Wydarzenia


Ekipa forum
Dahlia Meadowes
AutorWiadomość
Dahlia Meadowes [odnośnik]12.07.19 19:13

Dahlia Parker Meadowes

Data urodzenia: 18 stycznia 1935
Nazwisko matki: Johnson
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: kurs II stopnia w wiedźmiej straży
Wzrost: 1,75 m
Waga: 61 kg
Kolor włosów: czarny
Kolor oczu: ciemny brąz
Znaki szczególne: specyficzna, egzotyczna uroda, częste zmiany fryzur, wysoki wzrost



chcę być chłopcem

Druga wojna światowa zabrała Dahlii ojca - w wieku czterech lat nie miała szans zapamiętać jego twarzy. Była dość przystojna, a z jasnych oczu emanowała odwaga oraz dobroć jednocześnie. Wiedziała o tym ze zdjęć oraz opowieści matki, czarownicy jamajskiego pochodzenia. Przybyła ona do Wielkiej Brytanii w celu odnalezienia lepszego życia; ojczyzna panny Johnson borykała się w wieloma problemami, o pracę było niezwykle ciężko, dlatego cała rodzina złożyła się dla niej na podróż do kraju, w którym miały spełnić się marzenia. Na początku było ciężko, ale wkrótce młoda kobieta odnalazła nie tylko karierę dla siebie - podczas pracy jako stażystka w Ministerstwie, spotkała na korytarzu niezwykle charyzmatycznego pana Meadowes, z którym połączyło ją pierwsze, pełne pasji uczucie. Ich miłość nie była łatwa, tutejsze społeczeństwo nie patrzyło na nich przychylnie; na szczęście taka para idealistów odnalazła się w nieprzyjaznej rzeczywistości - skoro mieli siebie nawzajem to czy potrzebowali aprobaty innych?
Niestety stare fotografie nie potrafiły zastąpić rodzicielskich uczuć. Pani Meadowes starała się jak mogła - być dla córki wszystkim, czego potrzebowała, ale i tak nie mogła sprostać dziecięcym oczekiwaniom. Mała lgnęła do wujka oraz swoich kuzynów, szukając w nich namiastki czegoś, czego nigdy nie doświadczyła. Skakała z nimi do okolicznego jeziora, łowiła ryby, obrzucała ich dżdżownicami i biła się z nimi przy każdej możliwej okazji. To nic, że była za słaba, nadrabiała wolą walki. Matka nie wykazywała zachwytu tym, że jej ukochane dziecko nie stroi się w sukienki i nie spędza czasu z delikatnymi kuzynkami. Nie rozumiała, że to nie lalki oraz strojne herbatki dawały małej szczęście. To odrobina wolności jaką mogła czuć siedząc na wysokiej gałęzi drzewa i odrobina akceptacji, gdy pomyślnie przeszła chrzest bojowy zorganizowany przez męską części krewnych. To w zasadzie wtedy ujawniły się jej magiczne zdolności - miała chyba sześć lat, gdy przed przeskoczeniem przez kolejną oponę na torze, przeszkoda po prostu uniosła się hen wysoko. Skakała wtedy, żeby ją dosięgnąć i sprowadzić na ziemię, ale nic z tego. Za którymś razem po prostu gruchnęła o ziemię rozdzierając kolano. Pozwolono jej dokończyć wyścig, dlatego zacisnęła zęby i dopięła swego, nawet mimo bólu i brakującej opony. W tamtym czasie Dahlia wierzyła, że jest coś warta. Że świat nie może być taki zły, o czym grzmieli dorośli. O wojnach, o zniszczeniu, nietolerancji. Gdzieś tam młoda Meadowes miała swoje miejsce, swój raj na ziemi. Tęsknota za ojcem, jakiego właściwie nigdy nie poznała, rozmyła się gdzieś po drodze. Zastąpiona wewnętrzną siłą, z jaką zamierzała iść przez życie. W dzieciństwie wszystko wydawało się takie proste, takie oczywiste. Tym gorsze było starcie ze szkolną rzeczywistością. Całkowicie odmienne od bańki mydlanej, w jakiej dotąd żyła.




chcę być kimkolwiek, byle nie sobą

Jakkolwiek zakupy na Pokątnej, trzymanie w dłoni swojej pierwszej różdżki i widok tych wszystkich magicznych cudów rozgrzewał serce Dahlii, tak cała reszta, od początku, nie składała się w idylliczną całość wyrwaną wprost z dziewczęcej wyobraźni. W pociągu dzieciaki patrzyły na nią spode łba - ostatecznie skończyła więc samotnie w przedziale. Później nie było wcale lepiej; ani na łódce, ani w Wielkiej Sali. Entuzjazm słabł z każdą minioną chwilą, pozostawiając trudny do ukrycia smutek. Nie czuła już początkowej radości, gdy po paru długich momentach tiara wykrzyknęła Gryffindor! - oklaski wydawały się Meadowes zbyt słabe w porównaniu z poprzednimi, zaś twarze siedzące przy długim stole ignorowały ją. Prawdopodobnie celowo. Nie była pewna. Przygnębiona wcześniejszymi problemami nie zwracała już uwagi na innych. Zacisnęła mocno powieki marząc o tym, żeby powrócić do mamy. Do leniwych wieczorów w rodzinnym sadzie, nawet do deszczowych poranków z książką w dłoni. Wszystko było lepsze od tkwienia tutaj, w zimnym, nieprzyjaznym zamczysku.
Dość długo wmawiała sobie, że każdy następny dzień będzie lepszy od poprzedniego. Może nie była zbyt popularna, ale większość ludzi zostawiała ją w spokoju. Poza kilkoma Ślizgonami, gotowymi do rzucania obelg oraz robienia drobnych psikusów. Usiłowała znosić je z godnością, jeszcze mocniej zamykając się w sobie; w pierwszych latach szkoły nie mówiła prawie wcale. Obserwowała. Zdobywała informacje. I przede wszystkim uczyła się, chociaż to było bardziej związane z brakiem przyjaciół niż rzeczywistym pociągiem do nauki. Zdecydowanie wolała zajęcia z magii praktycznej - to w niej przodowała. Zwłaszcza transmutacji, która stała się dla Dahlii pewnego rodzaju obsesją, z którą nie próbowała nawet walczyć. Żałowała przy tym, że nie była metamorfomagiem - możliwość bycia kimkolwiek innym rozwiązałaby wszystkie nastoletnie problemy.
Pewnego dnia nie wytrzymała. Zamieniła tego głupiego Thomasa w tchórzofretkę, nie mając nawet pewności czy czar się uda. Udał się. Zyskała nie tylko szlaban oraz obietnicę zemsty, ale też szacunek kilku osób, co poniekąd nieco podbudowało niską pewność siebie uczennicy. Zaczęła więcej mówić, odważnie stawać w obronie swoich poglądów, przestając się już bać wszystkich wokół. Mawiali, że najlepszą obroną był atak - dlatego Meadowes szybko z szarej myszki przeistoczyła się w wojowniczkę o dosłownie wszystko. Nie znosiła kompromisów, wolała pierwsza zrazić do siebie ludzi niż poczuć ponowny smak odrzucenia. Była już po tamtej stronie i nie spodobało jej się tam. Nie zamierzała wracać, nigdy. Nie pozwoli sobą pomiatać, już nie. Prawdopodobnie dlatego gdzieś w środku nauki była tak potwornie nieznośna. Nie ograniczała się tylko do słów - przemycenie pająka na głowę rówieśnika, którego przyłapała na gapieniu się, nie wzbudziło w niej poczucia winy. Dość długo wmawiała sobie, że zasłużył, że zrobił coś złego. Ludzie patrzyli się na nią z pogardą, z niedowierzaniem, z nieprzyjemną ciekawością. Była dla nich dziwadłem, tajemniczym eksponatem do obejrzenia. Nienawidziła tego. Każdego z tych spojrzeń, każdego z powodów, dla których patrzyli.
Starała się być kimś innym. To wtedy nauczyła się kłamać, zmyślać historie. Wiedziała już komu co mogła powiedzieć, trzy lata obserwacji zrobiło swoje. Jednym opowiadała o ojcu jako dzikim wojowniku plemiennym, który za pomocą magii odparował legiony czarnoksięskich ataków, co podsycało zafascynowanie słuchaczy egzotyką; innym o tym, że jej rodzina mieszka w Wielkiej Brytanii od dawien dawna i zajmuje się najbardziej prestiżowymi dziedzinami magii. Za każdym razem wymyślała nowe detale, pamiętając nawet, którą wersję komu sprzedała - odnajdywała się w świecie kłamstw zabarwionych kreatywnością. Nie przejmowała się tym, że może nie powinna tego robić; w tym wszystkim odnalazła spokój. Nie martwiła się już tym, że jej prawdziwe uczucia wypłyną na wierzch - wreszcie umiała nad nimi panować. Miała kontrolę nad tym, co zobaczą inni. Mogła wybrać sobie obraz jaki im przedstawi. Wcale nie musiała być metamorfomagiem, żeby tego dokonać. To wszystko jeszcze umocniło pewność siebie Dahlii, przynajmniej na jakiś czas.




chcę być kotem

Załamanie na fałszywie idealnym wizerunku pojawiło się jakiś rok później, gdy zginął jej wuj. W jakimś tragicznym, zupełnie niepotrzebnym wypadku. Całkowicie bez sensu. Zniknął więc wzór do naśladowania, substytut nigdy niepoznanej ojcowskiej miłości. Wycofała się wtedy ze skrawków szkolnego życia, jakie jeszcze posiadała. W czasie wolnym potrafiła godzinami włóczyć się po zamku i błoniach. Od zawsze lubiła przyrodę, więc zdecydowanie lepiej odnajdywała się na rozległych przestrzeniach dookoła. Uwielbiała odkrywać nowe zakątki lub obserwować zmiany jakie zachodziły dookoła niej. Jednak najbardziej na świecie ukochała wysokości. Potrafiła wspinać się na najwyższe gałęzie, żeby stamtąd podziwiać najpiękniejsze widoki. Tak jak wtedy, z kuzynami, gdy życie było takie proste. To, czego inni się obawiali, dla Dahlii było odskocznią. Spokojem, w którym mogła oczyścić natłok myśli.
Niestety raz straciła poczucie czasu - wciąż siedziała na drzewie zamiast szykować się do spania w swoim dormitorium. Przyłapał ją na tym nauczyciel zmieniony w sokoła, wywołując tym samym w Meadowes kolejne pokłady zainteresowania transmutacją. Chyba tylko dzięki swojemu entuzjazmowi wymigała się od szlabanu, a zamiast tego zyskała prawdziwą pomoc. Chciała zostać animagiem, ale sama nigdy nie zdołałaby posiąść tak trudnej i niezwykłej jednocześnie umiejętności. Pod okiem doświadczonego dorosłego miała na to szansę. Profesor zgodził się najpierw na próbę, ale zauważywszy determinację uczennicy, postanowił poprowadzić ją przez cały proces aż do końca.
Naturalnie - najpierw był czas na teorię. Chodziła więc na spacery z całą masą książek, robiła notatki, zadawała pytania. Później nadszedł czas na praktykę, której poświęciła się już do końca szkoły. Przez ostatnie lata praktycznie nie szukała kontaktu z innymi ludźmi, pogrążona w nauce nie tylko transmutacji oraz animagii, ale też innych przedmiotów, jakie musiała zdać na obu czekających ją egzaminach. Jednak przez długi czas nie widziała efektu swojej pracy; zwykle najdalej Dahlii udawało się przemienić jedną z części ciała, jednak nic poza tym. Mimo niepowodzeń nie zrezygnowała - wręcz przeciwnie, wyhodowała w sobie jeszcze więcej determinacji. Wiedziała już, że jeśli chce coś osiągnąć, to tylko ciężką pracą. Umiała liczyć, więc liczyła tylko na siebie. Zwłaszcza w obliczu Grindelwalda zostającego dyrektorem Hogwartu. Wtedy tym bardziej musiała zaciskać zęby, jeśli nie chciała parać się ani nawet oglądać czarnej magii. W ostatnich latach nagromadziła z tego tytułu tyle siniaków i szlabanów, że nie potrafiła ich nawet zliczyć. Dotąd się nie poddawała, więc nie zamierzała tego zrobić także wtedy - a tak właściwie to nawet nigdy.



chcę być potężną czarownicą

Uczyła się pilnie, porzucając raz na zawsze wszelkie mrzonki o tolerancji czy zdobywaniu przyjaciół. To było głupie i całkowicie niepotrzebne - tylko nauka mogła wyrwać ją z dołka w jakim się znajdowała. Może nie była całkiem nieczuła i reagowała na niesprawiedliwą krzywdę dziejącą się dookoła niej, ale nigdy nie angażowała się emocjonalnie. Chociaż lubiła wściubiać nos w nieswoje sprawy, kłócić się dla zwykłej rozrywki - głównie po to, żeby nie wypaść z wprawy jeśli chodziło o kłamstwa. Czy ubarwione historyjki, jak zwykle je nazywała, żeby pozbyć się pejoratywnego wydźwięku nieprawdy. To nie tak, że nie miała serca; miała je, ale rzadko pozwalała sobie na jego okazywanie. Nie chciała, żeby inni wyczuli jej słabość i zaatakowali. Bała się prawdziwej konfrontacji. Dlatego interweniowała tylko wtedy, kiedy było to konieczne.
Gdzieś pomiędzy tymi dylematami, a nauką animagii Dahlia wymyśliła, że wcieli się w szeregi wiedźmiej straży. Pracowała na to przez ostatni czas naprawdę ciężko, nie zaniedbując żadnego aspektu dążenia do wyznaczonego celu. Musiała nagle stać się osobą zorganizowaną, ale wrodzony upór popchnął ją zdecydowanie w wybranym kierunku. Skoncentrowana na osiągnięciu swoich planów skończyła szkołę ze zdanymi na Powyżej Oczekiwań egzaminami, wprawiając tym samym matkę we łzy wzruszenia. Jej córka z kolei podeszła do tego zwyczajnie - jako do kolejnego przystanku na długiej drodze. Cóż, nie spodziewała się, że owa droga okaże się także mocno wyboista.
Może powinna się tego spodziewać. Nawet na pewno. Dla osób jej pokroju nic nigdy nie jest proste. Mogła mieć każdy talent magiczny świata, ale uprzedzenia zawsze będą stać na przeszkodzie tych, którzy się starają. Meadowes starała się bardzo. Rekrutujący nie byli przekonani, chociaż poszło jej przecież naprawdę dobrze - tyle się do tego przygotowywała! Musiała sięgnąć po argument ostateczny - animagię. Bała się jak diabli, bo dopiero dzień wcześniej udało jej się zamienić w czarnego, zwyczajnego kota; po raz pierwszy. I to nie bez trudu. Zatem stojąc przed komisją bała się, że zbłaźni się przed wszystkimi i zaprzepaści tym samym karierę już na zawsze. Musiała kilka minut uspokajać rozdygotane serce nim nastąpiła przemiana. To ona przeważyła o tym, że Dahlia dostała się na kurs. Usłyszała wtedy, że ostatecznie może się jednak na coś przydać.
Pierwszy, trzyletni etap kursu był prawdziwą szkołą życia. Wymagano od niej więcej, intensywniej przypatrywano się wszystkim działaniom szukając wszelkich wpadek. Każdemu kiedyś powinie się noga, to nieuchronne. Na szczęście zdarzające się wpadki były na tyle nieistotne, że kobieta nie musiała przerwać szkolenia. Jednak wiele razy musiała zacisnąć zęby, chociaż korciło ją powiedzieć o te kilka słów za dużo. Opłaciło się, bo dosłownie ostatnio przeszła na drugi stopień treningów. Teraz czekały ją cztery lata doskonalenia zdobytych umiejętności - po tym wszystkim, co przeżyła, czuła się gotowa. Plan zajęć nieco się rozluźnił, wolny czas pożytkowała na włóczeniu się po nowych, interesujących miejscach, szlifowaniu animagii oraz innych zdolności, zaś odprężała się w knajpach i na potańcówkach, gdzie mogła na chwilę zapomnieć o okropnym świecie na zewnątrz odrapanych drzwi. Wojna już nad nimi wisiała i chociaż Meadowes nie miała o niej większej świadomości, to pomimo wszystko nie traciła czujności. Wciąż była bardzo młoda, więc tym bardziej powinna się pilnować. Zło nie śpi i jest coraz bardziej przerażające.



Patronus:  Kot nie jest żadnym zaskoczeniem patrząc nie tylko na animagiczną formę Dahlii, ale także na charakter jej samej. Chadzający własnymi ścieżkami, dystansujący się od ludzi i nieufny - to cały on; ale gdzieś pod wojowniczą fasadą miękkiego futra czai się również zaciekły obrońca tego, co dlań cenne. I gdy już zostaje, to zawsze na długo.
Żeby przywołać cielesną formę patronusa Meadowes myśli albo o dalekiej przeszłości, takiej jak dzieciństwo i zabawa z kuzynami, albo tej niedalekiej - zamianie w kota, dostaniu się na kurs, jedna pochwała jaką zdołała zarobić w przeciągu trzech lat i wreszcie to, że ciężką pracą udało jej się przejść dalej. Te wszystkie zdarzenia wywołują w niej prawdziwy szkielet szczęścia.

Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 152 (rożdżka)
Zaklęcia i uroki:00
Czarna magia:00
Magia lecznicza:00
Transmutacja:203 (rożdżka)
Eliksiry:00
Sprawność:2Brak
Zwinność:5Brak
JęzykWartośćWydane punkty
angielskiII0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AstronomiaI2
Historia MagiiI2
KłamstwoIII25
ONMSI2
PerswazjaI2
SpostrzegawczośćII10
Ukrywanie sięII10
Zręczne ręceI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Odporność magicznaI5
Wytrzymałość FizycznaI2
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
NeutralnyNeutralny
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (wiedza)I0.5
Muzyka (wiedza)I0.5
GotowanieI0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI0.5
Taniec współczesnyI0.5
PływanieI0.5
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta: 5


[bylobrzydkobedzieladnie]


play with the cat

g e t s c r a t c h e d




Ostatnio zmieniony przez Dahlia Meadowes dnia 17.07.19 13:01, w całości zmieniany 3 razy
Dahlia Meadowes
Dahlia Meadowes
Zawód : kurs wiedźmiej straży, chyba teraz wstrzymany
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
myśli moje obłąkane burzą
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7585-dahlia-meadowes https://www.morsmordre.net/t7653-serein https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f140-fleet-street-93-6 https://www.morsmordre.net/t7655-skrytka-nr-1841 https://www.morsmordre.net/t7654-dahlia-meadowes
Re: Dahlia Meadowes [odnośnik]20.07.19 23:10

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Animagia

Kartę sprawdzał: Percival Blake
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dahlia Meadowes Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dahlia Meadowes [odnośnik]20.07.19 23:11
WYPOSAŻENIE
Różdżka, kot, sowa

ELIKSIRY- Nazwa (X porcje, stat. x)

INGREDIENCJEposiadane: -

BIEGŁOŚCI-

HISTORIA ROZWOJU[12.07.19] Karta postaci, -650 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dahlia Meadowes Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Dahlia Meadowes
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach