Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia
AutorWiadomość
Pracownia [odnośnik]25.12.20 16:30
First topic message reminder :

Pracownia

Połączona bezpośrednio z kuchnią i pomieszczeniem gospodarczym, ma osobne wyjście do ogrodu. Rzędy półek zastawione są doniczkami, nasionami i alchemicznymi przyrządami. To tutaj powstają tworzone przez Grey’ów lecznicze maści i eliksiry, a także trwają tu badania nad powstaniem nowych odmian roślin. Pracownia została zaprojektowana tak, by wszystko było na wyciągnięcie ręki: próbki glebowe, atlasy chorób i szkodników czy zielniki. Na przytwierdzonych do ścian hakach zawieszone są robocze stroje, jak i narzędzia, w tym motyki, grabie oraz noże i pikowniki.
Halbert Grey
Halbert Grey
Zawód : toksykolog, ogrodnik Prewettów
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
to plant a garden
is to believe in tomorrow
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9087-halbert-grey https://www.morsmordre.net/t9093-lobuz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t9099-skrytka-bankowa-nr-2133 https://www.morsmordre.net/t9091-halbert-grey#274380

Re: Pracownia [odnośnik]08.12.21 21:44
8 luty 1958


Coś ostatnio coraz mocniej pchało go w kierunku Dorset, choć zawsze mówił o sobie jako o człowieku Somerset. Dziś jednak miał powód na odwiedziny sąsiadującego hrabstwa i to powód zupełnie nielichy. W kieszeniach zimowego płaszcza upchnął bowiem kilka odpowiednio zabezpieczonych fiolek, których zawartość zamierzał pokazać starszemu kuzynowi. Herbert był w jego oczach człowiekiem odpowiednim do pokazania mu tych specyficznych znalezisk. Cechował się nie tylko siłą charakteru, ale także lotnym umysłem. Dodatkowo posiadał coś, czego Castorowi brakowało — wiedzę o świecie. Przejechał jego kawał, znał wiele języków, mógł na własne oczy oglądać te gatunki roślin, które Castorowi pokazywano wyłącznie w podręcznikach lub odpowiednio ususzone. Z wiekiem, choć nie lubił tego wypominać, szło także doświadczenie, z którego szkoda byłoby nie skorzystać.
Pojawił się przed Greengrove Farm w okolicach południa, po uzupełnieniu przynajmniej części deficytu snu po zarwanej nad badaniami nocy. Był może nawet trochę rozgrzany od zadania, jakie przed nim postawiono i myśli, które krążyły pod kaskadą złotych loków. Musiał się chyba wygadać, podzielić obserwacjami z kimś, kto wreszcie rozumiał.
— Cześć! — zawołał od progu, wcześniej otrzepując buty ze śniegu, żeby przechodząc przez dom kuzynów nie narobić w nim dodatkowego bałaganu. Gdyby nie to, że Trixie i Kerstin dbały o wyrobienie w nim odpowiednich nawyków czystościowych (a zwłaszcza ta pierwsza była świadoma, jak trudne było to w przypadku naukowca zanurzonego po uszy we własnych myślach), pewnie wszedłby do środka, tak jak stał i nawet nie zdjął czapki, szalika, a o płaszczu już w ogóle nie wspominając, przez cały czas swej wizyty. Bezpieczeństwo ludzkie, nowe odkrycia z zakresu zatrutych niestety ziaren oraz możliwego wpływu magii musiały ustąpić palmy pierwszeństwa manierom.
Od razu skierował swe kroki w kierunku pracowni, domyślając się, że o tej porze Herbert będzie siedział właśnie tam. Zdarzało mu się wcześniej odwiedzać kuzynostwo Grey w ich domu, toteż nie miał problemu z odnalezieniem drogi. Otworzył drzwi, a wraz z przekroczeniem progu odezwał się ponownie.
— Wybacz, że nie czekałem przy drzwiach, ale to sprawa wielkiej wagi. Całą noc nad tym siedziałem, mam już jakieś... Nazwijmy to, wnioski, ale potrzebuję jeszcze oceny kogoś, kto ma na sprawę świeże spojrzenie — jeżeli Castor posiadał jakąś szczególną umiejętność, na pewno było to próbowanie tłumaczenia czegoś bez faktycznego przybliżenia poruszanej tematyki. Wreszcie sięgnął do kieszeni płaszcza, wyciągając z nich powoli dziesięć opisanych wcześniej fiolek. Ułożył je na blacie, po czym przyglądał im się chwilę w milczeniu. Do czasu aż spojrzał na kuzyna, z wyraźnie zmartwioną miną. — Chcesz zacząć od w miarę prostego, czy od razu przejść do głównej atrakcji?


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]09.12.21 22:04
Ze swojej wczorajszej wyprawy wrócił nie dość, że ze zdjęciami to jeszcze z butelką skrzaciego wina i to właśnie w jej towarzystwie otwierał wcześniejszą wiadomość od kuzyna. Castor był typowym Sproutem, potrafił zasiedzieć się w szklarni czy też pracowni zapominając o jedzeniu i całym świecie. Poniekąd z bratem mieli to samo, ale Herbert lubił raczyć się trunkami więc o tym nigdy nie zapominał. Siedząc w pracowni sprawdzał sadzonki dla Abbottów i Greengrasów, które miały znaleźć się ogrodach jakie planował jeszcze tej jesieni. Okres zimowy zaś idealnie się nadawał do hodowania roślin, które miał zamiar posadzić w ich ogrodach. Sięgnął po szklankę ze skrzacim winem i upił łyk, po czym dotknął liści orchidei, jeżeli były miękkie oznaczało to, że zbyt dużo wody otrzymały, jeżeli zaś kruche to za mało. Te jednak były jędrne i mięsiste, takie jakie powinny być. Odstawił sadzonkę na bok by skupić swoją uwagę na innych. Praca szła mu sprawnie i nie sprawdzał nawet godziny kiedy usłyszał głos młodego kuzyna w domu. Dopiero wtedy zerknął na zegarek, który wisiał na ścianie pracowni. Wytarł dłonie z ziemi w szmatkę, którą miał przewieszoną przez ramię i zachęcił gestem dłoni Castora aby wszedł do środka. Pozwolił mu mówić, a on sam poszedł do kuchni, z którą była połączona pracownia by wrócić ze szklanką, którą zaraz napełnił skrzacim winem.
-A teraz oddech i pij. - Polecił mu z rozbawieniem w głosie podając szklankę pełną wina. -Płaszcz możesz powiesić na wieszaku. Nie krępuj się. - Dodał jeszcze odstawiając na półki sadzonki, które przed chwilą sprawdzał, a potem jego wzrok jego skupił się na rzeczonych fiolkach jakie kuzyn mu przyniósł. Spojrzał teraz na niego niebieskimi oczami. -Wprowadź mnie. - Zwrócił się do niego, po czym wyciągnął mikroskop oraz zaczął szukać po szafkach narzędzi, które będą przydatne do oceny tego co miał przed sobą. Poza tym był przekonany, że Castor zrobił bardzo dokładne badania tego co znalazł w spichlerzach, należało więc podejść do dalszych mniej konwencjonalnie, a w tym Grey był najlepszy. Ostatnio z bratem badali glebę na ziemiach Prewettów gdzie dziwny grzyb zaatakował pola uprawne, a to uniemożliwiało lokalnej społeczności hodować roślin przed zimą. Tym razem miał przed sobą bardzo podobne zadanie - ocenić jakość, określić czy są w stanie coś z tego wykorzystać dla własnej sprawy.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]10.12.21 15:49
Bardzo żałował, że nie mógł odwiedzać kuzynów częściej. Żałował też, że powodem jego dzisiejszej wizyty była przede wszystkim powinność, którą wziął na swoje barki. Najchętniej odwiedziłby Herberta po prostu — z czymś dobrym do jedzenia (Miał ostatnimi czasy okazję nawet kupić mięso! Coś niebywałego!), może nawet z alkoholem. Usiedliby gdzieś w domu, może nawet w pracowni, bo otoczeni roślinami czuli się przecież swobodnie, porozmawiali po prostu, o życiu, o podróży, z której Herb wrócił, rzeczach, które widział.
Na tej myśli złapał się dopiero wtedy, gdy nabrał większy oddech; zapach świeżej ziemi uderzył go w nozdrza, ale był to zapach naprawdę przyjemny. Odprowadził kuzyna wzrokiem, nie chcąc przeszkadzać mu swoją gadaniną w czymkolwiek, co musiał zrobić. Nie spodziewał się, że tą czynnością będzie nalanie mu szklanki skrzaciego wina. Odruchowo przyjął poczęstunek, przez moment przybierając jeszcze bardziej skołowaną minę, aż wreszcie, w prostej reakcji na słowa starszego krewniaka parsknął krótkim śmiechem. Spięte ramiona opadły na normalną wysokość, gotów był skrzyżować ręce na torsie, ale w tym czasie nadeszło przypomnienie o powieszeniu płaszcza.
— Dziękuję — na moment jednak odłożył szklankę obok wcześniej wyciągniętych fiolek, by zająć się zdjęciem płaszcza. Po chwili zawisł na wieszaku, a jeden z rękawów napęczniał od wciśniętego do środka szalika i czapki. Gdy Castor powrócił do wcześniejszego miejsca, chude palce znowu chwyciły szklankę, którą przystawił sobie do ust. Nie musiał próbować — zapach był wystarczający, by rozpoznać rodzaj alkoholu. Mimo to upił jeden łyk.
Chyba naprawdę tego potrzebował.
— Dostałem próbki ziaren do analizy — nie był pewien, czy powinien opowiadać Greyowi pełną historię. Choć byli rodziną, znali się od lat, nauczony kilkutygodniowym zamieszkiwaniem z Tonksami Castor przejął ich zacięcie do zatrzymywania niektórych informacji za zasłoną tajemnicy. Kłamstwo było wiarygodne, Castor znał się na roślinach dość dobrze. — Chodzi przede wszystkim o przydatność do wykorzystania spożywczego i zasiewów. Każda fiolka jest opisana, z ustaleniem gatunku nie miałem problemu. To zboża i zboża rzekome. Co ciekawe, znalazłem tam też pszenicę, według tego, co zdołałem już ustalić, naprawdę dobrej jakości. Podejrzewam, że jest importowana, anomalie nie pozwoliłyby wyhodować jej w naszym klimacie.
Sięgnął po jedną z fiolek, w której znajdowały się złote nasiona, naprawdę dobrej jakości. Podstawił ją bliżej Herberta.
— Sprawdzałem wilgotność ziaren, co do zasady mieści się w przedziale 13,5—14%, więc zgodzisz się ze mną, że modelowo. Nie mają też jakiegoś przerażającego procenta zawartości brudu, wydaje mi się, że ziarna na przemiał też są odpowiednio mączne. Co mnie jednak martwi to te dwie fiolki.
Obok próbki wcześniej podstawionej Herbertowi znalazły się dwie kolejne. Po otworzeniu pierwszej z nich Herbert mógł zauważyć wyraźnie nadgryzione ziarna jęczmienia, a także opis etykietki, który mówił, iż Castor "obrażenia" te przypisał działalności wolków zbożowych. W zawartości drugiej nie grało coś już na pierwszy rzut oka. Choć zgromadzone tam ziarna były niemal identyczne do ziaren pszenicy z pierwszej próbki, prezentowały one znacznie ciemniejszy kolor, w świetle wpadającym do pracowni były prawie burgundowe.
— Spójrz na nie, dobrze? Moim zdaniem jęczmień był zainfekowany wolkami zbożowymi, ale w fazie larwalnej. Wydaje mi się, że po odpowiednim przesortowaniu i zapewnieniu higieny przechowywania bylibyśmy w stanie poradzić sobie z tym problemem — oddech i przerwa na kolejny łyk wina. — To drugie... Tak bardzo, jakbym nie chciał tego mówić, wydaje mi się, że to zatrute ziarna. I to nie byle eliksirem. Tam... Mogła zadziałać magia. Nie wiem tylko, na kogo to pułapka. Na szczury czy na ludzi?


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]10.12.21 20:13
Byli rodziną, łączyły ich więzy krwi. Matka Herberta była ze Sproutów i to dość blisko spokrewniona, ale wybrała mugola za swojego męża. To jego pokochała i z nim założyła rodzinę, ujawniła się przed nim, a on zaakceptował jej pochodzenie i nie zdradził się słowem przed swoją rodziną. Chronił żonę i swoje dzieci ale dbał aby nie zapomniały swojego mugolskiego pochodzenia więc Grey czasami zachowywał się jak rzeczony mugol przedkładając wykonywanie czynności samodzielnie nad korzystanie ciągle z magii. Siadając na jednym z wysokich stołków wskazał jeden Castrowi i słuchał uważnie słów chłopaka. Wszystko mogło być kluczowe, a chciał kuzynowi pomóc najlepiej jak potrafił. Charakter jego badań zdradzał dlaczego tym się zajmował, a przecież ledwo parę dni wcześniej Grey sam się wykaraskał z kolejnego zadania dla Zakonu. Nie dzielili się jednak tą wiedzą z obawy o własne życie i bliskich. Niedomówienia były wskazane i nikogo nie dziwiły. Sięgnął po fiolkę, która została mu podana i spojrzał bacznie na złociste ziarna. Nie było wątpliwości, że nie należały do tych, które uprawiane były na wyspie. Dobrej jakości nie mógł im odmówić ani słusznej analizie dokonanej przez młodego mężczyznę. Odstawił fiolkę na bok, bo nie było sensu aby sprawdzał ponownie to co zostało poddane dokładnej analizie. Znacznie ciekawsze było to o czym mówił później. Wołek zbożowy był jednym z groźniejszych szkodników uprawnych i zwykle zainfekowane zbiory należało od razu zutylizować.
-Zobaczmy co my tu mamy. - Powiedział otwierając jedną z fiolek i wysypując jej zawartość na przyniesioną wcześniej tackę. Pensetą ujął jedno z ziaren układając na szkiełku umiejscowionym pod mikroskopem. Pochylił się nad okularem a następnie wyostrzył widoczność. Od razu zauważył wydrążoną dziurę, która została zalepiona przez samicę. -Wołki mają to do siebie, że składają jedno jajo w jednym ziarnie. Poza kukurydzą, tam potrafią złożyć parę jaj. - Powiedział nie odrywając oczy od okularu, musiał się upewnić, że dobrze wytypowali szkodnika. Podświetlił mocniej od spodu ziarno i wtedy dostrzegł charakterystyczny cień jaja. Mruknął pod nosem ciężko, tak charakterystycznie kiedy spotykał się z trudniejszym zadaniem. Podniósł niebieskie spojrzenie na kuzyna marszcząc lekko brwi. -Wygląda jak wołek. Co nie jest dobrą informacją, myślę że jesteś tego świadom. - Spojrzał uważnie na kuzyna. -Zwykłe przebranie zbiorów nie wiele pomoże.
Jego uwagę przykuły ziarna ciemniejsze, prawie burgundowe w swojej barwie. Te również wysypał na podstawkę. Jedno ujął w pęsetę i podniósł pod światło, tak bardzo przypominało mu to z czym mierzyli się wcześniej z Halem. Czyżby mieli do czynienia dokładnie z tym samym przypadkiem? -Ostatnio szczurami nazywa się też ludzi, w pewnych kręgach. - Skomentował gorzko słowa Castora sięgając po nożyk, którym rozciął nasiono. Czerń, którą zobaczył w środku potwierdzała jego przypuszczenia, ale czy na pewno. Wyciągnął zapałki, jedną odpalił i przyłożył do ziaren, a te zajęły się zielonym płomieniem. W pracowni uniósł się słodkawy, zatykający zapach, a ziarna zaraz zamieniły się w popiół. -Gdzie dokładnie pojawiły się te zboża? I od jak dawna ? Czy to jakaś nowość? - Należało ustalić pewne fakty nim zaczną spekulować, a tych Grey miał coraz więcej im dłużej badał ziarna przyniesione mu przez kuzyna.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]11.12.21 13:14
Obserwując poczynania Herberta, upewnił się wyłącznie w przekonaniu, że dobrze zrobił, wybierając się do niego na dodatkową analizę. Wrzosowa Przystań nie była w stanie zapewnić mu odpowiedniego sprzętu do przeprowadzenia badań. Przy przeprowadzce zabrał ze sobą wyłącznie rzeczy, które były jego, a więc przede wszystkim te wszystkie akcesoria, które przydatne były w pracy alchemika oraz twórcy talizmanów. Polegał przede wszystkim na zdobytej dotychczas wiedzy oraz tym, co mógł już pojąć w trakcie mniej poważnych oględzin. Możliwość zajrzenia pod mikroskop, poddania próbek jeszcze dokładniejszym zabiegom sprawdzającym wydawała się być szczególnie ekscytująca.
— To... mikroskop, tak? — spytał, próbując przyporządkować nazwę przedmiotu do tego, co pamiętał jeszcze z okresu wzmożonych wizyt w Warsztacie, u wujka Becketta. Świat mugolskich wynalazków i przyrządów naukowych wciąż był przez Sprouta nieodkryty, stanowił niewiadomą, do odkrycia której ciągnęło go już od jakiegoś czasu, ale zawsze nie było okazji. W trakcie dalszych oględzin milczał, nie chcąc przerywać ciągu logicznego myśli Herberta. Przypatrywał mu się jednak z wyraźnym zaciekawieniem, a gdy wreszcie kuzyn podzielił się swą opinią odnośnie jaj wołka oraz ich możliwości lęgowych, odetchnął z ulgą. — Na całe szczęście kukurydza nie była zainfekowana. Właściwie to tylko ta jedna próbka nosiła jakiekolwiek ślady po wołku i myślałem, że jeżeli nie zadziała przebranie, możemy użyć caeli fluctus. O ile dobrze pamiętam, temperatury letalne dla wołka zbożowego są jednymi z najniższych tego rodzaju. Godzina w 49 stopniach? — uniósł jasną brew do góry, wolną dłonią pocierając powoli krawędź własnej szczęki. Dzięki styczniowemu spotkaniu Cechu miał już jakąś wiedzę odnośnie możliwości kontroli temperatury przez czarodziei uzdolnionych w zakresie transmutacji. Steffen na pewno był taką osobą, zależało mu na tych ziarnach równie mocno, co Castorowi. — Godzinne rozgrzanie i szybkie schłodzenie nie powinno wpłynąć źle na jakość ziarna.
Mina zrzedła mu znacznie bardziej, gdy usłyszał słowa o szczurach. Poczuł, jak żołądek znów zaciska mu się z nerwów, odruchowo zsunął wzrok gdzieś na bok, dłoń pocierająca szczękę opadła razem z ręką wzdłuż ciała.
— Ale nie tutaj — powiedział wreszcie, z wystarczającym przekonaniem, by i tak domyślający się Herbert mógł nabrać pewności, że działali w tej samej sprawie. Dziwne byłoby, gdyby tego nie robili. Nie z ich charakterami. — To świeża sprawa. Wiem tylko tyle, że na pewno były tam szczury, gryzonie. Że pojawiają się w porze nocnej, bo wtedy nie ma ludzi. Ale czas goni też mnie. Zlecenie jest na analizę wszechstronną, a nasi kupcy — cień uśmiechu przemknął przez jego twarz, wprawiając kąciki ust w delikatne drżenie — Nasi kupcy muszą mieć pewność, że można te ziarna wykorzystać.
Odbił się wreszcie od blatu, o który wciąż był oparty, przestąpił kilka kroków tak, by znaleźć się po lewej stronie Herberta, aż wreszcie zniżył głos do szeptu, tak na wszelki wypadek.
— Ostatnimi czasy interesuję się wpływem magii na zdolności adaptacyjne roślin. Są znane przypadki tego, jak biała magia, z braku lepszego słowa, zneutralizowała rośliny cechujące się wcześniej toksycznością. Myślę, że tutaj mogło być podobnie, tylko w drugą stronę. Coś... coś na pewno zostało zatrute. Jakbyś miał wybierać...
Co byś wybrał?


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]12.12.21 0:00
Zerknął na kuzyna i kiwnął głową.
-Tak. - Odsunął się aby zrobić Castorowi miejsce. -Zerknij. - Zachęcił go aby spojrzał w okular, a sam pociągnął solidny łyk skrzaciego wina ze swojej szklanki dając czas chłopaki by zobaczył w powiększeniu ziarno. Westchnął głucho słysząc plan kuzyna, tego się właśnie obawiał. -To zależy, jednak problem leży gdzie indziej. Musisz wiedzieć, że zanieczyszczone ziarna chitynowymi pancerzykami wołków zbożowych mogą spowodować kłopoty z żołądkiem. Zjedzenie ich może doprowadzić do alergii żołądkowych lub uszkodzeń układu oddechowego. - Wskazał na zainfekowane ziarno jajem. -Wołki zbożowe w czasie żerowania mogą podnieść temperaturę produktów spożywczych, co może spowodować miejscowe zaparzenie się zboża, przez co problem może być naprawdę poważny. -Zastanowił się chwilę nad pomysłem przemrożenia szkodników. -Nie jest to głupi pomysł, ale bez podgrzewania. To może zniszczyć to co wam zostanie po przebraniu. W temperaturze niskiej, takiej w okolicach 2 stopni larwy giną po 30 dniach a jajka po 19. Godzina to stanowczo za mało. - Spojrzał znacząco na kuzyna. Jeżeli chciał ratować plony musieli wykazać się cierpliwością. Magia pomagała, ale nie była lekiem na całe zło. Znał się trochę na transmutacji, była mu to dziedzina nawet bardzo bliska, którą ostatnimi dniami dość mocno rozwijał widząc, że magia zmienności jest mu przyjazna a on w jakiś sposób ją czuł i rozumiał. Pracując w szklarni wykorzystywał ją w swojej pracy, w czasie wojny skutecznie pacyfikowała wroga co regularnie uskuteczniał.
-Nie tutaj. - Zgodził się pochylając się na drugimi ziarnami. Analiza pod mikroskopem oraz próba ognia pokazała mu z czym mają do czynienia. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do półek, na których stały sadzonki, szczepki oraz słoiki wszelkiej maści. Sięgnął po jeden z nich i podał kuzynowi. -Coś ci to przypomina? |
W środku znajdowała się roślina, która z zewnątrz była pociemniała, prawie burgundowa, a jej wnętrze było czarne niczym smoła. -To znaleźliśmy w Wyke Regis na zlecenie lorda Prewetta. Okazało się, że to gleba została skażona. - Odebrał od kuzyna słoiki i otworzył go podsuwając mu pod nos. -Powąchaj.
Zapach był identyczny od tego, który poczuli jak spalił ziarno. W niebieskich oczach Herberta była widoczna fascynacja tematem, który właśnie poruszali. To był jego żywioł - toksykologia, odnajdywanie nowych roślin, szukanie poszlak, śledzenie nietypowych wydarzeń w świecie roślin. - I tak, masz rację, zostało to sztucznie wywołane. Taki rodzaj skażenia nie występuje w naszym kraju samoistnie. Natura zawsze dąży do równowagi, ale to człowiek prowadzi do destrukcji.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]12.12.21 13:13
Wystarczyła tylko propozycja zerknięcia przez mikroskop, by oczy Castora nagle rozbłysły w radośnie—zaciekawiony sposób. Nie guzdrał się, dość szybko wykorzystał podarowaną mu okazję. Początkowo przytknął do okularu własne oko skryte za... szkłem okularów właśnie, co skutkowało krótkim stuknięciem. Zaraz po tym odsunął twarz, spojrzał na Herberta pytająco, jakby nie do końca zrozumiał, że może lepiej zerknąć tam przy pomocy gołego oka. Ostrożnie uniósł więc okulary na czoło, tym razem spoglądając w okular mikroskopu bez pośrednictwa szkła korekcyjnego. Cieszył się wówczas, że nie miał problemów z widzeniem z bliska. Obserwacja ziarna z tak bliska była naprawdę fascynująca i przedstawiała zupełnie inną perspektywę niż to, co widoczne było gołym okiem.
— Czytałem książki o niealchemicznych środkach ochrony zbóż — odezwał się wreszcie, choć minę na powrót miał nietęgą. Opinia Herberta była trudna do przełknięcia, ale prawdopodobnie poparta doświadczeniem praktycznym, które zdobył w szklarniach i niezliczonych ogrodach. — Pamiętam dobrze, że była tam taka tabelka dotycząca rozpiski temperatur letalnych dla różnych rodzajów szkodników. Nie tylko skrajnie wysokie, ale też niskie, stąd podniosłem manipulację zaklęciami — wytłumaczył swój tok myślenia, przyglądając się Herbertowi z mieszanką delikatnego rozczarowania i nadziei. Dziwne było to połączenie, lecz wojna co rusz przesuwała granice tego, co normalne. Przymknął na moment powieki, próbując przypomnieć sobie dokładne brzmienie czytanych wcześniej zapisków. Kilkanaście długich momentów ciszy zakończyło się westchnieniem ulgi. — Stuprocentowa śmiertelność wołków zbożowych obserwowana jest przez poddanie zainfekowanych ziaren temperaturze 49 stopni Celsjusza przez pełną godzinę. Poddanie ekspozycji temperaturowej w wysokości 43 stopni pozwala na uzyskanie tego samego efektu w przeciągu dwóch dób.
Przeczesał powoli miodowe loki, wcześniej opuszczając okulary ponownie na mostek nosa. Choć mówił z dość mocnym przekonaniem, wierząc w zapiski zamknięte w książkach, wciąż pozostawiał sobie pewien luz decyzyjny i nie zamierzał od razu skreślać stanowiska Herberta. W dyskusji bowiem zamykało się piękno podobnych konsultacji.
— Możemy więc zaryzykować manipulacją temperaturami albo też wystawić je na zimno. Mamy zimę stulecia, pozostawienie ziaren na jedną noc poza spichlerzem powinno załatwić sprawę, czyż nie? Wystarczy temperatura rzędu minus piętnastu, a to będziemy mieli nawet dzisiejszej nocy — dłuższa ekspozycja mogła naruszyć strukturę wewnętrzną ziaren i nie wiedział, czy powinien podpisywać się pod takim ryzykiem.
Poczuł ulgę, gdy kuzyn zgodził się z jego stanowiskiem. Żaden człowiek nie zasługiwał na porównywanie go do zwierzęcia. Wpadłby pewnie w wir własnych rozmyślań na ten temat, gdyby nie to, że w rękach odnalazł bardzo specyficzną sadzonkę. W Wyke Regis? Zdawało się pytać jego spojrzenie, lecz nie pociągnął tematu. Gdy był tam tydzień temu, mieszkańcy wydawali się szczęśliwi, zatem cokolwiek zrobili, zrobili to dobrze.
Nie musiał jednak nachylać się szczególnie nad rośliną, by do nadwrażliwego od likantropii nosa dostał się charakterystyczny zapach, wciąż jeszcze unoszący się w powietrzu od spalenia.
— Wyke Regis padło ofiarą złośliwego ataku? — dopytał, bowiem bliskość Dorset i Wiltshire w kontekście tej rewelacji wydawała się być kluczowa. — Jeżeli tak, chyba wiem, skąd przyszło zagrożenie...


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]12.12.21 22:39
Zamyślił się na chwilę zaplatając ramiona na piersi, trwał w milczeniu rozważając słowa kuzyna.
-Manipulacja za pomocą magii temperaturą jak najbardziej może ci pomóc, więc śmiało z tego korzystaj. -Odezwał się w końcu. -Jednak nie jestem przekonany co do przegrzania, obawiam się, że wtedy może za bardzo uszkodzić plony, a przecież chodzi o ich zachowanie i pozbycie się dość uciążliwego szkodnika, który nie występuje na zewnątrz, a w spichlerzach. - Siedział na stołku jedną stopę opierajac na podłodzę, a drugą a szczebelku wysokiego krzesła.-Zrobisz jak uważasz. Radzę tylko być ostrożnym ze zbyt dużą manipulacją cieplną. Co do wystawienia worków na jedną noc przy tak minusowych temperaturach, to masz rację. Skróci to czas i to znacznie.
Nie miał zamiaru kłócić się z Castorem i upierać przy swoim. Mówił o tym co widział, że jest skuteczne czyli działanie niskich temperatur. Nie spotkał się jeszcze w swojej karierze aby najpierw przegrzewać ziarno a potem jest schładzać. Być może komuś się udało bez uszkodzenia plonów, ale to musiał wykazać się dużą cierpliwością i spokojem oraz opanowaniem magii, a ta potrafiła czasami być kapryśna.
-Skażona gleba, która powodowała, że plony nawet jak rosły nie nadawały się do spożycia. Musieliśmy ją nawozić, oczyścić i znaleźć źródło, które brało się od grzyba znajdującego się w glebie. Po jego eliminacji proces regeneracyjny poszedł całkiem sprawnie. - Wyjaśnił jeszcze i to z uznaniem w głosie na natury, która potrafiła sobie świetnie poradzić kiedy tylko dało się jej taką możliwość. Herbert, pomimo tego, że od lat już zajmował się botaniką to nadal podziwiał zdolności roślin i samej flory. -Zdaje się, że ktoś nadal próbuje zrealizować swój cel, czyli wziąć ludzi głodem. Stara metoda wykorzystywana w każdej wojnie, czy to prowadzonej przez czarodziejów czy mugoli. - Ojciec nie raz synom opowiadał co się działo w świecie zwykłych ludzi kiedy trwały walki, jak równie okrutni byli mugole, jak również niszczyli tych, którzy byli odmienni, uznawani za gorszych i słabych. Niczym się czarodzieje od mugoli nie różnili, tylko tym, że potrafili korzystać z magii. Dla niektórych był to dar a dla innych przekleństwo. Kusiło go aby zapytać jakie ma domysły kuzyn, ale zrozumiał już na początku, że ten nie chciał za wiele zdradzać. Pobyt u Indian nauczył go obserwacji, wyłapywał te drobne niuanse, drgania mięśni, rzut okiem w obok, wahanie w głosie świadczące o tym, że rozmówca chciał zachować pewne informacje dla siebie. Dlatego też Grey nie naciskał, nie drążył licząc, że kuzyn pewnego dnia do niego przyjdzie i sam wszystko powie.
-U was wszystko w porządku? - Zapytał jeszcze zamykając słoik. Widział jak wyglądała Aurora pod koniec stycznia, jak była odmieniona i miał nadzieję, że to nic poważnego choć szczerze wątpił.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]13.12.21 13:45
Różnica zdań w przypadku tak bliskiego im obu tematu była nieunikniona. Jedyne, co przytrzymało Castora w dalszym ciągu przy w miarę dobrym nastroju, było to, że zarówno Herbert, jak i on uznali, że nie ma sensu się przekrzykiwać. Może Herbert podchodził do sprawy bardziej pragmatycznie, proponując sposoby, które miał już okazję wykorzystać i był przekonany o ich przydatności w podobnym scenariuszu. Castor natomiast nie miał jeszcze okazji przeprowadzać podobnych zabiegów, musiał wspomagać się wiedzą podręcznikową, dopóki nie przejdzie od słów do czynów.
— Ostatecznie wszystko zamyka się w sposobie przekazania informacji — podsumowanie wydawało się wyłaniać z powietrza, lecz Sprout miał swoje powody do podsumowania ich dyskusji w ten sposób. — Przedstawię oba stanowiska, z ich wadami i zaletami. Ostatecznie jesteśmy wyłącznie naukowcami, którzy potrafią przeprowadzić daną operację, wskazać drogę, jaką trzeba podążyć. Tak długo, jak nie jesteśmy w posiadaniu ziaren, ostateczna decyzja należy do ich właściciela.
Miał nadzieję, że Herbert zrozumie jego tok myślenia. Mogli oczywiście próbować stawać na głowie i wynajdywać najbardziej wyszukane formy przygotowania roślin do siewu, sprawdzenia jakości ziaren i zaopatrzenia je w dodatkowe, pożądane cechy, jednakże święte prawo własności rozciągało się także na pozostawione pod ich opieką rośliny. Sprout nie lubił w tym zakresie działać samowolnie, o ile naprawdę nie znajdował się pod ścianą. Przedstawienie wszystkich za i przeciw obu metod wypełniało jego zdaniem przesłanki ostrożności naukowej.
Ponownie przeniósł wzrok na trzymaną w dłoniach sadzonkę. Przysłuchiwał się Herbertowi z uwagą, unosząc brwi w górę na wieść o grzybie infekującym glebę. Opis działań braci Grey spotkał się z uznaniem, który przebijał się przez mimikę Castora najpierw w formie szerokiego uśmiechu, następnie zaś dzięki przełożeniu sadzonki do jednej z dłoni, Cas mógł wreszcie poklepać kuzyna po ramieniu.
— Kawał dobrej roboty — pochwalił działania kuzyna, jednocześnie zauważając, jak dużą radość przyniosła mu cała ta rozmowa. Jak lekko się czuł, nawet pomimo niedopowiedzeń i różnicy zdań, prawdopodobnie głównie z powodu możliwości rozmowy z krewniakiem i człowiekiem podzielającym jego pasję i zainteresowania. — Wracając jednak do grzyba i ziaren... Obawiam się, że mogą pochodzić z Wiltshire. Malfoy wziął Londyn głodem, kilkoro moich przyjaciół w grudniu widziało, jak szlachta karmi biedaków zupą z trupów... — zniżył głos do szeptu, relacjonując Herbetrowi to, co zdążyli mu przekazać przede wszystkim Thomas i Steffen. Wciąż miał przed oczami ulotkę, z obrazkiem zupy i pływającym w niej oku. Obrzydlistwo. — Nie jestem politykiem, ale nie zdziwiłoby mnie to, że próbują dojść do nas. Tak Dorset, jak i Somerset sąsiaduje z Wiltshire, w porównaniu z resztą kraju mamy dość żyzne ziemie, idealne pod uprawę... Jak inaczej złamać ludzi niż głodem?
Jak widać, Herbert nie musiał długo czekać na to, by jego kuzyn podzielił się z nim swymi wrażeniami i obserwacjami. Castor uznał bowiem, że wiedza ta po pierwsze nie należała do szczególnie tajnych, przez co podzielenie się nią nie wywołałoby negatywnych skutków dla sprawy, a jeżeli już — uderzyłoby w Uzurpatora. Po drugie — gdyby jakimś cudem więcej ziem sojuszu stanęło przed podobnym problemem, więcej informacji pomagałoby w prędszym radzeniu sobie z problemem.
Dopiero pytanie o porządek, zadane w liczbie mnogiej sprawiło, że mina Castora delikatnie zrzedła.
— U mnie tak. Przez ten cholerny pobór musiałem wyprowadzić się z Wrzosowiska, tak dla bezpieczeństwa. Niby Somerset jest bezpiecznym miejscem, ale wolę nie ryzykować bezpieczeństwem rodziny. Jak u was? — spytał, przechylając nieco głowę w kierunku prawego ramienia. Uwolnione dłonie zajęły się zebraniem próbek, bo wszystkie wątpliwości, jakie mógł mieć, Herbert wspaniałomyślnie rozwiał. Jednocześnie zmusił się do wstrzymania przed ziewnięciem. Po zarwanej nocy był dość zmęczony.
Mimo toczącego go zmęczenia pozostał w Greengrove Farm jeszcze przez kilkanaście minut. W spokoju dopił skrzacie wino, na odchodne obiecując kuzynowi, że w przeciągu tygodnia odwiedzi go ponownie, tym razem na prawdziwą męską rozmowę, a nie w celach służbowych. Chciał posłuchać o jego wyprawach — tak nowych, jak i starszych, po prostu pobyć z kimś, kogo darzył olbrzymią sympatią i stawiał za wzór, z kimś, kto wciąż go rozumiał i potrafił wskazać rozwiązanie tam, gdzie nie było go widać na pierwszy rzut oka.

| z/t :pwease:


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]14.12.21 19:58
Herbert nie krył zdumienia kiedy Castor wykładał swoje podsumowanie. Skrzyżował ramiona na piersi i miał minę, która mówiła jawnie, że nie do końca się zgadza z kuzynem.
-Nie jestem naukowcem. - Oznajmił po chwili. -Nigdy nim nie byłem i nie mam do tego aspiracji. - Odstawił na bok mikroskop, który posłużył do badania ziaren. -Zostałeś poproszony o sprawdzenie co się dzieje, jako osoba, która ma mieć autorytet chcesz dawać komuś, kto się nie zna, decyzyjność? - Nie rozumiał do końca zachowania Castora w tej sytuacji. -Nie lepiej wskazać najlepsze wyjście? Najlepsze rozwiązanie?
Wiedział jednak, że kuzyn postąpi jak uważa za słuszne, był Puchonem ale dość upartym jak się nie raz okazywało. Pochwalał jego zapał i chęć wykazania się, rozumiał ambicje kuzyna i dążenie do powiększania swojej wiedzy. Herbert jednak był człowiekiem czynu, praktykiem, który uczył się na zasadach prób i błędów. Nie należał do osób, które spędzają wiele godzin na badaniach, analizowaniu ich i poddawaniu teoretycznym rozważaniom. Jeżeli wpadł na jakiś pomysł, przez chwilę rozpatrywał za i przeciw, a następnie jeżeli rachunek prawdopodobieństwa wskazywał na pozytywne rozwiązanie brał się do działania. Na tej płaszczyźnie różnili się z Castorem, co nie stało na przeszkodzie udzielenia rady i pomocy, nawet jeżeli rada nie zostanie wzięta pod uwagę.
-Wilshire? - Czy istniała szansa, że większość ziem należących do sojuszu zostało skażonych. Czy wróg był na tyle przebiegły, że postanowił wziąć ich wszystkich głodem, ale nie przez ograniczenie dostaw ale zatrucie ziemi? -Zupa z trupa? -Powtórzył z niedowierzaniem w głowie. -Myślisz, że zwolennicy Uzurpatora gotowali by jedzenie z ludzi jeżeli chcą władać całym krajem? To że nas chcą wybić niczym szczury już nie dziwi. Wojna rządzi się swoimi prawami. - Miał co do tego wątpliwości, że ci ludzie byliby do tego zdolni. Jeżeli rzeczywiście to oznaczało, że stracili całkowicie człowieczeństwo i przekroczyli granicę, z której nie dało się zawrócić. Nasłuchał się opowieści od ojca co mugole robili w czasie wojny, byli również bardzo kreatywni w wymyślaniu metod mordowania i utylizacji innych osób. -Jeżeli mają plan wzięcia nas głodem to nie zdziwiłbym się gdyby chcieli zatruć wszystkie gleby. Warto zwrócić na to uwagę. - Wstał ze swojego miejsca aby odprowadzić kuzyna do wyjścia. Choć nie padło to wprost bo wiedział, że ten działa z ramienia Zakony Feniksa. Nie musieli mówić na głos, wystarczyło parę słów, aby zrozumieć. Musieli przecież uważać, kiedy Śmierciożercy siali terror po całym kraju nie ukrywając się, czując się silniejsi i na prawie. Herberta ominął pobór, co go mocno cieszyło bo być może musiałby podobnie jak Castor szukać schronienia.
-Mam nadzieję, ze masz bezpieczne lokum. Pamiętaj, że Greengrowe Farm jeszcze jest bezpiecznym miejscem. - Ale jak długo, to było ważne pytanie. Grey angażował się czynnie w działania dla Zakonu i z każdym miesiącem coraz bardziej. Zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później życie jego bliskich może być narażone na niebezpieczeństwo. Czy uda mu się wtedy ich ochronić, czy jedyną opcją będzie opuszczenie domu i zaszycie się gdzieś na długie miesiące? Nie znał odpowiedzi na to pytanie i miał nadzieję, że nigdy nie będzie musiał. Castorowi powiedział, że zawsze chętnie go będzie u siebie gościł kiedy tylko kuzyn będzie miał taką potrzebę. Nigdy nie odmawiał pomocy, a tym bardziej własnej rodzinie.

|zt


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]28.02.22 23:54
|13.03.1958

Ledwo wrócił z Sennej Doliny i zabrał się do dalszej pracy. Wcześniej jedynie wysłał do kuzyna list z prośbą o przybycie. Wiedział, że Castor będzie zainteresowany znaleziskiem i chętnie pochyli się nad rośliną.
Dyptam, coś o czym mało wiedzieli. Zachodził w głowę jak to się stało, że absolutnie nikt wcześniej nie zbadał jej działania. Miał jednak pewność, że wróg już to zrobił. W jakiś sposób byli w stanie przemieszczać się w oparach tej rośliny. Jak?!
Zagadka, nie wyjaśniona sprawa - to napędzało Greya, który zszedł do pracowni wraz z naręczem notatek ze swoich wypraw. Pamiętał, że spotkał kiedyś podobną roślinę ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie i jak się nazywała.
-Niech cholera weźmie moją pamięć. - Mruknął zły na siebie wyciągając wszelkie próbki jakie zebrał ledwo dzień wcześniej. Pogładził nieogolony policzek dłonią, marszcząc brwi otworzył ostrożnie wszystkie próbki. Znajdowała się tam ziemia, całe łodygi, liście, kwiatostany. Udało mu się wziąć całą próbkę, którą wsadził do małej doniczki. Nie pochylał się zbyt mocno nad nimi nie wiedząc jeszcze dokładnie jak bardzo silne miały działanie.
Wyciągnął jeszcze zapiski z misji gdzie Marcelius dokładnie opisał mu pewne zapachy, a te mogły być bardzo znaczące.
Kiedy usłyszał kroki kuzyna podniósł głowę znad notatek.
-Castor - Uśmiechnął się na jego widok i zachęcił gestem aby podszedł bliżej. -Co ty na to? - Wskazał na zebrane próbki. -Dyptam. - Rozsiadł się wygodniej na wysokim krześle drugie wskazując Castorowi. -Wiesz coś na jego temat?
Kto wie, może kuzyn spotkał się już z tą rośliną i dowiedział się czegoś więcej. Grey wychodził z założenia, że jeżeli chcieli wygrać tę wojnę to musieli wszyscy działać wspólnie. Będąc podzieleni i skłóceni niczego nie osiągną poza sromotną porażką i nie będą mogli obwiniać o to nikogo poza samymi sobą. Indianie pokazali mu jak bardzo wspólnota jest ważna i konieczna współpraca, która sprawiła, że jak do tej pory nie poddali się naporom gringo, jak zwykli zwać białych przybyszy na swoje ziemie.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]01.03.22 17:49
Dziwne to było uczucie, gdy dni zlewały się w jedną, szarą masę, poprzetykaną tylko spoglądaniem na świat zza kurtyny nisko opuszczonych, mokrych od łez rzęs. Castor wciąż nie mógł odnaleźć siebie wobec wszystkich wydarzeń, które spadły na niego jak grom z jasnego nieba. Sama śmierć kochanej mamy przygniotła go, doprowadzając do nawrotu jadłowstrętu i gdyby nie uwaga, z jaką Michael codziennie rano odprawiał go do pracy i czasami męczył popołudniami, przesiadując w sklepie, aż nie zjadł przynajmniej odrobiny obiadu przyniesionego z domu, Sprout pewnie nie miałby siły zsunąć się z łóżka. Sytuacji nie poprawiał fakt, że pierwsza próba uzyskania pomocy, sięgnięcia do rad magipsychiatry nie zakończyła się najlepiej. Na samo wspomnienie powrotu do Walii skręcało go w żołądku z nerwów, musiał więc przekierować swoje myśli na coś innego. Na pewno nie na list, który dostał po pogrzebie, nie na fakt, że naprawdę całe życie przeżył nieświadomy tego, kim jest naprawdę. Praca. Tak, praca na pewno pozwalała mu na chwilę odetchnąć, skupić się na czymś innym, zatem list otrzymany od Herberta z prośbą o poradę i pomoc przy wspólnym badaniu zebranych roślin przyjęty został przez niego niczym zbawienie.
Wszystko, byle nie myśleć, że już tylko dzień dzielił go od przykrego losu dwudziestoczterolatka. Nigdy wcześniej tak bardzo nie chciał, by dzień jego urodzin nadszedł.
Nadszedł z kolei do pracowni w Greengrove Farm. Gdy przekroczył jej próg, płaszcz miał już przewieszony przez ramię, podobnie jak szalik, czapka zaś wciśnięta była w rękaw.
— Gotowałeś coś? — spytał od progu, bowiem zapachy, które uderzały go w nos, kojarzyły mu się z jakąś pikantną potrawą. Ostra papryka, cynamon... cytryna? Otworzył lekko spierzchnięte usta, zdając sobie sprawę, że n o r m a l n i czarodzieje nie wyczuwali zapachów równie prosto. Zagryzł wnętrze policzka, próbując odnaleźć w głowie jakąś ładną okoliczność do zmiany tematu, lecz na całe szczęście Herbert rzucił w przestrzeń jedno, magiczne słowo.
— Dyptam — powtórzył za nim, odwieszając kurtkę na wieszak, po czym zajął miejsce na wysokim krześle tuż obok Herberta. — Oczywiście, że wiem. Części tej rośliny służą od wieków do produkcji kilku eliksirów, przy czym nie wszystkie należą do jednej grupy ingrediencji — rozpoczął więc swój wykład od części alchemicznej, tej, która ostatnio najczęściej była przez niego poruszana. — Takie liście na przykład — wskazał brodą na konkretną próbkę. Rozpoznał je bez trudu, bowiem eliksir, o którym zaraz miał opowiedzieć, warzył już kilkukrotnie — Są ingrediencją neutralną, ale z kolei korzeń jest już plugawą. Z liści tworzy się wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu właśnie, bardzo silny eliksir leczniczy. Z korzenia natomiast... Eliksir senności. Niech nazwa cię nie myli, to nawet podła trucizna.
Zmarszczył lekko nos i brwi, po czym obrócił się w kierunku Herberta, prawy łokieć opierając na blacie, a lewą dłonią pocierając obolały kark. Nigdy wcześniej nie wydawał się być równie spięty, lecz Grey musiał wiedzieć, jak wielkim ciosem dla rodzeństwa Sprout było nagłe, choć spodziewane, odejście mamy.
— Opary eliksiru są barwy różowo—fioletowej, długie wdychanie wzbudza zmęczenie i senność. Przy czym istotne jest, że wietrzeje relatywnie szybko. Inna sprawa, że wypicie daje lepsze rezultaty niż wdychanie. W szczególnych przypadkach można nawet nagle omdleć. Po podaniu doustnym eliksir sprowadza koszmary i nie pozwala na odpoczynek... — mówił dość cicho i raczej powoli. W normalnych okolicznościach można by odnieść wrażenie, że próbował przywołać z pamięci jakieś dawno poznane fakty. Ostatnimi czasy klarowne myślenie przychodziło mu jednak z trudem, musiał się więc bardziej skupić na zadaniu.
— To tak słowem wstępu. Właściwie skąd taka nagła fascynacja dyptamem właśnie?


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]01.03.22 21:02
Widząc kuzyna dostrzegł zmęczenie jakie odcisnęło swoje piętno na jego twarzy, jak ciążyło na ramionach chłopaka, przygniatając go do ziemi. Oderwanie się od codziennych trosk i skupienie się na pracy mogło mu trochę pomóc. Normalnie wyciągnąłby butelkę czegoś mocniejszego, ale piekelna wojna sprawiała, że ostatnio nawet o herbatę było ciężko. Część swoich zapasów przekazał też Florce. Wiedział jednak, że zapewne wszystko rozdała. Nie potrafiła przejść obojętnie obok ludzkiego nieszczęścia i sama mając niewiele dzieliła się tym co ma. I za to ją uwielbiał.
Skupił się na kuzynie, który usiadł obok niego i zaczął dzielić się swoją wiedzą. Eliksiry nie były mocną stronę Greya. Tyle co się nauczył w szkole więc zakładał, że Castor odświeży mu pamięć i przywoła wiedzę, która powinna być dla niego oczywista. Nie przerywał kuzynowi jego wywodu pozwalając aby powiedział wszystko co dokładnie wie na temat dyptamu. On sam, w międzyczasie, przerzucał swoje notatki jakie zebrał przez te wszystkie lata.
-Ha. - Skomentował krótko uśmiechając się trochę cwanie. -Jest zadanie do wykonania, drogi kuzynie. - Klepnął chłopaka po plecach, a sam wyciągnął kartkę. -Muszę dokładnie rozpracować działanie oparów dyptamu, a tym samym znaleźć rozwiązanie na ich usypiający efekt. Nie tylko opary z eliksiru powodują niespokojny sen zsyłając koszmary. Dyptam rosnący w naturalnym środowisku również wydziela aromat, który usypia. Udało mi się stworzyć mieszankę, którą można nasączyć chustę, ale efekt działa przez chwilę. Potrzebuję znaleźć coś na tyle silnego, co pomoże przemieszczać się w oparach dyptamu bez większego problemu. - Z tymi słowami skierował uwagę kuzyna na przyprawy, które wcześniej wyczuł od samego progu. -Udało się nam dotrzeć do tego, że te przyprawy były prawdopodobnie używane aby zwalczyć moc oparów. Musiały być jakimś składnikiem bardziej złożonej receptury. Sam używałem cynamonu w moich mieszankach więc musi być to dobry trop. - Podał Castorowi kartkę ze swoją recepturą. -Zauważyłem coś jeszcze… - Wyciągnął różdżkę i podpalił powietrze wokół sadzonki, którą znalazł. Wyglądało to tak jakby roślina nagle zyskała złoto -czerwoną aureolę -Spala się. Nie dotyka rośliny i przez jakiś czas opar zanika. Potem roślina na powrót ją wytwarza. - Odłożył różdżkę i niebieskie spojrzenie spoczęło na twarzy Sprouta. -Uznałem, że skoro znasz się na eliksirach lepiej ode mnie, zwrócisz uwagę na coś co mnie mogło umknąć. - Grey był botanikiem i podróżnikiem, jego życie skupiało się wokół innych umiejętności. Te były przydatne wczorajszego dnia, ale dzisiaj potrzebował tych, w których sam miał braki.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pracownia [odnośnik]01.03.22 21:38
Otworzył szerzej oczy, gdy Herbert klepnął go w plecy. Był w znacznie gorszej kondycji niż miesiąc temu, gdy widzieli się ostatnim razem, ale nie można było również ignorować siły, którą cechował się starszy kuzyn. Dobrze, że Castor w tym czasie jednak niczego nie pił — gdyby pragnął się zachłysnąć, impet uderzenia równie dobrze mógłby pomóc mu pozbyć się obcej materii w kanale oddechowym.
— Oho, to brzmi poważnie — zauważył cicho, choć samo to zdanie wystarczyło, by rozbudzić w nim ciekawość. Lubił podchodzić do wielu rzeczy zadaniowo, a takie podejście w obecnej sytuacji mogło mu wyłącznie pomóc. Skup się, Cassie, burczał do siebie w myślach, wszelkie siły starając się przekierować na to, by nadążyć za pędem słów Greya. Póki co szło mu naprawdę całkiem nieźle, a wraz z odkryciem kolejnych kart Sprout nie musiał już nawet pytać po co Herb zajął się akurat taką materią. Nigdy nie pogratulował kuzynowi wprost wstąpienia w szeregi Zakonu i uzyskania zaufania Ministra, ale dziś z pewnością będzie miał okazję.
Gdy tylko uporają się z ich małym problemem.
— Co do zasady na trucizny najlepiej działa antidotum — uśmiechnął się kątem ust, zastanawiając się poważnie nad wszystkimi składnikami, które podsuwał mu Herbert. Nasączenie takiej chusty podobnym wywarem byłoby naprawdę całkiem niezłym pomysłem. Na pewno lepszym niż wymęczenie uzdrowiciela lub dwóch ciągłym rzucaniem Respiro. — I pomyślmy, pomyślmy... — zmrużył nieco oczy, wciąż pocierając dłonią kark. Żeby to wszystko miało jakiś sens... — Eliksir senności to nie jest byle jaka trucizna, trzeba mieć trochę doświadczenia, żeby ją uwarzyć... Idąc tym tropem, możemy założyć, że antidotum na niepowszechne trucizny może stanowić jakąś tam bazę, przynajmniej punkt wyjścia. W każdym razie, do tego eliksiru trzeba przede wszystkim bezoaru i kolców jeżozwierza. Cytrusy i cynamon są ingrediencjami neutralnymi, więc można je połączyć z bezoarem i kolcami bez większego ryzyka...
Mamrotał dalej pod nosem, studiując podsuniętą mu kartkę z recepturą. Wypchnął językiem policzek, gdy noga zaczęła podskakiwać w miejscu. Nie z nerwów, a ekscytacji, konieczności skupienia się na nowym rozwiązaniu, możliwe nawet, że przełomowym.
— Wiesz co, męczy mnie ta pa— — nie dokończył, ponieważ w tym samym czasie Herbert postanowił zająć ogniem powietrze wokół sadzonki. Swoista aureola znalazła odbicie w szkłach okularów Castora, gdy ten ledwo utrzymywał buzię zamkniętą z wrażenia. — Teraz to wiemy, że nie wolno rzucać Incendio w okolicy... — odchrząknął krótko, próbując stłumić narastający w nim, choć cichy śmiech.
— W każdym razie nie daje mi spokoju ta papryka, wiesz? Bo nigdy nie spotkałem się, by używano jej w eliksirach jako ingrediencji, ale różne inne warzywa czy przyprawy zdarzają się nader często. Z druuugiej strony może takie gwałtowne podpalenie dałoby właśnie efekt? Tymczasowy oczywiście, bo jak widzimy, zaraz te opary wracają... — zagryzł nieco dolną wargę, popadając już w dobrze znany Herbertowi stan naukowego pomieszania z poplątaniem. — A może ta ostrość papryki właśnie wiązać się ma z ogniem? Przecież myślimy nad nową recepturą, to nie musi być rozwiązanie znane i spisane w podręcznikach. Może to gorąc neutralizuje opary dyptamu? Gdzie ty je w ogóle znalazłeś, te próbki? Jaki to klimat? Bo jeżeli to zimno powoduje wzrost stężenia oparów, gorąc, w jakiejkolwiek formie, może wyłącznie stworzonej alchemicznie, a może taki z zaklęcia czy pożaru, potrafi zmniejszyć emisję? Co ty na to?


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Pracownia [odnośnik]03.03.22 17:37
Doskonale wiedział, że rozbudza ciekawość kuzyna i odciąga jego myśli od trudnej sytuacji życiowej. Nie wiedział o przypadłości z jaką ten się zmagał, a przecież doskonale znał Despenser i nigdy by nie skreślił Castora. Takich rzeczy zwyczajnie się nie robiło.
Pewne rzeczy rozumiały się same przez siebie, zwłaszcza, że działali w ramach tej samej organizacji i walczyli, być może z wiatrakami, ale mieli marzenia które należało ocalić. Bezczynność wpychała we wrogie ręce broń, a do tego nie mogli doprowadzać.
-O tym samym pomyślałem. Składnikiem antidotum powinna być pochodna składowa tego co zawiera sam dyptam. - Zgodził się z kuzynem i zanotował jego uwagi co do kolców i bezoaru. -Pytanie jakie mi się od razu nasuwa. Czy to co pasowałoby do eliksiru z dyptamu, będzie miało oddziaływanie też na bezpośredni opar jaki daje sama roślina. Teoretycznie tak, ale w przeniesieniu jeden do jednego? - Rośliny miały różny skład i to mogło też im pomóc w analizie. -Zawartość związków organicznych w świeżej masie roślin wynosi ok. 27%, a związków mineralnych około 3%. Węgiel, wodór tlen, azot, siarka. Tworzą one główną masę organiczną roślin. Co za tym idzie, dyptam też ma podobny skład plus swoje własne, indywidualne wiązania, które powodują opar i fakt… że roślina sama w sobie się nie spala. - Dodał, a widząc minę Castora zaśmiał się głośno. Sam miał podobną, kiedy pierwszy raz zapalił płomień przy sadzonce. -Pomyślałem o tym samym. Kiedy tam byłem pierwsza myśl: spalić wszystko w cholerę… - Przerwał widząc, że kuzyn wręcz rwie się do mówienia wpadając na jakiś pomysł. Zmarszczył brwi słuchając uważnie jego monologu. Sam w taki wpadał kiedy mówił o czymś co go fascynowało lub wybitnie zaintrygowało. -Westmorland - Odpowiedział analizując dokładnie co powiedział kuzyn. -Olejki eteryczne… - Powiedział po chwili. -Co jeśli masz rację i roślina w cieple wydziela olejki eteryczne, które pod wpływem gorąca podpalają się i tym samym wypalają całkowicie opar? Zimno zaś powoduje wybuch ognia, ale nie spalanie całkowite? - Zszedł sprawnie z krzesła i podszedł do komody aby wyciągnąć przyrządy do badania. Było pełno fiolek pustych i z płynami, do tego mikroskop oraz noże, pęsety, różnego rodzaju szkiełka i próbniki. Innymi słowy, cały zestaw, który mógłby im ułatwić dokonywanie prac, a może nawet przełomowego odkrycia. -Skoro ostrość papryki może zneutralizować w jakimś stopniu właściwości dyptamu… To może… - Ustawił wszystko na stole przed kuzynem sam wpadając w szał pracy. Czuł tę iskrę ekscytacji kiedy zbliżał się do wyjaśnienia jakiejś tajemnicy. Wręcz był przekonany, że z kuzynem są na dobrym tropie. -Spróbujemy stworzyć wokół sadzonki gorącą atmosferę i zobaczymy co się wtedy stanie i porównamy z zachowaniem gdy jest zimno wokół? - Eksperymenty były jedną z ciekawszych form pracy nad roślinami, a jako botanik często robił i z fascynacją odkrywał kolejne ich sekrety choć wydawało się, że czarodzieje odkryli już wszystko co możliwe.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pracownia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach