Wydarzenia


Ekipa forum
Namiot Dziwów
AutorWiadomość
Namiot Dziwów [odnośnik]16.07.16 16:58

Namiot Dziwów

★★
W namiocie przechadzają się wśród widzów - czasem się śmieją, czasem ich straszą - elegancko ubrani czarodzieje o dziwacznie zmutowanych ciałach, jedyni mają włosy na całym ciele, jedni trzecią rękę, innym z głowy wyrasta drzewo. W większości są to ludzie, którzy ucierpieli w skutek różnego rodzaju magicznych eksperymentów związanych głównie - ale nie tylko - z transmutacją oraz zatruci źle uwarzonymi eliksirami. Nieodwracalne zmiany na ich ciele sprawiają, że wyglądają zupełnie nienaturalnie. Ściągają dużą widownię.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:16, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Namiot Dziwów Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]02.04.17 17:25
|7 kwiecień

Kwiecień zapowiadał się niezwykle dobrze. Nie tylko z powodu wydarzeń jakie miały za nim przyjść, ale również pogody, która sprzyjała niemal od pierwszego jego dnia. Dlatego też Is postanowiła skorzystać z tejże okazji i wybrać się gdzieś tego wieczoru.
Zjawiła się na Arenie Carringtonów tylko po to, aby móc oglądnąć podniebny cwał, skończyło się jednak na tym, ze odwiedziła praktycznie każdy z namiotów. Lubiła takie miejsca, choć na jej gust bywało w nich trochę za tłocznie, przez co nie można było w pełni skupić się na samych atrakcjach.
Któż by pomyślał, ze oglądanie wybryków natury, a raczej magii w połączeniu z nią może być, aż tak ciekawe? Ludzie ci są niedołężni, pozbawieni są niemal wszystkiego. Dla nikogo z tu obecnych nie ma najmniejszego znaczenia jakiego statusu krwi mogą być ci ludzie. Równie dobrze mogliby to być szlachcice, którzy przez swój wygląd spadli do rangi niższej niż mugolak. Paskudna sprawa.
Uśmiechnęła się półgębkiem zauważając w małej grupce widowni znane sobie białe włosy.
Nie mogłaby nie skorzystać z tak wielkiej nadarzającej się okazji. Wyminęła kilka osób stając naprzeciw Daphne i jej towarzysza, którym zapewnię był, sądząc po zachowaniu małej odległości między wilczycą, a mężczyzną. Zlustrowała go wzrokiem ostatecznie uśmiechając się w jego stronę. Poprawiła ramiączko kusej sukienki, które oczywiście przez przypadek obsunęło się. Następnie przeniosła wzrok na kobietę unosząc jedną z brwi do góry.
- Chcesz się załapać? - Zapytała kiwając głową w stronę dwójki osób będącą atrakcją tegoż namiotu. Kobieta o dwóch głowach oraz całkowicie owłosiony mężczyzna (?) próbowali właśnie rozśmieszyć kilkoro dzieci z niezbyt udanych skutkiem, gdyż te schowały się za rodzicami. Przykry widok.
- Myślę że znajdzie się jeszcze jedno miejsce dla ciebie. - Nie mogła sobie odpuścić złośliwości. Myśl o dogryzieniu Daphne w jakikolwiek sposób była zbyt kusząca. I właśnie w ten sposób wyglądała ich znajomość począwszy od czasów Hogwartu. Ciągła rywalizacja. Ale właśnie taki stan rzeczy im odpowiadał, prawda?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]02.04.17 18:53
Brian Bulstrode zdawał się być beznadziejnym przypadkiem.
Daphne nie była w stanie zrozumieć, czemuż tak się jej uczepił. Owszem, była świadoma własnej urody, lecz wiedziała także, że czar może prysnąć po kilku rozmowach, kiedy wyjdzie na jaw jej paskudne wnętrze. Lord Bulstrode był jednak niezłomny w staraniach o jej względy, pomimo chłodu, który mu okazywała, mimo kilku uszczypliwości i wielu odmów, którymi go potraktowała. Wytrwałość ta była z jednej strony godna podziwu, lecz z drugiej absolutnie irytująca, gdyż uczepił się alchemiczki jak rzep psiego ogona.
Panna Rowle nie zdecydowała się jednak Bulstroda pogonić ostatecznie, gdyż uświadomiła sobie, że będzie dlań cudowną wymówką. Matka była zadowolona widząc, że w końcu pojawił się kandydat do ręki córki, pan ojciec był rad, iż wywodzi się z dobrego rodu Bulstrode, a towarzystwo nie miało powodów do plotek na temat jej staropanieństwa. Teraz tematem były potencjalne zrękowiny Daphne, lecz tylko ona w głębi ducha wiedziała, że nigdy w życiu do nich nie dojdzie.
Owszem, Bulstrode był wcale przystojnym mężczyzną – cechował go wysoki wzrost, atletyczna sylwetka i twarz o ostrych rysach oraz mocno zarysowanej szczęce, pokrytej gęstym zarostem. Sprawiał wrażenie groźnego, lecz w istocie brakowało mu charakteru. Nigdy nie wygrałby z Daphne, a alchemiczka w duszy gardziła takimi mężczyznami.
Siódmego kwietnia, nie mając ważnego zajęcia, zgodziła się spędzić z nim dzień, by nie dawać pani matce powodu do kłótni. Ubrała więc długą, czarną spódnicę do połowy łydki oraz lekką koszulę z finezyjnym żabotem o barwie wrzosu. Kilka srebrnych pukli upięła z tyłu głowy, by nie opadały jej na bladą twarz, resztę zaś pozostawiła rozpuszczone, by swobodnie opadały na plecy. Mieli wybrać się na Arenę Carrringtonów, gdzie bywała nie tylko szlachta, Daphne więc – ze zwykłej próżności – zdecydowała się również na swój medalion ze szlifowanym ametystem i kolczyki do kompletu, świadczące o statusie majątkowym Rowlów. Prezentowała się jak na damę przystało, Brian Bulstrode więc wodził za nią maślanym wzrokiem podczas spaceru po namiocie dziwów, zamiast oglądać te dziwadła.
Daphne wcale nie było ich żal. Urodzili się jako potwory, więc winni być wdzięczni, że chociaż tak przysłużyli się społeczeństwu – jako rozrywka.
Z zaciekawianiem i uśmiechem na ustach przypatrywała się właśnie bliźniaczkom syjamskim, gdy irytujący, nielubiany głosik zakłócił jej wizytę w namiocie. Niewymowna przeniosła lodowate spojrzenie błękitnych oczu na Islę Podmore, a z ust zniknął uśmiech.
-Kogo moje oczy widzą? – wysyczała Wilczyca tak cicho, by tylko Isla i Brian mogli ją usłyszeć.
Bulstrode natychmiast zbliżył się i spytał:
-Nie przedstawisz mnie swej znajomej, milady?
Panna Rowle poslłała mu ostre, przeszywające spojrzenie mówiące: NIE, lecz mimo to odezwała się.
-Obawiam się, sir, że nie ma kogo przedstawiać. Czyż stare rudzielce o brudnej krwi są godne naszej uwagi?
Bulstrode nie ośmieliłby sprzeciwić się Daphne otwarcie, lecz zwrócił spojrzenie ku Isli i wyciągnął dłoń, by podała mu swoją i przedstawił się: -Brian Bulstrode, pani.


here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep

Daphne Rowle
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa zimy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t652-daphne-rowle https://www.morsmordre.net/t707-safona#2367 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-cheshire-zamek-beeston https://www.morsmordre.net/t4669-skrytka-bankowa-nr-107#100262 https://www.morsmordre.net/t4308-daphne-h-rowle#90966
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]03.07.17 23:06
Sama nie wiedziała kiedy tak naprawdę ta ich rywalizacja się rozpoczęła. Na pewno przynależenie do Rycerzy Walpurgii ją spotęgowało. Cóż... nie wszędzie można mieć przyjaciół, zresztą i tak od zawsze preferowała towarzystwo mężczyzn, więc jest to nikła strata.
-Przypomnieć ci moja droga, że za zaledwie dwa lata to ciebie będzie można nazywać "starą". - Trzydzieści lat dla czarodzieja to nic. Zresztą wiek jest rzeczą, która w zupełności ją nie interesuje. Isla posiada inne priorytety aniżeli uciekanie przed starością, bądź też przed śmiercią.
-Choć chwila, czy czasem już teraz połowa czarodziejskiego Londynu nie rozprawia o twoim staropanieństwie? - Musiała przyznać Daphne odwagę. Mieć dwadzieścia osiem lat, pochodząc z rodziny arystokratycznej i nie posiadać męża? To zapewne szok dla osób na salonach.
- Ciekawe jaka jest tego przyczyna... - Teatralnie zamyśliła się na moment lustrując uważnie kobietę. - Na pewno nie zalotników. - Mówiąc to przeniosła swój wzrok na pana Bulstrode kokieternie trzepocząc rzęsami. Tacy mężczyźni byli prości. Za prości jak dla panny Rowle, więc to, że była tu właśnie z nim wręcz mogło dziwić. Czyżby uległa presji? To nie ten typ kobiety. No chyba, że zagrożono by jej wydziedziczeniem. To chyba jedyna rzecz, która skłoniłaby ją do ożenku.
Naprawdę nie zazdrościła arystokracji swego marnego losu, a już w szczególności kobietą. Może i nie dogadywały się za dobrze z Daphne, ale łączyło je więcej niż zapewne obie mogłyby sobie wyobrazić, bądź chciałyby się przyznać. Obydwie były niezależne i prędzej dadzą się zabić niż pozwolą sobie ten przywilej odebrać. A raczej zabiją osoby, które tego by spróbowały. Taka alternatywa jest znacznie bardziej kusząca.
Widząc gest mężczyzny podała mu swą dłoń pozwalając mu ująć ją w swojej.
- Isla Podmore, niezwykle miło jest mi lorda poznać. - Uśmiechnęła się nadzwyczaj szczerze, bo czemu miałaby się smucić? Wątpiła aby Wilczyca miała być zazdrosna, ale sam fakt pojawienia się tu rudowłosej dostatecznie był wstanie zniszczyć jej i tak zapewne dość kiepski wieczór. Co za szkoda...

Embarassed
Gość
Anonymous
Gość
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]11.07.17 20:07
Isla Podmore działała jej na nerwy. Odkąd tylko poznała tę rudą wywłokę czuła irytację. Ta półszlama naprawdę sądziła, że może konkurować z nią - damą szlachetnej krwi, potomkinią potężnych Rowlów, Niemywowną, uznaną alchemiczką. Odkąd tylko Daphne sięgała pamięcią, ta kobieta obrała sobie za cel działanie jej na nerwy, z niewiadomej przyczyny. Alchemiczka zazwyczaj pozostawała obojętna na podobne zaczepki, będąc przekonaną, że nie ma w nikim konkurencji - jest na to zbyt dobra. Isla Podmore nie poddawała się jednak w staraniach prześcignięcia Rowlówny, wbicia jej szpilki, nie odmawiała sobie okazji, by alchemiczce nie dogryźć. Lady Rowle dałaby jej satysfakcję, gdyby milczała i pozwalała na to wszystko. Była na to zbyt dumna, zbyt narcystyczna, zbyt arogancka.
-Wobec mnie społeczeństwo ma na tyle szacunku, by tego nie czynić - odparła chłodno, mrużąc oczy.
Nie uważała się za starą. Miała gładką i piękną twarz, choć wyostrzyły się jej rysy i spoważniała przez te lata, odkąd ukończyła Hogwart. Mając osiemnaście lat jawiła się niemal anielsko tak klasyczne i łagodne były twarzy Daphne. Teraz wyglądała zimno i surowo - w przeciwieństwie do rudowłosej Isli, która mimo trzydziestu lat jawiła się światu niemal figlarnie i zalotnie.
Na usta srebrnowłosej kobiety wychynął kpiący uśmiech, przejawiający się w uniesionym kąciku różanych ust: -Zazdrość. To bardzo brzydka cecha. Nie dziwi mnie, że o Tobie nikt nie chce rozmawiać, jesteś nikim - wyrzekła jadowicie, po czym uniosła dumnie brodę - Nie przypominam sobie, bym pozwoliła, byś zwracała się do mnie na ty, Podmore. Okaż szacunek mnie, Lady Cheshire.
W zimnych oczach Daphne jawiła się pogarda. Jawna, bezkresna pogarda. Jak ta ruda wywłoka śmie?! Zgniecie ją jak robaka, którym w oczach Daphne była, kiedy tylko nadarzy się okazja. Nawet jednak alchemiczka nie mogła zaprzeczyć urodzie Isli Podmore, jednocześnie nie kłamiąc. Brian Bulstrode obdarzył ją nazbyt przeciągłym spojrzeniem, a lady Rowle spojrzała nań karcąco, po czym wyrzekła:
-To półszlama, milordzie. Brudna krew. Lepiej jej nie dotykaj, bo się ubrudzisz - powiedziała beznamiętnie, z rozkoszą dostrzegając na twarzy Bulstrode'a odrazę.


here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep

Daphne Rowle
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa zimy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t652-daphne-rowle https://www.morsmordre.net/t707-safona#2367 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-cheshire-zamek-beeston https://www.morsmordre.net/t4669-skrytka-bankowa-nr-107#100262 https://www.morsmordre.net/t4308-daphne-h-rowle#90966
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]12.07.17 10:24
Nikim? A co trzeba zrobić, aby być kimś? Być największym czarownikiem w historii jak Merlin? Stworzyć szkolę magii i czarodziejstwa, jak założyciele? Zabić samego Albusa Dumbledora jak Gellert Grindelwald? Mieć pozorną władzę, jak Pani Minister? Czy może rosnąć w siłę i zrewolucjonizować ten świat, tak jak pragnie tego Czarny Pan? Brakowało jej jeszcze wiele, tak samo zresztą jak Rowle.
- Na szacunek trzeba sobie zasłużyć. - Dlaczego miała szanować Daphne Rowle? Ze względu na jej nazwisko? Status krwi, bądź społeczny? Szkoda, że ta tak nisko się oceniała.  Jeśli chodzi o Islę, ta z chęcią szanowałaby Wilczycę za jej poglądy, inteligencję, bądź niezłomność, ale skoro Lady Cheshire tak nisko się ocenia to proszę bardzo.
- Może i brudna, ale wciąż gorąca. Nie to co twoja zmarznięta na lód. - Posłała jej uśmiech pełen słodyczy, podszyty z oczywistych względów jadem. Nie przepadały za sobą, tego nie dało się ukryć, a one nawet takowego zamiaru nie miały.
- Smuci mnie to, że twoje spostrzeganie świata jest tak szablonowe. Moje poglądy nie różnią się niemal niczym od twoich, a jedyne co nas różni to fakt w jakiej rodzinie się urodziłyśmy. - Rodzina... żeby jeszcze jakąś miała. Ojca nie znała. Kto wie, może był bogatym szlachcicem szukającym uciechy u jej biologicznej matki? To nie miało większego znaczenia. Została wychowana przez wspaniałą kobietę pałającą do mugoli równą nienawiścią co i sam ród Rowle.
- Na to niestety nie miałam wpływu. - A kto ma? Los ma wspaniałe poczucie humoru. Fakt ten już przez te wszystkie lata zdążyła zauważyć. Nigdy nie wstydziła się jednak swojej "brudnej krwi". Ta mała wada była niegdyś czymś hańbiącym, wadą, wiecznie prześladującą ją łatką, a teraz? Teraz jest tylko i wyłącznie jej zaletą, częścią jej samej, dzięki której stała się taką osobą, jaką się stała. Obecnie jest za ten żart naprawdę wdzięczna losowi.
Ciekawe jak poradziłaby sobie wilczyca na jej miejscu? Czy rodząc się jako półkrwi czarownica jej charakter wciąż byłby taki sam, a poglądy nie zmienione? Raczej nie ma co gdybać...
- Nie myśl jednak, że użalam się nad sobą. To by było do mnie niepodobne. Wierz mi, bądź nie, dobrze czuję się w swojej skórze. - Mówiąc to założyła sobie dłonie na biodra kierując sugestywne spojrzenie w kierunku mężczyzny.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]15.07.17 19:06
Wilczyca została wychowana w przekonaniu o własnej wyższości. W zamku Beeston panowały surowe zasady i twarda ręka w stosunku do dzieci, niejednokrotnie ciężka, jednakże każdy syn i córka rodu Rowle byli przekonywani, iż krew płynąca w ich żyłach stawia ich na dużo wyższej pozycji, niźli resztę społeczeństwa. Ta krew była nieskazitelnie czysta. Nieskażona szlamem. Czysta, starożytna magia, a więc zarazem - szlachetna. Daphne przyszła na świat jako arystokratka i to w jej mniemaniu już czyniło ją kimś. Stawiało na piedestale. Rodzice upewniali ją w tym przekonaniu, a czym skorupka za młodu nasiąknie...
-Cóż, mój błąd... spodziewać się choćby krztyny kultury po szlamie - westchnęła ciężko Daphne, nawet nie do Isli, lecz sir Briana, który taktownie milczał, stojąc u jej boku.
Na jej twarzy pojawił się tak obrzydzony wyraz, jakby Isla podsunęła jej smocze łajno pod nos. Czuła się zgorszona tą jawną insynuacją, iż Isla jest kobietą gorącą. Nie przystało to żadnej kobiecie. Ani damie, ani tej z niższych warstw społecznych, lady Rowle nie postanowiła więc odpowiadać. Prędzej rzuciłaby się z wieży astronomicznej w Hogwarcie, niźli porzuciła swoje sztywne i lodowate maniery.
-To urocze, że sądzisz, że naprawdę mnie to obchodzi.
Wyrzekła lodowato, znużonym i beznamiętnym tonem, nawet na Islę nie patrząc. Patrzyła na kobietę z brodą, unosząc przy tym dumnie podbródek, jakby kobieta stojąca obok nie była warta jej spojrzenia.
-Nie, nie różni nas tylko nazwisko, Podmore. Ja jestem potomkiem wielkich czarodziejów czystej krwi, krwi nieskazitelnej i szlachetnej. Moja krew daje mi potęgę. W Twoich żyłach płynie brudny szlam. To nas różni, moja droga. Ty jesteś nikim.
Naprawdę nieistotne dla Daphne były owe żale. Nie obchodziło ją, czy Isla żałuje w jakiej rodzinie się urodziła czy też nie. Nie obchodziło jej, że nie miała na to wpływu. Liczyło się to, że była brudną półszlamą (a ponadto rudą), a to wystarczyło, by zasłużyć na nienawiść Daphne Rowle. Gdyby tylko mogła, gdyby tylko Czarny Pan z jakiegoś, nieznanego alchemiczce powodu nie postanowił Podmore przyjąć w swe szeregi - już dawno dolałaby jej do wina trucizny.


here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep

Daphne Rowle
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa zimy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t652-daphne-rowle https://www.morsmordre.net/t707-safona#2367 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-cheshire-zamek-beeston https://www.morsmordre.net/t4669-skrytka-bankowa-nr-107#100262 https://www.morsmordre.net/t4308-daphne-h-rowle#90966
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]23.07.17 21:17
Co do tego, że Daphne została wychowana w przeświadczeniu o swojej wyższości nad innymi nie miała wątpliwości. Miała niejednokrotnie okazję przekonać się o tym. Niestety, panna Rowle pewnego pięknego dnia przejedzie się jeszcze na tym swoim egocentryźmie i to dość boleśnie.
-Wybacz, ale jesteś niedoinformowana. Nie jestem szlamą. Jestem pół krwi czarownicą. - Biedaczce jednak guwernantka niewystarczająco umiejętnie wytłumaczyła kilka kwestii. Słudzy Czarnego Pana powinni być chyba trochę bardziej uświadomieni. A jednak... wszędzie i zawsze zdarzają się wyjątki.
- Aż tak się nie okłamuje. Każdy dobrze wie, że ciebie nic, ani nikt nie obchodzi poza tobą samą, prawda Lordzie? - Kończąc zdanie przeniosła swój pytający wzrok prosto na zdezorientowanego mężczyznę stojącego obok. Jak tak na niego patrzy, to mogłaby dojść nawet do wniosku, że w pewien sposób jest jej go żal.
- To zabawne. - Stwierdziła uśmiechając się półgębkiem. Czasem białowłosa przerastała samą siebie...
- Mi potęgę daje moja magia, ale jeśli ty bardziej sobie cenisz ciecz płynącą w żyłach to proszę cię bardzo. - Wzruszyła ramionami skanując kobietę przed sobą. Na czas ich rozmowy otaczający ich ludzie stracili znaczenie. Stali się otaczającą je szarą masą. Nawet sam Lord Bulstrode, choć stał obok nich i był niejednokrotnie wklecony w rozmowę był tu całkowicie niepotrzebny. Nie przepadała za Wilczycą, ale uwielbiała słowne przepychanki. Nieraz były one po stokroć lepsze, niż czarodziejskie pojedynki.
- Nikim? Możliwe. Ale w porównaniu do ciebie moja droga, kiedyś będę kimś. - Powiedziała z niezwykła pewnością w głosie. Nie po to męczy się na tym łez padole przez trzydzieści lat, żeby umrzeć i zgnić w mogile nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Nie... każdy człowiek z jakiegoś powodu się urodził, a jej zadanie na pewno nie mogło być błahe. Służyła najpierw jednemu czarnoksiężnikowi, teraz służy drugiemu. Jeśli przyłoży rękę do tego, aby zrewolucjonizować ten świat na rozkaz Czarnego Pana jej życie nie pójdzie na marne, a imię nie zostanie zapomniane. W porównaniu do Daphne, ona sama chce zapracować na godność swego nazwiska, a nie polegać na czynach przodków.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]08.08.17 22:20
Nie sądził, że sytuacja, aż tak się rozwinie i obierze taki, a nie inny tor wydarzeń. początkowo myślał, że panna Podmore jest jest przynajmniej koleżanką Daphne, a te komentarze są jedynie mającymi być zabawnymi uszczypliwościami. Z każdą jednak chwilą pojmował, że sytuacja ta odbiega dość bardzo od żartów dwóch znajomych.
Szczerze mówiąc liczył na spokojny i miłe spędzony wieczór u boku Lady Rowle, niestety plany te zostały mu dość mocno pokrzyżowane, co wybiło go z tropu. Początkowo nie miał ochoty wtrącać się w ten spór, ale gdy ten nabrał tępa, a kolejne komentarze stawały się coraz bardziej niegrzeczne zmienił swe nastawienie i zrobił krok w przód z zamiarem wtrącenia się w całą tą sytuację.
- Drogie Panie zaprzestańmy proszę tym sporą. - Wyciągnął przed siebie dłonie w uspokajającym geście spoglądając na obie kobiety nie do końca będąc pewnym, czy to ma uspokoić je, czy jego... Nie mógł w tym sporze żadnej z pań przyznać racji, ale to właśnie Lady Rowle była jego współtowarzyszką i jeśli zaistnieje taka potrzeba to stanie właśnie w jej obronie. Na razie miał jednak cichą nadzieję, że obie kobiety uspokoją się i odpuszczą, a następnie wszyscy rozejdą się w miarę ugodowej atmosferze.
- Proponuję rozejść się i nie budzić zbędnego zainteresowania. - Powiedział próbując załagodzić zaistniałą sytuację. Awantura nie była żadnej ze stron na rękę. A przynajmniej tak właśnie on to widział. W przypadku jego i lady Daphe lepiej byłoby nie wzbudzać zbędnej sensacji kłótniami.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Namiot Dziwów 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]09.08.17 8:45
Wilczyca zdecydowanie potrafiła wyprowadzić człowieka całkowicie z równowagi. Nie miała jej jednak tego za złe, dopóki jej samej udawało się osiągnąć ten sam efekt.
Dogryzanie sobie było już ich małą rutyną, z której, z tego co zdążyła zauważyć, obie nie miały zamiaru rezygnować. W przypadku Is powód był jasny: zabawa. Zawsze była to w końcu jakaś rozrywka, urozmaicenie, a może i nawet sposób na zabicie czasu? To raczej mało ważne...
Nie doczekała się odpowiedzi Daphne, gdyż jej "partner" - Lord Brian Bulstrode zdecydował się jednak wmieszać się w całą tą sytuację. Biedaczek... Nawet nie wiedział czego się podjął.
Faktycznie znalazło się już kilku otaczających ich gapiów, Is jednak nie przeszkadzali oni w żaden sposób. Raczej jest typem osoby, który lubi przyciągać uwagę, a nie stroni od niej. Inaczej jednak sprawa wyglądała wśród arystokracji. Im uwaga innych nigdy nie sprzyjała. Gdyby rudowłosa była tak zawistna jak niektórzy myślą urządziłaby tu lady Rowle prawdziwą awanturę. Ale przecież awantura nie równa się zabawie. więc może i zawistna była, ale po co ma niszczyć sobie rozrywkę? Lepiej dla niej będzie jeśli zostawi Wilczycę w tym stanie, w jakim jest. Wściekłą aż do czerwoności. Później ta złość będzie się zbierać do ich następnego spotkania, aby znów zapewnić Is rozrywkę i umilić czas.Chyba to rzeczywiście najwyższy czas, aby się rozejść w "pokoju".
- Lordzie Bulstrode. - Kiwnęła mu głową z uśmiechem wypisanym na twarzy.
- Miło było spędzić trochę czasu z naprawdę kulturalną osobą. - Choć jedną... Naprawdę było jej żal mężczyzny. Nawet chyba nie zdawał sobie jeszcze sprawy w co się pakował zalecając się do białowłosej kobiety. Przekona się... i to prędzej, niż później.
Z równie dużym uśmiechem skierowała wzrok ponownie na Daphne, jednakże gdy jej oczy ujrzały kobietę zmieniły całkowicie swój wyraz.
- Daphne. - Powiedziała imię to z naciskiem dając Wilczycy jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru zwracać się do niej mianem Lady. Nie zwlekając dłużej i nie czekając na odpowiedź towarzystwa odeszła mając już na dziś dość przebywania z dziwakami.

|ztx2
Gość
Anonymous
Gość
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]10.12.20 18:47
4 września 1957, godzina 13:13
Trzynaście beczek od Narayanana Batari, pakunek od Sukhwinder Vasundhara i przekazać Punicie Navneet, żeby wpadła do Parzywego w wolnej chwili.

Hagrid czytał kartkę napisaną mu przez Panią Boyle by na pewno niczego nie zapomnieć. Zadania nie były skomplikowane, ale wolał nic nie zapomnieć. Już grubo ponad miesiąc u niej robił i póki co podobno dobrze się w swej robocie sprawdzał, więc i zepsuć tego nie miał ochoty. W mieście jakby ucichło i to tak z 2 tygodnie temu, ale gwar powoli wracał i w porcie zjawiało się coraz więcej dziwaków. Rubeus raczej nie bywał w tej części bardziej ekskluzywnej, bo to ani miejsce dla niego ani tym bardziej nie miałby co tam robić. Ale skoro Pani Boyle prosiła to należało prośbę spełnić. Półolbrzym odebrał już pakunek od Sukhwinder Vasundhara i właśnie szukał Punicii Navneet, chociaż bladego pojęcia nie miał jak rzeczywiście ta paniusia miała wyglądać. Jeden z namiotów do którego wszedł nad wejściem miał tabliczkę Namiot Dziwów. Ciekawe to było miejsce, nie ma co. Powykręcani kolesie o przykrótkich nóżkach, panie z wielkimi brodami, wiecznie lewitujący chłopiec czy w końcu mężczyzna z gadającymi wężami wcale nie wydawali się być w swoim żywiole. Przez chwilę podolbrzym zatrzymał się i niemal przetarł oczy ze zdumienia. Co prawda sceny od publiki nie odgradzała żadna klatka, ale widok smętnych dziwów mówił wprost, że wcale nie są tam szczęśliwi i istnieli jedynie dla rozrywki innych. Gdyby tak podejść i jakiegoś porwać to może taki byłby wolny, ale głupot nie wolno mu było robić, przecież miał ważne zadanie. Jakieś dziecko klaskało na widok koślawca który wywalił się wprost na fioletowe poduszki, inne głośno wyśmiewało kłótnię wąsacza z szerokim jak słoń karzełkiem. Złość w Rubeusie rosła gdy przypominał sobie jak sam był wyśmiewany tylko za fakt, że był większy niż inni swoi rówieśnicy. Fart, że teraz nauczył się używać tej siły na tyle by sobie z tym poradzić. Oj, nikt się już nie śmiał gdy zaciskał pięści. W tym momencie mimowolnie ścisnął w łapie pakunek, a ze względu na to, że czasem to nawet swojej siły dostosować nie umiał, ten rozleciał się z dźwiękiem tłuczonego szkła. Wypływająca ze środka maź i kawałki szkła poleciały prosto pod nogi jakiegoś chłopka w ładnych butach, kilka metrów dalej, a Hagrid gdy tylko sięgnął po nie co by bucików paniczkowi nie pobrudzić, napotkał tam jego dłonie.
- Pszapszam - mruknął cicho pod nosem, wściekły, że nie wykonał misji od Pani Boyle.
[bylobrzydkobedzieladnie]



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal


Ostatnio zmieniony przez Rubeus Hagrid dnia 01.01.21 22:22, w całości zmieniany 1 raz
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]13.12.20 12:13
Namiot dziwów mógł być idealnym miejscem wycieczek szkolnych i nie tylko. Nie chodzi tu jednak o walory artystyczne i rozrywkowe tego miejsca. Przecież nic tak nie pobudza wyobraźni, jak na własne oczy zobaczenie tego, jak może skończyć się nieumiejętne korzystanie z magii, samotne eksperymenty transmutacyjne, czy próby ważenia eliksirów na własną rękę, bez podstawowej wiedzy, i tym bardziej ich spożycie.
Miejsce to przede wszystkim przyciągało młodych Magomedyków oraz smutne panie i panów z Departamentu Magicznych Katastrof i ich praktykantów, którzy, dzielni i weseli przed namiotem, po wejściu do środka, z każdym krokiem uśmiechali się coraz mniej, żeby w końcu zacisnąć szczęki i zmienić barwę swojej twarzy na lekko zielonkawą. Praktykanci z Munga kolorów nie zmieniali, gdyż zdążyli już napatrzeć się na zjawiska bardziej obrzydliwe, niż prezentowane tutaj “okazy”, ale w ich spojrzeniach, mimo współczucia, kryło się nieme pytanie “czy to aby niezaraźliwe?”.
Byli też w namiocie goście z Departamentu Tajemnic i, jak na najbardziej dyskretny ze wszystkich Departamentów Ministerstwa przystało, swoim praktykantom dawali tylko mgliste sugestie, co tak naprawdę powinni tutaj robić. A konkretnie jedynemu swojemu praktykantowi w tym miejscu. Tak więc młody lord Black z kawałkiem pergaminu, oznaczonym tylko sygnaturą Sali Mózgów, spacerował wśród występujących tu “artystów”, mając nadzieję, że gdzieś między osobą włochatą jak yeti i lewitującą — przywiązaną za kostkę sznurkiem, by nie odleciała, znajdzie odpowiedź, o co chodziło właściwie jego przełożonym.
Rigelowi bardzo zależało na tym, żeby w tym zadaniu naprawdę się wykazać, w końcu Sala Mózgów to miejsce, w którym w przyszłości chciałby pracować, kiedy… znaczy, jeśli w końcu kiedyś awansuje. Skupił się więc na temacie wpływu magicznej katastrofy na psychikę ofiary.
Kiedy tak planował, do kogo udać się najpierw, żeby zacząć “wywiad”, usłyszał głośny brzdęk tłuczonego szkła i poczuł, jak odłamki spadają mu pod nogi. Kiedy się nachylił, żeby sprawdzić, co się wydarzyło, zobaczył, jak z odłamków wypływa dziwna maź, która powoli zaczęła zalewać mu jego nowe, piękne, lakierowane buty. W pierwszym odruchu próbował odsunąć rękawem szkło, jednak w tej samej chwili do tego samego kawałka sięgnęło wielkie łapsko. Kiedy parę kropel spadło na jego skórę, poczuł wyraźne swędzenie i pieczenie, po czym zderzył się ręką z owym łapskiem.
-Co Pan wyprawia! - chłopak próbował zabrać rękę, żeby ją wytrzeć w chustkę. Jednak bezskutecznie. Przykleił się.
-Proszę w tej chwili mnie puścić! - szarpnął ręką jeszcze raz, aż poczuł ból w ramieniu, i w końcu spojrzał na właściciela przerośniętej kończyny. Ogromny, brodaty mężczyzna patrzył na niego z nieukrywaną złością. Rigel zamilkł.
Czyżby pracownicy postanowili się zemścić na innych za swoje błędy?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]15.12.20 18:55
No jaki pech to był, że tak mocno ścinał pakunek. Zwykle to i Hagrid dobrze nad nerwami panował, ale były sytuacje, że cierpliwość się kończyła, nawet jak nikt na tym szkody nie miał, jedynie on sam. Pani Boyle zła będzie na pewno, kij wiedział ile ten pakunek wart był, żeby go tak po prostu w łapsku zmiażdżyć. Jeszcze to szkło i ten panicz co mu pod buty poleciało, oj sprawa krucho wyglądała, bardzo krucho. Jak szkło kruche takie, albo kości tego paniczka. Zależy kto jakie porównania wolał właściwie. Może jakby się schylił szybciej to by nawet nie zauważył jegomość co tam się mu pod butami działo, ale knypek był, ot co. Bliżej do podłogi przecież miał. Zaczął krzyczeć jakby się paliło gdzieś czy cuś. Może wnerwiony taki, że go obskurny typ dotknął, na takiego to też to wyglądało. Bogaty na pewno był, bo chociaż tacy się w Parszywym nie zjawiali to w porcie, a i czasem. Widać ich było na ulicach czasem jak przemykali z nosami w górze, aż dziw, że taki pod nogi spojrzał jak to zwykle w sufit wpatrzone.
- Co się... - drzesz chciał powiedzieć, ale nie zdążył bo sam zorientował się co się zadziało. - Upss - wyszeptał tylko gdy chłopak ciągnąc za ręce nic nie wskórał.
No zrośli się wyglądało na to, przykleili do siebie jak muchy do miodu albo włos do kostki łoju. Szarpał się ten młodzik i szarpał, ale nic to dało. Potem dopiero zresztą w górę spojrzał i chyba mordę Hagrida dostrzegł, bo jakby się przestraszył. A co on myślał, że do tych łapsk to jakiś cyrkowy wiotki akrobata przyklejony jest?
- Panie, to pan mnie puść teraz - wycedził przez zęby. - Pan mnie nie trzyma bo jak się wkurzę - szarpnął z całej siły co by ten głupi klej przełamać.
No i nie wiadomo czy siły nagle stracił, że nic nie dało czy to jakieś czary potężne były. Jak macał gładkie rączki paniczka chwilę temu tak nic się nie zmieniało, co najwyżej po bucikach typka maź spływała.
No i się wkurzył.
Szarpnął jeszcze raz, może i mocniej nieco, byle w górę. Jak w górę szarpnął to liczył, że młodzik się po prostu odklei od niego i na sianko spadnie, ale nic takiego się nie stało, bo ten zawisł w górze, kilka centymetrów nad ziemią jakby sam kurczowo się łap Hagrida trzymał.
- Panie! - opuścił ręce, a mało brakowało by z pyska mu ślina zaczęła lecieć. - Panie, ja tu miałem sprawunki załatwić, a Pan mnie co tu ten łapy trzyma, co jest?
Już pal sześć było te sprawunki, trzeba się było po prostu szybko wynosić co by ministerstwo tam nie wpadło i półolbrzyma nie zawinęło, tego się przecież bał, a ministerialnych typów to nie lubił jak mało kogo. Chciał szybko sprawy załatwić, bo jak się opił i objadł rano tak dalej do klozetu nie doszedł, bo byle szybko załatwić wszystko chciał i potem sobie spokojnie z gazetką odpocząć, a z przyklejonym paniczem do łap to ciężko by było przecież.



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]24.12.20 2:10
Rigel ponownie przyjrzał się właścicielowi kończyny. I widok ten był… imponujący.
Ubranie, mimo iż wyglądało, jakby mężczyzna pucował nim londyńskie doki — no może oprócz skórzanego płaszcza, tylko lekko przetartego na łokciach, dobrze oddawało potęgę jego sylwetki. Nie wyglądała jednak jak coś, co mogło powstać w wyniku wypadku — nie posiadała tej chaotycznej nuty i była proporcjonalna. Chyba w całym swoim życiu Black nie widział nikogo, kto był aż tak dobrze zbudowany i miał aż takie mięśnie. Ten widok kompletnie go pochłonął, myśli powędrowały gdzieś w siną dal — w miejsce, w którego szczegóły lepiej nie wnikać. Przez to chłopak zupełnie nie słyszał, jak właściciel owych mięśni na niego wrzeszczy.
I wtedy coś nagle nim szarpnęło w górę i Black niczym rasowy akrobata, którym nigdy nawet nie planował zostać, z głośnym “AAA” poszybował aż pod samo sklepienie, zahaczając butem o materiał namiotu, jakby podłoga zamieniła się miejscami z sufitem. Dobrze, że był przez tyle lat w drużynie quidditcha, bo nieprzystosowany do podobnych wygibasów organizm w takiej sytuacji na pewno spróbowałby się pozbyć z siebie ostatniego posiłku.
Kiedy Rigel tak zawisł w powietrzu, jak szmaciana lalka, utrzymywany jedynie przez niewidzialną siłę, łączącą obie ich dłonie, nagle go olśniło.
-Proszę Pana, - powiedział spokojniej, kiedy olbrzym postawił go w końcu na ziemię. - Ja Pana nie trzymam. Nie miałbym po co, ponieważ sam mam dużo spraw do załatwienia... Czy wie może Pan, czym to było?
Wolną ręką wskazał na odłamki i rozlana na ziemi ciecz.
-Możliwe, że... -wstrzymał oddech, zastanawiając się nad doborem słów. - ulegliśmy wypadkowi magicznemu. Niestety.
Co za parszywy los.
Black oczyma duszy już widział, jak jego i tego umięśnionego olbrzyma pakują do jednej z klatek w tym namiocie, a oni, niczym wschodnie Yang i Yin, wysoki i niski, silny i o przeciętnej sile, złączeni na wieki bardzo namacalnym nie-węzłem zupełnie nie-małżeńskim.
Co za porażka.
Chociaż z drugiej strony…
NIE
-Znam się odrobinę na eliksirach, więc spróbuje nam z tym pomóc. - to mówiąc, spróbował unieść swoją dłoń, ale bezwładna ręka mężczyzny ciążyła niczym worek kamieni. - Dlatego byłbym bardzo wdzięczny, gdyby zechciał Pan okazać mi wsparcie.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Namiot Dziwów [odnośnik]24.12.20 15:36
Chłopak był przeciętnego wzrostu, a ważył tyle co nic. Jakby tak wziąć dużą beczkę piwa albo dwie, to tyle samo by ważyły. Wymuskany taki z ładnie ułożonymi włoskami pewnie na show przyszedł, a nie do pracy, to było widać od razu. Hagrid wściekły jak byk trząsł tymi rękami i trząsł co by się od niego oderwał.
- A skąd mnie wiedzieć to - wzruszył ramionami. - Kiemu wypadkowi, co Pan gada mnie tu?! Ja tu tylko chciałem sprawunki załatwić - cały namiot zaczynał patrzeć na nich, a to nie wróżyło dobrze.
Hagrid bez zawahania pociągnął za sobą panicza pod ustawione na lewo trybuny, tak by ich nikt nie widział. Sam musiał się schylać co by tam wleźć, ale jeśli facet się sprzeciwiał, to i tak tego nie słyszał. Było ciasno, ale przynajmniej ciemno i w ukryciu.
- Panie, lepiej Pan to szybko załatw, bo jak nie to do szpitala trza, a ja nie mogę tak do roboty wrócić, bo mnie pani Boyle by przez łeb zdzieliła, a ja tam wolę na nią uważać, to dobra kobita jest, ale wiadomo jak to ten... - czort jeden wiedział czy uda im się rozdzielić.
Do szpitala wolał Rubeus nie iść. To była droga przez cały Londyn, a jakby ich ktoś zobaczył albo ten lordzik pomocy krzyknął to przecież by go posadzili do pierdla i na tym by się przygoda na wojence skończyła. O Azkabanie i tym całym Tower słyszał i to bardzo dobrze, różne pijaki mówiły różne rzeczy, ale wszyscy się zgadzali ze sobą. To ostatnie miejsce do jakiego chciałoby się trafić, a już zwłaszcza teraz.
- Panie, lać mnie się chce - powiedział cicho. - A w gacie lał nie będę, bo ja porządny jestem, a nie jakiś pijak - teraz już niemal szeptał. - Pan zrób coś jak w eliksiry dobryś, bo mnie się to wcale nie podoba, że tak utknąłem.
Przez chwilę w myślach Hagrida przeszło kilka rozwiązań. Jakby tak temu paniczkowi dłonie uciąć to przecież by wolny był i mógł sobie pójść. Problem polegał na tym, że Hagrid ani by bezbronnemu chłopinie rączek nie uciął ani by nie wiedział jak się potem tych przyklejonych palców pozbyć, a raczej by to głupio wyglądało i bardzo dużo utrudniało. Nie myśląc wiele podniósł dłoń do góry by przeczesać włosy do tyłu, bo te wpadały mu już w oczy, a lordzik znów poleciał za nim. No nie chciał się do tego przyzwyczajać, bo to sytuacja była co najmniej głupia i dziwna.
- Panie, zeszczym się zaraz.



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Namiot Dziwów
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach