Wydarzenia


Ekipa forum
Liquid Paradise
AutorWiadomość
Liquid Paradise [odnośnik]05.06.16 17:46
First topic message reminder :

Liquid Paradise

★★★
Jako jeden z lepiej znanych lokali czarodziejskiego Londynu, "Liquid Paradise" cieszy się stosunkowo stałą klientelą i dobrą renomą. Pośród gości, będących w znakomitej większości przedstawicielami szeroko pojętej klasy średniej, nierzadko można dostrzec członków arystokracji czy też zwykłej klasy wyższej, dla których specjalnie wydzielono osobną część dużej sali, wybitnie pilnując, aby nie zawędrował do niej ktokolwiek niepowołany. Wysoko urodzonym często przypisuje się swoiste polowania na wschodzące gwiazdy, które można by wziąć pod swój patronat - "Paradise" słynie z występów na żywo, dawanych zwykle przez niemal całkowicie nieznanych (acz uprzednio dokładnie sprawdzonych!) artystów. Niejedna wielka osobistość współczesnego świata muzycznego przyznaje, że swoje pierwsze kroki do sławy stawiała właśnie w tym miejscu. Dla zwalczenia wrażenia nadmiernej podniosłości, przed wspomnianą sceną rozciąga się parkiet, na którym spragnione zabawy pary mogą do woli wywijać w tańcu. Z reguły jest on w większości zajęty przez młodych tancerzy, będących świeżo upieczonymi absolwentami Hogwartu. Rzadko kiedy, ba, właściwie nigdy nie widuje się tu w akcji jakichkolwiek arystokratów.
Z samą nazwą lokalu wiąże się też pewna legenda, która stale przyciąga coraz więcej osób. Otóż wielu zakłada, iż "Liquid Paradise" ma bezpośrednie powiązanie z Felix Felicis, którego kilka złotych kropel ma być rzekomo dodawane do co droższych z drinków, jakie się tu serwuje. Oczywiście jest to dalekie od prawdy, tym niemniej efekt placebo już niejednemu gościowi zawrócił w głowie na tyle, że rzeczywiście przez pewien czas jego życie nabrało trochę radości i powodzenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:15, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Liquid Paradise - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Liquid Paradise [odnośnik]03.02.20 23:43
Frances uśmiechnęła się delikatnie, słysząc słowa mężczyzny.
- Och, nie umniejszam, po prostu… - Spojrzenie blondynki zakotwiczyło w ciemnym spojrzeniu jej towarzysza. - Jest wielu alchemików, na podobnym poziomie co ja. Jeśli na tym etapie zaczęłabym się puszyć i wychwalać swoje umiejętności, z pewnością utknęłabym w miejscu. Może eliksiry wymagają talentu, może nie… Wiem jednak, że wolałabym się rozwijać, zamiast cały czas trwać na jednym poziomie. - Wyjaśniła, co skrywa się za jej skromnością, nie odrywając spojrzenia od oczu Dudleya. Ten tok myślenia pomagał jej cały czas iść do przodu ze swoimi umiejętnościami, zamiast stać w miejscu i udawać, że jej umiejętności są o wiele wyższe, niż naprawdę. - Ale jeśli chcesz prawić mi komplementy w tej materii, mogę Ci powiedzieć, kiedy osiągnę satysfakcjonujący poziom. - Dodała pół żartem, aby mężczyzna nie poczuł się negowany. W końcu, nie to miała na myśli! Panna Burroughs zawsze należała do skromnych osób, które dużo od siebie wymagały. Być może nigdy nie nadejdzie dzień, gdy będzie w pełni zadowolona ze swoich umiejętności, to jednak nie oznacza, że nie mogła do tego dążyć.
Frances uśmiechnęła się ciepło, na kolejne słowa, jakie padły z jego ust.
- Może kiedyś pojawi się okazja, abyś ją poznał. - Stwierdziła, wzruszając ramionami. W końcu, niezbadane są koleje losu, czyż nie? Może kiedyś, przypadkiem nadarzy się podobna okazja? Sama panna Burroughs nie sądziła, aby szybko zaprosiła mężczyznę w swoje okolice, chociażby przez fakt, jakie szemrane towarzystwo potrafiło się przez nie przewijać. Nie oznaczało to jednak, że nie miała ochoty poznać go lepiej.
Frances otworzyła usta,  w pierwszej chwili chcąc zaprotestować.
Wizja biblioteki skrywającej zapewne wiele, niepowtarzalnych pozycji sprawiała, że miała ochotę znaleźć się tam już dziś, już teraz uważając to za dużo ciekawsze niż lokal, pełen jedzących czarodziejów. Niestety, chyba nie wypadało jej tego przyznać, powstrzymała się więc przed wypowiedzeniem tych słów.  - Jeśli kiedyś zaprosisz mnie do kawiarni, to czemu nie? - Dziewczyna uśmiechnęła się, posyłając mu dłuższe spojrzenie. Zarówno tajemnicze zbiory ksiąg, jak i ich właściciel zaciekawiły pannę Burroughs. I nawet jeśli nie miałaby okazji zobaczyć biblioteki od razu, uznawała ją za dobry pretekst, aby doszło do kolejnego spotkania, którego z pewnością by nie odmówiła. A czy było coś przyjemniejszego od zapachu ksiąg i przyjemnego towarzystwa?
Kolejna propozycja, nie napawała jej takim entuzjazmem, jak spotkanie w otoczeniu spokojnych, niegroźnych ksiąg.
- Och, chyba musiałbyś mnie do tego przekonać… I zadbać, abym miała odpowiednią ilość jakiegoś eliksiru uspokajającego bądź ziołowych herbatek. - Odpowiedziała pół - żartem. Och, z pewnością by się denerwowała! Niezależnie czy stałaby w szrankach czy przyglądała się poczynaniom walczących, jej nerwy z pewnością zostałyby wystawione na próbę. Nie należała do osób, cechujących się odwagą. - Twoja postawa jest godna podziwu. - Dodała jeszcze, nim umoczyła usta w kieliszku wina.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]04.02.20 11:55
Toż to dopiero był otwarty umysł. Dudley pokiwał głową z uznaniem.
Masz podejście godne pozazdroszczenia. Zaiste, nie można spoczywać na laurach! Po co być tylko dobrym, skoro można dążyć do bycia najlepszym.
Ambicja to coś, co Dudley naprawdę sobie cenił. Jemu jej nie brakowało, chociaż osoba z zewnątrz, oceniająca go tylko po wykonywanej pracy, mogłaby stwierdzić inaczej. Rozmowa z Frances obudziła jednak coś w Sheridanie. To chyba był powoli czas, aby myśleć o awansach, o zmianach… Może powinien napisać list do któregoś z departamentów, prosząc o przyjęcia na inne stanowisko? Miał przecież dobre referencje, a tak przynajmniej mu się wydawało. Potrafił wiele, egzaminy nie poszły mu wcale aż tak źle… Ktoś musi go przyjąć na inne, lepsze stanowisko! Tak, by nie było mu wstyd przed Frances.
Czekam w takim razie na wieść od ciebie! Wierzę, że to nastąpi szybciej, niż myślisz – stwierdził, zupełnie szczerze. Naprawdę byłby rad, gdyby Frances chwaliła mu się sukcesami.
Wyraził na głos nadzieję, że naprawdę chętnie spotka się z jej matką, jeśli nadarzy się ku temu okazja. Widział w tym szansę na bliższe związanie się z Frances. Przecież rodzicielka ma zawsze duży wpływ na swoje potomstwo, a Dudley wierzył, że rodzina dziewczyny by go polubiła. Zawsze łatwiej wkraść się w łaski damy, gdy jej bliscy również są przychylni. Tak przynajmniej wynikało z literatury.
Mogę zaprosić nawet teraz – powiedział. – Choć może milej ci będzie, jeśli wyślę sowę z zaproszeniem? – Uniósł pytająco brew. – Obiecuję, że wybiorę najlepszą papeterię!
Tej mu nie brakowało. Kochana matula zawsze przywoziła ze swoich wypraw wiele dziwnych pamiątek, w tym tony ozdobnego papieru do listów. Pisała ich wiele, ale takich ilości nie byłaby w stanie zużyć do końca życia.
Niech się zgodzi, niech się zgodzi, niech się zgodzi – brzmiało w głowie chłopaka tak głośno, że Sheridan musiał się powstrzymać, aby nie wypowiedzieć tych słów na głos.
Odwiedziny w Klubie chyba nie napawały panny takim entuzjazmem, jak Sheridana, ale nie mógł jej mieć tego za złe. Była w końcu kobietą. Rozlew krwi i walka nie musiały jej interesować. To było przecież zupełnie jasne i oczywiste, choć Dudley chętnie pochwaliłby się jej swoimi umiejętnościami.
Jeśli do tego dojdzie, na pewno zadbam, by cię do tego dobrze przygotować – obiecał. Nie chciał przecież, by panna zemdlała w jego ramionach. Chociaż… to chyba byłoby całkiem ten, jak to się mówi? Romantyczne. Tak, to chyba to słowo. – Dziękuję, też masz zachwycające podejście do wielu tematów – zauważył, grzebiąc widelcem w swoim talerzu. Z tych całych emocji związanych z fascynującą rozmową wręcz zapomniał o tym, by jeść. Dlatego po chwili włożył w sobie usta dość duży kęs, starając się nie zadławić w trakcie przeżuwania. Wbrew pozorom, to nie było takie proste, gdy nie potrafiło się oderwać wzroku od szarych oczu siedzącej na przeciwko dziewczyny.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Liquid Paradise - Page 8 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Liquid Paradise [odnośnik]04.02.20 19:19
Frances uśmiechnęła się szerzej, słysząc odpowiedź na swoje słowa. Ach, jakże miło było porozmawiać z kimś, kto dzielił jej poglądy! Nie sądziła, że podczas tego spotkania pozna kogoś, z kim tak dobrze będzie się jej rozmawiało. Zapewne gdyby Dudley wyjawił jej czymś się zajmuje, panna Burroughs stwierdziłaby, że to dopiero początek. W końcu, od czegoś zawsze trzeba zacząć, prawda? Ona sama, nie była wysokiej klasy alchemikiem. Owszem, ukończyła kursy i przyjmowała prywatne zlecenia, nadal jednak pracowała w szpitalu na najniższym, alchemicznym stanowisku, nie posiadając nawet własnej pracowni. Do wszystkiego jednak dochodziło się niewielkimi krokami. Dla niej, ścieżka zawodowa przypominała drzewo, które nie było w stanie wyrosnąć bez mocnych korzeni, schowanych pod ziemią. I tak samo jak drzewo potrzebowało korzeni, tak pracownicy wysokich stanowisk zaczynali od najniższego stanowiska, by piąć się do góry.
Słysząc kolejne słowa swojego towarzysza, panna Burroughs poprosiła kelnera, aby podszedł do ich stolika, po czym grzecznie poprosiła go o kawałek pergaminu i coś, czym mogłaby na nim pisać.
- Możesz zaprosić mnie teraz… - Zaczęła, a gdy po chwili kelner wrócił do ich stolika, z uśmiechem odebrała od niego rzeczy, by schludnym, zgrabnym pismem zapisać mężczyźnie namiary, które umożliwią mu wysłanie do niej sowy. Och, nie chciała rezygnować z tej obiecującej znajomości! Frances zawsze ceniła osoby, podobne do Sheridana, który szczerze ją zaciekawił. Ostrożnie wręczyła mężczyźnie kawałek pergaminu. - Ale możesz też wysłać mi sowę. - Dodała, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech. W końcu, mogli dziś nie dogadać się, jeśli chodzi o datę bądź miejsce spotkania, albo któremuś mogło coś wyskoczyć gdzieś w między czasie. Dobrze więc było mieć możliwość sprawdzenia, czy plany które dziś wysnują, będą aktualne. W tym wszystkim miała nadzieję, że Dudley nie zna portowych uliczek i nie skojarzy jej adresu z jakże podłym Parszywym Pasażerem. Doskonale zdawała sobie sobie sprawę, jakie kiepskie jej okolice mogą zrobić wrażenie i z pewnością nie chciała, aby ten drobny fakt zmienił postrzeganie jej osoby w oczach młodego czarodzieja.
- W takim razie, przekonanie mnie będzie prostsze, niż może się zdawać. - Odpowiedziała, ponownie mocząc usta w winie. A może to właśnie siedziała przed nią szansa, aby trochę otworzyć się i nabrać odwagi? Może obserwowanie pojedynków było pierwszym krokiem, aby strach aż tak ją nie paraliżował w złych sytuacjach? Nie wiedziała, miała jednak wrażenie, że to nie przez przypadek los postawił ich na swojej drodze.
-Tak? Których tematów? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew, wciągając mężczyznę w kolejną dyskusję. Zapewne siedzieli tak jeszcze przez długi czas wymieniając się poglądami, opowieściami i subtelnymi komplementami. A gdy przyszedł czas rozstania pożegnali się z obietnicą kolejnego spotkania.

/ 2x zt.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]25.05.20 23:07
16 maja 1957 roku

Panna Burroughs nie sądziła, że znajoma sowa, jaka wylądowała na parapecie będzie zwiastować coś, o czym sądziła, że nigdy nie będzie miało miejsca. Nie była w stanie jasno określić, ile czasu minęło od dnia, gdy niewielka płomykówka pierwszy raz pojawiła się w oknie, nie była również w stanie wskazać momentu, w którym listy zaczęły przypominać rozmowę z serdecznym przyjacielem. Nie sądziła jednak, że przyjdzie moment, w którym przyjdzie jej osobiście poznać autora ciepłych słów.
Nie tylko jednak miejsce spotkania miało dodać jej odwagi. Przygotowania rozpoczęła jeszcze na kilka godzin przed umówionym spotkaniem chcąc dopilnować, aby prezentowała się idealnie i przed kimś kto winien być jej bliski chcąc przybrać maskę perfekcyjności. Zadbała aby na jej twarzy pojawił się delikatny makijaż, a krótkie, jasne pukle układały się w delikatne fale. Wybór sukni również nie był przypadkiem, po długiej kontemplacji postanowiła założyć suknię z dekoltem w kształcie serca; prostą, rozkloszowaną przy dole, na której swobodnie leżała warstwa koronki która subtelnie zakrywała jej dekolt oraz ramiona, by zwieńczyć się w delikatnym kołnierzyku. Nawet pantofelki, skryte pod materiałem sukni panna Burroughs wybrała takie, w których czuła się najpewniej. Mimo tych wszystkich, skrupulatnych przygotowań, nadal nie czuła się gotowa na to, co miało nastąpić.
W głowie jasnowłosej alchemiczki pojawiało się wiele mysli oraz emocji. Od ekscytacji, czystej ciekawości przez wszelkiego rodzaju wątpliwości. Przede wszystkim denerwowała się spotkaniem. Bo czy rozmowa będzie równie ciepła co słowa spisywane na pergaminach? Czy w ogóle odnajdą nić porozumienia? Nie wiedziała. I chyba właśnie dlatego zaproponowała spotkanie w miejscu, z którym posiadała przyjemne wspomnienia - by dodać sobie odwagi, której zawsze jej brakowało.
W restauracji zjawiła się równo pięć minut przed spotkaniem z przezorności... Oraz nie chcąc być ta, która będzie poszukiwać tej drugiej osoby. Krótka rozmowa z kelnerem sprawiła, że ten wskazał jej jeden ze stolików, przy którym zajęła miejsce. Na blacie stolika wylądował tom baśni bardal Beedle'a, mający stanowić znak rozpoznawczy, po którym osoba, z którą się umówiła miała ją odnaleźć.
Szaroniebieskie spojrzenie uważnie przeczesywało salę, biegnąc w kierunku drzwi gdy do restauracji, gdy tylko te się otworzyły, za każdym razem przywodząc rozczarowanie, gdy wchodzący do restauracji mężczyzna ruszał w przeciwnym kierunku do jej stolika.
Z każdą kolejną minutą zwątpienie zdawało się wkradać do serca eterycznego dziewczęcia. W końcu... może to spotkanie, było jedynie wymówką, by nie dostawać od niej więcej listów? Może on miał zamiar nie zjawić się, tym samym chcąc sprawdzić, aby dała sobie spokój? Frances nerwowo poprawiła materiał sukni, okrywający jej uda, tak aby nie pojawiła się na nim ani jedna, niepożądana zmarszczka. Na chwilę przeniosła spojrzenie na swoje smukłe palce, a gdy wróciła do obserwowania sali spostrzegła, że ktoś zmierza w jej kierunku. Uważnie śledziła kroki mężczyzny by upewnić się, że ten na pewno zmierza w jej kierunku, by ostrożnie wstać od stolika.
- To Ty. - Nie pytała. W tym momencie była pewna, że to on był autorem tych wszystkich listów, jakie przyszło jej czytać. W szaroniebieskim spojrzeniu pojawiła się ekscytacja, gdy uważnie śledziła spojrzeniem nieznane rysy znanej osoby. Chwilę później z uśmiechem musnęła ustami jego policzek oraz owinęła wątłe ramiona wokół jego szyi. - Miło mi Cię widzieć. - Delikatny półszept rozległ się koło ucha mężczyzny. Inne powitanie niż to, jakimi zwykła raczyć go na piśmie, lecz równie szczerze.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]07.06.20 21:58
Nigdy nie był osobą, która potrafiła utrzymać znajomości, podróżując zbyt dużo i sukcesywnie zapominając, by raz na jakiś czas dać znak życia. Nie cierpiał jednak na tym, gdy zastępował jedne znajomości innymi, a ci, z którymi łączyły go bardziej zażyłe relacje lub więzy krwi, znali go na tyle, aby wiedzieć, że za miesiąc lub pół roku, ale w końcu się odezwie. Nawet gdyby tego nie zrobił… nikt nie będzie za nim płakać, bo odstraszał wszystkich, którzy mogliby.
W tym przypadku było inaczej, początkowo proste zlecenie adresowane do Ross’a, zmieniło się z biegiem czasu, w setki listów wymienianych początkowo z nutą kłamstwa. Jego ufność wobec ludzi była znikoma, zakres pracy dość mocno wymuszał takie działanie, ale i sam charakter, kierowany doświadczeniem sprawiał, że dla tych, którzy poznawali go jako Matthew, miał już nim pozostać do końca. Panna Burroughs okazała się jednym z niewielu wyjątków tej reguły, które mógł zliczyć na palcach jednej ręki. Zasłużyła na to z wielu powodów.
Paradoksalnie pomimo długiej znajomości pozostawali dla siebie anonimowi. Nigdy nie udało się spotkać i dotrzeć w jedno miejsce w tym samym czasie. Jej zapracowanie było godne podziwu, chociaż najpewniej niezbyt zdrowe dla niej samej, co zarzucał w nie jednym liście, gdy przyznawała się ponownie do przesadnego skupiania na pracy. Nie przejmował się przy tym, że wychodzi na przeklętego hipokrytę, samemu nie rzadko biorąc sobie na barki więcej, niż mógł udźwignąć, a przepracowanie w jego przypadku było skrajnie niebezpieczne, lecz póki co kończyło się tylko nowymi bliznami na ciele. Dzika fauna nie wybaczała błędów i karała dotkliwie, nawet jeśli dotąd żadne zwierzę nie sięgnęło dość mocno, aby zawłaszczyć jego życie.
Powrót do Anglii na dłużej dał w końcu sposobność, planowaną kilka dni i potwierdzają kilkukrotnie, aby tego mało ładnego dnia, spotkać się w wybranym przez dziewczynę miejscu. Było mu to w sumie obojętne i zdawał się całkowicie na jej wybór, gdy stolice poznawał na nowo, bywając tutaj na przestrzeni lat za krótko, aby zwracać uwagę na zmiany, a tym bardziej poznać lepsze lokale niż te, w których finalizował interesy.
Zapinając mankiety koszuli, czuł się co najmniej dziwnie, przywykłszy do luźniejszych ubrań, które nie ograniczają swobody działać i nie musiały prezentować się świetnie. Miały być praktyczne, a elegancja nie wchodziła w grę, dlatego takie nagłe zmiany budziły nie tyle dyskomfort co wrażenie, iż coś jest nie tak.
Docierając na miejsce, przekroczył próg lokalu, wodząc błękitnymi tęczówkami po otoczeniu i szukając pewnego szczegółu spoczywającego na blacie. Dostrzegł w końcu to, czego poszukiwał, by zaraz ruszyć w kierunku młodej dziewczyny, która zajmowała miejsce przy stoliku.
Zbliżając się, rzucił Frances nieco oceniające spojrzenie. Była drobniutka, co wpasowało się w wyobrażenie jej osoby, ale nie dał wyrazu tego w żaden sposób.
- To Ja – odparł lekko, łapiąc kontakt wzrokowy. Pochylił się nieco, by zmniejszyć różnice wzrostu i umożliwić Frances to, co widać, zamierzała zrobić. Przytulił ją lekko na powitanie.- Wzajemnie, po takim czasie, więcej niż miło – pozwolił sobie, aby w głosie rozbrzmiało rozbawienie.
Kiedy zajęli miejsca, przyjrzał jej się jeszcze raz z uwagą. Prezentowała się niewinnie, lecz to, co zamawiała często, wcale nie było niewinne. Tak bardzo niepozorna, że wzbudzała więcej jego zainteresowania.
- Powiedz, co u Ciebie? Ostatnio prawie nie zdradzałaś, co się dzieje – podjął, aby naruszyć pewną ciszę jaka zapadła, a przy tym dość swobodnym tonem, jakby takie rozmowy toczyli nie jeden raz. Po części tak przecież było, chociaż nigdy bezpośrednio.
Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Liquid Paradise [odnośnik]12.06.20 13:14
Podług sytuacji, w jakiej przyszło się im znaleźć oceniające spojrzenia zdawały się być czymś, zupełnie normalnym. Przywykli do słów jakie spisywały ich dłonie, nie przywykli jednak do widoku swoich twarzy. I ona z zaciekawieniem zerkała na kroczącego w jej kierunku mężczyznę. W zasadzie nie wyobrażała go sobie w żaden sposób, nie raz ciekawiło ją, jak by to było spotkać się twarzą w twarz, nie była jednak w stanie wyobrazić sobie tej twarzy, z którą przyszłoby jej się spotkać. Rozmyślania te zostały przerwane, a ona już po chwili skryła się na jedną, krótką chwilę w ramionach starego przyjaciela. Dziewczęce serduszko biło z przyspieszonym rytmem, uspokojone słowami towarzysza - na chwilę obawy, że w rzeczywistości nie przypadną sobie do gustu ustały, pozwalając pannie Burroughs cieszyć się tą chwilą.
Szaroniebieskie spojrzenie wodziło po przystojnej twarzy Macnaira z uwagą i wyraźnym zaciekawieniem. Przyswajała jego spojrzenie, głos oraz sposób, w jaki jego mięśnie poruszały się gdy mówił bądź gestykulował. A gdy pytanie padło z jego ust, dziewczę na chwilę zjechało spojrzeniem na kartę dań. - Wybacz, mam ostatnio sporo na głowie… - Delikatny, trochę przepraszający uśmiech pojawił się na jej twarzy. Fakt, że obawiała się przejęcia poczty z dokładniejszymi informacjami przez kogoś nieodpowiedniego wolała przemilczeć. Szaroniebieskie tęczówki powróciły do buzi Ciliana, w czasie gdy smukłe palce panny Burroghs rozprostowały dwie, niewielkie fałdki na czerwonym obrusie. - Widzisz, postanowiłam w końcu wyprowadzić się z portu i próbuję wprowadzić ten plan w życie, co idzie mi trochę… Kłopotliwe, gdyż nie mam pojęcia o nieruchomościach. - Wyznała, pozwalając sobie na uniesienie kącików ust nieco wyżej. Nie mogła doczekać się momentu, kiedy to przyjdzie jej opuścić nieprzyjazne otoczenie do którego nie pasowała, nawet jeśli droga do tego okazała się bardziej wyboista, niż przypuszczała. - Mam jednak nadzieję, że niedługo mi się to uda. Kocioł w pracy powoli mi się uspokaja, chociaż nadal mam ochotę… pozbyć się paru współpracowników. - Zupełnie niewinnie nawiązała do listu, gdy przyszło jej opowiedzieć Cilianowi, jak podli bywają mężczyźni zatrudnieni na stanowisku alchemicznym w Świętym Mungu. Frances nie raz rozważała, w jaki sposób mogłaby podrzucić i to i owo do posiłku. - Najlepsze jednak, zostawiłam na koniec… - Z tą zapowiedzią na ustach, eteryczna blondynka nachyliła się nad blatem stołu, zmniejszając dzielącą ich odległość. Chciała, aby kolejne słowa przeznaczone były jedynie do jego uszu.
- Pamiętasz, jak kiedyś pisałam Ci, że chciałabym rozpocząć karierę naukową? - Pytanie, jakie opuściło malinowe usta było pytaniem retorycznym. Frances miała świadomość, że ta wzmianka przewijała się dość często w jej listach. - W końcu się odważyłam i rozpoczęłam badania, dotyczące tworzenia nowych mikstur. - Spojrzenie dziewczęcia błysnęło ekscytacją, uważając ten krok za bardzo istotny w dążeniu do spełnienia marzeń. - Udało mi się opracować recepturę mikstury, która wywołuje zaufanie względem podającego u osoby, która spożyje eliksir. Miałam nawet okazję przetestować go, wyniki były… zaskakujące. - Głos jasnowłosej alchemiczki ożył. Nie miała wielu okazji, aby podzielić się swoimi odkryciami z innymi, gdyż jej rodzina zdawała się  nie popierać naukowych zapędów Frances. - Stworzyłam również miksturę, która sprawia, że przez określony czas wydarzenia nie zapisują się w pamięci. Co prawda ma pewne skutki uboczne, mam jednak wrażenie, że mogą być… przydatne. - Ach, tak owocne odkrycia zdawały się być jedynie wstępem do udanej kariery naukowej. Kto wie, co przyjdzie jej jeszcze wynaleźć?
Ostrożnie, nie odrywając spojrzenia od niebieskich oczu powróciła do poprzedniej pozycji, ciekawa reakcji listownego przyjaciela na te rewelacje. Mieli dziś sporo czasu, aby nadrobić braki w informacjach oraz towarzyskich pogawędkach.
- A co u Ciebie? Na długo wróciłeś? - Spytała, opierając brodę na smukłej dłoni, gdzieś w środku mając nadzieję, że okazji do spotkań będzie więcej.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]19.06.20 17:05
Nie przywiązywał szczególnej uwagi do ludzi, nie rozważał jak sam jest przez nich odbierany i może dlatego tak rzadko przejmował się czyjąkolwiek opinią. Dlatego też przed dzisiejszym spotkaniem, był jedynie ciekaw tego, co przyniosą godziny, lecz nie martwił się, że sam trafi pod równie oceniające spojrzenie, które zatrzymał na drobnej sylwetce.
Pozwolił sobie błądzić wzrokiem po jej twarzy, podobnie jak dziewczyna, przyswajając nowe informacje, które trzeba było skonfrontować z tym, co wiedzieli o sobie oraz z nawet minimalnymi wyobrażeniami drugiej osoby. Nie czuł się rozczarowany, chociaż na dobrą sprawę nie wiedział też, czego miał się spodziewać.
Skinął lekko głową, reagując na jej przepraszający uśmiech. Nie winił jej, znając ją na tyle, na ile dała się poznać w listach, mógł przewidzieć, że miała wiele na głowie. Widać lubiła brać na siebie więcej, niż powinna przy zachowaniu zdrowego rozsądku.
- Gratuluję decyzji – przyznał, pamiętając, ile razy wspominała o takim zamiarze. Trochę dziwne, że zdecydowała się dopiero teraz, ale nie jemu było wnikać w ten fakt.- Zamierzasz zostać w mieście czy wynieść się gdzieś poza? – spytał zaciekawiony tą kwestią. Kiedyś mógłby polecić jej kogoś, kto w Londynie zajmował się zbytem nieruchomości, ale teraz nie był już na bieżąco… chociaż jeśli zaszłaby potrzeba, pokręciłby się po okolicy, wyłapując znów dawnych znajomych.
- Podaj nazwiska, a zajmę się twoimi kłopotami w pracy – zaproponował, nie ukrywając żartobliwej nuty w głosie. Raczej nie parał się pozbywaniem poszczególnych osób, ale znał za to ludzi, którzy na dźwięk monet byli gotowi doprowadzić do zniknięcia co upierdliwych jednostek. Chociaż ten jeden raz może zająłby się tym osobiście?
Kiedy zaznaczyła, że najlepsza wieść jeszcze przed nim, był naprawdę ciekaw, cóż ukrywała. Nie wątpił, że mógł się spodziewać wiele po tej niepozornej dziewczynie.
Pokiwał ostrożnie głową, potwierdzając, że faktycznie to pamięta. Czyżby w końcu się przełamała? Znalazła dość czasu, aby rozwijać w bardziej konkretny sposób?
- Co kryje się pod zaskakujące? Zadziałało tak, jak powinno? – spytał, zaintrygowany miksturą, która była w posiadaniu dziewczyny. Chętnie wykorzystałby coś takiego, ale póki co wolał dowiedzieć się więcej o tym.
- Jakie skutki uboczne? – dopytał, gdy padła wzmianka o kolejnej opracowanej przez nią miksturze. Obie wydawały się interesujące i pewnie nieznane większemu gronu.
Nigdy nie siedział w eliksirach, nie była to dziedzina, której poświęcał wiele uwagi. Wiedział jak przyjmować poszczególne i które są mu przydatne, taki był zakres jego wiedzy. Jednak nie miał nic przeciwko posłuchaniu o tym, co widać, pasjonowało dziewczynę, a że była zdolną alchemiczką, może przyjdzie im współpracować. Potrzebowałby kogoś takiego jak ona… zwłaszcza, że nie posiadał już niczego, co w razie kłopotów pomogłoby mu, a nie wątpił, że Anglia jak zawsze szykowała dla niego coś, po czym znów pożałuje powrotu.
Zawahał się, gdy padło pytanie, którego musiał oczekiwać w odwecie.
- Nie wiem jeszcze, na razie nie zamierzam wyjeżdżać na dłużej – odparł, zgodnie z prawdą. Oczywiście przez wzgląd na charakter pracy czasami musiał opuścić granice kraju, ale powroty pewnie będą częste i najszybciej jak się da.- Ostatnie zlecenie dało mi w kość, więc wróciłem do Cranham i trochę odpoczywam, ale niedługo zacznę rozglądać się za jakimś bardziej stałym zajęciem – rozważał już wiele opcji i możliwości, jakie miał. Póki co jednak nie mógł się zdecydować, za co się złapać i pewnie w końcu dotrze do momentu, gdy weźmie cokolwiek, byle nie martwić się o najbliższe dni. Najgorszy z możliwych scenariuszy, ale cóż poradzić.
Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Liquid Paradise [odnośnik]22.06.20 0:42
Nadmiar obowiązków nie był jedynie winą panny Burroughs. Jasnowłose dziewczę było w stanie doskonale zaplanować sobie czas z chirurgiczną wręcz precyzją, uwzględniając każdy aspekt. Tym, co wybijało ją z równowagi była rodzina, stale zrzucająca jej kolejne sprawy na wątłe barki. To na szczęście miało niedługo ograniczyć się do niezbędnego minimum, gdyż już nie będzie ledwie kilka pięter niżej, niemal na wyciągnięcie dłoni.
- Pogratulujesz mi, jak już coś znajdę. - Odpowiedziała z odrobiną rozbawienia w głosie. Gdyby nie pomoc Wrońskiego, poszukiwania mieszkania bądź odpowiedniego domu z pewnością zakończyłyby się fiaskiem gdyż Frances wiedziała o nieruchomościach tyle, co które zasłony będą odpowiednio wyglądały w którymś z wnętrz bądź które nadawało się na niewielką pracownię. Jasnowłose dziewczę przygryzło delikatnie dolną wargę.
- Nie mogę się zdecydować. Z jednej strony mogłabym kupić mieszkanie na Pokątnej i mieć blisko do pracy, z drugiej jednak miasto jest ostatnio… abstrakcyjne. - Rozbicie oraz strach pojawiły się w dziewczęcych oczach, a panna Burroughs nachyliła się nad blatem stołu. - Ostatnio widziałam na ulicach dementorów… I szczerze mnie to przeraża. - Dodała eterycznym pół-szeptem, nie odrywając spojrzenia od jego oczu. Frances nigdy nie należała do tych odważnych, a lista rzeczy, które wzbudzały jej strach bądź niepokój była długa. Bardzo długa. Po za wyrażeniem swoich obaw, dotyczących pozostania w mieście chciała również w jakiś sposób ostrzec bliską sercu osobę, niemal pewna, że wiele rzeczy jeszcze pozostawało przez Macnaira nieodkrytych.
Tajemniczy uśmiech zagościł na jej buzi, odganiając wcześniejszy niepokój.
- Kusząca propozycja, chociaż mniej problematyczne chyba byłoby podlanie odpowiedniego eliksiru o opóźnionym działaniu. Wiesz, odsuwasz od siebie podejrzenia. - Frances wzruszyła ramionami również z wyraźnym rozbawieniem w głosie… Doskonale wiedziała jednak, jak przyrządzić szkodliwą miksturę, której działanie odciągnęłoby podejrzenia. I była niemal pewna, że Cillian może zdawać sobie z tego sprawę, chociażby przez składniki, jakie przyszło jej u niego zamawiać.
Twarz Frances rozpromieniała, gdy w końcu miała okazję podzielić się swoimi osiągnięciami z kimś, kogo faktycznie to interesowało. Jej “najbliżsi” zdawali się zupełnie nie interesować dokonaniami młodej, zdolnej alchemiczki.
- Och tak! Moje… króliczki doświadczalne, nie miały pojęcia, że spożywają eliksir. Pierwsza osoba, odpowiednio nakłoniona rozmową wyjawiła mi, że oszukiwała podczas rejestracji różdżki. Druga osoba chciała ratować mnie z Londynu i wciskać mi pieniądze w dłonie, a trzecia… To był ciekawy przypadek. - Blondynka nieświadomie nachyliła się bardziej nad stołem z błyskiem w szaroniebieskim spojrzeniu. - Znam go z biblioteki, to bardzo cicha, skryta osoba, nigdy nie mówił nic o sobie. Po spożyciu eliksiru oraz odpowiedniej rozmowie opowiedziała mi o śmierci ojca oraz swoich problemach. - Uważnie obserwowała twarz Cilliana nie chcąc, aby jego reakcja na jej opis działań specyfiku jej umknęła. Skrycie brakowało jej chociaż odrobiny uznania bądź ciepłych słów, związanych z całym ogromem dobrej pracy, jaką wykonała.
- Z drobnym przedawkowaniem odczuwa się jedynie mrowienie w kończynach, przy pełnym przedawkowaniu pojawia się senność, problemy z wysławianiem, lekkie halucynacje oraz brak władzy w nogach… Widzisz, manipulowanie umysłem, wymaga czasem odpowiednich środków, trochę zaburzających równowagę. - Frances wzruszyła ramionami, jakby rozmawiali o pogodzie a nie manipulowaniu umysłem za pomocą różnych substancji. Nie było to przecież niczym nowym w czarodziejskim świecie, w większości jednak przypadków nie słyszało się o tym często. Bądź nie zdawano sobie sprawy z działania mikstur, będących w obiegu.
- W takim razie mam nadzieję, że przyjdzie nam się jeszcze kiedyś spotkać. - W geście nieśmiałości spuściła na chwilę spojrzenie gdzieś na blat stołu. Nie znali się od dziś, Frances jednak nie była pewna, czy Macnair wykaże chęci kontynuowania z nią po za listownej znajomości.
- Wiesz, że jeśli potrzebujesz jakichś mikstur to chętnie Ci pomogę, prawda? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Nie była pewna, czy posiada na tyle stalowe nerwy, aby słuchać o zapewne ekstremalnych misjach, była jednak w stanie mu pomóc, jeśli tego by potrzebował. W końcu nie bez powodu jej zamówienia stawały się większe.
- Szukasz czegoś konkretnego? W ogóle, czy Ty i Drew Macnair jesteście rodziną? Muszę przyznać, że zbieżność nazwisk jest zastanawiająca. - Kolejne pytania opuściły jej usta, a Frances uniosła kieliszek lekkiego wina, by umoczyć w nim usta.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]27.06.20 23:16
Nie raz wysłuchiwał problemów innych, a przynajmniej udawał, pozostając biernym słuchaczem, który po paru minutach monologu drugiej strony, zwyczajnie nudził się i rozpoczynał rozważania co do kolejnych poczynań, gdy uwolni się od męczącego towarzystwa. Jego rodzina od zawsze była zgrają indywidualistów, którzy radzili sobie sami, stąd zwyczajnie obojętnie podchodził do innych sytuacji poszczególnych osób. Takie problemy nigdy go nie dotyczyły, wiec się nimi nie przejmował.
- Nie omieszkam – zapewnił, bo faktycznie zamierzał jeszcze raz pogratulować jej tej mądrej decyzji, ucieczki na swoje. W jego odczuciu należało się to dziewczynie i pewnie wiele działań ułatwi jej bycie z dala od ciekawskich spojrzeń najbliższych osób.
- Proponowałbym szukać lokum za miastem, trochę bezpieczniejsza opcja dla Ciebie, przy tym, co dzieje się w stolicy – stwierdził spokojnie. Tyle informacji ile zdążył dostać oraz wniosków, jakie wyciągnął, dawało mu prawie pewność, że w mieście jeszcze długo nie będzie spokojnie, a pozorna cisza na ulicach to nie było jednak to, czego najpewniej każdy przeciętny mieszkaniec chciał. Osobiście nie narzekał na to, jednak okolice Cranham już dawno uwiodły go spokojem i czasami nieprzystępnym terenem, który zapewniał, że mało kto zapuści się w las. Skrzywił się, słysząc o dementorach w mieście, tylko tego brakowało. Mimowolnie wrócił wspomnieniami do ostatniego razu, gdy miał z nimi do czynienia i wolałby tego nie powtarzać.
- Widać miasto musiało stać się dla nich idealnym miejscem – mruknął mimochodem, ukrywając niechęć.- Nie świadczy to za dobrze o stolicy – dodał ciszej, bardziej do siebie. Dotąd nie widział ich w okolicy, więc chociaż tyle dobrego, że może dotarły tu tylko pojedyncze sztuki.
Wzruszył lekko ramionami.
- I tak nikt nie będzie cię posądzał, wyglądasz jak uosobienie niewinności i dobroci – zdecydowanie nie prezentowała się jak przebiegły morderca, nawet jeśli ingrediencje, które zamawiała czasami, wskazywały na cwaną trucicielkę.- To propozycja bezterminowa, jakby co daj znać – rzucił półżartem, ale jakby faktycznie potrzebowała pomocy, aby kogoś sprzątnąć… robił gorsze rzeczy. Przynajmniej w swojej ocenie i niekoniecznie go to ruszało, a już na pewno nie męczyło nocami, odbierając sen.
- Czyli muszę zapamiętać na przyszłość, aby nigdy nie pić niczego, co proponujesz – zaśmiał się cicho, nieco ostro. Chociaż brzmiało jak żart, naprawdę zamierzał uważać. Miał zbyt wiele sekretów i bynajmniej nie chciał, aby ujrzały światło dzienne, a przynajmniej jeszcze nie.
- Kim jest trzecia osoba? – dopytał, zauważając zmianę w zachowaniu dziewczyny, niby drobną, a jednak. To zawsze wskazywało na coś ciekawszego niż pozostałe, więc chciał wiedzieć, nawet jeśli ów wiedza do niczego mu się nie przyda.- Interesujący efekt, średnie skutki uboczne… udało ci się stworzyć coś wyjątkowego – wiedząc więcej, nie wzgardziłby posiadaniem porcji czy dwóch, czując, że przydałoby się w odpowiednim momencie, gdy okazja będzie sprzyjała.
Uśmiechnął się oszczędnie.
- Na pewno jeszcze przyjdzie nam się spotkać.- bawiła go nieśmiałość dziewczyny, bo to była jedna z cech, których nijak nie mógł wyczuć z listów, jakie pisała. Były ostrożne nawet z upływem miesięcy, ale teraz to co innego.
Jej kolejne słowa wzbudziły większe zadowolenie, lecz ukrył to umiejętnie.
- Cieszę się, że to słyszę, bo bez wątpienia będę potrzebował co nieco – zaufany alchemik był cenny i wiedział o tym z doświadczenia, nawet nie potrafił zliczyć, ile razy pewne eliksiry wyciągnęły go z kłopotów lub ocaliły życie. Najlepszym przypomnieniem takiej sytuacji były blizny na ręce po spotkaniu z najgorszym zwierzakiem, jakiego widział. Właśnie wtedy, gdyby nie mały zapasik, który dostał przed wyprawą, nie wyszedłby z tego cało.
Odchylił się nieco, siadając wygodniej dopiero teraz. Czuł się swobodniej, co widać było wyraźnie w jego sylwetce.
- Nie, ale mam pewien plan i jeśli wypali, będę mieć kolejny powód, aby pozostać w kraju – pomysł miał, ale jak to potoczy się, jeszcze nie wiedział. Drugie pytanie, które padło, wywołało lekkie zdziwienie, lecz w porę opanował emocje.
- Tak, jesteśmy rodziną. Dokładniej kuzynami – wyjaśnił, odrobinę tylko wahając się przed przyznaniem do powiązań.- Nie mów tylko, że jesteś jedną z panienek, które zawiódł i przyjdzie mi teraz o tym słuchać – dodał, naprawdę licząc, że tak nie jest, bo wtedy potrzebował jak nic butelki Ognistej, aby wytrzymać słuchanie żali i nie wyjść stąd w trakcie monologu, gdy będzie miał już dość.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Liquid Paradise [odnośnik]28.06.20 19:51
Panna Burroughs westchnęła cicho.
- Chyba masz rację. - Stwierdziła, wzruszając delikatnie ramionami. Nowa rzeczywistość w której przyszło się jej znaleźć nie przypadła jasnowłosej alchemiczce do gustu. Szczerze mówiąc, Frances nadal nie rozumiała sensu tego całego konfliktu nigdy nie interesując się polityką. Wszak na świecie były rzeczy ważniejsze oraz ciekawsze niż wymysły jakichś czarodziejów! Na odkrycie czekał cały wszechświat oraz wszystkie jego tajniki! Nic więc też dziwnego, że umysł panny Burroughs wolał skupić się na wspaniałościach świata oraz dążeniu do naukowego spełnienia, niż przynoszącej problemy polityce.
- Mam inne podejrzenia, to nie jest jednak odpowiednie miejsce, abym się nimi z Tobą dzieliła. - Kąciki ust dziewczęcia uniosły się delikatnie ku górze. I jak nie interesowała się polityką, tak nie była kobietą głupią - logiczne myślenie pełne analiz z pewnością było jej mocną stroną, nic więc dziwnego, że doszła do pewnych wniosków, jeśli chodzi o to, co działo się w mieście. Restauracja nie była jednak odpowiednim miejscem, aby głośno mówić o takich rzeczach.
- Uznam to za komplement. - Odpowiedziała, posyłając mężczyźnie odrobinę śmielszy uśmiech. Wiedziała, że jej prezencja z pewnością działałaby na jej korzyść, wolała jednak działać przezornie, by nie spędzać sobie później snu z powiek. - Nie omieszkam. - Dodała, słysząc śmiałą propozycję. Nieświadomie Cillian wzbudził w pannie Burroughs ciekawość - zwykli dostawcy nigdy nie składali podobnych propozycji, tak samo jak nie posiadali wiedzy, dotyczącej sposobów pozbawiania życia innych czarodziejów. Kto wie, może kiedyś przyjdzie jej odkryć jego sekret? Z pewnością nie będzie na to nalegać.
Panna Burroughs zawtórowała mężczyźnie cichym, dźwięcznym śmiechem na jego słowa postanawiając nie wdawać się w ten tor dyskusji. Nie każdemu dolewała specyfików do kubka bądź kieliszka, nie czuła jednak, aby ta kwestia wymagała sprostowania niemal pewna, że za jakiś czas mężczyzna zapomni o tym niewielkim fakcie.
- W zasadzie… Nie mam pojęcia. Widzisz, poznałam tamtego czarodzieja w bibliotece, po za swoim imieniem oraz skąpymi opiniami dotyczącymi książek nie zdradził mi na swój temat ani słowa. Dlatego ten test uważam za wyjątkowy, bo nie spodziewałam się aż takiego otwarcia. - Wyznała, wzruszając delikatnie wątłymi ramionami. Dla niej taka zmiana w Michaelu była czymś niebywałym, nie sądziła jednak, że każdy będzie podzielać jej odczucia. - Miło mi to słyszeć. - Szczery uśmiech zagościł na jej ustach. Rzadko słyszała pozytywne opinie od tych bliskich osób, a Ciliana poniekąd za taką osobę uważała, nawet jeśli teraz wrodzona nieśmiałość oraz odrobina speszenia jego spojrzeniem dawały się jej we znaki.
Po jego zapewnieniu poczuła się trochę pewniej, uspokajając wątpliwości napływające do jej głowy od momentu rozpoczęcia spotkania. Zdawać by się mogło nawet, że jej mięśnie rozluźniły się odrobinę. - Wyśmienicie. - Panna Burroughs uniosła kieliszek do ust, by upić z niego kilka łyków lekkiego wina.
- Jeśli mój dostawca ingrediencji nie zawiedzie, nie będzie najmniejszego problemu. - Odpowiedziała z wyraźnym rozbawieniem w głosie, posyłając mu perskie oko. Zakres eliksirów, jakie był w stanie od niej uzyskać zależał jedynie od tego, czy uda mu się zaopatrzyć Frances w odpowiednie ingrediencje. Kto wie, może nawet kiedyś panna Burroughs da mu fiolkę bądź dwie specyfików, które sama stworzyła?
- I zapewne ten plan jest tajemnicą, czyż nie? W takim razie, pozostaje mi życzyć Ci powodzenia. - Nie podejrzewała, aby podzielił się z nią swoim planem, nawet jeśli zapewne w niektórych kwestiach była w stanie mu podpowiedzieć bądź dopomóc swoimi alchemicznymi zdolnościami. Nie nalegała jednak, doskonale wiedząc, że może to zostać źle odebrane.
Przeciągłe - Och… - Wyrwało się z jej ust, gdy odkryła stopień pokrewieństwa między dwoma Macnairami, ostatnie jego słowa sprawiły jednak, że jasnowłose dziewczę spaliło się rumieńcem, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Same sugestie dotyczące bardzo bliskich kontaktów damsko-męskich skutecznie onieśmielały pannę Burroughs.
- Och nie, to zupełnie nie tak… - Niemal od razu zaprotestowała, nie rozumiejąc, skąd te podejrzenia… Przynajmniej w jej kierunku, w to gdzie wycierał się Drew nigdy nie wnikała. - Jego urok zdecydowanie na mnie nie działa… - A niektóre słowa, padające z jego ust wręcz przerażają… Tę myśl pozostawiła jednak dla siebie, nie raz czując się niezręcznie prze śmiałość słów jakie padały z ust Drew. - Znam go od dłuższego czasu, zamawia u mnie różne eliksiry, dlatego byłam ciekawa, czy zbieżność nazwisk jest przypadkiem, czy też nie. - Odpowiedziała, trochę żałując zadanego wcześniej pytania. Sugestie co by łączyło ją z Drew coś więcej niż zaufanie oraz wspólne interesy skutecznie wpędzały ją w zakłopotanie.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]01.08.20 20:11
Wzruszył lekko ramionami, by zaraz uśmiechnąć się oszczędnie.
- Przeważnie mam rację, ale mało osób, chce to przyznać – rzucił żartem, może trochę arogancko, ale cóż poradzić skoro tak właśni było. Tym razem miało to jedynie rozluźnić nieco atmosferę, nawet jeśli nie narzekał na obecną.
Mógłby jej czasami pozazdrościć ignorancji względem polityki, ale samemu nie mógł sobie na to pozwolić. Charakter pracy zmuszał go, aby być na bieżąco względem każdego aspektu, który może wpłynąć na jego zakres działań i niestety polityka odgrywała w tym pewną nieznaczną i niewdzięczną rolę. Chcąc nie chcąc, nasłuchiwał i mimowolnie coraz bardziej się interesował, aż obecne zmiany i zapewnienia, że wszystko, co słychać poza granicami jest prawdą, skłoniły go do powrotu do kraju. Teraz nie żałował, lecz nie wiedział co przyniosą najbliższe dni czy tygodnie.
- Jeśli będzie okazja, chętnie posłucham, jakie masz podejrzenia – zapewnił, trochę zaciekawiony co wiedziała i przypuszczała. Informacje zawsze były w cenie, a on był na nie łasy od zawsze.
Skinął lekko głową, słysząc, że dziewczyna uznała jego słowa za komplement. Bardzo dobrze.
Kącik jego ust drgnął odrobinę, gdy widział jej reakcję na swoją propozycję bez terminową. Mimo całkiem długiej znajomości nadal ukrywał przed nią wiele i najpewniej nigdy nie będzie powodu, aby cokolwiek jeszcze zdradzić z tego, co jej nie dotyczyło. Panna Burroughs znała go i tak lepiej niż powinna, ale miał, póki co pozostać dla niej jedynie dostawcą ingrediencji oraz szmuglerem rzeczy, których potrzebowała.
Cóż na nieszczęście swoje i jej, był pamiętliwy zwłaszcza gdy pewne kwestie mogły mu kiedykolwiek zagrozić. Bycie ignorantem miało swoje granice, a groźba, że stanie się jedną z jednostek doświadczalnych młodej alchemiczki to jednak za wiele, skoro tworzyła takie eliksiry. Rozsądnie liczył, że panna Burroughs nigdy nie postanowi mu jakkolwiek zaszkodzić, bo to mocno popsułoby ich znajomość.
- Powinnaś sprawdzić swój eliksir w bardziej skrajnych warunkach, może wobec osoby, która w normalnej sytuacji byłaby ci wroga? – był w sumie ciekaw czy to by zadziałało, jeśli tak… mikstura będąca w posiadaniu dziewczyny mogła być tylko cenniejsza.
Zauważył moment, gdy wyraźniej rozluźniła się, a z jej sylwetki zniknęło większość zdenerwowania. Takie szczegóły były łatwo dostrzegalne, gdy ktoś reagował nieświadomie, zachowując się w pełni naturalnie, dlatego widział to u Frances. Ciekawiło go, skąd jej nerwowość i czego mogła się obawiać, lecz postanowił przemilczeć ów kwestię. Cokolwiek by usłyszał, najpewniej nie wiele by to zmieniło, a znając samego siebie, jeszcze nie raz pozbawi ją tego komfortu, który teraz musiała odczuwać po jego zapewnieniu. Miał paskudny charakter i był tego świadom.
W przeciwieństwie do młodej kobiety nie sięgnął po lampkę wina, stronił od alkoholu, woląc inne używki i nawet teraz nie koniecznie ciągnęło go ku procentom.
- Jestem pewien, że twój dostawca nie zawiedzie – rozbawienie wyraźnie rozbrzmiewało w jego głosie. Wymiana była pozornie uczciwa, ponieważ to on miał w tym wszystkim wyjść bardziej na plus… jak zawsze.
Uśmiechnął się zadziornie.
- Oczywiście, że pozostanie tajemnicą – nie widział powodów, aby zdradzać jej zbyt wiele, zwłaszcza że zakres jego działania powinien pozostać poza wiedzą alchemiczki.- Im mniej wiesz, tym lepiej – dodał z lekkim wzruszeniem ramion.
Spoglądał na nią z uwagą, gdy na dziewczęcych policzkach pojawił się rumieniec. Zdecydowanie nie spodziewał się aż tak wyraźnej reakcji na specyficzny żart, podszyty tylko odrobinę powagą.
- Spokojnie – czuł się co najmniej dziwnie, kiedy zaczęła się tak tłumaczyć.- Gdybym nie znał Cię chociaż trochę, przypuszczałbym, że próbujesz mnie okłamać i zaczął zastanawiać się dlaczego – przyznał, odrobinę pochylając się w jej stronę. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ugryzł się w język uświadamiając, że ciętość w tym przypadku wywoła kolejną podobną reakcję dziewczyny.
- Nie wpadaj w panikę na tak niewinne przypuszczenia – dodał, zostawiając w spokoju temat kuzyna. Kolejnego potoku wyjaśnień nie potrzebował.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Liquid Paradise [odnośnik]02.08.20 15:52
Brew dziewczęcia powędrowała ku górze, a jej usta rozjaśnił tajemniczy uśmiech.
- Jeśli będzie okazja i ładnie mnie poprosisz, chętnie opowiem Ci o moich podejrzeniach. - Odpowiedziała, wzruszając delikatnie wątłymi ramionami. Nie była pewna, co do swoich podejrzeń, jeśli jednak odpowiednio zachęciłby ją do otworzenia się w tej kwestii, zapewne mogłaby mu co nieco powiedzieć. Brak jakiegokolwiek pojęcia o polityce nie oznaczał, że Frances nic nie zauważała… zwykle jednak swoje spostrzeżenia, które mogły być niewygodne wolała odsuwać na bok.
W tym momencie Cillian nie powinien się niczego obawiać. W oczach panny Burroughs widniał jako przyjaciel, osobliwy oraz pełen zawiłości, nadal jednak przyjaciel - a tym nie czuła potrzeby dolewać różnorakich specyfików. Inną rzeczą była sytuacja, w której to przyjaciele decydowali się jej pomóc z testowaniem specyfików.
- Tak, to mogłoby być ciekawe… - Zaczęła, na chwilę przenosząc spojrzenie gdzieś na blat stołu. - Problem w tym, że raczej unikam wrogo nastawionych osób, zwłaszcza po tym, jak w marcu mnie napadnięto… - Ciężkie westchnienie wyrwało się z dziewczęcej piersi. Wspomnienie tamtego wieczoru nadal podszyte było strachem i niezliczonymi pokładami wdzięczności do tego, który pospieszył jej na ratunek, teraz cieszącego się mianem jej bratniej duszy. I już miała zmienić temat, gdy w jej umyśle wykwitł całkiem intrygujący pomysł. W końcu… nie tylko ona mogła sprawdzić działanie mikstury w takich warunkach, czyż nie?
Spojrzenie panny Burroughs powróciło do niebieskich tęczówek towarzyszącego jej mężczyzny, a usta przybrały najpiękniejszy uśmiech, w jaki potrafiły się ułożyć.
- Ale może… Może chciałbyś mi pomóc, mój drogi? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. - Ktoś o twoich zdolnościach z pewnością spotyka się z wrogim nastawieniem… - W końcu parał się handlem, a oferta jaką jej złożył świadczyła, że zajmował się również podlejszymi kwestiami. W dodatku bywał arogancki, nazbyt pewny siebie i kąśliwy - a takie przypadki nader często mogły liczyć na negatywne nastawienie jakiegoś czarodzieja. - Wysłałabym ci fiolkę mojego eliksiru, mógłbyś w takiej sytuacji sprawdzić jego działanie w podanych przez siebie warunkach i poinformować mnie, jak się sprawdził… Co ty na to? - Propozycja zdawała jej się całkiem korzystna zarówno dla niej, jak i dla Cilliana. Ona zyskałaby odpowiednie informacje, a on odrobinę zaufania, kiedy by go potrzebował. Wszyscy z tego niewielkiego układu wyszliby zadowoleni, a przynajmniej eteryczna blondynka właśnie takie miała wrażenie.
- Wyśmienicie. - Tym słowem skwitowała zapewnienia, że jej dostawca nie zawiedzie. Pozornie w tym układzie zyskałby więcej, Macnair zapominał chyba jednak o niewielkim szczególe, jakim był fakt, że panna Burroughs nie wykonywała zleceń za darmo. Zwłaszcza teraz, gdy poszukiwała nowego miejsca zamieszkania. Ta rozmowa jednak miała poczekać na inny, bliżej nie określony w przyszłości dzień.
Nie drążyła również tematu jego planów, szanując jego zdanie. Nie raz miała już okazję przekonać się, że jeśli ktoś twierdzi, iż powinna o czymś nie wiedzieć, faktycznie niewiedza wychodziła jej na lepsze. W końcu była jedynie delikatną, zdolną alchemiczką której przyszło dorastać w o wiele podlejszym otoczeniu, niż powinna.
Zmieszanie oraz odrobina zawodu pojawiła się w jej spojrzeniu, gdy mężczyzna zareagował na jej tłumaczenie. Temat relacji damsko-męskich, nawet jeśli były nimi jedynie przypuszczenia bądź sugestie wprowadzał ją w zakłopotanie, gdyż nie posiadała prawie żadnego doświadczenia w tej materii. A wizja za bliskich relacji z Drew była nader niezręczna dla nieśmiałego dziewczęcia.
- Panie Macnair, oba pańskie przypuszczenia są nader niesmaczne oraz oburzające. - Zaczęła poważnym tonem, wskazującym na urazę dziewczęcia. I gdyby go odrobinę nie znała, zapewne faktycznie mógłby ją urazić. - Łamie mi pan serce swoimi słowami. - Subtelna muzyka dobiegła do jej uszu, podsuwając do głowy pewien pomysł. Doskonale pamiętała, że Liquid Paradise słynie z występów na żywo na niewielkiej scenie, przed którą znajdował się kawałek parkietu. Nieśmiało Frances wyciągnęła dłoń w kierunku dłoni towarzysza, by ostrożnie zacisnąć na niej smukłe place. - W świetle tych czynników, nie może mi pan odmówić, panie Macnair. - Oznajmiła z psotnym uśmiechem na ustach, płynnie wstając z miejsca by z charakterystyczną dla niej delikatnością pociągnąć go w kierunku parkietu. Czy umiał tańczyć, czy też nie - w tej chwili nie miało to najmniejszego znaczenia.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]12.08.20 20:40
Spojrzał na nią z lekką pobłażliwością, której wcale nie starał się ukryć.
- Ładnie poproszę? – postanowił uznać jej słowa za żart, odrobinę mnie trafiony, ale mógł wybaczyć to pannie Burroughs. Przez wzgląd na całkiem obiecującą znajomość, która utrzymała się wystarczająco czasu. Nie prosił, nigdy. To, czego chciał, zdobywał prędzej czy później, legalnymi i akceptowalnymi bądź nie, metodami. Dziewczyna siedząca przednim miała jednak prawo o tym nie wiedzieć, stąd nie wyprowadził ją z błędu w sposób bardziej otwarty. Może kiedyś poruszą ten temat, może nie… był gotów przeżyć bez tej garstki informacji. Skoro nie zamierzała mu niczego dolewać, mógłby poczuć się odrobinę bezpieczniejszy, nawet jeśli nie zamierzał ufać przesadnie. Raz zraził się wystarczająco, aby teraz nawet najbardziej zaufanym osobą odruchowo spoglądać na ręce, jakby to, co robili mogło zaszkodzić mu bezpośrednio. Wolał już dmuchać na zimne.
Obserwował ją, gdy odwróciła wzrok i przyznała, że nie koniecznie kręci się wokół ludzi nastawionych do niej negatywnie. Nie dziwił się dziewczynie, będąc tak drobną i delikatną nie powinna stawać naprzeciwko wrogich osób, nie miała przewagi fizycznej, a najpewniej umiejętności ofensywne oraz defensywne również nie były na takim poziomie, aby jakkolwiek sobie poradziła. W sumie dostał tego potwierdzenie w jej słowach, gdy napomknęła, że ją napadnięto. On jednak nie miał problemu z tym, żeby sprowokować kogokolwiek i nawet jeśli miał skończyć jako przegrany, dawało mu to podstawę do dalszego rozwoju, aby zdobyć przewagę nad innymi.
- Chętnie, póki nie narzekam na nadmiar zajęć – odparł, mogąc jej faktycznie pomóc oraz mając szansę przetestować to, czym dopiero co się chwaliła. Jeśli okaże się, że eliksir nie działa… trudno, pozbędzie się wtedy kłopotu w inny sposób.- Bez wątpienia – kąciki jego ust drgnęły, ale specyficzną wesołość można było zauważyć szybciej w spojrzeniu niż wygięciu ust. Ze swoim charakterem nie mógł całkowicie omijać spięć z osobami, które stawały mu na drodze. Arogancja oraz impulsywność nie były cechami, które zapewniały spokój.
- Podoba mi się ten pomysł.- zgodził się z nią. Obopólna korzyść była bez wątpienia spora, dlatego nie zamierzał odmówić. Zaufanie było cenne, zwłaszcza gdy trzeba było sięgnąć po coś zwykle niedostępnego. Póki co nie miał pewnego gruntu w Anglii, zbyt wiele czasu minęło i zbyt dużo zmian nastąpiło, stąd potrzebował wszystkich możliwych asów w rękawie, które dadzą mu przewagę. Eliksir wywołujący zaufanie był jednym z nich, nawet jeśli ulotnym.- Gdy uda mi się podać komuś eliksir, wpadnę podzielić się informacjami – dodał, zapewniając ją, że nie odmówi dziewczynie wieści, jak poszło.
Zdecydowanie nie zamierzał zawieść względem dostaw ingrediencji. Takimi zleceniami zajmował się rzadko, zwykle woląc kierować zainteresowanych do znajomych, którzy z tego żyli, a podsyłani klienci to zawsze pewien procent dla niego. W przypadku Frances zrobił to tylko raz, gdy sam nie był w stanie ogarnąć większego niż zawsze zamówienia. Ogarnianie składników alchemicznych było też pewnym odskokiem od tego, co robił na co dzień, a przynajmniej w tamtym czasie.
W pewnym stopniu dobrze, że nie wiedział jak bardzo dziewczyna czuła się zmieszana jego przypuszczeniami, a jej brak doświadczenia najpewniej rozbawiłby go tylko bardziej i nie skończyłby tak szybko tematu, a drążył dalej z czystej złośliwości. Nie był przyjemnym towarzyszem, gdy docierał do specyficznych słabości rozmówcy, nawet jeśli miał świadomość, że to szybko może odbić się na nim.
- Panno Burroughs, twa reakcja wzbudza tylko więcej ciekawości. Niesmak czy oburzenie? Za tak delikatną sugestię i niewinne pytanie? – podjął, spoglądając na nią z nieco większym zainteresowaniem. W błękitnych tęczówkach pojawiła się czujność, gdy Frances złapała go za dłoń i wstała zaraz, domyślał się co kombinuje. Wstał jednak za nią, ale nie dał się pociągnąć na parkiet, a delikatnie przyciągnął dziewczynę do siebie.
- Niestety mogę i odmówię, panno Burroughs – szepnął jej do ucha, pochylając się odrobinę, aby zniwelować różnicę wzrostu.- Chodźmy stąd, odprowadzę Cię – dodał, nie oswabadzając dłoni z delikatnego uścisku, a jedynie wskazując jej drugą ręką kierunek… ku wyjściu z lokalu. Starczyło na dziś, a jeśli pozostanie w kraju, będą mieli jeszcze okazję porozmawiać i może kolejnym razem młodej alchemiczce uda się namówić go na coś.

| zt


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Liquid Paradise [odnośnik]12.08.20 23:19
Z niebywałą lekkością panna Burroughs kiwnęła jedynie głową z uśmiechem cały czas doklejonym do malinowych ust, potwierdzając swoje słowa. Domyślała się, że ten o to mężczyzna nie zwykł być prosić, czasem jednak nastawały takie chwile, gdy należało odrobinę odejść od swoich przyzwyczajeń. Może i Frances wychowała się w porcie, z pewnością jednak nie byłą zwykłą, portową dziewczyną. Nie pasowała do otoczenia, w którym przyszło jej dorastać w każdym, nawet najmniejszym stopniu. I gdzieś, coś w jej środku zdawało się być zainteresowane jego odpowiedzią oraz spojrzeniem niebieskich oczu.
Niemal klasnęła z zadowolenia w dłonie, gdy ten przystał na propozycję. Ona sama z pewnością nie miałaby okazji do dalszych testów, na których oboje mogli skorzystać.
- Wspaniale, wyślę Ci fiolkę, jak już wszystko będzie gotowe. -  Odparła na jego słowa, nabierając dodatkowej motywacji do szybkiego zakończenia ostatnich, kosmetycznych już poprawek dotyczących receptury, jaką przyszło jej przyrządzić. Im szybciej uda jej się przesłać mężczyźnie gotowy produkt, tym szybciej będzie mogła dowiedzieć się, czy w bardziej ekstremalnych sytuacjach mikstura również działa.
Złośliwość nie była cechą, za którą przepadała, zwłaszcza jeśli kierowana była w jej kierunku od osób, które darzyła sympatią. Nie było jej jednak dane, aby poznać stronę listownego przyjaciela. Nieśmiałość panny Burroughs w kwestiach damsko-męskich rozciągała się nawet, na wspominanie o tych tematach. I o ile o swoim niedoświadczeniu byłoby łatwiej jej rozmawiać z jedną z niewielu przyjaciółek, tak poruszanie podobnych kwestii w towarzystwie obdarzonego urodą mężczyzny zaliczała do kategorii rzeczy niemożliwych oraz niezmiernie niezręcznych.
- Obawiam się, panie Macnair, że pańska ciekawość pozostanie niezaspokojona, lecz jeśli zależy panu na odpowiedzi, radzę znaleźć inny sposób. - Odpowiedziała wzruszając delikatnie wątłymi ramionami. Pannie takiej jak ona z pewnością nie przystoi drążyć podobnych tematów, tajemniczość w tym wypadku uważała za wyjście bezpiecznie oraz odpowiednie wobec sytuacji, nawet jeśli jej towarzysz sprawiał wrażenie takiego, który wszystkie odpowiedzi otrzymuje na srebrnej tacy w dodatku kieliszka przedniego wina.
I już myślała, że ruszą w kierunku parkietu by oddać się przyjemności tańca, gdy Cillian najwidoczniej miał nieco inne plany. Zaskoczona delikatnym gestem nie stawiła większego oporu, gdy ten postanowił przyciągnąć ją do siebie. Delikatny dreszcz przebiegł przez dziewczęce ciało, nieprzywykłe do męskiej bliskości.
Och, jakże wielka szkoda! Przez chwilę niezadowolenie przemknęło przez jasną buzię. Odrobina wina w krwioobiegu aż prosiła się, aby ją wytańczyć zwłaszcza do tak przyjemnej dla ucha melodii. Frances odsunęła się delikatnie na jedną, krótką chwilę, omiotła szaroniebieskim spojrzeniem twarz towarzysza, po czym przysunęła się znów, odrobinę unosząc się na palcach, by sięgnąć ustami jego ucha.
- Dziś pozwolę Ci odmówić. - Odpowiedziała ze słodkim uśmiechem. Fakt, że zapewne przy kolejnej okazji nie udałoby mu się tak łatwo jej wyślizgnąć wolała przemilczeć, pozostawiając to słodką tajemnicą oraz niewielką niespodzianką czekającą na odpowiednią okazję, jeśli ta w ogóle nadejdzie.
Z dłonią cały czas delikatnie zaciśniętą na dłoni swojego towarzysza pozwoliła mu prowadzić do wyjścia z restauracji, a później ulicami miasta, w kierunku jej niewielkiej kawalerki.

| zt.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Liquid Paradise [odnośnik]12.01.21 1:12
Jedna z licznych szarych sów przemierzała tej nocy Londyn. Nie wyróżniała się niczym od innych pocztowych ptaków. Przeciętnej wielkości i szybkości, niosła w dziobie starannie zapieczętowany list. Leciała wysoko, nie zniżając lotu i nie zważając na świszczący dookoła wiatr. Gdy pod nią zaczęły migotać światła latarni, zapikowała w dół. Przez chwilę krążyła nad ulicami miasta, aby ostatecznie otworzyć dziób i wypuścić z niego list, który po chwili tańczenia w powietrzu opadł na ziemię.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec leżący przed wejściem do restauracji list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:


Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:

  • Bertie Bott – cukiernik i urzędnik Ministerstwa Magii, właściciel “Cukierni Wszystkich Smaków”. Został zamordowany w trakcie działań w Londynie, a jego ciało zostało wystawione na publiczny widok.
  • Edmund Rodgers – sklepikarz na Ulicy Śmiertelnego Nokturna. Został znaleziony martwy w jednym z parków. Zmarł na wskutek gwałtownego urazu głowy. W okolic znaleziono ślady po magicznym pojedynku.
  • Tolmund Russell –  pracownik Ministerstwa Magii, zginął na służbie w trakcie patrolowania Londynu. Jego ciało znaleziono z licznymi złamaniami na jednej z ulic. Jego partner został uznany za zaginionego.



Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:
kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Liquid Paradise - Page 8 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Liquid Paradise
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach