Wydarzenia


Ekipa forum
Beżowy salon
AutorWiadomość
Beżowy salon [odnośnik]04.02.16 13:32

Beżowy salon

Dwukondygnacyjny salon, posiadający również balkony wychodzące na pierwsze piętro. Używany głównie w okresie jesienno-zimowym z powodu ogromnych okien, dostarczających sporo dziennego światła, a także sporego kominka, który ogrzewa to wielkie pomieszczenie.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]03.03.16 20:26
5 grudnia

Odkąd zaczęło się robić zimno na dworze, ulubionym miejscem Monique był beżowy salon. Nie do końca dlatego, że był on bardzo ładny i przytulny, w końcu i tak z wielu tych wygód nie wolno jej było korzystać, ale dlatego, że było tu zdecydowanie najcieplej. Dziewczyna z natury była osobą ciepłolubną i jeśli tylko miała okazję, aby pogrzać się przy kominku, to takową wykorzystywała.
To pewnego rodzaju przyzwyczajenie jeszcze ze szkoły. W końcu była to jej pierwsza zima, którą spędzała poza murami ciepłego Beauxbatons. To tam Moni nauczyła się spędzać przed kominkiem długie godziny, nie raz pochłaniając się lekturą albo po prostu siedząc i odpoczywając, po długich treningach tańca, jakich sobie lub jej pani profesor, serwowała. Nie można było powiedzieć, że jej tego nie brakuje. Miała głowę zajętą innymi myślami i zdarzało się, że cały dzień nie pomyślała o swojej miłości, jednak w takich chwilach jak teraz, kiedy stała z wyciągniętymi dłońmi w stronę kominka, mogła sobie pozwolić na chwilę rozkojarzenia i wspomnień z dawnych lat. Dzisiejszego popołudnia, kiedy za oknem padał chyba deszcz, albo deszcz ze śniegiem, ona zdecydowanie wolała spędzać swój wolny czas tutaj.
Nie zawsze było tak, że przebywała tylko i wyłącznie przy swojej pani. Każdy człowiek potrzebował przecież chwili odpoczynku, a Moni wykorzystywała go wtedy dla siebie. Kiedy było jeszcze ciepło, wychodziła na chwilę przed dom, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, albo siadała przy stole w kuchni nucąc pod nosem. Zazwyczaj jednak było tak, że miała swoje zajęcia, które nie zawsze pozwalały jej na chwilę relaksu. Coś trzeba było uprasować, to wyczyścić, a tutaj uporządkować. Wszystko posłusznie wykonywała, ale nawet najmniejsze sprzątanie, powodowało grymas na jej twarzy.
Stała tak wyłączona, pogrążona we własnych rozmyślaniach i wpatrzona w tryskający ogień. Było jej tu tak przyjemnie, że gdyby mogła, nie opuściłaby tego miejsca za żadne skarby. Trudno było jej się zebrać i zabrać do pracy, a tą przyjemną chwilę przedłużała najdłużej jak tylko mogła, na chwilę zapominając, co ona tutaj właściwie ma robić.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]04.03.16 15:07
Choć dotkliwie odczuwa zmęczenie w każdej części swojego ciała, nigdy nie była bardziej szczęśliwa. Odkąd dane jej było rozpocząć staż w szpitalu Świętego Munga, dni zdają się przemykać między palcami. Czasem zaczyna od oddziału magipsychiatrii, czasem gdy przypada jej późniejsza zmiana wpierw odwiedza galerię swojej ciotki, uparcie ignorując głos rozsądku. Bo czy można przemęczać się robiąc to, co się kocha? Nawet, gdy po całym dniu pracy wraca do dworku w Wiltshire, swe kroki kieruje nie do swych komnat, a do biblioteki, by z zapartym tchem przerzucać stronnice ksiąg medycznych, do których wreszcie ma pełny dostęp. Tu właśnie przebywa i dziś, oczekując na przybycie męża, który nadal spędza w pracy więcej czasu, niźli ona. Z całą pewnością nie opuściłaby wygodnego miejsca przed kominkiem, gdyby nie nieprzyjemny uścisk na dnie brzucha. Mdłości. Co prawda, nie jest pewne co jest ich przyczyną - czy zmiana trybu życia, może stres spowodowany pochmurnym nastrojem Fabiana, wciąż cierpiącego po stracie kuzynki, a może coś zupełnie innego, co nawet nie przyszłoby jej na myśl. Nie mniej jednak, jest przecież tylko jeden sposób na pozbycie się ich.
- Monique? - woła, nie unosząc wzroku znad książki. Czeka na przybycie swej służki, a jednak przewraca kolejne strony, wciąż nie dostrzegając jej sylwetki w drzwiach wejściowych do biblioteki. Marszczy nos, zwykle droga Moni nie każe aż tyle na siebie czekać. Gdy dręczące ją mdłości stają się coraz bardziej uciążliwie, odkłada lekturę na bok i podnosi się z miękkiego fotela. - Monique! - powtarza wołanie, przemierzając przestronne korytarze dworku należącego do jej męża, starając się odnaleźć swoją pokojową. Nie wypada wszak, by sama przygotowywała herbatę, zwłaszcza we własnym domu. I zwłaszcza gdy świat wiruje jej przed oczami. Wreszcie dociera do beżowego salonu, gdzie zastaje ją pochyloną przy kominku. - Monique, wołałam cię - upomina ją łagodnie. W jej delikatnym głosie nie pobrzmiewa złość ani rozgoryczenie, zbyt bardzo pochłonięta jest własnym samopoczuciem, które w przeciągu ostatnich dni znacząco odbiega od normy. Siada na miękkiej kanapie, tuż naprzeciwko kominka, by zwrócić się ponownie do panienki Vane. - Zaparz mi proszę herbaty i przygotuj moje napary - uśmiecha się do niej, jednak pod wpływem kolejnej fali mdłości przytyka dłoń do ust i przymyka powieki. - Wybacz, nie czuję się zbyt dobrze - mówi, choć nie musi. Cera pobladła bardziej niż zwykle, słaby głos i sińce pod oczami świadczą o wszystkim.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]04.03.16 18:07
Aż podskoczyła na głos Leandry, który wyrwał ją z zamyśleń. Jak oparzona obróciła się na pięcie, by spojrzeć na kobietę. Obserwuje ją uważnie, trochę zamroczona nagłym wyrwaniem z innego świata, dopiero kiedy jej pani prosi ją o herbatę szybciutko do niej podchodzi.
- Tak bardzo przepraszam, musiałam za bardzo się zamyślić i nie usłyszałam, jak mnie pani wołała - tłumaczy się skruszona. - To się więcej nie powtórzy.
Zapewnia ją przy okazji karcąc się w myślach, nie powinna tak bardzo ulegać przyjemnością, kiedy jej pani ostatnio tak bardzo źle się czuje. Obserwuje ją uważnie, każdy grymas na jej twarzy. Moni bardzo martwi się, że jej pani choruje na coś poważnego, a ona nie może nic zrobić. Mimo, że podaje wszystkie napary, herbatki na złe samopoczucie i mdłości, to te ciągle powracają.
- Już pani wszystko przynoszę - odpowiada.
Minęło kilka minut, zanim wróciła z gorącą herbatą, stawiając ją na stoliku obok kanapy i kolejne kilka minut, zanim przyniosła misę z gorącą wodą, by lady Malfoy mogła zażyć swoje lekarstwa na chorobę.
- Proszę wypić herbatę, póki ciepła. Może poczuje się pani lepiej - prosi łagodnie, stając obok kobiety ze zmartwioną miną. - Jest pani przemęczona.
To nie jest już pytanie, a stwierdzenie. Minique przecież widzi zmianę, jaka zaszła w Leandrze od kiedy ta rozpoczęła swoje praktyki. Mimo że już wtedy źle się czuła i nie zawsze wyglądała najlepiej, to teraz jest zdecydowanie jeszcze gorzej. Te sińce pod oczyma, blada twarz, ciągłe zmęczenie. Moniczka chciała jakoś pomóc, ulżyć, ale nie umiała. Zresztą, od kilku dni dręczyło ją coś, co również zajmowało jej myśli, nie pozwalając się skupić w stu procentach na swojej pracy.
- Czy mogę o czymś pani powiedzieć? - zapytała niepewnie.
Czekając na zgodę swojej pani, zaczęła przechodzić z nogi na nogę. Była trochę zdenerwowana, jak Leandra zareaguje na to, co Monique powie. Uzyskując pozwolenie, splotła dłonie za plecami.
- Kilka dni temu, może nie powinnam była bez pani pozwolenia i bardzo za to przepraszam, ale zajrzałam do pani książek medycznych w bibliotece - zaczęła, przerywając na chwilę i badając, czy lady Malfoy jest bardzo zła. - Tak bardzo martwą mnie pani objawy i złe samopoczucie, starałam się coś znaleźć, ale ja nic z tych ksiąg nie potrafię zrozumieć. Nagle znalazłam pełno chorób z takimi objawami oraz coś, co bardzo mnie zaniepokoiło…
Nie wiedziała, czy może coś takiego zasugerować. Poczerwieniała na twarzy, co zresztą musiało być ciekawym widokiem, bo czerwone policzki jeszcze bardziej odbijały się od jej twarzy i białych włosów.
- A potem porozmawiałam o tym z ojcem i on powiedział, że moja mama miała takie same objawy - dodała jeszcze.
Czyżby Moni nie zauważyła, że nie powiedziała, cóż takiego znalazła? Osoba, która znała jej matkę albo tę historię, zaraz pomyślałaby o tej mugolskiej chorobie zakaźnej, na którą umarła, aczkolwiek nie to Minique miała na myśli.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]04.03.16 23:52
Gwałtowna reakcja panienki Vane nieznacznie ją zaskakuje, jednakże pozwala jej na tę chwilę nieuwagi. Nie oczekuje wszak, że spędzać będzie całe dnie w gotowości na każe jej wezwanie (choć bez wątpienia właśnie za to jej płacono), jej również należy się chwila odpoczynku.
- W porządku, nic się nie stało - uspokaja ją łagodnym tonem, wszak nie miała zamiaru jej strofować. Nie do końca odnajduje się w roli pani domu, zwłaszcza srogiej i wymagającej. Nie żąda, a prosi - nawet jeśli Monique znajduje się tu jedynie jako jej prywatna pomoc. Jak miałaby unosić się i wywyższać, skoro są przecież w tym samym wieku? Czasami ma wrażenie, że jej Moni rozumie ją o stokroć lepiej, niźli otaczające ją szlachcianki, z tego też powodu czasami traktuje ją bardziej jak swą powiernicę. Wciąż jednak zachowując pewien dystans. Któż wie, co mogłaby zrobić z jej sekretami i komu tak naprawdę jest wierna? Jej czy Fabianowi?
- Dziękuję - odpowiada, gdy na stoliku obok niej pojawia się taca z dzbankiem herbaty, a także jej ulubiona filiżanka. Ostrożnie nalewa wciąż parujący napój do naczynia, by następnie unieść go do ust i upić niewielki łyk. Przyjemne ciepło rozlewa się po całym jej ciele, łagodząc nieco nieprzyjemne skutki mdłości, jednakże nie zapobiegając im całkowicie. - Jestem tylko zmęczona, muszę się położyć. Do rana minie. Fabian już wrócił? - dopytuje, choć doskonale zna odpowiedź. Sen morzy ją niemiłosiernie, a jednak w duchu obiecuje sobie, że doczeka powrotu męża i to wraz z nim uda się na spoczynek. Nie może wszak pozwolić, by jej staż odbił się na jej małżeństwie czy sprawił, że nić porozumienia jaką udało im się nawiązać w przeciągu ostatnich kilku tygodni zatarła się.
- Oczywiście - przytakuje i nachyla się nad misą z gorącą wodą, by - zgodnie z zaleceniami uzdrowiciela - zażyć specjalnie dla niej dobranych inhalacji ziołowych. Całe szczęście, ataki duszności, które nawróciły po jej niedawnym aresztowaniu wreszcie ustąpiły, a Leandrze dano się cieszyć okresem względnego spokoju od dokuczliwych skutków choroby. - Nic się nie stało - uspokaja ją i pozwala dokończyć wypowiedź. Nieznacznie marszczy nos, gdy dociera do niej sens słów służki, jednak nie chce okazać jej braku zainteresowania. - Co to takiego? Czy twoja mama również cierpiała na klątwę Ondyny? - dopytuje uprzejmie, nie ma jednak ochoty słuchać kolejnej diagnozy. Doskonale wie, co jest przyczyną jej złego samopoczucia - zwłaszcza, że okazuje się ona dokładnie taka sama od przeszło dekady. Nie umniejszając jednak w żaden sposób trosce swej pokojowej, pozwala jej podzielić się swym spostrzeżeniem.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]05.03.16 0:40
Pani Leandra była taka dobra. Mimo swojego statusu i tego, że mogłaby zrugać Monique za praktycznie wszystko, to chyba dziewczyna nigdy nie doświadczyła na sobie złego słowa od swojej pracodawczyni. Uspokoiła się gdy już wiedziała, że jej pani nie jest na nią zła.
- Niestety, pani mąż jeszcze nie wrócił - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Było jej przykro, że oboje tak bardzo się mijają. Spotykają się tylko nocami o ile, bo czasami zdarza się, że pani Leandra już śpi, kiedy jej mąż wraca. Obserwowała ją, gdy zażywała swoich inhalacji w momencie, kiedy Monika mówiła jej o swoich obawach. Dużo to dla niej znaczyło, że mogła podzielić się z nią swoimi przypuszczeniami, i że przyjmowała to tak łagodnie. Jednak na wspomnienie o klątwie Ondyny energicznie pokręciła głową.
- Nie, nie, nie, nic z tych rzeczy - zaprzeczyła szybciutko. - Chodziło mi o coś innego.
Nie bardzo wiedziała jak ma zacząć. Bała się, że mimo łagodnego podejścia pani do Monique, to w końcu dziewczyna przeciągnie strunę, czego bardzo się obawiała. Jednakże, skoro już zaczęła, to nie wypadałoby nie skończyć.
- Oh, moja pani - kucnęła przy niej, lekko chwytając ją za dłoń i z przejęciem patrząc jej w oczy. - Mój ojciec powiedział, że takimi objawami cechowały się pierwsze miesiące… pierwsze miesiące jej ciąży.
Przełknęła ślinę, wpatrując się pewna obaw. Starała zachować się spokojnie, nie denerwować ani siebie, ani swojej pani. Ale to tak bardzo nie dawało jej spokoju.
- Może nie powinnam była tego sugerować, jednakże tak bardzo się o panią martwię. A jeszcze zaczęła pani ten staż. Boje się, że nie da pani rady - powiedziała spokojnie. - Proszę, powinna pani się udać do magomedyka. Jeśli pani sobie życzy, to wezwę go tutaj, kiedy pani męża nie będzie w domu. Ale proszę, jaśnie pani, proszę…
Monique bardzo przywiązała się już do swojej pani, i bardzo przeżywała jej złe samopoczucie. Miała wrażenie, że przejmuje się bardziej niż jej mąż czy rodzina, ale wbrew pozorom, to ona przecież spędzała z nią najwięcej czasu. To ona pomagała z ubieraniem, przynosiła śniadanie, starała się umilić czas, by na wieczór pomóc z przygotowywaniem do pójścia spać.
- Rozważała pani tę opcję? - zapytała niepewnie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]15.03.16 21:19
Wystarczy jedno skinięcie głową, by pozwolić mówić jej dalej. Choć nauczona jest, by nie przekraczać relacji łączących ją ze służbą, niebywale ceni sobie zdanie swej pokojowej i nie zamierza besztać jej za nie, nawet jeśli ta nagnie niepisaną granicą. Trudno ukryć, iż w tym przypadku właśnie tego jej potrzeba.
- Ciąży? - powtarza za nią, a z mlecznobiałych policzków znikają nawet szczątki rumieńców. Na krótką chwilę przestaje oddychać i pomyśleć by można, iż to kolejny atak Ondyny zaciska swe szpony na jej słabych płucach, jednakowoż wreszcie wypuszcza powietrze ze świstem przez nos. Stara się poukładać myśli w głowie, zbyt pochłonięta tą sugestią, by zwracać uwagę na dalszą wypowiedź swojej służki. Zdaje sobie sprawę, że rodzina oczekuje od niej jak najszybszego wydania na świat potomka Malfoyów, który scementuje ugodę między ich rodami, nie mniej jednak wizja iż w przeciągu najbliższych kilku miesięcy miałaby stać się matką zdaje się jej wielce nieprawdopodobna. Przez krótki moment maska dojrzałej kobiety, którą przyszło jej nosić od sierpnia, opada, odsłaniając przestraszone, osiemnastoletnie dziewczę, zupełnie nieprzygotowane do odpowiedzialności, przez jakim ją stawiano. Zbyt słaba, zbyt młoda, zbyt przerażona. Kręci głową, jak gdyby chciała odepchnąć od siebie niechciane myśli, w ten sposób sprawiając, że sugestia panienki Vane stanie się jedynie bezpodstawną groźbą. A jednak choć tak mocno tego pragnie, nie może nie przyznać jej racji.
- Wszystko będzie w porządku, Monique - odpowiada, starając się powrócić do swej roli jaśnie pani i ukryć przed swą pokojową niemy strach. - Masz rację, zasięgnę opinii magomedyka najszybciej, jak to będzie możliwe. Do tej pory proszę cię jednak, byś nie wspominała o swych przypuszczeniach mojemu mężowi. Nie chcę go niepotrzebnie... niepokoić - poważnie zastanawia się nad doborem ostatniego słowa. Trudno jej ocenić, jak na podobną wiadomość zareagowałby Fabian. Czy ucieszy się na wieść o dziedzicu czy też nie uda mu się odsunąć od siebie zdrowego rozsądku i zauważy wiszące nad nimi zagrożenie? Jego Meduza, jej Ondyna - to połączenie zwiastuje jedynie kłopoty.
- Nie, nie rozważałam. Chyba... nie dojrzałam jeszcze do brania pod uwagę takiej ewentualności, zbyt długo nie musiałam martwić się takimi sprawami - drżącą dłonią sięga po porcelanową filiżankę i upija z niej niewielki łyk parującego naparu, nie zważając na to, że gorąca woda parzy jej pobladłe usta. Im bardziej analizuje sugestię panienki Vane, tym szybciej dochodzi do wniosku, że to najgorsza z możliwych opcji. Dopiero zaczęła wszak staż w szpitalu, poczuła wiatr pod skrzydłami i zrobiła pierwszy krok w stronę realizacji swych marzeń. Jak ma teraz znów spuścić głowę i złożyć w ofierze wszystko to, co przynosi jej radość?
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]16.03.16 0:07
Wzięła głęboki wdech razem ze swoją panią i razem z nią go wypuściła. Obserwowała jej zmiany na twarzy, jak znika rumieniec, jak zdziwienie pojawia się w jej oczach. Chciała by szybko przytulić ją do siebie i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że przecież jej pomoże i nie zostawi z tym wszystkim samą, ale nie potrafiła wykrztusić słowa, dopóki dopóty jej pani się nie odezwała. Moniczka odetchnęła z ulgą, gdy Leandra potwierdziła, że na pewno skontaktuje się z magomedykiem. Można by rzecz, że ona, jako zwykła służba, przeżywała to wszystko bardziej, niż sama lady Malfoy.
- Oczywiście, nikomu nic nie powiem, a w szczególności pani mężowi - przytaknęła szybko, lekko promieniejąc. - Bardzo się cieszę, że skontaktuje się pani z magomedykiem, naprawdę się martwię.
Wysłuchała jej słów o byciu niedojrzałą do czegoś takiego. Panna Vane zacisnęła mocno usteczka, chyba rozumiejąc co miała na myśli Leandra. Przecież ona sama na początku w ogóle nie brała tego pod uwagę, rozmawiała z Lyrką, która też na nic takiego nie wpadła. Dopiero po rozmowie z dużo starszym i dużo bardziej doświadczonym ojcem, dopiero on podsunął jej tą myśl.
- Rozumiem panią - dodała. - Sama nie wiem, jak ja bym zareagowała, gdybym dowiedziała się, że ja mogę być w ciąży.
Ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło. Gdyby się okazało, że spodziewa się dziecka, prawdopodobnie pożegnała by się z pracą, a na to pozwolić nie mogła. Dlatego, chociaż bardzo ją to bolało, kontakty z jakimikolwiek chłopcami ograniczyła do minimum minimum mijania ich na ulicy.
- Czy się okaże, czy jest pani w ciąży czy nie, to i tak powinna pani zacząć bardziej o siebie dbać. Zmęczenie może nie służyć dziecku a i może zaszkodzić pani - dodała już bardziej spokojnie, siadając na kolanach przy nogach Leandry.
Jej ojciec to jednak był mądrym człowiekiem. Dla Monique najmądrzejszym na świecie. Jeżeli mówił, że to jest prawdopodobną przyczyną stanu zdrowia pani Malfoy, to dziewczyna w pełni mu ufała. Nie zdziwi się, jeżeli lady wróci z wizyty magomedyka i poinformuje ją, że przypuszczenia były jednak prawdziwe.
Moniczka zawiesiła swój wzrok na brzuchu swojej pani, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Ciekawa była, czy będzie mogła się tym ewentualnym dzieckiem zajmować, przebierać, kąpać, czy pani jednak zatrudni kogoś innego, bardziej odpowiedzialnego?
- Jeżeli przypuszczenia będą słuszne, to będę bardzo się starać pani we wszystkim pomóc i potem z dzieckiem, jeżeli tylko pani pozwoli - powiedziała, z lekko wyczuwalną nadzieją w głosie.
Moniczka chyba nie przypuszczała, jak wielkim wielkim stresem będzie dla Leandry dowiedzenie się, że jest w ciąży. Ona póki co widziała tylko małego bobaska, którym będzie mogła się zajmować.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]17.03.16 23:14
Wygrałeś, ojcze. Ta jedna myśl przytłacza, wwierca się w świadomość, nie pozwala zaznać spokoju. Jak mogła zapomnieć, że Julius Avery nigdy się nie myli? Zawsze znajdzie sposób, aby dopiąć swego. By jego zdanie okazało się jedynym, które na koniec dnia ma jakiekolwiek znaczenie. Chciał udowodnić jej, iż nie ma prawa do szczęścia, a powinność wobec rodziny powinna stać ponad jej błahymi pragnieniami. To właśnie dlatego dziś nosi nazwisko Malfoy, a nie Fawyley. To dlatego usiłuje odnaleźć się w roli idealnej żony, miast przemierzać świat by odnaleźć siebie. Przez krótką chwilę dane jej było sądzić, iż udowodni mu, że jest w błędzie jeśli tylko zadba o swe relacje z mężem i jeśli mimo jego skrytej dezaprobaty rozpocznie wymarzony staż. Pokaże mu, że potrafi, nawet jeśli zrobił wszystko, by odebrać jej wszystko bliskie sercu. Wygrałeś, ojcze - powtarza niczym mantrę, oddając mu całe zwycięstwo.
Bo to niewielkie życie, kiełkujące w jej ciele, odbierze wszystko, na co pracowała ostatnimi tygodniami. Przychylność męża względem jej stażu, pracę w galerii i szansę na to, że znużone płuca zaczerpną choć odrobinę wolności. W końcu ileż to razy obiecywała samej sobie, że nigdy nie popełni błędów swej matki i nie odepchnie spragnionych czułości ramionek dziecka? Że nie pozwoli mu poczuć się niekochanym, nawet przez krótką chwilę. Nawet, jeśli w ofierze złożyć miałaby całą siebie. Ojciec wie o tym doskonale, to dlatego z taką pobłażliwością przyjął wiadomość o rozpoczęciu pracy. W duchu odliczał dni do jej zakończenia.
- Wpierw znajdź męża, a dopiero potem myśl o dziecku, moja droga Moni. Gdybyś to ty była w ciąży, mówiłybyśmy już o małej tragedii - posyła jej smutny uśmiech i odstawia filiżankę na porcelanowy spodeczek. To przecież naturalna kolej rzeczy, najpierw ślub, a potem macierzyństwo. Nie ma znaczenia, czy sakramentalne tak wypowiada się w wieku lat osiemnastu czy trzydziestu. - Nie jestem zmęczona, tylko zajęta - odpowiada wymijająco, układając palce u nasady nosa, jak gdyby w ten właśnie sposób zamierzała pozbyć się bólu głowy. Z tego wszystkiego, nie zwraca nawet uwagi na to, że Monique nie powinna przekraczać swych kompetencji i sugerować jej zmianę trybu życia, to przecież jedynie podsyciłoby jej obawy. Nie chce myśleć teraz ani o ciąży, ani o tym co stanie się, jeśli magomedycy potwierdzą przypuszczenia jej służki. A już zwłaszcza o Dorianie, którego widmo niespodziewanie pojawia się nad nią. To powinno być jego dziecko - niemiłe fatum, zakleszczające ją w swych szponach. - Wolałabym jeszcze o tym nie myśleć, Monique - nie karci, nie gani, a jednak brak jej sił, by wykrzesać z siebie choć odrobinę entuzjazmu.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]17.03.16 23:58
Nie rozumiała, dlaczego Leandra nie cieszyła się z tego wszystkiego. Dlaczego na jej twarzy nie pojawił się chociaż minimalny uśmieszek. Przecież dziecko to było szczęście, szczęście każdej kobiety, bo przecież każda kobieta powinna marzyć o dziecku. Jednak im dłużej Moniczka przygadała się twarzy swojej pani, tym bardziej była przekonana, że lady Malfoy absolutnie nie jest zadowolona z tego faktu.
- Oczywiście, że najpierw mąż - przytaknęła. - Ale dlaczego tragedia?
Biedne dziewcze, czasami sprawiało wrażenie, jakby w ogóle nie wiedziała nic o otaczającym ją świecie. Zbyt krótko dopuszczała do siebie innych ludzi, zbyt krótko żyła razem z nimi, by poznać wszystko to co ją otacza i zacząć rozumieć dziwne rzeczy. Niektórym ludziom przychodziło, to przecież po wielu latach, a czasami do samej śmierci, nie potrafili wyjaśnić niektórych zjawisk. Dla Monique takim zjawiskiem były właśnie powiązania międzyludzkie. Nie potrafiła ich zrozumieć. Dzieliła wszystko na czarno i biało, a to co było pomiędzy sprawiało jej nie małą trudność. Dlatego nie potrafiła pojąć, dlaczego Leandra się nie cieszy.
- Od bycia zajętą do bycia zmęczoną niedaleka droga, moja pani - powiedziała poważnym tonem, święcie w to wierząc. - Przecież widzę panią, gdy wraca pani z Munga, widzę jak się pani czuje. Przecież spędzam z panią tyle czasu, nie musi mnie pani okłamywać.
Mówiła cicho i spokojnie, nie chcąc zdenerwować Leandry. Czasami potrzeba było mocnego słowa prawdy, aby kimś wstrząsnąć. Skoro lady Malfoy nie chciała się przed sobą samą do tego przyznać, to czemu Moniczka miałaby tego nie zrobić. Najwyżej, zostanie odesłana do obowiązków, ukorzy się i przeprosi później, ale przynajmniej będzie miała poczucie, że chociaż próbowała. Pani Leandra była dla niej bardzo ważna, zależało jej na jej dobru.
- Oh, dobrze, nic już na ten temat nie powiem - odpowiada grzecznie, poprawiając filiżankę, aby prosto stała na spodeczku. - Opowie mi pani, jak wygląda pani staż w Mungu?
Właściwie odkąd Leandra zaczęła tam pracę, Moniczce jakoś przez myśl nie przeszło, żeby o to zapytać, chociaż nie raz była tego bardzo ciekawa. Teraz jednak, kiedy jej pani stwierdziła, że nie chce o tym wszystkim myśleć, chciała jak najbardziej zmienić temat, byle by tylko lady Malfoy się nie martwiła.
- Mogę o coś zapytać jeszcze? - zerknęła na nią niepewnie. - Poznałam Lyrę Weasley w zeszłe wakacje i chyba… chyba się zaprzyjaźniłyśmy. I poprosiła mnie, abym pomogła jej w tańcu, bo tak bardzo chciałaby dobrze prezentować się na swoim ślubie i chciałam zapytać… czy będzie jakoś niedługo dzień, w którym będę miała troszkę więcej wolnego czasu, abym mogła się z nią spotkać? Oczywiście jak wykonam wszystkie swoje obowiązki.
Zapewniła ją o tym, chociaż sama nigdy nie opuściłaby jej domu bez wykonania wszystkiego co było jej powierzone. Przecież to była jej praca, a dla Moniczki w tym momencie praca była na pierwszym miejscu, a dopiero potem zabawa jaką zapewne będzie nauka tańca.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]20.03.16 14:17
Zbyt wcześnie na radość, na ekscytację płynącą z urządzania dziecinnego pokoju i wydawania fortuny męża maleńkie ubranka - teraz, gdy nie dostrzega jej żadna para osądzających oczu, może mieć chwilę słabości i strachu. Pozwolić, by zwątpienie zalało jej drobne ciało, wyciągając ku światłu świec największe lęki: utratę upragnionego stażu, którym nawet jeszcze niedane jej się nacieszyć, tryumf ojca, który jak zawsze postawić musi na swoim oraz dopiero tląca się w niej świadomość, że może nie przeżyć tej ciąży. Każdy poród wiąże się z ryzykiem - ileż to szlachcianek zakończyło swój żywot w połogu? - a jej szanse zdają się znacznie pomniejszone przez klątwę Ondyny. Ledwo nie zmarła przychodząc na świat, dlaczego miałaby sądzić, że wydając nań swe pierworodne dziecię będzie inaczej?
- Moja droga Moni, czy naprawdę nie wiesz, jak traktuje się bękarty w dzisiejszym świecie? Nie życzę takiego losu ani tobie, ani twemu dziecku - blady uśmiech wygina jej wąskie usta, gdy nie ma sumienia szczegółowiej uświadamiać jej, jak brutalny bywa otaczający je świat. Jak prosić, by porzuciły niewygodny dlań temat, skoro to jej pokojowa zdaje się cieszyć niepewnymi wieściami bardziej, niźli ona sama. Dziecko. Mała istotka, owoc związku Fabiana i jej. Osoba, która albo scementuje ich związek, albo rozdzieli ich już na zawsze. Ktoś pojawiający się zbyt szybko, niespodziewanie i w najgorszym możliwym momencie. - Dość - przerywa jej oschle, gdy znacząco przekracza granicę zarzucając jej kłamstwo. - Jestem rozsądna Monique, wiem, że moje zdrowie jest słabe i nie wolno mi się przemęczać, więc uwierz mi na słowo, że tego nie robię. Znam swoje granice i nie zrobiłabym niczego, by sobie zaszkodzić - wyjaśnia jej już łagodniejszym tonem, jednocześnie stanowczo ucinając ten temat. Choć pozwala swej służce na wiele, traktując ją bardziej jak swą przyjaciółkę, niż podwładną, pewnych tematów nie powinna poruszać. Nawet w cztery oczy.
- Cóż mogę ci opowiedzieć, Monique? Przez pierwsze trzy lata muszę przyswoić ogólną wiedzę dotyczącą magii leczniczej, uczą mnie diagnozowania i leczenia chorób, przerzucając z oddziału na oddział. Dopiero później będę mogła zająć się specjalizacją w psychiatrii - a przynajmniej jedynie teoretycznie, bowiem jeśli potwierdzą się przypuszczenia panienki Vane, już niebawem przyjdzie jej przerwać staż i odłożyć do czasu, aż dziecko będzie wystarczająco dojrzałe, by całe dnie móc spędzać z opiekunką. Czas ten szacuje na lat jedenaście.
- Oczywiście. Możesz wziąć wolne popołudnie lub przedpołudnie, choć nie ukrywam, że skłaniam się raczej ku temu drugiemu. Przez większość dnia nie ma mnie w domu, jednak kiedy wracam potrzebuję twej pomocy - a nie sądzę, byś przesiadywała u panienki Weasley do późnych godzin nocnych, nieprawdaż?
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]20.03.16 15:10
Z jej gardła wydobyło się ciche jęknięcie, kiedy lady Malfoy wspomniała o bękartach. Monique wcale o tym nie pomyślała i trochę głupio jej się zrobiło. W żadnym wypadku nie chciała, aby jej dziecko i ona przechodziły przez coś tak okrutnego. Przecież był to niewinny człowiek, a dziewczyna nie chciała go swoją głupotą, skazywać na coś takiego.
Po swoich następnych słowach, przeżyła mały szok. Na jej policzki weszły mocno czerwone rumieńce ze wstydu, a głowa pochyliła się w dół. Nie pamiętała, czy wcześniej słyszała tak ostry ton w swoją stronę od lady Malfoy. Zrobiło jej się naprawdę przykro i głupio, że pozwoliła sobie na coś takiego, zmuszając swoją panią do upomnienia jej. Zacisnęła mocno usta, wysłuchując słów Leandry.
- Przepraszam - powiedziała. - Wierze pani, jest pani mądrą kobietą i wiem, że nie zrobiłaby pani nic, co mogłoby zaszkodzić. To się więcej nie powtórzy.
Każdy miał prawo do błędu, Monique nie miała jednak zamiaru powtarzać dwa razy tego samego. Nigdy więcej nie miała zamiaru zarzucać kobiecie kłamstwa i cieszyła się, że złość jej nie trwała długo. Już po chwili przeszła do kolejnego zadanego przez panne Vane pytania. Wysłuchała je z ciekawością, nie wiedziała, że staż trwa aż tyle czasu, ale to na pewno dobrze, ponieważ w końcu lady Malfoy miała leczyć ludzi, a nikt by nie przyjął jej do pracy, gdyby nie miała odpowiednich kwalifikacji. Albinoska nie była przekonana co do decyzji jaką podjęła jej pani, ale starała się wspierać ją w każdym calu, jak tylko mogła. Nawet, jeśli jej pomoc ograniczała się do przygotowania relaksującej kąpieli.
- To bardzo długo trwa ten staż, a nie obawia się pani? W magopsychiatrii będzie pani pracować z różnymi ludźmi, co jeśli ktoś będzie chciał zrobić pani krzywdę? - zapytała przejęta. - Ja bym się bała, że trafię na jakiegoś wariata, któremu nie dość, że nie będę potrafiła pomóc, to on będzie mi jeszcze jakoś zagrażał.
Uniosła lekko ramiona, dziewczyna miała bardzo proste spojrzenie na cały świat i jakoś nie specjalnie przejmowała się tym, że może nie powinna mówić tak o chorych osobach. Ale chciała mówić swojej pani prawdę, o swoich obawach związanych z tym zawodem.
- Ale jeśli panią to interesuje, na pewno będzie pani znakomitym magomedykiem - przytaknęła, posyłając jej lekki uśmiech.
Ucieszyła się, gdy lady Malfoy zgodziła się, żeby Monique wzięła sobie wolne przedpołudnie. Aż cała rozpromieniała. Lyrka była przecież dla niej bardzo ważna, niedługo zbliżały się święta, jeszcze trochę i sylwester. Przydałby się jej dodatkowe lekcje, a panna Vane w tym czasie mogłaby się trochę zabawić.
- Oczywiście, że nie. Mam przecież dużo pracy tutaj oraz panna Weasley również ma dużo pracy. Mówiła mi, że po ostatnim wernisażu dostała bardzo dużo zleceń i teraz ciągle siedzi i maluje. Była tak bardzo szczęśliwa po tym wszystkim - zaczęła opowiadać. - Nawet w końcu znalazła sobie własną pracownie, gdzie mogła spokojnie malować. Będę musiała do niej napisać, żeby znalazła dla mnie czas w któreś przedpołudnie. Wrócę zanim wróci pani z Świętego Munga.
Nagle zaświeciła jej się pewna myśl. Przez chwilę zastanawiał się, czy może o to zapytać i czy pani Malfoy będzie znać odpowiedź na to pytanie, ale ciekawość jednak wzięła górę.
- A, może zna moja pani miejsce, w którym mogłabym poćwiczyć taniec z Lyrą? - zapytała. - W jej mieszkaniu jest zdecydowanie za mało przestrzeni, a też nie uśmiecha mi się zabierać ją do jakiś dziwnych miejsc. Nie musi być to też żadna sala balowa, tylko coś gdzie można zrobić trochę więcej niż dwa kroki do przodu i trzy w bok.
W żadnym wypadku nie myślała tutaj o sali balowej w posiadłości Malfoyów, gdyby o tym pomyślała, to nawet nie odważyłaby się zapytać. Nie chciała, czy może wręcz nie powinna, korzystać z ich posiadłości dla swoich celów. Ale może było jakieś inne miejsce o którym lady Malfoy wiedziała, a które nie wpadło młodej Moniczce do głowy.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]25.03.16 19:56
Nie wraca do drażliwego tematu - nie pragnie ani stresować swej służki, która przecież od wielu miesięcy okazuje się dla niej pomocą wręcz nieocenioną, ani też strzępić własnych nerwów, zdając sobie sprawę, że w jej słowach kryje się nieco prawdy. Bo przecież choć trzyma rękę na pulsie, nieustannie odwiedza swego magomedyka i z niebywałą skrupulatnością pilnuje jego zaleceń, ryzyko ciążyć będzie nad nią aż po sam kres jej dni.
- Jestem przekonana, że przygotują mnie i na taką ewentualność. Nie muszę się tym jeszcze martwić, nie dopuszczają mnie do trudniejszych przypadków jako początkującej, a w czasie diagnozy zawsze muszę mieć przy sobie doświadczonego uzdrowiciela - uspokaja ją, nauczona doświadczeniem. Wszak nie tylko jej służka ma pewne obawy względem jej stażu - niewiele osób gotowych jest ją wesprzeć w tak ryzykownej decyzji, a nawet jej sympatycy czasami zmagają się z wątpliwościami. Praca w szpitalu to nie zajęcie dla damy - nawet jeśli wiele z nich podjęło się jej już dawno. Jej przełożona Isolde Bulstrode czy chociażby droga przyjaciółka Liliana Yaxley. Świat otwiera się dla kobiet, nawet w środowisku kontrolowanym silną dłonią przez mężczyzn. Żal byłoby nie skorzystać z ofiarowywanej przez los okazji tylko z powodu strachu przed tym, że się jej nie podoła. Okazja do pogłębienia wiedzy, zasmakowania tego, o czym marzy już od wielu lat zdaje się być silniejsza, niźli wątpliwości.
Mówi, ciągle mówi. Potok słów wypowiadanych przez służkę bombarduje ją ze zwielokrotnioną siłą, zaciska się boleśnie niczym obręcz wokół jej głowy. Ciężko jej wyłapać sens wśród natłoku dygresji, gdy ugina się pod naporem zmęczenia. Zamknąć oczy, zasnąć. Choć zwykle słucha jej z zainteresowaniem i łagodnym uśmiechem, rozciągniętym na ustach, wciąż analizując jej wcześniejsze słowa i w nieświadomym geście przykładając drobną dłoń do płaskiego brzucha, nie potrafi obdarzyć jej należną uwagą. Coś o panience Weasley, coś o obrazach, później o pracowni. Wreszcie pani, winna wytężyć słuch skoro powołuje się na nią, jednak to jedynie kolejne zapewnienie, które zbywa przyjaznym kiwnięciem głową. Mówi dalej. O mieszkaniu, o tańcu - a to przecież jej myśli wirują w swym natłoku, w nieustannej gonitwie. Dopiero cisza uświadamia, że to czas by zabrać głos. Czy już skończyła?
- Nie znam, moja droga - odpowiada wreszcie łagodnie, rozmasowując ból u nasady nosa. - Wybacz mi proszę, jestem już niebywale zmęczona. Naszykuj mi kąpiel i możesz już wracać do siebie. Chyba położę się wcześniej, więc nie będę cię więcej potrzebować - posyła w jej stronę blady uśmiech.
Gorąca woda bez wątpienia dobrze jej zrobi, pozwoli w spokoju zastanowić się nad zaistniałą sytuacją i obrać kierunek działania. Czy powinna komuś jeszcze powiedzieć o swych przypuszczeniach? Mężowi nie, nie chce robić mu zbędnej nadziei nie mając żadnej pewności, ale Perseusowi? Z pewnością miałaby w nim wsparcie, pomógłby jej uporządkować myśli i rozprawić się ze strachem.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Beżowy salon [odnośnik]26.03.16 13:08
Pokiwała głową z lekkim uznaniem. Dobrze, że tak troszczą się, aby lady Malfoy się nie przemęczała trudnymi przypadkami, i że ktoś nad nią czuwa. Trochę to Monique uspokoiło, dzięki czemu odetchnęła z lekką ulgą. Nadal miała pewne wątpliwości, czy jej pani na pewno sobie poradzi, ale nie miała zamiaru pokazywać jej więcej swojego zwątpienia. Ba! Będzie starać się ją wspierać najlepiej jak tylko potrafi.
- To dobrze, mam nadzieję, że dobrze panią nauczą tego wszystkiego - dodała jeszcze.
Po swojej opowieści, cierpliwie czekała aż Leandra jej odpowie, z nieukrywaną nadzieją wypisaną na twarzy. Jej pani jednak nie znała takiego miejsca, na co Moniczka zareagowała cichym westchnięciem. Cóż, będą musiały ćwiczyć albo w pokoju Lyry, najwyżej wyniosą wszystkie meble na zewnątrz, wcześniej odpowiednio je pomniejszając, albo będzie musiała znaleźć inne miejsce. Tylko gdzie by mogła takowe poszukać? Nie ma aż tyle pieniędzy, aby wynająć salę, a na ulicy przecież też nie wypada. Z ust dziewczyny wydobyło się kolejne westchnięcie, po czym uniosła wzrok na swoją panią, słysząc jej polecenie.
- O, dziękuje! - powiedziała uradowana, ponieważ perspektywa spędzenia trochę czasu z ojcem bardzo jej odpowiadała. - Zostanę jednak, zanim się pani położy. Wolę mieć pewność, że położyła się moja pani bezpiecznie do łóżka, niż tłumaczyć się potem pani mężowi.
Posłała jej szeroki uśmiech i wstała z podłogi. Otrzepała lekko swoją szarą, prostą sukieneczkę i fartuszek, oraz zabrała ze stołu zimną ją wodę, z której czuć było jeszcze lekki zapach naparu na chorobę. Stała tak przez chwilę, przyglądając się swojej pani, uśmiechając się lekko. Spojrzała na jej dłoń na brzuchu, może lady Leandra podświadomie wyczuwała, że coś jej się w ciele tworzyło? Nie zdziwiłaby się, gdyby stanęła później przed lustrem i przyglądała się sobie, sprawdzając, czy aby brzuch jej nie urósł.
Monique zachichotała cicho na tą myśl, obejmując mocniej półmisek.
- Przyjdę po panią, kiedy woda już będzie gotowa i przygotuję wszystko w łazience, a potem pościele łoże w sypialni. Pomóc potem pani z przygotowaniem do spania? - zapytała.
Może lady Leandra chciała, by Moniczka rozczesała jej włosy, albo nasmarowała plecy pięknie pachnącym olejkiem, a może dzisiejszego wieczoru nie potrzebowała pomocy? Po wysłuchaniu odpowiedzi, dziewczyna dygnęła leciutko, ledwie zauważalnie i odwracając się, z szerokim uśmiechem i w całkiem dobrym nastroju ruszyła do swoich obowiązków.

zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Beżowy salon [odnośnik]26.03.16 17:25
|któryś dzień listopada?

Skreślony eleganckim pismem bilecik z zaproszeniem na herbatę poprawił jej humor, który od kilku ostatnich dni zdecydowanie nie dopisywał. Krótko po obiedzie z wielką przyjemnością wyrwała się z zakurzonej rezydencji ojca, by udać się do oddalonego o zaledwie kilka mil, dworku państwa Malfoy. W czasie tej krótkiej podróży wracała myślami do sierpnia, kiedy to z pewnym zaskoczeniem przyjęła informacje o ślubie dwójki swoich kuzynów. Młodziutka Leandra i kochany Fabian! Zupełnie nie spodziewała się tego mirażu, choć gdy zaczęła się nad tym zastanawiać dostrzegła jego plusy. Ich rody zawsze były blisko; sama była tego dowodem skoro nosiła w sobie ich krew.
Od tego czasu wymieniła z obojgiem kilka listów i odnosiła wrażenie, że są całkiem zadowoleni ze wspólnego życia. Oczywiście znacznie większą wiarę miała w swoje własne obserwacje niż w słowa niesione przez atrament i pergamin, więc wyglądała tej wizyty z niecierpliwością. Minęło pięć lat od kiedy ostatni raz widziała Fabiana i ponad drugie tyle nim spoglądała na pannę Avery. Widziała ich oboje gdzieś w tłumie w czasie wernisażu ciotki Laidan, ale nie znalazła wtedy okazji, by z nimi porozmawiać. Powrót do Anglii obfitował w te dziwne uczucia wypełniające jej klatkę piersiową za każdym razem, gdy widziała swoich krewnych. Najgorzej było właśnie przy tych najmłodszych. Dzieciaki, które ledwie odrosły od ziemi, gdy opuszczała Wielką Brytanię przed dwunastoma laty. Teraz wszyscy byli już dojrzałymi ludźmi, część z nich założyła rodziny. Czuła się przez to bardzo obco i trochę staro, choć nigdy nie przyznałaby się do tego głośno. Na szczęście posiadała niewątpliwie przydatną umiejętność szybkiej adaptacji do nowych warunków. Każde kolejne spotkanie z socjetą było mniej denerwujące.
Przez rezydencję poprowadził ją skrzat, któremu wcześniej oddała swój płaszcz. Mały sługa zostawił ją w tym salonie, solennie obiecując, że pani domu zaraz do niej dołączy. Medea zbyła go machnięciem dłoni, nawet nie patrząc na paskudne stworzonko. Wolała nacieszyć oczy przyjemnym wystrojem wnętrza. Urocza odmiana po mrocznej i zakurzonej Malfoy Manor! Z pewną ekscytacją pomyślała o tym, że już niebawem będzie mogła zająć się urządzaniem swojego własnego domu i będzie to nie lada rozrywka. Przespacerowała się po pomieszczeniu, zatrzymując się przy dużym oknie i wyjrzała na ogród - jakże ponury i smutny w to jesienne popołudnie. Wpatrywała się w drzewa kołyszące się w porywach lodowatego wiatru i nasłuchiwała kroków młodziutkiej lady Malfoy. Była bardzo ciekawa co przyniesie jej ta wizyta.



There is no end to my power.
Medea Rowle
Medea Rowle
Zawód : żona swojego męża
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Jeżeli czegoś chcę, to żądam i tak będzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2258-medea-rowle https://www.morsmordre.net/t2279-alabaster#34508 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-cheshire-ramsdell-hall https://www.morsmordre.net/t2352-medea-rowle#36336

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Beżowy salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach