Wydarzenia


Ekipa forum
Fontanna Magicznego Braterstwa
AutorWiadomość
Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]17.03.12 13:30
First topic message reminder :

Fontanna Magicznego Braterstwa

"Stali na końcu bardzo długiego, imponującego holu z wypolerowaną, lśniącą posadzką z ciemnego drewna. Na suficie koloru pawiego granatu lśniły złote symbole, nieustannie poruszające się i zmieniające jak jakaś wielka, niebiańska tablica ogłoszeń. W pokrytych błyszczącą drewnianą boazerią ścianach widniało mnóstwo kominków. Co parę sekund z jednego z kominków w ścianie po lewej stronie wynurzała się z cichym poświstem postać czarownicy lub czarodzieja, natomiast po prawej stronie przed kominkami tworzyły się krótkie kolejki czarodziejów czekających na odjazd.
W połowie holu była fontanna. Pośrodku okrągłej sadzawki stały wysokie złote posągi. Najwyższym był posąg nobliwie wyglądającego czarodzieja z różdżką wycelowaną prosto w górę. Wokół niego stały posągi pięknej czarownicy, centaura z napiętym łukiem, goblina i skrzata domowego; ci ostatni wpatrywali się z zachwytem w czarodzieja i czarownicę. Z końców ich różdżek, z grotu strzały centaura, z ostro zakończonego szczytu kapelusza goblina i z uszu skrzata tryskały migotliwe strumienie wody, opadające wdzięcznymi łukami do sadzawki, a ich łagodny szmer mieszał się z cichymi pyknięciami i trzaskami aportacji i deportacji oraz z tupotem stóp setek czarownic i czarodziejów zmierzających ku złotym wrotom w drugim końcu holu. Większość miała ponure, trochę zaspane twarze.
Poplamiona tabliczka nad sadzawką głosiła:
Wszystkie datki wrzucone do Fontanny Magicznego Braterstwa zostaną przekazane Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga.
Na dnie migotało morze brązowych knutów i srebrnych sykli."
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 12 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]07.06.20 13:05
Intuicja trafnie pozwoliła Clementine ocenić pochodzenie Elviry. Wychowała się pod sztandarem Slytherina, lecz nie miała okazji poznać lub tym bardziej zapamiętać jakieś małej Gryfonki, trzy lata młodszej, co obecnie wydawało się niewielką różnicą, ale w latach szkolnych stanowiło przepaść między naiwnością a dojrzałością. Tyle tylko, że nie wszyscy zdołali z naiwności wyrosnąć, czyż nie? Niewielu uczniów pozostałych Domów Hogwartu miało świadomość tego, że w niektórych kręgach słabość była plewiona pośrednio lub bezpośrednio już od najmłodszych lat. Elvira szybko nauczyła się jak nie utracić kontroli w świecie pełnym hierarchii i jak nie brać do siebie uszczypliwych, czy nawet otwarcie obraźliwych uwag, spływających ze wszystkich stron świata. Clementine chyba ten etap ominął, a przynajmniej taki wniosek można było wysnuć na widok jej przeszklonych oczu i postawy psa podkulającego ogon.
Nie była to najbardziej chlubna i rozsądna część osobowości Elviry, ale do ostatniego momentu miała chyba nadzieję, że dziewczyna się jednak odwróci i pokłócą się jeszcze przez chwilę, może nawet sprowokują... chaos? Cokolwiek, co mogłoby nasycić gorejącą złość, która trawiła byłą uzdrowicielkę od dłuższego czasu, a przy tym nie pozostawić po emocjach wyłącznie dymiących zgliszczy. Dziewczyna była jednak słabiutka, odpuściła i odeszła. Obiektywnie może i lepiej, natomiast subiektywnie Elvira miała chęć prychnąć.
Nie mogła jednak dłużej zwlekać, wędrując wokół fontanny magicznego braterstwa. Choć nie wzywały ją już żadne obowiązki zawodowe, nie miała dyżuru, przed którym powinna odpocząć, odzyskać siły, nadal odczuwała silną presję przyzwyczajeń. Nawet, gdy miała wolną chwilę, podświadomie wyobrażała sobie, że ta wkrótce się skończy. Miała nadzieję, że się skończy. Że odzyska godność, rozsądne zajęcie, okazję do rozwinięcia magicznych skrzydeł. Jak na razie mogła sobie na to pozwolić tylko w warunkach domowych. Wróci do mieszkania, uwarzy eliksiry na zapas, nawet jeżeli z czystego rozsądku powinna domyślić się, że jeżeli będzie ich zbyt wiele i będą stały zbyt długo, to w końcu się zepsują. Mogłaby zacząć je sprzedawać, miałaby z tego pieniądze. Mogłaby...
Zacisnęła usta i udała się w stronę kominków.

/zt


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]05.08.20 18:47
4 kwietnia, 1957 r.

Naprawdę nie spodziewała się, że tu wróci. Chciała zapomnieć o tym, co się tu zdarzyło i mieć to już za sobą. Niestety, ostatni podpis zdecydował o tym, że musiała powtórzyć od początku całą procedurę. A wszystko to przez głupie nieporozumienie.
Kiedy urzędnik zaoferował jej kolację, szczerze chciała przyjąć jego propozycję. Nie znali się co prawda, ale już wieki nie była na randce… Musiała jednak odmówić, zważywszy na pracę, której przybywało coraz więcej i więcej. Jej adorator jednak nie próbował zrozumieć jej sytuacji – po prostu zemścił się, sprawiając, że dokumenty trzeba było wypełniać raz jeszcze. Czasami serio zastanawiała się, co takiego zrobiła temu światu, by tak musiała cierpieć.
Ostatecznie jednak pojawiła się tu z zaciśniętym gardłem i wypełniła po kolei wszystkie potrzebne papiery. Nierzadko stała długie godziny w kolejkach, które znała z innego dnia tak bardzo, że nie potrafiła ich zapomnieć.
Londyn nie był już taki sam jak przedtem. Każdy przed nią i za nią zdawał się ciągle tylko nadąsany i ponury. A może było to kwestią jej nastroju? Wtedy zawsze wszystko rysowało się dla niej w czarnych barwach. Chciała tylko wrócić już do domu i znaleźć się w swoim pokoju, żeby mogła się wreszcie swobodnie – o ile swobodą można określić poduszkę – wykrzyczeć.
Postawiła ostatni podpis pod dokumentem, po czym stanęła w kolejce. Cierpliwie czekała na swoją kolej, tym razem bez uśmiechu na ustach. Wiedziała mimo wszystko, że nie mogła zrobić w tej kwestii za wiele. Była zwykłą cukierniczką. Zarabiała tyle, że jej rodzina ledwo wiązała koniec z końców. Nie licząc kilku cennych pamiątek, nie miałaby z czego zapłacić, gdyby została zaszantażowana.
Widziała jednak ostatnio, że świat czarodziejów był nieugięty. W gruncie rzeczy nikt nie myślał o jej zranionych uczuciach czy dobrych intencjach. Pozostało jej tylko wierzyć, że będzie lepiej. Stąd miała jedynie nadzieję, że tym razem nikt w najbliższym czasie nie doprowadzi jej do płaczu.

[z/t]

[bylobrzydkobedzieladnie]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 12 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]16.01.21 14:44
1 października, rano

Nadszedł czas i na nią, okoliczności zmusiły, by Celine na chudych nogach udała się do Ministerstwa, które napawało ją okrutnym przerażeniem. Gmach budynku od wewnątrz wydawał się ogromny, ściany nieprzyjazne, podłogi zbyt błyszczące, odbijające każde niepochlebne spojrzenie. Rozumiała już dlaczego w ośrodku magicznej polityki należało tak bardzo się pilnować. Czy wszystko tu ma uszy, oczy, czy wszystko inwigiluje, wdziera się pod skórę, pośród mięśni doszukując się złych intencji? Z tablic spoglądały na nią twarze ludzi, którzy podjęli się nierównej walki o wspólne dobro. Nie tylko między czarodziejami, ale także ich niemagiczną bracią, mugolami, których teraz próżno było szukać w Londynie. Doszło tu do tragedii... Tragedii, o jakiej nie mogła nawet mówić głośno. Nie teraz, gdy wszystkie jej niepoprawne słowa mogłyby zaszkodzić lady Aquili.
Na dłuższy - długi - moment zatrzymała się przed fontanną braterstwa. Dumne figury prężyły się w triumfie współistnienia, przedstawiały scenę piękną, naprawdę piękną, lecz w mniemaniu Celine czegoś im brakowało. Ich spojrzenia były puste. Dziwne. Przepełniały nagłym zwątpieniem, zamiast napawać pokrzepieniem. A czy centaury rzeczywiście popierały to, do czego doszło w brytyjskiej stolicy? Nie widziały nic zdrożnego w rozlewie krwi i publicznych egzekucjach dobrych, niewinnych ludzi? Baletnica westchnęła cicho, ciężko, zanim opuściła pokornie głowę i ruszyła w stronę komisji mającej rozpatrzyć dziś jej wniosek o zarejestrowanie różdżki. To także pielęgnowało pieczołowicie jej zdenerwowanie, podlewało wątpliwość, strach; do tej pory prześlizgiwała się gdzieś pod surowym wzrokiem prawa, ale na Grimmauld Place numer dwanaście panowały inne zasady. Takie, do których musiała się dostosować, chcąc, czy wręcz przeciwnie. Z naręczem wypełnionych papierów w lekko drżących dłoniach odnalazła drogę, uprzednio pytając o nią nieprzyjaźnie wyglądającego czarodzieja przewyższającego ją przynajmniej o trzy głowy, po czym stanęła w długiej kolejce do wyznaczonego okienka.
Nie pomógł fakt, że przed badającym jej sprawę urzędnikiem na moment zapomniała języka w buzi. Plątała się w słowach, zanim coś w umyśle zaskoczyło i odzyskała zdolność logicznego myślenia, wreszcie formując głos w ten przypominający ludzki, nie kwikanie niuchaczy, którym odbierano złoty naszyjnik. Chciałabym zarejestrować różdżkę, wykrztusiła z siebie w popłochu, na blacie przed magiem o krzaczastych brwiach i zakrzywionym nosie układając papierzyska, które wcześniej przyprawiły ją o co najmniej dwa bóle głowy. I jeśli wszystko przebiegło pomyślnie, mimo znaków na niebie i ziemi sugerujących, że wcale tak nie będzie, z ulgą zalewającą ciało udała się do wyjścia, jeszcze na chwilkę zatrzymując się jednak przy fontannie. W kieszeni miała zaledwie jednego knuta. Wystarczy, by uratować choć jedno istnienie? Celine zmarszczyła delikatnie brwi i wrzuciła brązową monetę do wody, wszystkim cierpiącym życząc dużo zdrowia.

zt? jeśli rejestracja przebiegła pomyślnie
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]26.01.21 17:44
|1 października

I na nią przyszła pora. Ostatnie wydarzenia utwierdziły ją w tym, że powinna jednak zarejestrować różdżkę i mieć to z głowy, choć wcale jej się to nie podobało. Zresztą, nic jej się nie podobało. Nie miała najmniejszego zamiaru opuszczać Londynu, nie ważne jak bardzo sytuacja miałaby się pogorszyć. Port był jej domem, miała tam swoją ułomną, ale jednak rodzinę, miała tam swoje obowiązki. Wiedziała z czym musi się liczyć, a patrol był jej ostatnim zmartwieniem, a jednak musiała dopełnić swojego obowiązku. W jej przypadku, z czystą krwią płynącą w żyłach jej rodziny od pokoleń stanięcie przed komisją było czystą formalnością. Najchętniej w ogóle by tu nie przychodziła. Nie uśmiechało jej się rozpowiadanie na prawo i lewo jej danymi, nie chciała, aby obce dłonie dotykały jej cennej różdżki. Mogła skłamać, ale była w tym okropna. Znając swoje szczęście od razu skończyłaby w Tower. To co działo się w Anglii przechodziło ludzkie pojęcie, Londyn jednak tylko pozornie upadł. Czarodzieje byli wściekli. Oczywiście nie wszyscy, wielu obecna sytuacja całkowicie odpowiadała, ale wiadomo kim były te osoby. Nim się obejrzała wszystkie osoby stojące przed nią w kolejce zniknęły, a przed nią odsłoniło się biurko z siedzącym za nim urzędnikiem. Nie mając zamiaru ukrywać swojego niezadowolenia podała mu wszystkie potrzebne informacje oraz przekazała mu swą różdżkę, co ten skwitował jedynie pełnym poirytowania spojrzeniem, które ta odwzajemniła. Ojciec zwróciłby jej uwagę na jej brak manier, na to że powinna być ponad tą sytuację, ale ona po prostu nie potrafiła. Nie chciała kryć swojej frustracji, złości, więc karmiła nimi chorą satysfakcje wszystkich zainteresowanych. A niech się nią udławią. Zrobiliby tym przysługę im wszystkim. Faktycznie, rejestracja jej różdżki okazała się być zwykłą formalnością i już po chwili Yvette była wolna ze swoją różdżką ponownie trzymaną kurczowo w dłoni. Gdyby była odważniejsza zrobiłaby z niej użytek, gdyby była odważniejsza otwarcie stanęłaby po stronie rebelii, ale zdrowy rozsądek trzymał ją mocno przy ziemi.

|zt


You can't choose what stays
and what fades away.
Yvette Baudelaire
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9187-yvette-baudelaire#278366 https://www.morsmordre.net/t9245-antares#281195 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t9249-skrytka-bankowa-nr-2149 https://www.morsmordre.net/t9254-yvette-baudelaire#281466
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]24.03.21 11:31
18 listopada 1957
Adelaida uznała, że Sheila ukończyła już swoją naukę domową – miłe słowa dla kogoś, kto przez ostatnie dwa lata święcie był przekonany, że wszystko przecieka mu przez palce. Nie potrafiła się przyłożyć do tego tak mocno, jakby chciała, po prostu z czasem uznając, że jej skupienie było o wiele lepsze w Hogwarcie. Niby to powiedzenie rzeczy nad wyraz, a jednak…jednak sama tęskniła za przepastną biblioteką, w której nauczyła się składać w całość pierwsze litery albo poznawała na nowo sposoby czytania, tak że parę lat później całkowicie pokochała literaturę. Nie mogło się to równać z biblioteczką Adelaidy, a i sama krawcowa, nawet jeżeli jako była uzdrowicielka miała całkiem sporo doświadczenia, nie pokrywała całkowicie wszystkich zagadnień. Trudno, wydawać by się mogło, że lepiej było mieć pewne miejsce, kogoś, kto o nią dbał w tym miejscu i nie musiała bać się tak mocno aż tak, że obawiała się własnego cienia. Może kiedyś powinna też poprosić Jaydena o dodatkową naukę, zwłaszcza astronomii. Nie wiedziała jednak, czy póki co chce mu się przyznawać ze swojej większej niewiedzy.
Zgodnie z poleceniem stawiła się przed komisją. Najpierw oczywiście przeszła obok fontanny, chcąc z jednej strony wrzucić do niej monetę, z drugiej strony nawet nie wiedziała, czy to zapeszanie czy nie. Może wracając? Kiedy będzie wiedziała, że wszystko pójdzie dobrze? Tak, to wydawało się już właściwsze. Skierowała się więc przed komisję, mając nadzieję, że w rejestracji nic złego się nie wydarzy. Nie chciała kłamać, bo wiedziała, że to może przynieść jej więcej problemów. Przecież nie chciała kłopotów z prawem, tak aby zapowiadało się to jeszcze gorzej. Czy mogła mieć nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze? Tak. Czy mimo to się denerwowała? Oczywiście. Zostawało jej jednak parcie naprzód, trzymając się rękawa Adelaidy. Wyglądała jak wystraszony podlotek i tak właśnie było. Pozostawało jej się chyba tylko modlić, aby wszystko dobrze się skończyło i bez problemu wróciła do domu.  

|zt? o ile się udało
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]10.04.23 22:28
| 7 lipca

Nigdy nie przepadał za podróżami siecią Fiuu, a odkąd trefny kominek wypchnął go na sam środek salonu nieznajomej, zupełnie przypadkowej kobiety, unikał podobnych wycieczek całkowicie – kiedy więc, otoczony chmurą zielonkawego ognia, wylądował w głównym holu Ministerstwa Magii, przez parę długich sekund stał chwiejnie w miejscu, próbując otrząsnąć się z ogólnego skołowania. Było parę minut przed południem, atrium roiło się więc od urzędników zmierzających na przerwę w pracy bądź z niej powracających, w pierwszej chwili nie dostrzegł jednak pomiędzy nimi Ramseya Mulcibera. Wypatrując go w tłumie, ruszył w stronę złotego, łukowatego przejścia, prowadzącego – jak pamiętał – do wind, po drodze otrzepując szare ślady popiołu z okrywającej ramiona, granatowej szaty.
List, który parę dni wcześniej otrzymał od Śmierciożercy, w równym stopniu go zaintrygował, co zaniepokoił; kiedyś – zanim jeszcze los zrewidował jego poglądy – machnąłby ręką na skreślone na pergaminie słowa przepowiedni, lecz raz już ośmielił się zignorować ostrzeżenie udzielone mu przez jasnowidza, i konsekwencje tej lekkomyślności ponosił do dzisiaj. Poza tym: nawet jeśli proroczy sen okazałby się złudny, to w ciągu ostatnich dni sam był świadkiem rzeczy, którym prawdziwości odmówić nie był w stanie; złamany maszt uziemionej w porcie Szalonej Selmy stanowił namacalne przypomnienie o pojawiającym się znikąd morskim wirze i niosącej przestrogę postaci klabaternika, a zawieszona na niebie kometa roztaczała aurę wystarczająco złowrogą, by przeniknąć do jego myśli we śnie i na jawie, sprawiając, że towarzysząca mu uparcie zjawa – jakby wzmocniona bijącą od gwiazdy energią – od paru dni nie opuszczała go ani na krok, nawet teraz od czasu do czasu wyłaniając się spomiędzy mijających go twarzy.
Gdy umiejscowiony pod sufitem zegar wskazał dwunastą, rozejrzał się znowu, odnajdując kawałek pustej przestrzeni tuż obok zdobiącej atrium fontanny; zerknął w jej stronę przelotnie, na moment zatrzymując spojrzenie na pozłacanej figurze czarodzieja, żeby po chwili przenieść je na migoczące tuż pod powierzchnią wody monety. Bardziej przesądność niż dobre serce kazała mu sięgnąć do sakiewki, z której wyłuskał złotego galeona, zakołysał monetą na palcu wskazującym, a później podrzucił ją lekko kciukiem; wpadła do wody z pluskiem, który zginął całkowicie w panującym dookoła rozgardiaszu.
Ramseya dostrzegł zaraz potem, ruszył więc w jego kierunku, unosząc w górę dłoń, by zwrócić na siebie uwagę. – Ramseyu, witaj – odezwał się, witając się z nim. – Muszę przyznać, że jestem ciekaw tej wizyty – minęły wieki, odkąd byłem w ministerstwie – przyznał, ostatni raz odwiedził gmach jeszcze przed pożarem – a wychodząc, poprzysiągł sobie, że jego noga więcej tu nie postanie. Rozejrzał się, nie pamiętał, by wtedy było tu tyle złota i drogich dekoracji; ciekawe, czy po tej hojnej odbudowie Malfoyom coś jeszcze zostało w rodowym skarbcu. Z drugiej strony – to częściowo wyjaśniało wygląd postawionych w Londynie pomników, być może wynajęcie lepszego rzeźbiarza nie zmieściło się w budżecie. – Słyszałem, że w komisji handlu były spore zmiany, na szczęście – w poprzedniej pracowali sami idioci – wtrącił. – Trzy razy próbowali zatrzymać Selmę w porcie i ją zarekwirować – dodał z oburzeniem. Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z faktem, że przewożony na niej ładunek pochodził z piractwa, co z jakiegoś powodu przeszkadzało urzędnikom – przynajmniej dopóki w ich kieszeniach nie znalazło się wystarczająco dużo galeonów.
Kiedy dotarli do wind, odwrócił się w stronę Ramseya. – Ale – powiedz mi lepiej, w czym mogę ci pomóc – powiedział, jego wiadomość brzmiała co najmniej tajemniczo.




some men have died
and some are alive
and others sail on the sea
with the keys to the cage
and the devil to pay
we lay to fiddler's green

Manannan Travers
Manannan Travers
Zawód : korsarz, kapitan Szalonej Selmy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
so I sat there,
beside the drying blood
of my worst enemy,
and wept
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +4
CZARNA MAGIA : 12 +4
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t10515-manannan-travers https://www.morsmordre.net/t10605-zlota-rybka#321117 https://www.morsmordre.net/t12133-manannan-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t10596-skrytka-bankowa-nr-2306#320992 https://www.morsmordre.net/t10621-manannan-travers
Re: Fontanna Magicznego Braterstwa [odnośnik]17.04.23 21:54
Wisząca na niebie kometa wzbudzała niepokój, który nie odstępował go na krok. Zjawisko przedziwne i z pewnością całkiem nienaturalne przyciągało uwagę, skłaniało do porzucenia wszystkiego, co robił i zajęcia się badaniem wiszącego nad głowami ciała niebieskiego, ale otaczali go specjaliści, którzy mieli większą wiedzę, predyspozycje i umiejętności w tym zakresie. Niewymowni z sali planet musieli zajmować się świetlistym warkoczem odkąd odkąd tylko błysnął na ciemnym niebie. Być może byli już na tropie, potrafili określić jaka siła zatrzymała ciało w stałej pozycji, w jednym punkcie — jakby ktoś lub coś zatrzymało czas na orbicie. Wiedział już, że brakowało im pewnych informacji, kawałków układanki, których wiedzy liznęli tylko nieliczni. To, co wydarzyło się w Beamish nie pozostawiało złudzeń, byli z tym wszystkim powiązani.
Windą wjechał z IX poziomu do atrium, podróż trwała krótko, a wychodząc machinalnie wygładził poły czarnej, czarodziejskiej szaty na piersi. Minął czarownicę w pośpiechu gnająca do przejścia, ledwie unikając zderzenia. Obrócił się za nią, ale jej zmierzwione kasztanowe loki nie mówiły mu zupełnie nic, musiała odwiedzać ministerstwo. Dostrzegł towarzysza, szkolnego przyjaciela od razu. Wyróżniał się między urzędnikami, nie tylko strojem — płaszcz w kolorze morskich głębin, jak u rodziny z nadmorskimi tradycjami przystało, mógłby być całkiem powszechny, ale wyraźnie szyty był na Traversa, tkanina wyglądała na drogą i trudno dostępną; ilość biżuterii jaka błyszczała w blasku fontanny magicznego braterstwa od razu sugerowała, że nie był przeciętnym petentem. Moneta z jego dłoni wpadła prosto do wody, wtedy też stanął tuż obok. Dobrze rozumiejąc naturę tego gestu. Dawniej wierzono, że wszelkie zbiorniki wodne zamieszkiwane przez nimfy były także królestwem wielu zapomnianych już dziś bóstw. Składanie im ofiary miało ich ułaskawić, być cichą prośbą o pomyślność.
— Manannanie.— Wyciągnął ku niemu dłoń i uśmiechnął się, spoglądając na fontannę. — Pomyślałeś już życzenie? — spytał, zerkając na fontannę. — Cieszę się, że udało mi się wzbudzić twoją ciekawość. Przeczucie mówiło mi, że w innym wypadku trudno byłoby cię tu ściągnąć, a zależy mi na tym, byśmy porozmawiali właśnie w moim gabinecie. Chcę ci coś pokazać — przeszedł od razu do rzeczy, ale urwał, nim dotarł do konkretów. Ruchem dłoni wskazał mu windy i sam ruszył przodem, obracając się ku niemu, by wysłuchać jego nieprzyjemnych wspomnień z tym miejscem. — Większość departamentów pozbyła się... nielojalnych i wątpliwej reputacji pracowników — przyznał, po krótkim wahaniu decydując się na łagodniejszą wersję tego, co chciał powiedzieć. Otworzył drzwi windy i zaprosił Traversa do środka, wszedł zaraz za nim, zatrzaskując za nimi kraty. Winda ruszyła w dół, to było tylko jedno piętro. Gwałtownym szarpnięciem obwieściła im przybycie. — Jestem pewien, że nikt nie wpadnie na równie absurdalny pomysł w najbliższym czasie. Jak ci się tu podoba po zmianach? Pozbyto się nie tylko gównianych pracowników, ale też skromności i prostoty — zadumał się na chwilę, po czym szarpnął kratami, wchodząc w ciemny korytarz pokryty połyskującym, niebieskim kamieniem. Niczym nie różnił się od piętra, które zostało tamtej nocy doszczętnie zburzone, departament odbudowano w każdym calu, zachowując jego surowy, enigmatyczny i klaustrofobiczny charakter. Choć korytarz był obszerny, ciemne kolory zdawały się go niebezpiecznie ścieśniać. — To tutaj, proszę. — Otworzył drzwi i wpuścił gościa do środka przestronnego gabinetu. Od razu zbliżył się do biurka i zajął miejsce w fotelu. Pochylił się, z szafki wyciągając niewielką, drewnianą skrzynkę. Machnął różdżką, zamek się otworzył, a w środku znajdował się... notatnik. — Potrzebuję twojej pomocy z tym. — Przesunął skrzynkę na przeciwną stronę biurka. — Jest pusty. Nowy, nie nałożono na niego żadnych klątw, możesz go dotknąć bez obaw. Chciałbym, byś go dla mnie zabezpieczył. Potrafisz to zrobić?

| przenosimy się tutaj



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Fontanna Magicznego Braterstwa - Page 12 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber

Strona 12 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12

Fontanna Magicznego Braterstwa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach