Wydarzenia


Ekipa forum
Cersei Lestrange
AutorWiadomość
Cersei Lestrange [odnośnik]20.10.16 0:46

Cersei Lestrange

Data urodzenia: 13. XII. 1933
Nazwisko matki: Black
Miejsce zamieszkania: wyspa Wight
Czystość krwi: szlachetna
Status majątkowy: bogata
Zawód: Urzędnik departamentu Niewłaściwego Użycia Czarów
Wzrost: 163
Waga: 51
Kolor włosów: jasne, opadające falami na smukłe ramiona, choć niezbyt długie
Kolor oczu: błękitne
Znaki szczególne: szaleństwo w  błyszczących tajemniczymi iskierkami oczach, szeroki, niejednego przyprawiający o dreszcze, choć niezwykle piękny uśmiech, uwodzicielskie spojrzenie i częste skłonności do upijania się.


Perseus Lestrange zawsze miał ten szaleńczy błysk w oku. Błysk, który niejednokrotnie przyprawił Lyrę Black o ciarki na całym ciele i którego młoda dama zawsze się obawiała. Nigdy nie uważała Lorda za mężczyznę, któremu można w pełni ufać, ale szanował ją, mimo że ich małżeństwo nigdy nie opierało się na miłości i wzajemnym szacunku, a na umowie pomiędzy Lordem Black a Lordem Lestrange. Lyra tak naprawdę nigdy nie doświadczyła nawet najmniejszego przejawu jakiegokolwiek uczucia ze strony Perseusa, ale mimo to zawsze była szczęśliwa. Babka od najmłodszych lat powtarzała jej, że dla damy bycie żoną i matką to zaszczyt, a Lyra nigdy nie zwątpiła w jej słowa. Babka Black była jej autorytetem. Czarownicą, która twardo stąpała po ziemi i której nic nigdy nie wytrąciło z równowagi. Myślała, że mogła być równie wspaniałą kobietą pełną klasy, wdzięku co ona. Ale właśnie wtedy nadeszła sroga zima, w roku 1933. Zima, która nikogo nie oszczędzała, zasypując wyspę Wight obfitym śniegiem, choć piękno owego krajobrazu psuły mrożące krew w żyłach wrzaski świeżo upieczonej Lady Lestrange, która w bólach i męczarniach usiłowała wydać na świat pierwszego potomka Perseusa, w akompaniamencie syrenich śpiewów. Pierwszego, a zarazem ostatniego, ale za to najbardziej rozpieszczonego i najgorszego potomka, jakiego matka mogła mieć. O przyjściu na świat persony tak wyjątkowej jaką była Cersei Lestrange usłyszał każdy. Mówiono o nim na zamku Sandal, mówiono o nim na zamku Durham. Na wyspę zjeżdżali się Lordowie z całej Anglii, by ujrzeć małą Lady Lestrange na własne oczy, a trzeciego dnia po wielkich narodzinach wyprawiono huczny bal, by każdy mógł ją podziwiać. Cersei była wtedy niewinnym maleństwem, który spoglądał na każdego zaciekawiony, z kciukiem w swojej niewinnej buźce z której nie wypływały jeszcze same złośliwości. Jej główka, okalana jasnymi loczkami nie była przepełniona wszystkimi tymi paskudnymi myślami, choć już wtedy była skazana na porażkę.



Powiadają, że Lestrange mają szaleństwo we krwi. Cersei nigdy nie była taka jak jej rówieśnicy. Owszem, była piękną, młodą damą, odzianą od stóp do głów w najdroższe szaty szyte na miarę, uśmiechała się do każdego uroczo, a na szlamy patrzyła z wyższością, uśmiechając się przy tym ironicznie. Ale była w niej ta nutka tajemniczości, której na próżno doszukiwać się u rówieśników Lady Lestrange. Już od małego przejawiała niezwykłą inteligencję i błyskotliwość. Gubernantki zawsze były pod wrażeniem jej otwartego umysłu, nawet jeśli mieszała je z błotem i otwarcie nimi gardziła. Mała, urocza Cersei była ich największym koszmarem. Małym potworem, który z satysfakcją i z pełną premedytacją doprowadzał je do skrajności i chęci zrzucenia jej ze schodów, zanim sama zrzuciłaby ze schodów je. Gubernantki, które ją uczyły odchodziły z dworku szybciej niż się na nim pojawiały, choć Cersei nigdy nie odczuwała żadnych wyrzutów sumienia, kiedy patrzyła na ich oddalające się sylwetki z nieukrywaną, chorą wręcz satysfakcją. Doprowadzanie ludzi do rozpaczy wprawiało ją w euforię, choć sprawiała wrażenie uroczego, ciągle uśmiechniętego dziecka z manierami godnymi najdostojniejszej damy. Śpiewała jak aniołek, wyglądała jak aniołek. Cersei nie miała żadnych problemów z przyswajaniem wiedzy. Niezwykle szybko nauczyła się czytać, czy płynnie mówić po francusku. Po tym niemal całe dnie spędzała w bibliotece, z fascynacją pochłaniając opasłe tomiska i nasłuchując syreniego śpiewu. Uspakajał ją i choć na chwilę sprawiał, że jej marzenia o dręczeniu niewinnych Gubernantek odpływały gdzieś w najmroczniejsze zakątki młodego umysłu. Kochała malować, kochała sztukę. Potrafiła docenić piękno, ale w jej oczach zawsze tkwiła ta szaleńcza nuta, która tak upodabniała ją do ojca i która przyprawiała jej matkę o drżenie serca. Lyra już wtedy wiedziała, że jej mała, urocza dziewczynka jest chodzącym koszmarem, choć jej inteligencja i niezwykłe maniery, których nie powstydziłaby się nawet sama babka Black zawsze napawały ją dumą. Matka zawsze ją kochała, w przeciwieństwie do Perseusa, który tak jak i mała Cersei nie był zdolny do miłości. Ale matka zawsze jest matką i zawsze kocha swoje dziecko, choćby nie wiem jak bezduszne i pozbawione człowieczeństwa było.



List z Hogwartu. Ten pierwszy i najważniejszy zarazem list, zwiastujący wielkie zmiany i początek niezwykłej przygody, której każde dziecko wyczekuje z tym dziecięcym podekscytowaniem. Cersei nigdy nie chciała opuszczać swojej wyspy i nie wyobrażała sobie poranków bez pięknego śpiewu syren, choć służki, które nieustannie mieszała z błotem i Gubernantki, które często przez nią wariowały wyczekiwały tego dnia od kiedy tylko mała Lestrange nauczyła się mówić. Już wtedy zagłębiała tajniki czarnej magii, doprowadzając tym matkę do szaleństwa, choć nie wszystko było dla niej jeszcze zrozumiałe. Na peronie żegnała ją Lyra. Ojciec był zbyt zajęty spoglądaniem na każdego czarodzieja z wyższością, by w ogóle dostrzec swoją jedyną pociechę, która w panice próbowała wyrwać się z uścisku swojej matki. Mała Lady Lestrange nie znosiła, kiedy matka próbowała ją tulić czy całować, za to Lyra nie mogła powstrzymać łez, kiedy patrzyła jak jej mała córeczka odchodzi z dumnie uniesioną głową, popychając w drodze do pociągu rudowłosą dziewczynkę, która stanęła jej w przejściu. Kochała ją w końcu z każdą jej wadą. Cersei niewiele w sumie pamięta ze swojej pierwszej podróży do szkoły magii. Pamiętała tłum rozkrzyczanych dzieciaków, które działały jej na nerwy i doprowadzały do migreny, pamiętała jak podekscytowane wbiegały do pociągu jedno po drugim. W panice szukały swoich przedziałów, przepychając się wzajemnie i śmiejąc, kiedy Cersei stała na samym środeczku, patrząc na wszystko z wyższością i co jakiś czas rzucając złośliwą uwagą, kiedy któreś z nich przypadkiem jej dotknęło, doprowadzając do grymasu na pięknej twarzyczce. Chorowała w końcu na Świniowstręt i nie mogła pozwolić sobie, by byle dziecko mugoli jej dotykało. Wtedy po raz pierwszy zamarzyła o tym, by jak najszybciej wrócić do domu. Na wyspę. Całą podróż do Hogwartu spędziła w samotności zbyt zajęta pochłanianiem kolejnych słów z opasłych tomiszczy, by przejąć się tym, co działo się za oknem, czy choćby na korytarzu. Choć nie dało się ukryć, że podróż do zamku, przez mętną, odbijającą światło księżyca wodę zrobiła na niej wrażenie. Można by nawet rzec, że wprawiła ją w zachwyt, choć Cersei starała się tego nie okazywać, a jej twarz jak zwykle nie wyrażała żadnych emocji. Wielka sala, zgiełk, wielkie przemówienia, wszystkie te zakazy, które nie dotyczyły Lady Lestrange. Cersei z pewnością miała bardzo wysokie mniemanie o samej sobie i sądziła, że nie może być pod niczyje dyktando. Była w końcu wielką arystokratką. Tiara nie miała żadnych wątpliwości w związku ze swoim wyborem. Cersei, mimo swojego młodego wieku i uroczej twarzyczki, którą zdobił uroczy uśmiech była Ślizgonką z krwi i kości. Była małą manipulatorką, wyborowym kłamcą i potrafiła odpowiednio pociągnąć za sznurki by dostać to czego chce. Z dumą zasiadała przy stole Ślizgonów, u boku swojego kuzynostwa, tak jak i z dumą siedziała przy nim przez pozostałe lata, kiedy uczęszczała do Hogwartu. Cersei zawsze była dumna ze swojej przynależności, zarówno wśród arystokracji jak i wśród uczniów Slytherinu. Miała swoje wierne kółko adoracji. Dziewcząt z jej rocznika, których rodzina nie była aż tak osławiona jak jej. Jej koleżanki widziały w niej swego rodzaju góru i zawsze były w nią wpatrzone jak w obrazek, robiąc wszystko to o co poprosiła. W późniejszych latach zdarzało się nawet, że pisały za nią eseje, choć Cersei nie należała raczej do tych arystokratek, dla których liczyły się tylko piękne suknie i biżuteria. Była inteligentna i uczyła się ponadprzeciętnie, ale miała przecież ważniejsze rzeczy na głowie niż pisanie esejów na kilkanaście stóp. Często przesiadywała między książkami, niekoniecznie związanymi z tym o czym powinna się uczyć. Czytała o magicznych artefaktach, czy przedziwnych magicznych stworzeniach, pogłębiając swoją wiedzę. Często wymykała się pod osłoną nocy do działu z księgami zakazanymi, których w swojej rodzinnej rezydencji na wyspie miała pod dostatkiem, a z których w Hogwarcie nie mogła korzystać, co uważała, za kompletną głupotę. Za każdym razem kiedy wracała do rezydencji w okresie świątecznym nadrabiała zaległości, a im starsza była, tym lepsze stosunki miała z ojcem. Niejednokrotnie wdawała się z nim w dyskusje, potępiając mugolaków i wysławiając ideę czystości krwi. Rozmawiali o wojnie, o teoriach spiskowych. Ojciec był z niej dumny i uważał za swój  najcenniejszy skarb, choć nigdy nie był w stanie jej pokochać, tak jak i ona jego, choć byli swoimi idealnymi odzwierciedleniami i oboje swoimi rządami doprowadzili Lyrę Lestrangę na skraj rozpaczy. Z nikim nie dogadywała się tak świetnie jak z własnym ojcem, bo z nikim nie dogadywała się tak świetnie jak z tymi, którzy popierali ideę Toma Riddle i przytakiwali jej we wszystkim. Cersei była w końcu zapatrzoną w czubek własnego nosa młodą damą, która uważała, że to właśnie ona zawsze ma rację i że to właśnie ona jest najmądrzejszą ze wszystkich młodych dam. Zawsze wściekała się, kiedy matka nie podzielała jej zdania lub kiedy próbowała powstrzymywać jej zapędy do dręczenia biednych służek. W Hogwarcie nie miała zbyt wielu przyjaciół. Miała jedynie tych, którzy robili to co chciała i którzy popierali ją na każdym kroku, uśmiechając się do niej i wysławiając jej personę pod niebiosa. Nie miała przyjaciół, ale nie dlatego, że nie była zbyt lubiana. Cersei wbrew pozorom potrafiła być sympatycznym dziewczęciem, dla tych, którzy dorównywali jej swoim statusem społecznym, inteligencją i przede wszystkim dla tych, którzy na tą sympatię zasługiwali. Potrafiła cieszyć się życiem, potrafiła śmiać się głośno i żartować. A śmiała się nadzwyczaj pięknie, choć było w jej śmiechu coś szalonego, tak jak i we wszystkim tym co robiła. Nigdy też nie zaznała miłości, bo nie była zdolna do jej odczuwania. Swoje szkolne lata poświęciła sobie i doskonaleniu siebie. Nie stresowała się żadnymi egzaminami, z którymi przyszło jej się zmierzyć, zarówno na piątym jak i na szóstym roku. Jej największym osiągnięciem było zaliczenie owutemów z historii magii na powyżej oczekiwań, choć i na pozostałych świetnie sobie poradziła. Jako dama nie mogła w końcu przynieść wstydu swojej rodzinie i nie mogła dopuścić do tego, by nadszarpnąć dobre imię lorda Lestrange.




Swego czasu nieczęsto pojawiała się na uroczystościach i sabatach wśród śmietanki towarzyskiej i całej arystokracji. Lady Lestrange jednak wielokrotnie powtarzała, że powinna bardziej ingerować w życie szlachciców, by wyrobić sobie wśród nich reputację i by później móc pociągać za odpowiednie sznurki, by dorobić się własnych marionetek wśród całej ich społeczności. Cersei była duszą towarzystwa. Zawsze towarzyszyła lordowi i lady Lestrange, odziana od stóp do głów w przepiękne, szyte na miarę błękitne szaty, z rodową biżuterią i przepiękną Kolią na smukłej szyi. Błyszczała, nie tylko swoją nienaganną prezencją, ale i intelektem, którym zachwycał się każdy lord na przyjęciu. Miała ten wrodzony urok, którym potrafiła oczarować każdego, któremu poświęciła choćby chwilkę i właśnie owemu wdziękowi i intelektowi zawdzięczała staż, który otrzymała w Ministerstwie, w departamencie Niewłaściwego Użycia Czarów. Choć Cersei nigdy nie uważała, by otrzymała go tylko przez wzgląd na ładną buzię. Ładna buzia nie była jej jedynym atutem o czym każdy mógł się z czasem przekonać, bo naprawdę poświęcała wiele, by zaprezentować się z jak najlepszej strony i by dać z siebie wszystko. Była pracownikiem niemal idealnym. Niemal, bo często zdarzały jej się drobne spóźnienia po nieprzespanych nocach, które poświęcała na rozmowy z głosami, które odbijały się echem w jej głowie i które wpędzały ją w jeszcze większe szaleństwo. Cersei nigdy nie uznawała swojego szaleństwa. Nigdy nie uważała, jakoby miała jakikolwiek problem, bo było to przecież dla niej całkiem normalne. Była stukniętą Cersei od małego, z biegiem czasu tylko głosy w jej głowie stawały się głośniejsze, plamy krwi na rękach większe, a śmiech głośniejszy. Miała swoje incydenty. Łagodnie rzecz ujmując. Momenty w których jej złość sięgała zenitu i kiedy pod wpływem impulsu była zdolna do najgorszego. Niejednokrotnie potraktowała służkę zaklęciem niewybaczalnym, obserwując jej cierpienie z nieukrywaną nawet przyjemnością i satysfakcją. Nikt nigdy nie wiedział czego może się spodziewać po Cersei Lestrange. Jednego dnia uśmiechała się do swojej służby traktując ją niemal na równi ze sobą, by kolejnego zepchnąć jedną ze służek ze schodów, od tak, z kaprysu. Zimą 1954 roku Lyra Lestrangę, z domu Black odeszła do lepszego świata, zostawiając po sobie swoją jedyną, walniętą córkę i owdowiałego męża, równie walniętego. Przyczyną śmierci był nagły, najzwyklejszy atak, klątwa Ondyny zebrała swoje żniwo. Lyra była wspaniałą czarownicą. Damą, która zawsze napawała dumą babkę Black i zachwycała wszystkich swoimi nienagannymi manierami. Cersei po śmierci matki nie czuła niczego. Przyjęła to niemal z obojętnością i nie uroniła ani jednej łzy na jej pogrzebie. Nie czuła smutku, żalu, rozpaczy, była całkowicie wypruta z emocji i jeszcze tego samego wieczora zasiadła przy kominku, sącząc ognistą i dyskutując z Perseusem o swoich jakże ważnych życiowych ideach. Tego samego roku do Anglii powrócił Tom Riddle, podziwiany przez większość, a na pewno przez samą Cersei, która była nim zafascynowana. Rycerze Walpurgii, elitarne wręcz środowisko arystokratów, zaślepionych ideą czystości krwi, nienawidzących mugoli z całego serca i gardzących nimi na każdym kroku. Cersei nie była pierwszą Lestrange, która nałożyła maskę, by walczyć o władzę i potęgę. W swoje dwudzieste trzecie urodziny,  niecały rok po śmierci Lady Lastrange skończyła swój owocny staż w Ministerstwie, obejmując ciepłą posadę urzędnika departamentu Niewłaściwego Użycia Czarów. Lord Perseus, pod naciskiem babki Lestrangę zaczął poważnie myśleć o zamążpójściu swojej jedynej córki, choć ta wydawała się być owym zbędnym balastem, jakim był małżonek, nie zainteresowana. Zdawała sobie sprawę z tego, że jako dama i arystokratka powinna spełnić swój kobiecy obowiązek, by móc płodzić swoich małych, szurniętych za matką potomków i kontynuować szlacheckie tradycje. Ale nie mogła ukryć, że nie było jej śpieszno do ołtarza, nawet jeśli nie mówiła o tym otwarcie przez swój głęboko zakorzeniony szacunek do rodowych tradycji, które traktowała wyjątkowo poważnie. Cersei wolała skupiać się na byciu urzędasem i torturowaniu tych niemagicznych, którzy byli dla niej niczym robaki zgniecione pod pantoflem. Jednakże ojciec twierdził, że jej zamążpójście jest nieuniknione. Nie sprzeczała się. Kiwała posłusznie głową i uśmiechała się, choć nie można powiedzieć, że cieszył ją taki obrót spraw. Persus powtarzał, że właśnie on jest idealnym kandydatem, godnym by być mężem Cersei. On, właśnie on. Jej odwieczny wróg. Jej nemezis, którego nie potrafiła i nie chciała zdzierżyć dostając na jego widok alergii takiej, jakby był najprawdziwszą świnią. Cersei zwykła śmiać się, że właściwie to nią był i przez jej Świniowstręt ich małżeństwo nie mogło istnieć. Ale nie sprzeciwiła się woli ojca i od tamtej pory zawsze kroczy u boku swojego narzeczonego, wkrótce małżonka, z dumnie uniesioną głową, w pełni pogodzona ze swoim losem, a w duszy śmiejąca się, że wkrótce zostanie nie tylko żoną ale i wdową.



Patronus:  Cersei nigdy nie posiadała swojego szczęśliwego wspomnienia i nigdy też nie potrafiła wyczarować patronusa, ani niczego co chociażby go przypominało.
              
Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 0 Brak
Zaklęcia i uroki: 14 Brak
Czarna magia: 17 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 0 Brak
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 0 Brak
BiegłośćWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Język francuskiII6
Historia magiiIII7
MalarstwoII3
RetorykaIV13
ŚpiewIII7
TaniecIII7
KłamstwoIII7
Silna wolaIII7
ZastraszanieII3
ZarządzanieIII7
LiteraturaI1
PływanieI1
Mocna głowaI1
SpostrzegawczośćII3
Ukrywanie sięI1
Latanie na miotleI1
Reszta: 0

Wyposażenie

różdżka, sowa, umiejętność teleportacji, 11 punktów statystyk

Gość
Anonymous
Gość
Cersei Lestrange
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach