Wydarzenia


Ekipa forum
Boris Donovan
AutorWiadomość
Boris Donovan [odnośnik]01.10.16 0:34

Boris Donovan

Data urodzenia: 14 września 1927 roku
Nazwisko matki: Yaxley
Miejsce zamieszkania: Londyn, Śmiertelny Nokturn 15/4
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: Egzekutor prawa
Wzrost: 183 cm
Waga: 77 kg
Kolor włosów: brązowe
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: Cztery dość charakterystyczne pieprzyki na prawym policzku tuż obok siebie i jeden mały w okolicach ust oraz sarnie spojrzenie.



Wszystko przez sarnę. Właśnie tak bowiem panienka Yaxley poznała mugola Donovana, późniejszego ojca swojego jedynego syna, Borisa. Panienka tak mocno zakochała się w niemagicznym paniczu, że porzuciła dla niego własną rodzinę, nazwisko i dziedzictwo. Owocem ich późniejszej miłości okazał się mały, pomarszczony i wrzeszczący chłopczyk o niewiarygodnie brązowych, sarnich oczach. Wtedy nic nie zapowiadało, że z tak uroczego bobaska, jakim się wtedy wydawał, wyrośnie ktoś taki.



Na świat powito mnie późniejszym latem, czternastego września 1927 roku. Rosłem pod czujnym okiem matki czarodziejki i ojca-mugola, który był zwykłym mechanikiem. W domu się nie przelewało, a rodziny matki nikt nigdy nie widział. Nawet o niej nie rozmawiano, gdyż był to temat zakazany. Byłem dość energicznym dzieckiem, choć nieco samotnym, gdyż nie lubiłem innych rówieśników. Chodziliśmy na zakupy zarówno do sklepu dla mugoli jak i dla czarodziejów, a o tym, że jestem czarodziejem dowiedziałem się podczas ósmych urodzin. Matka sumiennie mnie do tego przygotowała, uprzedziła o liście i o szkole gdzie będę mnie uczyć magii. Od tamtego dnia nie marzyłem o niczym innym jak tylko o zamku Hogwart, o posiadaniu własnej różdżki i możliwości czarowania. Kiedyś przypadkiem usłyszałem rozmowę rodziców. Rozmawiali o rodzinie matki, o tym, że powinna do nich napisać. Nie chciała. Wtedy tego nie rozumiałem i upłynęły dopiero cztery lata, nim poznałem całą prawdę. Jednak okres dzieciństwa wspominam dobrze.



Zamek od razu mi się spodobał jak tylko go zobaczyłem. Wyobrażałem go sobie nieco inaczej, bardziej ponuro i zamaszyście jak te w średniowieczu, ale zostałem mile zaskoczony. Uznałem Hogwart za dom. W domu rodzinnym z samymi tylko rodzicami nudziłem się. Tutaj wreszcie poczułem smak życia, zapach wolności.
Tiara Przydziału dość szybko i bez najmniejszego wahania umieściła mnie w domu Salazara Slytherina. Nie byłem z początku zbyt zadowolony z jej wyboru, gdyż nie lubiłem węży. Obrzydzały mnie. Dopiero z czasem doceniłem jej decyzję i nawet byłem niebywale wdzięczny, że mnie tu przydzieliła. Poznałem tu wielu wspaniałych ludzi. Wielkich i wspaniałych. Nigdy nie sądziłem, że jestem przebiegły i sprytny, że nie zważam na innych i myślę tylko o sobie, że pragnę być w życiu kimś. Kimś o kim będą pisać gazety. Zrozumiałem, że idealnie pasuję do Domu Węża i mam cechy, które Salazar Slytherin tak cenił.
Najbardziej polubiłem obronę przed czarną magią. Fascynowała mnie do tego stopnia, że zacząłem pochłaniać na jej temat mnóstwo książek. I właśnie wtedy w hogwardzkiej bibliotece poznałem Czarnego Pana. Wtedy jeszcze znałem go jako Toma Marvolo Riddle'a i polecił mi kilka dobrych tytułów. Był rok starszy i sporo już wiedział. Uczyłem się od niego, a z czasem zacząłem uważać za najlepszego przyjaciela. Podziwiałem sposób w jaki się wypowiadał, w jaki zachowywał. Już wtedy wiedziałem, że był urodzonym przywódcą i dokona wielkich czynów. Postanowiłem się z nim trzymać, by również wybić się z okowów anonimowości. I nie myliłem się. Dzięki niemu tworzyliśmy grupę kilku najpopularniejszych i najzdolniejszych Ślizgonów. Sialiśmy grozę na korytarz tylko po to, by na lekcjach okazać się pilnymi uczniami.
Nadszedł czas, gdy poznałem prawdę o rodzinie matki. To Tom mnie do tego nakłonił. Mówił abym poszukał swoich korzeni tak jak on. Zacząłem więc to robić. Zacząłem szukać rodzimego nazwiska, ale nigdzie go nie było. Zrozumiałem, że ojciec nie chodził do tej szkoły. Napisałem list do matki z pytaniem czy może mi odpowiedzieć jak nazywała się z domu rodzinnego, gdyż potrzebne mi to było do wypracowania. Kiedy poznałem całą prawdę o tym, że mój ojciec był nikim, zwykłym ścierwem, które należy wytępić, gdyż zagrażają czarodziejem utraceniem magii oraz o tym, że uwiódł moją matkę, zapragnąłem zemsty. Za to, że zostałem pozbawiony wspaniałości jakie posiadała rodzina Yaxley'ów. Byłem mieszańcem, skażonym brudną krwią i bogactwa rodu mi nie przysługiwały. Znienawidziłem go za to. Byłem wtedy w piątej klasie. Pamiętam, że Tom również dowiedział się czegoś o swoim ojcu. Nie chciał mi jednak powiedzieć, co to było. Wtedy się zmienił. Wściekał się kiedy mówiłem do niego po imieniu, a raz nawet rzucił we mnie zaklęciem. W innych też, a kiedy wrócił z wakacji, nazywaliśmy go już Lordem Voldemortem...



Po opuszczeniu hogwardzkich murów rozpoczęliśmy dorosłe życie pełne wzniosłych idei. Marzyliśmy, by oczyścić świat z mugoli i szlam, by krew czarodziejów pozostała jak najczystsza, nieskalana. Za swojego przywódcę obraliśmy jak zwykle Toma, który od tej pory stał się dla nas Czarnym Panem. Musieliśmy mieć jednak więcej popleczników, by zdobyć świat. Postanowiliśmy każdy z osobna zająć się swoim życiem, głosząc nasze cele i postanowienia.
Gdy uczęszczałem na magiczne studia związane z prawem, zetknąłem się z magią, o jakiej mogłem tylko marzyć. To nie był Hogwart gdzie większość zaklęć wycofano lub zakazano wiedzy o nich. Tutaj też poznałem kobietę. Wspaniałą. Cudowną. Taką świeżą, niewinną i młodszą od siebie. Nigdy nie sądziłem, że jestem zdolny do takich uczuć, do tego by kochać. Podzielała moje poglądy. Tak samo jak ja miała mugoli za nic. Oboje pragnęliśmy zmian, uczynienia świata lepszym. Wprowadziłem ją w nasze szeregi i przedstawiłem naszemu przywódcy. Przyjęto ją.
W chwilach wolnych od stażu i patrolowania ulic, uczyłem ją zaklęć czarno-magicznych. Tłumaczyłem jej, że tylko w ten sposób można cokolwiek zrobić, coś zdziałać.  Byłem z niej bardzo zadowolony, gdyż uczyła się szybko.
Po skończeniu szkoły, poszedłem do pracy. Nie była to wymarzona praca, ale dzięki niej miałem oko na Aurorów i Ministerstwo od środka. Bardzo nam to wtedy wszystkim odpowiadało. W międzyczasie wyprowadziłem się także od rodziców i wynająłem mieszkanie w Londynie.



Pierwsze morderstwo popełniłem zaledwie dwa tygodnie po zakończeniu edukacji. Zanim to zrobiłem mieliśmy zebranie, na którym każdy dostał odpowiednie dla siebie zadanie. Chcieliśmy już zacząć coś robić, by świat o nas usłyszał, by świat poznał do czego zdolny jest Czarny Pan. Miałem wykończyć rodzinę mugoli mieszkającą na obrzeżach Londynu. Z ochotą przystąpiłem do pracy. Lubię wielkie wejścia, więc zrobiłem to w dzień. Zastałem ich akurat w porze obiadowej. Cała czwórka siedziała przy stole i gapiła się na niego. Młode małżeństwo z dwójką dzieciaków, lat osiem i cztery. Idealnie. Bez zbędnych słów i pytań machnąłem różdżką związując każde z osobna. Bawiłem się z nimi do późnej nocy. Najbardziej podobała mi się zabawa z czterolatką i jej przeraźliwe krzyki. Piękne. Błagania rodziców dodatkowo mnie pobudzały do działania, a kiedy znudziłem się tym całym cyrkiem, wszystkich zabiłem. Nawet nie drgnęła mi powieka.
Długo namawiałem swoją ukochaną o dołączenie do Rycerzy, zawsze jednak się wahała. Popierała nas, owszem, ale nie chciała być pełnoprawną członkinią. Denerwowało mnie to, ale cierpliwie czekałem. A potem nagle musiałem odejść. Dostałem misję, którą miałem wypełnić. Miałem nie wracać dopóki tego nie zrobię. I musiałem zniknąć bez słowa nikomu nic nie mówiąc. Za cenę życia...
Teraz wróciłem. Misja została wykonana pomyślnie. Mogłem wrócić i dalej robić porządek ze światem po swojemu, tak jak dawno temu przyrzekliśmy sobie ze szkolnymi przyjaciółmi.




Patronus: Jestem mordercą. Nie mam dobrych wspomnień, a te z dzieciństwa się nie liczą. Zresztą, nie było ich wiele i nie były nigdy na tyle mocne, by zdziałać cokolwiek. Nie potrafię wyczarować patronusa.




-->
Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 5 Brak
Zaklęcia i uroki: 5 Brak
Czarna magia: 15 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 5 Brak
Eliksiry: 3 Brak
Sprawność: 10 Brak
BiegłośćWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
SpostrzegawczośćIII4
Ukrywanie sięIII4
Silna wolaII2
KłamstwoIV6
Sprawność fizycznaIV6
Reszta: 13

Wyposażenie

Różdżka



Ostatnio zmieniony przez Boris Donovan dnia 02.10.16 2:07, w całości zmieniany 2 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Boris Donovan [odnośnik]01.10.16 17:42
Gotowe. Nie wiem tylko czy dobrze ogarnęłam te statystyki i biegłości Sad
Gość
Anonymous
Gość
Boris Donovan
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach