowa są oczywiste, ale Lorraine najwidoczniej miała ochotę się podroczyć. Odstawił kieliszek pełen czerwonego wina z powrotem na stół. - To prawda, nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Prawdopodobnie zgubił się i zapomniał nazwiska - odparł, wzruszając ramionami, bo choć mógł sprawiać wrażenie osoby zorganizowanej to wcale nie był taki na co dzień. Tę cechę zostawiał za sobą w szpitalu, nie korzystając z niej w życiu codziennym. W przeciwnym wypadku z pewnością by zwariował, przecież nie można bez przerwy trzymać się jakiegoś planu! - Moglibyśmy mieć jeszcze dzieci, nie mam aż tak słabej pamięci - trochę się kręcił w zeznaniach, ale to dlatego, że przekraczając próg restauracji rozluźnił się i zapomniał o problemach. Przynajmniej znacznej części. - Moglibyśmy? - Dopytuje po chwili z nutą niepewności, bo w zasadzie od dnia narodzin Edwina (a to było aż pięć lat temu!) nie rozmawiali poważniej na ten temat. Co prawda niespokojne czasy nie sprzyjały powiększeniu rodziny, ale to kiedyś musiało się skończyć, a wtedy? Archibald zapewne rozwinąłby temat gdyby nie niespodziewany atak znikąd, przez który lewitował pół metra nad ziemią. Próbował zmusić swoje ciało do posłuszeństwa, ale jego stopy nie chciały stanąć na ziemi, jak bardzo się nie starał. Z kolei korzystanie z zaklęcia uważał za zbyt ryzykowne, wszak w każdym momencie mogła pojawić się kolejna niechciana anomalia. - Zawsze chciałem być wyższy - stwierdził, kiedy już sobie uświadomił, że zaklęcie którym dostał, nie jest niebezpieczne. Wtedy też przypomniał sobie o upominku, który wciąż trzymał w kieszeni spodni. - Lorraine! - Oznajmił, wyciągając niewielkie pudełeczko, co najmniej jakby chciał się jej po raz kolejny oświadczyć. Niestety w tym samym momencie zaklęcie przestało działać, a on niezgrabnie opadł na podłogę, wpadając na swoje krzesło. Odskoczył jak oparzony, czując ból w pośladku - doprawdy, żaden lord nie powinien przeżywać podobnych upokorzeń. Szybko postawił krzesło i poprawił swój zielonkawy krawat, a na jego twarzy wymalowała się dobrze wszystkim znana złość. Burknął pod nosem parę słów, ponownie siadając naprzeciw Lorraine. - To niefortunny dzień - mruknął, chociaż tak naprawdę to było dopiero pierwsze nieszczęście, które go spotkało. Musiał jednak ponarzekać, tak dla zasady. - To dla ciebie - przesunął po stole niewielkie pudełeczko, w którym znajdował się świetlny bursztyn, przerobiony u jubilera na naszyjnik. Wystarczyło, że raz go ujrzał na jarmarku, i już nie mógł powstrzymać się przed zakupem. Miał nadzieję, że jej również się spodoba.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]28.10.18 15:58
Lorraine nigdy nie zastanawiała się nad tym czy chciałaby mieć więcej dzieci. Właściwie odkąd byli małżeństwem nie czuła ku temu żadnego przymusu. Nie musieli stawać na głowie by urodziła się Miriam, a i z Edwinem wszystko przyszło bo po prostu przyszło. Od zawsze chciała być jednak matką. Czuła, że to jej powinność, nie tylko zadanie przypisane wraz z rolą kobiety, ale także obowiązek, któremu z chęcią chciałaby się poddać. Kiedy na świat przyszła ich córka Lorraine nie potrafiła się w tym odnaleźć. Na początku było jej naprawdę trudno być czyjąś matką i opiekunką. Obawiała się także o swój dar, który lubił zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach. Zawsze bała się, że wizja przyjdzie w momencie kiedy będzie trzymała na rękach córkę lub już w późniejszym czasie córkę. W ostatnim czasie działo się jednak tak wiele, że kobieta nawet nie pomyślała o tym by zajść w ciążę. Oczywiście… wizja dużej rodziny rosła w jej sercu. Nie przyjęłaby swojej ciąży jako czegoś niechcianego, ale w tym czasie to było mało możliwe. Lorraine nie chciała sprowadzać na świat dziecka nie wiedząc jeszcze jaki ten świat będzie. Nie mając pojęcia czy uda im się tę walkę wygrać. Miriam i Edwin mogli pamiętać czasy kiedy świat był dobry, był przyjazny, a dzieciństwo było dzieciństwem. Nie mogła mieć pewności, że urodzi dziecko w takim samym świecie. Lorraine tak bardzo chciała się skupić na tym, żeby doprowadzić do końca to co zaczęli, że czasami po prostu zapominała o wszystkim co ją otaczało. - Kiedy w końcu to wszystko się skończy – odpowiedziała na pytanie męża czując, że on ma podobne myśli na ten temat. Nawet to co ostatnio działo się z ich dziećmi było potwierdzeniem na to, że świat nie jest teraz bezpieczny i potrzebują czasu by znowu sprowadzić go na dawne tory.
Kiedy anomalia trafiła w Archiego i wzniosła go na ziemię, Lorraine westchnęła w irytacji. Nie złościła się na męża bo ten oczywiście nie był niczego winien, ale zwyczajnie denerwował ją fakt, że oni takie rzeczy po prostu przyciągali. Mieli jeden dzień dla siebie, jeden wieczór by spędzić czas we własnym towarzystwie tak jak dawno temu, ale nawet to musiało zostać zakłócone teraźniejszymi problemami. Jedną anomalią, która choć nie groźna w swej istocie to jednak zakłóciła spokój.
Prewettówna podniosła się delikatnie kiedy mężczyzna opadł na ziemię. Wiedziała, że ten nie będzie chciał by blondynka do niego podeszła bo choć różnili się od tych wszystkich par to jednak żaden facet nie lubił kiedy kobieta zbierała jego dumę z podłogi. - Wszystko w porządku? - zapytała kontrolnie i zaskoczona spojrzała na trzymane w dłoniach pudełko. - Dla mnie? Archie… to są twoje urodziny. To twój czas na prezenty. - powiedziała niesamowicie przejęta faktem, że postanowił jej coś kupić pomimo tego, że to on powinien być obdarowywany. Lorraine sięgnęła po pakunek wiedząc, że nie ma co się nawet sprzeciwiać no i ciekawość zżerała ją od środka. Kiedy szlachcianka otworzyła pudełeczko, a jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z bursztynem aż pokręciła głową. - To zdecydowanie za dużo. - zaczęła wyciągając go z pudełeczka. - Jest piękny. Dziękuje. - dodała śpiesząc się by od razu go na siebie założyć.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Stolik nr 1 [odnośnik]15.11.18 0:26
Prawdę mówiąc, zdziwiłby się gdyby usłyszał inną odpowiedź. Uśmiechnął się smutno - w tym temacie nie potrafił wykrzesać z siebie większego entuzjazmu. Chciał mieć więcej dzieci i to na pewno nie był pierwszy raz kiedy wymknęły mu się podobne rozważania. Sam miał aż trójkę (a właściwie czwórkę) rodzeństwa i czasem tak się zastanawiał czy Miriam i Edwinowi nie jest nudno. Co prawda w dzieciństwie często zdarzało mu się narzekać na młodsze siostry i brata, plątające się pod nogami, ale teraz cieszył się, że ich wszystkich ma. Musiał jednak przyznać Lorraine rację - to zdecydowanie nie jest najlepszy moment na rodzenie i wychowywanie małych dzieci, tylko od czasu do czasu Archibalda nawiedzały pesymistyczne myśli i dochodził do wniosku, że to może się nie skończyć za ich życia. I mają wszystkie decyzje podporządkowywać bałaganowi na świecie zamiast po prostu żyć pełnią życia? To były trudne pytania, trudno było znaleźć na nie jednoznaczną odpowiedź. - Oczywiście - zgodził się, woląc na razie nie poruszać więcej tego tematu.
- Daj spokój, mogę obdarowywać swoją żonę prezentami kiedy tylko najdzie mnie taka ochota - odpowiedział, odsuwając nieco kieliszek wina, żeby kelner mógł postawić przed nim talerz z przepysznie wyglądającym obiadem. Ostatkiem sił powstrzymał się przed pytaniem czy przypadkiem nie ma tutaj czegoś z wieprzowiny, ale postanowił zaufać Lorraine. - Podobno ogrzewa i chroni przed zimnem - podpowiedział; oprócz tego, że naszyjnik jest po prostu ładny i estetyczny, ale w obecnych czasach zawsze przyda się coś dodatkowego. - Pasuje - stwierdził z zadowoleniem zanim zajął się konsumowaniem przepysznie wyglądającego i pachnącego obiadu. Dopiero teraz poczuł jaki był głodny - przez to bieganie po festiwalu całkiem zapomniał, że od czasu do czasu wypada coś zjeść. Dobrze, że ma oceniać konkurs kulinarny, przynajmniej wtedy się naje. - Jeszcze raz dziękuję za ten obiad. Zawsze wiesz czego mi potrzeba - czasem Archibald zastanawiał się czy to nie przez jej niecodzienny dar. Może oprócz poważnych wizji da się go wykorzystywać do takich mniej istotnych, ale nigdy mu o tym nie mówiła? Chyba by go to nie zdziwiło; ten talent na zawsze pozostanie dla niego zagadką.
Cały czas próbował nie myśleć o tym, że ostatnim razem był tutaj na stypie Barry'ego, a Garretta nie widziano od długich tygodni. Wszyscy udawali, że wcale nie jest tak źle, szczególnie na Festiwalu Lata. A przecież było źle i nikt nie mógł temu zaprzeczyć.

|zt


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Stolik nr 1
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach