Wydarzenia


Ekipa forum
Charlotte "Lotte" Crabbe
AutorWiadomość
Charlotte "Lotte" Crabbe [odnośnik]05.03.23 22:38

Charlotte "Lotte" Crabbe

Data urodzenia: 25 września 1930 roku
Nazwisko matki: Black
Miejsce zamieszkania: Rodzinna kamienica w Londynie
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Pracownik Międzynarodowej Komisji Handlu Zagranicznego
Wzrost: 170
Waga: 53
Kolor włosów: Kruczoczane
Kolor oczu: Niebieskie niczym niezapominajki
Znaki szczególne: Znamię w kształcie księżyca na lewym biodrze, gdy się denerwuje przygryza delikatnie dolną wargę i poprawia fałdy sukni.


Była.
Tak po prostu, od zawsze bycie stanowiło nieodłączną jej część. Ot, od pierwszego dnia na tym padole łez, jaki niektórzy zwą również światem najzwyczajniej, najprościej była. Zapytacie pewnie cóż też tak nadzwyczajnego w prostym byciu jest, że warto o tym wspominać? Otóż swoje bycie Charlotte Crabbe zawsze traktowała nader poważnie, z charakterystyczną dla siebie skrupulatnością oraz dbałością o każdy, nawet najmniejszy tego szczegół. Zawsze dopasowując je do ról, jakie przyszło jej nosić na swoich, drobnych ramionach.
Wpierw była córką.
Choć ta rola z początku nie wychodziła jej najlepiej - pierwszy oddech małej Lotte miał miejsce dokładnie w tym samym momencie co ostatnie tchnienie jej matki. Słodko-gorzki było to dzień w rodzinnej kamienicy położonej przy jednej z uliczek Londynu, gdy dziecięcy płacz zakłócał żałobną ciszę. Dziwne poczucie winy już zawsze miało towarzyszyć małej dziewczynce, nawet jeśli przez kilka kolejnych lat zwyczajnie nie potrafiła zrozumieć swoich win.
Choć czy w ogóle winą można było nazwać czyn, wykonany tak nieumyślnie?
Saemon Crabbe był przekonany, że nie.
I na każdym kroku uświadamiał córkę, iż śmierć matki była winą choroby, a nie ciemnowłosego dziewczęcia o oczach przypominających swą barwą niezapominajki. Była więc robiąc wszystko, by nie rozczarować swojego ojca, choć ten daleki był do jakiegokolwiek rozczarowania. Pod opiekuńczymi szczypcami innych Krabów rozwijała i pielęgnowała charakterystyczną dla swojej rodziny skorupę, nasączając ją esencją, wyssaną z tych wszystkich haseł oraz reguł, jakie zasłyszała. Miara jest wiedzą - te trzy, konkretne słowa słyszała aż nazbyt często. Te trzy słowa wyryły się w jej głowie, niejako spajając się z istotą jej bycia. I choć jej dzieciństwo brzmi na chłodne oraz pozbawione dziecięcej radości, Charlotte wcale go tak nie wspomina. W jej pamięci wyrysowały się uśmiechy otoczone flamandzkimi wnętrzami, zabawy z kuzynostwem podczas zagranicznych wakacji. Wujka Jeroen'a który zafascynowany ruchem uczył ją tańczyć, stawiając ją na swoich stopach by wirować po flamandzkich wnętrzach w rytm walca, tłumacząc jej znaczenie tańca w sposób ekscentryczny, jak na prawdziwego artystę przystało. Wielkie statki z wymalowanym krabem na żaglu, zachęcające do marzeń o wielkich podróżach oraz nieznanych światach i... Nie. Zawsze doskonale wiedziała, że porywy emocji oraz serca nie przyniosą niczego dobrego. Była Krabem. Rozważnym, analitycznym krabem odsuniętym od swoich emocji na odpowiednią odległość.
I jedynie czasem nocami pozwalała sobie fantazjować o dzikich przygodach, których nigdy nie przyjdzie jej zaznać.


Była.
Najlepiej jak potrafiła, skrupulatnie odrabiając wszelkie lekcje swojego jestestwa by w wieku lat jedenastu dowiedzieć się, że przyjdzie jej odrabiać również nie tylko te lekcje. Szkoła fascynowała i pociągała. W końcu skoro miara jest wiedzą, to szkoła musiała być wielkim magazynem najróżniejszych systemów miar oraz jednostek, których znajomość jawiła jej się niczym posiadanie tych wszystkich kluczy do pokoi, do których odmawiano jej dostępu. I choć ojciec co wieczór opowiadał jej o wspaniałościach Hogwartu tak Lotte miała cichą nadzieję, że dołączy do swoich kuzynów w chłodny Durmstrangu, pełnym przygód oraz wyzwań… Marzenia ściętej głowy - wiedziała o tym doskonale, już od najmłodszych lat wiedząc, że nie jej pisane wielkie przygody i odkrycia. Była Crabbe. I choć jej krewni dopuszczali się podobnych wojaży, nie były one przeznaczone dla przedstawicielek płci pięknej.
A Charlotte Crabbe poprzysięgła sobie, że nigdy nie rozczaruje swojego ojca.
Slytherin.
Najlepsza decyzja… A może jednak wyrok? Zaszufladkowanie jej do kolejnej kategorii, jak miało to i miejsce w dniu jej narodzin? Nie była pewna, choć wśród ślizgonów odnalazła się całkiem nieźle. Była w końcu Krabem. Przebiegłym, ambitnym, analitycznym umysłem potrafiącym lawirować między kolejnymi niuansami oraz zawirowaniami. Uczyła się dobrze, zawsze starając się nie spaść poniżej poziomu, który mógłby sprawić, że w oczach ojca ujrzałaby rozczarowanie. Fascynację odnalazła w historii magii, numerologii oraz… Obronie przed Czarną Magią. Zaklęcia pojedynkowe (choć stłumione, wszakże nadal miała w głowie powtarzane niczym mantry słowa rodziny) dawały jej namiastkę przygody, tych wszelkich możliwości które utraciła, nim w ogóle przyszło jej ich zaznać. I ojciec zdawał się być z niej dumny gdy okazało się, że ta róża potrafi mieć i kolce. Przecież każdy powinien umieć się obronić, czyż nie?
Hogwart Lotte wspomina z uśmiechem na twarzy, choć było w tamtych czasów kilka nie tylko wzlotów ale i upadków. Uparcie nie poddawała się, stale prąc do przodu nawet jeśli wymagało to od niej tego, co Crabbe robili najlepiej - pójścia bokiem, ominięcia tego, czego nie dało się przekroczyć, by znaleźć się w lepszym otoczeniu, do którego sprawnie się dostosowywała. Szkołę ukończyła na przyzwoitym poziomie, otwierającym przed nią kolejne ścieżki.


Była...
Jabłkiem które upadło niedaleko od jabłoni. Lotte miała swój urok, choć wtedy była jeszcze młodym ptaszęciem, dopiero zrzucającym młodzieńcze, puchowe piórka. Umysł miała bystry, nic z resztą dziwnego, gdy od najmłodszych lat szkolony był do pracy na wysokich obrotach. A marzenie o dalekich krainach… Ministerstwo Magii wydawało jej się być odpowiednim kierunkiem jeśli chodzi o zawodową karierę - nic zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę rodzinne koneksje jak i fakt, że zupełnym przypadkiem jej ojciec pracował w departamencie do którego postanowiła aplikować. I choć każdy wiedział, że jest córką Saemona Crabbe, Lotte zaczynała swoją przygodę z ministerialnymi murami jak każdy inny czarodziej. Wpierw od kilku stażów, później praktyk, pomniejszych stanowisk… Wiedziała dokąd chce dojść. Wiedziała, co chce robić w murach Ministerstwa Magii i jak każdy Krab skrupulatnie i uparcie dążyła do obranego przez siebie celu. Krok po kroku zgłębiała wiedzę o ekonomii oraz magicznym prawie handlowym nie tylko z terenów Anglii ale i innych krajów, w czym pomogła jej wyniesiona z domu znajomość języków obcych. I choć nigdy nie była kobietą o niewielkiego obycia i prostych obyczajów, w końcu rodzina dbała o to, aby mały Krab wiedział, jak zachować się w towarzystwie oraz podczas sporadycznych spotkań z rodziną jej matki, Lotte szybko poczuła, że to za mało. Znalazła się wśród wron i musiała nauczyć się krakać jak one, nie raz bowiem miała do czynienia z tymi, których nazwiska poprzedzały różnorakie tytuły, a skrupulatność nie pozwalała jej na popełnienie jakiegokolwiek faux-pas. Uczyła się więc, prosiła o wyjaśnienia tych, którym mogła zaufać aby opanować podstawowe zasady savoir-vivre. Zapewne można by rzec, że wcale nie musiała się tak starać, w końcu ojciec mógł przypilnować, aby kariera jedynej córeczki przebiegała tak, jak powinna… Charlotte jednak nie umiałaby z tym żyć. Dla samej siebie przykładała się do swoich obowiązków, z czasem odnajdując coraz więcej fascynacji między opasłymi tomami spisanych praw oraz ekonomicznych zasad. Była urzędnikiem i tę rolę również chciała wykonywać z należytą dbałością.
W tym całym zamieszaniu nie zapomniała o wiedzy, z jaką przyszło jej wyjść z Hogwartu. Numerologię zgłębiała stale - głównie z czystej fascynacji oraz zwyczajnej ciekawości, zafascynowana nie tylko magią liczb ale i mocą samą w sobie. Charlottte bowiem wychodziła z założenia, że historia magii jako mocy z pewnością ma wpływ na historię czarodziejów... A to wydawało jej się zawsze fascynującą opcją do rozważenia, zwłaszcza przez pryzmat kształtowania się handlu magicznego. I nie byłaby Krabem, gdyby pozwoliła sobie na zaniedbanie zdolności magicznych. Kraby w końcu musiały być gotowe na wszystko - rodzinny rozsądek zachęcał do ciągłego praktykowania zaklęć zarówno obronnych jak i defensywnych. Historia potrafiła być niezwykle przewrotną, a Lotte jako mądra kobieta umiała wyciągnąć z niej wnioski - i nie zamierzała być jedną z tych dam w opresji, które czekają na księcia.
Przerwijmy jednak na chwilę tę opowieść o chronologicznych dziejach panny Crabbe by wspomnieć o jednym, niezwykle istotnym dla jej fachu szczególe - umiejętności ochrony własnego umysłu przed innymi. Lotte doskonale pamięta tamten dzień jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego stażu, gdy przypadkiem, wiedziona ciekawością pozwoliła ponieść się emocjom. Nie powinna była tego robić. Nie, z pewnością nie, lecz zamknięte od dawna drzwi kusiły nader mocno. To właśnie wtedy jedna, niewielka informacja zburzyła wizję szlachetnego i pozbawionego jakichkolwiek skaz ojca. A Saemon Crabbe ponad wszystko nie lubił, gdy jego tajemnice oglądały światło dzienne. Ciekawi was pewnie teraz cóż też Saemon miał za uszami? Pozornie nic wielkiego, coś, czego zapewne dopuścił się nie jeden urzędnik sprawujący swoje stanowisko od długich lat oraz posiadający odpowiednie znajomości. Zdarzało się bowiem, że niektóre przedmioty zarekwirowane przez celników znikały... Tak samo jak czasem znikały niektóre dokumenty a inne magicznie pojawiały się w innych miejscach. Zupełnym przypadkiem zwykle takie wydarzenia skutkowały nowymi przyjaźniami Saemona Crabbe oraz kilkoma galeonami więcej w rodzinnej skrytce... Wnioski wyciągnijcie sami. Jak na troskliwego ojca przystało rozpoczął nauczanie córki w trudnej sztuce oklumencji, dbając również, aby Lotte rozwijała się w kwestii powiązanej z umiejętnościa Obrony przed Czarną Magią, samemu jednak nakłaniając ją do praktycznego zgłębiania zaklęć oraz ich formułek. Dni, tygodnie, miesiące i lata… Dokładnie tyle potrzebowała aby dojść do pewnej wprawy. Nie była mistrzynią w tej dziedzinie, często jednak udawało jej się ukryć swoje myśli oraz emocje przed innymi. I choć nie raz w duszy psioczyła na ojca podczas tych wszystkich lekcji tak z czasem musiała przyznać, że umiejętność rzeczywiście była nader… pożyteczna. Lotte nie przestawała jednak ćwiczyć i ćwiczyła do tej pory - regularnie, skrupulatnie powtarzać ćwiczenia jakie pokazał jej ojciec, zdając sobie sprawę z tego, że dopiero wkraczała na tę ścieżkę. I jeśli chciała dalej się w niej rozwiajać oraz nie stracić dotychczasowych umiejętności musiała nadal ciężko pracować nad zdolnością oklumencji.
Znamy już pobieżne losy życia Charlotte Crabbe. Wiemy o jej rodzinie, dzieciństwie, szkolnych latach jak i umiejętnościach, pozostało więc nam wspomnieć o tym, co miało miejsce w ciągu kilku ostatnich lat. Przeszła przez wzloty jak i upadki, brak nam jednak teraz czasu aby zrobić dokładnych ich rachunek i zadecydować których było więcej. Pracę starała się balansować życiem towarzyskim oraz innymi, niewielkimi przyjemnościami chcąc wykorzystać każdy, nawet najmniejszy dzień jaki posiadała. Wiedziała doskonale, że w końcu przyjdzie dzień gdy przyjdzie jej dopełnić rodzinnych obowiązków i odłożyć resztki swoich pragnień gdzieś na bok. Żyła bowiem w czsach, w których najlepszą formą zawierania stałych, solidnych biznesów było łączenie rodzin za pomocą ślubnych więzów. I choć wiedziała, że ojciec raczej nie wybrałby dla niej kandydata który mógłby ją skrzywdzić, coś gdzieś w środku wywracało się nieprzyjemnie w jej trzewiach. Ten dzień nadszedł w końcu nadszedł. Odpowiedni kandydat przekroczył próg ich kamienicy a Lotte nie pozostało nic innego, jak ładnie się uśmiechać i bacznie obserwować każdy, nawet najmniejszy gest wybranka jej ojca…
Jak mawia stare powiedzenie pierwsze śliwki robaczywki. I to proste powiedzenie sprawdziło się w kwestii pierwszego kandydata, jakiego wybrał dla niej ojciec. I choć młodzieniec był z dobrej rodziny, a jego manierom nie można było nic zarzucić, posiadał jedną wadę w postaci uroku osobistego. Cholernie niebezpiecznego, jeśli szastało się nim na prawo i lewo - i to właśnie to było jego błędem, który sprawił, ze Charlotte nie stanęła na ślubnym kobiercu. Fakt, iż dopuścił się mezaliansu płodząc dziecko kobiecie wątpliwego pochodzenia sprawił, że na palcu Lotte nie zabłysnął pierścionek. Wielki był gniew jej rodziny, gdy tak obiecujące małżeństwo nie doszło do skutku przez głupotę i stanowczy brak dyskrecji. Lecz do trzech razy sztuka... W tym wypadku do dwóch, bo choć chwilę to zajęło Saemon znalazł w końcu kandydata który nie zagrażał żadnym skandalem - przezorne Kraby zadbały, aby zebrać jak najwięcej informacji nim padną jakiekolwiek ustalenia.
Coś jednak zdawało się sprzyjać pięknej Lotte. Wybuch wojny pokrzyżował ślubne plany jej ojca, a praktyka w zagranicznej placówce przyszła równie niespodziewanie co polityczna zawierucha. Nie odrzuciła możliwości. Nie protestowała, gdy ojciec subtelnie acz jednoznacznie zachęcał ją do spakowania kufra… choć czy naprawdę było aż tak źle? Charlotte nigdy nie była co do tego przekonana, posłusznie jednak wykonała polecenia ojca. Te kilkanaście miesięcy wspomina dobrze i choć tęskniła za domem niechętnie wracała w rodzinne strony. I to wcale nie za sprawą pożogi, a ciągnących się za nią zobowiązań…
Gdy ponownie stawiała swoje stopy na angielskiej ziemi nie sądziła jednak, że sprawy pokomplikują się aż tak.
Nie minął nawet miesiąc od jej powrotu gdy niewielka, brązowa sowa przyniosła ze sobą straszliwe wieści. Nie wiedziała, co jej ojciec robił na pokładzie Pijanego Czarnoksieżnika. Nie wiedziała, czemu statek rozbił się o wybrzeża Kentu… Nie wiedziała, co z umową, jaką zawarł ze swoim wybrankiem, jak zaopiekować się nie tylko rodziną ale i jego drugim zajęciem, jakie utrzymywał przed innymi w tajemnicy… Nie wiedziała, jak poskładać to wszystko w sensowną całość, gdy niebieskie oczy zalewały się łzami a dłonie drżały podczas przyjmowania kolejnych kondolencji. Stabilność jej życia runęła niczym domek z kart wraz z nagłą śmiercią jej ojca. I choć chciała się poddać wiedziała, że nie mogła - była w końcu Krabem. Upartym, potrafiącym dostosować się do wszystkiego, przebiegłym Krabem...
A to oznaczało, że nie mogła się poddać.

Była... ale czy na pewno? I... kim?


Patronus: Kos zwyczajny - niewielki, czarny ptaszek o cudnym głosie który Lotte uwielbia. Obserwowała kosy podczas wakacji, gdy przesiadywała w ogródku posiadłości ciotecznej babki i nie była zaskoczona, gdy to właśnie taką formę przybrał pierwszy, porządnie wyczarowany przez nią patronus. Zaciskała wtedy mocno drobne palce na rękojeści różdżki, równie mocno i zupełnie nieświadomie zaciskając zęby w próbie skupienia. Musiało się jej przecież udać, nie po to poświęciła tyle godzin na naukę i... Nie, Lotte. Skup się na wspomnieniu.... Upominała się w myślach, przywołując oczami wyobraźni kolejne szczegóły. Zapach morskiej bryzy, podmuchy wiatru tańczące w jej czarnych włosach, dźwięk trzeszczących lin, chropowatą powierzchnię drzewa pod opuszkami palców... To nie powinno być jej najszczęśliwszym wspomnieniem lecz to właśnie wtedy, gdy wchodziła na pokład statku stryjecznego wuja przez jedną, jedyną chwilę czuła, że może wszystko, a żadne ograniczenia nie istnieją.

Statystyki
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 15+5 (różdżka)
Uroki:100
Czarna magia:00
Uzdrawianie:00
Transmutacja:00
Alchemia:00
Sprawność:50
Zwinność:50
Reszta: 5
Biegłości
JęzykWartośćWydane punkty
AngielskiII0
NiemieckiII2
Francuski II2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia MagiiII10
KłamstwoII10
KokieteriaII10
NumerologiaII10
PerswazjaI2
SpostrzegawczośćI2
Zręczne ręceI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
EkonomiaII10
Savoir-vivreI2
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Neutralny--
RozpoznawalnośćI-
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (wiedza)I0.5
Sztuka (wiedza)I0.5
Muzyka (wiedza)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI0.5
PływanieI0.5
Taniec balowyI0.5
jeździectwo I0.5
Biegłości pozostałeWartośćWydane punkty
Brak-0
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak-0 (+0)
Reszta: 4.5


Ostatnio zmieniony przez Charlotte Crabbe dnia 10.03.23 23:14, w całości zmieniany 1 raz
Charlotte Crabbe
Charlotte Crabbe
Zawód : Pracownik Międzynarodowej Komisji Handlu Zagranicznego
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Falling in my den
Full of lions, full of breath
Take the muzzle from their heads
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11671-charlotte-lotte-crabbe#360450 https://www.morsmordre.net/t11683-poe#360720 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11680-skrytka-bankowa-2537#360694 https://www.morsmordre.net/t11679-charlotte-crabbe#360693
Re: Charlotte "Lotte" Crabbe [odnośnik]13.03.23 9:41

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam PW lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia
Psychiczne
Pełnia zdrowia
UMIEJĘTNOŚCI
Oklumencja

Kartę sprawdzał: William Moore
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Charlotte "Lotte" Crabbe  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Charlotte "Lotte" Crabbe [odnośnik]13.03.23 9:43


KOMPONENTYlista komponentów

[17.03.23] Lipiec/sierpień (kryształ)

BIEGŁOŚCIhistoria PB

HISTORIA ROZWOJU[11.03.23] Karta postaci; -550 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Charlotte "Lotte" Crabbe  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Charlotte "Lotte" Crabbe
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach