Wydarzenia


Ekipa forum
Plumpkowa studnia
AutorWiadomość
Plumpkowa studnia [odnośnik]16.07.19 21:05
First topic message reminder :

Plumpkowa Studnia

Stara, kamienna studnia, znajdowała się w Dolinie Godryka od zawsze. Dosłownie; wykopana w trakcie powstawania wioski, przez długi czas stanowiła dla mieszkańców główne ujęcie wody, umiejscowiona wygodnie w miejscu, w którym krzyżowały się aż trzy mieszkalne ulice. Wielokrotnie niszczona i odbudowywana, służyła uparcie kolejnym pokoleniom, użytkowana (zapewne z sentymentu) nawet wtedy, gdy w okolicznych domach pojawiła się bieżąca woda. Przestała pełnić swoją rolę dopiero kilka lat temu, kiedy w jej głębinach zadomowiło się stado plumpek. Niemagiczna część mieszkańców wioski była co prawda skłonna wyplenić rybki, ale tutejsi czarodzieje, nie chcąc do tego dopuścić, rzucili na studnię urok, który zmienił smak stojącej w niej wody na wyjątkowo nieprzyjemny, skutecznie zniechęcając mugoli do dalszego jej wykorzystywania. Dzisiaj malowniczo położona studnia nadal jest jednym z ulubionych miejsc schadzek mieszkańców, spragnionych plotek lub kilku romantycznych chwil, ale schludną przeszłość ma już dawno za sobą: jej kamienne boki zarosły mchem, a pod powierzchnią wody (nietypowo wręcz przejrzystej) można dostrzec okrągłe, cętkowane plumpki.

Według krążących po Dolinie Godryka opowieści, studnia ma jeszcze jedną, magiczną właściwość: w ciemnej tafli odbijają się gwiazdy, które – tylko w ostatni dzień miesiąca, i tylko przy bezchmurnej pogodzie – dzielą się przebłyskami przyszłości, układając się w słowa krótkich, często tajemniczo brzmiących wróżb.

Aby otrzymać wróżbę, należy napisać post w tym temacie oraz wykonać rzut kością k20, a następnie odczytać treść przepowiedni zgodnie z poniższą rozpiską. Losować można tylko raz – przy każdej kolejnej próbie, gwiazdy na powierzchni studni będą jedynie migotać, nie układając się w żadne słowa.

1. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Mroźny wieczór przyniesie spotkanie, które odmieni twoje życie.
2. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: W domu czeka na ciebie złoty uśmiech od losu.
3. Spoglądając w studnię, widzisz własne odbicie - a gwiazdy, zamiast w słowa, układają się w koronę tuż nad twoją głową.
4. Gdy spoglądasz w wodną taflę, dostrzegasz siebie - a srebrne punkty, zamiast w słowa, układają się w połyskujący supeł na twojej szyi.
5. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Szmaragdowozielony blask zabarwi Twoją twarz.
6. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Twoja ścieżka jest stroma, ale na jej końcu odnajdziesz to, czego pragniesz.
7. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Nie uciekaj przed przeznaczeniem: poddaj się mu.
8. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Nie popełniaj błędów swoich rodziców i przodków.
9. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Posłuchaj następnej rady, jaką otrzymasz od przyjaciela lub od wroga - przyniesie Ci wiele dobrego.
10. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: W trakcie następnej kwadry Księżyca spotkasz kogoś, kto poruszy twe serce.
11. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Bądź czujny - ktoś, komu ufasz, zada ci cios w plecy.
12. Gwiazdy błyszczą niezwykle jasno, lecz równie szybko nikną wszystkie, pozostawiając w studni jedynie Twe ciemne, samotne odbicie.
13. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Nie oglądaj się za siebie. Zrobiłeś dobrze. Uwierz swemu przeczuciu.
14. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Ciemnooka kobieta okaże się twoją zgubą.
15. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Wybór drogi na skróty skończy się dla ciebie ślepą uliczką.
16. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Jeśli chcesz stać się lekki jak pióro, zdejmij ze swoich barków ołowiany ciężar.
17. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Zamknij oczy. Odwróć się. Zrób dwa kroki w prawo. Trzy w lewo. To, co znajdziesz, będzie twoje. (Po wylosowaniu tej kości i wykonaniu polecenia, zgłoś się do Mistrza Gry.)
18. Srebrne punkty na wodzie układają się w zdanie: Jeśli chcesz zakończyć wojnę, uciesz najpierw tę, która rozgorzała w twoim sercu.
19. Gwiazdy na powierzchni studni migoczą, układając się w słowa: Zagłuszenie bólu sprawi, że powróci ze zdwojoną siłą.
20. Na tafli studni, wśród odblasków gwiazd, dryfuje odłamek spadającej gwiazdy. Możesz wychylić się i go zabrać (zgłoś się po niego w aktualizacjach).

Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]11.11.19 19:26
Może tak — może wszyscy mieli powody do radości. Na pewno mieli powody do tego, by dziś to uczcić. By dziś świętować zwycięstwo Zakonu Feniksa, zwycięstwa nad anomaliami, a także tego, że większość powróciła żywa. Dla niej to był wystarczający powód do tego, by się napić, choć ona sama nigdy za kołnierz nie wylewała. W jej domu piło się alkohol od zawsze — kobiety, mężczyźni. Mężczyźni pili oczywiście ilości znacznie przewyższające możliwości zwykłych kobiet, ale ona nie była ani mała ani drobna, wiedziała, że kieliszek więcej tak naprawdę nie powaliłby ją na ziemię. Martwiło ją tylko to wino, które wypiła przed wyjściem z bratem w jej pracowni. Spojrzała najpierw na Justine, a później na Jackie i pozwoliła sobie na uśmiech — pełen wdzięczności, zadowolenia i ciepła. Bo cieszyła się, że mogła z nimi spędzić ten wieczór, że mogła mieć je przy sobie po tym wszystkim, co przeszły; po tych godzinach niepokoju i strachu o ich życie, o to, czy wrócą do domu całe. Czy wrócą w ogóle.
— Just — skarciła ją znudzonym tonem i przewróciła oczami. — Dlaczego nie?— Uśmiechnęła się niewinnie i wzruszyła ramieniem, pozwalając im dołączyć do siebie, równając się z nimi w marszu. Spojrzała wpierw na Justine, a później dziwnie milczącą, przygaszoną Jackie i szturchnęła ją ramieniem. — Mogłabyś przynajmniej udawać, że w to wierzysz, byłoby ciekawiej i zabawniej. Nie bądź taką pesymistką. Może gwiazdy ułożą się w kształt serca, a to będzie pewnie znaczyć, że niedługo już spotkasz mężczyznę swojego życia. Tak naprawdę — dodała, spoglądając poważnie na Tonks, a jej spojrzenie było przeciągłe i wymowne. Sytuacja z Samuelem nie wyglądała najlepiej, ale może to był zwyczajny błąd. Może uczucia niewłaściwie skierowane, ku niewłaściwej osobie. Uśmiechnęła się pod nosem na samą myśl o tym, że uczucia każdej z nich kierowały się ku nieodpowiednim mężczyznom. I żadna z nich nie mogła pochwalić się szczęściem na tym polu, ani przez chwilę. — A ty chyba powinnaś nam wyjaśnić, co właściwie zaszło na trakcie kolejowym, tuż po tym, jak wypiłaś szampana— skierowała swoje słowa do Rineheart, przyglądając jej się podejrzliwie. — Co to właściwie było, Jackie? Hm?— Żartowała? Palnęła głupotę? Zebrało jej się na dziwną szczerość, nie dość, że niepodobną do Rineheart, to jej późniejsza reakcja — jakby zupełnie nic się nie stało — nakazywała jej to rozpatrywać raczej w kontekście wyjątkowo dziwnego żartu.
Jej własny kieliszek iskrzył na powierzchni. Szampan miał żółta barwę, pachniał słodko, rześko i egzotycznie. Powąchała go wpierw, niepewnie, nauczona doświadczeniem, że to może się różnie skończyć dziś, po czym upiła kilka drobnych łyczków. Smakował tak, jak pachniał — pysznie. – Przypomniał mi się kawał. Świński kawał. Na dworze Nottów guwernantka prowadzi z dorastającymi chłopcami lekcje szlacheckiej etykiety. Zadaje im pytanie: jesteście na swoim pierwszym sabacie, ale musicie udać się w pewne miejsce. Jak usprawiedliwicie przed swoją towarzyszką chwilową nieobecność? Na to pierwszy mówi otwarcie: "Idę się wysikać". No, niestety, mówi guwernantka, słowo "wysikać" może zostać uznane z prostackie. Zgłasza się więc inny młody lord: "Przepraszam, ale muszę udać się do ubikacji". Guwernantka przewraca oczami - "cóż, mówienie o ubikacji w takiej chwili trudno zaliczyć do kanonów kultury. Jakieś inne pomysły?" Ostatni z lordów na to: "pani wybaczy, ale muszę uścisnąć kogoś, kogo mam nadzieję przedstawić pani po kolacji."
Po wszystkim czknęła i zakryła momentalnie usta dłonią, spoglądając na kieliszek szampana. Nie minęła nawet chwila, kiedy odezwała się Jackie. Zatrzymała się, spoglądając na przyjaciółkę, czując jak pąsowieją jej policzki.
— Jackie, ja... — Wydukała szybko, czując jak nagle robi jej się gorąco. — To nie był taki sprośny żart — wytłumaczyła się, spoglądając na Tonks. — Co ją ugryzło?
Nie zdążyła jej zatrzymać, choć wyciągnęła w jej kierunku rękę z szampanem. Rineheart teleportowała się momentalnie, nie dając szansy, by spytać ją osobiście o nic więcej.

| Szampan 1/1;


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Plumpkowa studnia - Page 4 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]11.11.19 22:58
Rozbawienie malujące się w jej piwnych oczach sprawiało, że błyszczały one równie mocno co gwiazdy. Czy byłyby w stanie odbić się również wyraziście co one w wodzie, by pozostawić własną wróżbę w legendarnej studni? Jakoś nie potrafił wyjawić przed nią, że tańczyć nie znosi, bo na parkiecie nie czuje się zbyt pewnie, a jego ruchy są zbyt ciężkie, niekształtne, toporne. Miał grację drewnianej bali pozostawionej samej sobie.
No tak, bo przecież sylwester jest tak magicznym dniem, że na pewno nic złego się w jego trakcie nie wydarzy – zakpił pod nosem mrukliwie, po czym wydał z siebie jedno krótkie westchnięcie, z góry uznając, że jest na przegranej pozycji w obliczu szampańskiej radości swojej rozmówczyni. Spojrzał na nią i dostrzegł jej młodość, witalność, skłonność do czerpania radości z życia – póki się da i na wszelkie sposoby pragnęła smakować wszystkiego. Przecież w jej wieku też pełen był entuzjazmu, przed wybiciem północy pił trunki, kołysał się do muzyki obok ukochanej kobiety, a po północy wcale nie skończył na jednym pocałunku składanym w ramach przypieczętowania najlepszych noworocznych życzeń. Tych pocałunków byłoby jeszcze więcej, przybrałyby zapewne bardziej żarliwy charakter, gdyby nagle do salonu nie dotarł głośny płacz dochodzący z sypialni małego Vincenta. Niegdyś też potrafił być szczęśliwy w sylwestra. Lata temu szczęście czuł wręcz codziennie po każdym powrocie do domu.
Z rozmyślań wyrwało go muśnięcie, jakim naznaczona została jego łydka. Bliski był zachłyśnięcia się powietrzem, mocno zaskoczony gestem, jakim został potraktowany. Z niezrozumieniem spojrzał na powoli zanurzający się w śniegu obcas, dla świętego spokoju pozostawiając to zdarzenie bez komentarza. – Ważne, że tobie się podobają – odparł szybko, uciekając od tematu, który sam niepotrzebnie rozpoczął z powodu jakże dziwnych myśli, które go nachodziły. I być może udałoby mu się dalej zachowywać godność, gdyby nie zdradzieckie plany organizatorów imprezy, którzy i jemiołą postanowili uświetnić innym zabawę. Smak alkoholu rozlał się po jego podniebieniu, ale nie rozwiązało to niczego, raczej naraziło go na śmieszność. I rzeczywiście nijak przechylony kieliszek nie mógł go uchronić, bo Moss postanowiła zażartować sobie z niego zuchwale.
Ledwo sięgasz mi ramienia – zauważył brutalnie, udając również przed samym sobą, że nie poczuł się zagrożony, bo przecież byłoby to absurdalne. Pojawienie się niespodziewanie jemioły wcale nie skłoniło go do desperackiego sięgnięcia po alkohol. Nie czuł się zakłopotany ani nie na miejscu, skądże, wcale! I choć szampan w jakiś niezrozumiały sposób skłaniał go do tego, aby stanąć w prawdziwe, to jednak nie czuł się do tego zobligowany i mógł stłamsić w sobie tę potrzebę, choć nie do końca, dlatego zdecydował się zważać na słowa w miarę możliwości. – Ciebie nie przeraża wizja pocałunku z ponad dwukrotnie starszym mężczyzną? – spytał bez ogródek, mierząc ją poważnym spojrzeniem, spodziewając się, że okrutnie brzydko zmarszczy nos z odrazy przed roztoczoną przed nią wizją. Mogła ucałować jedynie jego policzek, ale czy i to nie było dość nienaturalne dla ich dwójki?
Podniosła się nagle, dotknęła jemioły, a potem spojrzała wprost na niego, jakby rzucając mu wyzwanie, czekając na jego ruch, prowokując do czynu lekkomyślnego. Nie zamierzał jednak odsunąć się, ani uciekać przed tym jawnie wyczekującym spojrzeniem. Przez chwilę miał wątpliwości, jednak do całej tej sytuacji od początku powinien podejść pragmatycznie. – Miejmy to za sobą – rzucił szczerze ze swoim sumieniem i pochylił się lekko, chcąc ułatwić jej zadanie trafienia ustami w policzek. Zapewne Philippa nie chciała chodzić przez całego sylwestra z jemioła nad głową albo być zaczepianą z jego powodu przez różnych rozpitych czy też zbyt zuchwałych jegomości. On z kolei nie chciał jej na podobne przygody narażać, choć gdzieś z tyłu jego głowy pojawiła się myśl, że przy pozbycie się jemioły mógł go wyręczyć tamten osiłek, co wybiegł z namiotu z Moss na rękach.



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]12.11.19 0:16
Wolała przez chwilę pozwolić sobie na odrobinę naiwności. Zwykle była czujna, zwykle panowała nad sytuacją i nie dawała się tak po prostu rozproszyć. Gdy jednak ta radość pojawiająca się znikąd rozlewała się po duszy, już nie chciała tego skupienia, już nie potrzebowała świdrować świata przenikliwym spojrzeniem. Mogłaby zatopić oczy w wyroczni na dłużej, mogłaby nawet uwierzyć, że północ naprawdę stanie się symbolicznym końcem i początkiem. Żadna mdła myśl nie zatruwała jej głowy. Czy to szampan? Mógł mieć w tym udział i ten towarzysz, któremu za wszelką cenę pragnęła odpowiadać na przekór. Jaka szkoda, że postanowił nie zdradzać jej swoich tanecznych przygód. Wywróciła jednak oczami, domyślając się, że uparcie chciał trwać przy nadmiernej ostrożności. Opiekun świata, przeklęty zbawiciel, którego ostatecznie nikt nie doceni. Zastanawiała się, czy to była jego misja. Poszukiwanie wydarzeń, na które mógłby zareagować. Widocznie aurorski kostium przywarł do niego zbyt mocno. O ile w ogóle jakikolwiek mieli, nie znała się na tym, ale bardziej pomyślała o pracy, która nie kończy się po wyznaczonych godzinach. Pewne migawki z przeszłości powracały tez do niej za każdym razem, gdy go spotykała, a wtedy część odpowiedzi nasuwała się sama.
Nawet jeśli ktokolwiek odważyłby się podnieść złowieszczo różdżkę, wokół bawiło się mnóstwo ludzi, a między nimi czujne oczy strażników obserwowały otoczenie. On nie musiał, ale i tak Philippa wiedziała, że nie przestanie. Uśmiechnęła się jednak, przyjmując w duchu, że dyskusję na ten temat należy porzucić, nim pokłócą się o zagrożenie, którego nie ma, a przecież mogli znaleźć przyjemniejszy temat do rozmowy.
– I nie tylko mi powinny się podobać – odparła spokojnie, dość mocno akcentując każdy fragment zdania. Nuta dziwnego niedopowiedzenia wydostała się znów spomiędzy jej warg. Zauważyła obecność nowych emocji, zauważyła cień zaskoczenia, a przecież to nie było nic takiego. Jakże ciekawiły ją w tym momencie jego zakamuflowane za tamtymi słowami myśli. Nie pozwolił im się wydostać, karmiąc ją wymijającą odpowiedzią. Powinna rzucić zawiedzione spojrzenie i przyjąć, że nie podobały mu się jej buty? Trochę nie wiedziała. Nie wiedziała, dlaczego pozwoliła sobie na ten gest, ani czy nie wydał mu się on śmieszny, absurdalny. Chciała to zrobić, reagowała natychmiast, nie pozwalając sobie na nudne przemyślenia skutkujące niezręczną ciszą.
– Mógłbyś mnie podnieść – zauważyła odważnie z chyba zbyt dyskretnym uśmiechem jak na te słowa. Powinna się obrazić, ale nie była prostą dziwką z portu, która błądziła po obłoconych uliczkach, poszukując straconych centymetrów. Dzieliły ich pewnie ze dwie głowy, ale to w niczym nie przeszkadzało. Tym znów spróbował się obronić, prawda? Z jakiegoś powodu spodobała jej się wizja unoszącego ją Kierana. Mogłaby podsunąć mu więcej wskazówek, jeśli uważał, że spełnienie tej tradycji jest niemożliwe. W tym osamotnieniu, bez obcych spojrzeń szukających sensacji byłoby to tajemnicą, o której przecież łatwo mógł zapomnieć. – Nie przeraża mnie – odpowiedziała od razu, bez grymasów, bez kpiących uśmiechów. Tak po prostu i zupełnie lekko. – Co w tym strasznego? – zapytała jednak, domyślając się, że u niego rozgościł się lęk. Plątał myśli i nieprzyjemnie napinał mięśnie. Znała to uczucie. Miała ochotę powiedzieć, że przecież nic mu nie groziło, ale wiedział o tym. Bawiła się, pociągając starszego sztywniaka w wir lekkomyślności kończącej się wraz z nadejściem poranka. Długie lata oddzielające ich od siebie nie miały znaczenia, choć może czasem czuła na ramionach dotyk niepewności. Zbyt przelotny i słaby, by mogła pozwolić, aby to uczucie nad nią zapanowało.
Nie podarował jej odpowiedzi na pytanie. Właściwie to oczekiwała dwóch kroków w tył i niezadowolonego mruknięcia, bo przecież interpretował to pewnie jako serię wygłupów. Poniekąd zaistniała sytuacja tym właśnie była. Unosząca się ponad nimi jemioła potrzebowała zdarzenia, na które musiał się odważyć on. Nie mówiła więc nic, jedynie obserwując Kierana. Roślina jednak nie była aż taką udręką. Mogłaby poprosić Bojczuka, Matta lub nawet Keata, ale żadnego z nich tutaj nie było. Był ktoś inny. Ktoś, kto najwyraźniej postanowił spróbować. Pochylona sylwetka zmniejszyła granice. Phils uśmiechnęła się trochę, szukając jego spojrzenia. Nic nie zrobiła. Przez chwilę tylko patrzyła, jakby obawiała się  o jego zdrowie. Przecież czuł lęk. Przecież właśnie dlatego oddał ten gest jej. Pocałowała go, ale nie w policzek. I dopiero wtedy sama poczuła strach.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]16.11.19 21:50
Swymi słowami sprawiła, że jedna z jego brwi uniosła się w niemym pytaniu, jakby nie rozumiał, dlaczego jej buty powinny się podobać również jemu. Już na pierwszy rzut oka widać po nim było, że nie jest w żadnej mierze miłośnikiem pięknego obuwia. Aż tak wielkim ignorantem nie był, w końcu wiedział, że kobiety dobrowolnie noszą obcasy po to, aby dodać sobie te kilka centymetrów w imię lepszej prezencji, lecz jemu osobiście wydawało się to niepotrzebnym zabiegiem. Po cóż katować własne stopy, a właściwie całe nogi, gdy o wiele ważniejsze jest to, żeby przemieszczać się w sposób komfortowy? Choć organizatorzy sylwestrowej imprezy w Dolinie Godryka dołożyli wszelkich starań, aby wszystkie ulice i inne ścieżki były jak najbardziej odśnieżone, to jednak miejscami wciąż można było uświadczyć mniejsze lub większe zaspy czy też natrafić na śliskie podłoże. Wystarczył jeden źle postawiony krok, aby runąć na ziemię i poważnie się potłuc. Chociaż pewnie nie zabrakłoby chętnych czarodziejów do udzielenia pomocy poszkodowanej czarownicy, w końcu dziś każdy chciał mieć szansę pocałować kogoś równo o północy.
Rineheart próbował uciec od krępującego tematu jemioły i jej symboliki, mimo to i tak dał się wciągnąć w rozmowę, przyznając się w pewien sposób do własnego skrępowania wywołanego przez całą sytuację. Był w stanie wyobrazić sobie jak to Philippa jest przez kogoś podnoszona, lecz trudno mu było odnaleźć się w roli mężczyzny biorącego ją w ramiona. – Są inni, którzy chętnie by cię podnieśli – wydusił z siebie z emocją, której najbliżej było do irytacji, choć ktoś mógłby pokusić się o uznanie ją za zazdrość. Po prostu znów przypomniał sobie o tym, jak głośny i zuchwały jegomość, przy okazji również krzepki, bez zawahania pochwycił Moss i wybiegł z nią z namiotu, aby jak najszybciej rozpocząć poszukiwanie skarbu z myślą o pozostawieniu konkurencji z tyłu. To jedno zdarzenie wciąż mu się nie podobało.
Zadowolenie szybko jednak odeszło w zapomnienie, aby ustąpić miejsca zaskoczeniu wywołanemu przez odpowiedź czarownicy na jego pytanie. Jakoś nie skrzywiła się z niesmakiem, nie uraczyła go rozbawionym śmiechem, przez krótki moment wydawała się nad wyraz poważna. A więc tylko Rineheart z niewiadomych powodów tak bardzo się przejął pojawieniem się jemioły, jakby zwiastować miała rychły koniec starego porządku. Sama spytała co w tym strasznego, zaś on nie potrafił sprecyzować co jego osobiście najbardziej razi w możliwości całowania dwukrotnie młodszej czarownicy. Gdzieś z tyłu głowy wciąż tkwiła myśl, że ma do czynienia z rówieśniczką jego córki. Philippa była pozbawiona podobnego wrażenia, wszak nie miała sposobności pomyśleć o Kieranie jak o ojcu, brakowało jej odniesienia.
Zdecydował się uporać z kłopotem jak najszybciej, ostatecznie oddając jednak wybór czarownicy. Tylko na chwilę przymknął oczy, zaledwie na ułamek sekundy, kiedy kobieca twarz zaczęła zbliżać się do jego własnej, aby usta mogły utrafić w szorstki policzek. W jego wyobrażeniach tylko ta jedna opcja wchodziła w grę, ot jeden szybki całus, który pomoże rozwiązać problem wiszącej nad głową Moss jemioły. Jednak miękkie usta obrały inny cel i musnęły jego wargi. Momentalnie otworzył oczy, otrzeźwiony taką niespodzianką, nie za bardzo wiedząc, jak powinien się zachować. Zastygł w bezruchu, bardzo ostrożnie powracając do wyprostowanej pozycji, tym samym przerywając niezręczny pocałunek. Właściwie nie dowierzał, że ten się w ogóle im przydarzył, jednak po jemiole nie było już śladu, jakby po wypełnieniu tradycji nie musiała dłużej nad nimi wisieć.
Za dużo szampana – skwitował krótko całe zdarzenie, aby obrócić je w żart. Nie chciał się głowić nad tym, co kierowało Phils, wolał wierzyć, że po prostu się pomyliła i wcale nie próbowała sobie z niego zakpić. Ale gdzieś w podświadomości dawał o sobie znać niepokój, rozbrzmiewało usilnie tłumione echo sugestii, że stał się ofiarą kiepskiego dowcipu mającego na celu sprawdzenie, czy auror po pięćdziesiątce wciąż może być zdolny do pocałunku. Jednak w piwnych oczach widział cień strachu zamiast kpiny.



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]18.11.19 22:20
O tak, z pewnością. Są inni. Tylko że stała teraz przed nim, przed Kieranem Rineheartem, a nie przed tymi innymi, a ten przedziwny dialog nie pozwalał na sprytne zwracanie się ku nieobecnym. Nie potrafiła rozstrzygnąć, czym właściwie była ta odpowiedź. Czuła, że on wcale nie wychodzi naprzeciw jej prowokacjom, wręcz przed nimi umyka. To nawet rozsądne. Nie budziła zaufania, wkraczając nagle na dość niepewny grunt. Czy jednak nie robiła tego przez cały czas? W tych obcasach, po tych zwodniczych ścieżkach i nad tą jemiołą, przy tym mężczyźnie. Potrafiła sobie wyobrazić, jak drwił w duchu z jej nienormalnych wyskoków. Dużo łatwiej jednak przychodziły jej nieco inne wnioski. A co jeśli zielona gałązka i wywoływane przez nią tradycje wzbudziły w nim lęki? Bzdury. Ktoś taki nie mógł przecież tracić rachuby przy kilku listkach, skoro codziennie zmagał się z agresywnym ścierwem. Zmarszczyła brwi, czując powiew irytacji przez te uciążliwe analizy. Mimo starań, nie dało się od nich uciec.
– Nie ma ich tutaj. Myślisz, że powinnam kogoś poszukać? – zaczęła niby zatroskana, choć akurat w tej chwili miała gdzieś pałętającą się po Dolinie Godryka zgraję wszystkich swoich chłopców. Rozbiegli się w cztery strony świata i nie zapowiadało się na zbyt szybkie skrzyżowanie ścieżek. Kieran najwyraźniej nie chciał się podjąć tego wyzwania. Jaka szkoda. Aż przegryzła lekko usta, dobrze wiedząc, że to nie byłby dla niego jakiś niemożliwy wysiłek. Więc chodziło o nią. Nie mogła podejrzewać, że ten przeklęty Bott pałętał się po jego myślach. Phils w ogóle o nim nie myślała, to pozamykane dawno sprawy, a dzisiejszy wyścig o klucze był tylko miłym powrotem do przeszłości. Z pewnością lubiła jego silne ramiona. Była jednak pewna, że jej rozmówca również do wątłych nie należał. Westchnęła z teatralnym rozczarowaniem. – Ty nie chcesz – stwierdziła krótko, posyłając spojrzenie w jakąś ciemną, nieodgadnioną dal. Czy wiedział, ilu portowych świrów zabijało się w kolejce o taką sposobność? Miał jednak rację, łatwo mogłaby i bez jego wsparcia pozbyć się tej jemioły. Problem w tym, że nie chciała. Rzucone wyzwanie oczekiwało jego reakcji.
Podszedł do tego tak beznadziejnie sucho. Jakby zderzał się z przykrą powinnością. Phils jednak nie czuła zniechęcenia – wręcz przeciwnie, zdecydowała, że nie tak miało się to rozwiązać. Dlatego skręciła prosto w jego wargi, porzucając nudną nadzieje Kierana na ten szybki policzek. Scalone przez ułamek chwili usta rozerwały się, nim zdążyła poczuć obcy kawałek ciała. Jedyny, który na moment złączył ich w absurdalną całość. Uniesione wcześniej pięty opadły, wbijając się ciężko obcasem w ośnieżoną powłoczkę. Nic się nie stało, a jednak Moss nie zdążyła zdusić wzbijającej się wzdłuż pleców fali dreszczy. Był taki zakazany. Wywołał nieoczekiwany ładunek trudnych do rozgryzienia emocji. Pośród nich zaś dużo złośliwości. Przecież nie mogłaby tak po prostu odpuścić. Phils w przeciwieństwie do niego nie kwestionowała tego zdarzenia. Ani tym bardziej nie uciekała do nędznych alkoholowych tłumaczeń. – Zbyt mało – odparła od razu, nie do końca wyjawiając, do czego właściwie się odnosi. Nie spuszczała z niego spojrzenia i nie czuła się niezręcznie. Zupełnie jakby milion razy zdarzało jej się coś takiego. Może i tak właśnie było, choć nie mogła nie zauważyć napływającej zewsząd satysfakcji, zauważyć, że tak po prostu chciała to zrobić. I nie był to żaden przypadek, mający uratować całą sytuację. Moss nie potrzebowała czegokolwiek udawać w przeciwieństwie do Kierana. Na zniknięcie jemioły nie zwróciła nawet uwagi. Wiele było wokół żartu, choć przez chwilę trwała w zaskakującej powadze. – Powinieneś spróbować znów – kontynuowała wciąż tak niejednoznacznie, zerkając przy okazji na otoczenie. Oczywiście, nic się nie zmieniło. Taca z szampanem wciąż na niego czekała. Objęła jeden z kieliszków i, jak to miała w zwyczaju, podarowała swemu towarzyszowi. – Napić się szampana – zakończyła, oczekując, że auror pozwoli sobie na kolejną porcje bąbelków. Towarzyszący jej od pierwszego napoju radosny nastrój nie ustępował, a w połączeniu z tym zaczepnym usposobieniem mógł być... niebezpieczny.
To jak, skusisz się?
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]28.11.19 0:23
Czy przeszkadzało mu to, że wokół Philippy Moss kręciło się wielu różnych mężczyzn? Od dłuższego czasu był świadomy tego, jakie zainteresowanie budziła u przedstawicieli płci przeciwnej, zwłaszcza u podpitych marynarzy zaglądających do Parszywego Pasażera. Był też wielokrotnie naocznym świadkiem tego, jak sobie z mniej lub bardziej natarczywymi klientami radziła, w co zresztą nigdy nie ingerował, bo tak naprawdę barmanka zdana była tylko na siebie. Inaczej było jednak przyglądać się temu, jak ktoś tak po prostu porywa ją w ramiona i w zamian otrzymuje jej wesoły śmiech. Już dawno przestała być zagubionym dziewczęciem z ulicy, które nie miało nawet butów. Przed nim była dorosła czarownica, zadziorna i zbyt pewna siebie, gdy w mocno specyficzny sposób chwaliła się przed chwilą swoimi połyskującymi obcasami. Wydoroślała i co chwila przestawiała mu całkowicie inny obraz swojej osoby. Przebojowa barmanka, roztrzęsiona ofiara, śmiała kobieta. A on dalej uparcie tkwił przy wspomnieniu, kiedy bardzo ostrożnie lawirowała pomiędzy stolikami w prostej sukience wydobytej z czeluści szafy Jackie, już nie tak wystraszona, lecz nadal bardzo czujna, jeszcze nie tak bardzo uśmiechnięta.
Szukanie kogokolwiek innego na jego miejsce było idiotyzmem. Nie powinna się dziwić temu, że wahał się w takiej sytuacji podjąć decyzję, ale w końcu to zrobił. Odważył się, poszedł jej na rękę z wyraźnie zarysowanym w jego głowie scenariuszem, który wydawał mu się bardzo prawdopodobny. Błędem było to, że nie docenił jej temperamentu, ponieważ znów wyszła poza właściwy schemat. Ich usta ledwo się ze sobą spotkały, niby nic wielkiego, jednak to go mocno uwierało, ponieważ dał z siebie zakpić. W dobrej wierze oddał jej przewagę, a ona zrobiła coś tak rażącego. Szukał dla niej wymówek, przedstawił jej nawet jedną, by zaraz napotkać na zaprzeczenie z jej strony. Zszokowany był tym, jak dwuznaczne słowa była w stanie ku niemu skierować. To wszystko musiało być kiepskim żartem, lecz żadne z nich się nie śmiało. I przez chwilę Rineheart trwał w zawieszeniu, ponieważ nie wiedział co począć, jak i nie potrafił odnaleźć adekwatnych słów na to wszystko. Mógłby spytać, dlaczego pogardziła całusem w policzek, jednak podejrzewał, że to tylko sprowokuje ją do jakiegoś niepotrzebnego gestu. Samo rozważanie jej potencjalnych zachowań przyprawiało go o ból głowy.
Z frustracji przejął od niej kieliszek, chwytając za niego szybko, niecierpliwie, dając się sprowokować jej zaczepce. W jednej chwili przechylił szkło, wypijając szampana jednym haustem. Czy chciał coś podobnym gestem udowodnić sobie lub jej? Nerwowość, jaka wkradła się pomiędzy nich, była wynikiem jego wątpliwości, ponieważ nie potrafił rozgryźć, o czym to Moss tak właściwie myśli.
Zadowolona? – spytał ostro, odkładając pusty kieliszek na lewitującą przy nich tacę. – Teraz twoja kolej na więcej – i on mógł bawić się w tę grę, nakłaniać ją do wypicia jeszcze więcej szampana przed północą.

| rzut na szampana



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]28.11.19 0:23
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]28.11.19 13:33
A jeśli nie kpiła? Zatwardziała postawa go ograniczała, choć pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy. Zamknięty w swoim nudnym świecie dorosłej poprawności, ogarnięty przez jakieś do bólu poważne, brzmiące obco zasady, których nawet nie pojmowała. Sztywny, okrutnie sztywny bohater z poprzedniej wojny, a przecież dzisiaj jest dzień. Dziś jest ta noc, która mogła wyznaczyć jakiś miły początek. Niekoniecznie te złączone usta dwóch absurdalnych przypadków nim były, choć gdzieś skrycie chyba wierzyła, że coś  w nim drgnie. Czasem wyobrażała sobie, że Kieran Rineheart już umarł. Prowokowanie go do wzburzenia, a dziś chyba urocze wpędzanie go w sidła zakłopotania przychodziło jej z wyraźną łatwością. Płynnie zaczepiała zbyt twardą duszę zamkniętą w jeszcze twardszym ciele. Tak przynajmniej jej się zdawało. Chyba poniekąd czuła, że próbuje mu pomóc. Pomóc inaczej, niż zrobił to przed laty on, tak po swojemu, niekoniecznie z możliwością przewidzenia konsekwencji. O nich wcale nie myślała, zaczepiając wargi zamiast szorstkiego policzka, rezygnując z grzecznych rozmów o pogodzie na rzecz wątków nie tak oczywistych. Nie tak niewinnych. Panował wciąż nad sobą, nie podnosząc żadnego głośnego sprzeciwu. Nic poza sprytnym objawieniem nieporuszenia lub wygodnym milczeniem. Naprawdę tak się czuł, gdy zaczepiały go sznury młodzieńczego szaleństwa? Kiedy prowokowała go Philippa Moss? To byłoby niepokojącym sygnałem, wskazówką – że zaczął już gnić, choć to nieprawda. To nieprawda. Wiedziała o tym, czuła to.
– Jeszcze nie – odpowiedziała, kiedy tylko opróżnił kieliszek. To już kolejny! Oczywiście, że nie był to pierwszy razy, kiedy przy niej pił. Ten szampan jednak był zdradziecki, wyjątkowo dobrze współpracował z nią dzisiaj. Może wyczuwał moc barmańskich dłoni? Stawał się wspólnikiem w tej małej intrydze. – Potrzebuję nieco szerszej perspektywy – oznajmiła, sięgając więc za jego namową po swoją porcję. Przez chwilę podejrzliwie zerkała do bąbelkowego wnętrza, czując dreszcz podniecenia. Co było tam w środku? Wybawienie? A może przekleństwo? Przy nim jednak nie mogło jej grozić nic wielkiego. Te trzy wypite kieliszki sprawiały, że coraz śmielsze myśli w niej rozkwitały. Umiał to wychwycić? Szybko wypiła całość i prawie natychmiast odwróciła się przodem do studni. Wspięła się na kamienną zabudowę, nie do końca kontrolując ten ruch. Wyprostowała ciało, choć najpierw przechyliła się niebezpiecznie w stronę wodnego oczka pełnego proroczych rybek. Nie upadła. W końcu pewnie stanęła na tych umęczonych już dzisiaj bardzo obcasach i posłała Kieranowi triumfujące spojrzenie.
– A teraz jestem wyższa od ciebie. Tylko… wciąż nie widzę sceny – Westchnęła niby rozczarowana. Starała się udawać, że wcale nie drżą jej lekko nogi. Nogi wystawione teraz bezwstydnie na czyjś widok. Zapatrzyła się w dal, czując chyba, jak ten kolejny łyk sylwestrowej mikstury zaczyna na nią działać. Ponad ich głowami piętrzyły się ostatnie w tym roku gwiezdnE obrazy. One miały podsumować mijający rok, one miały też otworzyć kolejny, w którym nie rysowała się dla Moss absolutnie żadna przepowiednia. Sama jednak traciła kontrolę nad własnym postępowaniem, większość rzeczy robiąc bez planu, a jedynie z czystej potrzeby. Z pragnienia. Niedostatecznego najwyraźniej, bo jakoś tak wcale nie spróbowała go namówić, by stanął tutaj razem z nią i spojrzał.

[bylobrzydkobedzieladnie]
szampan!


Ostatnio zmieniony przez Philippa Moss dnia 01.12.19 17:41, w całości zmieniany 1 raz
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]28.11.19 13:33
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]28.11.19 21:03
Każda chwila sprawiała, że czuła się odrobinę lżej, chociaż do całkowitej beztroski, którą znała niegdyś nie było już powrotu. Zdawała sobie z tego sprawę, przypominały jej o tym blizny, które zdobiły jej ciało. Na razie jednak odsuwała te myśli dalej, co jakiś czas przeczesując otoczeni uważnym spojrzeniem. Z powątpiewaniem zerknęła na fontannę o której mówiła Hannah, a potem zwróciła spojrzenie na nią marszcząc brwi na wypowiadane przez nią słowa, by z kolejnymi zdaniami unieść je w zdziwieniu. Uśmiechnęła się krzywo, trochę gorzko, ostatnie o czym chciała dzisiaj myśleć, to miłość. I ostatnie w co powinny układać się owe gwiazdy powinno być serce. Otworzyła usta, żeby coś odpowiedzieć. Ale zawiesiła się tak marszcząc ponownie brwi. Bo co było do powiedzenia? Że znalazła już takiego, ale hm, tak się złożyło, przypadkiem, że on nie odnalazł kobiety swojego życia w niej? Że ta, którą kochał, leżała pogrzebana pod warstwą gruntu, a jej nagrobek zdobiło jedno, jakże dźwięczne imię Gabriel? Nie, nie mogła, głównie dlatego, że to nie był jej sekret do wyjawienia. A ona powinna pogodzić się z odrzuceniem, którego sama nie wiedziała czy się spodziewała, czy też nie - może każdego po trochu. Z jednej strony… Z jednej strony sądziła, że stojąc w tym samym miejscu, idąc w tym samym kierunku, wiedząc, jak niewiele mogą sobie obiecać, będą w stanie… chyba po prostu być w tym razem. Wyrwać dla siebie kilka krótkich chwil, ledwie sekund, gdy mogli złapać oddech. Z drugiej znów… Z drugiej wiedziała, że odsuwa ją od siebie specjalnie. Że w miłości widzi słabość, a nie siłę. Nie chciał, a może w jego mniemaniu, nie mógł się do niej przyzwyczaić, bo wtedy łatwo byłoby go zranić.
Tylko, że ona - ona była już silna.
A on - on nadal kochał Gabriel.
- Może postanowiłam odpuścić sobie mężczyzn? - zapytała i choć nie miała takiego zamiaru, zabrzmiało to jak burknięcie. Z ulgą przyjęła zmianę tematu, albo bardziej przesunięcie uwagi na dziwnie milczącą Jackie. Spojrzała na nią, wsadzając dłonie do kieszeni płaszcza. Czekając na jakieś wyjaśnienia, jednak nim aurorka zdołała otworzyć usta, Hania odezwała się ponownie. Spojrzała więc na nią marszcząc jasne brwi. Kawał? Nie miała pojęcia, co ją tak nagle wzięło, ale przekrzywiając głowę zamieniła się w słuch. Uniosła lekko brwi słuchając padających wyrazów, a wraz z drogą którą przebywały Hannah słowa, unosiły się brwi Justin, by w kulminacyjnym momencie dotrzeć na sam szczyt. Gdy skończyła, przez chwilę patrzyła na nią. Mrugnęła raz, by zaraz roześmiać się kręcąc w rozbawieniu głową.
- Sprośne też znasz? - zapytała rozbawiona nagle przypomnianym kawałem. Ruch obok wskazywał że Jackie ruszyła się, a krótkie słowa były zbyt ciche jak na Jackie. Zniknęła na jej oczach. Przesunęła błękitne spojrzenie z miejsca w którym znikła przyjaciółka na tę, która nadal znajdowała się na miejscu. Wyciągnęła dłonie z kieszeni i założyła włosy za uszy. Zmarszczyła lekko brwi próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, które na głos wypuściła Wright. W końcu wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. - przyznała zgodnie z prawdą. - Może nie chciała ci się tłumaczyć. - mruknęła uderzając łokciem w bok stojącej obok kobiety, siląc się na słaby żart. Westchnęła po chwili raz jeszcze, na powrót wkładając dłonie w kieszenie. - Albo ma nas dosyć. Prędzej czy później i tak wszystko na wierzch wylezie. - zawyrokowała mrużąc lekko oczy gdy spoglądała w kierunku studni. - Na siłę i tak jej tu nie zaciągniemy… Znaczy, może z dobrym planem by nam się udało, ale może rzeczywiście tylko źle się czuje. - dodała, chociaż sama nie wierzyła w te ostatnie słowa. Coś było nie tak, ale Jackie musiała sama chcieć o tym powiedzieć - albo co bardziej prawdopodobne, wykrzyczeć. Naciskanie na nią i zmuszanie do zwierzeń mijało się z celem. W tym względzie przypominała Justine dzikiego zwierzaka, którego może spłoszyć jeden zły ruch. Westchnęła raz jeszcze. - No dobrze, spróbujmy. - mruknęła kierując swoje kroki w stronę studni nad którą stanęła nadal z nietęgą miną. Nachyliła się nad wodą nie wierząc, że naprawdę będzie to robić. - Lepiej żeby gwiazdy nie planowały dla mnie śmierci w męczarniach. - mruknęła, nie potrafiąc pozbyć się całkowicie sceptycyzmu



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Plumpkowa studnia - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]28.11.19 21:03
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 10
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]29.11.19 12:55
Nie chciała traktować Samuela jako historię, czas przeszły, coś co było i minęło, bo znała ich oboje na tyle, by móc z pełnym przekonaniem stwierdzić, że stanowiliby piękną parę i rozumieliby się doskonale. Żadne z nich nie cierpiałoby z niewiedzy, w ciągłym oczekiwaniu, nie drżałoby w niepewności o to, co przyniesie los. Wiedzieli przecież do czego się zobowiązali i musieli być dumni, znajdując w sobie podobną odwagę do działania. A jednocześnie nie chciała utwierdzać jej w przekonaniu, że cokolwiek się zmieni. Skamander nie zwierzał jej się, a to, w jaki sposób odbierał innych, co względem nich czuł poza olbrzymim poczuciem obowiązku było dla niej zupełną tajemnicą. Złudna nadzieja bolała tak samo mocno, jak niespełnione oczekiwania; nie mogła jej tego uczynić. Dziś był dzień, w którym mogły udać, że takie sprawy i problemy nie istnieją. Wielka miłość, o której mówiła miała być czymś w rodzaju odskocznią od ponurych i trudnych tematów, jakimi dzieliły się w ostatnim czasie. Życzyła jej tego, a jednak gdzieś głęboko miała pewną świadomość, że nawet jeśli ją spotka, może nie móc pozwolić sobie na jej przeżywanie w taki sposób, jak czyniliby to inni. Jej rola w Zakonie była olbrzymia, oj jej decyzji wiele zależało. To ona była jedną z tych, którzy brali odpowiedzialność za resztę i decydowali o tym, co powinni zrobić. Wiedziała, że Tonks nie narazi nikogo na samotność; nikogo, kto mógłby się tego nie spodziewać. Szturchnęła ją więc, dostrzegając jej zdziwienie, posyłając jej przy tym szeroki uśmiech. Coś na kształt niewypowiedzianej prośby, by i ona się uśmiechnęła i spróbowała dziś odetchnąć pełną piersią, nie zadręczała się wszystkim, po prostu oddała się chwili i popłynęła z prądem. Nawet jeśli brzmiał głupkowato, nawet jeśli wydawał się absurdalny — nick nie mógł winić jej za to, że w takim dniu jak ten i ona potrzebowała odrobiny ulgi, uśmiechu i młodzieńczego szaleństwa.
— Może powinnaś przestać się trzymać kurczowo tego jednego — mruknęła, poprawiając tym samym jej tok rozumowania. Rozumiała, to nie było wcale takie łatwe. A jeśli sama tego nie chciała, choćby siłą ciągła ją po barach pełnych ludzi nic nie mogło z tego wyjść. — Dziadek powiedziałby, że tego kwiatu jest pół światu. Wy też zasługujecie na to, żeby być choć trochę szczęśliwi — dodała ciszej i smętniej, zatrzymując na niej wzrok. Mogli przynajmniej próbować. Byli przecież tylko ludźmi i jak wszyscy mieli swoje proste potrzeby.
— Sprośne przede wszystkim — zastrzegła, spoglądając na Tonks znacząco. Zerknęła również na Rineheart, ale nie mogła nic zrobić. Jak za pstryknięciem palców, po prostu zniknęła. Szturchnięta przez Just, spojrzała na nią, ale żart — choć możliwie trafny, wcale ją nie rozbawił. Obie wiedziały, że opcja złego samopoczucia nie wchodziła w grę. Chodziło o coś więcej i było to coś, co mocno zalegało jej na wątrobie. W każdym innym wypadku wyrzuciłaby to z siebie — w nerwach, złości, krzyku, żartach, jakkolwiek. A jednak nie chciała o tym rozmawiać, woląc zaszyć się w domu, choć nie doczekała nawet północy. — Może powinnyśmy zajrzeć do niej po północy?— spytała ciszej, wzdychając ciężko. — Myślisz, że chodzi o to, co powiedziała Brendanowi?— Była zmieszana? Było jej wstyd? Co właściwie się stało wtedy, nie dała im słowa wyjaśnienia na ten temat. Nie mogły tego tak zostawić. Możliwe, że Tonks miała rację — nękanie jej od razu i zadręczanie pytaniami od razu nie było najlepszym pomysłem, a jeśli czas miał jej pomóc, powinna go dostać. Nie mogła jednak wyzbyć się troski i niepokoju, skierowanej w stronę Rineheart.
Zaraz za przyjaciółką ruszyła bliżej w kierunku studni. Przyglądała się jej reakcji, próbując wybadać jej wrażenia: czy była zaskoczona? Usatysfakcjonowana? Czy może wystraszona?
— I co?— Nie dopuszczała do siebie myśli, że zachowa tę wróżbę dla siebie. — Śmierć w męczarniach to może zagwarantować nam tylko Jackie, separacją. — Wzruszyła ramionami, pochylając się nad studnią.


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Plumpkowa studnia - Page 4 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]29.11.19 12:55
The member 'Hannah Wright' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]01.12.19 23:03
Nie był pewien, co tym razem znajdowało się w jego szampanie, lecz był pewien, że to właśnie on poruszył jego ciałem w takt granego na scenie utworu, który słyszalny był również w tym miejscu. W pierwszej kolejności spróbował powstrzymać swoje ciało przed wykonywaniem zbędnych ruchów, jednak jego prawa stopa sama drgnęła, a chwilę później dołączyła do niej druga. Jego dziwna przypadłość skorelowana była z muzyką, spokojną piosenką o podarowanym psidwaku. Bujał się więc bez gracji, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę, drepcząc małe kroczki z jednego boku na drugi. Marnym był tancerzem i nie chciał ujawniać tej słabości na jej oczach, ale nie miał wyboru i musiał jakoś przełknąć gorycz upokorzenia. Tańczył na oczach zuchwałej czarownicy, oczekując jej kpin lub wybuchu gromkiego śmiechu. Choć w głębi duszy zagościła mściwa nadzieja, że i jej kolejny szampan przyniesie podobną niespodziankę. Lecz tak się nie stało.
Po wypiciu kolejnego kieliszka odwróciła się nagle i Rineheartowi przez głowę z prędkością lotu błyskawicy przemknęła myśl, że przez zbyt dużą ilość alkoholu może zebrało jej się w końcu na mdłości. Wymiotowanie jednak prosto do studni, ponoć dzielącej się z zaglądającymi do niej ludźmi wróżbami, stanowczo nie było najlepszym pomysłem. Czy ktoś w ogóle patrzył w ich stronę właśnie w tym niezręcznym momencie? Chęć rozejrzenia się po najbliższej okolicy została wyparta przez kolejne szokujące zachowanie panny Moss i naprawdę nie wiedział, czy czasem nie postawiła sobie za punkt honoru doprowadzić jakiegoś starego aurora do zawału właśnie w tę sylwestrową noc. Okazało się, że nie poczuła się gorzej, przeciwnie, czuła się tak znakomicie, że aż zdecydowała wdrapać się na magiczną studnię. I co z tego, że prawie do niej wpadła, gdy przechyliła się ku wodnej tafli? Dumna ze swego dokonania Philipa spojrzała na niego z góry i uśmiechała się w najlepsze, bo oto zwyciężyła nad studnią. Wypracowana przez ostatnie lata śmiałość musiała zostać podsycona procentami krążącymi już leniwie po całym krwiobiegu, to było najbardziej racjonalnym wyjaśnieniem tego zajścia, poza optowaniem za popadnięciem w obłęd.
W dziwnie taneczny sposób postąpił krok ku studni. Oburzony wyraz twarzy nijak nie współgrał z ciałem, które nadal próbowało kołysać się w rytm lekkiej piosenki. – Złaź natychmiast! – zażądał od niej władczo, podniesionym głosem, szczerze zatroskany o bezpieczeństwo jej kręgosłupa podczas ewentualnego upadku i uderzenia w kamienie. – Tak, jesteś wyższa, ale, na psidwaka ciężkiego, złaź – dodał odrobinę mniej wściekle, wyciągając po nią ręce, aby dopomóc jej z powróceniem na ziemię. Musiał zdusić w sobie przekleństwo, kiedy jego prawa rękę zafalowała w do gitarowego akordu. Udało mu się jednak jakoś operować nie aż tak bardzo roztańczonymi rękami. Stanowczo objął jej nogi na wysokości ud, próbując zignorować fakt, że narusza w ten sposób jej nietykalność cielesną i przerzucał kobiece ciało przez ramię. Postanowił ściągnąć ją ze studni dla jej własnego dobra, ale nie pomyślał, że przy mocniejszym dźwięku perkusji tak po prostu podrzuci ciało na swoim ramieniu. – To twoja wina – mruknął pod nosem z dobrze słyszalnym zażenowaniem, bo to naprawdę była wina tej przeklętej Moss, że robiła głupie rzeczy i podsuwała mu pod nos ewidentnie wadliwy alkohol!



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Plumpkowa studnia - Page 4 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Plumpkowa studnia [odnośnik]03.12.19 15:40
Możliwe, że właśnie o to jej chodziło. O doprowadzenie jakiegoś starego aurora do zawału, o wypędzenie go z przykurzonej chatki nudziarza, o słodkie upojenie szampanem z niespodzianką. Wiedziała, że nie umarł, że nie był echem wspomnienia z młodości, choć najwyraźniej zdarzało mu się o tym zapomnieć. Moss nie kryła się nawet ze swoimi prowokacjami, ale dało się też wyczuć, że Kieran momentami nie bardzo wiedział, o co jej chodzi. Nie musiał, na to nie istniała jedna, poprawna odpowiedź mogąca w pełni go nasycić. Poddawała się wiec bąbelkowej fali, korzystając z zaczepnych uroków szampana i ani myślała o tym, by rezygnować z tej wąskiej chwili. Stojąc na podwyższeniu, miała niezłe widoki na migające światła z placu, chociaż samej sylwestrowej konstrukcji nie umiała dostrzec – wciąż zbyt mała, wciąż pozbawiona paru sprzyjających centymetrów. Nie potrzebowała jednak tego aż tak bardzo. Z chwilą, gdy spojrzała na swojego towarzysza, zdołała zapomnieć o tym, dlaczego w ogóle wspięła się na tę murowaną zabudowę. Parsknęła nieco zauroczona widokami dojrzałego aurora  w tanecznej próbie. Obserwowała podrywające się ciało, ruchy bioder, ruchy rąk wołające tak bezwstydnie o jeszcze więcej muzyki, która niestety w tym miejscu nie zalewała ich aż tak mocno. Więc to ten ostatni kieliszek wprawił go w te podrygi. – A myślałam, że naprawdę skończyłeś na dziś te tańce – rzuciła, cmokając na koniec głośno, niby karcąco. Nie umiała jednak podejść do tego na tyle poważnie, na tyle groźnie. Wyglądał komicznie, brakowało mu paru godzin intensywnych ćwiczeń. Natychmiast pomyślała, że skoro aż tak się rwał do tych ruchów, to może i mogłaby pokazać mu kilka sztuczek. W końcu nie od dziś lubiła spalać energię przy muzyce. Jakże kłócił się ten grymas z falującym ciałem aurora. Zupełnie jakby próbował  z tym walczyć, a przecież nie musiał.
– Pozwól na to, Kieranie, nikomu nie powiem… – mruczała nieco złośliwie, gdy zbliżał się ku niej. Wtedy jednak warknął, podobno groźnie, podobno bez szans na sprzeciw. Za mało znał Philippę. – Ani myślę! – zawołała w odpowiedzi, energicznie kręcąc głową. W przeciwieństwie do niego nie miała przed oczami żadnej krwawej wizji, nie pomyślała o głowie rozbijającej się o kamienie, o ciele zatopionym w odmętach lodowatej wody. Chciała móc śmiało wyginać się ku gwiazdom, chciała…
Otworzyła szerzej oczy, ale nim zdołała jakkolwiek zareagować, obejmował jej nogi i podnosił ze studni, przechwytując we własne ramiona, zabierając daleko od tego niepisanego tronu. Warknęła raz, ale potem leżała już przerzucona przez męskie ramię, a gdy odważyła się spojrzeć, widziała świat obrócony do góry nogami. Zaczęła więc uderzać pięściami w jego plecy, szamocząc się uparcie. – Puszczaj mnie, słyszysz? Natychmiast puszczaj! – krzyczała, pozwalając, by jej żałosne wołanie pomknąć mogło ku lasom, ku sennym domom, ku rozbestwionej scenie, ale tam nikt nie usłyszałby jej cierpienia. No dobra, nie cierpiała, ale dlaczego, na Merlina, musiało być tak, jak chciał tego on? Za żadne skarby! Gdy zwolnił uścisk, mała wrażenie, że nadchodzi koniec tego noszenia – nic bardziej mylnego – podrzucił ją sobie, by móc zrobić kolejny taneczny ruch i wzburzyć kilkaset drzemających płatków śniegu. Przeklęty zgred! Zacisnęła mocno usta, czując, jak kręci jej się w głowie. Chyba zaczynała czuć się dziwnie, chyba dopiero teraz miał zadziałać szampan. Tym mocniej zaczęła się buntować i wkrótce zsunęła się w dół, po jego piersi, aż stanęła na ziemi. Wreszcie. Potargana, wygnieciona, z bezwstydnie wysoko podwiniętą na udach sukienką, z ogniem w oczach, którego wolał nigdy nie ujrzeć. Niestety. – Moja wina?! – zaczęła ostro, gotowa zaraz pokłócić się na śmierć i życie. – Przyznaj, że od początku pragnąłeś, wziąć mnie na ręce, przyznaj, że podoba ci się to… – mówiła wiedziona jakimś dziwnym uczuciem, potrzebą wyrzucenia z siebie wielu starszych już wniosków, myśli odrzuconych gdzieś na dno duszy, a teraz śmiało wydostających się z jej ust. Że podobam ci się ja zawyrokowała odważnie, dziwnie namiętnie. Pogładziła jego poruszony przez niedawne akrobacje płaszcz na piersi. – Że zaczynasz przy mnie żyć, Kieranie – kontynuowała pewna siebie, niezdolna do uwierzenia, że może być inaczej. A co jeśli tylko jej się tak wydawało? – I że wcale się nie złościsz, że chciałbyś, bym pocałowała cię znów  – dodała na koniec, rzucając mu bezczelny uśmiech. Wierzyła, że już nie chciał więcej szampana. To pewnie koniec tej rozmowy, bo przecież co innego mógł zrobić, jak tylko mruknąć coś pod nosem i odejść? Przecież nie miał odwagi, by przyznać jej rację. A może powinien wyjawić jej, jak wielką bzdurą było to, co próbowała mu zarzucić? Tylko czy na pewno?
Zapachniało cynamonem i miętą.



| chyba już nie piję
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss

Strona 4 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10 ... 16  Next

Plumpkowa studnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach