Wydarzenia


Ekipa forum
Biuro praktykantów
AutorWiadomość
Biuro praktykantów [odnośnik]21.04.21 10:49

Biuro praktykantów

Nieduże pomieszczenie zastawione najróżniejszymi, zamykanymi na magiczne klucze meblami - od ciężkich sekretarzyków, przy których pracują praktykanci, aż do szafek z milionem bliżej nieokreślonych szuflad i szufladek. Na jednej ze ścian znajdują się iluzje okien dające przyjemne dzienne światło, zmieniając biuro praktykantów w jedno z najjaśniejszych pomieszczeń w całym Departamencie. Stanowiska pracy są ustawione w taki sposób, aby nikt - nawet inni przebywający w tym samym miejscu praktykanci, nie mogli podejrzeć, czym aktualnie zajmują się ich współpracownicy. Dodatkowo wszelkie zaszyfrowane magicznie mapy i schematy rozwieszone w biurze, są możliwe do odczytania tylko dla osoby, zajmującej się daną sprawą.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biuro praktykantów Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biuro praktykantów [odnośnik]25.04.21 23:33

Rejestracja różdżki,
Kwiecień 1957 roku

Jeden, dwa, trzy, pięć, siedem, jedenaście...
Mruczał pod nosem Wilkes, kiedy kolejka do rejestracji różdżek, nieznacznie przesuwała się do przodu.
Trzynaście, siedemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia trzy, dwadzieścia dziewięć...
Cała sala zamarła w przerażeniu, kiedy ciszę panującą na atrium przerwał kobiecy krzyk. Kilku czarodziejów niesionych zgubną ciekawością podniosło wzrok, inni wręcz przeciwni, wpatrywali się w czubki swoich butów z taką intensywnością, jakby te zaraz miały ich zabrać magicznie do domu.
Co też się tam stało, szeptali między sobą ci, którzy zewzględu na odległość, nie potrafili dostrzec toczącego się z przodu zamieszania? Otóż, tuż przy stole dwóch solidnie zbudowanych szmalcowników o gabarytach szafy trzydrzwiowej i twarzach nieskalanych myślą, wyprowadzało z pomieszczenia byłą już pracownicą komitetu łagodzenia mugoli. Kilku urzędników wymieniało między sobą uwagi, ktoś nerwowo rozejrzał się dookoła, jakby to on miał być następny do odstrzały.
Jedynie Mordred ziewnął przeciągle i ze znudzonym wyrazem twarzy wrócił do przerwanej czynności.
Trzydzieści jeden, trzydzieści siedem, czterdzieści jeden, czterdzieści trzy, czterdzieści siedem...
Gdzieś w okolicy liczby czterdzieści siedem, kiedy od upragnionego rozpoczęcia dnia pracy oddziela byłego Krukona już tylko para rozhisteryzowanych urzędników, miejsce mają kolejne ekscesy.
- Moja babcia była z Traversów, z Traversów... - Krzyczy niski, tęgi czarodziej, kierując koniec swojej różdżki w stronę zmierzających w jego stronę szmalcowników. Zanim uda mu się wykrzyczeć coś jeszcze, powietrze przeszywa czerwone światło. Pomieszczenie po raz kolejny zamiera w ciszy, słychać tylko świszczenie oddechów i świst powietrza towarzyszący wynoszeniu nieprzytomnego mężczyzny.
Pięćdziesiąt trzy, pięćdziesiąt dziewięć, sześćdziesiąt jeden, sześćdziesiąt siedem, siedemdziesiąt jeden, siedemdziesiąt trzy, siedemdziesiąt dziewięć...
- Imię i nazwisko, departament i kwestionariusz - denerwujący, piskliwy głos siedzącej za biurkiem urzędniczki, sprawił, że po plecach Mordreda przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a usta wykrzywiły mu się w brzydkim grymasie, który kobieta skwitowała poszerzając swój perfidny uśmiech. Reakcję stojącego przed nią mężczyzny interpretowała błędnie jako strach, a nie zniesmaczenie jej zachowaniem.  
- Mordred Wilkes, Departament Tajemnic, praktykant, proszę. - Podał kobiecie wypełniony kawałek pergaminu.
Z niezadowoleniem przyglądała się wypełnionemu drukowi.
- Różdżkę, proszę.- Ostatnie słowo wypowiada w sposób wprost karykaturalny, a Mordred niechętnie podaje jej patyk z okoumy, w którym ukryty był włos z głowy dżina. - Może pan iść dalej. Następny! - Woła kiedy bezbronny jak dziecko Mordred wymija ją i kieruje się w stronę windy.
Osiemdziesiąt trzy, osiemdziesiąt dziewięć, dziewięćdziesiąt siedem...
Gdzieś w okolicy przerwy na lunch, mała ministerialna sówka usiadła na półce obok Mordreda przynosząc mu z powrotem różdżkę wraz z informacjami o pomyślnym zweryfikowaniu kwestionariusza.

ZT
Mordred Wilkes
Mordred Wilkes
Zawód : pracownik ministerstwa magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
"Mam wrażenie, że nie posiada pan żadnej pożytecznej umiejętności ani talentu. Czy myślał pan, żeby się zająć nauczaniem?"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9751-mordred-wilkes https://www.morsmordre.net/t9771-gral#296408 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9770-skrytka-nr-2231 https://www.morsmordre.net/t9769-mordred-wilkes
Biuro praktykantów
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach