Poszukiwani
Strona 1 z 2 • 1, 2 

AutorWiadomość
Temat służy poszukiwaniom postaci w jakiś sposób istotnej dla Twojej. Pamiętamy, że na poszukiwana ogólne ("szukam przyjaciół") i mało skonkretyzowane ("szukam kogokolwiek kto mnie polubi") przeznaczone jest subforum relacji, na którym podobną propozycję można wysunąć w stosunku do co drugiej postaci. Poszukiwania "kogokolwiek kto będzie miał na nazwisko tak samo jak ja" również odradzamy.
1. Do 7. dnia każdego miesiąca realnego prosimy o aktualizację poszukiwań poprzez pozostawienie na nich świeżej daty.
2. Jedna postać może umieścić w tym wątku tylko jedną wiadomość - celem dodania świeższych poszukiwań należy edytować poprzednią.
3. Niedozwolone jest podbijanie poszukiwań.
Twoje poszukiwania długo wiszą i nie możesz znaleźć odpowiedniej osoby? Możesz wyjść poza forum i poszukać postaci wśród miłośników rozgrywki tego typu na Edenie. Zachęcamy do umieszczenia ich także na jednym z serwerów zrzeszających graczy PBF na discordzie: TGFek lub PBF - play by forum.
Nie jest obowiązkowy.
- Kod:
<div class="pdiv"><span class="ptyt" style="color:#755353">TYTUŁ</span><span class="ptekst">TEKST 1</span><img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <span class="ptekst">TEKST 2</span><span class="paka">
DŁUŻSZY TEKST
</span></div>
<hr id="p">
<span class="pdata">aktualne/nieaktualne/rezerwacja
data ostatniej aktualizacji</span>
Chcę miłościniech skamle u mych stóp
męża arystokraty, młodego, przystojnego, bogatego
Panie losie, daj mi kogoś, kto nie zmąci wody w mym stawie. Kogoś, kto nie pryśnie jak zły sen, gdy ryb w mym stawie zabraknie.



Panie losie, daj mi kogoś, kto nie zmąci wody w mym stawie. Kogoś, kto nie pryśnie jak zły sen, gdy ryb w mym stawie zabraknie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
22 - 25 lat | półkrwi lub czysta ze skazą
Poznaliśmy się w sierpniu 1956 roku...
Lato w Liverpoolu było piękne. Na placu w zbyt dużym skwarze, jednałeś sobie ludzi, grając im najpiękniejsze melodie. Wśród nich byłam i Ja, zwabiona czystymi dźwiękami, których tak mi brakowało. Stałam w tłumie przyglądając się, jak z czułością muskasz struny, jak z męską pewnością przesuwasz palcami po gryfie, prawie jakbyś dotykał kobiecego ciała. Chociaż od zawsze zakochana byłam w skrzypcach i to skrzypkowi oddałam serce, tak w tamtym momencie nęciłeś mnie bardziej. Bo byłeś, tu i teraz. Mrużyłam oczy, marszcząc delikatnie nos z niezadowolenia, kiedy uśmiechałeś się rzucając mi spojrzenie, którego z początku nie rozumiałam. Kiedy przestałeś grać, straciłeś i zainteresowanie, zniknęłam wśród ludzi, którzy bili ci brawo. Ode mnie ich nie dostałeś, jakbyś postarał się za mało, jakby twa gra była niewystarczająca. Wracałam jednak kolejnego i kolejnego dnia, aż w końcu z placu zeszliśmy we dwoje.
Zamykając oczy, pamiętam rozgrzany dach pod plecami i ciepło słońca na twarzy. Smak wina, które piliśmy. Słyszę, jak grasz i nadal zdarza mi się nucić pod nosem wygrywane przez ciebie melodie. Grałeś dla mnie często, chociaż czasami wiedziałam, że masz już dość i próbowałam przekonać Cię, że już starczy. Nigdy nie posłuchałeś.
Od początku wiedziałeś, że ta wakacyjna znajomość nie będzie niczym więcej. Nigdy nie spytałam Cię wprost czy naprawdę się łudzisz i nigdy nie rozumiałam twojego zainteresowania. Wiedziałeś, że byłam cyganką, znałeś tragiczną historię, która ciągnęła się za mną i cel, jaki sobie wyznaczyłam. Powiedziałam ci wszystko, gdy pewnego wieczoru butelka wina była już pusta, a mi puściły hamulce i nie chciałam tajemnic.
Mieszkaliśmy razem tydzień, piękne i beztroskie dni, lecz później odeszłam. Zniknęłam nocą bez pożegnania, pozostawiając ci jedynie liścik na poduszce.
Nie zapomnij o mnie
aktualne, 05.09
_________________________
Według tego co wyżej poszukuję chłopaka z którym Eve spędziła tydzień (może trochę więcej), by później opuścić go bez słowa. Postać istniała już na forum, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by tę historię napisać im jeszcze raz z nowymi zwrotami akcji. Możemy dogadać się ze wszystkim, jestem otwarta na zmiany i nie wymagam wiele poza tym, co luźno nakreślone jest w tekście. Oferuję zauroczenia, przyjaźń z przeszkodami, wrogów (przynajmniej jednego) na start i ciekawe grono młodych postaci, z którymi nie da się nudzić. 19 lat | półkrwi | romskie pochodzenie
Od zawsze byłaś oczkiem w głowie. Moim i naszych braci. Najmłodsza z nas i najbardziej ułożona, niepędząca za nie wiadomo czym, jakby od tego zależało twoje życie. Zawsze ciekawiło mnie skąd w tobie tyle spokoju i tak mało ciekawości świata, który nas otaczał. Kiedy ja szukałam drogi ucieczki spod surowych spojrzeń starszych kobiet, Ty z uśmiechem na ustach stawałaś na wprost nich. Chłonęłaś wiedzę, którą chciały ci dać, czując i wiedząc, że to One nauczą cię wszystkiego. Miałaś być tą idealną najpierw córką, a później żoną. Mi nie było to w smak, ale często za twoimi namowami, siadałam w końcu na miejscu, by z zainteresowaniem słuchać wszystkiego, czego dowiedziałaś się danego dnia i akceptować nieśmiałe rady, kiedy popełniałam błędy. Byłaś moją ukochaną siostrzyczką, nawet jeśli byłyśmy swoimi przeciwieństwami. Jak ogień i woda. To Ty uświadomiłaś mi wiele, może świadomie, a może nie, zmieniłaś pogląd na więcej rzeczy, niż pewnie chciałabym przyznać.
Tamten czas jednak zniknął, pod zgliszczami i litrami wylanej krwi. W akompaniamencie krzyków i trzasku ognia, który pochłonął wszystko, co nam drogie. Nasza rodzina przestała istnieć, a wrogi świat stanął otworem. Straciłyśmy wszystko, nie tak od razu, ale z biegiem czasu. Przez rok miałyśmy siebie, lecz mój upór sprawił, że nasze ścieżki się rozeszły. Chciałaś iść dalej, dałaś mi wybór, który połamał dwa siostrzane serca. Nie wybrałam Ciebie, zostawiłam cię i nie obejrzałam się przez ramię długo. Po czasie zaczęłam słać listy, lecz ty nie byłaś gotowa odpowiedzieć na chociażby jeden. Mój kruk z początku odwiedzał cię często, ale z czasem coraz rzadziej, im bardziej moje nadzieje znikały.
Do tej pory nie wiem, co się u ciebie działo. Czy znalazłaś własny sposób na życie? Masz własną rodzinę czy stałaś się samotną Vause?
Nie ważne co nas poróżniło, wróć do mnie, do domu, do rodziny. Wróć i zabierz mnie z codzienności ,do której nie pasuję lub zostań i bądźmy dla siebie wsparciem. Bądźmy razem, bo Vause zawsze trzymają się razem.
rezerwacja, 26.09
_________________________
Bardzo mocno poszukuję również siostry, młodej Vause. Dziewczyny trzymały się razem przez rok po tragedii, lecz później wszystko, co działo się w życiu młodej, jest pełną swobodą osoby, która będzie chciała ją przygarnąć. Bonusowo, jeśli będzie panną, mogę pokazać świetnego kawalera o złamanym sercu, którego ból można ukoić. Nowej osobie pomogę odnaleźć się na forum i przejść przez początkowe trudności, ale starszego morsa ukocham równie mocno

[bylobrzydkobedzieladnie]



bałam się pogryzienia przez chorą na wściekliznę rzeczywistość, strzaskania iluzji, romantyzmu utopionego w ostatnich knutach
Ostatnio zmieniony przez Eve Doe dnia 26.09.23 19:45, w całości zmieniany 19 razy
LADY SELWYN
Piękna i idealna dla świata,
niewystarczająca dla niego



żona | née Greengrass | około 25 lat
Przygotowywano cię na takie życie, uczono, co możesz, a czego nie. Od najmłodszych lat wskazywano miejsce, jakie przyjdzie ci zająć jako żona, a później matka. Patrzyłaś na swych rodziców, przypadkowo idealnie dobrane małżeństwo, które uzupełniało się na każdej płaszczyźnie. Byli ci wzorem, może chciałaś być taka jak twoja rodzicielka? Być właśnie taką żoną i matką? Miałaś pewnie plan na swoje życie u boku mężczyzny, którego dopiero długi czas później przyjdzie ci poznać. Nikt nie wie, ile razy snułaś wyobrażenia pięknego wesela; myślałaś, jaką możesz mieć suknie, zastanawiałaś się, jak bardzo będziesz szczęśliwa.
W końcu ten czas nadszedł niedługo po twoim debiucie na arystokratycznych salonach. Kiedy się poznaliśmy byłem już inny, nie patrzyłem w twoją stronę z zainteresowaniem. Okazje do spotkań spędzaliśmy w monologu, który prowadziłaś, aż pojęłaś, że słucham wyrywkowo twoich słów. Czy wiedziałaś już, jak to się skończy? Czy już wtedy doszczętnie zniszczyłem wyobrażenia o dorosłym życiu w które miałaś wejść?
Byłem chłodny i obojętny, zmieniając to jedynie w noc poślubną. Pierwszą, którą mieliśmy spędzić we dwoje bez uważnych spojrzeń. Pierwszą, jako mąż i żona. Widziałem twój niepokój, strach zdradzany przez drżące dłonie. To przełamało maskę, jaką trzymałem na twarzy przez cały czas i pokazałem, że w tym dupku jest coś więcej. Mogłem nie chcieć cię w swoim życiu, ale nie chciałem, abyś się bała. Dałem ci wybór, przestrzeń i tyle po ile byłaś gotowa sięgnąć. Dwa lata zajęło nam dotarcie się, znalezienie porozumienia, bo byliśmy na siebie skazani. Kiedy zaszłaś w ciążę, radość wypełniła rodową posiadłość Selwynów, ale na próżno było szukać podobnych emocji u mnie. W spotykającym się spojrzeniu widziałaś akceptację i ulgę. Mogłem w końcu zostawić cię za sobą, zająć się czymś innym. Byłem egoistom i draniem, jakich mało. Wyjechałem z kraju, ciebie zostawiając w Anglii. Chociaż wysyłałaś listy, większość pozostawała bez odpowiedzi, aż dotarł do mnie ten najgorszy z możliwych. Śmierć dziecka ściągnęła mnie znów do kraju, jeszcze bardziej obcego niż przed wyjazdem. Te kilka dni były naszym koszmarem, twoją słabością i ukazaniem temperamentu, który w tobie drzemał od zawsze. W kłótni nie pozostaliśmy bierni, a gorycz wylała się w niekontrolowany sposób. Zniknąłem z twojego życia znów, a ty pozostając w rodowej posiadłości, stałaś się świadkiem wszystkiego, co złe i dobre.
Mija pięć lat, odkąd twoje życie zmieniło się, a tkane marzenia rozpadły się w drobny mak. Poczułaś się oszukana, gdy przyszło ci się zderzyć z rzeczywistością? Stanąć u boku męża, który pokochał inną i to za nią oglądał się przy każdej okazji. Wiem, że jesteś bystrą kobietą i nigdy nic cię nie zaślepiło, aż tak byś nie zrozumiała prawdy.
Powróciłem do kraju niedawno, ledwie końcem czerwca. Przekroczyłem próg Beaulieu Palace i oboje wiemy, że nie wyrwę się stąd zbyt szybko. Pierwsze dni na nowo stały się dla nas trudne, po długiej nieobecności los zmusza nas byśmy nauczyli się znów żyć obok siebie. Możemy się zmienić, możemy dogadać, jeśli tylko oboje jesteśmy gotowy wyciągnąć do siebie rękę. Pobyt na obczyźnie sprawił, że dorosłem pod każdym względem. Sam tego nie dostrzegam, ale czy ty to widzisz?
Mamy szansę stać się takim małżeństwem, jakim powinniśmy być od początku lub toczyć wojny w zaciszu prywatnych komnat. Wszystko zależy od tego, jakie emocje budzę w tobie i ile żalu masz do mnie za te pięć lat.
Pojaw się w moim życiu lady Selwyn i pokaż, jaki masz plan na przyszłość...
Jak wyżej poszukuję żony, pięknej lady Selwyn. Cały zarys jest dość luźny, poza paroma faktami jest to dość mocno do manipulowania. Na pewno na samym początku nie będzie to relacja łatwa, ale wszystko jest to wyklarowania na fabule, a ja jestem otwarta na wszystko.
Nowego morsa wprowadzę w kwestię, które mogą być problematyczne. Starego przyjmę również i utulę mocno

Najlepiej łapać mnie na discordzie .nneco_
aktualne, 05.09
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Blaise Selwyn dnia 05.09.23 22:12, w całości zmieniany 7 razy
Blaise Selwyn

Zawód : Dyplomata i urzędnik w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Twórca świstoklików
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Polityka to zawsze kłamstwo, nieważne kto ją robi
OPCM : 5 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Neutralni


Gdy patrzę w Twe oczy zmęczone jak moje |
Życie wyrzuciło nas na brzeg dorosłości w najgorszych możliwych czasach. Jesteśmy młodymi ludźmi, dla wielu przecież jeszcze dziećmi. Pochodzimy z rodzin od wieków magicznych, w bardziej lub mniej, ale dalej — konserwatywnych. Niektórzy z nas czerpią pełnymi garściami ze świata, w którym czysta krew stawiana jest na samym szczycie wartości; inni, jak ja, próbują odnaleźć się wśród szarej, czarodziejskiej masy.
Wszyscy szukamy własnej drogi.
Mamy marzenia, marzenia o tym, jak powinien wyglądać świat i jakie zajmiemy w nim miejsce. Wojna może pomóc nam je spełnić — jeżeli zaangażujecie się w działania Rycerzy Walpurgii, lub nadać naszemu życiu nowy sens — gdy tylko mu pozwolimy. Wiemy już, że nikt nie może żyć samotnie, dlatego szukamy się; W świecie, w którym zaufanie jest kruche i za każdym razem wiąże się z przynajmniej częściowym niebezpieczeństwem, postanowiliśmy zaufać sobie wzajemnie.
W pewnym sensie jesteśmy przecież tacy sami.
Młodzi,przejęci, ambitni, przerażeni, gotowi na wszystko.
Nie ma nikogo innego, kto mógłby zrozumieć nas lepiej, niż my sami. Odnaleźliśmy się wbrew wszelkim przeciwnościom losu, wbrew geografii, która rozdzieliła nas między (możliwie) wszystkie szkoły magii w Europie. Nasze losy splotły się gdzieś w tle głównych wydarzeń polityczno—wojennych i chyba wszyscy jesteśmy zdziwieni, jak mocne okazały się te więzi. Myśleliśmy, że każdy z nas musi być zdany wyłącznie na siebie. Dziś to już pieśń przeszłości. Świat, w którym dorastaliśmy, zmienia się z każdym dniem i to na naszych barkach spoczywa odpowiedzialność za to, jak będzie ostatecznie wyglądać.
Wraz z Imogen poszukuję grupy młodych postaci (przed 25 rokiem życia), o statusie krwi czystej, lub półkrwi. Wywalczmy dla siebie miejsce w tym okrutnym świecie, wspierajmy się i żyjmy razem. Możemy kroczyć wieloma ścieżkami kariery, w końcu odważnie wchodzimy w dorosłość na stażach, kursach, wykorzystując w stu procentach szansę, którą dał nam los. Zostaliśmy wychowani w domach hołdujących konserwatywnym wartościom, przynajmniej podświadomie jesteśmy więc antymugolscy, zgadzamy się z działaniami Ministerstwa Magii.
Z ogromną przyjemnością zaopiekuję się wszystkimi duszkami, czy to nowymi, czy starymi. Pomogę z pomysłami, organizacją, oprowadzę i doradzę! Złapać mnie można na discordzie (goldtears), lub tradycyjnie na PW.
Na zachętę i wyczucia klimatu zostawiam jeszcze naszą tablicę!
Wszyscy szukamy własnej drogi.
Mamy marzenia, marzenia o tym, jak powinien wyglądać świat i jakie zajmiemy w nim miejsce. Wojna może pomóc nam je spełnić — jeżeli zaangażujecie się w działania Rycerzy Walpurgii, lub nadać naszemu życiu nowy sens — gdy tylko mu pozwolimy. Wiemy już, że nikt nie może żyć samotnie, dlatego szukamy się; W świecie, w którym zaufanie jest kruche i za każdym razem wiąże się z przynajmniej częściowym niebezpieczeństwem, postanowiliśmy zaufać sobie wzajemnie.
W pewnym sensie jesteśmy przecież tacy sami.
Młodzi,
Nie ma nikogo innego, kto mógłby zrozumieć nas lepiej, niż my sami. Odnaleźliśmy się wbrew wszelkim przeciwnościom losu, wbrew geografii, która rozdzieliła nas między (możliwie) wszystkie szkoły magii w Europie. Nasze losy splotły się gdzieś w tle głównych wydarzeń polityczno—wojennych i chyba wszyscy jesteśmy zdziwieni, jak mocne okazały się te więzi. Myśleliśmy, że każdy z nas musi być zdany wyłącznie na siebie. Dziś to już pieśń przeszłości. Świat, w którym dorastaliśmy, zmienia się z każdym dniem i to na naszych barkach spoczywa odpowiedzialność za to, jak będzie ostatecznie wyglądać.
· • —– ٠ ✤ ٠ —– • ·
Wraz z Imogen poszukuję grupy młodych postaci (przed 25 rokiem życia), o statusie krwi czystej, lub półkrwi. Wywalczmy dla siebie miejsce w tym okrutnym świecie, wspierajmy się i żyjmy razem. Możemy kroczyć wieloma ścieżkami kariery, w końcu odważnie wchodzimy w dorosłość na stażach, kursach, wykorzystując w stu procentach szansę, którą dał nam los. Zostaliśmy wychowani w domach hołdujących konserwatywnym wartościom, przynajmniej podświadomie jesteśmy więc antymugolscy, zgadzamy się z działaniami Ministerstwa Magii.
Z ogromną przyjemnością zaopiekuję się wszystkimi duszkami, czy to nowymi, czy starymi. Pomogę z pomysłami, organizacją, oprowadzę i doradzę! Złapać mnie można na discordzie (goldtears), lub tradycyjnie na PW.

Na zachętę i wyczucia klimatu zostawiam jeszcze naszą tablicę!
aktualne
5 IX[bylobrzydkobedzieladnie]



Having dreams means
at times you'll be faced with loneliness
You have to walk an empty path
at times you'll be faced with loneliness
You have to walk an empty path
Ostatnio zmieniony przez Maria Multon dnia 05.09.23 21:05, w całości zmieniany 6 razy
Maria Multon

Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 18/19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Nightingale, nightingale,
don't sing too early
don't sing too early
OPCM : 9 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni


Ubi concordia, ibi victoriaGdzie zgoda, tam zwycięstwo.

lordowie Devon | szlachta wyklęta | odważne serca
Jesteśmy potomkami starożytnych, celtyckich poszukiwaczy przygód. Wojownikami, którzy niegdyś z włócznią w dłoni przemierzali Wyspy Brytyjskie. Krew w nas gorąca i wrząca, serca bijące odważnie i mocno, niezależnie, ale i wspólnie mocno. Królowie - druidzi. Tak o nas mawiano, nim staliśmy się Weasleyami. Nie brakowała nas nigdy, kiedy stanąć trzeba było do walki - zwłaszcza, jeśli szło o dobro nasze, czy naszych przyjaciół. Pomogliśmy zjednoczyć całą Walię. Gdziekolwiek wybuchały bunty, tam nas i nie brakowało. Nie wszystkie walki wygraliśmy, ale zawsze wiedzieliśmy, że o pewny rzeczy należy walczyć. W końcu Devon stało się naszym domem - naszą ziemią. Ale nigdy nie interesowały nas bogactwa, skrzynie pełne złota, czy wielkie budowle. Dlatego cały nasz dobytek dostali ci, którzy i Devon nazywali swoim domem. Wewnętrzny ogień, nieokiełznana brawura i arogancja, te cechy niesiemy ze sobą dalej, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Je i rude, niczym skaczące po drwach płomienie, włosy, okalające nasze twarze usiane konstelacjami piegów. Jesteśmy silni, kiedy jesteśmy razem, bo gdzie zgoda, tam i zwycięstwo. Wiemy to od zawsze.

Weasley | wiek dowolny
Szukamy Weasleyów, wojowników o czystych sercach i rudych włosach. Prawda jest taka, że większość kreacji jest prawdziwie dowolna. Nie będzie łatwo, nie będzie też najprościej, bo jak i nasi przodkowie tak i my walczymy o to, co ważne i odpowiednie.
Jestem i nigdzie nie uciekam od lat. Nie zamierzam też zniknąć. Ze wszystkim pomogę, od wejścia w realia i fabułę po wycięcie avka, dwóch czy trzydziestu siedmiu.
aktualne | 09.09
Dim i Elaine WeasleyDobroć też jest siłą


lordowie Devon | opiekunowie Neali
Jesteście moją rodziną i to dzięki wam w dużej części jestem dzisiaj tym kim jestem właśnie. Kiedy Brendan był w szkole, a naszej mamy nie było już wśród nas przygarnęliście mnie do siebie. Gdy i ja do niej poszłam, wasz dom, nazywałam swoim własnym domem. Na kilka lat rozdzieliliśmy się, kiedy uparłam się, by po opuszczeniu szkoły zamieszkać z bratem. Bren musiał wyjechać, jest wojownikiem, jak i wy. A ja nie mogłam zostać sama w mieście w którym porządek każdego dnia się walił. Chyba o tym wiedział, że sama, tam, nie będę bezpieczna. Powróciłam do Ottery, by zamieszkać z wami.
Dim Weasleybyły auror | pan Devon | +50
Jak wielu innych Weasleyów i twoja ścieżka biegła drogą wojownika, naturalnego wroga wszystkiego, co złe. Ukończona szkoła zaprowadziła cię wprost na szkolenie aurorów. A zamążpójście ustalone przez rodziców miało odbyć się niedługo, po zakończonym kursie. Już prawie powiedziałeś tak. Tak - dla kogoś innego, kiedy znów spotkałeś ją - Elaine. Miłość swoją. Porzuciłeś przyrzeczoną pannę na ślubnym kobiercu kierując się sercem, idąc tam, dokąd prowadziła cię miłość. Lata mijały szybko, dając wam pociechy - syna i córkę. Kilka lat temu kontuzja, która osiadła na twoich ramionach nie pozwoliła na kontynuowanie w pełnym wymiarze pracy aurora. Zająłeś się Devon. Twoi dwaj bracia - również aurorzy, zginęli na służbie. Jeden z nich, był moim ojcem. Nigdy nie dane było mi go poznać, umarł, kiedy moja mama była ze mną w ciąży. Kilka lat później zostaliśmy sami - ja i Brendan. Nigdy nie tracisz dobrego humoru, żart zawsze się ciebie ima, choć w oczach często gości powaga, czasem może i niepokój. Ale rzadko przy mnie o tym wspominasz. Lubię z tobą przebywać, słuchać czego podejmowaliście się w trójkę jako dzieciaki.
Elaine Weasley nee Skamander pani domowego ogniska | +48
Kiedyś byłaś gwiazdą, miota kochała ciebie, a ty ją miłością wzajemną. Obiecująca ścigająca Harpii z Holyhead - tak ponoć o tobie pisano. Nie spodziewałaś się, że wizyta uzdrowiciela po kontuzji na meczu przyniesie więcej niż przeważnie. Ale to wtedy dowiedziałaś się, że nosisz pod nosem dziecko. Nie żałowałaś nigdy jednak porzucenia kariery na rzecz rodziny, który właśnie miała się powiększać. Kilka lat później powiłaś drugie - córkę. Oddając się obowiązkom domowym i temu do czego miłości nauczyłaś się w domu - koniom. Nauczyłaś też mnie tego, co ważne. Przytulałaś, kiedy płakałam, choć czasem sama nie wiedziałam czemu dokładnie. Choć z domu jesteś Skamander i w twoim sercu tli się ogień Weasleya, szanuję cię, choć to nie znaczy, że nie ściągnę na twoją głowę nastoletnich kłopotów trochę.
Zależałoby mi, żeby ciocia znalazła się na magicznych zwierzętach i hodowli. Tutaj opis Skamander
Urien i Ria Weasley dzieci Elaine i Dima | 23-30 | dowolność kreacji
Dwójka pociech opiekunów Neali - tak naprawdę jest duża dowolność w stworzeniu postaci. Obie były już wcześniej na forum, ale nie wymagam, żeby trzymały się, czy były podobne do pierwowzorów. Zależy mi na postaciach wpisujących się w specyfikę rodu z resztą pomogę, chętnie przyjmę
Jestem w nastoletnim wieku, a to zwiastuje nic więcej, niźli bolącą głową. Staram się być odpowiednią, ale czasem całkowicie przypadkiem - przysięgam - ładuje się w kłopoty. W pakiecie idą jeszcze nie do końca ułożone relacje z waszym synem, piękna córka razem z teściem i próby wbicia mi do głowy jeszcze więcej odpowiedniego.
aktualne | 09.09
Walter Bennetti will definitely protect her


przyjaciel rodziny | samozwańczy stróż | 19-21
Znasz mnie od zawsze. Mojego zawsze, byłeś odkąd pamiętam. Nasze rodziny łączy przyjaźń od pokoleń, może nawet wieków. Zawsze razem i zawsze przy sobie - za sobą murem. Bliżej chyba było ci do znajomości z moim bratem. Szwendaliście się po okolicznych lasach razem, znajdując z pewnością niebezpiecznie kreatury, które zagrażały naszym ziemiom, a kiedy dorósł nauczył cię jak korzystać z własnej siły i umiejętności. Myślę, że w jakiś sposób jest dla ciebie wzorem, któremu chcesz dorównać.
Nie mam pojęcia, czy coś ci powiedział, zanim wyjechał. Może kazał mieć mnie na oku, może nie pozwolić, żeby cień niebezpieczeństwa osiadł na mnie. Może to sprawiło, że znalazłeś się bliżej, choć twoja obecność zdawała się naturalna jak zawsze.
Ostatni czas spędziliśmy podróżując po Devon, pomagając tam, gdzie trzeba było. Lecząc tych, którzy bronili granic przy ziemiach graniczących z rodami nam wrogimi. Przygotowując hrabstwo na nadchodzącą zimę. Nic nowego, a jednak czasy inne. I ty podróżowałeś z nami, będąc zawsze niedaleko.
Trudno mi powiedzieć, co uległo zmianie, zawsze byłeś dla mnie prawie jak brat, opiekun, czułam się przy tobie swobodnie, sądząc raczej, że patrzyłeś na mnie jak na podlotka ze względu na dzielącą nas różnicę wieku.
Tym bardziej zaskoczyły mnie niespodziewane zaręczyny na pierwszej potańcówce na którą wymknęłam się po kryjomu. Wybrałeś najgorszy możliwy moment Walter, wdając się w bójkę z chłopakiem, który był wtedy ze mną. Odnajdując w nim swojego przeciwnika, choć nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego.
Walter jest efektem zdarzenia rozpisanego podczas wątku na k6, pojawił się też jako lusterko w wątku. ale widzę dla niego wiele możliwości w realnej fabule - zarówno w samej relacji z Nelą, która na ten moment nie jest za kolorowa ( przyrzekłam, że nigdy nie zapomnę ci tego, a jestem uparta jak osioł) ale czas potrafi leczyć podobno, a życie różnie się układa. Możesz mnie kochać, możesz myśleć, że to właśnie miłość - a okaże się jedynie obowiązkiem, mogło to być zauroczenie, które w naszym wieku potrafi minąć - nic nie jest tutaj całkowite i pewne. Mógł to być zakład - nadal jesteś młody. Może po prostu wypiłeś więcej. Poza tym, poza Nealą wokół znajduje się sporo młodych osób (w tym jeden któremu rozkwasiłeś nos z krytycznym sukcesem) więc i wiele, naprawdę wiele możliwości.
Nazwisko, jak i imię są właściwie dość opcjonalne i mogą ulec zmianie - nie może to być jednak rodzina negatywnie nastawiona do mugoli.
Nie zależy mi też stricte na Walterze, może masz pomysł na protectora w innym wydaniu, chętnie posłucham
Na wszystkie pytania odpowiem
aktualne | 09.09



lordowie Devon | szlachta wyklęta | odważne serca
Jesteśmy potomkami starożytnych, celtyckich poszukiwaczy przygód. Wojownikami, którzy niegdyś z włócznią w dłoni przemierzali Wyspy Brytyjskie. Krew w nas gorąca i wrząca, serca bijące odważnie i mocno, niezależnie, ale i wspólnie mocno. Królowie - druidzi. Tak o nas mawiano, nim staliśmy się Weasleyami. Nie brakowała nas nigdy, kiedy stanąć trzeba było do walki - zwłaszcza, jeśli szło o dobro nasze, czy naszych przyjaciół. Pomogliśmy zjednoczyć całą Walię. Gdziekolwiek wybuchały bunty, tam nas i nie brakowało. Nie wszystkie walki wygraliśmy, ale zawsze wiedzieliśmy, że o pewny rzeczy należy walczyć. W końcu Devon stało się naszym domem - naszą ziemią. Ale nigdy nie interesowały nas bogactwa, skrzynie pełne złota, czy wielkie budowle. Dlatego cały nasz dobytek dostali ci, którzy i Devon nazywali swoim domem. Wewnętrzny ogień, nieokiełznana brawura i arogancja, te cechy niesiemy ze sobą dalej, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Je i rude, niczym skaczące po drwach płomienie, włosy, okalające nasze twarze usiane konstelacjami piegów. Jesteśmy silni, kiedy jesteśmy razem, bo gdzie zgoda, tam i zwycięstwo. Wiemy to od zawsze.



Weasley | wiek dowolny
Szukamy Weasleyów, wojowników o czystych sercach i rudych włosach. Prawda jest taka, że większość kreacji jest prawdziwie dowolna. Nie będzie łatwo, nie będzie też najprościej, bo jak i nasi przodkowie tak i my walczymy o to, co ważne i odpowiednie.
Jestem i nigdzie nie uciekam od lat. Nie zamierzam też zniknąć. Ze wszystkim pomogę, od wejścia w realia i fabułę po wycięcie avka, dwóch czy trzydziestu siedmiu.
aktualne | 09.09
Dim i Elaine WeasleyDobroć też jest siłą



lordowie Devon | opiekunowie Neali
Jesteście moją rodziną i to dzięki wam w dużej części jestem dzisiaj tym kim jestem właśnie. Kiedy Brendan był w szkole, a naszej mamy nie było już wśród nas przygarnęliście mnie do siebie. Gdy i ja do niej poszłam, wasz dom, nazywałam swoim własnym domem. Na kilka lat rozdzieliliśmy się, kiedy uparłam się, by po opuszczeniu szkoły zamieszkać z bratem. Bren musiał wyjechać, jest wojownikiem, jak i wy. A ja nie mogłam zostać sama w mieście w którym porządek każdego dnia się walił. Chyba o tym wiedział, że sama, tam, nie będę bezpieczna. Powróciłam do Ottery, by zamieszkać z wami.
Dim Weasleybyły auror | pan Devon | +50
Jak wielu innych Weasleyów i twoja ścieżka biegła drogą wojownika, naturalnego wroga wszystkiego, co złe. Ukończona szkoła zaprowadziła cię wprost na szkolenie aurorów. A zamążpójście ustalone przez rodziców miało odbyć się niedługo, po zakończonym kursie. Już prawie powiedziałeś tak. Tak - dla kogoś innego, kiedy znów spotkałeś ją - Elaine. Miłość swoją. Porzuciłeś przyrzeczoną pannę na ślubnym kobiercu kierując się sercem, idąc tam, dokąd prowadziła cię miłość. Lata mijały szybko, dając wam pociechy - syna i córkę. Kilka lat temu kontuzja, która osiadła na twoich ramionach nie pozwoliła na kontynuowanie w pełnym wymiarze pracy aurora. Zająłeś się Devon. Twoi dwaj bracia - również aurorzy, zginęli na służbie. Jeden z nich, był moim ojcem. Nigdy nie dane było mi go poznać, umarł, kiedy moja mama była ze mną w ciąży. Kilka lat później zostaliśmy sami - ja i Brendan. Nigdy nie tracisz dobrego humoru, żart zawsze się ciebie ima, choć w oczach często gości powaga, czasem może i niepokój. Ale rzadko przy mnie o tym wspominasz. Lubię z tobą przebywać, słuchać czego podejmowaliście się w trójkę jako dzieciaki.
Elaine Weasley nee Skamander pani domowego ogniska | +48
Kiedyś byłaś gwiazdą, miota kochała ciebie, a ty ją miłością wzajemną. Obiecująca ścigająca Harpii z Holyhead - tak ponoć o tobie pisano. Nie spodziewałaś się, że wizyta uzdrowiciela po kontuzji na meczu przyniesie więcej niż przeważnie. Ale to wtedy dowiedziałaś się, że nosisz pod nosem dziecko. Nie żałowałaś nigdy jednak porzucenia kariery na rzecz rodziny, który właśnie miała się powiększać. Kilka lat później powiłaś drugie - córkę. Oddając się obowiązkom domowym i temu do czego miłości nauczyłaś się w domu - koniom. Nauczyłaś też mnie tego, co ważne. Przytulałaś, kiedy płakałam, choć czasem sama nie wiedziałam czemu dokładnie. Choć z domu jesteś Skamander i w twoim sercu tli się ogień Weasleya, szanuję cię, choć to nie znaczy, że nie ściągnę na twoją głowę nastoletnich kłopotów trochę.
Zależałoby mi, żeby ciocia znalazła się na magicznych zwierzętach i hodowli. Tutaj opis Skamander
rezerwacja
Urien i Ria Weasley dzieci Elaine i Dima | 23-30 | dowolność kreacji
Dwójka pociech opiekunów Neali - tak naprawdę jest duża dowolność w stworzeniu postaci. Obie były już wcześniej na forum, ale nie wymagam, żeby trzymały się, czy były podobne do pierwowzorów. Zależy mi na postaciach wpisujących się w specyfikę rodu z resztą pomogę, chętnie przyjmę
Jestem w nastoletnim wieku, a to zwiastuje nic więcej, niźli bolącą głową. Staram się być odpowiednią, ale czasem całkowicie przypadkiem - przysięgam - ładuje się w kłopoty. W pakiecie idą jeszcze nie do końca ułożone relacje z waszym synem, piękna córka razem z teściem i próby wbicia mi do głowy jeszcze więcej odpowiedniego.
aktualne | 09.09
Walter Bennetti will definitely protect her



przyjaciel rodziny | samozwańczy stróż | 19-21
Znasz mnie od zawsze. Mojego zawsze, byłeś odkąd pamiętam. Nasze rodziny łączy przyjaźń od pokoleń, może nawet wieków. Zawsze razem i zawsze przy sobie - za sobą murem. Bliżej chyba było ci do znajomości z moim bratem. Szwendaliście się po okolicznych lasach razem, znajdując z pewnością niebezpiecznie kreatury, które zagrażały naszym ziemiom, a kiedy dorósł nauczył cię jak korzystać z własnej siły i umiejętności. Myślę, że w jakiś sposób jest dla ciebie wzorem, któremu chcesz dorównać.
Nie mam pojęcia, czy coś ci powiedział, zanim wyjechał. Może kazał mieć mnie na oku, może nie pozwolić, żeby cień niebezpieczeństwa osiadł na mnie. Może to sprawiło, że znalazłeś się bliżej, choć twoja obecność zdawała się naturalna jak zawsze.
Ostatni czas spędziliśmy podróżując po Devon, pomagając tam, gdzie trzeba było. Lecząc tych, którzy bronili granic przy ziemiach graniczących z rodami nam wrogimi. Przygotowując hrabstwo na nadchodzącą zimę. Nic nowego, a jednak czasy inne. I ty podróżowałeś z nami, będąc zawsze niedaleko.
Trudno mi powiedzieć, co uległo zmianie, zawsze byłeś dla mnie prawie jak brat, opiekun, czułam się przy tobie swobodnie, sądząc raczej, że patrzyłeś na mnie jak na podlotka ze względu na dzielącą nas różnicę wieku.
Tym bardziej zaskoczyły mnie niespodziewane zaręczyny na pierwszej potańcówce na którą wymknęłam się po kryjomu. Wybrałeś najgorszy możliwy moment Walter, wdając się w bójkę z chłopakiem, który był wtedy ze mną. Odnajdując w nim swojego przeciwnika, choć nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego.
Walter jest efektem zdarzenia rozpisanego podczas wątku na k6, pojawił się też jako lusterko w wątku. ale widzę dla niego wiele możliwości w realnej fabule - zarówno w samej relacji z Nelą, która na ten moment nie jest za kolorowa ( przyrzekłam, że nigdy nie zapomnę ci tego, a jestem uparta jak osioł) ale czas potrafi leczyć podobno, a życie różnie się układa. Możesz mnie kochać, możesz myśleć, że to właśnie miłość - a okaże się jedynie obowiązkiem, mogło to być zauroczenie, które w naszym wieku potrafi minąć - nic nie jest tutaj całkowite i pewne. Mógł to być zakład - nadal jesteś młody. Może po prostu wypiłeś więcej. Poza tym, poza Nealą wokół znajduje się sporo młodych osób (w tym jeden któremu rozkwasiłeś nos z krytycznym sukcesem) więc i wiele, naprawdę wiele możliwości.
Nazwisko, jak i imię są właściwie dość opcjonalne i mogą ulec zmianie - nie może to być jednak rodzina negatywnie nastawiona do mugoli.
Nie zależy mi też stricte na Walterze, może masz pomysł na protectora w innym wydaniu, chętnie posłucham

Na wszystkie pytania odpowiem

aktualne | 09.09
[bylobrzydkobedzieladnie]



she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Ostatnio zmieniony przez Neala Weasley dnia 06.09.23 0:02, w całości zmieniany 4 razy
Neala Weasley

Zawód : dobry duch Devon, asystentka uzdrowiciela, zaklinaczka Montygona, siedem (nie)szczęść
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 6 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa


Cornel BurkeMłody lord Burke, duma i nadzieja ojca
7 lat, syn, brat, lord
Urodziłeś się jako pierwszy w 1951 roku, a twój krzyk rozszedł się po pomieszczeniu radując serca rodziców. Od samego początku było wiadome jaka przyszłość jest ci pisana. Miałeś zostać lordem Durham, dziedzicem swojego ojca, tym, od którego będzie wymagane najwięcej.
Jako urodzony w rodzinie arystokratycznej niczego ci nigdy nie brakowało i od najmłodszych lat byłeś otoczony opieką i szacunkiem. Chociaż zamek Durham był postrzegany jako miejsce zimne i mało przystępne, między członkami rodziny Burke zawsze występowała życzliwość i oddanie. Tak naprawdę tylko między sobą pokazują swoje prawdziwe oblicza. Matka od zawsze otaczała cię miłością, dając ci więcej wolności niż było to akceptowalne w rodzinie ojca. Zwłaszcza, że ojciec zawsze był tym surowszym rodzicem w stosunku do ciebie. Wymagał od ciebie więcej niż matka. Początkowo było to traktowane z przymrużeniem oka, jednak im byłeś starszy, twoje obowiązki jako młodego lorda dogoniły cię, zwłaszcza kiedy objawiły się twoje umiejętności magiczne. Spędzałeś dużo czasu na nauce, poszerzając swoją wiedzę, a ojciec zakorzenił w tobie miłość do szermierki, którą sam uprawiał. Nie raz nie dwa, gdy lord Xavier Burke miał czas, trenował z tobą, co z czasem stało się „waszą” rzeczą, sposobem na spędzanie razem czasu. Poświęcałeś również czas na naukę jazdy konnej, którą tak bardzo lubiła twoja mama. Szło ci to całkiem nieźle i wiedziałeś, że w przyszłości będziesz chciał doskonalić tą umiejętność. Zostały ci wpojone podstawy zachowań akceptowanych przez elity, etykieta, sposób wyrażania się, jak również umiejętność obserwowania otoczenia. Jednocześnie namawiano cię do posiadania własnego zdania i nie obawiania się go wyrażać. Pochłaniałeś tomy z zakresu Historii magii bez problemu, wiedza o innych rodzinach arystokracji nie była ci obca. Naturalnie od początku było ci wpajane, że czystość krwi jest najważniejsza, że to jedyna poprawna droga rozumowania. Twoje dzieciństwo było szczęśliwe, a rodzice dumni.
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością miałeś w marcu 1958 roku kiedy smocza ospa odebrała ci matkę. Był to cios dla wszystkich i pomimo młodego wieku, miałeś ledwo 7 lat, doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, że pewna epoka się skończyła. Drugi cios przyszedł niedługo potem, kiedy ojciec, zatracony w żałobie po stracie ukochanej żony, zapakował się i wyjechał. Nie powiedział nic, po prostu spakował się i zniknął. Miałeś mu to za złe, chociaż widziałeś jak cierpiał, poniekąd rozumiałeś. Jednak, mimo tego, że byłeś otoczony przez rodzinę, czułeś, że twoim obowiązkiem jest zaopiekowanie się siostrą bliźniaczką, która nie do końca potrafiła sobie poradzić z tym wszystkim. Stałeś się bardziej zamknięty w sobie, bardziej poświęciłeś się nauce i doskonaleniu swoich umiejętności szermierczych oraz otoczyłeś siostrę opieką.
Ojciec w końcu wrócił, kilka miesięcy później, ale wrócił. Też był odmieniony, jednak zależało mu bardzo na odnowieniu relacji z dziećmi. Tęskniłeś, ale czy dasz tak łatwo znów się przekonać? Czy będziesz miał nadal ojcu za złe, że zniknął? Na jakiego lorda wyrośniesz? Czy dźwigniesz odpowiedzialność i obowiązki jakie zostały na ciebie nałożone? Czy będziesz dumą rodu Burke?



Urodziłeś się jako pierwszy w 1951 roku, a twój krzyk rozszedł się po pomieszczeniu radując serca rodziców. Od samego początku było wiadome jaka przyszłość jest ci pisana. Miałeś zostać lordem Durham, dziedzicem swojego ojca, tym, od którego będzie wymagane najwięcej.
Jako urodzony w rodzinie arystokratycznej niczego ci nigdy nie brakowało i od najmłodszych lat byłeś otoczony opieką i szacunkiem. Chociaż zamek Durham był postrzegany jako miejsce zimne i mało przystępne, między członkami rodziny Burke zawsze występowała życzliwość i oddanie. Tak naprawdę tylko między sobą pokazują swoje prawdziwe oblicza. Matka od zawsze otaczała cię miłością, dając ci więcej wolności niż było to akceptowalne w rodzinie ojca. Zwłaszcza, że ojciec zawsze był tym surowszym rodzicem w stosunku do ciebie. Wymagał od ciebie więcej niż matka. Początkowo było to traktowane z przymrużeniem oka, jednak im byłeś starszy, twoje obowiązki jako młodego lorda dogoniły cię, zwłaszcza kiedy objawiły się twoje umiejętności magiczne. Spędzałeś dużo czasu na nauce, poszerzając swoją wiedzę, a ojciec zakorzenił w tobie miłość do szermierki, którą sam uprawiał. Nie raz nie dwa, gdy lord Xavier Burke miał czas, trenował z tobą, co z czasem stało się „waszą” rzeczą, sposobem na spędzanie razem czasu. Poświęcałeś również czas na naukę jazdy konnej, którą tak bardzo lubiła twoja mama. Szło ci to całkiem nieźle i wiedziałeś, że w przyszłości będziesz chciał doskonalić tą umiejętność. Zostały ci wpojone podstawy zachowań akceptowanych przez elity, etykieta, sposób wyrażania się, jak również umiejętność obserwowania otoczenia. Jednocześnie namawiano cię do posiadania własnego zdania i nie obawiania się go wyrażać. Pochłaniałeś tomy z zakresu Historii magii bez problemu, wiedza o innych rodzinach arystokracji nie była ci obca. Naturalnie od początku było ci wpajane, że czystość krwi jest najważniejsza, że to jedyna poprawna droga rozumowania. Twoje dzieciństwo było szczęśliwe, a rodzice dumni.
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością miałeś w marcu 1958 roku kiedy smocza ospa odebrała ci matkę. Był to cios dla wszystkich i pomimo młodego wieku, miałeś ledwo 7 lat, doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, że pewna epoka się skończyła. Drugi cios przyszedł niedługo potem, kiedy ojciec, zatracony w żałobie po stracie ukochanej żony, zapakował się i wyjechał. Nie powiedział nic, po prostu spakował się i zniknął. Miałeś mu to za złe, chociaż widziałeś jak cierpiał, poniekąd rozumiałeś. Jednak, mimo tego, że byłeś otoczony przez rodzinę, czułeś, że twoim obowiązkiem jest zaopiekowanie się siostrą bliźniaczką, która nie do końca potrafiła sobie poradzić z tym wszystkim. Stałeś się bardziej zamknięty w sobie, bardziej poświęciłeś się nauce i doskonaleniu swoich umiejętności szermierczych oraz otoczyłeś siostrę opieką.
Ojciec w końcu wrócił, kilka miesięcy później, ale wrócił. Też był odmieniony, jednak zależało mu bardzo na odnowieniu relacji z dziećmi. Tęskniłeś, ale czy dasz tak łatwo znów się przekonać? Czy będziesz miał nadal ojcu za złe, że zniknął? Na jakiego lorda wyrośniesz? Czy dźwigniesz odpowiedzialność i obowiązki jakie zostały na ciebie nałożone? Czy będziesz dumą rodu Burke?
Melody BurkeMłoda lady Burke, oczko w głowie papy
7 lat, córka, siostra, lady
Przyszłaś na świat kilka minut po bracie. Swoimi oczętami od razu roztopiłaś wszystkie serca i było wiadomo, że będziesz oczkiem w głowie i wystarczy jedno twoje słowo, a wszystkie twe zachcianki będą spełniane bez mrugnięcia okiem. Miałaś zostać lady Burke, piękną kobietą, przez którą osiwieje ojciec odganiając wszystkich przyszłych adoratorów nie godnych jego córki.
Byłaś uśmiechniętym dzieckiem, wesołą dziewczynką, za którą przepadali wszyscy, a twój śmiech rozpromieniał szare korytarze zamku Durham niczym promienie słońca. Otaczała cię miłość, a ojciec, który dla wszystkich spoza grona był opanowanym, dostojnym lordem, nie raz nie dwa brał udział w swoich popołudniowych przyjęciach herbatkowych w twojej komnacie lub szukał w z tobą wróżek w ogrodzie, a ty nazywałaś go pieszczotliwie „papą”. Twoją idolką, wzorem do naśladowanie była matka, Charlotta Burke z domu Nott była ucieleśnieniem elegancji i klasy, chciałaś być taka jak ona. Już od najmłodszych lat przywiązywałaś dużą uwagę do swojego ubioru czy fryzury, twoja szafa pękała w szwach wypełniona dziesiątkami sukienek na każdą okazję. I chociaż pozwalano ci na więcej niż bratu, miałaś zdecydowanie więcej swobody, to nie zapomniano o najważniejszym.
W wieku 5 lat potrafiłaś wymienić już wszystkie rody czystej krwi, doskonale zdając sobie sprawę, że czysta krew to najlepsza krew. Matka, po której odziedziczyłaś złote włosy, pokazała ci podstawy tańca, które sama miała opanowane na najwyższym poziomie, rozpoczęła z tobą również naukę jazdy konnej, ale także wpoiła, że wiedza w szerokim pojęciu jest bardzo ważna. Podstawy sztuki, historii magii jak również podstawy etykiety pokazała ci najpierw rodzicielka, a ty sama chciałaś poszerzać tą wiedzę. Zapisano cię do szkoły baletowej byś mogła pod czujnym okiem nauczycieli doskonalić swoje umiejętności taneczne. Nie zapominałaś jednak o zabawie.
Nie skończyłaś jeszcze siedmiu lat kiedy choroba odebrała ci matkę. Przeżyłaś to bardzo i choć starałaś się nie płakać, łzy same płynęły po policzkach, a smutek zawładnął twoim niewinnym serduszkiem. Początkowo miałaś oparcie w ojcu, ale w końcu i jego opanowała żałoba i wyjechał bez słowa. Został ci brat i chociaż Cornel zaopiekował się tobą, a reszta rodziny wspierała jak tylko mogła, to był to dla ciebie bardzo ciężki czas. Gdzieś ulotniła się dziecięca niewinność, uśmiech nie pojawiał się już na twojej buzi tak często, a śmiech w ogóle zniknął z korytarzy rodzinnego zamku. Pogrążyłaś się w nauce, bo nawet zabawa nie dawała ci już radości takiej jak wcześniej.
Ojciec w końcu wrócił i chciał odnowić relację. Miałaś wrażenie, że dzień jego powrotu był najszczęśliwszym dniem w twoim życiu, policzki pokryły się łzami, a małe dłonie zacisnęły się mocno na materiale ojcowskiej marynarki. Papa był odmieniony, widziałaś to, ale nie zmieniło się jego zachowanie w stosunku do ciebie. Nadal byłaś jego księżniczką, jego oczkiem w głowie.
I chociaż wiesz, że poprzednie lata szczęścia nie wrócą, to zdajesz sobie sprawę, że teraz będzie lepiej. Ty też już nie byłaś taka niewinna jak przed śmiercią matki. Jaka będzie twoja przyszłość? Jak wkroczysz w rolę lady Burke, którą wymaga się od ciebie byś była? Jak pokierujesz swoim życiem? Jakie wyznaczysz sobie cele? I co zrobisz by te cele osiągnąć?
Rezerwacja na Melody
Dla informacji:
KP Xaviera
KP Charlotty
Nie gryzę, nie połykam w całości. Zapraszam serdecznie każdego, kto ma ochotę wcielić się w jego jedno z dzieci Xaviera. To czego chciałabym się trzymać to imiona, wiek i fakt, że Cornel jest szatynem, a Melody blondynką. Resztę z przyjemnością przegadam.
Złapiesz mnie na PW, a najszybciej to na Discordzie.



Przyszłaś na świat kilka minut po bracie. Swoimi oczętami od razu roztopiłaś wszystkie serca i było wiadomo, że będziesz oczkiem w głowie i wystarczy jedno twoje słowo, a wszystkie twe zachcianki będą spełniane bez mrugnięcia okiem. Miałaś zostać lady Burke, piękną kobietą, przez którą osiwieje ojciec odganiając wszystkich przyszłych adoratorów nie godnych jego córki.
Byłaś uśmiechniętym dzieckiem, wesołą dziewczynką, za którą przepadali wszyscy, a twój śmiech rozpromieniał szare korytarze zamku Durham niczym promienie słońca. Otaczała cię miłość, a ojciec, który dla wszystkich spoza grona był opanowanym, dostojnym lordem, nie raz nie dwa brał udział w swoich popołudniowych przyjęciach herbatkowych w twojej komnacie lub szukał w z tobą wróżek w ogrodzie, a ty nazywałaś go pieszczotliwie „papą”. Twoją idolką, wzorem do naśladowanie była matka, Charlotta Burke z domu Nott była ucieleśnieniem elegancji i klasy, chciałaś być taka jak ona. Już od najmłodszych lat przywiązywałaś dużą uwagę do swojego ubioru czy fryzury, twoja szafa pękała w szwach wypełniona dziesiątkami sukienek na każdą okazję. I chociaż pozwalano ci na więcej niż bratu, miałaś zdecydowanie więcej swobody, to nie zapomniano o najważniejszym.
W wieku 5 lat potrafiłaś wymienić już wszystkie rody czystej krwi, doskonale zdając sobie sprawę, że czysta krew to najlepsza krew. Matka, po której odziedziczyłaś złote włosy, pokazała ci podstawy tańca, które sama miała opanowane na najwyższym poziomie, rozpoczęła z tobą również naukę jazdy konnej, ale także wpoiła, że wiedza w szerokim pojęciu jest bardzo ważna. Podstawy sztuki, historii magii jak również podstawy etykiety pokazała ci najpierw rodzicielka, a ty sama chciałaś poszerzać tą wiedzę. Zapisano cię do szkoły baletowej byś mogła pod czujnym okiem nauczycieli doskonalić swoje umiejętności taneczne. Nie zapominałaś jednak o zabawie.
Nie skończyłaś jeszcze siedmiu lat kiedy choroba odebrała ci matkę. Przeżyłaś to bardzo i choć starałaś się nie płakać, łzy same płynęły po policzkach, a smutek zawładnął twoim niewinnym serduszkiem. Początkowo miałaś oparcie w ojcu, ale w końcu i jego opanowała żałoba i wyjechał bez słowa. Został ci brat i chociaż Cornel zaopiekował się tobą, a reszta rodziny wspierała jak tylko mogła, to był to dla ciebie bardzo ciężki czas. Gdzieś ulotniła się dziecięca niewinność, uśmiech nie pojawiał się już na twojej buzi tak często, a śmiech w ogóle zniknął z korytarzy rodzinnego zamku. Pogrążyłaś się w nauce, bo nawet zabawa nie dawała ci już radości takiej jak wcześniej.
Ojciec w końcu wrócił i chciał odnowić relację. Miałaś wrażenie, że dzień jego powrotu był najszczęśliwszym dniem w twoim życiu, policzki pokryły się łzami, a małe dłonie zacisnęły się mocno na materiale ojcowskiej marynarki. Papa był odmieniony, widziałaś to, ale nie zmieniło się jego zachowanie w stosunku do ciebie. Nadal byłaś jego księżniczką, jego oczkiem w głowie.
I chociaż wiesz, że poprzednie lata szczęścia nie wrócą, to zdajesz sobie sprawę, że teraz będzie lepiej. Ty też już nie byłaś taka niewinna jak przed śmiercią matki. Jaka będzie twoja przyszłość? Jak wkroczysz w rolę lady Burke, którą wymaga się od ciebie byś była? Jak pokierujesz swoim życiem? Jakie wyznaczysz sobie cele? I co zrobisz by te cele osiągnąć?
Rezerwacja na Melody
Dla informacji:
KP Xaviera
KP Charlotty
Nie gryzę, nie połykam w całości. Zapraszam serdecznie każdego, kto ma ochotę wcielić się w jego jedno z dzieci Xaviera. To czego chciałabym się trzymać to imiona, wiek i fakt, że Cornel jest szatynem, a Melody blondynką. Resztę z przyjemnością przegadam.
Złapiesz mnie na PW, a najszybciej to na Discordzie.

aktualne
06.09


Ostatnio zmieniony przez Xavier Burke dnia 06.09.23 9:26, w całości zmieniany 4 razy
Xavier Burke

Zawód : artefakciarz, organizator wszelaki, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii


Ukochany starszy brat
21-24 lata, ród Avery, wzorowy przedstawiciel rodu
Od maleńkości wpajano nam, jak ważny jest ród i dbałość o czystość krwi. Ty byłeś pierworodnym, wielką nadzieją naszego pana ojca, ja pojawiłam się na świecie parę lat później. To ty przecierałeś szlaki, wytrwale zdobywałeś ważne dla młodego Avery'ego umiejętności, ale pomiędzy naukami zawsze znajdowałeś czas dla mnie. To ty opowiadałeś mi historie o krnąbrnych czarodziejach zaklętych w posągi. Ty pokazywałeś zakamarki zamku Ludlow, także te, których guwernantki pokazywać mi nie chciały. Gdy wyruszyłeś do Hogwartu tęskniłam za tobą, a parę lat później dołączyłam do ciebie, i myśl, że jesteśmy tam razem, dodawała mi otuchy z dala od domu. Rzecz jasna miałeś swoje towarzystwo innych wysoko urodzonych młodzieńców. Nawet w szkole nigdy nie zapomniałeś, kim jesteś. Byłeś Avery, wiedziałeś, że liczy się tylko czysta krew.
Rok po skończeniu Hogwartu wydano mnie za sporo starszego Mathieu Rosiera; jest to małżeństwo aranżowane. Nie mieszkamy już w jednym dworze, nie nosimy tego samego nazwiska, ale na dobre i złe wciąż jesteśmy najbliższą rodziną. Czy wciąż o tym pamiętasz?
| Poszukuję starszego brata dla mojej Corinne. Nie precyzowałam imienia ani dokładnego wieku, choć najlepiej, gdyby miał pomiędzy 21 a 23 lata, maks 24. Zawód dowolny, byle był zgodny z opisem rodu. Wizerunek dowolny, może mieć zarówno jasne, jak i ciemne włosy, jak wolisz. Nasze postacie otrzymały bardzo konserwatywne wychowanie i zależy mi na tym, żeby brat był przykładnym przedstawicielem rodu, co tyczy się także poglądów na temat czystości krwi. Czarnej owcy mówię stanowcze i zdecydowane nie. Zależy mi też na bliskiej relacji pomiędzy naszymi postaciami; choć Corinne nie mieszka już wśród Averych, na pewno będzie ich odwiedzać, a brat będzie mieć miejsce w jej serduszku.



Od maleńkości wpajano nam, jak ważny jest ród i dbałość o czystość krwi. Ty byłeś pierworodnym, wielką nadzieją naszego pana ojca, ja pojawiłam się na świecie parę lat później. To ty przecierałeś szlaki, wytrwale zdobywałeś ważne dla młodego Avery'ego umiejętności, ale pomiędzy naukami zawsze znajdowałeś czas dla mnie. To ty opowiadałeś mi historie o krnąbrnych czarodziejach zaklętych w posągi. Ty pokazywałeś zakamarki zamku Ludlow, także te, których guwernantki pokazywać mi nie chciały. Gdy wyruszyłeś do Hogwartu tęskniłam za tobą, a parę lat później dołączyłam do ciebie, i myśl, że jesteśmy tam razem, dodawała mi otuchy z dala od domu. Rzecz jasna miałeś swoje towarzystwo innych wysoko urodzonych młodzieńców. Nawet w szkole nigdy nie zapomniałeś, kim jesteś. Byłeś Avery, wiedziałeś, że liczy się tylko czysta krew.
Rok po skończeniu Hogwartu wydano mnie za sporo starszego Mathieu Rosiera; jest to małżeństwo aranżowane. Nie mieszkamy już w jednym dworze, nie nosimy tego samego nazwiska, ale na dobre i złe wciąż jesteśmy najbliższą rodziną. Czy wciąż o tym pamiętasz?
| Poszukuję starszego brata dla mojej Corinne. Nie precyzowałam imienia ani dokładnego wieku, choć najlepiej, gdyby miał pomiędzy 21 a 23 lata, maks 24. Zawód dowolny, byle był zgodny z opisem rodu. Wizerunek dowolny, może mieć zarówno jasne, jak i ciemne włosy, jak wolisz. Nasze postacie otrzymały bardzo konserwatywne wychowanie i zależy mi na tym, żeby brat był przykładnym przedstawicielem rodu, co tyczy się także poglądów na temat czystości krwi. Czarnej owcy mówię stanowcze i zdecydowane nie. Zależy mi też na bliskiej relacji pomiędzy naszymi postaciami; choć Corinne nie mieszka już wśród Averych, na pewno będzie ich odwiedzać, a brat będzie mieć miejsce w jej serduszku.
aktualne
03.09.2023
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Corinne Rosier dnia 03.09.23 12:47, w całości zmieniany 3 razy
primum non nocereuzdrowiciela lub znachora, którego obejmiemy mecenatem
wiek doświadczony, krew niemugolska
Być może jesteś ambitnym uzdrowicielem, który właśnie zwietrzył życiową szansę, a być może niedocenionym wędrownym znachorem, którego gwiazda właśnie rozjaśniała. Miałeś w sobie coś, co przekonało mnie, że właśnie Ty dasz sobie radę. Szukałem Cię. Szukałem kogoś takiego jak Ty.
Moja żona jest bardzo chora, mimo serpentyny zdołała powić pierwsze dziecko, lecz oto znów jest brzemienna. Nie zamierzam pozwolić jej umrzeć. Wiesz o tym, bo to Ty jesteś tym, w kim pokładam całą nadzieję. To ty masz sprawić, że poród przeżyje zarówno moja żona, jak i moje dziecko. Jestem człowiekiem - mimo młodego wieku - w socjecie ważnym, jednym ze Śmierciożerców, moje koneksje mogą być dla Ciebie przepustką do wielkiej kariery. Zamieszkasz w naszym pałacu, w trwającym kryzysie zapewnię Ci wygodne łoże i pełny talerz, a na dodatek zapłacę Ci zapewne więcej, niż zapłaciłby Ci ktokolwiek inny. Wiesz, że gdy będzie po wszystkim, obsypię Cię prawdziwym złotem i obejmę mecenatem w przyszłości. Nie słynę jednak z wyrozumiałości i masz prawo podejrzewać, że jeśli zawiedziesz, nie obejdzie się bez konsekwencji. Pewnie dość drastycznych.
Nie musisz być Rycerzem Walpurgii (choć możesz, wówczas skorzystasz z moich koneksji również wewnątrz organizacji), nie musisz być w ogóle zaangażowany w trwający konflikt, ale raczej nie jesteś rebeliantem. Krew i nazwisko są mi obojętne, możesz być czystokrwistym czarodziejem, który szuka uznania w oczach rodziny - może pochodzicie z Kentu i łączą Was z Rosierami głębsze zażyłości - możesz być czarodziejem półkrwi, który szuka swojej szansy, a możesz maskować swoje mugolskie pochodzenie i tak długo, jak długo się o nim nie dowiem, przeżyjesz. Dobrze by było, żeby ta postać wiedziała też coś o klątwach.
Może być nowa postać, może być już istniejąca, zależy mi na tym, aby była aktywna i aktywnie poprowadziła ten wątek. Nowej osobie chętnie pomogę odnaleźć się na forum. Zapraszam do kontaktu drogą prywatnej wiadomości na konto Tristana.
Moją żoną jest Evandra.



Być może jesteś ambitnym uzdrowicielem, który właśnie zwietrzył życiową szansę, a być może niedocenionym wędrownym znachorem, którego gwiazda właśnie rozjaśniała. Miałeś w sobie coś, co przekonało mnie, że właśnie Ty dasz sobie radę. Szukałem Cię. Szukałem kogoś takiego jak Ty.
Moja żona jest bardzo chora, mimo serpentyny zdołała powić pierwsze dziecko, lecz oto znów jest brzemienna. Nie zamierzam pozwolić jej umrzeć. Wiesz o tym, bo to Ty jesteś tym, w kim pokładam całą nadzieję. To ty masz sprawić, że poród przeżyje zarówno moja żona, jak i moje dziecko. Jestem człowiekiem - mimo młodego wieku - w socjecie ważnym, jednym ze Śmierciożerców, moje koneksje mogą być dla Ciebie przepustką do wielkiej kariery. Zamieszkasz w naszym pałacu, w trwającym kryzysie zapewnię Ci wygodne łoże i pełny talerz, a na dodatek zapłacę Ci zapewne więcej, niż zapłaciłby Ci ktokolwiek inny. Wiesz, że gdy będzie po wszystkim, obsypię Cię prawdziwym złotem i obejmę mecenatem w przyszłości. Nie słynę jednak z wyrozumiałości i masz prawo podejrzewać, że jeśli zawiedziesz, nie obejdzie się bez konsekwencji. Pewnie dość drastycznych.
Nie musisz być Rycerzem Walpurgii (choć możesz, wówczas skorzystasz z moich koneksji również wewnątrz organizacji), nie musisz być w ogóle zaangażowany w trwający konflikt, ale raczej nie jesteś rebeliantem. Krew i nazwisko są mi obojętne, możesz być czystokrwistym czarodziejem, który szuka uznania w oczach rodziny - może pochodzicie z Kentu i łączą Was z Rosierami głębsze zażyłości - możesz być czarodziejem półkrwi, który szuka swojej szansy, a możesz maskować swoje mugolskie pochodzenie i tak długo, jak długo się o nim nie dowiem, przeżyjesz. Dobrze by było, żeby ta postać wiedziała też coś o klątwach.
Może być nowa postać, może być już istniejąca, zależy mi na tym, aby była aktywna i aktywnie poprowadziła ten wątek. Nowej osobie chętnie pomogę odnaleźć się na forum. Zapraszam do kontaktu drogą prywatnej wiadomości na konto Tristana.
Moją żoną jest Evandra.
aktualne
11.09.23 r.
najmłodszej z różarystokratka, lat 18-23, lady rosier
and then you may learn that some roses have steel thorns
Było nas czworo. Ja byłem najstarszy - niegdyś buntownik, lecz w swoim buncie targany ideowymi nastrojami Lorda Voldemorta w końcu dojrzałem i nie spostrzegłem nawet, kiedy tak lekko wszedłem w buty zmarłego przed dwoma laty ojca i zostałem Waszym opiekunem. Marianne, najstarsza z sióstr, urodziła się, by być damą - tragicznie zmarła po swoim ślubie pozostała wyidealizowana w naszych półrealnych wspomnieniach. Charakterna Melisande zawsze wyróżniała się bystrym umysłem. A ty - od zawsze żyłaś otoczona naszą opieką. W oczach rodziny pewnie nigdy nie będziesz dorosła: oczko w głowie matki, za życia ojca traktowana przez niego najbardziej wyrozumiale, niewiele wiesz jeszcze o świecie. Nie jest Ci na tej pozycji niewygodnie, nauczyłaś się ją wykorzystywać, bo zawsze byłaś kokietką. Interesują Cię bale, zabawy i błyskotki, choć gdy rozpętana wojna trawi kraj, wreszcie nawet i Ty musiałaś dostrzec powagę sytuacji. Być może ciążą już na Tobie pewne rodzinne obowiązki, a być może zaczynasz dopiero wspomagać starszą siostrę i moją żonę w ich pracach. Nie musiałaś jeszcze mierzyć się z rzeczywistością zbyt mocno - póki Twoja siostra nie wyszła jeszcze za mąż, nikt nie kierował oczu na Ciebie. Ale od stycznia Melisande jest już żoną i przyszedł czas również na Ciebie. Niezmienne są wartości, które wpajano Ci od dziecka: lojalność i wierność rodzinie, bo to ona jest i będzie zawsze na pierwszym miejscu dla każdego z nas.
Na forum odnajdziesz aktywnych: naszą siostrę Melisande, moją żonę Evandrę, naszego kuzyna Mathieu.
Wykreuj tę postać po swojemu. Wiek powinien znaleźć się w przedziałce 18-23, jednak gdybyś chciała znaleźć się bliżej górnej przedziałki, proponowałabym Ci być świeżą mężatką (taką z aktualnie trwającego miesiąca - niestety wtedy musiałabyś męża poszukać sobie na własną rękę, wspólnie przedyskutujemy jego ród). Jestem elastyczna, chcę, żebyś poczuła tę postać i żeby dobrze Ci się nią grało. Wizerunek powinien być dostosowany aparycją do wizerunków pozostałych Rosierów, imię postaci musi być francuskiego pochodzenia, a postać powinna być absolwentką (ewentualnie uczennicą - w czerwcu kończy się rok szkolny, wobec czego możesz dopiero przygotowywać się do swojego debiutu towarzyskiego) Beuxbatons. Koniecznie zapoznaj się z historią naszej rodziny. Twoim schorzeniem jest świniowstręt - naturalnie występujący w naszej rodzinie.
Zapraszam do prywatnego kontaktu i zachęcam do przedstawienia swojego konceptu, nowej duszce chętnie pomogę się odnaleźć.



Było nas czworo. Ja byłem najstarszy - niegdyś buntownik, lecz w swoim buncie targany ideowymi nastrojami Lorda Voldemorta w końcu dojrzałem i nie spostrzegłem nawet, kiedy tak lekko wszedłem w buty zmarłego przed dwoma laty ojca i zostałem Waszym opiekunem. Marianne, najstarsza z sióstr, urodziła się, by być damą - tragicznie zmarła po swoim ślubie pozostała wyidealizowana w naszych półrealnych wspomnieniach. Charakterna Melisande zawsze wyróżniała się bystrym umysłem. A ty - od zawsze żyłaś otoczona naszą opieką. W oczach rodziny pewnie nigdy nie będziesz dorosła: oczko w głowie matki, za życia ojca traktowana przez niego najbardziej wyrozumiale, niewiele wiesz jeszcze o świecie. Nie jest Ci na tej pozycji niewygodnie, nauczyłaś się ją wykorzystywać, bo zawsze byłaś kokietką. Interesują Cię bale, zabawy i błyskotki, choć gdy rozpętana wojna trawi kraj, wreszcie nawet i Ty musiałaś dostrzec powagę sytuacji. Być może ciążą już na Tobie pewne rodzinne obowiązki, a być może zaczynasz dopiero wspomagać starszą siostrę i moją żonę w ich pracach. Nie musiałaś jeszcze mierzyć się z rzeczywistością zbyt mocno - póki Twoja siostra nie wyszła jeszcze za mąż, nikt nie kierował oczu na Ciebie. Ale od stycznia Melisande jest już żoną i przyszedł czas również na Ciebie. Niezmienne są wartości, które wpajano Ci od dziecka: lojalność i wierność rodzinie, bo to ona jest i będzie zawsze na pierwszym miejscu dla każdego z nas.
Na forum odnajdziesz aktywnych: naszą siostrę Melisande, moją żonę Evandrę, naszego kuzyna Mathieu.
Wykreuj tę postać po swojemu. Wiek powinien znaleźć się w przedziałce 18-23, jednak gdybyś chciała znaleźć się bliżej górnej przedziałki, proponowałabym Ci być świeżą mężatką (taką z aktualnie trwającego miesiąca - niestety wtedy musiałabyś męża poszukać sobie na własną rękę, wspólnie przedyskutujemy jego ród). Jestem elastyczna, chcę, żebyś poczuła tę postać i żeby dobrze Ci się nią grało. Wizerunek powinien być dostosowany aparycją do wizerunków pozostałych Rosierów, imię postaci musi być francuskiego pochodzenia, a postać powinna być absolwentką (ewentualnie uczennicą - w czerwcu kończy się rok szkolny, wobec czego możesz dopiero przygotowywać się do swojego debiutu towarzyskiego) Beuxbatons. Koniecznie zapoznaj się z historią naszej rodziny. Twoim schorzeniem jest świniowstręt - naturalnie występujący w naszej rodzinie.
Zapraszam do prywatnego kontaktu i zachęcam do przedstawienia swojego konceptu, nowej duszce chętnie pomogę się odnaleźć.
rezerwacja
11.09.23 r.
pogubionych płatków róż
owdowiałego arystokraty lub dalszej rodziny po zmarłym małżeństwie
Marianne miałaby dzisiaj 28 lat, gdyby żyła. Przyszła na świat krótko po mnie i od dziecka była czarująca - posłuszna, taktowna i grzeczna zdawała się być urodzona do roli damy. Do jej ręki musiało ustawiać się wielu konkurentów, lecz ostatecznie może ona sama, a może nasz ojciec, wybrali Ciebie. Urodziła dwójkę dzieci. A później została brutalnie zamordowana - w odwecie za Twoje okrutne czyny. W dawnej historii był to łowca wilkołaków, na którym próbowała zemścić się jedna z jego niedoszłych ofiar, ale motyw zbrodni możemy jeszcze przedyskutować. Jej śmierć była dla mnie okrutnym ciosem, a choć nasza relacja musiała się wtedy skomplikować - niewątpliwie uważam Cię za winnego niedopilnowania jej bezpieczeństwa - jej dzieci są z naszej krwi i zawsze będą miały nasze wsparcie.
Dopuszczam sytuację, w której dawny mąż Marie również jest martwy - wtedy zapraszam do kontaktu potencjalnych opiekunów jej dzieci (najprawdopodobniej byliby to najbliżsi krewni zmarłego, czyli rodzice albo żonaty brat). Za śmierć Marianne odpowiada ród Crouchów.



Marianne miałaby dzisiaj 28 lat, gdyby żyła. Przyszła na świat krótko po mnie i od dziecka była czarująca - posłuszna, taktowna i grzeczna zdawała się być urodzona do roli damy. Do jej ręki musiało ustawiać się wielu konkurentów, lecz ostatecznie może ona sama, a może nasz ojciec, wybrali Ciebie. Urodziła dwójkę dzieci. A później została brutalnie zamordowana - w odwecie za Twoje okrutne czyny. W dawnej historii był to łowca wilkołaków, na którym próbowała zemścić się jedna z jego niedoszłych ofiar, ale motyw zbrodni możemy jeszcze przedyskutować. Jej śmierć była dla mnie okrutnym ciosem, a choć nasza relacja musiała się wtedy skomplikować - niewątpliwie uważam Cię za winnego niedopilnowania jej bezpieczeństwa - jej dzieci są z naszej krwi i zawsze będą miały nasze wsparcie.
Dopuszczam sytuację, w której dawny mąż Marie również jest martwy - wtedy zapraszam do kontaktu potencjalnych opiekunów jej dzieci (najprawdopodobniej byliby to najbliżsi krewni zmarłego, czyli rodzice albo żonaty brat). Za śmierć Marianne odpowiada ród Crouchów.
aktualne
11.09.23 r.

o u t g r o w n
Ostatnio zmieniony przez Tristan Rosier dnia 22.08.23 20:53, w całości zmieniany 4 razy
Tristan Rosier

Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej

Śmierciożercy


we are bound by debt

mężczyzna | wiek 30+ | dobrodziej, cichy obserwator
Wspomnienie Twojej osoby jest niewyraźne, przypomina rozmytą plamę układającą się w sylwetkę, ale pozbawioną konturów. Nie wiem czy obserwowałeś nas dłużej, czy pojawiłeś się dopiero kiedy naprawdę potrzebowaliśmy pomocy. Nie mówisz o zapłacie - ale coś w sposobie wypowiadanych przez Ciebie słów podpowiada mi, że kiedyś upomnisz się o mój dług.
Pomogłeś mi znaleźć pracę w Ministerstwie, a wcześniej wsparłeś moją rodzinę finansowo. Postać dobrze usytuowana w społeczeństwie, obserwująca i analizująca - co sprawiło, że wyciągnąłeś do McKinnonów pomocną dłoń? Czego chcesz w zamian?
To może być zarówno nowa, jak i istniejąca już postać. Możesz być zaangażowany w konflikt (jeśli masz kontakty w MM, zapewne nieobce są ci zielone barwy) ale nie jest to konieczne.
Osobista zadra, niewypełniona obietnica, czy szukanie korzyści na przyszłość?
Kim jesteś?I czego ode mnie chcesz?



mężczyzna | wiek 30+ | dobrodziej, cichy obserwator
Wspomnienie Twojej osoby jest niewyraźne, przypomina rozmytą plamę układającą się w sylwetkę, ale pozbawioną konturów. Nie wiem czy obserwowałeś nas dłużej, czy pojawiłeś się dopiero kiedy naprawdę potrzebowaliśmy pomocy. Nie mówisz o zapłacie - ale coś w sposobie wypowiadanych przez Ciebie słów podpowiada mi, że kiedyś upomnisz się o mój dług.
Pomogłeś mi znaleźć pracę w Ministerstwie, a wcześniej wsparłeś moją rodzinę finansowo. Postać dobrze usytuowana w społeczeństwie, obserwująca i analizująca - co sprawiło, że wyciągnąłeś do McKinnonów pomocną dłoń? Czego chcesz w zamian?
To może być zarówno nowa, jak i istniejąca już postać. Możesz być zaangażowany w konflikt (jeśli masz kontakty w MM, zapewne nieobce są ci zielone barwy) ale nie jest to konieczne.
Osobista zadra, niewypełniona obietnica, czy szukanie korzyści na przyszłość?
Kim jesteś?
aktualne
tell mum everything is okay

rodzeństwo McKinnon, młodsi bracia i młodsza siostra Neny
roczniki 1937 - 1938 - 1941
Kiedyś była nas piątka.
Ładna cyfra, pełna, a z mamą i tatą tworząca szczęśliwą siódemkę. Lubiłam poczucie bycia najstarszą, bez zbędnej wyższości - wiedziałam, że moim zadaniem jest się Wami opiekować. Podawać wam rękę, ocierać skaleczone kolana, pomagać w codziennych trudnościach i uskrzydlać Wasze marzenia.
Teraz znów jest nas piątka - nasza czwórka i mama.
Bywam w domu tak często jak mogę, mamą opiekujecie się na zmianę, a najmłodszy z naszej gromadki właśnie skończył Hogwart. Wychowaliśmy się na wsi, wszyscy znamy trud i nosimy na sobie piętno wojny; zabrała naszego ojca i brata, mamę wprowadzając wobłęd stan niedyspozycji.
Teraz mieszkam w Londynie, sama, choć prosiliście bym po śmierci Willa wróciła do domu - ale nie mogę zostawić tego, co zbudowali nasi rodzice. Pomagam Wam jak mogę, przesyłam pieniądze i lekarstwa dla mamy. Nie martwcie się o mnie.
Poszukuję rodzeństwa Nanette; dwóch młodszych braci (rocznik 1937 i 1941) oraz siostry (rocznik 1939) -> daty do ewentualnej modyfikacji. Póki co zamieszkujecie nasz dom rodzinny, ale każdego z Was czekają wielkie, życiowe decyzje. Kim jesteście? Czym się zajmujecie? Kogo kochacie?
Chętnych zapraszam na PW lub discorda. Nowym morsom pomogę odnaleźć się na forum,
a z tymi starszymi ochoczo przybiję piąteczkę



rodzeństwo McKinnon, młodsi bracia i młodsza siostra Neny
roczniki 1937 - 1938 - 1941
Kiedyś była nas piątka.
Ładna cyfra, pełna, a z mamą i tatą tworząca szczęśliwą siódemkę. Lubiłam poczucie bycia najstarszą, bez zbędnej wyższości - wiedziałam, że moim zadaniem jest się Wami opiekować. Podawać wam rękę, ocierać skaleczone kolana, pomagać w codziennych trudnościach i uskrzydlać Wasze marzenia.
Teraz znów jest nas piątka - nasza czwórka i mama.
Bywam w domu tak często jak mogę, mamą opiekujecie się na zmianę, a najmłodszy z naszej gromadki właśnie skończył Hogwart. Wychowaliśmy się na wsi, wszyscy znamy trud i nosimy na sobie piętno wojny; zabrała naszego ojca i brata, mamę wprowadzając w
Teraz mieszkam w Londynie, sama, choć prosiliście bym po śmierci Willa wróciła do domu - ale nie mogę zostawić tego, co zbudowali nasi rodzice. Pomagam Wam jak mogę, przesyłam pieniądze i lekarstwa dla mamy. Nie martwcie się o mnie.
Poszukuję rodzeństwa Nanette; dwóch młodszych braci (rocznik 1937 i 1941) oraz siostry (rocznik 1939) -> daty do ewentualnej modyfikacji. Póki co zamieszkujecie nasz dom rodzinny, ale każdego z Was czekają wielkie, życiowe decyzje. Kim jesteście? Czym się zajmujecie? Kogo kochacie?
aktualne
Chętnych zapraszam na PW lub discorda. Nowym morsom pomogę odnaleźć się na forum,
a z tymi starszymi ochoczo przybiję piąteczkę

8.09.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Nena McKinnon dnia 07.09.23 20:11, w całości zmieniany 2 razy
Nena McKinnon

Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
lekce sobie ważyłam
tęsknotę w każdy dzień
tęsknotę w każdy dzień
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 11
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica

Neutralni


Siostrymarzycielki, powierniczki, przyjaciółki
Eleanor Fenwick | 18 - 21 lat
Od małego lgnęłaś do ludzi - kryłaś się za spódnicą matuli, za ramieniem ojca, za moimi plecami - ale nikt nigdy nie dał ci poznać uczucia bycia odtrąconą. Zwłaszcza ja. Nie musiałaś bać się niczego, bo zawsze byłem blisko. Jeśli przestraszyłaś się burzy, pozwalałem wpełzać do swojego łóżka i razem liczyliśmy kilometry, które dzieliły nas od grzmotów; w deszczowe wieczory czytałem ci baśnie, aż zasnęłaś, a twój pokój pełen był moich rysunków - nieważne, czego sobie zażyczyłaś, drobny szkic zawsze odnajdywał drogę do twoich dłoni. Prawdopodobnie teraz tylko ty potrafisz do mnie dotrzeć, jeśli zrobię coś pozbawionego logiki, a ojciec postanowi głośno i wyraźnie uświadomić mi błąd. Potrafisz wytknąć mi słabość, ale nie w twoim charakterze leży zdolność manipulacji, dlatego robisz to z uczuciem i troską, jaką zawsze w tobie ceniłem.
Jakie teraz masz plany, Lorrie? Zostaniesz w domu, przy rodzicach? Odnalazłaś wybranka swojego serca? A może jednak zdecydujesz się wspomóc Zakon Feniksa czy Podziemne Ministerstwo Magii tak jak cała nasza rodzina? Przecież wiesz, że zawsze chętnie cię wysłucham.
Szukam młodszej siostry Finna, rzecz jasna! Wiek w przedziale od 18 - 21 lat maksymalnie, a co do charakteru, to został on wyżej tylko względnie zakreślony. Najbardziej zależy mi, żebyś to ty, młody czy starszy morsie, odnalazł kawałek siebie w tej postaci. Jestem elastyczna w wielu kwestiach, ale pozostanę nieugięta, jeśli chodzi o wrażliwość Lorrie. Pomogę rozgościć się w naszym morsowym domu i znaleźć pasujący wizerunek (akurat ten ze środkowego obrazka to Tina Sosna, pasowała mi jakoś). Więcej szczegółów odnajdziesz w karcie Finna. Zapraszam do kontaktu na pw albo przez discord (.gaba).



Od małego lgnęłaś do ludzi - kryłaś się za spódnicą matuli, za ramieniem ojca, za moimi plecami - ale nikt nigdy nie dał ci poznać uczucia bycia odtrąconą. Zwłaszcza ja. Nie musiałaś bać się niczego, bo zawsze byłem blisko. Jeśli przestraszyłaś się burzy, pozwalałem wpełzać do swojego łóżka i razem liczyliśmy kilometry, które dzieliły nas od grzmotów; w deszczowe wieczory czytałem ci baśnie, aż zasnęłaś, a twój pokój pełen był moich rysunków - nieważne, czego sobie zażyczyłaś, drobny szkic zawsze odnajdywał drogę do twoich dłoni. Prawdopodobnie teraz tylko ty potrafisz do mnie dotrzeć, jeśli zrobię coś pozbawionego logiki, a ojciec postanowi głośno i wyraźnie uświadomić mi błąd. Potrafisz wytknąć mi słabość, ale nie w twoim charakterze leży zdolność manipulacji, dlatego robisz to z uczuciem i troską, jaką zawsze w tobie ceniłem.
Jakie teraz masz plany, Lorrie? Zostaniesz w domu, przy rodzicach? Odnalazłaś wybranka swojego serca? A może jednak zdecydujesz się wspomóc Zakon Feniksa czy Podziemne Ministerstwo Magii tak jak cała nasza rodzina? Przecież wiesz, że zawsze chętnie cię wysłucham.
Szukam młodszej siostry Finna, rzecz jasna! Wiek w przedziale od 18 - 21 lat maksymalnie, a co do charakteru, to został on wyżej tylko względnie zakreślony. Najbardziej zależy mi, żebyś to ty, młody czy starszy morsie, odnalazł kawałek siebie w tej postaci. Jestem elastyczna w wielu kwestiach, ale pozostanę nieugięta, jeśli chodzi o wrażliwość Lorrie. Pomogę rozgościć się w naszym morsowym domu i znaleźć pasujący wizerunek (akurat ten ze środkowego obrazka to Tina Sosna, pasowała mi jakoś). Więcej szczegółów odnajdziesz w karcie Finna. Zapraszam do kontaktu na pw albo przez discord (.gaba).
aktualne
12.09
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Finnegan Fenwick dnia 12.09.23 14:35, w całości zmieniany 2 razy
Finnegan Fenwick

Zawód : fałszerz po godzinach
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa




I really can't stand you. mutually.
some kind of enemy
płeć dowolna | szlachta | 24-30
Znamy się od lat. Widujemy na ważnych wydarzeniach. Spotykamy przy wspólnych stołach. A jednak, oboje zdajemy sobie sprawę z jednego. Ledwie potrafimy się znieść. Skryte płaszczem uprzejmości i dobrego wychowania zawoalowane przytyki, wbijane sprawnie ale ukradkiem z pięknym uśmiechem szpile. Przegrane i wygrane toczone od lat, nad zaspakajającym podniebienia winem. Niekończąca się niechęć, ale i niewypowiedziana satysfakcja, kiedy wygrana przesuwa się na odpowiednią szalę.
Szukam dla Meli szlachetnie urodzonego wroga number one. Marzy mi się relacja na krawędzi ociekająca urzekającą uprzejmością pod płaszczykiem których będziemy wymierzać sobie celne strzały. Widzę wiele możliwości.
Możesz być kobietą - jak ja i zwyczajnie mnie nie znosić. Może poróżniło nas coś w przeszłości. Może lord, który zwrócił swoje zainteresowanie swoje spojrzenia skierował ku mnie i od tego czasu rzucałaś mi kłody pod nogi. A ja - nie mam w zwyczaju, poddawać się bez walki. A może nasze starcia, dopiero się rozpoczęły. Może to kwestia mojego zamążpójścia wzbudziła w tobie niechęć - cóż z wiadomych względów.
Możesz być też mężczyzną - płeć nie gra dla mnie roli. Być całkowitym ignorantem jeśli chodzi o mnie samą i sprowadzać mnie do roli głupiutkiej lali, nie szczędząc znieważających komentarzy. Może lubisz mnie drażnić, bo jest to dla ciebie swoistego rodzaju forma zabawy.
A może masz całkowicie inny pomysł, na relację nacechowaną skrytą z zewnątrz niechęcią. Jestem otwarta na pomysły i propozycje! Powodów i możliwości jest pełno. Razem na pewno znajdziemy coś, co będzie odpowiadać każdemu.
Szukam dla Meli szlachetnie urodzonego wroga number one. Marzy mi się relacja na krawędzi ociekająca urzekającą uprzejmością pod płaszczykiem których będziemy wymierzać sobie celne strzały. Widzę wiele możliwości.
Możesz być kobietą - jak ja i zwyczajnie mnie nie znosić. Może poróżniło nas coś w przeszłości. Może lord, który zwrócił swoje zainteresowanie swoje spojrzenia skierował ku mnie i od tego czasu rzucałaś mi kłody pod nogi. A ja - nie mam w zwyczaju, poddawać się bez walki. A może nasze starcia, dopiero się rozpoczęły. Może to kwestia mojego zamążpójścia wzbudziła w tobie niechęć - cóż z wiadomych względów.
Możesz być też mężczyzną - płeć nie gra dla mnie roli. Być całkowitym ignorantem jeśli chodzi o mnie samą i sprowadzać mnie do roli głupiutkiej lali, nie szczędząc znieważających komentarzy. Może lubisz mnie drażnić, bo jest to dla ciebie swoistego rodzaju forma zabawy.
A może masz całkowicie inny pomysł, na relację nacechowaną skrytą z zewnątrz niechęcią. Jestem otwarta na pomysły i propozycje! Powodów i możliwości jest pełno. Razem na pewno znajdziemy coś, co będzie odpowiadać każdemu.
aktualne | 09.09


you still have thing for me.
suitors at my door
mężczyzna | szlachta | +25*
Od kiedy na mnie zerkasz? Co przyciągnęło Twoją uwagę? Jak długo pojawiałeś się obok? Może od lat łączyła nas nić znajomości, a może wcześniej nie było nam dane się poznać. Może planowałeś sięgnąć po moją rękę, ale zostałeś odrzucony przez mojego brata. Albo wyjechałeś i po powrocie odkryłeś że moją rękę oddano już innemu, a na mym palcu widnieje niewerbalny znak złożonej przysięgi.
Co dalej?
Szukam dla Meli szlachetnie urodzonego absztyfikanta - albo ów. Całość relacji zależy tylko od nas! To ekscytujące. Teraz Mela jest już żoną - denerwuje Cię to, zniechęca, złości? A może w drugą stronę, nadal nie chcesz zrezygnować z czegoś, czego pragniesz? Szukasz mojej bliskości, albo nawet sposobności by sięgnąć po to, co już teoretycznie zostało zakazane i zabrane ze stołu. A może nie możesz mnie znieść - mojego widoku, który przypomina Ci, że mój brat nie oddał Ci mojej ręki. Że zamiast tego, wybrał kogoś innego.
Widzę trochę ciekawych możliwości, a tą relacje możemy umówić i ułożyć wedle nas samych. Co prawda, ze strony Meli przynajmniej przed małżeństwem mogę zaproponować najwyżej zainteresowanie i zaintrygowanie - przychylność co do Twojej obecności. To mocno stąpająca po ziemi niewiasta, która zdawała sobie sprawę, że kwestia jej małżeństwa może nie zależeć od porywów słabego serca, dlatego na więcej sobie nie pozwalała. Choć, jestem otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje. To tylko szczątkowe myśli i propozycje - wszystko jest do dogadania! Do tego, mam też męża - Mananna - to człowiek, którym głównie kieruje emocja. Swojego kuzyna wysłał w daleki rejs ledwie przez jedno moje zdanie. Jeśli zagalopujesz za daleko, może chcieć z tobą porozmawiać.
*Co do samego wieku, jest on właściwie opcjonalny, nie przeszkadza mi utkanie motywu młodszego zauroczonego Melą mężczyzny, jeśli ktoś poszukuje czegoś właśnie takiego! Dopuszczam też możliwość krwi czystej, wszystko tak naprawdę zależy od naszych chęci i pomysłów.
Co dalej?
Szukam dla Meli szlachetnie urodzonego absztyfikanta - albo ów. Całość relacji zależy tylko od nas! To ekscytujące. Teraz Mela jest już żoną - denerwuje Cię to, zniechęca, złości? A może w drugą stronę, nadal nie chcesz zrezygnować z czegoś, czego pragniesz? Szukasz mojej bliskości, albo nawet sposobności by sięgnąć po to, co już teoretycznie zostało zakazane i zabrane ze stołu. A może nie możesz mnie znieść - mojego widoku, który przypomina Ci, że mój brat nie oddał Ci mojej ręki. Że zamiast tego, wybrał kogoś innego.
Widzę trochę ciekawych możliwości, a tą relacje możemy umówić i ułożyć wedle nas samych. Co prawda, ze strony Meli przynajmniej przed małżeństwem mogę zaproponować najwyżej zainteresowanie i zaintrygowanie - przychylność co do Twojej obecności. To mocno stąpająca po ziemi niewiasta, która zdawała sobie sprawę, że kwestia jej małżeństwa może nie zależeć od porywów słabego serca, dlatego na więcej sobie nie pozwalała. Choć, jestem otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje. To tylko szczątkowe myśli i propozycje - wszystko jest do dogadania! Do tego, mam też męża - Mananna - to człowiek, którym głównie kieruje emocja. Swojego kuzyna wysłał w daleki rejs ledwie przez jedno moje zdanie. Jeśli zagalopujesz za daleko, może chcieć z tobą porozmawiać.
*Co do samego wieku, jest on właściwie opcjonalny, nie przeszkadza mi utkanie motywu młodszego zauroczonego Melą mężczyzny, jeśli ktoś poszukuje czegoś właśnie takiego! Dopuszczam też możliwość krwi czystej, wszystko tak naprawdę zależy od naszych chęci i pomysłów.
aktualne | 09.09
W razie pytań zapraszam na pw albo na discord l_ena. Jestem, nigdzie od lat nie uciekam. Odpowiada mi zarówno nowa postać - jak i już istniejąca o ile nie mamy ustalonych relacji. Ze wszystkim w razie czego pomogę.



Don't reveal too much. Let them assume. Let them
wonder.
Ostatnio zmieniony przez Melisande Travers dnia 09.09.23 16:03, w całości zmieniany 1 raz
Melisande Travers

Zawód : badacz; behawiorysta smoków; przyszły dyplomata rezerwatu Kent
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 6 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii


Noblesse obligeAbraxas Malfoy | 35+ | Najstarszy syn Ministra Magii
Narzeczony mimo woli
Spoczywają na tobie wielkie oczekiwania – w końcu jesteś najstarszym synem samego Ministra Magii, wiele więc oczu wpatruje się w ciebie, patrząc na ciebie i oceniając twoje działania. Czy to właśnie sprawiło, że po śmierci pierwszej żony zacząłeś szukać sobie kolejnej? Czy może jednak odczuwałeś potrzebę, aby kogoś jeszcze mieć przy sobie? Czy jednak twoja decyzja była zupełnie polityczna? W końcu Parkinsonowie to ród, którego ziemie graniczą z twoją, a łączące wasze rody więzi są pozytywne, takie małżeństwo mogło więc je tylko umocnić. Może też nieobce ci jest pragnienie otaczania rzeczami i istotami pięknymi, a do takich panna Parkinson z pewnością należy, wywodząc się z rodu, który w końcu z piękności słynie. Coś ostatecznie przekonało cię do złożenia oferty matrymonialnej rodowi, którą ostatecznie przyjęto, a Odetta Eimher Parkinson ma stać się w ostateczności twoją żoną.
Jak odnajdziesz się w rzeczywistości, w której znów będziesz musiał stanąć na ślubnym kobiercu, mimo tego, że posiadasz już dwójkę dzieci, w tym syna, który przedłuży twoje dziedzictwo? Jak zapatrujesz się na żonę, która wydaje się być ideałem posłusznej i dobrej żony, ale czy pozory mogą mylić? Utwórzmy tę relację, napiszmy to, zobaczmy, gdzie zabierze nas życie i jak potoczą się losy naszej relacji.
Szukam Abraxasa Malfoya, który od zeszłego okresu został narzeczonym Odetty. Wracam do życia po przewie, więc powoli się koloryzuję, ale w razie czego zawsze ukocham czy to starego, czy to nowego Morsa, pomagając ogarnąć forum na ile to możliwe z mojej strony. W razie pytań zapraszam na PW albo discorda andromedae. (tak, z kropką na końcu).



Spoczywają na tobie wielkie oczekiwania – w końcu jesteś najstarszym synem samego Ministra Magii, wiele więc oczu wpatruje się w ciebie, patrząc na ciebie i oceniając twoje działania. Czy to właśnie sprawiło, że po śmierci pierwszej żony zacząłeś szukać sobie kolejnej? Czy może jednak odczuwałeś potrzebę, aby kogoś jeszcze mieć przy sobie? Czy jednak twoja decyzja była zupełnie polityczna? W końcu Parkinsonowie to ród, którego ziemie graniczą z twoją, a łączące wasze rody więzi są pozytywne, takie małżeństwo mogło więc je tylko umocnić. Może też nieobce ci jest pragnienie otaczania rzeczami i istotami pięknymi, a do takich panna Parkinson z pewnością należy, wywodząc się z rodu, który w końcu z piękności słynie. Coś ostatecznie przekonało cię do złożenia oferty matrymonialnej rodowi, którą ostatecznie przyjęto, a Odetta Eimher Parkinson ma stać się w ostateczności twoją żoną.
Jak odnajdziesz się w rzeczywistości, w której znów będziesz musiał stanąć na ślubnym kobiercu, mimo tego, że posiadasz już dwójkę dzieci, w tym syna, który przedłuży twoje dziedzictwo? Jak zapatrujesz się na żonę, która wydaje się być ideałem posłusznej i dobrej żony, ale czy pozory mogą mylić? Utwórzmy tę relację, napiszmy to, zobaczmy, gdzie zabierze nas życie i jak potoczą się losy naszej relacji.
Szukam Abraxasa Malfoya, który od zeszłego okresu został narzeczonym Odetty. Wracam do życia po przewie, więc powoli się koloryzuję, ale w razie czego zawsze ukocham czy to starego, czy to nowego Morsa, pomagając ogarnąć forum na ile to możliwe z mojej strony. W razie pytań zapraszam na PW albo discorda andromedae. (tak, z kropką na końcu).
aktualne
05.09.

Ostatnio zmieniony przez Odetta Parkinson dnia 05.09.23 12:52, w całości zmieniany 1 raz
Odetta Parkinson

Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni


Mind over matter
Does it matter to any of us?
Bartemius Crouch
mężczyzna │ poglądy antymugolskie │ 22-26 lat
Jesteś brakującym ogniwem, które scala dwa temperamenty w jednolitą całość. Jesteś chlubą w naszych brakach, uzupełnieniem niedopowiedzeń, wzmocnieniem osłabień. Przyjacielem, na którego nie zasługujemy, ale niezmiennie dzierżymy u naszego boku.
perspektywa Imogen
Zawsze wydawałeś się od nas roztropniejszy; sprytniejszy, spokojniejszy, z otwartym umysłem i chłonnym podłożem do osiągania wielkich rzeczy. Chełpiłeś się tym, w moim mniemaniu, Bartemiuszu - tym, że zajdziesz dalej; że osiągniesz więcej. Stawiałeś na piedestale przerost ambicji i determinacji, dałabym sobie okrytą koronkową rękawiczką rękę uciąć, że jeśli wyrzucono by cię drzwiami, to wszedłbyś oknem i wyrył dziurę w poddaszu. Stawiałeś ledwie krok, a ciężka atmosfera podziwu wydawała się przesiąkać w głąb ludzkich istnień i karmić nie tylko obawy, ale i zazdrość. Kiedy więc kobiety spoglądały na mnie z jawną niechęcią, a męskie spojrzenia rozkładały moją osobę na roznegliżowane czynniki pierwsze, byłeś ucieczką i ratunkiem. Kim jesteś teraz?
perspektywa Igora
Nas złączyła stabilna przyjaźń, wzmacniania nićmi jedynych słusznych przekonań i analogicznej wizji świata; nas złączyły szumne myśli o czystości krwi, wzrastającej pogardzie względem mugoli, gorejąca chęć służenia Czarnemu Panu. Niesiony wizją podstarzałej wieszczki, napotkanej pośród norweskiej gęstwiny, żyję jednak w dręczącym ducha przekonaniu, że kiedyś, w nieznanych mi bliżej okolicznościach, dopuszczę się okrutnej zdrady idei, którym solidarnie służymy. Wiedziony dylematem żyję w strachu przed ziszczeniem się splecionego przez Norny losu; rozdarty pomiędzy wrogimi sobie światami, zawisłem w niebycie jesionowego drzewa Yggdrasil. Właśnie ty, Bartemiuszu Crouch, okazać się masz ofiarą mojego boskiego wyroku. Właśnie ty, Bartemiuszu Crouch, najdotkliwiej poznać masz pokłosie mojego przeznaczenia. Kim będziesz wtedy?
Poszukujemy przyjaciela Imogen i Igora, brakującego ogniwa znajomości, łącznika dwóch światów i postaci, której pojawienie się odmieni wiele.
Wszelkie szczegóły znajomości i relacji dostosujemy, przyjmiemy z otwartymi ramionami i wprowadzimy w morsowy świat nową duszę, jak i utulimy stałego morsa! Nie mamy wielu wymagań, zarysowana historia to baza, na której możemy budować kolejne motywacje postaci. Bartemius, jak i cały ród Crouch to świetne podłoże do gry, o którym przeczytać możesz więcej w opisie ze skorowidzu. Postać powinna być osadzona w klimatach antymugolskich, arystokratycznych, ale te dają wiele możliwości rozgrywki od Ministerstwa, przez Wizengamot, aż po działania wojenne i naukowe. Nieważne, którą ścieżkę obierzesz, utulimy całym serduszkiem, po prostu do nas chodź, Barty!
Zapraszam do kontaktu na pw lub dc - martiniwitholives.

aktualne 11.09
C
The way I make you feel is filled with some fire.
You may gaze at her reflection in still waters of the lake,
but don’t look at her directly or death will be your fate.
mężczyzna │ poglądy antymugolskie │ 20-25 lat
Czasami mam wrażenie, że mnie nienawidzisz. Zawsze byłeś Ty i On - nierozłączni, nierozerwalni wprost w swych przeciwieństwach. On był uwielbiany, a Ty w ślad za nim rościłeś sobie miejsce wśród elity. Czy nią byłeś? Czy krew nadała ci władzę, czy to tylko Twoje ambicje wepchnęły nas wspólnie pod ramię Slytherina, mianując dziećmi lojalności i pragnienia władzy?
Ubolewam, momentami, nad będącą w naszych żyłach lojalnością - tą sławetną wprost cechą, która nakazała Ci przemilczeć wyznanie prawdy. Domyślałeś się jej, gdy śledziłeś zbezczeszczone emocje na dziewczęcej twarzy; na mojej twarzy, gdy przybyłam z bukietem czarnych tulipanów na jego pogrzeb. Ty jeden wiesz, czy to jego ciało pochowaliśmy - czy to nad nim lałam rzewne łzy, czując na powrót ból tego, co mi zrobił. Kryłeś go, dowiedziałeś się o tym co zrobił, bo wszakże dlatego zrezygnował ze stażu w Ministerstwie i zaczął walczyć - poczucie winy? Wstyd? Obawa przed konsekwencjami? Czy obwiniasz mnie za jego śmierć?
Powiedz mi, mój drogi, dlaczego przemilczałeś, choć znałeś mnie równie dobrze? Będziesz teraz uciekał, gdy domagam się prawdy? Uważałeś mnie za naiwną, ale jeśli teraz spojrzysz w zieleń moich oczu, doświadczysz co to znaczy serce z kamienia - i żaden z Was, moich niegdyś przyjaciół, takiego nie nosi pod zapchaną kłamstwami szyją.
Poszukuję przyjaciela oprawcy Imogen, który dowiedział się o dokonanej na niej krzywdzie. Więcej szczegółów w mojej karcie postaci! Cała relacja oraz to ile wie, jest do ustalenia, interesuje mnie jedynie to, by wiek był zbliżony do niej, a poglądy prorycerskie. Jeśli kreacja będzie odpowiadać, chętnie przyjmę również postać kobiecą, z założenia jednak jest to mężczyzna.
Oferuję dużo dramatów, chętnie pomogę z wizją od szlachcica, po czarodzieja półkrwi - pozwólmy kreować tę historię na fabule i sprawdzać granice młodych, złaknionych zemsty umysłów (a może przebaczenia?) Nie narzucam emocji tej relacji, przyjmę z otwartymi ramionami każdy odcień szarości, jaki jest w stanie przywdziać - interesuje mnie tylko kreacja postaci, wpasowująca się w klimaty potomków Slytherina. Zapraszam do kontaktu na pw lub dc - martiniwitholives.
aktualne 11.09
C

Ты не дай мне утонуть;
время - океан.
Ты будь моим берегом.
время - океан.
Ты будь моим берегом.
Ostatnio zmieniony przez Imogen Travers dnia 07.09.23 1:30, w całości zmieniany 1 raz
Imogen Travers

Zawód : cień i szept norfolku, kiełkująca poliglotka, tłumaczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
rozpalasz ogień, niech płonie,
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila

Neutralni


Od zawsze była ogniem, chociaż ukochała wodę. Burzyła się przeciwko wszystkiemu i wszystkim, walcząc ze światem nawet wtedy, kiedy on z nią nie walczył. Wychowanka sierocińca, potem zaś szkolny kawalarz, z solidnym zamachem jak na pałkarkę przystało. Potem zaś wybrała życie na statku, pragnąc zobaczyć lądy gdzieś za horyzontem, zasmakować nieznanego - musiała to robić jednak jako mężczyzna, metamorfomagię rozwijając do stopnia, gdy płynnie potrafi zmieniać swoją postać. Żeglarka, przemytniczka, handlarka - i awanturnik, w pełnym znaczeniu tego słowa. A także osoba ze złotym sercem, która chciałaby głównie pomagać tym, którzy w tych czasach sami sobie pomóc nie mogą.
Po tylu latach...In the blood
mężczyzna | poglądy promugolskie/neutralne | wiek 21-29 lat
Nie pochodziłeś z wybitnie bogatej rodziny. Nie przeszkadzało ci to, bo mieliście zawsze dużo wzajemnej miłości w rodzinie, wspieraliście się przez większe problemy, przechodząc łatwiej do spokojniejszych dni. Szybko odnajdywałeś się w najnowszych miejscach, a i ciebie ciągnęło coś w inne miejsca świata, nie mogłeś nigdy usiedzieć w miejscu. Czy to kwestia bycia tym dziwnym rodzeństwem, czy może rozchodziło się o coś innego. Chadzałeś własnymi ścieżkami, powodując kłopoty, jednak zawsze potrafiąc się z nich jakoś wykaraskać.
Nie ze wszystkich jednak dałeś radę zrobić to tak łatwo. Znalazłam cię w portowym zaułku, otoczonego przez mężczyzn, którzy naprawdę nie byli wobec ciebie przyjaźni. Kompleks idioty-bohatera sprawił, że najpierw działając, potem myśląc, rzuciłam ci się na pomoc. Skończyło się to mało chwalebnie, bo ostatecznie z tarapatów wyciągnąć nas musiał znajdujący się w okolicy auror. Nie sądziłam, że tak szybko moja przykrywka jako mężczyzny wyda się tak szybko, jednak obiecałeś zachować sekret, nie wydając nikomu kim tak naprawdę jestem – kobietą, która po prostu chciała znaleźć się na morzu.
Od tego czasu wymienialiśmy listy, zaciekawieni osobą, którą spotkało tak gwałtowne spotkanie, a które było dla nas niespodziewanym początkiem. Ja martwiłam się o ciebie, ty o mnie? Nie wiem, ale bardzo miło mi tak myśleć. Szybko przestaliśmy myśleć, że o sobie coś nawzajem zawdzięczamy, swoje relacje za pomocą listów przyjmując raczej z uśmiechem i rozbawieniem niż wyczuciem. Być może nawet uważając cię za brata i rodzinę, której nie miałam.
Nie spodziewałam się jednak, że odnajdziesz się po latach. Że odnajdziesz statek na którym pływam, aby się tam zaciągnąć. Mieliśmy swoje różnice i swoje zdania, ale połączyło nas coś bliskiego, a bez twojego wsparcia po moim ujawnieniu się jako kobiety na pewno byłoby mi o wiele trudniej. Jesteś przy mnie na dobre i na złe. A ja przy tobie. Wciąż jednak kusi cię coś więcej, coś jeszcze. Być może podjęcie działań wraz z pozostałymi, walcząc o odzyskanie kraju.
Szukam bardzo konkretnego kolegi ze statku – takiego, któremu kiedy był młodszy Thalia rzuciła się kiedyś na pomoc, co wcale nie skończyło się dobrze, ani dla ciebie, ani dla mnie; gdyby nie przechodzący akurat obok auror, naprawdę byłoby nieciekawie. Potem się rozstaliśmy, a ty pozwoliłeś mi zachować mój sekret, następnie jednak coś przyciągnęło cię do pływania. Może to być osoba w wieku Thalii, może nieco starsza, idealnie bym jednak widziała kogoś w wieku młodszych dzieciaków (minimum wiekowe to 21 lat, chyba, że nie zależy ci, aby twoja postać skończyła Hogwart). Mamy na forum dużo aktywnej młodzieży, zwłaszcza tej działającej po stronie Zakonu, co dałoby szansę na dużo relacji. Bardzo ukocham za obecność tej postaci, oferując dużo pomysłów na wątki prackowe, a jednocześnie dając też sporą swobodę w kreacji. Postać roboczo została nazwana Jenkisem, może to jednak być ksywka. Bardzo ukocham za tę postać, nowego i starego Morsa, pomagając odnaleźć się i podpowiedzieć co i jak.



♫
Nie pochodziłeś z wybitnie bogatej rodziny. Nie przeszkadzało ci to, bo mieliście zawsze dużo wzajemnej miłości w rodzinie, wspieraliście się przez większe problemy, przechodząc łatwiej do spokojniejszych dni. Szybko odnajdywałeś się w najnowszych miejscach, a i ciebie ciągnęło coś w inne miejsca świata, nie mogłeś nigdy usiedzieć w miejscu. Czy to kwestia bycia tym dziwnym rodzeństwem, czy może rozchodziło się o coś innego. Chadzałeś własnymi ścieżkami, powodując kłopoty, jednak zawsze potrafiąc się z nich jakoś wykaraskać.
Nie ze wszystkich jednak dałeś radę zrobić to tak łatwo. Znalazłam cię w portowym zaułku, otoczonego przez mężczyzn, którzy naprawdę nie byli wobec ciebie przyjaźni. Kompleks idioty-bohatera sprawił, że najpierw działając, potem myśląc, rzuciłam ci się na pomoc. Skończyło się to mało chwalebnie, bo ostatecznie z tarapatów wyciągnąć nas musiał znajdujący się w okolicy auror. Nie sądziłam, że tak szybko moja przykrywka jako mężczyzny wyda się tak szybko, jednak obiecałeś zachować sekret, nie wydając nikomu kim tak naprawdę jestem – kobietą, która po prostu chciała znaleźć się na morzu.
Od tego czasu wymienialiśmy listy, zaciekawieni osobą, którą spotkało tak gwałtowne spotkanie, a które było dla nas niespodziewanym początkiem. Ja martwiłam się o ciebie, ty o mnie? Nie wiem, ale bardzo miło mi tak myśleć. Szybko przestaliśmy myśleć, że o sobie coś nawzajem zawdzięczamy, swoje relacje za pomocą listów przyjmując raczej z uśmiechem i rozbawieniem niż wyczuciem. Być może nawet uważając cię za brata i rodzinę, której nie miałam.
Nie spodziewałam się jednak, że odnajdziesz się po latach. Że odnajdziesz statek na którym pływam, aby się tam zaciągnąć. Mieliśmy swoje różnice i swoje zdania, ale połączyło nas coś bliskiego, a bez twojego wsparcia po moim ujawnieniu się jako kobiety na pewno byłoby mi o wiele trudniej. Jesteś przy mnie na dobre i na złe. A ja przy tobie. Wciąż jednak kusi cię coś więcej, coś jeszcze. Być może podjęcie działań wraz z pozostałymi, walcząc o odzyskanie kraju.
Szukam bardzo konkretnego kolegi ze statku – takiego, któremu kiedy był młodszy Thalia rzuciła się kiedyś na pomoc, co wcale nie skończyło się dobrze, ani dla ciebie, ani dla mnie; gdyby nie przechodzący akurat obok auror, naprawdę byłoby nieciekawie. Potem się rozstaliśmy, a ty pozwoliłeś mi zachować mój sekret, następnie jednak coś przyciągnęło cię do pływania. Może to być osoba w wieku Thalii, może nieco starsza, idealnie bym jednak widziała kogoś w wieku młodszych dzieciaków (minimum wiekowe to 21 lat, chyba, że nie zależy ci, aby twoja postać skończyła Hogwart). Mamy na forum dużo aktywnej młodzieży, zwłaszcza tej działającej po stronie Zakonu, co dałoby szansę na dużo relacji. Bardzo ukocham za obecność tej postaci, oferując dużo pomysłów na wątki prackowe, a jednocześnie dając też sporą swobodę w kreacji. Postać roboczo została nazwana Jenkisem, może to jednak być ksywka. Bardzo ukocham za tę postać, nowego i starego Morsa, pomagając odnaleźć się i podpowiedzieć co i jak.
aktualne
05.09.
I don't wanna feelTell me was it worth it? 'Cause I don't give a damn
Dawny przyjaciel-nowy wróg? | Wiek zbliżony | Płeć dowolna
Kiedy się spotkaliśmy?
Być może to był jeszcze sierociniec – z jakiegoś powodu twoje miejsce również było na ulicy, a brak najbliższych krewnych umieścił cię w przytułku. A może wręcz odwrotnie, wychowanie w rodzinie nadało ci wszystkich cech o których mogłabym marzyć, pewność siebie oraz wybory, których ja niezbyt miałam. Coś jednak sprawiło, że od pierwszej rozmowy przeszliśmy do drugiej, od drugiej do kolejnej, a potem…potem już zmieniało się w to rozmowy pełnymi godzinami. Ścieraliśmy się, myśleliśmy inaczej, nasze opinie różniły się, a mimo to, wciąż przyjemnie nam się spędzało czas ze sobą.
W szkole udawało nam się znajdywać czas dla siebie, chociaż mnie nauka nigdy tak w pełni nie pociągała, bo nie odnajdywałam się zupełnie nad książkami, woląc wyruszać na wyprawy po błoniach czy też próbować wkradać się do Zakazanego Lasu. Potrafiłam jednak przystanąć przy tobie chociaż na chwilę, poczekać i zastanowić się, jednak to, czy cię słuchałam, było zupełnie inną sprawą.
Coś jednak zaczęło się psuć między nami. Z początku to bagatelizowałam – kto w końcu nie ma żadnych kłótni, kto się ze sobą nie zgadza od czasu do czasu? My jednak coraz bardziej zajadle skakaliśmy sobie do gardeł, tak jakby każde spotkanie miało już skończyć się na kłótni. Ostatecznie szkoła się skończyła, a ja miałam już cel od którego nikt nie mógł mnie odwieźć. Informacja trafiła do ciebie w suchym liście, bez żadnego sentymentu, który przejawialiśmy do siebie tyle lat. I tyle.
Chciałam się odezwać potem wiele razy, ale dla mnie to typowe – uciec, nie przejmując się, ile szkód narobiłam po drodze. Przynajmniej dawniej, bo teraz wiele czasu minęło, od kiedy się widzieliśmy, a ja nieco zmądrzałam, bardziej przejmując się tym co robię. Jak przebiegnie nasze spotkanie na nowo. Stoimy po tej samej stronie, czy jednak przekonało cię coś zupełnie innego? Czy jeżeli stoisz po stronie Rycerzy, podniesiemy na siebie różdżki, czy rozwiążemy to inaczej, w imię dawnej przyjaźni?
Szukam dawnego przyjaciela/przyjaciółki, z którą Thalię łączyło pewne porozumienie, jednak relacja popsuła się w pewnym momencie (dokładny motyw naszej wspólnej niechęci możemy ustalić wspólnie), a potem nastąpiło rozstanie, takie, podczas którego wiele wydarzyło się w naszym życiu. Teraz spotykamy się po latach, nie wiedząc nawet, co dalej. Ja wybrałam stronę Zakonu Feniksa, ciekawie by było, gdyby ciebie jednak pociągnęła ta druga strona (nie jest to jednak wymaganie). Najlepiej gdyby była to osoba w podobnym wieku co Thalia, wtedy relacja mogłaby się rozwijać przez szkołę, możemy jednak pomyśleć wspólnie nad podróżami, podczas których się spotkali. Jak zawsze, starego Morsa przygarnę do serca, nowego oprowadzę na spokojnie, podpowiem co i jak i chętnie zrobię co w mojej mocy aby rozpisać dużo ciekawych wątków między nami.



♫
Kiedy się spotkaliśmy?
Być może to był jeszcze sierociniec – z jakiegoś powodu twoje miejsce również było na ulicy, a brak najbliższych krewnych umieścił cię w przytułku. A może wręcz odwrotnie, wychowanie w rodzinie nadało ci wszystkich cech o których mogłabym marzyć, pewność siebie oraz wybory, których ja niezbyt miałam. Coś jednak sprawiło, że od pierwszej rozmowy przeszliśmy do drugiej, od drugiej do kolejnej, a potem…potem już zmieniało się w to rozmowy pełnymi godzinami. Ścieraliśmy się, myśleliśmy inaczej, nasze opinie różniły się, a mimo to, wciąż przyjemnie nam się spędzało czas ze sobą.
W szkole udawało nam się znajdywać czas dla siebie, chociaż mnie nauka nigdy tak w pełni nie pociągała, bo nie odnajdywałam się zupełnie nad książkami, woląc wyruszać na wyprawy po błoniach czy też próbować wkradać się do Zakazanego Lasu. Potrafiłam jednak przystanąć przy tobie chociaż na chwilę, poczekać i zastanowić się, jednak to, czy cię słuchałam, było zupełnie inną sprawą.
Coś jednak zaczęło się psuć między nami. Z początku to bagatelizowałam – kto w końcu nie ma żadnych kłótni, kto się ze sobą nie zgadza od czasu do czasu? My jednak coraz bardziej zajadle skakaliśmy sobie do gardeł, tak jakby każde spotkanie miało już skończyć się na kłótni. Ostatecznie szkoła się skończyła, a ja miałam już cel od którego nikt nie mógł mnie odwieźć. Informacja trafiła do ciebie w suchym liście, bez żadnego sentymentu, który przejawialiśmy do siebie tyle lat. I tyle.
Chciałam się odezwać potem wiele razy, ale dla mnie to typowe – uciec, nie przejmując się, ile szkód narobiłam po drodze. Przynajmniej dawniej, bo teraz wiele czasu minęło, od kiedy się widzieliśmy, a ja nieco zmądrzałam, bardziej przejmując się tym co robię. Jak przebiegnie nasze spotkanie na nowo. Stoimy po tej samej stronie, czy jednak przekonało cię coś zupełnie innego? Czy jeżeli stoisz po stronie Rycerzy, podniesiemy na siebie różdżki, czy rozwiążemy to inaczej, w imię dawnej przyjaźni?
Szukam dawnego przyjaciela/przyjaciółki, z którą Thalię łączyło pewne porozumienie, jednak relacja popsuła się w pewnym momencie (dokładny motyw naszej wspólnej niechęci możemy ustalić wspólnie), a potem nastąpiło rozstanie, takie, podczas którego wiele wydarzyło się w naszym życiu. Teraz spotykamy się po latach, nie wiedząc nawet, co dalej. Ja wybrałam stronę Zakonu Feniksa, ciekawie by było, gdyby ciebie jednak pociągnęła ta druga strona (nie jest to jednak wymaganie). Najlepiej gdyby była to osoba w podobnym wieku co Thalia, wtedy relacja mogłaby się rozwijać przez szkołę, możemy jednak pomyśleć wspólnie nad podróżami, podczas których się spotkali. Jak zawsze, starego Morsa przygarnę do serca, nowego oprowadzę na spokojnie, podpowiem co i jak i chętnie zrobię co w mojej mocy aby rozpisać dużo ciekawych wątków między nami.
aktualne
05.09.
Oh captain my captainSoon may the Wellerman come to bring us sugar and tea and rum
Mężczyzna | poglądy promugolskie | wiek 45+
Rodzina kombinatorów, wynalazców, podróżników i kupców, naukowców i odkrywców. Wellersowie szukali sławy i bogactw wszędzie, gdzie mogli się na nie natknąć, heroiczne poświęcenia czy dramatyzmy zostawiając komuś innemu. Od zawsze szukaliście odpowiedniego punktu nacisku, wykorzystując spryt i planowanie bardziej niż ciężką pracę. Nie znaczy to jednak, że nie byliście gotowi zapracować na własne sukcesy – z flisaków staliście się kupcami przypraw, dorabiając się godziwych pieniędzy.
Ciebie i twoje rodzeństwo wychowano w duchu radzenia sobie w każdej sytuacji, jak ciężka by ona nie była. Bardzo dobrze wpasowywałeś się w rodzinne tło, wyczulony na nadarzające się okazje. Hogwart stał się okazją do znalezienia przyjaciół, wyrobienia sobie kontaktów, zawarcia znajomości, które pomóc mogły ci w dawnym życiu. Czy już wtedy wiedziałeś, kim dokładnie się staniesz? Tego akurat nie wiem, zdradzasz mi tyle, ile chcesz, abym wiedziała. Wkrótce jednak po szkole zacząłeś pływać. Czy od zawsze była to „Shannon”, czy jednak pozwiedzałeś sobie jeszcze trochę świata? Coś jednak przygnało cię na okręt, coś jednak sprawiło, że wybrałeś to miejsce. Awansowałeś dość szybko, dobrze odnajdując się w świecie żeglarzy, poświęcony swojej pracy i zainteresowany nią bez granic.
Życie na lądzie cię już nie interesowało, niewiele myślałeś też o rodzinie samej w sobie – a przynajmniej dopóki się nie spotkaliśmy. Rekrutując mnie nie wiedziałeś, że moja męska forma to jedynie przykrywka. Nagle jednak znalazłeś mnie, gdy straciłam panowanie nad swoim darem, a ja spodziewałam się, że od razu odstawisz mnie na ląd, ty jednak dostrzegałeś pozytywy w tej sytuacji. Zachowałeś mój sekret, ucząc mnie wszystkiego, co potrzebne mi było do przetrwania na morzu. Pokazywałeś mi wiązanie węzłów, uczyłeś walki wręcz, byłeś mi mentorem i ćwicząc przywoływanie patronusa myślałam właśnie o tobie.
Nigdy nie będę miała pewności, czy szedłeś z duchem nowych czasów, czy po prostu widziałeś we mnie dobrą inwestycję. Kiedy poprzedni kapitan zmarł, przejąłeś jego funkcję, ale kiedy ogłosiłam, że chcę pływać jako kobieta, nie byłeś równie ucieszony. Pozwoliłeś mi na to, dając swoje nazwisko, ale tyle mogłeś dla mnie zrobić, wsparcie okazując mi na lądzie, na morzu zaś nie faworyzując nikogo. Teraz pracujesz dla każdego, kto wynajmie twój statek, przysługując się również Zakonowi Feniksa. Do twojej działalności dochodzi jeszcze ciemniejsza strona, bo zajmowanie się przemytem to dodatkowy zysk, z którego nie zrezygnujesz łatwo.
Szukam Hansa Wellersa, kapitana "Shannon", statku na którym obecnie pływa Thalia. W zamian mogę zaoferować dużo wątków, powiązanie z istniejącymi już graczami (zmarły brat), pomoc z wdrożeniem się dla nowego Morsa i dużo sympatii ze strony tej rudej mewy. Przyjmę każdego, nowym Morsom pomagając się wdrożyć! Nie gryzę i nie uciekam, mam postacie raczej aktywne i zawsze chętnie ustalam co i jak. Na forum znajduje się opis rodziny Wellers, na tyle jednak swobodny że pozwalający na dość sporą kreację - niewiele ustalałam Hansowi, dlatego jestem też dość otwarta na zmiany albo inne podejścia do konceptu, chcąc się głównie dobrze bawić.



♫
Rodzina kombinatorów, wynalazców, podróżników i kupców, naukowców i odkrywców. Wellersowie szukali sławy i bogactw wszędzie, gdzie mogli się na nie natknąć, heroiczne poświęcenia czy dramatyzmy zostawiając komuś innemu. Od zawsze szukaliście odpowiedniego punktu nacisku, wykorzystując spryt i planowanie bardziej niż ciężką pracę. Nie znaczy to jednak, że nie byliście gotowi zapracować na własne sukcesy – z flisaków staliście się kupcami przypraw, dorabiając się godziwych pieniędzy.
Ciebie i twoje rodzeństwo wychowano w duchu radzenia sobie w każdej sytuacji, jak ciężka by ona nie była. Bardzo dobrze wpasowywałeś się w rodzinne tło, wyczulony na nadarzające się okazje. Hogwart stał się okazją do znalezienia przyjaciół, wyrobienia sobie kontaktów, zawarcia znajomości, które pomóc mogły ci w dawnym życiu. Czy już wtedy wiedziałeś, kim dokładnie się staniesz? Tego akurat nie wiem, zdradzasz mi tyle, ile chcesz, abym wiedziała. Wkrótce jednak po szkole zacząłeś pływać. Czy od zawsze była to „Shannon”, czy jednak pozwiedzałeś sobie jeszcze trochę świata? Coś jednak przygnało cię na okręt, coś jednak sprawiło, że wybrałeś to miejsce. Awansowałeś dość szybko, dobrze odnajdując się w świecie żeglarzy, poświęcony swojej pracy i zainteresowany nią bez granic.
Życie na lądzie cię już nie interesowało, niewiele myślałeś też o rodzinie samej w sobie – a przynajmniej dopóki się nie spotkaliśmy. Rekrutując mnie nie wiedziałeś, że moja męska forma to jedynie przykrywka. Nagle jednak znalazłeś mnie, gdy straciłam panowanie nad swoim darem, a ja spodziewałam się, że od razu odstawisz mnie na ląd, ty jednak dostrzegałeś pozytywy w tej sytuacji. Zachowałeś mój sekret, ucząc mnie wszystkiego, co potrzebne mi było do przetrwania na morzu. Pokazywałeś mi wiązanie węzłów, uczyłeś walki wręcz, byłeś mi mentorem i ćwicząc przywoływanie patronusa myślałam właśnie o tobie.
Nigdy nie będę miała pewności, czy szedłeś z duchem nowych czasów, czy po prostu widziałeś we mnie dobrą inwestycję. Kiedy poprzedni kapitan zmarł, przejąłeś jego funkcję, ale kiedy ogłosiłam, że chcę pływać jako kobieta, nie byłeś równie ucieszony. Pozwoliłeś mi na to, dając swoje nazwisko, ale tyle mogłeś dla mnie zrobić, wsparcie okazując mi na lądzie, na morzu zaś nie faworyzując nikogo. Teraz pracujesz dla każdego, kto wynajmie twój statek, przysługując się również Zakonowi Feniksa. Do twojej działalności dochodzi jeszcze ciemniejsza strona, bo zajmowanie się przemytem to dodatkowy zysk, z którego nie zrezygnujesz łatwo.
Szukam Hansa Wellersa, kapitana "Shannon", statku na którym obecnie pływa Thalia. W zamian mogę zaoferować dużo wątków, powiązanie z istniejącymi już graczami (zmarły brat), pomoc z wdrożeniem się dla nowego Morsa i dużo sympatii ze strony tej rudej mewy. Przyjmę każdego, nowym Morsom pomagając się wdrożyć! Nie gryzę i nie uciekam, mam postacie raczej aktywne i zawsze chętnie ustalam co i jak. Na forum znajduje się opis rodziny Wellers, na tyle jednak swobodny że pozwalający na dość sporą kreację - niewiele ustalałam Hansowi, dlatego jestem też dość otwarta na zmiany albo inne podejścia do konceptu, chcąc się głównie dobrze bawić.
aktualne
05.09..
KanarkiThere is no easy way, persevere
kobiety | poglądy promugolskie | wiek 25+
Gdyby zapytać o początki, żadna z nas w sumie nie pamięta, jak to się zaczęło – ot, ktoś szukał kogoś do pomocy, któraś z nas poleciła inną. Parę początkowych znajomości wykwitło, rozwijając się w prawdziwe przyjaźnie. Sieć kontaktów rozrosła się poza parę osób, a mimo to, dawałyśmy radę dość skrzętnie ukrywać nasze wspólne działania, wiedząc, że mogły być niezbyt miło postrzegane przez resztę osób. Ale to właśnie w sobie lubiłyśmy, że w tym małym gronie mogłyśmy być ze sobą szczere.
Wojny żadna z nas nie przewidziała, ale wiedziałyśmy, że teraz potrzeba abyśmy były zjednoczone bardziej, niż kiedykolwiek. Każde zajęcie, od gotowania aż po walkę wręcz, wydawało się warte do wzajemnej nauki i podtrzymywania siebie nawzajem na duchu. Nie tylko jednak wzajemną nauką człowiek żyje – za dnia i w nocy działamy na różne sposoby, ale najważniejsze, że robimy to razem.
Przygarnę do serca panie i panny w wieku 25+, neutralne o poglądach promugolskich i sojuszniczki Zakonu Feniksa, wyrażające poglądy nieco wykraczające za obecne postrzeganie czarodziejek w świecie czarodziejskim, dzielące się nawzajem posiadaną przez sobą wiedzą, a co najważniejsze, działamy też razem przeciwko obecnej władzy, wiedząc, że chociaż nie wyszłyśmy z najzdolniejszych wojowniczek ani nie mamy siły równej aurorom, to możemy wykorzystywać inne umiejętności – niedoceniane i pomijane uczyłyśmy się, jak radzić sobie w inny sposób.



♫
Gdyby zapytać o początki, żadna z nas w sumie nie pamięta, jak to się zaczęło – ot, ktoś szukał kogoś do pomocy, któraś z nas poleciła inną. Parę początkowych znajomości wykwitło, rozwijając się w prawdziwe przyjaźnie. Sieć kontaktów rozrosła się poza parę osób, a mimo to, dawałyśmy radę dość skrzętnie ukrywać nasze wspólne działania, wiedząc, że mogły być niezbyt miło postrzegane przez resztę osób. Ale to właśnie w sobie lubiłyśmy, że w tym małym gronie mogłyśmy być ze sobą szczere.
Wojny żadna z nas nie przewidziała, ale wiedziałyśmy, że teraz potrzeba abyśmy były zjednoczone bardziej, niż kiedykolwiek. Każde zajęcie, od gotowania aż po walkę wręcz, wydawało się warte do wzajemnej nauki i podtrzymywania siebie nawzajem na duchu. Nie tylko jednak wzajemną nauką człowiek żyje – za dnia i w nocy działamy na różne sposoby, ale najważniejsze, że robimy to razem.
Przygarnę do serca panie i panny w wieku 25+, neutralne o poglądach promugolskich i sojuszniczki Zakonu Feniksa, wyrażające poglądy nieco wykraczające za obecne postrzeganie czarodziejek w świecie czarodziejskim, dzielące się nawzajem posiadaną przez sobą wiedzą, a co najważniejsze, działamy też razem przeciwko obecnej władzy, wiedząc, że chociaż nie wyszłyśmy z najzdolniejszych wojowniczek ani nie mamy siły równej aurorom, to możemy wykorzystywać inne umiejętności – niedoceniane i pomijane uczyłyśmy się, jak radzić sobie w inny sposób.
aktualne
05.09.
W sprawie wszystkich szukajek można spokojnie pisać na priv albo discord (andromedae.). Ukocham, nie będę poganiać, przygarnę nowego morsa albo starego.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Here I am
Here I remain
Thalia Wellers

Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13 +2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa



I don't know what I'm supposed to do
haunted by the ghost of you
take me back to the night we met
/ kobieta / 21-30 / krew szlachetna lub czysta ze skazą / poglądy odpowiednie /
x x x
Pojawiłaś się w moim życiu nagle, bez zapowiedzi, jak morski sztorm atakujący podczas słonecznego dnia – i podobnie jak sztormu, nie byłem w stanie cię zignorować. Do dzisiaj pamiętam kolor twojej sukienki, srebrny błysk spinki we włosach i tańczące w oczach iskry, kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się przelotnie, jakimś cudem odnajdując się w tłocznej przestrzeni balowej sali. Nie jestem pewien, czy w ogóle mnie zauważyłaś, ale dla mnie było jasne, że tamtego wieczoru nie będę już w stanie skupić myśli na nikim innym – i niedługo potem poprosiłem cię do tańca, gryząc się w język, by nie zażądać znacznie więcej.
Oszalałem na twoim punkcie. Nie wiem, czy to była miłość, ale kochałem w tobie wszystko: cichą niewinność, poczucie humoru, i to, jak w reakcji na morskie historie przewracałaś oczami, prześwietlając na wylot przerysowane opowieści, jakimi miałem w zwyczaju się przechwalać. Początkowo trzymałaś mnie na dystans, mimo że zuchwale kradłem najpierw twój czas, a później pocałunki, coraz bardziej pewien, że pewnego dnia ci się oświadczę. Zapewne zrobiłbym to od razu, gdyby nie długo wyczekiwana podróż majacząca na horyzoncie; wyprawa, niebezpieczna i daleka, która miała doprowadzić mnie do jedynej rzeczy, na jakiej zależało mi bardziej niż na tobie.
Sguaba Tuinne.
Poszukiwania legendarnego okrętu sprowadziły na mnie zgubę; zanim wypłynąłem, obiecałem ci, że wrócę – pewien, że zrobię to w blasku chwały, przywożąc ze sobą zaręczynowy podarek. Zamiast tego zaginąłem na długie miesiące, tygodnie spędzając na bezludnej wyspie, a później uparcie goniąc za zemstą – nie wyobrażając sobie, że mógłbym zawinąć do angielskiego portu razem z goryczą roznoszącej się po języku porażki. W domu uznano mnie za zmarłego, kolejnego z synów Traversów, którego zabrało morze; nie wiem, czy na mnie czekałaś, ale w tamtym momencie musiałaś zrozumieć, że nie było na co. A kiedy wreszcie powróciłem, nękany podjętymi decyzjami i dręczony żalem po stracie najlepszego przyjaciela, nie odnalazłem cię pośród czekających na brzegu członków rodziny, zamiast tego dowiadując się, że przyrzekłaś już swoją rękę innemu.
Nie próbowałem się z tobą skontaktować, nie odpowiedziałem na żaden list, nie chciałem słuchać wyjaśnień – jeżeli w ogóle próbowałaś mi ich udzielić. Zawsze byłem dobry w wymyślaniu historii, i tę również opowiedziałem sobie sam, bez zawahania przekuwając dawne uczucia w nienawiść. Wmówiłem sobie, że przestałaś dla mnie istnieć, krótko po powrocie wypływając w kolejną podróż – a kiedy nestor nakazał mi wrócić do kraju i poślubić wybraną przez niego czarownicę, zrobiłem to bez protestów.
x x x
Zgodnie z powyższym – szukam kobiety, którą Manannan kiedyś kochał, domyślnie arystokratki lub czarownicy czystej krwi (o ile pochodzić będzie z rodziny o antymugolskich poglądach). Szczegóły są do dogadania, może to być zarówno postać nowa, jak i istniejąca na forum – pod warunkiem, że nie mamy jeszcze wyklarowanej relacji. Nie zakładam kierunku, w którym podąży nasza rozgrywka, aczkolwiek z pewnością nie będzie to wątek miłosny ze szczęśliwym zakończeniem (co nie oznacza, że zabraknie w nim emocji) – Manannan obecnie ma żonę, którą szanuje, i wobec której z pewnością nie jest obojętny. Byłabym zachwycona, gdyby okazało się, że los skazał nas na swoje towarzystwo – czy to ze względu na rodowe koneksje, czy wsparcie twojej postaci dla Rycerzy Walpurgii.
Przedział wiekowy pozostawiam dosyć szeroki, jeśli będziesz starsza, nasza relacja będzie trwać chronologicznie dłużej; Manannan wrócił ze swojej podróży rok temu, więc w przypadku młodszej postaci będzie to historia odpowiednio krótsza (choć niekoniecznie mniej intensywna). Nie narzucam twojego stanu cywilnego, ani tego, czy do wspomnianego w opisie ślubu ostatecznie doszło – jestem też otwarta na modyfikację szczegółów, nie chcę ingerować w twoją kreację postaci.
Zainteresowanych zapraszam do kontaktu drogą prywatnej wiadomości lub na discordzie, chętnie zagram też wątek w retrospekcjach, żeby sprawdzić, czy gra nam siądzie. Jeśli jesteś nowa, oprowadzę po forum i pomogę, na morsie jestem od lat i nigdzie się nie wybieram.
x x xOszalałem na twoim punkcie. Nie wiem, czy to była miłość, ale kochałem w tobie wszystko: cichą niewinność, poczucie humoru, i to, jak w reakcji na morskie historie przewracałaś oczami, prześwietlając na wylot przerysowane opowieści, jakimi miałem w zwyczaju się przechwalać. Początkowo trzymałaś mnie na dystans, mimo że zuchwale kradłem najpierw twój czas, a później pocałunki, coraz bardziej pewien, że pewnego dnia ci się oświadczę. Zapewne zrobiłbym to od razu, gdyby nie długo wyczekiwana podróż majacząca na horyzoncie; wyprawa, niebezpieczna i daleka, która miała doprowadzić mnie do jedynej rzeczy, na jakiej zależało mi bardziej niż na tobie.
Sguaba Tuinne.
Poszukiwania legendarnego okrętu sprowadziły na mnie zgubę; zanim wypłynąłem, obiecałem ci, że wrócę – pewien, że zrobię to w blasku chwały, przywożąc ze sobą zaręczynowy podarek. Zamiast tego zaginąłem na długie miesiące, tygodnie spędzając na bezludnej wyspie, a później uparcie goniąc za zemstą – nie wyobrażając sobie, że mógłbym zawinąć do angielskiego portu razem z goryczą roznoszącej się po języku porażki. W domu uznano mnie za zmarłego, kolejnego z synów Traversów, którego zabrało morze; nie wiem, czy na mnie czekałaś, ale w tamtym momencie musiałaś zrozumieć, że nie było na co. A kiedy wreszcie powróciłem, nękany podjętymi decyzjami i dręczony żalem po stracie najlepszego przyjaciela, nie odnalazłem cię pośród czekających na brzegu członków rodziny, zamiast tego dowiadując się, że przyrzekłaś już swoją rękę innemu.
Nie próbowałem się z tobą skontaktować, nie odpowiedziałem na żaden list, nie chciałem słuchać wyjaśnień – jeżeli w ogóle próbowałaś mi ich udzielić. Zawsze byłem dobry w wymyślaniu historii, i tę również opowiedziałem sobie sam, bez zawahania przekuwając dawne uczucia w nienawiść. Wmówiłem sobie, że przestałaś dla mnie istnieć, krótko po powrocie wypływając w kolejną podróż – a kiedy nestor nakazał mi wrócić do kraju i poślubić wybraną przez niego czarownicę, zrobiłem to bez protestów.
Zgodnie z powyższym – szukam kobiety, którą Manannan kiedyś kochał, domyślnie arystokratki lub czarownicy czystej krwi (o ile pochodzić będzie z rodziny o antymugolskich poglądach). Szczegóły są do dogadania, może to być zarówno postać nowa, jak i istniejąca na forum – pod warunkiem, że nie mamy jeszcze wyklarowanej relacji. Nie zakładam kierunku, w którym podąży nasza rozgrywka, aczkolwiek z pewnością nie będzie to wątek miłosny ze szczęśliwym zakończeniem (co nie oznacza, że zabraknie w nim emocji) – Manannan obecnie ma żonę, którą szanuje, i wobec której z pewnością nie jest obojętny. Byłabym zachwycona, gdyby okazało się, że los skazał nas na swoje towarzystwo – czy to ze względu na rodowe koneksje, czy wsparcie twojej postaci dla Rycerzy Walpurgii.
Przedział wiekowy pozostawiam dosyć szeroki, jeśli będziesz starsza, nasza relacja będzie trwać chronologicznie dłużej; Manannan wrócił ze swojej podróży rok temu, więc w przypadku młodszej postaci będzie to historia odpowiednio krótsza (choć niekoniecznie mniej intensywna). Nie narzucam twojego stanu cywilnego, ani tego, czy do wspomnianego w opisie ślubu ostatecznie doszło – jestem też otwarta na modyfikację szczegółów, nie chcę ingerować w twoją kreację postaci.
Zainteresowanych zapraszam do kontaktu drogą prywatnej wiadomości lub na discordzie, chętnie zagram też wątek w retrospekcjach, żeby sprawdzić, czy gra nam siądzie. Jeśli jesteś nowa, oprowadzę po forum i pomogę, na morsie jestem od lat i nigdzie się nie wybieram.
aktualne
/ 20.09 /
/ 20.09 /
I hope to arrive
at my death
late
in love
and a little drunk
at my death
late
in love
and a little drunk

Manannan Travers

Zawód : korsarz, kapitan Szalonej Selmy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
so I sat there,
beside the drying blood
of my worst enemy,
and wept
beside the drying blood
of my worst enemy,
and wept
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 25 +4
CZARNA MAGIA : 6 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii


Strona 1 z 2 • 1, 2
Poszukiwani
Szybka odpowiedź