Wydarzenia


Ekipa forum
Leonard Edwards
AutorWiadomość
Leonard Edwards [odnośnik]24.02.17 16:58

Leonard Edwards


Data urodzenia: 18.08.1933r
Nazwisko matki: Abbott
Miejsce zamieszkania: Glasgow
Czystość krwi: Krew czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Pisarz
Wzrost: 173cm
Kolor włosów: Brunet
Kolor oczu: Zielone
Znaki szczególne: Brak


                               Leonard Edwards 2wnpm5k

Leonard przyszedł na świat w gorący sierpniowy dzień 1933r. Jego narodziny były niezwykle radosnym dniem dla jego rodziców, którzy od dawna już starali się o potomka. Zwłaszcza jego ojciec był szczerze uradowany narodzinami syna mając nadzieje, że dzięki temu jego nazwisko przejdzie na kolejne pokolenia. W okresie dojrzewania chłopca głównie utrzymaniem domu zajmował się ojciec pracujący w ministerstwie magii.  Ostatecznie rodziny nie stać było na guwernantkę, dlatego też wychowaniem Leonarada zajęła się matka. Jednak cieszył ją ten fakt, bo czuła bliską więź ze swym synem, której nie chciała zrywać. Chłopiec w wieku zaledwie 3 lat zaczął objawiać pierwsze magiczne zdolności omal nie podpalając przypadkowo biura ojca. Pomimo początkowego strachu tym jak mogłaby się potoczyć sytuacja gdyby nad nią w porę nie zapanowano odczuwano również dumę widząc, że syn odziedziczył magiczne zdolności po rodzicach. Dosięgając kolejnych lat dorastania narastała również ciekawość chłopca. Zauważał czasami inne bawiące się trochę starsze dzieci i z jakiegoś powodu krzywo na nie spoglądających dorosłych. Nie umiał pojąć do końca powodów tego zachowania. Usłyszał też właśnie wtedy pierwszy raz mając 5 lat słowo, jakim była szlama, które było ukierunkowane do tamtych właśnie dzieci. Jego ciekawość, co tego incydentu była tak duża, że niedługo później pobiegł do własnej mamy chcąc od niej poznać znaczenie tego słowa. Była, co prawda zdziwiona jego pytaniem jednak zaczęła mu w końcu wyjaśniać zjawisko, kiedy się go używało. Jako że był jeszcze małym dzieckiem nie potrafił tego jednak do końca pojąć. Zwłaszcza, że wyglądem wyglądali jak każdy inny człowiek. Dzięki jego szerokiemu zainteresowaniu dochodziły do jego uszu również głosy o wojnie czarodziejów. Jednak będąc dzieckiem nie do końca potrafił ją pojąć i nie rozumiał skąd się brały zmartwione miny rodziców tym wszystkim. Ciężko było się dziwić skoro wszystko zaczęło się, gdy miał zaledwie 5 lat. Z czasem pojawiło się też jego zamiłowanie do literatury. Wszystko zaczęło się od mamy, która czytała mu wiele książek do snu a on we własnej wyobraźni marzył, że staje się bohaterem jednej z takich książek. W wieku około 6 lat zaczął powoli sam czytać. Mimo że często jeszcze popełniał błędy i nie końca wszystko rozumiał to jednak bardzo chciał opanować te umiejętność, dlatego się nie poddawał i pracował nad sobą z całych sił. Z miarą czytania zaczął powoli sam pisać mając około 7 lat. Były to jednak zwykle pomieszane słowa, które nie miały zbyt dużego sensu. Mama jednak cały czas go zachęcałaby nad sobą pracował. Cieszył ją fakt, że syn znalazł sobie takie zainteresowanie. Jego ojciec natomiast chciałby jego syn zaczął jednak szkolić się też w innej dziedzinie. Dlatego też zabrał go pewnego wolnego dnia na polanę i dał mu swoją różdżkę chcąc zobaczyć zdolności syna. Niestety jednak okazało się szybko, że ten ma spore zaległości. Jedyne, co był w stanie zrobić to wyczarować parę iskier z różdżki. Rodzic widząc to złapał się za głowę i wiedział, że czeka ich sporo pracy. Od tamtego też dnia Leonard poza spędzaniem czasu na nauce pisania i czytania coraz większych ilości książek spędzał też czas z ojcem, który uczył go teorii panowania nad magią jak i sam pokazywał mu swoje zdolności w postaci prostych sztuczek czy jak dokładnie trzymać różdżkę jednak nie robił nic ponad to. Nauczał go również wszelkich zasad kultury, który powinien przestrzegać w przyszłości. Tak właśnie upływało dzieciństwo młodego Leonarda.



Kolejna wielka chwila w życiu dorastającego chłopca nastała w roku 1944. W tym też dniu miały zacząć się jego przygotowania do rozpoczęcia nauki. Radość, jaka się pojawiła głównie można było zauważyć u samych rodziców, którzy niemal skakali z radości na samą myśl o tym, że ich syn wkrótce zacznie naukę. On sam natomiast nie do końca potrafił zrozumieć te radość i nie bardzo miał ochotę wyjeżdżać do szkoły by się uczyć. Odpowiadało mu przesiadywanie, na co dzień w domu gdzie mógł w spokoju samemu zgłębiać swoje zainteresowania. Korzystając z okazji, gdy rodzice już dyskutowali o tym, co teraz należy zrobić wymknął się z domu na okoliczną polanę by w spokoju poczytać książkę, która niedawno go niezwykle zainteresowała.  Minęła już całkiem długa chwila, gdy ten siedział w cieniu drzew zapominając o całym niedawnym incydencie i o wszystkim, co go do tej pory otaczało. W końcu jednak został znaleziony przez ojca, który był niemal wściekły jego postawą. Został zabrany do domu gdzie chciano zrozumieć powody jego zachowania. Zaczął, więc wyjaśniać brak chęci obecną nauką w szkole. Rozmowa trwała wiele godzin, gdy rodzice ze wszystkich sił starali się go przekonać do tego by zaczął na to patrzeć inaczej jak na szanse. Po jego charakterze przekonali się już dawno, że nie było sensu go karać lub karcić obraziłby się wtedy na cały świat i nie chciał z nikim rozmawiać. W końcu jednak udało im się go przekonać i na drugi dzień z samego rana zabrali go na zakupy. Na ulicy pokątnej kupiono mu natychmiast nowe książki, które najbardziej chyba zachwyciły chłopca i chciał natychmiast je zacząć czytać będąc ciekawym ich treści. Potem nastąpiło dobieranie szaty. W tle słyszał rozmowy rodziców, którzy mówili coś o przydzieleniu do domów w szkole, do której miał uczęszczać. Kiedyś już, co prawda o tym słyszał jednak wtedy nie zwracał na to szczególnej uwagi. Jednak teraz domyślał się, że to musiało być niezwykle ważne wydarzenie zwłaszcza, gdy słyszał ich przejęcie w głosie. Nadszedł jeszcze czas kupienia różdżki i sowy tak by mogli z nim utrzymywać kontakt w czasie edukacji. Zdecydowano się jednak na zakup tego pierwszego na początek. Wybór różdżki nie trwał długo, bo zaledwie za 4 podejściem różdżka go w końcu wybrała. Pierwszy raz miał własną różdżkę i dziwnie się z tym czuł a jednak było to przyjemne uczucie. Nastał teraz jeszcze wybór sowy. Pozwolono mu dokonać wyboru. Jego uwagę przykuła sowa siedząca w klatce, bo gdy położył dłoń obok niej ta go natychmiast udziobała. Zabrał natychmiast dłoń przykładając ją sobie do ust i zaczął ponuro patrzeć na zwierzaka. Wtedy też oświadczył, że chce te. Rodzice nie do końca pojęli ten wybór, ale zgodnie z obietnicą ją wzięli. Sam nie do końca potrafił to pojąć, ale coś jakby kazało mu ją wybrać.



Kolejne dni mijały a czas wyjazdu młodzieńca do szkoły się zbliżał. Zabrano go na peron gdzie pierwszy raz widział tak wiele dzieci w jednym miejscu. Byli tu zarówno rówieśnicy, z którymi jak szybko się domyślił przyjdzie mu się uczyć. Przynajmniej z częścią z nich.  Byli tu również starsi uczniowie to wszystko naprawdę go intrygowało. W końcu jednak pojawił się pociąg, który miał go zawieść do szkoły. Rodzice nie odchodzili dopóki on sam nie wsiadł. Wiedzieli, że by nieco zdenerwowany i niepewny tym wszystkim. W końcu jednak pokonał to w sobie i wsiadł do pociągu. Zaczął przepychać się przez tłumy innych uczniów aż w końcu udało mu się znaleźć samotny przedział, w którym zaraz się rozgościł. Patrzył wciąż na rodziców, gdy ci coraz bardziej znikali z chwilą, gdy pociąg odjeżdżał. W końcu został zupełnie sam i czuł się naprawdę dziwnie. Nie trwało to jednak długo, bo do jego przedziału zaraz dołączyła inna grupka. Niestety pomimo prób nie był w stanie nawiązać z nimi wspólnego tematu. Większość, więc jego podróży przebiegła w milczeniu na patrzenie w okno. W końcu po podróży, która nie wiadomo jak bardzo mu się dłużyła dojechali na miejsce. Niedługo później nastąpiła ceremonia przydziału. Z chwilą, gdy padło jego nazwisko powoli skierował się na wyznaczone miejsce. Gdy tiara znalazła się na jego głowie długi czas rozmyślała gdzie będzie najbardziej pasował gdyż znajdywał w nim cechy, które były dobre dla Gryfindoru, Ravenclawu a nawet Slytherinu.  Tiara jednak zdecydowała, że chłopak najlepiej właśnie będzie pasował do tego ostatniego. Gdyż głównymi przeważającymi u niego cechami był spryt i zaradność. Kolejne lata spędzone w szkole chłopak głównie spędzał w samotności siedząc w bibliotece i czytając kolejne księgi. Przestrzegał jednak wszystkich zasad ustalonych w jego domu. Poza wiedzą książkową okazało się, że nie najgorzej radził sobie z różdżką. Nie był może i najlepszy jednak miał niezłe wyniki z obrony przed czarną magią czy zaklęć i uroków. Podczas nauki w szkole zdobył także pewną wiedzę związaną z magią leczniczą. Głównie posiadł ją w teorii dzięki kilku książkom, które odnalazł w bibliotece na ten temat. Bardzo zainteresowała go tematyka tych książek, dlatego zgłębiał przez dość długi okres czasu zawartą w nich wiedzę. Z czasem jednak zdarzało mu się kilka razy użyć tej wiedzy w praktyce do leczenia niewielkich urazów, gdy ucierpiał ktoś z jego znajomych. Najwięcej problemów sprawiała mu astronomia ze wszystkich przedmiotów. Nie była to po prostu jego dziedzina. Mając zaledwie 16 lat nastał dla niego kolejny ważny dzień, bo wtedy też pierwszy raz się zakochał. Nigdy jednak nie wyznał swych uczuć wybrance bojąc się odrzucenia. Za każdym razem, gdy zaczynał wakacje pisał wiersze samotnie w pokoju na temat jej urody i o tym, jaka jest wspaniała. Jednak wszystkie niszczył uznając, że nie są dość dobre a żadne słowo nie jest w stanie jej opisać tak jak by tego chciał. Wraz ze zbliżającym się końcem szkoły chciał wyjawić swe uczucia jednak w ostatniej chwili się zawahał i znów tego nie zrobił. Tak też ich drogi się rozeszły w momencie, gdy ukończył szkołę i nigdy jej nie powiedział, co mu leżało na sercu.



Po ukończeniu szkoły nadal jakiś czas zamieszkiwał z rodzicami chcąc dalej pogłębić swą pasje. Marzyłby pewnego dnia jego książki zostały wydane i ktoś zwrócił na nie uwagę. Nigdy nie zależało mu na sławie i rozgłosie pragnąłby jego dzieła trafiły do serca choćby jednego czytelnika. Jednak każda rozpoczęta przez niego praca kończyła się tak samo. Nigdy nie była dość dobra. Zawsze niszczył swoje dzieła w połowie pisania czując, że brakuje im czegoś ważnego. Jego ojciec zaczynał się już martwić tym, że syn nie podejmuje żadnej inicjatywy w celu zdobycia pracy, dlatego pomimo wcześniejszego wspierania jego pasji zaczął go naciskać by ten znalazł pracę albo sam mu ją znajdzie. Niedługo później przyszedł ponownie porozmawiać z synem. Jednak, gdy tam przyszedł już go nie zastał. Poza nim nie było też jego sowy i jego osobistych rzeczy a w pokoju zostały tylko meble i trochę ciuchów. Poza tym na biurku leżała kartka, na której widniał tylko tytuł. "Świat i jego sekrety". Nikt nie wiedział, że tamtego dnia Leonard opuścił rodzinny dom i wyruszył w świat w poszukiwaniu natchnienia, które spełni jego najbardziej skrywane marzenie. Pierwsze dni jego włóczęgi były niezwykle ciężkie, gdy sypiał pod gołym niebem. Czasami zdarzało mu się podejmować dorywcze pracę jednak robił to sporadycznie gdyż miał wtedy mniej czasu na pisanie. Dlatego też zwykle sypiał pod chmurką lub korzystał z dobrodziejstw natury by coś zjeść.  Jednak z pomocą magii dawał sobie radę a każdy trud życia sprawiał, że jego wena rosła a książka coraz bardziej się rozrastała. Stworzył w niej bohatera po części wzorując na tym, co przechodził i korzystając z własnej wyobraźni.  Co jakiś czas tylko wysyłał swoją sowę do rodziców by ich poinformować, że wszystko z nim dobrze i by się nie martwili. W pewnym jednak momencie podczas obozowania w dalekich tropikalnych rejonach natknął się na coś, co na zawsze zrodziło lęk w jego sercu.  A była to śmierciotula. Omal tego spotkania nie przypłacił życiem. Gdy ta chciała go zaatakować podczas snu. Na szczęście jego sowa, która się przebudziła szybko dziabnęła właściciela w rękę, dzięki czemu zdołał zbiec. To przeżycie dodało mu kolejnej weny. Po bardzo długim czasie skończył dzieło swego życia, które wysłał do wydawnictwa. Długo czekał na odpowiedź jednak, gdy ją dostał niemal skakał z radości. Dostał szansę na pisanie kolejnych książek a tym samym spełnienie swych największych marzeń. W końcu zarobił wystarczająco by wykupić dom w Glasgow. Jednak niedawno ponownie powrócił w rodzinne strony czując, że zbliżające się wydarzenia na świecie sprawią, że znów znajdzie natchnie na kolejną niesamowitą książkę.



Patronus: Leonard nauczył się tworzyć patronusa mając 17 lat. Przybrał on formę lisa. Tłumaczył sobie to tym, że być może sam się czuje jak lis przynajmniej w pewnym sensie. Czuł z nimi pewną więź, bo zawsze uważał je za niezwykle sprytne stworzenia. Wspomnieniem, które mu towarzyszyło przy jego powstawaniu była chwila, w której się zakochał. Nigdy wcześniej nie czuł po prostu tak bardzo własnego serca.


Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 3 Brak
Zaklęcia i uroki: 5 +5 (różdżka)
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 3 Brak
Transmutacja: 3 Brak
Eliksiry: 2 Brak
Sprawność: 2 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
francuskiII6
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
ZielarstwoII5
Opieka nad magicznymi stworzeniamiII 5
Historia magiiIII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (tworzenie prozy/poezji)III25
Literatura (wiedza)II7
AktywnośćWartośćWydane punkty
Taniec balowyII7
Reszta: 1

Wyposażenie

Różdżka, samo piszące pióro, sowa i teleportacja


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Leonard Edwards dnia 18.03.17 15:09, w całości zmieniany 2 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Leonard Edwards [odnośnik]25.02.17 18:39
Dobra koniec już chyba :p
Gość
Anonymous
Gość
Leonard Edwards
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach