Imię wyśniła jej Lysandra po kilku próbach nadania jej przez Cassandrę imienia, na które zaczęłaby reagować - Utrennyaya Zvezda to Poranna Gwiazda. Cassandra nie była przekonana do sów, ale z biegiem czasu zaczęła się z nią dogadywać.
Droga Cassandro, pomimo iż wydaje się, że świat obraca się dziś gwałtowniej niż kiedykolwiek to mam nadzieję, że list ten czytasz będąc spokojną i bezpieczną. Sprawa w związku z którą do ciebie piszę nie jest czymś niepokojącym, a raczej dotyczy sprawy czysto informacyjnej: w najbliższym czasie będę zmuszony wyjechać na jakiś czas z Anglii. Powodem jest pewien projekt o którym rozmyślam od dłuższego czasu - być może doszły do ciebie już słuchy lub nie ale jestem obecnie na tropie badania (a może bardziej tworzenia na nowo?) receptury eliksiry życia. Natrafiłem niespodziewanie na wzmianki mogące doprowadzić mnie do rozwiązania kilku głównych problemów, które w chwili obecnej wstrzymują mnie przed dalszym progresem. Nie mogę przejść koło tego obojętnie, myślę, że jako człowiek nauki jesteś w stanie pojąć moją impulsywność w zdecydowaniu się na nagły wyjazd akurat teraz. Chciałem też by ktoś wiedział co się ze mną dzieje. Przepraszam, że obarczam cię tym samym koniecznością wyjaśniania mnie lub też odpowiadania na dociekliwe pytania innych o moje zniknięcie, jednak czuję, że jedynie tobie mogę z podobną swobodą komunikować o swoich planach. Proszę, uznaj to za komplement, a nie kłopot.
Zapas moich ingrediencji, jak i przybory alchemiczne znajdują się fortunnie pod pieczą lorda Alpharda Blacka. Tak się składało, że planowałem przenieść swoje laboratorium z Nokturnu gdzieś w bezpieczniejsze, bardziej odległe od głównych zamieszek miejsce, a lord Black zgodził się je dla mnie prze-magazynować do czasu aż znajdę odpowiedniejsze miejsce, lecz teraz kiedy wyjeżdżam zdaje się to nie mieć większego sensu - chciałem więc cię prosić byś nie wahała się podzielić moich zbiorów między siebie oraz resztę współpracujących z nami badaczy, a i żeby mój złoty kociołek znalazł się pod twoją pieczą. Wierzę, że znajdziesz dla niego użyteczne zastosowanie, to imponujące jak twoje umiejętności w dziedzinie alchemii ostatnimi czasy wzrosły.
Chciałem raz jeszcze podziękować ci za użyczenie mi twojego zaproszenia na noworoczny bankiet. Mam nadzieję, że będę mógł kiedyś wynagrodzić ci twoją szczodrość.Pełen zapału,
Cassie, rozumiem doskonale, sama mam wiele pracy, lato wcale nie oznacza zmniejszenia obowiązków w Fantasmagorii. Cieszę się, że Calchas rośnie - ale chłopcy chyba tak mają, Agatha mówi, że Marcus jest dużo spokojniejszy i nie potrzebuje tyle atencji. Może dajesz mu właśnie za dużo bodźców? Nie znam się jednak, nie bierz mych słów za pewnik; sama pewnie czujesz, co jest dla niego najlepsze, a jeśli nie, to może zabierzesz dziecko na konsultację? Do Zachary'ego? To dobry uzdrowiciel.
Cass, wiem, jak rzadko przyznajesz się do słabości, dlatego jestem więcej niż zaniepokojona. Koniecznie musisz pojawić się w Białej Willi, im szybciej, tym lepiej. Potrzebujesz choć dwóch-trzech dni odpoczynku. Jeśli zaniedbasz siebie, zaniedbasz dzieci - może taki argument przemówi Ci do rozsądku. Wiesz, że jesteś tu zawsze mile widziana. Agatha i Prymulka na pewno da sobie radę z Calchasem, Lysandra znajdzie tu dużo ciekawych książek, a wam wszystkim na pewno przyda się zdrowe, świeże, morskie powietrze. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, zrób to dla dzieci. Przewietrzysz głowę, zrzucisz trochę ciężaru z barków. Ja też potrzebuję Cię silnej, Cassie.
Czuję się coraz lepiej, zamierzam przestać karmić i to daje mi nadzieję, że za kilka tygodni wszystko wróci do normy. Wzięłam sobie do serca Twoje słowa, choć niekoniecznie było to łatwe, ale...spędzam z nimi więcej czasu. Są nawet miłe w dotyku. Zaczynają też się czołgać i siadać. Dziwne stworzenia. A najdziwniejsze jest to, że powstały właściwie z niczego, nagle, magicznie; przeraża mnie to i fascynuje jednocześnie.
Dość jednak rozczulania - proszę, spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i odwiedź mnie w Białej Willi. Każę przygotować pokój gościnny dla Ciebie i dzieci.
Do zobaczenia, Cass. Deirdre
there was an orchid as beautiful as the seven deadly sins
Benjamin Wright
Zakon Feniksa
Zawód : eks-gwiazda quidditcha, nadzorca w smoczym rezerwacie
Cassandro, nie rozmawialiśmy jakieś pięćdziesiąt lat, ale to niewarzne, Cassandro. Zbierałem się do tego listu bardzo długo, dochodziły mnie przykre informacje i jeszcze gorsze sugestie dotyczące tego, z kim się teraz bratasz. Podejrzewam, że pamiętasz mnie jak przez mgłę, ale hej, tak, to ja, ten zaćpany gwiazdor z brodą i tatuażami, co się super dogadywał na migi z Twoim trollem (nie, nie jesteśmy krewnymi).
W karzdym razie...Przemyśl to, kim się otaczasz, Cass. Jesteś mądrą czarownicą. Niespotykanie mądrą. Niespotykanie dobrą. I silną. Naprawdę wierzysz w to, co plotą Ci Twoi znajomi? Naprawdę chcesz brać udział w obcej wojnie, chcesz wychowywać córkę w świecie pełnym nienawiści i podziałów? Oni cię wykożystają, Cass, wykożystają, a gdy przestaniesz być potrzebna, potraktują jak innych podobno słabych i wzgardzonych.
Nie umieram na wenerę, nie martw się, ten list to też nie wynik naćpania, po prostu...Pomyśl o tym. Nie musisz mi nawet odpisywać, ale proszę Cię, dla siebie i dla swojej córki - i dla innych czarownic i dzieci: zastanuf się, komu służysz. Bo to właśnie robią te szumowiny, arystokraty i inne śmierdzące gówna: sprowadzają ludzi do roli swych sług.
Dbaj o Lysandre. I o trolla, on naprawdę jest w środku wrażliwą istotą.
I proszę, chociaż przemyśl to, co Ci napisałem. Ben Wright
Forum oparte na serii książek J.K.Rowling, niektóre imiona i nazwy własne są jej własnością. Opisy częściowo pisane w oparciu o Pottermore. Autorskie opracowania oraz pozostałe treści forum są własnością intelektualną twórców, zabrania się ich kopiowania.