Wydarzenia


Ekipa forum
Łazienka
AutorWiadomość
Łazienka [odnośnik]05.11.15 16:31
[będzie kiedyś]


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Łazienka [odnośnik]06.11.15 12:28
5 sierpnia

Miał brutalną świadomość, że od samego początku nie był to dobry plan. Wręcz przeciwnie, miał tyle dziur, zastawionych pułapek i wiszących nad głową morderczych ostrzy, że tylko największy głupiec mógł się połakomić na to, by wprowadzić go w życie - albo osoba, która była do głębi duszy urażona i szukała każdego możliwego sposobu (nawet najbardziej absurdalnego), by odegrać się za swoje upokorzenie. W kieszeni wciąż trzymał powód swojej wizyty w rezydencji Avery'ego; schowaną głęboko obrożę, którą w najprzyjemniejszych wyobrażeniach wpychał Samaelowi głęboko do gardła, nawet przez moment nie ulegając pokusie, by zastąpić ją czymś innym. Nie, uraza Colina miała swoją granicę, a jej nieprzekraczalnym punktem była wizja klęczącego ulegle Samaela, który wciąż kreowany był jako zdecydowany dominator, pan i mistrz, zupełnie niepasujący do jakiejkolwiek innej roli. Granica ta jednak nie obejmowała chęci zemsty, a przynajmniej małego odegrania się na swoim mentorze, chociaż sam plan z każdym kolejnym krokiem stawianym na żwirowanej alejce wydawał się kompletnie bez sensu. I tracił go coraz więcej, gdy Colin pukał do drzwi domu - doskonale wiedząc, że Samaela nie ma w środku - przywołując najbardziej aroganckie i władcze spojrzenie, na jakie było go stać, gdy spoglądał z góry na skulonego skrzata. Ćwiczył przemowę kilkanaście razy przed lustrem, ćwiczył ją w czasie wędrówki po ogrodzie, przemawiał do kotów (te niezbyt były zainteresowane całym zamieszaniem), ale gdy stanął oko w oko z niepozornym skrzatem, poczuł się zupełnie tak, jakby ktoś oblał go zimną wodą. Szybko jednak wziął się w garść i nieznoszącym sprzeciwu tonem zakomunikował, że ma dla pana Avery'ego mały upominek (wyciągnął flaszeczki z kieszeni, wręczając je skrzatowi), o którym pan Avery absolutnie nie może wiedzieć (obrzucił skrzata jeszcze groźniejszym spojrzeniem) i który należy mu dolać do kąpieli, gdy pan Avery rozkaże sobie taką przygotować. Prawie stracił już nadzieję, że skrzat zareaguje pozytywnie, ale ten najwyraźniej przywykł do podobnych sytuacji albo był zbyt przerażony wizją odmowy wypełnienia czyjegoś polecenia, że przyjął prezent dla Samaela od razu, kiwając potakująco głową, aż wielkie uszy sterczące na obie strony podrygiwały mu nerwowo. Colin upewnił się jeszcze trzy razy, czy skrzat aby na pewno wszystko dobrze zrozumiał i dopiero wtedy odwrócił się na pięcie, nie mogąc już powstrzymać uśmieszku zadowolenia. Pierwszy krok w planie absurdalnym był wykonany. Flaszeczki kryjące w sobie zniewalające bańki pierwszej miłości, wraz z ukrytą w środku kroplą jego krwi - spojrzał na drobną rankę na kciuku - zapewne lądowały właśnie gdzieś w Samaelowej łazience. I czekały na dogodną chwilę, aż Avery postanowi zakosztować przyjemności ciepłej kąpieli, zlecając jej przygotowanie skrzatowi. A potem należało jedynie czekać, aż bańki zaczną działać... albo okażą się jedynie żałosnym jarmarkowym byleczym, na które niepotrzebnie wydał swoje pieniądze.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Łazienka [odnośnik]07.11.15 12:37
6 sierpnia

Granica przyzwoitości zatarła się zupełnie, niczym linia niewyraźnie zakreślona na piasku. Avery nie lubił narzucanych mu ograniczeń, zatem nader często zachowywał się bardzo swobodnie. Ktoś mógłby zarzucić mu nawet niepoprawność i niestosowność, jednakowoż Samael posiadał w sobie coś, co sprawiało, iż jego czyny uchodziły za cnotliwe – mimo tego, że dopuszczał się (na przykład) pohańbienia swego drogiego przyjaciela na oczach własnej matki. Zagrał wszakże na instrumencie nieco rozstrojonym (obrażonym?) i doszedł do wniosku, iż należy przywrócić mu właściwe brzmienie. Jasnym, przejrzystym oraz prostym językiem (inaczej nie docierało) ponownie przedstawić mu w punktach dziesięć przykazań. Zdecydowanie nie zamierzał przepraszać Colina - ta zatrważająco śmieszna myśl ani na moment nie zagościła w głowie Avery’ego. Skupionego bardziej na sobie, mimo że powinien choć odrobinę wczuć się w sytuację nieszczęsnego księgarza. Stawiającego zadziwiający opór i tym razem zyskując aprobatę Samaela, zadowolonego z efektów swojej wytężonej pracy. Obecny układ sił, w którym równowaga zdecydowanie się zachwiała i przechylała znacząco w jego stronę, co prawda niezmiernie mu odpowiadał, aczkolwiek… Mężczyzna byłby niezwykle usatysfakcjonowany usamodzielnieniem się Colina. Jeszcze nie nadszedł właściwy temu czas, lecz Fawley wielkimi krokami zbliżał się do wyzwolenia ze swego terminu u wymagającego mistrza. Wiedząc, iż wciąż pozostanie dla niego autorytetem i nie straci poważania, Avery nie miał żadnych obiekcji przed udzieleniem mu pochwały oraz oficjalnego zaproszenia w szlacheckie kręgi. Wkrótce. Teraz pozostało mu tylko delikatne napomnienie Colina, przyjęcie jego skruchy oraz wysłuchanie litanii przekleństw oraz obelg (wystosowanych mniej więcej w jego kierunku) w strumieniu myśli księgarza. Nie zwykł ich komentować, zdając sobie sprawę, ze specyficznego rodzaju miłości, jaką go obdarzał, spuszczając nań zasłonę miłosiernego milczenia.
Cierpka odpowiedź Colina na wysłany przez niego list niespecjalnie go zaskoczyła, jednakże Avery był więcej niż pewny, iż ostatecznie ten pojawi się w jego skromnych progach. Krzywiąc się demonstracyjnie oraz udając wielce dotkniętego, ale przyjdzie. Dlatego przed wyczerpującą (jak przewidywał) rozmową, zapragnął zażyć relaksującej kąpieli – ku oczyszczeniu umysłu?
Wanna wypełniona gorącą wodą stanowiła niezwykle miłą perspektywę (czasami odnajdywał przyjemność nawet w czynnościach tak prozaicznych) i Samael z rozkoszą się w niej zanurzył. Rozkoszując się zapachem wonności, jakie przygotował dla niego skrzat i… momentalnie doznając olśnienia. Połączonego z przedziwnym uczuciem, ściskającym jego żołądek w ciasny supeł oraz sprawiającym, iż nagle wszystko zdało mu się trywialne, nudne i banalne. Myśli Avery’ego zaś skręciły w zupełnie niespodziewanym kierunku, obracając się coraz silniej wokół... Colina. Tworząc niezwykle sugestywne obrazy jego przystojnej twarzy. Dlaczego wcześniej nie zwrócił uwagi na to, że tak pięknie się uśmiecha? Albo na jego męską, wyraźnie zarysowaną szczękę? Na ciepły, przyjemny dla ucha tembr jego głosu? Ciało Samaela spięło się, kiedy przywoływał owe detale, lecz on nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Przypominając sobie, że przecież o n zaraz tu będzie.

/zt - kontynuacja w holu


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Łazienka [odnośnik]04.03.16 10:50
6 grudnia

Nie, nie, nie, nie, nie chcę tu być. Ledwo wybiła dziewiąta rano, a ja się dowiaduje, że każdy szlachcic wiedział o moim ślubie oprócz mnie? To jakaś kpina, to sen, muszę się z niego przebudzić. Koszmar wyżera mnie od środka. Co ja mam robić? Nieznane twarze migają mi przed oczami, szykując stoły. Garderobianki skaczą wokół mnie, szepcząc o wielkim dniu. Ciągną mnie za włosy, przemywają twarz, a ja siedzę jak zaczarowana lalka i nie jestem w stanie nic powiedzieć. Przed oczami miga mi Harriett, Lyra i zapewne Inara. Och, piękne będą wyglądać w sukienkach dla druhen. Rozczulam się widokiem, przypominając sobie po chwili, że to mój ślub, ostatni dzień wolności. Zaczynam się dusić i wyrwać, strzepując z siebie wszystkie namolne dłonie. Wstaję z miejsca, nie patrząc już na nic. Chcę mi się pić, chcę zapalić opium, chcę... Och, na wszystko jest już za późno. Rozpuszczam swoje włosy, szybkimi ruchami wyrywając każdą spinkę. Nienawidzę dzisiejszego dnia. Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł? Ślub miał być wkrótce, ale nie dzisiaj.
Wybiegam z pokoju, w którym aż zawrzało od przygotowań, podobno na mój bunt nie ma czasu, biegnę, ile mam sił w nogach, gubiąc się w zawiłych korytarzach posiadłości. Mijam jakieś twarze, niektóre znajome, inne zaś absolutnie nie utkwiły mi w pamięci. Bosymi stopami uderzam o zimną posadzkę i natrafiam na jakieś drzwi, na początku wchodzę do pustego pokoju, dopiero za trzecią próbą odnajduję łazienkę. Tam łapczywie szukam powietrza. Siadam na brzegu wanny w swojej sukience i myślę, dlaczego nie zatrzymałam tego wcześniej. Chowam twarz w dłoniach, szukając jakiegokolwiek wyjścia z sytuacji. Nawet wyglądam zza okno, znajduję się na jednym z wyższych pięter, ile zajmie mi skok w dół? Cofam się do umywalki, oblewając twarz zimną wodą. Nie przejmuję się ani tuszem do rzęs ani resztą makijażu, o które postarały się wcześniej garderobianki. Miałam wyglądać pięknie, nadzwyczaj wyjątkowo, a po mojej twarzy od razu widać, że rozpadam się na miliony kawałków i nie potrafię się poskładać. Ratunku.



self destruction is such a pretty little thing



Eilis Avery
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1783-eilis-sykes http://morsmordre.forumpolish.com/t1792-dziob#21925 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/t1853-pokoj-eilis#24478 http://morsmordre.forumpolish.com/t1793-eilis-sykes#21929
Łazienka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach