Wydarzenia


Ekipa forum
Ogródek na tyłach kamienicy
AutorWiadomość
Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]27.02.17 10:57

Ogródek

Niewielki ogródek umieszczony na tyłach kamienicy. Także chroniony przed wzrokiem mugoli. Można do niego wejść jedynie przez drzwi w jadalni. Jest ogrodzony żelaznym, kutym płotem; na ziemi znajduje się równo przystrzyżona trawa. W centrum stoi niewielka, ciemna, drewniana ławeczka, a dookoła niej rosną kwietne krzewy. W śród roślin dominują białe oraz granatowe, niemal czarne róże.

[bylobrzydkobedzieladnie]
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]24.08.18 15:45
20 VIII

Jadalnia znajdująca się w posiadłości Blacków przestawała być naturalnym środowiskiem Alpharda, gdy odbywały się w niej uroczyste kolacje. Wykwintne dania mocno podkreślały to, jak wielką wagę ma obecne spotkanie. Siedział dumnie wyprostowany na krześle, sztywny w ramionach, jak i na twarzy, na której utrzymywał maskę powagi i tylko czasem zdobywał się na uprzejmy uśmiech. Unikał wypowiadania się, włączając do rozmów toczonych przy stole tylko w ostateczności, gdy rzeczywiście mógł wnieść do dyskusji coś nowego i ciekawego. Samych wzmianek o niedawnym Festiwalu Lata unikał jak ognia, ponieważ zdecydowanie zbyt wiele się na nim wydarzyło. Nie tylko jego oświadczyny miały dla niego ogromne znaczenie w trakcie trwania całej imprezy. Gdy myślał o pozostałych dniach, w których przy jego boku nie gościła Aurelia, mimowolnie do jego duszy wdzierał się niepokój. Świadom już swoich uczuć, dopiero kiełkujących, a mimo to potężnych, czuł się jeszcze bardziej niepewnie niż wcześniej.
Dyskretnie odetchnął z ulgą, kiedy pozwolono mu wraz z narzeczoną opuścić jadalnię. Zaoferował jej swe ramię i poprowadził ją do niewielkiego ogródka, gdzie mogli podziwiać jedynie białe i granatowe róże. Ich ojcowie zdecydowali się przejść do gabinetu Polluxa, gdzie z pewnością miały zostać omówione kolejne szczegóły zaciśnięcia przyjaźni pomiędzy oboma rodami. Zaś drogie matki przeniosły się do salonu, jednak one dyskutowały o bardziej uduchowionych aspektach małżeństwa, tak przynajmniej podejrzewał.
Wiem, że mówiłem to już wcześniej i nie jest mądrze się powtarzać, ale chcę cię upewnić, że moje słowa to nie tylko kurtuazja – zaczął na wstępie, przyglądając się jej twarzy z uwagą, tak właściwie nie mogąc oderwać od niej oczu. Nie mógł wiedzieć, że jego własne zdradzają swoiste nienasycenie, jakby nieustanne obserwowanie kobiecej sylwetki przez całą kolację było czymś niewystarczającym. I tak rzeczywiście było, nie mogli przecież pozwolić sobie na swobodę na oczach innych. A z każdą chwilą chciał coraz więcej powiedzieć tylko do jej uszu, do głowy przychodziły mu najróżniejsze pytania. Kiedy jednak pozwolono im na chwilę tylko w swoim towarzystwie, nagle jakoś wszystkie wzniosłe kwestie opuściły jego umysł, pozostawiając w nim jedynie banały. – Naprawdę pięknie wyglądasz – wyrzucił z siebie na wydechu, lekko podenerwowany tym, że ta wypowiedź rzeczywiście zostanie uznana za banalną. Nie miał na myśli pięknej sukni i biżuterii, to w samej Aurelii – wyrazie jej twarzy i szarych oczach kryło się coś urzekającego. Ostrożnie chwycił jej dłoń w swoją, ciesząc się ciepłem bijącym od o wiele delikatniejszej skóry. Doskonale wiedział, że lady Carrow nie jest słaba, również nie bała się podejmowania obowiązków, w końcu wciąż dbała o rodowe dziedzictwo. Praca przy aetonanach nie mogła należeć do najłatwiejszych, ale jej przynosiła przyjemność. Cieszył się, że dama, która zostanie w przyszłości jego żoną, realizowała się w jakiejkolwiek dziedzinie, nawet jeśli mu dość obcej.
Wydaje mi się, że Grimmauld Place nie zrobiło na tobie dobrego wrażenia – zaczął konwersacyjnym tonem, dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdając sobie sprawę z tego, jak niewdzięczny temat dla niej wybrał. Już wiele młodych lady, przede wszystkim jego kuzynki, wykazywały pewien niesmak wobec posiadłości Blacków w tłocznym Londynie. Na zewnątrz niepozorna kamienica, w środku zaś ponura, ciężka, dusząca. We wszystkich pomieszczeniach panowała prosta elegancja, której brakowało przytulności, ciepła, światła przede wszystkim. – Miasto ma swoje dobre strony – nie był pewien, czy w tej chwili bardziej przekonuje do tej racji siebie, czy ją. Ujął jej policzek, kciukiem sunąc po miękkiej skórze, tak bardzo kuszącej, wzrok instynktownie przenosząc na idealnie wykrojone usta. Jemu wydawały się idealne, cała Aurelia wydawała się cudowna w każdym calu. Jednak zaraz zabrał dłoń, odrobinę przerażony pragnieniem pocałowania jej tu i teraz. Tamta rozmowa z Deirdre, to przez nią pomieszało mu się w głowie.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]27.08.18 21:39
Nadzieja na zakończenie tematu zaręczyn – przynajmniej w najbliższym czasie – okazała się niezwykle płonna, gdy zaledwie po paru dniach przedstawiono młodym daty spotkań z tym związanych; najpierw spotkanie z samymi rodzicami, skromna kolacja na uczczenie związku dwójki młodych, potem oficjalna, dla niezliczonej ilości gości, z którymi każde z nich będzie musiało porozmawiać, wysłuchując grona częściowo nieszczerych gratulacji, zaś niewiele po tym – przygotowania do uroczystości. Świadomość, że przez długi czas nie zazna spokoju nie była wcale pokrzepiająca, w dodatku zupełnie przypadkowa rozmowa z lordem Rosierem zasiała ziarno niepewności w tym krótkim okresie pozornego ładu, popychając Aurelię do przyziemnego patrzenia na swoją przyszłość u boku Blacka. Nie wiedziała zresztą jak ustosunkować się do informacji o rzekomym bliskim spotkaniu z obcą kobietą, nie–szlachcianką, zaledwie dzień po heroicznym rzuceniu się w morską toń i padnięciu na kolana na oczach całej śmietanki towarzyskiej.
Nie wyczekiwała dzisiejszego spotkania, lecz przy kolacji zachowywała się normalnie; zupełnie tak, jakby rozmowa z Tristanem nie miała miejsca a ona wciąż cieszyła się ze swoich jakże oryginalnych zaręczyn. Nie chciała problemów, pytań i podejrzliwych spojrzeń rodzin, które były w wybitnie dobrym nastroju. Nie chciała ściągać na siebie większej uwagi, niźli tej, którą już miała. Udawanie zawsze było jej drugim imieniem; kłamanie i zaklinanie rzeczywistości, tego przecież uczono jej od dziecka. Uśmiechała się więc, śmiała i dyskutowała, stwarzając pozory zadowolonej.
Kiedy wraz z Alphardem opuścili jadalnię, w milczeniu przemierzyła korytarz, dyskretnie rozglądając się po pomieszczeniach, w których dane jej było zamieszkać za jakiś czas. Zauważyła, że pomimo z pozoru ograniczonej przestrzeni, wystrój pomieszczeń był podobny do tego w Sandal Castle, choć za duży minus brała widok z okien, a raczej jego brak, z każdym kolejnym krokiem dostrzegając coraz więcej minusów z zamieszkania w ów miejscu.
Po przekroczeniu wejścia do ogrodu, wysunęła rękę spod ramienia narzeczonego i przyśpieszyła kroku, zasiadając na pobliskiej ławeczce. Oporna na piękne rośliny, wbiła wzrok w czubki czerwonych pantofelków, dłonie zaciskając na delikatnym materiale sukni, dopóki głos Alpharda nie przerwał panującej wokół ciszy. Uniosła mimowolnie jedną z brwi i uśmiechnęła się gorzko, uśmiech ten kryjąc za kaskadą lekko pofalowanych włosów spadających na nieco odsłonięte ramiona. Chociaż uwierzyła mu w te słowa za pierwszym razem, wierząc w nie również za drugim, teraz poddawała je w wątpliwość, wszak nie sądziła, by Tristan parał się wymyślaniem bezpodstawnych plotek, nie mając w tym żadnego celu. Mimo wrogiego nastawienia obu rodów, uważała go za osobę mającą swoją godność i przede wszystkim: obowiązki.
Dziękuję – odparła na komplement, nie przykładając doń jednak dużej wagi a ujęcie jej podróbka w dłoń dopiero zmusiło arystokratkę do odwrócenia wzroku znad butów, na twarz mężczyzny. – Wydaje ci się, Alphardzie. Macie piękną posiadłość. Nieco małą i nieprzestronną, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. – Wyprostowała się, nie dodając nic mniej, nic więcej; teraz, gdy byli poza zasięgiem spojrzeń nie zamierzała udawać.


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]28.08.18 2:38
Nie ulegało wątpliwości, że nadal znajdowali się w mieście. Blackowie ledwo wyszarpali ten zakątek, tworząc z niego fragment zieleni za domem. Niewielki ogród stworzony z różanych krzewów nie mógł imponować młodej lady. Mimo to wieczorne powietrze było tu rześkie, mogli więc odetchnąć pełną piersią, a przynajmniej na to liczył Alphard, z ulgą uwalniając się na kilka chwil spod rodzicielskiej kurateli. Szybko okazało się, że jest osamotniony w swym entuzjazmie. Zbyt śmiało dotknął policzka swej wybranki. Zbyt otwarcie i szczerze do niej przemówił. W jednej chwili, bez wielkiego wysiłku, Aurelia całkowicie zburzyła cały jego spokój, ponieważ zbyt wiele najwidoczniej zakładał.
Kiedy tylko na niego spojrzała, po raz pierwszy od kiedy znaleźli się sami, momentalnie się spiął. Jego ciało w ułamku sekundy stało się naciągniętą prawie do granic możliwości struną. Po jego rozluźnieniu nie pozostał żaden ślad, ponieważ w szarych oczach narzeczonej nie mógł dostrzec choćby śladowej ilości jakichkolwiek ciepłych uczuć. Zdołał w nich ujrzeć żal, złość i chyba nawet cień pogardy, choć tej ostatniej emocji nie był pewien, być może zbyt idealnie komponowała się z tymi pozostałymi, przez co jej granice mocno się zatarły. Wycofał dłoń, leniwie muskając przy tym miękką skórę koniuszkami palców, następnie zrobił pół kroku w tyłu, aby przyjrzeć się lady Carrow uważniej. Przy stole sprawiała wrażenie całkiem zadowolonej i dopiero teraz dotarło do niego, że udawała. Ale dlaczego? Rozmyśliła się i już zwyczajnie go nie chciała? Zatęskniła za panieństwem, bądź wspólna przyszłość z nim przestała być w jakimkolwiek aspekcie atrakcyjna?
Czy czymś cię uraziłem? – zdecydował się przełamać wszystkie swoje obawy i wreszcie zadał to pytanie, wypowiedziane niepewnie, z dużą rezerwą. Było to jedno z tych pytań, przez które po jego podniebieniu momentalnie rozchodził się posmak goryczy. Nie znał nawet swojej przewiny, a i tak czuł się winny, jakby nie wierzył, że przyczyną złego nastroju Aurelii może być coś innego, wszak jej życie nie kręci się tylko wokół niego. Jednak chłód jej w oczach, ewidentnie wymierzony tylko w niego, pozbawiał go resztek złudzeń. Co jednak mógł zrobić źle od czasu ich ostatniego spotkania? Nerwowo zaczął analizować wszystkie słowa wypowiedziane przez siebie w trakcie kolacji. Starał się dobierać je ostrożnie i nie szastać zbyt dużą ich ilością. Może niepotrzebnie powtórzył komplement użyty już wcześniej tego wieczoru? Rzecz jasna nigdy nie miał Aurelii za próżną, lecz tak na dobrą sprawę swą narzeczoną poznał tylko pobieżnie. W przypadku aranżowanych małżeństw, czas na poznawanie się przychodził dopiero po ślubie. Powtarzanie czegoś może uznała za nużące? Nie był jednak przekonany, czy z takiego powodu traktowałaby go tak oschle.
Z frustracji nerwowo zaczesał palcami ciemne włosy, następnie opadł na ławkę tuż obok niej, posyłając jej przy tym zranione spojrzenie. Już otwierał usta, wyraźnie chcąc coś powiedzieć, lecz zaraz zamknął je i zacisnął mocno, wręcz boleśnie. Niczego mu nie ułatwiała. Niewielki ciężar pudełka spoczywającego w prawej kieszeni spodni nagle wydał mu się monstrualny, jakby elegancka ławka miała się pod nim załamać.
Rozmyśliłaś się? – spytał wręcz grobowym tonem, bo tego przecież obawiał się najbardziej. Przecież wyobrażał sobie wielokrotnie jak klęka przed nią, wręcza jej pierścionek, a ona bierze go i wyrzuca bez wahania.
Nie chciał czekać na odpowiedź, momentalnie poderwał się na równe nogi i spojrzał na nią znów tak bardzo niepewnie, w pewien sposób rozpaczliwie. Kompletnie jej nie rozumiał. Całkowicie zmieniła stosunek wobec niego. Co się zmieniło od ich ostatniego spotkania? Przecież jeszcze kilka dni temu żartowali z błogosławieństwa Neptuna dla ich związku i nawet rozmawiali o blaskach i cieniach życia w mieście.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]29.08.18 19:11
Czy poznał ją już na tyle, by zauważyć subtelną zmianę w zachowaniu? By wyczuć, że za tym niewielkim chłodem nie stał zwyczajny kobiecy kaprys i zmęczenie, a rzeczywiście coś więcej? Nie ukrywała zdziwienia zadanymi przez niego pytaniami, szybko ściągając brwi, bo mimo wszystko, przez myśl jej nie przeszło nawet posunięcie się do takiego kroku. Teraz jednak nie dostrzegła, że najwidoczniej Alphard bał się, oswajał?, z sytuacją dłużej niż ona, gdy słowa brata i rozum zagłuszało wspomnienie z wieczoru spędzonego w balecie.
Nie wygłupiaj się – odparła przekornie, bo nie, nie rozmyśliła się, a nawet jeśli: to nie miała możliwości ani realnych podstaw do odrzucenia pierścionka, dzięki którym uzyskałaby wsparcie rodziny, niż potępienie. Spędzanie czasu z innymi kobietami przecież było błahostką.
Chciała milczeć, lecz dziwny uścisk brzucha nie pozwolił jej pozostawać obojętną, kiedy tylko dostrzegła wyraźnie zranione spojrzenie mężczyzny; spojrzenie, które widziała w życiu tylko raz i które prześladowało ją za każdym razem, kiedy miała okazję spotkać się z Lupusem. Tym razem miała świadomość, że nie ma miejsca na błędy z przeszłości, ani czasu, który gnał nieubłaganie zbliżając ją do granicy staropanieństwa.
Doszły mnie pewne niepokojące słuchy na twój temat – powiedziała i zwróciwszy się przodem do narzeczonego, odrzuciła wreszcie prostą jak struna postawę; przy nim nie musiała udawać i pilnować swoich manier, nawet teraz, kiedy w ciemnych tęczówkach mignął wyraźnie bojowy błysk a lekkie napięcie mięśni nie znikało. – Zaledwie dzień po naszych zaręczynach. – Nie chciała odsłaniać wszystkich zaserwowanych przez Tristana kart; chciała sprawdzić, zbadać teren i skonfrontować swoje informacje z wyjaśnieniami Alpharda. Chciała mieć pewność, że rzeczywiście mówił prawdę, skoro w perspektywie przyszłości mieli spędzić ze sobą całe życie. A może nie zamierzał mówić nic i pomyliła się co do intencji Rosiera? Powoli zaczynała łapać się na tym, że zależało jej coraz bardziej, wbrew swoim myślom sprzed dwóch miesięcy, gdy obawa, jakoby wyszła za mąż jedynie z szacunku i obowiązku nie dawała jej spokoju.


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]29.08.18 20:11
Wcale nie odetchnął, gdy zaprzeczyła, aby się rozmyśliła. Rysy jej twarzy nie stały się w żaden sposób łagodne, choć wciąż pozostawały niezmiennie piękne. Cała była piękna, nawet kiedy okazywała niedostępność. Łaskawie wyjawiła mu powód swojej niechęci wobec niego. Niegdyś wydawała się niewzruszona wzmiankami o plotkach na jego temat, których sam się podjął. Tak śmiało twierdziła, że osobiście zweryfikuje ich prawdziwość. Jednak narzeczeństwo musiało zmienić jej stosunek do opinii krążącej o nim w towarzystwie. Ale wyraźnie w swojej wypowiedzi zaznaczyła, takie przynajmniej Alphard odniósł wrażenie, że niech chodzi o czyny dawne, już przedawnione zapewne, lecz o dzieje obecne. Zaledwie dzień po naszych zaręczynach – jeszcze przez chwilę brzmiało mu nieprzyjemnie w uszach. Jakim czynem mógł narazić się na złość Aurelii i to tuż po zaręczynach?
Spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony, blednąc pod jej osądzającym spojrzeniem, a potem wpadając w skrajność i pokrywając się mocnym rumieńcem wstydu, który równie skutecznie spalał go od środka. Tylko jedna rzecz mogła wywołać w niej taki niesmak i czuł, że jego podejrzenie jest słuszne. Ktoś musiał nie tyle widzieć, co rozpowiedzieć o tym, jak to nie z własnej woli wpadł do wody, ciągnąć za sobą inną osobę, a potem desperacko próbował podpłynąć do drewnianego pomostu.
Przykro mi, że usłyszałaś o tym przykrym incydencie – zaczął dość niepewnie, przyglądając się jej chwilę. W końcu jednak odwrócił wzrok, spoglądając smętnie na białe płatki róż, przez co skrzywił się z odrazą, bo przypomniały o jeszcze jednym zdarzeniu, które miało miejsce już w ostatnią noc Festiwalu Lata. Rozmowa z Rosierem nie należała do najprzyjemniejszych, choć jej kontynuacja z pewnością spoczęła na barkach samej Deirdre i wówczas, jak śmiało przypuszczał, stała się jeszcze bardziej nieznośna. Wówczas też mógł być dobrze widziany, ale przecież dyskusja z innym lordem nie mogła narazić na szwank jego reputacji. – Ale musisz zrozumieć moje wzburzenie w tamtym momencie. Ta czarownica – urwał na chwilę, marszcząc brwi z wyraźnym niesmakiem, próbując zarazem zamaskować poczucie zawodu, jakie jeszcze, mimo wszystko, wciąż się w nim tliło. – Zachowywała się jak ostatnia wariatka i chyba wszyscy mogą to poświadczyć. Nie mogłem przecież wiedzieć, że mój artykuł wywoła w niej tak gwałtowne emocje – starał się wszystko wytłumaczyć spokojnie, skrzętnie pomijając niewygodne fakty, zwłaszcza wątek dawnej znajomości z anonimową furiatką. Wypowiedzenie choćby nazwiska rudowłosej sprowadziłoby na niego zgubę. Chciał udawać, że nie czuje się już dotknięty tamtym atakiem, jednak w tym przypadku nie potrafił aż tak dobrze udawać. Przynajmniej wciąż potrafił ostrożnie dobierać słowa. – Ja też dałem ponieść się emocjom, ale jawnie mnie sprowokowała, musisz mi wierzyć. Po prostu nie potrafię zdzierżyć skrajnej głupoty – ostatnie słowa przypominały warkot, tak zirytowany był przymusem wracania do tamtej sytuacji. I rzeczywiście wciąż rozpamiętywał właśnie tę głupotę Diggory. Jak zwykle ślepo ruszyła do ataku, zamiast dać im obojgu czas na wyjaśnienie wszystkiego. – Musisz przyznać, że to idiotyczne brać rozprawę o wykorzystywaniu ludzkiej krwi w różnych praktykach magicznych za manifest polityczny. Tytuł rzeczywiście brzmiał kontrowersyjnie, chciałem jednak przyciągnąć uwagę czytelników. Zresztą, bardzo oddawał ostateczny wniosek całego wywodu. A ona śmiała wywlekać niezdrowe idee o równości, nie przyjmując do wiadomości, że nie jest to artykuł o wydźwięku politycznym. Właśnie tak jej powiedziałem, ale racjonalne argumenty wcale do niej nie trafiały, tak uparta była i zajadła – mimowolnie wspomniał jej zacięty wyraz twarzy, wściekłą czerwień pokrywająca praktycznie całą twarze, nie tylko policzki. Zacisnął ze złości swoje dłonie w pięści, znów urywając historię, aby wziąć głębszy wdech. Spokój jednak nie napełnił jego rozchwianego ducha. Obiecał Aurelii szczerość, a teraz karmił ją półprawdami, licząc na to, że nie odkryje jego szczeniackiej przeszłości, którą nikomu się nie pochwalił. – Tak, wykrzyczałem wiele niesmacznych słów i wcale ich nie żałuję, choć to przez nie zrzucony zostałem z tego cholernego pomostu. I z pewnością każdy lord powinien umieć pływać, ale od kiedy w dzieciństwie Cygnus bezczelnie mnie podtopił, naprawdę poczułem ogromną niechęć do nauki pływania. Nawet najbardziej wymyślne groźby ojca nie były w stanie uczynić ze mnie z powrotem pilnego ucznia.
Zaczął przyglądać się jej z nadzieją widoczną w ciemnych tęczówkach. Tak bardzo chciał, aby mu uwierzyła i nie wypytywała o szczegóły. Na dowód mógł pokazać jej artykuł, bo przecież był tak dumny, że zostawił sobie aż trzy egzemplarze tamtego wydania Horyzontów Zaklęć. Krew krwi nierówna, może rzeczywiście nie był to do końca trafny wybór tytułu. Chciał zabłysnąć, a finalnie naraził się na śmieszność.
Nieustannie staram się zapanować nad swoim temperamentem. Jeśli swoim zachowaniem naraziłem i ciebie na śmieszność, przyjmij moje najszczersze przeprosiny.
Cóż więcej mógł w tej chwili zrobić? Czarodzieje może i mieli sposoby na cofnięcie się w czasie, ale nikt przecież nie udostępni mu zmieniacza czasu z powodu takiej błahostki.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]29.08.18 21:48
Słuchała uważnie, nauczona nieprzerywania, chociaż miała wrażenie, że z każdą kolejną sekundą nie jest w stanie powstrzymać głupiego wyrazu twarzy. Nie rozumiała o czym mówił – wiedziała tylko o bliskim spotkaniu z kobietą w stanie upojenia alkoholowego, nie o artykule, czy skakaniu do wody za furiatką. To jednak dołożyło kilku sykli do jej złości, która odznaczyła się lekkim rumieńcem na bladym licu; dotychczas nie widziała wokół niego wianuszka fanek, od kiedy więc Alphard był tak wziętym mężczyzną wśród kobiet? Naturalnie nie odmawiała mu ani przystojnego wyglądu, ani mądrości, lecz zdołała zorientować się, że część plotek o jego niepokornym charakterze była prawdą, jak i on sam zdawał się rozmawiać z niewielkim, wybiórczym gronem osób. Zresztą wiedziała, że Blackowie cechowali się wrodzoną mrukliwością i zamiłowaniem do spędzania czasu w pojedynkę, niźli brylowania na salonach, czy festiwalu lata w najlepsze tańcząc koło płonących beztrosko ognisk. Westchnęła, biorąc głęboki oddech, gdy w myślach próbowała uporządkować sobie padające informacje.
Dość – poprosiła wnet – nie wiem o czym mówisz. – Skronie zapulsowały nieprzyjemnie zwiastując nadchodzącą migrenę, dlatego też szybko rozmasowała je opuszkami palców wskazujących. Nie skomentowała również konfliktu z tamtą kobietą, przynajmniej nie w tej chwili, gdy najwidoczniej wkradł się między nich kolejny chochlik nieporozumienia; nigdy nie była szczególnie zainteresowana polityką, tym bardziej tym, do czego popychała ludzi, choć nie rozumiała dlaczego szanowany lord pozwolił zrzucić się z pomostu – czy nie zakrawało to o brak szacunku, który powinien ponieść konsekwencje?
Jeśli jednak mamy wieczór oczyszczenia, to proszę, chciałbyś dodać coś jeszcze? – Spytała, na powrót prostując się, jakby w obawie przed kolejną dawką niewygodnych i niespodziewanych informacji, które zazwyczaj przyjmowała z uniesioną dumnie głową. Była człowiekiem zawsze nadstawiającym drugi policzek. – Nie wiedziałam, że jesteś tak dobrym tancerzem – złożyła dłonie, układając je na odznaczającym się pod materiałem sukni kolanie, zaś niezwykle przenikliwym spojrzeniem dalej taksowała męską twarz doszukując się weń wszelkich oznak zawahania. Albo kłamstwa, które potrafiła rozpoznać całe życie się nim posługując. Chciała jednak wierzyć, że intencje tego Blacka rzeczywiście były szczere i że dzisiejsza dyskusja, niewyjaśnione nieporozumienie, ich nie skłóci; w gruncie rzeczy nie do tego dążyła, chociaż może po prostu była kiepskim mówcą w rozmowach z bliskimi? – niemądrym było folgowanie sobie w tak krótkim czasie, kiedy wszyscy o tobie mówią i na ciebie patrzą. – Ostatnie słowa wypowiedziała zdecydowanie ciszej, zwracając uwagę na jakże oczywisty fakt: świeżo zaręczeni byli obserwowani przez długi czas, rozliczani z błędów i wychowania, potknięć, które stawały się idealną pożywką dla salonowych rozmów i artykułów w Czarownicy. Oczyma wyobraźni widziała nagłówki w nadchodzącym streszczeniu festiwalu. Zdradzona narzeczona, niewierny kochanek, spektakularne faux pas... odwróciła wzrok, wzdychając po raz kolejny.


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]30.08.18 21:45
Mocno przejęty własnymi odczuciami i wyrzucaniem z siebie kolejnych gniewnych słów, niezbyt pilnie przyglądał się twarzy Aurelii, tym samym nie śledząc dokładnie jej reakcji. I tak już czuł się przez nią potępiony, na tej też podstawie śmiało domniemywał, w jak bardzo niezadowolony grymas mogą układać się szlachetne rysy. Wreszcie kazała mu zakończyć ten ciąg zwierzeń i wysłuchał jej, natychmiast dostosowując się do jej prośby. Zamilkł i spojrzał na nią z wielką uwagą, w końcu dostrzegając widoczne na jej twarzy emocje, przede wszystkim mieszające się ze sobą złość i spore zmęczenie nagle poruszonym tematem. Teraz to lady Carrow przysługiwało prawo do wypowiedzenia się w pełni. Jednak zaczęła od słów wręcz szokujących, przynajmniej dla Blacka.
Nie wiesz? – powtórzył po niej wyraźnie zaskoczony, wręcz spłoszony tą dziwną rewelacją. Ponownie pobladł, gdy tylko całą wcześniejszą złość zdominowała niepewność. Był przekonany, że dobrze wydedukował powód niezadowolenia swojej narzeczonej, które kierowała tylko i wyłącznie w jego stronę, przed innymi skrzętnie je ukrywając. Cóż więc takiego uczynił, żeby narazić się na jej gniew? Niechęć dostrzegał nawet w tym, jak masowała brwi. Ból głowy dokuczający damie nigdy nie wróży niczego dobrego; jego matka nieraz miewała migreny, zaś Walburga jakimś cudem przejęła je po niej i obie dostawały ich w newralgicznych nie tyle miejscach, co momentach.
Wybrzmiało między nimi prowokacyjne pytanie, przez które zmarszczył brwi, tym razem samemu pozwalając sobie na wyrażenie swojego zniecierpliwienia. Nawet nie wiedział, co powinien dodać, bo przecież innych grzechów nie był w stanie nawet sobie przypomnieć, więc jak miałby je wyznać? Z początku nie rozumiał całego wtrącenia o jego tanecznych umiejętnościach, ograniczając się tylko do wpatrywania w dumną postawę szlachcianki. Już był bliski spytania, do czego właściwie dąży, kiedy jej kolejne słowa rozjaśniły mu całą sytuację. Nagle wszystkie elementy układanki znalazły się na swoim miejscu i ukazały zaskakującą całość. Zamiast jednak okazać skruchę, wykrzywił twarz ze złości, mimowolnie powracając myślami do tamtego wieczoru. Ostatnia noc festiwalu, podczas której zrzucił z siebie ograniczenia, zapomniał się na więcej niż jedną chwilę. Mógł się domyślić, że będzie za to osądzany.
Dość ciekawe, że na niektórych odważnie się patrzy i chętnie mówi, zaś o innych już niekoniecznie – wyrzucił z siebie ostro, choć niesprawiedliwe było to, że gwałtowne emocje kierował w stronę Aurelii, która niczym nie zawiniła. Miała prawo konfrontować zasłyszane plotki o narzeczonym ze stanem faktycznym. Przynajmniej szukała odpowiedzi u niego. – Cóż zatem usłyszałaś? Wiele o tym, że piłem? Tak, piłem, na dodatek wino słodkie i tanie, jakiego szanujący się dżentelmen nie tknąłby pod groźbą utraty życia – tu zrobił pauzę, aby zrobić głębszy wdech, jednak wcale nie poczuł się spokojniejszy, rozdrażnienie tylko narosło. – Powiedziano ci, że tańczyłem? Tak, tańczyłem, bez marynarki, krawatu i boso, ale wciąż wystarczająco trzeźwy, aby trzymać ramę i nie paść przez utratę przytomności – dodał jeszcze bardziej zirytowany, nawet się z tym nie kryjąc. – A może ktoś zechciał wspomnieć o mojej kłótni z Rosierem? Czyżby sam urażony paniczyk szukał posłuchu u innych?
Nawet nie zdziwiłby się, gdyby to rzeczywiście Tristan we własnej osobie rozsiał nieprzyjemne plotki. Zdołał przekonać się o tym, jak łatwo włada językiem, zgrabnie dobiera słowa, aby z pozoru niewinne rozbrzmiały nad wyraz prowokacyjnie. Przedstawienie sprawy w odpowiednim świetle mogło być dla niego niezwykle wygodne, wszak siebie mógł wybielić, zaś Alpharda i jego ówczesne zachowanie przedstawić w jak najgorszym świetle. Drań.
Nie zamierzam ukrywać, że dotrzymywała mi towarzystwa panna Tsagairt – wyznał wreszcie, czując się w obowiązku ujawnienia tożsamości swojej przyjaciółki. – Swego czasu współpracowałem z nią w jednym departamencie i od tamtej pory radzę się jej zarówno w sprawach zawodowych, jak i prywatnych. Jeśli masz co do tego obiekcje, wypowiedz je tu i teraz jak najbardziej przejrzyście, jednak wiedz, że nijak nie wpłyną one na moją wolę.
Jego spojrzenie było surowe i stanowcze, wbite prosto w Aurelię, wręcz przyszpilające ją do eleganckiej ławki, na której siedziała tak piękna i niezłomna. Teraz był dla niej niezwykle nieprzyjemny, oschły, ale przynajmniej całkowicie z nią szczery. To szczerość obiecał jej przede wszystkim.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]31.08.18 1:33
Również i teraz słuchała uważnie, chociaż miała wrażenie, że ławeczka, na której siedziała, stała się niezwykle niewygodna i popychająca ją do wstania, a w konsekwencji: do ucieczki z tego miejsca. Bo chociaż doceniała szczerość, tak nie przepadała za tym surowym tonem głosu i równie surowym, wypranym z emocji, spojrzeniem, tak odległym od tego, którym spoglądał na nią jeszcze kilka minut temu. Nie rozumiała, a zarazem fascynowało ją, jak zaledwie pod wpływem jednego zdania człowiek potrafił zmienić swoje nastawienie, by ponownie przyjąć postawę, od której chciał uciec. Łapiąc się na tym, że na moment wyłączyła się, oceniając swojego partnera jako obiekt godny obserwacji, na ziemię ściągnęło ją nazwisko prowodyra całej rozmowy. Wyuczona do perfekcji panowania nad mimiką, nie dała nawet po sobie poznać, że trafił, ani też nie zamierzała potwierdzać; po cóż miała wprowadzać kolejny zamęt między zwaśnionymi rodami?
Wiele osób was widziało. – Odparła więc, stwierdzając fakt. Każdy mógł jej o tym powiedzieć, wokół było wiele życzliwych dusz, czyhających na nieszczęście innych, jak i grono tych, które wprost jej nie cierpiało, próbując od dawna dowieść, że posiada defekt, skoro dalej nie ma męża u boku i gromady dzieci. Słuchała dalej; uniosła brwi słysząc następne słowa, bo przedstawione przezeń zachowanie nijak nie pasowało jej do zachowawczych charakterów osób z tego rodu, lecz ucieszyła się wiedząc, że Alphard przynajmniej umiał się bawić inaczej, niż wszyscy. Żałowała, że nie uczestniczyła w tej zabawie, ale szybko odrzuciła od siebie samolubną postawę. W końcu nie wszystko było stracone, prawda?
Dobrze – pokiwała głową na znak, że rozumie – w takim razie powinnam poznać pannę Tsagairt, nie sądzisz? – Zaproponowała, czując się ze swoją propozycją dość absurdalnie. Jednak nie dała tego po sobie znać, utrzymując niezmienny, niezłomny wyraz twarzy. Logiki swojego działania starała doszukiwać się w dwóch rzeczach; z jednej strony kierując się naturą czysto kobiecą: była przecież ciekawa jakie kobiety znajdowały się w pobliżu jej narzeczonego, a w nieodległej przyszłości również i jej, i czy również ich towarzystwo będzie dla niej niezwykle uciążliwe. Z drugiej zaś kierowała się zasadą wyniesioną z domu – i nie tylko, wszak była to mądrość znana powszechnie – przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej. Chociaż nie nastawiała się, że pomiędzy nią a domniemaną przyjaciółką Alpharda pojawi się zarówno pierwsza, jak i druga ewentualność, wolała na przyszłość wiedzieć z kim ma do czynienia. Nie pytała o więcej; nie chciała znać szczegółów spotkania, z trudem gryząc się w język i dusząc w sobie dobrze znane ukłucie zazdrości. Nie spodziewała się, że tak szybko dane będzie jej przypomnieć sobie ten smak, lecz teraz nie było to najważniejsze; nie chciała kierować się błahostkami, choć miała wrażenie, że poruszając ten temat, to zrobiła.


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]02.09.18 20:16
Zatem wiele osób nie ma własnego życia, skoro tak bacznie obserwuje cudze – wycedził z siebie rozeźlony, ale to musiał być ostatni przejaw słownej agresji. Nie chciał wyrzucać z siebie więcej tak jadowitych uwag i to w stronę osoby, którą mógł do siebie podobnym zachowaniem zniechęcić. Przez chwilę czuł się tak, jakby tonął w emocjach i gubił się w jej oczach, zimnej, zdystansowanej szarości, przypominającej wzburzone niebo, ale widziane spod tafli wody. Ani razu mu nie przerwała, jednak wpatrywała się w niego z tak wielką uwagą, czym całkowicie go rozbijała na czynniki pierwsze. Nie był pewien, czy pod tym spojrzeniem byłby w stanie kiedykolwiek powrócić do pierwotnego kształtu i tego całego z trudem utrzymywanego ładu. Wydawało mu się, że ludzkie gadanie nie może na nim zrobić żadnego wrażenia, bo nigdy wcześniej nikt mu bliski nie interesował się tymi śmiesznymi pomówieniami. Coś się zmieniło, nagle dotarło do niego, że Aurelia może o nim usłyszeć rzeczy niedorzeczne i nawet w pewnym momencie w nie uwierzyć. To go przeraziło, na chwilę pozbawiło zdolności racjonalnego myślenia, potem z kolei rozwścieczyło.
Wszystkie te niefrasobliwe emocje rozpierzchły się w chwili, gdy posłyszał kolejne jej słowa. Spojrzał na nią, znów zaskoczony, bo całkowicie zbity z tropu, niepewny tego, jaka reakcja byłaby najlepsza. I cóż miał jej odpowiedzieć? Pamiętał – choć mgliście, pewnie ze względu na spożytą ilość wina – że sama Deirdre napomknęła coś o chęci poznania jego narzeczonej. A może się przesłyszał, coś źle zrozumiał? Spotkanie obu kobiet wydawało mu się niezwykłą abstrakcją, ale nagle stało się czymś nieuniknionym i koniecznym.
Sądzę, że to dobry pomysł – wydusił z siebie z trudem, lecz po chwili na jego twarzy odmalowała się wielka ulga. Niewidzialny ciężar spadł mu z ramion, które lekko opadły, gdy wszystkie mięśnie rozluźniły się tak nagle. Miał ogromne szczęście, że nie zechciała żadnej poruszonej przez niego kwestii drążyć dalej, nie łapała go za słówka, a jej spojrzenie już wcale nie wydawało mu się tak chłodne i ostre zarazem. Teraz widział w niej oazę spokoju, która mogła ukoić i jego zszargane nerwy. Chciał ją przeprosić za swoją postawę, czyli za te wszystkie słowa bez ładu i składu, za krzywe i wrogie spojrzenia, nawet za własne myśli będące momentami bardzo niepoprawne i nieprzychylne.  Opadł na ławkę, ponownie, ale dopiero za tym drugim razem poprawnie, bo pozwalając sobie znaleźć się bliżej niej. Ciepło jej ciała było tak wyraziste, choć wcale się z nim nie stykał własnym. Spoglądał na nią z wdzięcznością, nie pojmując do końca istoty jej wyrozumiałości. Ostrożnie uniósł dłoń i wplótł palce w jej włosy, miękkie i pachnące.
Rzeczy, których się o mnie dowiadujesz, z którymi sam cię zapoznaję, dalekie są od ideału, wiem to – zaczął już spokojnie, niezwykle opanowany, choć wcale nie miał wszystkich emocji pod całkowitą kontrolą. – Ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej. Miałem zrobić dobre wrażenie na twoich rodzicach. Miałem w tym ogrodzie naprawić błąd z niezaplanowanych oświadczyn i wręczyć ci pierścionek. Miałem raz jeszcze obiecać ci szacunek i szczerość.
Czy mógł jeszcze obiecać jej szacunek? Chwilę temu z rozgoryczeniem rzekł, że nie zmieni zdania z powodu jej obaw. Źle zrobił, nie powinien był tak do niej mówić, stawiać ją tym samym pod ścianą. Dobrze pamiętał, że bardzo chciał zrobić jeszcze jedną rzecz. Chciałem cię pocałować.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]06.09.18 23:40
Lady Carrow uśmiechnęła się nader pobłażliwie, słysząc słowa narzeczonego, jednak nie pokusiła się o komentarz. Nie chciała wyprowadzać go z równowagi, do której powoli wracali oboje, ale nie rozumiała, czy dalej nie zdawał sobie sprawy z realiów otaczającego go świata, czy starał się je w bliżej nieokreślony sposób wyprzeć, w pogoni za ulotną cząstką prywatności; przecież sam przez długi czas był celem obserwacji i plotek śmietanki towarzyskiej, skoro przed bliższym poznaniem wiedziała na temat jego osoby wszystko, co wymyślono. Poza tym, wśród tych marnych, drobnych, sztucznych zainteresowań łączących całe towarzystwo plotkowanie, obserwowanie i zacięte dyskutowanie było nieodłącznym elementem każdego spotkania – czyż nie to robili tamtego wieczoru w ogrodzie, gdy w niezbyt miły sposób wymieniali uwagi na temat dziewczęcia w różowej sukni? A może Alphard po prostu nie zauważał, że sam robił dokładnie to samo? Cóż, cokolwiek by nie stało za wypowiedzianymi przez niego słowami, powinien raczej docenić fakt, że skonfrontowała swe informacje z nim, nie z bliską przyjaciółką, czy chodząc obrażona przez następnych kilka dni. Wprawdzie dalej czuła się w jakiś sposób urażona, jednak nie chciała, żeby ktokolwiek – poza nimi – dowiedział się o tamtej rozmowie z lordem Rosier, ani by ktokolwiek wiedział, że przy kolacji udawała, myślami krążąc w zupełnie odległych krainach.
Przytaknęła jednak na pozytywne podejście do propozycji, chociaż nie była pewna, czy rzeczywiście chciała poznawać kobietę, która ponoć znalazła się zbyt blisko, przekraczając pewną granicę, lecz teraz nie miała odwrotu – co najwyżej mogła przedłużać moment spotkania do chwili, w której temat umrze śmiercią naturalną, ale wewnętrznie czuła, że tak się nie stanie. Nie, jeśli najwidoczniej panna Tsagairt zajmowała tak ważne miejsce w jego życiu, by po raz kolejny łamał złożoną jej już dawno obietnicę.
Ideały nie istnieją – skwitowała krótko, a gdy Alphard wplótł dłoń w ciemne pukle, mimowolnie nachyliła się ku niemu; czyżby zdołał w jakiś sposób poznać kolejną z jej słabości? – Sądzę, że rodzice są zadowoleni – w duchu zaś dziękowała duchom, że w kolacji brali udział tylko rodzice, nikt więcej; w innym przypadku jej nastrój byłby gorszy, gdyby siedziała przy stole naprzeciwko Lupusa, i nie byłaby w stanie udawać, że wszystko jest w porządku. Wciąż nie mogła przywyknąć do tego, że za jakiś czas staną się rodziną i myśl ta wydawała się jej absurdalna. Uniosła wzrok, spoglądając Alphardowi prosto w oczy. Zastanawiała się, czy wiedział – domyślał się? – o przeszłości, która łączyła ją z Lupusem, a jeśli tak: to czemu jeszcze się nie zdradził? Z jednej strony nawet się cieszyła, bo nie musiała powracać do przykrych wspomnień, z drugiej z kolei, wspomnienia te dotyczyły sporej części jej życia i powracały zawsze, gdy znajdowała się blisko młodszego Blacka.


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]08.09.18 1:27
Losy spotkania dwóch kobiet były bardzo niepewne. Zbyt dobrze pamiętał o ostatnim liście od przyjaciółki, w którym poprosiła o ograniczenie kontaktów. Jeszcze się łudził, że być może sytuację uda się uzdrowić, lecz realia wcale nie podsycały tej nadziei, przeciwnie, nakazywały mu zaprzestać snucia podobnych mrzonek. Korciło go, żeby powiedzieć Aurelii o wszystkim: fałszywości Rosiera, delikatnej sytuacji Deirdre, własnym położeniu w tym wszystkim jako lojalnego przyjaciela. Prawda wcale jednak nie działała na jego korzyść, więc nie zamierzał wyjawić zbyt wiele, już samo przyznanie się do przyjaźni z kobietą było dość kontrowersyjne.
Brał za dobry znak to, że instynktownie przysunęła się ku niemu, jakby wyrażając zadowolenie z niezbyt inwazyjnej pieszczoty. Ale nie posunęła się dalej w swej bardzo okrojonej wylewności. Właśnie przez to tak bardzo się gubił, ponieważ wciąż nie potrafił jej rozszyfrować. Tak dobrze grała, zbyt dumna na to, aby ukazać innym swoją słabość. I jemu od dzieciństwa wpajano podobny wzór zachowań. Jeszcze kilka chwil temu myślał, że udało im się dojść do porozumienia, może nawet nawiązać nić zaufania.
To dobrze – mruknął pod nosem nieco bezwiednie, naprawdę nie wiedząc, co powinien w tej chwili powiedzieć. Zadowolenie ich rodzin i jemu leżało na sercu, jednak nie był pewien, jaki cel miało to wtrącenie i to właśnie w tej chwili, kiedy to odważył się zdradzić swoje plany, ten śmiały scenariusz tego, jak wszystko miało się potoczyć. Tym samym obnażył przed nią myśli, ale także uczucia, jeszcze zbyt płoche, aby mógł precyzyjnie je określić, a co dopiero ubrać w piękne słowa. Nagle zdobycie przychylności jej rodziców wydawało się doprawdy drugorzędną kwestią, o wiele bardziej zależało mu na jej opinii. Naprawdę nie miała nic do powiedzenia w sprawie pierścionka? Dotknął go brak żywszej reakcji, w szarych oczach nie dostrzegł nawet cienia ekscytacji. Była za to tak bardzo poważna i patrzyła na niego z niemym pytaniem, lecz nic nie mówiła. Zwątpiła w szczerość jego intencji?
Zabrał dłoń, aby w końcu wyjąć z kieszeni spodni ozdobne, wyłożone ciemnogranatowym aksamitem pudełeczko. Nie powstał z ławki, nie padł przed nią na kolana, po prostu siedział obok i obrócił w palcach symbol mający przypieczętować ich więź. Ostrożnie uniósł wieko, aby jej oczom ukazał się pierścionek zaręczynowy z białego złota, z centralnie umieszczonym niebieskim szafirem oraz dwoma mniejszymi diamentami.
Ten pierścionek jest twój, Aurelio – oznajmił jej pełen spokoju, jednak gardło miał dziwnie ściśnięte z nerwów. Trzeba było jednak klęknąć – pomyślał rozpaczliwie. Ale dobrze pamiętał, że na wybrzeżu Aurelia była mocno zażenowana tym, że padł na kolana. Tylko teraz byli sami i właściwie wypadało uniżyć się przed wybranką.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]17.09.18 0:07
Gubiła się w tej sytuacji, w swoich uczuciach, reakcjach i zachowaniu, które było do niej niezbyt podobne, bo zazwyczaj wszystko szło po jej myśli; nie wychodziła poza strefę komfortu, pewien ułożony plan, schemat, a teraz? Teraz odnosiła wrażenie, że znalazła się w nieudanej tragikomedii ciągnącej się nieprzerwanie od kilku lat, dobiegającej punktu kulminacyjnego w tym momencie, gdy miała zamieszkać pod jednym dachem z mężczyzną, którego kochała i z mężczyzną, którego mogłaby pokochać lub przynajmniej okazać mu coś więcej, poza utartym szacunkiem i zrozumieniem. Było to dla niej trudne i potrzebowała czasu, by przejść ze wszystkim do porządku dziennego, lecz zasłyszane plotki, nawet te najmniejsze i nieznaczne, skutecznie burzyły spokój jej ducha. Z drugiej strony wiedziała, że nie ma już żadnego wyjścia. Narzeczonemu nic nie brakowało, nie miała więc odpowiedniego powodu – poza kaprysem – do zerwania zaręczyn, wiedząc, że kwestia uczuć nie ma tutaj absolutnie żadnego prawa bytu. Niejednokrotnie przecież słyszała od matki, że uczucia w związku małżeńskim spadają na dalszy plan i zawsze wtedy czuła, jak cała buntuje się przeciwko podobnej postawie; dlatego wyjście za mąż za kogoś w miarę podobnym wieku i podobnych poglądach trafiło się jej właściwie chyba tylko dzięki cudowi. W innym przypadku mogłaby trafić na wdowca, tyrana, z którym nie miałaby nawet o czym rozmawiać. Chyba tylko ta myśl zatrzymywała ją przed ucieczką jak najdalej stąd.
Westchnęła cicho, gdy Alphard zabrał dłoń a potem wyprostowała się ponownie, spoglądając na niego w milczeniu; wiedziała doskonale, że dzisiejsza kolacja miała być przypieczętowaniem tamtych zaręczyn przed dużym gronem czarodziejów. Wysunęła dłoń, czekając, aż pierścionek znajdzie się na odpowiednim miejscu a potem obejrzała go uważnie; pasował idealnie.
Chciałabym nieduży ślub – powiedziała cicho, ujmując dłoń Alpharda w swoją własną – myślisz, że się na to zgodzą? – Przerabiała przecież już jeden ślub, który nie doszedł do skutku, dlatego wiedziała, że niewiele ma do powiedzenia w jakiejkolwiek kwestii. Miała wrażenie, że wszystko było ustalone już z dniem porodu, kiedy okazało się, że szeregi potomków zasiliła pierwsza i jedyna dziewczynka, a jej zdanie nie liczyło się prawie wcale, jednak naiwnie liczyła na to, że chociaż tym razem wyższa pozycja mężczyzny na coś się zda. – A może uciekniemy i pobierzemy się w sekrecie? – Dodała żartobliwie, choć bladą twarz wciąż zdobił pozorny grymas powagi, kiedy nieśpiesznie śledziła wzrokiem reakcję lorda.


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]19.09.18 16:05
Przy niej wpadał ze skrajności w skrajność. Jeszcze przed kilkunastoma minutami kipiał gniewem, zdawać by się mogło, że bezkresnym, w tej chwili jednak nie było w nim nawet najmniejszego śladu po złości, wypełniała go za to ogromna niepewność. Ale kiedy tylko Aurelia wyciągnęła ku niemu dłoń, dając znak, że akceptuje pierścionek zaręczynowy, pełen był ulgi splecionej z wdzięcznością, a potem dołączyła do tego gorąca fala radosnej satysfakcji. Kolejny raz go przyjęła i nawet się przy tym nie zawahała. Tak bardzo ostrożnie, wręcz z nabożną czcią, ujął jej dłoń i wsunął pierścionek na palec, samemu zauważając, jak ta wymowna ozdoba doskonale się prezentuje. I nie chodziło o połysk białego złota czy głębię szafiru, to w obecnym położeniu pierścionka było coś tak poprawnego, co aż ściskało za serce i pozbawiało tchu.
W jednej chwili jego dłoń została rozgrzana i to tylko za sprawą niezobowiązującego dotyku. Z tego powodu mógłby przychylić się do każdej jej prośby, zgodzić na każdą zachciankę. Jednak to jedno pragnienie, które wypowiedziała prawie szeptem w jego stronę, rozumiał doskonale.
Zrobię wszystko, aby się zgodzili – oznajmił głosem pełnym łagodności, brzmiąc zarazem na bardzo zdecydowanego. Zamierzali spełnić wolę swoich rodzin, dlatego powinni mieć przynajmniej prawo do tego, aby decydować o tym, jak będzie wyglądać uroczystość zaślubin. Nie chciał powszechnej uwagi skierowanej w jego stronę, nie marzyły mu się fanfary czy deszcz kwiecistego konfetti, wolał uniknąć tego całego zamieszania i po prostu z nią być w tym szczególnym dniu. Trochę prywatności wcale by im nie zaszkodziło.
Jej propozycja sekretnego ślubu, nawet jeśli była jedynie żartem, momentalnie ujęła go za serce. Posłał jej ciepły uśmiech, nie zdejmując spojrzenia z jej szarych oczu. Jakim cudem czuł teraz tak ogromne szczęście? Uniósł jej dłoń do swoich ust i ucałował jej wnętrze, następnie przyłożył ją do swojego policzka ufnie.
Tak spieszno ci do zostania moją żoną? – spytał szeptem, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, jak szybko wszystko się działo, przez co zagubił gdzieś w swojej wypowiedzi żartobliwą nutę. Jeszcze nie nazwali tego, co zrodziło się między nimi z dnia na dzień. Nie był nawet pewien tego, czy Aurelia czuje to samo. Ale uniósł wolną dłoń, aby otulić z czułością jej policzek i przysunąć się przy tym bliżej. Pocałował ją odważnie i czule, utwierdzając się w przekonaniu, że naprawdę może być zakochany. I nagle, zapewne przez smak jej delikatnych ust, nie czuł się tym przerażony.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Ogródek na tyłach kamienicy [odnośnik]30.09.18 0:42
Była zadowolona, że zgadzali się w kolejnej, kluczowej kwestii, zauważając, że ponownie odżyła w niej nadzieja na udaną relację. Nie wiedziała jednak jak długo: w ostatnich miesiącach jej emocje wahały się i zmieniały zdecydowanie zbyt często, co zaczynało powoli ją męczyć. Nie miała zresztą nikogo, kto by zrozumiał w pełni jej punkt widzenia; kogoś obiektywnego, pozbawionego szlacheckich naleciałości i przekonań. Adrien niestety udowodnił jej, że nie widzi problemu w sytuacji, Inara zaś miała swoje problemy i dziecko w drodze, więc nie miała zamiaru zawracać jej głowy. Może faktycznie wyolbrzymiała i przesadzała?
Możemy zaczekać, jeśli chcesz – uśmiechnęła się lekko, może nieco nieobecnie, gdy wiedziała, że im szybciej się pobiorą, tym lepiej. Miała świadomość, że zbyt długie oczekiwanie na ceremonię może przebiec albo spokojnie, bez konfliktów, albo tak jak teraz: z plotkami, wyrzutami sumienia i wątpliwościami, które potrafiły zmącić niejeden spokój, czy ułożony plan. Wiedziała też, że między nią a Lupusem nic się nie zmieni, z pewnością nie po ostatnim spotkaniu, gdy Black nie należał to najmilszych w obyciu, choć nie wiedziała, że prawdopodobnie podświadomie chciała znaleźć się w pobliżu, by z uporem maniaka sprawiać sobie ból, a z drugiej strony zwyczajnie chciała mieć to wszystko za sobą. Chciała spełnić swój obowiązek prędzej, niż później, wiedząc, że Alphard nie miał wobec niej złych zamiarów. Traktował ją z szacunkiem, nie zamierzał odbierać jej największej miłości, jaką były aetonany i to przeważało zdecydowanie na jego korzyść w momentach zawahania i chęci ucieczki jak najdalej stąd.
Szybko wróciła na ziemię, gdy chłodne, męskie wargi zetknęły się z jej delikatnymi ustami ze śmiałością, o jaką go nie posądzała. Jeszcze nie tak dawno bał się ująć jej dłoń, a teraz? Chociaż na początku była bliska odsunięcia się, ostatecznie odwzajemniła pocałunek, zapominając, że zapewne nie wypada i zaraz ktoś może ich nakryć.
Blackowie zazwyczaj bywają bardzo zachowawczy, może zasłyszane plotki na twój temat mają w sobie coś z prawdy? – Spytała cicho, żartobliwie, wtulając się w bok Alpharda, dopóki nie poczuła, że na zewnątrz zrobiło się rzeczywiście chłodno. Zaproponowała więc powrót do salonu, gdzie zaprezentowała rodzicom wręczony pierścionek.

zt oboje


FreedomThere is more than one kind of freedom. Freedom to and freedom from.
Don't underrate it.


Aurelia Carrow
Aurelia Carrow
Zawód : opiekunka aetonanów
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
It is part of her beauty, this quality of being not quite there, dreamlike.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5614-aurelia-carrow https://www.morsmordre.net/t5754-blawatek#135744 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t5755-skrytka-bankowa-nr-1386#135745 https://www.morsmordre.net/t5756-aurelia-carrow

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Ogródek na tyłach kamienicy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach