Wydarzenia


Ekipa forum
Plumpkowa studnia
AutorWiadomość
Plumpkowa studnia [odnośnik]16.07.19 21:05
First topic message reminder :

Plumpkowa Studnia

Stara, kamienna studnia, znajdowała się w Dolinie Godryka od zawsze. Dosłownie; wykopana w trakcie powstawania wioski, przez długi czas stanowiła dla mieszkańców główne ujęcie wody, umiejscowiona wygodnie w miejscu, w którym krzyżowały się aż trzy mieszkalne ulice. Wielokrotnie niszczona i odbudowywana, służyła uparcie kolejnym pokoleniom, użytkowana (zapewne z sentymentu) nawet wtedy, gdy w okolicznych domach pojawiła się bieżąca woda. Przestała pełnić swoją rolę dopiero kilka lat temu, kiedy w jej głębinach zadomowiło się stado plumpek. Niemagiczna część mieszkańców wioski była co prawda skłonna wyplenić rybki, ale tutejsi czarodzieje, nie chcąc do tego dopuścić, rzucili na studnię urok, który zmienił smak stojącej w niej wody na wyjątkowo nieprzyjemny, skutecznie zniechęcając mugoli do dalszego jej wykorzystywania. Dzisiaj malowniczo położona studnia nadal jest jednym z ulubionych miejsc schadzek mieszkańców, spragnionych plotek lub kilku romantycznych chwil, ale schludną przeszłość ma już dawno za sobą: jej kamienne boki zarosły mchem, a pod powierzchnią wody (nietypowo wręcz przejrzystej) można dostrzec okrągłe, cętkowane plumpki.

Według krążących po Dolinie Godryka opowieści, studnia ma jeszcze jedną, magiczną właściwość: w ciemnej tafli odbijają się gwiazdy, które – tylko w ostatni dzień miesiąca, i tylko przy bezchmurnej pogodzie – dzielą się przebłyskami przyszłości, układając się w słowa krótkich, często tajemniczo brzmiących wróżb.

Aby otrzymać wróżbę, należy napisać post w tym temacie oraz wykonać rzut kością k20, a następnie odczytać treść przepowiedni zgodnie z poniższą rozpiską. Losować można tylko raz – przy każdej kolejnej próbie, gwiazdy na powierzchni studni będą jedynie migotać, nie układając się w żadne słowa.

1. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Mroźny wieczór przyniesie spotkanie, które odmieni twoje życie.
2. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: W domu czeka na ciebie złoty uśmiech od losu.
3. Spoglądając w studnię, widzisz własne odbicie - a gwiazdy, zamiast w słowa, układają się w koronę tuż nad twoją głową.
4. Gdy spoglądasz w wodną taflę, dostrzegasz siebie - a srebrne punkty, zamiast w słowa, układają się w połyskujący supeł na twojej szyi.
5. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Szmaragdowozielony blask zabarwi Twoją twarz.
6. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Twoja ścieżka jest stroma, ale na jej końcu odnajdziesz to, czego pragniesz.
7. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Nie uciekaj przed przeznaczeniem: poddaj się mu.
8. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Nie popełniaj błędów swoich rodziców i przodków.
9. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Posłuchaj następnej rady, jaką otrzymasz od przyjaciela lub od wroga - przyniesie Ci wiele dobrego.
10. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: W trakcie następnej kwadry Księżyca spotkasz kogoś, kto poruszy twe serce.
11. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Bądź czujny - ktoś, komu ufasz, zada ci cios w plecy.
12. Gwiazdy błyszczą niezwykle jasno, lecz równie szybko nikną wszystkie, pozostawiając w studni jedynie Twe ciemne, samotne odbicie.
13. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Nie oglądaj się za siebie. Zrobiłeś dobrze. Uwierz swemu przeczuciu.
14. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Ciemnooka kobieta okaże się twoją zgubą.
15. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Wybór drogi na skróty skończy się dla ciebie ślepą uliczką.
16. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Jeśli chcesz stać się lekki jak pióro, zdejmij ze swoich barków ołowiany ciężar.
17. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Zamknij oczy. Odwróć się. Zrób dwa kroki w prawo. Trzy w lewo. To, co znajdziesz, będzie twoje. (Po wylosowaniu tej kości i wykonaniu polecenia, zgłoś się do Mistrza Gry.)
18. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Jeśli chcesz zakończyć wojnę, uciesz najpierw tę, która rozgorzała w twoim sercu.
19. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Zagłuszenie bólu sprawi, że powróci ze zdwojoną siłą.
20. Na tafli studni, wśród odblasków gwiazd, dryfuje odłamek spadającej gwiazdy. Możesz wychylić się i go zabrać (zgłoś się po niego w aktualizacjach).

Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]07.10.19 0:50
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]11.10.19 23:13
CHARLENE, CEDRIC

Dotarliście w pobliże starej studni, do miejsca oddalonego nieco od głównego placu, ale wciąż nie opustoszałego – wokół błyszczącej tafli kręciło się kilkoro czarodziejów, zbawionych tutaj zapewne jej magicznymi właściwościami. Wy jednak tym razem nie szukaliście przyszłości, a klucza – zapewne skrytego gdzieś w panującym wokół półmroku, oświetlonym jedynie przez nieliczne lampiony, których blask odbijał się w ciemnej studni. Ale nie tylko on: jeżeli spojrzeliście w wodę, to oprócz wróżby (jeśli jeszcze tego nie robiliście, możecie wykonać rzut kością k20 i zinterpretować go zgodnie z rozpiską w pierwszym poście), pod powierzchnią dojrzeliście mignięcie łusek. W studni pływało stadko mieszkających tam plumpek – a po bliższym przyjrzeniu mogliście dostrzec, że niektóre z nich miały grzbiety obwiązane cieniutkim sznureczkiem, na którym zawieszone były maleńkie, mieniące się metalicznie klucze.

Nim zdążylibyście choćby spróbować zdobyć jeden z kluczy, występujący na scenie Rick Charlie i Jego Zmiatacze skończyli wykonywać coraz popularniejsze już Wypędzić ghula i otaczająca was muzyka umilkła, a po Dolinie Godryka potoczyły się słowa wokalisty. – Ta piosenka została zadedykowana przez anonimowego czarodzieja, dla wszystkich, którym nie jest obce zmaganie się ze szkodnikami; oby w Nowym Roku było ich coraz mniej – powiedział, odczytując słowa z niewielkiego skrawka pergaminu. – Mamy też do przekazania prośbę od organizatorów trwającego właśnie poszukiwania skarbu, żeby wszyscy uczestnicy, oraz ci, którzy chcieliby obejrzeć rozstrzygnięcie, wyruszyli w tej chwili w kierunku namiotu przy kolejowym trakcie – wygląda na to, że niektórzy wykonali już swoje zadanie! – Zaraz po tych słowach wszystkie klucze, za wyjątkiem tych, które mieliście już ze sobą, rozpłynęły się w powietrzu. – Życzymy poszukiwaczom powodzenia, a w międzyczasie mamy kolejną dedykację. – Odchrząknął. – Rudowłosa Liljo! Zgłodniałem i zmarzłem na tyle, że bez ciebie żaden piernikowy tłuczek czy grzane wino nie da rady postawić mnie na nogi. Twoja, stęskniona, wyczekująca przy bufecie Najlepsza Kanapka z Serem – przeczytał; zaraz potem rozległy się pierwsze nuty zadedykowanego utworu, Uciekasz mi jak znicz.

Wszystkich – bez względu na to, ile udało wam się zdobyć kluczy – zapraszam do powrotu na trakt kolejowy, gdzie odbędzie się ostatnia część zabawy. Czas na odpis wynosi – standardowo – 48 godzin.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]14.10.19 19:44
Wędrowały w trzy obok siebie, jak zawsze, od lat. Tak różne i ciągle obok siebie. Nie wiedziała czym mogły to określić, ale niezmiennie cieszyło ją to, że mimo trudniejszych wyborów, trudniejszych czasów i poważniejszych rozterek niezmiennie mogła polegać na nich w ten sam, niezawodny sposób. Uniosła dłoń, by automatycznie założyć za ucho włosy w charakterystycznym geście. Nie musiała, włosy spinała z tyłu głowy błękitna wstążka, ale samego gestu nie powstrzymała. Rozglądała się dookoła, lustrując otoczenie, próbując wypatrzeć coś, co może nie zgadzać się z otoczeniem, lub wyglądać podejrzanie. Dopiero ruch przyjaciółki obok, która wyszła przed nie sprawił, że przesunęła do niej spojrzeniem. Przekrzywiła głowę w prawo, spoglądając na jej rumiane policzki i uśmiech na ustach. Były razem, nadal żywe, choć doświadczone o sytuacje których wcześniej nawet nie przewidywały. Zyskały nową wiedzę, straciły też. Ale ledwie kilka dni temu wygrali, a Just nadal czuła trapiące ją przeziębienie po kąpieli w mroźnej wodzie która znajdowała się w mrocznej grocie. Uniosła dłoń i zasłoniła usta, kichając. Westchnęła, mimo, że wypiła eliksir, nadal czuła lekko zatkany nos.
- Wszyscy mamy powody do radości. - odpowiedziała spokojnie, unosząc łagodnie kąciki ust. Świat w końcu mógł wziąć oddech i odpocząć po anomaliach. Na chwilę przestać się bać o każde machnięcie różdżką. Powoli wstawał na dwie nogi, ale przed nimi - nimi trzema - nadal pozostawała jeszcze długa droga. Wsadziła dłonie w kieszenie płaszcza i rozejrzała się dookoła wracając wzrokiem do Hanki, kiedy zadała pytanie. - Ale że co o studni? - zapytała ją głupio marszcząc lekko brwi w niezrozumieniu. Bo co też można było usłyszeć o studni. Czym była? Jak wyglądała? Studnia jak studnia, okrągła z wodą na dole. Patrzyła na nią z niezrozumieniem, póki ta nie zabrała znów głosu. Na kolejne słowa jej brwi powoli zaczęły wędrować do góry, by w końcu zatrzymała się i złapała z jeden kieliszek szampana. Nie uniosła go jednak do ust. Zerkała w kierunku Wright nie do końca przekonana do tego całego wróżenia i spoglądania w tafle wody. Woda sama w sobie, a może raczej duże zbiorniki wodne zawsze jej się źle kojarzyły. A puszczanie wianka nie przynosiło wcale miłego wspomnienia, bardziej… rozczarowanie. Studnia co prawda jej nie przerażała, ale nie musiała pytać gwiazd o to, co ją czeka. Wykrzywiła lekko usta. - Ty tak na poważnie, Hannah? - spytała, przesuwając powoli spojrzenie na Jackie, chcąc sprawdzić jak ona się na tą całą sytuację zapatrywała. Ale walka chyba już z góry była przegrana, Wright potrafiła postawić na swoim. A Just nie potrafiła za bardzo jej odmawiać. Westchnęła lekko. - Przecież woda z gwiazdami nie powiedzą mi co mnie czeka. - mruknęła pod nosem, trochę marudnie, jednak nie zatrzymała kroków. Zresztą, wiedziała dokładnie co ją czekało. Może niedokładnie, bardziej mgliście. Może trochę się bała, tego, co studnia by jej powiedziała.  - Ale wiesz, że musisz utrzymać się na nogach chociaż do północy sama? - zapytała, uśmiechając się w jej kierunku. Sama nie podnosiła do ust jeszcze trzymanego w dłoni szampana.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Plumpkowa studnia - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]23.10.19 20:24
Po poszukiwaniach

Nieznośnie wyginały jej się nogi, gdy prawie łamała obcasy, próbując przedostać się z kolejowego traktu gdzieś w pobliże roztańczonej ulicy. Szła sama, w kieszeni różowego futerka wciąż znajdował się niuchacz. Miała też butelkę tego miodu i pozostałe nagrody upchane w drugiej skrytce płaszcza. Wędrowała szybko, wypierając marzenie o bosym bieganiu w sylwestrową noc. Aż tak jej nie odbiło, ale ten scenariusz z każdym krokiem wydawał się bardziej prawdopodobny. Nieco oddalone od głównej imprezy oznaczały nie taką krótką przechadzkę, ale głosy koncertu zdawały się naprowadzać ją na właściwą ścieżkę. Zresztą i tak wiedziała, którędy powinna pójść.
Pod tymi gwiazdami dużo myśli nieznośnie wkradało jej się do głowy, niektóre nie miały znaczenia, inne związane były z niedawną rywalizacją i nostalgią, którą wywołał najpewniej jej partner zbrodni, Matthew. Po dość dynamicznym pościgu kilka spokojnych oddechów miało znów sprowadzić ją na ziemię, choć właściwie nigdzie nie odfrunęła. Ten punkt graniczny między jednym i drugim rokiem wzburzał fale niechcianych refleksji. Dziś chciała potańczyć, pić kolorowego szampana, wygrać na loterii i uwieść cały świat, skoro nie udało jej się z tym zdradzieckim kudłoniem. Szaleć, a nie rozmyślać. Kotłujący się pod sceną tłum wyda jej się jednak nagle opcją nieatrakcyjną. ku własnemu zaskoczeniu zboczyła z drogi i tak dotarła do miejsca, w którym jeszcze niedawno wspólnie z Bottem łapali pierwszy klucz. Magiczna studnia, wielka wyrocznia, z której godzinę temu drwiła, nie pojmując, co Matt mógł tam zobaczyć i po co w ogóle okazywał tyle zaufania gwiazdom. Philippa wcale nie chciała tam spoglądać. Nie wierzyła w przypadkowe błyski odbijające się w wodzie, wszelkie proroctwa uważała za wątpliwe. Planowała przysiąść przy studni i otworzyć flaszkę, dodać sobie odrobinę mocy, nim bez opamiętania odda się tanecznej namiętności. Wspomnienie chłodnej wody zniechęcało ją do bliższego kontaktu, choć musiała przyznać, że plumpkowe źródło sprawiło jej towarzyszowi całkiem zaskakujący podarek. Kiedyś jej kochanek, a dziś koci tata i chłopak(!) jakiejś biedaczki. Nigdy nie pomyślałaby, że akurat on da sobie założyć obrożę.
Postawiła butelkę na ziemi, pozwalając, by wybiła w śniegu wyraźny ślad. Zsunęła wreszcie te buty i oparła plecy o drewnianą podstawę zadaszenia studni. Przez chwilę spojrzeniem cięła raczej cichą okolicę. Znikąd zjawił się przy niej szampan. Ostatni kieliszek zaowocował przyjemnym ciepłem. Może to lepsza opcja niż ten miód. Sięgnęła po naczynie, a później mimowolnie zerknęła w delikatnie kołyszącą się taflę wody. W głębi zauważyła wędrującą szybko rybkę. Tym razem jednak nie musiała zanurzać dłoni. Wsunęła ją jednak do kieszeni i wydobyła niuchacza. Ten natychmiast ciekawsko rozejrzał się po otoczeniu w poszukiwaniu błyskotek, poruszył nosem i popatrzył na Philippę. Podrapała go po brzuszku i uśmiechnęła się nieznacznie. Szampan zmoczył jej usta.

K10: szampan
K20: wróżba


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Philippa Moss dnia 29.10.19 0:59, w całości zmieniany 1 raz
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]23.10.19 20:24
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


#1 'k10' : 9

--------------------------------

#2 'k20' : 20
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]30.10.19 21:06
Czuła się dziwnie będąc w Dolinie Godryka. Nie spodziewała się, że powróci do normalnego życia tak szybko. Nie po tym, co przeżyła w Azkabanie. Minęło raptem kilka nic nieznaczących dni i choć rany fizyczne zasklepiły się, te psychiczne miały jeszcze boleć - nie wiadomo jak długo. Dobrze, że Ria była genetycznie silną osobowością, nie groziło jej umartwianie się w nieskończoność, odsuwanie się od najbliższych. Zabawę sylwestrową traktowała jak pewnego rodzaju wyzwanie, którego zamierzała się podjąć. Dla siebie - jakkolwiek egoistycznie to brzmiało pod burzą rudych włosów, w części schowanych w jasnoniebieskiej czapce przewiązanej chustą w identycznym kolorze. Tęskniła za Tony’m, za jego obecnością; za uśmiechem również, choć ten nie gościł na jego twarzy zbyt często. Właściwie to zdecydowanie zbyt rzadko, aczkolwiek Weasley nie dziwiła się temu ani odrobinę. W ostatnim czasie przeszedł znacznie więcej niż ona, natomiast fakt, że wydarzenia ze Stonehenge miały miejsce wiele tygodni temu niczego nie zmieniał. Ból mógł odrobinę zelżeć, ale on zawsze był wrażliwy. Przejmował się każdą, najdrobniejszą rzeczą, o tych wielkich nawet nie wspominając - nic dziwnego, że Macmillan nie zdołał przejść nad tą sytuacją do porządku dziennego. Co by nie mówić, tamtego dnia zginęło wiele osób; choć kto wie ile zginęłoby, gdyby ci dwaj nie spróbowali powstrzymać tego mordercę Voldemorta? Tamten mężczyzna nie miał ani skrupułów, ani sumienia, pozostawali więc w niebezpieczeństwie. Oni wszyscy. Co więcej nikt inny nie odważył się zapobiec nadchodzącej katastrofie - to właśnie ci stojący z boku powinni się wstydzić swej bierności. Gdyby tam była, och, gdyby była…
Rhiannon wolała przejmować się narzeczonym niż rozmyślać na temat sytuacji mającej miejsce podczas niedawnej misji. Makabryczne sceny przewijały się w umyśle zdecydowanie zbyt często, choć głównie podczas snu - od tamtej pory zawsze budziła się cała spocona, z krzykiem na ustach. Zaspana matka zamykała ją wtedy w miękkich ramionach oraz robiła ukochaną gorącą czekoladę z miętą, acz nawet tak zmyślne wybiegi niewiele pomagały na zmęczoną duszę rudzielca. Liczyła więc, że dzisiejsza noc spędzona z dala od koszmarów pozwoli psychice na odpoczynek. Potrzebowali się chyba wzajemnie, stąd czarownica dość mocno ściskała ramię towarzysza wędrówki między rozweselonym tłumem; upewniała się w ten sposób, że nadal tu był. Tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony, iluzja w Azkabanie była przecież namacalnie prawdziwa - czuła bijące z jego dłoni ciepło, niesamowicie wyraźnie przecież. Skąd miałaby wiedzieć, że to nie kolejny wytwór zranionej wyobraźni? Potrząsnęła głową, choć usilnie słuchając lekkiej opowieści ukochanego, to wyłączając się co jakiś czas. Myśli samoistnie dryfowały w kierunku zrozumienia - jak odróżnić rzeczywistość od kłamstwa? Jak nie dać się nabrać po raz kolejny? Ria nie chciała się do tego przyznać, ale czuła się słaba. Z mętlikiem w głowie, strachem, że ciało Tony’ego za moment zgnije i rozpadnie się bezpowrotnie, zalewając ją ciepłą jeszcze krwią, czego bała się najmocniej na świecie.
Już po raz kolejny wyrwała się z makabrycznych dywagacji, uwagę znów kierując na padające między nimi słowa, dość zniekształcone przez panujący dookoła hałas. Uśmiechnęła się nieznacznie, spojrzeniem wędrując po mijanych ludziach. Mimowolnie ścisnęła mocniej rękę Macmillana, werbalnie przekazując mu otuchę. - I tak byłeś uprzejmy. Ja życzyłam jej opamiętania się - odparła, gdy skończył mówić. Nie wstydziła się swojej reakcji, panna Nott nie wykazała się ani klasą, ani taktem, stąd także i Weasley nie czuła potrzeby owijania w bawełnę lub bawienie się w sztuczne uprzejmości. Szczególnie po treści listu do kroczącego obok czarodzieja. Skandal. - Nie przejmuj się to zgorzkniała kobieta zatruta jadem zimnego chowu żmij - mruknęła zniesmaczona. - Powinniśmy przejmować się opinią jedynie tych osób, które dla nas coś znaczą - dodała, po czym uniosła wzrok na narzeczonego. - Nie jesteś terrorystą. Zaatakowanie tamtego popaprańca wymagało odwagi, nie szaleństwa. - Powtarzała mu to prawdopodobnie do znudzenia, choć nie zamierzała odpuszczać. Jeśli miała mu to mówić do końca życia, to tak właśnie zrobi. Nie zasługiwał na tę gorycz zmartwienia jaką nosił w sercu. Powinien czuć się radosny, nie ściskany do ziemi kamieniem poczucia winy. Prawdopodobnie wciąż na to za wcześnie, niestety.
Przystanęła wraz z nim, zerkając z ukosa na studnię oraz zgromadzonych wokół poszukiwaczy atrakcji w jej głębinach. - To nie są głupie sprawy. Lubię cię słuchać - zaprzeczyła od razu, wzrokiem znów powracając do twarzy mężczyzny. Cały czas się go trzymała, jakby bała się, że miał zaraz zniknąć lub rozpłynąć się w powietrzu. Z tego powodu zmieszała się słysząc pytanie, z kolei spojrzenie utkwiła w ziemi. - Ja… - zaczęła niepewnie i przełknęła ślinę. Nie, nie powinna obarczać go dodatkową porcją problemów. Wymusiła na sobie uśmiech nim uniosła twarz, brodą wskazując w stronę głównej atrakcji tego miejsca. - Tak. To znaczy okaże się jak już odczytamy wróżbę. - Subtelnie nakierowała ich na inne tory, równie lekko ciągnąc Tony’ego w tamtym kierunku. Chyba tak było prościej.



Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ria Macmillan
Ria Macmillan
Zawód : ścigająca Harpii z Holyhead
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
be brave
especially when you're scared
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6105-ria-weasley https://www.morsmordre.net/t6110-rudy-rydz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6112-skrytka-nr-1520 https://www.morsmordre.net/t6111-ria-weasley
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]05.11.19 14:16
W trakcie spaceru z traktu kolejowego wprost do plumpkowej studni, mijając kolejne roześmiane twarze, myślała o tym, co się wydarzyło, zamiast skupiać swoją uwagę na możliwości odetchnięcia, podjęcia jakiejkolwiek próby przyklejenia uśmiechu do twarzy. Nie chciała jednak udawać, że atmosfera zabawy zaczęła jej pasować akurat teraz; że pęczniejący od szczęścia ludzie stawali się dla niej powodem do radości. Jaśniejąca gdzieś w duchu iskra dumy ginęła pod naporem niechcianych emocji. Nie powinno ich przy niej być, nie powinna ich czuć. Zamknęła się przed nimi dawno, odepchnęła je, stając się pustą skorupą, która mieściła w sobie tylko złość i celowe udawanie nieprzyjemnej w obyciu. Otaczający ją ludzie byli dla niej nieproszonym bodźcem, drobnym dłutem żłobiącym w fakturze materiału, o jaki dbała latami. Przez nich wyrobiła w sobie umiejętność odtrącania ich, kiedy czuła się niepewnie.
Patrzyła na nie, na plecy Hann i Just, dochodząc do prostego wniosku – to właśnie była chwila, w której powinna się od nich odciąć, zostawić margines dla siebie, ale też dla ich i własnego bezpieczeństwa. Czuła skrzące się pod chłodnymi żebrami iskry zazdrości, głównie skierowane na Wright, ale też i tej kiełkującej złości, która swoje początki miała, gdy Just rzucała w jej stronę te dziwne spojrzenie, sugerujące coś więcej, ruchy brwiami. Zaczynała się w tym gubić, oddech stawał się nieregularny, a im większa stawała się na horyzoncie plumpkowa studnia i ludzie wokół niej zgromadzeni, tym bardziej rozumiała, że już nie chciała już tu być. Spojrzała na miód pitny w jednej ręce i na kosz słodycz w drugiej.
Wiecie, źle się czuję. Wrócę do domu, sprawdzę, co z ojcem. Bawcie się dobrze. – rzuciła, odwracając się w stronę wyjścia z Doliny Godryka. – Szczęśliwego Nowego roku.
Krótkie pyknięcie teleportacyjne poruszyło śniegiem, krótki powiew magii lżejszy, świeży puch uniósł ku górze, dolne partie jednocześnie odrobinę wgniatając w miejscu ostatnich kroków Jackie. Zrobiła się markotna i zamiast cieszyć się huczną zabawą i wszędobylskim szczęściem, tylko przeszkadzała. Jeszcze istniała szansa, że z Hartlake Road zobaczy kilka wypuszczonych w tę zimową noc magicznych ogni. Oby przykryły nieprzyjemności nieudanego wyznania miłości. I oby próba ochrona własnego umysłu przed emocjonalnymi pokusami okazała się decyzją tym razem rzeczywiście trafną.

| zt



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Plumpkowa studnia - Page 3 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]05.11.19 23:07
#3

Wzięcie udziału w poszukiwaniu skarbu okazało się wystarczająco zajmujące, aby nie musiał chodzić bez celu z naburmuszoną miną po terenie całej imprezy. Nie mógł narzekać na towarzystwo Figg, choć podejrzewał, że ta mogła woleć innych kompanów do zabawy. Cóż, wypadło na niego i co prawda nie odnieśli zwycięstwa, ale przynajmniej nie pozostali całkiem bez nagród. W trakcie jednej z konkurencji przemókł do suchej nitki, ale nie zamierzał przez to rezygnować z dalszej zabawy, dobrze wiedząc, że prędko nie nadejdzie kolejny dzień, kiedy znów się przełamie i zdecyduje trwonić czas w tłumie i przy muzyce. Okazje do tego były zresztą rzadkie i czuł w kościach, że z czasem będzie ich jeszcze mniej, ponieważ u władzy znaleźli się ludzie bez skrupułów i sumienia. Ale na ulicach Doliny Godryka, gdzie wiele osób radośnie żegnało stary rok i celebrowało nadejście nowego, ogólne niepokoje wydawały się nieco stłumione. Zarazem wszystko wydawało się mieć swoje drugie dno, nawet piosenki wygrywane przez kapele były niekiedy bardzo sugestywne. Na wszelki wypadek rozglądał się po otoczeniu, nie potrafiąc do końca wyjść z roli czujnego aurora. Wyjątkowo nie widział wielu powodów do narzekania, a raczej przymykał oko na te wszystkie drobne przejawy lekkoduchostwa u mijanych przez siebie ludzi. Czuł się dobrze, bo wygraną butelkę pitnego miodu pozostawił wraz z mokrymi ubraniami w domu, w którym udało mu się z powrotem rozgrzać. W suchym odzieniu powrócił, w tłumie szukając znajomych twarzy, jak i tych całkiem nieznanych, przez co podejrzanych. Na imprezie sylwestrowej objętej nieoficjalnym patronatem Proroka Codziennego ktoś prędzej czy później mógł wpaść na chory pomysł. Przynajmniej do północy zamierzał trzymać rękę na pulsie, kręcąc się to tu, to tam.
Zaszedł i w okolice plumpkowej studni, łatwo odnajdując spojrzeniem wyróżniające się różowe futerko. Jak miałby nie rozpoznać właścicielki tak wyrazistej garderoby? Dziwił się, że spotkał ją właśnie tutaj, przy wróżącej studni, w którą zaglądała, gdy beztrosko popijała szampana. Gdzieś z tyłu głowy miał obraz, jak ktoś ją do niej wpycha i przez to drgnął niespokojnie. Ta wizja była zarówno realna, jak i odrażająca. Wierzył, że jej sylwetka przemknie mu gdzieś na parkiecie, gdy tańcować będzie z tamtym osiłkiem, co tak śmiało brał ją na ręce. Znów się narażała i tego faktu nie łagodził głos rozsądku podpowiadający Kieranowi, że mało kto pomyślałby o zaatakowaniu kogoś podczas zabawy.
Wyglądała już zdecydowanie lepiej, ale czy również lepiej się czuła? Nie sądził, aby był człowiekiem, który zdoła poprawić jej nastrój, częściej komuś dobry humor psuł. Mimo to zdecydował się zbliżyć, aby ostatecznie zatrzymać się niecałe dwa kroki od niej.
Który to już kieliszek? – spytał bez wyrazu, jednak w jego wypowiedzi można było wychwycić nutę krytyki. Nie miała prawa mówić dorosłej czarownicy ile powinna pić i gdzie, jednak w pamięci wciąż miał obraz złamanej z powodu własnej bezsilności Moss. Powinna chociaż mieć przy sobie kogoś zaufanego, nawet i kompana ze swojej drużyny, z którym wydawała się być w dobrej komitywie. Wcale nie życzył jej ślęczenia nad studnią w nieco nostalgicznej pozie. W końcu sam do niej zajrzał, niezbyt przejmując się tym, co zostanie mu przepowiedziane, wszak nie wierzył w moc wróżb, choć nie był na tyle tęgą głową, aby kwestionować rzadki dar jasnowidzenia.

| rzut na wróżenie ze studni



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]05.11.19 23:07
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 18
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]06.11.19 0:33
Odpowiedziało jej nieco oburzone kwiknięcie. Stworzenie pomachało łapką, zaczepiając pazurem o różowy materiał. Phils przejechała palcami po czarnej główce i przez chwilę obserwowała błyski gwiazd odbijające się w oczkach tego małego huncwota. Gdyby go tylko wypuściła, zapewne pomknąłby daleko w świat, ograbiając przy okazji z kosztowności tłum gromadzący się na głównym placu. Poleciałby daleko, nie oglądając się za nią i w kilka chwil zapomniałby o ostatnich tygodniach spędzonych w ciepłym gniazdku w dokach. Odebrała mu wolność, choć coraz częściej pozostawiała klatkę otwartą albo zabierała go do zagraconego pokoju na poddaszu, wierząc, że może malec zdoła odsłonić przed nią sekrety tego odkrytego niedawno wnętrza. Te drobne chwile plądrowania większych przestrzeni wcale nie zwracały mu niekończących się ścieżek, opcji na niezliczone łupy. W głębi wiedziała, że więziła go. Nigdy tego nie chciała. To był sposób na wypełnienie przedziwnej pustki, rozproszenie ciszy nieporuszalnych czterech ścian. Nie budziła się sama, budził ją brzęk monet, nawołujące kwiki lub wreszcie łomot terroryzowanego metalowego gniazda. Pierwszy raz miała dom i pierwszy raz go z kimś dzieliła. To nowe uczucie, choć zaskakująco uzależniające. Nie przestawały ją jednak dręczyć pytania o słuszność przygarniania nieoswojonego stwora, o możliwość zawiązania się przyjaźni, o uczucia, które chyba były, a jednak żadne z nich – ani Phils ani niuchacz – nie chciało się przyznać. Historia już teraz znała swój dalszy rozdział. W końcu któreś ucieknie i rozejdą się te splecione nieoczekiwanie ścieżki.
Przygarnęła go do piersi, a później znów zerknęła w wodniste lustro przyszłości. Nie widziała jednak migoczących śladów. W okrągłym basenie pływał odłamek. Błyszczący, wołający o wyłowienie. Czy to kawałek spadającej gwiazdy? Odstawiła na chwile na murku kieliszek. Skuszona wysunęła dłoń, by wkrótce później zanurzyć ją w lodowatej wodzie. Wyjęła świecące znalezisko i schowała je szybko do kieszeni. Może jutro przyjrzy się temu bliżej. Nie umknęło jej także ciekawskie spojrzenie kreta. Najwyraźniej nawet on wypatrzył w tym odłamku coś intrygującego. Ach, może jakby go wypuściła na poszukiwaniach skarbu, to mieliby w garści wszystkie trzy klucze. Przesunęła się nieco, poszukując wygodniejszej pozy. Zdążyła jeszcze raz złapać za szampana, ale nie zdołał on ponownie splugawić jej ust. Rytuał przerwał głos, a właściwie zarzut, znajome tony, a wkrótce rozpoznała także znajomą sylwetkę. Nie odpowiedziała jednak od razu. Trochę na złość, a trochę dla przypieczętowania tej chwili napiła się, opróżniając kieliszek do dna. Potrzebowała poczuć w sobie tę moc? Coś musiało w tym szampanie być. Smakował jak kompot podawany w piątkowe popołudnia w sierocińcu. Rozwodniona słodycz przynosząca rozkosz dziecięcym podniebieniom. Kiepski, ale jedyny cukrowy napój  z tamtych lat, a więc i wyjątkowy. Gdy spojrzała na Kierana znów, uśmiechnęła się, czując dziwną błogość rozlewającą się po brzuchu. Nie, nie mógł jej zirytować. Choć wydało się, że przyszedł wypędzić jej z głowy pijaństwo i ponarzekać na niewdzięczną młodość, Phils wcale nie zamierzała się godzić na tę melodię. Ochota na złośliwości również nie nadchodziła. – Dopiero pierwszy – powiedziała w końcu, a ciemny łepek wsunął się głębiej pod futerko. Może spłoszony obecnością wielkiego jegomościa. – Zniknął zbyt szybko – powiedziała, cmokając na koniec w teatralnym niezadowoleniu. – Siadaj – dodała, robiąc mu przy okazji trochę miejsca. Taca blisko nich unosiła się, prezentując zachęcające bąbelki w długim szkle. Mógłby się skusić.
Właściwie to nie zastanawiała się nad tym, skąd się tutaj wziął. Nie myślała o tamtej żenującej nocy. Nie doszukiwała się w nim niepotrzebnych emocji. Po prostu świętowała. Chłodną dłonią przejechała po miejscu obok siebie. Pałętał się sam. Nie musiał. Pamiętała o wszystkim, co dla niej zrobił. – Nie ma cię na placu. Czyżbyś nie miał ochoty na tańce, Rineheart? – spytała zaczepnie, sięgając łapką po szampana. Może znów trafi na tamten ożywiający wspomnienia smak? Choć alkoholu miała każdego dnia po dziurki w nosie, to jednak dziś nie stała za barem. Dziś świat chciał się bawić, a Moss nie planowała zostawać w tyle.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]06.11.19 0:33
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 7
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]06.11.19 1:22
Jakoś nie wierzył w to, że jest to jej pierwszy kieliszek, lecz ograniczył się jedynie w wyrazie zwątpienia w jej prawdomówność do spojrzenia, któremu nie brakowało wyrazu podejrzliwości. Ale dla własnego spokoju zdecydował się odpuścić, to była w końcu sylwestrowa noc, więc każdy miał prawo upić się w ramach podsumowania całorocznych przeżyć, nieprawdaż? Sam jednak powstrzymywał się przed sięgnięciem po kieliszek, choć lewitująca taca uparcie trzymała się blisko, być może w magiczny sposób wyczuwając zainteresowanie alkoholem ze strony czarownicy. Wolał zajrzeć do studni i natychmiast tego pożałował po odczytaniu słów kształtujących się na tafli wody. Koniec wojny i wewnętrzna burza w jego sercu. Od razu całe sformułowanie uznał za bzdurę, jednak jedno zdanie, niby nic nie znaczące, sprawiło, że jakaś struna w jego duszy drgnęła. Jednak dostrzegł korelację pomiędzy dwoma zjawiskami, ale trudno było się do tego przyznać. Przez wiele lat jego serce wypełniały dwie emocje – niepokój i gniew. Złość wyładowywał dzięki pracy, ale słabości stale tłamsił, tak przynajmniej mu się wydawało.
Niewątpliwie słabością była chęć podejścia do Moss, której się poddał. Jej los nie powinien go obchodzić, ale po ich awanturze coraz poważniej rozważał możliwość nauczenia jej czegokolwiek z zakresu zaklęć obronnych. Wyszkolenie jej w rzucaniu tych bardziej zaawansowanych tarcz pozwoliłoby mu odzyskać spokój? Niegdyś naiwnie sądził, że protekcja Boyle odstraszy wszystkich natrętów z doków, ale to okazało się błędnym założeniem. Nie wszyscy zrezygnują z nagabywania barmanki w lokalu i poza nim z powodu strachu zostanie odciętym od alkoholu i towarzystwa występujących na obskurnej scenie w kącie Parszywego portowych dziewek.
Nie zamierzał skorzystać z jej zachęty do spoczęcia obok niej. Ruch jej dłoni był płynny, przyciągnął jego uwagę, a jednak dalej stał w tym samym miejscu z pochmurną powagą wymalowaną na twarzy. Przecież był bliski rozluźnienia, więc dlaczego znów powrócił do tej zamkniętej postawy?
Już się dzisiaj wytańczyłem – odparł szybko, nieco kąśliwie, nie panując do końca nad tonem swojej wypowiedzi, jakby słowa umknęły wbrew jego woli. Choć podzielił się z Moss stanem faktycznym, to jednak szybko przyszło mu stwierdzić, że było to skrajną głupotą. Wcale przecież nie zależało jej na odkryciu, czy już wywijał na parkiecie, prędzej próbowała z niego zakpić, zbyt dobrze wiedząc, że taniec nijak nie leży w jego naturze. Drobna uszczypliwość zbyt łatwo zachwiała jego względnym spokojem i naprawdę nie wiedział, dlaczego tak się stało. Może to przez jej uśmiech, który odbierał jako próbę zbycia jego osoby, jak i słów, którymi uraczył ją podczas wybuchu złości. Trudno było mu pojąć łatwość, z jaką powróciła do beztroski, tak po prostu siadając przy studni w obecności tylko niuchacza, który w razie zagrożenia okazałaby się marnym obrońcą. Odbieranie jej zachowania w taki sposób może i było niewłaściwe, ale nie potrafił inaczej. Czy naprawdę nie dbała o to, co może jej się przytrafić? Za nic miała własne dobro? – Nie masz cieplejszych butów?
Kiedyś nie miałaś żadnych. Ta myśl spadła na niego niczym grom z jasnego nieba, porażając nieprzyjemnie cały umysł. Nie chciał jej atakować, jego pytanie nie tak miało zabrzmieć. Wracanie do wspomnień sprzed kilku lat w jej obecności było jego zmorą. Ich pierwsze spotkanie na ulicy, ich drugie spotkanie w Parszywym Pasażerze, kolejne spotkania w tym jednym przybytku. Cała ta sytuacja była dla niego bardzo niekomfortowa i odstawała od tego, z czego był dobrze znany. Sama Philippa stanowiła element nijak nie pasujący do ponurego aurora. Gdyby o podobną lekkomyślność w postaci ubrania w taką zimę obcasów mógł oskarżyć inną czarownicę, zwyczajnie by ją zignorował. Czy błędem było to, że oferował je kiedyś ciepły posiłek w Dziurawym Kotle?
Ledwo upiła łyk z nowego kieliszka, a nad jej głową znikąd uformowały się gałązki jemioły. Białe, okrągłe nibyjagody komponowały się z zielonym liśćmi i straszyły czarodzieja samą obecnością. Z powodu dziwnej mieszanki zaskoczenia i irytacji desperacko sięgnął po kieliszek i upił szybko łyk, gdy alkohol wypełnił naczynie.

| rzut na szampana



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]06.11.19 1:22
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]06.11.19 21:46
Ależ nudziarz. Nie poruszył się o krok, chłodno zbywał zaczepki. Pod tym szarym włosem kryć się mogło milion myśli, które Philippa być może miała ochotę poznać, choć przelewająca się przez jej dusze wraz z pierwszym kieliszkiem radość zdawała się łagodzić tę uszczypliwą naturę. Mruknęła więc przeciągle, dając dowód swego nieco przesadzonego zawodu. Przecież nie mógł jej zepsuć tej nocy swoim markotnym wyrazem twarzy. Dziś świat pozwalał sobie na zapomnienie, dziś można było robić głupie rzeczy, na które Kieran nie odważył się pewnie gdzieś od stu lat. Jutro oczyszczone ciało obudzi się, by rozpocząć pisanie kolejnego rozdziału. Pojutrze Moss wejdzie do zarzyganego Parszywego i będzie zdrapywać zaschnięte ślady odbywającego się tam właśnie szaleństwa. Ze wszystkich sił nie chciała o tym rozmyślać i nawet dobrze jej szło, chociaż Kieran nie należał do przesadnie rozmownych. Sztywniak. Aż dziwne, że w ogóle wygiął w tańcu nogę. Może kłamał. To on jednak do niej podszedł, naruszając ostatnią tegoroczną namiastkę ciszy totalnej, intrygującej samotności. Mokre przepowiednie mieniły się w ciemności futerkowej kieszeni, ale o tym drobiazgu zdążyła już zapomnieć.
Nie przypominał tamtego wzburzonego wybawcy. Moss właściwie dawno zdążyła pozbyć się jakiegokolwiek niesmaku związanego z jego gniewem. Pozbyła się także własnej goryczy, zdobyła nową różdżkę, zapisała się do pojedynkowego klubu i… i w sumie nic poza tym nie zrobiła. Grudzień był bardzo intensywnym czasem, statki przypływały do portu, a świąteczne frustracje leczono w tawernie. Phils nie poszukiwała nawet chwili na poddanie próbie swoich wątpliwych umiejętności. Choć następnego dnia, po tej feralnej nocy dotarło do niej, co właściwie zrobiła. Wstyd wypalał długie rzęsy. Od tamtej pory ich drogi się nie skrzyżowały. Aż do dzisiaj. Kogo w niej widział tej nocy?
– Och, jesteś pewny? – zapytała z zaintrygowaniem. Pożałowała, że ominął ją widok tańczącego Kierana. Stłumiła śmiech, choć być może roziskrzone spojrzenie zdradzało to przeciągające się rozbawienie. Nie wyglądał jej na króla potańcówki, ale może to zastygłe oblicze to tylko pozory. Nie oczekiwała odpowiedzi, choć nie mogła pozostawić jego reakcji bez echa. W głowie miała dziś niewiele, bardzo niewiele, ale dawno wyparowały ostatnie ślady dawnego rozdygotania. Jej pogodna aura postanowiła rzucić wyzwanie tej powadze. – Kieranie, to sylwester… – dodała jeszcze, sugerując mu niejako, że zabawę w nieruchome posągi mógł zostawić sobie na potem.
Zaskoczył ją jednak tym pytaniem. Zamrugała w lekkim rozproszeniu i aż odruchowo zerknęła na swoje obcasy. Uniosła wyżej nogę, a na czubku bucika odbiło się światło nocnego nieba. Zaczepiła nim lekko o bok jego nogi. – A co jest złego w tych? Nie jest mi zimno. Nie podobają ci się? – spytała, pozwalając, by obcas znów wbił się w otuloną śniegiem ziemię. Idealnie pasowały do tej sukienki, dodawały jej kilku brakujących centymetrów. Może przy Bojczuku ich nie potrzebowała, ale taki Kieran... Trudno byłoby sięgnąć. Uśmiechnęła się do własnych myśli. Jakże różnie kształtowały się ich obecne przemyślenia. Przez lata pracy Phils dorobiła się całkiem pokaźnej kolekcji i z pewnością nie brakowało jej cieplejszego obuwia. Jeśli zaś miałaby się poślizgnąć na lodowych ścieżkach, to przecież zawsze znalazłby się ktoś chętny do łapania. Nie tak to działało? Wciąż dziwiła się, że jednak zwrócił uwagę na ten szczegół. Tym czujniej zaczęła mu się przyglądać. Nawet gdy opróżniała do dna ten kieliszek o nudnym, rozczarowującym smaku. Niezadowolona odstawiła go na tacę. W pierwszej chwili dostrzegła desperacki gest towarzysza i z niejaką ulgą przyjęła fakt, że jednak zdecydował się na odrobinę alkoholu. Dopiero później zorientowała się, co takiego pojawiło się między nimi, bardziej bliżej niej. Jemioła rozwijała swoje błyszczące listki, prosząc o tradycję. Kieran nie był pijanym żeglarzyną wołającym do siebie Filipkę, gdy zauważył ponad głową tę roślinę. To nieoczekiwane spotkanie podobało jej się coraz bardziej, a mężczyzna z pewnością widział to rosnące zadowolenie. Igrała z losem. Igrała z tym czarem. Magia bywała bardzo, bardzo złośliwa. Tak samo jak Philippa Moss. – To nie po szampana powinieneś teraz sięgnąć. On cię nie obroni – stwierdziła trochę tajemniczo, przy okazji orientując się, że dawno przestała czuć zimowy chłód. Futerko grzało aż za mocno. – Czyżbyś się przestraszył? To tylko jemioła… – powiedziała miękko, podnosząc się z murku, by dotknąć jej listków. Prawdziwa. Wcale sobie tego nie wymyślili. Zapewne nie zniknie, nim… – Kogo chciałbyś pod nią ujrzeć? – zapytała jakby poważniej. Przesunęła spojrzenie z gałązek na aurora, podejrzewając, że mógł poczuć zakłopotanie. Nie wyglądał jednak na typa, któremu drżały ręce na myśl o porwaniu kobiety w ramiona.
Bo na pewno nie mnie.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]07.11.19 12:13
Był prawdziwy. Miał w sobie prawdziwą krew, kości i mięśnie. Nie był jednak świadomy tego, co dręczyło Weasleyównę. Nie wiedział, co chodziło jej po głowie. Uparcie milczała i nie mówiła nic, jak to tylko prawdziwy Weasley potrafił. Martwił się. Jeżeli zachowywała się w taki sposób… kto wie co tam się stało. Nie ułatwiało mu to wspierania jej. Starał się, ale obecnie mógł ją pocieszyć jedynie swoją obecnością, a nie słowem. Równie nieświadomie próbował dla niej podtrzymać swoją prawdziwość. Co chwilę upewniał się, że jej dłoń jest zawieszona o jego rękę; że trzyma go mocno i nie zamierza puścić. Co chwilę na nią spoglądał, chcąc wyczytać jak najwięcej emocji z jej twarzy. Nie był może kimś, kto się na tym znał, ale próbował, licząc że magicznym sposobem chociaż raz uda mu się być spostrzegawczym. Martwił się, ale milczał o misji, w której Ria uczestniczyła kilka dni temu. Bał się przekroczyć ten wyjątkowo grząski temat. Czuł, że to co się stało na misji nie należało do najprzyjemniejszych. Nie chciał wywoływać złych wspomnień, nie chciał psuć sylwestra swoimi pytaniami. Te jednak dręczyły go niemiłosiernie. Jedyne, co go powstrzymywało to świadomość, że kiedy czarownica poczuje się lepiej, to opowie mu o tym, co się stało po drugiej stronie. A taką miał przynajmniej nadzieję.
Mówił więc o czymś trywialnym, czymś takim jak głupi list od lady Nott. Tym samym złapał się na pułapce własnych myśli o tym, że może nie powinien o tym w ogóle wspominać i zadręczać ją czymś tak niepotrzebnym. Wychodził zresztą na osobę, która przejmowała się idiotyzmami. Choć rzeczywiście przejął się tym, że lady nazwała go „terrorystą”. Odpowiedź Rii na jego opowiastkę sprawiła, że na twarzy pojawił się bardzo skromny uśmiech. Gdyby nie to wszystko, co się stało, pewnie uśmiechnąłby się od ucha do ucha. Teraz jednak ten mały grymas miał oznaczać dość duże rozbawienie. Swoją reakcję podtrzymał, gdy czarownica opisała swoją reakcję na przeklęte listy wspomnianej wcześniej lady. Cieszył się, że Weasleyówna odpisała tak, a nie inaczej. – Niestety – potwierdził słowa narzeczonej. Nie potrafił zrozumieć jak kobieta mogła wysłać takie listy, ale to był już problem samej lady i jej zgorzkniałości. Choć równie dobrze mogła po prostu zachowywać się w taki sposób „od zawsze”. Przytaknął skinieniem głowy na dalsze słowa Rii. Liczyła się tylko opinia osób, które są bliskie. Cmoknął w dłoń Weasleyównę, chcąc podkreślić wagę jej słów i jej osoby.
Czuł się przy niej pewnie, ale i bezpiecznie. Kiedy jednak przystanęła i spojrzała na niego, poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej, chwilowy strach związany z tym, co miała zaraz powiedzieć. Na chwilę wstrzymał oddech, ale szybko go wypuścił. Być może był to akt odwagi, ale miał i wrażenie, że jego głupoty. I choć powtarzała mu to wiele razy nie tylko ona, ale i inni… myśli dręczyły go każdego dnia. Dlatego też przepraszał za wspominanie tego wszystkiego i za to, że dręczył ją swoimi przemyśleniami. Teraz czuł się jednak niezręcznie, bo miał wrażenie, że zmuszał Weasleyównę do powtarzania się. Był też jednak wdzięczny za te wszystkie przyjemne słowa.
I ja ciebie – odpowiedział jej. Chciał nawet zmienić temat, spróbować się dowiedzieć czy aby na pewno dobrze się czuła i stąd pojawiło się pytanie o samopoczucie. Ria jednak nie chciała mówić o tym, co ją dręczyło lub po prostu chodziło jej po głowie. To sprawiło, że poczuł się dziwnie nieprzyjemnie, jak gdyby uraził ją swoim pytaniem. Może jednak powinien mówić o czymś innym; o czymś, co rozweseliłoby jego narzeczoną i sprawiło, że choć na moment zapomniałaby o minionej misji. Ta jednak znalazła neutralny grunt pierwsza. Kiwnął jej głową, zgadzając się na propozycję wróżb. Zerknął niepewnie w stronę tafli ciemnej wody, próbując odczytać to, co miała mu ona wyjawić.

|Tu rzuciłam kostką


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan

Strona 3 z 16 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next

Plumpkowa studnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach